CZYM JEST CZASOWSTRZYMYWACZ, CZYLI SKĄD SIĘ BIORĄ NOWE SŁOWA.
Ewa Kędzior
Cele:
- pokazanie uczniom, czemu służy reklama (jej funkcja perswazyjna),
- przedstawienie różnych źródeł pochodzenia nowych słów: zapożyczenia, neologizmy słowotwórcze i frazeologiczne, a także znaczeniowe,
- umiejętność samodzielnego tworzenia neologizmów,
- poznanie reguły pisowni wyrazów z przedrostkami.
Metody pracy: praca z materiałem filmowym (2 reklamy: „Czasowstrzymywacz” Plus GSM i „Lodożerca” Algidy), praca w parach, dyskusja sterowana, praca ze słownikiem.
Formy pracy: zbiorowa, indywidualna.
Środki dydaktyczne: komputer, płyta CD z nagraniem dwóch reklam, słownik języka polskiego, słownik ortograficzny.
Czas: 2 lekcje.
Przebieg zajęć
1. Lekcja rozpoczyna się od zaprezentowania uczniom nagrania. Należy poprosić o zwrócenie uwagi na pojawiające się słowa, sugerując przy tym, że są to słowa niesłyszane na co dzień.
Nauczyciel pyta uczniów o znaczenie pojawiających się słów. Zapisuje na tablicy pierwszą część tematu lekcji: Czym jest czasowstrzymywacz. Prosi jednego z uczniów o sprawdzenie znaczenia tego słowa w „Słowniku języka polskiego”. Pyta uczniów dlaczego w słowniku nie pojawia się definicja. Podobnie zachęca do zanalizowania lodożercy z drugiej reklamy. Zapisuje wtedy drugą część tematu: Jak powstają nowe słowa.
Powinno paść pytanie, skąd uczniowie wiedzieli, co znaczą podane słowa, jeśli nie ma ich w słowniku. Można wskazać analogię do istniejących już słów takich, jak: lodołamacz, autostopowicz, czyścibut.
Warto zadać pytanie: Po co w reklamach użyto słów, których nie ma?
Wprowadzamy definicję neologizmu, każdy uczeń dostaje ją na kartce. Jeden z uczniów czyta definicję na głos:
Neologizmy, to słowa nowopowstałe w danym języku. Przede wszystkim służą one nazywaniu zjawisk, które wcześniej nie występowały w rzeczywistości. Istnieje kilka odmian neologizmów: - słowotwórcze, czyli te, które są tworzone na wzór języka rodzimego (np. osoba, która uprawia sport - sportowiec; osoba, która wykrada rzeczy z kieszeni - kieszonkowiec), - znaczeniowe, czyli te słowa, które zmieniają swoje znaczenie (np. mysz, jako zwierzę i mysz komputerowa) - zapożyczenia, czyli wyrazy z innych języków (np. komputer z ang. komputer)
|
Jeżeli klasa jest zdolna, definicję można rozszerzyć o neologizmy frazeologiczne i artystyczne.
2. Następnie należy przejść do ćwiczeń. Nauczyciel dzieli uczniów w pary. Każda z nich dostaje karteczkę ze słowem (komórka, czatować, sieć, pulpit, ikona, małpa, mysz, pamięć, itd.). Uczniowie mają stworzyć zdania z użyciem tych słów, przy czym jedna osoba z pary musi użyć jego nowego znaczenia, druga starego - praca indywidualna. Uczniowie mogą korzystać ze słowników.
Przegoniłam kota czatującego na swoją zdobycz.
Wczoraj cały dzień czatowałam z moją przyjaciółką, nie mogłyśmy się nagadać.
Nauczyciel prosi kilku ochotników o odczytanie prac. Pyta, jakiego typu są to
neologizmy.
3. Dyskusja sterowana pytaniami:
- Czy znacie jakieś zapożyczenia?
- Czy używacie na co dzień zapożyczeń?
- Czemu, waszym zdaniem, służą i dlaczego nie zastępuje się ich słowami rodzimymi?
Dyskusję może zapoczątkować pytanie, co znaczy i czy straciło na aktualności zdanie Mikołaja Reja „Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi i swój język mają”.
Po zakończeniu dyskusji nauczyciel wręcza uczniom tekst Witolda Zechentera i jednego z nich prosi o odczytanie na głos. Po przeczytaniu wraz z uczniami formułuje ostateczne wnioski dotyczące zapożyczeń.
