419


Bóg, życie i śmierć w literaturze średniowiecza, baroku i romantyzmu

Bóg, życie, śmierć. Te trzy słowa zawierają w sobie niemal cały sens istnienia człowieka. Nasze życie, to po prostu czekanie na śmierć, która jest końcem wszystkiego, a jednocześnie początkiem nowego życia, już po tamtej stronie, według większości ludzi wyznających jakąkolwiek religię życia z Bogiem. Nic zatem dziwnego, że słowa te tak często pojawiały się na łamach literatury na przełomie wieków. I chociaż słowa te były zawsze takie same, to jednak okoliczności w jakich się one pojawiały były skrajnie różne. Spróbujmy prześledzić zmiany w stosunku ludzkości do tych trzech wartości na przełomie dziejów, korzystając przy tym z dorobku literackiego trzech ważnych epok historycznych: średniowiecza, baroku i romantyzmu.

Średniowiecze nie stanowi epoki, o której współcześni członkowie kościoła katolickiego chcieliby chętnie rozmawiać. Wszyscy dobrze znamy dzieje z tej epoki, nie bez racji określanej często mianem "mrocznego średniowiecza". Wyroki inkwizycji, palenie na stosach czarownic, niszczenie ksiąg głoszących naukę chociaż tylko minimalnie różniącą się od tej, jaką głosiła Biblia. Jednym słowem nakaz całkowitego podporządkowania się wyrokom Bożym. Duchowieństwo głosiło wśród prostego ludu potrzebę cierpienia za życia ziemskiego, aby potem móc doznawać wiecznego odpoczynku w Królestwie Niebieskim. Bardzo modny w tamtym okresie (ale jedynie wśród tych, którzy go zalecali, nie zaś wśród tych, którzy mieli go stosować) był ideał ascety. Piękny przykład bohatera-ascety mamy w "Legendzie o św. Aleksym", której bohater, wywodzący się z bogatego domu, postanawia nagle rzucić wszystko i udać się w świat by tam, z dala od dobrobytu, żyć z tego co dostanie od łaskawych ludzi i spędzać większość czasu na modlitwie. Jego cierpienie zostaje w końcu docenione, jednak gdy Matka Boska zaczyna objawiać się w kościele w którym Aleksy się modlił i wstawiać się za nim, nasz bohater natychmiast usuwa się w cień wydarzeń, i wyjeżdża do innego miejsca, gdzie o nim nigdy nie słyszano aby tam cierpieć biedę, głód i zimno, a w końcu umrzeć pod schodami pewnego domostwa, jak najgorszy żebrak i włóczęga. Dopiero po jego śmierci mieszkańcy miasta odkrywają niezwykłą prawdę o pochodzeniu biednego żebraka.

Jak widać, mamy tu typowy przykład średniowiecznego ascety. Człowiek, który zostawia wszelkie posiadane przez siebie dobra materialne i udaje się na samotną tułaczkę aby zasłużyć sobie na nagrodę w niebie. Nawet chwilowa szansa na poprawienie swojej sytuacji nie jest dla niego wystarczającym powodem do zmiany postępowania. Natychmiast znajduje sobie nowe miejsce do prowadzenia pokutniczego życia.

Najciekawsze w całej historii średniowiecza jest to, że osoby najbardziej nawołujące do takiego trybu życia, same skromnością nie grzeszyły - stan duchowny należał do najbogatszych stanów w Polsce (i nie tylko w Polsce). Jak wyglądała sytuacja w tamtej epoce doskonale ukazuje film "Imię Róży" Jean-Jacquesa Annauda. W jednej ze scen tego filmu duchowni wyrzucają odpadki z kuchni za mury klasztoru, gdzie natychmiast rozpoczyna się walka na śmierć i życie o każdy kąsek pomiędzy krańcowo wygłodzonymi mieszkańcami okolicznych wiosek. Oczywiście sytuacja taka nie była regułą, ale nie zmienia to faktu, że większość duchownych średniowiecza żyła kosztem biedaków, tłumacząc im że to dla ich dobra.

Pozostawmy jednak sprawę stosunków społecznych historykom i zajmijmy się raczej średniowieczną literaturą. Innym ideałem średniowiecza była postać bohaterskiego, bezgranicznie oddanego swojemu panu rycerza Rolanda. I tu także możemy zauważyć skłonność do podporządkowywania ludzi słabszych osobom silniejszym (jednak ciągle wracamy do stosunków społecznych). W późniejszym okresie postać rycerza została zastąpiona postacią rycerza-nieudacznika, czyli po prostu walczącego z wiatrakami Don Kichota.

Przy tak pełnym cierpienia i poświęceń życiu człowieka średniowiecznego, trudno dziwić się, że śmierć jawiła mu się jako dobrodziejstwo losu, jako nagroda za trud życia i zapowiedź zasłużonego odpoczynku. Stąd też niezwykle barwne i efektowne odejście ze świata rycerza Rolanda czy też św. Aleksego. W opisach ich śmierci zamiast spodziewanego smutku możemy dopatrzyć się radości - opowiadania te pomimo śmierci bohaterów kończą się jednak szczęśliwie.

Kolejna epoka - Barok - nie przyniosła większych zmian, jeśli chodzi o postępowanie kościoła. Próby reformacji spotkały się ze zdecydowanym protestem ze strony kościoła i ostatecznie zwołaniem soboru trydenckiego gdzie ustalono dokładny plan działania mający zlikwidować wszelkie przejawy różnowierstwa. Nieznacznie także zmieniły się poglądy ludzi na życie. Nadal życie jest traktowane jaka rzecz drugorzędna, jako środek służący do osiągnięcia celu jakim jest życie wieczne. Istniało wielu twórców pragnących rozwiązać zagadkę bytu. Tak na marginesie, to jest to odwieczny problem ludzkości:

"Błogosławiony jesteś Panie

bo stworzyłeś Niebo i Ziemię

aby człowiek miał co podziwiać

i miał gdzie mieszkać

(...)

Błogosławiony jesteś Panie...

Tylko po jaką cholerę stworzyłeś człowieka?!(...)"

(Fragmenty współczesnego wiersza).

W Baroku pojawia się jednak także odmienna postawa. Niektórzy decydują się na przyjemności życia codziennego odkładając sprawę zbawienia na dalszy plan. Należy do nich m.in. Hieronim Morsztyn jeden z tzw. poetów światowych rozkoszy. Wyrażali oni zgodę na świat, który chociaż jest nietrwały to jednak zawiera w sobie głębokie piękno. Jednocześnie podziwiając świat doczesny nie zapominali oni jednak o Bogu, chwaląc Go i dziękując Mu za dzieło stworzenia. Przykład ciekawej postawy wobec Boga zawiera wiersz Daniela Naborowskiego "Marność":

"(...)

Miłujmy i żartujmy,

Żartujmy i miłujmy,

Lecz pobożnie, uczciwie,

A co czyste, właściwie.

Nad wszystko bać się Boga -

Tak fraszką śmierć i trwoga. "

Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. Widzimy tam wyraźnie nawiązanie do średniowiecznego poglądu o roli śmierci jako przejścia z jednego życia do innego, lepszego. Różnica polega na tym, że człowiek baroku nie uważał za konieczne życie w ciągłym umartwianiu się i pokucie. Dopuszczał możliwość rozrywek i zabawy, pod warunkiem wszak aby nie przedkładać rzeczy doczesnych ponad wartości wieczne.

Romantyzm, prawdopodobnie także z racji dużego odstępu czasowego jaki dzielił ten okres od dwóch poprzednio omówionych epok, przedstawił już zupełnie odmienną postawę człowieka wobec Boga, życia i śmierci. Nie ma już takiego bezwzględnego podporządkowania się Bogu. Pojawia się nawet bunt przeciw jego panowaniu (to oczywiście Konrad w "Dziadach" cz.III). Ponieważ okres Romantyzmu przypada w Polsce w okresie zaborów, więc decydującą rolę w twórczości tamtego okresu zajmuje problem wyzwolenia narodu z niewoli. Z walką tą wiąże się niezliczona problemów. Dlatego m.in. bohater romantyczny jest szarpany wewnętrznymi sprzecznościami, z jednej strony stoi dobro ojczyzny, z drugiej jego własne życie lub też honor, który w tym okresie był często uważany za coś ważniejszego niż życie (lepiej było zginąć w sposób honorowy niż splamić swój honor).

Śmierć jednostki w takich przypadkach jak dobro ojczyzny staje się rzeczą drugorzędną. Ponadto często śmierć jest łatwiejszym rozwiązaniem niż życie w niewoli (to oczywiście tylko moje zdanie). Problemem przed którym często stawali bohaterowie romantyczni była sprawa dążenia do szlachetnych celów za pomocą wszelkich środków także tych określanych często jako niehonorowe. Takie podejście do sprawy wyzwolenia Ojczyzny doprowadziło Konrada do momentu, w którym odwraca się od Boga śpiewając:

"(...)

Zemsta na wrogach,

z Bogiem i choćby bez Boga.(...)"

W czasach inkwizycji najprawdopodobniej za te słowa Konrad zostałby skazany na spalenie na stosie. Nawet jednak w czasach względnej tolerancji słowa takie wzbudzają mieszane uczucia. Czy można zatem dążyć do celu bez zastanawiania się nad metodami? To kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Tak wyglądały wartości życia, śmierci i Boga w przeszłości. Zastanówmy się jednak przez chwilę i spróbujmy porównać tamte podejście do tych spraw z postawą dzisiejszych Polaków. Nie da się nie zauważyć, że sytuacja systematycznie się pogarsza. W przeciwieństwie do Średniowiecza, gdzie wartością dominującą był Bóg, a życie było tylko środkiem a nie celem (przynajmniej teoretycznie), w dzisiejszych czasach sytuacja uległa zupełnemu obróceniu. Dzisiaj, mając w Polsce 95% katolików, nie mamy nawet połowy ludzi przestrzegających zasad chrześcijańskich - a to przecież wiąże się bezpośrednio ze stosunkiem do Boga. Życie staje się celem samym w sobie, najważniejsze jest "dorobić się" nowego samochodu, mebli do mieszkania, telewizora. Wystarczy w niedzielę przejść się koło kościoła po mszy św. i posłuchać jakie niesamowite problemy nurtują naszych biednych, prześladowanych Polaków. Nasz naród potrafi wykazywać niesamowitą inwencję w przypadku gdy zagrożony jest z zewnątrz, jednak do normalnego życia Polacy po prostu się nie nadają. Wprawdzie "Lenistwo jest motorem postępu" jak powiedział mój kolega (że niby ja!), ale tylko do pewnych granic. Nasz nowy prezydent, doprowadzając do obecnej sytuacji politycznej popełnił jeden podstawowy błąd. Pozbawił Polaków wroga. Nasz naród musi mieć kogoś, na kogo można zwalać winy za wszystkie nasze braki i wady, a jednocześnie kogoś kto mobilizował by nas do wspólnej walki. Mógłby to być ktoś fikcyjny, tak jak Goldshmit z "1984" Orwell'a, ale nie można sytuacji pozostawić tak jak jest. Przypomniało mi się opowiadanie, w którym po zakończeniu wojny armie wielu krajów są porozbijane na małe kilkuosobowe grupki, nie mogące nawiązać ze sobą kontaktu. Aby nie stracić gotowości bojowej, na każdy dzień ustala się tzw. "wroga dyżurnego", którego następnie wszyscy biją, kopią, poniewierają, ćwicząc na nim swoją sprawność fizyczną. Jedyną wadą takiego rozwiązania było to, że taki "wróg dyżurny" z reguły umierał już po kilku godzinach. Mimo wszystko proponuję jednak rozpisać ogólnokrajowy konkurs na "wroga państwowego". Jako pierwszego kandydata proponuję naszego wychowawcę. To właśnie dzięki niemu przekonałem się jak bardzo wspólny przeciwnik może zjednoczyć grupę początkowo obcych ludzi. I tak oto od mroków epoki średniowiecza, poprzez wzniosłe idee romantyzmu, doszliśmy do rzeczy tak prozaicznej jak konflikt klasa - wychowawca. Najwyższy czas zatem kończyć, bo nie wiadomo co by z tego dalej wynikło.

„Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”. Ustosunkuj się do podanej tezy, wykorzystując znane utwory literackie i własne przemyślenia.

Aby w sposób krytyczny móc ustosunkować się do tezy: „Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”, należy najpierw od powiedzieć sobie na pytanie, cóż owo człowieczeństwo oznacza. Znaczenie słowa „człowiek” rozpatrywać można w dwóch płaszczyznach: biologicznej i filozoficzno-teologicznej. Z biologicznego punktu widzenia homo sapiens to - jak sama nazwa wskazuje - „istota rozumna; należąca do gatunku ssaków człowiekowatych”. Filozofowie i teolodzy przypisują jednak człowiekowi znacznie wyższą rolę niż tylko przynależność do określonej gromady. Specjalną funkcję upatrują oni bowiem w „racjonalno-duchowych” zdolnościach człowieka i na ich podstawie budują jego prawdziwy wizerunek.

W naszej kulturze chyba najistotniejszym wyznacznikiem człowieczeństwa jest biblijny dekalog. Bycie człowiekiem w sensie biologicznym nie jest zatem równoznaczne z filozoficznym pojęciem człowieczeństwa. Według tej drugiej koncepcji u podstaw człowieczeństwa leży bowiem przestrzeganie zasad moralnych,

spośród których - w moim odczuciu - na plan pierwszy wysuwa się szeroko pojęta miłość bliźniego. Ta zaś pociąga za sobą szereg innych cech, m.in. dobroć, odwagę cywilną, zdolność do poświęceń, wierność ideałom, godność i odpowiedzialność za czyny.

Znając ideę człowieczeństwa, można wysnuć tezę, że bycie człowiekiem zawiera w sobie kategoryczny imperatyw absolutnej odpowiedzialności: „Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym” jest jednak hasłem działającym tylko w jednym kierunku. Sama odpowiedzialność jeszcze człowieka (oczywiście w sensie filozoficznym) nie czyni, co doskonale obrazuje przykład Jurgena Stroopa z powieści Moczarskiego Rozmowy z katem. Był on w pełni odpowiedzialny za swe czyny, wierny ideałom do końca i z honorem przyjął nieuniknioną konsekwencję w postaci wyroku. To jednak nie usprawiedliwia jego zbrodni, a tym bardziej nie czyni zeń człowieka.

Moja teza wynika z głębokiego przeświadczenia o potrzebie zasłużenia sobie na miano człowieka, za sprawą sprawdzenia swego zachowania w momencie krytycznym. Aby moje teorie nie pozostały pustosłowiem, proponuję dowód w postaci analizy kilku przykładów literackich.

Wydaje mi się, że jednym z najważniejszych okresów próby dla ludzkości była II wojna światowa. W tym okrutnym czasie zachowanie pełnej odpowiedzialności za swe zachowanie było bowiem wyjątkowo trudne. Dowodzi tego Tadeusz Borowski, twierdząc, że można być występnym i cnotliwym zarazem. Moim zdaniem to niemożliwe, gdyż jedno wyklucza drugie. Bohaterowie Borowskiego w rozpaczliwej walce o przetrwanie tracą zupełnie swą godność i człowieczeństwo. Porzucają miłosierdzie i ideę pomocy bliźniemu, aby za wszelką cenę ratować własną skórę. Odpowiedzialność pozostaje poza granicami obozu koncentracyjnego. Zdaniem Borowskiego lagier jest miejscem, gdzie możliwy do wytłumaczenia jest ludzki egoizm, gdyż tam panuje odwrócona moralność. Lecz czy jeżeli gdzieś funkcjonują podobne wartości, może być w ogóle mowa o człowieczeństwie? Moim zdaniem - nie!

O człowieku świadczą, w myśl behawioryzmu, jego czyny. W moim odczuciu okoliczności nie są jednak usprawiedliwieniem dla braku odpowiedzialności.

Aby udowodnić niewłaściwość sądów autora opowiadań i pokazać, że nawet w tak straszliwych warunkach zachować można odpowiedzialność warunkującą człowieczeństwo, przedstawić pragnę bohaterów Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Więźniowie Jarkucka, mimo cierpienia i upodlenia, odnajdują w sobie okruchy człowieczeństwa. Potrafią być szlachetni, pomagać sobie, słuchać cudzych wspomnień, dzielić się jedzeniem i wspierać innych na duchu - czego dowodem jest postać Natalii Lwownej. Dla niej i jej podobnych złagrowanie nie oznacza odczłowieczenia, a ciężkie warunki życia nie mają wpływu na ich system wartości. Pozostają wierni własnym ideałom i uczciwi wobec samych siebie. Dlatego też w chwili śmierci nie będą musieli wstydzić się życia. Człowiek za każdy popełniony czyn powinien potrafić uczciwie i z podniesioną głową rozliczyć się ze sobą, innymi i Bogiem. Odpowiedzialność wynika bowiem z ludzkiej moralności; jest jej tworem, a zarazem odzwierciedleniem.

Każdy człowiek musi zdawać sobie sprawę, że jego postępowanie ma wpływ nie tylko na jego życie, ale także na losy innych. Jako ludzie jesteśmy więc odpowiedzialni nie tylko przed sobą, lecz również przed całym społeczeństwem. Problem zbiorowej odpowiedzialności doskonale unaocznia Albert Camus w powieści Dżuma. Walkę z zarazą, która opanowała Oran, prowadzą mieszkańcy tegoż miasta. Autor, opisując poszczególne postawy bohaterów wobec śmiertelnej choroby, głosi apoteozę życia godnego. Tarrou, mimo iż jest w Oranie tylko przejazdem, w obliczu klęski identyfikuje się z mieszkańcami i włącza się w akcję niesienia pomocy. Doktor Rieux, jako lekarz z powołania, czuje się odpowiedzialny za każde ludzkie życie. Choć bardzo cierpi z powodu rozłąki z żoną, ma świadomość, że przysięga Hipokratesa obliguje go do pozostania w mieście i walki z zarazą. Poczucie obowiązku solidarnego działania na drodze do zapobiegnięcia rozprzestrzenianiu się dżumy budzi się także w Rambercie, który początkowo uważa, że problem orańczyków jego nie dotyczy.

Camus wiele mówi o konieczności dźwigania na swych barkach brzemienia własnych zachowań. Jako jeden z głównych popularyzatorów filozofii egzystencjalnej twierdzi, że człowiek powinien być świadomy swego istnienia (tzw. „byt dla siebie”) i sam zdecydować, jaką drogę życia obrać. Jeżeli zaś jednostka ma prawo, a nawet obowiązek decydowania o tym, kim jest, gdyż „egzystencja wyprzedza esencję”, to jest w pełni odpowiedzialna za to, co z siebie uczyni. Odpowiedzialność ta nie ogranicza się tylko do jego osoby. Ponieważ wybierając określony sposób na życie, człowiek staje się jego propagatorem, więc za swe postępowanie odpowiadać musi przed całym społeczeństwem.

Zupełnie inną, choć równie istotną odmianą odpowiedzialności jest poczuwanie się do obowiązku odpowiadania za losy kraju. Konrad Wallenrod z Mickiewiczowskiej powieści poetyckiej odczuwa konieczność walki o niepodległość Litwy. Patriotyzm Wallenroda jest na tyle silny, że dla ojczyzny porzuca on żonę oraz sprzeciwia się honorowi rycerskiemu i kodeksowi chrześcijańskiemu. A przecież patriotyzm to nic innego, jak świadomość odpowiedzialności obywatelskiej.

Podobną postawę prezentuje większość polskich bohaterów romantycznych. Bo przecież zarówno w Kordianie na górze Mont Blanc, jak i Konradzie w więziennej celi rodzi się wewnętrzny nakaz podjęcia walki z zaborcą.

Nazywam się Milijon, bo za milijony kocham i cierpię katusze - mówi Konrad w Wielkiej Improwizacji, dając tym samym wyraz swojej odpowiedzialności za Polaków. Jak trudno dźwignąć na barkach jednej osoby brzemię całego narodu, pokazuje porażka romantycznych samotnych bojowników, a w tym Konrada.

W swojej pracy starałam się udowodnić, jak poczucie odpowiedzialności za swoje czyny wpływa na wartościowanie ludzi. Ten, kto tę świadomość ma, stara się żyć godnie, aby zasłużyć na miano człowieka. Warto zatem pamiętać, żeby przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji w sprawie naszego życia zdać sobie sprawę

z ciężaru, jaki na siebie bierzemy, bo później trzeba się będzie z tego rozliczyć. Dlatego tak istotne jest, by każdy z nas, wybierając swoją drogę życia, zastanowił się nad słowami:

Czy popiół tylko zostanie i zamęt

co w przepaść idzie z burzą - czy zostanie

na dnie popiołu gwiaździsty dyjament

wiekuistego zwycięstwa zaranie?

"Być czy mieć?" - rozważania na temat kondycji współczesnego człowieka końca XX wieku.

"Być czy mieć" - pytanie, które chyba po raz pierwszy tak silnie zostało zaakcentowane właśnie dziś, pod koniec dwudziestego wieku. Oddaje ono całą głębie problemów człowieka naszej ery. Przed podjęciem dyskusji na ten temat, należy zastanowić się, co jest przyczyną, że pytanie to, dotyczy każdego bez wyjątku człowieka świata "kultury zachodu". Dlaczego tak się dzieje, że człowiek, żyjący właśnie w centrum Europy, boi się jasno i otwarcie powiedzieć - "chcę mieć, nie ważne kim jestem i kim się stanę". Prawda jest szokująca. Wystarczy sięgnąć do rocznika statystycznego - konsumpcja w krajach europejskich i bogatych państwach świata znacznie przekracza zapotrzebowanie ludności tych krajów. To ona jest przyczyną problemu, który przejawia się zagubieniem wartości intelektualnych, kosztem masowego podporządkowania jednostki wobec kultu przedmiotu. Koniec wieku XIX i początek XX przyniósł ludzkości, erę przemysłu masowego, ciągłego obniżania kosztów produkcji i unifikację i jednolitość samego przedmiotu, który stawał się, z jednej strony ciągle doskonalszy jakościowo, z drugiej zaś nieodróżnialny od innego. Przedmiot, który do tej pory, posiadał coś, co nazwałbym "duszą", ponieważ rzemieślnik wkładał w jego produkcję nie tylko swój czas i wysiłek, ale był z nim związany, czymś na kształt więzi nawet uczuciowej, stał się zupełnie bezpodmiotowy. Nie ma już produkcji rzemieślniczej. Automat produkuje kolejny, seryjny model samochodu, swetra, dzbanka (być może to jest powodem sentymentu do starych przedmiotów). Przedmiot kupowany w sklepie nie posiada wartości "duchowej", trudniej się do niego jest przywiązać, wszystko staje się jednorazowe, do wyrzucenia. To z kolei rodzi inne zjawisko, a mianowicie kult pieniądza.

Człowiek XX wieku to jednostka bardzo rozdwojona. Mam tu na myśli dwa aspekty życia we współczesnym społeczeństwie, które także może być oskarżone o sprzyjanie tworzenia "ludzi - portfeli", a na pewno o kreowanie i popieranie modelu konsumpcyjnego życia. Jednostka ludzka w dzisiejszym społeczeństwie ma rozległe prawa, które dają bardzo duże poczucie pseudowolności. Demokracja jest systemem, który doskonale zapewnia spektakularne poczucie współrządzenia swoim państwem, a więc kierowania całym społeczeństwem. Człowiek czuje się jak władca, kiedy w czasie kampanii wyborczych padają slogany podkreślające słowo "Ty". Człowiek dzisiejszy ma ogromne poczucie prywatności. Nikt nie jest mu w stanie zabronić, by posiadał, by miał. W myśl zasady "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" tworzy własne "miniaturowe państewko", otacza się stertą automatycznie wyprodukowanych, bezwartościowych duchowo przedmiotów, dzięki którym staje się ich panem i władcą. Wydaje mu się, że jest ich jedynym panem i za wszelką cenę usiłuje nie dostrzegać tego, że obok niego setki ludzi postępuje tak samo. Powoli staje się poddanym tychże przedmiotów. Nie jest w stanie bez nich żyć - bo one dają mu władzę. I tak toczy się dramat każdego człowieka, który staje się i królem, i poddanym jednocześnie. Całe to przekonanie staje się iluzją, gdy uświadomimy sobie, że wszystko to jest jedynie pozorem prawdziwej wolności, gdyż całością steruje jedynie nieokiełznana chęć posiadania, a całość stosunków międzyludzkich opiera się na zimnej kalkulacji. Przejawy bezinteresowności są tępione już w zarodku, gdyż mogłyby zachwiać misterną równowagę. Kiedy nawet coś takiego się stanie, to najczęściej kręci się o tym film, aby pokazać "tak się powinno robić", aby wytłumaczyć się z tego, że sami nic nie robimy, albo też traktuje się tego człowieka jako indywiduum i zamyka go w "klatce" obojętności. Społeczeństwo nie jest wolne, stwarza jedynie mit o własnych zasługach dla jednostki.

Każdy teraz będzie się usprawiedliwiał, że on nie, on się temu nie podaje, jest z boku. Błąd. To jest właśnie umiejętne propagowanie tych ideałów pseudowolności. Ktoś kto zrozumie, że właśnie takim człowiekiem jest i odważnie się do tego przyzna - on wyzwoli się z konwenansów, i będzie w stanie naprawdę zrozumieć "czy być, czy mięć". Dlatego należy od razu powiedzieć - tacy jesteśmy, taka jest ludzka natura. To, że człowiek chce posiadać nie jest niczym nowym. Kiedy tysiące lat temu pierwotni ludzie po raz pierwszy zrozumieli czym jest posiadanie (Na marginesie należy zaznaczyć, że właśnie pierwsi ludzie zostali odróżnieni od małp człekokształtnych wg. teorii Darwina, kiedy raz użyte narzędzie, nie wyrzucili, lecz pozostawili by posłużyć się nim jeszcze raz), od tej pory każdy człowiek coś miał. Z czasem przypisywał przedmiotom moce magiczne. Stąd wzięły się talizmany, które miały dawać szczęście, tylko dla tego kto je posiadał. Pierwotne religie bazowały na przedmiocie, który symbolizował bóstwo i należał do określonej grupy społecznej. I tak rozwiała się historia. Ludzie zaczęli walczyć aby posiąść, aby dostać, aby mieć. I tak do chwili obecnej toczy się walka , by mieć jak najwięcej, nie ma specjalnego znaczenia, czy akurat jest to potrzebne. Niektórzy stan nadmiernego posiadania nazywają luksusem. Lecz słowo to ma zbyt pozytywne, przynajmniej dla współczesnego człowieka, zabarwienie. Do tej pory mówiłem głównie o przedmiotach, ale człowiek jest zbyt pomysłowy, by ograniczyć swą chęć posiadania jedynie do przedmiotów. Dlaczego by nie można posiadać innych ludzi (patrz: niewolnictwo), posiadać władzy nad nimi (czyt.: polityka), krępować im umysły (propaganda). Wydaje się, że tylko jedno niechcący gubi się podczas wymieniania co chcielibyśmy - to rozum i myślenie. Był człowiek, który jednak chciał mądrości - nazywał się Salomon i całe wydarzenie opisane jest w Biblii w Drugiej Księdze Kronik (2 Krn - 1) - Bóg obdarowuje go nie tylko mądrością, ale również bogactwami. Świadczy to o tym, że by posiadać trzeba nie tylko chcieć, ale również umieć wybrać mądrość, o czym często się zapomina. Mądrość opiera się na myśleniu, a stąd już nie daleko do maksymy "myślę więc jestem". Człowiek zapomina, będąc częścią społeczeństwa, że należy myśleć, by nie zagubić własnego bytu. Wspólnota, zwłaszcza współczesna "zwalnia" często z myślenia, ktoś inny podejmuje decyzję, ktoś inny martwi się z mnie, ja tylko żyje. Lecz cóż to jest - to ma być życie - przecież życie wymaga odpowiedzialności za samego siebie, tymczasem tajemnicza siła pozbawia nas często prawa do odpowiedzialności, zrzucając winę na "obiektywne trudności...".

Świat się zmienia bardzo dynamicznie i niestety, co trzeba ze smutkiem stwierdzić, ludzie nigdy już nie "dorosną" do sytuacji. Kiedy jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności, kiedy wytwory naszych umysłów, podejmują za nas decyzję, kiedy one zaczynają naprawdę myśleć, człowiek przestaje, zanika u nas właśnie możliwość swobodnego myślenia (znów teoria biologiczna - narząd nieużywany zanika). Jesteśmy skażeni kapitalistycznym przekonaniem o wyższości pieniądza nad autentycznymi wartościami. Powoli pieniądz staje się wyznacznikiem wartości wszystkiego, nawet myślenia. Jedyną "nieskażoną", zresztą być może nie całkiem, sferą pozostają uczucia. I tak jak romantycy stawiali ją ponad wszystko, być może dzisiaj staną się one ratunkiem dla tego, co zostało z człowieka współczesnego. Nie chodzi tu jednak bynajmniej o wszystkich ludzi, są przecież tacy, którzy rozumieją, jakie zagrożenie niesie współczesny świat dla humanizmu - tego prawdziwego. Nadal jednak ogromne rzesze ludzi pozostają pod wpływem nieokiełznanej chęci posiadania. Swe zagubienie intelektualne tłumaczą przymusem zdobycia środków do luksusowego życia, lub też wzbogacenia się w celu poznania "wielkiego świata", który może być utożsamiany ze światem elit intelektualnych. Gdy jednak tacy ludzie, "dorobkiewicze" staną się elitą to kim staną się ludzie z robotniczych slumsów, którzy nie mają innych wzorów. Media "karmią" nas znaczną ilością informacji, których jednak nie każdy potrafi krytycznie ocenić i zrozumieć ich sens. Co więcej informacja staje się przedmiotem pożądania, tak jak pieniądze, gdyż posiada ona już obecnie realną wartość. Gdzie więc wolność wypowiadania się, i dostępu do informacji. Człowiek przestaje myśleć - przestaje żyć. To wcale nie jest slogan. Jego ciało nie ginie. On umiera zupełnie inną śmiercią - on umiera sam dla siebie.

Byt, egzystencja jest jedyną pewną rzeczą dla człowieka, póki żyje, jest w stanie oceniać i kształtować świat, swoje otoczenie. Tymczasem mamy do czynienia we współczesnym świecie z czymś zupełnie nowym - chorobą cywilizacyjną. Byt człowieka, jednostki jest zagrożony, i to wcale nie w sposób fizyczny (choć i w taki również), poprzez ukształtowane przez wieki stosunki społeczne oraz sytuację materialną jednostki, diametralnie różniącą się od jakichkolwiek wcześniejszych. Człowiek dopiero uczy się jak żyć z wytworami własnego umysłu i z innymi ludźmi, z którymi musi przestać walczyć, by opanować swą własną psychikę. Człowiek współczesny musi wyzbyć się chęci posiadania, by lepiej poznać samego siebie gdyż inaczej zostanie wplątany w wir materialistycznej ideologii absurdu.

Posiadanie musi zostać ograniczone, gdyż jednostka zagubi się w tłumie identycznych ludzi, pragnących tego samego, robiących to samo, zagubi swą indywidualność. Oczywiście te wskazówki są marzeniem ściętej głowy. Na razie wszystko wskazuje, że ludzie są zbyt słabi, aby stawić czoło wyzwaniom nowej epoki. Popadają w obsesję posiadania, gdyż jest to najłatwiejszy sposób przetrwania w dzisiejszym świecie. Umiera duch ludzkości. Czy uda się go komukolwiek uratować?

Moim zdaniem kondycja współczesnego człowieka jest zła, stoimy na skraju przepaści, i co gorsze, nie wiemy co zrobić. Trudno jest odbierać prawo do posiadania, gdyż nikt nie jest w stanie przeżyć bez własności (W Związku Sowieckim Stalin prowadził na wielomilionowej rzeszy ludzi takie "badania" - których owocem było zniewolenie ich na trzy pokolenia i utratę tożsamości przez wiele narodów). Jest ona decydującym elementem zachowania prywatności i w pewnym sensie również celem życia. Jedynym sposobem na wyrwanie się z niewoli jest zmiana mentalności społeczeństwa już teraz ogólnoświatowego i wyrównanie dysproporcji. Myślę, że nie nastąpi to jednak szybko.

Zniszczona pozostaje również sfera duchowa człowieka. Przesadne traktowanie pieniędzy jako celu - a nie środka prowadzi do zniszczenia marzeń, które nagle przybierają realną postać ilości zer po jedynce na koncie w szwajcarskim banku. Jaką więc dać odpowiedź na początkowe pytanie? Powiem tak: trudno jest być nie mając nic, lecz mając wszystko przestajemy być. Umiejmy ocenić swe potrzeby i do nich dostosować nasze posiadanie!

Śmiech, refleksja, świata opisanie... Czego oczekuje od literatury jej współczesny odbiorca?

Jest coś, czego - uważając się za współczesnego odbiorcę literatury - nie oczekuję od niej z pewnością Przepisu na życie, wyjaśniania świata, czyli odpowiedzi bez pytań. Ponieważ pytania pomagają odnaleźć własną definicję, a dogmatyczna podana do wierzenia definicja zamyka umysł w klatce zgody lub wyrzuca poza nią buntem. A jeśli dogmat okaże się prawdziwy, to jakże trudno powrócić z tego wygnania! Wiara jest niebezpieczna. Umysł , który wierzy, ulega stagnacji. Przestaje wyglądać na ogromny, nieograniczony wszechświat. Słowa te pochodzą z książki Franka Herberta Bóg Imperator Diuny. Sformułowanie to jest z pewnością dla nas, Polaków wychowanych w duchu chrześcijańskim, obrazoburcze. Czy demaskatorskie? Nie sądzę. Ale czytając wiele książek, różnorodnych gatunkowo, po raz pierwszy spotkałem się z tego typu pozycją. Jeśli zawarte w temacie słowo śmiech zastąpimy bliskim znaczeniowo słowem rozrywka, to okaże się, że w literaturze Herberta znajdziemy wszystko. Jest opis świata: nie jest to nasz świat, a przynajmnej nie taki, jakim znamy go dzisiaj. Pod tym względem pozycję można zaliczyć do fantastyki - i tak się często dzieje. Poważną wadą tej sztywnej klasyfkacji jest to, iż wiele osób usłyszawszy o niej odkłada owe sześć grubych tomów na półkę, wykreślając je ze swych lektur. Jest to moim zdaniem błąd, ponieważ poza wspaniałym opisem stworzonego przez autora świata i fabułą, która mocno przypomina najlepsze wzorce powieści przygodowej, zawarte są w tych książkach refleksje. Słowa, które autor włożył w usta Leto Atrydy II - żyjącego trzy i pół tysiąca lat głównego bohatera czwartego tomu - są jak fragmenty traktatów filozoficznych. Wplatając w tekst powieści kilkuzdaniowe fragmenty pamiętnika Leto, Herbert prowadzi szeroko zakrojoną akcję stawiania pytań. Ukazuje dziesiątki postaci, kreuje ich życie, myśli i czyny, ukazując wielość dróg ludzkich w każdej dziedzinie. Powieść tendencyjna, hasło programowe pozytywizmu warszawskiego, które pomóc może w ukazaniu ducha współczesnego czytelnika. Przyjrzyjmy się rozumieniu tendencyjności. W czasach gdy tworzy Orzeszkowa, Prus, Sienkiewicz, powieść tendencyjna ma ukazywać czytelnikowi wspaniałość programu autorów. Powieść taka uczy. Najwyżej cenią współcześni Nad Niemnem. Dzisiaj za największe dzieło epoki uznajemy Lalkę - powieść z wielkich pytań epoki, jak napisał jej autor. Wynika z tego jednoznacznie, że dzisiejsi badacze literatury - elita pośród czytelników - najwyżej cenią pytania, nie odpowiedzi. Zmieniło się także rozumienie tendencyjności, które to określenie nabrało cech negatywnych. Powieść tendencyjna jest określeniem twórczości, odbieramy więc jej znaczenie tak samo jak kiedyś. Ale jeśli o czymś innym mówimy tendencyjny, to oznacza to, że rzecz ową odbieramy jako jednowymiarową, podającą naszym myślom jeden tylko dozwolony kierunek, jedny słowem - płaską. Któż dziś z własnej woli, sięga po utwory programowe różnych epok? Dzieła programowe naprzeciw utworom refleksyjnym - doskonałym przkładem będzie twórczość Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Jego wiersze programowe cytowano współcześne jako wyznanie wiary pokolenia. Dziś - jak w tylu innych przypadkach - nastąpiła zmiana w ocenie. Najwyżej cenimy nie te wiersze, w których poeta starał się opisać punkty programowe twórców młodopolskich, ale jego poezję refleksyjną, inspirowaną przyrodą Tatr. I chociaż większość tych wierszy zawiera jakieś postulaty dekadentyzmu, to opis dotyczy indywidualnych przeżyć. Przy czytaniu tych strof traci znaczenie fakt, że autor jest typowym przedstawicielem swojego pokolenia. Liczy się tylko to, że wypowiada swoje słowa, swoje przeżycia przelewa na karty tomików poetyckich. Króluje więc nie Tetmajer - głos pokolenia, ale Tetmajer - człowiek z wątpliwościami. Czytając jego pytania i osobiste odpowiedzi możemy definiować siebie. A przecież o to właśnie chodzi. Vade - mecum mówi inny poeta - geniusz romantyzmu, zapomniany przez współczesnych i odkrywany dopiero od niedawna. Idź za mną, bądź współtwórcą myśli zawartych w wierszach, myśli, bo ja nie podam Ci gotowych definicji - to właśnie mówi człowiek, który przemilczenie uznawał za część mowy równą rzeczownikowi i czasownikowi. Refleksja? Tak, ale nie jako przetrawiona i podana na srebrnej tacy poezji filozofa. Romantyzm był epoką wielkich indywidualności, twórców żądających Olimpu dla siebie - za swój talent. Cyprian Kamil Norwid żył później niż uznani za wieszczów Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Napisał w jednym z wierszy nic od was nie wziąłem i najwspanialszym dowodem potwierdzającym prawdziwość tych słów było stwierdzenie, że największym poetą jest prosty lud. Norwid wyrównał trud rolnika z pisaniem poezji, nazwał poetę rzemieślnikiem. Tak więc postulat wsółtworzenia wiersza przez czytelnika jest logiczną konsekwencją tych założeń. Pewna osoba, której zdanie bardzo sobie cenię, powiedziała mi kiedyś, że każdy - wcześnej czy później - pisze wiersze. Każdy żółtodziób potrzebuje jednak mistrza, nauczyciela. Norwid pragnął stać się dzwonem, który budzi uśpione umysły zniewolonej Polski.. Nie dla sławy, pustej chwały - choć gorzkie są jego słowa o zapomnianym twórcy. Walczył słowami o to, by każdy był filozofem, by każdy rolnik, o dłoniach spracowanych i brudnych od ziemi pól, był świadomym swego człowieczeństwa Polakiem. Jego mysli nie doceniła epoka, której ideałami były praca u podstaw oraz fascynacja pracą i ludem. Moim zdaniem wynikać to mogło po części z tego że Norwid wysoko cenił indywidualizm, niezależność myślenia, a pozytywiści mieli program i wpisując się w tłum stawali się z nim zbiorowością masą. Indywidualność, niezależność, wielość dróg dla myśli docenił dopiero wiek XX z jego mnogością współistniejących kierunków w każdej dziedzinie życia i sztuki. Czasy nam współczesne - a można ich szukać już w końcu XIX wieku - doceniają też indywidualny odbiór świata przez twórcę. Od fowistów poprzez kubizm do abstrakcji - aby wspomnieć tylko o malarstwie - znaczenia nabiera to, co widzi artysta. On już nie chce narzucać wszystkim obowiązującego stylu patrzenia. Malarze, a obok nich najpierw poeci, później twórcy w innych dziedzinach, przekazać pragną świat takim, jakim go widzą. Dzięki nim poznawać możemy urok barwnych plam impresjonizmu i geometrycznych kształtów kubizmu. Do zastanowienia zmusza nas abstrakcja. Rozrywka, refleksja, opis świata. Zastanawiam się właśnie, czy można wyraźnie rozdzielić te funkcje czy też wymagania stawiane literaturze. Wydaje mi się, że jedynie traktat filozoficzny, dowcipy w brukowcu i podręcznik do fizyki uznane być mogą za typowe realizacje jednego tylko z tych postulatów. Albowiem już od starożytnej komedii śmiech przesiąknięty jest refleksjąi otoczony opisem świata. Od tamtych czasów, poprzez Moliera i Szekspira do Mrożka, niewiele się zmieniło w tym względzie. Niewiele przecież myśli może obyć się bez kontekstu otoczenia, a każda prawie chwila śmiechu pozostawia za sobą osad zamyślenia. Od tysięcy lat ludzie pisz±, czy to poezję czy prozę, zamykając w znakach alfabetów jakąś cząstkę siebie. Non omnis moriar. Poznajemy filozofie kolejnych epok wiedząc, że ich twórcy już dawno zmarli. Gdy jednak czytamy ich przemyślenia - odżywają oni na nowo. Mając przed oczyma dorobek tylu wieków i cywilizacji możemy czytać i stawiać sobie te same pytania. Później porównać możemy odpowiedzi: swoje i tamtych ludzi. Każdy z nas może śmiać się słysząc jeszcze echa ich śmiechu lub z wypiekami na twarzy poznawać martwe od stuleci światy. Wracając do tematu: czy można powiedzieć czego oczekujemy od literatury? Każda chwila naszego życia zależy od siebie samej i od czasu ją poprzedzającego. Stawiane w danej chwili żądania mogą stracić ważność za kilka dni, za parę godzin, już za dwie minuty. Wszystko zależy więc od momentu. Zakochany - chwycę za wiersze, zagrożony klasówką - usiądę nad podręcznikiem, a mając czas wolny - z książki SF. Dzięki tym wszystkim, którzy żyli przed nami i pisali mamy ogromne możliwości wyboru. Czasami sam chcę powiedzieć nie wszystek umrę - i wpisuję myśli w biały papier (albo częściej w pamięć komputera). Jednostka jest podstawą wszystkiego. Każdy autor jest samotnym albatrosem, każdy czyelnik jest sam i odbiera każdy jeden utwór przez pryzmat własnego ego, własnych doświadczeń i swoich myśli. Wynikać mogą z tego różne - dziwne czasami - rzeczy. Przykładem niech będzie narodowy socjalizm Hitlera jako filozofia łącząca poglądy Nietzschego i teorię ewolucji Darwina. W słowa nie można zamknąć myśli, więc niezależnie od intencji autora każdy utwór będzie tylko fragmentem z jakiejś całości. Człowieka można próbować definiować przez to, co przeżył. Doświadczenia są pryzmatem, który ulegając swej struktrze rozbija docierający do niego promień. Sam promień został już przepuszczony przez filtr autora, który zawarł w utworze tylko to, co chce przekazać. Wynika z tego, że odbiór idealny jest niemożliwy. Czy jednak warto do niego dążyć? Jaki ma sens narzucanie interpretacji, choćby przez szkołę? Im więcej pytań zamknie w swym dziele autor i im więcej wątpliwości ujawni i pokaże interpretator, tym więcej swoich odpowiedzi znajdzie każdy czytelnik. Oczekuję więc pytań przez śmiech, pytań przez refleksję i pytań przez opis świata - bo tylko one pomóc mi mogą zdefiniować siebie, poznać swój umysł, a przez to zrozumieć Człowieka i wszechświat.

