Osiem błogosławieństw - Miłosierni
Piąta katecheza dla animatorów
z cyklu Błogosławieni ...
(streszczenie)
"Błogosławieni miłosierni ... (Mt 5, 7)
Błogosławieństwo to pokazuje stan człowieka. Pokazuje to jacy jesteśmy: biedni, niedoskonali, egoiści, niekonsekwentni, oczekujący miłości, potrzebujący pomocy, uzupełnienia, życzliwości, przebaczenia.
Miłosierdzie Boże w biblii
Miłosierdzie w Biblii jest konkretnym działaniem Boga wobec narodu; uwidaczniało się ono w Jego współczuciu i wierności mimo nędzy ludzkiej, mimo słabości ludzkiego miłowania. " Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał << Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania." (Wj.34,6-7) Jahwe - Bóg jest miłosierny i litościwy, ale zarazem karzący, tzn. stawiający tamę złu, a karą jest unicestwienie owego zła. Bóg obdarowuje człowieka nieustannie swym przebaczeniem, swym miłosierdziem, podnosi go, oczyszcza, uszlachetnia. Człowiek sam z siebie skazany byłby jedynie na niekonsekwencję. " Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie."(Iz. 49, 15) Bóg kocha nas do tego stopnia, że nie zapomina, nie opuszcza, tak daleko, że dał nam swego Syna. " Tak bowiem Bóg umiłował świat że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego wierzy nie zginął ale miał życie wieczne" (J. 3, 16) Bóg jest nieskończenie dobry, niewyczerpany w dobroci, Jego dobroć jest nieprzemijająca, nieskończona. Trzy ważne słowa, by odkryć w Bogu miłosierdzie: nieskończenie dobry, niewyczerpany w dobroci, nieprzemijająca jest Jego dobroć. Miłosierdzie Boże w nauce Jezusa
W przypowieściach Jezus wciąż mówi o owej nieprzemijającej dobroci Boga. Jezus ukazuje, że dobroć ta pragnie człowieka przemienić, a przez tą przemianę uszczęśliwić, obdarować. Bóg chce dać człowiekowi to czego nie ma, wypełnić to miejsce, gdzie jest słaby, gdzie jest jakieś pęknięcie. Ten dar jest bardzo subtelny. Człowiek pyszny nie chce być obdarowywany, nie chce otrzymywać, łatwiej się skłania jedynie do pretensji, niż do przyjęcia owego daru, bowiem przyjęcie karze mu wejść w zależność, a jest to zależność w tym wypadku szczególna - zależność w miłości.
Wnioski
Wszyscy jesteśmy tymi, którzy otrzymują miłosierdzie, otrzymujemy je z dnia na dzień, są to małe znaki, gesty Bożego miłosierdzia; - miłosierdzie mamy przekazywać innym a nie tylko przyjmować - kluczowa prawda dla małżeństwa - miłosierdzie przekazywać, nie tylko przyjmować; - doświadczając obdarowania, nieść to doświadczenie innym. Bóg uzupełnia to czego we mnie nie ma, więc ja to doświadczenie, w sposób sprawczy w czyimś życiu czynię; - często biorąc a nie dając uśmiercamy miłość, jak w przypowieści o nielitościwym dłużniku. (Mt. 18, 32 i następne). Pamiętacie, że nielitościwy dłużnik sam błagał o wybaczenie i kiedy otrzymał wybaczenie, darowanie długu, to poszedł i sam dusił tych, którzy byli winni coś wobec niego. Przekładając to na życie małżeńskie czy rodzinne widzicie ile jest tu już analogii.
Miłosierdzie jest szczególnym darem przebaczenia
Przebaczenie otrzymujemy zawsze. (Mt. 18, 22)
Chodzi Panu Bogu o postawę miłosierdzia, o pewien rys charakterystyczny życia w Duchu Świętym: postawę miłosierdzia wobec innych, podnoszenia człowieka. Mimo naszych niekonsekwencji potrzeba jest decyzja woli, czy gotowi jesteśmy podnosić innych, czy tylko rozliczać, otrzymałem tyle - tyle dam? Zwrócę uwagę na jeden punkt bardzo ważny - spowiedź sakramentalna, otóż w świetle tego można powiedzieć, że wszystko zaczyna się od szczerej spowiedzi małżeńskiej, od uznania swojej pychy, od uznania swoich ambicji, wyniosłości, czy samowystarczalności, to są wszystko synonimy braku miłosierdzia, a jedynie sprawiedliwości, albo wyniosłości.
