Antypedagogika jest jednym z nurtów współczesnej pedagogiki alternatywnej, który odrzuca dotychczasowy system edukacji i wychowania rozumianego jako proces celowy, mający charakter świadomie formacyjny, całkowicie podporządkowujący dziecko autorytetowi osoby dorosłej, która kształtuje jego osobowość według z góry określonego wzorca i narzuca mu gotowy, własny system wartości.
Antypedagogika to zdaniem Hubertusa von Schoenebecka przyjaźń z dziećmi. Swoje poglądy oparł na twierdzeniach antypedagogiki, na Ruchu Praw Dzieci i psychodynamicznej koncepcji człowieka.
Podstawowym twierdzeniem antypedagogiki jest odcięcie się od wychowywania. Von Schoenebeck jednoznacznie stawia znak równości pomiędzy wychowywaniem a sprawowaniem władzy. Ponieważ w procesie wychowywania zawsze mamy do czynienia z roszczeniem wychowawczym (czyli narzucaniem wychowankowi swojego sposobu działania, myślenia), von Schoenebeck odrzuca ten proces jako niezgodny z jego etyką. Wprowadza natomiast pojęcie oddziaływania, czyli procesu pozbawionego roszczenia wychowawczego i często stosuje go w praktyce antypedagogicznej. Wyraźne odcięcie się od wychowywania i całej praktyki pedagogicznej jest skutkiem specyficznych poglądów von Schoenebecka na dzieci. Uważa bowiem, że każde dziecko od momentu urodzenia jest identycznym człowiekiem jak my wszyscy. Zatem dziecko posiada wolność, prawo do samostanowienia, do podejmowania własnych, niezależnych decyzji. Wynika z tego, że wychowując dziecko, czyli mówiąc mu jak ma postępować, łamiemy te prawa. Stosując jakiekolwiek praktyki pedagogiczne podporządkowujemy sobie drugiego człowieka, wypełniamy naszą wolę „używając” do tego dziecka. Uważa także, że w naszej praktyce wychowawczej, stosując roszczenia wychowawcze, narzucając je, zmieniamy postawy dziecka, czyli nie kochamy go takim jakie jest. Dopiero gdy stanie się takie jakie sobie życzymy, obdarzamy je uczuciem. Jest to egoistyczna postawa, gdyż zaspokajamy przez to własną koncepcję tego, jak dziecko ma się zachowywać, lekceważąc przy tym dziecko.
Hubertus von Schoenebeck uważa, że właściwą postawą rodziców, opiekunów, powinno być wspieranie a nie wychowywanie. Dzieci same najlepiej wiedzą, co jest dla nich dobre. Uważa za normalne, że każdy ma własne zdanie i nikt nie może rościć sobie prawa do tego aby inni uważali tak samo jak ja. Narzucanie dziecku czegokolwiek oznacza, że nie uważa się go za pełnowartościowego człowieka, że dopiero w skutek wychowywania „zrobi” się z niego pełnowartościowego człowieka. Uważa, że wszyscy ludzie (czyli także dzieci) mogą współistnieć jako równouprawnieni i samodzielni, pełni szacunku i przyjaźni. Dlatego w 1978 roku założył Stowarzyszenie Wspierania Przyjaźni z Dziećmi w Münster (Westfalia). Stowarzyszenie wspiera współistnienie dorosłych z dziećmi, równouprawnienie niezależnie od wieku.
Proponuje on psychodynamiczną zmianę, odrzucenie chęci panowania nad dziećmi i stanie się „nowym dorosłym”. Kontakt z dziećmi pozbawiony praktyk wychowawczych nazywa „nową relacją”. Uważa, że powinna się ona opierać przede wszystkim na zaufaniu. Dorosły powinien ufać sobie, w pełni siebie zaakceptować. Zaufanie do dzieci sprzyja przyjaźni z nimi i uczy nas nowych sposobów zachowywania się. Jeżeli nasza relacja z dzieckiem będzie szczera i oparta na zaufaniu, dzieci będą przy nas autentyczne, będą bawić się tak jak wśród rówieśników. Nie mają wtedy lęków z powodu obecności dorosłego, nie muszą udawać. Czują wtedy, że są same za siebie odpowiedzialne, że ich nie nadzorujemy. Natomiast stosując roszczenia wychowawcze (np. zakazując malowania farbkami), powodujemy, że dziecko zaczyna odczuwać lęk, że gdy powtórzy tę zabronioną czynność, dorosły zrobi awanturę. Dlatego dziecko zaczyna działać w ukryciu lub rezygnuje z tej czynności, czyli zmienia się wbrew sobie.
