Minęło kilka dni.
Kociaki już wczoraj wróciły do domu. Bilon zaczął obściskiwać każdy kawałek trawki, kijek, kamyk i witał je gorąco.
Puszek odnalazł się. Był głodny i zziębnięty, ale po chwili już zjadał ze smakiem szyneczkę, przykryty ciepłym kocykiem.
Tego dnia kociaki bawiły się w berka. Najlepsza była Psotka. W końcu zabawa zmieniła się na myśliwego. Tym razem górował Bilon. A w łapańcu Buria...
Łatka nie była w niczym najlepsza. W końcu ja nudziły te trzy zabawy.
-To teraz myśliwy? -Zapytał Bilon z nadzieją, ale Buria skrzywiła się.
-Niee znowu? ;/
-Chowany! -Wymyśliła nagle Psotka.
-OK! -Zgodzili się wszyscy.
Nagle pojawiła się przy nich matka.
-Witajcie, co robicie? -Spytała z uśmiechem.
-Chcemy się pobawić w chowanego! -Odrzekła Psotka, biegając wokoło matki.
Bella usiadła na kamieniu.
-Chętnie się przyjrzę waszym harcom.
Łatka zawstydziła się. Nie chciała sobie robić wtopy przy mamie.
Stop!
To przecież mama!
Mama .
Mamy się nie śmieją ze swoich dzieci.
Chyba.
Łatka zaczęła główkować i rozważać wszystkie możliwości. Psotka trącnęła ją w bok.
-Ej! Łatka! Może byśmy się pobawili, nie? -Przypomniała jej.
-A! No tak.
Bilon szuka. Kociaki rozbiegły się we wszystkich kierunkach. I Psotka i Buria zajęły najlepsze kryjówki. Łatka musiała znaleźć coś świetnego.
Wyszła za bramkę i rozglądnęła się. O, tam!
Matka poszła na polowanie. Nie popisze się przed nią, ale nie zaszkodzi dopiec rodzeństwu!
Biegła już szczęśliwa do ogródka, uśmiechając się. Bilon jej nie znajdzie! Nig...
Nie dokończyła tej myśli, gdyż kociaki wydały pisk przerażenia. Łatka poczuła że się unosi...
Odwróciwszy głowę mogła teraz spojrzeć w oczy CZŁOWIEKOWI.
-Ahhh! Pomocy! -Zaczęła wrzeszczeć.
Lecz już nikt jej nie słyszał. Była zbyt daleko od rodzeństwa.
Puszek spojrzał ze zdziwieniem na rudego chudego kociaka z zielonkawymi oczami, który nie umiał miauczeć.
-Jestem Rudy. A ty? -Przedstawił się kociak miłym głosem.
Puszek zerknął na niego niechętnie i powiedział:
-Ja to Puszek... I pamiętaj, że ja tu rządzę!
-Dobra... -Odparł rudasek bez cienia zawodu na pyszczku.
Puszek spojrzał z zazdrością na Sonię, która teraz myła kociaka. Niedawno jeszcze to Puszek był na pierwszym planie!
A teraz on... Gada z Klementyną!
-Ej! Weź się tak nie rządź, dobra?! -Syknął. Sonia spojrzała na niego obruszona.
-Puszek!
-Co?! -Warknął kocurek. Klementyna powiedziała:
-Daj mu spokój... Bądź dla niego miły... On tu będzie mieszkać!
-Ojej... -Westchnął Puszek z niezadowoleniem.
Otworzyły się drzwi i wszedł człowiek z czymś biało burym na rękach.
-O nie, następny... -Zirytował się czarno biały kotek.
Człowiek puścił koteczkę na podłogę. Łatka szybko pobiegła do kąta, i prychając próbowała odstraszyć człowieka. Ten poszedł jednak do kuchni i zamknął drzwi.
Łatka odwróciła się. Na widok Sonii prychnęła.
-Nie bój się. -Mruknęła Sonia uspokajająco, a Puszek wymamrotał:
-Kim... Jesteś?
Łatka spojrzała na ładnego, czarno-białego kocurka.
-Jestem ŁATKA....
-A ja mam na imię Puszek....
Spojrzał jej czule w oczy. Niestety, magiczną chwilę przerwały osoby trzecie:
-A ja Rudy!
-Ja Sonia!
-Ja jestem Klementyna!
Łatka spojrzała na wszystkich z sympatią.
-Chcę do domu... Nie że was nie lubię czy coś... Ale boję się tych ludzi, chciałabym do rodzeństwa i rodziców...
-Wszystko będzie dobrze... Nie płacz... -Uspokajał ją Puszek. Sonia i Misia wymieniły znaczące spojrzenia. Widać było, że Puszek polubił uroczą koteczkę.