Trójca - IV, twórczość Artura, Trójca, Epizod III


0x08 graphic

-Panie….pozwól do sali przywołań.-

- Coś się stało…-

- Chyba mamy kłopoty -

Dwaj wędrowcy już przejęli bastion zła i osiedlili się w nim. Teraz kroczą ciemnym korytarzem do jednej z ostatnich komnat. Na ścianach tegoż zamczyska widać zastygłą krew tych, którzy już lata temu walczyli tutaj ze złem…..i ulegli mu. Resztki oręża, zbroi i ludzkich kości leżą obok siebie. Na końcu korytarza , którego mrok były rozpraszany przez nędzne, dwie pochodnie, wyłoniły się wrota z wykutą na nich czaszką. Dotarli do nich. Pierwszy z mężczyzn wszystkimi siłami uchylił je i weszli do środka. Widok dla normalnej istoty był przerażający. Krew na ścianach, kości, czaszki….a do tego…dusze nieumarłych, wzlatujące i opadające. Szeptały coś, każda tym samym głosem, przeszywającym skronie, tępiącym mózg. Gdy zbliżały się do przybyłych, uwidaczniały się ich rysy twarzy, a raczej twarzy ludzi, których niegdyś były częścią a którzy zatracili się w otchłani zła.

- Mów, Me-Tunie.-

- Mistrzu, do Tarreni przybyłą grupa wojowników, dusze nieumarłych widzą wszystko….wiedzą wszystko. -

- Skąd?? I po co?? Kto ich wezwał??-

- Tego jeszcze nie wiemy…lecz nieumarli będą szukać, dociekać, dowiedzą się…-

- Czy…czy oni mogą nam przeszkodzić…?-

- Nieumarli mówią……że mogą….-

- Więc wyślemy im komitet powitalny…..lecz najpierw poczekamy na ich pierwszy krok….-

Necromancer biegł po pięknym wrzosowisku. Dzionek był wspaniały, słoneczny. W powietrzu unosił się zapach kwiatów. Necro padł na ziemię i położył się na plecach. Rozkoszował się tą chwilą. Nagle poczuł zapach, który różnił się od aromatu kwiatów. Kręcił w nosie, pobudzał. W momencie obraz tej sielskiej krainy rozmazał się. Necromancer obudził się z dłuższego snu.

- No nareszcie…- rzekła piękna kobieta, która cały czas czuwała nad miejscem, w którym „leżał” Necro - w końcu nasz dowódca się obudził -

Necro chciał coś odpowiedzieć, lecz w tym momencie nie mógł.

- Umiejętność mowy zaraz powinna powrócić. Wybacz, lecz musieliśmy zachować wszelkie środki ostrożności, dlatego was uśpiliśmy - wyjaśniłą niewiasta i uśmiechnęła się. Necro dostrzegł ten uśmiech. Spróbował wstać…..lecz…coś go trzymało. Oprzytomniał w momencie. Zdał sobie sprawę, że jest przytwierdzony do łoża tortur, podobnego do ziemskiego odpowiednika. Pasy trzymające były przymocowane przez szyję, w okolicy ramion, przez klatkę piersiową, przez nadgarstki, uda i powyżej kostek.

- Co się dzieje- zapytał zdziwiony Necro.- nie powiadomiono was o naszym przybyciu?-

- Nieczęsto ludzie pojawiają się „z nieba” tuż przy patrolu -

- No to ładnie…..kim jesteś i…..gdzie jesteśmy ?-

- To ja tutaj zadaje pytania…..kim ty jesteś i jak się tutaj znalazłeś ?-

- Nie mogę ci powiedzieć…..być może właśnie ty jesteś celem mojej misji….-

- Ja….hehe…wątpię przybyszu…mieszkam tutaj od setek lat, więc dlaczego dopiero teraz ktoś by po mnie przychodził….-

Necro słuchając tego chciał, używając mocy, przejrzeć jej myśli lecz…nie mógł…nie umiał…wydarzyło się coś, co odebrało mu moc….aaa!! Przecież nie był w zbroi. Ale zaraz…zbroję może tylko on zdjąć, a tymczasem leżała ona na pobliskim stole. To niemożliwe!! Jak tego dokonali.

- No dobrze ! - zdenerwowała się lekko kobieta - skoro nie chcesz nic mówić, to wyciągnę informacje z ciebie.- podeszła do niego i oparła mu ręce na ramionach. Powiem szczerze, że lubię tę metodę uzyskiwania informacji. Skup się na przyjemności….- dodała. Po tych słowach zbliżyła swe usta do ust Necromancera. Próbował się wyrwać lecz odezwał się w nim męski instynkt. Piękna kobieta z własnej, nieprzymuszonej woli chce mnie pocałować. Jak dają, to się bierze. I tak myśląc poddał się jej. Zastygli w pocałunku. W końcu ona go przerwała.

