wielki człowiek do małych interesów, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM


Aleksander Fredro - Wielki człowiek do małych interesów

OSOBY:

Ambroży Jenialkiewicz

Matylda, bratanka Jenialkiewicza

Aniela, siostrzenica Jenialkiewicza

Karol, brat Anieli, siostrzeniec Jenialkiewicza

Dolski

Antoni, sąsiad Dolskiego

Alfred, przyjaciel Dolskiego

Telembecki, rządca Dolskiego

Marcin, służący Dolskiego

Pan Ignacy, daleki krewny i domownik Jenialkiewicza

Pani Moczybłocka

Tapicer

Oficjaliści, lokaje Jenialkiewicza

Rzecz dzieje się w 1,2,3 i 5 akcie na wsi, w domu Jenialkiewicza, a w 4 w mieście w mieszkaniu Dolskiego.

Akt pierwszy

I

Rzecz dzieje się w salonie. Jenialkiewicz i Dolski spotykają się na środku sceny.

Jenialkiewicz i Dolski rozmawiają o tym, że ten drugi ma już prawie załatwiony urząd. Jenialkiewicz od roku nie jest już jego opiekunem, jednak nadal pomaga mu w interesach. Jenialkiewicz miał w swej karierze i nadal ma wiele opiek, m.in. zajmuje się synem swego brata Antoniego, Leonem, który był po uszy zadłużony, ale oczywiście on, jako opiekun, wszystko doprowadził do porządku. Leon jest paniczem, który „ma dobre serce, ale języczek!...”, poza tym nie chce słuchać wuja. Inna sprawa z Matyldą (córka brata Józefa), która ma pokaźny majątek, więc Jenialkiewicz musi nim zarządzać. Z tego wspaniałego majątku zrobiły się zwaliska. Facet, zamiast brać się za naprawę, napisał rozprawę. Jeszcze opieka po siostrze, nad panem Karolem i panną Anielą, ale to jak rodzina, więc się nie liczy. Karol to dobry chłopak, długów narobił, ale złoto, klejnot! A Aniela anioł, nie dziewczyna. Dolski jest tego samego zdania. Jenialkiewicz domyśla się, że Dolski kocha się w Anieli, ale chce ożenić go z Matyldą, zaś Anielę z Leonem. Zaczyna więc „bałamucić” chłopaka. Wracają do interesów - Dolski ma objąć jakiś urząd, ale swe zamiary muszą zachować w tajemnicy, czego chłopak nie rozumie. Jenialkiewicz karze mu się tym nie przejmować.

II

Jenialkiewicz, Dolski, Aniela.

Przychodzi Aniela, Jenialkiewicz wcześniej ją wołał, ale nie pamięta po co, karze jej siadać i pisać list, bo sam ma tyle interesów na głowie, że potrzebuje sekretarza. Aniela mówi, że to nie przez interesy, ale przez to, ze jego pisma nikt nie przeczyta. Tutaj przykład komizmu - Aniela próbuje odczytać pismo wuja, wychodzi im wyraz „streszczony”. Jenialkiewicz tłumaczy, ze tak bazgrze, bo ma mało czasu, zawsze się spieszy. Ciągnie Dolskiego, by pokazać mu arcyciekawa rozprawę o tym, jak ma się „J” do „A” w alfabecie itd, po czym odchodzi z oficjalistami.

III

Aniela, Dolski.

Dolski jest prawie pewny, że Leon kocha Anielę, ale jakże jej nie kochać? Aniela przepisuje list, ale nie może się doczytać, nie zauważyła Dolskiego, wystraszyła się, gdy za jej plecami odczytał słowo „miłość”. No i tam się trochę bajerują. Dolski w końcu przeraża się tym, co nagadał i wychodzi. Klara zastanawia się, czy on ją kocha, tak pięknie rozprawia o miłości, ale w jej sercu nie potrafi wyczytać uczucia.

IV

Matylda w stroju do jazdy konnej, Aniela.

Matylda jest zła, bo zapowiadała Karolowi (brat Anieli), że dziś jedzie na przejażdżkę konną, a on wybrał się na polowanie. Jaki on niegrzeczny, nie to, co Dolski, który kocha się Anieli ze wzajemnością. Ma zamiar nie rozmawiać z Karolem przez tydzień.

V

Aniela, Matylda, Jenialkiewicz.

Matylda mówi Jenialkiewiczowi, że ładny z niego opiekun: jeden pupil zawsze się czai, a drugi zawsze lata. Jenialkiewicz jest pewien, że choćby miał niewiadomo ile opiek, nigdy nie trafi na takiego „kozaka” jak ona. I ochrzania ją, że sama jeździ na konne przejażdżki. Ta mówi, że pani Moczybłocka, jakaś jej towarzyszka, jest za gruba i nie ma pod nią konia. J. się oburza, ale mija mu,prosi Anielę, by wyszła, bo musi pogadać z Matyldą.

VI

Matylda (przez całą scenę spokojna), Jenialkiewicz.

Jenialkiewicz oznajmia Matyldzie, ze ma dla niej męża. Ta droczy się z nim. Dowiaduje się, że to Dolski, od razu mówi, ze go nie chce (dość komiczna scena), bo jej się nie podoba. I nie będzie posłuszna wujowi, mimo, że kocha stryjaszka. Radzi sobie przecież bez jego rad, bo nawet jak on karze jej coś zrobić, ona zawsze robi na odwrót i źle na tym nie wychodzi. Może nawet zostać starą panną, wujaszek też jest kawalerem, a wszyscy go kochają. Jenialkiewicz woła lokaja, pyta, czy pan Karol wrócił. Matylda woła przechodzącego Dolskiego.

VII

Matylda, Dolski.

Matylda, z racji tego, że dziś jest 9 dzień miesiąca, a to kabalistyczna liczba, powróży Dolskiego. Mówi mu, że jego zamiar nie może być spełniony. Ma na myśli małżeństwo z nią, ale Dolski rozumie, że nie dostanie urzędu. Matylda odchodzi, Dolski pozostaje zdziwiony.

Akt drugi

I

Jenialkiewicz, Aniela, Dolski, Pan Ignacy, Lokaj.

Jenialkiewicz przegląda korespondencję, lokaj mu ją podaje, Aniela przepisuje, co chwilę rzucając okiem na Dolskiego. Pan Ignacy kłóci się tak delikatnie z Jenialkiewiczem o bezsens tej całej korespondencji, o to, że Jenialkiewicz nie nadaje się na wiejskiego gospodarza (ale nadawałby się na jakiegoś ministra), źle prowadzi gospodarkę, bydła nie trzyma się w stajni ciągle, bo musi jeść i takie tam. Przez całą scenę raczej nic istotnego.

II

Aniela, Pan Ignacy.

Pan Ignacy zachwyca się na statecznością i godnością. Chodzą słuchy, że Dolski ma się żenić, nad jego łóżkiem wisi malowany przez niego samego obrazek jakiejś świętej, która kogoś strasznie przypomina. Aniela uważa Ignacego za poczciwego staruszka.

