Jezus i Łazarz - Życie, które nie boi się śmierci
Analizowana perykopa dotyczy wskrzeszenia Łazarza. To wydarzenie jest kulminacyjnym znakiem, objawiającym przez Jezusa i w Nim chwałę Bożą. Następuje ono po kilku innych cudownych interwencjach Jezusa w odniesieniu do ciężko chorych osób, o jakich jest mowa w Ewangelii według św. Jana: uzdrowienie umierającego syna urzędnika królewskiego (4,46-54), chromego nad sadzawką (5,1-18) i niewidomego od urodzenia (9,1-41). Przywrócenie życia zmarłemu przejawia w jeszcze większym stopniu niż dotychczas władzę Jezusa nad ludzką ułomnością, ograniczeniem i względnością, której kresem jest śmierć. Jezus objawia się tu jako absolutny zwycięzca, tego co po ludzku jest niepokonalne. Jest Panem i dawcą życia.
Autor czwartej Ewangelii umieszcza ten wielki cud bezpośrednio przed męką i śmiercią Jezusa oraz wydarzeniami, które poprzedzają Jego Paschę (od rozdz. 12). Od tej pory Jezus już nie uczyni żadnego tego typu znaku, a ewangelista będzie kierował spojrzenie czytelnika na wydarzenia paschalne, chcąc wykazać, że Jezus nie tyle umiera, co świadomie oddaje swoje życie, cały czas dzierżąc władzę („Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem»” - J 18,37) w czasie swej męki i śmierci („Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję” - J 10,17-18). Poprzedzające mękę i śmierć wskrzeszenie Łazarza w Ewangelii Janowej można zestawić z olśniewającym przemienieniem Jezusa na Górze, opisywanym przez synoptyków, które rzuca światło na zrozumienie dramatycznych wydarzeń z Golgoty.W strukturze tekstu da się wyróżnić generalnie, następujące po sobie, trzy różne kręgi osób jakoś związanych z Jezusem. Prezentowane są one w innym miejscu, odzwierciedlając drogę Jezusa kierującego się do
grobu Łazarza. A. w. 1-5: Zawiązanie akcji i przedstawienie problemu. B. w. 6-16: Jezus i uczniowie w okolicy Zajordania. Rozmowa na temat śmierci Łazarza i powrotu z tego powodu do Judei. C. w. 17-19: Wstawka narracyjna o Łazarzu spoczywającym w grobie i Żydach, którzy przybyli do domu sióstr, by je pocieszać po śmierci ich brata D. w. 20-32: Jezus w drodze do wsi oraz Marta i Maria, które wychodzą Mu na spotkanie. Rozmowa dotycząca wiary. E. w. 33-44: Poszerzony krąg osób o Żydów przybyłych do Betanii. Jezus przy grobie zmarłego, dokonujący znaku wskrzeszenia na oczach wszystkich. F. w. 45: Świadectwo o wpływie tego wydarzenia na wiarę Żydów.
I. Lectio
w. 1-5. Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz». Jezus, usłyszawszy to, rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą». A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Na uwagę zasługuje wyraźne podkreślenie miłości Jezusa do każdego z rodzeństwa zamieszkujących wspólnie w Betanii. Nie tylko jest to wyrażone konkretnymi terminami („…którego Ty kochasz” - w. 3; „Jezus miłował…” - w. 5), ale także ujawnia się w zachowaniu Marii, która odpowiada na miłość Jezusa aktem pełnym uwielbienia („rozrzutne” namaszczenie Jego stóp drogocennym olejkiem - por. J 12,3). Osoby Marty, Marii i Łazarza są jedynymi konkretnymi postaciami wymienionymi z imienia w Ewangelii Janowej, o których mówi się, że Jezus je kochał. Szczególne upodobanie Jezus żywi także w odniesieniu do jednego z uczniów, „którego miłował” (13,23; 19,26; 21,20) i choć tradycja widzi w nim św. Jana, imię Jego nie jest wymienione. Przez ten zabieg literacki każdy czytelnik Ewangelii czuje się zaproszony do wejścia w rolę umiłowanego ucznia. Jezus mówi natomiast często o miłości względem Jego osoby, wyraźnie jej oczekując oraz o miłości wzajemnej między uczniami (zob. Mt 10,37; J 8,42; 21,15.16. 