U Tokarza zapanował smutek.
-To moja wina... -Wzdychał Klusek. -Mogłem nie dać się złapać!
-Przecież wiesz, że to tata wybrał twoje życie... -Pocieszała go Łatka, ale sama nie mogła się opanować. Bardzo martwiła się o męża, i obawiała się najgorszego....
Kari stała przy ścianie.
-Co robisz, bąku? -Zdziwił się Felek.
-Nic... -Westchnęła koteczka. -Tylko się martwię. I boję się...
-Wiem.-Powiedział Felek. -Bardzo się też bałem, gdy ten biały zaatakował Klucha...
-Ale tata musi wrócić.. Nie damy rady bez niego!
-Wiem... Kurna, musi mu ktoś pomóc!
Kari zamyśliła się.
-Wiesz co, idę się załatwić...-powiedziała i zniknęła za rogiem.
Felek położył się na trawie i przymknął oczy.
-Krynica, Krynica...
-Szukasz czegoś?
Kari odwróciła się. Stał za nią jakiś kociak.
-Yyy... Tak. Krynicy.
Kot roześmiał się.
-W tamtą stronę. Ale za szybko tam nie dojdziesz. No i na stówę zabłądzisz!
-A więc co mam robić? -Kari zrezygnowana padła na trawę. -Muszę ocalić tatę!
-Mogę ci pomóc!
Kari szybko wstała.
-A co ty umiesz... -Westchnęła.
-No, to już było chamskie! -Obruszył się kocurek. -Wątpisz w moje znajomości sztuk walki i orientacji w terenie?
-Trochę! -Roześmiała się Kari.
-No to patrz na mnie! -Powiedział kotek i podskoczył do góry, chcąc pokazać, jak umie walczyć. Ale coś mu nie wyszło i spadł na ziemię. Kari wybuchnęła śmiechem.
-Dobraaa, to było dziwne! -Oznajmiła, wciąż się śmiejąc.
-Sorki... Nie wyszło! -Zaczerwienił się kotek. -Yyy... A tak w ogóle to jestem Junior.
-Kari-przedstawiła się kotka.
A więc... pozwolisz że poprowadzę cię do celu!
-Ok... Tylko nie świruj za bardzo!
-Da się zrobić... Chyba.