CZŁOWIEK - ISTOTA ZDETERMINOWANA CZY WOLNA?

ROZWAŻ TEN PROBLEM POPRZEZ WYBRANE UTWORY LITERATURY POLSKIEJ I OBCEJ.

Człowiek od zawsze starał się kierować swoim losem, chciał mieć wpływ na niego. Faktem jednak jest, że większość wydarzeń w jego życiu jest dziełem przypadku. Są to chociażby codzienne wypadki samochodowe. Ktoś wychodzi z domu, aby zrobić zakupy, przekonany, że niedługo będzie znów ze swoją rodziną, a tym czasem nie wraca. Zginął w wypadku samochodowym, spowodowanym przez jakiegoś pijanego kierowcę. Czyż nie przypadkiem, zrządzeniem losu było to, że to właśnie ten człowiek znalazł się w tym właśnie miejscu, o tej właśnie porze. Wydawało mu się, że jest istotą wolną, że może pokierować swoimi sprawami, czynami, okazało się jednak, że jest inaczej. W ludzkim życiu tej wolności jest bowiem ilość minimalna, prawie wszystko zależy od przypisanego nam losu. Czy ten los zapisany jest w gwiazdach? Czy ustala go Bóg w momencie narodzin? Czy też jest to w planach ludzi wyżej postawionych w hierarchii społecznej i stworzonego przez nich, panującego ustroju politycznego?

Nie wiadomo. Ludzie słuchają porad wróżek i jasnowidzów, wierzą w to, co mówią karty i kryształowa kula, odczytują w sennikach znaczenie swoich snów. To wszystko jednak i tak nie pozwoli im zmienić swego przeznaczenia, zmienić tego, co jest im przypisane. Myślę, że każdy zdaje sobie z tego sprawę i dlatego w tak wielu utworach literackich odnajdujemy bohaterów zdeterminowanych przez los, własną psychikę, sytuację, w której się znaleźli.

Takie postacie odnajdujemy w,, DŻUMIE'' Alberta Camusa. Ludzie mieszkający w Oranie, gdzie rozgrywa się akcja utworu zostali zaskoczeni przez epidemię.

Choroba nie pozostawiła im żadnego wyboru, musieli pozostać w mieście i stawić jej czoła.

Miasto zostało zamknięte, nie można się było z niego wydostać. Jednak i w tej sytuacji mieszkańcom pozostała ta odrobina wolności, mieli pewną swobodę ruchów. Swoboda ta pozwoliła im na przyjęcie właściwej sobie postawy, postawy biernego poddania się chorobie lub też walki z nią, oczywiście na miarę ludzkich możliwości. Jedni więc, zamykali się w swoich mieszkaniach, zatrzaskiwali okiennice i cały dzień trzymali chusteczkę przy ustach starając się do minimum ograniczyć ryzyko zakażenia. Całymi dniami myśleli tylko o uniknięciu kontaktu z zadżumionym miastem. Inni przyjęli postawę korzystania z życia póki trwa. Oddawali się wszystkiemu z podwójną namiętnością zdając sobie sprawę, że być może za kilka dni mogą już nie żyć. Jeszcze inni postanowili stawić czoła chorobie, postanowili z nią walczyć. Organizowali się w formacje sanitarne, które pracowały w szpitalach pomagając lekarzom, jeździli ambulansami po chorych, pracowali w obozach kwarantanny, gdzie przebywały rodziny, w których ktoś zachorował. Narażali się oni na ciągłe niebezpieczeństwo, na ciągły kontakt z chorobą, ale może to właśnie dawało im siłę trwania, opierania się chorobie. Wielu z tych ludzi zmarło, może nawet większość, ale wiedzieli oni, że się nie poddali, że zrobili wszystko, co było w ich mocy, aby powstrzymać chorobę. Byli to ludzie, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że gdyby przeżyli to zawsze mieli by świadomość, że nie zrobili nic aby walczyć. Takim właśnie bohaterem DŻUMY jest Raymond Robert, dziennikarz z Paryża, który chwilowo przebywał w Oranie. Zaskoczył go wybuch epidemii, zamknięcie miasta i niemożność opuszczenia go. Postanowił on jednak wyjechać i znalazł na to sposób. Skontaktował się z członkami kontrabandy, którzy zobowiązali się pomóc mu w wydostaniu się z miasta. Wszystko już było przygotowane, jednak Rambert niemalże w ostatniej chwili po rozmowie z Tarrou i doktorem Rieux postanowił pozostać w mieście, przyłączyć się do formacji sanitarnych i walczyć z dżumą. W jego przypadku tą determinantą była nie tyle dżuma, ponieważ znalazł on sposób na ucieczkę przed nią, ale jego własna psychika, jego świadomość ludzkiej godności. Są ludzie, którzy przez całe życie robią rzeczy straszne, ale chociaż zdają sobie sprawę z tego ile zła czynią, to nie przeszkadza im to uważać siebie za człowieka. Rambert do takich ludzi nie należał. Gdyby wtedy uciekł z miasta, w momencie gdy dżuma zbierała najobfitsze żniwo, pozbawiłby się tam honoru. Zachowałby się jak tchórz zostawiając wszystkich tych ludzi, dbając tylko o ratowanie

,, własnej skóry `'. Postanowił zostać i walczyć razem z innymi, postanowił zasłużyć na miano człowieka przez duże,, C''. Mieszkańcy Oranu (i nie tylko ) zostali więc zdeterminowani przez chorobę, to ona zmusiła ich do pozostania w mieście, ale jednocześnie mieli tę odrobinę wolności, która dała im możliwość wyboru między ucieczką i walką. Odpowiedzi na pytanie o to, czy człowiek jest istotą zdeterminowaną, czy wolną odnajdujemy także w utworach mówiących o okresie wojny i okupacji hitlerowskiej. Mówią o tym opowiadania Tadeusza Borowskiego,, U nas w Auschwitzu `',,, Dzień na Harmenzach `'czy,, Proszę państwa do gazu `'. Dwa pierwsze utwory traktują o życiu więźniów w niemieckich obozach koncentracyjnych. Tutaj główną determinantą ludzkiego życia były instynkty biologiczne, a zwłaszcza instynkt zachowania tego życia i wszystko jemu zostało podporządkowane. Wszystkie zasady, którymi kierowano się na wolności, które były właściwe, postępowanie zgodne z morale człowieka w obozie okazało się nieprzydatne. Każdy musiał wyzbyć się ludzkich uczuć, pozbawić się współczucia, litości, poczucia sprawiedliwości, poświęcenia. Kto chciał przeżyć, musiał dbać tylko o siebie, nie mógł przejmować się losem innego człowieka. W obozie codziennością była kradzież, kombinacje w zdobyciu jedzenia, morderstwo, donosicielstwo, służalczość i uniżona grzeczność wobec obozowych kapo i oficerów. Tutaj nie można zwracać uwagi na to, co się dzieje z innym człowiekiem, nie można mu było współczuć, gdyż to oznaczałoby załamanie psychicznej siły ducha i w rezultacie strata szansy na przeżycie. Więzień zdeterminowany był przez instynkt życia i wszystko temu instynktowi podporządkowywał, bo przecież Niemcy nie zdążą wszystkich wymordować, ktoś przy życiu pozostanie i dlatego należało podtrzymywać to życie. W obozie codziennością było zamienianie kotłów z zupą zostawiając innemu komandu mniejszy tak jak mówi Tadeusz, bohater opowiadania,, Dzień na Harmenzach `', ale to była właśnie ta codzienność, gdyż dzisiaj my, a jutro oni. Także praca na rampie jak chociażby w opowiadaniu Borowskiego,, Proszę państwa do gazu `' wymagała wyzbycia się ludzkich uczuć. Tadeusz nie był jeszcze tak odporny psychicznie jak inni, dlatego też to, co się tam działo wywołało u niego torsje. Nie mógł znieść widoku ludzi po tygodniowej podróży w zamkniętych wagonach bydlęcych, z wagonami we własnych odchodach, brudnych, śmierdzących stojących na trupach.

Nie mógł znieść widoku kalek rzuconych na jeden stos z trupami i świadomości tego, że wraz z nimi spłonął oni żywcem. Nie mógł znieść widoku matek, które uciekają od swoich dzieci licząc na to, że będzie im dane żyć, a ich dzieci i tak już nic nie uratuje, instynkt przeżycia okazał się silniejszy od macierzyńskiego. Nie mógł znieść widoku poduszonych, podeptanych, obrudzonych odchodami niemowląt wynoszonych z wagonów jak kurczęta po kilka w jednej ręce. Wiedział on jednak, że musi się uodpornić, musi, jeżeli chce przeżyć. Wojna i okupacja, życie obozowe, instynkt przeżycia były to główne determinanty ludzkiego istnienia. Podporządkowały one człowieka swoim zasadom, zmusiły do wyzbycia się ludzkich uczuć, do przestania bycia człowiekiem. O podobnej determinacji dowiadujemy się z cyklu opowiadań Zofii Nałkowskiej

,, Medaliony `'. W utworze,, Kobieta cmentarna `' mamy obraz zachowania Żydów w czasie likwidacji warszawskiego getta w 1943r. Niemcy planowo niszczyli ten naród, każdy dzień akcji przebiegał według wcześniej ustalonych zasad. Mieszkańcom getta nie pozostawiono możliwości przeżycia, każdy musiał zginąć, ale pozostawiono mu możliwość wyboru rodzaju śmierci.

Mogli zginąć śmiercią gwałtowną przy spotkaniu z brukiem ulicznym gdy wyskakiwali z domu, w męczarniach, w płomieniach palących się budynków, od kuli karabinu, lub też jadąc w bydlęcych wagonach do krematorium była to nie ironia losu kierowała ich życiem? Jak można tu mówić o wolności, o możliwości wyboru, jeżeli, każdy wybór sprowadzał się do jednego - do rodzaju śmierci. Wyraźny obraz zdeterminowania człowieka przez sytuację panującą w czasie wojny mamy także w opowiadaniu,, Profesor Spanner `'. Autorka przedstawia tu obraz psychiki młodego gdańszczanina. Wojna i okupacja odcisnęły na jego jeszcze nieukształtowanej psychice niezatarte piętno, które będzie miało wpływ na całe jego życie. Ten młody człowiek codziennie widział śmierć, cierpienie, ludzkie zwłoki. Dlatego te ludzkie zwłoki przestały stanowić dla niego jakąkolwiek wartość. Nie czuł żadnych oporów przeciwko pracy przy przeróbce ludzkich zwłok na mydło. Czuł niemalże zachwyt i podziw dla człowieka, który potrafił zrobić mydło z tłuszczu wytopionego z ludzkiego ciała, dla człowieka, który potrafił,, zrobić coś z niczego `'.

Najprawdopodobniej, gdyby żył w innym czasie, gdyby widok trupów nie stał się dla niego codziennością, przypuszczalnie nigdy nie zgodziłby się na taką pracę, ale to właśnie wojna i okupacja popchnęły go do tego. Nie dały mu możliwości wyboru. Musiał on utrzymać siebie i swoją rodzinę, był więc wdzięczny, że znalazł pracę. Ten młody gdańszczanin miał możliwość wyboru, mógł nie przyjąć tej pracy, ale jego zdeterminowanie było zbyt silne, jego świat wartości został zachwiany przez sytuację, w jakiej się znalazł, stracił zdolność odróżniania dobra od zła i dlatego z tej możliwości nie skorzystał. Musiał żyć, a praca dawała mu środki utrzymania. Jako o człowieku zdeterminowanym możemy też mówić o Henryczku Fichtelbaumie bohaterze powieści Andrzeja Szczypiorskiego,, Początek `'. Jego życie zostało podporządkowane sytuacji, na jaką zostali skazani Żydzi w czasie wojny. W 1940r wraz z rodziną przeprowadził się do getta warszawskiego, jednak czuł, że za tymi murami jedyne co może go spotkać to śmierć. Uciekł więc i przez blisko rok ukrywał się w części aryjskiej, najpierw mieszkając na strychu u zegarmistrza, później u jakiegoś chłopa na wsi, a potem znów w Warszawie, kryjąc się po zakamarkach ulic, klatek schodowych i podwórzy. Tę ciągłą ucieczkę powodowała jego chęć życia, instynkt życia. W pewnym momencie tej swojej tułaczki, gdy przebywał w mieszkaniu warszawskiej prostytutki, która pozwoliła mu umyć się, wyspać, nakarmiła go i obdarzyła miłością cielesną zrozumiał, że nie ma sensu ta jego ucieczka i chęć życia. Zrozumiał, że kiedyś zostanie odnaleziony przez jakiegoś,, szmalcownika `' i dopełni swe życie samotnie na gestapo. Postanowił więc wrócić,, do swoich `', do getta, gdzie w tym czasie trwało już powstanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że tam najprawdopodobniej także czeka go śmierć, ale będzie to przynajmniej śmierć z honorem, wśród tych, których kochał i z którymi się utożsamiał. Życie Henrysia zostało więc zdeterminowane przez wojnę, ale on skorzystał z tej małej możliwości wyboru, która mu pozostała, z tej odrobiny wolności. Wrócił do getta aby umrzeć godnie, aby do końca zachować swe człowieczeństwo, by mieć przez samym sobą świadomość tego, że nie był tchórzem, by w momencie śmierci być pewnym, że postąpił słusznie.

Obraz zupełnego uzależnienia od jego losu mamy także w powieści Haliny Auderskiej,, Ptasi gościniec `'. Bohater utworu Szymon Drozd żyje w błogim szczęściu i radości w swej rodzinnej wsi Moroczne, aż do momentu wybuchu wojny w 1939r. Sądził, że skoro on nic nie wie o świecie to i świat nie ma wiadomości o jego istnieniu. Okazało się jednak, że gdy wojsko polskie potrzebowało żołnierzy to odnaleziono także i Szymona Drozda z pochodzenia Polaka, żyjącego w zapadłej głuszy, w rozlewiskach Prypeci. Po dezercji z wojska i powrocie do domu sądził, że wszystko wróciło do normy, ale los spłatał mu znów niemałego figla. Pozbawiono go możliwości pozostania we wsi ze swoją rodziną, gdyż był tu na Polesiu obcy. O ironio! Był obcy we własnym domu, we wsi gdzie żył i gdzie przyszedł na świat. Musiał jednak wyjechać. Wywieziono go na Syberię, znalazł się w Czugunce, w której spędził cztery lata pracując w kołchozie. Później znalazł się w oddziałach wojska polskiego, w Dywizji Kościuszkowskiej tworzonej na terenie ZSRR. Jednak ten człowiek przerzucany wichrami wojny z jednego miejsca na drugie, pozbawiany przez los każdego kogo pokochał, wszystkiego do czego się przyzwyczaił nie poddał się. Nie poddał się nawet wtedy gdy stracił dzieci, a jego żona postradała zmysły. Postanowił, że zacznie żyć od nowa, chociaż nie jeden człowiek załamałby się pod takim naporem krzywd wyrządzonych mu przez los. Ożenił się ponownie,, z córką Wilniuka `', zamieszkał na Ziemiach Odzyskanych, ale nigdy nie stał się ponownie tym człowiekiem, którym był przed wojną. To życie odcisnęło tak na nim swe piętno. W jego życiu nic nie zależało od niego. Nikt nie zwracał uwagi na to kogo on kocha, czy czego pragnie. Jego los został zdeterminowany przez historię i ten człowiek nic nie mógł na to poradzić. Jedyną możliwość wyboru, jaką posiadał, to załamać się lub zebrać w sobie resztki sił i zacząć wszystko od początku. Jemu udało się to i tu okazał się człowiekiem wolnym.

Z tych rozważań wynika, że człowieka nie można nazwać istotą w pełni wolną lub też w pełni zdeterminowaną. Nigdy nie jest on istotą wolną do końca, nigdy wszystko nie zależy od niego, a czasem wręcz przeciwnie to, co jest zależne od jego woli jest tak minimalne, że czasami trudno to dostrzec. Jak już powiedziałam na początku te determinanty ludzkiego życia są różne, ale wszystko polega na tym, aby podporządkowując się im nie utracić własnej godności i nie przestać być człowiekiem, w pełni tego słowa znaczeniu.

Człowiek sam musi określić, co w życiu jest najważniejsze. Świat jakich wartości - ważnych dla ciebie - odnajdujesz w utworach literackich ?

Literatura od swych zaczątków stała się źródłem ideałów, postaw i wzorców osobowych. W utworach powstałych po utracie przez Polskę niepodległości można odnaleźć wiele wartości, które należy cenić, gdyż prezentują idee godne naśladownictwa. Zarówno w twórczości romantycznej , pozytywistycznej, jak i młodopolskiej znajdujemy wzorce postępowania. Dla młodego pokolenia częstsze obcowanie z taką literaturą byłoby szansą na stworzenie lepszego systemu wartości. Romantyzm w literaturze obfitował w godne naśladowania postawy i idee. Jeż George Byron w swej powieści poetyckiej " Giaur " ukazuje tytułowego bohatera jako postać kierująca się w swym życiu sercem oraz emocjami. Jako indywidualista chce zemścić się na sprawcy śmierci swej ukochanej Leili. Mimo tego, że postępuje źle, to w imię zasady: " cel uświęca środki " zostaje zrehabilitowany. Byronizm zaowocował także nawiązaniami w literaturze polskiego romantyzmu. Stało się tak w przypadku " Konrada Wallenroda " Adama Mickiewicza. Powstała tym samym nowa postawa wallenrodyzm. Idea, która wymaga użycia nieetycznych metod dla osiągnięcia zamierzonego celu. " Macie bowiem, że są dwa sposoby walki... Trzeba być lisem i lwem" - to motto utworu, zaczerpnięte z "Księcia " Machiavellego. Postępowanie Wallenroda było z punktu widzenia średniowiecznego rycerstwa amoralne. Konrad jednak to bohater tragiczny - musi wybrać między ojczyzną, a rodziną, zwycięstwem a honorem. Jest też postacią niezwykłą, owianą tajemnicą i grozą. Tytułowy bohater tej powieści poetyckiej kieruje się jednak miłością do ojczyzny jako wartością nadrzędną i przede wszystkim dlatego jest postacią godną naśladowania. Dla Pustelnika - Gustawa z " Dziadów "cz. IV Adama Mickiewicza najważniejsza zaś była miłość; nieszczęśliwe uczucie, które popycha go do śmierci samobójczej. Główną przyczyną tych złych i tragicznych odczuć była nierówność majątkowa, bowiem kobieta wybrała bogatego:" Jak Ciebie oślepiło złoto. I honorów świecąca bańka wewnątrz pusta." Miłość u bohatera to uczucie, które powoduje obłęd, samotność. Nie ma jednak nic złego w kierowaniu się nią w życiu jako wartością nadrzędną; wręcz przeciwnie - człowiek zdolny do tak głębokich uczuć musi być bardzo wrażliwym i czułym. Gustaw jednak, z nieszczęśliwego kochanka, przemienia się w gorącego patriotę, człowieka mimo wszystko wciąż bardzo wartościowego duchowo, w postać , która ma poprowadzić swoją kochaną ojczyznę do niepodległości. W ten sposób rodzi się zupełnie nowy bohater romantyczny- Konrad z III cz. " Dziadów ".

Pełen świadomości swych wartości był wybitną jednostką, wyrastającą ponad innych. Jego wyobcowanie i skłócenie ze światem można zaobserwować w " Wielkiej Improwizacji ", gdzie na wpół przytomny, obłąkany, a jednocześnie niezwykły Konrad występuje w swym wspaniałym monologu przeciwko wszystkim świętością, przeciw Bogu, wierze i wszystkim wartościom. Zmaga się zatem bohater nie tylko z samym sobą. Buntuje się, a jego postawę określa literatura jako bunt prometejski . podobnie jak mityczny Prometeusz dał ludziom ogień, stając tym samym przeciw bogom Olimpu, tak Konrad postanawia wznieść bunt przeciw Bogu w imię ludzkości. Mimo jednak poczucia ogromnej wartości i drzemiących w nim możliwości, jest bohater bezsilny. Nic nie może zrobić dla ludzi, rządzi nim uczucie, które w świecie realnym okazuje się niewystarczające do objęcia "rządu dusz ". Postawa prometeizmu przeplata się w III cz. " Dziadów " z mesjanizmem, który jest tu reprezentowany przez księdza Piotra. Idea ta mówi o szczególnej roli Polski w dziejach świata. Właśnie w " Widzeniu ks. Piotra " padają słowa : " Polska Chrystusem narodów " , które określają istotę polskiego mesjanizmu. Ksiądz Piotr to bohater różniący się od Konrada przede wszystkim w kwestii wiary. Konrad stawia siebie wyżej niż wszelkie świętości, niż Boga. Drugi z bohaterów natomiast upokarza się przed Stwórcą: " Panie ! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem ? Prochem i niczem." Bohater wie, że bez Boga nic nie zdziała , ani w kwestiach osobistych , ani w sprawie ratowania ojczyzny. Jego godna pochwały pokora owocuje fantastycznym i profetycznym widzeniem, które może zawdzięczać jedynie Stwórcy. Ksiądz Piotr obserwuje obraz niedoli młodzieży polskiej, gnębionej przez cara. Męka narodu zostaje ukazana na wzór męki Chrystusa, która ma zakończyć się zmartwychwstaniem Polski. Jest to zapowiedź przyszłej wolności ojczyzny. Zdarzali się jednak w literaturze XIX wieku bohaterowie, których postępowanie nie może zostać pochwalone, a mimo to postacie te zapisały się na kartach dzieł piśmiennictwa jako niepowtarzalne i wybitne. Działo się tak dlatego, że przechodzili w czasie trwania akcji utworu metamorfozę, ewolucję. Było tak w przypadku Jacka Soplicy - bohatera " Pana Tadeusza " Adama Mickiewicza. Jego młodość to okres zawadiacki i beztroski. Hulaszczy tryb życia, odmowa Horeszki w sprawie przyszłości Jacka i ukochanej Ewy doprowadziły do upadku moralnego Soplicy. Po uzyskaniu opinii zdrajcy postanawia wyjechać do Rzymu i zostać emisariuszem politycznym pod przybranym nazwiskiem Księdza Robaka. Z postaci skłóconej ze światem zmienia się w gorącego patriotę, bohatera będącego częścią ogromnego przedsięwzięcia. Jego burzliwa przeszłość zostaje mu wybaczona, a sam Jacek zrehabilitowany. Podobną dynamikę można zaobserwować u Kordiana - tytułowej postaci z dramatu Juliana Słowackiego. W czasie trwania akcji utworu bohater zmienia się z młodziutkiego i wrażliwego chłopca, który nie potrafi się odnaleźć w świecie, w dojrzałego i odważnego bojownika o wolność swego ukochanego kraju. Mimo wszystko jednak zakorzeniona w młodym wieku słaba psychika bierze gorę nad nowymi życiowymi ideami Kordiana. Od tej chwili bohater skazany jest na klęskę jako jednostka osamotniona. Godna uwagi jest także chęć poznawania życia i praw w nim rządzących ukazana w utworze. Jeszcze niedojrzały młody człowiek podróżuje po Europie w poszukiwaniu celu i sensu życia. Cała ta eskapada jednak doprowadza tylko do utraty złudzeń, okazuje się bowiem, że zasady moralne, które do tej pory wyznawał, nie istnieją. Kordian zatem to bohater godny podziwu, gdyż w trakcie akcji utworu zmienia się w człowieka miłującego ojczyznę i pragnącego o nią walczyć: " Polska Winkelridem narodów. "- mówi. Kolejnymi postaciami , które kierują się w życiu troską o innych, są osoby dramatu " Nie- boska komedia " Zygmunta Krasickiego. Najważniejsza w życiu tych ludzi jest walka w obronie swej klasy społecznej. Hrabia Henryk chociażby to przywódca arystokracji, poeta, który marzy o uznaniu go za geniusza. Faktycznie jest poetą fałszywym. Ponosi również klęskę jako mąż i ojciec. Dopełnieniem tragizmu jego życia jest przegrana arystokracji broniącej się w okopach Świętej Trójcy. Pojawia się w tym utworze także inny bohater, przywódca obozu rewolucjonistów - Pankracy. Jego grupa społeczna, mimo chęci walki w obronie swych praw, nie przedstawia żadnego programu zawierającego postulaty dotyczące przyszłości, nie ma żadnych ideałów, prócz chęci zemsty. Hrabia i Pankracy reprezentują dwie skrajne sprzeczne postawy. Obaj jednak ponoszą klęskę, co doprowadza ich do tragicznego końca.

W taki sposób prezentują się bohaterowie romantyczni. Najważniejsza w ich życiu jest sfera duchowa - miłość do kobiety , ojczyzny, klasy społecznej. Większość jednak z nich jawi się jako postacie tragiczne. Kolejna epoka literacka- pozytywizm - wysuwa do analizy psychologicznej trochę innych bohaterów. Generalizując, najważniejsz jest dla nich praca. Zerwanie z tradycją romantyczną nie nastąpiło jednak tak szybko. Stanisław Wokulski i Andrzej Kmicic choćby wciąż jeszcze posiadają wiele cech romantycznych. Typowe założenia pozytywistyczne prezentują bohaterowie powieści Elizy Orzeszkowej " Nad Niemnem ". Dzielą się na tych, którzy pracują i w ten sposób wspomagają gospodarkę kraju, oraz tych, którzy żyją z pracy innych- pasożytów mogących nic pożytecznego dla ojczyzny uczynić. Do pierwszej kategorii należą Bohaterowicze, którzy bardzo ciężko pracują. Uprawiają ziemię , hodują zwierzęta. Ich ciężkie życie jednak napawa ich radością i zadowoleniem. Zaścianek, mimo trudności i przeciwności losu, optymistycznie patrzy na świat, całkowicie spełniając się na polu pracy. Jest ona dla Bohaterowiczów motorem życia, jego celem i sensem. Podobnie jest w przypadku Benedykta Karczyńskiego i jego siostry Marty. Oboje od urodzenia niemal zaznajomili się z pracą, mimo szlacheckiego pochodzenia. Benadykt dba o swe grunty niczym o własne dziecko, tak też je traktuje. Marta nie zawsze myślała w tych kategoriach. Bała się ciężkiej pracy, lecz życie właściwie zmusiło ją do zmiany światopoglądu. Zajmując się domem brata i jego dziećmi całkowicie się odnalazła. Drugą grupą bohaterów " Nad Niemnem " - ludzi żyjących z pracy innych reprezentuje Emilia Karczyńska, żona Benedykta. Dla niej najważniejsze w życiu są marzenia o światowych rozkoszach, romantycznych kochankach. Nie pomaga mężowi w prowadzeniu gospodarstwa, nie wspiera go nawet duchowo. Przez to staje się bohaterką negatywną, wręcz komiczną. Do ludzi jej pokroju należy, także Teofil Różyc - morfinista, którego " czyni to jeszcze bardziej intrygującym i ciekawszym". Mężczyzna trwoni cały majątek na zabawę i bujne życie towarzyskie. Do najlepszych z punktu widzenia założeń pozytywistycznych, należą w tym utworze jednak Justyna Orzelska i Witold Karczyński. Bohaterka to osoba, którą nudzi życie szlachcianki i denerwuje myśl o pasożytnictwie na cudzej pracy. Postanawia zatem wyjść za Jana Bohaterowicza i zacząć pomagać jego całej rodzinie w uprawie roli. Swe ideały i marzenia stawia ponad zdaniem i opinią reszty rodziny. Chce być po prostu szczęśliwa, choć wie, że to szczęście pociągnie za sobą wiele wyrzeczeń. Witold Karczyński natomiast jest powieściowym przedstawicielem pozytywistycznego postulatu " pracy u podstaw ". Naucza najniższe warstwy społeczne, opowiada im o nowinkach agrononicznych. Jest młodym człowiekiem, który rozumie chłopów, jest nimi zafascynowany i postanawia im pomóc. Kolejną wielką pozytywistyczną jest " Lalka " Bolesława Prusa, ukazująca właściwie trzy typy bohaterów, którzy żyją zgodnie z tym, co dla nich najlepsze, najważniejsze. I tak główny bohater - Stanisław Wokulski- człowiek o cechach zarówno romantycznych, jak i pozytywistycznych, kieruje się w życiu w zasadzie jedynie ogromnym uczuciem, jakim darzy Izabelę Łęcką. Człowiekiem interesu bowiem zostaje też z powodu miłości. Chce być bogaty, gdyż wie, że tylko w ten sposób może ją zdobyć. Podporządkowanie całej egzystencji jedynej osobie może doprowadzić do rychłej tragedii. Tak było i w tym przypadku. Wokulski próbuje popełnić samobójstwo. Wielka romantyczna miłość była dla niego motorem wszelkich działań. Oprócz tego warto wspomnieć o filantropijnej działalności Stacha. Kierując się ogromną wrażliwością i litością wspomagał najuboższych, najbardziej uciskanych i potrzebujących. Innym idealistą, człowiekiem o wielu cechach romantycznych, jest w " Lalce " Ignacy Rzecki. Na jego losy złożyła się przeszłość dużego narodu, który utracił niepodległość. Był bojownikiem o wolność Polski, który przedstawiany jest w utworze jako dziwak, marzyciel i niepoprawny optymista. Bohater to człowiek wyobcowany, samotny, żyjący jedynie myślą o dawnych czasach, gdy wraz z przyjacielem, Augustem Katzem, walczyło niepodległość kraju. Kieruje się w życiu Rzecki wielkim sercem, dobrocią i marzeniami o wolnej ojczyźnie. Kolejnym, najmłodszym idealistą jest w powieści Julian Ochocki. Bohater to naukowiec, dla którego najważniejszy w jego egzystencji jest postęp cywilizacji, który określa jako: " Cel wyższy ponad wszystkie, do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki." Ochocki to typowy pozytywistyczny bohater scjentyczny, wykształcony przez założenia epoki z uwagi na zwiększenie roli nauki w drugiej połowie XIX wieku w Polsce. Henryk Sienkiewicz w tym czasie ukazuje na kartach " Potopu " inny typ bohatera. Jest nim Andrzej Kmicic, postać podobnie pod względem psychologicznym do romantycznego Jacka Soplicy. Początkowo mężczyzna prowadzi typowo hulaszczy tryb życia, co skłania go do zbratania się nieświadomie ze zdrajcą narodowym Radziwiłłem. Gdy jednak stoi na skraju przepaści moralnej w Kmicicu następuje przełom. Od tej pory będzie dokonywał wielu bohaterskich czynów, wiernie służąc ojczyźnie. Zacznie szlachetnie starać się odzyskać dobre imię, zwłaszcza u ukochanej Oleńki. W końcu dochodzi do rehabilitacji Andrzeja. Król Jan Kazimierz nadaje mu tytuł starosty, a sprawy serca kończą się ślubem bohatera. Kmicic odznacza się dynamiką literacką. Zmienia się wewnętrznie w czasie rozwijania się akcji utwory. Ma to bezpośredni związek z pozytywistycznym ewolucjonizmem. Wiek XIX w literaturze polskiej wysunął wielu bohaterów godnych naśladownictwa. Warte uwagi jednak jest także piśmiennictwo europejskie. W swej powieści " Ojciec Gariot" Honoriusz Balzac w sposób bardzo przejmujący i tragiczny ukazuje topos miłości ojcowskiej. Tytułowego bohatera obdarzył los dwiema córkami - Anastazją i Delfiną. Wydawał mnóstwo pieniędzy , stając się niemal nędzarzem, by dobrze wykształcić i wydać za mąż swe ukochane pociechy. Córki jednak szybko o ojcu zapominają. W tak czułym i wrażliwym człowieku coraz częściej pojawia się pogląd że: " Pieniądz to życie, pieniądz może wszystko ". W przypływie goryczy, spowodowanej kłótnią córek, Gariot stwierdza, że nie jest już ojcem. Dopiero tuż przed śmiercią bohater uświadamia sobie, że Anastazja i Delfina nie kochają go. Nagle zupełnie zmienia o nich zdanie: " Trzeba umierać, aby się dowiedzieć, co to dzieci (...). Dajesz im życie, one dają im śmierć." Dla ojca Gariot najważniejsze w jego tragicznym życiu były córki. To napawały go radością, to one stały się jedynym celem i sensem jego smutnej egzystencji. Tak jak romantyzm i pozytywizm określone typy bohaterów, tak modernizm nie ukształtował jednolitego obrazu człowieka epoki. Dekadentyzm chociażby ukazuje ludzi bez żadnego celu życia, ludzi o skrajnie pesymistycznym podejściu do świata. Nie jest to zapewne postawa godna zainteresowania społecznego. Do bohaterów wartych naśladowania w Młodej Polsce należy, ze względu na świat wartości moralnych, tytułowa postać opowiadania Stefana Żeromskiego " Doktor Piotr ". Ukazana jest tu jednostka dokonująca trudnego wyboru. Dowiedziawszy się o nieuczciwości ojca, który okradał robotników, by zdobyć fundusze dla syna, Piotr postanawia zawszelką cenę zwrócić pieniądze. Zasady moralno -etyczne są zatem dla niego najważniejsze, stawia je nawet wyżej niż kontakty z ojcem. Żeromski w swej twórczości ukazał mnóstwo typów bohaterów. Do najpiękniejszych wewnętrznie należy Tomasz Judym- doktor z powieści " Ludzie bezdomni ", człowiek, który podejmuje walkę z otaczającym go złem i niesprawiedliwością społeczną. Temu celowi poświęca całe swoje życie, całego siebie. Dlatego szybko traci możliwość zrobienia kariery, odrzuca miłość Joasi Podborskiej, rezygnuje ze stabilizacji życiowej. Wybiera służbę szlachetnej idei leczenia ubogich. Udaje mu się ocalić świat swych wartości i pozostaje wierny sobie. Kolejnym bohaterem młodopolskim, który określa najważniejszą rzecz swego życia jest Maciej Baryka - " pierwszy gospodarz we wsi" Lipcu z powieści Władysława Stanisława Reymonta " Chłopi ". Mimo tego, że jest osobą wyrachowaną i bezwzględną, odznacza się pracowitością i ogromną miłością do ziemi oraz gospodarki. Na jego niekorzyść przemawia jednak fakt, że zafascynowanie erotyczne młodą dziewczyną, Jagną, przesłania mu cały świat, nawet rodzinę i ukochane grunta. Dopiero tuż przed śmiercią zmienia się, dojrzewa do ważnych, rodzinnych decyzji. Literatura doby romantyzmu, pozytywizmu i Młodej Polski przyniosła postawy wielu bohaterów godnych naśladownictwa, prezentujących idee i wartości , które winny wpływać na życie emocjonalne młodych ludzi końca XX wieku. Postaci reprezentujące polski romantyzm są mi bardzo bliskie, zwłaszcza Gustaw z IV części " Dziadów ". Bohater kieruje się w życiu ogromną miłością do kobiety, nieszczęśliwym uczuciem, które popycha go do samobójstwa. Wierzę, że nadwrażliwość może doprowadzić człowieka do tragedii. Nie uważam tego za nic złego. Być dobrym, kochającym i wielkodusznym to wspaniała zaleta, a kochać kogoś ponad wszystko, znaczy mieć zdolność do czegoś więcej niż jedynie zwykłych uczuć. Świat wartości romantyków był bardzo bogaty duchowo, a oni wrażliwi i piękni wewnętrznie, obdarzeni najlepszymi cechami. Z bohaterów pozytywistycznych cenię najbardziej Justynę Orzelską i Stanisława Wokulskiego. Bohaterka " Nad Niemnem " jest mi bardzo bliska z powodu sprzeniewierzenia się całej rodzinie i związaniu się z ukochanym z niższej warstwy społecznej. Potrafiła wziąć swe życie i swój świat w swoje ręce. Była to decyzja życiowa, z którą musieli się uporać wszyscy najbliżsi Orzelskiej. Cenię ją za to , że zawsze potrafiła być sobą, nie wstydziła się mówić o swych uczuciach i nie umiał żyć bezproduktywnie. Wokulski jednak to bohater mi najbliższy. Wiem, co znaczy podporządkować całe swoje życie jednej osobie. Miłość staje się motorem wszelkich działań. Każde słowo, każda decyzja, każdy krok jest efektem ogromu uczucia, jakim zostaje obdarzona ukochana osoba. Do najlepszych moralnie bohaterów należą postaci wykreowane przez Stefana Żeromskiego- Doktor Piotr oraz Tomasz Judym, służebnicy idei i wielkich etycznie wartości. Jak widać, po ponad stu latach, wzorce literackie romantyzmu, pozytywizmu i modernizmu, by poszukiwać celu i sensu życia, jego motoru, systemu wartości i idei przydatnych w życiu pokolenia przełomu wieków. Jest bowiem mnóstwo wzorów postępowania w utworach XIX wieku i warto skorzystać z zalet i wad bohaterów literackich, a także uczyć się na ich błędach.

Czym jest dla Ciebie literatura - życiową przygodą, źródłem życiowych refleksji, czy sposobem poszukiwania prawdy o świecie?

Spotkałem się kiedyś z porównaniem wynalazku Gutenberga do odkrycia nowej i nieznanej galaktyki. W jego wyniku powstaje nowy wszechświat, który poznać może nawet zwykły człowiek pod warunkiem, że “zakupił wejściówkę”, to jest posiada umiejętność czytania i pisania. Obawiam się, że ja w prawdzie wejściówkę posiadam, lecz nie często korzystam z możliwości poznania tych światów. Dlatego też odpowiedź na pytanie, czym jest dla mnie literatura, jest dla mnie dość trudna. Mógłbym wprawdzie obłudnie napisać o wartościach jakie niesie dla mnie osobiście czytanie książek.Pozwolę sobie jednak na szczerość i odpowiem uczciwie, że literatura nie odgrywa większej roli w moim życiu. Czytam niewiele i jak większość uczniów nie przepadam za książkami z kanonu lektur szkolnych. Najchętniej sięgam po książki z “innej półki” i szczerze mówiąc szukając pozycji posługuję się kryteriami takimi jak: wartka akcja, pasjonujący temat, jasna i prosta poetyka. Z reguły są to pozycje polecane przez moich przyjaciół. Z tego co napisałem wynika, że dla mnie literatura jest zarówno życiową przygodą oraz źródłem refleksji. Trzeci trzon tematu, czyli literatura jako sposób poszukiwania prawdy o świecie nie do końca jest dla mnie jasny. Nie chciałem bowiem szukać gotowych prawd podanych mi przez teki. Prawdy może nauczyć mnie, moim zdaniem życie, kontakty z ludźmi, świat realny.

