Nigdy nie bylo tak pieknej plejady, materiały- polonistyka, część V


„Nigdy nie było tak pięknej plejady”

W kręgu Skamandra

Poetyckie manifesty Skamandrytów, czyli unieważnienie romantycznego modelu poezji

„Wiosna!!! Patrz, co się dzieje!” - poezja J. Tuwima i K. Wierzyńskiego

Satelici Skamandra

Awangarda Krakowska - nowe spojrzenie na poezję

W kręgu Skamandra

Skamander to nazwa najbardziej wpływowej grupy poetyckiej Polski niepodległej. Powstała ona w Warszawie, formowała się w latach 1916-1919 wokół pism „Pro arte et studio” i „Pro arte”. Nazwę ugrupowania stworzył Lechoń, zaczerpnął ją z prologu aktu II „Akropolis” - sztuki S. Wyspiańskiego. Poeci tej grupy od listopada 1918 do marca 1919 występowali w literackiej kawiarni-kabarecie „Pod Pikadorem” (zob. też: ramki w podręczniku na stronie 34). Wielką piątkę Skamandrytów tworzyli: Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Lechoń i Antoni Słonimski. Wzorem dla tych poetów był Leopold Staff. W 1920 roku ukazał się I numer czasopisma „Skamander”, redagowany przez „wielką piątkę”. Pismo nieregularnie wychodziło do 1928 roku.

Skamandryci, jak przystało na poetów awangardowych, zgodnie z ówczesną modą ogłosili swój manifest, w którym przedstawili nową wizję poezji. Oto fragment ich wystąpienia:

„Słowo wstępne” do I numeru „Skamandra”

Nie występujemy z programem, gdyż programy są zawsze spojrzeniem wstecz, są dzieleniem nieobliczalnego życia przez znane (...)

Wierzymy głęboko w dzień dzisiejszy, którego dziećmy wszyscy się czujemy. Rozumiemy dobrze, iż nic łatwiejszego, jak nienawidzić to nasz „dziś”, do którego nikt przyznać się nie chce. Nie chcemy przeoczać zła, ale miłość nasza jest nad wszelkie zło silniejsza: dlatego kochamy dzień dzisiejszy niezachwianą , pierwszą miłością (...)

Wierzymy więc w dzień dzisiejszy, w jego wartość, osobliwość i powagę, wierzymy we wstającą nową sztukę, która będzie krzykiem tego pokolenia.

(...) Słowem dnia dzisiejszego chcemy tworzyć i budzić zachwyt nowoczesnego człowieka (...)Chcemy raz jeszcze, ale raz jedyny i niebywały, ukazać wiośniany oddech poranków i płynny smutek wieczorów, dziki marsz żelaznych pociągów i rezedowy zapach księżycowych świateł, rozwichrzony zgiełk wielkomiejskiej ulicy (...).

Chcemy zdobywać porywać, zapalać serca ludzi, chcemy być ich uśmiechem i płaczem (...)

Obce jest nam branie na siebie koturnowej roli

Pragniemy też, aby nie inaczej na nas patrzono, jak tylko na ludzi świadomych swego poetyckiego rzemiosła i wykonywających je, w granicach swoich sił, bez zarzutu. (...) Dlatego wierzymy niezachwianie w świętość dobrego rymu.

Na podstawie przytoczonego tekstu można formułować podstawowe hasła nowej sztuki poetyckiej. Skamandryci głoszą:

Poetyckie manifesty Skamandrytów, czyli unieważnienie romantycznego modelu poezji

Nowe pokolenie poetyckie wskutek odzyskania niepodległości, wyzwolenia kraju z trwającej przeszło 100 lat niewoli, mogło odrzucić balast narodowej literatury. Poezja stała się w końcu wolna od narodowych i społecznych zobowiązań. Dopiero teraz, po 1918 roku, poeci mogli „zrzucić płaszcz Konrada”, unieważnić romantyczny model poezji. W dwudziestoleciu międzywojennym sztuka nareszcie mogła „zejść z koturnów”, wyjść na ulicę, zawitać do kawiarni, bawić i błaznować. O starej i nowej Polsce, o poezji i roli poety w nowej rzeczywistości mówi Lechoń w głośnym wierszu „Herostrates” (s. 31) i Słonimski w równie znanym utworze „Czarna wiosna” (fragmenty na s. 32).

