Modelowy chłopak, Fan Fiction, Dir en Gray


Modelowy chłopak

Kaoru z zaciekawieniem pochylił się nad automatem do kawy. Monety mu zeżarło, czemu nie. Kawy nie dostał. Pomacał ręką szufladkę do wydawania napojów i na dłoń pociekł mu strumyczek gorącej wody. Zaklął paskudnie, wycierając rękę chusteczką i chuchając na nią troskliwie. Z niechęcią popatrzył na upartą maszynę. Rozejrzawszy się dyskretnie dookoła, wycelował czubkiem buta prosto w dolne partie i kopnął, mrucząc coś do siebie gniewnie. Kiedy zebrał się z podłogi, poślizgnąwszy uprzednio na wylewającej się teraz w nadmiarze śmietanki do kawy, z końca korytarza dobiegło go nawoływanie innych studentów. Pomachawszy im uspokajająco dłonią, zrzucił z siebie czarny sweter, po czym wytarł się pobieżnie, zatykając jednocześnie odpływ automatu. Na szczęście na zajęciach z lekcji rysunku czarna koszulka i poznaczone abstrakcyjnymi, białymi śladami dżinsy, prezentowały się całkowicie normalnie.
W dużej sali było jasno i przestronnie, dookoła pustego na razie podium rozstawione były sztalugi i krzesła. Przecisnąwszy się obok rozchichotanych dziewczyn, zerkających na niego spod rzęs, pomaszerował prosto do swojego stanowiska, stwierdzając przy okazji, że osób jest wybitnie mało, bo zaledwie sześć, licząc z nim. Z nikłym zainteresowaniem zerknął na nabazgrany na tablicy temat zajęć, akt. Cóż, jeśli miał być szczery, brzmiało to znacznie bardziej pociągająco niż martwa natura w wydaniu abstrakcyjnym, czyli zaserwowane im na zeszłych zajęciach martwe dorsze z czerwonymi różyczkami. Wciągając w nozdrza zapach terpentyny i płótna, przeciągnął się na krześle, mrużąc oczy gdy spojrzał prosto w słońce. Feeria jaskrawych barw zawirowała mu przed oczami, a plamy białego światła zaćmiły wzrok. Zamrugał gwałtownie, prostując się, gdy drzwi do pracowni otworzyły się gwałtownie, a obok niego rozległ się szmer powitalnych głosów. Próbując skupić wzrok na wykładowcy, stawiającym na biurku podniszczoną teczkę, wypchaną papierami i kawę - skąd on ma kawę?! - mało jej przy tym nie wylewając, profesor wskazywał jednocześnie na kogoś stojącego za rozwieszonym na sztalugach płótnem, wykonując zapraszający ruch na podium.
- Piękno ludzkiego ciała - mówił właśnie, podając rękę młodej, szczupłej dziewczynie - fascynowało od zawsze malarzy, rzeźbiarzy, ludzi wielbiących sztukę i urodę. - Harmonia budowy, ruch mięśni i gracja gestów cieszą oczy, nadając ludzkiemu ciału znaczenie większe, niż mogłoby się wydawać. Najdoskonalszy z tworów, tak różny i tak niezwykły. Przedstawienie matki, pochylającej głowę nad dzieckiem, sękatej dłoni starca, na której zaciskają się paluszki noworodka. Kontrasty, kontrasty między starością i młodością, między siłą i słabością, między delikatnością - a granitem. W nagości jest coś zmysłowego, coś najintymniejszego z intymnych odczuć, ale nagość dla sztuki jest czysta, nieskażona. Idealne piękno ludzkiego ciała fascynuje, linia szyi przedstawiona na rysunku może wyrazić więcej, niż słowa ją opisujące. Jesteście tu, by nauczyć się wyrażać siebie przez ruch zamierający na białej kartce, by z nagości uczynić nie symbol erotyzmu, ale też symbol człowieka. Dziś czeka was trudne zadanie