Przyznaje jednak, że przeczytałem książkę, która zawiera wszystkie elementy tematu. Była i jest dla mnie życiową przygodą, ponieważ nigdy do tej pory nie spotkałem się z tego typu faktem. Była także z tego względu, że odkryła przede mną informacje, które traktowałem do tej pory tylko jak suchy fragment historii, która trzeba wykuć i zdać. Jednocześnie dostarczyła mi refleksje nad naturą człowieka i koniecznością, które z tej natury wynika. I myślę też, że dostarczyła cząstkowej prawdę o świecie. Tą książką jest “Następny do Raju” Marka Hłaski.

Urodziłem się w 1980 roku. Należę do pokolenia, które uczeni socjologowie nazywają “pokoleniem X”. Według ich badań dzień wczorajszy dla moich rówieśników jest historią do której nie przywiązuje wagi.

Marek Hłasko otworzył przede mną “wrota piekła”, czasy splugawione, zdesperowane, okrutne i szare. Rzeczywistość wczesnego PRL-u lat 50-tych - 70-tych nie widziała do tej porty jakie były realia tamtych czasów: apatia, brudna rzeczywistość, ubóstwo codziennej egzystencji, niemożliwość odnalezienia własnego szczęścia w życiu. Wszystko to podporządkowane prawom socrealizmu, ocenzurowane, poddane dyktaturze kłamstwa. Jest w tej książce scena kończąca książkę. Ci zmęczeni, zdesperowani ludzie walczący na co dzień z fatalną gospodarką, próbujący z dnia na dzień wypełniać swoje obowiązki służbowe (prowadzenie ciężarówki, praca w bazie transportowej) jadą na święto 1-wszego Maja do miasta. Są to ludzie zrozpaczeni i cyniczni, zawiedzeni, sfrustrowani i brutalni. Wiedzą jaka jest rzeczywistość, ale kiedy jeden z nich zostaje zmuszony do wygłoszenia przemówienia, mówi sloganem i banałem. I Zabawa i Warszawiak zgubili się w tym wszystkim, wtedy też mówią kłamstwo:

“Ale po co oni mają wiedzieć? Widziałeś ich twarze?

Te głupie ryje? Cóż, mamy powiedzieć im prawdę o nas?

Że nam źle? Że się nienawidzimy? Że przeklinamy i siebie,

i ich, i ziemię, i lasy, i wszystko, co nam tylko

przyjdzie na myśl? Po co? Co my ich obchodzimy?

To wszystko musi zostać z nami. A te nieszczęśliwe

mrówki muszą przecież w coś wierzyć...”

Z tej książki dowiedziałem się jaki na prawdę jest stalinizm. Nie wiedziałem, że tak można upodlić, zdegradować człowieka w jego własnym, rzekomo własnym kraju. W tej książce odkryłem coś jeszcze - ludzi. Takich których my nazywamy prostymi ludźmi i nie zastanawiamy się bliżej nad ich uczuciami, pragnieniami, marzeniami. Bohaterami Hłaski to ludzie prawdziwi. Żyją gwałtownie, mocno, ostro. Czasami bywają wrogami dla siebie samych. Wydaje się, że ta ciężka, wyczerpująca praca, bezsens, egzystencja niszczy w nich wszystkie uczucia. A jednak mają swoje marzenia, swoje pragnienia. A jednak potrafią się zdobyć na czułość, miłość, uczucie, przyjaźń. Są tam sceny drastyczne: śmierć kumpli, kopulowanie z kobietą, ale jest i próba ocalenia wiary, nadziei i miłości. Ta książka nauczyła mnie więc ostrożności w ocenianiu innych ludzi i tolerancji wobec innych. Już nigdy nie użyje określenia prosty człowiek w znaczeniu prymitywny, głupi czy naiwny. To jest chyba najcenniejsza prawda życiowa, która płynie z tej lektury.

Przeczytanie tej książki spowodowało, że chciałem poznać życiorys Marka Hłaski i dowiedziałem się z niego, że nie był wiele starszy od nas, kiedy publikował swoje utwory. Żył niebezpiecznie, zbyt krótko jak na swoje możliwości. Żałuję, ale jestem pewien, że nie potrafił bym tak odważnie wbrew czasom dawać świadectwo prawdzie.

W miarę jak piszę tę prace, ze zdumieniem widzę, że wbrew mało optymistycznemu początkowi literatura znaczy dla mnie więcej niż sądziłem. Przypomniałem sobie jeszcze inna książkę, która stała się dla mnie “wejściem do nowej galaktyki". “Czas życia i czas śmierci” Ericha Marii Remarquea W naszej narodowej świadomości Niemiec równa się wróg. To określenie jest niemal fundamentem naszej podświadomości, a II wojna światowa i jej okrucieństwa utrwaliły te przekonania. Nawet w nas młodych. Nie pamiętamy, że “weg” pochodzi od słowa der weg - droga. Nic więc dziwnego, że wojna widziana oczyma zwykłego człowieka Graebera, Niemca, wermachtowca była dla mnie odkryciem, bo to wojna widziana oczyma wroga. Jest to historia końcowych dni wojny, dni rozpaczy i przerażenia. Nie poczuwam satysfakcji na myśl, że doświadczyli tego Niemcy. Większość z nich nic nie rozumiało z tego co się wydarzyło. Pani Losse, jedna z drugoplanowych bohaterek, która utraciła dzieci, mówi tak:

“Dlaczego oni to robią? Ty chyba musisz wiedzieć,

przecież jesteś żołnierzem. Bo jeżeli ty możesz

pojąć to nie jesteś lepszy od tych, co to zrobili.”

Bohaterowie tej książki to zwykli ludzie pożarci przez machinę wojenną. Zdolni także do wielkich czynów, głębokich uczuć, a nawet do odruchów sprawiedliwości. Ludzie podobni nam samych. W pewnym momencie zapomniałem, że czytam o naszych odwiecznych wrogach, utożsamiłem się z Graeberem i to przekonało mnie, że literatura ma jednak wielką moc. Może więc gdybym więcej znał takich książek inaczej patrzyłbym na świat. Nie mogę obiecać nawet sobie samemu, że zostanę molem książkowym, ale z pewnością postaram się zmienić swoje zdanie na temat konieczności czytania książek.

Na przykładzie tych dwóch pozycji lekturowych mogę w tej chwili jednoznacznie stwierdzić, że literatura jest zarówno życiową przygodą, źródłem życiowych refleksji, jak i sposobem poszukiwania prawdy o świecie

Dramat narodu bez państwa w wybranych utworach literatury polskiej.

Narodem bez państwa przez dłuższy czas byli Polacy. Polska utraciła niepodległość w 1795 roku, a odzyskała ją w 1918 roku. Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz potwierdzenie na Kongresie Wiedeńskim dominacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim zmieniło w sposób zasadniczy warunki życia narodu. Odtąd wszystkie jego warstwy na co dzień musiały się stykać z dyskryminacją i zwalczaniem przez państwa zaborcze ich niepodległościowych dążeń.

Pierwszym poetą, który ukazał dramat narodu polskiego po czas kolejnych zaborów, był Franciszek Karpiński. W wierszu Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta wyraża rozpacz z powodu utraty przez Polskę niepodległości po III rozbiorze. Obwinia zmarłego króla o to, że nie zostawił potomka i dlatego po jego śmierci nastąpiły wolne elekcje i związany z nimi handel koroną. Karpiński na własnej skórze przeżył moment utraty niepodległości, był żywym świadkiem tego, czego doświadczył naród polski.

Innym poetą ukazującym tragizm Polski i Polaków pod zaborami był Adam Mickiewicz. W I i III cz. Dziadów ukazuje prześladowania, jakie spadły na Polaków pozbawionych w XIX wieku swego państwa. Z utworu wyłania się obraz bezwzględnej antypolskiej polityki Rosji, chęci wyniszczenia inteligencji i kultury narodu polskiego. Młodzież wileńska, osadzona w celi bazyliańskiej, nigdy przedtem nie występowała przeciwko Rosji, zaś do organizacji stawiających sobie za cel krzewienie kultury i nauki należała przed laty. Aresztowania spowodowane więc były chęcią zniszczenia przez Rosjan szkolnictwa polskiego, które w okręgu wileńskim stało na wysokim poziomie.

Symbolem cierpiącego narodu polskiego staje się w III cz. Dziadów pani Rollisonowa, ślepa matka jednego z uwięzionych Filomatów. Reprezentuje ona wszystkich Polaków cierpiących represje pod zaborem rosyjskim. O powstaniu listopadowym i jego upadku mówi tu poeta w sposób aluzyjny. Zrozpaczony Konrad ma pretensje do Boga, że zezwolił na upadek akcji zbrojnej Polaków. Ksiądz Piotr, pokorny sługa Boży, ma jednak w trakcie swojej modlitwy widzenie, z którego dowiaduje się, że Polska zmartwychwstanie. Hasło Polska Mesjaszem narodów miało podtrzymać na duchu Polaków po klęsce listopadowej i natchnąć wiarą w odzyskanie państwowości.

Innym przykładem, ukazującym dramat narodu polskiego państwa, jest dramat Juliusza Słowackiego Kordian. W utworze tym autor podejmuje krytykę przywódców ideowych i wojskowych powstania listopadowego i próbuje dojść przyczyn jego upadku. Głównym bohaterem utworu jest Kordian, młody człowiek, który nie potrafi znaleźć się w otaczającym go świecie. Jego naród znajduje się pod zaborem rosyjskim, zaś on, jako Polak, nie ma wielkich perspektyw na przyszłość. Pod wpływem wielu doświadczeń i rozczarowań dojrzewa i znajduje cel, któremu pragnie

poświęcić swoje życie. Jest nim walka z tyranią rosyjską o wolność i niepodległość własnego narodu. Jednak jako jednostka osamotniona, skazany jest na klęskę. Słowacki ukazuje więc w utworze drugą przyczynę klęski listopadowej, jaką było nie wciągnięcie przez patriotyczną młodzież spiskową do działania całego narodu. Społeczeństwo polskie, rozbite i nie zorganizowane, nie potrafi

przeciwstawić się zaborcom i cierpi represje ze strony Rosjan.

Kolejnym utworem, ukazującym dramat narodu bez państwa, może być Lalka Bolesława Prusa. Autor ukazuje, jak Polacy, po klęsce kolejnego zrywu narodowego, stają się narodem poddanym szczególnym represjom zaborców. Po kolejnej przegranej ludzie są zniechęceni do akcji zbrojnych, skupiają się na własnych sprawach - powolnym dorabianiu, odkładają na później szczytne niepodległościowe ideały. Główny bohater powieści ponosi klęskę zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, co również w jakimś stopniu jest związane z sytuacją kraju.

Autor ukazuje w Lalce rozległy obraz społeczeństwa polskiego, egzystującego bez własnej państwowości. Przedstawia podupadłą arystokrację, żyjącą dawną świetnością, mało prężne mieszczaństwo i niziny społeczne. Ci ostatni często żyją w skrajnej nędzy. Społeczeństwo polskie jest więc podzielone - jedni żyją

w skrajnym ubóstwie, drudzy pomnażają swoje majątki. Brak własnego rządu i organizacji państwowej powoduje, że Polacy żyją na dużo niższym poziomie materialnym niż inne niepodległe narody. Pełny rozwój jest tu tłumiony przez zaborców, zwłaszcza Rosjan i Niemców.

Dramat narodu bez państwa ukazany jest także w powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Autorka przedstawia rozległy obraz społeczeństwa polskiego na wsi po klęsce powstania styczniowego. Ukazuje wartości moralne i etyczne, wyznawane

przez społeczeństwo, które pozwalają mu przetrwać represje rosyjskie. Legenda o Janie i Cecylii poucza Polaków, że praca dla kraju jest również ważna jak walka z bronią w ręku o niepodległość. Mogiła powstańców z 1863 r. jest wyrazem solidaryzmu klasowego i patriotyzmu. Orzeszkowa przekonuje czytelników,

że tylko zjednoczony naród i pracowity ma szansę ponownie zaistnieć na mapach Europy jako państwo.

Na podstawie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego możemy zaobserwować, jak ciężkie warunki materialne miała większość Polaków z końca XIX w. Przyczyna tkwiła między innymi w tym, że nie mieli oni własnego państwa. Widzimy to w powieści na przykładzie chociażby ulicy Ciepłej, z której wywodził

się główny bohater powieści - Tomasz Judym. W nieludzkich warunkach żyli również chłopi z Cisów i robotnicy Zagłębia, na rzecz których postanawia pracować główny bohater. Historia Wiktora Judyma i jego rodziny świadczy o tym, z jakimi

trudnościami materialnymi borykali się polscy robotnicy. Mimo iż Wiktor i jego żona pracują, nie są w stanie utrzymać rodziny i dlatego w końcu opuszczają kraj i emigrują na zachód. Ogromne rzesze bezdomnych, ukazanych przez Żeromskiego

w powieści, i trudne warunki życia wielu Polaków były niewątpliwie wynikiem nieposiadania przez naród własnej państwowości.

Cała literatura polska, od Franciszka Karpińskiego po Stanisława Wyspiańskiego, ukazywała dramat Polaków, którzy byli pozbawienie przez przeszło 100 lat państwowości. Nawoływała ona do walki zbrojnej, zastanawiała się nad przyczynami klęski, uczyła pracy na rzecz kraju, przypominała o tradycjach, aż do momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku.

„Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy (Emil Zola). Skomentuj tę opinię, odwołując się do wybranych utworów literackich.

Sztuka, tworzona przez człowieka i dla człowieka, jest nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Jako stałej towarzyszce ludzkiego życia, zwykliśmy wyznaczać jej funkcję nośnika ponadczasowych prawd i uniwersalnych wskazówek. Wielkimi dziełami określamy więc utwory, które - oprócz walorów estetycznych - zawierają naukę moralną. Dla mnie wzorem takiego arcydzieła jest Biblia, która nie tylko mówi o świętości, ale także nią jest. Idealnym dziełem jest bowiem utwór, który, mówiąc o życiu, jest zarazem jego częścią. Mam na myśli jedność pracy z rzeczywistością, a więc „zlanie się” jej z naturą. Pamiętając jednak o arystotelesowskim mimesis, czyli naśladowczym charakterze sztuki, mam świadomość, że osiągnięcie takiego ideału jest praktycznie niemożliwe.

Możliwe jednak jest zbliżenie się do tego wzorca, poprzez realistyczne obrazowanie świata. Prawdy wielkie i moralne płyną bowiem z samego życia.

Źródłem ludzkiej moralności są, moim zdaniem, prawdy pierwotne, prawdy czerpane z natury. Według filozofii taoistycznej, która dla mnie stała się podstawą do odnalezienia własnej „drogi życia”, najistotniejsze prawdy tkwią w naturze i codzienności. Trzeba umieć obserwować rzeczywistość, dostrzec, jakie prawa

rządzą ludzkim działaniem, aby z nich zbudować własny kodeks moralny.

Światem jednak często kierują fałszywe odruchy ludzkie, dlatego aby odnaleźć istotę jego funkcjonowania, należy przebić się przez grubą warstwę zakłamania. Trzeba odnaleźć prawdę o ludziach, która często skrywana jest pod płaszczem pozorów. Wysiłek ten chyba najczęściej podejmują literaci, jako ci, których szczególna wrażliwość nie pozwala na tolerowanie zakłamania. Na przestrzeni wieków wielu twórców usiłowało odsłaniać prawdziwe oblicze świata, ale niewielu jest takich, którym się to udało.

Dla mnie twórca, który napiętnował zakłamanie, w obojętnie jakiej dziedzinie życia, godzien jest miana mistrza, jego utwór zaś gotowa jestem okrzyknąć arcydziełem.

Wydaje mi się bowiem, że literatura powinna być w pewien sposób utylitarna, jeżeli chodzi o jej treści moralne. Chciałabym przytoczyć kilka przykładów dzieł literackich, które właśnie ze względu na zawartą w sobie prawdę o życiu nazwać można „wielkimi i moralnymi”.

Jak już wspomniałam, problem prawdy o życiu nękał literatów już od najdawniejszych czasów.

Dla udowodnienia własnych słów, chciałabym podać przykład Antygony Sofoklesa - utworu z IV wieku p.n.e. Tytułowa bohaterka, wbrew woli władcy państwa, Kreona, postanawia pochować zwłoki swego brata, Polinejkesa. Sofokles ukazuje prawdę o bohaterce, która, będąc rozdartą wewnętrznie, popada w konflikt tragiczny. Chcąc być w zgodzie z prawami boskimi, Antygona łamie zakazy Kreona. Decyduje się na pochowanie brata, a tym samym skazuje się na śmierć.

Kreon jest przykładem władcy-tyrana, który, pragnąc realizować własne wyobrażenia na temat państwa, postępuje wbrew prawu boskiemu. Przyrównać go można do Hitlera lub Stalina, którzy w miejsce tradycyjnej religii wprowadzają kult silnej władzy. Przypomnijmy sobie w tym miejscu decyzję Stalina o zburzeniu cerkwi Chrystusa Zbawiciela i planie budowy na jej miejscu Pałacu Sowietów, aby zobrazować proces wypierania religii jednowładztwem. Ofiarami takiego procesu padają zwykle ludzie, tacy jak Antygona lub jej współczesny odpowiednik - ks. Popiełuszko.

Sofokles sugeruje nam refleksję, że mimo śmierci Antygony, triumfuje moralność. Antygona jest reprezentantką całego społeczeństwa, Kreon zaś - jednostką o wielkiej władzy. Moim zdaniem racja tkwi więc w zbiorowej świadomości, a nie w umyśle i wyobrażeniach jednostki. Sofokles pokazuje nam prawdę na temat relacji władza-społeczeństwo, a także wskazuje rozbieżności między prawem boskim a ziemskim. Opisując określone postawy, skłania do wyciągnięcia wniosków z przedstawionych faktów. Prawda niesie bowiem ze sobą naukę moralną. Tylko odwieczna i ciągle ta sama etyka, nakazująca miłość do drugiego człowieka i głęboka wiara są wartościami ponadczasowymi. Prawo boskie zawsze zwycięża ziemskie zakazy. Człowieka można zabić, ale jego racje pozostaną niepodważalne i wciąż żywe. Antygona zginęła, ale klęskę poniósł Kreon. Popiełuszko został zabity, ale nadal funkcjonuje w społeczeństwie polskim przeświadczenie o słuszności jego poglądów i działania, którego się podjął.

Według mnie Antygonę należy zaliczyć się do tych utworów, które, ze względu na zawartą w nich prawdę o człowieku, wzbogacają nasze wnętrze i niosą bezwzględne nakazy walki o własną moralność, o zgodę z samym sobą i zachowanie godności.

Myślę, że rozważając problem moralności na podstawie odkrywania prawdy o człowieku, warto wspomnieć o Innym świecie Herlinga-Grudzińskiego. Lagier sowiecki, przedstawiony przez Grudzińskiego, zupełnie inaczej wygląda „zza drutów”, a inaczej widziany od wewnątrz. Czyżby prawda miała dwa oblicza?

Pokój przeznaczony dla odwiedzających, utrzymany w przytulnej, prawie domowej atmosferze, daje podstawę, aby sądzić, że cały obóz wygląda podobnie. Rzeczywistość jest jednak całkowicie odmienna. Prawdziwy jest tylko obraz postrzegany przez więźniów, oni tylko upoważnieni są do wypowiadania opinii na temat swoich warunków życia. Tylko ci, którzy doświadczą konkretnej rzeczy,

znajdą się w określonej sytuacji lub spróbują życia w danych warunkach, mają prawo do nazywania swoich spostrzeżeń prawdziwymi. Prawda nie uznaje bowiem światłocieni. Herling-Grudziński, obrazując nieludzkie warunki życia w obozie i bestialski sposób traktowania więźniów, wskazuje na sylwetki bohaterów, którzy

pośród odczłowieczenia umieli zachowywać się jak ludzie. Michaił Kostylew i Natalia Lwowna potrafili postępować zgodnie z samym sobą, być godnymi i wolnymi tym specjalnym rodzajem wolności, która pozwala decydować o własnej śmierci. I choć autor ma świadomość, że podobne postępowanie wymagało heroicznego wysiłku, nie usprawiedliwia jednak tych, którzy go nie podjęli, a tym samym dali się odczłowieczyć, skrzywdzić i poniżyć.

Manichejska struktura dzieła (prześwity w mrokach) wskazuje na dualizm natury ludzkiej oraz daje bezwzględny nakaz walki o zachowanie godności. Herling-Grudziński na przykładzie bolesnej prawdy o obozie przekazuje czytelnikowi naukę moralną. Naukę, która mówi o konieczności zachowania silnego charakteru nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Głosi potrzebę stworzenia sobie ugruntowanego systemu wartości, który może stać się dla człowieka „ostatnią deską ratunku”. Herling-Grudziński, poprzez ukazanie prawdy o człowieku, w naturze którego leży uzależnienie własnych poglądów od sytuacji, udowadnia, że relatywizm zasad moralnych prowadzi do zabicia osobowości. Wydaje mi się, że właśnie ukazanie łagrowej rzeczywistości w sposób realistyczny jest punktem wyjścia do rozważań nad ludzką moralnością. Tylko ukazanie prawdy o zachowaniu się ludzi w warunkach ekstremalnych może doprowadzić do właściwych wniosków. Poznanie warunków determinuje bowiem ich analizę.

Kolejnym utworem, który pragnę zaprezentować jako nośnik ponadczasowych prawd, jest III część Dziadów. Mickiewicz, wskazując na podział społeczeństwa na część zainteresowaną losami kraju i obojętną wobec nich, demaskuje prawdziwe oblicze Polaków. Podczas gdy młodzież i weterani torturowani są za swą działalność niepodległościową, arystokracja stara się nie angażować w politykę. Jedni widzą w Nowosilcowie kata narodu, inni - doskonałego wodzireja balów. Mickiewicz wyraźnie wartościuje obie części Polaków. Jego sympatia jest zdecydowanie po stronie aktywnych, którzy zachowali honor, uczciwość i chęć walki o ojczyznę.

Są oni spadkobiercami najlepszych polskich tradycji, do których należą: głęboka wiara, rycerskość i służba krajowi. Młodzi pozostali wierni ojczyźnie, zachowali ideę niepodległościową, wbrew ogólnemu przeświadczeniu o klęsce Polski. Arystokracja natomiast zaprzedała się Rosji. Postawami arystokratów rządzi chęć zysku - zdobywania kontaktów, urzędów i pieniędzy. Analiza podziału społecznego w Polsce dziewiętnastowiecznej skłania nas do refleksji na temat uczciwości wobec własnego kraju.

Można powiedzieć, że arystokracja zdradziła Polskę, niczym Piłat umyła ręce od odpowiedzialności. Mickiewicz wyraźnie krytykuje podobne zachowanie. Popiera natomiast Polaków aktywnych, którym nawet zadedykował swoją pracę:

Narodowej chwały męczennikom poświęcam - Autor

Poparcie młodzieży jest zarazem pochwałą moralności, nakazującej wierność własnym przekonaniom, rycerską odpowiedzialność za ojczyznę oraz zdolność do poświęceń.

Bywają sytuacje, w których bezpośrednie przekazywanie prawdy jest niemożliwe. Realistyczny przekaz zastępuje wówczas metafora, a konkretne cechy uosabiają np. zwierzęta. Mam na myśli bajki I. Krasickiego, które stanowią krytykę określonych postaw i zachowań. Krasicki piętnuje ludzkie wady, a żeby krytyka nie była

zbyt zjadliwa, okrywa ją płaszczem metafory. Lis u niego staje się symbolem sprytu i chytrości, ptak - wolności, jagnię - potulności. Prawda nie jest przekazana w sposób dosłowny, ale niesie jednak naukę moralną.

Prawda pozwala na stworzenie zasad moralnych, obrazuje złe lub dobre postawy, ale jej nadrzędną funkcją jest, jak sądzę, przekaz istotnych zdarzeń lub informacji. Tylko za sprawą rzeczywistego opisu możemy poznać fakty dotyczące historii. Przypomnijmy sobie reportaż Zofii Nałkowskiej pt. Dwojra Zielona. Jest w nim zawarty wizerunek kobiety, która za wszelką cenę pragnie przeżyć wojnę. Nie ma co jeść, nie ma gdzie spać, jest ranna i zmęczona, ale tkwi w niej ogromna wola przetrwania. Dlaczego? W kilka lat po wojnie Dwojra przyzna się reporterce, że w ciągu tych strasznych dni wojennych czuła, że musi przeżyć, aby móc opowiedzieć o cierpieniach innych. Niech świat wie, co oni robili - powie Dwojra, tłumacząc pragnienie przeżycia.

Prawdziwa relacja obiektywnej osoby jest jedyną możliwością odtworzenia dziejów. Medaliony Nałkowskiej są właśnie takim beznamiętnym, suchym, pozbawionym komentarza zapisem faktów. Dają czytelnikowi wierny obraz rzeczywistości, pozostawiając mu ocenę. Aby udowodnić wartość dzieła zawierającego obiekty-

wny opis zdarzeń, chciałabym podać przykład Kroniki Wincentego Kadłubka, która, mimo że ma duże walory artystyczne, jest pracą zupełnie bezwartościową z punktu widzenia nauki. Kadłubek upiększał bowiem swoje dzieło, do historii Polski wplatał fikcyjne wątki, dodawał cytaty.

Zastanawiając się nad istotą prawdy, dochodzę do wniosku, że jej największą zaletą jest krytycyzm. Prawda ma ściśle określone granice, a jej łagodzenie, zaostrzenie lub jakiekolwiek koloryzowanie sprawia, że granice te przesuwają się. Prawda przestaje być prawdą. Dzieła prawdy godzą w ludzkość, a zarazem doskonalą ją.

Wydaje mi się, że ludziom bardzo trudno jest pogodzić się z krytycznymi uwagami na ich temat, a jeszcze trudniej wykorzystać je do pracy nad sobą. Realistyczne prace pełnią więc rolę wychowawcy - wskazują błędy i nawołują do poprawy poprzez naśladowanie określonych wzorów.

Fascynacja, czy poczucie obcości ? Człowiek współczesny wobec dzieł literatury staropolskiej.

Polacy na przestrzeni dziejów zawsze i w każdych okolicznościach przywiązywali ogromne znaczenie do historii. Była ona dla nas niczym matka-opiekunka, u której szukaliśmy pokrzepienia w chwilach trwogi, rzadziej mądrości w momentach przełomowych dla naszego kraju, zarówno na arenie międzynarodowej jak i w sprawach wewnętrznych. Jednym z najistotniejszych elementów naszych dziejów jest literatura. Pisarstwo, jako czynnik kulturotwórczy, jest świadectwem naszej przynależności do europejskiego kręgu cywilizacyjnego, a naszym znakiem identyfikacyjnym. To wszystko sprowadza się do twierdzenia, że literatura jest najistotniejszym elementem duchowego życia każdego narodu, a my - Polacy nie stanowimy wyjątku. Naszym obowiązkiem jest poznanie najważniejszych dzieł literatury i czerpania z niej tego wszystkiego, co najwspanialsze, co może upiększyć nasze życie i dopomóc w zrozumieniu otaczającego nas świata. Dlatego też powinniśmy być otwarci na uniwersalne, ponadczasowe walory sztuki, także tej z najdawniejszych okresów historyczno-literackich. Literatura staropolska, a więc ta obejmująca swoim zakresem pierwsze dzieła pisane w naszym ojczystym języku, aż do tych z końca XVIII wieku, jest dla młodych odbiorców szczególnie fascynująca, gdyż z jednej strony przypomina najświetniejsze lata państwa - złoty wiek kultury polskiej, a z drugiej opisuje chwile tragicznego, acz w pełni zasłużonego, upadku. To wszystko ukazane jest na tle barwnych epok i niezwykłych ludzi tamtych czasów.

Człowiek współczesny poznając dzieła literackie z dawnych epok świetności i upadku naszego państwa, staje przed najwspanialszą księgą księgą narodu i tylko od jego inwencji i pragnień zależy, czy stanie się ona źródłem wspaniałych doznań natury estetycznej z elementami dydaktyczno-umoralniającymi, czy też pozostanie nieznaną, przesłoniętą zapomnieniem historią bez znaczenia dla losów ojczyzny, nas samych i przyszłych pokoleń. Pragnienie poznania, czym byliśmy, przezwycięża poczucie obcości i staje się fascynującą przygodą dla nas wszystkich. "Szczęśliwy naród, który ma poetę" - parafrazując tę złotą myśl pragnę powiedzieć, że szczęśliwym może uważać się naród, który jest świadomy swej przeszłości, posiada własną kulturę i literaturę. Jestem dumny, że jako Polak mogę uczyć się ojczystej mowy na przykładach zabytków piśmiennictwa z okresu staropolskiego i czerpać z tej skarbnicy mądrości.

Niezwykle fascynujące dla współczesnego czytelnika jest to, jak ogromną wiedzę o świecie i człowieku posiadali nasi przodkowie. Na przestrzeni wieków powstał pewien wzorzec "człowieka poczciwego", który obowiązuje do dnia dzisiejszego. Już wtedy największą mądrością człowieka była umiejętność nazywania dobra dobrem, a zła złem. W jednym z najdawniejszych zabytków literatury polskiej - religijnej pieśni "Bogurodzica" człowiek zwraca się do Boga, za pośrednictwem Matki Bożej o "zbożny pobyt, a po żywocie rajski przebyt". W ten sposób zostało wyrażone pragnienie życia uczciwego, spokojnego, bez konieczności wojowania, w zgodzie z chrześcijańskimi zasadami moralnymi. W średniowieczu ludzkie czyny, w większym lub mniejszym stopniu, determinowane były pragnieniem życia wiecznego, a więc wiara stanowiła zasadniczy element świadomości. Ówczesny wizerunek Boga różnił się od tego, który funkcjonuje w naszych myślach. Był to surowy Pan, któremu winno się służyć jak wasal swemu seniorowi. Ascezę, często posuniętą do samozniszczenia, traktowano jako najmilszą Bogu ofiarę i pokutę. Było to typowo średniowieczne pojmowanie wiary. Poglądy te przez wieki przeszły ewolucję aż do dzisiejszej formy, jednak przełomowa zmiana dokonała się w renesansie. Możemy to zaobserwować na przykładzie twórczości Jana z Czarnolasu, w szczególności w pieśniach. Jest to oblicze Boga kochającego i opiekującego się człowiekiem, który zawierza Stwórcy wszystkie swoje troski. Między istotą ludzką a Bogiem panuje harmonia. Takie spojrzenie zawdzięczamy ideom humanizmu, nawrotowi do kultury antyku, pragnieniu poznania i zgłębienia istoty ludzkiej. Mikołaj Rej, jeden z największych twórców tamtego okresu, pisał o człowieku poczciwym, ukazując taką postać istniejącą w harmonii z otoczeniem, przyrodą, a także pogodzonego z samym sobą. Taka koncepcja człowieka i jego miejsca w świecie odpowiada także mnie, bo choć minęło tyle czasu, dobro, sprawiedliwość i prawda nadal pozostają nadrzędnymi wartościami kształtującymi świat.

Z kart literatury staropolskiej poznaję także postawy naszych przodków wobec spraw ojczyzny. Nadrzędną cechę wyróżniającą rycerza, szlachcica, czy wreszcie ziemianina, jest patriotyzm, pojmowany jako szczególne umiłowanie Polski z gotowością do największych poświęceń. Pisali o tym Kochanowski i Rej, ale także wybitni twórcy innych epok, m.in. Wacław Potocki, Ignacy Krasicki, Julian Ursyn Niemcewicz. Oni z zapałem godnym sprawy pisali o potrzebie naprawy Rzeczypospolitej, krytykowali konserwatywnie nastawioną część społeczeństwa, ukazywali właściwe dla tamtego okresu postawy obywatelskie. Geneza polskiego oświecenia związana jest z ruchem reform, który inspirowany przez filozofów i twórców, miał oddalić grożące nam niebezpieczeństwo. Próba się nie powiodła. Polska popadła w niewolę w 1795 roku, na wiele dziesiątków lat zniknęła z map Europy. Z tamtego okresu pozostała jednak ogromna spuścizna literacka. Z niej płyną nauki dla przyszłych pokoleń, jakie skutki powoduje anarchia i samowola w państwie. Dla mnie szczególnie interesująca jest wnikliwa ocena społeczeństwa. Należy docenić odwagę biskupa Krasickiego za ostry atak na stan duchowny. Uczynił to w wykwintnej formie utworu literackiego, lecz pomimo tego krytyka była bardzo celna. Spowodowało to oburzenie w szeregach duchowieństwa. W klimacie oświeceniowego niepokoju narodziło się najwspanialsze świadectwo polityczno-społecznej rozwagi - Konstytucja 3 maja. Przynosiła ona unowocześnienie organizacji państwowej, polityczny awans mieszczaństwa i opiekę dla chłopów.

Oświeceniowi twórcy literatury, którzy jednocześnie bardzo często angażowali się w sprawy społeczne, imponują mi umiejętnością obiektywnej oceny własnych czasów. Mają świadomość błędów i pomyłek właściwych epoce i ludziom. Wznoszą się ponad wszelkie podziały i interes partykularny grupy, aby jednoczyć podzielony naród i ratować ojczyznę. Jak wielka jest mądrość i roztropność ludzi z "Kuźnicy Kołłątajowskiej", ocenić możemy my - wspołcześni odbiorcy tamtych wydarzeń przez historię i literaturę, obserwując "społeczeństwo cywilizowane końca XX wieku".

Na pytanie postawione w temacie pracy pragnę odpowiedzieć jednoznacznie, że jako czytelnik literatury staropolskiej jestem nią zafascynowany. Poczucie obcości powodowane świadomością różnic czasowych i językowych mija, gdy pojmuję, że mentalność człowieka na przestrzeni wieków zmieniła się bardzo niewiele.

Literatura najdawniejsza, średniowieczna, to przede wszystkim skarbnica wiadomości historycznych. Z niej dowiadujemy się o początkach i kształtowaniu się naszego państwa. Piśmiennictwo z epoki renesansu to źródło doznań estetycznych. Poznałem pierwsze utwory napisane w języku ojczystym, podziwiałem artyzm pieśni i utworów żałobnych Kochanowskiego. Barokowe koncepty poetyczne bawiły mnie, a twórcy czasów oświecenia uczyli mnie odpowiedzialności i patriotyzmu. Dlatego też literaturę staropolską uważam za szczególnie mi bliską i mam nadzieję, że nauczę się czerpać z niej to, co najlepsze i najcenniejsze.

Polska literatura lat wojennych i powojennych wobec totalitaryzmu XX wieku.

Wrzesień 1939 roku. zakończył krótki okres trwania niepodległej II Rzeczpospolitej. Z trudem kształtowana rzeczywistość gospodarcza , polityczna i społeczna młodego państwa ponownie uległa zniszczeniu. Druga wojna światowa rozpoczęła się dla Polaków dwukrotnie: po raz pierwszy pierwszego września , gdy Niemcy hitlerowskie napadły na Polskę , a po raz drugi siedemnastego września najazdem Związku Radzieckiego. W ogniu dwóch systemów totalitarnych naród polski poddany został masowemu wyniszczeniu. Ponownie staną do walki o zachowanie historycznej i kulturowej tożsamości oraz wolności narodu. Wybuch wojny radykalnie zmienił sytuację polityczną kraju oraz polskiej kultury i literatury. Zlikwidowano wszystkie ośrodki artystyczne oraz instytucje życia kulturalnego , natomiast środowisko pisarzy uległo rozproszeniu.

System totalitarny zmienił jednostkę , a przez to cały naród. Stał się zagrożeniem dla wielu państw Europy i świata , ale także dla człowieka. Dominowały dwie straszne i zniewalające ideologie: faszyzm i stalinizm.

Faszyzm znalazł w pełni swe ucieleśnienie w III Rzeszy-państwie Hitlera. Zmierzał do narzucenia swej woli we wszystkich dziedzinach życia i do całkowitego podporządkowania sobie społeczeństwa. Totalitarni władcy uważali się za upoważnionych do decydowania o losach narodów , a wszelkie próby oporu zwalczali przemocą i siłą. Na usługach tego systemu działały różne organizacje i armie. Nieodłączną cechą tych rządów było ciągłe dążenie do zniewolenia i spotęgowania atmosfery zastraszenia całego społeczeństwa oraz do sprawowania ścisłej kontroli nad całością życia obywateli.

Wielu pisarzy tego okresu starało się wyrazić swoje poglądy w utworach takich jak wiersze , opowiadania czy powieści. Niektórzy z nich przeżyli drugą wojnę światową i jej obrazy mieli widoczne przed oczami. Inni , młodsi , opierali się na opisanych już faktach czy ustnych przekazach.

Jednym z tych , których nie ominęła wojna był Krzysztof Kamil Baczyński. Okrucieństwo wojny wyraził w swoich wierszach. Wiersz pt. „Niebo złote ci otworzę” przedstawia wizję nowego , pięknego świata , o którym marzy poeta , lecz obrazy wojenne nie pozwalają mu zapomnieć o czasie okrucieństw. Autor twierdzi , że ten kto przeżył wojnę , nie może już nigdy usunąć jej z pamięci , wspomnienia wciąż powracają. Inny wiersz „Pokolenie” niesie ze sobą wizję zagłady swojego pokolenia. Baczyński wspomina o swoich rówieśnikach , którzy skazani byli na dorastanie w tym okresie nazywanym „czasem Apokalipsy”. Przyroda utożsamia się z ginącym światem , jest skażona wojną. Podmiot liryczny twierdzi ,że cenne wartości obróciły się w proch , uczucia rozpłynęły się. Wyraża obawę , że oblicze wojny dosięgnie całe pokolenie i nic po nim nie zostanie , nawet pamięć: „Nie wiedząc , czy my karty iliady

rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie ,

czy nam postawią , z litości chociaż ,

nad grobem krzyż”.

Sytuację swoich kolegów ukazuje w słowach:

„wstajemy nocą.

Ciemno jest ślisko.

Szukamy serca-bierzemy w rękę...

ale zostanie kamień-tak-głaz”.

Autor kończy wiersz pytaniem o sens postawy jego pokolenia. Pyta , czy historia oceni jego pokolenie , czy też o nim zapomni.

W wierszu tym widoczny jest katastrofizm generacyjny. Natomiast w wierszu pt. „Historia” zauważamy katastrofizm historyczno-wojenny. Podmiot liryczny mówi o strasznej wojnie , która zabija , wypacza psychikę ludzką , prowadzi do degradacji moralnej. Baczyński naświetla problem tragizmu naszej historii i polskiego narodu praktycznie żyjącego od powstania do powstania. Autor na drugim planie usytuował polskich żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej , którzy niczym się nie różnią od swoich ojców przelewających tą samą polską krew.

W wierszu „Rodzicom” Baczyński prezentuje marzenia swoich rodziców , które nie mogą być zrealizowane ze względu na siłę rażenia wojny. Poeta chce jednak zachować w sobie cząstkę normalności. Pomimo demoralizacji jaką niósł z sobą totalitaryzm , Baczyński przyrzeka sobie i swoim rodzicom , że za wszelką cenę pozostanie wierny naukom swoich rodziców , których marzeniem było mieć syna poetę.

Pisarzem , który swoje opowiadania pisał na bazie własnych doświadczeń i obserwacji jest Tadeusz Borowski. Żył on w latach 1922-1951, przeżył więc drugą wojnę światową. Miał okazję obserwować losy więźniów hitlerowskich , ponieważ sam nim był , przebywając w kilku obozach koncentracyjnych. Nie chcąc , by straszna rzeczywistość wojenna poszła w zapomnienie , opisał ją w swoich utworach. Codzienność obozową przedstawia taką jaką była , bez rozrzewniania i sentymentalizmu , bez narzekania i skargi na okrutnych oprawców. Swego bohatera nazwał Tadeuszem (własnym imieniem) , by uwiarygodnić to co napisał.

W opowiadaniu „Dzień na Harmenzach” ukazuje straszną rzeczywistość obozu. Ludzie pracowali w wielkim upale budując drogę do krematorium do stawu , aby zasypać ten staw prochami ludzkimi.