III

Aniela, Pan Ignacy, Matylda.

Matylda pyta lokaja, czy wrócił Pan Karol. Jeszcze nie. Postanawia więc jechać sama. Pa Ignacy proponuje jej swoje towarzystwo, Matylda trochę się z niego śmieje. Stary ironizuje, że on wie, że najlepiej to się wyjeżdża na konne przejażdżki z Karolem. Odchodzi śmiejąc się.

IV

Matylda, Aniela.

Matylda dziwi się, z czego śmieje się Pan Ignacy. Aniela zaczyna wyjawiać jej swoje sekrety: że kocha Dolskiego, jak to zorientowała się, że on też ją kocha. Matylda mówi, że dziwne w takim razie jest to, że wuj dopiero co proponował jej małżeństwo z Dolskim. Aniela dochodzi do wniosku, że Dolski bawił się nią, a pan Ignacy opowiadał głupstwa. Wchodzi Leon. Matylda chce jechać sama na przejażdżkę, bo nie ma Karola. Aniela się ofiaruje - M. odmawia. Leon proponuje - też odmawia, wychodzi.

V

Aniela, Leon.

Gadają o Matyldzie, Leon - cwana sztuka - podrywa Anielę, by nie płoszyć Matyldy. Nie przejmuje się Dolskim, bo Matylda za niego nie pójdzie, jest pewna, że ma cały świat pod nogami.

VI

Leon, Dolski.

Leon skarży się Dolskiemu, że nie ma pieniędzy, ten obiecuje pożyczkę. Leon obiecuje, że odda, ale nieprędko. Podał się na dyrektora w Towarzystwie Kredytowym, ma wiele głosów przyrzeczonych, planuje też przekupić jednego gościa, któremu jego ojciec jest winny pieniądze, oddając mu ni z tego ni z owego całą sumę. Drugiego - kupując konie, których życzy sobie jego żona i odsprzedając je potem, jakby robił łaskę - gościu będzie chciał się odwdzięczyć. Trzeciego - który lubi grać w bilard, ale zawsze przegrywa, Leon podłoży się, a gościu w zamian zagłosuje na niego, by nie tracić gracza. Dolskiemu wcale się to nie podoba, uważa, że wy bory powinny być „wolne od wszelkiego wpływu”. Jednak nie weźmie pieniędzy od Dolskiego, bo ten nie jest zbyt majętny. Dolski przyznaje się, że tej zimy odziedziczył znaczny majątek po ciotce.

VII
Leon, Dolski, Karol.

Karol wchodzi i pyta, kto i co odziedziczył. Czy przypadkiem nie on? Dowiaduje się, że to Dolski, zastanawia się, czy i on nie znalazłby jakieś od dawna zmarłej, kochanej ciotuni. Dolski chce przynieść Leonowi pieniądze, ale ten już nie chce. Odchodzi.

VIII

Dolski, Karol.

Karol dalej marzy o zmarłej, bogatej ciotuni. Dolski zaś zastanawia się nad stanowiskiem dyrektora, chce coś tam pokombinować, boi się, że Leon go ubiegnie. Postanawia oświadczyć się pannie Anieli. Karol chce pić z Dolskim za zdrowie jego zmarłej ciotki, ten jednak od dzieciństwa ma „wstręt do wina”. Dolski chce odejść, Karol idzie z nim, chce usłyszeć historię o ciotce, której Dolski prawie nie znał, a która przepisała mu majątek.

Akt trzeci

Salon z otwarta kolumnadą na ogród, kanapy i stoły.

I

Matylda, Karol.

Karol mówi, ze konie osiodłane, jak Matylda nie chce jechać, to on się bierze od razu do roboty. Panna jest obrażona, Karol po raz któryś tam ją przeprasza. Bajeruje Matyldę, że ona nadawałaby się do polowania, musiałaby poznać, co to za przyjemność polować na bekasy, a on ma lekką pozłacaną fuzyjkę, a ona tak dobrze strzela. Matylda zapala się do tego pomysłu, ale i tak nie jest odobrażona (to taki mój neologizm ;p), bo cały poranek czekała. Karol opowiada o tym, jak to ugrzązł w dziurze na polowaniu, wyciągnął go jakiś szlachcic. Nagle karze Matyldzie nie przeszkadzać mu, bo szuka jakiejś ciotki, jakaś musi się znaleźć. Chce odziedziczyć majątek tak jak Dolski. Matylda jest zdziwiona, że Dolski dostał spadek, wchodzi Aniela, która to potwierdza.

II

Matylda, Karol, Aniela.

Karol zawzięcie tłumaczy dziewczętom, jak to Dolski odziedziczył spadek, żeby pomogły mu szukać ciotki, one jednak nie chcą. Przechodzą na inną stronę pokoju, za oknem widać Dolskiego. Aniela opowiada o rozmowie z wujem, który powiedział jej, że Dolski jest dla niej za bogaty. Odchodzi. Przez okno widać, jak Dolski wręcza jej różę, jednak Aniela jej nie przyjmuje. Karol dalej męczy z tą ciotką. Matylda zbliża się do Dolskiego (chyba wszedł do domu, nic o tym w tekście nie ma) i zaczynają rozmawiać.

III

Karol, Leon, w głębi Matylda i Dolski.

Leon śmieje się z przewrotności Matyldy, której jeszcze wczoraj Dolski był niemiły, a dziś jest przyjemne. Wszystko to zasługa stryja, ot „wielki człowiek do małych interesów”. Karol dalej męczy o ciotkę, znalazł jakąś i próbuje dociec jej pochodzenia. Leon nie słucha go, odchodzi. Karol wścieka się, że nikt nie chce pomóc, a wszyscy przeszkadzają.

IV

Matylda, Dolski.

Matylda próbuje wyciągnąć Dolskiego na przejażdżkę konną. Dolski pyta o Anielę, Matylda mówi, że ta lubi jeździć, ale ma słabą rękę, daje się ponosić koniowi. Pyta Dolskiego, czy kiedyś kogoś kochał, ten nie odpowiada, bo miłość jest dla niego świętością. Zaczyna się niepokoić, że Matylda go kocha. Ta znowu zaczyna wypytywać o strzelanie, chwali się swymi umiejętnościami, Dolski znów pyta o Anielę, zachwyca się jej łagodnym usposobieniem. Uważa, że „delikatne rączki” kobiet nie są stworzone do broni, a sama obrona to rzecz mężczyzn. Matylda zmienia taktykę, pyta Dolskiego o jego ideał kobiety. Ten zapala się, opisuje Anielę. Opowiada też coś o przyjacielu, którego zranił, teraz jest kaleką - to odnośnie zapalczywości, o którą oskarża go Matylda. Zdradza, że teraz, jak gniew go ogarnie, zaczyna śpiewać jakąś piosenkę. Nawet ją nuci - Matylda w śmiech. W końcu wybiega, ciągle się chichrając.

