Świętoszek - streszczenie szczegółowe


AKT I

Scena 1

Pani Pernelle, Flipota, Marianna, Doryna, Damis, Kleant

Pierwsza scena Świętoszka to typowa ekspozycja dramatu. Dzięki Pani Pernelle poznajemy wszystkich mieszkańców domu Orgona i dowiadujemy się, że źródłem nieporozumień jest Tartuffe. Pani Pernelle broni Świętoszka, podczas gdy reszta rodziny (poza Orgonem) jest jemu przeciwna.

„Rzecz dzieje się w Paryżu” .

Pani Pernelle była oburzona i natychmiast chciała opuścić mieszkanie swojego syna - Orgona i synowej - Elmiry. Starsza kobieta nie mogła dłużej przebywać w domu, w którym nikt nie liczy się z jej zdaniem i gdzie:

„(…) nikt nic nie szanuje ni w czynach, ni w mowie

I gdzie po prostu wszystko chodzi jak na głowie!”.

Gdy Doryna - panna respektowa Marianny, córki Elmiry i Orgona, próbowała się odezwać Pani Pernelle natychmiast kazała jej zamilknąć, ponieważ uważała ją za służącą. Dla niej to „mocna w gębie(...) impertynentka”. Starszą kobietę próbował udobruchać Damis, jej wnuk, ale jemu też się „oberwało”:

„Ty jesteś głuptas! Więcej ani słowa!

(…) Już dawnom ojcu twemu w sposób dosyć jasny

Tłumaczyła, że z syna pociechy nie zazna,

Jeśli będzie w ten sposób chował go na błazna”.

Trzecią osobą próbującą powstrzymać Panią Pernelle od opuszczenia domu Orgona była Marianna, jej wnuczka. Starsza kobieta nazwała ją „cichą wodą” i powiedziała, że dobrze wie, na jakie stać ją wybryki.

Synowa usiłowała załagodzić sytuację, ale jej także Pani Pernelle udzieliła nagany. Elmira nie była rodzoną matką Marianny i Damisa, lecz drugą żoną Orgona, o wiele od niego młodszą. Prawdziwa matka synów Orgona już nie żyła. Tak Pani Pernelle wyraziła się o swojej synowej:

„Jesteś płocha, rozrzutna - to wprost oczy rani

Patrzeć, jak wciąż się stroisz niby wielka pani;

Jeśli dla męża tylko chce być piękna, żona,

Nie potrzebuje chodzić cała wyfioczona”.

Brat Marianny - Kleant, także próbował namówić matkę Orgona, by ta została w mieszkaniu. Starsza kobieta powiedziała mu, że nic do niego nie ma, ale na miejscu swojego syna, kazałaby mu się wyprowadzić. Do tego dodała:

„Poglądy, jakie głosić ciągle się pan trudzi

Nie nadają się wszakże dla uczciwych ludzi”.

Damis miał za złe swojej babci, że łaskawym okiem patrzyła jedynie na pana Tartuffe'a, nazywanego także Świętoszkiem. Pani Pernelle odpowiedziała, że niewielu jest tak zacnych ludzi na świecie. Nie podobało się jej także u wnuka:

„Że taki, jak ty, błazen w ciągłej z nim jest wojnie”.

Damis wyraził swoje zdanie na temat Tartuffe'a. Uważał, że nie może być tak, że jakiś obcy rządzi się w cudzym domu i do wszystkiego się wtrąca. Doryna stanęła po stronie Damisa. Uważała, że pan Tartuffe za wszystko krytykował mieszkańców domu i we wszystkim dopatrywał się grzechu:

„Bo ten krytyk żarliwy tylko sądzi, rządzi…”.

Pani Pernelle broniła Świętoszka, mówiąc, że on chce jak najlepiej dla rodziny Orgona. Pochwaliła także swojego syna, który namawiał pozostałych mieszkańców do pokochania Tartuffe'a. Damis odparł swojej babci, że nigdy nie przekona się do tak obłudnego człowieka. Doryna powiedziała o Świętoszku:

„(…) trudno już ścierpieć, a zwłaszcza

Patrzeć, jak ten przybłęda w domu się rozgaszcza,

Jak ten dziad, co gdy przyszedł, buty miał podarte,

(…) Dzisiaj, zapominając łatwo o swej nędzy,

Do roli pana domu ciśnie się czym prędzej”.

Pani Pernelle uważała jednak, że gdyby wszyscy słuchali Tartuffe'a, to w domu panował by spokój i porządek. Doryna powiedziała wtedy o niechcianym gościu słowa, które najlepiej oddają jego charakter:

„Przed panią on świętego udaje niby to,

A jest, mogłabym przysiąc, czystym hipokrytą”.

Pani Pernlle bardzo oburzona słowami służącej odpowiedziała, że mieszkańcy mają za złe Tartuffe'owi, że mówi im prawdę w oczy, że gardzi wszelkim grzechem i żyje jak święty. Doryna odpowiedziała, że podejrzewa, że wprowadzony przez Świętoszka zakaz urządzania hucznych zabaw w domu był spowodowany jego zazdrością o Elwirę, którą próbował uwieść. Słowa te jeszcze bardziej rozjuszyły starszą kobietę, która uznawała, że duża liczba gości przyczyniała się do ilości plotek krążących po okolicy na temat ich familii. Kleant uważał, że zakaz urządzania przyjęć nie niósł ze sobą niczego dobrego, a jedynie powodował, że przyjaciele odwracali się od rodziny. Kleant powiedział, że nie obchodzi go, co myślą o nich sąsiedzi:

„I bez względu, jak życie nasze sądzą inni,

Nam niech starczy, że w sercu jesteśmy niewinni”.

Doryna powiedziała, że to pewnie ich sąsiadka - Dafne roznosiła o nich plotki. Uważała, że ludzie pokroju plotkarki, zamieszkującej tę samą kamienicę, próbują odwrócić uwagę innych ludzi od swoich niedoskonałości poprzez rozpowiadanie fałszywych wiadomości o sąsiadach. Pani Pernelle próbowała w jakikolwiek sposób zanegować słowa Doryny, powołała się więc na przykład swojej koleżanki-plotkarki - Oranty, także zamieszkującej w tej samej kamienicy, co rodzina Orgona.

Kobieta ta była pobożna i cnotliwa, więc na pewno nie rozpuszczała plotek po okolicy, aby odwrócić uwagę od swojego nieczystego życia. Doryna odpowiedziała, że Oranta z wiekiem zmieniła swój tryb życia. Odkąd starość nie pozwalała jej na wyuzdane zabawy, stała się dewotką, która rozpowiadała plotki z czystej zawiści.

Pani Pernelle zwróciła się do Elmiry, mówiąc, że Marianna nie powinna słuchać bredni opowiadanych przez Dorynę, która wszystkich w koło zagłuszała. Ponownie stanęła w obronie swojego syna, który, według niej, czynił szlachetnie przygarniając pod swój dach Tartuffe'a. O gościu mówiła:

„(…) człowiek ten od niebios jest tutaj zesłany,

By prostować wasz umysł, sromotnie zbłąkany”.

Starsza kobieta uważała, że mieszkańcy powinni być wdzięczni Świętoszkowi za jego mądre rady. Mówiła, że zakaz hucznych przyjęć w mieszkaniu to najmądrzejsza rzecz, jaką można wprowadzić. Według niej zamęt, jaki niesie ze sobą przyjęcie, nie prowadzi do niczego:

„(…) to prawdziwie istna babilońska wieża

Gdzie wszystko możesz słyszeć, wszystko prócz pacierza”.

Kobieta zauważyła, że Kleant śmieje się z jej słów, więc go natychmiast uciszyła. Pani Pernelle pożegnała się ozięble z Elmirą, zapewniając ją, że prędko nie wróci do tego domu. Starsza kobieta spoliczkowała swoją służącą - Flipotę, następnie powiedziała do niej:

„Hej, ty! Czego tak sterczysz z tą gębą niemądrą,

Jakbyś wronę połknęła? No, ruszże się, flądro!”

Scena 2

Kleant, Doryna

Służąca - Doryna mówi o tym, jak zmienił się pan Orgon, odkąd poznał Tartuffe'a.

