Teksty H. Morsztyna podaję za: M. Malicki, „Summarius wierszów” przypisywany Hieronimowi Morsztynowi i odmiany tekstu, „Archiwum Literackie” 1990, t. XXVII: Miscellanea staropolskie 6.
Wałach tłusty (103/84)
Jedna pani na staniu panięneczkę miała
I w wielkiej ją rozkoszy z dostatkięm chowała.
Utuczone rozęnki, cukry, migdałami,
Bez papuci chodziła po sadzie z pannami.
5 I tak się była grzecznie wkrótce uchowała,
Że przed się z obydwu stron <row, jako wiecie, miała>,
Na który zaś, leżący wznak, gacha zwabiła.
Dopieroż ci, w brzuch zwłaszcza, tak bardzo utyła,
Że pełne niecki jakoś w rok zadła za ono
10 Wychowanie od panny matce przyniesiono.
Czymżci jej nie ochędożył tęn to stadnik miły,
<Że się jej aże oczy i z cerą zmieniły>?
Matka w płacz, stadło w nieckach tak się rozkwiliło:
Już niewczas, grochu w strąkach bronić trzeba było,
15 Aleś więc na cymborze marchę wychowała:
Trzymać był, gdyś mogła, matko tak niedbała.
Panią starą, że się jej kwikać dopuściła,
Aż potym <i> dyganta na nię przepuściła [?].
Panna w namiotku leżąc nic się frasuje:
20 Na drugi rok dar taki matce obiecuje,
Mając dobrą nadzieję w ulubionym gachu,
Acz pąn młody odbieżał do strachu.
<Tak ci, miła, jeśli chcesz przeciwić się swęmu>
Przyrodzeniu, musisz być k... po staręmu
25 Albo już dobrą żoną, małżeństwa świętego
Związkę nosząc, obierać, co się zda lepszego.
Panna mowi: „Przecię bym nie uszła lekkości,
Boby mi to na oczy mąż w popędliwości
Wyrzucał, że mię k... pojął i dla tego
30 Nie chce mi się opuścić wszystkich dla jednego.
Chyba żebym pierwszego miarę oglądała,
Dla ktoregom panięństwa swego postradała.
Bo gdyby mnie moje szczęście złe omylić miało,
Toż by się i za mężem, co przez niego działo.
35 I przysięgę grzech wielki złamać i sromota:
Lepiej być na swobodzie, a żyć bez kłopota.
Kiedy się już szwankować tak właśnie zdarzyło,
Mnie za jedno w rozkoszy lat kończyć aż miło.
Trudno się przyrodzeniu sprzeciwić! Wi[e]działo,
40 Na jakie mnie rycerstwo szczęście pasowało.
To, co mi nieomylne raz fata przejrzały,
Pełnić się ich wyroki tak we mnie musiały.
Jeśli język w mej sławie ludzki jawnie brodzi,
Ba, czasęm tam i cnota niewiele dogodzi.
45 Mówią ludzie, żem marnie panieństwa pozbyła
I w tak wielką niesławę dom mój obróciła.
Prawda to. Ale coż rzec? Bo co raz się stało,
Rozstać się już nie może, tak się szczęściu zdało.
Tom ja k...? - Coz na tym? Nie pierwszam w tym błędzie
50 I wiem, że nie ostatnią [w] cechowych sióstr rzędzie.
A wszak to i w książęcych stanach też bywało,
I krolewskim się stołkom tak upaść przydało.
Semiramis, krolowa asyryjska, była
Gorsza, bo się ta i z koniem tego dopuściła.
55 Drugie, będąc w zakonie, z klasztoru biegały,
A przysięgę i czystość marnie utracały.
Drugie, {żądzy} wrodzonej nie folgując, z rodu
Aby nie wychodziło, przymnażał[y] płodu:
Dziewka z ojcem, brat z siostrą, ludzie z bestyjami
60 Grzech sodomski popełnią, a drudzy z trupami.
A zgoła już na świecie grzechu sodomskiego
Dosyć zawsze bywało, <a coż> cielesnego.
Jam sama najwinniejsza, żem się uwieść dała
Ogniowi cielesnemu i dziecka dostała
65 I tymęm - mówią ludzie - miejsce utraciła
Już między cnotliwymi i cnoty pozbyła.
Ja w sercu cnotę chowam, tegom nie wiedziała,
Jeśłiby w zadku druga cnota pałac miała.
Trochem dała, bo prosił, a coż czynić było,
70 Kiedy mi się go było serce me chwyciło.
<Obojeśwa się w sobie wzajemnie kochała:
On mnie statki, a ja mu tajstrą wygadzała.
