12 czerwca 2006 - 11:10
Gorący temat: Religia i etyka w szkole - jak to wygląda
Mirek stracił brata i wiarę. Nie dla niego religia w szkole, woli siedzieć na korytarzu. Partia Racja wyliczyła, że niewierzący, zanim dojdzie do matury, przesiedzi na korytarzu 840 lekcji. To prawie cały rok szkolny.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Siła niewierzących
19-08-2007
Vademecum antykoncepcji
11-07-2007
Mirek był w pierwszej gimnazjalnej, gdy pokłócił się z młodszym bratem. Nic wielkiego, bo zawsze się kłócili, jak to bracia. Tylko że tym razem poszło o plakat Realu Madryt - to ulubiony zespół Kuby, Kubusia, Kubełka. W kłótni madrycki zespół został rozdarty tak, że już nie wyglądał ładnie na ścianie. Oczywiście, plakat można byłoby skleić. Można byłoby gdzieś znaleźć nowy, ładniejszy. Można byłoby powiedzieć, że te wyzwiska, które latały w powietrzu, nie były na serio. Wszystko można byłoby naprawić, gdyby nie to, że Kubełka już nie ma.
A Mirek został z pytaniami bez odpowiedzi: gdzie był wtedy Bóg? Dlaczego kierowca żółtej, sportowej renówki nie zauważył chłopca, który spieszył się na lekcje? Czy to miała być kara za poranną awanturę? Dlaczego spotkała młodszego brata, a nie starszego, skoro to starszy zaczął i podarł plakat?
Mirek, po pogrzebie, poszedł nawet do katechety, ale ten nie znał odpowiedzi na jego pytania. Mówił coś o tym, że w zasadzie powinniśmy się radować, bo Kubełka nikt już nigdy nie skrzywdzi, Bóg go przytulił. Czyli - zrozumiał Mirek - to ja zostałem ukarany. W tak wymyślny sposób, żebym już nigdy nie mógł się pozbierać.
Więcej z katechetą nie chciał rozmawiać. Rodzicom powiedział, że kończy z religią.
reklama
Obecność wyczytana
Tomek, 19 lat, w podstawówce jeszcze chodził na religię - bo Pierwsza Komunia, bo rodzice naciskali. Ale w gimnazjum przestał. - Wkurzała mnie katechetka, z którą nie było dyskusji. Kazała nam tylko kolorować obrazki i przynosić karteczki ze spowiedzi - mówi.
Był pierwszym w klasie, który powiedział: dość. Mówiło się, że Tomek może mieć zły wpływ na resztę. Matka dostała wezwanie do szkoły, bo rodzice innych dzieci kazali wychowawczyni "zbadać”, co też kryje się za bezbożnością Tomka. Czy rodzina jest dostatecznie porządna? A może rozbita, rozpita? Może lepiej, żeby ich dzieci trzymały się od Tomka z daleka?
W liceum takich kłopotów nie było. - Wielu nie chodziło na relę, nikt nie dociekał, dlaczego. Mieliśmy okienka w planie lekcji, siedzieliśmy w parku pod szkołą. Ksiądz wiedział, że to nasz wybór, że nie przyjdziemy, ale sprawdzając obecność uparcie wyczytywał nasze nazwiska i stawiał kreski.
Skargi ustały
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie wie, ilu uczniów chodzi na religię, a ilu nie.
- Prosiliśmy kiedyś GUS, żeby to sprawdził, ale odmówił - wyjaśnia Kaja Małecka, rzeczniczka MEN.
W kujawsko-pomorskim kuratorium oświaty też się tym nie interesowali. Dyrektor Wydziału Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego mówi, że w szkołach, które mu podlegają nie ma problemu, wszyscy chcą chodzić na religię. - Domyślam się, że problem pojawia się w szkołach ponadgimnazjalnych - zgaduje.
Dyrektor, któremu podlegają licea, technika i zawodówki, nie zauważa, żeby coś nie grało. Kto chodzi na religię, to chodzi. Kto nie chodzi, to nie... Kiedyś było trochę skarg, że religia jest w środku planu lekcji, a powinna być na początku lub na końcu. Że zamiennie powinno się uczniom proponować etykę, ale się nie proponuje... Zresztą skargi jakoś ustały.
Szczęśliwiec jest szczęśliwy
Jarosław Zieliński, gdy był jeszcze wiceministrem edukacji a nie wiceministrem spraw wewnętrznych, szacował, że etyki w polskich szkołach uczy się najwyżej 1 uczeń na stu. Tymczasem w samych tylko szkołach ponadgimnazjalnych chętnych mogłoby być ponad 30 procent - według Zielińskiego właśnie tylu uczniów teraz nie chodzi ani na religię, ani na etykę.
