http://horror.com.pl/publicystyka/zanim.php
ZANIM STAŁ SIĘ HORROR
Horror tak mocno istnieje w kulturze, że wydaje się nam zjawiskiem odwiecznym, skłonni jesteśmy przyjmować, że narodził się razem z człowiekiem. W końcu groza istniała od zawsze - nasi przodkowie musieli się bać. Czego? Świata nieoswojonego, poza bezpiecznymi granicami wyznaczonymi przez ludzką obecność, a także - a może przede wszystkim - swojej samotności w bycie jedynym i niepowtarzalnym, doskonalszym od innych, a przez to obarczonym odpowiedzialnością. Dlatego świat wydawał im się dychotomiczny - obok ludzi żyli bogowie i demony, zmarli, duchy i wampiry, stworzenia straszne w swojej nieludzkiej doskonałości, nieprawdopodobne w bycie, budzące grozę - i ulgę. Wszak to na ich barki wolno było złożyć władzę. Ludziom pozostawało tylko heroicznie walczyć z Innymi i tworzyć legendy. A do tego zawsze nadawaliśmy się najlepiej. Więc opowieści, które już w starożytności zaludniają krwiożercze demony...
Larwy, lemury, empuzy, o których czytamy u Owidiusza w Fasti, lamie opisane w Metamorfozach Apulejusza, bogini Lilith spijająca krew demona, rozpoczynająca na kartach starobabilońskiego Eposu o Gilgameszu triumfalną wędrówkę wampira po literaturze, podobni wilkom luperkowie, którzy zapoczątkowali mit wilkołaka - można wymieniać w nieskończoność; przodkowie, tak jak my, bardzo lubili się bać.
Ale to jeszcze za mało, żeby mówić o horrorze. To już gatunek literacki, rodzaj powieści - więc nie może być starszy od niej. Od grozy starożytnej, przez średniowieczne romanse, kroniki XVII i XVII wieku pełne opowieści o wampirach grasujących po wioskach całej Europy, przechodzimy do wieku oświecenia, który miał wyplenić ciemnotę i zabobon. Ludzie tego czasu są zupełnie inni, wierzą w to, co jasne, normatywne, harmonijne i empirycznie doświadczalne. Rzeczywistość oswajają nauką, nie chcą dostrzec dychotomii świata - tylko materia, nic poza nią. Oczywiście długo tak być nie mogło. Historia i natura poszalały pokazując oświeconym, jak bardzo nie panują nad rzekomo poddanym sobie światem. Znów, jak kiedyś, pojawił się strach wynikający z poczucia samotności i niemocy. A także - last but not least - osiemnasty wiek stworzył powieść, najpełniejszy w swoim obrazie rzeczywistości, najbliższy prawdziwemu życiu gatunek literacki.
Rozpoczęła się ewolucja. Jak przebiegała możemy prześledzić analizując jak zmieniało się w ciągu osiemnastego wieku znaczenie jednego przymiotnika - gotycki.
Nawet nam słówko najczęściej kojarzy się z późnośredniowiecznymi katedrami, choć niektórzy słuchają gotyckiej muzyki (mało kościelnej) czy lubują się w tzw. gotyckich klimatach, nie mających wiele wspólnego z pobożną kontemplacją.
Przymiotnik stworzyli renesansowi humaniści, którzy nazwali sztukę swych poprzedników gotycką, gdyż w swojej nieklasyczności zdawała im się barbarzyńską.
W osiemnastym wieku, w Wielkiej Brytanii termin rozszerzył swoją treść a zawęził zakres - znacząc nieklasyczny - a pamiętamy, że jesteśmy w oświeceniu, gdzie klasyczne jest to, co jasne, harmonijne, symetryczne, normatywne - zaczął znaczyć mroczny, posępny, dziki, chaotyczny. Właśnie dlatego kiedy w 1764 roku ekscentryczny arystokrata Horacy Walpole wydał mroczną historię o duchach Zamczysko w Otranto, opatrzył ją podtytułem opowieść gotycka. W końcu osiemnastego wieku gotycki znaczy już jednoznacznie - nadprzyrodzony.
Podobna zmiana dokonała się też w świadomości. Kolejne pokolenie oświeconych, zmęczone racjonalnym, wyjałowionym światem potrzebowało czegoś więcej. Była to bardzo dziwna epoka - we Francji powstaje summa wiedzy oświeconych - Encyklopedia (1751-1772), Wolter pisze Kandyda (1759), Rousseau Nową Heloizę (1761) a wspomniany już Walpole przebudowuje swoją posiadłość Strawberry Hill na ponure, gotyckie zamczysko. Ów dziwak, miłośnik starych legend i dawnych czasów jest autorem pierwszego tekstu będącego bezpośrednim poprzednikiem horroru - od podtytułu wszystkie podobne teksty nazywano odtąd powieściami gotyckimi.
Wkrótce znaleźli się liczni naśladowcy i epigoni Walpole'a, a nazwa stała się terminem określającym jeden z najpopularniejszych wówczas gatunków epickiej prozy. Szybko wyodrębnił się podział wewnątrzgatunkowy - historie podobne do walpole'owskiej nazywano historical gothic novel, historyczną powieścią gotycką, której akcja rozgrywała się zwykle w średniowieczu, fabuła była bliska powieści awanturniczej czy zbójeckiej a konstrukcja - powieści pseudohistorycznej. W romantyzmie takie teksty ewoluowały najczęściej w powieści płaszcza i szpady, by w dwudziestym wieku zniknąć, robiąc miejsce dla prawdziwej grozy. Dzisiaj te pierwociny horroru czyta się raczej nieświetnie. Dawno straciły na wartości literackiej (jeśli ją kiedykolwiek miały), a przede wszystkim nie budzą przerażenia - to, co zobaczy Hipolita wchodząc nocą do kaplicy nie wystraszy nawet dziecka, podobnie jak gadające portrety i uśmiercające zbroje. Cóż, niejeden miłośnik mrocznej konwencji w połowie lektury Zamczyska w Otranto rzuci książkę w kąt i pójdzie na piwo. No, chyba, że ma duże poczucie humoru. Angielskiego...