V

Dolski, sam.

Zastanawia się, o co chodzi: Aniela zawsze była mu przychylna, a teraz, gdy śpieszy on z deklaracjami, nie chce z nim rozmawiać. Za to Matylda zaczyna się do niego przystawiać. Odchodzi i spotyka Jenialkiewicz.

VI

Jenialkiewicz, Dolski, następnie Matylda, Aniela, Karol, Leon.

Jenialkiewicz zwołuje wszystkich, namiętnie gestykulując ( to jego główna cecha). Staje na środku i wydaje dyspozycje: Aniela z Matyldą i panią Moczybłocką mają jechać do miasta, do jego mieszkania, na punkt 12. Wszystko jest przygotowane. W to samo miejsce mają się udać Leon z Dolskim, ale oni wyjadą dopiero o 21. zaś Karol dostaje zapieczętowany list. Z miasta ma zabrać Antka Fujarę i jechać z nim na górny folwark, gdzie postąpi według dyspozycji zawartych w liście. Tego wszystkiego słuchał pan Ignacy, jak zwykle krytykuje Jenialkiewicz, który bierze pod rękę Dolskiego i odchodzi z nim. Leon śmieje się, jaka to dobrana para z Jenialkiewicza i pana Ignacego: „wielki człowiek do małych interesów i mały człowiek do dużych interesów”.

VII

Matylda, Aniela, Karol, Leon.

Matylda przekonuje Anielę, że Dolski ją kocha (znaczy się Anielę). Karol martwi się, jakie instrukcje zawarł dla niego wuj w liście. Wszyscy razem kpią z Dolskiego, ze jest pupilem Jenialkiewicz, pewnie dlatego, że odziedziczył majątek. Aniela sprzeciwia się tej rozmowie o majątkach. Zakasowała Leona: stwierdziła, że będzie mądrzejszy, gdy zacznie cenić rozum innych. Matylda ją popiera. Karol dalej szuka ciotki. Leon zastanawia się, czy Dolski będzie się żenił. Razem z Karolem podrywają (tak trochę po szczeniacku, wydaje mi się) Matyldę. Ta mówi, że będzie przeistaczać społeczeństwo, a zacznie od tego, że na balu sama będzie sobie wybierać „taneczników” (emancypantka). W końcu wybiera się z Karolem na przejażdżkę konną.

Akt czwarty.

Obszerny pokój.

I

Jenialkiewicz, Marcin, później Dolski.

Jenialkiewicz pyta Marcina, gdzie jego Pan. Dolski jeszcze śpi, J. dobija się do niego, Marcin odchodzi. Dolski wychodzi zaspany, w szlafroku, przeprasza - wczoraj tak późno się położył. Jenialkiewicz daje mu spis jakiż mężczyzn, Dolski ma iść do nich ubrany we frak, bo już wszyscy wiedzą, że będzie on pretendował do stanowiska dyrektora. Jenialkiewicz uknuł jakąś intrygę: Aniela z Matyldą mają tu przyjechać, on zostawił im list, w którym dowiedzą się, dlaczego mają to zrobić. Dolski ma je odebrać. Wychodzi. Marcin oznajmia przybycie pana Telembeckiego.

II

Dolski, Telembecki, później Tapicer.

Telembecki czeka na Dolskiego już od tyg., chciał jechać do niego na wieś, ale Jenialkiewicz Dolskiemu jakieś papiery. Przychodzi tapicer, melduje, że wszystko już gotowe, nie wie tylko, czym pokryć meble. Dolski odsyła go. Trembecki słyszał, że Dolski ma się żenić. Załatwiają papierkową robotę. Trembecki gubi okulary. Przychodzi pan Henryk. Dolski biegnie do niego, wraca, ciągnie za dzwonek, żeby wezwać lokaja, urywa sznurek, który leci w Telembeckiego. Dolski jest spanikowany, więc śpiewa piosenkę „Czemuś oczka zapłakała…”. Telembecki proponuje, by Dolski porozmawiał przez okno z panem Henrykiem, więc ten wychyla się i cos tam krzyczy, odsyła faceta z powrotem, bo nie ma czasu. Siada z Telembecki i znowu załatwiają jakieś sparawy - karczma się spaliła na Wólce, woły chude i takie tam. Dolski karze lokajowi Marcinowi nikogo nie wpuszczać, nawet zamknąć drzwi na klucz i udawać, ze nikogo nie ma, ale Marcin zgubił klucz. Marcin gdzieś tam wychodzi, Dolski z Telembecki próbują zamknąć drzwi innym kluczem.

III

Dolski, Telembecki, Alfred ( pojawia się w drzwiach, gdy Dolski chce je zamknąć).

Alfred śmieje się, że Dolski jeszcze w szlafroku. Ten tłumaczy się brakiem czasu. W tej scenie Dolski z Telembeckim próbują załatwiać interesy, a Alfred ciągle wtrąca im się do rozmowy, pytając o książkę, fortepian. Dość komiczna scena, tak samo, jak poprzednia. Alfred siada do fortepianu i śpiewa arię, co przeszkadza pracującym. W końcu Dolski kończy, siada z Alfredem. Ten pyta, czy to prawda, ze Dolski pretenduje do stanowiska dyrektora w Towarzystwie Kredytowym. Dolski potwierdza, nie mógł przecież odmówić Jenialkiewiczowi. Alfred pójdzie do swoich znajomych i namówi wyjaśni im, że pod anonimem, którego obstawiał Jenialkiewicz do tego stanowiska kryje się właśnie Dolski. Żegnają się.

IV

Dolski, Marcin.

Marcin informuje, że lokaj hrabiego czeka na odpowiedź. Dolski najpierw krzyczy, potem uspokaja się i obiecuje zejść do niego. Lokaj się spieszy, Dolski znowu się denerwuje, śpiewa swoja piosenkę. Marcin przeklina, Dolski go ochrzania za „niewybredne słowa”. Marcin zalał wodą plenipotencję Dolskiego, znowu wariactwo, wszyscy biegają, Marcin biegnie za Telembeckim, Dolski będzie pisał nowa plenipotencję. Dolski zostaje sam, zamyka drzwi na klucz. Ktoś dzwoni do drzwi, Dolski, by nie słyszeć tego, śpiewa swoja piosenkę. Robi to coraz głośniej. Marcin krzyczy, żeby otworzyć, bo to pan Antoni z Koleczkowa. Dom wariatów!

V

Dolski, pan Antoni.

Witają się, Antoni opowiada historię, jak to prawie nie umarł, mówi, karze zgadywać Dolskiemu, co go uratowało (surowy ogórek). Dolski nie może zgadnąć, denerwuje się, śpiewa piosenkę.

VI

Dolski, Pan Antoni, Telembecki, Marcin ( w przedpokoju).

Dolski wyjaśnia Telembeckiemu, że zapomniał plenipotencji, przepisują. Pan Antoni, widząc, że Dolski jest zajęty, postanawia odejść. Na odchodnym śmieje się, jaki ten Jenialkiewicz śmieszny z tym ukrywaniem swojego kandydata na stanowisko dyrektora, przecież wiadomo, że to będzie jego bratanek, Leon.

