Rozmowa z doktorem Grzegorzem Hryciukiem z Uniwersytetu Wrocławskiego
To była odpowiedzialność zbiorowa
* Czym dla Ukraińców była Akcja „Wisła?
- Aktem niesprawiedliwości dziejowej. To był koniec świata, w którym żyli, niezawinione wykorzenienie, zesłanie w nieprzyjazne środowisko.
* Akt niesprawiedliwości dziejowej?
- Wysiedlenie było zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej. Aktem represji za działalność, której ci ludzie wprost nie prowadzili. Część z nich sympatyzowała i pomagała partyzantom Ukraińskiej Powstańczej Armii i siatce cywilnej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Jednak nie rozstrzygano o winie indywidualnej. Represje objęły wszystkich - i tych winnych, i tych niewinnych.
* Czy UPA zagrażała w tamtym czasie państwu polskiemu?
- Była groźna, biorąc pod uwagę pewne cele, które stawiali sobie ukraińscy nacjonaliści, którzy zamierzali uderzyć w integralność państwa polskiego, nawet w granicach po 1945 roku. Poza tym trzeba pamiętać, że uzbrojona partyzantka działała w niewygodnym dla ówczesnych władz miejscu - na pograniczu z ZSRR. Nie stanowiła natomiast zagrożenia militarnego. To było zaledwie 1500 partyzantów i kilka tysięcy osób z cywilnego zaplecza (konspiracji OUN).
* Jakie efekty przyniosła Akcja „Wisła”?
- Usunięcie ludności cywilnej na obszarze operacji wojskowej pozwoliło dość szybko rozbić UPA. Osobną kwestią jest pytanie czy w innych warunkach nie udałoby się tego zrobić równie szybko i skutecznie?
Natomiast dla Ukraińców i Łemków była to przede wszystkim tragedia. W wymiarze jednostkowym - utrata ojcowizny, małej ojczyzny. I wcale nie był to awans cywilizacyjny, jak to usiłowano przedstawiać. Wysiedleni w 1947 roku z Lubelszczyzny, Bieszczad i Beskidów trafili na tereny, przez które przeszła Armia Czerwona i szabrownicy. A nieliczne, lepiej zachowane miejsca były już zajęte. Był to dramat także całych społeczności. Zostały one rozdzielone i pozbawione możliwości prowadzenia życia kulturalnego, a nawet religijnego. Zawisła nad nimi realne groźba wynarodowienie.
* Długo nie pozwalano wysiedlonym Ukraińcom i Łemkom wrócić w swoje strony?
- Akcja „Wisła” trwała od kwietnia do sierpnia 1947 roku. Ale jeszcze do końca 1950 roku wywożono pojedyncze rodziny. Nawet po odwilży 1956 roku wysiedlonym bardzo trudno było uzyskać zgodę na powrót w rodzinne strony. Potem w wielu rejonach, nie było do czego wracać. Wysiedlenie rdzennej ludności z Bieszczad i Beskidu Niskiego oraz Sądeckiego spowodowało katastrofę gospodarczą tamtych terenów. W 1948 roku próbowano je zasiedlać Polakami, jednak okazało się, że większość nie potrafiła przeżyć w trudnych i obcych dla nich warunkach. Dzisiaj wędrując po pustych połoninach natykamy się jeszcze na liczne ślady osadnictwa.
Natomiast dla rodzin, które mieszkały na Lubelszczyźnie nie było już miejsca. Ich domy i gospodarstwa zajęli inni. Dlatego ostatecznie na powrót zdecydowało się niewielu. Przede wszystkim byli to starsi ludzie. Młodsi odwiedzają rodzinne strony, ale są to raczej podróże sentymentalne.
Rozmawiała Hanna Wieczorek