Więźniowie żyli między strachem przed śmiercią , a głodem , bali się wybiórki , myśleli o tym jak przeżyć , a przy byle okazji oszukiwali jak się dało. Szansę przeżycia mieli tylko ci , którzy kierowali się prawem obozu: „dzisiaj my , jutro oni”. Życie w tamtej codzienności sprawiło , że zapomniano o kolegach , znajomych , zacierały się kategorie rodzinne i narodowe. W obozie można było umrzeć za drobne przewinienie , niezdolność do pracy , choroby , kradzieże , nielegalny handel , śpiewanie zakazanych piosenek , rozmowy polityczne , a nawet za odstępowanie komuś jedzenia. Więźniów przy życiu utrzymywała nadzieja ; ci , którzy jej nie mieli nie wytrzymywali i popełniali samobójstwa , rzucając się na druty wysokiego napięcia.

Drugie opowiadanie nosi tytuł „Proszę państwa do gazu”. Pierwsza część przedstawia obraz wyidealizowany - więźniowie odpoczywają , gdyż jest czas odwszania. Natomiast druga część to obraz typowo realistyczny - praca na rampie , gdzie przywożono ludzi i sortowano ; do gazu , pieca czy do pracy. Pracujący tam Tadeusz przyzwyczaił się do swego zajęcia , nic go już nie dziwi ani nie wzrusza , brak mu litości. Sprawiła to wojna , która narzuciła inny kodeks moralny , zapanowały inne prawa , a sytuacja zmuszała ludzi podobnych do Tadeusza do takiego a nie innego zachowania i postępowania. Aby przeżyć , musieli oni się przystosować do nowych warunków. Obraz dnia codziennego obozu prowadzi nas do smutnego wniosku , że ludzie chcąc przeżyć czynili różne ustępstwa , przyjmując inny kodeks moralny. Winą za zaistniały reżim należy obarczyć faszyzm , jako ideologię , która doprowadziła do zbrodni i niesprawiedliwości. Nie są winne pojedyncze jednostki , ale cały ustrój.

Opowiadanie „Pożegnanie z Marią”- Tadeusza Borowskiego porusza również tematy związane z okupacją niemiecką. Opowiadanie to dowodzi jak ciężkie losy spotkały Żydów , którzy byli uważani przez hitlerowców za rasę niższą , rasę która została skazana w pierwszej kolejności na wyniszczenie biologiczne. Wojna i terror w utworze są nieobecne. Wojna tkwi w umysłach bohaterów opowiadania , którzy są zdeprawowani , pozbawieni ludzkich instynktów i wynaturzeni. Jak bardzo są zdemoralizowani śwadczy ich stosunek do starej Żydówki , którą udało im się wyciągnąć z getta. Pracownicy nie rozumiejąc jaki dramat przeżywa matka w rozłące z córką namawiają ją aby została na wolności , aby rozpoczęła nowe życie. Ich racjonalne porady podyktowane są materialnymi korzyściami , których dopatrują się u kobiety. Zrozpaczona matka postanawia wrócić do getta do córki. Autor porównuje tutaj zło reprezentowane przez faszyzm i zło tkwiące w bohaterach , które poniekąd wywodzi się z totalitarnego ustroju faszystowskiego. Porównanie to potęguje tylko okrucieństwa jakich się dopuścili hitlerowcy. Znieczulica społeczna pracowników wydaje się być błahostką przy holokałście - tak bolesnym dla Żydów nawet dziś.

Zofia Nałkowska pracowała w Głównej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich. Uczestniczyła w przewodach sądowych , oglądała miejsca kaźni, widziała komory przeznaczone do gazowania , krematoria , miała możliwość przesłuchania świadków - więźniów obozów koncentracyjnych , którym udało się przeżyć - aktów ludobójstwa. W ten sposób poznała realia wojenne , z którymi miliony ludzi musiało się pogodzić. Nałkowska pisze:

„Ze wstrząsających przeżyć ówczesnych pozostała mi skromna książeczka zatytułowana >>Medaliony<<, dająca wyraz zdumienia , że to >>ludzie ludziom zgotowali ten los<<`'.

Każdy medalion jest obrazem losów i przeżyć jednostki , jest dowodem pamięci o zmarłym i zapomnianym więźniu. Książka ta to rodzaj dokumentu , reportażu z tamtych lat , z

„czasów Apokalipsy”.

Opowiadanie pt. „Profesor Spanner”to relacja jednej z najbardziej odrażających zbrodni dokumentalnych w ramach hitlerowskiego systemu zagłady. Autorka przedstawia to na podstawie zeznań młodego mężczyzny , który pracował przy wyrobie mydła z ludzkich ciał. Całą tą akcją dowodził profesor Spanner. Godność ciała ludzkiego została zatracona przez wykorzystanie go do maksimum. Pozwolili sobie nawet na bezczeszczenie świętości jaką jest ciało ludzkie otaczane po śmierci największym kultem. Młody pracownik wyraża swój podziw dla pomysłowości i praktycyzmu życiowego Niemców , mówiąc że Niemcy „zrobili coś z niczego”. Dla niego człowiek znaczył „nic” , a mydło „coś”.

Zbrodnie hitlerowskie w różnym stopniu wpływały na psychikę i osobowość człowieka. Niektórzy przyzwyczajali się do przestępstw popełnianych przez Niemców. Oślepieni postępem niemieckiej techniki , zostali opanowani przez znieczulicę moralną , stali się naiwni , krótkowzroczni. Faszyści świadomie działali tak na psychikę ludzką by zatrzeć w innych głos sumienia.

Inne opowiadanie pt. „Dno” ukazuje różnego rodzaju świadectwa zbrodni na ludzkości. Bohaterką opowiadania jest starsza kobieta , która zdaje relację ze swoich losów z czasów wojny. Mówi o eksperymentach wykonywanych na ludziach , o głodzeniu , o ciężkiej pracy w fabryce , o surowym karaniu , o transportach ludzi w wagonach bydlęcych.

Natomiast opowiadanie „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu” mówi o wypaczeniu psychiki już u najmłodszych. Dzieci bawią się w palenie Żydów i sprawia im to przyjemność. Wojna więc nie oszczędzała również dzieci. One to , do tego stopnia przyzwyczaiły się do patrzenia na śmierć , że naśladowanie morderców nie jest dla nich straszne , lecz pretekstem do wesołej zabawy.

W opowiadaniu „Wiza” , rzesze kobiet różnej narodowości wypędzano na łąkę , aby tam przez całe dnie i noce czekały na śmierć. Na nikim nie robiło to już wrażenia. Ludzie stali się nieczuli. Najlepiej świadczy o tym opowiadanie „Przy torze kolejowym”. Młoda Żydówka uciekając z transportu została ranna. Ale nikt nie chciał jej pomóc. Ludzie sparaliżowani byli strachem o własne życie. Kobieta leżała pośród ludzi , ale nie liczyła na pomoc. „Leżała jak zwierze ranne podczas polowania , którego zapomniano dobić”.

„Medaliony”, to zaledwie kilkanaście kartek prozy „o dniu zwykłym szalonego koszmaru”, o mechanizmach mordowania człowieka i o zabijaniu jego nadziei , o technice ludobójstwa. To kilka nagrobkowych medalionów , które ocaleni przekazują żyjącemu światu. Mówią one o imieniu milionów zgładzonych w obozach koncentracyjnych, dając świadectwo o koszmarze , który istniał.

Inną pisarką tego okresu jest Hanna Krall , która napisała reportaż „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Wstępują tu dwa wątki akcji: pierwszy to relacja doktora Edelmana z getta warszawskiego , drugi obejmujący czas współczesny autorce. W getcie panował straszny głód , ludzie wyrywali sobie jedzenie a rąk , wiele osób umierało z tego powodu. Z powodu głodu zanikały również niektóre organy ciała. Stan psychiczny ludzi charakteryzował się ubóstwem myśli , z czynnych i energicznych ludzie zmienili się w apatycznych i ospałych. Śmierć była widoczna na każdym kroku: zabijano swoich najbliższych , pielęgniarki podawały truciznę dzieciom , skakano z okien , a wszystko po to , by uniknąć śmierci w krematoriach , aby zginąć godnie i z honorem. Etyka polegała na wyborze śmierci. Powstanie , które wybuchło w getcie , choć było z góry skazane na niepowodzenie , to jednak miało sens - chciano zwrócić na siebie uwagę i zginąć bohaterską śmiercią. Edelman - uczestnik powstania w getcie, a po wojnie wybitny kardiochirurg , stara się odpowiedzieć na pytanie : „czy warto jest ratować jedno ludzkie życie , kiedy w naszej historii zaistniała śmierć tysięcy ofiar nacjonalistycznej ideologii?(symboliczna cyfra 400 tyś.zagazowanych) Marek Edelman porównuje ludzkie życie do płonącej świeczki , która pali się tak długo jak długo zechce Pan Bóg. Powstańcy wybrali samobójczą śmierć. Śmierć , która zdmuchnęła płomień świecy „przed Panem Bogiem”. Ten heroiczny czyn miał symbolizować wolność jednostki , nawet jeżeli ta będzie pod presją systemów zniewalających. Bóg gani samobójców , którzy wybierają tak łatwy koniec ziemskich problemów , ale nie sprzeciwia się tym , którzy przez śmierć ratują godność i honor ludzkości.

Pisarzem , który jak powyżsi , zajął się sprawą okrucieństwa systemu totalitarnego i jego wpływu na psychikę ludzką jest Kazimierz Moczarski. Jego „Rozmowy z katem” są relacją - dokumentem. Moczarski przebywał w więzieniu przez 11 lat , w tym 14 miesięcy w ciemnej celi , poddano go czterdziestu dziewięciu rodzajom tortur i oskarżono o współpracę z gestapo i o zdradę narodową. W celi przebywał razem ze Stroopem - mordercą , który jest odpowiedzialny za zagładę warszawskiego getta , dokonanie zbrodni z ZSRR i na Bałkanach. Autor pragnie pokazać z jakich pobudek i w jakich okolicznościach Stroop stał się hitlerowcem , czemu zawdzięcza błyskotliwą karierę.

Jurgen Sroop wychowywany był w katolickiej rodzinie niemieckiej o tradycjach nacjonalistycznych. Na jego przykładzie można poznać cech prawdziwego hitlerowca. Jego ojciec był dowódcą małego oddziału porządkowego w Detmoldzie. Józef Stroop był wychowywany w żołnierskiej dyscyplinie. Ojciec wtajemniczył go w metody niemieckiego działania: „Bij synku , nieprzyjaciół jak najmocniej , tak jak ja prałem wrogów Vaterlandu”.

Gdyby nie historia , bohater - Jurgen Stroop - byłby zapewne spokojnym, tępym mieszczuchem, gdzieś w dalekich Niemczech . Szkoła , system , wojna - to choroba , która wykorzeniła i spotęgowała jego systematyczność i pedanterie. Dała mu wysokie stanowisko w SS. i władzę. „Zaraza” wojny , jaka w nim utkwiła , mogła opanować jego psychikę. Ukształtowała go na bezdusznego kata i mordercę. Ideałem Stroopa był Herman zur Cherusker - legendarny przywódca plemienia Cherusków , który pokonał Legionistów Rzymskich w 9 roku naszej ery. Propaganda hitlerowska wykorzystała ,po dwóch tysiącach lat wciąż niezapomniany mit o Cheruskerze do uczenia nacjonalizmu , do uczenia zasad nowego życia stawiającego rasę germańską na najwyższym piedestale. Jako posłuszny i ślepo zaangażowany w sprawy wojny , zyskiwał sobie uznanie przełożonych i szybko awansował. Okazał się znakomitym „fachowcem” , który dokonał likwidacji warszawskiego getta , gdzie zginęło 71 tyś. polskich Żydów. Stroop zawsze traktował ich jako „podludzi” i obdarzał ich pogardą. Sam głęboko wierzył , że jest „nadmężczyzną” (ubermenschem). Jego psychika była całkowicie wypaczona. Sam strzelał , zabijał , nie zwracał uwagi na swą generalską godność. W ostatnich dniach wojny został zaaresztowany przez Amerykanów i przekazany w ręce Polaków. Za swoje zbrodnie odpowiedział przed polskim sądem skazującym go na karę śmierci. Stroop został powieszony w 1952 roku. Moczarski przez tę postać ukazuje system zniewolenia jednostki , której od najmłodszych lat wpajano kult wojny i mordu. Było to straszne , tym bardziej , że ludzie ci nie mieli wyrzutów sumienia , nie uważali swoich czynów za złe.

Temat stalinizmu podjął natomiast Gustaw Herling - Grudziński w powieści „Inny świat”, bazując na własnych doświadczeniach w obozach sowieckich. Przedstawia ciężką pracę więźniów , którzy aby przeżyć musieli pracować wiele godzin , po pas w śniegu , na mrozie i o głodzie. Najbardziej w obozie dokuczał głód. Racje żywnościowe przydzielane były w trzech kotłach , w zależności od wydajności pracy. Najwięcej jedzenia dostawali więźniowie , którzy wykonali ponad 125% normy , najmniej więźniowie schorowani , nie nadający się do pracy - mieszkańcy trupiarni. Ludzie głodzeni do nieprzytomności ulegali procesowi deprawacji i wynaturzeniu. Kobiety oddawały swoje ciało za kawałek chleba , wyrywano sobie jedzenie nie zważając na drugiego , troszcząc się tylko o siebie. W obozie nie było miejsca na prawdziwe uczucia , nawet macierzyńskie - kobiety zachodziły w ciążę by nie pracować. Więźniowie przeżywali także straszne cierpienia wewnętrzne , które doprowadziły ich do depresji , załamania osobowości , utraty poczucia własnej wartości i godności.

Autor „Innego świata” naświetlił również problem honoru ,za który więźniowie często oddawali życie, nie umieli się poddać. Takimi więźniami byli: Michał Kostylew , zakonnice , które do końca nie wyparły się swojej wiary , Anna Lwowna. Gustaw Herling - Grudziński nie ukazuje więźniów jako przyczynę panującego zła , choć wiele osób zwłaszcza należących do komanda „Kanada” zasługiwało na takie traktowanie .Pisarz sugeruje , że źródłem tragedii XX wieku był cały system totalitarny , który za wytyczną obrał wyniszczenie pierwiastków zbędnych , elementów niepożądanych. Symboliczną staje się scena opisana przez autora, w której Grudziński - były więzień , spotyka się z dawnym towarzyszem niedoli w Rzymie. Był to Żyd , który chciał od pisarza uzyskać tylko jedno , by ten zrozumiał jego postępowanie , przez które zginęło czterech niewinnych Niemców. Grudziński jednak nie mógł zgodzić się na taki akt przebaczenia. Scena ta symbolizuje wiarę w zwycięstwo dobra nad złem , nawet tym najohydniejszym , wiarę w przyjście lepszego jutra , innego niż bezwzględny „czas pogardy”.

Natomiast „Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego przenosi nas już w czasy powojenne. Przedstawia realia warszawskie: w mieszkaniach brakuje wody , gazu , na ulicy widać długie kolejki przed sklepami , brak towarów , rozwalające się domy , szerzące się kontrole milicji , samowola tajnych służb itd. Autor komentuje to: „Nasza nędza to łaska totalitarnego państwa , łaska , z której żyjemy”.

Protest swój kieruje w stronę systemu totalitarnego , który zniewala ludzi , przeistacza ich i innych , zmienia ich myślenie i postępowanie.

Pisarze wojenni i współcześni w sposób bardzo trafny ukazali tragizm ludzkich losów w systemie totalitaryzmu. Ludzie wbrew swojej woli , a niekiedy z niewiedzy , zostali zniewoleni przez system i ideologie , które narzuciły inny kodeks moralny , inny stosunek do bliźnich. Niszczycielski system poprzez jednostkę zniewolił cały naród. Pisarze ci więc nie boją się dokonywać trafnych ocen i sądów. Piszą o sprawach , które wcześniej były zakazane , o czym się nie mówiło. Literatura ta ma dla nas wartość dokumentu oskarżającego faszyzm i stalinizm. Przedstawia ona problem psychiki , problem człowieka zlagrowanego ,

ofiary i kata. Człowiek ukazany jest w krańcowych sytuacjach wyboru.

Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów Stefana Żeromskiego.

Postacie bohaterów wykreowanych przez twórców romantycznych oraz poznanych w dziełach Stefana Żeromskiego, budzą podziw niezwykłym heroizmem moralnym. Dążąc do realizacji wzniosłych celów politycznych i społecznych, wykazują maksymalizm etyczny. Dla swoich idei gotowi są do najwyższych poświęceń nie tylko szczęścia osobistego, ale również życia.

Niezwykłe biografie tych nieprzeciętnych bohaterów poznajemy na kartach utworów epoki romantyzmu. Tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza " Konrad Wallenrod " jako chłopiec trafił na dwór księcia Kiejstusa, gdzie poznał historię Litwy, związał się emocjonalnie z jej dziejami, tym bardziej, że wybranką jego serca została Litwinka, Aldona, córka księcia Kiejstusa. Alf, bo tak w rzeczywistości miał na imię, nawrócił się na chrześcijaństwo i poślubił Aldonę. Jednak: " Szczęścia w domu nie zaznał , bo go nie było w ojczyźnie". Wobec rozpaczliwego położenia Litwy podjął straszną decyzję niehonorowego działania. Przeszkodą w realizacji zamierzenia staje się rozmowa z Aldoną, w Konradzie odżywają dawne uczucia, widzi bezsensowność podjętego działania, ale słowa Pustelnicy każą mu wypełnić wcześniej podjętą decyzję.

Alf, podający się za zamordowanego Konrada Wallenroda, zostaje wybrany Wielkim Mistrzem Krzyżackim. Stwarza to dla niego wygodną sytuację, w której może zostać zrealizowany podstępny plan, o którym przypomina wciąż towarzyszący mu Halban. Bohater podejmuje walkę " lisią " zgodnie z zasadami głoszonymi przez Macciavellego, że: " są dwa sposoby walczenia (...) trzeba być lisem i lwem". Lew symbolizuje królewskość, siłę, potęgę, lis zaś podstęp, zdradę. Tak więc od tego, który przyjmie postawę lisa i lwa, wymaga się wiedzy, dojrzałości, waleczności, ale także odrzucenia honoru i dumy osobistej. Wallenrod posługuje się podstępem, przybiera imię zabitego rycerza, zdobywa zaufanie Krzyżaków, w końcu doprowadza ich do zguby. Konrad Wallenrod jest postacią tragiczną, zmuszoną do dokonania wyboru między dobrem osobistym, a dobrem ojczyzny. Alf, tak niedawno szczęśliwy, decyduje się pozostawić ukochaną Aldonę i tym samym poświęca szczęście rodzime w imię odzyskania niepodległości kraju. Wszystko podporządkowuje idei nadrzędnej - wolności Litwy. Dla tej idei rezygnuje z honoru, decyduje się na zdradę, zaprzecza samemu sobie. Silne poczucie konfliktu między wartościami, które wybrał, a tymi które odrzucił, doprowadza go do nieustannych wyrzutów sumienia, do ciągłego oceniania swojego postępowania w kategoriach moralnych. Ten konflikt doprowadza Konrada do popełnienia samobójstwa. Kolejną postacią o krystalicznych poglądach jest Konrad z III części " Dziadów ". Uwidacznia się to podczas monologu zawartego w Wielkiej Improwizacji. Bohater ten podejmuje walkę z Bogiem o wyzwolenie narodu polskiego. Jest on przekonany, że świat stworzony przez Boga jest niedoskonały panuje na nim zło, a dowodem na to jest sytuacja Polski i Polaków w ówczesnej Europie. Jako poeta, świadomy swojego geniuszu twórczego, porównuje się ze Stwórcą, sądzi nawet, że nie popełniłby tylu błędów w dziele stworzenia świata. Bohater żąda od Stwórcy " rządu dusz ", gdyż uważa, iż byłby wstanie naprawić zły świat. Konrad jest również wielkim patriotą, utożsamia się z cierpieniem ojczyzny, łączy swój los z jej losem. Czuje się odpowiedzialny za losy Polski, występuje jako przedstawiciel całego narodu i bierze na siebie wszystkie cierpienia jakie spotkały Polaków. " Ja i ojczyzna to jedno. Nazywam się Milijon - bo za miliony kocham i cierpię katusze". Taką postawą udowodnił swój heroizm moralny, można go nazwać polskim Prometeuszem, gdyż tak samo, jak antyczny bohater, pragnie szczęścia ludzkości, w tym przypadku narodu polskiego, podobnie jak Prometeusz, który wykradł ogień bogom, tak samo on chce sam wywalczyć dla Polaków niepodległość i szczęście. Podobnie, jak wszyscy bohaterowie romantyczni buntuje się, jego bunt jest obrócony przeciwko Bogu, wytyka Stwórcy, że nie jest miłością: " Ty jesteś jedynie mądrością ". W apogeum uniesienia wypowiada największą w jego pojęciu obelgę: " Tyś nie ojcem świata, ale..." Jednak ostanie słowo " Carem " dopowiada szatan, gdyż Konrad pada bez zmysłów na posadzkę celi, w której się znajdował.

Główną postacią " Pana Tadeusza " Adama Mickiewicza jest Jacek Soplica, który całe swoje życie poświęcił walce o dobro ojczyzny. W młodości ulubieńcem okolicznej szlachty, typowym warchołem i zabijaką. Kiedy dumny magnat Stolnik Horeszko nie zgodził się oddać ręki swej córki, podał ubogiemu szlachcicowi czarną polewkę. Soplica, ten żeni się z " pierwszą napotkaną po drodze kobietą", która rodzi mu syna Tadeusza i po niedługim czasie umiera. Urażona duma i ambicja Jacka doprowadziła go do krwawej zemsty. Często błąkał się w pobliżu zamku Horeszków, nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej. Pewnego dnia, będąc mimowolnym świadkiem triumfalnego odpierania przez Horeszków ataku Moskali na zamek, postanawia krwawo się zemścić. Emocje spowodowane wyrządzoną przez Horeszkę krzywdą, zwyciężyły. Jacek wymierzył z pistoletu, a oddany strzał okazał się celny. To wydarzenia spowodowało przełom w jego życiu, tym bardziej, że niesłusznie wzięto go za stronnika Moskali. Jacek wyjechał, udał się do Legionów, był kilkakrotnie ranny, aż wreszcie , w przebraniu księdza Robaka, powrócił na Litwę ze specjalną misją, miał organizować powstanie na Litwie. Jacek, z narażeniem życia, wędrował od dworu do dworu, w karczmach wiejskich agitował też chłopow, do powstania ogólnonarodowego. W czasie walk z Moskalami, zostaje śmiertelnie ranny, przed śmiercią wyznaje Gerwazemu swoją prawdziwą tożsamość, iż jest Jackiem Soplicą. Po śmierci zostaje zrehabilitowany, po wkroczeniu wojsk Napoleona i Legionów Dąbrowskiego. Z rozkazu samego Napoleona zostaje odznaczony Krzyżem Legii Honorowej. Jest to postać dynamiczna, jego charakter kształtuje się w trakcie trwania akcji utworu i dociera do punktu kulminacyjnego, w którym to przekształca się w księdza Robaka. W ten sposób dawny Soplica próbuje odkupić swoje winy, z chwilą wstąpienia w Rzymie do zakonu, pozbywa się on przywar szlacheckich, więc buntuje się przeciwko złu świata, bo przecież swoje winy mógł odkupić walcząc o niepodległość Litwy. Widzi jednak, że naród potrzebuje ogniwa łączącego stanu szlacheckiego z najniższym stanem społecznym - chłopstwem. Jednocześnie rezygnuje z życia osobistego i z rodziny, staje się cichym i ofiarnym bojownikiem o niepodległość ojczyzny.

Trudny heroizm moralny odnajdujemy, również w biografiach bohaterów z utworów Stefana Żeromskiego. W opowiadaniu " Doktor Piotr ", obserwujemy dramatyczny konflikt między ojcem, a synem.

Dominik Cedzyna jest zdeklasowanym obywatelem ziemskim, pracującym u inżyniera Bijakowskiego. Jego syn, jest naukowcem, doktorem chemii. Postanawia wrócić do kraju i wtedy, dowiaduje się z ksiąg rachunkowych o nieuczciwości ojca. Pieniądze, które przysyłał mu Dominik Cedzyna, pochodziły z obniżania robotnikom ich zarobków. Piotr rozumie istotę zła społecznego i nie może pogodzić się z krzywdą jakiej dopuścił się jego ojciec wobec robotników. Uznaje postępowanie ojca za naganne, nie dające się usprawiedliwić wyższymi racjami. Jego sąd nad ojcem jest twardy bezkompromisowy, świadczy o odwadze i sile moralnej doktora Piotra. Konflikt między ojcem a synem- to konflikt pokoleń i odmienności wyznawanych zasad etycznych. Nie ma on charakteru konfliktu sprzecznych racji, wina leży po stronie ojca. Syn jednak nigdy nie zainteresował tym, skąd biorą się pieniądze na finansowanie jego zagranicznych studiów. Uważa, że ciąży na nim dług zaciągnięty przez ojca, który musi spłacić robotnikom. Poczuwa się do obowiązku naprawienia zła i na ponowny wyjazd z kraju. Chce zarobić dużo pieniędzy i zwrócić dług pokrzywdzonym. Sprzeciwia się w ten sposób niesprawiedliwości. Wie, że sprawi ojcu wielki ból, ale po kłótni wyjeżdża, zostawiając go samego. Obowiązek społeczny i nakaz moralny, każe jednostce szlachetnej, ogarniającej ogrom krzywdy społecznej i podjąć walkę ze złem. Inny rodzaj bohaterstwa duchowego reprezentuje Winrych, bohater noweli " Rozdziobią nas kruki, wrony ". Utwór przedstawia obraz beznadziejnej wędrówki powstańca wiozącego broń dla walczącego oddziału partyzanckiego. Bohater wie, że powstania nie da się już uratować. Jest on ostatnim niezłomnym powstańcem, wiernym do końca, nakazom wewnętrznym. Winrych jest jednym z tych najgłębiej oddanych idei, mimo świadomości nieuchronnej klęski. Przypomina bohatera romantycznego. Jest samotny i z góry skazany na klęskę swych poczynań. Walczy do końca mimo świadomości przegranej, gotów na wszelkie konsekwencję, aż do śmierci włącznie. Winrych charakteryzuje się nadludzkim niemal heroizmem i poświęceniem.

Człowiekiem oddany wielkiej idei, jest także Tomasz Judym z powieści Stefana Żeromskiego " Ludzie bezdomni ". Wywodził się z ubogiej rodziny i tylko dzięki ciotce udało mu się zdobyć wykształcenie. Od pierwszej chwili ogarnięty był pasją pracy społecznej. Ma ambicję dokonania jakiegoś czynu. Marzenia jego oraz pomysły obracają się wokół poprawy losów biedoty. Uważa, że jest to jego obowiązek społeczny. Rozpoczyna walkę z nędzą najbiedniejszych od wystąpienia w gronie lekarzy warszawskich z odczytem, w którym ukazuje nędzę biedoty miejskiej i wiejskiej. Dochodzi do konfliktu między warszawskim środowiskiem lekarzy, a Judymem. Jest to konflikt między oportunizmem i zobojętnieniem, a bezkompromisową służbą społeczną, pojętą jako bezwzględny nakaz postępowania. Po wyjeździe do Lisów nie zapomina o najuboższych. Organizuje od podstaw szpitalik dla miejscowej ludności. Podejmuje próbę walki o podniesienie zdrowotności czworaków. Opracowuje projekt podniesienia zdrowotności Lisów. Po wyjeździe do Zagłębia dojrzewa w Judymie decyzja, całkowitego poświęcenia się dla bezdomnych. Uważa, że ma dług wobec klasy, z której wyszedł. Traktuje swój zawód lekarza jako misję, posłannictwo. Przeżywa dramat wewnętrzny, konflikt między możliwością szczęścia osobistego, a obowiązkiem wobec idei. Z ogromnym heroizmem moralnym wybiera służbę dla najuboższych. Wykreowani przez Mickiewicza i Żeromskiego, bohaterowie literatcy ciągle zadziwiają bogactwem duchowym i heroizmem moralnym. Bohaterowie romantyczni i ich następcy, znaleźli swoje miejsce w społeczeństwie. Wybrali różne drogi życiowe lecz najczęściej kroczą drogą poświęceń i wyrzeczeń w imię dobra ogółu, dobra ojczyzny. Taka postawa wymagano niezwykłego heroizmu moralnego dostrzeganego w postępowaniu wobec innych i wobec własnego kraju. Bohaterowie utworów Żeromskiego stanowią swoiste dopełnienie postaci romantycznych, których idee kontynuują.

Heroizm moralny poznanych postaci nie ginie w czasie i jest dowodem trudnych wyborów między prawem do szczęścia, a obowiązkiem wobec innych.

Holocaust w literaturze współczesnej.

Holocaust - termin określający zagładę Żydów w okresie II wojny światowej. Zniszczenie ludności żydowskiej stanowiło jeden z głównych punktów programu partii hitlerowskiej. W wyniku holocaustu zginęło ponad 5 mln Żydów. Literatura współczesna bogata jest w utwory traktujące o holocauście. Pisarze, którzy przeżyli wojnę i widzieli jej skutki, często wracają w swej twórczości do tych tragicznych wydarzeń. Zagłada Żydów, ich cierpienia i poświęcenie są tematami wielu dramatycznych reportaży i opowiadań. Do najbardziej znanych utworów o holocauście należą: "Medaliony" Zofii Nałkowskiej, "Opowiadania" Tadeusza Borowskiego i "Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall. Zbiór opowiadań Zofii Nałkowskiej "Medaliony" miał ukazać ogrom zbrodni hitlerowskich i jednocześnie oddać hołd milionom ofiar faszyzmu. Każde opowiadanie to inny fragment rzeczywistości, inna postać, inne przeżycia i cierpienia. Opowiadania Nałkowskiej tworzą fragmentaryczne, składający się z ułamków zdarzeń rejestr zbrodni hitlerowskich. Jest on jednak dość szeroki i różnorodny, obejmuje cierpienia ludzi w różnych obozach i miejscach zagłady, przedstawia ofiary, a także katów. Ukazuje wiele wstrząsających faktów oraz trwałe zmiany wywołane przez faszyzm w psychice ludzkiej. "Kobieta cmentarna" to opis getta żydowskiego w Warszawie w czasie jego likwidacji. Dramat mordowanych rozgrywa się za murem, słychać krzyki i płacz, widać pożary i wyrzucane z okien na bruk dzieci. Ludzie z tej strony muru nie mogą spać, jeść, przeżywają rozterki moralne z powodu swej bezsilności. Próbują zrozumieć, wytłumaczyć sobie, są podatni na propagandę niemiecką, bo wtedy łatwiej im żyć. W opowiadaniu "Dwojra Zielona" zaskakuje nas postawa młodej Żydówki, która znalazła w sobie dość siły, by przetrwać niesamowite wprost okropności. Straciła męża, przed wywózką do obozu ukrywała się na strychu. Gdy Niemcy urządzili sobie strzelaninę w Sylwestra, straciła oko. Ze szpitala trafiła do obozu w Majdanku, potem pracowała w fabryce amunicji. Prawie ślepa, bo na jedynym oku zrobił się jej wrzód, pracowała, bo bała się selekcji Jak wyznaje, przetrwała to wszystko, bo pragnęła przekazać innym ludziom wieść o okrucieństwie okupantów. Najbardziej wstrząsającą sceną jest scena z opowiadania "Dorośli i dzieci w Oświęcimiu", gdzie dzieci bawiły się w palenie żydów, jedyną zabawę jaką znały. Dzieci zmuszone do ciągłego przyglądania się nieludzkim okrucieństwom zatraciły zdolność rozróżniania dobra i zła. Obóz okaleczył ich psychikę. Tadeusz Borowski w "Opowiadaniach" pokazuje prawdę o życiu obozowym, nie upiększa swoich doświadczeń. Z wielką pasją odsłania mechanizm zbrodni. Ukazuje ludzi spodlonych strachem, zapominających o swojej człowieczej godności z lęku przed torturami i śmiercią. W opowiadaniu "Proszę państwa do gazu" autor w sposób obrazowy przedstawił wpływ niemieckiego terroru na psychikę zarówno Polaków, którzy rozładowywali transporty, jak i Żydów, którzy tymi transportami przyjeżdżali. Pijani więźniowie rozładowujący wagony obchodzili się z więźniami często brutalniej niż zrobiliby to esesmani stojący dookoła placu rozładunkowego na bocznicy. Postawa Żydów była różna. Od dobrowolnego skazywania się na śmierć, aż po wypieranie się własnych dzieci przez matki, które chciały za wszelką cenę żyć, a nie iść z dziećmi do gazu. Większość Żydów do końca nie wierzyła w to, że jadą na śmierć i wiozła ze sobą swój najcenniejszy dobytek, który bogacił III Rzeszę i pozwalał przeżyć obozowi kolejne dni. "Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall to opis wywiadu z doktorem Edelmanem - znanym kardiochirurgiem, który w czasie powstania w getcie warszawskim był zastępcą komendanta Żydowskiej Organizacji Bojowej. W rozmowie tej Edelman przedstawia getto takim, jakim było rzeczywiście. Mówi o ludziach, którzy tysiącami tłoczyli się, aby dostać się do transportu do Treblinki, a także o garstce młodych i niedoświadczonych ludzi, którzy nie chcieli zginąć w gazie i rozpoczęli beznadziejną walkę z przeważającymi siłami okupanta. Edelman mówi zarówno o tych, którzy w obliczu klęski popełniali samobójstwa, jak i o tych, którzy walczyli z poświęceniem i oddawali życie, aby inni mogli przeżyć i powiedzieć prawdę o tamtych tragicznych czasach. Życie wewnątrz getta cały czas było wyborem pomiędzy życiem a śmiercią. Nikt z tych ludzi nie był pewien tego, czy przeżyje kolejny dzień. Toczyli oni beznadziejną walkę po to, aby zwrócić uwagę świata na los żydów, oraz aby zginąć godnie z bronią w ręku.

Indywidualista - jednostka społeczna. Bohater literacki szuka tożsamości.

Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki, w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odizolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może

podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm, postawa bardzo trudna do realizacji.

Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami relacji jednostka zbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami międzyludzkimi w formie znanej nam do dziś - gdyż zwłaszcza w tych warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej

tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zilustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realizmie i naturalizmie. W realizmie - gdyż tematem go interesującym było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była analiza zachowań społecznych. W naturalizmie - dlatego że w orbicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba, podatna na wpływy otoczenia.

Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otoczenie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bovary doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się przeciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świecie. Droga życia Rastignaca ukazana w Komedii ludzkiej jest obrazem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do konformizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został dokonany w Ojcu Goriot. Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega „żądzę władzy”, która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie rozbieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z domu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to pierwsze. Czy może być inaczej w tym „najdoskonalszym ze światów”? Przykład Bianchona - który ontynuuje naukę, zostaje wybitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finansowej - dowodzi, że można.

John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność, to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac zaczyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym. Pomaga mu ona znaleźć kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapewni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rastignac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły, czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi. Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot. Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności.

Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów, w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, negatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi, że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeobrazić - Rastignac nie jest Wallenrodem - ale żeby wykorzystać dla własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pieniądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu. Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość, przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.

Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego - Raskolnikowa - można nadać motto „Czy wolność osobista może stanowić cel sam w sobie?”. Jest on postacią, która kontestuje zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czy w związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow

kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości, według tegoż zrobił dobrze - wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeństwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz silniej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim dwie drogi - ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności. Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i tyluż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną

rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuje go psychicznie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.

Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa zmienia swój światopogląd. Jest przykładem individuum, które zmienia się w procesie, bardziej lub mniej świadomym, na część społeczeństwa, ale - inaczej niż u Balzaca - jest to pozytywne. Pozytywne

dlatego, że wymaga wysiłku odtwarzania swojej moralności i wyznawanych wartości. Mottem przemiany może być to, że człowiek nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego wypływających. Drugiego zaś - tylko hedonistycznym poszukiwaniem szczęścia.

Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary. Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja, w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje

u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towarzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym, mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom, czy wreszcie dziecko - to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w powieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu. I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej tożsamości, zawieszona pomiędzy światami - tym, z którego pochodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do autodestrukcji.

Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją fortunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego nihilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje wyłącznie dla siebie.

„Pierwowzory greckie bierzcie do rąk i czytajcie i w dzień i w nocy” (Horacy). Jak dzisiaj potraktowałbyś polecenie Horacego?

W dziełach literackich znajdują odzwierciedlenie epoki „burzy i naporów”, a także okresy ciszy, milczenia, spokoju. Wszystkie jednak właśnie poprzez literaturę, jej cudotwórczą, fantastyczną, magiczną niemalże moc prowadzą ludzkość wciąż wyżej i naprzód. Od zarania dziejów aż po współczesne nam dni człowiek ingeruje z całą swą mocą w postępujący nieustannie rozwój świata. Czasem zwraca swój wzrok ku nowemu, pozostawiając gdzieś tam, na uboczu, dorobek i dziedzictwo minionych pokoleń, wprowadzając często nowatorskie, odbiegające niebywale od już istniejących rozwiązania. Czasem jednak ma pełną świadomość

wielkości dzieł swych przodków, które nabierają dlań w pełni sakralnego wymiaru, niemal boskiego majestatu, charakteru świętych ołtarzy, których nie można deptać.

Historia uczy, że niejednokrotnie to wszystko, co w pewnym konkretnym czasie wydaje się znaczące, odkrywcze, wybitne, traci po latach swój pierwotny wymiar wielkości, aby przykryć się pyłem zapomnienia. To zupełnie naturalne prawo historiozoficzne. To tak jak przypływ i odpływ, wschód i zachód słońca. Wszystko podlega destrukcyjnej, szatańskiej, niszczycielskiej sile pędzącego naprzód

czasu. Wszystko razem z nim przemija i wszystko, pomimo swej najwyższej choćby wartości, odchodzi w zapomnienie - ale nie antyczne wzory... Ich prymarność i uniwersalizm stanowi o nieśmiertelnym wymiarze tych najdawniejszych czasów, których filozoficzne treści, mądre przesłania moralne pozostają aktualne zawsze

i wszędzie. I dziś.

Cała niemalże antyczna kultura, „greckie pierwowzory”, pozostaje wciąż niewyczerpanym, bezustannie na nowo odradzającym się źródłem, które nie podlega niszczycielskiej mocy czasu, które - pomimo trudnych, beznadziejnych wydarzeń - trwa niepodzielnie. Przecież dzieła antycznej literatury to tekst historii żywy

i dziś. Ot, choćby mity - są przecież bogatą skarbnicą ponadczasowych motywów, archetypów i toposów, w których zakorzenione są pierwotne i jedyne wzorce ludzkich zachowań, form naszego postępowania. Wzorzec kochającej matki, utrwalony w opowieści o Demeter i Korze, mit buntownika Prometeusza czy choćby ikaryjski archetyp marzyciela i idealisty - wszystkie przez wieki stanowiły pewien punkt odniesienia, źródło, ku któremu chętnie i z upodobaniem zwracali wzrok twórcy literatury. I choć niekiedy dochodziło do pewnych przewartościowań mitów greckich, choć historia wymusiła pewne uproszczenia bądź też narzuciła konieczność ich weryfikacji, to przecież nadal żyją one w naszej świadomości, wytyczając niejednokrotnie drogi postępowania ludzkości.

Jak zatem nie przyznać racji Horacjańskiemu przeświadczeniu, jego przekonaniu o nieśmiertelności antycznego artysty i jego dzieła? Jego swoiste exegi monumentum przetrwało najstraszliwszą próbę czasu. A przecież współczesny poeta z ironią odnosi się do antycznego motywu, powątpiewa w możliwość oddziaływania

dzieła w przyszłości i przedłużenia krótkotrwałego życia twórcy. Jednakże na ten diametralnie odmienny pogląd A. Słonimskiego z pewnością wpłynęły rewolucyjne niemalże doświadczenia naszego wieku, kiedy ideał sztuki zostaje odtrącony, aby ustąpić dziś miejsca wartościom tak często przecież przyziemnym, tym niższego

rzędu. Ta jakże niebezpieczna postawa utrwala się w ludziach nam współczesnym i może być najpierwszym symptomem zaniku wrażliwości człowieka, jego moralnej wartości, tego, co dobre, mądre, spokojne. Wisława Szymborska, współczesna poetka, którą cenię i podziwiam, powiedziałaby tutaj, że prawdziwym bohaterem

naszego czasu staje się bynajmniej nie mędrzec, filozof, poeta czy człowiek w pełni świadom swej wewnętrznej wartości. Prawdziwym bohaterem naszego czasu pozostaje kulturysta i właśnie jemu na „Konkursie piękności męskiej” z uwielbieniem biją brawa. Zagubienie naprawdę wartościowych jednostek i dramatyzm sytuacji niejednego człowieka stale pogłębiały się w istniejącej rzeczywistości, a jego najpełniejszy wyraz daje wspomniana poetka, przedstawiając zdeterminowanego człowieka w płynącym świecie, zanurzonego w otchłani rzeki Heraklita. Ja ryho pojedyńcza, ja ryho odrębna - tak niewiele tu znaczę. Oto nadchodzi koniec świata. Koniec mojego świata. Oto nadchodzi era takich ludzi, jak choćby Witkiewiczowski Hiper-Robociarz czy Edek z dramatu S. Mrożka.