Miłosierdzie to słabość, pokora, to zdolność do przepraszania, ale na pewno nie ambicje, na pewno nie wyniosłość, samowystarczalność - "nie potrzebuję ciebie". Otóż Pan Jezus do św. Faustyny powiedział tak: "proszę, ażeby kapłani głosili to wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych, niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik, palą mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie...". Sakrament pojednania czyli zbawczy znak działania Chrystusa to przedłużenie i doświadczenie tej Miłości usprawiedliwiającej. Bez sakramentu pojednania nie jest możliwe patrzeć wzrokiem usprawiedliwiającym, wzrokiem miłosiernym na swojego współmałżonka, ta moc nie jest w nas, ale z zewnątrz. Stąd tak złudna może być pokusa samowystarczalności, czy jakiejś doskonałości w moim małżeństwie. Naszą postawą ma być unicestwianie zła w naszych sercach, które może nawet nas dotyka, ale we mnie jest Boże miłosierdzie, Boży dar z którego ja czerpię. Otóż ważna jest tutaj duchowość sakramentalna wobec siebie w małżeństwie. Duchowość ta polega na tym, że rozgrzeszam cię, jeśli zawiniłeś wobec mnie, nie sakramentalnie, ale czerpiąc z małżeństwa - mam moc w Chrystusie by dać rozgrzeszenie. Rozgrzeszać - to po pierwsze, wybaczać - to po drugie, tak jak Chrystus nam wybacza, gdy klękamy przy kratkach konfesjonału. Jest to postawa, w której przyjmuję czyjeś wyznanie winy, nie odpycham, nie odkładam przebaczenia na potem. Niosę skruchę nie tylko w sercu, ale konkretnie wypowiadam słowa potwierdzone moją decyzją, że ja cię naprawdę przepraszam i za moim przeproszeniem idzie także wielkie wołanie do Boga bo nie na sobie mogę polegać.
Czy tylko grzesznik potrzebuje miłosierdzia, a sprawiedliwy już nie? Czy tylko słaby potrzebuje miłosierdzia? Otóż prawda najgłębsza jest taka, że jeśli przed Bogiem stajemy to musi nam towarzyszyć świadomość: moje ręce są puste, mnie nic się nie należy, jedynie Jego miłość. Mnie z mojej ludzkiej sprawiedliwości nic się nie należy, jeżeli coś otrzymam to tylko z miłosierdzia, czyli z nadmiaru miłości Pana Boga, z Jego czystej Miłości. Fragment ze św. Teresy z Avila: "W samej sobie - mówiła, gdy w tej świadomości Bożej przegląda swoje wnętrze dusza widzi nie tylko pajęczyny wielkich przewinień, ale każdy choćby najmniejszy pyłek, bo Boskie słońce świeci w niej bardzo jasno, i jakkolwiek by ta dusza pracowała nad udoskonaleniem siebie, skoro to słońce naprawdę ją ogarnie widzi w sobie same męty." Myślę, że to wystarczająco uzasadnia, że sprawiedliwy tym bardziej potrzebuje miłosierdzia, ze względu na owe męty, właśnie pychy, wyniosłości. Już jest sprawiedliwy, kocha może bardziej żonę, męża, dzieci, ale ta jego miłość jest i tak zabrudzona, że to jest miłość pełna mętów.
Codzienność może być także drogą do doświadczenia Bożego miłosierdzia
W codzienności skazani jesteśmy na swoje słowa, na gesty, na doświadczenie miłości, pozawerbalne nawet, na wierność, czy jakieś znaki pamięci. To wszystko może dać nam doświadczenie Bożego miłosierdzia, bo gdy np. nie chce mi się, mam szansę na czyn miłosierdzia. Papież powiedział, że wyjątkowe znaczenie w tych znakach miłości płynie z modlitwy: "Poprzez modlitwę Bóg objawia się przede wszystkim jako miłosierdzie, to znaczy jako miłość, która wychodzi na spotkanie człowieka cierpiącego jako miłość, która dźwiga, podnosi z upadku, zaprasza do ufności." Człowiek który się modli wyznaje tą prawdę i niejako uobecnia Boga, który jest miłością miłosierną pośród świata, zaproszony jest nie tylko do ufności, ale do czynów miłosierdzia, czyli czynów czystej miłości. Nasza miłość najczęściej jest interesowna, a tu chodzi o doświadczenie obdarowania kogoś, właśnie w taki sposób, bezinteresowny. W małżeństwie ma być dokładnie tak samo: ja ci daję miłość, choć nie zasługujesz na to, albo ja otrzymuję miłość choć na to nie zasługuję. Kiedy widzę naprawdę, że ja nie zasługuję a otrzymuję, wtedy zaczyna się prawdziwe nawrócenie. Dlatego Pan Jezus mówi: "Błogosławieni miłosierni...", czyli którzy dają miłosierdzie tym, którzy nawet na to nie zasługują, a biada mi, gdybym się uważał za sprawiedliwego czyli takiego, który wie, że on ma prawo otrzymać miłosierdzie, przebaczenie, dobroć. Jaka jest np. nasza postawa gdy idziemy do spowiedzi, czy z pewnością, że Pan Bóg ma mi przebaczyć, z uzurpowaniem sobie prawa do przebaczenia? Kto z nas ma tak silne postanowienie, że może Bogu powiedzieć: zgrzeszyłem, na pewno nie wrócę, na pewno nie powtórzę, na pewno się to nie stanie jeszcze raz?
