Rączki dwie

Wczoraj poznałem i już zwariowałem,

Samotna stałaś tak.

Chyba myślałaś, że też zwariowałaś,

I o tym dałaś mi znak.

Trochę pobladłem, bo nic dziś nie jadłem,

Lecz rzekłaś, niema cię.

Taka żeś śliczna i tak apetyczna,

Że może zjesz dziś mnie.

Rączki dwie

Wędrują po ciele twym.

Ty do mnie uśmiechasz się,

A rączki me wciąż, pieszczą cię.

Rączki dwie,

Wędrują po ciele twym.

Ty wcale nie bronisz już się,

I rzeczerz mi, słowa te.

Modne szaleństwo, odniosłem zwycięstwo,

To wszystko jest jak sen.

Długa ta nocka i śliczne twe oczka,

Uszczęślewiły mnie.

Tak żem się strudził, że Bóg mnie obudził,

Ty rzekłaś niema cię.

Takam gorąca, jak bułka chrupiąca,

Więc może zjadłbyś mnie.