Opracowanie niektórych wierszy z tomu BN „Sytuacje liryczne”
Drodzy Edytorzy! W tym tomie BN jest ok. 362 stron wierszy. Streszczenie tego wszystkiego wydaje mi się lekko niemożliwe, więc postanowiłam z każdego niemalże tomiku poetyckiego Przybosia wybrać po kilka utworów i albo przytoczyć je w całości lub fragmentach(gdyż większości naprawdę nie da się opowiedzieć - trzeba je przeczytać, aby „poczuć” klimat :), albo streścić. Proszę o wybaczenie, jeżeli owo opracowanie nie sprostało Waszym oczekiwaniom. Pozostaje wtedy sięgnąć do źródła...:)
ŚRUBY (1925)
CIEŚLE
Zmogły się prężne zwory,
Łysły cięciem topory
W:
Klocki odęte, stożki ścięte,
Bryły graniaste, belki kanciaste,
Walce toczone, kule drążone,
Kliny klaszczące, krężele-leje - - -
Skuły je klamry, jak palce, i trociny, jak kleje.
Ciosają w roboczej dwójce
Rytmiczne, dębowe Ojce.
(...)
Zbiegły się, zbiegły:
Pęknięcia cięć, krzywizny,
Zagięcia lin, blizny,
Rozdarte łuki, stare znaki,
Zygzaki, cięciwy,
Złamane, sfalowane,
Krzywe -
Napina je u szczytu w proste kropla słońca,
Jak ogromna, pionowa, chybliwa libella.
Spiętrza się, wzdyma od nowa,
Zaklęte wnętrze roztula
Ślepa, potworna budowa:
KULA.
Gwoźnica, 1921
ŚRUBY
Skute, ustrzęgłe, twarde, w hali, na płytach, podstawach
Żelazozwały motorów grubością przestrzeń wgniatają,
Cisną na blaty posadzki. Ciężą. Ważą.
Trwają.
(...)
Zdębia się stado dźwigarów, podkową okuć zagraża,
Staje na przednich kopytach, elektrotechniczny słu,
Wyrwie się z rytmiki tłoczysk, kuty obuchem żelaza
Śrub.
OBURĄCZ (1926)
WSTĘP REZOLUCJA
Pięście - przemocą w gardziel! Wypaliłem jak wystrzałem słowami.
Gdzież jest śpiew, aby kuł i wołał? Już nie będę poganiał Was mową.
W szczękach maszyn rytm twój się kładzie, Uczynione chciwymi rękami
Iksjonie, łamany kołem. słowo
dziesięciokrotnie się wzmogło,
Formy - zarzewiem ubijam, wdało się w ruch.
Do uszu jak dzwon wlewa się płynny odlew. (...)
(...) Zabronione są słowa bez rąk!
Łokcie skute w ramach węgielnic Jak bokser z nagimi pięściami
Na golgocie nasypu się ważą. Rym niech przypada do szczęk.
Jak pion razem z wami podrywam się z ziemi, Okrzykami wtrybowany w zgraję,
Wierzę w mękę i w wolę waszą. Orator,
Napaść zdań przypasowuję do wręg.
Spajam,
Puszczam tłum, jak parowóz, na tor.
(...)
Rzutem ramion
Wzniesiony wyżej od ód
Młot
Treść, jak żelazo, słowom rozpalonym wbił
Rąbać Gromadzie prawo!
Serca na młoty nam zamień.
SPONAD (1930)
ZIEMNIAKI
Szeroko barłoży się skopana ziemia,
Obsiędzona gnojnymi guzami chałup.
(...)
Z jutrzenki wyłażą wywłoki tych piachów:
Gałajdy o potężnych kinolach, dziadowie pochyleni,
Babiny, nędzne sietniaki, liżyboki z otwartą japą.
(...)
Giczałami patroszą glinę, aż ich wieczór znuka,
Aż w niedopełnione cebrzysko rękuchną pokorną
Ciśnie ktoś zachodzące słońce z ostatnią swą bulką,
I - patrz! - jak zgłodniali zjedliby zorzę wieczorną.