Darmowe miłosierdzie
Łatwo przebaczać, kiedy widzę skruchę, poprawę. Ale gdy nas ktoś zawiódł, zdradził, albo gdy ktoś nas świadomie zranił, albo naszych bliskich, lub nie widzimy absolutnie poprawy, czy jedyna postawa to rozpacz, bezradność? Jeżeli tak się rzecz ma, że nie widzę i być może nie mogę się spodziewać poprawy to jedyny argument, jedyny wniosek jest taki: jestem skazany na beznadziejność, na absurd. Nie! Pan Bóg patrzy o wiele głębiej, wie, że tylko dar naprawdę zmieni, nie pyta kiedy, nawet jak człowiek malutko żałuje - przebacza. Odpowiedzią prawdziwą nie jest bezradność, ani rozpacz, ani zacięte serce, czyli powrót do sprawiedliwości - odpowiedzią jest miłosierdzie, bowiem z miłosierdzia zrodzi się miłość i zniknie pragnienie zemsty.
Obszary domagające się miłosierdzia w małżeństwie
Bardzo często są to nasze słowa o innych, sposób myślenia. Czy ja myślę z miłosierdziem? Czy w mojej mentalności jest obecny sposób jedynie oceniania współmałżonka? Czy ja jedynie formułuje opinie, postulaty, obserwuję i orzekam, albo gorzej jeszcze czy uciekam się do obmowy, czyli już jakby wychodzę nie z miłosierdziem, ale ze sprawiedliwością? Obmowa jest wtedy gdy mówię prawdę, ale ją wyolbrzymiam, oszczerstwo: gdy podkreślam nie tylko czyjejś wady lub słabości, ale mówię nieprawdę, bo jestem zły, bo mi ktoś dokuczył, więc nie tylko wyolbrzymiam, ale jest w tym zemsta człowieka. Miłosierdzie w słowie wyraża się najpierw w obronie innego przede mną samym, wybronić przed ocenianiem, a więc zanieść wpierw miłosierdzie. Mówimy tu o płaszczyźnie dialogu: dojrzałe małżeństwo najpierw dialoguje, rozmawia. Dialogując doświadcza jednak tego także, że jest wiele dziedzin, które nie zmienią się od razu, żeby dialog był owocny to często właśnie potrzeba, żeby ten dialog był dialogiem dokonywanym w miłosierdziu, nie jedynie ustalaniem i egzekwowaniem.
Zadania:
1.
Prawdziwie i dobrze (bez uraz i uprzedzeń) myśleć o innych. Prawdziwie przeżywać Drogę krzyżową, Eucharystię, spowiedź, aby być uzdolnionym do wyższej miłości, do miłości miłosiernej, nie tylko miłości sprawiedliwej, równej, partnerskiej. Prawdziwie i dobrze myśleć o innych, najlepiej o mężu, żonie czy o dzieciach.
2.
Do zastanowienia Dlaczego Bóg w Jezusie na Krzyżu umiera za mnie? Często chcielibyśmy powiedzieć: za męża umiera, za żonę, bo gorsi są ode mnie, ale gdzie moja miłość jeszcze potrzebuje umierania Jezusa? To znaczy, że we mnie moja miłość na pewno jeszcze wymaga udoskonalenia, uświęcenia. Umiera, bo kocha, bo wierzy we mnie, bo pokłada nadzieję, że będę narzędziem uszczęśliwienia kogoś. Nie uszczęśliwiajmy całego świata, ale tych co są najbliżej nas, a jak wiecie to najtrudniejsze, kochać tych, którzy są najbliżej. Tu bowiem znamy na wskroś wady, grzechy, ohydę.