Von Schoenebeck mówi także o odpowiedzialności. Dorośli nie powinni czuć się odpowiedzialni za dzieci. Jest to jego zdaniem schemat wychowawczy, tkwiąca w nas od wieków błędna ideologia. Nowa relacja musi być oparta na indywidualnej i subiektywnej decyzji, że chce się żyć z dziećmi w równouprawnieniu. Jeżeli się na to decydujemy, to musimy odrzucić zarzut o przekazywaniu samoodpowiedzialności dzieciom. Nie można im jej przekazać, gdyż dzieci się z nią rodzą.
W swojej książce „Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać” Hubertus von Schoenebeck podaje wiele przykładów i sytuacji z codziennego życia, jak stosować nową relację. W publicznych miejscach (np. w sklepie) dzieci zachowują się autentycznie, niczego nie udają. Jednak gdy upominamy je (np. „tak nie wypada”) tracą swoją autentyczność i zaczynają udawać.
W przypadku gdy Hubertus narzuca coś swoim podopiecznym (np. że powinni zadzwonić do domu, że wrócą później), to tylko wtedy, gdy ma pewność, że dziecko zachowa przy tym własną ocenę sytuacji i poczucie własnej wartości dziecka nie ucierpi. Natomiast w sytuacjach skrajnego zagrożenia (np. gorąca blacha na kuchence) nie wpaja niebezpieczeństwa i nie wprowadza zakazu dotykania blachy, lecz przybliża to zagadnienie, informuje o możliwości niebezpieczeństwa. Nie stosuje roszczenia - „nie możesz”. Oczywiście nie daje to gwarancji sukcesu (tak samo jak i metody wychowawcze), ale jego zdaniem jest to lepszy sposób, gdyż dziecko koncentruje się na informacji, nie ma ataku na suwerenność dziecka. Przez to dzieci „niewychowywane” mają dostęp do naszych emocji, które działają lepiej.
„Nie dotykaj! Oparzysz się!”- wiem, co jest dla Ciebie dobre
„Boję się, że oparzysz się o blachę”- wyrażamy uczucie, obawę
Należy także pamiętać, że trzeba tylko poinformować o strachu, który w nas jest, nie może to być powód do roszczenia wychowawczego. Podobnie należy postępować w innych, trudnych sytuacjach. Nowa relacja to szacunek do innych ludzi, respektowanie ich prawa, także do tego co robią ze swoim życiem. Dlatego nie można zakazać dzieciom zażywania narkotyków, picia alkoholu, a nawet popełnienia samobójstwa. Trzeba mówić o emocjach i lękach jakie towarzyszą różnym zachowaniom dzieci ale nigdy nie decydować za nie. Musimy informować dziecko gdzie jest nasza „granica” w danej sprawie, której nie potrafimy już pokonać. Ale decyzje musi podejmować dziecko, bo może mieć tę granicę gdzie indziej.
Zatem decydującym czynnikiem nowej relacji jest całkowita rezygnacja z roszczeń, autorytarnej, sędziowskiej postawy. Gdy zawiąże się kłótnia lub bójka między dziećmi, ważny jest dystans do tej sytuacji. Trzeba przejść nad tym do porządku dziennego, gdyż w przypadku próby wkroczenia, interweniowania, wywoła to agresję dzieci do nas. Postawa rozjemcy uczy dzieci, że konflikty można rozwiązać jeszcze większą agresją i władzą. Także na płacz dziecka nie należy reagować natychmiastowym pocieszaniem. W tej sytuacji von Schoenebeck proponuje postawę życzliwie- neutralnej: spokój, ciepło, czasem dotyk.
Antypedagogika nie jest teorią, która każe akceptować każde zachcianki dzieci. Nie zawsze trzeba reagować. Stosując odpowiednie metody, np. „teraz nie”, „nie mam czasu”, „jestem zajęty” informujemy dziecko o naszych uczuciach i możemy liczyć na ich zrozumienie i akceptację. W przypadku zmęczenia dziećmi, ważna jest regeneracja wewnętrzna. Mówiąc dziecku „przeszkadzasz mi” lub „jestem zmęczony” sprawimy, że dziecko zajmie się czymś innym.