W pełni świadomi zdają się tego być dzisiejsi artyści. Choćby poeci, których postawa przypomina literacką kreację Wisławy Szymborskiej, właśnie takiej Kasandry, złowróżbnej prorokini, zwiastunki nieszczęścia, zapowiadającej upadek już nie Troi, lecz całej ludzkości.

W obliczu takich problemów, wobec których staje twarzą w twarz współczesność, w obliczu egzystencjalnych lęków i niepokojów „człowieka końca wieku”, zupełnie naturalne okazuje się Miłoszowe pytanie: Gdzież jest, poeto, ocalenie, Czy coś ocalić może Ziemię?

Ale poezja współczesna nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytania o wartości, przypomina raczej twórczość pytań i wątpliwości, nie tak jasno rozstrzyga przeklęte problemy dotyczące natury ludzkiej. Ocalenie tkwi jednak niepodzielnie w wartościach w pełni humanistycznych, w wewnętrznym dobru człowieka, sile

jego umysłu i serca. Dążenie do odnalezienia tych wartości to prawie jak u Marcela Prousta poszukiwanie straconego czasu, czasu dawnego, minionego, który może być pewną gwarancją ocalenia ludzkości. To poszukiwanie właśnie antycznego czasu... Lekarstwem dla współczesnego świata z powodzeniem może być

owo Horacjańskie branie do ręki i czytanie w dzień, i w nocy tych

„pierwowzorów greckich”. Przecież w nich tkwi nieujarzmiona i budująca siła, „fatalna moc”, najbogatsza galeria pierwotnych wartości, które dziś znikają, a które wskrzesić należy. Gdzież więc szukać ocalenia? - właśnie u prastarych źródeł naszej kultury, źródeł, które nie zostały pokalane ani skażone cywilizacyjnym rozwojem świata.

Pełną świadomość największej i niebywałej wartości tych korzeni ma jeden ze współczesnych twórców. Zbigniew Herbert, bo właśnie o nim mowa, pozostaje bez wątpienia poetą wartości kulturowych, który obserwuje i bada współczesne zachowania w konfrontacji z minionym, antycznym czasem. Niejednokrotnie i w niejednym z przebogatej galerii jego poetyckich wierszy dźwięcznie pobrzmiewają echa kultury starożytnej, co przejawia się nie tylko w przywołaniu szeregu najróżniejszych motywów antycznych.

Dlaczego klasycy? Skąd poszukiwania odpowiedzi właśnie tam, w zamierzchłej, pradawnej rzeczywistości? Taka postawa wyrasta z Herbertowskiego filozoficznego przekonania o jedności obydwu kultur. Nie znajduje przecież poeta jakiejś bezgranicznej przepaści pomiędzy „greckimi pierwowzorami” i doświadczeniami

współczesnego czasu. I choć w ludzkiej świadomości od czasów Horacego i Owidiusza dokonały się niezaprzeczalne, ogromne zmiany, to jednak poeta z powodzeniem przerzuca pomost łączący obydwie epoki. Nieodłącznie towarzyszyć teraz będzie Herbertowskim wierszom owo tchnienie minionego wieku, wieku będącego przecież ostoją prawdy - tego, co dobre i tego, co piękne. Wspomniany utwór jest świadectwem pełnej godności, człowieczeństwa i ludzkiej tożsamości, zasługującej na szczery podziw i nieme naśladowanie godności zakorzenionej głęboko w sercach i postawach antycznych generałów. Niech oni będą przykładem i wzorem dla współczesnych, dla ludzi, którym brak godności i najprawdziwszych, bezcennych skarbów - wartości humanistycznych. Dzisiejsi generałowie poszukują winnych i usprawiedliwień, dlatego w nich, ale i niemal w całą współczesną społeczność wymierzona jest ostra krytyka poety, który poszukuje ocalenia i zmartwychwstania w ludziach tamtych dawnych wartości, „pierwowzorów greckich”. Jedność i nierozerwalność obydwu czasów wytyczą paralelę pewnych doświadczeń obecnych i minionych w Herbertowskiej „opowieści” O Troi. Zniszczone i pogrzebane, obrócone w proch mury legendarnego miasta posłużyły poecie do zobrazowania dokonujących się w dzisiejszym świecie spustoszeń. Gruzy antycznej Troi są jakże trafną metaforą cywilizacyjnego upadku, który przerasta swym

ogromem nawet wyobraźnię artysty.

Konfrontacje przeszłości z teraźniejszością wskazują na przeogromną potrzebę naprawy współczesności poprzez odwoływanie się do pradawnych i niezmiennych wzorów starożytności, będących największą chyba szansą ratunku i ocalenia.

Ale był taki czas, kiedy sponiewierano, zbezczeszczono antyczną tradycję, upatrując jedynie w cywilizowanym rozwoju świata i techniki jedynej drogi prowadzącej ludzkość ku lepszemu. To okres międzywojennych doświadczeń, hołdujących czysto materialnym dobrom (futurystyczna „masa, maszyna, miasto”) i odcinających się zasadniczo od przeszłości, tradycji, kulturalnego dziedzictwa. Jak złudne i iluzoryczne pozostawało jednak takie przekonanie, w pełni obrazuje droga poetycka niejednego z międzywojennych twórców. Chciałabym odwołać się do sylwetki Juliana Tuwima, którego doświadczenia i długotrwałe poszukiwania skierowały ostatecznie na drogę klasycyzmu. A przecież w młodzieńczych jego lirykach do głosu dochodziła niebywała fascynacja postępem, urzeczenie rozwojem techniki i kult dla tego, co nowe. Niejednokrotnie podkreślał poeta żywiołowość i biologiczny wymiar życia, mówił o krzyku radości i niepowstrzymanym pędzie

tramwaju, aby wkrótce doszukać się w świecie pędzącej śmierci. (Ekstroblott). I oto najpewniejsze lekarstwo na opanowanie wciąż pogłębiającego się chaosu okresu międzywojennego odnajduje nie żywiołowy, lecz refleksyjny Tuwim w późniejszych utworach, w ciszy i spokoju, kontemplując wartość tradycji. Okazało się bowiem

ponownie, że właśnie ona daje człowiekowi poczucie pewnej niezależności, tak potrzebnej zagubionym w naszych zakamarkach codziennego życia, daje możliwość wyciszenia emocji, złagodzenia wdzierającego się natarczywie w życie chaosu.

Tuwim wypełnił Horacjańskie „polecenie” i odnalazł chyba to coś, czego tak nieustannie poszukiwał. A przecież „pierwowzory greckie” brali do rąk swoich i jego poprzednicy. Dla Leopolda Staffa zawarte w nich klasycystyczne wartości stały się w pełni udaną próbą wyzwolenia się spod młodopolskich nastrojów dekadenckich. Bo kiedy trudno było poecie odnaleźć własne „ja” i sens pustej,

marnej egzystencji stojącego w strugach Jesiennego deszczu człowieka, kiedy wydawało się, że wszystko jest beznadziejne - wówczas odnalazł Leopold Staff nadzieję i epikurejską radość życia w ideałach starożytności. Klasycyzm Staffa zamanifestował się najpełniej w Przedśpiewie, gdzie przywołał poeta hasło antycznego Terencjusza, gdzie wskrzesza filozoficzne założenia stoicyzmu Seneki i Aureliusza. Oto kolejne potwierdzenie tego, jak wielką szansą, choćby na radość życia, pozostają ideały starożytnych. Ale pamiętajmy, że są one i szansą ocalenia ludzkości. Najznamienitsi twórcy, a przewodził im Jan Kochanowski, artyści tacy, jak choćby Daniel Naborowski i wspomniany już Staff, odkryli wartość filozofii stoickiej. Wspomniany wyżej Zbigniew Herbert znosi stoicyzm jakby z piedestału, pozbawiając posągowego Marka Aureliusza aureoli niezłomności i dostojeństwa mędrca. To właśnie owo przewartościowanie niektórych znaczeń antycznych motywów, symboli - przewartościowanie wywołane przez czas, narzucone przez historię. Poeta Zbigniew Herbert raz jeszcze podaje dłoń minionym czasom, zbliżając posągowego Marka do doświadczeń współczesnego człowieka.

Czytanie i w dzień, i w nocy „greckich pierwowzorów”, choć trudne dziś i wymagające chyba pewnych wyrzeczeń, ma w sobie jednak niepodważalny moralny cel. Horacjańskie „polecenie” człowieka współczesnego niech nie będzie jedynie słowem, propozycją, którą odbiorca bierze pod rozwagę. Przeciwnie, niech będzie wręcz wyzwaniem narzuconym człowiekowi, nakazem, a może nawet i obowiązkiem. Cóż bowiem pozostanie po naszym świecie, który bliski wydaje się być zapowiadanej niejednokrotnie przez artystów-profetów zagładzie wartości, jeśli odwrócimy się od najpewniejszej chyba drogi ocalenia? Jest nią przecież zwrot ku literackim dziejom, ku jasnej i prostej zdawałoby się przeszłości, na której kartach znajdują się odpowiedzi na dręczące człowieka pytania natury egzystencjalnej. Prawdziwą wartość tej antycznej księgi uświadamiali nam przez wieki literaccy twórcy i filozofowie. Właśnie oni, wnikając w tajniki starożytnej kultury, wyzwolili się z chaosu rzeczywistości, w której przyszło im trwać. Odnaleźli

w niej przecież wszystkie te ideały, których na próżno szukać w świecie rozchwianego kodeksu moralnego, umierających wartości, zanikającej ludzkiej wrażliwości.

„Polecenie” Horacego? nie, raczej ten etyczny nakaz należałoby chyba dopisać do dekalogu moralnego współczesnych nam czasów. Czasów szczególnie niepokojących i wyzwalających w człowieku najgorsze instynkty. Czasów zagrożenia, w których

przecież brakuje godności mitycznych herosów, poświęcenia i miłości mitologicznych bogiń. Lecz czy do tych ideałów wystarczy jedynie sięgać właśnie wtedy, gdy mamy świadomość zanikania pewnych wartości, kiedy wzmaga się niebezpieczeństwo i pogłębia ludzkie zagubienie w świecie, kiedy zło przychodzi, kiedy światem zaczyna rządzić absurd, w końcu - gdy dżuma zbiera największe

plony? Nie. Chyba nie. Te pierwotne, prymarne ideały niech będą treścią człowieczego życia zawsze i wszędzie, niech nigdy nie przykryje ich pył zapomnienia. Życiodajne źródło antyku - ta nieskończona księga ma w sobie tę magiczną właściwość, że zawsze pozostaje otwarta i zawsze możemy odnaleźć w niej odpowiedź na niejedno pytanie: pytanie o wartości, o los. Choćby takie, jak to

Edwarda Stachury:

Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?

Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,

Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.

Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

Jak literatura polska XIX lub XX wieku tworzy i demaskuje mity narodowe?

Literatura, towarzysząc człowiekowi w każdej z następujących po sobie epok, starała się zawsze w pewien sposób kształtować jego światopogląd. Za jej pośrednictwem pisarze i myśliciele wyznaczali drogę rozwoju ludzkiej osobowości. Poeci i twórcy, stając się moralnym autorytetem narodu, brali niejednokrotnie na

swe barki odpowiedzialność za poziom intelektualny przyszłych pokoleń, za to także, by wpajane wartości i prawdy zaowocowały, dając społeczeństwo moralnie i światopoglądowo rozwinięte i ukształtowane. Stąd więc daje się zaobserwować dydaktyczny i moralizatorski charakter literatury, literatury „w służbie narodu”, której zadaniem miało być wpłynięcie bezpośrednio na psychikę

odbiorcy, poruszenie w nim „strun” ambicji patriotycznej i zarażenie go ideą narodową.

To właśnie najtrudniejsze czasy wymagały od literatury, by stanąwszy na czele narodu, jak na przywódcę przystało, porwała za sobą serca, opanowała umysły i powiodła naród ku wolności i sławie. Miała więc literatura zagrzewać do walki, głosić hasła wolnościowe i wyrażać sprzeciw zniewolonego narodu, ale także

wskazywać odpowiednią drogę, drogę zorganizowanego działania, a nie bezrozumnego buntu.

Szczególnie w epoce romantyzmu, kiedy to Polski nie było na mapach Europy, w literaturze znalazły oddźwięk wolnościowe hasła i treści patriotyczne. Dla spotęgowania efektu, nadania głoszonym postulatom wyrazistości, odwoływano się często do polskiej tradycji. Narodowa tradycja rozumiana była dwojako: jako związek wzajemnie wspierających się pokoleń żywych i umarłych, jak to

obserwujemy w II części Dziadów, oraz historycznie - jako skarbnica narodowych wartości i mitów, pozwalających na zachowanie tożsamości narodowej w okresie niewoli. Z tym ostatnim rozumieniem spotykamy się między innymi w III części Dziadów, Panu Tadeuszu i Kordianie. Artystycznym wyrazem tych poglądów były popularne w romantycznej literaturze obrazy „grobu-kolebki”, ziarna ukrytego w ziemi lub wulkanu. Przetwarzając grecki mit o Persefonie, która każdej wiosny wraca z podziemi na świat, romantycy objaśniali w ten sposób śmierć narodu jako konieczny warunek odrodzenia. Groby ukrywały więc w sobie zalążki życia. Były one obrazem pozbawionego wolności narodu i przyszłego ruchu wyzwoleńczego, który ujawnić miał się gwałtownie i nieoczekiwanie. Powstać i rozwinąć się miało to, co przez pewien czas musiało być ukryte.

Zrodził się także w owym czasie kult narodowych pamiątek, z czym wiązało się też umieszczanie motywów historycznych w literaturze. Polegało to na określonych sposobach rekonstrukcji narodowej przeszłości i na tworzeniu koncepcji filozoficznej, wyjaśniającej najogólniejsze prawa kierujące rozwojem historii polskiej. Z tego miała wynikać wskazówka dla narodu, by popełnione błędy

nie powtórzyły się, by wykluczone zostały dzięki doświadczeniu. Jedną z form literackiego odwołania się do narodowej przeszłości była tak zwana „historyczna maska”, pod którą autor ukrywał aktualne problemy. Spotykamy się z nią w utworach takich, jak Konrad Wallenrod czy Grażyna, w których przedstawiona epoka to tylko kostium.

Inną formą było wyraźne beletryzowanie rekonstruowanie wydarzeń historycznych w celach polityczno-dydaktycznych. Romantycy szukali w historii trwałych wartości, które mogłyby uchronić naród przed zatraceniem poczucia swojej odrębności. Tak więc literatura miała za zadanie objawienie narodom prawd, pokazywanie ideałów i perspektywy przyszłości. Dzieło literackie musiało odznaczać się odpowiednią siłą ekspresji, aby mogło spełniać te doniosłe funkcje.

Po roku 1831 literatura rzeczywiście zaczęła przewodzić narodowi. Kreowała jego świadomość, kształtowała duszę. Stała się w owym czasie siłą polityczną. Odwołując się do świetności narodowej tradycji, literatura tworzyła narodowe mity. Należą do nich zarówno mit bohatera - patrioty, przywódcy społeczeństwa - szlachty, a także mity dotyczące sposobu walki o niepodległość. W dobie romantyzmu mity narodowe tworzone były głównie przez dwóch poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Wypada zaznaczyć, że Słowacki, polemizując z Mickiewiczem w swoich utworach, dopuszczał się w pewnym sensie dewaluacji pewnych narodowych mitów tworzonych przez wieszcza.

Pierwszym z mitów był mesjanizm romantyczny, przypisujący narodowi polskiemu szczególną rolę, specjalne posłannictwo. Rozwinął się on po klęsce powstania listopadowego i był niejako próbą tłumaczenia poniesionych ofiar, jako niezbędnego warunku do wypełnienia przez polski naród swej szczególnej misji. Misja owa polegać miała na wyzwoleniu i uszczęśliwieniu wszystkich ludów Europy, przy czym nie dzięki walce zbrojnej, ale drogą cierpień i męczeństwa, które miały zagwarantować odkupienie. Była to swego rodzaju optymistyczna interpretacja bolesnej sytuacji narodu i swoisty sposób „pokrzepienia serc”. W III części Dziadów widzimy Polskę jako ukrzyżowanego Chrystusa narodów. Właśnie tej koncepcji przeciwstawił się w Kordianie J. Słowacki, wykazując absurdalność hasła Polska Winkelriedem narodów. Różnica polegała również na tym, że winkelriedyzm postulował walkę zbrojną, aktywną działalność, a nie bierną postawę męczeństwa i zgody na cierpienie.

Słowacki twierdził bowiem, że jest to tylko ze strony Mickiewicza usypianie aktywności narodu, poddał w ten sposób teorię mesjanizmu demitologizacji. Polemizował w tym przypadku także z Zygmuntem Krasińskim, który głosił, że wypełnienie przez Polskę owej szczególnej misji powinno polegać na tak zwanym „czynie etycznym”, to jest pokornym cierpieniu i osiągnięciu wewnętrznej

doskonałości. Takie jest przesłanie całej twórczości Krasińskiego, który, obawiając się rewolucji społecznej towarzyszącej ruchom wolnościowym całego narodu polskiego, nie mógł wyzbyć się konserwatyzmu szlacheckiego. Utwory Przedświt i Psalmy przyszłości prezentują przekonanie, że jedynym właściwym sposobem na odzyskanie niepodległości jest mesjanistyczne cierpienie i czekanie na ingerencje kierującej procesem dziejowym opatrzności. Cała twórczość Juliusza Słowackiego nacechowana jest silnym krytycyzmem w stosunku do powszechnie przyjętych w polskiej literaturze romantycznej wzorców i schematów, bardzo często nierozerwalnie związanych z mitami narodowymi. Nawiązująca do przedchrześcijańskich legend i historii Lilla Weneda to alegoryczny obraz Polski po powstaniu listopadowym. W utworze tym autor kwestionuje zasadność romantycznego, heroicznego czynu jednostki, wątpi w przywódczą, wieszczą siłę poezji. Słowacki zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie narodu polskiego, stojące

na przeszkodzie odzyskaniu niepodległości, mówi o konieczności ofiary i wymianie niezdolnych do przewodzenia narodowi elit. Podobną wymowę ma Balladyna, dewaluująca romantyczne wartości, takie jak lud, poezja.

W bogatej twórczości Juliusza Słowackiego, obok utworów takich jak Grób Agamemnona, tematycznie nawiązujących do omówionych wyżej, znajdujemy cykl patriotycznych wierszy, będących wezwaniem do wolnościowego porywu narodu, np. Hymn odwołujący się do tradycji świetności polskiego oręża czy też Oda do wolności. Wiersze te są przykładem twórczości związanej z mitem poezji trytejskiej, w której wartość Słowacki wielokrotnie powątpiewał.

Na szczególną uwagę zasługuje dygresyjny poemat Juliusza Słowackiego, zatytułowany Beniowski. Obserwujemy w nim demitologizację wzoru bohatera romantycznego. Beniowski ukazany jest bowiem jako hulaka, lekkoduch, wyruszający w świat po fortunę, a nie po sławę bohatera i patrioty. Jest to postać wyraźnie

odheroizowana, będąca jakby swoistym przeciwieństwem Mickiewiczowskiego Konrada. Utwór ten jest kolejnym przykładem polemiki między dwoma narodowymi wieszczami.

W następnym okresie literackim, pozytywizmie, akcentowano potrzebę kulturalno-oświatowej i gospodarczej odbudowy Polski, wyciągając wnioski z nieudanych powstań zbrojnych. Demitologizacji romantycznych idei zrywów wolnościowych sprzyjało samo ludzkie życie; wrażliwość psychiki i słabość charakteru były

niejednokrotnie triumfatorami w konfrontacji ideałów z życiem. W dobie pozytywizmu „patriotyzm walki” został zastąpiony „patriotyzmem pracy”. Młody pozytywista miał dużo z młodego romantyka, u niego także dominowało szlachetne dążenie do wprowadzenia w życie wyznaczonej idei i on także stawiał dobro ludzi na pierwszym planie.

Jak już wspomniałem, w pozytywizmie nastąpiła zamiana „patriotyzmu walki” na „patriotyzm pracy”. Doskonałym przykładem są losy Rzeckiego, subiekta z Lalki Bolesława Prusa. W młodości jako młody romantyk brał udział w walkach, a gdy okazały się one bezskuteczne, nie spełniły jego oczekiwań, oddał się całkowicie pracy.

Demitologizację narodowych koncepcji propagowanych w romantyzmie obserwujemy w opowiadaniach S. Żeromskiego. Pierwsze z nich zatytułowane jest Rozdzióbią nas kruki i wrony... i odnosi się do czasów powstania. Główny bohater, powstaniec,

zostaje zatrzymany przez Moskali w czasie przewozu broni. Ma on wiele wspólnego z konwencją i mitem narodowego bohatera romantycznego; jest bowiem osamotniony w swym działaniu, a ponadto ryzykuje życiem w imię dobra Ojczyzny. Demitologizacja następuje wówczas, gdy zatrzymany powstaniec prosi przed śmiercią o litość. Górę bierze naturalny człowiekowi strach przed śmiercią. Żeromski chciał w ten sposób podkreślić, że człowiek jest tylko człowiekiem, że ma prawo do lęku; nie może być zaś skazany na coś z góry, nie mogło być w nim wymuszone pożądane zachowanie, jak to było preferowane w romantyzmie, kiedy to wtłoczony w machinę historii człowiek raz zadecydowawszy, chcąc nie chcąc, musiał brnąć do końca.

Kolejne opowiadanie Żeromskiego nosi tytuł Echa leśne i tak jak poprzednie odnosi się do wydarzeń z okresu walk powstańczych. Demitologizację określonej postawy obserwujemy na przykładzie bratanka Rozłuckiego. Bratanek ów, występujący nawet pod pseudonimem „Rymwid”, co wiąże go z utworem Adama Mickiewicza Grażyna, dopuszcza się zdrady. Plami przyjęte imię i tradycję mitu narodowego bohatera. Rymwid w Grażynie jest bowiem ukazany jako patriota i ucieleśnienie idei patriotyzmu narodowego.

Zagadnienia patriotyczno-niepodległościowe również uległy swoistej destrukcji w części literatury modernistycznej, chociażby z racji preferowanej postawy dekadenckiej. Manifestując brak wiary w jakikolwiek sens, odrzucała ona wszelką aktywność, każdy rodzaj walki, propagując zniechęcenie i marazm. Jako programowy wyraz takiej tendencji przytoczyć można wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera Nie wierzę w nic, w którym podmiot liryczny stawia pod znakiem zapytania wszystkie uznawane od wieków wartości. Ogólny kryzys wartości sprzyjał więc w dużym stopniu obalaniu mitów szczytnych i wzniosłych.

Diametralnie zmienił się stosunek literatury do człowieka w okresie międzywojennym, a także w latach wojny i okupacji. Szczególnie w tym ostatnim okresie stało się jasne, że istnieją pewne granice ludzkiej wytrzymałości, które - przekroczone - automatycznie niwelują wszystko, co nazwane zostało honorem,

męstwem, godnością. W obozach koncentracyjnych, w gettach, w okupowanych miastach upadały mity narodowe. Zdemaskowana została ich utopijność, nierealność, nieprawdziwość. W miejscach, gdzie - jak pisał Borowski w swych opowiadaniach - człowiek poddany był ciągłej presji, tresurze, gdzie ciągły terror odbierał atrybuty człowieczeństwa, nie było miejsca na winkelriedyzm. Kiedy człowiek pozbawiony został swej godności i uczuć, pozostawał już tylko ciałem. Ciało to z kolei opanowane zostało przez głód. Pozostawały instynkty, z których najsilniejszy był instynkt chęci przeżycia.

W Medalionach Zofii Nałkowskiej nadzieja była szansą przeżycia, zaś w opowiadaniach obozowych Tadeusza Borowskiego stała się czynnikiem destrukcyjnym, wyzwalającym najgorsze instynkty, obalającym mity szlachetności. Tu nie było na nie miejsca, tu miało miejsce tylko Dziwne opętanie człowieka przez człowieka.

Bo gdzie podziały się owe mity, kiedy ludzie odczłowieczani przez faszystów zatracili poczucie własnej godności do tego stopnia, że, jak pisała Nałkowska w Dnie, wygłodzone więźniarki jadły mięso trupów, zdemoralizowane dzieci bawiły się z kolei patykami w palenie Żydów, a Jurek Szretter z Popiołu i diamentu Jerzego Andrzejewskiego posunął się do zabójstwa kolegi?

Z podobną sytuacją spotykamy się w Innym świecie HerlingaGrudzińskiego, który pisał, że najwyższa instytucja, jaką było NKWD, uznawała, że nie ma ludzi niewinnych; wszyscy mogli być aresztowani, a każdy mógł dopiero udowodnić swą niewinność. Czy człowiek w takiej sytuacji mógł uwierzyć w siebie, być wierny

swym ideałom? Schemat funkcjonowania łagrów radzieckich zdecydowanie usuwał zagadnienia narodowych roszczeń i mitów. Więzienna hierarchia, trzy kotły z jedzeniem, z których każdy odpowiadał „zasługom” więźniów, działały destrukcyjnie na psychikę i osobowość. Tu, gdzie ludzie walczyli o każdą kromkę chleba, nie było miejsca na potwierdzenie prawdziwości narodowych mitów.

Jak pisał Różewicz w wierszu Przystosowanie, tylko ten, kto potrafił przystosować się do narzuconych warunków, przeżył, lecz przeżył już zmieniony, jako inny twór - „nowotwór” wyzuty z ludzkiej godności i uczuć. Mit romantycznego bohatera obalała postawa sędziego Antoniego Kosseckiego z Popiołu i diamentu. Ten szanowany człowiek, cieszący się autorytetem w rodzinnym

miasteczku, w obozie, chcąc bronić własną skórę, stał się katem współwięźniów. Znów więc zwyciężył strach przed śmiercią, zwyciężyła słabość.

Literatura współczesna demaskowała narodowe mity w sposób dość zdecydowany i jednoznaczny, nie przebierając też w środkach. Okazało się bowiem z czasem, że nie są one na tyle idealne, by oprzeć się próbie czasu i próbie ludzkiego charakteru. Jasne stało się, że skończyły się czasy sztandarowych utworów, których bohaterowie nie byli ludźmi - byli bohaterami. Mity upadły, a człowiek przetrwał, kształtowany okolicznościami epoki, lecz zawsze ten sam - ze swoimi zaletami i wadami. Gotów do działania i walki, ale nie jest doskonały i nie jest nieomylny.

Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć. Rozwiń w oparciu o dowolnie wybrane postacie różnych epok.
Czym jest szczęście, że stawiamy je jako najważniejszą sprawę w naszym życiu? Według jednych jest to wyzbycie się wszelkich trosk - gdzie nie ma nieszczęścia, tam musi być szczęście. Nie ma stanów pośrednich. Inni zaś twierdzą, że aby być szczęśliwym należy korzystać z uroków życia do granic możliwości - trafne będzie przytoczenie w tym miejscu sloganu reklamowego "żyj na max". Lecz która z tych postaw jest bardziej prawidłowa, jeśli chodzi o osiągnięcie szczęścia? A może należy uwzględnić tu jeszcze inny przejaw szczęścia - to po śmierci? W niniejszej pracy spróbuję pokrótce omówić te postawy i podać moją teorię szczęścia.
W pierwszej kolejności należy przedstawić myślicieli starożytnych, bo od nich wszystko wzięło początek. I tak oto mamy Heraklita z Efezu, który to stwierdził, że świat cały czas się zmienia, nic nie jest stałe. Panta rhei - czas niczym rzeka zabiera ze sobą wszystko, nie pozwalając niczemu pozostać w miejscu. Skrajnym przejawem tej postawy możemy zauważyć w wierszu Szymborskiej "Rzeka Heraklita", w którym autorka twierdzi, że nawet Bóg nie jest najwyższą wartością, lecz że został stworzony przez ludzi. Ale wracając do Heraklita - uważał on, że należy rozkoszować się każdą chwilą, czerpać życie całymi garściami, aby nic z niego nie stracić. Podobną postawę prezentował Epikur - choć uważał, że należy zachować rozsądek w wyborze, żeby nie popadać w skrajności. Mógłbym go określić jako stosującego zasadę złotego środka, ale z tendencją do szczęścia. Natomiast jego następcy z czasem odrzucali umiarkowane życie i w ten sposób powstała postawa zwana ?hedonizmem. Według mnie jest ona zdecydowanie niepoprawna; zresztą większość współczesnych filozofów krytykuje ją jako półśrodek - szczęście chwilowe jest bardzo ulotne, więc gdy ustanie jego źródło, możemy popaść w wielkie nieszczęście. Nie twierdzę, że należy całkowicie odrzucić te postawę, ale nie można traktować uzyskania tego rodzaju szczęścia jako celu naszego życia. Trzeba szukać czegoś bardziej stabilnego, "długodystansowego" - można by powiedzieć.
Wydaje mi się, że można tu także przedstawić jako częściowego przedstawiciela św. Franciszka, który uznał, że dobra materialne są przyczyna wszelkiego zła, że ich posiadanie powoduje spory i konflikty międzyludzkie, dlatego właśnie należy się ich pozbawić i żyć w zgodzie z naturą, ze wszystkimi ludźmi. Znany jest moment przełomowy w jego życiu, kiedy to publicznie na rynku wyrzekł się swego majątku po rodzicach, zrzucił nawet całe swe odzienie i przywdział skromny strój. Kochał wszystkich i wszystko, przez to wypełniał Boże przykazanie miłości. Gdy sobie pomyślę o nim, to przed oczyma wyobraźni staje mi małe, wesołe i ufne dziecko, cieszące się wszystkim i ze wszystkiego, wszystkiemu zawierzające. Nie mówię tego bynajmniej z cynizmem czy też z ironią - po prostu podoba mi się ta - właściwie najprostsza postawa. Cieszyć się z czego tylko można, choćby tym, że żyjemy i że jesteśmy zdrowi. Nie należy szukać negatywnych tron życia czy też rozczulać się nad sobą. Jeszcze wracając do mojego wyobrażenia - widzę św. Franciszka biegającego wesoło po łące, zdumionego wspaniałością świata, jego doskonałością; przyglądającego się choćby źdźbłu trawy czy biedronce. On umiał cieszyć się tym, co miał dane, umiał to wykorzystać.
Przeciwnym - wydawołoby się - przejawem rozumienia szczęścia jest osoba św. Aleksego. Miał on charakterystyczny sposób rozumienia szczęścia (powt.) - nikomu sposobu owego nie polecam, a tym bardziej sam nie zamierzam go stosować.
Św. Aleksy urodził się jako szlachcic, a więc dostatek życia miał zapewniony. Pomimo tego w noc poślubną oświadczył swej żonie, że nie jest to życie dla niego i że opuszcza ją. Przywdział strój pokutny i przez całe swe życie umartwiał się. Uważał, że skoro Bóg poświęcił swego syna; poddał go wielkim cierpieniom, to należy odpłacić Bogu za jego wielką miłość i miłosierdzie, a w tedy będziemy mieli zapewnione szczęście w życiu wiecznym. Według Aleksego na tym świecie należy żyć skromnie i pokutnie, wyrzekać się wszelkich rozkoszy tym bardziej rozpusty - za cel życia postawić sobie osiągnięcie ogrodów Edenu. Była to zresztą dosyć popularna postawa w Średniowieczu.
Jako ostatni przykład przytoczę tu postawę trochę bliższą naszym czasom, która jednak zdążyła odcisnąć swój ślad w historii. Chodzi mi mianowicie o Artura Schopenchauera.
Ten niemiecki filozof miał wspaniałą młodość (i dzieciństwo), które ukształtowały całą dalszą jego twórczość. Ojciec jego uważał, że nauka w wydaniu szkolnym nie może dać prawdziwego wykształcenia i mądrości, dlatego też młodego Artura uczyli prywatni korepetytorzy, a jako młodzieniec przez kilka lat jeździł po Europie i poznawał ludzi, ich obyczaje, sposoby myślenia. Jest to niewątpliwie bardzo owocna metoda nauki.
Otóż Schopenchauer uważał, że należy żyć rozsądnie, zachowując umiar we wszystkim (zasada złotego środka) i raczej należy unikać błahych powodów do radości, żyć umiarkowanie, a szczęści samo przyjdzie (na początku pracy już o tym pisałem) - szczęście i nieszczęście dopełniają się nawzajem.
Według tego filozofa najprostszym przepisem na szczęście jest unikanie wszelkich nieszczęść i smutków. Osobiście jest to dla mnie zbyt monotonny i do pewnego stopnia nudny sposób, ale być może wynika to z mojego wieku i jego cech charakterystycznych - chęć zmieniania wszystkiego, kiedy wszystko, co trwa długo, staje się nudne. Ale trzeba zauważyć, że poglądy te wyraził już jako kilkudziesięcioletni starzec, a więc na pewno doświadczył życia.
Na zakończenie pragnę dodać, że w niniejszej pracy nie przedstawiłem paru interesujących postaci i ich poglądów (jak choćby Kant czy też inni filozofowie lub pisarze), ale byłoby to omówienie powierzchowne i płytkie, a wolałem skupić się na mniejszej liczbie osób i przedstawić je dokładniej.
W tym miejscu powinienem dokonać przedstawienia mojej teorii i dokonać wyboru. Nie wydaje mi się, aby poprawne było zamykać się na jeden określony kierunek i żyć tylko według niego, nie uznając innych sposobów. Jeśli chodzi o mnie, to dokonałbym syntezy tych najbardziej odpowiadającyh mi teorii. Połączyłbym razem umiarkowanie z tendencją do unikania problemów (choć nie można tego uogólnić - czasem potrzebne nawet lub niezbędne jest przyjęcie cierpienia) oraz z przejawem do używania życia, lecz także stosując tu zasadę złotego środka. Jednak ciężko mówić jest o ogóle, wszystko trzeba dostosować do sytuacji.

Bohaterowie utworów S. Żeromskiego.

Jednym z najwybitniejzych twórców doby Młodej Polski był Stefan Zeromski. Urodził się w 1864r. Jako młody chłopiec uczęstrzał do gimnazjum w Kielcach, następnie rozpoczął studia, których nie ukończył. Był w Paryżu, Szwajcarii i we Włoszech.

Swoją tworczość rozpoczął od nowel i szkiców powieściowych, ukazujących krzywdę społeczną, zacofanie, wyzysk ekonomiczny ludu wiejskiego.Rozpoczął rownież walkę w swoich utworach o sprawiedliwość społeczną. Przykładem tego są utwory „ Siłaczka” i „ Doktor Piotr”. Następnym dziełem jego pisarskiej pracy stała się powieść „ Ludzie bezdomni” ukazująca losy samotnika-inteligenta. W swojej twórczości podjął także próby ukazania tematyki narodowej. Ostatnią powieścią Zeromskiego, utworem, który wzbudził długotrwałe dyskusje było „ Przedwiośnie”. Pisarz dokonał tu surowego osądu pierwszych lat niepodległości państwa i wskazał na konieczność reform, które zapewniłyby robotnikom i bezrolnemu chłopstwu pracę i sprawiedliwość. Twórczość Zeromskiego była kontynuacją tradycji społecznego i ideowego zaangażowania literatury polskiej w całokształt spraw, którymi żył naród polski. Autor pisał o sprawach najważniejszych, najaktualniejszych dla swego kraju.

W swoich dziełach poprzez postawy głównych bohaterów pisarz starał się realizować główne nurty występujące w epoce pozytywizmu, ukazać walkę z niesprawiedliwością, wyrazić bunt przeciw krzywdzie i wyzyskowi. Taką postawę bohatera zauważamy w opowiadaniach „ Siłaczka” i „ Doktor Piotr”. W nich to Zeromski stworzył portrety bohaterów, którzy przez swoją postawę, pełną zaangażowania walkę z rzeczywistością nędzy, ciemnoty i zacofania wyrażają bunt przeciw złu, jakie ich otacza. I tak bohaterką „ Siłaczki” była wiejska nauczycielka, która całe swe życie poświeciła dla pracy wśód ludu-Stasia Bozowska, symbolicznie nazwana „ siłaczką”. Była ona kobietą subtelną, walczącą z ciemnotą i zacofanie na wsi. Jej walka nie przyniosła jednak upragnionego celu. Choć starała się, poniosła ostatecznie klęskę. Była społecznikiem, poświęciła swoje osobiste szczęście, rodzinę, nawet swoje życie dla pracy, której celem było polepszenie życia ludu wsi. Choć była dzielna przegrała, gdyż walczła sama, bez wsparcia innych.

Jej postawie ostro przciwstawia Zeromski postać negatywną - doktora Obareckiego, który zdradził swe ideały. Początkowo i on, jak Stasia, chciał bezinteresownie i uczciwie leczyć, nieść pomoc ludziom najbardziej tej pomocy potrzebującym, ale nękany złośliwością otoczenia lekarskiego, dla której stanowił konkurencję zmienił swe postępowanie. Stał się jak inni, leczył za pieniędze dbając o własne dochody. Zycie spowodowało, że odrzucił młodzieńcze plany o wzniosłych czynach dla dobra ludzkości.

Podobnie, jak Stasia Bozowska, ideały takie reprezentował doktor Piotr- bohater opowiadania pod tym samym tytułem. Był człowiekiem wykształconym, odrzucającym postawę reprezentowaną przez teraźniejszych mu ludzi. Należał do młodego pokolenia i realizował hasła pracy u podstaw, kultu wiedzy i nauki.

Ojciec korzystając ze swej pozycji okradał podległych sobie robotników, by w ten sposób uzyskać pieniądze na utrzymanie syna będącego w Anglii. Piotr dowiedziawszy się o tym, opuszcza swego starego ojca i przysięga, że spłaci ów „krwawy dług”. Postępowanie jego było słuszne. Sam Zeromski stanął po jego stronie, potępiając tym samym postawę ojca. Doktor Piotr kierował się zasadą sprawiedliwości i równości. Niezrozumiałe było dla niego postępowanie ojca, który z wielkiej miłości do niego w ten sposób chciał zapewnić mu dogodne studia.

Postawy Stasi Bozowskiej i Piotra Cedzyny nie przyczyniają się do rozwiązania problemów społecznych, są natomiast wyrazem sprzeciwu bohaterów wobec stosunków społecznych i upadkowi moralnemu. Jest to bunt samego pisarza, który nie pozostaje obojętny na ludzką krzywdę i marzy o wolnym i godnym życiu człowieka.

W 1900 roku została wydana kolejna książka Zeromskiego - powieść „ Ludzie bezdomni”. Głównym jej bohaterem był Tomasz Judym posiadający cechy charakteru podobne do wcześniejszych postaci literackich kreowanych przez Zeromskiego.

Samotnie próbował poprawić warunki higieniczne i zdrowotne ludzi pochodzących z najniższych warstw społecznych. Podejmuje walkę o poprawę bytu poniżonych ludzi, których nie stać na leczenie. Judym po latach wyrzeczeń, upokorzeń zdobył zawód, który miał umożliwić mu niesienie pomocy drugim. Będąc lekarzem pragnie spłacić dług wobec proletariatu, z którego sam się wywodził. Judym na swej drodze napotykał te same przeszkody, z którymi nie poradził sobie doktor Obarecki z „ Siłaczki”. Wystąpienie Judyma przeciw innym lekarzom i zarzutem, że są oni lekarzami ludzi bogatych, spowodowało wyizolowanie go ze środowiska lekarskiego.

Judym jako syn szewca nie poddał się i walczył z ciemnotą i zacofaniem do końca. Stał się spodkobiercą romantyzmu i pozytywizmu. Jako pozytywista realizował hasło pracy organicznej i pracy u podstaw, wierzył, że poprawa warunków życia będzie lekarstwem na uzdrowienie społeczeństwa, klas najniższych, że będzie lekarstwem na demoralizację społeczeństwa. W swojej działalności był samotny, skłócony ze światem, zbuntowany przeciw istniejącemu złu. Bunt Judyma wynikał z niezwykłej wrażliwości bohatera na ludzką krzywdę.

Odrzucił on także swoje osobiste szczęście, miłość kochającej go kobiety, uwazając, że póki jest wokół niego tyle nędzy nie, ma on prawa być szczęśliwy. Choć marzył o szczęściu i rodzinie, postanowił z tego zrezygnować. Swiadomie wybiera samotność, poświęca się całkowicie walce o dobro społeczne. Bohater utworu wyrażał przekonanie, iż społecznej misji nie wolno dzielić z życiem osobistym. Judym był człowiekiem sprawiedliwym, głęboko wierzącym w zasady moralne, poświęcającym się bezinteresownie pracy społecznej. Jednak ostatecznie poniósł klęskę, gdyż jego działalność była jak „ kropla w morzu ”. Bohater w swoim buncie przeciw złu otaczającego go świata i samotnej walce był romantykiem, zaś cel jego działań miał charakter pozytywistyczny.