Zacznijmy od analizy „Herostratesa”. W wierszu tym można wyodrębnić trzy części tematyczne. W pierwszej części (strofy 1-4) poeta z ironią i przekąsem kreśli przygnębiający obraz współczesnej Polski, kraju niedojrzałego, infantylnego, kalekiego, bezmyślnie naśladującego obce wzory, pogrążonego w marazmie, trwającego w cierpiętniczej pozie, zwróconego ku martyrologicznej przeszłości.

0x08 graphic

„Papuga wszystkich ludów”

„w cierniowej koronie”

„na tysiączne się wiorsty rozsiadła nam”

„Kaleka, jak beznodzy żołnierze szpitalni”

„A dzisiaj [...] wydała mi się kościotrupem”

W części drugiej (strofy 5-7) podmiot liryczny wyraźnie zaznacza swą obecność poprzez zaimek osobowy „ja” („ja tobie rozkazuję!”). Ton jego wypowiedzi jest ostry, szorstki. Zwraca się on do bliżej nieokreślonej zbiorowości i żąda zdecydowanie zburzenia wszystkiego, pragnie zniszczenia wszelkich śladów przeszłości, tradycji, kultury, historii:

Tematem trzeciej części wiersza (strofy 8-9) są marzenia podmiotu. Pragnie on zobaczyć Polskę zwyczajną, codzienną, wiosenną, po prostu zwykłą, współczesną, nie Polskę męczeńską, zastygłą w cierpiętniczej pozie, Polskę odciążoną historycznym balastem: „A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę - woła podmiot.

Poeta odrzuca więc narodową tradycję poprzez symboliczne, bluźniercze niszczenie zabytków i symboli narodowych (w tym geście przypomina futurystów). Nie chce przedstawiać kraju w kontekście jego męczeńskiej historii, nie chce on również literatury martyrologicznej, bogoojczyźnianej. W dwóch ostatnich wersach podmiot pragnie dowiedzieć się tego, czy po odjęciu historycznego balastu Polska będzie reprezentować jakieś wartości i przestanie być „kościotrupem”.

„Herostrates” Lechonia to utwór intertekstualny, a więc taki, który nawiązuje bardziej lub mniej wyraźnie do innych tekstów, „który wchodzi w dialog” z innymi utworami. Omawiany wiersz zawiera aluzje do różnych dzieł polskiego romantyzmu. Spróbujmy owe nawiązania, motywy zlokalizować i zinterpretować.

Symbole i motywy romantyczne

Źródła literackie

Funkcje

egipskie piramidy

wiersz

J. Słowackiego „Rozmowa z piramidami”

(utwór ten znajdą państwo na stronie: http://slowacki.kulturalna.com/a-4836.html )

Piramida w wierszu Słowackiego symbolizuje narodową walkę - to miejsce, w którym przechowywane są miecze. Oznacza także trumnę, w której spoczywają szczątki narodowych bohaterów.

śniegi Tobolska

fragmenty „Dziadów cz. III”

A. Mickiewicza

Nawiązanie do zsyłek Polaków na Sybir, symbol męczeństwa narodu polskiego, synonim piekła na ziemi, miejsce uświęcone polską krwią.

Polska - papuga narodów

„Grób Agamemnona”

J. Słowackiego

Według Słowackiego Polska to papuga, zabawka innych narodów, kraj bezwolny, który nie potrafi przemówić własnym głosem, ślepo zapatrzony w obce wzory.

Polska

w cierniowej koronie

„Dziady cz. III” A. Mickiewicza

Nawiązanie do Mickiewiczowskiej koncepcji Polski - Chrystusa narodów, kraju, który poprzez własne cierpienie i śmierć przyniesie ludom Europy wolność.