Po wyjściu Pani Pernelle w mieszkaniu nie opadły jeszcze emocje związane z jej wizytą. Kleant cieszył się, że „starowinka” już sobie poszła. Zarówno brat Elmiry jak i Doryna, byli zgodni, że Pani Pernelle została omamiona przez Tartuffe'a. Służąca Marianny zwróciła uwagę, że Orgon był jeszcze bardziej wpatrzony w gościa, niż jego matka. Syn Pani Pernelle całkowicie się zmienił od momentu poznania Świętoszka. Mężczyzna nazywał „przybłędę” swoim bratem i kochał go bardziej niż własną rodzinę. Orgon dzielił się z nim swoimi największymi tajemnicami i słuchał go w każdej kwestii. Tartuffe stał się dla niego kimś, z kim nawet młoda kochanka nie mogłaby się równać:

„Słowem, szaleje za nim, świat w nim widzi cały”.

Scena 3

Elmira, Marianna, Damis, Kleant, Doryna

Kleant - brat Elmiry (żony Orgona) ma jakąś sprawę do szwagra i postanawia na niego czekać.

Elmira powiedziała bratu, że kiedy odprowadzała z dziećmi swoją teściową do drzwi, to nie ominęła jej kolejna porcja inwektyw ze strony starszej kobiety. Żona Orgona udała się na górę, by tam oczekiwać na swojego męża. Kleant powiedział, że musi omówić kilka ważnych spraw ze swoim szwagrem, dlatego poczeka na niego przy drzwiach.

Scena 4

Klenat, Damis, Doryna

Damis (syn Orgona) planuje pobrać się z siostrą Walerego - bogdanka swojej siostry - Elmiry. Młodzieniec prosi swojego wuja, by ten wspomniał o tym Orgonowi.

Damis poprosił wuja, by ten wspomniał Orgonowi o zamiarach Marianny, która chciała wyjść za mąż za Walerego. Młody mężczyzna obawiał się, że Tartuffe zamieszał w głowie ojcu i ten nie pozwoli na ten ślub. Damis powiedział, że ta sprawa jest dla niego bardzo ważna, ponieważ zakochał się w siostrze Walerego.

Rozmowę mężczyzn przerwała Doryna, która zauważyła, że pan domu już idzie.

Scena 5

Orgon, Kleant, Doryna

Jedna z najkomiczniejszych scen w utworze. Orgon, który powrócił do domu po dłuższej nieobecności prosi Dorynę, by zdała mu relację z tego, co działo się pod jego nieobecność. Służąca opowiada o chorobie pani Elmiry, ale mężczyzna zamiast słuchać ciągle wypytuje się o to, jak ma się Tartuffe. Mimo, że Świętoszek jadł za dwóch, spał jak dziecko i pił wino na śniadanie, to dla Orgona był „biedaczkiem”.

Orgon spodziewał się, że przywita go Tartuffe, dlatego jego słowa wyraziły pewne rozczarowanie:

„A, to ty? Jak się masz?”,

tak przywitał się z Kleantem, pierwszą napotkaną osobą w mieszkaniu. Szwagier wypytywał Orgona o jego podróż służbową na wieś, ale gospodarz domu najpierw chciał usłyszeć od Doryny o wszystkim, co wydarzyło się ostatnio w jego mieszkaniu. Służąca powiedziała, że pani Elmira była dwa dni wcześniej bardzo chora i męczyła ją gorączka. Orgon przerwał jej i zapytał o Świętoszka. Doryna odpowiedziała, że u niego nic się nie zmieniło i że wyglądał jak okaz zdrowia. Orgon odparł:

„Biedaczek!”.

Doryna ponownie zaczęła opowiadać o chorobie pani Elmiry, o tym, że kobieta nie mogła nic jeść i uskarżała się na mocny ból głowy. Orgon ponownie jej przerwał i zapytał o Tartuffe'a. Służąca odpowiedziała, że gość z wielkim apetytem zjadł wielką kolację, na którą składał się barani comber i dwie kuropatwy. Orgon odparł po raz drugi:

„Biedaczek!”.

Doryna kontynuowała mówiąc, że pani Elmira przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, ponieważ męczyły ją straszne bóle. Orgon ponownie jej przerwał, pytając o Tartuffe'a. Służąca powiedziała, że po kolacji położył się w swoim łóżku i smacznie spał do rana. Orgon odparł po raz trzeci:

„Biedaczek!”.

Służąca dalej opowiadała, że z samego rana panią Elmirę udało się namówić na upust krwi, co jej wyraźnie pomogło. Orgon po raz kolejny przerwał kobiecie i zapytał o Tartuffe'a. Doryna odpowiedziała, że gość z samego rana, do śniadania wypił trzy lampki wina. Orgon po raz czwarty odparł:

„Biedaczek!”.

Scena 6

Orgon, Kleant

Kleant próbuje przekonać swojego szwagra co do tego, że Tartuffe jest zwykłym oszustem, który poprzez swoją fałszywą pobożność próbuje wkupić się w łaski bogatego mieszczanina. Pomimo, że argumenty Kleant są bardzo racjonalne i rzeczowe, Orgon nie zmienia swojego zdania na temat Świętoszka, a wręcz przeciwnie, planuje oddać mu swoją córkę Mariannę za żonę. Kleant śpieszy, by poinformować o tym Walerego.

Kleant powiedział szwagrowi, że Doryna kpiła z niego za jego plecami. Ale nie potępił jej za to, ponieważ sam widział, jakie rzeczy wyprawiano w domu Orgona. Nie mógł zrozumieć, co takiego jego szwagier widział w Świętoszku i dlaczego pozwolił mu zamieszkać pod własnym dachem. Orgon oburzył się:

„Mój szwagrze, nie sądź rzeczy prędzej,

Aż sam poznasz człowieka, o którego chodzi!”.

Kleant przyznał, że może i nie poznał dobrze Tartuffe'a, ale przejrzał zamiary Świętoszka. Orgon odparł, że gdyby jego szwagier bliżej poznał znamienitego gościa, to dostrzegłby jego wspaniałość. Mężczyzna próbował komplementować Świętoszka:

„Bo też to człowiek… człowiek… no, człowiek i kwita”.

Orgon opowiadał, że przy Tartuffe'ie:

„(…) cała się moja odradza istota,

On wyzwala mą duszę z doczesnego błota”.

Pan domu opowiedział szwagrowi o tym, jak poznał Świętoszka. Mężczyzna często spotykał Tarrtufe'a w kościele. Świętoszek zaimponował mu gorliwością swoich modlitw, podczas których nawet kładł się krzyżem na ziemi i całował posadzkę świątyni. Orgon rozmawiał z Wawrzyńcem - sługą Świętoszka, który powiedział mu, że jego pan żyje w wielkiej nędzy. Mężczyzna zaoferował swoją pomoc i wręczał Tarrtufe'owi małe sumy pieniężne, ale ten na jego oczach rozdawał te pieniądze innym ubogim, zostawiając sobie niewielką część. Orgon uznał Świętoszka za dar nieba:

„(…) niebo go wwiodło w domu mego progi

A z nim weszła pomyślność wszelka, spokój błogi”.

Mężczyzna zachwalał Tartuffe'a, mówiąc, że ten o wszystko się troszczy, nawet o Elmirę. Przy tym był bardzo surowy dla siebie i za każdy drobny grzech wymierzał sobie pokuty. Nawet zabicie pchły było dla Świętoszka wielkim grzechem.

Kleant nie mógł już dłużej słuchać słów swojego szwagra. Zarzucił mu, że dał się oszukać Tartuffe'owi. Reakcja Orgona była natychmiastowa, przerwał szwagrowi i powiedział, że jego słowa są obrazą dla religii:

„(…) to niedowiarstwo nie wyjdzie [ci] na zdrowie”.

Kleant zaatakował wszystkich ludzi o pobożności podobnej do tej, jaką posiadali Orgon i jego matka. Powiedział:

„Żądacie, aby wszyscy ludzie byli ślepi,

I bezbożnikiem dla was jest, kto widzi lepiej!

Kto przed waszym bałwanem nie uchyli czoła,

Dla tego już na świecie nic świętego zgoła! ”.

Kleant powiedział, że o ludzkiej pobożności świadczy zawartość serca, a nie ostentacyjne gesty, takie jak leżenie krzyżem na posadzce kościoła. Tacy ludzie jak Tartuffe modlą się na pokaz. Nie rozumiał, jak to było możliwe, że jego szwagier dał się nabrać na sztuczki aktorskie Świętoszka, któremu ewidentnie chodziło o życie w bogactwie Orgona. Gospodarz poczuł się urażony słowami Kleanta:

„Tak, tyś jest najmądrzejszy z doktorów, a jakże!”