17). Punktem wyjścia jest wzajemnie przenikająca się miłość Ojca do Syna i Syna do Ojca, udzielająca swego daru człowiekowi, zaproszonemu i wezwanemu do praktykowania miłości względem Boga, jak i we wspólnocie braterskiej („Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” - J 13,34; „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” - J 15,9). Marta, Maria i Łazarz są nie tylko pojedynczymi osobami, co do których wyrażona jest miłość Jezusa, ale stanowią przecież także wspólnotę wzajemnie miłujących się osób (także por. następne wersety) i w tym sensie są figurą tych relacji, o których mówił Jezus. Środowisko domu, jaki tworzą rodzeństwo, jest doskonałym kontekstem objawienia pełni miłości przez Jezusa, który ostatecznie dąży do tego, by oddać swoje życie, zgodnie z własnymi słowami: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). To co wypełni się na krzyżu, obecnie znajdzie swoje odzwierciedlenie w darze życia, Jezusa dla Łazarza, i w tym znaczeniu także dla jego sióstr, jako przejaw najwyższej miłości. Cudowny znak wskrzeszenia zmarłego będzie okazją do ukazania Bożej chwały. Ta ma sens tylko w odniesieniu do miłości, bo „Bóg jest miłością” (1 J 4,8) i jako taki chce się objawiać. W ogólności, chwała to objawienie się Bożej potegi w wielkich wydarzeniach zbawczych. Jest to zatem doświadczenie dobroczynnej obecności Boga i ukazanie, na czym polega Jego prawdziwa wartość, powaga, pozycja, moc. Mojżesz się modlił: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę” (Wj 33,18). W całej pełni chwała Boża objawia się w Jezusie i przez Niego, ujawniając niejako Kim On jest naprawdę. Śmierć Łazarza stanowi doskonałą okazję, by potwierdzić słowa: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,18).
w. 6-10. Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: «Chodźmy znów do Judei». Rzekli do Niego uczniowie: «Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?» Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła». Działalność Jezusa wśród Żydów wywołuje także reakcje wrogości z ich strony i chęć pojmania Go (por. J 7,30n.44n; 8,20; 10,39; 11,57) oraz ukamienowania (por. J 8,59; 10,31n). Zagrożenie jest całkiem realne, ale w żadnym przypadku nie dochodzi do realizacji tych zamiarów, gdyż „godzina Jego jeszcze nie nadeszła” (J 7,30; 8,20). Gdy zaś przyjdzie odpowiedni czas, o którym Jezus wie (por. J 17,1), wtedy da się pojmać (por. J 18,12) i zaprowadzić na krzyż. Każdy znak czyniony przez Jezusa jest na tyle niezwykły, że z jednej strony zacieśnia się wokół Chrystusa śmiertelny krąg, z drugiej zaś strony znak ten jest kolejnym świadectwem Boskich prerogatyw Mesjasza. Jezus czyni to, co służy objawieniu, dlatego nawet śmiertelne zagrożenie nie jest powodem rezygnacji z dawania właściwego świadectwa: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Jezus obwieszcza, że jest światłością świata (por. J 8,12). Metafora ta pojawia się w Ewangelii Janowej wielokrotnie, często też w zestawieniu z ciemnością symbolizującą grzech, jako drogą wiodącą ku śmierci (por. 1,4.5.7; 3,19; 8,12). Czyny, które dokonuje Jezus są szansą na oświecenie każdego człowieka (por. J 1,9). Jezus wie, że dopóki On jest i działa, dopóty może nastąpić właściwe rozeznanie w wyborze drogi życia. Zachęca: „Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła” (J 12,35). Postanowienie Jezusa o powrocie w okolice Judei jest świadomym wyborem takiego znaku, który okaże się nie tylko kolejnym światłem oświecającym ciemności, ale światłem wyjątkowo intensywnym. Jezus pomimo doświadczenia odrzucenia, chce nadal przychodzić do tych, co trwają w ciemności.
