Dramat molestowania seksualnego: rzadko jest to wydarzenie incydentalne, zwykle jest to długotrwały, rozwijający się w czasie proces.
Moment i okoliczności ujawnienia bywają różne. Jeśli nie jest to ujawnienie przypadkowe, zazwyczaj dziecko się do tego wewnętrznie przygotowuje i wybiera osobę, której ufa. Niezwykle rzadko jest to psycholog, terapeuta specjalizujący się akurat w tej tematyce. Najczęściej - pedagog szkolny, wychowawca, katecheta, trener. Często mama, ukochana babcia lub ciocia. Czasem po prostu mama przyjaciółki z klasy albo zaprzyjaźniona sąsiadka z drugiego piętra.
Ta pierwsza rozmowa jest niezwykle ważna dla dalszego postępowania i często kluczowa dla przyszłej terapii. Dlatego tak istotne jest, by osoba, która przynajmniej z racji swej profesji może takie dziecko spotkać, rozumiała istotę problemu i wiedziała, jak zareagować.
Przede wszystkim trzeba dziecko bardzo uważnie wysłuchać. Opanować swoje zdenerwowanie, a nawet przerażenie. Zapewnić dziecko, że mu wierzymy, ale nie mówić, nie sugerować niczego, o czym samo nie powiedziało. Pozwolić mu wyrazić swoje uczucia - ono często sprawcę kocha i nienawidzi. Powstrzymać się od potępienia sprawcy i zapewnić dziecko, że nie jest winne temu, co się stało, i że całą odpowiedzialność ponosi osoba dorosła. Pochwalić za odwagę i zapewnić, że pomożemy mu w skontaktowaniu się z instytucjami, które specjalizują się w pomocy dzieciom.
Jednego nie wolno dziecku obiecać, że nikt o tej rozmowie się nie dowie. Przemoc seksualna wobec dzieci jest przestępstwem i zgodnie z paragrafem 1 artykułu 303 Kodeksu Postepowania Karnego: „Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję”.
Kapłan nie może ujawnić tajemnicy spowiedzi, ale może zachęcić dziecko, by opowiedziało o swoich przeżyciach osobie, którą lubi i do której ma zaufanie. Wspólnie mogą się zastanowić, kto mógłby być taką osobą. Może tez umówić się z dzieckiem na rozmowę poza konfesjonałem, by dowiedzieć się, na jakie kroki już się zdobyło, a które wymagają wsparcia i pomocy. Jeśli spowiednik ma poczucie, że dziecko nie jest bezpieczne, powinien zaproponować plan pomocy na najbliższe dni. Nie wolno zapomnieć, że dziecko ujawnia wykorzystanie wyłącznie osobie, której ufa. To zobowiązuje.
Moralność pedagoga: Casus kary fizycznej.
Od 1 sierpnia 2010 roku stosowanie kar cielesnych wobec dzieci jest zabronione, ale nadal 60% Polaków uważa, że czasem trzeba dać dziecku klapsa.
Przed wprowadzeniem zakazu stosowania kar cielesnych przemoc wobec dzieci (nawet w postaci klapsa) była tematem kontrowersyjnym i wywołującym niemałe emocje zarówno u zwolenników kar cielesnych, jak i u przeciwników takich metod. Zwolennicy stosowania takich kar zarzucali przeciwnikom podnoszenia ręki na dziecko, że wrzucają do jednego worka jeden czy dwa klapsy i katowanie czy maltretowanie dzieci. Przeciwnicy zaś czynili to świadomie, chcąc uzmysłowić reszcie (a właściwie wówczas i niestety wciąż - większości) społeczeństwa, że choć skatowanie dziecka na śmierć nie jest tym samym co klaps, to jednak jest coś, co łączy oba te czyny - podniesienie ręki na dziecko i uderzenie go.
