Strategia pracy nad bezsilnością wobec alkoholu, Bezsilność


Podstawowym źródłem inspiracji jest program 12 Kroków AA

„Uznaliśmy, ż jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”

„Uwierzyliśmy, ze Siła większa od nas samych może przewrócić nam zdrowie”

„Postanowiliśmy powierzyć nasza wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek go pojmujemy”

Uznawanie własnej bezsilności oparte jest na głębokiej przemianie uznaniu destrukcyjności swojego dotychczasowego

Profesjonalna terapia nie polega na przerabianiu kroków AA. Warto jednak korzystać z idei tam zawartych.

Ważnym elementem terapii jest wyznanie wspólnocie swojej klęski. Trudno to zrobić np. w szpitalu.

Przemiana duchowa nie jest elementem wyłącznie leczenia uzależnień, ale również innych ludzi, którzy np. utracili coś, lub kogoś ważnego.

Choroba, czy brak charakteru?

Pojęcie upadku i osiągania dna moralnego uległo zmianie pod wpływem uznania uzależnienia jako choroby. Profesjonalna terapia nie ma stawiać ludzi przed tak radykalnym dylematem.

Praca nad bezsilnością to praca nad przekonaniami o mocy i sile, ale także o słabości i niedostatkach.

Uznawanie własnej bezsilności, to element pracy z psychologicznymi mechanizmami uzależnienia, w tym nad pozbawianiem pacjenta nierealnych złudzeń.

Praca z bezsilnością, to burzenie iluzorycznego świata stworzonego przez mechanizmy uzależnienia.

Praca z bezsilnością, to konfrontacja i „oswajanie się” z faktami destrukcji oraz wzbudzanie nadziei na możliwość zmian.

Szczególna uwaga musi być zwrócona na unikanie powierzchowności pracy nad uznawaniem własnej bezsilności.

Przejęcie kontroli nad własną trzeźwością to metafora oznaczająca przejęcie kontroli nad całym swoim życiem.

Obrona przed radykalnymi zmianami

Ryzyko powierzchowności zmiany

Konieczność rezygnacji z poczucia krzywdy

Posługiwanie się „mitologiami” i myśleniem magiczno-życzeniowym.

Lęk przed utratą kontroli nie tylko nad piciem, ale też całym swoim życiem.

Nikogo nie można zmusić do akceptacji własnej bezsilności wobec alkoholu

Proces ten jest oparty na rezygnowaniu z oporu i samodzielnym otwieraniu się

Konieczność uświadomienia sobie tych stanów przez pacjenta - podstawa pracy terapeutycznej

Uspokajanie się i rozluźnianie

Uwalnianie energii

Wzrost gotowości do przyjmowania pomocy z zewnątrz

Burzenie mitów i fałszywych przekonań na swój temat

Godzenie się z pełną abstynencją i poszukiwanie oparcia na zewnątrz

Strategia pracy nad uznawaniem własnej bezsilności wobec alkoholu

Tematyka pracy nad uznawaniem bezsilności zrobiła ogromną karierę w polskim lecznictwie odwykowym. W tej chwili wydaje się, że tak było od zawsze i jest to sprawa oczywista, ale jeszcze dwanaście lat temu niczego takiego nie było i nie pracowano nad uznawaniem bezsilności. Dziś próbuje się pomagać pacjentom z uwzględnieniem specyfiki uzależnienia, choć trzeba przyznać, że nie jest to powszechna praktyka na świecie. W związku z powszechnością tej praktyki w Polsce, popularnością i przekonaniem o jej wartości, zaczęły się wytwarzać różnego rodzaju stereotypy i schematy, które nadmiernie upraszczają problematykę uznawania bezsilności wobec alkoholu. Ponadto niektórzy terapeuci pracują prawie wyłącznie w oparciu o to zagadnienie i ulegają pewnemu złudzeniu, że uznawanie własnej bezsilności wobec alkoholu jest samoistnym czynnikiem uzdrawiającym. Tymczasem istota zmian, o które chodzi, jest znacznie głębsza.