4. Po analizie zapożyczeń nauczyciel znów wraca do reklam. Zapisuje na tablicy słowa: tani, ciepły, dobry. Pyta uczniów, w jaki sposób często słowa te zostają wzmocnione i dlaczego. Na tablicy dopisuje odpowiednie przedrostki. Zadaje pytanie, czy słowo supertani brzmi lepiej niż samo tani, albo superpromocja, jest lepszą promocją od tej zwykłej. Nauczyciel prosi ucznia o znalezienie w słowniku ortograficznym reguły dotyczącej pisowni przymiotników z przedrostkami, tj. arcy-, super-, ekstra, -hiper,
-maksi. Prosi uczniów o zanotowanie w zeszytach, że z wyrazami pospolitymi przedrostki te piszemy razem. Zwraca uczniom uwagę, że w reklamach często dzieje się inaczej.
5. Na koniec powinno pojawić się pytanie: Czemu właściwie ma służyć reklama? Jakich słów nadużywa, poza wcześniej wymienionymi.
- rzeczowniki odczasownikowe zakończone na -anie, -enie,
- rzeczowniki odprzymiotnikowe, zakończone na -ość (wielka lodowa smakowitość),
- częste zdrobnienia (wnusi, synuś, córunia, szamponetki).
Praca domowa:
1. Zastanów się nad hasłem reklamowym dla jakiegoś wymyślonego przez Ciebie produktu. Stwórz nazwę produktu i użyj w reklamie jak najwięcej neologizmów. Opisz reklamę w kilku zdaniach.
2. Jakie neologizmy, które mogłyby zastąpić następujące wyrazy i zwroty. Skorzystaj z gwary uczniowskiej.
język polski -
geografia -
język rosyjski -
rodzice -
siostra -
dziewczyna -
pieniądze -
uczeń drugoroczny -
„Siedząc w szlafroku” Witolda Zechentera
Po obiedzie włożyłem szlafrok i wygodnie usiadłem z książką przy piecu. Nagle weszła żona. [...]
- Co? W podomce? - rzekła. [...]
-Ach. Tak! - przypomniałem sobie nagle, że przed pewnym czasem szlafrok zmieniono na podomkę. - Włożyłem szlafrok, bo tu trochę chłodnawo w pokoju...
- Szlafrok! - zasyczała żona. - Literat i używa obcego słowa szlafrok zamiast polskiego podomka.
Nie chciało mi się tłumaczyć, że szlafrok to wprawdzie niepolskie słowo ale podomka też nie, bo pochodzi od słowa dom, a dom - to łacina, domus po prostu. Na szczęście zadzwonił telefon w drugim pokoju i żona wyszła. To telefonowała przyjaciółka - mam ze dwie godziny spokoju. Ale byłem zły o tę bezmyślną przymówkę. O szlafroku pisał i Fredro, i Mickiewicz, i Żeromski, i Prus - nieźli pisarze polscy! A podomka - to przecież zwykły dziwoląg. Żona poszła do telefonu - ale dlaczego do telefonu, a nie do gadaczki?
Bo jeżeli kogoś razi niepolski szlafrok, to co zrobimy z wieloma, o, bardzo wieloma słowami? Na przykład piżama. Proponuję nazwać ją conocnik. Za to dzienną koszulę - codziennik. Kołnierzyk - odgórniak, skarpetki - oddolniczki, damską kombinację: nacielnik.
Tymczasem żona wyjątkowo prędko zakończyła pogwarkę telefoniczną i znów wkroczyła do pokoju. [...]
Dać ci czarnej kawy?
Chętnie napiję się czarnołyk.
Co? W szklance czy filiżance?
W łatwostłuczce.
Co?
Co co?
Nie rozumiem cię. Nerwy? Migrena?
Ani uczulanki, ani żadna głowobólka. Czuję się całkiem dobrze.
Żona przez chwilę patrzyła na mnie ze zgrozą, wreszcie rzekła:
Zatelefonuję po doktora.
Odparłem:
- Nie ma potrzeby zagadaczkować po pukosłyszka. Nic mi nie jest.
Wariat! Zwariował! - zawołała i wybiegła z pokoju.
Rozmaitnik zrozmaitnikował - sprostowałem.
Zamknąłem za sobą drzwi i szczelniej otuliwszy się szlafrokiem, usiadłem znowu z książką przy piecu.