W burzliwej dyskusji poprzedzającej wprowadzenie zakazu stosowania kar fizycznych oba „obozy” przywoływały najrozmaitsze argumenty. Z jednej strony wspominano o tradycyjnym modelu rodziny i tradycyjnych wartościach rodzinnych, prawach i władzy rodzicielskiej, w tym gwarantowanym przez Konstytucję prawie do decydowania o wychowywaniu dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców, skuteczności kar cielesnych w wychowywaniu Anna Golus Już bez bicia? Spór o klapsa 95 dzieci, a nawet o prawach boskich. Z drugiej strony pojawiały się argumenty o naruszaniu gwarantowanej przez Konstytucję godności dziecka i jego nietykalności cielesnej, wywoływaniu strachu i gniewu zamiast zastanowienia nad złym postępowaniem i chęci naprawienia go, negatywnym wpływie na psychikę i poczucie własnej wartości, niekompetentnym wypełnianiu rodzicielskich obowiązków, bezradności i nieudolności opiekunów czy wręcz ich porażce.
Według jednych rodziców klaps powinien być dawany tylko małym dzieciom, które nie rozumieją jeszcze wszystkich poleceń, według innych - przeciwnie: dziecko musi być świadome, za co otrzymuje klapsa. Ci pierwsi sądzą, że wychowywanie małego dziecka przypomina tresowanie psa, a klaps jako silny impuls bólu odczuwany podczas wykonywania przez dziecko niedozwolonej czynności sprawi, że dziecko skojarzy ból z tą czynnością i więcej jej nie wykona. Według tych drugich z kolei nie ma sensu klapsowanie tak małych dzieci, bo dziecko musi wiedzieć, za co jest karane. Klapsy nie powinny być dawane w gniewie, lecz ze spokojem i miłością. Dziecko musi wiedzieć, jakie zasady złamało i jaka kara je czeka. Dlatego też, zanim rodzic wymierzy dziecku klapsa, powinien je upomnieć, ostrzec, zagrozić, i dopiero jeśli wszelkie słowne argumenty nie poskutkują, użyć argumentu siły. Po klapsie natomiast należy dziecku przypomnieć, za co zostało ukarane, i zapewnić o swojej miłości (niektórzy zalecają też czułe rozmasowanie bolącego miejsca).
Stosowanie klapsów ma nie tylko doraźne, ale i długoterminowe cele. Zwłaszcza zwolennicy klapsowania „na zimno”, czyli nie w gniewie, lecz po kilkukrotnym ostrzeżeniu i przypomnieniu zasad,
Rozgniewany, wyprowadzony z równowagi rodzic może być przecież w stanie takiej furii, że sam nie wie, co robi. Natomiast rodzic karzący swoje dziecko klapsem z rozwagą i miłością może powtórzyć uderzenie, gdy po pierwszym nie nastąpiła żadna poprawa zachowania czy postawy malca. Nikt nie precyzuje, kiedy kończy się klaps, a zaczyna lanie.
Fakt, że kary fizyczne nie tylko są szkodliwe dla rozwoju dziecka, zaburzają jego poczucie bezpieczeństwa, podważają zaufanie do rodziców, uczą stosowania przemocy, ale też są w gruncie rzeczy nieskuteczne, bo nie uczą prawidłowych zachowań, nie tłumaczą błędów ani ich skutków, a jedynie wywołują strach przed kolejną karą, został stwierdzony dość dawno.
Pedagogia umierania. Czy i jak wychowywać do cierpienia i śmierci.
Odkąd istnieje filozofia, obecny jest namysł nad umieraniem ludzkim. Każdy człowiek jest śmiertelny i każdego człowieka konkretnie problem skończoności życia dotyka indywidualnie i egzystencjalnie.
Umieranie to przechodzenie z życia do śmierci. To odchodzenie ze świata doczesnego, opuszczanie go. Umieranie tożsame jest z życiem. Od poczęcia jesteśmy włączeni w cykl umierania. Powstawaniu nowych komórek towarzyszy zamieranie innych komórek. Żyć oznacza ulegać bezustannym zmianom.
Zasadniczo istnieją dwa podejścia człowieka do etapu odchodzenia z życia:
Patrzenie egzystencjalistyczne - eksponuje ono negatywne przejawy umierania, szczególnie starości. Podejście to opiera się na naturalistycznym rozumieniu człowieka. Istota ludzka jest przede wszystkim istotą żyjącą. Zanik funkcji życiowych oznacza deprecjację sensu egzystencjalnego życia ludzkiego pojętego w ogólności.