Program 12 Kroków AA

Podstawowym źródłem inspiracji do zajmowania się tym tematem jest Program 12 Kroków AA. Choć program ten stanowi całość, to po uważnym przyjrzeniu się, można zobaczyć, że są tam pewne kroki, które są bliższe sobie nawzajem i między którymi istnieją bliskie, wzajemne powiązania. Problematyka uznawania bezsilności, zaczerpnięta z tego programu wiąże się z tymi wewnętrznymi powiązaniami. Ich przykładem jest na przykład związek kroków czwartego i dziesiątego, które mówią najpierw o robieniu obrachunku moralnego (moral inventory), a potem obrachunku osobistego (personal inventory). Te kroki wprowadzają do Programu 12 Kroków elementy samopoznania i samowiedzy. A trzy pierwsze tworzą do tego zasadnicze zaplecze. Chociaż nad każdym z nich pracuje się oddzielnie, to rzeczywista idea jest zawarta w połączeniu tych trzech kroków.

W kroku pierwszym jest zawarte uznanie podstawowych faktów, które występują w życiu osoby uzależnionej, tj. bezsilności i braku zdolności do kierowania własnym życiem.

Krok drugi poszerza tę perspektywę. Mówi on, że wprawdzie uznaliśmy własną bezsilność, ale źródło siły jest na zewnątrz nas, wokół nas. I może być z nami, możemy z niej skorzystać, tylko musimy po to sięgnąć.

Krok trzeci jest jeszcze bardziej zaawansowany i wyraźnie mówi, że ważne jest nie tylko uznanie własnego uzależnienia, nie tylko uwierzenie, że na zewnątrz nas jest moc, która może uzdrowić, ale zawiera wskazanie, że trzeba zdobyć się na pewien wysiłek, żeby powierzyć swój los opiece Boga. Dopiero połączenie tych trzech rzeczy daje całość.

Jeżeli się wczytać w treść tych trzech kroków, to widać propozycję, czy ofertę głębokiej, fundamentalnej przemiany człowieka. Jest to podstawowe zalecenie wszystkich systemów religijnych na świecie.

Program 12 Kroków nie pojawił się znikąd, lecz został dokładnie przeniesiony z tradycji chrześcijańskiej. Wszystkie zasadnicze idee tego programu pochodzą z dorobku tzw. Grup Oxfordzkich, czyli bardzo popularnych w latach 20-tych protestanckich grup chrześcijańskich, do których trafili główni twórcy, czy inspiratorzy Programu 12 Kroków, w tym sam Bill W. Bazowały one tym, co jest fundamentem przesłania zawartego w Piśmie Świętym. Dotyczy ono m.in. publicznego wyznawania swoich grzechów we wspólnocie wierzących ze szczególnym akcentem na moment „dna”, które osiąga grzesznik i dzięki wyznaniu tego swojego upadku i sięgnięciu po wsparcie Boga z samego dna upadku odbija się i zaczyna nową drogę życia. Potężna siła zawarta w tym doświadczeniu stała się fundamentem pracy wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Zdaniem wielu ludzi, wątpliwości budzi fakt, czy można pracować na trzecim krokiem bez odwoływania się do Boga. Czy można to robić abstrakcyjnie. Amerykanom być może jest łatwiej dyskutować o rozwoju i przemianach duchowych abstrahując od obecności lub nieobecności Boga. W Polsce jest to trudniejsze, ponieważ w świadomości wielu ludzi Bóg jest obecny, czy się wierzy, czy się nie wierzy. Zdaniem Mellibrudy, można pracować nad tym tematem, nie odwołując się do Boga osobowego.

Praca nad uznawaniem własnej bezsilności wobec alkoholu jest silnie zakorzeniona w zaproszeniu człowieka do dokonania bardzo głębokich przemian. Jest ona oparta na zjawisku, które jest znane od bardzo dawna, od narodzenia Chrystusa, nawrócenia, albo konwersji religijnej. Jest to głęboka przemiana kogoś, kto w sposób radykalny dostrzega błędność i bezowocność, a czasem destrukcyjność dotychczasowej drogi swojego życia. I angażuje się w przemianę, która nie jest drobną korektą, ale jest przestawieniem się na inny układ odniesienia. Zasadnicza istota uznania bezsilności jako momentu uruchomienia tej głębokiej przemiany jest bardzo dokładnie zapisana w trzech pierwszych krokach.

