Dźwięki z dawnych wieków
[funkcja w budowie]
Czy Stonehenge i inne prastare obiekty dzięki swoim kształtom mogą emanować konkretnymi częstotliwościami, tonami i dźwiękami? Badacz Paul Devereux w swojej książce "Stone Age Soundtracks" (Ścieżki dźwiękowe epoki kamiennej) sugeruje, że dźwięk może być integralną częścią najstarszych i najświętszych budowli, które postawił człowiek.
Hipoteza Devereuxa jest prosta, ale jednocześnie śmiała. Wg niego antyczne ludy celowo projektowały i budowały obiekty takie jak Stonehenge tak, aby uzyskiwały one potężne i efektywne właściwości akustyczne. Autor objaśnia, że dźwięk dla dawnych ludzi był o wiele ważniejszy niż dla nas obecnie, szczególnie w sferze rytualnej: "To nie była tak wizualnie zorientowana kultura jak nasza współczesna, kiedyś podstawą był dźwięk, tradycje przekazywano za pomocą słowa mówionego". Przecież zanim poznano pismo, jedynym sposobem na przekazywanie informacji był język mówiony. Całą wiedzę cywilizacji niejednokrotnie przekazywano z ojca na syna wyłącznie za pomocą słów - tylko fenomenalna pamięć pozwalała tej wiedzy trwać. Stąd obecnie nie znamy tak wielu starych kultur (np. plemion indiańskich), ponieważ wraz z ludźmi zginęła ich wiedza i kultura, jeśli nie pozostawiały po sobie śladów w postaci zapisanych pod postacią symboli graficznych...
Devereux wraz z grupą badaczy rozpoczął dźwiękowe testy takich obiektów jak komora grobowa z okresu neolitu Waylands Smithy w Berkshire. Ich testy przyniosły intrygujące rezultaty: "Ciągle odbieraliśmy tą samą częstotliwość, w komorach odnotowaliśmy rezonans o częstotliwości 110 HZ, co jest w zasięgu niższego barytonu." To samo było w takich miejscach jak Chun Quoit, megalitycznym dolmenie w Kornwalii czy w irlandzkiej komorze grobowej Newgrange. Było to jedno z kilku odkryć, których dokonał zespół Devereuxa.
"To co mnie najbardziej uderzyło, to bardzo dziwny sposób zachowywania się dźwięku wewnątrz tych komór. jeśli wytwarzałeś dźięk przy pomocy bębenka lub generatora dźwięku, kiedy jesteś na środku pola, i oddalasz się z teo miejsca, to dźwięk coraz bardziej słabnie. Wewnątrz coś takiego się nie dzieje. Wewnątrz jamy lub kamiennej komory fala dźiękowa rozchodzi się, uderza o ścianę i odbija się z powrotem, kiedy wpada w rezonans, tworzy się fala stojące. Kiedy odchodzisz nagle robi się cicho, ponieważ przechodzisz przez falę. Robi się coraz głośniej im dalej odchodzisz. Teraz wiemy już, że to efekt rozchodzenia się fal dźwiękowych, ale dla prehistorycznych ludzi musiało to być coś nadprzyrodzonego."
Dla starożytnych odgłosy natury mogły wydawać się czymś tajemniczym: "Kiedy słuchamy ryku wodospadu to wimy, że jest to tzw. różowy szum (pink noise), ale oni słyszeli to jako głosy duchów, wejście do świata podziemnego." Takie dźwięki dawni ludzie mogli interpretować na sposób mistyczny: "Takie miejsca, gdzie starzy druidzi i ludy epoki brązu i epoki kamiennej udawali się po prorocze sny. To akustyczna wersja testu z plamami atramentu. Zaczynasz odczytywać różne dźwięki i głosy".
Devereux ma interesujące psychologiczne spojrzenie na prastare budowle: "... są one odpowiednikiem fragmentów na wpół zapomnianych snów. Prehistoria jest nieświadomy umysł, ponieważ jest czymś, co było. To jest dosłownie inny poziom świadomości. Ludzie nie zapisywali wówczas niczego. Teraz robimy zapisy historyczne, w linearny sposób, tak jak dokumenty. Prehistoria to dosłowanie inny sposób myślenia. Druidzi przechodzili dwudziestoletni szkolenie, wszystko było poświęcone pamięci. Było to coś żywego, tradycja istniała tylko w żywej tkance. Uważam święte miejsca za banki pamięci, możesz z nich czerpać informacje jeśli tylko wiesz, jak się do nich dostać. Jedną rzecz należy zapamiętać: korzystaj tam z nieświadomego umysłu, a wówczas znajdziesz wspólny język."
Wiadomo, że prehistoryczne ludy miały radykalnie inne zrozumienie środowiska naturalnego od nas. Posiadali skomplikowaną wiedzę ruchów gwiazd, czego dowodzą astronomicznie zorientowane kamienne kręgi i inne megalityczne konstrukcje. Potrafili więc również budować i żyli w skomplikowanych społeczeństwach. Podczas kiedy my ostro rozróżniamy od siebie religię, naukę, sztukę i mity, oni potrafili to połączyć we wszystko obejmującą kosmologię. W Newgrange główne wyjście z grobowca jest zorientowane tak, aby podczas zimowego przesilenia, 21 grudnia promienie słoneczne wpadały przez otwór w dachu, oświetlając przejście, dając coś w rodzaju prehistorycznego laser-show. Nawet dziś widok ten jest ponoć zachwycający i dramatyczny.
Devereux nazywa tą kombinację wiedzy astronomicznej i umiejętności budowniczych czymś w rodzaju "świętego showmeństwa" lub "świętym talentem aktorskim" (sacred showmanship). "Każdy wielki rytuał czy ceremonia jest wydarzeniem teatralnym. Jest to coś nieintelektualnego, działającego wprost, aż do trzewii. Badacze tacy jak Alexander Thom robili ten błąd, że traktowali kamienne kręgi tylko jako astronomiczne obserwatoria". Natomiast dla Devereux są one teatralną manifestacją całej kosmologii. "Aby w pełni docenić prastare budowle, należy je odbudować. A kiedy już to zrobisz, zrozumiesz je".
Powszechne używanie zmieniających umysł narkotyków we wszystkich kulturach świata w świętych ceremoniach jest kolejnym obszarem, który interesuje Devereuxa, a który wg niego nie jest zauważany przez co bardziej ortodoksyjnych archeologów: "Ludzie interpretują przeszłość wg swoich poglądów, mogą zatajać lub manipulować informacjami. Mamy mnóstwo dowodów na to, że kiedyś ludzie bardzo mocno interesowali się odmiennymi stanami świadomości."
Pozostaje mieć nadzieję, że więcej naukowców będzie tak otwartych na niekonwencjonalne badania, jak Paul Devereux. (no i może kiedyś jego książka zostanie wydana w Polsce)