Ostatnim z bohaterów kreowanych przez Zeromskiego był Cezary Baryka idealista z „ Przedwiośnia”. Urodzony w Rosji, jako młody chłopak był świadkiem krwawej Rewolucji Październikowej. W tym czasie był żarliwym rewolucjonistą, wierzył hasłom głoszonym przez rewolucjonistów, był połen podziwu dla nich. Zmienił swe poglądy, kiedy zobaczył skutki krwawych walk oraz widok zmarłej matki i zdarty pierścionek z jej palca. Zaczął wątpić w te idee, dla kórych jeszcze niedawno był pełen podziwu.

Cezary Baryka był człowiekiem czynnie sprzeciwiającym się złu i niesprawiedliwości. Szukał on na nowo swego miejsca w społeczeństwie. Na świat patrzył młodymi oczyma, był zaborczy, zbuntowany, a zarazem samotny i zdany tylko na siebie.

Przyjeżdża do Polski mając w pamięci opowiadania ojca o nieznanej ojczyźnie, szukając „szklanych domów”. Ojciec Cezarego stworzył baśniową opowieść o nowej Polsce, którą genialny wynalazek uczyni dostatnią, a ludzi odmieni moralnie tak, że zapanuje sprawiedliwość i równość. Polska, którą poznaje Cezary to kraj pełen kontrasów i napięć społecznych - nędza miejskich i proletariatu ruder, wegetacja chłopów i dostatek, spokój, a nawet beztroska dworów ziemiańskich, bezkompromisowa walka o władze. Zaczyna studiować, ale wybucha wojna polsko-bolszewicka i Cezary wraz z kolegami bierze w niej czynny udział.

Baryka to, bohater zmieniający się wewnętrznie pod wpływem kolejnych doświadczeń. Ciągle poszukiwał ideałów, z którymi mógłby się utożsamić, a przeżywa same rozczarowania. Czuje się ciągle zbyt obcy, aby zintegrować się z kimkolwiek lub czymkolwiek. Obcość i samotność prześladuje go od wczesnej młodości. Czuje się rozdarty wewnętrznie, bo przecież pociąga go „ uroda życia ”, a jednocześnie szuka takiej idei, za która warto zapłcić każdą cenę. Był człowiekiem, który wróciwszy do kraju po katakliźmie wojny i rewolucji rosyjskiej podjął próbę znalezienia miejsca w powikłanej sytuacji ówczesnej Polski. Baryka nie jest wyrazicielem żadnej ideologii, jest on natomiast nosicielem zapałów młodości i nieprzejednania.

Ostatnia scena, kiedy to wysuwa się on na czoło pochodu, odcinając się od reszty robotników ukazuje odrębność bohatera, który ma własne cele do osiągnięcia. Sam pisarz poprzez postawę Cezarego Baryki pragnie zasugerować, że on sam, jak i jego główny bohater mają własne motywy buntu.

W każdym z tych utworów Stefan Zeromski wykreował postawę bohatera walczącego z otaczającym go światem. Ta walka, to walka z niesprawiedliwością społeczną, ze złem otaczającego nas świata. Bohaterowie Zeromskiego mają wzniosłe ideały, do końca starają się do nich dążyć w każdy możliwy sposób. Są to jednak ludzie samotni, nie mogący znaleźć miejsca w otaczającej ich rzeczywistości. Pisząc tak Zeromski chciał odpowiedzieć sobie na nurtujące go pytania i wątpliwości. Wspólną cechą jego książek byli bohaterowie - społecznicy, bezgranicznie gotowi do poświęcenia się dla dobra innych. Zeromski nie dał żadnemu z nich szansy, żaden z nich nie osiągnął wyznaczonego celu, nie zrealizował swoich planów i marzeń. Stasia, doktor Piotr, Judym, Cezary Baryka ile jest w nich romantycznego buntu przeciw otoczającemu ich złu i krzywdzie ludzkiej. Często swoje szczęście utażsamiają ze szczęściem całego narodu. Ich samotność wynika nie z konieczności, lecz z ich dobrowolnego wyboru. Chociaż ostatecznie przegrywają, są oni przykładem wielkiego poświęcenia, miłości do ojczyzny, otaczającego świata i ludzi, którzy potrzebują pomocy.

Jakie postawy życiowe wybrałby młody człowiek

Przez wszystkie epoki, po dzień dzisiejszy, wykształcały się różne postawy wobec życia. To, jakie postawy należało obrać, określone było poprzez różne sytuacje w naszym państwie czy w Europie. Zagadnienie postawy życiowej jest jednym z poważniejszych problemów psychologicznych i moralnych. Boryka się z nimi każdy człowiek dorastający i szukający dla siebie miejsca w życiu. Potrzebę walki dobra ze złem czujemy wszyscy, wpaja nam ją religia, uczy historia. Następnie umiłowanie dobra i niechęć do zła nabywamy w procesie wychowania od najmłodszych lat i dlatego chcemy krzewić dobro, a zwalczać zło. Pragniemy też szczęścia i radości, piękna. Chcemy korzystać z życia, cieszyć się z jego darów, upajać urodą świata. Czasami powstaje konflikt, trzeba wybierać. Jest to ciężki wybór; musimy przezwyciężyć naturalne potrzeby i wybrać trudny nieraz obowiązek.

Bohaterów literackich dokonujących takich wyborów jest wielu. Ja bym skupił się na paru z nich. A mianowicie: "Antygona" Sofoklesa, postacie z "Dżumy" Camusa, "Konrad Wallenrod" Mickiewicza oraz dr Judym z "Ludzi bezdomnych" Żeromskiego.Na kreacjach tych bohaterów chciałbym oprzeć swoje rozważania.

Zacznę od przedstawienia problemu z "Antygony" Sofoklesa. Antygona jest młodą, piękną córką króla. Spotyka ja jednak nieszczęście. Straciła rodziców i braci. Pozostają jej jednak jeszcze siostra i ukochany Hajman, może być jeszcze szczęśliwą żoną i matką.Ona jednak wybiera wypełnienie woli bogów. Musi pogrzebać brata, aby uwolnić jego duszę z ziemskich ograniczeń, aby mógł znaleźć się w Hadesie. Tak nakazują bogowie, tradycja i stracona miłość. Antygona się nie waha, wie jak ma postąpić i wie, co ją za to czeka. Przed Kreonem staje dumna i nieugięta, mimo iż wie, że umrze. Widać w niej jednak żal słońca, którego nigdy już nie zobaczy i żal młodego życia. Nie jest ascetką, pragnie żyć i cieszyć się urodą świata. Żałuje nie zaznanej miłości i nie przeżytej rozkoszy macierzyństwa. Postępuje jednak tak, jak jej dyktuje sumienie, moralność, wiara. Antygona jest więc przykładem bohaterki, która wie jak postąpić, nie przeżywa rozterek, wahań, dokonuje wyboru zdecydowanie.

Kolejnym przykładem literackiego wyboru jest Konrad Wallenrod. Jest on w trudniejszej sytuacji niż Antygona. Konrad jest zmuszony przez napór sił zewnętrznych do dokonania wyboru, który sam nazywa „przeklętym". Wybiera on w swym postępowaniu walkę ze złem. Jednak aby wygrać ze złem, należy położyć na szalę nie tylko życie, szczęście i miłość ukochanej Aldony, ale również szlachetne, uznane zasady moralne, szacunek dla samego siebie. Konrad musi stać się kimś, czym się brzydzi z całego serca. Wybór Konrada jest trudny, bo połączony z dylematami moralnymi. Mimo pokonania wroga nie czuje radości ani zadowolenia. Spokój może znaleźć tylko w grobie. Popełnia więc samobójstwo. Zło, z którym walczył, zniszczyło także jego.

Następnym bohaterem literackim, dokonującym poważnego wyboru postawy życiowej, jest dr Judym z "Ludzi bezdomnych" Żeromskiego. Czyni to świadomie, konsekwentnie, powodowany przekonaniem, że cel jest wielki, wart poświęcenia. Dla niego oznaką zła są: brud, nędza oraz choroby najuboższej części społeczeństwa. Wybiera beznadziejną, samotną walkę z tymi zjawiskami. Judym się poświęca: "Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopuki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia". Jest to człowiek wrażliwy na urodę świata, wszystkimi zmysłami chłonie jego piękno. Tym trudniej mu przychodzi dokonanie wyboru. Jest trudny wybór, okupiony walką wewnętrzną i rozdarciem serca, rozpaczą i tęsknotą za miłością.

Ostatnia już powieścią, na której chcę się oprzeć, jest "Dżuma" Camusa. Również tutaj pojawia się lekarz. Jest to dr bernard Rieux. On już w momencie rozpoczęcia akcji dokonał wyboru. Motywem jego działania jest poczucie obowiazku i niezgoda na niesprawiedliwość i zło. I dlatego też nieustępliwie walczy z dżumą. Traktuje to jako swą ludzką powinność i obronę godności człowieczej. Nawet gdy dżuma odchodzi nie zaprzestaje pracy, gdyż lekarz zawsze ma co robić. Camus pokazał doktora jako człowieka ukształtowanego, zdecydowanego, nie ujawnił jak i kiedy dokonał wyboru. Odnosimy wrażenie, iż wiedział zawsze, że jego ludzką powinnością jest walka ze złem.

Kolejny bohater opowiada już jak dokonał wyboru. Jest nim Jean Tarrou. Jako syn prokuratora bywał często na sali sądowej. Jednak pewnego dnia ojciec zasądził karę śmierci. od tego czasu Tarrou wybrał walkę ze wszelkimi formami śmierci. Wedrował po świecie i walczył z dżumą. Wybór Tarrou pociągał za sobą zerwanie z rodziną i całym dotychczasowym życiem, ale on niczego nie żałuje, czyniąc dobro, jest szczęśliwy.

Przez przedstawienie tu pięciu postaci z literatury polskiej i obcej, chciałem wybrać te postawy, które ewentualnie pasowałyby do mojej osoby. A jako, iż reprezentuję pokolenie młodych ludzi, sądzę, że dla innych młodych również byłyby to postawy ważne i znaczące.

Jednak z tych postaw postaci literackich, chciałbym skrytykować postawę Wallenroda. Sądzę iż pomysł walki dobra ze złem, jest bardzo dobry, ale wykonanie go jakie zaprezntował Konrad, jest nieludzkie. Może to zbyt ostre słowo, ale Konrad wiedział, że postępuje niezgodnie z własnymi zasadami moralnymi. Jego zamiar rzeczywiście był szlachetny, ale niekoniecznie musiał do tego dążyć takimi sposobami, bo wiadomo jak to się skończyło.

Ale co by nie powiedzieć, to rzeczywiście łatwiej jest wybierać, gdy jest się pewnym racji i słuszności, gorzej, gdy wybór pociąga za sobą rezygnację z uznawanych wartości, jest wyborem mniejszego zła. Jedno w każdym razie jest pewne - człowiek jest skazany na ciągłe wybory - nie unikniemy podejmowania trudnych decyzji. A tego, jaki wybór ma być dla nas najlepszy, poradzą nam m.in. bohaterowie literaccy

„Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem , nikt na świecie nie jest od niej wolny” - uczyń te słowa mottem do literatury wojny i okupacji.

Literatura wojny i okupacji poruszała przede wszystkim problem wojny. Każdy autor piszący w tym okresie , czy chciał , czy nie , musiał choć trochę pisać na ten temat. I tak właśnie czynili twórcy tacy jak: Zofia Nałkowska , Tadeusz Borowski , Hanna Krall , Gustaw Herling-Grudziński, Kazimierz Moczarski i inni. Wszyscy opisywali losy ludzi okupywanych. A czynili to w sposób bardzo bezpośredni. Ze swych dzieł uczynili przede wszystkim wspaniałe dokumenty , przedstawiające na wybranych przykładach , tragiczną sytuację narodu polskiego w okresie II wojny światowej.

Utworem , który na pierwszy rzut oka jest nieco innym od tych , które pisali w/w pisarze jest „Dżuma” Alberta Camusa. Akcja jej rozpoczyna się jak prawdziwa kronika , opisująca wydarzenia , które miały miejsce w 194...roku. Narrator sam jest świadkiem epidemii dżumy , a relacjonując wydarzenia , odwołuje się do własnych doświadczeń i przeżyć. Dżuma w powieści Camusa to choroba , która zaatakowała miasto Oranu. Odizolowała ona mieszkańców miasta od innych ludzi i sprawdziła ich człowieczeństwo. Dżuma , jako choroba, to znaczenie realistyczne , organizuje całość wydarzeń w powieści. Oznacza także zarazę ,żywioł ,który w każdej chwili i nie wiadomo skąd może spaść na społeczność ludzką. To symbol zagrożenia człowieka wobec sił na które nie ma wpływu. Jednak zagłębiając się w utwór , można stwierdzić , że powieść ta nie jest tylko dokumentem opisującym tragedię miasta Oranu , na które to spadła zaraza. Dżumę można zrozumieć także jako wojnę. Jest to znaczenie przenośne , a wojna jest żywiołem nieco innym niż choroba - bo jej sprawcami są ludzie. Lecz jest równie lub nawet bardziej groźna i jest także „godziną próby”. Wyzwala u ludzi różne zachowania i postawy. Z wojną wiąże się ucisk i totalitaryzm - są to także odmiany dżumy , wobec których człowiek musi się opowiedzieć.

Dżuma to także zło tkwiące w człowieku. Jest to zaraza , z którą trzeba się zmagać i która tkwi w każdym z nas. To zło ujawnia się często w chwilach takich , jak właśnie żywioł czy wojna. Poraża , niszczy i rodzi nowe zło - jest zatem tak samo zaraźliwą chorobą jak dżuma. Według ojca Paneloux , jednego z bohaterów „Dżumy”, to Bóg zesłał epidemię , stanowi ona zasłużoną karę za grzechy. Bóg w ten sposób wypróbowywuje swoich wiernych. Inni bohaterowie - Rieux , Tarrou , Rambert i Grand nie padają jednak na kolana , nie mogą zgodzić się na bezczynność. Ich moralność , to nie moralność chrześcijańska. Wartości chrześcijańskie okazują się nieprzydatne, bo jak można się pogodzić np.ze śmiercią dziecka? W czasie trwania zarazy religia staje się niepotrzebną ,ludzie nie znajdują w niej pocieszenia. Godność zachowują nie ci , którzy ją głoszą. Chrześcijaństwo usprawiedliwia istnienie zła i cierpienia na świecie. Bohaterowie powieści zdają sobie z tego sprawę , że cierpienia nie da się uniknąć , stanowi ono końcowy składnik naszego życia. Cierpienie uszlachetnia , dlatego trzeba z nim walczyć przez całe życie. Nie w imię Boga , nie dla zbawienia przyszłego , nie w strachu przed karą , ale przez zwykłą „uczciwość” należy przeciwdziałać cierpieniom. Człowiek nie dokonuje wyboru. Dokonali go bohaterowie „Dżumy” - Rieux , Tarrou , Grand i Rambert - wspólnie wystąpili przeciwko dżumie , przeciwko śmierci.

„Śmierć ustanawia porządek świata” - na tym polega tragizm losu ludzkiego. Nic nie uzasadnia tego , że codziennie umierają ludzie. Dżuma to synonim śmierci , choroba ludzkości , ciągłe zagrożenia. Obywatele Oranu cieszą się z końca zarazy , ale doktor Rieux wie , że dżuma zawsze wraca i zawsze jest przy każdym z nas.

„Każdy z nas jest zadżumiony”.

Tak więc autorzy piszący o II wojnie światowej , nie pisali o niczym innym , jak tylko o dżumie. Opisywali , jak opanowywała po kolei każdego człowieka , niszczyła jego osobowość , psychikę , duszę.

W opowiadaniach Tadeusza Borowskiego ukazane są losy człowieka złagrowanego , czyli takiego , którego psychika przystosowała się do warunków obozowych. Człowiek złagrowany , to nic innego , jak człowiek zadżumiony.Takim osobnikiem jest np.Yovarbeiter Tadek. Jest on „znieczulony” na śmierć towarzyszy. Myśli tylko o tym , jak się dostosować , jak przetrwać , jak za wszelką cenę przeżyć. Tą ceną jest ludzkie życie. Świat przedstawiony przez Borowskiego , to świat okrutny, pozbawiony podniosłości , w którym nie ma miejsca na uczucia typu -przyjaźń ,czy solidarność. Zanikają nawet uczucia rodzinne i macierzyńskie , których miejsce zajmuje dżuma - okrucieństwo , bezwzględność , zawziętość.

„Medaliony” Nałkowskiej to także opowieść o dżumie. Jest tam ukazany obraz psychiki lekarza Spannera ,który dokonuje bestialskich doświadczeń i przerabia ludzi na mydło , twierdząc , że nigdzie nie jest napisane , że jest to zabronione. To wojna sprawiła , że dokonywał takich okrucieństw. Jego psychika została zadżumiona totalitaryzmem i faszyzmem. Gdyby nie wojna , nie byłby chyba zdolny do potwornych zbrodni jakich się dopuścił na ciałach ludzkich i psychice swych „pacjentów”.

W opowiadaniu „Przy torze kolejowym” można zaobserwować postać człowieka , który chce pomóc rannej kobiecie. To dżuma wojny powoduje, że człowiek ten należy do zarażonych śmiercią. „Jak sęp krążył wokół swojej ofiary”. ,Zabił ją nie tyle z litości , co z chęci sprawdzenia siebie w tej jak wydawało mu się męskiej roli. Zabija ją bez poczucia zbrodni. „Dno” udowadnia , że człowiek w straszliwym głodzie jest zdolny do wszystkiego - nawet by zjeść drugiego człowieka. Czy taka osoba ma jeszcze duszę człowieka? Na pewno nie!

Gustaw Herling - Grudziński w „Innym świecie” przedstawia swoje doświadczenia z pobytu w obozie pracy w Rosji. Grudziński w swoich opisach różni się od innych pisarzy poruszających problem zniewolenia i unicestwienia ludzi „Bogu ducha winnymi”.

Różnica ta polegała na tym , że Grudziński daje wiarę swoim bohaterom , wiarę w niezniszczalność człowieka. Autor „Innego świata” naświetlił również problem honoru , za który więźniowie często oddawali życie , nie umieli się poddać. Takimi więźniami byli: Michał Kostylew , zakonnice , które do końca nie wyparły się swojej wiary , Anna Lwowna. Gustaw Herling - Grudziński nie ukazuje więźniów jako ludzi zadżumionych , choć wiele osób zwłaszcza należących do komanda „Kanada” zasługiwało na takie miano. Pisarz sugeruje , że zedżumionym był cały system totalitarny , który za wytyczną obrał wyniszczenie pierwiastków zbędnych , elementów niepożądanych. Symboliczną staje się scena opisana przez autora, w której Grudziński - były więzień , spotyka się z dawnym towarzyszem niedoli w Rzymie. Był to Żyd , który chciał od pisarza uzyskać tylko jedno , by ten zrozumiał jego postępowanie przez które zginęło czterech niewinnych Niemców. Grudziński jednak nie mógł zgodzić się na akt przebaczenia. Scena ta symbolizuje wiarę w zwycięstwo dobra nad złem , nawet tym najohydniejszym , zadżumionym.

„Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego udowadniają jak hitleryzm i wojna mogą zniszczyć osobowość. Autor przedstawia to na przykładzie Jurgena Stroopa. Gdyby nie historia byłby on zapewne spokojnym ,tępym mieszkańcem , gdzieś w dalekich Niemczech. Szkoła , system , wojna - to dżuma , która wykorzeniła z niego wszelkie wartości , nauczyła go mordować , wykorzystała i spotęgowała jego systematyczność i pedanterie. Dała mu wysokie stanowisko w SS. i władzę. „Zaraza” utkwiła w nim i mogła opanować jego psychikę. Ukształtowała go na bezdusznego kata i mordercę. Ideałem Stroopa był Herman zur Cherusker - legendarny przywódca plemienia Cherusków , który pokonał Legionistów Rzymskich w 9 roku naszej ery. Propaganda hitlerowska wykorzystała ,po dwóch tysiącach lat wciąż niezapomniany mit o Cheruskerze do uczenia nacjonalizmu , do uczenia zasad nowego życia stawiającego rasę germańską na najwyższym piedestale. Jak widać zadżumienie takich osób jak Jurgen Stroop nie wypływa z ich ludzkiej natury , która może być despotyczna i egoistyczna. Wynika natomiast z systemu , który takie wynaturzenia dopuszcza do porządku dziennego. Zadżumienie głównego bohatera spowodowane jest również oddziaływaniem wojny na jego psychikę.

W poezji i dramacie Tadeusza Różewicza wyraźnie można dostrzedz winę jako zło , które czyni z człowieka niemal zwierzę. Poeta twierdzi , że wojna , jeśli nie unicestwiła , to pozmieniała wszystkie wartości. Ten , który przeżył wojnę , może najwyżej przyjąć postawę horyzontalną.

„Mam 24 lata. Ocalałem prowadzony na rzeź” - tak zaczyna się wiersz Różewicza - „Ocalony”. Ocalony to nie znaczy normalny. To człowiek , którego psychika została wypaczona przez wojnę. Nigdy nie będzie już sobą.

Powyższe przykłady , to tylko nieliczne utwory, które poruszają wpływ wojny na ludzkie psychiki. Temat ten był dziełem jeszcze wielu autorów. Wszystkim można przyporządkować jedno motto , które można dopasować do całych utworów , jak i poszczególnych bohaterów: „Każdy nosi w sobie dżumę , nikt bowiem , nikt na świecie nie jest od niej wolny”. Historia ludzkości , to ciągle trwająca dżuma , to historia morderstw , gdyż każdy z ludzi zaraża , zabija , przynosi śmierć. Zabijamy nawet wtedy , gdy tylko godzimy się na istnienie zła na świecie. W tym sensie wszyscy są współwinowajcami , wszyscy dokonują wyroków śmierci. Jedyne co pozostaje w naszej mocy , to „walczyć przeciwko światu takiemu jaki jest”. Walka ta może zakończyć się tylko połowicznym sukcesem , pozornym zwycięstwem. Umieramy naprawdę , nie narodziny się już poraz drugi. Być może jednak dzięki temu , życie ludzkie nabierze tak wielkiej wartości , cierpienie jednak , staje się cierpieniem rzeczywistym. W życiu ludzkim zawarta jest jakby ironia losu „o człowieku świadczą jego czyny”. Jest to ironia tragiczna. Czyny świadczą o ludziach , ale w ostatecznym rozrachunku tracą one swoje znaczenie. Nad wszystkim unosi się cień śmierci.

„Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki” (L. Staff „Dziewięć muz”). Co według Ciebie znaczą słowa poety? Rozważania na podstawie własnych przemyśleń i literatury.

Jedną z zalet poezji jest - w moim odczuciu - możliwość jej różnorakiej interpretacji. Każdy człowiek, ze względu na swe osobiste skłonności, nosi w sobie własną wizję odbioru konkretnych słów poety, a ich odczuwanie uzależnione jest dodatkowo od nastroju, okoliczności, okresu życia. Interpretacja poezji jest zatem zjawiskiem zdecydowanie subiektywnym. Nie dość tego, interpretować można bowiem na dwóch płaszczyznach: dosłownej i głębszej - uniwersalnej, opartej na odszukiwaniu metaforyczno-symbolicznego sensu słów.

Podobnie rzecz się ma z przytoczonym wyżej cytatem Leopolda Staffa. Spróbujmy przedstawić kilka możliwości odczytania znaczenia tego fragmentu, rozpoczynając od wyjaśnienia dosłownego sensu słów.

Przypomnijmy sobie zatem postać Odyseusza - bohaterskiego wojownika spod Troi, któremu wędrówka do rodzinnej Itaki po zdobyciu okupowanego miasta zajęła aż 10 lat. Przez ten długi czas dzielny heros, powodowany tęsknotą za ojczyzną, żoną i synem, musiał znosić szereg niebezpieczeństw, które były skutkiem gniewu Bożego. I tak między innymi stawiał czoła cyklopowi i czarodziejce Kirke, uniknął zwodzącego głosu syren, więziony był przez zakochaną nimfę Kalypso, błądził po Hadesie i znosił gniew Zeusa za jedzenie mięsa świętego wołu Heliosa. Upór i determinacja pomogły jednak Odysowi przezwyciężyć te wszystkie przeszkody i zrealizować marzenie ujrzenia domu.

Życie Odyseusza - wygnańca i tułacza - odnieść można do losów wielu Polaków w czasie naszej burzliwej historii. Podczas II wojny światowej naszych rodaków wywożonych na roboty lub do obozów (sowieckich i niemieckich) przy życiu trzymała jedynie nadzieja powrotu do domu. Gustaw Herling-Grudziński w Innym

świecie mówi, iż myśl ta - podobnie jak mitycznemu Odysowi - dawała siłę, by przetrwać. Wspomnienie bliskich osób, znajomych miejsc, ulubionych sprzętów oraz sposobu życia, jakie niegdyś się wiodło, dawały więźniom moc przetrwania. Wiara, że nastąpi dzień, w którym powróci się do tamtego życia, była motywacją do znoszenia cierpienia, męki i okrucieństwa ze strony wroga.

Pragnienie powrotu do normalności, do rodziców i cywilizowanego świata motywuje do walki o życie małego chłopca z powieści Jerzego Kosińskiego pt. Malowany ptak. Tułając się po wsiach, osamotniony w wojennej zawierusze, nieludzko doświadczony przez ciemnych i zacofanych chłopów, robi wszystko, aby przetrwać i odnaleźć dom. W podobnych temu przypadkach należy zastanowić się, jak wpływa na psychikę człowieka walka o życie, prowadzona za wszelką cenę, jak zmienia ona wizję świata. Czy Odys także stać się musiał malowanym ptakiem - odrzuconym, wy-

alienowanym i zadziobanym przez inność, którą reprezentuje, aby powrócić do Itaki? Czy warto znosić piekło poszukiwań, jeśli istnieje możliwość, że nie dla każdego znajdzie się miejsce w wymarzonej Itace?

Powrót do własnej Itaki wcale nie musi odbywać się w sposób dosłowny. Przypomnijmy sobie sytuację polskiej emigracji dziewiętnastowiecznej, dla której Mickiewiczowski Pan Tadeusz był przypomnieniem rodzinnych stron. Geneza tego eposu ściśle wiąże się z wszechobecną nostalgią Polaków za ojczyzną i gorącym

pragnieniem powrotu do niej. Owa droga do domu, do ojczyzny, czyli Itaki, odbywać się więc może za sprawą literatury, jak w przypadku Mickiewicza lub Konwickiego, który - można powiedzieć - powracał na Kresy Wschodnie na kartach powieści Bohiń.

Motyw życia jako wiecznej tułaczki w poszukiwaniu miejsca dla siebie odnajdujemy także w Ludziach bezdomnych Stefana Żeromskiego. Każdy człowiek potrzebuje odnaleźć w świecie swą własną, symboliczną Itakę, czyli dom, ciepło, do którego zawsze będzie mógł powracać. Ów dom możemy rozumieć jako budynek, w którym mieszkamy, rodzinę, którą kochamy, ale także jako pozycję i funkcję, jaką pełnimy w społeczeństwie. Dopiero gdy człowiek zapewni sobie te trzy podstawowe warunki, może czuć się w pełni ustabilizowany, szczęśliwy. Bohaterowie Żeromskiego, doktor Judym i Joasia Podborska, są ciągle jakby „w drodze”, czyli wciąż poszukują. Oni nie powracają do znanego i ukochanego miejsca jak Odys, lecz dopiero takiego miejsca szukają.

Inaczej rozumiane słowa Staffa mogą, jak już wspomniałam, wyrażać prawdy bardziej ogólne, uniwersalne, stanowią bowiem odniesienie do życiowych ideałów. Ważne jest to, by pozostać wiernym sobie, swojemu systemowi wartości. Oczywisty jest fakt, że człowiek ulega zmianom i weryfikuje swoje poglądy wraz z pogłębieniem wiedzy o świecie, wraz z rosnącym doświadczeniem. Istotne jest jednak, by naprzód iść śmiało, pracować nad sobą i dążyć do samorealizacji, a jednocześnie pozostawać wiernym wewnętrznym priorytetom, którym winny być podporządkowane wszelkie drogi rozwoju. W tym rozumieniu ową Itaką, do której każdy z nas wraca, są nasze serce i rozum. One bowiem nie podlegają dewaluacji bez względu na warunki, czego dowiedli bohaterowie literatury wojennej. Zachowanie własnego światopoglądu i moralności w obliczu zagrożenia życia jest bardzo trudne, ale utwierdza człowieka w jego wartości i daje siłę przetrwania.

Słowa Staffa interpretować można także jako nawiązanie do starożytnej szkoły fiozoficznej - stoicyzmu. Itaka wzrasta w takim rozumieniu do symbolu spokoju, do miejsca, które pozostaje poza emocjami. Czy jest to nasze serce czy dom, którego ściany odgradzają nas od ziemskich namiętności - zaznajemy tam harmonii, łagodności i odpoczynku.

Powrót do Itaki, wędrówka Odysa oznaczać może także ludzkie zmagania z życiem i powrót w nicość, jaką jest śmierć. Być może jest to wyraz zamkniętej, nieodwracalnej i dla wszystkich nas nieuniknionej cyrkulacji natury - od narodzin do umierania. Wszak to śmierć czyni nas równymi wobec siebie - każdego z nas prędzej czy później zabierze z tego świata. W metaforycznym rozumieniu

całe nasze życie stanowi wędrówkę, której ostatecznym celem jest Itaka. Każdy z nas nosi w sobie wizję własnego kraju wiecznej szczęśliwości, jednak niezależnie od obrządku, ideologii i wiary większość ludzi na Ziemi wierzy gorąco i z całego serca pragnie, by po śmierci połączyć się z własnym Bogiem i doświadczyć zbawienia. Czyżby dopiero gdzieś w innym świecie istniała prawdziwa Itaka?

Wydaje mi się, że występuje tu analogia do naszego ziemskiego życia. Doświadczamy wielu przyjemności i radości życia codziennego, nieraz obserwujemy miłość i piękno, ale - powtarzając słowa Platona - stwierdzić należy, że choć raz ujrzy człowiek prawdziwe piękno, jakim jest Bóg, nie chce on już więcej oglądać ziemskich błyskotek. W moim odczuciu miejscem oglądania piękna, o którym mówił Platon, jest właśnie Itaka, przez chrześcijan nazwana rajem.

Każdy człowiek jest indywidualnością, inaczej odbiera poezję, ma swój cel w życiu. Itaka może zatem oznaczać po prostu sens istnienia, a wędrówka do niej stanowić może symbol poszukiwań owego sensu.

W swojej pracy usiłowałam przedstawić kilka możliwych sposobów interpretacji fragmentu wiersza Staffa podanego w temacie. Kolejność prezentacji owych sposobów nie jest przypadkowa. Uważny czytelnik powinien zwrócić uwagę na prawidłowość polegającą na swego rodzaju hierarchii - od interpretacji dosłownej, konkretnej i logicznej, do coraz bardziej metaforycznych, symbolicznych i abstrakcyjnych.

Na koniec moich rozważań proponuję zestawienie słownych ambiwalentów Itaki dla poszczególnych sposobów interpretacji. I tak Itakę określa się kolejno jako: ojczyznę, dom, rodzinę, serce i rozum, raj, aż wreszcie sens życia. To wyliczenie unaocznia jeszcze jedną ważną kwestię. Itakę postrzegamy jako cel. W zależności od tego, co dla konkretnej osoby jest życiowym celem, będzie on nadawał różne znaczenia Itace. Dla patrioty będzie to ojczyzna, a dla kochającej matki - dom i rodzina. Nie dane jest nam rozsądzać o tym, czy któreś z tych znaczeń, czyli celów życia jest ważniejsze, nadrzędne. Jednak nie o klasyfikację tu chodzi. Istotny jest fakt, że Itaka zawsze kojarzona jest z czymś najważniejszym, najbardziej znaczącym. Mam tylko nadzieję, że nie będzie musiała pozostawać w sferze mitycznych wyobrażeń, marzeń.

Chciałabym, aby każdemu udało się, podobnie jak Odysowi, kiedyś do niej dotrzeć. A jeśli zmuszeni będziemy pokonać podobną ilość przeszkód - ujrzenie Itaki da nam więcej satysfakcji.

Każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. Antyk stworzył Achillesa, średniowiecze Rolanda. Kim był bohater XIX wieku?

Myślę, że prawdziwe jest stwierdzenie zawarte w temacie, iż każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. W ciągu wieków dokonała się ewolucja tego bohatera literackiego, innych cech był on nosicielem w wiekach średnich, zupełnie innych w XIX wieku. Jednocześnie był wyrazicielem pragnień i marzeń ludzi, żyjących w danym okresie, które pisarze potrafili wyartykułować.

Na przestrzeni wieków dostrzegamy istotne zmiany w postrzeganiu świata i człowieka. Ciekawą epoką pod tym względem był antyk. Na starożytny sposób widzenia człowieka i jego miejsca w świecie wpływał świat bogów. Starożytni wierzyli, że to oni wpływali na nasze życie i wszystko, co jego dotyczy. Epoka ta dawała również wiarę w celowość każdej rzeczy. To dlatego spośród wszystkich wartości najbardziej cenił on życie. Sam fakt zaistnienia czynił każdego człowieka wyjątkowym i nadawał sens jego poczynaniom.

W tych odległych czasach ludzie współżyli z bogami i starali się ich naśladować. Dlatego często przypominali oni nieśmiertelnych, byli równie silni czy odważni jak oni. Nawet bogowie włączeni przecież byli w celowość światową i podlegali fatum, sile nadprzyrodzonej, która kierowała wszystkim.

Jednym z najwspanialszych bohaterów antyku jest przedstawiony w Iliadzie Homera - człowiek urodzony z bogini - Achilles. Legenda głosiła, że matka zapewniła mu nieśmiertelność, kąpiąc w Styksie. Miał tylko jeden słaby punkt - piętę, co czyniło go bardziej ludzkim. Dlatego Achilles był odporny na wszelką broń, mężny i odważny. Jego nadprzyrodzona siła wzbudzała respekt, zwłaszcza wśród wrogów, zaś u swoich podziw i szacunek.

Achilles, jak każdy na świecie człowiek, zdawał sobie sprawę z ulotności życia. Wiedział, że ten dar zostanie mu kiedyś odebrany, dlatego też chciał żyć pełną piersią, spełnić się w walce z Trojańczykami i zyskać sławę. Bardzo cenił przyjaźń, jego stosunek do Patroklosa świadczy o głębokim przywiązaniu. W pojedynku z Hektorem pokazał, jak bardzo potrafił być mściwym i bezlitosnym wojownikiem. Był on więc najdzielniejszym rycerzem spośród Greków. Kiedy wychodził do walki, szerzył postrach wśród Trojan. Obok takich cech, jak odwaga czy męstwo, wykazywał również i takie, jak sprawiedliwość i opanowanie. W życiu kierował się żądzą sławy i nie mającą miary ambicją.

Achilles był jednak postacią tragiczną. Doprowadził do śmierci swojego przyjaciela, a mszcząc się na Hektorze, przyspieszył chwilę własnej śmierci. Wolał on jednak życie krótkie, opromienione glorią, niż długie, bez sławy.

Takiego właśnie bohatera mógł stworzyć tylko antyk. Jego odwaga i nadludzkie cechy brały się stąd, że był synem Tetydy, a przecież tylko ludzie z tamtej epoki wierzyli w bogów. To, że jako wojownik przewyższał pod każdym względem innych, wynikało również i stąd, iż uosabiał pragnienia ludzi tamtej odległej epoki. Potrzebowali oni siłacza, który będzie bronił ich sprawy i zdobywał

dla nich wspaniałe łupy wojenne.

Kolejna epoka, średniowiecze, trochę inaczej widziała ten problem. Podporządkowana Bogu i Kościołowi, wyznająca chrześcijańskie ideały, potrzebowała rycerza, który będzie bronił jej zdobyczy duchowych i rozszerzał wpływy. Dlatego Roland, główny bohater eposu rycerskiego z Pieśni o Rolandzie, skupiał w sobie cechy najbardziej cenione w tej epoce: szlachetność, waleczność,

męstwo, pobożność, odwagę, nadludzką siłę, sprawność fizyczną, wierność Bogu, królowi i ojczyźnie. Jednocześnie dbał on o sławę rycerską, honor własny i króla, którego reprezentował, będąc dowódcą straży tylnej. Przy tym był rycerzem młodym i nadzwyczaj urodziwym, co - zgodnie z przekonaniami ludzi tej epoki - świadczyło o szlachetności jego duszy.

Można więc powiedzieć, że obaj bohaterowie, zarówno Achilles jak i Roland, uosabiali cechy najbardziej cenione przez ludzi swoich czasów. Podobnie rzecz się miała z bohaterami XIX wieku. Zmieniły się tylko potrzeby i wymagania epoki.

Wiek XIX to dla Polski okres niewoli i zaborów, powstań narodowych i licznych represji politycznych. Bohater stworzony przez literaturę romantyczną miał więc przypominać Polakom o konieczności walki za ojczyznę, uczyć jej sposobów i poświęcenia dla swojego narodu.

Gustaw-Konrad z Dziadów A. Mickiewicza to wzorcowy przykład takiego bohatera. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości przechodzi metamorfozę i zmienia się w bojownika sprawy narodowej, który dla ojczyzny gotów jest poświęcić wszystko, nawet życie.

Przypomina go Jacek Soplica z Pana Tadeusza A. Mickiewicza. Po tragedii miłosnej i zabójstwie Stolnika wstępuje do zakonu i poświęca życie walce o wolność. Różni się jednak od Konrada tym, że nie jest poetą, nie wyróżnia się wśród tłumu i podejmuje współpracę ze społeczeństwem, aby je zachęcić do udziału w walce.

I połowa XIX wieku obfituje w dążenia niepodległościowe, które popiera czynem i dlatego bohater romantyczny przede wszystkim bierze udział w walce o wolność. Taka była potrzeba chwili.

II połowa wieku XIX - to już zupełnie inne czasy. Hasło walki zbrojnej zostaje zastąpione hasłem pracy dla społeczeństwa. Dlatego do realizacji haseł epoki pozytywistycznej zostają „przymuszeni” bohaterowie utworów literackich.

St. Wokulski z Lalki B. Prusa wraz z innymi Polakami przeżywa klęskę styczniową. Ale kiedy powraca z zesłania, musi dostosować się do nowych czasów, znaleźć miejsce w życiu. Zawsze marzył o pracy w nauce, ale tych pragnień nigdy nie mógł zrealizować, ponieważ musiał z czegoś żyć, jak wielu innych. Żeni się więc z właścicielką sklepu i razem z nią handluje. Po śmierci żony wyjeżdza z kraju. Gdy wraca do Polski, jest człowiekiem bogatym, otwiera elegancki sklep - jest kupcem, ale zakochuje się w zubożałej arystokratce Izabeli Łęckiej. Klęska bohatera, spowodowana porażką miłosną, nie zmienia faktu, że realizuje on dążenia swoich czasów. Pracuje lub robi interesy z myślą o kraju, pomaga finansowo naukowcom, wspiera biednych, a nawet pierwsze emancypantki.

Wokulski reprezentuje, podobnie jak jego poprzednicy, cechy najbardziej cenione przez tę epokę: zdolności do nauk ścisłych, przedsiębiorczość, skłonności do ryzyka, ambicję.

Podobnie Benedykt Korczyński z Nad Niemnem Orzeszkowej, pracując w swoim majątku - Korczynie, pracuje jednocześnie dla kraju. Pragnie go przecież przekazać w polskie ręce.

Podane przeze mnie przykłady bohaterów różnych epok świadczą o tym, że każda z nich tworzyła ich na miarę swych czasów. Byli oni nosicielami cech, które najbardziej ceniła i poważała.

Postacie literackie XIX wieku to przede wszystkim ludzie walczący o wolność kraju i poświęcający życie tej sprawie. Zaś przedstawiciele II połowy wieku XIX to młodzi kapitaliści, ziemianie czy przemysłowcy, którzy starali się utrzymać rozwój gospodarczy na ziemiach polskich znajdujących się pod zaborami. Zachowali oni przy tym nadzieję na wybicie się w przyszłości Polski na niepodległość. Bohater literacki XIX wieku to więc patriota, walczący na różne sposoby o Polskę wolną i stabilną gospodarczo.