- No jeśli stosujesz takie metody wydobywania informacji, to chętnie będę twoim stałym klientem - zaśmiał się Necro.

- Ciekawe…- zastanowiła się - niewiele się dowiedziałam. Tylko tyle, że nie masz złych zamiarów -

- Jeśli mi podasz swoje imię, to ci opowiem troszkę - odpowiedział Necro.

Kobieta zastanawiała się. Instynkt jej podpowiadał, że może to zrobić a serce….hmm…dawno się tak nie czuła….być może nigdy.

- Dobrze przybyszu…Jestem Miri, Czarodziejka i kapłanka. Prawa ręka królowej Bosh-Eny, władczyni Tarreni.-

- Czarodziejka….- zamyślił się Necro - Dziękuję, teraz moja kolej. Jestem Necromancer, Rycerz Jedi, Przywodziciel Mocy z Ziemi.-

- Miło mi poznać- odpowiedziała Miri - jak tutaj przybyłeś Necromancerze??-

- Mów mi Necro - poprawił ją - Przysłał mnie tutaj obserwator. Wraz z grupa wojowników mamy ocalić ten świat, i naszą Ziemię.-

- Obserwator mówisz….a masz na to jakiś dowód??-

- Jeśli mnie uwolnisz, to ci pokażę….- uśmiechnął się Necro.

- Jeśli mi pokażesz dowód, to cię wypuszczę…-

- Słowo??-

- Słowo-

- Zobacz medalion na szyi- powiedział Necro. Miri podeszłą do niego. Swą delikatną ręką poczęła szukać jakiegokolwiek wisiora na szyi Necra. Nagle, coś zahaczyło o jej nadgarstek. Chwyciła przedmiot w ręce i….zastygła ze zdumienia. Oko Zeithara….symbol obserwatorów. On mówił prawdę…..on jest Rycerzem Protektorem….wybranym przez Obserwatora.

- To…to….to niemożliwe…- mówiła z głębokim zdumieniem i konfuzją Miri.

- A jednak - uśmiechnął się Necro - czy teraz mnie wypuścisz ?-

- Oczywiście, Rycerzu Protektorze- powiedziała, po czym skinęła na służbę, by go oswobodzili. Necro po chwili stanął na własne nogi.

- Rycerzu Protektorze ?-

- Królowa ci to wyjaśni. Poddani cię zaprowadzą-

- Dziękuję- powiedział Necro i udał się za kroczącymi z przodu ludźmi.

- A moi przyjaciele - odwrócił się w momencie - czy ich też zwolnicie -

- Oczywiście….oczywiście…- mówiła Miri, rumieniąc się. Nadal była zaskoczona.

- Dziękuję….mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy….- powiedział na pożegnanie Necro.

- Nie spoufalajmy się…tutaj.- uśmiechnęła się pewniej.

- No to może przy obiedzie się `pospoufalamy'- zaśmiał się Necro -….albo przy czymś, co na obiad wygląda….się zobaczy - uśmiechnął się i wyszedł z tej sali. Miri odprowadziła go wzrokiem. Cały czas jej myśli krążyły wokół niego, a musiała się skupić. Wiadomości czas przekazać królowej.

Królewskie łoże, baldachim ze szlachetnego płótna, przepiękny gotycki wystrój i….ktoś obok mnie. To były pierwsze myśli Oltigi, gdy otworzyła oczy i jej zmysły obudziły się. ` Czyżbym czegoś nie pamiętała ?' - takie pytanie zadawala sobie sama. Pierwszą myślą było dobycie broni i przygotowanie się do obrony. Lecz może ona zaprosiła mężczyznę do swojego pokoju….zaraz. Przecież to nie jest jej dom!!. Coś tu nie gra. Oltiga odwróciła się w stronę tej osoby i została uderzona w twarz przez kobiecą rękę. Odsłoniła pościel i…..uśmiechnęła się:

- Ashia….wstawaj! - szepnęła do współlokatorki. Lecz on nawet nie drgnęła więc Oltiga zaczęła delikatnie potrząsać koleżanką. Gdy i to nie dało rezultatu, przyłożyła się troszkę bardziej. Wzięła głęboki oddech i potrząsając ją mocno, krzyknęła:

- PORA WSTAĆ!!! -

Ashia zerwała się ze snu.