I nie wierzę, aby która tak cnotliwa była,
Ktorej by się nie chciało, gdyby doświadczyła
75 Sama. Kiedy to wspomnię, aż mi się coś dzieje:
Cynamonu by z portek, bo mi chęć już mdleje>.
O Dorocie (116/97)
Dość wesela, dość ochoty,
Kiedy jadę do Doroty.
Precz frasunki i kłopoty,
Gdy przyjadę do Doroty.
5 Ni zacz szczęście, ni wiek złoty,
Gdy siędę podle Doroty.
Fraszka, złoto i klejnoty,
Gdy legę podle Doroty.
Zgoła wszystko jest prócz cnoty
10 U mej ślachetnej Doroty.
Po polsku (121/100)
Bezpieczniej jest w zielonym namiotku z dziewczyną
Na wdzięcznej lutni grając leżeć pod pierzyną,
<Niż tarcz i ostrogotną kopiją piastować>
Albo ciężką przyłbicą czuprynę prasować.
Kiep (126/105)
Szpetna jest rzecz, a przecię ma w sobie wdzięczności,
Wenus w nim założyła swych pociech skrytości.
Takiż jest włos na głowie, jak między nogami,
Przecię, mówią, smaczniejszy niźli pod pachami.
5 Toż ciało, co na ręce, u płci białej w łonie,
A przecię tam wszystka myśl, jak na bagnie, tąnie.
Tak nąm tęn kęs natura w kroku osłodziła,
Że w jednym członku wszystek nasz smak uwięziła.
Piękna twarz, piękne oko, piękna pierś i szyja -
10 Wszystko to kiepstwo: mnie kpa, onej się chce pyja.
Appendix franta kozackiego niżowczyka (122/101)
Bezpieczniej z k... leżeć w zamtuzie na łożu,
Niż się Turki potykać tam na Zaporożu.
Dworska choroba (136/113)
Kiła, szyszki, dymięnice
Z francuskiej przyszły granice.
W zamtuzie im nocleg dano,
Strzec się tych gości kazano.
5 Nie mogł wytrwać Polak śmiały,
Aż mu się dobrze znać dały:
Przejął kiepskich obyczajow,
Dostał po szyjej liszajow;
Cudzoziemskim strychęm strupy
10 Rodziły się koło d...
Jako w Niepołomskiej Puszczy
Szyszki po łbie, z dziur krew pluszczy.
Zapomniawszy swego stroju,
Już pyje nosi w zawoju,
15 W portkach Turcy i Rzymianie
Wzięli niezbędne wiązanie.
W kościach, we łbie szum, łąmanie,
W mieszku trwoga. Ach, mój panie,
Czegoć kiepstwo nabroiło?
20 Kiepstwem by się stropiło.
Przyjdzie poszukać doktora,
Poki nie pognije skora.
Kaspar, ow z Sięnnej ulice,
Dobrzyć goi dymięnice.
25 Rozyc - tęn pannę ma w domu:
Prozno tam iść z francą komu.
Ale Wilhelm - tęn liszaje
Salsą suszy, szyszki kraje,
Jan Hini, on pod Murzyny,
30 Przypędza do gęby śliny,
A Jąn Wolski ciecze dłotkięm,
Przybijając z gory młotkięm.
Malcher goi pryszcze, piecze,
Mięso rzeże, żyły siecze.
35 Hendrych z Stradomia do kiły
Jest szczęśliwy, choć opiły,
Balcer zaś w kroku u pan[ny]
Maca i tknie medyjanny,
A Dominik szar[ą] maże,
40 Na wiatr wychodzić nie każe.
Gasper - on złotą, czerwoną
Rzyć krysteruje zemdloną.
Zasię, gdy krystery daje,
Wpycha jej pod samo jaje;
45 Chybiali też w d... dziury -
Omoczyli we kpie pazury.
On z świętej Anny ulice
Hans Berk, skrytej tajemnice
Nikomu zgoła nie wierzy,
50 Bo też rad do cudzej zmierzy,
Choć ma żonę ku swej myśli,
Przecię mu jajca uwisły -
Bo ni swęmu, ni cudzęmu,
Dogodzić może każdęmu,
55 Aczci przyczyna niemała,
Gdyż jego żona ospała.
Leczy też świerzby i france,
Szyszki, guzy, ba: i salsę [?].
Upiwszy się, śpi jak kłoda,
60 Zaczym trudna bywa zgoda.
Ponieważ mozniejszemu daje,
A w samej franca zostaje,
Bo jej nie wyżenie potym
Ledwie szraa maścią z kłopotęm.