VII

Dolski zabrania Marcinowi kogokolwiek wpuszczać, bo go zabije inaczej. Załamuje się, że ze wszystkich stron go podkopują. Spóźnił się po pannę Anielę i całą resztę, zastanawia się, jak tu spławić Matyldę, która się do niego przystawiała, nie wie też, czemu Aniela nie chciała przyjąć jego róży. Słyszy, że ktoś chce wejść, Marcin nie chce go wpuścić. W końcu wchodzi Jenialkiewicz z pannami, po które miał wyjść Dolski

VIII

Dolski, Jenialkiewicz

Jenialkiewicz ochrzania Dolskiego, że ten chodzi nieubrany. Dolski tłumaczy się, że ciągle ktoś go odwiedzał, okazuje się, że tych wszystkich ludzi przysłał właśnie Jenialkiewicz. Dolski nie wytrzymuje, wścieka się, jest bardzo ostry w słowach. Jenialkiewicz żegna się z nim, Dolski jest pewien, że go obraził, ten mówi, że tyle pracy włożył, by ukształtować sytuację Dolskiego, a ten wszystko zniszczył swoim zachowaniem, obraził wpływowych ludzi, których Jenialkiewicz mu przysłał. Postanawiają wszystko naprawić: Dolski ma zarezerwować we francuskiej restauracji stolik na 6 osób, Jenialkiewicz zaprosi tam wszystkich, których Dolski mógł urazić. Wychodzi. Dolski jest załamany - to wszystko jest ponad jego siły.

Akt Piąty.

Salon, tak jak w pierwszym akcie.

I

Matylda, Aniela.

Matylda śmieje się z tego, jaki Dolski był zmieszany, gdy je zobaczył, jak się chował nieubrany za plecami Jenialkiewicza. Aniela broni go. Zaczynają inna rozmowę: Aniela tłumaczy Matyldzie, że jej brat, Karol, kocha ją jak siostrę i ona prosi Matyldę, by nie pokochał jej inaczej. Matylda jest zdziwiona, że Karol jest w niej zakochany, Aniela mówi, że przecież są prawie nierozłączni, tamta znowu przeczy. Śmieje się, trochę z przymusu. Wbiega Karol, chce znać powód jej wesołości. Zaczynają śmiać się razem, mimo, że Karol nie wie, z czego. Odprowadza Matyldę ciągle się śmiejąc, potem rzuca się na kanapę.

II

Aniela, Karol.

Gadka-szmatka: z czego się śmiali, czy nie z tej ciotki, której Karol ciągle szuka? Karol śmiał się, bo Matylda się śmiała. Teraz jest smutny, ale nie powie Anieli, dlaczego. Za to pyta, czy Dolski chce się żenić z Anielą, czy z Matyldą. Ta nie wie, ale Dolski raczej nie kocha się w Matyldzie. Karol jest uszczęśliwiony, chce, żeby Aniela wyszła za Dolskiego.

III

Aniela, Karol, Dolski.

Dolski strasznie blady, chce rozmawiać z Anielą i Karolem. Ma zamiar jechać do domu, nie dba o wybory. Wczoraj miał sądny dzień: wszyscy go nachodzili, on nie miał czasu, plątał się, biegał, wszystko zepsuł, ciągle słuchał Jenialkiewicza, chyba za bardzo. Uraził znajomych, Jenialkiewicz kazał mu wynająć stolik w restauracji, miał tam zaprosić znajomych, których Dolski obraził. Jednak wieczorem nikt tam nie przyszedł, Dolski w rozpaczy upił się, mimo, że wcześniej nigdy nie wziął do ust nawet kieliszka. Wyprawiał cuda - niewidy! Sprosił wszystkich do stołu, krzyczał, tańcował ( bo w sąsiedniej Sali była lekcja gry na skrzypcach). Prawie nic nie pamięta, tak się spił, ale ma do zapłacenia spory rachunek. Prosi Anielę o przebaczenie tej hańby. Ona mówi, że sporo w tym jego winy, ale nie hańby. Dolski jest podłamany, ma dość, nie jest godzien przebaczenia i litości Anieli, chce iść… nie kończy gdzie, więc Karol dopowiada, że spać, a potem o wszystkim zapomni.

IV

Aniela, Karol, Dolski, Leon, Matylda.

Leon mówi, że już wszystko wiadomo: stryjaszek (Jenialkiewicz) od dawna snuł plany, by osadzić Dolskiego na stanowisku dyrektora, wszystko to, co tak ich dziwiło, to były właśnie jego zabiegi.. tymczasem najprostszą droga to on objął te posadę. Dolski lekko podłamany, ale może to i lepiej, myśli, gratuluje Leonowi. Leon mówi, że nawet gdyby wiedział wcześniej o zamiarach Dolskiego, to i tak by nie ustąpił. Ale Dolski wiedział, że ma konkurenta, a chciał mu jeszcze pomóc (dawał mu pieniądze). Takich ludzi trzeba szanować. Wszyscy sobie dziękują i gratulują. Matylda przypomina sobie o tym, że miała wprowadzać zmiany w społeczeństwie: w tej chwili każda kobieta ma sobie wybrać tanecznika. Ona sama zwraca się ku Dolskiemu, bo jest człowiekiem uczciwym, dobrym i delikatnym. Ogólne wzruszenie następuje po tych słowach. Karol karze Dolskiemu klękać i prosić Matyldę o rękę, ten więc przyklęka, Matylda karze mu wstać, bo to już niemodne. Dolski mówi, ze to dla niego ogromne szczęście, ale nie jest godzien jej ręki. Matylda karze mu się dobrze zastanowić, bo jest majętna, Dolski się wykręca, ta pyta prosto z mostu: tak czy nie? Dolski odmawia. W tej sytuacji Matylda kieruje go w stronę Anieli, mówiąc, że ona się zgodzi wyjść za niego. Aniela w lekkim szoku, oburza się na Matyldę, która zaczyna parodiować Jenialkiewicza ( kurcze, zapomniałam dodać, on praktycznie ciągle, jak chce kogoś przekonać, mówi :”Spuść się na mnie” - w sensie „zaufaj mi”, właśnie to parodiuje Matylda). No i Dolski oświadcza się Anieli. Matylda dziwi się, jak to ona, bogata., została odrzucona dla Anieli, Leon odbiera te słowa bardzo osobiście i prosi Matyldę o rękę. Karol zaczyna się niepokoić. Matylda odmawia Leonowi, bo ten przyznaje się, że „dyplomatycznie” wzdychał ku Anieli i cieszyłby się, gdyby go przyjęła. Do Matyldy skusił go posag. Karol ma pretensje do Anieli, że w swoim szczęściu zapomniała o bracie, ta więc ciągnie go ku Matyldzie. Następne oświadczyny - tym razem przyjęte.

