Zbigniew Bauman
Kultura jako spółdzielnia spożywców
Gdy mowa o DOŚWIADCZENIU
nie chodzi o to, co się ludziom przydarzyło ale o to jak się do zdarzeń odnieśli;
jakie inne wzory postępowania mieli na podorędziu do których mogliby swoje problemy przyrównać, aby nadać im kształt praktyczny;
Pojęcia rodzą się i kształtują w doświadczeniach szczególnych czasów, miejsc i ludzi.
Francuskie civilisation, niemieckie Bildung, angielskie refinement
wszystkie były nazwami czynności;
mówiły o tym co się robiło, lub co należało robić (o cywilizowaniu, kształceniu, naprawie obyczajów);
wyrażały niepokój i potrzebę działania;
informowały wręcz lub pośrednio: gdy pozostawimy sprawy własnemu biegowi będą się dziać straszne rzecz, lecz jeśli się do spraw rozsądnie weźmiemy i poddamy ludzi sensownej obróbce - stworzyć możemy świat znakomity;
Diderot: pouczać lud to tyle co go ucywilizować; zabierzcie wiedzę, a zredukujecie lud do stanu prymitywnego barbarzyństwa.
Saint-Just: lud - wiekuiste dziecko
DZIAŁANIE
jest jedynym falochronem, strzegącym kruchy ludzki ład przed zalewem chaosu;
tylko przez działanie można uczynić ludzi innymi, niż są w „stanie surowym” i innymi, niż by się stali, gdyby pewnych ich instynktów nie przyhamowano, a pewnych umiejętności nie wpojono;
Pierwsze pojęcie KULTURY (kultywacja, hodowla)
użyte w nawiązaniu do metafory Cycerona: cultura animi jest dla ludzi tym, czym dla roślin agricultura
mus wewnętrzny i zamiar działania
określał ramę, w jakiej postrzegano świat (czynił świat dwudzielnym, podzielonym na tych, co robią i na tych co „są robieni”);
konstytuował lud raz jako motłoch (popędy, brak samokontroli) niezdolny do samokontroli a więc niebezpieczny, a raz jako nieoszlifowany diament;
konstytuował myśliciela, człowieka światłego, posiadacza wiedzy jako nauczyciela, wychowawcę i trenera; pogromcę dzikości i szlifierza diamentów naraz.
Konstytuował świat jako arenę ich stosunku - scenę socjalizacji, edukacji, akulturacji, nauczania i uczenia się.
FABRYKI ŁADU (fabryki, koszary, szpitale, zakłady poprawcze itp.)
wytwór takich sytuacji, w jakich reguła zastępuje przypadek a norma żywiołowość;
w jakich prawdopodobieństwo pewnych zdarzeń będzie radykalnie większa niż prawdopodobieństwo innych;
wytwory sytuacji przewidywalnych - a zatem i kontrolowanych;
wszystkie wytwarzały ład w podobny sposób;
Pojęcie KULTURY skrojone na potrzeby ładu. Wizja stanu docelowego kultury jest obrazem SYSTEMU, w którym:
wszystko ma jakieś zadanie do spełnienia
nic nie jest puszczone samopas
każdy element ze wszystkimi innymi w jakiś sposób współgra, wiąże się i zazębia
zderzenie się elementów jest wynikiem błędu konstrukcyjnego, zaniedbania lub schorzenia
jest miejsce na takie tylko reguły i postępowania, które spełniają użyteczną dla przetrwania ładu funkcję
potrzeba dzierży prymat
najpierw potrzeba, potem przepis
Najszybciej odpadło twierdzenie, że od stanu dzikości i barbarzyństwa do stanu „ucywilizowanego” można przejść tylko jedną drogą. Hierarchiczne pojęcie kultury nie wyszło całkowicie z użytku, ale znalazło się w towarzystwie pojęcia różnicującego. Każda kultura jest w jakiś sposób arbitralnym wyborem wśród możliwych sposobów, których jest wiele.
Najbardziej odporne na działanie czasu okazały się treści jawne:
kultura (kultywacja, akulturacja) jest w swojej istocie procesem ładotwórczym;
normy promowane lub nasadzane w procesie kulturowym są ze swojej natury spójne i niesprzeczne, jak wszelki ład; a jeśli zdarza się, że nie są, jest to zjawiskiem dla kultury nienormalnym i niezdrowym; kultura jest całością suwerenną
w tym systemie miejsce prawomocne mają takie tylko normy i wytwory kulturowe, które potrzebne są do samoodtwarzania się systemu.
System kulturowy „ma strukturę”, która odbija się w zwierciadle. Strukturę wszelkiej wytwórni ładu (zarówno ogólnospołecznego i wszechogarniającego, jak i ładu miejscowego lub cząstkowego). U szczytu systemu kulturowego znajduje się zespół wartości, określonych jako główne, kluczowe czy konstytutywne; Wszystko co dzieje się w życiu praktycznym jest tych wartości zastosowaniem lub uszczególnieniem.
