Meitsa Mei the Vampire
Kamikaze Kaito Slayers #03
"Mówcie mi Kain. Zabiłem..."
Ryuzoku obudziła się wczesnym rankiem w wyśmienitym nastroju. Przeciągnęła się i ziewnęła z parę razy po czym dopiero wstała z łóżka. Pogimnastykowała się trochę by następnie udać do kuchni aby nastawić wodę w czajniku na herbatę. Włączyła mały telewizorek i zaczęła robić sobie śniadanie. Podczas posiłku myślała jak rozłożyć dzisiejsze zajęcia aby ze wszystkim zdążyć. Więc tak, o ósmej zaczyna się wykład, następnie o dziesiątej otwiera sklep i zamyka go o trzeciej, obiad zje na mieście, a do domu pójdzie pieszo co łącznie zajmie jej z półtorej godziny, ze dwie godziny posiedzi przy komputerze i pójdzie na zebranie prywatnych przedsiębiorców, a przez resztę dnia będzie miała trochę wolnego czasu. No, cały dzień już zaplanowany.
Zaczęła w skupieniu konsumować posiłek składajądy się z trzech kromek chleba posmarowanych dżemem. Wzięła jeszcze łyk herbaty i poszła szykować się do wyjścia.
-Czy ja na pewno wszystko zabrałam..? - mówiła sama do siebie. W końcu była gotowa i otworzyła drzwi wejściowe.
-Cześć Filia!
-Aaa!! Xellos, co ty tu robisz?!
-Jesteśmy już spóźnieni, wiesz o tym?
-Jacy "my"?
-Przecież chodzimy razem na wykłady. A zapomniałbym, w mojej skrzynce
był list do ciebie.
-Co?! Natychmiast mi go oddaj!
-Nie wiem o czym mówisz. - zaczął się bawić jej kosztem.
-Ty... - Fi z kolei wręcz kipiała złością.
-Filia! Co ty za cyrki tu odstawiasz?! - na korytarz wparowała Agnieszka i momentalnie "przykleiła" się do Demona.
-Jestem niewinna! Do niego miej pretensje! - zaczęła się tłumaczyć.
-Chyba o czymś zapomniałaś... - Mazoku pomachał listem przed jej oczami.
-Oddawaj! - Smoczyca wyrwała mu go z ręki. Po chwili na jej twarzy pojawił się wyraz rozczarowania gdyż okazało się, że to była zwykła ulotka zalakowana w kopercie.
-Czekasz na list? - zainteresował się. Długo wpatrywała się na niego z gniewem w oczach.
-Nie!!! - w końcu ze złością pobiegła schodami w dół.
-Kiedy ona da sobie z tym spokój? - odparła Aga.
-Wiesz coś o tym? - spytał zaciekawiony.
-Szczerze, to nie. - również zeszli na dół.
W połowie drogi do liceum, w którym odbywały się zajęcia.
-Przestań za mną łazić! - Filia miała już serdecznie dość, a dzień dopiero się zaczął...
-Ależ Fifi, przecież uczęszczamy na te same zajęcia.
-Filia, uspokój się w końcu. Odkąd Xellos się pojawił stałaś się bardziej nerwowa. - upomniała ją krótkowłosa.
-I bardzo dobrze!
Nie wiedzieli, że tymczasem ktoś obserwował ich z ukrycia.
-Tych dwoje zbliżyło się do siebie... - ów ktoś miał na myśli Xellosa i Filię - Trzeba wziąć się do roboty. - nałożył okulary-lustrzanki na nos i odszedł w kierunku budynków szkolnych.
* * *
I Liceum przy ulicy Sienkiewicza. Sala wykładowa. Przerwa.
-Słyszałaś Filia, podobno tej nocy zamordowano trzy osoby.
-Na prawdę? - przeraziła się - Czyżby seryjny morderca?
-Może... - zamyśliła się - W każdym bądź razie zamierzam
przeprowadzić śledztwo w tej sprawie. Poszperam trochę w Internecie.
Za przydatne informacje dają niemałą kasę.
-Tylko Agnieszka, uważaj na siebie. To dość ryzykowne. - Ryuzoku wyobrażała już sobie najczarniejszy scenariusz.
-Spoko. Wiem kiedy powinnam się wycofać.
-Przepraszam... - obie odwróciły się w stronę tego kto to powiedział.