Psychoterapia uzależnienia a program 12 Kroków AA

W profesjonalnej psychoterapii uzależnienia, w której praca nad uznawaniem własnej bezsilności jest czymś niezwykle ważnym, praca nad tym problemem to nie jest przerabianie pierwszego kroku. Jeżeli nawet korzysta się z dorobku AA, to tylko szukając analogii i metafor. Praca nad trzema pierwszymi krokami Programu 12 Kroków AA nie może być wyrwana z kontekstu bycia członkiem społeczności AA. Najlepszym miejscem na tę pracę jest mityng. Grupa terapeutyczna nie jest wspólnota Anonimowych Alkoholików. Mimo to warto korzystać z idei tam zawartych. Powstaje jednak pytanie, na ile możemy z nich korzystać, nie stwarzając pacjentom okazji do głębokiej, duchowej konwersji. Przewodnikiem w tej drodze powinien być ktoś, kto tego doświadczył. Wiadomo, że są tacy ludzie, którzy mają to za sobą i ich siła wpływu i wiarygodność na tym polu jest ogromna. Między innymi dlatego, że dokonanie takiej głębokiej przemiany zmienia człowieka i te zmiany są daleko idące. Wiadomo, że można uzyskać solidną zdolność do utrzymywania abstynencji, nie przechodząc tak głębokiej przemiany.

Niezwykle istotnym elementem pracy nad uznawaniem bezsilności jest sprawa rozpoznania własnej klęski życiowej, osobistej porażki i zdanie sobie sprawy z własnego upadku. Odniesienie do korzeni religijnych jest tutaj ewidentne. Wyznanie we wspólnocie religijnej własnej winy i własnego grzechu, spotkanie się publiczne ze swym upadkiem, zaczerpnięcie ze zbiorowej siły ludzi, którzy to rozumieją, albo się do tego przygotowują, albo mają to za sobą jest znaczącym momentem rozpoczęcia pracy nad gruntowną przemianą własnego życia. Problem polega na tym, że brak jest przesłanek, aby te głębokie przemiany mogły występować w instytucjach, powołanych do pomocy i zatrudniających terapeutów. Nie są to też z definicji instytucji religijno-duchowe.

Doświadczanie przemiany duchowej w obliczu własnego nieszczęścia bywa też udziałem ludzi, których problem nie polega na uzależnieniu. Podobne idee pracy wspólnotowej można znaleźć u ludzi np. ogarniętych rozpaczą po stracie czegoś ważnego (nadziei, najbliższych, itp.). Dla nich spotkanie z rozpaczą z powodu jakiejś fundamentalnej straty jest podobnym wstrząsem, jak upadek na dno alkoholika. W różnych okolicznościach ludzie próbują sięgać tez po ten proces. Muszą dokonać wysiłku rozpoczęcia życia na nowo ze świadomością, że to życie po tym, co się stało nie będzie mogło wyglądać, jak do tej pory. Należy pamiętać, że chodzi o coś znacznie ważniejszego, niż tylko o to, żeby nie pić.

AA miało już dawno problemy z tym, co definiuje się jako tzw. osiąganie dna. Na początku ten upadek musiał być absolutny, jednoznaczny i spektakularny. W przypadku wielu alkoholików to, co zrobili ze swoim życiem pasowało do tego wzoru. Spełniało te wszystkie warunki (upadek, nędza, klęska). Dopiero później zaczęto odsuwać na dalszy plan tę wizję moralnego upadku i grzechu. Bardzo duży wpływ na to miał rozwój medycyny i pojęcie uzależnienia jako choroby. Ta wizja choroby, specyficznie rozumianej, pomogła w tym, żeby się troszkę odsunąć od skojarzeń z upadkiem na dno moralne. I od tego czasu zaczął się proces podnoszenia dna. Ale dyskusja na temat tego, czy uzależnienia to choroby, czy wady ludzkiego charakteru istnieje do dzisiaj. Obecnie częściej można zetknąć się z opiniami podkreślającymi inny, niż chorobowy aspekt uzależnienia. W Stanach Zjednoczonych jest to związane z falą krytyki opozycji wobec AA. Jest to spowodowane wejściem AA w system różnych instytucji. Oczywiście, można dyskutować, czy bez potwierdzenia tego dna, można odwołać się do Pierwszego Kroku. Słowo bezsilność (utrata kontroli) jest słowem radykalnym. Sytuacja komplikuje się wtedy, kiedy się chce dosłownie na gruncie innym, niż AA, przejmować to pojęcie. Profesjonalna terapia opiera się na innych zasadach. Ma ona oferować taki zakres usług, który nie stawia ludzi przed tak radykalnym dylematem. To pojęcie klęski pozostało do dziś, ale jest dziś definiowane znacznie łagodniej. Należy pamiętać również, że praca nad bezsilnością nie oznacza przerabiania 12 Kroków AA, dla których fundamentem jest wspólnota, w której w zasadzie nie ma miejsca dla profesjonalistów.