V

Wszyscy ci, co poprzednio, Jenialkiewicz (podróżny ubiór).

Jenialkiewicz wyprowadza Dolskiego i mówi mu, że nie dostał stanowiska, ten już o wszystkim wie. Okazuje się, że Jenialkiewicz zapomniał poinformować ludzi o wieczerzy, którą miał zamówić Dolski, ale załatwi jakiś inny urząd Dolskiemu, ale ten już nie chce żadnych stanowisk. Jenialkiewicz teraz czepia się Leona, żeby go poinformować, że został dyrektorem. Ma pretensje, że Leon się go nie poradził, bo on by mu drogę utorował, Dolski by ustąpił. Wchodzi Matylda, która chce błogosławieństwa, zezwolenia i takich tam innych. Jenialkiewicz domyśla się, że Aniela idzie za Leona, Matylda go uświadamia, że za Dolskiego. Zatem Leon żeni się z Matyldą? Nie, ona wychodzi za Karola, jeśli wuj zezwoli. Oczywiście, że zezwoli, przecież to jego plan! No… może rzeczywiście z małymi zmianami, ale to jego plan, od dawna ułożony. Błogosławi dzieciom i dodaje nieśmiertelne: ”Spuśćcie się na mnie”.

Aleksander Fredro - Rewolwer

WSTĘP

Komedie Fredry napisane po 1855 to przede wszystkim echo dosłyszalne w powstawaniu nowego typu ludzkiego, obyczaju, konfliktów zwykłego dnia. Fredro nie był pisarzem politycznym, ale jako komediopisarz zawsze był uwrażliwiony na „miąższ” dnia powszedniego, na objawy niepostrzegalnie w nim narastające, czyli na to wszystko, co bieg czasu, obyczaju i następstwo pokoleń przynoszą i odrzucają. Publiczność po śmierci Fredry spodziewała się tego, czego w komediach Fredry już być nie mogło, wzajemne pretensje i nieporozumienia rodziły się nie tylko na skutej niższych wartości artystycznych komedii Fredry, ale także zawiedzionych nadziei tematycznych. W „nowych” komediach nie było już kręgu tematycznego „Zemsty”, a więc próby pogodnego odtworzenia, a zarazem ideowej aprobaty dla świata szlacheckiego przedrozbiorowego. Fredro wycofuje także z komedii typ człowieka ukształtowanego w latach napoleońskich i po nich bezpośrednio, człowieka z jego własnej generacji. W dorobku pisarza nie powtórzą się już też utwory nawiązujące do polskiego oświecenia („Mąż i żona”, „Cudzoziemczyzna”). Znikają utwory oraz motywy potrącające o romantyzm, podejmujące dyskusję z tym prądem. Za to w swych nowych komediach obserwuje Fredro dwór ziemiański tuż po uwłaszczeniu. Świat ziemiański nabiera tu cech właściwych formacji kapitalistycznej, które łączyć go będą a mieszczaństwem, jeśli chodzi o motywy działań ekonomicznych i moralność ogólną. Ziemia staje się tylko formą kapitału i pieniądza, nie warto o nią zabiegać, jeśli tej gwarancji nie daje. Wszyscy w tych komediach twardo trzymają swoje kapitały i majątki albo znajdują się w pościgu za pieniądzem. Trapieni wekslami, dłużnikami, faktorami, niezdolni do pracy, ani do prawdziwie kupieckiej operacji, nastawieni na spadek, zapis, umowę finansową, wykupne za milczenie w „śliskich” sprawach. Nie ma nic zabawniejszego od Karola w „Wielkim człowieku do małych interesów”, z Niesieckim pod pachą, w poszukiwaniu ciotki, która by mu zostawiła spadek.

W nowej twórczości Fredry materią ludzki, materiał obserwacji moralno - obyczajowej także jest nowy, zgodny z przemianą epoki, stosunków klasowych, politycznych, z ich skutkami dla obyczaju. Mimo to nowsze komedie nie dorównują uprzedniemu dorobkowi Pisarza, w jego pobliżu umieszcza się jedynie „Wielkiego człowieka (…)”. Fredro lat 1855-1868 to jeden z kilku komediopisarzy wyprzedzających ukształtowanie się pozytywistycznej komedii tendencyjnej.

Odrębne stanowisko w nowej twórczości Fredry zajmuje „Rewolwer”, co wynika z tego, ze utwór ten nie pasuje ani do fredrowskiego wstępu do nowej komedii polskiej, ani w pogłosach jego dawnej twórczości. Komedia ta, o podłożu politycznym, była niemożliwa do zrealizowania przez pisarza wprost. Jest to komedia z lat policyjnej wszechwładzy biurokracji austriackiej. Nastąpiła tu translokacja wydarzeń do innego kraju. Przenosząc akcję do księstwa Parmy, dokonując tego w okolicznościach zgodnych do życia politycznego w tym księstwie, wcale nie osłabił Fredro wymowy utworu. Oczyścił za to jego mechanizm do gry intencji tak prostej i dosadnej, że stałą się ona groteskową grą automatów ludzkich, a nie indywidualności. Sprawa oportunizmu i policyjnego ucisku, lojalności w imię pieniądza i politycznego strachu staje się w „Rewolwerze” czymś ogólnym, nie tylko własnym doświadczeniom Fredry i jego pokolenia współmiernym.

U Fredry przechowuje się zmysł groteski i daje o sobie znać w zupełnie nowy sposób, nie przez odwołanie się do plebejskiej tradycji, właśnie w „Rewolwerze”. Wszystko jest tu groteskowo uproszczone, śmieszne, z pozoru nieprawdopodobne, a jednak skrywające ponure tło. I pomysł rzekomego rewolweru, który wywołuje wszystkie perypetie Barona Mortary, i wszystkie posunięcia postaci. „Rewolwer” to przede wszystkim groteskowa, bezlitosna kpina ze stosunków policyjnych i politycznych po Wiośnie Ludów. Ta intencja autora jest najbardziej oczywista i widoczna. W tym celu służy pisarzowi pieniądz, bo i książę, krwawy tyran, okaże się w rezultacie naciągaczem - hochsztaplerem: zainkasował on część spadku Montego. Stąd też całość komedii stałą się kpiną z oportunizmu kapitału i pieniądza. Baron Mortara każdym swoim postępkiem i sądem ogólnym służy komediopisarzowi do tego celu. Ale ta groteskowa kpina zmierza także w innych kierunkach, niewątpliwie słabiej wypunktowanych w całości komedii, ale dostatecznie wyraźnych, by „Rewolwer” stał się groteskową satyrą wymierzoną nie tylko w system policyjny, lecz całą epokę. Także z przeciwników owego systemu. Ci bowiem ludzie, z Otyldą, Negrim i Montim na czele podobnie okazują się śmieszni i mało warci. Fredro bardzo szorstko zerwał z patriotyczno - demokratycznym otoczeniem podczas Wiosny Ludów. „Rewolwer” także i w tę stronę jest wycelowany. Mówi o tym głównie scena między Baronem a entuzjastką wolnościowa Otyldą, gdy ta prosi go, by wstawił się za jej ojcem.

