Czy dzieci mogą wychować rodziców?
W zdrowej rodzinie nie tylko rodzice wychowują dzieci, ale także dzieci wychowują rodziców. Rozwój osobowy człowieka dorosłego jest wielotorowy, dokonuje się na wielu płaszczyznach życia psychicznego: popędowej, uczuciowej, świadomości, aż do rozwoju hierarchii wartości. Także własne dzieci wnoszą wiele do tego rozwoju. Jeśli przyjmiemy określenie wychowania jako "wzajemne obdarowywanie się człowieczeństwem", to także dzieci można nazwać wychowawcami własnych rodziców. Nie jest to oczywiście proces świadomy i planowy, choć i tego wykluczać nie należy.
Rodzic jako podmiot w edukacji ?
Rodzina jest pierwszym i naturalnym środowiskiem, do którego dziecko wchodzi przez sam fakt narodzin. Od urodzenia dziecka, poprzez kolejne okresy rozwojowe, spełnia ona różnorodne funkcje oraz ponosi główną odpowiedzialność za zaspokojenie potrzeb, opiekę i wychowanie. Rodzina w okresie życia małego dziecka stanowi jedyne środowisko dziecka, w którym rozwija się jego aktywność, cechy osobowości, zachowania, kształtują się pewne normy i wartości społeczne. Współczesna rodzina pomimo swych zagrożeń, wciąż jest najważniejszą grupą społeczną zapewniającą opiekę i wychowanie dla swoich dzieci. Dostarcza im wszystkich bodźców potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Rodzina kształtuje wzory zachowania się dziecka, normy społeczne, wartości i postawy wobec ludzi. Szkoła jest miejscem, gdzie po raz pierwszy dziecko spotyka się z szeregiem nowych norm, oczekiwań i zadań. Społeczne funkcjonowanie w szkole jest przygotowaniem do późniejszego zaistnienia w innych kręgach społecznych. W rodzinie dziecko pełniło tylko rolę syna, czy córki. Od momentu rozpoczęcia nauki w szkole pełni rolę ucznia i kolegi. Okazuje się, że jedne dzieci pełnią te role wzorowo, inne dobrze, a jeszcze inne słabo. Dlaczego tak się dzieje? Postawy rodzicielskie wywierają głęboki wpływ na dziecko między innymi dlatego, że emocjonalny stosunek rodziców do dziecka wyraża się w każdym niemal słowie do niego skierowanym, w każdej czynności związanej z jego pielęgnacją i opieką nad nim. Stosunki między rodzicami i dziećmi odbijają się także na wynikach zdolnych dzieci i to nawet w wyniku wysokich uzdolnień intelektualnych. W badaniach stwierdzono, że istnieje związek między postawami rodzicielskimi a powodzeniem dziecka w nauce szkolnej. Pozytywne stosunki przyczyniają się także do zdolności skupienia uwagi u dzieci. Stwierdzono nawet, że dzieci rodziców okazujących ciepło i czułość, wybierają zawody wiązane z ludźmi i kontaktami z ludźmi, znów dzieci, które były narażone na chłodne traktowanie rodziców wybierały zawody nie nastawione na pracę z ludźmi. W zdrowej rodzinie nie tylko rodzice wychowują dzieci, ale także dzieci wychowują rodziców. Rozwój osobowy człowieka dorosłego jest wielotorowy, dokonuje się na wielu płaszczyznach życia psychicznego: popędowej, uczuciowej, świadomości, aż do rozwoju hierarchii wartości. Także własne dzieci wnoszą wiele do tego rozwoju. Jeśli przyjmiemy określenie wychowania jako "wzajemne obdarowywanie się człowieczeństwem" (List do Rodzin, 16), to także dzieci można nazwać wychowawcami własnych rodziców. Nie jest to oczywiście proces świadomy i planowy, choć i tego wykluczać nie należy. Już sam fakt istnienia dziecka zobowiązuje dorosłych do liczenia się z nim, uważania na słowa i postępowanie wobec niego, wyzwalania z siebie nowych sił i energii. W momencie, w którym rodzice położą większy nacisk na kontrolowanie swoich własnych zachowań, niezależnie od zachowania swoich dzieci, w rezultacie stworzą relacje pełne spokoju, wzajemnego szacunku i miłości, co z kolei wpłynie pozytywnie na relacje koleżeńskie oraz samą naukę. Dziecko ujawnia rodzicom ich własne impulsy, zmuszając do pracy nad sobą, bez której nie sposób wychowywać młodego człowieka. Wszystkie dzieci potrzebują rodziców, którzy potrafią zachować spokój niezależnie od sytuacji. Nikt, kto nie potrafi trzymać nerwów na wodzy, „nie brzmi” przecież przekonywująco- dla dziecka w szczególności.