Na pracę z bezsilnością można popatrzeć jako na zwrócenie uwagi na role, jaką odgrywają w życiu człowieka przekonania na temat własnej mocy, siły i możliwości. Ale jest to także zwrócenie uwagi na rolę, jaką w życiu człowieka pełnią popełniane przez niego błędy, jego słabości, niedostatki. Ale przede wszystkim na poszukiwanie jakichś sposobów radzenia sobie z własną ograniczonością i niedoskonałością. W tym kontekście można dostrzec związek między sprawą rozpoznawania i uznawania własnej bezsilności, a tym, co można nazwać metodyką pracy osobistej. Jest to nie tylko element jakiegoś rytuału, ale na jaką metodykę pracy osobistej.

Może to pomagać w zrozumieniu, że człowiek jest istotą ograniczoną, że nie może mieć wszystkiego i że oswajanie człowieka z własna ograniczonością jest zadaniem trudnym.

Gdy odwołać się do wiedzy na temat mechanizmów uzależnienia, to wyraźnie widać, że sprawa uznawania bezsilności i bronienia się przed tym jest ściśle związana z istotą działania tych mechanizmów.

Należy zdać sobie sprawę, że uznawanie bezsilności wobec alkoholu nie jest celem samym w sobie, ale ma służyć innym celom. Mechanizmy uzależnienia podtrzymują specyficzną iluzję mocy i kontroli. Złudzenia, jakie człowiek na temat własnej mocy i kontroli tworzą bardzo poważna barierę na drodze do zmian. Człowiek jest zamknięty w kloszu przekonań i złudzeń, które sugerują mu, że może nadal radzić sobie z problemami. Podtrzymuje złudzenie, że można bez zasadniczej zmiany sposobu życia zapanować nad własnymi uczuciami i nawet nad otoczeniem.

Intensywne picie alkoholu uszkadza w istotny sposób emocjonalność człowieka. Źródłem znaczących uczuć nie są fakty z rzeczywistości, ale wewnętrzna, nałogowa dynamika reakcji emocjonalnych. Emocje nie są reakcjami na życie, ale reakcjami na picie. Emocje, które normalnych sytuacjach budują pomosty ze światem, przestają pełnić taka funkcję. Człowiek jest od uczuć odizolowany, ale ponieważ nie jest tego świadomy, ulega złudzeniu, że jeżeli będzie kontrolować swoje emocje, to będzie kontrolować swoje życie. Każdorazowa, doraźna reakcja ulgi, którą odczuwa, będzie podtrzymywać w pacjencie to złudzenie. Oczywiście nie jest to prawda, bo ten związek miedzy emocjami, a życiem został poważnie naruszony, bądź nawet zerwany. Osoba uzależniona „grzęźnie” w pułapce, próbując kontrolować swoje emocje przez picie i nie dostrzegając, ze wieź z rzeczywistością została zerwana. Fundamentem tego jest mechanizm nałogowego regulowania uczuć i iluzji i zaprzeczeń. Uszkodzenie struktury Ja uruchamia ponadto rozpaczliwe próby ratowania złudzeń na temat kontroli, co daje człowiekowi impulsy do przezywania uczucia pychy, samowystarczalności. Próby buntowania się przeciwko wpływom zewnętrznym odczytywane są przez uzależnionego jako próba uratowania własnej godności. Te trzy mechanizmy tworzą całościowa orientację, która ma funkcję destrukcyjną i zamyka człowieka w przekonaniu wszechmocy i wszechkompetencji. Narastanie przepaści między światem wewnętrznym, a realiami umacnia ten świat wewnętrzny. Realia, które pokazują słabość, porażki i upadki, podtrzymują wizję, że wszystko można naprawić. Wiadomo, że ten stan nie trwa przez cały czas. Udziałem osoby uzależnionej są momenty załamania i przygnębienia. Ale osoba „uzależniona” nie kontaktuje się z tym, bo jest to zbyt bolesne. To ja nie motywuje do zmiany, ale do dalszego picia. Osiąganie stanów ekstremalnych napędza ruch w przeciwną stronę.