w. 11-16. To powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę go obudzić». Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje». Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego». A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć». Spojrzenie na chorobę, a później śmierć Łazarza przez Jezusa i uczniów jest różne. Jezus, który przy bardzo wielu okazjach chętnie przychylał się do prośby o czyjeś uzdrowienie, teraz gdy usłyszał o chorobie Łazarza, i to tej osoby, którą kochał, zwleka z reakcją dwa dni i mówi o swojej radości z powodu swojej nieobecności przy umierającym (w. 4. 6. 15). Wie, że śmierć Jego przyjaciela przyczyni się do ukazania Bożej chwały i okaże się wielkim pożytkiem również dla uczniów, których z tego powodu wzywa do powrotu wraz z Nim do Judei (w. 4. 7. 15). Uczniowie wydają się nie pojmować tej sytuacji. Mają na myśli tylko chorobę Łazarza i wiedzą, na podstawie innych doświadczeń z Jezusem, że może nastąpić uzdrowienie. Jeśli zaś Łazarz faktycznie umarł, jaki jest sens wracać w te rejony, gdzie spotka ich nieszczęście? Dla Jezusa droga do Łazarza prowadzi do wielkiej manifestacji życia, dla uczniów zaś przeciwnie, jest zmierzaniem ku ich śmierci (determinacja Tomasza - w. 16). Jezus przez to wydarzenie będzie też przygotowywał swoich uczniów do swojej własnej śmierci. Powie im później: „Pożyteczne jest dla was moje odejście” (J 16,7). W obliczu powstania z martwych Łazarza śmierć Tego, który jest źródłem życia („Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” - J 14,6), powinna nabrać zupełnie innego wymiaru. w. 17-19. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów. I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata.
Obecność wielu Żydów w domu Marty i Marii, aby razem z nimi opłakiwać śmierć ich brata wpisuje się w tradycję wspólnego przeżywania cierpienia po czyimś odejściu, ale w tym wypadku może być także pośrednim świadectwem o faktycznej miłości pomiędzy rodzeństwem, przyjaźni która promieniowała swoim dobrem na innych. Cudowny znak, który uczyni Jezus będzie mógł zarazem ukazać się oczom bardzo wielu osób. Czterodniowe przebywanie w grobie Łazarza jest najwymowniejszym świadectwem faktycznej jego śmierci i mocy, nad którą człowiek nie ma żadnej władzy. Czwórka to także symbol świata, w tym wypadku ziemi, do której definitywnie powraca człowiek. Dwa inne przykłady wskrzeszeń zmarłych przez Jezusa, które odnotowują Ewangelie, mówią o cudach, które Jezus dokonuje w krótkim odstępie czasowym od śmierci (córka Jaira - por. Mk 5,22-43; młodzieniec z Nain - por. Łk 7,11-17), zanim ciała miały być złożone w grobie. Wszystkie te okoliczności sprzyjają ukazaniu wielkiej chwały Bożej przez Jezusa. Z kolei bliskie położenie Betanii (15 stadiów to niecałe 3 km) przy Jerozolimie skłania myśl ku śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Generalnie można by powiedzieć, w kontekście całej Ewangelii, że im bliżej Jerozolimy, w której ma się dokonać Pascha Chrystusa, tym jaśniejsze zdają się być Jego znaki, by pełnię blasku wyrazić w sposób zaskakujący na krzyżu.
w. 20-27. Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta więc rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie». Marta Mu odrzekła: «Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat». Są tacy, którzy szukają Jezusa, by Go pojmać, są i ci, którzy szukają u Niego ratunku i proszą o uzdrowienie (por. J 4,46n). Wyjście Marty naprzeciw Jezusa, by spotkać Go zanim zdoła On dotrzeć do domu w Betanii, wydaje się nie tylko przejawem wiary w Jezusa, ale czymś o wiele większym. To wyraz wielkiej przyjaźni i pragnienia bliskości z Jezusem, któremu można powierzyć największe swoje dramaty i oczekiwać od Niego pomocy. Po zmartwychwstaniu Jezusa, gdy Ten daje się rozpoznać z oddali uczniom łowiącym ryby, Szymon Piotr rzuca się wpław do jeziora, by jak najszybciej przybyć do Pana (por. J 21,7). Marta w pierwszych słowach odnosi się do śmierci swego brata i całą rozmowę ukierunkowuje ze względu na niego. Jezus choć nawiązuje do problemu śmierci Łazarza, stara się by Jego rozmówczyni skupiła swą uwagę na Nim, jako Panu dającym życie wieczne. Marta podziela przekonanie wielu Żydów o zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym (zob. Mt 22,23-32; Dz 23, 6-8). Jezus mówi zaś o sobie jako źródle zmartwychwstania, ponieważ, jak to wielokrotnie przy różnych okazjach oznajmiał, w Nim jest życie: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. […] Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,51.54; por. J 8,24.58). Gdy Jezus mówił o sobie jako chlebie żywym, „wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło” (J 6,66). Stąd tak ważne jest pytanie Jezusa do Marty, czy wierzy w Niego. W całej Ewangelii Janowej wiara stanowi podstawowy wymóg dający życie, a jej odrzucenie jest grzechem i trwaniem w ciemności („Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” - J 5,24).
w. 28-32. Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: «Nauczyciel [tu] jest i woła cię». Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i uadała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».