- CO!! GDZIE!! JAK!! Gdzie się pali??!!-

Gdy Ashia mówiła te słowa, Olti śmiała się do rozruchu.

- No bardzo śmieszne….bardzo - odpowiedziała jej Ashia, po czym jeszcze trochę zaspana, wzięła w swe ręce poduszkę i zaczęła okładać nią Oltigę. Tak to bywa….dwie mistrzynie Jedi w jednym spały łóżku.

Komnata obok była cicha. Nor i Fayfock stali przy kamiennym oknie i podziwiali przyrodę.

- Gdzieśmy trafili -

- Nie mam pojęcia przyjacielu……nie mam pojęcia -

Potężne wrota rozwarły się. Przeszedł przez nie Necro w zwykłym stroju rycerza Jedi.

- Witaj Rycerzu Protektorze.- powitał go kobiecy głos dobiegający z głębi ogromnej sali tronowej. Jedi zmierzał cały czas w stronę głosu.

- Doniesiono mi o twojej misji. Chciałabym jednak usłyszeć coś więcej od ciebie….i co nieco o tobie -

Necro przystanął przed tronem, na którym siedziała młoda, według niego, kobieta, o cerze jasnej, ze szmaragdowymi oczyma, które sprawiały wrażenie przeszywających wszelką materię. Jej długie, ciemne włosy opadały na ramiona. W ręku dzierżyła kij. Necro domyślił się, że to symbol królewski. Skłonił się przed nią, gdyż sam nie wiedział, co ma robić.

- Wasza……królewska mość…..-

- Widzę, że jesteś onieśmielony - odpowiedział mu królowa z uśmiechem. `Zaskoczony - tak, onieśmielony - nie' pomyślał Necro i uśmiechnął się chytrze.

- Nazywam się Necromancer. Jestem mistrzem Przywodzicieli Mocy, odrębu Zakonu Rycerzy Jedi. Zostałem tutaj przysłany przez Obserwatora. Wraz z moimi towarzyszami mamy ocalić ten świat i nasz własny -

- Tak…Miri mi wspominała, wysłanniku Obserwatora. Jestem Bosh-Ena, arcymag, wojowniczka oraz królowa Tarreni. Jesteście tutaj bardzo potrzebni, choć musze przyznać niespodziewani. -

- Jak to ?-

- Nie wiedzieliśmy o waszym przybyciu. Obserwatorzy nie mogą wtrącać się w losy planet. To bardzo dziwne, że ten, który czuwa nad nami, to zrobił -

Necro milczał. Znał podwód interwencji obserwatora, lecz wolał go nie ujawniać.

- Musicie wiele się dowiedzieć o naszej krainie -

- Zamieniam się w słuch - odrzekł Necro.

- Ten świat składa się z czterech ogromnych krain. Pokrytej zielenią Tarreni, pustynnej Desti, na pół osuszonego i zarośniętego lasem Otlonu oraz Lustacji, krainy złem ociekającej. Jeżeli chcecie coś zrobić dla tej ziemi, to musicie udać się do Lustacji. Jednakże szczegóły poznasz później, Rycerzu Protektorze. Teraz musisz odpocząć. Idź, dołącz do przyjaciół. Zostaniecie wezwani na posiłek. Wtedy wszyscy dowiecie się tego, co wiedzieć chcecie. -

- Ależ królowo…-

- Teraz odejdź…..wątpliwości twe będą musiały poczekać - odrzekła królowa, po czym wstała z tronu i poleciła sługom:

- Odprowadźcie go do jego komnaty. Wskażcie również komnaty jego towarzyszy. -

Necromancer widząc, że nic nie zdziała, podążył za sługami.

***

Dwie pochodnie rozświetlały siedzisko zła. Spoczywał na nim jeden z wędrowców, drugi zaś stał trochę z tyłu. Obaj oczekiwali na czyjeś przybycie. Nagle z bocznej nawy wybiegła istota. Gdy zbliżyła się do ognia, jej „ciało” zostało oświetlone. Był to szkielet, nieumarła istota, przyzwana zza grobu na świat. Podszedł to osoby stojącej i wyszeptał parę słów. Po chwili został odprawiony. Wędrowiec podszedł do siedziska.