Mistrzostwo Fredry polegało na tym, że umiał on myśleć intrygą. W „rewolwerze” umiejętność ta odżywa w sposobie przymiernym do całej groteski. Chodzi o głuchoniemego Paolo jako trzykrotnego deus ex machina. Baron nazywa go w zakończeniu „niemym fatum”.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OSOBY:

BARON MORTARA, bankier, lat 50

PAMELA, wdowa, lat 40

PAROLI, notariusz

BARBI, agent (tutaj nota: blady, nos czerwony, oczy podbite, włosy w nieładzie. Gdy wydaje mu się, że ktoś powiedział coś kompromitującego, zawsze odwraca się do ściany, tak jakby rozmawiał sam ze sobą i nerwowym poruszeniem palców zawsze coś koło siebie poprawia.)

CEZAR NEGRI, literat

MARIO, sekretarz bankiera

MONTI, kapitan pensjonowany

OTYLDA, jego córka

KLARA SALVANDOR, żona malarza

PAOLO, niemy komisjoner

JAKIS JEGOMOŚĆ

OFICER

DWÓCH ULICZNIKÓW

Dama, Żandarm, Służący Barona, pospólstwo

RZECZ DZIEJE SIĘ W PARMIE.

Akt pierwszy

Salon.

I

Baron, Mario

Do Barona wchodzi Mario niosąc mnóstwo pozwów, dekretów itp. Baron podpisuje je wszystkie, Mario marudzi coś o jakiś domach na przedmieściach, które mają być ciężarem za grzechy dla barona. Opowiada o „dziwnej scenie” z kawalerem maltańskim - don Pedro los Kontos Pontos Tera Fera, którego uraziło darowanie mu mieszkania mimo, że nie spłacił swych długów. Baron mówi, że lepiej go wyrzucić, w końcu popiera decyzję Mario. Dalej gadają o interesach, teraz dotyczących hrabiego Viani. Później Mario opowiada o poczcie: coś tam o polityce, o jakimś bankructwie, potem o liście z Modeny od kapitana, który znowu prosi barona o pieniądze. Baron raczej nie jest tym zachwycony.

II

Baron, Klara.

Pani Salvador przychodzi do Barona, by ten wstawił się za jej mężem. Jest on malarzem, potrzebował modelu, którym był stary pistolet. Posiadanie broni było zabronione, więc posadzili go za kratki. Biedna, nie wie, co ma robić. Baron odmawia pomocy, bo ma za wysokie stanowisko. Może jednak pomóc Klarze pieniężnie. Ta wychodzi urażona, zatrzaskując mu drzwi przed nosem, gdy za nią idzie. Obiecuje, że zapamięta to sobie.

III

Baron, Barbi - w podróżnym stroju.

Barbi opowiada o śmierci Szmida i o tym, jak skopiował jego testament (nieźle się namęczył). Szmid nie przepisał ani grosza Baronowi, ofiarował majątek swemu siostrzeńcowi Monti. Baron jest wściekły, ale znalazł sposób - postanawia ożenić się z córką Montego bez względu na to, co powie jego narzeczona Pamela, która opiekuje się dziećmi Barona. Jakoś to załatwi, będzie grzmiało, ale pobędzie się jej. Dyktuje Barbiemu telegram do kapitana Monti w którym prosi o rękę jego córki i prosi o odpowiedź.

IV

Baron je śniadanie, pije herbatę i rozmyśla nad swoja przebiegłością (patrz poprzednia scena). Wchodzi Pamela (narzeczona).

V

Baron, Pamela.

Pamela czuje się niepożądanym gościem. Rozpoczynają rozmowę, w której Baron na głupim przykładzie przyjaciela A i przyjaciela B wyjaśnia jej, że ją zostawi. Ta wścieka się, że po śmierci swojej siostry a jego żony zajęła się jego dziećmi, a on jak wyjeżdżał, bo miał kłopoty finansowe, poprosił ją o rękę, a teraz ją olewa. A ona dla niego odtrąciła don Kleofanta, który naprawdę ją kochał. Tutaj przykład komizmu: „Lecz podług was, bankierów - wielki Stwórca świata / nie spoczął dnia siódmego, lecz stworzył dukata”. Baron miał się z nią ożenić zaraz po powrocie, spisano nawet intercyzę. Baron tłumaczy się, dlaczego zwlekał ze ślubem - takie glupie wymówki. Ta wyznaje mu, że go kocha, wściekła odchodzi, trącając w drzwiach Barbiego.

VI

Baron, Barbi.

Gadają o „grzmotach” (poprzednia scena). Barbi porównuje Pamelę do swej żony - szanowna, ale nerwowa. Baron opowiada o wizycie żony Salvadora (poszedł siedzieć za pistolet). Już wyznaczyli mu karę. Nie mogę się połapać za bardzo, ale chyba chodzi o to, że on nie chciał oddać tej broni, którą miał, Barbi sugeruje, że była ona kosztowna. Opowiada też, że Margrabinę Belcampo zamknęli w fortecy, bo za dużo gadała. Potem gada coś Baronowi na ucho, aż wchodzi Mario. Barbi wystraszył się go, wszyscy się z niego śmieją.

Znowu przychodzi list od hrabiego Viani, Baron nawet go nie czyta bo i tak nie da mu kasy.

Akt Drugi

I

Baron, Paroli.

Dwaj panowie słodzą sobie, jak mogą, w końcu Baron mówi, że Szmid umarł. Paroli w lekkim szoku, zmartwiony. Baron jest tym lekko zniecierpliwiony, przechodzi do sedna: testament. Baron coś kombinuje, mówi do „przyjaciela”, że ma niepodpisaną kopię testamentu, nie wie, gdzie jest oryginał, ale może go do jutra dostarczyć Parolemu, bo to on jest wykonawcą ostatniej woli. Acha, to jest ten sam testament jednak, bo tutaj majątek też należy się Montiemu. Baron chce się nim „zaopiekować”, żeby nie zabrali go lichwiarze. Ugadują się, że Paroli dostanie 100 dukatów i wyjedzie tego samego wieczora.

II

Barbi, Paroli.

Paroli jest bardzo wesoły, Barbi ponury. Paroli częstuje go tabaką i pyta o datę listu od Montego, Barbi nie odpowie, bo nie czytuje listów Barona.

III

Barbi, Paroli, Baron.

Baron daje Parolemu kasę, ten mówi, że Monti był ostatnio w Genewie. Baron nie wie, Anie gdzie Monti jest, ani gdzie był. Umawiają się, że ich układ wiąże obie strony. Żegnają się. Baron nie może przeżyć, że z Parowego taki zdzierca. Monti odda mu te 100 dukatów, ale i tak „smutno koło serca”.

IV

Baron, Barbi.