Ujrzały przed soba młodego mężczyznę przed trzydziestką. Był ubrany w dżinsowe spodnie i białą, rozpinaną koszulę. Miał blond włosy obcięte "na grzybka" i lustrzane okulary na nosie.
-Możemy w czymś pomóc? - Aga odparła pierwsza.
-Chciałem się zapytać czy nie jesteście przypadkiem znajomymi
Xellosa.
-Zgadza się. - teraz odezwała się złotowłosa.
-Jak się nie mylę, Filia i Agnieszka. Dobrze mówię?
-Tak.
-Tyle mi naopowiadał, że chciałem was poznać.
-To miłe. Skąd go znasz?
-Pracujemy razem w firmie ochroniarskiej i to ja poleciłem mu tą
szkołę gdyż sam tu uczęszczam.
-Acha, czyli wczoraj już pracował? - dociekała Filia.
-Tak, miał "nockę". Nadaje się do tej roboty. - uśmiechnął się.
-Jak się nazywasz?
-Sorry, zapomniałem się. Mówcie mi Kain.
-Kain..? - Aga miała nieco mieszane odczucia.
-Jak ten z Pisma Świętego. - stwierdziła Smoczyca - To twoje
prawdziwe imię?
-Nie. W przeszłości, tak jak biblijny Kain, zabiłem brata z
zazdrości. Pochodziliśmy z zamożnej rodziny i tym samym
splamiłem rodzinne nazwisko, dlatego nie chcę aby ktokolwiek je
znał. - gdy skończył zauważył, że dziewczyny patrzą na niego w osłupieniu - Nie bujcie się. Nie powtórzę błędów z przeszłości, a już
na pewno nie jestem tym mordercą, o którym tak głośno. - roześmiał
się.
-Powiedzmy, że ci wierzymy... - choć nie do końca były o tym przekonane.
Filia zamyśliła się. Musiała przeanalizować wszystkie dotychczasowe wydarzenia. Najpierw Xellos zaprosił ją na kolację. Ciekawe co mu odbiło? Potem zniknął gdzieś w środku nocy. Może wybierał się do pracy, ale w takim stroju? Jeszcze te morderstwa... Czyżby miał coś z tym wspólnego? Jeśli miała być szczera, to nie chciała żeby tak było. Dlaczego, nie wiedziała, ale wiedziała, że musi z nim porozmawiać. Na dodatek ten Kain. Dziwny z niego chłopak, i to z taką przeszłością. Nieźle się dobrali.
Westchnęła i wyjrzała przez okno. Widziała tylko sąsiednie budynki, a w ich wnętrzu przechodzących uczniów. Z nudów zaczęła przyglądać się jednemu chłopakowi. Był zbyt daleko więc wytężyła wzrok i ze zdumieniem stwierdziła, iż go zna.
-Xellos! - zerwała się z krzesła i wybiegła z sali. Agnieszka i Kain spojrzeli tylko na siebie pytająco.
-Co tak siedzisz?! Idziemy za nią! - krótkowłosa pociągnęła go za rękaw koszuli po czym oboje również wybiegli.
Szkoła była duża i trochę czasu zleciało zanim znalazła to miejsce, w którym go widziała. W końcu jednak dotarła i znalazła się przed drzwiami prowadzącymi do biblioteki. Xellosa oczywiście nigdzie nie było więc postanowiła, że zacznie poszukiwania, na które nie miała zbyt wiele czasu, od tego miejsca. Weszła do środka i zaczęła chodzić między regałami, aż w trafiła do czytelni. Miała szczęście, Demon siedział pod ścianą przy biurku. Podeszła do niego i zobaczyła przy nim stosy jakiś książek, on sam natomiast... spał? Śmiesznie to wyglądało. Musiał być zmęczony, póżniej z nim pogada. Zerknęła jeszcze raz na książki. Wyglądały na ciężką literaturę. Z ciekawości nachyliła się aby sięgnąć jedną. Już wyciągała rękę gdy poczuła jak ktoś pocałował ją w policzek.
-XELLOS, TY NAMAGOMI!!! - wydarła się tak głośno, że Aga od razu wiedziała gdzie ma jej szukać, bibliotekarka natomiast nic nie słyszała -_-' - Wcale nie spałeś! - błekitnooka i okularnik byli już na miejscu, ale nie ujawnili swej obecności tylko zaczęli podsłuchwać zza szafki z książkami. Graficzka była bardzo zła i zazdrosna.