Literatura oświeceniowa w służbie wychowania nowego pokolenia polaków.

Literatura oswieceniowa rozwijala sie w dramatycznym okresie dziejowym Polski . Trwajacy ponad osiemdziesiat lat okres przemian w literaturze doprowadzil do zasadniczych i trwalych przeobrazen swiadomosci Polakow . Rzeczpospolita stala sie krajem otwartum dla nowatorskij mysli "wieku filozoficznego" . Oswiecenie polskie nie stworzylo wielkich systemow filozoficznych , dominowala w nim mysl racjonalnego ulozenia stosunkow spolecznych i politycznych oraz wychowania swiatlego czlowieka . Nie spotykany gdzie indziej w takim nasileniu duch reform dal Polsce najnowoczesniejszy w owczesnej Europie system oswiatowy .

Ulubionymi gatunkami literackimi w literaturze okresu Oswiecenia byly bajki i satyry . W obu tych gatunkach szczegolnie zaslyna talent Krasickiego . Tak bajki jak i satyry sluzyly celom , jakie stawiala sobie literatura Oswieceniowa , mianowicie wychowaniu dzieci i doroslych . Typowa bajka to krotki utwor poetycki zawierajacy moral - prawde zyciowa . Poslugujac sie najczesciej postaciami zwierzat poeta pokazuje w skrocie obraz zycia ludzkiego . Zwierzeta sa tylko symbolami cech ludzkich . Poniewaz warunkiem bajki jest zwiezlosc , zwierzeta sa szczeglnie wygodnymi aktorami , gdyz reprezentuja pewne okreslone cechy ludzkie np. osiol jest symbolem uporu , ges blupoty . Niektore bajki maja

pesymistyczny wydzwiek . Ukazuja one zycie jako powazna rzeczywistosc , mowia , ze swiatem rzadzi prawo walki o byt , ze w nieszczesciu czlowiek jest samotny , opuszczaja go wtedy najblizsi przyjaciele ( bajka "Przyjaciele" ) . W zyciu zwycieza ten , kto jest sliniejszy , decyduje argument sily fizycznej ( "Jagnie i wilcy" ) . W bajce "Kot i szczur" poeta pietnuje prozniactwo i zarozumialstwo , zbytnie zadufanie w sobie prowadzace do tego , ze wrogowie wykorzystujac sprzyjajace okolicznosci pozbawiaja glupich pyszalkow zycia .

Nieco inaczej pokazuje Krasicki zycie w satyrach . Sa one juz wiekszymi utworami poetyckimi zawierajacymi dokladne obrazy z zycia , zywe dialogi i sceny . Traktuje tu swoich bohaterow z wytworna ironia , pozornie poblazliwa , ukazuje wspolczesnych sobie ludzi z wszystkimi wadami . W satyrze pt. "Pijanstwo" zakreslil Krasicki obraz z zycia drobnej szlachty , tej nie tknietej zupelnie kultura Oswiecenia , ciemnej i znajdujacej jedyna rozrywke w kieliszku .

"Mikolaja Doswiadczynskiego przypadki" sa pierwsza powiescia , ktora zawiera w sobie trzy typy powiesci popularnych w wieku Oswiecenia . Ksiega I obrazujaca zycie w Polsce w czasach saskich to powiesc obyczajowa . Ksiega II zawierajaca przygody bohatera po opuszczeniu domu rodzinnego jest powiescia awanturnica , zas ksiega III pokazuje idealne spoleczenstwo na nie istniejacej nigdzie wyspie Nipu ( powiesc utopijna ) . Powiesc XVIII - wieczna w mysl wskazan filozoficznych miala sluzyc wychowaniu czlowieka . Ta tendencja bardzo silnie zawazyla na powstaniu powiesci Krasiciego . W I-szej ksiedze autor pokazuje spoleczenstwo polskie , glownie szlachte z jej wadami , ktore doprowadzily kraj do utraty niepodleglosci . Krasicki pietnuje fatalne wychowanie dzieci , zupelne lekcewazenie nauki , zabobony , wiare w sny , ciemnote jaka panowala w dworach szlacheckich . W domu panstwa Doswiadczynskich nie ma ksiazek poza kalendarzem i modlitewnikiem .

Rowniez dramat heroikomiczny "Monachomachia" ma glebszy sens . Krasicki przyszedl w nim z pomoca Komisji Edukacji Narodowej w walce z ciemnota utrzymywana w duzym stopniu przez szkolnictwo zakonne .

Przeciw szkolnictwu zakonnemu byl tez Stanislaw Staszic . W swoim utworze pt. "Uwagi nad zyciem Jana Zamoyskiego" przedstawil program reform panstwa polskiego . Reformy te w glownej mierze mialy polegac na zmianie sposobu nauczania mlodego pokolenia . Staszic proponowal oddzielenie teologii od edukacji publicznej , uwazal ze w Polsce powinny istniec tylko szkoly rycerskie .

Drugim obok Staszica wybitnym pisarzem politycznym obozu postepu i reform byl Hugo Kollataj . W okresie Sejmu Czteroletniego nalezal do najczynniejszych dzialaczy stronnictwa patriotycznego i wspoltworcow reformy uwienczonej Konstytucja 3 maja . Wokol niego i pod jego przywodztwem skupila sie grupa radykalnych pisarzy zwana Kuznica Kollatajowska , ktora odegrala duza role w urabianiu postepowej opinii publicznej . Kollataj byl rowniez aktywnym dzialaczem Komisji Edukacji Narodowej powolanej po I rozbiorze Polski . Reformy wprowadzone przez KEN byly dalszym ciagiem reform Stanislawa Konarskiego . W miejsce laciny wprowadzono jezyk polski , do programu nauczania wprowadzono przedmioty przyrodnicze , fizyke , chemie . KEN odebrala szkoly kosciolowi i otoczyla je opieka panstowa . Zajela sie rowniez sprawa wychowania dzieci chlopskich i mieszczanskich ( szkoly ludowe ) , szkoly elementarne byly przeznaczone dla chlopcow i dla dziewczat , uczono w nich pisania , czytania , rachunkow i katechizmu . KEN reformowala szkolnictwo nie tylko szkol elementarnych , ale i wyzszych uczelni min. Akademii Krakowskiej i

Akademii Wilenskiej . W 1779 roku KEN powolala Towarzystwo do Ksiag Elementarnych , ktorego zadaniem bylo opracowanie podrecznikow . KEN odegrala wielka role w walce o jezyk poski . Dewiza KEN byly slowa Stanislawa Staszica : " Takie beda Rzeczypospolite , jakie ich mlodziezy wychowanie ".

„Nie wszystek umrę.” Rozważania o roli literatury w budowaniu uniwersalnego systemu wartości.

Non omnis moriar - nie wszystek umrę, te słowa po raz pierwszy zostały wypowiedziane przez wybitnego poetę rzymskiego, Horacego. Uświadomił on sobie fakt i wierzył w to, że jego poezja zyska nieśmiertelność i będzie przekazywała pewne ważne wartości następnym pokoleniom. Inni poeci, żyjący po Horacym, również podejmowali ten motyw, np. J. Kochanowski i J. Tuwim pragnęli

tego samego - przetrwać w poezji i przekazywać następnym pokoleniom wartości nieprzemijające.

Walka dobra ze złem obecna była w literaturze od najdawniejszych czasów, nie tylko polskiej. Dziesięć przykazań, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, jak również wymowa wielu ksiąg Pisma Świętego, stanowiły od zarania dziejów dla pisarzyz kręgu kultury chrześcijańskiej pewien trzon etyczny. Dopiero na bazie tych wyznaczników - co dobre, a co złe - tworzyli oni dzieła, dzięki którym przyczyniali się do budowania uniwersalnego sytemu wartości.

W średniowieczu twórczość miała przede wszystkim charakter moralizatorski i parenetyczny. Powstawały utwory przedstawiające pewne wzorce zachowań. Głosiły one ideał rycerza - obrońcy wiary chrześcijańskiej, ascety, rezygnującego z przyjemności życia, na rzecz życia wiecznego, czy w końcu ideał władcy (Pieśń o Rolandzie, Legenda o św. Aleksym).

Kwiatki św. Franciszka na przykładzie życia świętego uczyły wiary radosnej, potępiały ascezę i umartwianie ciała. Pisarze epoki renesansu również tworzyli dzieła parenetyczne, pouczające jak żyć. M. Rej w Żywocie człowieka poczciwego twierdził, że tylko życie na wsi, na łonie natury, umożliwia przestrzeganie zasad chrześcijańskich i życie w cnocie. Podobne myśli odnajdujemy w twórczości J. Kochanowskiego, zwłaszcza w Pieśni świętojańskiej o Sobótce. W pieśni Serce roście poeta podkreśla, że życiem potrafią cieszyć się naprawdę tylko ci ludzie, którzy mają czyste sumienie. Jan Kochanowski przyczynił się więc swoją twórczością do budowania uniwersalnego systemu wartości. W swojej twórczości przekonywał czytelników, że optymistyczne nastawienie do świata i ludzi, godzenie się z losem, życie cnotliwe w harmonii z Bogiem i przyrodą, powinno być podstawą naszego postępowania. Jednocześnie krytykował materializm - pogoń za pieniądzem czy stanowiskiem. Uważał, że nie dają one szczęścia człowiekowi,

przynoszą tylko ciągły niedosyt i rozczarowania. Uczył poeta również Polaków mądrego patriotyzmu. Uważał, że sławę można zyskać, właśnie służąc ojczyźnie (Pieśń o cnocie, Pieśń o dobrej sławie).

Literatura okresu romantyzmu również w dużym stopniu przyczyniła się do budowania uniwersalnego systemu wartości. Podkreślała np. niejednoznaczność moralną niektórych czynów, zastanawiała się, czy cel może uświęcać środki. Odpowiedź daje Adam Mickiewicz w Konradzie Wallenrodzie, kiedy twierdzi, że dla wyzwolenia własnej ojczyzny każdy czyn jest właściwie dozwolony, nawet zdrada, kłamstwa czy morderstwo.

Juliusz Słowacki w wierszu Testament mój też spodziewał się pośmiertnej sławy. Chciał on jednak, aby jego poezja zagrzewała Polaków do walki o wolność, aż do zwycięstwa. Uczył rodaków, że wolność jest najwyższą wartością i nie wolno nigdy z niej rezygnować.

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi - pisał o swojej

twórczości poeta.

Epoka Młodej Polski podejmuje dyskusję na temat dobra i zła inaczej. H. Ibsen w swoim dramacie Dzika kaczka zastanawia się, czy prawda jest zawsze wartością pozytywną i stwierdza, że czasem potrafi wyrządzić wielkie szkody.

Moralność pani Dulskiej G. Zapolskiej podejmuje z kolei walkę z fałszywą moralnością, z kłamstwem i obłudą typową dla środowisk mieszczańskich. Ukazuje, jak wielkie szkody ona wyrządza, prowadzić nawet może do rozluźnienia więzów rodzinnych.

Te i inne utwory zmuszały czytelników do ponownego przemyślenia własnego postępowania i tym samym poszerzały i utrwalały system norm moralnych, który w społeczeństwie obowiązywał.

Tematem literatury pokoleń doświadczonych przez II wojnę światową jest głównie zmiana rozumienia dobra i zła, zupełne przestawienie hierarchii wartości w warunkach zagrożenia, łagru czy obozu niemieckiego (Z. Nałkowska, T. Borowski, G. Herling Grudziński).

Zapomnijcie o nas

O naszym pokoleniu

żyjcie jak ludzie

zapomnijcie o nas. - pisał T. Różewicz, któremu udało się przeżyć ten „straszny czas”, czas wojny.

Po raz pierwszy twórca nie pragnie w swojej poezji nic przekazać następnym pokoleniom. Chce tylko jak najszybciej nauczyć się na nowo żyć, tzn. zgodnie z normami moralnymi przekazywanymi przez tradycję.

Szukam nauczyciela i mistrza

niech przywróci mi wzrok słuch mowę

niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia

niech oddzieli światło od ciemności - prosił.

Poezja współczesna często powraca do problematyki związanej z etyką, normami postępowania w życiu. Czesław Miłosz, noblista, w Traktacie moralnym ustala wręcz zestaw reguł i czynów, które - według poety - świadczą o moralności człowieka. Wielkim moralistą jest również poeta współczesny Z. Herbert, zwłaszcza w tomiku Pan Cogito. W zakończeniu do tego tomiku, czyli Przesłaniu pana Cogito, zestawia szereg pouczeń, jak żyć w sposób odpowiedzialny wobec siebie i innych.

Powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz - pisze.

Można więc powiedzieć, że w każdej epoce wielu pisarzy w swoich utworach, które dedykowali współczesnym i następnym pokoleniom, poszerzało system wartości moralnych.

Od afirmacji do kontestacji. Literackie sposoby różnych postaw wobec Boga i świata.

Wizja Boga i świata stworzonego przez niego, różnie przekształcana w literaturze, bierze się oczywiście z Biblii. Już w Księdze Świętej Bóg ma różne oblicza - raz jest srogim Ojcem karzącym, innym razem jest miłosierny i wybaczający.

W surowym średniowieczu chrześcijańskim grzesznicy boją się zwracać bezpośrednio do Boga i dlatego swoje modlitwy kierują najczęściej do Matki Boskiej, prosząc ją o wyjednanie łaski u Najwyższego. Dlatego kwitnie wówczas kult maryjny, który odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Bóg jest więc dla ludzi średniowiecza surowym i karzącym ojcem, zaś ziemia to padół łez i rozpaczy.

Zupełnie inny wizerunek Boga i świata ukazują Pieśni i Psalmy Jana Kochanowskiego, wielkiego poety doby renesansu. W hymnie Czego chcesz od nas Panie ukazuje on Boga jako stwórcę materialnego świata i człowieka. Przedstawia Go jednocześnie jako artystę, który stworzył wspaniały świat, rządzący się swoimi prawami. Człowieka otoczył łaską i miłosierdziem i dał mu władzę nad

światem, ponieważ obdarzył go rozumem. Pieśń ta ma charakter pochwalny, jest wyrazem uwielbienia dla Boga. Stwórca przedstawiony w utworze to przyjaciel człowieka, ofiarowujący mu piękny świat i nakazujący cieszenie się nim w życiu.

Nad tłumaczeniem Psałterza Dawidów pracował Kochanowski wiele lat. Do swojego przekładu wprowadził renesansowe ideały, takie jak afirmację życia i skupienie uwagi na sprawach doczesnych. Bóg traktowany jest w nich przez poetę jako opiekun i przyjaciel człowieka.

Mikołaj Sęp-Szarzyński w swoich Sonetach inaczej ukazuje człowieka i jego stosunek do Boga. Podkreśla dualizm natury ludzkiej i jego rozdarcie. Człowiek musi wciąż wybierać między świętością a grzechem, wyrzeczeniem a urokami życia. Świat to, według poety, miejsce walki - ścieranie się sił dobra i zła. Życie niesie ze sobą ciągłe zmagania się z samym sobą, z grzechem. Jedynym ratunkiem dla zagubionego człowieka jest Bóg.

W sonecie O nietrwałej miłości rzeczy świata tego wyróżnia dwa rodzaje miłości: nietrwałą, do ziemskich dóbr i wartości, i trwałą, której obiektem jest Bóg.

Daniel Naborowski, poeta barokowy, w swoich wierszach Marność, Krótkość żywota, Cnota grunt wszystkiemu prezentuje nie tylko rozpacz i trwogę istnienia, lecz pogodzenie się z wyrokami Boga. W Krótkości żywota przypomina człowiekowi, iż jest śmiertelny. W Marności, że świat jest marnością, ponieważ przemija, i że

tylko życie cnotliwe może uratować człowieka przed karą boską. Prawość w życiu i wierność Bogu - to tylko może zapewnić mu nieśmiertelność.

Nad wszystko bać się Boga -

Tak fraszką śmierć i trwoga.

Po bezbożnej epoce czasów oświecenia romantyzm okazał się nurtem powracającym chętnie do biblijnych korzeni. Szczególnie Adam Mickiewicz w Dziadach przywołuje tematy biblijne, takie jak: problem winy i kary, piekła i nieba, aniołów i diabłów. W Wielkiej Improwizacji Konrad kieruje gorące słowa do Boga, w których

domaga się rządu dusz, by móc wyzwolić i zbawić swój naród, który znajduje się pod zaborami. W szaleńczym uniesieniu bliski jest bluźnierstwu, grozi Bogu i zarzuca mu, że rządzi nie sercem, lecz rozumem. Przypisując więc twórcy cechy charakterystyczne dla klasyków: mądrość, wiedzę, potęgę, sam zaś przepełniony jest uczuciem. Świat przedstawiony przez poetę to dżungla, w której silniejsze narody wyniszczają słabsze. Nic wiec dziwnego, że nie może go zaaprobować główny bohater - Konrad, który walczy o wyzwolenie ojczyzny.

Na początku XX wieku, w epoce modernizmu, ukazują się Hymny Jana Kasprowicza, w których znów odnajdujemy, przypominający Mickiewiczowski, bunt przeciw Bogu. Poeta oskarża w nich Stwórcę o współtworzenie zła na Ziemi, tym samym obarcza go

winą za grzech ludzki. Świat ukazany w Hymnach dotknięty jest klęskami i cierpieniem ludzkim i zmierza do katastrofy - wspólnej mogiły.

Pod koniec życia Jan Kasprowicz pogodził się z Bogiem i traktuje Go jako bliskiego przyjaciela człowieka. Widzimy to zwłaszcza w wierszu Przeprosiny Boga, w którym Stwórca towarzyszy mu na co dzień, nawet w karczmie.

Bolesław Leśmian w swoich wierszach: Dusiołek, Dziewczyna, Trupięgi również wyraża swój sprzeciw przeciw Bogu, który w los człowieka wpisał ból, cierpienie, kalectwo.

Zupełnie inaczej ukazuje Boga i świat przez Niego stworzony ksiądz J. Twardowski - poeta XX wieku. Prezentuje on w swojej poezji układ Bóg-człowiek, oparty na najważniejszym z przykazów boskich, na przykazie miłości. Bóg znów staje się bliski człowiekowi i przejawia się w elementach jego zwykłego życia,

w świecie codzienności, radości istnienia.

Można więc powiedzieć, że zarówno Bóg, jak i stworzony przez niego świat był ukazywany na różne sposoby przez pisarzy różnych epok. Często była to afirmacja, czasem kontestacja. Najważniejsze jednak, że był on obecny w utworach dawnych i jest obecny we współczesnych.

Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury antycznej, staropolskiej i współczesnej.

Widziałem wszystkie dzieła czynione

pod słońcem

a oto wszystko marność

i gonienie za wiatrem

Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem, jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzystencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu? Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie naszego bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pierwszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pierwszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, najważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.

Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi, które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury, można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny

w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jeszcze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba tu poświęcić analizie wartości owych kultur.

Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześcijaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom, korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Człowiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Powinien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten archetyp zachowań doczekał się wielu kontynuacji.

Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margines ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza

człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły, ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielokrotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach

świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy rezygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wprowadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem były dzwony, gdy Aleksy umierał.

Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego niepokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozostawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje samotny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu człowieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sonecie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem

i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest ciągłym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli

walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę szatana.

Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopoglądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś republikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wydawać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej arkadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postulat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX podmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w życiu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu i męstwa, i cnota - skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycznej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten, że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci - kultywowanie cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.

Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew podmiot liryczny - za przykładem Terencjusza - zdaje się mówić:

Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie

swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.

Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączony czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności - gdyż tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzeknięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna - to nie namiętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu, przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz, a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej. Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mechanizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść

od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem. Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako

chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem - stanowią one podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.

W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie, paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa podmiotu lirycznego w sonetach Sępa-Szarzyńskiego. Człowiek jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami. Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie, wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego nieznanego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca

wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się w Fin de siecle'u - epoce kontestującej świat mieszczańskich wartości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem ekonomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc.

Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,

[...]

Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?

[...]

W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właściwie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć, gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonistystycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. Przerwa-Tetmajer pisze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia się podstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie. Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innym wierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny,

mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia - omdlenia myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samotny.

Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu. Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się

wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć, jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa podmiotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze

raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności. Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych już wzorów.

Świat wartości a determinacja człowieka przez historię - moje rozważania o „Innym Świecie” Grudzińskiego.

„Inny Świat” - Gustawa Herlinga Grudzińskiego to jedna z najbardziej wstrząsających książek literatury łagrowej. Zapiski Sowieckie wyrosły z przeżyć i doświadczeń więziennych, obozowych autora i jego współtowarzyszy niedoli w nieludzkim świecie.

„Inny Świat” otwiera motto: ”Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w min życie jak nigdzie i ludzie niezwykli”.

Motto jest swoistym wprowadzeniem samego autora do zrozumienia mechanizmu istnienia łagrów.

Utwór jest opowieścią o świecie niewyobrażalnym, w którym człowiek został zmuszony żyć i do którego musiał się przystosować.

Przedmiotem zainteresowania Grudzińskiego jest obóz i jego wpływ na osobowość człowieka. Śledzi on utratę godności ludzkiej za sprawą wyniszczającej pracy i głodu. Z największą dociekliwością autor wyłania wszelkie przejawy człowieczeństwa, czy próby obrony godności wśród udręczonych ludzi. Pisarz obserwował wielu więźniów, próbował wyłonić każdą małą iskierkę człowieczeństwa, która pozwoliła im ocalić swoją najwyższą wartość - jaką jest godność.

Jedną z postaci, które obserwował był Zabójca Stalina. Więzień został tak nazwany od czynu, za który znalazł się w obozie, gdy po pijanemu strzelał do portretu Stalina. Dostał za to 10 lat. Po siedmiu latach zapadł na „kurzą ślepotę” i znalazł się w trupiarni. Chodził wiecznie głodny, nie mył się, śmierdział, żebrał pod stołówką. Autor pisał o nim: „dzieli go najwyżej kilka dni od obłędu, a teraz dopalają się w nim resztki godności ludzkiej”. W tym momencie swego życia Zabójca Stalina krzycząc przyznaje się do popełnienia zbrodni, której nie dokonał. Przez długie lata nie wiedział za co cierpi, biorąc na siebie winę chciał nadać sens swojemu cierpieniu „uratował jeszcze poczucie realności i wartości swego gasnącego istnienia”.

Bardzo ciekawa postacią, którą opisuje Grudziński, jest Kostylew. Był 24-letnim komunistą z przekonania, wiary i z serca. W czasie studiów zetknął się z literaturą francuską, którą czytał w oryginale. Boleśnie odczuł rozdźwięk między tym co czytał, a tym co głosiła radziecka propaganda. Kostylew uznał,że ukrywano przed nim całą prawdę, czuł się oszukany. Zbuntował się i odsunął od partii, nie krył swoich poglądów przed kolegami:

„ Wyzwolić Zachód ! Od czego ? Od takiego życia, jakiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy !”

Został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo. W czasie przesłuchania z uporem nie przyznawał się do winy. Zostaje osadzony na 10 lat w obozie w Jercewie. Początkowo pomagał więźniom, rozdawał między nimi prawie cały swój chleb, zanosił do „ trupiarni” talony na zupę, zdobywał trochę tłuszczu do jarzyn dla chorych. Miał stosunkowo lekką pracę, wychodził nawet poza obóz, ze względu na posiadany stopień inżyniera. Zgubiła go tufta (podwyższenie normy), zadenuncjowany przez jednego z brygadierów i odesłany do brygady leśnej. Zapomniał w niej szybko o litości, bo sam potrzebował jej teraz bardziej niż inni. Praca fizyczna załamała go i poniżyła do tego stopnia, że nie było rzeczy, której by nie zrobił dla zdobycia dodatkowego kawałka chleba.

Kostylew, aby ocalić w sobie resztki człowieczeństwa, zdecydował opalać co jakiś czas rękę w ogniu. Ręka nigdy się nie goiła, a Kostylew uzyskał zwolnienie z pracy. Wybrał dobrowolnie męczeństwo, by ocalić swoją wolną wolę. Była to pewna forma buntu. Kostylew nie ocalił życia, umarł oblewając się wrzątkiem w łaźni, gdy dowiedział się, że kierują go na Kołymę. Ocalił odrobinę swojej wolności i godności ludzkiej.

Nicią wiążącą więźniów z normalnym światem była nadzieja na nierealną przecież w tych warunkach ucieczkę. Marzenie to zrealizował Rusto Karinen, który podjął próbę ucieczki. Nie udało mu się, gdyż zmogło go zimno i samotność. Pobłądził w terenie, wszedł do chłopskiej chaty, a chłop odwiózł go do obozu. Skatowany, pobity trafił do więziennego szpitala. Stał się legendą, o swojej ucieczce opowiadał z dumą.

Bardzo ciekawą postacią w utworze Grudzińskiego stała się Natalia Lwowna. Pracowała w biurze rachmistrzów obozowych, chorowała na serce.

„W wieku 20 paru lat była już wyjątkowo stara i brzydka - ociężała, niezgrabna, o dużych, chorobliwie wyłupiastych oczach, rzadkich włosach i obwisłych policzkach...” Grudziński dostaje od niej „Zapiski z martwego domu” Dostojewskiego. Po przeczytaniu utworu podobnie jak Lwowna dochodzi do wniosku „że to wszystko już było, to samo przed laty ... że mieszkamy od wieków w martwym domu”. Uświadomienie sobie, że obozy były zawsze, że człowiek zawsze zadawał człowiekowi ból - było bardzo przykre, bolesne i wstrząsające. Natalia Lwowna po lekturze przesyconej rozpaczą, doszła do wniosku „że cała Rosja była zawsze i jest po dziś dzień martwym domem”. Pisarz przedstawia obóz jako „Inny Świat”. Książka Dostojewskiego była dla Natalii deską ratunku. Ryzykowała życiem, by ją chronić, bo dzięki niej rozumiała własny los, a życie nabrało dla niej sensu.

Podobną do Kostylewa tragiczną postacią był Dimka. Żył w obozie dzięki zdobytej tu mądrości, by jeść jak najwięcej, chronić życie i nie pamiętać o wolności. Odrąbał sobie siekierą stopę, by podobnie jak Kostylew „odejść do szpitela i uratować wiarę w swoją własną wolę, w siebie, w człowieka”. Nawet w trupiarni Dimka nie skarżył się na swoje położenie. Przed zwątpieniem ludzie chronili się modlitwą. Udręczeni obozem skazańcy modlili się i śpiewali. Bóg i modlitwa, wiara w to że będzie lepiej było ostoją w ich życiu. Przykładem mogą być siostry zakonne. Przyszły do obozu w Jercewie etapem z ....... tam też pracowały. Któregoś dnia odmówiły wyjścia z zony, nie chcąc „służyć szatanowi”. Cierpiały za swoją wiarę i za nią zostały rozstrzelane.

Grudziński pisze: ”Nie widziałem nigdy w życiu człowieka, który by się tak pięknie modlił jak M”. Zapytany za kogo się modli, M odpowiedział, że za wszystkich ludzi. „Za tych co nas tu trzymają też ? Nie - odparł po namyśle - to nie są ludzie”.

Miejscem, gdzie ujawniały się resztki uczuć, tlące się w więźniach był „dom swidanij”. Więźniowie marzyli o spotkaniu z bliskimi, pisali listy - to była kropla nadziei, która pozwalała przetrwać. Podobną oazą człowieczeństwa był szpital. Człowiek chory, otoczony opieką odzyskiwał przed śmiercią ludzką godność. Odzyskiwało się tu spokój wewnętrzny. Ludzkie uczucia ujawniały się także w czasie „wychodnowo dnia”. Więźniowie stawali się bardziej ludzcy i serdeczni.

Utwór kończy „Epilog”: Upadek Paryża. Opowiada on o spotkaniu w 1945 roku Grudzińskiego z towarzyszem obozowym. Przybysz opowiada historię swego zesłania, wyznaje że aby uratować swoje życie, doniósł na czterech jeńców niemieckich, których następnie rozstrzelano. Oczekiwał od Grudzińskiego zrozumienia, które uciszyłoby jego wyrzuty sumienia. Nie usłyszał słowa „rozumiem”.

Grudziński pisze: „Wróciłem z takim trudem między ludzi i miałbym od nich teraz dobrowolnie uciekać ? Nie, nie mogłem wymówić tego słowa”.

Zakończenie to ma wymowę etyczno moralną. Mieści ono w sobie całe moralne przesłanie utworu Grudzińskiego.

Z dużą dokładnością zebrane i opisane przez autora ludzkie postawy, niewątpliwe bohaterstwo są w utworze najważniejsze. Przytoczone postacie pozwalają zachować w sobie ludzkie poczucia, marzenia, pragnienia, wolność i niezależność. Więźniowie poprzez bunt, głodówkę ocalają resztkę swojej godności, swojego człowieczeństwa. Robią to nie tylko dla siebie, ale także dla całego społeczeństwa. Właśnie taka postawa, a nie inna wykazuje bohaterstwo, wydobywa i ceni ludzkie wartości. Mimo wysiłków katów, dążących do manipulowania swoimi ofiarami wierzącymi, że z człowiekiem można zrobić wszystko. Okazuje się, że są tacy, którzy potrafią zdobyć się na bunt, ocalić wolność, zachować godność i człowieczeństwo.

Autor nikogo nie ocenia, nie potępia, ale szuka w mich cech pięknych, ludzkich. Pisze o miłości, przyjaźni i bezinteresowności. Powstała więc „nowa moralność” dotycząca postępowania z człowiekiem, wydobywa i ceni w ludziach umiejętność ratowania człowieczeństwa mimo wszelkich trudności losu.

Od naśladownictwa rzeczywistości do deformacji - tradycja i nowoczesność w literaturze XX wieku.

Najdawniejsze tradycje literackie sięgają czasów Arystotelesa, który znormalizował literaturę i przeprowadził jej teoretyczną analizę. Klasyczne normy Arystotelesa, z zasadą mimesis na czele, funkcjonują aż do XVIII wieku, czyli okresu neoklasycyzmu, w którym powstał kolejny traktat teoretyzujący literaturę - Sztuka poetycka. Buallo, autor dzieła, otwiera przed literatami furtkę fantazji, umożliwia odejście od naśladowczego charakteru sztuki na rzecz

subiektywnego obrazowania świata. Tę szansę wykorzystują romantycy, dla których już nie mędrca szkiełko i oko, lecz czucie i wiara stają się sposobem patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie romantycy są pradziadami dwudziestowiecznych kreatorów czy może raczej deformatorów świata.

Do wieku XVIII literat był uwięziony, zniewolony przez otaczającą go rzeczywistość. Romantyzm jest pierwszą epoką, w której to artysta kreuje świat, nie zaś świat jego. Niewątpliwie najstarszą formą opisu rzeczywistości, bo - jak już wspomniałam - sięgającą czasów Arystotelesa, jest jej odwzorowywanie, literackie naśladowanie. Mimesis zmusza autora do obiektywnej obserwacji i krytycznej oceny. Podstawą takiego działania jest więc racjonalizm,

czyli rozumowe postrzeganie świata, które wyklucza możliwość odnoszenia rzeczywistości do stanów psychicznych człowieka, pełnej i subiektywnej ekspresji. Kierowanie się intuicją i uczuciami procesie poznawczym niesie bowiem obraz świata zniekształcony za sprawą osobistych skłonności obserwatora. Te dwa sposoby percepcji: rozumowy i uczuciowy są całkowicie sprzeczne ze sobą,

czego dowód odnajdujemy w balladzie Król olch J.W. Goethego. Podczas drogi wśród śnieżnej zamieci wyobraźnia dziecka przekształca widziane obrazy - chłopiec dostrzega zmory i strachy, które dla trzeźwo myślącego ojca są jedynie wiatrem i mgłami. Wrażliwość człowieka i jego wyobraźnia są źródłem deformacji

w odbiorze rzeczywistości, natomiast racjonalizm niesie za sobą jej wierne odwzorowanie. Dlatego też epoki literackie hołdujące racjonalizmowi bogate są w dorobek realistyczny, te zaś, w których uczuciom i sercu wyznacza się rolę środka umożliwiającego poznanie świata, „rodzą” deformację. Wiek XX jest czasem wzajemnego przenikania się tradycji realistycznych i kreatorskich, dlatego proponuję analizę zmian zachodzących zarówno w jednej, jak i drugiej koncepcji.

Rodzajem literackim, który jako pierwszy odszedł od realizmu, była liryka. W Balladach i romansach Adama Mickiewicza świat przedstawiony jest tylko iluzją, wyobrażeniem samego autora. Ludowe podania i legendy inspirują poetę do tworzenia fantastycznych obrazów pełnych duszków i świtezianek. W romantycznych

lirykach rzeczywistość łączy się z metafizyką, zjawiska i uczucia przyjmują ludzkie kształty (np. Kordian, bohater tytułowy Słowackiego, podczas próby zabójstwa cara napotyka ucieleśnienie swoich uczuć - strach i imaginację).

Liryka dwudziestowieczna, głównie poezja ekspresjonistyczna, jest bezpośrednim nawiązaniem do tradycji romantycznej. Ekspresjoniści, których reprezentuje w mojej pracy Jan Kasprowicz, sprzeciwiają się naturalizmowi, krytykując kopiowanie rzeczywistości; pragną bowiem stworzyć własną wizję świata, opartą na

przeżyciach wewnętrznych. Okres „wadzenia się z Bogiem” w twórczości Kasprowicza cechuje mistycyzm, proroczy charakter i katastrofizm, co w dużej mierze zbliża go do Mickiewicza (por. Wielka Improwizacja). Hymn Dies Irae jest apokaliptyczną wizją poety, literackim zapisem jego obaw, obsesji i katastroficznych wizji. Mistrzem w kształtowaniu nowej rzeczywistości jest Julian Przyboś. Poeta ten nie naśladuje realiów, lecz sam je tworzy. Przyboś w przedstawieniu pejzażu nie posługuje się po prostu jego opisem, ale wprawia go jakby w ruch, wypełnia sytuacjami kojarzącymi się z danym widokiem. Przykładem może być wiersz pt. Z Tatr, który jest opisem zdarzenia mającego określić charakter gór. Nie

jest to charakterystyka wyglądu Tatr, ale jakby refleksja nad ich możliwościami.

Liryka XX wieku nie opiera się jednak wyłącznie na przekształcaniu rzeczywistości. Twórczość Władysława Broniewskiego niechaj będzie dowodem na to, że nie tylko kreacyjne tradycje są żywe, ale także zachwyt nad istniejącym światem. Poezja Broniewskiego, szczególnie tomy Troska i pieśń i Krzyk ostateczny, w których łączy się tematyka społeczna z rewolucyjną, mają cha-

rakter mimetyczny. Poeta nawiązuje do faktycznych zdarzeń, rzeczywistych miejsc, charakteryzuje historyczne postaci, np. Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego, Komuna Paryska, Łódź.

W dziedzinie epiki również zgodnie współistnieją naśladownictwo z kreacją. Realistyczne i naturalistyczne tendencje pozytywizmu (Lalka, Nad Niemnem) są nadal konsekwentnie eksploatowane, czego dowodem są Chłopi W. Reymonta. Artysta odwzorowuje rzeczywistość - przedstawia dokładny opis wsi Lipce, zawierający szczegóły położenia geograficznego, zabudowy. Życie jej mieszkańców określone jest poprzez opis zasad funkcjonowania zbiorowości wiejskiej i stosunków społecznych. Wybór metody opisu rzeczywistości często podporządkowany jest jakiemuś określonemu celowi. W twórczości Stefana Żeromskiego tym celem było

rozdrapywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości. Epika Żeromskiego miała bowiem piętnować wady, przedstawiać bolączki i problemy, z jakimi borykała się Polska, aby ukazać konieczność wprowadzania reform. Ludzie bezdomni zawierają rzeczywisty obraz stosunków społecznych początków XX wieku. Autor często korzysta z naturalistycznej techniki opisu, nie wahającej się przed pokazywaniem najbardziej drastycznych szczegółów. Technikę tę stosuje w celu wzmocnienia sugestywności utworu - odsłania najbardziej bolesne problemy, np. drobiazgowe i podkreślające brzydotę opisy dzielnic nędzy w Warszawie.

Po II wojnie światowej za sprawą Zofii Nałkowskiej i Hanny Krall rozwinął się w Polsce reportaż. Ta forma literacka narzuca wyjątkowo surowe rygory dotyczące opisu rzeczywistości; reportaż jest bowiem obiektywną relacją, pozbawioną jakichkolwiek uwag i komentarzy odautorskich. Nałkowska w Medalionach przedstawia jedynie „suche” fakty - wstrząsające i szokujące czytelnika,

mające sprawić, aby wydarzenia wojenne znane były na całym świecie i nie zostały nigdy zapomniane.

W epice, podobnie jak w liryce, równolegle rozwija się w XX wieku nurt awangardowy, propagujący artystyczne przekształcenia otaczającej człowieka rzeczywistości. Z nowatorskich poszukiwań środków wyrazu wyrasta proza Bruna Schulza. Kreuje on świat baśniowy, oderwany od realiów - tworzy mitologię. Wkracza w nadrzeczywistość poprzez przejście od realnego bytu do stopniowego przekształcania go w marzenia. Świat, który ukazuje nam Schulz, jest nie tylko widzialny, ale także odczuwalny wszystkimi innymi zmysłami. Dlatego, aby w pełni wchłonąć atmosferę opowiadań, należy zintegrować wrażenia wzrokowe, słuchowe, dotykowe, smakowe i węchowe (synestezja). Żeby wychwycić tajemniczość cynamonowych sklepów - obiektu dziecięcych marzeń, należy wyczuć specyficzny zapach wnętrza, ujrzeć i dotknąć regały pene tkanin w kolorach jesieni. W opowiadaniach Schulza brak jest logicznego ciągu, czas przenika się, nie jest on bowiem istotny - jak mówi sam autor, akcja dzieje się w trzynastym miesiącu roku. Tajemniczość prozy potęgowana jest poprzez neologizmy i obco brzmiące słowa, ułatwiające czytelnikowi oderwanie się od rzeczywistości podczas czytania utworu. Świat przedstawiony w Sklepach cynamonowych widziany jest oczyma dziecka. Tylko dziecko może bowiem nie uznawać granic między wnętrzem, psychiką

a otaczającym je światem, między snem a jawą, między fantazją a rzeczywistością.

Innym przykładem kreacyjnej powieści jest Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Pełne groteski sceny (np. wydarzenia w dworku Hruściewskich) oraz wszechobecny absurd (np. trzydziestolatek jako uczeń) sprawiają, że autor wielokrotnie stawia pytanie: Czy to sen, czy jawa? Ferdydurke ma fabułę, istnieje bowiem ciąg zdarzeń, ale nie sposób ich ze sobą połączyć ze względu na przyczynę

i skutek. Widzimy niekonwencjonalność symboli, którymi w powieści stają się powszechnie funkcjonujące pojęcia, tj. pupa, gęba, łydka. Udziwniony język i przebogata stylistyka oraz fakt, że sam autor kpi z siebie samego, sprawiają, że niemożliwa jest jednoznaczna interpretacja utworu. Wykreowany przez Gombrowicza świat każdy człowiek odbiera inaczej. Dzięki brakowi konkretnej koncepcji odczytywania sensu treści każdy czytający - zgodnie z tym, o co walczył Gombrowicz - zachowuje indywidualność, nie poddaje się określonej „Formie”.

XX wiek wnosi nowe tendencje także do dramatu. Prekursorami dramatycznych nowości i awangardy w tej dziedzinie byli: Samuel Beckett - Czekając na Godota, Eugeniusz Jonesco - Łysa śpiewaczka oraz Bertolt Brecht - Kariera Artura Ui. Nowością jest prawie całkowita eliminacja akcji oraz pozbawienie bohaterów ty-

powo ludzkich cech. Postaci Becketta przypominają tragiczne kukły, niezdolne do wzajemnego porozumiewania i współżycia. Podobna koncepcja jest wyrazem stosunku do świata, który - chyląc się ku upadkowi - sprawia, że ludzie oddalają się od siebie, nie mogą nawiązać kontaktu. Pojawia się dramat absurdu, w którym funkcjonują świadome przerysowania i specyficzny humor, mające na celu demaskowanie bezsensu współczesnego świata.

Awangardowy dramat na grunt polski sprowadził Witkacy. Przeciwstawiał się on wszelkiej dramatycznej tradycji, głównie dramatowi realistycznemu i mieszczańskiemu. Polemizując z Rippnerem i krytykując realizm, napisał dramat W małym dworku, będący parodią ustabilizowanego życia, konwenansów i tradycji.