Na rozwój tendencji gotyckich mocno oddziaływała popularna w oświeceniu i preromantyzmie literatura sentymentalna - w końcu doszło do specyficznego połączenia sentymentalizmu z gotyckością w sentimental gothic novel, czyli sentymentalną powieść gotycką. Powieść ta wiele miejsca poświęcała opisom przyrody i subtelnym uczuciom, często rzekome zjawiska nadprzyrodzone znajdowały w niej racjonalne wytłumaczenie a cała historia najczęściej kończyła się szczęśliwie. Najpopularniejszą przedstawicielką tego typu pisarstwa była Ann Radcliffe - autorka Tajemnic zamku Udolpho (1794) i Italczyka (1797), w Polsce zaś Anna Mostowska (Strach w zameczku, Zamek Koniecpolskich - wydane w 1806 roku w tomie Moje rozrywki).
Panią Radcliffe polecam zwłaszcza dziewczynom, które czytają horrory i romanse (a to żaden grzech), znajdą jedno i drugie, można się nawet troszkę pobać, będąc, oczywiście, w odpowiednim wieku. Tylko trudno nie zżymać się na autorkę, która najpierw pracowicie buduje atmosferę niesamowitości i grozy - by zburzyć ją przy końcu wyjaśnieniem wszystkich tajemnic np. działalnością jak najbardziej materialnych rozbójników. Cóż zrobić.
Najciekawszym zjawiskiem tego czasu była (wreszcie!) powieść grozy - terror gothic novel, inspirująca się niemiecką fantastyką doby Sturm und Drang. Historie te pełne są czarnej magii, fantastyki, erotyki i praktyk satanistycznych. Pozycje takie jak Mnich (1796) Matchew Gregory Lewisa czy Melmoth the Wanderer (1820) Charlesa Roberta Maturina budziły wśród czytelników żywe emocje, a co więcej, budzą do dziś dnia. Wreszcie dotarliśmy do przodka horroru w linii prostej, i co najważniejsze, nie musimy się go wstydzić. Mnich i teraz zasługuje na uwagę czytelnika - może nie dzięki grozie podnoszącej włosy na głowie - nie łudźmy się. Ale znajdziemy w tekście występnego zakonnika popełniającego zbrodnie pod wpływem diabelskiego sukkuba, upiorne zjawy (numer jeden: duch broczącej krwią mniszki) wreszcie samego Szatana; a także ponure wnętrza klasztoru, podziemia, w których chowano zmarłych, zamczyska - przestrzenie jednoznacznie kojarzone ze światem przedstawionym horroru, choć godzi się raczej nazwać je gotyckimi.
Potem było już tylko lepiej. Szalona noc w willi Diodati w 1816 roku przyniosła światu Frankensteina (1818) Mary Wollstonecraft Shelley, w latach trzydziestych mistrz Poe pisał swoje niesamowite opowiadania. Także w dziewiętnastym wieku zadomowił się na dobre w prozie wampir - postać, bez której nie byłoby horroru. To wówczas powstały takie utwory jak Wampir (1819) Johna Polidoriego, Varney the Vampyre (1847) Thomasa Presta, Carmilla (1872) Sheridana Le Fanu, czy wreszcie największe jak dotąd dzieło powieści wampirycznej - Dracula (1897) Brama Stokera. Wszystkie pozycje absolutnie obowiązkowe. Wiek dwudziesty powieść grozy powitała arcydziełem nie tylko w obrębie konwencji, Golemem (1915) Gustawa Meyrinka. To chyba największy skrót, na jaki z bólem serca można się zdobyć. Wszyscy wiemy, co było dalej.
I stał się horror. Ale to zupełnie inna historia.
Magdalena Drabikowska (Morgaina)
Dla chętnych bibliografia wspomnianych tekstów:
1. M. G. Lewis, Mnich, przeł. Z. Sinko, Warszawa 1998.
2. G. Meyrink, Golem, przeł. A. Lange, Kraków 2004.
3. E. A. Poe, Opowieści Niesamowite, tłum. B. Leśmian, S. Wyrzykowski, Kraków 1984.
4. A. Radcliffe, Italczyk, czyli konfesjonał czarnych pokutników, przeł. M. Przymanowska, Kraków 1977.
5. A. Radcliffe, Tajemnice zamku Udolpho. Romans strofami poezji przetykany, przeł. W. Niepokólczycki, Warszawa 1977.
6. B. Stoker, Dracula, przeł. M. Wydmuch, Warszawa 1993.
7. H. Walpole, Zamczysko w Otranto. Opowieść gotycka, przeł. M. Przymanowska, Kraków 1974.
8. M. Wollstonecraft Shelley, Frankenstein, przeł. H. Goldmann, Poznań 1989.
9. Wampiryczne opowiadania znajdziecie w antologiach np.:
M. Janion, Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2002
Pokój na wieży. Opowieści wampiryczne
3