-Kto powiedział, że śpię. - Xell spojrzał na Filię z głupim uśmieszkiem.
-Mogłam się tego spodziewać po tobie. Wracając do tematu, chciałam z
tobą porozmawiać o tych zabójstwach. Wiesz coś o tym?
-Hmm... Mogę cię o coś zapytać?
-O co? - zdziwiła się.
-Od kogo oczekujesz listu? - teraz patrzył jej prosto w oczy.
-To... To nie twój interes!
-W takim razie nic nie powiem. - odwrócił się do niej plecami.
-Od... Valgaava. - spuściła głowę. Ten spojrzał na nią z
zainteresowaniem - Rok po naszym przybyciu tutaj zostawił mnie. Nie
powiedział ani jednego słowa, dlaczego. Minęło już piętnaście lat, a
ja wciąż czekam... - miał wrażenie, że jej oczy zeszkliły się -
Wystarczy, teraz twoja kolej. - ożywiła się.
-Hmmm... Wiem, że... - zamyślił się co u Fi spowodowało wzrost napięcia - Mordercę będzie trudno złapać gdyż nie zostawił żadnych
śladów zbrodni ^_^. - Smoczyca i dwójka podsłuchwaczy zaliczyła glebę.
-Nie kpij sobie ze mnie! - krzyknęła mu prosto w twarz.
-Kiedy prawdę mówię. - uśmiechnął się podnosząc ręce w obronnym geście. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale dało się słyszeć dzwonek, który oznajmiał, że należy rozejść się do klas.
-Pogadamy póżniej. - zwróciła się do Xella po czym wyszła.
* * *
Tego samego dnia o godzinie dwudziestej. Teren zakładu Rejonu Gazowniczego przy ulicy Mickiewicza. Godziny pracy miejscowych ochroniarzy.
-Masz fajne koleżanki Xell. Szczególnie ta Filia, nie uważasz?
-Jako objekt do wkurzania, to się zgodzę.
-Jesteś niedelikatny. - drażnił się z nim.
-Dobra Kain, mnie nie oszukasz. Doskonale wiem, że tak jak ja jesteś
Mazoku, a tą swoją bajeczkę o braciszku możesz wcisnąć komuś
innemu. Więc powiesz mi o co chodzi?
-A miałem nadzieję, że nikt się nie dowie... Zaczynając od początku,
Kain to moje prawdziwe imię i jestem, to znaczy byłem, kapłanem Deep
Sea Dolphin. Jej generałem natomiast był Abel. Słyszałeś o nim?
-Nie, w ogóle nigdy nie słyszałem o jej podwładnych.
-W każdym bądź razie na prawdę zazdrościłem Ablowi sukcesów i z tego
powodu go zlikwidowałem. Dolphin-sama bardzo się tym przejęła i
wtedy uświadomiłem sobie, że zabiłem członka naszej "rodziny". To
jedno życie wszystko zmieniło i czuję się z tego powodu winny...
-Jesteś Demonem, jak możesz czuć się winny śmierci?! - Xellos był oburzony.
-Nie wiem...
-Kain, Abel... Czy to nie przypadkiem ci z Biblii, czy jak jej tam?
-Zgadza się, a jak myślisz skąd akurat te imiona?
-?
-Kiedy Ludzie tworzyli tą swoją Biblię musieli mieć skądś inspirację,
a że kiedyś pewien Mazoku zabił swojego pobratyńca z zazdrości, a
potem żałował swego czynu, to dlaczego by tego nie wykorzystać? Hmm?
-Dobre, wszystko na podstawie "zapomnianej przeszłości". A jaka jest
twoja misja?
-Muszę odkupić grzechy z przeszłości i w tym celu muszę być tak jakby
"aniołem stróżem" pewnej osoby.
-Też skądś to znam... Podejrzewam, że nie powiesz mi kogo.
-Wyjąłeś mi to z ust. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Nigdy nie widziałem Deep Sea Dolphin. Jaka ona była?
-A jak ją sobie wyobrażasz?
-Nie znoszę jak ktoś odpowiada mi pytaniem na pytanie. - westchnął -
Zawsze wyobrażałem ją sobie w ludzkiej postaci, że miała delikatne
rysy twarzy, niebieskie włosy oraz oczy i nosiła na sobie
długą, błękitną suknię wysadzaną perłami. Zawsze była poważna i
patrzyła na wszystkich z góry, ale skrywała w sobie odrobinę
kobiecej delikatności.