Szwagier wcale nie uważał się za mądrzejszego od kogokolwiek i dalej próbował tłumaczyć Orgonowi, że Tartuffe go oszukuje. O ludziach pokroju Świętoszka mówił:

„To, co dla wszystkich świętym być winno i wzniosłem

Oni czynią niegodnie towarem, rzemiosłem,

I losu pragną zyskać korzystną odmianę

Przez obłudne wzdychania i posty udawane ”.

Bardzo długie i racjonalne wywody Kleanta jednak nie poskutkowały. Orgon zdawał się pozostawać niewzruszony słowami szwagra. Kleant zapytał zatem o ślub Marianny z Walerym. Otóż data wesela była już ustalona, ale okazało się, że Orgon zmienił zdanie, co do zamążpójścia swojej córki. Mężczyzna nie chce powiedzieć tego wprost, ale można wywnioskować, że rozważał zerwanie słowa danego Waleremu. Kleant postanowił, że ostrzeże narzeczonego Marianny, jak się sprawy mają.

Scena 1

Orgon, Marianna

Orgon próbuje przekonać Mariannę do ślubu z Tartuffe'em. Dziewczyna nie potrafi się przeciwstawić ojcu.

Orgon przywołał do siebie córkę. Mężczyzna w oczekiwaniu na Mariannę rozglądał się w koło, czy nikt go nie podsłuchuje. Ojciec powiedział córce, że zawsze cenił w niej jej posłuszeństwo. Marianna nie ukrywała swojej uległości wobec Orgona:

„Uległość - oto dziecka największa ozdoba”.

Mężczyzna bez ogródek zapytał córkę, czy podoba się jej pan Tartuffe. Zdziwiona kobieta odpowiedziała, że zrobi wszystko, co rozkaże jej ojciec.

Scena 2

Orgon, Marianna, Doryna (wchodzi po cichu i staje niedostrzeżona za Orgonem)

Rozmowę Orgona z Marianną posłuje Doryna. Gdy dochodzi do służącej, że mężczyzna próbuje zmusić córkę do poślubienia Tartuffe'a stawia się w obronie Marianny. Służąca dowodzi, że małżeństwa z przymusu nie mają nigdy szans na powodzenie. Doryna kłóci się wręcz ze swoim panem, co doprowadza go do wściekłości.

Orgon nakazał Mariannie, aby wmówiła sobie, że widzi mnóstwo zalet w osobie Tartuffe'a. Chciał też, żeby córka z jego woli wyszła za Świętoszka. Młoda kobieta nie wierzyła własnym uszom. Nie mogła uwierzyć, że ojciec prosił ją o coś takiego. Orgon uważał, że jego wola jest tożsama z wolą córki. Powiedział jej otwarcie:

„[Tartuffe] Będzie twoim małżonkiem - rzecz postanowiona”.

W tym momencie gospodarz zauważył stojącą za nią Dorynę. Służąca powiedziała, że słyszała już wcześniej o pomyśle Orgona i uważała go za czyste szaleństwo. Kobieta przestrzegła Mariannę, by nie pozwoliła sobie narzucić woli ojca. Doryna mówiła otwarcie o zaślepieniu Orgona:

„Czyż to możebne, by pan, człek roztropny,

Z tą rozłożystą brodą i niezbyt pochopny

Do szaleństw, tak zbzikował (…)”.

Mężczyzna przerwał służącej i ostrzegł ją, że długo nie będzie znosił takiego zachowania w swoim domu. Doryna nie mogła zrozumieć, dlaczego Orgonowi tak bardzo zależało na wydaniu Marianny za Świętoszka. Kobieta dziwiła się, że bogaty gospodarz chciał wydać swoją jedyną córkę za biedaka. Pan domu oburzył się i powiedział, że ubóstwo Tartuffe'a czyni go wspanialszym człowiekiem. Opowiadał o tym jak rzekomo Świętoszek wyzbył się bogactwa, by wieść życie ascety - świętego. Orgon powiedział, że ożenek spowoduje, iż Tartuffe ponownie będzie bogaty i cieszył się, że może dla niego to zrobić. Doryna zarzucała mężczyźnie, że Świętoszek od dawna chełpi się tym, że zostanie członkiem rodziny, a przecież takie zachowanie nie przystoi świętemu.

Kobieta dostrzegła, że Orgona denerwuje krytykowanie Tartuffe'a i zmieniła temat. Zapytała gospodarza wprost, jak może nakazywać swojej córce, za kogo ma wyjść. Doryna przekonywała, że takie małżeństwo z przymusu nie może być szczęśliwe. Dziwiła się, że ojciec przedkłada dobro przyjaciela nad szczęście własnej córki. Przekonywała, że to grzech, za który Orgon będzie odpowiadał przed Bogiem. Pan domu był wstrząśnięty wywodem kobiety:

„Widzę, że się rozumu trza uczyć od panny!”.

Doryna nie zaprzeczyła. Orgon zwrócił się do swojej córki, by ta nie słuchała służki, ale jego. Powiedział, że wprawdzie zobowiązał się wcześniej wobec Walerego, ale doszły do niego słuchy, że ten jest karciarzem i nie wiadomo, co takiemu przyjdzie do głowy. Ostatecznie tak określił narzeczonego córki:

„Libertyn - nikt w kościele nigdy go nie zobaczy”.

Doryna odparła, że faktycznie, Walery nie pchał się pod ołtarz, żeby wszyscy widzieli, jaki jest pobożny. Orgon mówił córce, że małżeństwo z Tartuffe'em to dla niej dar niebios. Niczego jej nie zabraknie, a jej życie będzie niekończącym się pasmem słodyczy i szczęścia. Doryna wciąż broniła Marianny. Służąca w końcu powiedziała, że kocha Orgona, dlatego ciężej jej przyglądać się temu, jak omamił go Świętoszek. Kobieta powiedziała, że zrobi wszystko, aby nie doszło do ślubu Marianny z Tartuffe'm. Gdy Orgon wybuchł gniewem i nazwał kobietę „żmiją”, ta odpowiedziała:

„Co! Pan taki nabożny, w taką wściekłość wpada?”.

Mężczyzna poprosił po raz kolejny o ciszę i zwrócił się do córki, ale Doryna ponownie nie pozwoliła młodej kobiecie odpowiedzieć na słowa ojca. Gdy Orgon zachwalał urodę Tarrtufe'a, Doryna złośliwie dopowiadała, że przypomina on „niedźwiadka”. Starsza kobieta powiedziała, że nie pozwoliłaby sobie narzucić małżonka. Orgon stracił cierpliwość i stanął w pozycji pełnej gotowości do wymierzenia policzka Dorynie, jeśli ta przerwie mu po raz kolejny. Mówiąc do Marianny raz po raz oglądał się na służącą, która milczała teraz jak grób. Mężczyzna próbował sprowokować Dorynę, lecz ta zaklinała się, że się nie odezwie. Dopiero uciekając kobieta krzyknęła, że póki żyje zrobi wszystko, by nie doszło do ślubu Marianny z Tartuffe'm. Orgon powiedział swojej córce, że służąca jest „istną żmiją”, ale nie ma teraz ochoty biegać za nią, żeby ją ukarać. Wyznał, że zuchwalstwo Doryny doprowadza go do szaleństwa. Mężczyzna udał się na spoczynek.

Scena 3

Marianna, Doryna

Doryna ma za złe Mariannie, że ta nie potrafi się sprzeciwić ojcu i służąca musi za nią nadstawiać karku. Młódka zapewnia, że jeżeli Orgon zmusi ją do poślubienia Tartuffe'a, to popełni samobójstwo.

Doryna miała za złe Mariannie, że ta nie się nie odzywała i niemal zgodziła się na szalony pomysł ojca. Służąca powiedziała, że nie będzie nadstawiać więcej karku za córkę Orgona. Marianna nie wiedziała jak może sprzeciwić się woli ojca. Doryna powiedziała jej, że musi sama wybrać sobie mężczyznę, z którym chce spędzić resztę życia, a nie dawać sobie narzucać wolę innych ludzi. Marianna powiedziała:

„Cóż, gdy na widok ojca taki strach mnie zbiera,

Że wprost na ustach słówko mi każde zamiera”.

Doryna zapytała ją wprost, czy kocha Walerego. Marianna oburzyła się nieco, ponieważ wiele razy zwierzała się służącej i ta powinna była wiedzieć, że z Walezym łączy ją najczystsza miłość. Młoda kobieta zapewniała, że takim samym uczuciem darzy ją jej wybranek i chcą spędzić ze sobą resztę życia. O ślubie z Tartuffe'em Marianna

powiedziała:

„Gdy mnie doń zmuszą, raczej zginę z własnej ręki”.