To się zmieni. Po wiosennym wspólnym posiedzeniu rządu i Konferencji Episkopatu Polski wytyczono kierunek: uczeń będzie musiał obowiązkowo chodzić na religię lub etykę, oceny z tych przedmiotów będą liczyły się do średniej na świadectwie. Będzie też matura z religii.
BP Stanisław Wielgus, przewodniczący Rady Naukowej Episkopatu Polski, uważa, że brak tego przedmiotu na maturze jest "niedowartościowaniem, spychaniem na margines pewnej określonej wiedzy”.
To teraz gorący temat. Kto ma coś do powiedzenia w sprawie religii, etyki, matury, chętnie zapisuje swój głos w internecie.
Surmonis proponuje: niech będzie etyka w szkole, ale pod warunkiem, że nie będą jej prowadzić księża (Surmonis jako dziecko nie chodził na religię, a jego nauczycielka opowiadała innym, że widocznie jest satanistą).
Calciumprotestuje i wypisuje cytaty z lekcji religii: "Co ty mówisz, przecież 20 lat temu udowodniono, że prezerwatywa nie chroni przed niczym”, "najlepszą metodą antykoncepcji jest kalendarzyk małżeński”.
Edith obawia się, że dziecko po szkolnej katechezie może mieć obrzydzenie do wszystkiego. Malarstwo jest be (bo gołe baby), muzyka jest be (bo to przesłanie od szatana, jak się puści płytę wstecz), filmy są be (pokazują niebiblijny sposób życia)...
szczęśliwiec jest szczęśliwy, że już nie chodzi do szkoły.
Anoni.m jest ciekawy: Czy niewierzący będzie mógł zdawać maturę z religii? A jeśli nie, to dlaczego, skoro będzie to taki sam przedmiot jak geografia?
Duda na poczekaniu wymyśla temat na maturę: Z jaką prędkością odbyło się wniebowstąpienie.
(slk) dodaje temat przekrojowy: Techniki rozpoznawania czarownic i ich neutralizacji na przestrzeni wieków.
jacko ma hasło: Religia w szkole niszczy religijność w młodzieży.
marecki ma przeczucie: Wracamy szybkim krokiem do średniowiecza!!
Szofer Zawodowiec krótko, dla przypomnienia: W niektórych krajach nauka Koranu jest obowiązkowa. Nazywamy te kraje państwami wyznaniowymi.
brat Antoni żąda od jutra Koranu w szkole!
goproponuje nowy wzór CV, z rubryką: religijność.
Ze świeczką szukać dobrych słów o religii czy etyce.
Szary Wędrowiec pięknie wspomina księdza Romana, który każde pierwsze 15 minut lekcji przeznaczał na sprawy bieżące, dyskusje o tym, co akurat wyczytało się w gazetach. Można było rozmawiać o narkotykach, alkoholu, tolerancji, antykoncepcji. Nie było tak, że ksiądz ma temat do zrealizowania i jedziemy, a że nikogo to nie interesuje, to już jego problem...
Rada Szarego Wędrowca: jeśli coś trzeba zrobić, to zmienić nauczycieli religii... Nie każdy się nadaje i Kościół powinien sobie w końcu zdać z tego sprawę.
To lewica krzyczy
Poseł Krzysztof Bosak, szef Młodzieży Wszechpolskiej jest za propozycjami ministerstwa edukacji. - Trzeba podnieść rangę religii. To się należy katolikom - mówi. Nie śledzi, co uczniowie wypisują w internecie. - To opinie niemiarodajne. Buntują się głównie ludzie lewicy, krzyczą: Wolna szkoła, religia do kościoła! Poseł Bosak nie zauważył, że wątpliwości mają czasami nawet sami księża.
- Niestety, uprzedmiotowiliśmy religię w momencie wprowadzenia jej do szkoły - ks. Edmund Jaworski, katecheta i proboszcz parafii w Gułtowych ma odwagę mówić o tym otwarcie, w prasie. - Na desakralizację zwracała nam uwagę młodzież, tylko my nie słuchaliśmy. Teraz trudno to będzie odpracować.
Badania CBOS, które zrobiono pod koniec ubiegłego wieku - akurat na dziesięciolecie wprowadzenia religii do szkół - wykazały, że powszechna katecheza w szkolnych ławkach nie musi przekładać się na powszechną religijność. Nie wszyscy młodzi ludzie zbliżyli się do Kościoła. Szczególnie oporni okazali się ci z największych miast. Ponad połowa po ukończeniu nauki nie uczestniczyła w spotkaniach religijnych, a nawet mszach, nabożeństwach. Niektórzy wcale nie pojawiali się w kościele, inni najwyżej kilka razy w roku.