Z tradycją romantyczną polemizuje także Antoni Słonimski w utworze „Czarna wiosna” (zob.: fragment na stronie 32). Podmiotem lirycznym w tym wierszu jest poeta, na co wskazują nawiązania do motywu Mickiewiczowskiego Konrada, poety-buntownika. W pierwszej strofie osoba mówiąca sygnalizuje, że Polska „dźwiga się, wznosi, wstaje”, po latach niewoli znów jest niezawisła, wolna. W tej okoliczności poeta „zrzuca z ramion płaszcz Konrada”, nie musi być już wieszczem, przekreśla on romantyczny model poezji, który w nowych warunkach historycznych zdezaktualizował się. W okresie zaborów poezja „na kurhany kazała klękać, jątrząc ranę”, eksponowała martyrologię, cierpienia narodu polskiego. Współczesność odrzuca ten romantyczny, „zbędny słów aparat”, nie akceptuje XIX-wiecznych, zużytych konwencji artystycznych, które są „pustą hecą” (nie niosą już z sobą żadnych treści). Nowa poezja, nowa mowa musi dostosować się do nowych czasów, w których nie trzeba już wzywać do walki i poświęceń.

Oba omówione wyżej wiersze głoszą potrzebę zerwania z dotychczasową tradycją, o czym świadczą słynne cytaty: „A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”, „zrzucam z ramion płaszcz Konrada”. W obu utworach pojawia się również motyw Polski - kraju wolnego, budzącego się do życia.

„Wiosna!!! Patrz, co się dzieje!” - poezja J. Tuwima i K. Wierzyńskiego

Motyw wiosny, bujnie rozkwitającego życia pojawia się szczególnie wyraziście w twórczości jednej z najbarwniejszych postaci XX-lecia międzywojennego, Juliana Tuwima (zobacz biogram i ramki, s. 35). Poeta lubił szokować i prowokować, przeciwstawiał się obyczajowemu skostnieniu, mieszczańskiej moralności, był zwolennikiem postępu i walki z przesądami. Fascynował się gwarem, tłumem, wielkomiejskim życiem. Wczesną fazę jego twórczości charakteryzuje optymizm, witalizm, biologizm i urbanizm. Jednym z najbardziej znanych utworów Tuwima jest wiersz pt. „Wiosna. Dytyramb”, który ukazał się w 1918 roku w piśmie „Pro arte” i wywołał wielki obyczajowy skandal. Współczesnych oburzał ton utworu - arogancki i buńczuczny oraz jego tematyka. Tuwim w sposób bezpośredni, bardzo swobodny opisał biologiczną stronę człowieka, zwrócił uwagę na jego popęd, erotyczny instynkt: „Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,/ Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!” - wykrzykiwał ekstatycznie poeta. Odbiorców razić mogło także słownictwo utworu obfitujące w wyrazy potoczne, prozaizmy a także wulgaryzmy.

Wiosna

Dytyramb

Gromadę dziś się pochwali,
Pochwali się zbiegowisko
I miasto.
Na rynkach się stosy zapali
I buchnie wielkie ognisko,
I tłum na ulice wylegnie,
Z kątów wypełznie, z nor wybiegnie
Świętować wiosnę w mieście,
Świętować jurne święto.
I Ciebie się pochwali,
Brzuchu na biodrach szerokich,
Niewiasto!

Zachybotało! - - Buchnęło - - i płynie - -
Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,
Gwar, gwar, gwar, chichoty,
Gwar, gwar, gwar, piski,
Wyglancowane dowcipkują pyski,
Wyległo miliard pstrokatej hołoty,
Szurgają nóżki, kołyszą biodra,
Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar,
Suną tysiące rozwydrzonych par,
- A dalej! A dalej! A dalej!
W ciemne zieleńce, do alej,
Na ławce, psiekrwie, na trawce,
Naróbcie Polsce bachorów,
Wijcie się, psiekrwie, wijcie,
W szynkach narożnych pijcie,
Rozrzućcie więcej "kawalerskich chorób!"

A!! będą później ze wstydu się wiły
Dziewki fabryczne, brzuchate kobyły,
Krzywych pędraków sromne nosicielki!
Gwałćcie! Poleci każda na kolację!
Na kolorowe wasze kamizelki,
Na papierowe wasze kołnierzyki!
Tłumie, bądź dziki!
Tłumie! Ty masz RACJĘ!!!