Przychodzi telegram z Modeny, od Montego, który obiecuje rękę swej córki Otyldy Baronowi.. Barbi ma złe przeczucia co do Contiego. Wchodzi pan Negri.

V

Baron, Negri, Barbi.

Negri przyszedł po pieniądze. Baron je odlicza, Barbi wystawia weksle. Kłócą się o wartość złota i bilonu. Negri zdradza Baronowi, że będzie się żenił z Otylda, bo dostał majątek po matce i jest współpracownikiem „Eola” (czasopismo). Tutaj dość ciekawa krytyka gazet z ust Barona, radzę przeczytać, nie będę jej przytaczać, bo za długa. Baron wyjaśnia, że Otylda idzie za mąż za kogoś innego, Negri obstaje, że tylko po jego trupie i wychodzi.

VI

Baron, Barbi.

Baron wysyła Barbiego do Pameli, by powiedział jej, ze Baron będzie się żenić. Jednak ma zataić z kim i kiedy. Jeśli Pamela nie będzie robiła scen, wykupi od niej intercyzę, która najpierw jej zwróci, bo jakimś cudem znalazła się u niego. Jeśli jednak Pamela będzie zbyt „nerwowa”, to straci i męża (czyli jego) i pieniądze (nie odda jej intercyzy). Barbi nie chce iść, Baron przekupia go kasą. Gdyby Barbi doznał uszczerbku na zdrowiu, bo Pamela jest nerwowa, to Baron ma się zaopiekować jego synem, Fipciem, oraz nad panią Barbi.

VII

Barbi, Paroli.

Paroli zagaduje Barbiego o Barona i o to, czy będzie się on żenił z Pamelą. Barbi nic nie wyjawia, idzie oznajmić obecność Parowego Baronowi.

VIII

Paroli.

Paroli postanawia uszczknąć majątku i Barona, i Montego. Chce wymyślić „rewolucyjne zmowy, ruchy”. Montego tu nie ma, więc Paroli wszystko może zwalić na niego.

IX

Paroli, Baron.

Paroli odebrał testament, mówi, że być może majątek Montego ze spadku zostanie mu odebrany i dostaną go prawowici spadkobiercy, synowie Szmida. Mówi o tym baronowi, bo ponoć przyjaźnił się on z Montem „od kolebki”.

X

Sam Baron. Łazi i zastanawia się, co tu począć, bo jak tu teraz wystawić Montego? Poza tym szkoda mu posagu. Sługa pocztowy przynosi paczkę od Montego, jest w niej rewolwer. Baron chce iść z nim na policję, nawet, jeśli miałoby to pogrążyć Montego, w końcu jednak wyrzuca go przez okno. Marudzi, jaki to dziś feralny dzień, nawet poczty nie wyprawił. Zastanawia się, po co Monti przysłał mu broń.

XI

Baron, Paolo. Scena ważna pod względem gry aktorów. Baron zagniewany, Niemy Paolo ciągle powtarza coś na migi. Cofa się, gdy widzi rozzłoszczoną twarz Barona, ten jednak uśmiecha się na jego widok. Wszystkie kwestie Paola pokazane na migi.

Paolo łowił ryby pod oknem barona i coś na niego spadło, mocno boli go od tego ramię. Jednak Paolo jest mądry i złapał to, co spadło, przyniósł Baronowi. Jest to oczywiście rewolwer. Fredro podkreśla, że barona Paolo oznacza pokazaniem jego faworytów, wydęciem policzków i zadarciem głowy. Baron wypiera się, to nie jego. Ale Paolo popatrzył e górę i zauważył w oknie rękę barona. W końcu Baron odbiera rewolwer i daje Paolowi kasę, bo ten marudził, że ramie bardzo go boli, a ma przecież 5 dzieci. Odchodzi, ale baron go zawraca, żeby zorientować się, czy PAolo wie, co jest w środku. Ten mówi, ze ma 6 dzieci, więc… ale baron wkurza się i go wygania. Zostaje sam, zastanawia się, czy rewolwer przynajmniej nie jest nabity.

Akt trzeci

Akcja toczy się w domu Pameli.

I

Pamela, Negri.

Pamela postanawia się otruć, bo Baron tak ją porobił. Wysyła Negrego po truciznę. Zmienia zamiar, wysyła go po sztylety. Negri wyjawia jej, że Baron chce poślubić Otyldę, jego ukochaną. Pameli robi się żal dziewczyny, postanawia ratować i Montego i jego córkę. Chce prosić o pomoc w tym zamiarze Margrabinę Belcampo.

II

Barbi

Strasznie ciężko wchodzi mu się na schody prowadzące do domu Pameli. Boi się, porównuje wdzięki Pameli do brzydoty pani Barbi.

III

Baron, Barbi.

Baron pyta BArbiego, co to się dzieje, że na moście, u bramy, wszędzie żandarmeria? Co się dzieje z Salvadorem? Pewnie już z nim źle. Barbi mówi, że należy mu się , bo haniebne jest ukrywanie w domu broni. Baron chce iść do siebie, Barbi radzi mu się spotkać z Pamelą. Wychodzi. Wtedy Baron chce wrzucić broń do jakiegoś kosza, ale wchodzi PAolo, więc znów chowa rewolwer do kieszeni. Wychodząc grozi pięścią Niememu.

IV

Pamela, Barbi, Paolo.

Pamela wbiega roztrzęsiona, chce wiedzieć co z Baronem, Barbi mówi, że radził mu pogadać z nią samą. Ta jednak nie wie, czemu on uciekł. PAolo opowiada na migi historię, jak złapał paczkę, która baron wyrzucił przez okno. Barbi mówi, ze baron był teraz blady i prosił wody, Pamelcia wygania go, by szukał Barona, bo może on zachorował. Przerywa Paolowi, który odchodzi, najpierw jednak całuje ją w rękę, podchodzi też do BArbiego, który cofa się ze strachem.

V

Pamela, Barbi.

Pamela ciągnie Barbiego na szczerą rozmowę. Wysłała na zwiady MArietkę (chyba jakaś służąca), która zdała jej raport ze wszystkiego, co robił Baron od rana. Wyznaje Barbiemu, że jest w stanie wybaczyć Baronowi całą zniewagę, bo go kocha. Uda się do Montego i wszystko mu wyjaśni. Barbi wyznaje jej, z czym do niej przyszedł, Pamcia ma ochotę zabić ich wszystkich. Ale odpowie Baronowi razem z Barbim. Podaje mu rękę.

VI

Pamela, Barbi, Negri.

Negri nie zastał margrabiny. Pamela wysyła go do Modeny (to miejsce pobytu Montego wyjawił Barbi). Negri sprzecza się, że Barbi może kłamać. Grozi mu. Pamela karze im skończyć tę śmieszną sprzeczkę, pogania Negrego.

VII

Pamela, Barbi.

Barbi gorączkuje się nad groźbami Negrego, Pamela mówi, że nikt nie powinien przejmować się słowami poety. Wychodzą.