Doryna zareagowała ironicznie. Powiedziała, że śmierć to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Marianna zarzuciła jej brak ludzkich uczuć. Doryna powiedziała, że śmieszą ją ludzie, którzy opowiadają takie rzeczy jak córka Orgona, a tchórzą w najważniejszym momencie. Służąca zarzuciła dziewczynie, że poddała się woli ojca i nie stara się o Walerego. Marianna odpowiedziała, że to przecież ukochany powinien starać się o nią. Nie potrafiła przeciwstawić się własnemu ojcu i jego żądaniom. Doryna uznała, że w istocie młoda kobieta chce zostać żoną Tartuffe'a. Służąca naśmiewała się ze Świętoszka:

„Pan Tartuffe, ho, ho, to nie żadne bagatele,

Ba, ba, Tartuffe, pi, pi, pi, można to rzec śmiale,

Jest człowiekiem nie lada i przyzna świat cały

Że zostać jego żoną to zaszczyt niemały!”.

Marianna poprosiła Dorynę, by ta przestała się nad nią znęcać i pomogła jej znaleźć wyjście z tej sytuacji. Służąca kontynuowała swoje wywody mówiąc:

„Nie, córka powinna iść za ojca rozkazem,

Choćby jej małpę stręczyć chciał zamiast człowieka”.

Doryna pozostawała nieugięta i upierała się, że Tartuffe jest wspaniałym kandydatem na męża. Dopiero, gdy załamana Marianna chciała odejść, służąca zlitowała się i powiedziała, że spróbuje znaleźć jakieś wyjście z tej nieprzyjemnej sytuacji. Młoda kobieta odparła, że jeżeli nie uda się znaleźć rozwiązania to targnie się na swoje życie. Kobiety spostrzegły, że zbliżał się do nich Walery.

Scena 4

Walery, Marianna, Doryna

Do mieszkania wszedł Walery - ukochany Marianny. Mężczyzna dowiedział się o planach Orgona. Między parą kochanków dochodzi do kłótni, ponieważ oboje zarzucają sobie, że nie robią nic, aby odwieść ojca dziewczyny od jego szalonego pomysłu. Dorynie, wręcz siłą, udaje się pogodzić zwaśnioną parę.

Walery podzielił się z Marianną wiadomością, którą zasłyszał, mianowicie, że jego narzeczona ma zamiar wyjść za mąż za Tartuffe'a. Kobieta odparła, iż właśnie takie jest życzenie jej ojca, który zmienił zdanie, co do jej ślubu (wcześniej obiecał Waleremu rękę swojej córki). Mężczyznę zdziwiły te słowa. Walery zapytał Mariannę, jak ta ma zamiar postąpić. Gdy dziewczyna poprosiła go o radę, odpowiedział, żeby postąpiła wedle woli ojca. Para zaczęła sobie nawzajem dogryzać. Walery uznawał, że kobieta chciała wyjść za Tartuffe'a, a Marianna twierdziła, że idzie za radą swojego niedawnego ukochanego. Doryna postanowiła się wycofać i przypatrywać się kłótni kochanków.

Walery zarzucał narzeczonej, że ta już dawno zdecydowała się poślubić Świętoszka, a nie jego. Kobieta przekornie nie zaprzeczała. Mężczyzna powiedział, że jest kobieta, której powierzy swoje uczucia i złamane serce. Marianna upierała się, że wcale jej na tym nie zależy i że niewielka to będzie dla niej strata. Walery już miał wyjść, ale zawrócił i wykrzyczał, ze to kobieta jest wszystkiemu winna i nie powinna o tym zapomnieć.

Mężczyzna nie mógł jednak opuścić mieszkania Orgona i co rusz wracał, by coś dopowiedzieć Mariannie. Kobieta udawała, że jest jej obojętny los niedawnego narzeczonego. Gdy Walery był już przy drzwiach Doryna zatrzymała go i powiedziała, że oboje postradali rozum. Mężczyzna udawał, że opiera się służącej, i nie pozwolił się zaciągnąć do środka mieszkania. Marianna uznała, że Walery nie może na nią patrzeć i postanowił opuścić salon, wtedy Doryna puściła rękę mężczyzny i pobiegła za dziewczyną. W tym momencie młodzian uznał, ze powinien opuścić mieszkanie, gdy służąca to zobaczyła puściła rękę Marianny i pobiegła za Walerym. Doryna nie wytrzymała i krzyknęła:

„Skończcież już raz te figle, chodźcie tu oboje!”.

Służąca wygarnęła im, że, zamiast poważnie rozmawiać, zachowują się jak szaleńcy. Zapewniła obojga, że jedno bez drugiego nie może przecież żyć. Kochankowie patrzyli na kobietę z konsternacją. Doryna nie wytrzymała i siłą przyciągnęła parę do siebie. Między kochankami zapanowała wreszcie zgoda. Służąca uknuła intrygę: radziła, by Marianna zgodziła się na ślub z Tartufe'em, ale też by zrobiła wszystko, aby ceremonię odwlec jak najbardziej w czasie. Waleremu zaleciła, by za sprawą swoich przyjaciół domagał się od Orgona swoich praw. Służąca powiedziała też, że w intrydze wspomoże ich Damis, który także będzie wywierał presję na ojcu. Walery wyznał swoją miłość

Mariannie, a dziewczyna odwdzięczyła się mu tym samym. Słysząc to Doryna powiedziała:

„Boże, ci kochankowie z swym wiecznym szczebiotem!

Idźże pan już, powiadam!”.

Mężczyzna odszedł, ale zaraz powrócił, żeby coś powiedzieć, ale służąca nie pozwoliła mu na to i nakazała kochankom się

rozejść.

AKT III

Scena 1

Damis, Doryna

Damis dowiaduje się o planie ojca, który krzyżuje nie tylko plany Marianny, ale i jego. Wściekły postanawia rozliczyć się z Tartuffe'em, ale Doryna twierdzi, że lepiej pozostawić tę sprawę pani Elmirze, ponieważ ona ma największy wpływ na Świętoszka. Damis ukrywa się w gabinecie, obok pokoju, gdzie ma dojść do spotkania jego macochy z niechcianym gościem.

Damis, gdy dowiedział się o podjętej przez ojca decyzji o powierzeniu ręki Marianny Świętoszkowi, wpadł w wściekłość. Doryna, próbowała go uspokoić, ale mężczyzna mówił ciągle o ostatecznym porachowaniu się z Tartuffe'em. Służąca zasugerowała, że lepiej pozostawić tę sprawę Elmirze, ponieważ miała ona na niechcianego gościa największy wpływ. Doryna zauważyła, że:

„Jej stara się przymilić i myślę, że kto wie,

Czy coś więcej nie kryje ta słodycz układana.

Dałby Bóg, by tak było! Rzecz byłaby ładna!”.

Służąca już zaaranżowała rozmowę Elmiry z Tartuffe'em, ale chciała, by odbyła się ona „w cztery oczy”. Damis nie chciał do tego dopuścić i ukrył się w przyległym do pokoju gabinecie.

Scena 2

Tartuffe, Doryna

Pomimo, że to już trzeci akt, to dopiero teraz poznajemy Tartuffe'a. Świętoszek udając się na spotkanie z Elmirą, zakrywa pierś Doryna, ponieważ jej widok powoduje u niego napływ grzesznych myśli.

Po raz pierwszy spotykamy Tartuffe'a. Mężczyzna donośnym głosem, tak, aby wszyscy go słyszeli, nakazał Wawrzyńcowi - swojemu służącemu, by ten odwołał wszelkie wizyty, bo on miał zamiar iść do więźniów, aby rozdać im jałmużnę. Doryna po cichu nazwała jego zachowanie:

„Ileż w tym komedianctwa i szpetnej obłudy!”.

Zanim służąca odezwała się do Świętoszka, ten dał jej chusteczkę, aby zasłoniła sobie piersi, ponieważ widok ten mógłby zakłócić jego wewnętrzny spokój i wzbudzić grzeszne myśli. Doryna wyśmiała udawane zgorszenie Tartuffe'a i powiedziała, że jak na świętego, to jest skory do odczuwania pokus. Oznajmiła mu też, że gdyby on stanął przed nią nagi od stóp do głów, to jej nawet przez myśl nie przeszłyby zdrożne intencje. Świętoszek poczuł się urażony i chciał odejść, ale Doryna go przeprosiła i powiedziała, że niedługo zejdzie do niego Elmira. Po reakcji mężczyzny na te słowa służąca zorientowała się, że Tartuffe „czuje miętę” do pani domu:

„Złagodniał dziwnie w jednej chwili,

Pewnam jest, że mnie moje przeczucie nie myli”.