PiS nie ma przesłanek
Magdalena Środa, etyk, nie ma dobrego zdania o religii w szkole. Ale już pod koniec kwietnia w "Dzienniku” ogłosiła, że religia wygra z zapowiadaną etyką. Po pierwsze, mało jest etyków i trzeba byłoby wiedzieć, gdzie ich znaleźć. Po drugie trzeba byłoby chcieć ich szukać. W części szkół w ostatnich latach, jak twierdzi Środa, władzę przejął miejscowy ksiądz i trudno się spodziewać, żeby dyrekcja takiej szkoły poważnie zaangażowała się w poszukiwanie kompetentnej osoby do prowadzenia konkurencyjnych zajęć z etyki. A jeżeli gdzieś te zajęcia będą prowadzone, to i tak najczęściej przez katechetę.
Partia RACJA wypomina, że teraz uczeń, który nie chce mieć zajęć z katechetą, musi siedzieć na korytarzu, bo w szkołach nie ustawia się planu lekcji tak, żeby religia była przed innymi zajęciami albo po. - W ciągu wszystkich lat nauki uczeń może przesiedzieć bezczynnie 840 godzin lekcyjnych! - wylicza Teresa Jakubowska, rzecznik partii.
RACJA od dawna protestuje (chce bardziej racjonalnych planów lekcji i chce oceny z religii na oddzielnym świadectwie), wysyła petycje do ministra edukacji, do Parlamentu Europejskiego. I dowiaduje się, że nie ma sensu tupać.
Z ministerstwa odmowa - brakuje przesłanek aby się zająć, podpisał Jarosław Zieliński, członek krajowych władz PiS.
Z Parlamentu Europejskiego odmowa. Podpisał Przewodniczący Komisji Petycji, europoseł Marcin Libicki, członek komitetu politycznego PiS.
Trója z matury
- Czy Polska jest już państwem wyznaniowym? - pyta Teresa Jakubowska z RACJI i sama sobie odpowiada: - Tak, faktycznie mamy już państwo klerykalne. Przygotowała o tym artykuł, opublikuje w Studiach Politycznych Uniwersytetu Poznańskiego.
Łukasz Adamski - teolog, prawicowy publicysta, a kiedyś krótko katecheta - uważa, że problem nauki religii w szkołach jest głębszy i poważniejszy aniżeli wizja "klerykalnego państwa”.
Główny minus katechizacji w szkołach?
- Fatalny program nauki religii - Adamski nie boi się ostrych słów. Mówi, że program merytorycznie pozostaje na poziomie zbliżonym do pogadanki wiejskiego księdza. Że na lekcjach nie porusza się ważnych i drażliwych tematów dotyczących Kościoła i miejsca religii w dzisiejszym ateistycznym świecie. Nie prowadzi się teologicznej dysputy, za to wciska dzieciakom puste slogany.
- Kiedy omawiałem w klasie maturalnej Księgę Rodzaju i tłumaczyłem uczniom, że historia Adama i Ewy jest metaforą pewnych prawd teologicznych a nie księgą historyczną, patrzyli na mnie jak na wywrotowca. To nie trzeba brać tej historii dosłownie? Nie wierzyli - wspomina Adamski. Żałuje, że program nie obejmuje krytyki tekstu, co jest podstawą poprawnego zrozumienia istoty nauki Chrystusa. A do nauczania religii biorą się zbyt często ludzie źle przygotowani, zaprogramowane "roboty katechetyczne”.
On sam, gdyby miał znów być katechetą, wolałby w sali parafialnej, nie w szkole, gdzie nie ma odpowiedniego klimatu do nauczania Słowa Bożego.
A matura z religii? - Jestem za - mówi Adamski. - Tylko nie przy obecnym programie nauczania! Nie można przecież zdawać matury z klęczenia, egzaminu ze szczątkowej wiedzy, której bliżej do Radia Maryja aniżeli nauki Jana Pawła II i jego wielkich poprzedników.
Roman Giertych, minister edukacji narodowej, nie ma wątpliwości: skoro można zdawać egzamin z wiedzy o tańcu, to dlaczego nie z religii?
W tym roku w całej Polsce teorię tańca zdawało na maturze 900 osób - głównie absolwenci szkół baletowych. Minister ma nadzieję, że religia będzie bardziej popularna.
Giertycha zachęca do działania Młodzież Wszechpolska. Chce matury z religii jak najszybciej. Ostatnio sama poddała się próbnemu egzaminowi. Wynik słaby, ledwie trója. Szef Młodzieży Wszechpolskiej, poseł Bosak narzeka, że pytania były wieloznaczne, podchwytliwe. Szczególnie te dotyczące Polskiej Rady Ekumenicznej i Biblii. - Odwołałem się od wyniku testu - wyjaśnia "Pomorskiej”. Test z religii przygotowali redaktorzy "Dziennika”, był na poziomie szkoły średniej. Poseł Bosak i tak wypadł najlepiej ze wszystkich - miał 16 punktów na 23. Poseł Wojciech Wierzejski zdobył tylko 14.