- Panie…..znaleźli je….-

- Nareszcie…- odpowiedział, poczym krzyknął - wprowadzić -

Wielkie wrota na końcu sali otwarły się. Weszły przez nie zastępy szkieletów z mieczami i tarczami dzierżonymi w kościstych rękach. W miejscach oczu świeciły się czerwone punkty. Kości czaszki nie przekazywały uczuć, były nieruchome, jakby złowieszczo uśmiechnięte i gotowe siać zło. Pośród nich szły dwa szkielety bez oręża, chronione prze resztę. One to niosły małe, świecące kamyki. Nieumarli rozstąpili się i do wędrowców podeszły szkielety z kamieniami. Podały je i odeszły.

- Wreszcie….kamienie dusz największych Nekromantów tej krainy. Gdy posiądziemy ich moc, nikt nam się nie przeciwstawi. -

Nagle przez jedno z oknie ze stłuczonym witrażem wpadł przepiękny promień światła słonecznego. Padł on tuż przez wędrowców, którzy przyglądali się kamieniom. Chwilę

później z promienia wyłoniła się postać kobiety w świetlistej otoczce. Nosiła białe, świecące szaty. Wędrowcy zostali przez bijące od niej światło oślepieni. Nieumarła istoty dobyły broni lecz nie rozpoczęły ataku.

- Przestańcie bezcześcić te ziemie. Są jeszcze istoty, które mogą was powstrzymać - powiedziała kobieta.

- Nie przestraszysz nas Azuro. Teraz, gdy posiądziemy moce najgorszych Nekromantów tych ziem, nikt nam się nie przeciwstawi.-

- Są ludzie, którzy zduszą to zło. Strzeż się. Ostatni odnajdzie swój cel. Nie będziecie jedynymi magami śmierci - po tych słowach Azura zniknęła. Promień słoneczny zgasł.

- O czym ona mówiła ?. Kto to właściwie jest?-

- To Azura, arcymag o boskiej mocy. Tylko ona jest na tyle potężna, by nam zagrozić.-

- A ten `ostatni' ? -

- Nie wiem……tego muszą dowiedzieć się nieumarli….-

***

- Założyć zbroję czy zwykły strój ??. Nor!! Jak ty się odwalisz ? - zapytał Necro, krzątając się po komnacie.

- Ja idę w zbroi. Tobie też to radzę. Zwłaszcza że pozostała wspaniała pomimo tego, że utraciliśmy zdolności mocy -

- Właśnie, nie jest to dziwne ? -

- Chyba mnie już nic nie zdziwi - odpowiedział Nor -Chodź. Pora iść coś zjeść.

- Nie czekaj na mnie. Zanim wcisnę się w tą puszkę, to wy zapomnicie, że jedliście -

- Dobra…tylko jeśli chcesz coś zjeść, to się pośpiesz. Jestem głodny - zaśmiał się Nor.

- Spadaj już - dodał Necro. Nor wyszedł, zamykając drewniane drzwi. Fayfocka już dawno nie było. Wszyscy już poszli, został tylko Necro.

- Ja wiedziałem, że tak będzie….-

Wielki stół aż uginał się pod różnorodnością potraw. Głównie serwowano owoce morza w różny sposób. Do posiłku przygrywał nadworny bard. Muzyka płynąca z jego instrumentu uspokajała i pozwalała delektować się posiłkiem. Wszyscy jedli z apetytem. Oltiga w przerwach pomiędzy przeżuwaniem a szukaniem kolejnego jadła, plotkowała z Ashią. Q-ki, Nor oraz Fayfock jedli w spokoju. Czasem spoglądali na siebie i wybuchali śmiechem. Darius, jedząc powoli, poznawał Dot-I. Ika natomiast rozmawiała z Miri. Jednakże ta ostatnia, podobnie jak królowa Bosh-Ena, oczekiwała przybycia ostatniego gościa na ucztę.

Wreszcie wrota Sali rozpostarły się. Wszedł przez nie Necro, w swej zbroi, ale bez hełmu. Usiadł na swoim miejscu, tuż przy królowej, która spoczywała w najważniejszym miejscu i obok Nora. Skinął dostojnie głową, by powitać królową, poczym przystąpił to posiłku. Postanowił spróbować czegoś, co wyglądało jak ośmiornica. Zaczął jeść, ale już po pierwszym kęsie skrzywił się lekko. Bosh-Ena widząc to zapytała:

- Smakują nasze dania ? -

- Super…..po prostu super…- odpowiedział Necro królowej z uśmiechem. Po czym nachylił się dyskretnie do Nora i szepnął - …..super ochyda….-

Nor niemal udławił się ze śmiechu.

- Czy coś się stało, Mistrzu Nor ?- zapytała królowa.

- Nie…..nic….- odpowiedział Nor, tłumiąc śmiech.