Doryna wyszła z pokoju pozostawiając Świętoszka samego.

Scena 3

Elmira, Tartuffe

Tartuffe napastuje Elmirę, namawia ją do zdrady męża. Obiecuje kobiecie, że nikt się o tym nie dowie. Kobieta szantażuje Świętoszka, że albo on nakłoni Orgona, by Marianna wzięła ślub z Walerym, albo ona doniesie mężowi o tym, że Tartuffe nakłaniał ją do zdrady.

Tartuffe przywitał Elmirę w sposób niemal modlitewny, udzielając pani domu błogosławieństwa. Kobieta ironicznie podziękowała za powitanie. Już siedząc, mężczyzna zapytał o stan zdrowia Elmiry. Gdy odpowiedziała, że czuje się już znacznie lepiej, mężczyzna odparł, że to z pewnością za sprawą jego żarliwych modlitw o jej powrót do zdrowia. Tartuffe powiedział:

„O twe zdrowie czyż można być nadto troskliwym?

By je ocalić, moje oddałbym z rozkoszą”.

Kobieta po raz kolejny odpowiedziała w ironiczny sposób:

„Chrześcijańskie uczucia zbyt pana unoszą…”.

Elmira chciała przejść do sedna sprawy i porozmawiać. W tym momencie Damis uchylił drzwi od gabinetu, by móc słyszeć, co dzieje się w pokoju obok. Tartuffe powiedział, że otworzy przed nią swe serce i chwycił dłoń kobiety ściskając palce. Gdy Elmira krzyknęła, że sprawia jej to ból, Świętoszek zapewnił, że to z czystej przyjaźni i chwycił ją lubieżnie za kolano. Kobiecie udało się odsunąć z fotelem, ale Tratuffe przysunął się do niej. Pani domu spróbował zacząć rozmowę i zapytała, czy to prawda, że jej mąż obiecał gościowi rękę Marianny. Świętoszek odparł, że tak, ale bardziej niż z poślubienia córki Orgona cieszył się, że zamieszka w jego domu. Tartuffe powiedział, że jest tylko człowiekiem, dlatego nie może wyrzec się wszystkich ludzkich pragnień. Świętoszek wyznał Elmirze, że widział w niej najwspanialsze dzieło boskie. Na początku zdawało mu się, że kobieta stoi na jego drodze do zbawienia, ale z czasem zrozumiał, że jest ona darem niebios:

„W tobie moja nadzieja, dobro, spokój leży,

Od ciebie me zbawienie lub rozpacz zależy”.

Elmira podziękowała za te słowa i zapytała, czy człowiek tak pobożny może sobie pozwolić na uleganie sercu. Taruffe odpowiedział:

„Będąc nabożnym, czyż być człowiekiem przestałem?

I czyż w sercu, olśnionym przez boskie uroki,

Mogłem z zimną rozwagą ważyć me kroki?”.

Mężczyzna powiedział, że daleko mu do anioła, a winą za to obarczył wdzięki pani Elmiry. Świętoszek bez ogródek wyznał kobiecie swoje uczucia, powiedział jej, że ją pragnie. Tartuffe zapewnił ją, że z ludźmi takimi jak on:

„(…) co się muszą kryć z miłością swoją,

Kobiety żadnej zgoła zdrady się nie boją”.

Mężczyzna zapewnił, że zadba o to, aby nikt nie dowiedział się o tym, że Elmira będzie zdradzać z nim męża.

Elmira oburzona powiedziała, że przekaże te słowa Orgonowi. Tartuffe pośpiesznie przeprosił kobietę i powiedział, że była świadkiem chwili jego słabości. Zapewnił, że nie ma potrzeby informować pana domu o wydarzeniach, jakiem miały przed momentem miejsce. Elmira zgodziła się nie mówić o niczym mężowi pod warunkiem, że Tartuffe wycofa się z pomysłu poślubienia Marianny i poprze jej związek z Walerym.

Scena 4

Elmira, Damis, Tartuffe

Damis nakrywa macochę z Tartuffe'em i zapewnia, że wszystko słyszał i że o wszystkim doniesie ojcu. Kobieta próbuje go przekonać, że lepiej będzie, jeśli nikt o niczym się nie dowie, bo wtedy wdzięczność Świętoszka może przynieść wszystkim spore korzyści. Damis nie słucha jednak swojej macochy.

Do pokoju, w którym Elmira rozmawiała z Tartuffe'em, wpadł Damis i powiedział, że wszystko słyszał i miał zamiar powiedzieć o wszystkim ojcu. Cieszył się na myśl, że w końcu zdemaskował fałsz Świętoszka. Elmira nie zgodziła się, twierdząc, że dała mężczyźnie słowo, że nikt się nie dowie o jego „chwili słabości”. Uważała też, że wdzięczność Tartuffe'a może przynieść wszystkim spore korzyści. Damis jednak nie słuchał argumentów kobiety i uważał, że fakt przyłapania Świętoszka na gorącym uczynku jest darem niebios i musi z niego skorzystać, ponieważ kolejna taka okazja może się już nie nadarzyć. Mimo próśb Elmiry Damis zamierzał o wszystkim opowiedzieć swojemu ojcu, a okazja ku temu właśnie się zbliżała, ponieważ nadchodził Orgon.

Scena 5

Orgon, Elmira, Damis, Tartuffe

Damis mówi Orgonowi o zamiarach Tartuffe'a wobec Elmiry.

Damis opowiedział ojcu o wszystkim, co miało miejsce w tym pokoju. O tym, jak Tartuffe obłapywał Elmirę. Kobieta zlekceważyła powagę sytuacji i powiedziała, że dopóki kobieta potrafi się obronić przed zalotnikami, dopóty nie może

być mowy o jakimkolwiek uszczerbku na jej honorze.

Scena 6

Orgon, Damis, Tartuffe

Pomimo, że Tartuffe przyznał się do wszystkiego, co zarzucał mu Damis, to Orgon nazwał „zdrajcą” swojego syna i przegnał go z domu.

Orgon zapytał Świętoszka, czy słowa Damis są prawdziwe. Tartuffe odpowiedział, że niestety tak. Z fałszywą pokorą przyznał się do winy:

„Tak mój bracie, jam winny, zbrodniarz godzien kary,

Jam grzesznik zatwardziały, pełen brudu, złości

Łotr występny, co żadnej niewart jest litości”.

Przesadna karność Świętoszka robi wrażenie na Orgonie, który zarzucił Damisowi:

„A, zdrajco, ty się ważysz fałszem oczywistym

Podsuwać brudne myśli jego chęciom czystym?”.

Młodzieniec nie mógł zrozumieć, że jego ojciec zamiast Tartuffe'a to właśnie jego nazywa „zdrajcą”. O dziwo Świętoszek wstawił się za Damisem i powiedział, że jest winien wszystkich zarzutów. Przyznał, że:

„Choć cały świat w świętości szatę mnie ubiera,

Jam nic nie wart, mój bracie, ach prawda to szczera!”.

Tartuffe zwrócił się do Damisa i nazwał siebie podłym zdrajcą, złodziejem i łotrem. Szczerze wyznawał, że zasługuje na największe potępienie. Orgon nie mógł słuchać tych słów i miał za złe synowi, że doprowadził jego przyjaciela do takiego stanu. Pan domu podniósł kajającego się na kolanach Tartuffe'a, a jednocześnie ganił swojego syna. Orgon padł wreszcie na kolana przed Świętoszkiem i klęczeli razem. Damis nie mógł zrozumieć zachowania ojca, który wydawał się bezgranicznie zaślepiony pobożnością swojego przyjaciela. Orgon rozzłościł się i powiedział, że nikomu nie uda się podstępem przepędzić Tartuffe'a z jego domu, a żeby go zatrzymać w nim na stałe postanowił jeszcze dziś wydać go za Mariannę. Damis nie wierzył własnym uszom. Pan domu okazał się być tyranem:

„Ja wam wnet pokażę,

Żem tu panem i słuchać macie, gdy ja każę.

Dalej, szelmo, odwołaj, padnij na kolana

I za wszystkie oszczerstwa przeproś mi tu pana”.

Gdy Damis odmówił, ojciec wpadł w furię i przepędził go z domu oświadczając, że przy okazji go wydziedziczył i przeklął.

Scena 7

Orgon, Tartuffe

Orgon postanawia, że cały swój majątek przepisze na Tartuffe'a - swojego jedynego przyjaciela. Zapewnia też Świętoszka, że nie dba o to, co pozostali domownicy mówią na jego temat.