Akt czwarty

Akcja w ogrodzie publicznym. Dwie altany.

I

Paroli, Negri.

Negri mówi Parolemu, ze jedzie do Modeny, do Montego i swojej ukochanej. Ten informuje chłopaka, że chyba nic z tego, bo Monti ponoć jest w Turynie. Negri obiecuje, że jeśli nie ma go w Modenie, to jeden człowiek zginie (Barbi).

II

Baron, Mario.

Mario z baronem rozmawiają o interesach. W końcu Mario daje mu gazetę z ciekawym artykułem, odchodzi. Baron wchodzi na jakiegoś faceta, który bierze go za szpiega, ze względu na sytuację przekazania gazety (?). Baron wchodzi do jednej z altan w momencie, gdy oficer całuje w rękę jakąś damę, która na widok Barona ucieka.

III

Baron, Oficer.

Oficer ochrzania barona, ze włazi w altany nieproszony. Pyta, czy Baron zna damę, która tu była, ten jednak nie wie nawet, o co chodzi. Wymieniają się adresami. Oficer radzi Baronowi, by już więcej nie zaglądał w altany i odchodzi.

IV

Baron, potem Chłopcy, później Paolo.

Baron zastanawia się, jak pozbyć się rewolweru. Obok niego idą dwaj chłopcy i żebrzą. Baron odgania ich, co nie daje skutku. Chłopcy podchodzą coraz bliżej, jeden sięga po zegarek, Baron zasłania go, drugi wyciąga rewolwer, obydwaj odbiegają. Baron cieszy się, że wygrał i pozbył się zbędnego balastu, aż tu przychodzi PAolo, ciągnąc za ucho chłopca i niosąc pistolet. Baron wścieka się, wyzywa PAola, łapie go, chłopiec ucieka, zbliża się żandarm. Baron puszcza Niemego, uspokaja się, na migi pokazuje, że spał. Paolo pokazuje historię, jak baron spał, a chłopcy go okradali, potem jak on sam gonił chłopca itd. Baron odbiera rewolwer i daje mu talara. Ulicznicy otaczają Barona, każdy chce pieniądze. Ten rzuca im w kapelusze drobne pieniądze i próbuje odejść, żandarm rozgania tłum, który wiwatuje na cześć barona Mortara.

Akt piąty.

Salon, tak jak w pierwszym akcie.

I

Baron zastanawia się nad tym, co może mu grozić. Najprawdopodobniej nic, bo jest bogaty, ukarany Salvador był zaś biedny. Ale po co Monti przysłał mu broń? Ten rewolwer go niszczy, zachowuje się jak w malignie.

II

Baron, Pamela (wchodzi bardzo szybko).

Pamela krzyczy do Barona, co on narobił! Ponoć przemawiał w parku, lud wiwatował na jego cześć, a on sypał pieniądze garściami, rozdał kupę kasy. Baron wyjaśnia, jak naprawdę miała się sytuacja. Pamcia oskarża Barona o knucie spisków, ten ja usilnie ucisza. Wpada zdyszany Barbi i informuje, że widział Montego z córką, są na miejscu, w Parmie. Pamela szybko odchodzi.

III

Baron, Barbi.

Monti ma nocować u Barona. Barbi opowiada o tym, że widział w towarzystwie Montego i jego córki Negrego. W jakiejś sali, gdzie Barbi podglądał przez dziurkę, Negri najpierw błagał ojca, potem ojciec błagał córkę, a na koniec wszyscy padli sobie w objęcia. Monti też ma brodę, tak jak Negri - jest to znak opozycji (?). Baron wysyła Barbiego do Montego, by powiedział mu, ze nie może on spać w domu Barona, ze Baron zapłaci za hotel, a później, jak się ściemni, odwiedzi go. Zapomniałam dodać, że jak BArbiemu coś się nie podoba, to mówi „Sekatura” i dotyczy to zarówno osób, jak i sytuacji, teraz więc też tak mówi.

IV

Baron, Paroli.

Paroli opowiada Baronowi, jak to spotkał idącego na dworzec Negrego, który jechał do Montego. Jednak przydarzyło się coś znacznie gorszego - Monti przyjechał do Parmy. Paroli ma już dość wybiegów Barona, by zdobyć posag. Baron mówi, że Paroli ma być świadkiem, że nie przyjmie on Montego do siebie, a jedynie jego córkę (że niby nie zależy mu na spadku). Paroli nie chce się do tego mieszać, radzi baronowi iść do ekscelencji i wstawić się za Montem (nie wiem za bardzo, w jakiej sprawie, może chodzić o długi).

V

Baron, Paroli, Barbi, później Otylda i Negri.

Wpada Barbi: aresztowali Montego i to w samej bramie domu Barona. Zaraz wpada Otylda, chce, żeby Baron, Barbi poszli uwolnić jej ojca, żaden z nich nie chce. Negri wtrąca, że jej ojciec nie był uwięziony, a tylko wezwany przez oficera, ale rzeczywiście już tam zostanie (chyba w areszcie). Otylda ma pretensje do Barona, że sprowadził tu jej ojca, on nie wie, o co biega. Otylda tłumaczy, że gdy jej ojciec zgodził się na jej i Barona małżeństwo wiedział już, że jego córka może to przypłacić życiem, dlatego pospieszył do Parmy, by prosić o uwolnienie od danego słowa. Baron na stronie mówi: „Córka jędza, ojciec w kozie / posag w sekwestrze - można skończyć na powrozie”. Zwraca Otyldzie wolność, ona i Negri dziękują Baronowi. Baron z Parolim udają się do jego ekscelencji.

VI

Baron, Barbi, Paroli, Otylda, Negri, Monti, Pamela.

Monti wchodzi, wszyscy krzyczą, ten karze strzelać sobie z armaty na wiwat. Mówi, że widział Salvandora, który wcale nie siedzi w kiciu, tylko maluje jakiś tam obraz. Nieprawdą było także, że margrabina Belcampo i hrabia Viani zostali uwięzieni. Monti ulokował część spadku u jego ekscelencji - chodzi o jakiegoś księcia, we wstępie to jest., Baron przeklina BArbiego, a ten jak zwykle wtrąca swoje:”Sekatura”. Przez niego baron nie kupił willi. A jeśli chodzi o Salvadora - „władza” pomyliła się i poszli do Salvandora, zamiast do Sandora, a jego żona zaczęła panikować. Barbi rozniósł plotki po mieście. Okazuje się też, że prezent od Montego to nie rewolwer, ale chyba zapalniczka (sygnał było napisane). Otylda informuje ojca, że Baron zwraca jej wolność. Baron udaje, że robi to z przyjaźni do Montego. Negri postanawia wystąpić z „Eola” i wstąpić do „Gazety” (to czyta Baron). Wchodzi Paolo, daje Baronowi ogromny bukiet, ten oddaje go Pameli, która rzuca się w jego objęcia. Baron kwituje całą sytuacje słowami: „Rewolwer wystrzelił!”

14



Wyszukiwarka