Dziś KULTURA to:
wysiłek zaprowadzenia i utrzymania ładu;
wojna z żywiołowością i chaosem (w wojnie ładu z chaosem kultura jest po stronie ładu)
Gdy postrzegamy niespójność norm, wieloznaczność postępowania, sprzeczności w stylach życia, obfitość tworów kulturowych w sposób widoczny „bez przydziału” - powiadamy albo o konflikcie wielu kultur, albo o kryzysie kultury.
Trudno powiedzieć skąd się bierze „kryzys paradygmatyczny”. Trzeba nam nowego paradygmatu (w inny sposób narysowanej wizji kultury).
„Zrozumieć” to tyle, co dopasować widzenie zjawisk do owego świata, który „rozumie się bez wysiłku rozumienia”, „rozumie się bez zastanawiania, co to znaczy rozumieć”.
Stąd ROLA POZNAWCZA METAFORY
zestawia ona to co niejasne, z tym co oczywiste
podszeptuje powinowactwo, podobieństwo
podpowiada: „tak, jak tu” - a przez to pozwala posłużyć się językiem dla przejrzystego „tu” przeznaczonym, a więc i odbieranym jako przejrzysty, dla przedstawienia tego, co jak dotąd nieprzenikliwe, niewyrażalne
Taką metaforą dla zjawisk kulturowych w tradycyjnym paradygmacie była panoptyczna wytwórnia ładu oraz nowoczesne państwo.
Obie tradycyjne metafory straciły dziś sporo ze swej dawnej nowości poznawczej (ponieważ zjawiska do których się odwoływały zajmują o wiele mniej doniosłe i rozległe miejsce w dzisiejszym świecie).
Pierwsze wyraźne symptomy buntu przeciw „ładotwórczemu” paradygmatowi kulturoznawstwa pojawiły się w pracach Levi-Straussa.
Nie istnieje nic takiego, jak „struktura kultury jako takiej” czy „struktura społeczeństwa jako takiego”. Kultura jak i społeczeństwo nie są „całościami”. Wkładem kultury do przyrody jest nieustający pęd do rozróżniania, oddzielania, klasyfikowania (tworzenie nowych sensów przez działania diakrytyczne);
Struktura, która jest dziełem kultury sama nie jest bytem ani cechą stacjonarnego bytu, lecz procesem. Kultura jest cała czynnością, procesem - struktura to manipulacja możliwościami. Działanie diakrytyczne ma „strukturę” o tyle, o ile określony jest zakres możliwych permutacji („struktura” nie decyduje o tym jak permutacje dokonają się w praktyce);
Dynamizm kultury można opisywać nie uciekając się do „potrzeb”, które ma zaspokajać, czy do „sensów” lub „treści”, jakie ma wyrażać i przekazywać. Kultura niczemu nie służy, nie jest niczego „funkcją”; niczym się też poza swym własnym dynamizmem nie tłumaczy;
NOWA WIZJA KULTURY (wyłaniająca się z trzech wizji Levi-Straussa)
cała w ruchu, płynna i rozpływająca się
porządkująca, ale sama nieuporządkowana
drwiąca z różnicy między tym, co istotne, a co marginalne, co konieczne, a co przypadkowe
zachęcająca, bo nie dająca nadziei na portret ostateczny, skończenie miarodajny, autorytatywny;
Z tych tez wyłania się nie tyle wizja kultury, co sposób jej rysowania; informacja nie o tym, czym kultura jest, ale o tym jak się ona dzieje.
Nazwa spółdzielnia spożywców wzięła się od kooperatywy założonej w Rochdale (Anglia) w 1844r. przez Society of Equitable Pioneers. Założyli oni sklep, którym rządzić mieli ci sami ludzie, którzy z niego korzystali (na znak protestu przeciw zniewoleniu i reglamentacji, której doświadczyli pracując w fabrykach). Wolność, jakiej pozbawiono ich w roli producentów, chcieli odzyskać jako spożywcy (nie udało im się to do końca).
Cechy założeniowe SPÓŁDZIELNI SPOŻYWCÓW (sprawiające, że nadaje się ona na metaforę kultury)
SS (podobnie jak kultura) pozbawia sensu szereg opozycji konstytuujących „ładotwórczą wizję kultury”
„spółdzielczy” obszar społeczny, jak i obszar kultury, nie jest ani terenem monocentrycznie zarządzanym, ani terenem anarchii. Jest czymś trzecim: terenem samorządnym;
w SS jak i na obszarze kultury, trudno odróżnić „autora” od „aktora”. Autorstwo i aktorstwo są aspektami tych samych czynności a nie własnościami odrębnych kategorii ludzi.