Orgonem wciąż targały emocje. Tartuffe wykazał się po raz kolejny swoją obłudą mówiąc o Damisie:

„Niech mu niebo daruje, jak ja darowałem!”.

Powiedział też przyjacielowi, że czuje, iż w domu wszyscy próbują go oczernić. Świętoszek wyznał, że niewdzięczność domowników spowoduje niedługo, że pęknie mu serce. Orgon słysząc to zalał się łzami i pobiegł do drzwi, krzycząc za Damisem, że żałuje, iż pozwolił mu odejść cało. Tartuffe powiedział przyjacielowi, że nie może dłużej mieszkać w jego domu i powinien się wyprowadzić. Orgon przyjął te słowa z trwogą. Świętoszek powiedział, że nienawiść, jaką darzą go domownicy zakłóca jego spokój. Gospodarz zapewniał, że nikt nie będzie w stanie wmówić mu, że jego przyjaciel zrobił cokolwiek złego.

Tartuffe uciekł się do podstępu i powiedział, że Orgon pewnie zawierzy swojej żonie, gdy ta powie mu o jakichś grzeszkach, popełnionych przez gościa, którego wszyscy próbują się pozbyć. Pan domu odpowiedział po myśli Świętoszka, zapewniając go, że na pewno nie usłucha żony. Orgon nie mógł się pogodzić z odejściem Tartuffe'a”

„Nie, ty mnie nie opuścisz - o me życie chodzi”.

Świętoszek łaskawie zgodził się zostać, ale zastrzegł, że będzie unikał Elmiry, aby nie dawać nikomu powodów do złośliwych plotek. Orgon odparł, że na przekór wszystkim, Tartuffe powinien spędzać z jego żoną jak najwięcej czasu. Pan domu obiecał także Świętoszkowi dość nieoczekiwanie:

„Ciebie jedynie, bracie, chcę za spadkobiercę”.

Orgon zapewnił, że przyjaciel jest dla niego ważniejszy niż najbliższa rodzina. Mężczyźni udali się, aby spisać postanowienia pana domu na papierze.

Po tej rozmowie pozycja Tartuffe'a w domu Orgona znacznie wzrosła.

AKT IV

Scena 1

Kleant, Tartuffe

Kleant dowiaduje się o zajściach, jakie miały miejsce w domu Orgona. Zarzuca Tartuffe'owi, że ten, jako prawdziwy chrześcijanin, powinien przyznać się do wszystkiego i opuścić dom jego szwagra. Świętoszek zdaje sobie sprawę, że nie odeprze argumentów Kleant i wychodzi pośpiesznie z domu.

Brat pani Elmiry dowiedział się o wypędzeniu Damisa z domu. Zarzucił, więc Tartuffe'owi, że to nie po chrześcijańsku pozwolić ojcu wygnać syna za cudze przewinienia. Kleant ostrzegł Świętoszka, że lepiej by było dla niego, gdyby przyczynił się do powrotu Damisa do domu. Tartuffe powiedział, że nie czuje on urazy do syna Orgona za słowa, jakie ten skierował pod jego adresem, ale Stwórca zadecydował, że jeśli Damis ma powrócić, to niechcianemu gościowi trzeba będzie odejść.

Kleant uznał, że słowa Tartuffe'a są sprzeczne z ogólnie przyjętym twierdzeniem, że Bóg chce, aby ludzie sobie wybaczali. Świętoszek powiedział, że przecież przebaczył Damisowi, ale po tej zniewadze nie mógłby mieszkać z nim pod jednym dachem. Kleant zastanawiał się też, jakim prawem Tartuffe przyjął od Orgona dokumenty, czyniące go głównym spadkobiercą rodzinnego majątku. Świętoszek wytłumaczył, że zgodził się z wolą pana domu i przyjął spadek, ponieważ on jako jedyny może sensownie wydać powierzone mu pieniądze:

„Dla bliźniego pożytku i dla niebios chwały”.

Kleant jednak twierdził, że Tartuffe postąpił niegodnie pozbawiając spadku prawowitego dziedzica. Zarzucał też, że jeżeli mężczyzna nie potrafił żyć w zgodzie z Damisem, to sam powinien odejść, a nie zmuszać syna gospodarza do opuszczenia domostwa. Tartuffe poczuł, że nie będzie miał argumentów w dyspucie z Kleantem i zasłonił się „nabożną sprawą”, którą musiał jak najszybciej załatwić. Świętoszek pożegnał się i wybiegł z domu.

Scena 2

Elmira, Marianna, Kleant, Doryna

Doryna przekonuje Kleanta, aby ten pomógł Mariannie i Waleremu w sprawie ich ślubu.

Doryna dostrzegła w Kleancie poplecznika w spawie odwołania zaplanowanych na wieczór zaślubin. Kobieta zdała sobie sprawę, że Orgon stał się nieugiętym tyranem i niesłychanie ciężko wpłynąć teraz na jego decyzję. Służka powiedziała bratu Elmiry, że Mariannie pęknie serce, jeśli ojciec zmusi ją do ślubu z Tartuffe'em. Zamilkła, gdy usłyszała kroki zbliżającego się pana domu.

Scena 3

Ci sami i Orgon

Orgon mówi, że postanowił wydać Mariannę za Tartuffe'a i nikt nie odwiedzie go od tej decyzji. Elmira postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i nakazuje Dorynie wezwać Świętoszka.

Orgon zadowolony z siebie pokazał zgromadzonym dokument, w którym zawarte było postanowienie o zamążpójściu córki. Marianna padła przed ojcem na kolana i ze łzami w oczach błagała, by nie kazał jej wyjść za człowieka, którego nie kocha. Ojciec, słysząc te słowa, dodawał sobie po cichu otuchy i odwagi. Dziewczyna kontynuowała swoje żale i mówiła, że nie ma nic do przyjaźni ojca z Tartuffe'em, nie ma też nic przeciwko temu, żeby oddał mu jej część spadku. Błagała, żeby Orgon pozwolił jej chociaż zamieszkać w klasztorze, jeśli nie może patrzyć na jej szczęście. Ojciec jednak pozostawał chłodny na łzy i słowa córki:

„Im więcej czujesz doń [Tartuffe'a] niechęci,

Tym więcej jej zwalczanie duszę twą uświęci”.

Mężczyzna nie pozwolił nikomu bronić spraw Marianny. Elmira powiedziała, że dziwi się zaślepieniu męża. Orgon nie przejmował się jej słowami, ponieważ wcześniej obiecał Tartuffe'owi, że nie będzie słuchał się żony. Kobieta zaproponowała, że pan domu przekona się na własne oczy, że jego przyjaciel jest zwykłym oszustem i naciągaczem. Orgon zgodził się i przystał na intrygę Elmiry, chociaż był święcie przekonany, że kobieta blefuje. Gospodyni nakazała Dorynie wezwać Tartuffe'a do pokoju, a Kleanta i Mariannę poprosiła o pozostawienie jej samej z mężem.

Scena 4

Elmira, Orgon

Elmira nakłania swojego męża, by ten schował się pod stołem i stamtąd nasłuchiwał jej rozmowy z Tartuffe'em.

Elmira nakazała swojemu mężowi, aby ten ukrył się pod stołem. Z trudem udało jej się nakłonić Orgona, by wszedł pod mebel. Kobieta powiedziała, że małżonek nie będzie mógł mieć jej za złe słów i czynów, jakich ona użyje w rozmowie z Tartuffe'em:

„Chcę udać miłość, co go przywiedzie do zguby”.

Do pokoju zbliżał się Świętoszek.

Scena 5

Tartuffe, Elmira, Orgon (pod stołem)

Tartuffe wykazuje się swoją bezczelnością i bez ogródek żąda od Elmiry dowodu jej miłości. Świętoszek nie dość, że namawia kobietę do zdrady, to jeszcze obraża jej męża. Siedzący pod stołem Orgon nie wierzy własnym uszom. Elmira prosi Tartuffe'a, by ten rozejrzał się po domu, czy aby na pewno nikt im nie przeszkodzi.

Kobieta poprosiła Tartuffe'a, by ten zamknął za sobą drzwi, ale najpierw rozejrzał się czy nikt ich nie podsłuchuje. Wyznała, że chce uniknąć takiej sytuacji, jak ta, która miała miejsce rankiem, gdy nakrył ich Damis. Cieszyła się jednocześnie, że syn Orgona w niczym nie będzie mógł im przeszkodzić tym razem. Kobieta powiedziała:

„(…) tu sam na sam z panem przebywam swobodnie

I mogę ci odsłonić serca mego wnętrze,

Nazbyt czułe na pierwsze twe słowa gorętsze”.