O, ty zbrodniarzu cudowny i prosty,
Elementarny, pierwotnie wspaniały!
Ty gnoju miasta, tytanicznej krosty,
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj, straszliwa maso, po ulicach,
Wracaj od rogu, śmiej się, wiruj, szalej!

Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! Może pękną - i pójdziecie dalej!

Powietrza! Z tych zatęchłych i nudnych facjatek
Wyległ potwór porubczy! Hej, czternastolatki,
Będzie z Was dziś korowód zasromanych matek,
Kwiatki moje niewinne! Jasne moje dziatki!

Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,
Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!
Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,
Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!

Hej, w dryndy! do hotelów! na wiedeński sznycel!
Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!
Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,
Niejedną taką widział, niejedną, serdeńko...

A kiedy cię obejmą śliskie, drżące łapy
I młodej piersi chciwe, szybko szukać zaczną,
Gdy rozedmą się w żądzy nozdrza, tłuste chrapy,
Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną -

- Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!
Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!
Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!
"Nie w stylu" będziesz - trwożna, wstydliwa, wylękła...

Wiosna!!! Patrz, co się dzieje! Toć jeszcze za chwilę
I rzuci się tłum cały w rui na ulicę!
Zośki z szwalni i pralni, "Ignacze", Kamile!
I poczną sobą samców częstować samice!

Wiosna!!! Hajda! - pęczniejcie! Trujcie się ze sromu!
Do szpitalów gromadnie, tłuszczo rozwydrzona!
Do kloak swe bastrzęta ciskaj po kryjomu,
I znowu na ulicę, w jej chwytne ramiona!!!

Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie, bezkreśnie!
Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!
Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,
By, gdy je w dół rzucicie, nie mogły już kwilić!

Wszystko - wasze! Biodrami śmigajcie, udami!
Niech idzie tan lubieżnych podnieceń! Nie szkodzi!
Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowami
I ciebie, Wiosno, za to, że się zbrodniarz płodzi!

Witalizm, optymizm, pochwała życia, radość z samego istnienia przejawia się również we wczesnej poezji kolejnego Skamandryty - Kazimierza Wierzyńskiego (zob.: biogram, s, 33).

***

Jestem, jak szampan lekki, doskonały,
Jak koniak mocny, jak likier soczysty,
Jak miód w szaleństwie słonecznym dostały
I wyskokowy, jak spirytus czysty.

Królestwo moje na całym jest świecie
I mój alkohol wszystkie pędzą czasy.
Znacząc na sercach, jak na etykiecie,
Gwiazdkami markę trunku pierwszej klasy.

Nastrój utworu jest lekki, pogodny, beztroski. Podmiot to człowiek radosny, szczęśliwy, cieszący się z życia. Dostrzega on pewną analogię między własną osobą, a różnego rodzaju alkoholami; jest jak „szampan lekki, doskonały”, „jak koniak mocny”, „jak likier soczysty”, „i wyskokowy, jak spirytus”. Odznacza się więc naturalnością, żyje intensywnie, w pełni korzysta z dobrodziejstw świata, lubi przyjemności i zabawę, upaja się samym istnieniem, łapczywie chwyta dzień. Podmiot reprezentuje więc postawę epikurejską. Warto zaznaczyć, że alkohol, upojenie, nietrzeźwość to częste motywy występujące w poezji skamandryckiej.

Satelici Skamandra

„Satelitami” Skamandra zwykło się nazywać poetów, którzy znaleźli się w kręgu oddziaływania poetyki i estetyki skamandryckiej. Do tej grupy należą: Kazimiera Iłłakiewiczówna, Jerzy Liebert oraz Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, z której twórczością zapoznamy się szerzej.

