M.Borawski/Nasz Dziennik
Szczepienia pod przymusem
Środa, 11 lipca 2012 (08:46)
Przymusowe szczepienia dzieci i dorosłych wprowadza nowelizacja ustaw o zapobieganiu epidemiom oraz o inspekcji sanitarnej. Projekty z niewielkimi poprawkami przekazali do Sejmu senatorowie. Gdy przegłosują je posłowie, ustawy będą czekały tylko na podpis prezydenta.
Nowe prawo wzbudza wiele kontrowersji dotyczących nie tylko kwestii zdrowotnych, ale również etycznych i prawnych. Okazuje się jednak, że żadnych wątpliwości nie mieli posłowie i senatorowie, którzy w zdecydowanej większości głosowali za tymi ustawami. I stało się to mimo apeli wielu organizacji społecznych krytykujących nowe prawo. W internecie krążą nawet listy protestacyjne, pod którymi zbierane są podpisy obywateli.
Wydaje się jednak, że nie będą one miały wpływu na decyzje posłów, którzy zajmą się poprawkami wniesionymi do ustaw przez Senat. Ponieważ mają one tylko charakter redakcyjny, można zakładać, iż zostaną przyjęte, a potem obie ustawy trafią do prezydenta. Po ich podpisaniu i ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw staną się obowiązującym prawem.
Zmiany, które są najbardziej krytykowane, dotyczą rozszerzenia obowiązkowych szczepień na wszystkich Polaków, nie tylko - jak dotąd - na dzieci. Jednocześnie rozszerzone zostaną uprawnienia inspekcji sanitarnej, która będzie mogła np. ogłaszać stan epidemii i zmuszać ludzi do poddawania się szczepieniom. Sanepid będzie mógł także prowadzić dochodzenia epidemiczne w praktyce bez żadnej kontroli sądowej.
A w trakcie tych dochodzeń sanepid będzie miał np. prawo wglądu do wszystkich kontaktów, w tym telefonicznych i elektronicznych, osób podejrzanych lub zagrożonych chorobami zakaźnymi. A ponieważ definicja choroby zakaźnej też została rozszerzona, w praktyce może to dotyczyć niemal każdej choroby.
- Jaki cel i jaki sens ma narzucanie obywatelom obowiązkowych szczepień? - pytała senator Beata Gosiewska (PiS).
- Jest niewielka grupa rodziców, którzy są przeciwni szczepieniu ich dzieci. Mówię o tych rodzicach, którzy w swojej świadomości, często wynikającej z ich wykształcenia czy z podejścia do życia, są przekonani, że nie chcą zaszczepić swojego dziecka. Dlaczego ich zmuszać, skoro nie chcą tego zrobić? To chyba nie grozi epidemią - podkreśliła senator. Ale jej wątpliwości nie zostały uwzględnione.
Wrota dla lobbingu
Ksiądz dr hab. Piotr Kieniewicz MIC z Katedry Teologii Życia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II również krytykuje przymusowe szczepienia i danie sanepidowi prawa do ich egzekwowania bez wyroku sądu czy nakazu prokuratorskiego.
- To skandal, bo te przepisy ograniczają prawa konstytucyjne obywateli. Ustawa odbiera podmiotowość obywatelom. Przecież w szpitalu musimy wyrazić zgodę na każdy zabieg medyczny i pacjent ma prawo takiej zgody nie wyrazić. Jeśli chory nie zgodzi się na zastosowanie procedury ratującej życie, to lekarz nie może tego zrobić - tłumaczy ks. Kieniewicz.
Tymczasem ustawy o epidemiach i inspekcji sanitarnej odbierają nam prawo do takiej odmowy.
- Jest to więc zapis w swej istocie totalitarny, jako że odbiera obywatelom-pacjentom ich fundamentalne prawo do wyrażenia zgody lub odmowy poddania się leczeniu. Rodzice pozbawieni zostają zaś niezbywalnego prawa do objęcia odpowiedzialnością swoich dzieci - podkreśla ks. dr hab. Piotr Kieniewicz.
Naukowiec wskazuje również na wątpliwości medyczne i etyczne dotyczące szczepień. Chodzi o to, że szczepionki nierzadko skonstruowane są w oparciu o zmodyfikowane wirusy, które infekują organizm szczepionej osoby. W efekcie szczepionki mogą uodparniać na jedno schorzenie, a przynosić inne, w tym alergie.
Ksiądz Kieniewicz przypomina też sprawę poważnych skutków ubocznych, jakie powodowały szczepionki skojarzone. Takimi skutkami ubocznymi były np. przypadki zachorowań na autyzm, choć niepotwierdzone przez WHO. Zastrzega, że co prawda nie zdarza się to często, ale jednak mówią o tym poważne autorytety.
Trzeba też brać pod uwagę to, że koncerny farmaceutyczne dysponują ogromnymi pieniędzmi na lobbing i będzie im zależało na sprzedaży jak największej liczby szczepionek. Nacisk na szczepienia był widoczny np. po stwierdzeniu ognisk świńskiej grypy w Europie. Polska wtedy nie kupiła tych szczepionek głównie ze względu na brak pieniędzy w budżecie. Gdyby jednak do zakupu i szczepień doszło, to niewykluczone, że widzielibyśmy opłakane skutki tego eksperymentu, tak jak było to w niektórych krajach Europy Zachodniej.
Nie tylko jednak obawy medyczne powodują niechęć ludzi do szczepień. Ksiądz Piotr Kieniewicz przypomina, że niektóre szczepionki produkowane są w oparciu o linie komórkowe uzyskane z ciał dzieci zabitych w wyniku aborcji.
Rodzice nie chcą więc szczepić nimi dzieci ani siebie, bo nie chcą być powiązani z koszmarem aborcji. Innym przykładem nieetycznych działań jest nachalna kampania namawiająca nastolatki i kobiety do szczepień przeciwko zakażeniu wirusem HPV. Jest on przenoszony poprzez kontakt seksualny, więc ta agresywna kampania ma służyć, jak zaznacza ks. Kieniewicz, uniknięciu zdrowotnych konsekwencji niemoralnych, nieuporządkowanych zachowań w dziedzinie seksualności. Co więcej, autorzy kampanii nie wspominają, że istnieje ryzyko zainfekowania chorobą zdrowych dziewcząt.
Ksiądz Piotr Kieniewicz zastrzega, że szczepionki są wielkim osiągnięciem medycyny i czasami tylko dzięki nim można zapobiegać groźnym chorobom. Ale czasami ich stosowanie prowadzi do poważnych powikłań czy też wiąże się z uczestnictwem w nieakceptowalnych moralnie działaniach osób trzecich. Dlatego ustawy powinny dawać każdemu obywatelowi prawo do osobistej decyzji o poddaniu się szczepieniu lub o odmowie udziału w takich szczepieniach. Prawo, które serwują nam parlamentarzyści, takich gwarancji nam jednak nie daje.
Krzysztof Losz