Tartuffe wydawał się być zdezorientowany słowami Elmiry. Kobieta wytłumaczyła, że jej wcześniejsze zachowanie było podyktowane strachem, ale teraz niczego się nie boi. Zapewniła także, że jej prośba, aby nie wychodził za Mariannę wynikała z jej czystej zazdrości. Tartuffe wykazał się swoją bezczelnością i powiedział, że nie uwierzy słowom Elmiry, dopóki ta nie da mu wyraźnego dowodu swojej miłości. Słysząc to kobieta kaszlnęła trzy razy, aby zwrócić uwagę siedzącego pod stołem męża na zachowanie Tartuffe'a. Elmira próbowała się bronić, mówiąc, że nie wypada tak od razu przechodzić do czynów. Świętoszek jednak nalegał:

„Nie śmiem ufać w wyznania twego lube skutki

I każde twe zaklęcie z niewiarą się spotka,

Póki jej nie pokona rzeczywistość słodka”.

Elmira krzyczała ze zdziwieniem, że miłość Tartuffe'a do niej jest niezwykle gwałtowna i stanowcza. Zarzucała, że nikomu nie wypada tak nalegać na kobietę. Żona Orgona zapytała Świętoszka, jak może okazać mu swoje uczucia, aby jednocześnie nie obrażać niebios. Tartuffe odpowiedział, że jeżeli niebo ma być dla nich jakąś przeszkodą, to on wnet ją usunie. Kobieta zapytała, czy nie grozi za to żadna kara. Mężczyzna podzielił się z nią swoją filozofią, mianowicie, że każdy niecny występek można usprawiedliwić, jeśli był on uczyniony w dobrej intencji. Następnie zbliżył się do Elmiry i powiedział:

„Niech mi się tylko pani prowadzić pozwoli!

Chciej spełnić me pragnienia, a ja w tej potrzebie

Odpowiadam za wszystko, grzech biorę na siebie!”.

Kobieta wyczuła, że sprawy zabrnęły już za daleko i zaczęła donośnie kaszleć, by dać tym znak mężowi, że może już wyjść spod stołu, ale Orgon wciąż tam siedział i nie mógł uwierzyć w to, czego był świadkiem. Tartuffe zbliżał się coraz bliżej do Elmiry i powiedział:

„(…) zło naszych postępków w ich rozgłosie leży.

Zgorszenie świata - oto, co sumienie gniecie,

I wcale ten nie grzeszy, kto grzeszy w sekrecie”.

Kobieta nie widziała innego wyjścia, niż poddać się Świętoszkowi, uczyniła przy tym aluzję swojemu mężowi, że to on jest winny tej sytuacji. Elmira poprosiła Tartuffe'a, by otworzył drzwi od pokoju i rozejrzał się, czy Orgon nie zbliża się do nich. Świętoszek wypowiedział się tak o swoim przyjacielu:

„Wszak to człowiek stworzony, by go za nos wodzić”.

Kobieta nalegała jednak, by mężczyzna przeszedł się po domu i sprawdził, czy jej mąż nie ukrywa się gdzieś.

Scena 6

Orgon, Elmira

Orgon przyznaje, że dał się zwieść Świętoszkowi. Gdy Tartuffe zbliża się do pokoju, mężczyzna chowa się za plecami żony.

Orgon wyznał, że mylił się co do Tartuffe'a i nazwał go „łotrzykiem”. Elmira jednak chciała udowodnić mu, jaki popełnił błąd przyjmując gościa do ich domu i nakazała mu wrócić pod stół. Mężczyzna nie zgodził się. Jego żona uważała, że wciąż brakowało jej najważniejszego dowodu obciążającego Tartuffe'a. Gdy Świętoszek wrócił do pokoju Orgon natychmiast ukrył się za Elmirą.

Scena 7

Tartuffe, Elmira, Orgon

Dochodzi do konfrontacji Orgona ze Świętoszkiem. Mieszczaninowi zdaje się, że może przepędzić Tartuffe'a z mieszkania, ale okazuje się, że to on musie się z niego wynieść. Dzieje się tak na skutek wcześniej decyzji o przepisaniu całego majątku na Tartuffe'a.

Tartuffe, nie widząc pana domu, powiedział Elmirze, że mieszkanie jest puste i nikt im nie przeszkodzi. Podchodząc do kobiety by ją przytulić, ta odsunęła się i oczom Świętoszka ukazał się Orgon. Mężczyzna wygarnął swojemu niedawnemu przyjacielowi:

„(…) żenisz się z mą córką, a pożądasz żony!”.

Orgon uznał, że nie potrzebuje więcej dowodów na to, że cała jego rodzina miała rację, co do Tartuffe'a. Świętoszek próbował się tłumaczyć, ale pan domu nakazał mu spakowanie się i natychmiastowe opuszczenie jego mieszkania. Wtedy Tartuffe pokazał swoje prawdziwe oblicze:

„Ty je opuścisz raczej, ty, co z niesłychanem

Zuchwalstwem gadasz do mnie, jakbyś tu był panem”.

Do Orgona dotarło, że dom jest teraz własnością Świętoszka, ponieważ wszystko jest na niego przepisane.

Scena 8

Elmira, Orgon

Orgon przyznaje się zdezorientowanej małżonce do swoich błędów.

Elmira nie wiedziała, o co chodziło Tartuffe'owi. Skruszony mąż wyznał jej, że zbyt pośpiesznie uraczył gościa darowizną, która czyniła z niego posiadaczem całego ich majątku. Orgon z przerażeniem pobiegł na górę, by sprawdzić, czy nadal znajduje się tam „pewien ważny przedmiot”.

AKT V

Scena 1

Kleant, Orgon

Orgon zdradza Kleantowi, że powierzył Świętoszkowi szkatułkę zawierającą pewne dokumenty kompromitujące jego osobę. Obawiał się, że Tartuffe wykorzysta te świadectwa do oczernienia go.

Orgon zdradził Kleantowi, że powierzył Tartuffe'owi szkatułkę, której zawartość była dla niego kompromitująca i czyniła z niego zdrajcę. Kleant zdziwił się, że jego szwagier powierzył komukolwiek tak cenne dokumenty. Orgon opowiedział o swojej rozmowie ze Świętoszkiem, w której opowiedział mu o wszystkich swoich grzechach z przeszłości, które w ówczesnych czasach byłyby dla niego kompromitujące. Gdy Tartuffe zadeklarował się, że przechowa u siebie szkatułkę z dokumentami Orgon zgodził się natychmiast, czego teraz żałował. Kleant ponownie zganił postawę szwagra, który zawierzył wszystkie swoje sekrety nieznanemu przecież człowiekowi. Orgon przyznał, że zwiodła go powierzchowna pobożność Świętoszka. Kleant wykazał się rozsądkiem i trzeźwością myślenia, mówiąc szwagrowi, że nie każdy pobożny człowiek na świecie postępuje jak Tartuffe.

Scena 2

Orgon, Kleant, Damis

Damis powraca do mieszkania swojego ojca i poprzysięga, że rozprawi się z Tartuffe'em.

Do mieszkania powrócił Damis, który dowiedział się o niecnym czynie Tartuffe'a. Orgon przyznał się przed synem do błędu. Syn mężczyzny postanowił, że rozprawi sam się z oszustem i obetnie mu uszy, poczym „ubije go na miejscu”. Młodzieńczy zapał Damisa ostudził Kleant, który powiedział, że należy znaleźć inne wyjście z tej kłopotliwej sytuacji.

Scena 3

Pani Pernelle, Orgon, Elmira, Kleant, Marianna, Damis, Doryna

W mieszkaniu pojawia się pani Pernelle, która nie może uwierzyć w nikczemność Świętoszka, nawet słowa Orgona nie przekonują jej. Do drzwi puka Pan Zgoda.

Do mieszkania powróciła starsza Pani Pernelle i powiedziała, że doszły ją słuchy o strasznych wydarzeniach, jakie rzekomo miały miejsce w domostwie jej syna. Orgon wyznał matce, że Tartuffe okazał się wielkim oszustem, który skorzystał na jego naiwności, a teraz próbuje zawłaszczyć sobie jego majątek. Z pana domu pozwoliła zadrwić sobie Doryna, mówiąc:

„Biedaczek!”.