Pomagając pacjentowi w uznaniu własnej bezsilności w procesie psychoterapii, następuje stopniowe burzenie tego iluzorycznego świata i przerwania tej huśtawki. Chodzi o skonfrontowanie pacjenta z faktami, które mówią o destrukcji, bezowocności wykreowanego świata, odniesienie jego świata pełnego złudzeń i nieprawdy do faktów. Uznanie bezsilności oznacza zburzenie klosza, w którym osoba uzależniona się znajduje.

Równie ważnym celem jest jednocześnie wzrost zdolności osoby uzależnionej do zatrzymania się i skontaktowania się ze świadomością tych porażek i destrukcją (tak się stało, ale to nie jest miejsce, w którym muszę spędzić resztę swojego życia). Chodzi o oswojenie prawdy o destrukcji, ale i otwarcie nadziei na możliwość zmian. Chodzi o otwarcie drogi do nadziei, ale nie opartej na złudzeniach, ale na zerwaniu z procesem samoniszczenia i destrukcji. Pacjent ma zobaczyć prawdę razem z nadzieją. To jest właśnie przełomowe w uznawaniu słowa bezsilność. Przeżycie takiego stanu i przekształcenie go w początek nowej drogi jest bardzo trudne i ludzie się przed tym bronią. Warto pamiętać o możliwej rozpaczy. Na początku terapii pacjent zmierza w kierunku zdarzeń i sytuacji, z którymi się już kiedyś konfrontował. Tylko za każdym razem nie uruchamiał on procesu zmiany, bo było to dla niego za trudne

Należy pamiętać, że od momentu, kiedy o bezsilności zaczęło się dużo mówić i prezentować programy terapeutyczne od tej strony, zwiększyło się prawdopodobieństwo powierzchownej pracy nad tym zagadnieniem. Ważne jest, żeby na początku zwiększać ilość informacji i wiedzy dla pacjentów. Trzeba jednak odróżniać mówienie: „jestem alkoholikiem” (praca na powierzchniowym poziomie). Oczywiście, pracy na żadnym poziomie nie należy lekceważyć, bo nie można „skoczyć” od razu na wyższy poziom. A jeżeli już uzyskuje się jakiś rodzaj motywacji na pierwszym poziomie, to jest to silniejsze.

Trzeba też pamiętać o pewnym paradoksie kontroli. Mówienie pacjentom o utracie kontroli najczęściej wiąże się z oczekiwaniem przejęcia kontroli nad swoją trzeźwością. Jest to oparte na wierze, że będą oni sprawować tę kontrolę. Sprawa utraty zdolność do kontrolowania jest metaforą. W rzeczywistości uczy się pacjentów kontrolowania własnego postępowania, myślenia i kontaktów z innymi ludźmi. Wiadomo, że osoby utrzymujące nawet wzorową abstynencję nie zmieni się w sposób głęboki. Widać często po nich, że są aroganccy, pyszni, zrozpaczeni, że nie wszystko układa się dobrze.

Bariery w drodze do zmiany

Sprzeciw

Jest to naturalny odruch. Ludzie się zawsze bronią przed radykalnymi zmianami. Zmiana na lepsze jest czasami czymś gorszym i bardziej niebezpiecznym, niż pozostawanie z czymś niedobrym. Warto pomóc pacjentowi w przyjrzeniu się i zrozumieniu tego sprzeciwu. Czasem komunikat: „rozumiem, że taka perspektywa wzbudza w tobie sprzeciw, może nawet bunt...” warto zastosować, by pacjent nie musiał udawać, że takiego buntu w nim nie ma. Tylko wtedy poczuje, że coś zaczyna się w nim dziać.

Uległość

Pacjenci domyślają się, czego się od nich oczekuje. Chcą w jakiś sposób spełnić oczekiwania terapeutów. W szczególności, jeśli oczekują jakiejś zdecydowanej poprawy. Pacjenci zaczynają się przyznawać do bezsilności, aby stać się „grzecznymi” pacjentami, uczniami. A czasem robią to stosunkowo szybko, żeby mieć to z głowy i czerpać z tego korzyści (otrzymać szybką gratyfikację). Takie wyrażanie bezsilności jest formą okazywania uległości i podporządkowania. A wcale nie musi oznaczać wystąpienia jakiejś zmiany.