szkicowania aktu, dlatego proszę o pełne skupienie i mobilizację. Pozwolisz, dziecko?... - spytał, wprowadzając modelkę na podium, gdzie stanęła spokojnie, z dłonią opartą na biodrze, wciąż ubrana w niebieski, sięgający kostek szlafrok. Przechyliła lekko głowę, wpatrując się bez większego zainteresowania w wiszące przed nią tablice, przesuwając wzrokiem po wpatrzonych w nią studentach. Zatrzymała spojrzenie na jaskraworóżowych włosach Kaoru, wbijając wzrok w jego oczy. Była giętka, ciemnowłosa, w całych ruchach wyczuwalny był wdzięk i niezależność dzikiego zwierzątka, w błysku lśniących oczu, koloru gorzkiej czekolady. Kaoru zapatrzył się na nią, nie wiadomo dlaczego myśląc nagle o małej sypialni, wypełnionej blaskiem świec i ogniu, płonącym na kominku. Poderwał gwałtownie głowę, gdy dziewczyna, uśmiechając się leciutkim, kpiącym uśmieszkiem, rozwiązała powoli pasek szlafroka, z ociąganiem zsuwając go z ramion. Przełknął ślinę, nie mogąc oderwać spojrzenia od gładkiej skóry, idealnie płaskiego brzucha i smukłych, długich nóg. A przede wszystkim - od czarnej ścieżki włosów, prowadzących w dół podbrzusza do lekko stwardniałego penisa. O kurwa - pomyślał nagle, patrząc jak zahipnotyzowany na chłopaka, z lekkim rozbawieniem obserwującego jego wyraźną konsternację - pieprzyć sztukę. Pieprzyć brak erotyzmu, ja chcę go w swoim łóżku.
Toshiya poruszył się, niezauważalnie dla innych prostując powoli nogę. W sali było duszno, ciszę wypełniał tylko szmer kreślących po papierze ołówków, czasem czyjeś ciche pytanie, skierowane do wykładowcy. Z wystudiowaną obojętnością przesunął wzrokiem po zarumienionych dziewczynach z jego prawej strony, których wzrok zbyt często wędrował między jego rozchylone lekko uda, uparcie wracając spojrzeniem do szczupłego, różowowłosego chłopaka, leniwie szkicującego szybkimi ruchami ołówka. Zagryzał wargi, marszcząc brwi, rzucając mu krótkie, taksujące spojrzenia. Toshiya z zainteresowaniem wpatrzył się w niego, zaciekawiony całkowicie faktem, że początkowe ostre pożądanie, jakie od niego wyczuwał, zastąpione zostało przez chłodny perfekcjonizm, gdy z uwagą całkowicie techniczną obserwował jego ciało. Zmrużył oczy, nieco zirytowany faktem, że dla kogoś może być wyłącznie obiektem. Pozowaniem dorabiał do studenckiego wiktu od dłuższego czasu, wiedząc, ze ciało ma piękne, nauczył się swoistego znużenia ciągłymi zachwytami, spojrzenia studentów, często zbyt namolne i wręcz go obmacujące, nie miały wiele wspólnego z prawdziwym artyzmem. A ten chłopak wydawał się całkowicie pochłonięty swoją pracą, unosząc tylko czasem głowę i zaraz powracając wzrokiem do rysunku. Toshiya lekko wydął usta, niezadowolony. Różowowłosy miał coś w sobie - jakiś nieuchwytny urok, coś pociągającego. Kiedy wykładowca przerwał ciszę, z szuraniem odsuwając krzesło i zaczynając przechadzkę po sali - Kaoru powoli uniósł głowę, patrząc prosto w oczy swojego modela. Toshiya zamarł, widząc wybuchową mieszankę drapieżnej namiętności, nieco lubieżnego zachwytu, połączoną z łobuzerskim uśmiechem. Kaoru, nie odrywając od niego spojrzenia, przesunął językiem po wargach, jednocześnie ustawiając swą sztalugę tak, by jego szkic był lepiej wyeksponowany.
