Właściwa akcja serii zaczyna się, gdy bohaterowie zatrzymują się w kolejnej metropolii. W tamtejszej szkole Miyu poznaje trzy przyjaciółki: Chisato, Yukari i Hisae. Ta pierwsza, z natury bardzo ufna i otwarta, szybko zaprzyjaźnia się z naszą strażniczką. Dwie pozostałe dość sceptycznie podchodzą do tej znajomości. Nowa uczennica wydaje im się nieco dziwna.
Ktoś musi przegrać, żeby ktoś mógł wygrać, ale tak naprawdę w tym anime wszyscy przegrywają bo każdy traci coś ważnego, coś co nie da się już odzyskać . Dwa razy mroczniejsze, dwa razy bardziej dramatyczne i dwa razy słabsze , czyli VKG.
Yuuki, Zero, Kaname coś Wam to mówi. Jest tu przedstawiona dalsza część historii, którą poznaliśmy w części pierwszej „Vampire Knight”.
Przyznam się, że byłem ciekaw jak się ten cały „bałagan” skończy, ale przeceniłem swoje możliwości. Ilość romantyczno - dramatycznych scen powala i smutne miny bohaterów zaczynają denerwować. Jest o wiele mroczniej , zaczynamy zagłębiać się w życiorysy postaci, rozwiązywać tajemnice i klops. Zagadki stają się banalne, a fabuła przewidywalna. Humor został ograniczony do głupawych wstawek, a całość stało się dramatem psychologicznym w kiepskim wykonaniu. Dlaczego twórcy, którzy produkują anime na podstawie mangi zawsze coś zrobią nie tak. Jeżeli nie mają talentu do wymyślania historii to niech ściśle trzymają się fabuły przedstawionej w mandze, a nie uskuteczniają różne sztuczki „podgrzewające” widza, bo ma to odwrotny skutek. Walki w anime, są także dość zagadkowe. Przeciwnik bardzo mocny, wyglądający na twardziela pada praktycznie po jednym ciosie. Wiadomo VK to romans przeplatany pojedynkami, co składa się tylko na dodatek do akcji. Nie oczekiwałem tu pojedynków w stylu „Dragon Balla”, w których wrogowie tłukli się przez 5 kolejnych epizodów. Lecz w VKG walka ogranicza się do kilku pyskówek, dwóch ciosów i kto przeżył szybciutko idzie do domu. Bohaterowie raczej biją się ze swoimi myślami i decyzjami jakie mają podjąć, niż z oponentami.
Ta sam ekipa, która zajmowała się grafiką nic specjalnego nie zmieniła w wizualnym aspekcie. Oprócz kilku poprawek co do urody głównej bohaterki i paru mało istotnych detali, wszystko bez zmian. Muzyka trzyma poziom i wypada jeszcze lepiej na tle fabuły.
Ten tytuł muszą na pewno obejrzeć osoby, które widziały pierwszą część i chcą się dowiedzieć jak dalej potoczy się historia bohaterów. Co do reszty to już indywidualny wybór, ale są bardziej wartościowe pozycje.