Serenité - spojrzenie na fenomen śmierci i umierania przeniknięte poczuciem ładu, pogodzenia, harmonii. Przypadłości związane z wiekiem starczym, chorobą i niedołęstwem są tu traktowane jako swoisty pomost przeprowadzający człowieka do innego, być może lepszego świata. Serenité zakłada w najwyższym stopniu spokój ducha, oznacza łagodną pogodę zewnętrzną i wewnętrzne rozjaśnienie, uspokojenie. Aby osiągnąć pogodę ducha (serenité) należy dążyć do niej przez całe życie. Życie musi być przygotowaniem do ostatniego etapu - śmierci.
Trzy pedagogie umierania:
Ogólna pedagogia umierania
Szczegółowe pedagogie umierania
N
Elementy erystyki.
Erystyka- sztuka prowadzenia sporów, dyskusji, umiejętność takiego argumentowania, by dowieść słuszności głoszonego poglądu, bez względu na rodzaj argumentów
i używanych zwrotów retorycznych, przekonać poprzez to oponenta i skutecznie odeprzeć lub obalić jego pogląd (tezę).
Argumentacja stosowana w erystyce posiada tylko niekiedy pozory logicznej poprawności.
Argumenty z autorytetu - pozamerytoryczny sposób argumentowania polegający na powoływaniu się na jakiś autorytet, którego druga strona nie uznaje
lub z którym nie zgadza się w danej kwestii, ale nie śmie go zakwestionować wskutek skrępowania poczuciem szacunku lub obawą narażenia się na zarzut zarozumiałości.
Odwołanie się do autorytetu - zdania „lepiej wiedzących”, specjalistów, znawców - jest mocnym i poprawnie użytym argumentem za przyjęciem jakiegoś stanowiska, o ile:
- autorytet- osoba, gremium, instytucja - zostaje dokładnie wymieniony, a jego pogląd przytoczony w sposób wierny.
- sąd wyrażający dane stanowisko należy do dziedziny, w której opiniodawca jest rzeczywiście uznanym ekspertem;
- opinii tej nie kwestionują inni uznani eksperci;
- nie ma powodu powątpiewać w bezstronność eksperta (nie kieruje się on własnym interesem, uprzedzeniem, uczuciami, itp.)
Argumenty z powszechnej opinii - sposób argumentowania polegający na powoływaniu się na pogląd dominujący w pewnej szerszej społeczności, populacji, kręgu kulturowym. Stanowi mocny argument za przyjęciem danego stanowiska jeżeli:
- opinia dotyczy życzeń, odczuć, woli owej społeczności bądź sfery obyczajów, moralności, reguł praktycznego działania;
- nie potrafimy przeciwstawić jej żadnych sensownych kontrargumentów.
Argumenty semantyczne:
z przyjętego znaczenia - najczęściej służą obronie jakiegoś stanowiska o charakterze klasyfikacyjnym i odwołują się do przyjętego sensu pewnego terminu: ma on przesądzać o tym, czy zaliczyć dany obiekt (zdarzenie, zachowanie, itp.) do kategorii oznaczanej przez ów termin, czy tez go z tej kategorii wykluczyć. Jest to argument mocny jeżeli:
- zostaje przytoczona adekwatna charakterystyka utrwalonego zwyczaju językowego;
- nie umiemy przedstawić żadnych racji przemawiających za jego zmianą.
argumenty kontestacyjne - analiza semantyczna służy także nieraz krytyce używanej lub zalecanej przez kogoś terminologii. Jest to mocny argument przeciw jej stosowaniu jeżeli trafnie ukazuje bądź jej niepożądane konsekwencje, bądź niewielką przydatność.