Pawlikowska-Jasnorzewska urodziła się w 1891 roku w Krakowie, zmarła w 1945 w Anglii, była córką malarza Wojciecha Kossaka, wnuczką Juliusza, siostrą Magdaleny Samozwaniec. Odebrała staranne wykształcenie domowe, w młodości wiele podróżowała, była m. in. we Francji (w Paryżu przeżyła bolesny romans z lotnikiem portugalskim). Podróżowała także po Włoszech, Turcji, Grecji. Poetka trzykrotnie wychodziła za mąż. Przyjaźniła się ze S. I. Witkiewiczem i z poetami Skamandra (z poezją Skamandrytów łączyło ją zainteresowanie postrzegalnym konkretem, biologizm i optymizm w nastawieniu do świata). Debiutowała w 1922 tomem „Niebieskie migdały”. Twórczość Pawlikowskiej można podzielić na trzy okresy:

Dziś poetka znana jest przede wszystkim jako autorka subtelnych wierszy o miłości, mistrzyni finezyjnych miniatur poetyckich, zakończonych zaskakującą puentą.

Analizę utworów Pawlikowskiej rozpoczniemy od wiersza „Film amerykański” (podręcznik, s. 37). Poetka w tym liryku zachwyca się pięknem i możliwościami nowej sztuki, jaką jest film. Przedstawione przez nią obrazy z westernu nacechowane są ruchem, ekspresją. Podmiot wyodrębnia poszczególne ujęcia filmu. Opisuje wjazd kowboja na wierzgającym koniu, taniec jeźdźca na końskim grzbiecie. Prezentuje również możliwości stworzone przez dynamiczny montaż, który zestawia zdarzenia rozgrywające się w różnych miejscach, „w słodkich Indiach, nie zaznanych Chinach”. Te filmowe obrazy, migawki ukazują siłę życia, intensywność jego przeżywania, ale również kruchość ludzkiego istnienia: „dziś się żyje, ale jutro się umiera” - zaznacza podmiot. Dlatego przedstawione w filmie postaci to tylko „widma”, widma, które żyją pięknie. „Piękny film życia” tworzy iluzję, między nim a życiem jest jednak wielka różnica. Życie bowiem jest jedno i niepowtarzalne, film zaś można wciąż rozpoczynać na nowo, wymyślać dla niego nowe scenariusze.

W kolejnym wierszu zatytułowanym „Płyty Carusa” (s. 37), poetka opisuje śpiew włoskiego, nieżyjącego tenora płynący z gramofonu. Jasnorzewska zestawia w tym liryku słownictwo związane z życiem i ze śmiercią śpiewka:

ŻYCIE

ŚMIERĆ

„Caruso śpiewem wytryska”

„żywy aksamit”

„życie ze szczęściem zżyte”

„najżywszy ton między nami”

„żałobny dysk”

„trumienne pudło odkryte”

„śmierć wtóruje [...] zgrzytem”

„śmierć zatrzymuje płytę”

Leksyka ta odnosi się jednak nie tylko do życia i śmierci tenora. Wskazują na to słowa „najżywszy ton między nami”. Głos Carusa wzbudza w podmiocie lirycznym pragnienie szczęścia, radości, ale i w sposób bolesny uświadamia, że ludzkie życie nie jest wieczne, że przyjdzie czas, kiedy śmierć nieodwołalnie zatrzyma płytę. W tym kontekście gramofon jawi się jako narzędzie magiczne, które unieśmiertelnia głos Carusa, zamyka go w „metalu i drzewie”. Śpiewak pragnąłby wyrwać się z owej pułapki, przestać śpiewać i odzyskać życie... niestety, to niemożliwe.

Pawlikowska, jak zaznaczyliśmy, to przede wszystkim autorka pięknych erotyków zamkniętych w finezyjnej formie. Oto garść jej miłosnych wierszy...

Miłość

Nie widziałam cię już od miesiąca.

I nic. Jestem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,

lecz widać można żyć bez powietrza!

Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą....

Spadła gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia!

Widać dzisiaj niebem jest ziemia,

Dlatego się gwiazdy przenoszą.

Tapicer

Nad łóżkiem samotnej kobiety,

Dla której nie ma już rady, księżyc, tapicer blady,

Rozwija pełne wspomnień tapety.

Portret

Usta twoje: ocean różowy.

Spojrzenie: fala wzburzona,

A twoje szerokie ramiona:

Pas ratunkowy...