Dobrym przykładem na specyfikę nowej relacji jest sytuacja, w której nasze dziecko ma przyjaciela, który nam nie odpowiada (np. kradnie lub ma konflikty z prawem). Należy wówczas powiedzieć dziecku co nam się nie podoba u jego przyjaciela, co mamy mu do zarzucenia. Pozostawiamy jednak wybór dziecku. Może przyzna nam rację i uzna, że ważniejsze od przyjaciela są nasze uczucia, lub podejmie decyzję odwrotną, inną od tej której oczekujemy. Oczywiście jest to związane z cierpieniem rodzica jednak ból spowodowany siłowym podporządkowaniem dziecka byłby silniejszy. Poza tym pojawia się też zadowolenie z powodu okazania szacunku do dziecka. Szczęście uzyskane podporządkowaniem byłoby przecież iluzoryczne. Dzieci powinny także zostać przez nas poinformowane jakie będą reakcje różnych urzędów na ich zachowanie (np. policji) ale należy pozwolić na konfrontację z tymi instytucjami.
Hubertus von Schoenebeck krytykuje instytucję szkoły. Po pierwsze nikt nie pyta dzieci, czy chcą się uczyć oraz czego chcą się uczyć. Po drugie w szkole są wydawane rozkazy („trzeba to umieć”, „musicie to przeczytać”), wpaja się dzieciom sposoby myślenia nauczycieli i pedagogów. Muszą przez to rezygnować z własnego sposobu myślenia. Jest więc za zniesieniem obowiązku szkolnego. Dzieci uczy się w szkole, że należy zdobywać wiedzę dla wyników, ocen. Szkoła nie interesuje się zainteresowaniami poszczególnych uczniów. Wiedzę szkolną ma przyswoić uczeń a nie osoba. W tym wypadku rodzice powinni powiedzieć dziecku, że szkoła to przymus, i że dla mnie jako rodzica, stopnie są nieważne. Stopnie to sprawa dziecka, jeżeli podejmie decyzję, że chce się uczyć dla stopni, to musimy to szanować. Ważne jest, aby szkoła nie spowodowała, że na dziecko zaczniemy patrzeć jak na ucznia a nie jak na osobę. Najlepsza nauka odbywa się bez szkoły. To my mamy wspierać naukę i zainteresowania dzieci. Być może dzięki temu dziecko będzie chciało chodzić do szkoły, bo coś je tam zainteresuje. Von Schoenebeck proponuje także tworzenie centrów edukacyjnych, czyli szkół pozbawionych roszczeń wychowawczych. Byłyby one nieobowiązkowe, bez ocen, dzieci same powinny decydować o swojej nauce. W szkole powinien być nauczyciel wspierający dzieci, powinien być ich przyjacielem, ma budzić u dzieci zaufanie. Ma współpracować z dziećmi jako ekspert w danej dziedzinie ale na pierwszym miejscu muszą być osobiste relacje z dziećmi. Nauczyciele nie powinni otrzymywać wykształcenia pedagogicznego. Centrum edukacyjne powinno kierować się zasadą „domu otwartych drzwi”, powinno posiadać wielu współpracowników społecznych i powinno być otwarte przez cały dzień.
Von Schoenebeck szanując rodziców i pedagogów stosujących metody pedagogiczne, czyli hierarchię „góra- dół” (czyli dziecko podporządkowane dorosłemu) nie narzuca nikomu nowej relacji. Respektując inne od jego sposoby działania jedynie proponuje dyskusję na temat przyjaźni z dziećmi. Wraz ze Stowarzyszeniem organizuje spotkania dla rodziców, nauczycieli, prowadzi „antypedagogiczne grupy spotkaniowe”, w których uczestniczą dorośli oraz dzieci.
Konsekwencje antypedagogicznej praktyki są znane w niewielkim stopniu. Jest to młody nurt, który zdaniem samego Hubertusa von Schoenebecka może doprowadzić do uwolnienia świata z hierarchii społecznych. Dzieci dorastające w nowej relacji będą miały jako dorośli inną wizję świata. Będą kierować się szacunkiem, przyjaźnią, współistnieniem.
Hubertus von Schoenebeck Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać Jacek Santorski&CO Agencja Wydawnicza Warszawa 1994