Argumenty z podobieństwa:
argumenty przez analogię - stosujemy, gdy widoczne jest podobieństwo między zjawiskami, osobami, instytucjami. Waga takiego argumentu zależy od tego, czy:
- owo podobieństwo daje się wyartykułować i zwerbalizować;
- zachodzi pod istotnymi względami;
- nie dostrzegamy zasadniczych różnic, które przemawiałyby przeciw domniemywanej symetrii.
argumenty oparte na zasadzie równej miary - wykorzystywane zwłaszcza wtedy, gdy rozpatrujemy kwestie moralne i prawne, jest to odwołanie się do zasady równej miary, która postuluje, by przypadki podobne pod istotnymi względami traktować w ten sam sposób. Spójność to warunek niezbędny racjonalnego myślenia i działania, argumentów takich nie należy lekceważyć. Zobowiązują one adresata wypowiedzi do zmiany stanowiska, bądź wykazania, że pomiędzy porównanymi przypadkami zachodzą ważne różnice i zasada równej miary nie znajduje zastosowania.
Argumenty równi pochyłej - Argumenty te, padające często podczas sporów dotykających ważnych i kontrowersyjnych kwestii etycznych i społecznych (m.in. prawo do aborcji i eutanazji, inżyniera genetyczna, dostęp do narkotyków, wolność słowa i jej ograniczanie) pokazują zwykle, jak przyjęcie pozornie niewinnego poglądu lub wykonanie niegroźnego działania mogą stać się pierwszym krokiem na drodze do skutku, który trudno jest zaakceptować.
Argument presji - pozamerytoryczny sposób argumentowania, polegający na grożeniu dyskutantowi przykrymi konsekwencjami nieprzyjęcia jego tezy, przy czym zabieg ten ma na celu nie przedstawienie jej logicznych następstw, lecz wywarcie presji na rozmówcy za pomocą emocji. W skrajnych wypadkach argument ten może dotyczyć groźby użycia przemocy ze strony samego dyskutanta.
Argumenty ad personam - pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium, że poglądy oponenta są fałszywe. Dodatkowo obrażanie oponenta ma na celu wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane argumenty. (sposób nieuczciwej argumentacji, stosowany, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu argumentacją merytoryczną.)
Przerzucanie odpowiedzialności za argumentację na przeciwnika - Zgodnie
z obowiązującą w logice regułą odpowiedzialności za głoszone poglądy ciężar dowodu spoczywa na osobie, która wygłasza daną tezę. Często zdarza się,
że dyskutanci próbują przerzucić odpowiedzialność na swojego przeciwnika
i w ten sposób uchylić się od konieczności udowodnienia postulowanych przekonań. Ten nieuczciwy chwyt erystyczny, a jednocześnie rodzaj niemerytorycznej argumentacji, nazywamy argumentum ad ignorantiam.
Argumenty odwołujące się do próżności - pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant wykorzystuje próżność drugiej strony w dyskusji, drogą umiejętnie dawkowanych, mniej lub bardziej zasadnych, pochlebstw, celem uzyskania akceptacji wygłaszanego poglądu. W dyskusji padają zwroty typu: „nie ulega wątpliwości pańska głęboka i wszechstronna znajomość problemu…”, „pan jako ekspert w tej dziedzinie, doskonale wie, że…”, „jako człowiek inteligentny na pewno pan rozumie, że…”, po których następuje podanie własnego poglądu i oczekiwanie, że zjednany komplementami dyskutant bez zastrzeżeń zaakceptuje nasze stanowisko.
Argument odwołujący się do upodobań ludu (pod publiczkę) - pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym mówca odwołuje się do gustów, upodobań i przesądów tłumu. Bazując na egoizmie narodowym, instynktach, stereotypach czy uprzedzeniach, retor próbuje w ten sposób pozyskać lud do swojej tezy. Argument ten bazuje na niechęci większości ludzi do naruszenia status quo - innowacji, wszystkiego, co nowe i nieznane, trudnych problemów wymagających intensywnego myślenia, niejednoznaczności czy nonkonformizmu.
Odchodzenie od meritum - reguła racjonalnego dyskutowania nakazuje każdej ze stron, by broniła swego stanowiska za pomocą tylko takich argumentów, które się naprawdę do niego odnoszą. Regułę tę łamiemy, gdy wdajemy się w dywagacje na jakiś temat zastępczy i odwracamy uwagę od przedmiotu sporu. (np. Podobno część elektrowni atomowych grozi wybuchem. To chyba przesada. Ogromnie niebezpieczne bywa za to jedzenie. Co roku ponad trzystu obywateli naszego kraju dławi się na śmierć w czasie posiłku).