Na podstawie przywołanych powyżej utworów łatwo wskazać najważniejsze cechy poezji miłosnej Pawlikowskiej:

Zainteresownych poezją Jasnorzewskiej odsyłam na stronę internetową http://www.pwalikowska-jasnorzewska.kulturalna.com.pl (znajdą tutaj państwo wiersze poetki oraz galerię jej zdjęć i portretów, w tym także ten najbardziej znany, stworzony przez Witkiewicza).

Awangarda Krakowska - nowe spojrzenie na poezję

Awangarda (z fr. avant-garde - straż przednia) to ruch artystyczny, który cechuje antytradycjonalizm, odejście od realizmu (antymimetyzm), eksperymentatorskie nastawienie, postulat tworzenia nowych, niekonwencjonalnych form, dążenie do programowości. W Polsce założenia sztuki awangardowej (oprócz futurystów) realizowała powstała w latach 20. grupa poetycka zwana Awangardą Krakowską. Ugrupowanie tworzyli poeci skupieni wokół czasopisma „Zwrotnica” - Tadeusz Peiper, Julian Przyboś Jalu Kurek i Jan Brzękowski (zob.: ramki w podręczniku, s. 40-41).

Głównym teoretykiem i programotwórcą Awangardy Krakowskiej był Peiper, zwany „papieżem awangardy”. To on jest autorem manifestu „Punkt wyjścia”, którego fragment przytaczamy poniżej.

T. Peiper „Punkt wyjścia”

Człowiek przytakuje nowoczesnym formom współbytowania ludzi i w ten sposób masa staje się dla niego szukanym współpracownikiem nowego piękna. Przytakuje nowoczesnym narzędziom życia i w ten sposób maszyna staje się dla niego poetyczną czarodziejką jego rozpalonych snów. Miasto, masa, maszyna i ich pochodne: szybkość, wynalazczość, nowość, potęga człowieka i epoki, zapasy z niebem, lot na stalowych skrzydłach, kąpiel w najświeższej wódce dnia, skok w teraz - stają się dla nas przedmiotem nieznanych uniesień. (...) Zwrotem ku teraz pragnie być „Zwrotnica”.

Na podstawie powyższego tekstu można wskazać najważniejsze hasło Awangardy - 3M (miasto, masa, maszyna), cywilizacja, teraźniejszość . A oto kolejne postulaty Peiperowskiej grupy:

Sprawdźmy, jak założenia Awangardy sprawdzają się w praktyce poetyckiej. Przeanalizujmy wiersz Peipera „Miasto” (s. 41).

Utwór składa się z trzech części-obrazów:

fragment tekstu

dynamika obrazu

„Miasto wśrubowało się w ziemię

pięściami walczącego marzenia”

Miasto stanowi dynamiczną strukturę. Ono, wkręcając się w ziemię, zmieniło zastaną przestrzeń. Miasto nie jest biernym obiektem ludzkich działań („wśrubowało się”), ale jest owocem walki człowieka z naturą i odbiciem jego marzeń, pragnień.

„Człowiek

odziany w walce upału

zamieszkał w swojej własnej dłoni”

Obraz ten eksponuje wyjątkowy dynamizm ludzkiego wysiłku, twórczą, kreatywną walkę, którą człowiek wygrał. Zbudował bowiem własnymi rękami miasto, ulice i domy, które zasiedlił - zamieszkał w swej dłoni.

„Niebo:

karta tytułowa zaginionej książki

Oraz ten, w porównaniu z poprzednimi, jest statyczny, ale niepokojący. Czytelnikowi nasuwa się pytanie: co to za książka i o czym ona była?

Niebo to symbol natury, która wraz z rozwojem urbanizacji niknie, podobnie jak pamięć o naturalnym krajobrazie.

Fascynacje wytworem pracy ludzkich rąk pojawiają się również w jednym z najbardziej znanych wierszy Przybosia „Notre-Damme”

Z miliona złożonych do modlitwy palców wzlatująca przestrzeń!

Lecz zdjęło mnie z iglicy jak z haka Wnętrze - przerażenie.

Wyszydzony i opluty śród poczwar rozdziawionych deszczem
wiem: Co znaczę ja żywy o krok od filarów!
Te mury z odrąbanych skał - jak łby ponade mnie
zmartwychwstają z sarkofagu.

Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął -
i ogarnął?