- Pomińmy posiłek - rzekł Necro, widząc, że nie będzie w stanie nic zjeść - królowo, możesz powiedzieć coś więcej o misji ?-

- Wyruszycie za dwa dni - odpowiedział królowa, po przełknięciu kęsa strawy - Waszym celem będzie Lustacja, a dokładniej zamek w Lustacji. Więcej wam nie mogę powiedzieć, gdyż nie wiem. Po drodze jednak musimy wyzwolić Zem-la.-

- Zem-la….musimy ? - zapytał zdziwiony Necro.

- Tak. Rozmawiałam z Mirą. Według nas przyczyną absorpcji waszej mocy jest, tak samo jak w naszym przypadku, czerwony płomień na wieży Zem-la. Musimy go zgasić. Wtedy wam przywrócona zostanie moc a magowie tej krainy odetchną z ulgą -

-Ale jak to my ?-

- Ja ruszam z wami…będę wam potrzebna…nawet nie wiesz jak bardzo…- odpowiedziała Bosh-Ena.

Necro milczał. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał.

- Teraz jedzmy - dodała królowa, kończąc temat. Fayfock, Q-ki, Nor i Necro wymienili spojrzenia. Nie wyglądali na zadowolonych.

***

W Sali tronowej było już ciemno. Zapadała noc. Można było tylko usłyszeć szepty z komnat królowej.

- Moja pani -

- Tak, Miri -

- Jeśli pozwolisz, pragnęłabym udać się również na wyprawę. -

- Miri…..jesteś potrzebna tutaj -

- Tak Pani, lecz czuję……że musze wyruszyć…..proszę cię królowo…..błagam…-

- Miri…wiem, dlaczego to robisz…lecz czy słusznie…-

- Jestem tego pewna -

- Jeżeli Rycerz Protektor wyrazi zgodę…-

***

Necro wraz z Norem stali na werandzie. Byłą piękna, gwieździsta noc. Niebo przysłaniały dwa księżyce, jeden czerwony, drugi biały. Fayfock już zasnął i zaczął chrapać.

- ….kiedy byłem małym chłopcem….zawsze chciałem zrobić coś wielkiego….coś, dzięki czemu ktoś bym o mnie pamiętał…. - mówił Necro. W jego głosie słychać było ból.

- Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie ciebie wspominał….choćby ja…-

Necro spojrzał na Nora serdecznie.

- Dzięki, przyjacielu…-

- Zapewniam cię, jest nas więcej….- mówił Nor, lecz przerwało mu pukanie do drzwi. Necro podszedł i otworzył je.

- Mistrzu, królowa pilnie wzywa cię Do siebie -

- O tej porze….dobrze, powiedź, że za chwilę będę -

- Mam rozkaz cię natychmiast odprowadzić -

- Heh….więc prowadź - odparł Necro ze zdumieniem. Drzwi za nim zamknęły się z hukiem, który zbudził Fayfocka.

- Co się stało Nor, gdzie Necro ??- zapytał.

- Królowa go wezwała…-

- Ciekawe po co…-

- Dobre pytanie….wręcz doskonałe… -

Sługa doprowadził Przywodziciela do komnat królowej. Ona sama stała odwrócona do niego plecami, pomiędzy kilkunastoma świecami. Necr wszedł do środka. Był zaskoczony wystrojem komnaty. Nagle Bosh-Ena odwróciła się do niego i rzekła:

- Podzielisz drużynę…….na dwie grupy….. -

Necra zszokowały te słowa, wypowiedziane głosem silnym, stanowczym i ……poważnym. Spełniało się to, czego najbardziej się lękał…..

Koniec czci IV

KONIEC CZĘŚCI IV

Nie mam pojęcia jak to napisać, także jeśli się pomyliłem to przepraszam. LOL :D

HAHAHAHAHA!!! :D Przepraszam :D Nawet nie wiem czy to jest śmieszne.

Pomysł ściągnięty z Diablo. Nazwę pozostawiłem bo chodzi o to samo i wymyślanie nowej byłoby trudne :P ( Nie myślcie, że mi się nie chce, po prostu niema takiej potrzeby ). Dziękuje za wymyślenie tej nazwy Blizzardowi i CDProjektowi za przetłumaczenie.

Imię Azura wykorzystano z gry The Elder Scrolls III: Morrowind, która jest jedną z większych inspiracji przy tworzeniu Trójcy.

Grzegorz Halama rulezz!! :D

Bo jakby jadł :P

Ten fragment to parafraza słów piosenki J-five: „Find a way”



Wyszukiwarka