Relacje między siostrami wydają się nie mieć nic z tego, co zaszło kiedyś między uczniami. Ci niegdyś, będąc w drodze, „posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy” (Mk 9,34). Marta nie rości sobie prawa do zachowania Jezusa tylko dla siebie, ale chce, by jej siostra także doświadczyła radości spotkania z ich Nauczycielem. Zarówno Marta wcześniej, jak i Maria teraz, wychodząc z domu, w którym przeżywa się żałobę, opuszczają tym samym symbolicznie miejsce zdominowane przez śmierć, a wychodzą ku życiu. Obydwie reagują podobnie, bowiem i Maria wypowiada te same słowa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (w. 21.32). Tam, gdzie jest Jezus, jest życie, tam, gdzie Go nie ma, przychodzi śmierć. Także samo wstanie Marii, by udać się do Jezusa, o którym posłyszała, zasługuje na uwagę. Jej reakcja jest szybka, zdecydowana, konkretna. Użyty tu czasownik (egerthe) jest wykorzystywany przez wszystkich ewangelistów na opisanie powstania z martwych Chrystusa (por. Mt 28,6; Mk 16,6; Łk 24,34; J 2,22). Spotkanie obydwu sióstr z Jezusem ma prowadzić do ożywienia w nich wiary żywej, przełamującej tragizm śmierci jako takiej. W odczuciu przybyłych do Betanii Żydów Marię stać jedynie na płacz przy grobie Łazarza. Ta, choć autentycznie głęboko przeżywa cierpienie rozstania ze swoim bratem, nie pozostaje w zamkniętym kręgu śmierci, ale wychodzi z niego będąc razem z dawcą życia.
w. 33-37. Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!» Jezus zapłakał. Żydzi więc mówili: «Oto jak go miłował!» Niektórzy zaś z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»
Jezus zawsze widząc ludzką nędzę był poruszony: „A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni…” (Mt 9,36). Podobnie wyraził współczucie, gdy nauczał rzesze: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść” (Mk 8,2). Jezus uosabia tę skuteczną obecność Boga, do którego zwracano się od wieków słowami psalmu: „Nie opuszczaj mnie, Panie, mój Boże, nie bądź daleko ode mnie!” (Ps 38,22). Na widok tych, których ogarnia dojmujący smutek z powodu definitywnego rozstania, wnętrze Jezusa zostaje tym bardziej wstrząśnięte. Tylko prawdziwa i głęboka miłość może udzielać takich doznań. Gdy przyjdzie czas rozstania Jezusa z tymi, których do końca umiłował (por. J 13,1), po umyciu nóg Apostołom, w czasie spożywania z nimi wieczerzy paschalnej, „Jezus wzruszył się do głębi” (J 13,21). W tym przypadku jest to doznanie w kontekście wypełnienia się dzieła zbawczego na krzyżu i w obliczu zdrady Judasza. Miesza się tu ból i radość. Jezus płacze także nad Jerozolimą, która nie rozpoznała czasu swego nawiedzenia i z tego względu skazana jest na zagładę (por. Łk 19,41-44). To los tych, na których najbardziej zależało Jezusowi przyprawiła go o gorycz. Bóg jest dawcą życia, nie cieszy go śmierć, ale wybawienie od niej. Autentyczna miłość dąży do pokonania, tego co zabija. Wzruszenie i płacz Jezusa w gronie najbliższych Łazarza jest świadectwem tej miłości. w. 38-40. A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus powiedział: «Usuńcie kamień!» Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie». Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?»
