Tajemnicza liczba 15 na... Całunie Turyńskim.
Luciano Buso twierdzi, że Giotto podpisał swe dzieło, bo na płótnie można dostrzec liczbę 15, jak i napis "Giotto 15", co wskazywałoby na rok 1315 jako datę jego pochodzenia. Według Buso, słynny artysta wykonał malowidło i - co więcej - nawet je sam podpisał.
Ekspert z Treviso na północy Włoch zauważył, że taka data powstania tkaniny potwierdza kontestowane przez przedstawicieli Kościoła wyniki badań specjalistów z lat 80. ubiegłego wieku, że Całun pochodzi z pierwszej połowy czternastego stulecia. Według kościelnej tradycji w tkaninę tę owinięte było ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu. Kościół nie wypowiada się jednak na temat autentyczności Całunu.
Według Luciano Buso Giotto nie próbował niczego podrobić, skoro zostawił na Całunie swój podpis. Jest on - argumentuje - niemal identyczny z innymi podpisami, pozostawionymi przez artystę na innych jego dziełach.
Jego zdaniem należy raczej przypuszczać, że słynny malarz i autor fresków zrobił na zamówienie nowy całun, ponieważ poprzedni było w bardzo złym stanie. W opinii autora tej tezy w płótnie z Turynu można doszukać się podobieństwa do kreski Giotto na jego freskach przedstawiających Chrystusa.
- Całun był i będzie jednym z najbardziej znaczących symboli chrześcijaństwa niezależnie od tego, że wykonał go Giotto - powiedział Luciano Buso w wywiadzie dla lokalnego dziennika "Corriere del Veneto".
Całun na ogół zwany jest w Ewangeliach sindon. Słowo to oznaczało kawał płótna używany jako kir (Łukasz 23:53), dość duży, aby nakryć całego człowieka (Makary 14:51-52). Oprócz niego w Ewangeliach występuje słowo othonia (Łukasz 24:12; Jan 20:7), które miało szerszy zakres znaczeniowy i oznaczało prześcieradła pogrzebowe, włącznie z całunem i opaskami czy bandażami, którymi go przewiązywano. W Ewangeliach pojawia się też słowo sudarion, czyli chusta, w jaką zawijano głowę zmarłego (Jan 11:44; 20:7).
Całun Turyński mierzy 4,36 metra na 1,1 metra. Współcześnie jest to miara osobliwą, ale w starożytności proporcje te wynosiły 8 na 2 łokcie, co samo w sobie świadczy o starożytności płótna.
Waga Całunu wynosi 2,5 kilograma. Utkano go z dobrej jakościowo przędzy z lnu rosnącego zapewne w Syrii. Użyto splotu jodełkowego „trzy na jeden”, który wymagał krosna używanego w pierwszych wiekach w Syrii. Najczęściej stosowano wówczas ścieg „jeden na jeden”. Ścieg „trzy na jeden” zwiększał jakość, ale i cenę. Płótno Całunu Turyńskiego było wysokiej jakości, a zatem i drogie, co potwierdzają Ewangelie, mówiąc, że zakupił je Józef z Arymatei, człowiek zamożny (Mateusz 27:59).
Lniane włókna Całunu zawierają śladowe ilości bawełny indyjskiej (Gossypium herbaceum), które pozostały na krośnie z poprzedniej pracy. Bawełnę tę uprawiano na Bliskim Wschodzie w I wieku, ale nie była znana w średniowiecznej Europie. Wskazuje to na starożytne pochodzenie tkaniny Całunu.
Przedstawiony człowiek był wysoki i silnie zbudowany, wypływająca z jego ran krew zakrzepła i mimo upływu czasu nie wykruszyła się. Badania pyłków kwiatowych miały potwierdzić, że całun był przechowywany w Palestynie i Syrii, zanim znalazł się w Konstantynopolu, skąd zabrali go krzyżowcy. Płótno przechowywane było w Edessie (dziś Ufra w Turcji)do 944 roku kiedy wojska bizantyjskie odbiły je ówczesnemu sułtanowi i przewiozły do stolicy, gdzie znajdowało się do 1204 roku następnie na 150 lat wszelki słuch o całunie zaginął. Pojawił się ponownie w Lirey we Francji wraz z legendą, według której przywiózł go tam Otton de la Roche, jeden z dowódców czwartej krucjaty. Stamtąd całun trafił do Chambery, gdzie wystawiony w specjalnie zbudowanej Sainte Chapelle za zgodą papieża Juliusza drugiego stał się obiektem kultu. W nocy z 3 na 4 grudnia 1532 roku w Sainte Chapelle wybuchł pożar, który uszkodził płótno. W 1535 roku całun został przewieziony do Turynu, gdzie z krótkimi przerwami znajduje się do dziś. Badania zawartości węgla izotopu C 14 wskazały na średniowieczne pochodzenie płótna, niektórzy badacze sądzą jednak, że na taki wynik wpłynęło jego niewłaściwe przechowywanie, a przede wszystkim pożar w Chambery. Fizykochemiczny mechanizm powstania śladu ciała nadal pozostaje nie wyjaśniony.