65 Acz ta liche daje zdrowie,
<Kogo mazał>, każdy powie.
Są, co kurzą; są, co parzą,
Lecz ci france nie przeważą.
Najlepsze <jest> srebro żywe,
70 Chceszli mieć zdrowie prawdziwe.
Jakoż takoż wielkiej męki
Zażyjesz z balwierskiej ręki:
Będzie się zdał doktora katęm,
Wolałbyś się rozstać z światęm.
Bankiet rajski (137/114)
Bog ludzi naprzód w raju stworzył;
Tym do wszystkiego sąm oczy otworzył.
I z tych rodziców wszyscychmy poczęci;
Oni do nieba po śmierci są wzięci.
5 Nąm naśladować trzeba ich zwyczaju,
Chcemyli, by nas puszczono do raju.
Bądź Ewą, Zosi[u], ja Adamęm będę,
A w tym raju z tobą wespołek usiędę.
Daj się w tym użyć, na coś jest stworzona:
10 Czyń, co czyniła Adamowi żona.
<Nie mowię, byś mnie> jabłkiem częstowała
Albo jak w raju nago mnie witała.
Przyjąbym miasto jabłka to od ciebie,
Co, choć niestrawne, przecię w nim jak w niebie,
15 Smak ludzie czują. Jeślibyś też chciała
Czcić mnie tym nago, a wstydu się bała,
Ja bym sąm miasto figowego
Okrył cię listęm, by mi też samego
Postradać członka dla twojej zasłony,
20 Bywszy na taki bankiet zaproszony.
Węża się nie boj, dąm ja głowę jego
W ręce twe, pani, a ty i żywego
Nie przestrzegając, zetrzyj ją swą nogą
Albo ją w przepaść wrzuć, a ja pod trwogą
25 Wężowi temu o jamę cię proszę,
Pod którym zawsze parę jabłek noszę.
Num vitae sitis urit, aurea quaeris pocula (151/129)
Jako gdy komu twardy głód dokuczy,
Wnet go w potrawach powagi oduczy,
Że nie czekając pastet ni zwierzyny
Grochęm z kapustą otrze oskominy
5 Ani go chętny apetyt ominie,
Choć przez przysmakow je, co się nawinie.
Albo kiedy więc w parną chwilę żniwa
Z pragnięnia drugi nie czekając piwa
Albo rywuły miasto w złotej flasze
10 Wodą się gasi w jaworowej czasze -
Tak gdy Kupido swym płomięnięm piecze,
Że się więc drugi dobrze nie posiecze,
A mając chciwy zapał ku podwice,
Czeka ochłody miasto jedwabnice,
15Dobre i lniane zgło miasto zybeta:
Nic to, choć sobie kęs przydymi grzbieta.
Nie brakuj, radzę, kogo Wenus ruszy:
Tęnże w Koryndzie smak, co i w Maruszy,
Tęnże w Marcybelli, co i w prostej Ance.
20 To grunt, to fortel - giąć, a nie mieć france.
Bo nie to sztuka: żartko dupą ruchać,
Ale to, żebyś nie sparzył się dmuchać.
Zacna Wenus (152/130)
Z wysoką pompą ni w czym nie ma miary,
Gasząc obyczaj w każdej rzeczy stary,
Nie to dziś sława: mieć cedrowe gmachy,
Ale to - zacnym frycęm toczyć swachy.
5 Nie słuchaj, kiedy się zejdą dworzanie,
Żeby ginali jedno wielkie panie.
Także i one, kiedy się wzgadają,
Wszystko na same książęta zganiają.
Ale to prożna jest mym zdanięm chluba:
10 Tak baran grzeje, jak i rysia szuba.
Ja, kiedy żądzej swej dogodzić pragnę,
Tak się wieśniaczki, jaki i księżnej nagnę.
A mój masztalerz, gdy z dobrym orężęm,
Pojdzie o sztukę i z samym papieżęm.
15 Jeśli dla smaku tak z tę stronę łodzi
Woda, co z owę, tęn zna, co brodzi.
Appendix (153/131)
Lepiej czasęm leda stroż, tęn, co nie osławi,
Niż drugi wojewoda tęn figiel wyprawi.
A jejmość mowi: „Kto mi dojmie do żywego,
Tego mąm za cesarza w łóżku tureckiego!”
5 Nie zna kiep senatora, a kto giąć nie może,
Takiemu ni korona ni sceptrum pomoże.
Rzeczy oboje rowne czynią smak w miłości:
Kiep mały, pyje wielkie - to wszytkie godności.
Paragraf (219)
Bog pogański z boginią cudzołostwa płodzą,
Toć się w niebie bękarci w boskim stanie rodzą!