Kamień na grobie jest jak pieczęć potwierdzająca definitywność śmierci. Przygniata on przez swój ciężar. Wydaje się dominować nad ludzką słabością, której też jest symbolem. Sam w sobie jest martwy i chciałby niejako wskazywać, że to co przez jakiś czas żyło, musi powrócić do ziemi. Ów kamień z grobu Łazarza przywołuje na myśl inny kamień. Ewangelista Mateusz wspomina Józefa z Arymatei, który złożył ciało Jezusa w grobie, przed którego wejściem zatoczył duży kamień. Grób ten strzeżony był także przez straże Piłata, aby nikt go nie naruszył (por. Mt 27,57-66). Odsunięcie kamienia z grobu Łazarza jest zapowiedzią odsłonięcia grobu Chrystusa w poranek wielkanocny i obwieszczeniem ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią. Ten, który sam z siebie ginie i nie ma żadnej władzy nad śmiercią, cuchnie. Rozkład jest szybki i nic go nie zatrzymuje. Ciało zaś Jezusa po Jego śmierci zostało owinięte w płótna nasączone wonnościami. Antycypacją tego, było namaszczenie stóp Jezusa przez Marię, która wzięła do tego celu funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego. Wówczas cały dom napełnił się pięknym aromatem. Tę „rozrzutność” skomentował sam Jezus, mówiąc o namaszczeniu Go na dzień Jego pogrzebu (por. J 12,1-7). Dawca życia wiecznego udziela daru, który nie przemija, nie starzeje się, jest zawsze młody, świeży. Jezus ponownie odwołuje się do wiary Marty. Polecenie odsunięcia kamienia może budzić po ludzku zdziwienie, albo nawet wywoływać sprzeciw. Trzeba w takim momencie pokonać nie tylko własne ewentualne obiekcje, ale i zahamowania z powodu reakcji innych ludzi w tej sytuacji. Dochodzi do kulminacyjnego momentu objawienia wielkiego znaku przez Jezusa. Potrzeba też proporcjonalnie wielkiej wiary do tego.
w. 41-44. Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś». To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić».
Cała Ewangelia według św. Jana jest nieustannym ukazywaniem jedności Ojca i Syna, a tym samym objawienia się Boga w Jezusie: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. […] Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. […] To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł” (J 14,9.10). Opór wielu Żydów w przyjęciu tej nauki sprawia, że Jezus odwołuje się do konkretnych czynów, aby uwiarygadniały Jego Boskość: „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14,11). Wskrzeszenie Łazarza na oczach wielu jest najwymowniejszym komentarzem do wcześniejszych słów Jezusa: „Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce” (J 5,21). Ewangelista odnotuje jeszcze inny moment, w którym Jezus wzniesie swe oczy ku niebu. Nastąpi to w kontekście rozpoczynającej się za chwilę Jego męki. Wówczas powie: „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś” (J 17,1-2). Śmierć Jezusa będzie chwalebna i otworzy na zawsze źródło życia wiecznego dla wszystkich (przebicie boku Jezusa na krzyżu). W ten sposób okaże się chwała Pana. Wskrzeszenie Łazarza zaświadcza o tym, co ma jeszcze nastąpić i jest objawieniem chwały Bożej. Łazarz wychodzi, gdy wezwie go po imieniu Jezus. Jego słowa są „duchem i życiem” (J 6,63). Jezus jako dobry pasterz woła swoje owce po imieniu, a te go słuchają i postępują za nim (por. J 10,1n). Łazarz pojawia się w opaskach i z chustą na głowie. Inaczej stanie się z Jezusem, który pozostawi po swym zmartwychwstaniu płótna w grobie. Powstanie z martwych Łazarza nie jest jeszcze przejściem do życia w ciele uwielbionym, ale jednocześnie je zapowiada. Chodzenie jest wyrazem wolności, a więc i daru uwolnienia.
w. 45. Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Cel Ewangelii wyrażony jest w jej epilogu: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście, wierząc, mieli życie w imię Jego” (J 20,30-31). Cel ten jest osiągany także przez to, co można ujrzeć. Uczeń, który przybywa do pustego grobu Jezusa, wszedł do jego wnętrza, a potem „ujrzał i uwierzył” (J 20,8). Jezus miał świadomość wagi tego, co widzialne: „Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie” (J 4,48). Jednocześnie zmierza ku temu, by dawać wiarę tylko Jego słowom, jak i słowom Jego świadków: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).
II. Meditatio
Gdy myślę o Łazarzu, myślę w pierwszej kolejności o cudzie zmartwychwstania. Ale przecież zanim on nastąpił, Łazarz faktycznie umarł i leżał przez cztery dni w grobie. Cała Ewangelia bardzo szeroko opisuje to, co poprzedziło samo wskrzeszenie. Śmierć jest zatem koniecznym punktem wyjścia w rozważaniu nad tą perykopą. Jezus nie spieszy się, by dotrzeć na miejsce, tam gdzie przecież są ci, z którymi wzajemnie się miłuje. Pozwala, aby ich ból dojrzał. Szczególnie ważną postawą, ważną dla mającego dokonać się znaku, zajmują siostry Łazarza. Na tle zarówno uczniów Jezusa, jak i przybyłych do Betanii Żydów, prezentują żywą wiarę i zaufanie do Pana. Uczniowie Jezusa wprawdzie odważnie decydują się na powrót ze swoim mistrzem do Judei, ale zdają się nie widzieć sensu tego postępowania. Z kolei Żydzi, przeżywający żałobę w domu Łazarza i jego sióstr, pozostają jedynie zdani na to, co już się skończyło. Poniekąd symbolizują tych, którzy nie widzą żadnych perspektyw i możliwej zmiany sytuacji. To co wyróżnia zachowanie sióstr, to ich wyjście z rodzinnego domu, by spotkać się z Nauczycielem. Choroba ukochanego brata każe im natychmiast posłać wiadomość do Jezusa. Szukają skutecznej pomocy. To miłość ich przynagla. Ale nawet i po śmierci Łazarza, gdy tylko wiedzą o zbliżającym się Mistrzu, wychodzą Mu na spotkanie. Nie trzymają się kurczowo miejsca śmierci, ale zdążają naprzeciw Tego, który jest życiem. Jezus pyta się o ich wiarę. To najważniejsze pytanie. Odpowiedź na nie stanowi o kondycji życia. Misja Jezusa wiąże się z oświeceniem każdego człowieka, by ten, od tej pory, nie chodził w ciemnościach, nie błądził, ale szedł drogą dającą życie autentyczne, życie wieczne. Ten kto przyjmuje naukę Jezusa do siebie, ma nowe serce i może doświadczyć radości, bo nawet śmierć nie ma absolutnej władzy i jest Ktoś, kto się jej nie boi. Śmierć może tu być rozumiana nie tylko dosłownie, jako faktyczny kres czyjejś egzystencji, ale to także metafora tego, co mogło zemrzeć w człowieku. Kto jednak wzywa Jezusa, widzi, że Ten staje przy grobie. Teraz potrzeba „tylko” uwierzyć i odsunąć kamień. Nie ludzki głos, ale głos Odwiecznego wyprowadza z otchłani tego, który został pogrzebany.
III. Oratio
Prosimy Cię, Boże łaski iżycia wiecznego: pomnóż w nas, umocnij w nas nadzieję, obdaruj nas tą cnotą mocnych, tą siłą ufnych, tą odwagą niezłomnych. Spraw, aby trwała w nas zawsze tęsknota do Ciebie, nieskończonego spełnienia bytu, abyśmy zawsze budowali na Tobie i Twojej wierności, abyśmy zawsze śmiało wspierali się o Twą moc - spraw to i przez Twego Ducha Świętego usposób tak nasze serce - a wtedy, Panie i Boże nasz, będziemy mieli cnotę nadziei. Wtedy będziemy mogli odważnie podejmować stale na nowo zadania swego życia, wtedy będzie w nas żyła radosna ufność, że nie pracujemy na próżno, wtedy będziemy spełniać swój trud i wiedzieć, że Ty, Wszechmocny, w nas i przez nas, tam gdzie nasze siły zawodzą, działasz swoją cześć i nasze zbawienie według swego upodobania. Umocnij w nas Twoją nadzieję.(K. Rahner, Modlitwa o nadzieję, w: Modlitwy życia, Kraków 2001, s.117)
IV. Contemplatio et actio
Pan przychodzi z pomocą tym, którzy Go wołają z wiarą. Co w Tobie obumarło, co może nawet cuchnie? Nie bój się odkrywać to, co słabe, zniszczone, co wydaje się stracone. Ślij do Jezusa wiadomość i oczekuj Go. Nie trwaj w bezczynności, ani nie siedź stale przy grobie. Wyjdź naprzeciw Tego, którego wzywałeś. Jezus chce Twojej wiary. Czy wierzysz? To nic, że jest choroba, a nawet śmierć. Jezus jest Panem życia. On uzdrawia i wskrzesza. Potrzeba odsunąć kamień z grobu. Stań z ufnością przed Bogiem i usłysz Jego wołanie: „Wyjdź!...”
Ks. Wojciech Rebeta, Lublin Szkoła Formacji Duchowej
|