Wiem. Obciążone Jezusami krzyże
trzeba wyostrzyć w piony budowniczych drabin
i swoją wolę, zrównaną z niezgłębionym lazurem,
swoją śmierć
z ostrołuku
trafić -
- tam na kluczu sklepienia drga zamknięty pęd strzał -

- i trwać pod hurgotem głazów szybujących coraz wyżej i wyżej,
aż je, nie skończone, nagły zawrót
stoczy ze szczytu w dwie wieże, urwane dna.

Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił ją w górę!

W wierszu tym warto zwrócić uwagę na przestrzeń, która jest „wzlatująca”, wertykalna, ujęta dualistycznie (góra - dół). Poeta wykorzystuje grę tych opozycji w opisie katedry, przy czym większą uwagę skupia nie na wyglądzie budowli, ale na wysiłku ludzkim włożonym w budowanie tego sakralnego obiektu („Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął i ogarnął?”, „Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił w górę?” - pyta zachwycony podmiot zwiedzający paryską katedrę). Podkreśla on, że świątynia nie jest dziełem mocy niebieskiej, lecz stanowi osiągnięcie pracy rak ludzkich. Wiersz jest więc pochwałą kreatywności człowieka, uznaniem dla ludzi, którzy budowali kościół, ich już dawno nie ma, ale efekt ich wysiłku wciąż trwa i wciąż zachwyca. Poeta, podobnie jak budowniczowie świątyni, wznosi katedrę, buduje ją w słowie, stwarza na nowo, opisuje tak, jak nikt dotychczas, nowatorsko.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden utwór Przybosia pt. „Wieczór” (s. 42). Poeta przedstawia tu pejzaż miasta, wtopiony w świat przyrody. Krajobraz ten jest zdynamizowany poprzez antynomie:

Pejzaż jest ożywiony, przedmioty i zjawiska podlegają antropomorfizacji - latarnie wychodzą z ciemnych ulic, gwiazdy szepczą, ogrody opuszczają swoje drzewa a horyzont uchyla nieba. Owe przemiany jednak mają łagodny charakter. W opisie zostaje podkreślona cisza, z tekstu zdaje się płynąć łagodna, sentymentalna melodia.

Zadania dla państwa:

  1. Przeczytaj tekst M. Głowińskiego i J. Sławińskiego „Miasto w poezji” (s. 44), a następnie odpowiedz na pytania zamieszczone pod tekstem.

  2. Zastanów się nad tym, co łączy, a co dzieli polskich futurystów i Awangardę Krakowską.

  3. Dokonaj analizy wiersza J. Tuwima „Wiosna”.

„Wiosna”

Serce pęcznieje, nabrzmiewa,

Wesele musuje w ciele,

Można oszaleć z radości,

O, moi przyjaciele!

Od stóp do głowy krąży
Potok niepowstrzymany!
Pomyślcie, co się dzieje!
Jaki to pęd opętany!

Jak bardzo jest! jak wiele!

Jak żywo, zupełnie, cało!

— Chodź, Młoda, do Młodego:

Ojcostwa mi się zachciało!

Przemysław Walkowiak

POLSKA



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rybiński Jeszcze nigdy nie było tak niebezpiecznie na rynkach finansowych
Jeszcze nigdy klejenie styropianu nie było tak proste
Jeszcze nigdy klejenie styropianu nie było tak proste (2)
Nigdy nie było nam tak dobrze a zawdzięczamy to nauce
Odchudzanie nigdy nie było takie proste
Oświadczenie ONZ – państwa Ukraina nie ma i nigdy nie było
Antoni Lange Możem Cię nigdy nie kochał tak szczerze
2011 03 02 Ojciec, którego nigdy nie było
Justyna Kowalczyk Nigdy nie byłam tak zmęczona
Ojciec, którego nigdy nie było
Swoi, materiały- polonistyka, część IV
Hymn do Nirwany Tetmajera, materiały- polonistyka, część IV
Walka klasykow z romantykami, materiały- polonistyka, część II
Lalka, materiały- polonistyka, część IV
narodziny romantyzmu, materiały- polonistyka, część III

więcej podobnych podstron