Kreacja świata u Witkiewicza polega na brzmieniu jego zewnętrznego ładu i wewnętrznej harmonii, poprzez wprowadzenie fantastycznych postaci i duchów, które normalnie uczestniczą w życiu ludzi. Witkiewiczowskie zjawy, oprócz iście pozaziemskiego przenikania przez ściany, jedzą, piją, dyskutują ze zwykłymi śmiertelnikami. Zdaniem Witkacego zadaniem sztuki nie jest naśladowanie

rzeczywistości, ale dostarczenie odbiorcy metafizycznych przeżyć, zbliżających go do poznania „Tajemnicy Istnienia”. W jego dramatach, obok słów, istotną rolę odgrywa konstrukcja barw, dźwięków i działań całkowicie niezależnych od prawdopodobieństwa i życiowego sensu. Działanie bohaterów może być wręcz całkowitym bezsensem, ale istotne jest to, by wynikało z artystycznej konieczności. Oglądając lub czytając dramat, odbiorca ma bowiem doznawać artystycznych przeżyć.

Szlakiem przetartym przez Witkacego podążał ku awangardzie Tadeusz Różewicz. Autor Kartoteki nie wykorzystywał tradycji realistycznych i naturalistycznych, zrezygnował bowiem z kopiowania rzeczywistości na rzecz jej samodzielnej kreacji. Z tej przyczyny jego sztuki nazywane są często antydramatami. Kartoteka składa się z luźno połączonych epizodów, które określić można

mianem obrazów strumienia świadomości przepływającego przez mózg Bohatera. Dramat ma swobodną kompozycję; napisany jest techniką kolażu. Różewicz umieszcza różne rodzaje estetyki - wzniosłość graniczy u niego z trywialnością. Wzniosłym tonem wypowiadane są kwestie Bohatera na temat wojny, groteskowe są natomiast sceny erotyczne, a szczególnie rozmowa z Tłustą Kobietą. Świat przedstawiony przez Różewicza ogranicza się do jednego pokoju, Bohaterem jest człowiek symbolizujący całe pokolenie. Rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, jest jakby odbiciem normalnego świata w krzywym zwierciadle. Maturę zdają osiemdziesięciolatkowie, a do łóżka Bohatera „wskakują” ledwo co poznane

kobiety. Przyczyną owego wykrzywienia w postrzeganiu rzeczywistości są przeżycia wojenne.

W XX wieku coraz bardziej powszechna staje się tendencja do twórczego przerabiania czy wręcz tworzenia świata. Rzeczywistość jest doskonale znana z życia codziennego, literatura powinna być zatem jakąś odskocznią od problemów, jakie niesie ze sobą każdy zwyczajny i szary dzień. Kreowanie własnego świata lub deformacja rzeczywistości stają się dla artystów szansą na wyrażenie

światopoglądu, filozofii życiowej poprzez metafizyczną dyskusję. Deformatorzy i kreatorzy nie operują codziennością. Wykraczają poza ramy zwyczajnego życia, zarazem poza ziemskie problemy, np. społeczne czy polityczne. Ich literatura jest wyzwolona spod jarzma utylitaryzmu, uzależniona jedynie od myślenia i wyobraźni. Nie rozdrapują więc ran, nie piszą dokumentów dla potomnych; oni

nie dają świadectwa. Głównym celem jest dotarcie do odbiorcy poprzez prowokację i szok, a nie urzekanie go doskonałością fotograficznego odwzorowania. Sztuka przestaje być zatem na usługach czegokolwiek, staje się wartością samą w sobie.

Udowodnij, że twórczość Jana Kochanowskiego była ilustracją hasła: „Nic co ludzkie nie jest mi obce”.

Jan Kochanowski urodził się w Sycynie w 1530 r. Powszechnie uznany za najwybitniejszego poetę Polski i Słowiańszczyzny aż do czasów Mickiewicza i Słowackiego , cieszył się tez wielka sławą u swych współczesnych , którzy nazywali go "kochaniem wieku" . Kochanowski studiował w Akademii Krakowskiej , był słuchaczem uniwersytetów w Królewcu i Padwie skąd w 1559 r powrócił do kraju . Tutaj poświęcił się służbie dworskiej , w której wytrwał ok. dziesięć lat . W 1570 r porzucił dwór i osiadł na stale w Czarnolesie , by piec lat później ożenić się z Dorota Podlodowską. W latach 1579-1583 poeta przeżył śmierć dwóch córek :Urszuli i Hanny . Te wydarzenia wywarły znaczący wpływ na jego twórczość .

Kochanowski uważał prace literacka za służbę społeczna . Jego twórczość w literaturze polskiej ma znaczenie przełomowe . Kochanowski stworzył polska poezje , gdyż przed nim mieliśmy tylko piękną poezje w języku łacińskim , a utwory Reja i innych autorów piszących po polsku odznaczały się stylem ciężkim i rozwlekłym . Był twórcą polskiego języka poetycznego . Wzbogacił i uszlachetnił język , nadal mu giętkości . Styl Kochanowskiego cechuje prostota , jasność i wytworność . Wzbogacił formę wiersza , wprowadził do literatury i udoskonalił rożne gatunki literackie - pieśni , treny , fraszki i satyry . Napisał także pierwszy w naszej literaturze dramat "Odprawa posłów greckich" . Poeta jako humanista dążył do dorównania pod względem piękna stylu autorom starożytnym . To piękno stylu ujawnia się we fraszkach . Fraszki Kochanowskiego są rożne w rożnych kategoriach : wyszukane stylistycznie i skromne , liryczne ,filozoficzne , satyryczne , poważne , wesołe , opisowo-ilustracyjne ,wyznaniowo-liryczne lub dramatyzowane . Jedne ( jak "Do gór i lasów" ) są wspomnieniem bujnego życia , poeta wraca myślami do młodości , która już dawno upłynęła . To pełne urozmaicenia życie wśród podróży po Europie nabierało we wspomnieniach szczególnego uroku . W innych (jak "Na lipę") ukazywał sielski

obrazek ze współczesnego życia na tle czaroleskiej przyrody . Zawiera ona pochwale życia spokojnego i jego drobnych przyjemności , pochwale przyrody , która uprzyjemnia życie człowiekowi . Zupełnie inny charakter ma fraszka "O kapelanie" , gdzie poeta poddał krytyce uprzywilejowany stan - duchowieństwo . Ta śmiała krytyka w średniowieczu mogłaby się pojawić jedynie anonimowo . Swoistym mistrzostwem wykazał się Kochanowski we fraszce "Raki" . Fraszka ta

czytana normalnie opiewa urodę , wdzięk i zachowanie kobiet .

"Folgujmy paniom nie sobie , ma rada;

(...)

Miłości pragną nie pragną tu złota.

Miłują z serca nie patrzaja zdrady."

Czytana zaś wspak ma przeciwny sens:

"Rada ma , sobie nie paniom folgujmy;

(...)

Złota tu pragną nie pragną miłości.

Zdrady patrzaja nie z serca miłują."

Fraszka "O żywocie ludzkim" ukazuje nam przemijanie ludzkiego życia .

Poeta wyraził to w słowach :

"Zacność , uroda , moc , pieniądze , sława ,

Wszystko to minie jako polna trawa;"

Kochanowski nie chce być jednak zapomniany i we fraszce "Ku Muzom" zwraca

się do Muz mieszkających na parnasie z prośbą o natchnienie . Prosi , by utwory których jest autorem po jego śmierci nie zostały zapomniane ."Proszę , niech ze mną za raz me rymy nie giną

Ale kiedy ja umrę , ony niechaj słyną !" We fraszce "Do snu" Kochanowski prosił sen o to by mógł w nim oglądać cala ziemie , jej piękno i zmienność . Z podobna prośba tylko ze do Boga zwrócił się poeta we fraszce "O żywocie ludzkim" . Autor uważa , ze Bóg ma wspaniale widowisko patrząc na spory i klutnie panujące na ziemi . Poeta również pragnie ja oglądać , lecz nie chce przyłączać się do nich . Z kolei we fraszce "Do fraszek" Kochanowski ocenił wartość swojej całej pracy i ostrzegł przed dosłownym odczytywaniem informacji w nich

zawartych .

Podobnie jak i we fraszkach tak i w pieśniach Kochanowski posłużył się pięknym stylem wprowadzając dodatkowo bardzo trafne przenośnie . Przykładem pięknego wysławiania się i przemawiania jest Pieśń XII "Pieśń o cnocie" . Poeta w tej pieśni porównuje cnotę i zazdrość . Mówi , ze wszędzie tam gdzie jest cnota jest i zazdrość . W podsumowaniu pochwala cnotę mówiąc : " Sama ona nagroda i płacą jest sobie " . Wśród wszystkich cnót poeta najwyżej stawiał miłość do ojczyzny . Jest ona bowiem najmniej egoistycznym , najbardziej bezinteresownym uczuciem . Wielka miłość Kochanowskiego do ojczyzny przemawia przez Pieśń V ( O spustoszeniu Podola ) w której poeta opisał najazd Tatarów na Podole . Autor ubolewa nad tym zdarzeniem i nad słabością militarna Polski , krytykuje szlachte za jej egoizm i obojętność na sprawę obronności kraju . Kochanowski wzywa szlachte do opodatkowania się na rzecz stałej armii , która bronilaby granic wschodnich przed Turkami i Tatarami . Poeta daje wyraz swym uczuciom patriotycznym , stara się wzbudzić patriotyzm w sercach Polaków.

Zupełnie odmienny charakter ma "Pieśń Świętojańska o Sobótce" . Pieśń ta składa się z cyklu 12 pieśni śpiewanych podczas obrzędu w Noc Świętojańska . Ten pogański zwyczaj posłużył poecie do wyrażenia swoich opinii . Pieśń Panny VI jest pochwala życia na wsi . Poeta wyznaje te same przekonania które wyraził Rej w "Żywocie człowieka poczciwego". Wieś jest jedynym godnym miejscem dla szlachcica . Tutaj ma warunki do życia godnego i uczciwego . Praca na roli sprzyja harmonii wewnętrznej . Człowiek staje się życzliwy i otwarty dla innych , znajduje czas dla siebie , dla rodziny , dla bliskich i przyjaciół .

W dramacie "Odprawa posłów greckich" Kochanowski ukazał problem wzajemnego stosunku moralności obywateli i potęgi państwa , problem obowiązków nakładanych na człowieka przez sytuacje historyczna . Pisząc o Troi poeta miał na myśli własną ojczyzne i dlatego nadal swojej tragedii charakter narodowy . Sejm trojański kierujący się prywata i przekupstwem upodabnia Kochanowski do Sejmu polskiego . Aleksander naraża Troje na niebezpieczeństwo podobnie jak niektórzy magnaci polscy kierujący się w swym postępowaniu prywata a nie dobrem ojczyzny . Poeta pragnie przestrzec Polaków , aby nie doprowadzili kraju do zguby . Troja musi zginąć nie dlatego , ze jest to wola bogów , tylko dlatego , ze zgubę gotuje jej wlasne spoleczenstwo . Spoleczenstwo to przypomina w wielu cechach spoleczenstwo polskie .

Treny sa ostatnim z wielkich dziel Kochanowskiego . Powstaly pozniej niz fraszki i piesni . W trenach najpelniej ukazuje sie

problematyka moralna i filozoficzna tworczosc Kochanowskiego . Treny sa pamietnikiem cierpienia , ale sa rowniez pamietnikiem zrodzonym przez to cierpienie . Sprawy poruszane w trenach dotycza rzecz zarowno najistotniejszych , jak i drugorzednych . Tren I jest wstepem do cyklu XIX trenow . Poeta sygnalizuje w nim to wszystko co bedzie przedmiotem jego rozwazan w calym cyklu . Na poczatku poeta porownuje smierc coreczki do sciecia krzewu oliwki przez nieostroznego ogrodnika cy tez do sploszonego slowika , ktory nigdy sie juz nie odezwie . Autor daje wyraz swojemu narastajacemu cierpieniu ktore w trenie X jest najglebsze . Powoduje to zwatpienie poety w istnienie zycia pozagrobowego . Wola z rozpacza : "Gdzieskolwiek jest , jeslis jest , lituj mej zalosci" . Juz w treni XI poeta nie mowi o Urszulce , mowi natomiast o swoim cierpieniu jako pwenym doswiadczeniu zyciowym . Ostatni z cyklu - tren XIX zwany snem jest dowodem pogodzenia sie poety ze smiercia coreczki , jest rowniez odpowiedzia na zadane wczesniej pytanie . Kochanowski potrafil w pelni uswiadomic sobie swe uczucia i wyrazil je z wielkim artyzmem i subtelnoscia . Treny jako szczytowe osiagniecie liryki Kochanowskiego poswiecone sa uczuciom bolu i cierpienia . Wprowadzaja nastroj powagi i refleksji.

Tworczosc Kochanowskiego przypadala na lata rozkwitu renesansu . W tym okresie panowal humanizm , ktory byl pradem umyslowym stawiajacym w centrum zainteresowania czlowieka i jego wszechstronny rozwoj . Haslem tego okresu stala sie mysl Terencjusza : "Jestem czlowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce " . Znalazla ona rowniez odzwierciedlenie w tworczosci Kochanowskiego . Poeta w swych utworach poruszal roznorodne tematy , dal wyraz roznym zainteresowaniom , skrytykowal owczesne stosunki spoleczne i polityczne , dal wskazania rodakom . Napisal wiele utworow patriotycznych , w ktorych przejawia sie troska o losy ojczyzny . Ukazal zycie szlachty i poruszyl wiele zagadnien aktualnych dla owczesnej Polski . W innych utworach takich jak fraszki i piesni wyrazil zachwyt nad pieknem przyrody . Kochanowski odtworzyl rozne postawy i uczucia ludzkie takie jak milosc i nienawisc , radosc i rozpacz , walecznosc i tchurzostwo , madrosc i glupote . Tak wiec bez obaw mozna stwierdzic , ze tworczosc Jana Kochanowskiego byla ilustracja hasla :"nic co ludzkie nie jest mi obce ".

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem Sartre'a: „Człowiek jest wolny całkowicie lub nie jest wolny wcale”. Zbierz argumenty literackie potwierdzające twoją tezę.

Człowieku...jesteś najbardziej rozumną istotą stąpającą po ziemi, stworzoną na podobieństwo Boga. Świat, w którym żyjesz, oddychasz, bawisz się i smucisz jest teatrem, ty zaś tylko jego marionetką. Taką wizję ludzkiej natury głosił antyczny filozof - Platon.

W teatrze, w którym jesteś kukiełką , Stwórca z góry pociąga za „sznurki”. Mimo determinujących ograniczeń musisz odnaleźć się na tej scenie i „czynić innym to, co chciałbyś, aby oni ci czynili”. Człowieku „Boże igrzysko”, zmierzający nieuchronnie jak „Odys do swej Itaki”, przez całe bowiem życie poszukujesz, odkrywasz nowe cele, idee, dążenia. Wpływasz nieustannie na wizerunek swojego otoczenia. Walczysz o nie. Popychany w przestworza jakąś niezbadaną siła , swoistym „modus vivendi”. Cóż jednak kryje się pod tą siłą?

Wolność zagubiona gdzieś w meandrach historii stanowiła zawsze podstawę ludzkiej egzystencji . Być może dziś dyskusja o niej wyda się nam pozbawiona sensu. Żyjemy przecież w wolnym, demokratycznym kraju i często nie dostrzegamy powagi słowa wolność.

Wkraczamy w XXI wiek, na świecie ludzie wciąż jednak walczą o wolność (ludy afrykańskie), o godne warunki życia, o powrót do ojczyzny. Wystarczy przejrzeć poranną gazetę, z której krzyczą tytuły:

Literatura, a w szczególności nasza rodzima pokazała, jak ważna w dziejach ludzkości jest WOLNOŚĆ. My, naród wybrany, nazwany „Mesjaszem narodów” wciąż o nią walczyliśmy. Przemierzaliśmy bezkresne drogi, znaleźliśmy ją po 123 latach niewoli. Niestety była to krótka chwila. Historia wówczas podarowała nam pauzę, mogliśmy zachłysnąć się nią, „zrzucić z ramion płaszcz Konrada” . Rok 1939 znów zabrał nam naszą utęsknioną wolność. Później, kiedy wydawać by się mogło, że ponownie staliśmy się jej szczęśliwymi dziećmi, podstępnie ją wykradziono. Do 1989 roku w Polsce panował bowiem złowieszczy system totalitarny - komunizm. Dziś mamy naszą upragnioną i wyśnioną WOLNOŚĆ. Nie znajdujemy się pod jarzmem zaborców, narzuconych odgórnie systemów politycznych. Nie dopuśćmy do jej utracenia. Pamiętamy słowa G.Byrona, uświadamiające wielopokoleniowe dzieło tworzenia niepodległości:

„Walka o wolność gdy się raz zaczyna

krwią ojca spada dziedzictwem na syna”.

Wolności jednak nie można rozpatrywać tylko w aspekcie ojczyzny. Spojrzeć na problem należy głębiej. Wolne chcą być nie tylko narody lecz ludzie. Do szeroko pojętej wolności zaliczymy naszą moralność, często targaną „wichrami historii”, religijną, duchową i twórczą.

Tak więc:

„My - rocznik powojenny otwarty na oścież-

...zazdrościmy tym, którzy w wysokich sznurowanych butach.

Przeszli przez wojnę”.

Gdy czytam „Dom spokojnej młodości”, pisarki - moralistki Ewy Lipskiej zastanawiam się jak wyglądałaby moja rozmowa z tyrteuszem wszechczasów

Everyman z XX wieku, legionista, XIX- wieczny belwederczyk, Jakobin XVII - wieczny, średniowieczny rycerz bez skazy, antyczny heros to wieczne wizerunki tych, którzy ginęli z „ciężkim obdem ojczyzny pod językiem”.

Kolumbie z rocznika dwudziestego chwyciłeś za broń w tych ciężkich czasach, walczyłeś, umierałeś ze słowem „Polska” na ustach. Iluż was było? Ilu z was przeżyło czas apokalipsy spełnionej? Nieliczni.

K.K.Baczyński tyś nie bacząc na nic walczył o wolną stolicę. Ubrałeś żołnierski mundur, przywdziałeś „dziurawe” buty, w ręce chwyciłeś ciężką broń. Gdzieś w zapomnieniu pozostawiłeś troski minionych lat, beztroskie zabawy, młodzieńcze marzenia, namiętności. Zastał cię czas okrutny, „łamanych czaszek trzask”, czas przepowiadany przez dwudziestowiecznych dramaturgów: Witkiewicza i Kafkę. Wiem, nie wierzyłeś im nigdy. Niestety spełniła się ta tragiczna przepowiednia. Ty jednak nie pozostałeś bierny, ratowałeś „tonący okręt”-Ojczyznę. Musiałeś wybrać pomiędzy niewinnością raju dziecięcej wyobraźni a koniecznością uczestnictwa w katastroficznie pojmowanej historii, która jak niszczący żywioł wciągnęła Cię w kainowe zbrodnie. Krzysztofie ty żyjesz nadal. Żyjesz, choć cię nie ma w dzisiejszej wolnej i demokratycznej Polsce. Jesteś w mojej pamięci, żyjesz w moim sercu. Czytam twoje wiersze, to tak jakbym rozmawiała z tobą Kolumbie. Wiem co czujesz i myślisz, w pełni Cię rozumiem i podziwiam heroizm Twojej walki.

„To soli kulki z nieba?

Czy łzy w krzemień twarzy tak wzrosły

Czy ziemia tak bólem dojrzewa,

jakeśmy w czasie dorośli”. (Pokolenie)

Krzysztofie, Kamilu to tyś postawił za pokolenie Kolumbów to tragiczne pytanie w listopadzie 1941 roku. ty pod rękę z T.Gajcym, A.Trzebińskim, T.Borowskim byliście „artystami , którzy stali się organizatorami wyobraźni narodowej”. Ginąc za wolność ojczystego kraju, nie byliście pewni czy wam „postawi ktoś, z litości, chociaż nad grobem krzyż”.

Kolumbie należałeś do pokolenia, które żyło „z głową na karabinie”. Nieliczni z was ocaleli, przetrwali te złowieszcze czasy. Do grona tych, których oszczędził wojenny los, salwy obcych karabinów należał T.Różewicz .

Tadeuszu ty od nowa zacząłeś wówczas życie, kazali Ci pokochać haniebny ustrój. Po raz kolejny musiałeś rozwiewać we mgle ów „popiół” i „diament”. Ty znów walczyłeś o wolność człowieka, którą niszczył totalitaryzm. Wraz z innymi broniłeś tej słusznej sprawy.

... „Lot nad kukułczym gniazdem” Keny Kesego, ukazał mi sadystyczne i okrutne metody postępowania z ludźmi w czasach totalitaryzmu. Wstrząsnął mną sposób, w jaki ograniczono ludzką wolność. Pod postaciami zwierząt rządzę władzy i ów okrutny system przedstawił inny „rówieśnik” Różewicza, Pan Orwell w utworze „Folwark zwierzęcy”. Wstrząsający w swej wymowie wydał mi się także inny utwór Orwella „Rok 1984”.

Poeto twoim obowiązkiem po II wojnie światowej - czasie apokalipsy spełnionej jest odbudowa zburzonego ładu moralnego świata. Ocalałęś 24 letni człowieku „więc daj z siebie wszystko...stań na wysokości”.

Dla kogoś kto dorastał w PRL-u historia II wojny światowej utrwalona w literaturze jest rodzajem uświadomienia niepodważalnego atutu - WOLNOŚCI. Możemy pozwolić sobie na to by być szansą dla samych siebie. Ewa Lipska stwierdza, że ludzka słabość nie prowadzi do negacji moralnego ładu świata, ani nie zwalnia od podejmowania życia jako próby. Wiedzieli o tym bohaterowie powieści M.Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”.

Małgorzato , podobnie jak ty sądzę, że miłość ma formę ocalającą . Czyż twoja miłość nie uratowała Mistrza i jego dzieła. A więc czy nie stała się miłością wyzwalającą, nie tylko łamiącą formy „zdziczałego” świata ale nadal go kreującą. Uczucie, tak silne i gorące przyniosło obu kochankom wolność, które w Moskwie lat 30-tych, stolicy totalitarnego państwa było czymś niezwykłym i choć danym bezpośrednio przez szatana -„boskim”. Małgorzato i Mistrzu nie jesteście parą zwykłych kochanków , urośliście do rangi symbolu wolności. To Wiktoria wolnej myśli we własnym świecie. Kochankowie wasza miłość ma wymiar dwupłaszczyznowy, łączy uczucie z nieodmiennym poczuciem pełnego wyzwolenia, co podkreśla jeszcze miejsce akcji i realia tamtejszego świata.

„Słyszę zegar wybija, ustęp melankolija.”

Trzeba się wyzbyć melancholii, żeby stanąć wobec dyplomatów pokolenia Winrycha czy Wokulskiego.

Boohaterze „Lalki”, romantyku, a może pozytywisto zostałeś zesłany na Syberię, gdzie uleciały z Ciebie romantyczne wyzwania, ideały. Nie poddałeś się, walczyłeś dalej, już nie po mickiewiczowsku lecz w duchu nowej epoki - pozytywizmu. Kreowałeś i propagowałeś hasła tych „niepoetyckich” czasów, które „(...)zaczęły się rycerskością a skończyły geszewciarstwem”. Stanisławie nie ważne jak, w jaki sposób i w jakim duchu walczyłeś, istoty jest cel dla którego walczyłeś. Podobnie jak twoi przodkowie walczyłeś o wolność ukochanej ojczyzny.

„Miałeś chamie złoty róg...”

Jasiek, Czepiec, Kuba, Antek z „Wesela”, nie szakal lecz chłop obdzierający zwłoki Winrycha. Jakże niewiele mieliście wspólnego, z poległym w mogile Bohatyrowiczem.

Niegodziwy wspomnień moich chłopie skąd, z jakiego źródła czerpie siłę twoja obojętność wobec „skutej w kajdany” Ojczyzny. Dlaczego kradniesz powstańcowi jego najcenniejsze atrybutu ? Może Ty prosty pozbawiony rozumu chłopie nie wiesz, że ów nieboszczyk w tych butach, mundurze, na tym koniu, z bronią w ręku walczył o Wolną Polską. Chyba w twoim sercu jest jeszcze namiastka Ojczyzny, odpowiedzialność za błędy Twoich Przodków. Dlaczego nie chcesz ich naprawić ? Jak można dziękować Bogu „ za tyle żelastwa i rzemienia”.

Wiem mój chłopie, nie tylko ty ponosisz winę na zabory, za nieudane zrywy narodowo-wyzwoleńcze. To cały Naród Polski cierpi za swą opieszałość, bezradność, obojętność. Pamiętaj jednak chłopie norwidowe słowa „Ojczyzna jest to wielki, zbiorowy obowiązek”.

Twoi następcy, uczestnicy wesela w Bronowicach garną się do walki. Cóż jednak kiedy nikt nie potrafi nimi pokierować, wsiąść „zbiorowego obowiązku w swoje ręce”.

„A jak my, to my się rwiemy i ino do jakiej bijacki.

Z takich, jak my, był Głowacki”.

Na wszystkie te wydarzenia cieniem pada rok 1846, kiedy to chłopi wystąpili zbrojnie nie do zaborców., lecz przeciwko rodakom - szlachcie. Szlachto ! Nie baczcie jednak na minione czasy, spójrzcie w przyszłość. Zobaczcie w nim wolną i niepodległą Polskę.

Powołując się na słowa zawarte w „Testamencie...” Juliusza Słowackiego zawołam :

„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec,

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.

Wasi ojcowie, dziadkowie to pokolenie, które jak żadne inne rozumiało potrzebę powstań w imię wolności.

Konradzie, nowy Prometeuszu ty walczysz z samym Bogiem w imię ludzkości. Chcesz mieć władzę jaką on posiada, pragniesz „duszami władać”. Wiem, że marzysz w samotności o zbawieniu świata. Wierzysz wraz z księdzem Piotrem w narodowy mesjanizm. Twierdzisz śmiało, że żyjesz w narodzie wybranym. Tak, popieram Cię. `Polska Chrystusem narodów stoi”. Konradzie wskrzeszony przez mickiewiczowskie pióro w Dreźnie ,mimo, iż przegrałeś swą walkę z Bogiem, bo zgrzeszyłeś przeciwko niemu. Dla wszystkich jesteś jednak zwycięskim patriotą. Chrystus umierając i zmartwychwstając zapoczątkował erę wolności wszystkich ludów. Ty Konradzie wierzysz w takie posłannictwo własnej Ojczyzny. Zaprawdę jest to piękne. Drogi wskrzesicielu ty mesjanizmem łączysz wiarę w wielkie duchowe przeobrażenie narodu i powszechne braterstwo.

„ Tak zemsta, zemsta, zemsta na wrogach

Z Bogiem i choćby mino Boga”

Kordianie, który polemizujesz z Konraden o drogę jaką powinien obrać Naród by odzyskać niepodległość, uwierz, że i Ty i Twoi towarzysze możecie włączyć się do walki o wolność. Nie patrz na nieudolność polskich dowódców, nie bacz na klęskę Powstania Listopadowego, próbuj walczyć i działać dalej . Kordianie, gdzie Twój program i siła przebicia. Jesteś chwiejnym bohaterze, lecz cóż jesteś przecież romantykiem. Głosisz nierealną ideę. Polska Winkelriedem narodów”, ulegasz młodzieńczym marzeniom i mrzonkom. Krytykujesz innych, sam natomiast nie potrafisz nic innego zrobić dla dobra Ojczyzny.

Norwidzie, ostatni romantyku na horyzoncie widzisz Polskę, jako organizm kształtujący się kulturalnie. W narodzie zaś pragniesz wyrabiać świadomość i postawę patriotyczną Zagrzewasz go do walki.

Narodzie jesteś nie typowy, wyrastający ponad inne. Nigdy nie czekałeś na bierny rozwój wypadków. Twój główny atut, o którym przez wieki „litewski wajdelota niósł gminną pieśń” jest patriotyzm. Zasłużyłeś na wolność; krwią, ofiarnością, walką i poświęceniem.

„Wolność jest, jakby posiadanie fletu. Jeśli go weźmie człowiek muzyki nieświadom, piersi straci uszy sfałszuje sąsiadom”.

Żołnierze nie mieli ojczyzny, jej namiastkę nieśli w sercach i pieśniach. Gdy w lipcu 1797 roku Regio we Włoszech działacz Komisji Edukacji Narodowej Józef Wybicki zapisał:

„Jeszcze Polska nie umarła

Kiedy my żyjemy”.

Narody słowiańskie tworzyły swoje własne hymny. Bohaterowie literatury dwóch minionych stuleci uświadomili mi, że Polacy są tym Narodem, który nie „rzuci ziemi skąd jego ród” i „nie da pogrześć mowy”.

Dziś stoimy na straży innej wolności - prawa do wolności myśli, przekonań do istnienia w uczciwej rzeczywistości . Wypełniamy przesłanie Pana Cogito. Staramy się być odważni, wyprostowani, czujemy pogardę „dla szpiclów, katów i tchórzy” , nie wstydzimy się wzruszeń, wyrzekamy „dumy niepotrzebnej” i oschłości serca. Wreszcie „powtarzamy stare zaklęcie ludzkości” i łudzimy się, że zostaniemy przyjęci do „grona zimnych czaszek”.

Gilgamesza...

Hektora...

Rolanda...

“CZŁOWIEK JEST ZDUMIEWAJĄCY, ALE ARCYDZIEŁEM NIE JEST” (JOSEPH CONRAD). Przedstaw swoje refleksje na temat złożoności ludzkiej natury na podstawie dowolnie wybranych utworów.

Człowiek - któż to taki? Istota pełna miłości do świata i wewnętrznego ciepła duchowego, czy egoista walczący wyłącznie o wymiar swojego życia? Twórca wielkich i wspaniałych budowli, czy morderca potrafiący zabijać dziesiątki innych ludzi w imię politycznych interesów swoich przywódców?

“Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce” powtarzali pisarze renesansu za Terencjuszem. Czy rzeczywiście nikt nas nie jest w stanie zaskoczyć, otaczający ludzie są dla nas zrozumiali?

Natura ludzka jest bardzo złożona. O prymat walczą w niej ustawicznie między innymi wielkie idee oraz zasady przeciwko żądzom i namiętnościom. Szala zwycięstwa w tej walce przechyla się na różne strony zaskakując nie tylko wszystkich obserwujących te zmagania, ale również same igrzysko walki: pojedynczego człowieka. Poznając postaci bohaterów literackich często odnajdujemy w ich sylwetkach siebie samych. Wtedy dopiero uzmysławiamy sobie potęgę naszego gatunku. Potęgę - ale zarazem marność.

“Człowiek jest tylko człowiekiem a ta odrobina rozumu, którą posiada jest niczym, gdy szaleje namiętność a granice człowieczeństwa uciskają.” W ten sposób nasze postawy wobec tysięcy wyborów, jakie niesie ze sobą życie, próbuje usprawiedliwić główny bohater opowiadania Alberta Camusa pod tytułem “Upadek”. Sam nie potrafi sobie wybaczyć obojętności jaką zareagował na wołanie o pomoc tonącej dziewczyny. Szuka zapomnienia w różnych doczesnych rozrywkach, ale ciężar tej winy nie daje mu spokoju, nie pozwala pracować i normalnie żyć. Przybiera zajęcie sędziego - pokutnika, opowiadając innym o swoich błędach, próbuje im pokazać ich samych. Jego zaiste zdumiewający i pełen zaskakujących przełomów życiorys pomaga słuchaczom zrozumieć swoje zachowanie, ustrzec się powielania tych samych błędów. Z drugiej strony głównemu bohaterowi daleko jest do doskonałości - jego życie obfituje w wydarzenia godne niejednego kryminalisty.

Osobowością równie wewnętrznie skomplikowaną, lecz nie aż tak sprzeczną z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi obowiązującymi we współczesnym świecie charakteryzuje się Stanisław Wokulski - główny bohater powieści “Lalka” Bolesława Prusa. W jego wnętrzu trwa nieustannie walka pomiędzy wartościami idealistów - romantyków i pozytywistów patrzących realnie i krytycznie na otaczający świat. Z jednej strony jest wybitnym kupcem, człowiekiem sukcesu, z drugiej - ze względu na nieodwzajemnioną miłość Izabeli Łęckiej decyduje się popełnić samobójstwo. Jego zachowanie może niejednego czytelnika wprawić w zdumienie. Jednak Bolesław Prus ma bardzo dużo racji: tacy właśnie jesteśmy. Potrafimy w chwilach uniesień dokonywać czynów przekreślających dorobek całego naszego życia. Im więcej posiadamy, tym więcej pragniemy mieć i to prowadzi do tragedii. Stanisław Wokulski nie jest jednak postacią negatywną (Czy w ogóle wolno nam oceniać innych ludzi? Czy mamy do tego moralne prawo?).Reprezentuje tylko model człowieka, który poszukuje szczęścia i dochodzi do przekonania, iż takie nie może istnieć bez odwzajemnionej miłości.

Zachłanność typowo materialną, potężną cechę natury człowieka, reprezentują między innymi dwie bohaterki powieści Honoriusza Balzaka p.t. “Ojciec Goriot”. Autor przedstawia dwie córki Joachima Goriota, które pod wpływem swoich arystokratycznych mężów, odwracają się od własnego ojca traktując go wyłącznie jako źródło pieniędzy. Nie opiekują się nim, gdy przychodzi na niego czas choroby, nie zauważają jego ubóstwa. Liczą się dla nich tylko pieniądze. Dla nas, żyjących współcześnie ludzi, fakt taki jest chyba coraz mniej rażący, przejmujący, ale patrząc z boku nie trzeba dużo wysiłku by spostrzec, iż posuwająca się materializacja życia wygląda przerażająco. Bardzo ciekawą osobą jest sam tytułowy ojciec Goriot. Dla szczęścia swoich najukochańszych córek poświęca całe swoje życie i majątek. Nie myśli o sobie - jest człowiekiem żyjącym wyłącznie dla innych. Gdy dosięga go nędza i ubóstwo nie skarży się na swój los, cały czas myśli tylko jak pomóc i uprzyjemnić życie tym dwóm dziewczynom. Balzak wydaje się to podkreślać - miłość rodzicielska może “przenosić góry”. Żadna inna istota na Ziemi nie potrafi tak poświęcić się dla dobra swoich najbliższych.

Nie wszystkich stać jednak na takie poświęcenia. W ekstremalnie ciężkich warunkach, w sytuacji gdy człowiek walczy już nie o życie, ale o przeżycie bardzo często wybór pomiędzy człowieczeństwem a szansą na przetrwanie pada na to drugie. Wiele dowodów na to możemy spotkać w literaturze czasów wojny i okupacji. W powieści “Inny świat” Gustawa Herlinga - Grudzińskiego jeden z więźniów zwierza się narratorowi, iż dla uratowania swojego życia musiał wydać innych czterech współwięźniów. W opowiadaniach “Pożegnanie z Marią” Tadeusza Borowskiego odnajdujemy epizodyczną sylwetkę młodej dziewczyny, która wyrzeka się swojego małego synka, aby uchronić swoje własne życie. Zofia Nałkowska w opowiadaniu “Przy torze kolejowym” w “Medalionach” opisuje dramat Żydówki, która uciekła z transportu kolejowego, ale z powodu rany w kolano nie mogła uciec. Ludzie ze wsi obserwują jej cierpienia i męki, jednak nikt nie decyduje się jej pomóc. Boją się narażać własne życie... Także w wierszu “Campo di Fiori” Czesław Miłosz opowiada o obojętności (powodowanej lękiem) ludzi wobec cierpień innych. Autor męczy się ze świadomością, iż przez wieki, od śmierci na stosie Giordano Bruno, aż po tragiczne wypadki płonącego getta warszawskiego, mentalność ludzka nie uległa przemianie - nadal większość milczy i przechodzi bez zastanowienia obok niewinnie umierających.

Natura ludzka jest nieprzenikniona. W wielu przypadkach strach o własną egzystencję decyduje o wszystkim, często jednak liczy się zupełnie coś innego... Jak bowiem wytłumaczyć zachowanie starej Żydówki opisane we wspomnianych już opowiadaniach Tadeusza Borowskiego? Gdy zagłada getta wyglądała coraz poważniej i okazało się, że żadnym sposobem nie można wyrwać z tego “piekła” jej najukochańszej córki, kobieta ta, pomimo iż sama wielkim kosztem i prawie cudem uciekła stamtąd, zdecydowała się wrócić spowrotem. Wybrała śmierć przy najbliższej osobie w zamian za samotne i pełne poczucia winy życie.

Przykłady wielkiego heroizmu, na którego stać człowieka, odnajdujemy także w powieści “Kolumbowie - rocznik dwudziesty” Romana Bratnego. Młodzi ludzie potrafią nie ugiąć się pod nawet najcięższymi i najbardziej drastycznymi torturami i zachować tajemnice partyzanckiego podziemia. Najbardziej utkwiło mi w pamięci zachowanie dziewczyny - Basi, która męczona w sposób najbrutalniejszy z brutalnych (chciałoby się powiedzieć zwierzęcy, ale czy zwierzęta są zdolne do takiego okrucieństwa?) potrafi zachować godność aż do ostatniej chwili swojego życia.

Jaki więc przypisać charakter człowiekowi? Czy można powiedzieć, że jesteśmy egoistami zapatrzonymi w nasz własny interes, czy wręcz przeciwnie - jesteśmy istotami zdolnymi do wielkich czynów? Literatura nie daje na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Może w rzeczywistości każdy ma w sobie obie te cechy, które się nieustannie w nim spierają? Jedno jest tylko pewne: Jesteśmy pozostawieni samym sobie i tylko od nas zależy, czy swoimi czynami wprawimy innych w zdumienie wynikające z podziwu, czy z odrazy.

Wielkiego pogubienia we własnym wewnętrznym świecie wartości, walka między dwiema, lub kilkoma równorzędnymi racjami bardzo często jest motywem wykorzystywanym w literaturze. Już w czasach antycznych Sofokles przedstawił w “Antygonie” problem rozdarcia kobiety poszukującej rozwiązania sporu pomiędzy miłością a praworządnością, dobrem ogółu a szczęściem jednostki. Podobne problemy trapiły ludzi przez wszystkie wieki i męczą do dziś. Szekspir w jednym z najsłynniejszych dramatów świata pod tytułem “Hamlet”, George Byron w “Giaurze”, Johan Goethe w “Cierpieniach młodego Wertera”, większość pisarzy-poetów romantycznych a także współcześni twórcy zastanawiają się nad tym co jest ważniejsze: miłość czy życie, szczęście wszystkich czy jednostki, prawo ludzkie czy naturalne, boskie. “Człowiek jest skazany na wolność” mówi egzystencjonalista Jean Paul Sartre. Ta wolność właśnie jest przyczyną naszej różnorodności i nieprzewidywalności.

Człowiek sam dla siebie jest zagadką. Nie potrafimy zrozumieć naszej natury, nie potrafimy poznać siebie. “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” - twierdzi Wisława Szymborska i trudno naszej noblistce nie przyznać racji. Po lekturze kilku utworów literatury czasów wojny i okupacji bardzo dręczy mnie ogromny problem: Czy stać mnie na takie bohaterstwo? Czy umiałbym zachować się równie heroicznie jak bohaterzy “Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, czy też wspomnianych “Kolumbów”? Chyba właśnie dlatego Joseph Conrad ma rację: Jakże daleko mi do arcydzieła, które powinno mieć opracowany jasny i szlachetny plan działania i być pewnym, że będzie w stanie go zrealizować...

Jedną z cech naszej natury jest drzemiąca w nas agresja i okrucieństwo. Pod wpływem różnych czynników, między innymi umiejętnie prowadzonej indoktrynacji i propagandzie, niektórzy zaczęli wykorzystywać te cechy do własnych rozgrywek skierowując je przeciwko drugiemu człowiekowi. Bardzo pasjonującym studium na ten temat można znaleźć w “Rozmowach z katem” Kazimierza Moczarskiego. Jurgen Stroop pod wpływem ciągłej propagandy faszystowskich mediów i organizacji do tego stopnia posuwa się w swoim okrucieństwie i obojętności, iż zatraca podstawowe odruchy ludzkiej moralności. Niestety wszyscy (jedni w mniejszym stopniu, inni w większym) jesteśmy “plastyczną masą”, która umiejętnie “ugniatana” rodzi potwory...

Wewnętrzne bogactwo człowieka może wywoływać zrozumiałe zdumienie, gdyż stać nas na bardzo wiele. Arcydziełem jednak nie jesteśmy, gdyż bardzo często nie potrafimy z tego wewnętrznego bogactwa właściwie korzystać - żyć nie tylko dla siebie, ale również dla innych. Powinniśmy jednak starać się docierać do głębi swojego człowieczeństwa, bo musimy pamiętać, iż, jak napisał nasz wielki wieszcz Adam Mickiewicz: “Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”...



Wyszukiwarka