-Romantyk z ciebie, a nie Demon. - dogryzł mu - Mogę potwierdzić
tylko dwie rzeczy z tego co wymieniłeś. Pierwsza, że była w ludzkiej
postaci płci żeńskiej i była delikatna.
-No, a jaka była na prawdę?
-Wyglądała jak siedmioletnia dziewczynka o wyjątkowo urodziwych
rysach twarzy. Miała długie lilowe włosy zczesane na prawą stronę w
jeden duży lok i śliczne oczy w kolorze morza. Gdy na ciebie
spojrzała, miałeś wrażenie, że jej oczy były mętne, a mimo to
przeszywały cię na wylot. Zawsze miała na sobie zwykłą, białą
sukienkę na ramiączkach i chodziła boso. Zachowywała się jak typowa
dziewczynka. Wiecznie wesoła, rozpromieniona, bawiła się z delfinami
w morzu, a jak miałeś problem, pocieszała cię tak jak to potrafi
dziecko i uwielbiała korzystać ze swojej mocy panowania nad wodą,
ale kiedy zabiłem Abla, widziałem po raz pierwszy jak płakała...
przeze mnie... - posmutniał.
-Musiała być bardzo wyjątkowa i mimo tego co zrobiłeś na pewno ci
wybaczyła... - Xell pocieszył go.
-Przestań z tymi czułościami bo mi się niedobrze robi. - spojrzał na
niego jak zbity pies.
-I kto to mówi. Która godzina? - zmienił temat.
-Za dziewięć dwudziesta pierwsza.
-Hm, zgłodniałem trochę.
-Przecież wczoraj jadłeś i jeszcze ci mało.
-Ostatnio moja moc zmalała i muszę jakoś ją wzmocnić. Niedługo wrócę.
- dematerializował się.
-Taa... Udław się...
-Słyszałem. - Kain machnął tylko ręką ze zrezygnowaniem.
Tymczasem gdzieś w innej części miasta.
-Na LON, że też nie ma nigdzie taxówki. - narzekała Filia - Dlaczego nie wzięłam komórki! Cholerne zebrania prywaciarzy! - marudząc skęciła w boczną uliczkę. Od niechcenia spojrzała w bok i momentalnie zamarła. Ujrzała dwójkę ludzi. Jeden z nich stał i wpatrywał się w drugiego, który leżał na ziemi w kałuży krwi. Błyskawicznie zchowała się za ścianą budynku. Wyjrzała. Pierwszy kopnął drugiego co zaowocowało krzykiem pełnego bółu i cierpienia. Jej przerażenie wzrosło jeszcze bardziej gdy przyjrzała się napastnikowi. Miał fioletowe włosy, czarną pelerynę i drewnianą lagę z czerwonym kryształem. Ponownie się schowała. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa i osunęła się na ziemię. Kucnęła i zaczęła płakać - LON... nie... - ukryła twarz w dłoniach.
* * *
Następny dzień. Południe. Droga do pracy. Filia nie mogła otrząsnąć się po wczorajszych wydarzeniach. Jednak jej wcześniejsze podejrzenia były słuszne. To Xellos zabił tych ludzi. Ale czego mogła się po nim spodziewać, to było do przewidzenia.
-Dzień dobry Filio.
-Yy... dzień dobry... - spojrzała na młodego chłopaka o blond włosach
- Kain..? Nie poznałam cię bez okularów.
-To dlatego... - złapał ją za nadgarski i przyparł do muru - Żebym
mógł lepiej ci się przyjrzeć... - całe zajście przez przypadek obserwował Xellos.
-O co ci chodzi? - spojrzała w jego zielonkawe oczy. Miał pionowe źrenice. "O nie, Mazoku! LON, ratuj!" Chciała mu się wyrwać, ale był za silny. Chwycił ją za podbródek i przyciągnął do siebie - Proszę,
nie... - zacisnęła powieki.
Koniec części 3
Jeżeli przez przypadek uraziłam czyjąś wiarę religijną to bardzo przepraszam, nie miałam takiego zamiaru. Poza tym chcę podziękować Hoshiko i Boo za słowa otuchy, które bardzo mi pomogły. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi niech przesyła je pod ten adres:
meitsa@op.pl