Pani Pernelle nie dawała jednak wiary słowom syna. Uważała, że dobroć Tartuffe'a u każdego potrafi wzbudzić zawiść. Staruszka uważała, że Orgon uległ pozostałym domownikom. Pani Pernelle swoim uporem doprowadzała syna do szaleństwa. Mężczyzna przekonał się na własnej skórze jak czuli się członkowie jego rodziny, próbujący przekonać go do obłudy Tartuffe'a. Kleant uznał, że przekomarzanie się z Panią Pernelle to starta czasu. Brat Elmiry uważał, że dowody znajdujące się w rękach Świętoszka są tak silne, że nie mogą z nim zadzierać, ale muszą próbować go udobruchać. Orgon spostrzegł, ze do mieszkania wszedł Pan Zgoda, nakazał więc Dorynie, by ta dowiedziała się czego chciał gość.

Scena 4

Orgon, Pani Pernelle, Elmira, Marianna, Kleant, Damis, Doryna, Pan Zgoda

Pan Zgoda okazał się być wysłannikiem Tartuffe'a. Mężczyzna przedstawił zgromadzonym dokumenty nakazujące rodzinie Orgona wyprowadzkę.

Pan Zgoda był człowiekiem, który podobnie jak Tartuffe manifestował wszystkim wkoło swoją pobożność. Doryna powiedziała mężczyźnie, że Orgon ma teraz gości i nie może go przyjąć. Pan Zgoda odparł, że jego widok i informacje, jakie posiada niezmiernie uradują pana domu. Nakazał Dorynie, by powiedziała swojemu państwu, że przysyła go pan Tartuffe. Kobieta spełniła jego prośbę. Kleant uznał, że należy wysłuchać posłannika Świętoszka. Pan Zgoda witając się z domownikami zrobił to w sposób łudząco podobny do sposobu, jakim posługiwał się Tartuffe. Wysłannik Świętoszka zapewnił pana domu, że przed wieloma laty pracował u jego ojca, dlatego darzył jego rodzinę wielkim sentymentem. Orgon poprosił gościa o przedstawienie się. Pan Zgoda oznajmił, że jest pracownikiem miejskiego sądu i przybył z nakazem natychmiastowego zwolnienia mieszkania.

Mężczyzna przedstawił dokument (podpisany przez Orgona), który świadczył o tym, że to Tartuffe jest obecnie legalnym zarządcą lokalu, w którym wszyscy teraz się znajdowali. Damis nie wytrzymał i próbował zastraszyć Pana Zgodę, ale mężczyzna nie przestraszył się gróźb młodzieńca. Orgon nie potrafił znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Pełnomocnik Tartuffe'a powiedział, że wyrok eksmisji został zawieszony do rana, a do tego czasu będzie on sprawował pieczę nad mieszkaniem i domownikami. Mężczyzna zażądał wszystkich kluczy zapowiedział, że zbliżającą się noc spędzi razem z domownikami i grupą dziesięciu mężczyzn, którzy z samego rana zajmą się wynoszeniem mebli. Orgon na stronie powiedział Kleantowi, że dałby wiele, żeby tylko móc porachować kości Panu Zgodzie. Szwagier uspokoił go, mówiąc, że to tylko pogorszy sprawę. Damis z trudem, ale obiecał, że powstrzyma się przed pobiciem niechcianego gościa. Doryna natomiast nie mogła się powstrzymać:

„Patrząc na pańskie plecy, szczera chętka bierze,

Żeby tak porachować mu kijem pacierze”.

Pan Zgoda ostrzegł kobietę, że za takie żarty może grozić jej więzienie. Kleant ponaglił mężczyznę, by skończył wreszcie załatwiać formalności i wyniósł się z mieszkania. Gdy urzędnik opuścił domostwo Orgona, ten krzyknął za nim:

„Bodajś kark skręcił razem z tym, co cię wyprawił!”.

Scena 5

Orgon, Pani Pernelle, Elmira, Kleant, Marianna, Damis, Doryna

Domownicy zastanawiają się, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.

Orgon zapytał swoją matkę, czy potrzebuje jeszcze jakiś dowodów na obłudę Tartuffe'a. Kobieta odparła:

„Głowę tracę, dalibóg, spadłam jak z księżyca!”.

Doryna pozwoliła sobie zakpić z Pani Pernelle mówiąc, że Świętoszek dla jej dobra ograbił ją z bogactwa, ponieważ mogłoby ono doprowadzić do zepsucia kobiety i uniemożliwieniu jej zbawienia. Orgon uciszył Dorynę. Kleant wyszedł ze szwagrem do innego pokoju, by tam zastanowić się nad krokami, które trzeba było podjąć, ażeby wydostać się z tej kłopotliwej sytuacji.

Scena 6

Walery, Orgon, Pani Pernelle, Elmira, Kleant, Marianna, Damis, Doryna

Walery doniósł domownikom, że Tartuffe udał się do księcia i przedłożył mu dokumenty kompromitujące Orgona. Narzeczony Marianny zorganizował ucieczkę dla ojca swojej narzeczonej.

Do mieszkania wszedł Walery, który miał dla Orgona złe wiadomość. Otóż dotarły do niego słuchy, że Tartuffe oczernił pana domu w oczach księcia i przedstawił mu dokumenty świadczące o winie Orgona. Usłyszał też, że książę nakazał wojskom by aresztowały mężczyznę posądzonego o zdradę. Kleant wiedział, że teraz nie już nic ich nie uratuje przed utratą majątku. Orgon powiedział:

„Człowiek, trzeba to przyznać, jest nikczemne zwierzę! ”.

Walery przyszedł jednak z pomocą. Oświadczył, że przed domem czeka jego powóz, który wywiezie Orgona w bezpieczne miejsce. Pan domu odparł, że na pewno kiedyś się odwdzięczy, a teraz musi uciekać. Kleant zapewnił go, że postarają się jakoś rozwiązać ten problem i oczyszczą go z zarzutów.

Scena 7

Tartuffe, Orgon, Oficer gwardii, Pani Pernelle, Elmira, Kleant, Marianna, Walery, Damis, Doryna

Tartuffe wszedł do mieszkania w towarzystwie oficera gwardii. Okazuje się, że funkcjonariusz, na rozkaz księcia, zamiast Orgona aresztuje Świętoszka.

W drzwiach pojawił się Tartuffe i powstrzymał Orgona przed ucieczką. Świętoszek powiedział, że zaraz do mieszkania przyjdzie oficer, aby wykonać rozkaz księcia. Rodzina Ogona zaczęła atakować Tartuffe'a, nazywając go łotrem i niewdzięcznikiem, ale mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Sam Orgona zapytał go, dlaczego wyrządza tak wielką krzywdę komuś, kto udzielił mu pomocy i zabrał z ulicy. Świętoszek odparł obłudnie, że miłość do księcia i karność wobec niego jest silniejsza niż cokolwiek innego. Doryna słysząc to krzyknęła:

„Jak on umie w zdradzieckim sposobie

Z najczcigodniejszych uczuć płaszczyk skroić sobie!”.

Tartuffe miał już dość słuchania zarzutów pod swoim adresem i wezwał oficera gwardii, by ten czynił swoje powinności. Funkcjonariusz odpowiedział:

„Tak, masz słuszność, zbyt długo przewlekamy sprawę

W porę słowo zachęty rzuciłeś łaskawe;

By je spełnić, chciej ze mną się udać bez zwłoki

Do więzienia, gdzie dalsze usłyszysz wyroki!”.

Słowa te zdezorientowały wszystkich zgromadzonych, a najbardziej samego Świętoszka. Oficer powiedział Orgonowi, że książę sprawdził akta Tartuffe'a i okazało się, że był on od wielu lat poszukiwanym oszustem. Dodał też, że miłościwie panujący władca puścił w niepamięć dokumenty oczerniające Orgona i rozwiązał wszelkie umowy przekazujące majątek Tartuffe'owi, w nagrodę za zasługi sprzed lat. Wiadomość ta wprawiła wszystkich domowników w euforię.

Scena 8

Pani Pernelle, Orgon, Elmira, Marianna, Kleant, Walery, Damis, Doryna

Domownicy postanawiają, że udadzą się do władcy i podziękują mu za oczyszczenie Orgona z zarzutów.

Kleant ponownie wykazał się zdrowym rozsądkiem i zaapelował do Orgona, żeby ten przestał szydzić z Tartuffe'a i pośpieszył do księcia, by klęknąć przed nim i podziękować. Mężczyzna przyznał słuszność szwagrowi i zarządził, że wszyscy udadzą się teraz do władcy, a po powrocie Orgon miał zamiar:

„(…) się poświęcić (…)

I szczęśliwie uwieńczyć kochanka zapały,

Co i w niedoli umiał być wierny i stały”.



Wyszukiwarka