Lodówka - Wanda Chotomska
Dopóki nie było mnie w kuchni
jedni mieszkali w kredensie,
a inni pod gołym niebem - na balkonie, albo za oknem,
ale tylko w zimie, bo lecie każdy bał się upału
Trzęsły się nóżki w galarecie,
bo im za ciepło było w lecie.
Rzewnymi łzami łkała zupa,
bo szkodził jej ten straszny upał.
Jęczała szynka, schab się zżymał,
salceson mówił - co za klimat.
Ten upał całkiem nas rozkłada
- biadała kiszka i sztufada
i wzdychał tłusty kołdun w cieście.
Ach - kiedyż zimno będzie wreszcie.
A teraz wszyscy przeprowadzili się do mnie
i nie muszą już nocować na balkonie ani za oknem.
Pralka - Włodzimierz Ścisłowski
Mama włącza tylko przycisk, proszku doda
i już słychać jak wiruje we mnie woda.
I już słychać jak koszula
tańczy polkę, jak się bawi i jak hula.
Prześcieradło też dostojnie rusza w tany.
Za nim obrus pobrudzony buraczkami.
Obok niego dwie serwetki tańczą walca,
figlarz ręcznik ciągle depcze im po palcach.
Raz koszulę piorę tacie, a raz ręcznik.
Piorę pościel, a więc wszyscy są mi wdzięczni.
Odkurzacz - Wanda Chotomska
Jeden chętnie wącha łubin, drugi woli zapach róż.
Każdy co innego lubi, a ja lubię wąchać kurz.
Cóż mi po zapachu róż, kiedy ładniej pachnie kurz.
Kwiatek dobry jest w wazonie lub na klombie,
lecz na kwiatach nie zależy mojej trąbie.
Jeden lubi głąb kapusty, drugi w kotlet wbija nóż,
a ja mam odmienne gusty, bo ja lubię łykać kurz.
Cóż po mięsie mi, ach cóż,
kiedy ładniej pachnie kurz.