Dzieci wychowuje się w duchu tłumienia emocji. Mówi się: NO, NIE BĘDZIESZ SIĘ PRZECIEŻ MAZAŁ, NIE BĘDZIESZ SIĘ CHYBA BAŁ… A przecież nie można komuś zakazać emocji: strachu, smutku, złości czy słabości. Takie wymuszone tłumienie emocji powoduje dyskomfort i prowadzi do gwałtownych wybuchów agresji, bólu brzucha, głowy a nawet groźnej choroby. Trzeba uczyć - i siebie, i dzieci- radzenia sobie z własną emocjonalnością. Zamiast pozwalać tłumić emocje należy uczyć wykorzystywać je do zaprzyjaźnienia się z nimi. Dziecko będzie szczęśliwe, jeśli nauczy się rozpoznawać emocje własne i innych; będzie potrafiło je wykorzystać w celu zacieśnienia więzi z innymi, ale także dlatego, że nie o wszystkim można powiedzieć, nawet rodzicom, a buzia może dużo wyrazić. Dlatego: nie krytykujmy dziecka w sytuacji złej, bo stanie się jeszcze gorsza. Lepszym wyjściem będzie WSPÓLNE szukanie jej rozwiązania. Kontakt z dzieckiem, traktowany jako teren, na którym rozgrywa się proces wychowania, zmusza niejako dorosłego do próby patrzenia na świat i zjawiska w nim zachodzące, oczami dziecka, zmusza do wysiłku zrozumienia dziecięcego przeżywania. Dziecko ma przecież swoje wzloty i upadki, chwile zwątpienia, radości i smutki. Będąc w smutku ma tym bardziej wyjątkowe prawo oczekiwać od najbliższych sobie ludzi pomocnej ręki, pełni zrozumienia i poważnego traktowania, a nie spotykania się z nerwowością i nieuzasadnionym karaniem. Dziecko ma prawo również być wysłuchane, wyżalić się ze swoich bolączek i kłopotów. Sprawę trzeba po partnersku, spokojnie i z rozwagą przedyskutować i wspólnie rozstrzygnąć- ku zadowoleniu obu stron. Nie zaszkodzi przy tym, a nawet wzmocni nasz autorytet, przeproszenie dziecka, jeśli dojdziemy do wniosku, że jesteśmy winni. Nie jest to bynajmniej łatwe…
Pierwszą szkołą życia dla dziecka jest rodzina i dlatego to właśnie rodzice powinni zatroszczyć się o to, aby chłód emocjonalny, brak czasu dla dziecka i błędy wychowawcze nie stały się przyczyną kłopotów w szkole, a nawet agresji ich dzieci, które tę agresję skierują w przyszłości w kierunku rodziców i otaczających ich ludzi. Tylko konsekwentne postawy ze strony otoczenia, jednolitość wymagań rodziców i nauczycieli, wzajemne podtrzymywanie autorytetu matki i ojca tworzą wokół dziecka prawidłowy klimat, ucząc je szacunku do ustalonych norm życia społecznego, przygotowując je zarazem do podporządkowania się tym normom w szkole i w przyszłym, dorosłym życiu.