- Ależ panie Niikura, to jest znakomite! - zawołał z niekłamanym podziwem profesor, przyglądając się uważnie pracy Kaoru. - Może trochę naiwne, wybacz… to wszystkie linie poboczne, zbędny chaos… ale widać tu prawdziwy talent! Przyznaj się, Kaoru - mówił ze śmiechem, przesuwając jednocześnie palcem wzdłuż miękkich, a czasem zbyt ostrych, urywanych linii szkicu - ten model zdecydowanie wyszedł ci lepiej, niż poprzedni.
Kaoru uśmiechnął się krzywo, z pietyzmem ściągając obraz z ramy i wsuwając go do dużej, sztywnej aktówki. Zamarł, gdy skierowawszy wzrok na podium ujrzał, że po fascynującym chłopaku pozostał na krześle tylko złożony niedbale szlafrok, ze zwisającym na podłogę paskiem.
- Przepraszam, panie Murakami - zagadnął profesora, gdy pozostali studenci opuścili już salę. - Czy mogę zająć panu chwilę?
- Ależ oczywiście, Kaoru - uśmiechnął się do niego wykładowca, wskazując mu krzesło. Z wyraźną przyjemnością spojrzał na wystający z teczki chłopaka szkic, delikatnie prostując palcem małe zagięcie. - Słucham?
- Chodzi mi… - zaczął Kaoru, starając się brzmieć obojętnie. - O tego chłopaka, który dziś pozował. Zauważyłem u niego… taką intrygującą bransoletkę - wymyślił na poczekaniu, przypominając sobie błysk srebra na nadgarstku modela. - Chciałbym wiedzieć, gdzie ją kupił, ponieważ…
- Nie mogę ci pomóc, chłopcze - powiedział z rozbawieniem wykładowca, bez trudu rozgryzając nieporadne manewry studenta. - Prywatność ludzi pozujących do aktów jest ściśle przez nas chroniona, mimo braku tradycyjnych masek na twarz - zaśmiał się, widząc rumieniec na twarzy Kaoru.
- Trudno - powiedział student, wstając powoli z krzesła. - Postaram się wymyślić inny prezent… dziękuję serdecznie za zajęcia, profesorze.
- Do zobaczenia na następnych warsztatach, panie Niikura - odparł z wyraźną sympatią wykładowca, odprowadzając go wzrokiem. Uśmiechnął się do siebie, gdy za Kaoru zamknęły się drzwi. Powód nagłego zainteresowania modelem był dla niego całkowicie jasny.

Kaoru wyszedł z budynku uczelni, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Myślał nad czymś zawzięcie, marszcząc zabawnie brwi i przeszukując kieszenie. Tuż przed jego twarzą błysnął nagle ogienek zapalniczki i drgnął, zaskoczony. Yurakei, jego znajomy z roku stał obok, podając mu ogień. Zapalili razem, wymieniając niezobowiązujące uwagi o planowanych zaliczeniach. Yurakei odgasił niedopałek, zgniatając go obcasem i pomachał mu na pożegnanie, nagle zatrzymał się, klepiąc ręką w czoło.
- Byłbym zapomniał - mruknął nagle, grzebiąc w swojej torbie. Wyciągnął jakiś zmięty zwitek papieru i podał go Kaoru. - Słuchaj, tu są zapisane materiały na egzamin z teorii malarstwa. Miałem to dziś podrzucić kumplowi, a za cholerę się nie wyrobię, muszę gnać do dziewczyny. Mógłbyś mu podać? On się wprowadził wczoraj do twojego akademika, trzecie piętro, nazwisko Hara. Stawiam piwo! - zawołał, dostrzegając na twarzy Kaoru niechętny grymas. - Albo wódkę, tylko ratuj mi tyłek, bo mnie Mizaki ze skóry obedrze, jak ją dziś wystawię. Bądź człowiekiem, stary - poprosił, wtykając w rękę Kaoru kartkę. - Rocznicę mamy, obiecałem dziewczynie.