W każdym czynie wzory odtwarzają się w sposób samoistny i do końca nie powtarzalny; każdy czyn jest „permutacją”, szczególnym wydaniem wzoru - nie można być aktorem nie będąc zarazem autorem. „Wzory” istnieją w procesie nieustannego i nieustępliwego przekształcania się. Nie ma w praktyce przedziału między „statystyką” a „dynamiką”, ciągłością a zmianą;
udział spożywców mierzy się rozmiarami ich spożycia, a nie wkładu produkcyjnego (im więcej spożywca konsumuje, tym większa przypada nań dola we wspólnym dobytku spółdzielni);
dystrybucja i przyswajanie, a nie wytwórczość, jest osią spółdzielczego działania, a wzmaganie konsumpcji i pozyskiwanie nowych, coraz to gorliwszych konsumentów jest głównym źródłem jego dynamiki;
prawdziwą produkcją SS jest wytwarzanie konsumentów
Tradycyjne modele kultury były twórco-centryczne. Organizowano je wokół ich duchowego korelatu - „centralnych wartości”, „formuły filozoficznej”, czy „etosu”, których artykulacja i ochrona była funkcją przypisywaną szczególniej, wydzielonej kategorii „producentów kultury”.
Clifford Geertz (w koncepcji „gęstej interpretacji”) składa hołd teorii mówiąc, że „prawda” czy „istota” kultury tkwi w pewnych „fundamentalnych założeniach”
Metafora SS wymaga zdecydowanego przesunięcia akcentu: to właśnie w czynnościach „konsumpcji”, w codziennym aktorstwie/autorstwie „zwykłych konsumentów” wszystko, co kulturowe, nabiera sensu.
Metaforę SS uzupełnia metafora RYNKU (tylko w środowisku rynkowym model SS daje się wyobrazić)
rynek nie jest systemem lecz polem - placem igrzysk podaży i popytu;
na rynku chodzi o to, by sprzedać towary - ale dzieje się tam coś więcej: w toku igrzysk byty stają się dopiero towarami;
podaż dostarcza tylko bytów, które zamierzają stać się towarami
w akcie „utowarowienia” rodzi się konsument;
towar „spełnia się” wraz ze „spełnieniem się” konsumenta;
Jeśli dla normalnego funkcjonowania rynek wymaga stałej nadwyżki podaży nad popytem i jeśli dopiero w momencie nabycia wystawione przez rynek przedmioty spełniają się jako towary - to i w kulturze obserwować możemy nadmiar znaków, które dopiero w akcie konsumpcji mogą się zrealizować, czyli wypełnić znaczeniem, czyli stać się znakami kulturowymi. Nie dobiera się znaków do znaczeń, lecz przeciwnie - znaczenia do znaków. W tym objawia się zasadnicza, organiczna nieinstrumentalnośc, nieumotywowanie zjawisk kulturowych.
Pisał Lyotard - „człowiek jest najbardziej ludzki w dzieciństwie”
Oznacza to, że sprzeczność, jaką nasycone jest ludzkie życie, cała wypływa ze spójnej logiki specyficznie ludzkiego bytu i nie potrzebuje innych niż ta logika wyjaśnień.
Wolność i zależność - radość tworzenia i niedola poddania - obie rodzą się z tejże nieuleczalnie ludzkiej kondycji samostanowienia, samodestrukcji i samoutwierdzenia, którą stara się na różne sposoby uchwycić i przekazać pojęcie „kultury”.
Tragedia znaków żyjących poszukiwaniem znaczeń i dogorywających w momencie ich odnalezienia to opowieść o losie kultury w ogóle - o urzeczywistnianiu się w samounicestwieniu, o triumfie, który jest porażką, o wolności, która spełnić się może tylko w swym zaprzeczeniu. Od tego losu nie ma dla kultury ucieczki. Kultura nie jest klatką, ani kluczem do klatki. Jest jednym i drugim naraz.
Spożywcę konstytuuje wybór, a o spółdzielczym charakterze konsumenckiej wspólnoty stanowi swoboda wyboru. Wolność wyboru zasadza się na wielości możliwości. Możliwe jest przełożenie jednej możliwości nad inne, zredukowanie wielości (w skasowaniu wyboru). Istotą wyboru jest dążenie do tego, by przestać być wyborem, i sytuacja wyboru jest niekończącym się wysiłkiem spełnienia tej istoty.
Pęd do konsumpcji, jak pęd do wolności w ogóle, unicestwia możliwość własnego usatysfakcjonowania. Potrzeba więc wolności zawsze więcej, niż się jej ma (wolność jest zawsze na nowo odradzającym się postulatem).
Przyczyny niepokornej i niesfornej dynamiki kultury:
otwarcie się na przyszłość;
wybieganie poza każdy porządek rzeczy zastany lub już dokonany;
splot marzeń o zaspokojeniu i wstręcie do zaspokojenia;