GMACHY DESZCZ
Poeta, U okna urywa się niebo i -
wykrzyknik ulicy! Dachy zlatują na miasto,
gniazdo widnokręgu.
Masy wpółzatrzymane, z których budowniczy Dalej -
uprowadził ruch: znieruchomiałe piętra. Po powietrzu spada widok gór.
Dachy (...)
przerwane w skłonie. Tam - dolinom w granicie moje oczy ułożyły dna,
Mury tam - moje usta wymówiły hale,
wynikłe ściśle. Nad którymi słyszysz mój oddech z chmur?
Góry naładowane trudem człowieczym: Tu -
gmachy. I -
Pomyśleć: Dzień stoczył się jak łza.
Każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni.
W GŁĄB LAS (1932)
ODJAZD W GÓRY
1
Znów ufałaś - i wątpiłaś znowu Miasto jak kamień rzuciłem za siebie
(krakało spłoszone zamykanie ramp...), i zanim upadło -
gdy
pod konstrukcjami z żelaza i szkła Nasłuchuję.
stał się pociąg,
fakt, Świat
który tonnowymi uderzeniami kół poza Dopiero co zamilkł - górą
rozpacz wykraczał.
Parowóz
wlókł długi i ciężki swój żal. 2
Nawał wylewa ziemią na niebo.
W płytkim świetle za wcześnie zapalonych lamp
świat jakby odziwaczał Horyzont
i stronił... nad głową coraz wyżej kołuje,
- Załamał się w rozbitych bezdźwięcznie łzach. Coraz ciężej.
Kształt twój mglił się i wietrzał, Głowę dźwigam oburącz.
między nami rozsnuwała się dal.
Jakby łeb ziemi na mnie spadł.
I musnęło mnie, niknąc, pożegnanie twej dłoni:
Oddłoń powietrzna.
RÓWNANIE SERCA (1938)
RÓWNANIE SERCA
Powietrze uduszono sztandarami.
Pod wszystkie triumfalne bramy
zbuntowani podkładają dynamit!
Kim jestem? Wygnańcem ptaków.
(...)
Dom już dziś płonie we mnie jutrzejszym pożarem,
serce atakuje mię prędzej.
(...)
Dzień mija w zbrojnej pieśni żołnierskiej, rzęzi.
(...)
Świat beze mnie się spełnia wolny i bezczuły,
i tylko liści jesiennych opada na głowę laur.
...abym już nigdy nie ucichł
Łagodny
każdą kieszeń obróciłbym w gniazdo dla jaskółek
odlatujących od ludzi.
WIOSNA 1943
Chmury!drzewa! w płomieniach zachodu!(...)
Gdy
gumowe pały
we łby,
plecy wypięte bębnią werbel,
...w bełkot bożnic, w bek majowych nabożeństw,
tutaj, na śmiesznym rynku, sam jeden w tłumie,
wiem:
stary
świat
ginie,
tu także ciążę dziejów wypruwają noże!
(...)
wystarczy mi
zdrobniałemu w pokątnej mieścinie,
gdy zadymi bujna trawa na runie!
Cieszyn, kwiecień 1934
GRÓB NIEZNANEGO ŻOŁNIERZA
Podmiot liryczny wspomina siebie i swojego towarzysza w trakcie walki, nazywa go kolegą, prometejskim uczniakiem z Rzeszowa
Podmiot lir. mówi z żalem, że wszelkie marzenia żołnierskie, przysięga wspólna, że to wszystko zasypał grób - masowy bez mogiły, a do swego towarzysza mówi: „krew łagodnie zmyła z twarzy twoje imię. Dziś, jak wtedy, nachylam się wiernie i odwalam znad Ciebie, jak najcięższą bryłę: milczenie.
Z TATR
„Pamięci taterniczki, która zginęła za Zamarłej Turni” (motto to odnosi się do Marzeny Skotnicówny, uczennicy i narzeczonej Przybosia, alpinistki, która wraz ze swoją siostrą Lidą zginęła tragicznie 6 paźdz.1929 na południowej ścianie Zamarłej Turni w Tatrach.)
(...)