- No dobra - powiedział Kaoru bez entuzjazmu, chowając zwitek do kieszeni kurtki. - Hara, co? Jak go poznam?
- Powinieneś bez trudu. To ten, co pozował wam dziś na rysunkach, o ile się nie mylę.

Toshiya sapnął z wysiłkiem, wbijając zrozpaczone spojrzenie w szafkę na ubrania, stojącą w idiotycznym miejscu prawie na środku pokoju. Że poprzednim lokatorom służyła za stolik pod komputer nie wiedział, więc dziwaczne umiejscowienie mebla zirytowało go już od wejścia. Grat był diablo ciężki i po paru minutach bezowocnego szarpania się z nim, przysiadł zrezygnowany na blacie, ocierając z czoła kropelki potu. Zaciągając się głęboko papierosem i pociągając z puszki duży łyk piwa, myślami powrócił do różowowłosego studenta z niedawnych zajęć. Chłopak go zainteresował, tym bardziej nie rozumiał teraz siebie i swojej ucieczki. Wydychając dym, pomyślał z nagłą niechęcią o pozowaniu - o wystawianiu swojego ciała na widok publiczny, o niemej zgodzie na obnażanie swojej intymności. Nie zdarzyło się jeszcze nigdy, by został poznany - odpowiedni makijaż, nagość, czyniły z niego całkowicie inną osobę od Toshimasy Hary, pijącego teraz zimne piwo prosto z puszki. Zresztą, nie oszukiwał się - na zajęciach był dla potencjalnych artystów wyłącznie ładnym tyłkiem i idealnie zbudowanym ciałem, mało kto zwracał uwagę na jego twarz. Otarł palcem kroplę, spływającą mu po brodzie, gdy zabrzmiało pukanie do drzwi. Wstał, już niechętny do zapoznawania się z innymi mieszkańcami akademika, zerkając obojętnie w lustro na powyciągane dżinsy i znoszony sweter. Przygładził odruchowo włosy, sięgając do zamka.
Przez dłuższą chwilę po prostu stali, przyglądając się sobie badawczo. Kaoru odgarnął z twarzy kosmyk włosów koloru balonowej gumy do żucia, uśmiechając się lekko na widok kompletnie zaskoczonej miny drugiego chłopaka.
- Czołem, ideale sztuki artystycznej - zaśmiał się cicho, wyciągając rękę. Toshiya uścisnął ją, zbyt zaskoczony, by powiedzieć choć słowo. - A teraz bądź tak dobry, załóż kurtkę i pozwól zaprosić się na piwo do jakiegoś baru. A potem będziemy nadrabiać ten etap znajomości, po którym dopiero powinienem cieszyć oczy twoimi wdziękami.
Toshiya wyszczerzył się radośnie, rozbawiony bezpośrednim podejściem różowowłosego studenta, które pozwalało mu zapomnieć o skrępowaniu. Kaoru zdążył jeszcze tylko pomyśleć, że musiało go naprawdę mocno trafić, skoro ten koszmarnie krzywy zgryz wydaje mu się co najwyżej uroczy - po czym poczuł zaciskające się na jego dłoni ciepłe palce i przelotne zdziwienie, że zdołał ten nadmiar emocji przeżyć, a potem przestało się liczyć cokolwiek poza jego wyrysowanym, modelowym chłopakiem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray
W naszym zawodzie, Fan Fiction, Dir en Gray
Są takie noce, Fan Fiction, Dir en Gray
Perwersja o smaku truskawek, Fan Fiction, Dir en Gray
No nie, Fan Fiction, Dir en Gray
Wszystko inaczej, Fan Fiction, Dir en Gray
Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron