Podgórski Ryszard
ALIENACJA JAKO ZJAWISKO SOCJOLOGICZNE
Kolejnym zagrożeniem w obliczu społeczeństwa ponowoczesnego jest tendencja do zamykania się danego człowieka w swoim małym świecie po to, by „ratować” własną tożsamość, wrażliwość moralną oraz własny sposób rozumienia człowieka i świata. Słuzy temu świetnie informatyzacja. Inne jeszcze zagrożenie polega na szukaniu czy przyjmowaniu informacji na zasadzie czystej ciekawości, czyli jako materiału do plotkarstwa i banalnych „dyskusji”. Zagrożeniem jest także poddawanie się zupełnej bierności w odbiorze docierających do nas informacji, bez podjęcia wysiłku potrzebnego do ich racjonalnej, krytycznej oceny, do rozumnego hierarchizowania znaczeń czy wagi poszczególnych wydarzeń. Prowadzi to do klasyfikowania informacji i wydarzeń bardziej w oparciu o ich widowiskowość niż w oparciu o ich merytoryczne znaczenie.
Inne niepokojące zjawisko to przewaga informacji o świecie zewnętrznym nad informacją o człowieku, przewaga informacji negatywnej nad pozytywną, przewaga opinii nad faktami. Prowadzi to do sytuacji, w której współczesny człowiek coraz lepiej rozumie otaczający go świat i prawa przyrody, a coraz mniej rozumie samego siebie i prawa rządzące ludzkim życiem. Dochodzi do tego, że współczesny człowiek nie potrafi lub nie chce logicznie myśleć o samym sobie i wyciągać wnioski z informacji, którymi dysponuje. Z tego właśnie względu staje się możliwa zupełnie absurdalna sytuacja, którą obecnie obserwujemy. Otóż najbardziej popularne środki społecznego przekazu promują styl życia, który prowadzi człowieka do kryzysu, zdrad, przemocy, uzależnień, zaburzeń psychicznych, dramatycznego cierpienia i rozpaczy. Mimo to te same media informują z „bólem” czy „oburzeniem”, że w rzeczywistym świecie coraz więcej jest tego typu tragicznych wydarzeń. Oczywiście po serwisie informacyjnym media te znowu „bombardują” odbiorcę przemocą, wyuzdaniem czy okrutnymi ideologiami. W obliczu bierności i naiwności odbiorców tego typu środki przekazu potrafią przekonywać, że ludzkie dramaty, o których informują i które prowokują (!), mają miejsce wyłącznie z drugiej strony ekranu, podczas gdy słuchacz czy telewidz może żyć spokojnie w swoim świecie pokoju, miłości i bezpieczeństwa. Czy z samotności można się rozchorować? To brzmi być może nieprawdopodobnie ale rzeczywiście zamykanie się w poczuciu osamotnienia przynosi szereg negatywnych skutków włącznie z depresją, alkoholizmem czy narkomanią. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy kontakty z ludźmi stają się coraz bardziej powierzchowne problem staje się istotny. Niektórzy mówią, że są samotni z wyboru - nie wierzę im. Sądzę, że człowiek nie jest stworzony do samotnego życia. I nie chodzi mi wcale o to, że rzucanie się w wir romansów, czy nawet stały związek lub przyjaciele są gwarancją poczucia akceptacji i własnej wartości.. Jeśli sama siebie nie zaakceptujesz, będziesz swoją niską samoocenę przenosił na kolejne związki, kolejnych ludzi. A przecież nie każdy ma cierpliwość, aby co chwilę zapewniać o swoim uczuciu i walczyć z twoimi zmiennymi nastrojami. Być może twój ukochana także może potrzebować wsparcia, a nie tylko budować poczucie twojej wartości. Zaczyna się więc błędne koło- zniecierpliwiony partner więc zrywa znajomość, a ty znów czujesz się beznadziejna i nikomu niepotrzebna. Największy paradoks wielu osób samotnych to fakt, że chociaż odbierane są i zazwyczaj same tak się przedstawiają jako osoby niepewne siebie to często są to egocentrycy o wybujałym poczuciu własnej wartości, którzy uważają w głębi duszy, że nikt na nie zasługuje, chociaż często to tylko przykrywka, aby zachować twarz przed otoczeniem. Wiadomo, pozowanie na osobę, która sama odrzuca, a nie jest odrzucana jest lepiej odbierane przez otoczenie, szczególnie u mężczyzny samotność "z wyboru" jest utożsamiana z niezależnością czy wolnością i jest traktowana jako coś oczywistego, a image "niebieskiego ptaka" skaczącego z kwiatka na kwiatek wzbudza niekiedy zazdrość żonatych kolegów.
POCZUCIE WYOBCOWANIA ZE SPOŁECZEŃSTWA
Wydaje się prawdopodobne, że obecnie prawie połowa populacji osób dorosłych stanu wolnego i jedna czwarta ludzi związanych węzłem małżeńskim to ludzie do pewnego stopnia samotni. Dzieje się tak głównie za sprawą cywilizacji, w której przyszło nam żyć. „Samotność w tłumie” daje o sobie znać pod różną szerokością geograficzną, niezależnie od ustroju społeczno-politycznego i uwarunkowań kulturowych. Staje się coraz bardziej dokuczliwa, rzutująca na losy jednostek i całych społeczeństw, stwarzając nowe problemy, które należy rozwiązać. Między innymi poczucie osamotnienia jest jedną z głównych przyczyn wzrostu liczby tak zwanych chorób cywilizacyjnych, nerwicy, depresji czy fobii. Zatem samotność to nie tylko sprawa prywatnej dolegliwości, z którą jednostka sama powinna się uporać, lecz w coraz większym stopniu palący problem, o wieloaspektowym charakterze istotny zarówno dla danego człowieka, jak i dla społeczeństwa. Samotni, to ci, którzy potrzebują innych, by się z nimi komunikować i tworzyć związki - od znajomości i przyjaźni po głębokie uczucia i trwałą miłość. Ale nie każdy z nas potrzebuje innych ludzi, aby czuć się naprawdę szczęśliwym, gdyż „prawdziwą radość mnoży się, kiedy ma się ją z kim dzielić”. Jakie są wobec tego przyczyny samotności oraz jak wielki wpływ może ona mieć na nasze życie, naszą psychikę oraz stosunki z innymi ludźmi? Istnieją różne definicje samotności. Jedną z nich może być sformułowana przez chrześcijańskiego psychologa, Craig'a Ellison'a. Wyróżnił on trzy typy samotności:
emocjonalną,
społeczną
egzystencjalną.
Samotność emocjonalna wiąże się z brakiem albo utratą intymnej więzi psychologicznej z drugą osobą. Osoba osamotniona emocjonalnie czuje się całkowicie sama i może wrócić do normalnego życia przez nawiązanie nowych, głębokich związków z ludźmi. Samotności społecznej towarzyszy poczucie braku celu, niepokoju, pustki. Człowiek odczuwa, że znajduje się na marginesie życia. Potrzebuje wtedy nie tyle głębokiego związku z jedną osobą, ile grupy akceptujących ją przyjaciół i umiejętności współżycia w grupie. Samotność egzystencjalna z kolei, łączy się z poczuciem izolacji, która pojawia się wtedy, gdy człowiek oddzielony jest od Boga. Życie nie ma dla niego sensu ani celu. Taki człowiek potrzebuje głębokiej i rozwijającej się społeczności z Bogiem, najlepiej w obrębie społeczności ludzi wierzących. Samotność to:
stan złożony i trudny do jednoznacznej oceny, który charakteryzuje się występowaniem przynajmniej jednego z jej aspektów, jak samotność fizyczna, psychiczna, moralna.
Samotność fizyczna oznacza osłabienie lub brak więzi naturalnej z innymi ludźmi, kontaktów osobistych trwałych, życie w bardzo luźnym związku ze społeczeństwem lub poza nim (jednostka nie założyła nowej rodziny lub założyła ją, ale związki rodzinne wygasły), izoluje się lub jest izolowana od społeczeństwa.
Samotność psychiczna (inaczej osamotnienie) związana jest ze sferą indywidualnych, subiektywnych odczuć jednostki i oznacza stan braku więzi psychicznej - bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem.
Samotność moralna dotyczy orientacji sensu życia i oznacza stan przeżywania głębokiego kryzysu wartości, utraty tego sensu i dezaprobaty wyznawanych przedtem wartości, ideałów i wzorów zachowań.
Ludzie samotni często bywają bardziej otwarci na świat innych ludzi, są uważniejszymi i wnikliwszymi obserwatorami życia innych, bo dostrzegają zdarzenia i problemy, które umykają uwadze osób zajętych swoimi sprawami, nie mających czasu na refleksję, chwilę zamyślenia nad sprawami bliźnich. Osamotnienie natomiast jest przede wszystkim wiązane z najszerzej pojętymi faktami zewnętrznymi. Osamotnienia nie wybiera się spośród równorzędnych możliwości.
Jan Szczepański również rozważał istotę samotności i osamotnienia i uważa on, że są to dwa różne stany i postacie ludzkiego bytowania i mylne jest przypisywanie skutków osamotnienia - samotności. Według Szczepańskiego osamotnienie jest brakiem kontaktu z innymi ludźmi oraz z samym sobą, a stanem idealnym jest śmierć. „W osamotnieniu czujemy tylko nieuchronny przepływ przemijania, słyszymy szum przechodzącego czasu, nie mając już możności nadania mu sensu zapełniającego jego pustkę treścią działania czy myślenia.” - pisze Szczepański.
Natomiast samotność jest wyłącznym obcowaniem z sobą samym i koncentracją uwagi tylko na sprawach swojego wewnętrznego świata. „Samotność jest dotknięciem stopą swojej własnej istoty, jest obcowaniem z sobą `prawdziwym', w odróżnieniu od wszystkich ról społecznych, od wszystkich `persona', które jak starożytny aktor nakładam, by grać wielość osób w świecie zewnętrznym.” (Szczepański).
Samotność może mieć wiele przyczyn, które pogrupuję w pięć kategorii. Może być ona społeczna, rozwojowa, psychologiczna, sytuacyjna i duchowa. Kombinacje owych przyczyn stwarzają poczucie samotności doskwierającej człowiekowi. Większość naukowców zgadza się z poglądem, że szybkie przemiany społeczne dzisiejszej doby izolują od siebie ludzi, pozbawiają ich bliskich kontaktów ze sobą i przyczyniają się do rozpowszechniania się zjawiska samotności. Społeczne warunki, które powodują wzmaganie się poczucia osamotnienia:
Rozwój techniki. Ponieważ najważniejsza jest obecnie wydajność i wygoda, brakuje ludziom czasu na podtrzymywanie głębokich więzi. Skomplikowane technologie stawiają wymóg wysokiej specjalizacji, a specjaliści nie mają czasu ani ochoty na komunikowanie się z niespecjalistami. W rezultacie relacje stają się płytkie, spada zdolność porozumiewania się, dominuje samotność. Ludzie czują się mniej istotni, niepotrzebni.
Mobilność. Rozwój komunikacji pozwala na łatwe przemieszczanie się po kraju i świecie. Bezrobocie i konieczność szukania lepszego życia w nowym miejscu powodują rozpowszechnienie się zjawiska migracji. To z kolei rozrywa przyjaźnie, rozdziela rodziny, niszczy poczucie więzi sąsiedzkiej i powoduje unikanie głębszych przyjaźni w obawie przed bólem rozstania.
Urbanizacja. W rezultacie przeniesienia się dużego procentu ludności do miast, rozwinęła się tendencja do izolowania się. Zauważamy obawę przed nieznajomymi, która prowadzi do podejrzliwości i wycofywania się. Poczucie niewygody prowadzi do poszukiwania ciszy i spokoju. Tak więc tysiące ludzi mieszkają obok siebie, a jednocześnie wielu z nich żyje w izolacji i osamotnieniu.
Telewizja. Ten nowoczesny wynalazek działa izolując poprzez treści programów, które zdają się promować wszelką sztuczność, a też poprzez zwyczaje ludzi zasiadających przed telewizorami. Rzadko się do siebie odzywają. Opanowani przez wirtualny świat pokazywany w telewizji, wczuwają się w życie postaci fikcji telewizyjnej, zamiast nawiązywać łączność z sąsiadami i krewnymi, spotykać się z przyjaciółmi.
Craig Ellison, po dokonaniu przeglądu literatury na temat osamotnienia, stwierdził, że istnieją trzy podstawowe potrzeby rozwojowe, które muszą zostać zaspokojone w życiu człowieka, jeśli chcemy uniknąć osamotnienia:
Przynależność. Duża część naukowej literatury stwierdza, że ludziom, a szczególnie dzieciom, potrzeba bliskich więzi z innymi istotami ludzkimi. Jeśli dzieci żyją w izolacji z rodzicami, efektem jest ich niepokój i emocjonalna powściągliwość.
Akceptacja. Rodzice okazują akceptację na różne sposoby: przez dotyk, spędzanie z dziećmi czasu, przez słuchanie, karanie, okazywanie uczucia. Jeżeli tego brak, gdy dzieci są lekceważone lub karane zbyt surowo, rozwijają w sobie poczucie braku wartości. Dochodzą do wniosku, że do nikogo nie należą i wycofują się z kontaktów z ludźmi, albo też narzucają się innym w sposób, który pociąga za sobą dalsze odrzucenie. Trudno im potem zaufać ludziom, a niezdolność zaufania przeszkadza w nawiązywaniu głębszych relacji. Niskie poczucie własnej wartości i poczucie braku akceptacji leży u podstaw osamotnienia.
Nabywanie umiejętności społecznych. Każdy z nas zna ludzi, którzy nie potrafią się właściwie zachować w grupie. Są niewrażliwi na potrzeby i postawy innych, nie potrafią kontynuować poprawnych relacji międzyludzkich. Starają się manipulować ludźmi, narzucają się, a to przynosi tylko odrzucenie, rozczarowanie i zwiększa ich osamotnienie. Tacy ludzie nie nauczyli się współżycia z innymi. Ustawicznie próbują, ciągle im się to nie udaje i nadal pozostają w samotności. Jest to często wina wychowania. Bywają rodzice, którzy starają się zamknąć swoje pociechy w tak zwanej „złotej klatce” i starają się ich tak chronić, że w rzeczywistości kiedy osiągają wiek młodzieńczy są nieprzystosowani społecznie.
Przyczyny psychologiczne
Niskie poczucie godności własnej. Jeżeli mamy o sobie niskie mniemanie, wtedy nie doceniamy własnych zalet i zamykamy się w sobie, albo też przeceniamy siebie aż do zarozumiałości. Oba zachowania utrudniają kontakty z ludźmi. Trudno jest budować przyjaźń, jeżeli mamy mało zaufania do siebie samych. Taki człowiek nie potrafi okazywać miłości bez tłumaczenia się, nie umie też przyjmować miłości bez poniżania się. Poczucie własnej godności pomaga w nawiązywaniu przyjaźni, a przyjaźń pomaga w budowaniu poczucia własnej godności i zmniejsza osamotnienie. Natomiast niskie mniemanie o sobie czyni człowieka nieśmiałym i słabym, szukającym oparcia u innych. Jeżeli jednak inni ludzie nie są w stanie zapewnić zaspokojenia naszych potrzeb, pojawia się poczucie zagrożenia i głębokie osamotnienie.
Niezdolność porozumiewania się. Przyczyna ta leży u podstaw większości problemów w kontaktach międzyludzkich. Jeżeli ludzie nie chcą dojść do porozumienia, albo nie potrafią, wtedy pojawia się uporczywe wrażenie samotności i izolacji, nawet jeśli jesteśmy członkami jakiejś grupy, społeczności.
Nastawienie samo obronne. Osamotnienie staje się dolegliwością coraz powszechniejszą, ponieważ ludzie nauczyli się różnych niewłaściwych postaw. Istnieje więc: nastawienie rywalizacji, w którym życie jest jednym wielkim turniejem, a dążenie do nagrody - stylem życia. Młodzi obserwują tak zwany „wyścig szczurów” swoich rodziców, przejmują przeświadczenie, że w dzisiejszym świecie, jeżeli chcesz być kimś, musisz wziąć w nim udział, zaczynają też wierzyć, że im szybciej tym lepiej. Dlatego też przenoszą te wzorce już do szkoły, gdzie walka toczy się na przykład o dobre oceny, uznanie nauczycieli. postawa niezależności, które sprawia, że zachowujemy się tak, jakbyśmy byli jednostkami absolutnie autonomicznymi, niezależnymi od Boga czy bliźnich. Większość młodych ludzi przechodzi w swoim życiu bunt młodzieńczy, charakterystyczny dla swojego wieku. postawa zaborczości, która pcha nas do zagarniania wszystkiego dla siebie; postawa roszczeniowa, która sprawia, że żądamy przestrzegania zasad i gotowi jesteśmy walczyć przede wszystkim o swoje prawa.
Osamotnienie, przynajmniej w pewnym stopniu, jest winą osamotnionego. Angażując się w intensywne współzawodnictwo i walkę o samowystarczalność, zainteresowani samymi sobą i własnym sukcesem, krytyczni i nietolerancyjni wobec innych, przechowujący urazy, żądający zwracania na nas uwagi, sami zwiększamy potencjalną możliwość osamotnienia. Takie nastawienie prowadzi nas do manipulowania ludźmi w celu osiągnięcia własnych celów i zaspokojenia naszego ego. Nic bardziej odstręczającego ludzi i przynoszącego samotność.
Tę łatwiej znieść. Tak jak łatwiej znieść leczniczą głodówkę niż prawdziwy głód. Choć sama decyzja o samotnym życiu może być trudna, szczególnie dla kobiet, bo nasza patriarchalna cywilizacja pozbawiła je atrybutów niezależności - z nazwiskiem włącznie, które jest przecież nazwiskiem ojca albo męża. Jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu ojciec był właścicielem córki, a mąż właścicielem żony. Do dzisiaj tożsamość kobiety określa się poprzez związek, w jakim pozostaje z mężczyzną. Kobieta może być: albo córką ojca, albo żoną męża, albo rozwiedzioną z mężem, albo wdową po mężu. Nawet bycie samotną matką jest tożsamością nabytą dzięki dziecku i oczywiście jego ojcu. Podobnie dziewictwo wpisane jest w kontekst braku seksualnych doświadczeń z mężczyzną (czy można utracić dziewictwo z kobietą?).
Dlatego świadomie wybrana samotność w wypadku kobiety jest decyzją odważną, wręcz brawurową i zasługującą na najwyższy szacunek. Decyzją mogącą przynieść szczególną satysfakcję. Na dowód przytoczę komentarz pewnej kobiety, która w wieku trzydziestu lat po kilkunastu latach użerania się z mężczyznami podjęła decyzję o celibacie: "Jaka to ulga móc nie należeć do żadnego mężczyzny i nie musieć myśleć więcej ani o tym, jak go zadowolić, ani o tym, jak go wykorzystać, ani o tym, jak go zatrzymać, ani o tym, jak go się pozbyć". Samotność to stan, który nikomu do końca nie jest obcy, gdyż niekiedy dotyka nas wszystkich. Różnić się może jedynie natężenie odczuwania tego stanu oraz to jak człowiek jest w stanie sobie z nim poradzić. Samotność, dana przeżyć w mniejszym lub większym stopniu każdemu człowiekowi, przybiera rozmiary zjawiska i stanowi jedną z bardziej znamiennych cech współczesności. Systematycznie więc wzrasta liczba ludzi samotnych z wyboru. Umiejętność twórczego przeżywania samotności jest powszechnie uważana za rzecz cenną, za coś, w czym warto się ćwiczyć. Ale sami rzadko decydujemy się na takie ćwiczenia. Chyba że mamy już wszystkiego dosyć i musimy dzień, dwa odpocząć. Boimy się samotności, bo stawia nas twarzą w twarz ze sobą. Bez ulubionych przebrań i grymasów. W dodatku pozbawia nas cudownej możliwości nieustannego krytykowania, poprawiania lub uwielbiania innych. Zdani na siebie przyglądamy się śladom, jakie życie, które wiedziemy, pozostawiło w naszej duszy i na naszych własnych obliczach. Na ogół nie jest to widok budujący. Na szczęście, gdy los sprawi, że jesteśmy chwilę sami, mamy stosy gazet do przeczytania. A jeśli tego zabraknie, to możemy bez końca śnić nasze ulubione sny na jawie. W gruncie rzeczy wiemy, że jeśli nie zatrzymamy się, choćby na chwilę, po to, aby uważnie spojrzeć w lustro, to trudno nam będzie określić naszą aktualną pozycję na oceanie życia i wytyczyć sensowny kurs na dalszą drogę. Mimo to unikamy samotności i ciszy jak ognia. Samotność dobrze znoszą ci, którzy znają siebie i doświadczają, choćby niewielkiej, satysfakcji z tego, jak toczy się ich życie. Oczywiście ci, którzy gorzej znoszą samotność, w istocie bardziej jej potrzebują. Samotność dla nikogo nie powinna być zbyt łatwa. Nie jesteśmy do niej stworzeni. Dlatego gdy wybieramy ją chętnie, to może znaczyć, że uciekamy przed trudem życia wśród ludzi.
Skutki samotności mogą być również różne. Każdy człowiek jest unikalny i dlatego różni ludzie różnie przejawiają poczucie osamotnienia, ale można odnaleźć też pewne cechy wspólne. Po pierwsze, o osamotnieniu może świadczyć, choć nie zawsze, odizolowanie. Towarzyszą mu regularne, ale bezowocne, próby nawiązania kontaktów z ludźmi. Symptomem osamotnienia jest także niskie mniemanie o sobie, poczucie braku wartości. Niepowodzenia w nawiązywaniu kontaktów przyczyniają się do dalszego obniżenia się samooceny w oczach osoby samotnej i powodują jeszcze większe osamotnienie. Niezdolni do nawiązywania kontaktów ludzie samotni zamykają się w zniechęceniu, egocentryzmie, litości nad sobą i przekonaniu, że nikt ich nie rozumie. Samotność może charakteryzować brak nadziei prowadzący do rozpaczy, a nawet do myśli samobójczych. Gdy osamotnienie staje się zbyt wielkie, samobójstwo zdaje się stwarzać drogę wyjścia, a też być właściwym sposobem zwrócenia uwagi tych, którzy powinni się byli o nas zatroszczyć, a nie zrobili tego. Często próbę ucieczki stanowią u młodych popadanie w młodzieńczy alkoholizm i narkotyzowanie się. Ludzie szukają w tym pomocy, pragnąc uniknąć poczucia osamotnienia, czy też znaleźć przyjaciół w innych alkoholikach czy narkomanach. Napastliwość i agresja charakteryzują ludzi bardzo samotną młodzież, która ma tendencję do wpadania raczej w złość niż w depresję i przez to mają skłonności do wyrażania frustracji w sposób destrukcyjny. Nie jest kwestią przypadku, że właśnie teraz, kiedy samotność charakteryzuje życie tak wielu ludzi, obserwujemy nie notowany dotąd wzrost przemocy. Samotność może być wyrażana przez przemoc i przestępczość, które stają się sposobem uwolnienia od bólu i wołaniem o zwrócenie uwagi. Musimy próbować budować trwałe związki przynajmniej z kilkoma osobami, w tym z członkami rodziny, w której powinna panować otwartość, akceptacja, szacunek dla unikalności każdego z nas. Można być samemu, a nie czuć się samotnym, ale można też być z kimś i tak właśnie się czuć. W przyczynach wymienione zostały różne niezależne od nas okoliczności, ale należy pamiętać, że bardzo wiele zależy jednak od człowieka i jego nastawienia. Mogłoby się wydawać, że skazani przez współczesność na różnorodne kontakty z innymi ludźmi jesteśmy przesyceni zarówno ich uczestnictwem w naszym życiu, jak i naszą obecnością w życiu innych. Czy nie jest zatem uprawnione domniemanie, że odpoczynek i wytchnienie po tak wypełnionym dniu powinniśmy upatrywać przede wszystkim w dobrze pojętej samotności? Otóż nie. Okazuje się, że w obecnej dobie właśnie samotność jest dla wielu ludzi prawdziwym koszmarem.
Zamykanie się w poczuciu osamotnienia przynosi szereg negatywnych skutków włącznie z depresją, alkoholizmem czy narkomanią. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy kontakty z ludźmi stają się coraz bardziej powierzchowne problem staje się istotny. Największy paradoks wielu osób samotnych to fakt, że chociaż odbierane są i zazwyczaj same tak się przedstawiają jako osoby niepewne siebie to często są to egocentrycy o wybujałym poczuciu własnej wartości, którzy uważają w głębi duszy, że nikt na nie zasługuje, chociaż często to tylko przykrywka, aby zachować twarz przed otoczeniem. Wiadomo, pozowanie na osobę, która sama odrzuca, a nie jest odrzucana jest lepiej odbierane przez otoczenie, szczególnie u mężczyzny samotność "z wyboru" jest utożsamiana z niezależnością czy wolnością i jest traktowana jako coś oczywistego Samotność to nie tylko brak partnera/partnerki ale również brak włściwych, bliskich relacji z innymi. Człowiek samotny nie potrafi nawiazać przyjaźni. W takiej sytuacji należy pracować nad umiejętnością nawiązywania bliskich relacji miedzyludzkich, ponieważ jest to "lrk na poczucie samotności". Ważne jest:
Ośmielenie się i powiedzenie komuś o swojej samotności. Należy pracować nad otwartością i szczerym wyrażaniem swoich uczuć. Poproś przyjaciela lub kogoś z rodziny, by z Tobą porozmawiał o Twoim poczuciu samotności.
To może być trudna rozmowa, ale buduje relacje przyjaźni. Rozmowa o samotności sprawia, ze przestajemy czuć sie samotni.
Ponadto takie szczere rozmowy często przynoszą ulgę i mogą poprowadzić do znalezienia przyczyny Twojej samotności. A znając przyczynę - łatwiej jest zrozumieć siebie, nauczyć się żyć ze sobą lub zmienić coś w sobie.
Każdy kto posiądzie umiejętność dobrego wykorzystania swojej samotności i wolnego czasu, na pewno poczuje się lepiej i nie będzie topił się w rozmyślaniach, które mogą wyczerpywać emocjonalnie. Niektórzy są zdominowani przez własną samotność, bo nie potrafią z nią żyć. Wydaje im się, że z partnerem będzie o wiele łatwiej, dlatego wielokrotnie poznając nową osobę, nastawiają się na to, że może to właśnie ON/ONA... ale to wcale nie jest tak. Oczywiście, że partner będzie doradzał, pomagał i wspierał, ale i tak decyzje będą należeć zawsze do nas samych. Nikt inny jak tylko my sami sprawujemy pieczę nad naszym życiem i wszystko co z nim związane, jest w naszych rękach. Fakt, może i będzie w jakimś sensie łatwiej znieść ból egzystencji z osobą towarzyszącą u boku, ale trzeba się liczyć z tym, że wraz z miłością dochodzą też nowe problemy, bo nie ma miłości bezproblemowej (na początku są tylko takie pozory). Samotnych te problemy chwilowo nie dotyczą i choćby dlatego, powinni już z tego względu być zadowoleni i szczęśliwi.
Nie ma postępu ani osiągnięć bez poświęceń, sukces materialny przychodzi zaś proporcjonalnie do stopnia, w jakim poświęcamy swoje pogmatwane, zwierzęce myśli i skupiamy nasz umysł na tym, jak wzmocnić stanowczość i zaufanie do siebie. Im wyżej wznosimy nasze myśli, tym większy odnosimy sukces, tym bardziej błogosławione i trwałe będą nasze osiągnięcia. Wszechświat nie sprzyja chciwym, nieuczciwym, złośliwym, choć powierzchownie możemy sądzić, że jest wprost przeciwnie. Pomaga uczciwym, wielkodusznym, cnotliwym. Wszyscy wielcy nauczyciele minionych wieków oznajmiali to w różny sposób. Aby jednak to sprawdzić i poznać, musimy wytrwale dążyć do coraz większej zacności poprzez wznoszenie swoich myśli.
Człowiek jest częścią universum, żyje w określonym środowisku, z którym jest w różnorodny sposób powiązany. Na środowisko człowieka składa się kosmos, biokosmos i ludzka społeczność. Jednostka jest uzależniona od środowiska i zarazem ku niemu nakierowana. Indywidualizm dostrzega opozycję, o ile nie sprzeczność, pomiędzy człowiekiem indywidualnym a społecznością. Ich interesy mają być przeciwstawne. Personalizm interpretuje życie społeczne nie jako zagrożenie osoby ludzkiej, ale możliwość jej dopełnienia oraz rozwoju. Człowiek indywidualny jest z konieczności ograniczony i skończony, dlatego poszukuje spotkania z innymi ludźmi − upatrując w tym fakcie możliwość swego ubogacenia. Człowiek jest istotą społeczną nie pomimo swej indywidualności, ale właśnie z jej powodu. Jednostka zawsze dąży do swego dopełnienia, które znajduje w środowisku społecznym. Korzenie życia społecznego znajdują się więc w samym człowieku: tak jego jednostkowość i osobowość. Jego bytowa odrębność i niepowtarzalna indywidualność nie wykluczają komunikacji ze światem zewnętrznym − zwłaszcza ludzkim, ale właśnie domagają się podjęcia życia społecznego. Zróżnicowanie somatyczne i psychiczne indywidualnych ludzi swe naturalne zwieńczenie znajduje w społeczności.
Pojęcie alienacji
Pojęcie alienacji jest współcześnie jednym z najpowszechniejszych i jednocześnie najbardziej nadużywanych pojęć, jakie weszły - pod różnymi znaczeniami - do słowników filozofii, socjologii, psychologii, psychiatrii, pedagogiki lub antropologii kulturowej. Z licznych socjologiczno-psychologicznych koncepcji alienacji, np. Fromma, Nettlera, Riesmana, Schachta, Srole'a i Richardsona, najbliższe naszym badaniom nad osobowością alienacyjną, zwaną też „wyalienowaną" , jest pojęcie tzw. poczucia alienacji.
Obecnie w badaniach nad poczuciem alienacji dominuje podejście zapoczątkowane przez Seemana, który podjął próbę integracji różnorodnych teorii alienacji. Seeman wyróżnia pięć rodzajów poczucia alienacji: poczucie bezsilności, poczucie bezsensu, poczucie anomii, poczucie samowyobcowania i poczucie osamotnienia (izolacji). Subiektywne poczucie alienacji należy wyraźnie odróżnić od alienacji socjologicznej (np. anomii, braku jasnej hierarchii wartości, niemożności wyrażania swoich poglądów i realizacji własnych potrzeb, samotności), chociaż mogą często razem współwystępować.
Poczucie alienacji jest wynikiem braku pożądanych relacji z innymi ludźmi, normami społecznymi, wartościami, sobą samym. Wśród przyczyn poczucia alienacji większość badaczy zwraca uwagę na niski status społeczno-ekonomiczny i zawodowy, wysoki stopień zbiurokratyzowania organizacji i instytucji, nieprawidłowy proces socjalizacji, pozbawienia lub ograniczonego dopływu stymulacji społecznej i sensorycznej.
Wszystkie definicje z reguły zakładają, że poczucie alienacji jest związane z emocjami negatywnymi, prowadzącymi nierzadko do zaburzeń zachowania, a także do podejmowania przez jednostkę destrukcyjnej strategii radzenia sobie z tym stanem psychicznym. Dlatego oprócz prawidłowych sposobów radzenia sobie z alienacją, np. w formie działalności twórczej, tworzenia wspólnot o charakterze konstruktywnym, aktywności społecznej lub zawodowej, mamy znacznie częściej do czynienia z rozwiązaniami nieprawidłowymi, stanowiącymi psychologiczne i psychopatologiczne konsekwencje poczucia alienacji. W wielu badaniach stwierdzono, że poczucie alienacji koreluje z dolegliwościami somatycznymi i psychicznymi: nerwicami, depresją , samobójstwami, fobią społeczną, przestępczością , zaburzeniami osobowości , psychozami, a także w znacznym stopniu z alkoholizmem.
Wielu autorów podkreśla, iż poczucie alienacji może mieć charakter sytuacyjny lub osobowościowy. W odróżnieniu bowiem od uwarunkowanego określoną sytuacją poczucia alienacji, można mówić o przewlekłym, długotrwałym poczuciu alienacji, które ma swoją przyczynę we właściwościach podmiotu. Zdaniem licznych badaczy, ten rodzaj poczucia alienacji należy traktować jako szeroki wymiar osobowości . Stąd uprawnione wydaje się wprowadzenie pojęcia „osobowości alienacyjnej" .
W bardzo wymowny sposób przedstawił sygnalizowany problem Jan Paweł mówiąc: "Ogromnie pouczające powinno stać się niepokojące stwierdzane dotyczące okresu najnowszego: zaznacza - obok nędzy niedorozwoju, której nie można tolerować, stoimy w obliczu pewnego nadrozwoju, który także jest niedopuszczalny, bowiem tak samo jak niedorozwój sprzeciwia się on dobru i prawdziwemu szczęściu. Nadrozwój, - zdaniem Jana Pawła II, - polegający na nadmiernej rozporządzaniu wszelkiego typu, dobrami materialnymi na korzyść niektórych warstw społecznych, łatwo przemienia ludzi w niewolników "posiadania!" i natychmiastowego zadowolenia nie widzących innego horyzontu, jak tylko mnożenie dóbr już posiadanych lub stałe zastępowanie ich innymi, jeszcze doskonalszymi. Jest to tak zwana cywilizacja spożycia czy konsumpcjonizm.- konkluduje Jan Paweł II.
Co trzeba uczynić, aby było jak najmniej jednostek alienacyjnych? Odpowiedzi udziela Jan Paweł II "Warunkiem koniecznym do tego, by system był sprawiedliwy jest popieranie rozwoju oraz upowszechnianie oświaty i kultury. Im bardziej sprawiedliwa jest ekonomia tym bardziej głęboka będzie świadomość kultury. Jest to linia nauczania soborowego: aby osiągnąć życie godne człowieka, nie można ograniczyć się do "więcej posiadać" lecz należy dążyć do "bardziej być". (Jan Paweł II)
Nauka społeczna Kościoła podaje dwie wskazówki, które mogą pomóc w rozwiązaniu trudnego problemu alienacji w konsumpcji.
Pierwsza dotyczy całej sfery kultury, a więc formacji intelektualnej, duchowej, kulturalnej każdego człowieka.
Druga natomiast odnosi się do samego systemu społeczno-ekonomicznego, jego logiki, celów do jakich zmierza i środków jakie stosuje. "Wszyscy bowiem jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich" - tak brzmi principium społecznego solidaryzmu, tego fundamentu Katolickiej Nauki Społecznej. Miejscem jej realizowania powinien być przede wszystkim samorząd. Solidarność to otwarte oczy na potrzebujących i gotowość niesienia pomocy opartych na prawach człowieka.
Zadaniem Kościoła, całej oświaty i kultury, wszystkich organizacji społecznych jest takie formowanie człowieka, które zapewnia priorytet wartościom: etyce, osobie, duchowi. W procesie formacyjnym nie chodzi tylko o abstrakcyjną odpowiedź na pytanie kim jest człowiek, lecz o nadanie sensu różnym inicjatywom codziennego życia, wypracowanie przesłanek dla programów cywilizacyjnych, społecznych, politycznych, ekonomicznych itd.
Nauka społeczna Kościoła jest jednak przekonana, że działalność w dziedzinie formacji poszczególnych ludzi nie wystarczy. Trzeba ewangelizować systemy i struktury, niezmordowanie ukazując im sens i cel ich istnienia. Chociaż sektor ekonomiczny powinien rozwijać się według własnych metod i praw, powinien jednak utrzymać się "w granicach porządku moralnego, żeby spełnił się zamiar Boży względem każdego człowieka" - "Gaudium et spes" /KDK/ 64.
Czy system naprzykrzający człowieka produktami, które nie tyle są mu potrzebne ile przynoszą zysk producentom, mieści się w granicach porządku moralnego? Czy system, który bardziej troszczy się o wypracowanie metod pozytywnego wpływu na decyzje kupna niż na zbadanie rzeczywistych potrzeb może być moralnie zaakceptowany? Negatywna odpowiedź nasuwa się samorzutnie. Taki system wytwarza mentalność priorytetu rzeczy, przyczynia się do zatraty równowagi między duchem a materią, kulturą i ekonomią, doprowadza do tego, że relacja człowiek-produkt osiąga najwyższe poziomy "subtelności" i wtajemniczenia, zaś relacja człowiek-człowiek oraz człowiek-społeczeństwo pozostaje na poziomie barbarzyńców. Zdecydowanie trzeba odrzucić opinię tych ekonomistów, którzy twierdzą, że ich zadaniem jest tylko maksymalnie wydajna produkcja dóbr materialnych, zaś zadaniem Kościoła i organizacji społecznych jest humanizacja ludzi i społeczeństwa. Kościół mający wielkie doświadczenie w sprawach ludzkich wie, że w rywalizacji między ekonomią a kulturą, prawie zawsze wygrywa niestety ta pierwsza. Stąd podkreśla swe prawo i obowiązek ewangelizacji ekonomii, w celu ukierunkowania jej na dobro człowieka pojętego integralnie.
By uchronić się przed alienacją w konsumpcji trzeba więc w Polsce ukształtować dojrzałe społeczeństwo, uczynić ludzi znających swoją godność, którzy nie będą poddawać się łatwo konsumpcjonistycznym tendencjom reklamy i całego sektora gospodarczego i suponować gospodarkę opartą na zasadach solidaryzmu społecznego. Z drugiej strony trzeba przypominać odpowiedzialnym za ekonomię, że także oni mają służyć całemu człowiekowi, że podstawą, ośrodkiem i celem życia gospodarczego nie jest zysk, ale człowiek. "Podstawowym celem produkcji nie jest tylko wzrost masy towarowej ani zysk lub zdobycie wpływów, ale służenie człowiekowi, i to całemu człowiekowi, z uwzględnieniem porządku jego potrzeb materialnych i wymogów jego życia umysłowego, moralnego, duchowego i religijnego - służenie... jakiemukolwiek człowiekowi i zbiorowości ludzkiej, wszelkiej rasy i w jakiejkolwiek części świata" (KDK, 64).
Samotność nie może być zastąpiona konsumpcją i hedonizmem. Jest to bowiem klasyczny przykład przejścia z fazy niedorozwoju do fazy nadrozwoju. I jeden i drugi degraduje człowieka. Przez wpływ zwierzęcości, lenistwa, nieczystości, zepsucia i chaosu myślowego - człowiek upada. Możemy awansować do stanu powodzenia materialnego, a nawet uczynić znaczny postęp duchowy, i ponownie upaść do słabości i nikczemności pozwalając, by aroganckie, egoistyczne i zepsute myśli przejęły nad nami władzę. Zwycięstwa, osiągane dzięki właściwemu myśleniu, można utrzymać tylko dzięki czujności. Wiele osób ustępuje, gdy sukces jest już pewny i... ponownie ponosi porażkę
BIBLIGRAFIA
Świat wartości : wprowadzenie do aksjologii / Józef Lipiec. - Kraków: Wydaw.Fall, 2001. - 255 s.
Świat wartości i wychowanie : praca zbiorowa / pod red. Władysława Szewczuka. - Warszawa: Fundacja Innowacje, 1996. - 381, [1] s.
Wartości, człowiek, wychowanie: zarys problematyki aksjologiczno-wychowawczej / Władysław Cichoń. - Kraków: Wydaw. Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1996. - 180 s.
Sens życia - sens wychowania : dylematy człowieka przełomu wieków : praca zbiorowa / red.,wstęp Andrzej M. Tchorzewski. - Bydgoszcz: ,,Wers'', 2001. - 313 s.
Podmiotowość, dialog, wartości i refleksja w edukacji / Wanda Woronowicz. - Koszalin : Centrum Edukacji Nauczycieli, 1998. - 80 s.
Poczucie odpowiedzialności moralnej jako aspekt podmiotowy / red. nauk. Maria Nowicka-Kozioł. - Warszawa: „Żak”, 2000. - 44 s.
opr. mg/mg
Copyright © by Ryszard Podgórski
|
Źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FA/rp_antropolog3.html