Czasem powierzchowna akceptacja i uległość bywa bardziej niebezpieczna dla procesu terapii, niż sprzeciw. Dlatego do uznawania bezsilności należy podchodzić stopniowo. Czasem warto jest stworzyć warunki pacjentowi do wyraźnego odczucia sprzeciwu i nie karać go za to. Jeżeli nie będzie sprzeciwu, to bardzo trudno przejść na zasadniczy etap pracy, kiedy człowiek z tego buntu zrezygnuje.

Istotą pracy na głębszym poziomie jest poddanie się „wojownika złej sprawy”. Ale wcześniej mogą mieć miejsce rozmaite symulacje uległości, podporządkowania, przepraszanie. Mimo tych powierzchownych treści wywołuje w nich to wstyd, ponieważ już wielokrotnie wcześniej robili coś podobnego (godzenie się dla świętego spokoju).

Poczucia winy i krzywdy

Proces zanurzania się w głąb w sprawie odrzucenia tego nierealnego świata jest często bardzo burzliwy emocjonalnie. Pojawia się silne poczucie winy i krzywdy. Bardzo często źródłem takiego poczucia są też inne krzywdy, które spotkały pacjentów w przeszłości. Warto jest rozmawiać z pacjentami o tym, co się z nimi dzieje, kiedy się przymierzają do uznania swojej bezsilności.

„Oczekiwanie na cud”

Jest to oczekiwanie pacjenta, że któregoś dnia stanie się cud i już będzie miał to za sobą. Chodzi o taki przełomowy moment w życiu, po którym wszystko już będzie jasne i pacjent radykalnie zmieni swoje życie. To oczekiwanie jest podtrzymywane przez bardzo powszechne mitologie, opowieści. Ludzie mają jakieś zapotrzebowanie, żeby doświadczać cudów i alkoholicy chętnie opowiadają lub słuchają, jak to inni żyli kiedyś i jak żyją teraz. W ten sposób stymulowane jest u innych oczekiwanie, że z nimi będzie podobnie i że coś się „zrobi samo”. Że nie będzie trzeba wspinać się na górę, krok po kroku, z mozołem. To oczekiwanie jest bardzo ludzkie, a ci ludzie mają niekiedy dziecięca mentalność.

Lęk przed ostateczną utratą alkoholu

Oznacza to przede wszystkim lęk przed niedostępnością stanów wywoływanych przez alkohol.

Lęk przed poddaniem się i zawierzeniem

Jest lęk związany z pogodzeniem się z utratą osobistej kontroli nad własnym życiem. Chociaż człowiek ma wiele dowodów, że jego wola osobista szwankuje, że z niej nie korzysta, to doświadczenie czegoś takiego, że miałoby się z niej zrezygnować jest przerażające.

Istotą głębokiego uznania własnej bezsilności wobec alkoholu jest po pierwsze fakt, że nikogo nie można zmusić do akceptacji własnej bezsilności. Nie można zakładać, że jakaś presja intelektualna lub emocjonalna może kogoś do tego doprowadzić, mimo że terapeuci taką presję tworzą. Obszar bezsilności jest obszarem, który pacjent musi zwiedzić „sam”. Po drugie, jest to otwieranie się i rezygnowanie z oporu. Jest to niesłychanie istotne, aby człowiek mimo swojego lęku i obaw, dokonał otwarcia na to, co się może stać. Jest to istota z rezygnacji z obrony i poddania się. Nie może się to stać wyłącznie pod wpływem nacisku. Pod wpływem nacisku i zagrożenia i człowieka uruchamiają się mechanizmy obronne, które sprawiają, że człowiek jeszcze bardziej się zamyka. Warto jest uświadomić pacjentowi, że ma jeszcze potrzebę obrony, ale może postanowić o rezygnacji z niej.

Strategia terapeutyczna w tym obszarze zakłada konieczność uświadomienia sobie tych stanów przez pacjenta i bycie podmiotem tego procesu. W związku z tym nie można pacjentów do tego poganiać, a wręcz przeciwnie, należy ich namawiać na uważne przyglądanie się i refleksję (czasem warto powiedzieć: „uznawanie własnej bezsilności jest bardzo ważne, ale trudne. Wiem, że nie pójdzie łatwo. rozumiem, że możesz się przed tym bronić. Staram się ci w tym towarzyszyć. Ale niesłychanie istotne jest to, żebyś był uczciwy wobec samego siebie. Mnie na pewno możesz oszukać., ale siebie - nie”. To pomaga we wzroście świadomości i odnajdywaniu przez pacjenta swojego własnego rytmu.