Do Zosie (221/197)
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi,
Podniosszy żagla tam kieruje łodzi,
Gdzie chce przypłynąć. Ktoremu gdy w biegu
Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu,
5 Kotwice rzuca w morski grunt i stoi,
Czekając, aż się wicher uspokoi,
A gdy też większa fala następuje
I maszt <ucina>, a gdy <go> zdejmuje
Strach nawałności - rzuca i towary,
10 Dla bezpieczeństwa Neptunowi dary,
Albo zaś żagle na szczęście podniesie,
Że go wiatr, gdzie chce, burzliwy zaniesie.
Jam żeglarz, panno, miłość - morze moje,
Sternik - Kupido, towar - łaski twoje.
15 A Wenus z morskiej porodzona piany,
Na wicher prawie pchnęła mie zbłąkany.
<Żądza - mój okręt?, serce me w nim płynie,
Port moj - chęć twoja, ktora gdy mię minie,
Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty,
20 <Co masz za korzyść z mego zdrowia straty>?
Pławisz mię, widzę, w niestałej powodzi,
Serce mi topisz, a strach kto nagrodzi?
Oto ja płynę, chcąc tam odwieść duszę,
Gdzie ciało ciągnie. Choćbym nierad, muszę,
25 Chcąc swej, podniosszy żagle uprzejmości,
Skutkiem twej portu dopłynąć miłości.
Wiosłęm pracy swej rozcinałem wały
Uporu twego, gdy się rozigrały;
Szum popędliwej niewdzięczności twojej
30 Nie chce do brzegu dać galerze mojej.
Kotwicęm rzucił stateczniej nadzieje,
Przecię w niestałym łódź się gruncie chwieje.
Maszt cierpliwości mej się poddać musi,
Tak go srogości twej nawałność dusi.
35 Serce twe diament, samaś własna skała,
O ktorą by się łódź ma nie strzaskała.
A nie zajedno w tej niebezpieczności
Towary rzucać w morskie głębokości,
A szczęścoa czekać lub ta burza minie,
40 Lub gdy na inszy brzeg nawa przypłynie,
Wysiadać z łodzi, a uszedszy [wody],
Czekać na lądzie gdzie lepszej pogody.
Potrzeba z Kupidynem (221/198)
Częstokroć się ze mną Kupido zadzierał,
A zawżdym się mu potężnie opierał:
Nigdy nade mną gory nie miał ani
Ta, która na mnie wysadzała, pani.
5 Nie szły mu żadne sztuki i fortele,
Których zażywał na mnie barzo wiele,
A nie mogąc mi być silen na jawi -
We śnie raz na mnie sidła zastawi.
Ja śpiąc o żadnej nie myśląc przygodzie,
10 Mniemając, żem jest na bujnej swobodzie,
A sztuczne dziecko <srogiej> czarownice,
Zaprzągszy lotne w woz dwie gołębice,
Rowno ze świtęm w śpiączki mnie zbieżało
I zdradą męstwa swego dokazało.
15 Sęn mi się udał, jakobym w pokoju
U ślicznej paniej przyszedł z nim do boju.
Gdychmy się starli, pani się składała
I sama sztychom odpor <mym> dawała.
Wtym z [panią] zwada, z ktorą dla urody
20 Choćbym był każdy życzył sobie zgody.
Jam w szranku musiał bić, tak przycinała,
Że mi się dobrze i broń nie spadała.
W obronie zdrowia jakoś mi na goły
Puginał wpadła. Gdym ją ujrzał w poły
25Przebitą, zdrajca, ktory harce zwodził,
Sztuką mnie w serce śmiertelne ugodził.
Tu koniec bitwy: jam padł mdły a ona
Broń mi <wyrwała> z rany rozjuszona.
Porwę się ze snu, on już tył podaje,
30 Pędząc ptaszęta wzad w cypryjskie kraje.
Jam został ranny, łoże krew skropiła,
Która porażki mej skutek <znaczyła>.
Wygrało zdradne bękarcie, jam stracił
I srogim wojny tej <szwankiem> przypłacił.
35 [W]kradł mi się z tego postrzału w skrytości
Serdeczny płomień <chciwej> cielesności.
Mdłość <na> mię bije, cości mi się dzieje,
Czegoś mi się chce i nie masz nadzieje.
Zmiłuj się, proszę, bogini miłości,
40 Ratuj mie, wszak wiesz o mej niewinności.
Przywroć mi zdrowie, z zapalczywego
Pojednaj ze mną potomka swojego:
Niechaj mi gardła przynajmniej nie bierze,
A ja z nim wieczne uczynię przymierze.
5