Sygnały zmian

Bardzo często oznaką zachodzących przemian są przejawy stopniowego uspokajania się i rozluźniania. Stopniowa otwartość przynosi stopniowe rozluźnienie. Sztywność i spięcie jest sygnałem, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Nie chodzi jednak o pełne uspokojenie, ponieważ ci ludzie mają mnóstwo powodów do rozterek, zmartwienia i napięcia.

W miarę postępów pracy w człowieku uwalnia się coraz większa ilość energii, którą może użyć do dalszej pracy nad zdrowieniem i rozwojem. Dotychczasowe życie alkoholika przypominało kogoś, kto chce się wydostać z pomieszczenia w miejscu, gdzie jest najgrubszy mur i nie może. Ma pozdzierane ręce, ale nie chce tego miejsca opuścić. Uznanie bezsilności można uznać za obsuniecie się bezsilnie w tym miejscu i zauważenie z tej pozycji, że drzwi są w innym miejscu. Wtedy cała marnowana dotąd energia może być skierowana w konstruktywnym kierunku. Jeżeli człowiek ogromną część swojego życia zmarnował w tym miejscu, to zderzenie z tym jest bolesne i pacjent jest przerażony tym, co się stanie, jak się z tego wycofa.

Innym wskaźnikiem jest wzrost gotowości do przyjmowania pomocy z zewnątrz. Jest tak, ponieważ zmniejszyła się ta charakterystyczna dla niego duma i iluzja własnej mocy oraz oporu przed ujawnieniem słabości. Pacjent staje się zdolny, żeby przeżywać pomoc.

Kolejnym jest rozstawanie się z mitami i fałszywymi przekonaniami na swój własny temat. Osoby uzależnione maja mnóstwo takich złudnych wyobrażeń na temat własnego sprytu, zaradności. W tym miejscu pojawia się rodzaj honoru, albo zwiększonej uczciwości.

Ostatni krok w uznawaniu własnej bezsilności wobec alkoholu na głębszym poziomie jest pogodzenie się z wyrzeczeniem się alkoholu i pełną abstynencją oraz poszukiwanie oparcia na zewnątrz. Chodzi o korzystanie z trwałego źródła oparcia. Chodzi o wytworzenie silnego przekonania o istnieniu zewnętrznego źródła mocy i dobra, z którego można korzystać. Nie można tego zrealizować bez odwołania się do wartości osobistych. W finale tej drogi rozstrzygające kroki związane są z tym, czy człowiek ma wartości osobiste, czy ich nie ma i co z nimi robi.

Wartości osobiste są swoistymi drogowskazami, zawierającymi przesłanie, że źródło pomocy w stawaniu się dobrym może istnieć poza człowiekiem. Tak w „wersji świeckiej” można sobie wyobrażać kontakt z zewnętrznym źródłem mocy - człowiek się angażuje w spełnianie czegoś, co jest obietnicą dobra, a czasem nagrody (człowiek musi zrobić coś, co jest realizacją jakiegoś standardu). W tym miejscu dokonuje się ważny krok na drodze rozwoju duchowego. Głębsza przemiana związana z rozwojem osobistym.

Reakcja paradoksalna

Uznawanie własnej bezsilności jako droga do uzyskiwania siły

Przykładami paradoksów jest np. stwierdzenie: „poddając się, zwyciężasz”, „na dnie swojego zła odkrywasz dobro”, „walcząc, przegrywasz”. Paradoksy polegają na tym, że w którymś momencie następuje konfrontacja pozornie logicznie sprzecznych faktów (logicznie się wykluczają, a praktycznie mogą się dopełniać). Istotną rolę odgrywa tu konfrontacja z tradycyjną logiką, która utrudnia podejmowanie jakichś zmian. Typowym przykładem jest przekonanie, że aby się uwolnić od nałogów, trzeba mieć silną wolę. To utrzymuje człowieka wciąż w tym samym miejscu, w pułapce. Żeby dokonać zasadniczej zmiany tego schematu, trzeba czasem zakwestionować fundamentalną logikę myślenia i działania.

2

141

Studium Terapii Uzależnień

Warszawa 2003



Wyszukiwarka