Paragraf(-2)
Wianki
Występują: (Ryszard, Mariola, Barbara)
(Na scenie stoją rysiu i basia )
B- ach dziś noc świętojańska !
R- Co noc świętego pijaństwa
B- nie Rysiu...dziś magiczny czas wianków i dziewic
R- łee...to w tym roku święta nie będzie
B- A to dlaczego?
R- bo dziewice wymarły
B- ach dramatyzujesz rysiu....a ja?
R- a no tak,
B- no ja jestem młodą nieskalaną dziewczyną...
( na scene wchodzi dziewczyna,M- żona rysia)
B- o rysiu, twoja żona idzie
R- ona nie idzie, ona lezie
B- wiesz, to ja już lepiej pójdę...
(B schodzi ze sceny)
M- Ryszardzie...
R- no...
M- och chodźmy puścić wianek...na wodę
R- ja się z tobą puszczać nie będę.
M- Ależ Ryszardzie!?
R- Mariolka!, ty mnie nie denerwuj
M- Ale Rysiu, no wszystko mi się wyzeruje...i
R- co ci się wyzeruje co?, za późno na jakiekolwiek zera...tu nawet specjalista chirurg nie pomoże
M- no ale tam woda płynie, rzeczka mała
R- mariolka, dobrze...wiesz co...włóż sobie kwiatki we włosy i do kieszeni zielska powpychaj
i se skacz do wody...będziesz jednym wielkim wiankiem...może ktoś cię wyłowi...
M- ach...
R- choć prędzej chyba pójdziesz na dno...
M- och, kupie sobie wianek! i go rzucę do wody, a on popłynie! I wiesz co?....wyłowi go jakiś cudowny mężczyzna!!!
R- hehe
M -a ty mnie kochasz , czy ty mnie nie kochasz?!
R- no...
M- a czy ty mnie coś kupiłeś kiedyś w prezencie co?
R- no przecież dostałaś ostatnio z biedronki...
M- Rychu, dwa kilogramy cukru i kilo mąki to nie jest prezent!!. Ty mi nigdy nic nie kupiłeś...nawet kwiaty w dzień ślubu mamusia kupowała ( szlocha). Ale dosyć tego!!, ja dziś idę puszczać wianki!!
R- a idź, sobie w spokoju mecz zobaczę...
( M schodzi ze sceny, a wchodzi B)
B- co jej się stało?
R- no wiesz, mundial...ma depresje bo nasi przegrali...
B- Aaa, no tak tak, to zrozumiałe
R- a ty...dziewiczysz jeszcze?
B- no tak troszkę...
R- Ładny dzień dzisiaj. Dzień ładny, ty ładna i ja ładny. No to może małe bara- bara.
B- Słucham?
R- No bara- bara, szmege- rege, ten- tego.
B- Chyba nie rozumiem.
R- Skonsumujemy znajomość?
B- ale ty masz żonę!
R- żona poszła się utopić. To jak? Bara- bara Barbara?
B- Muszę to chwilę przemyśleć.
R-: (czeka chwilę) I jak tam przemyślenia?
B-: Wie pan co? Ja zrobię sobie taki bilans zysków i strat.
R-: (czeka chwilę) I jak tam bilans?
B- 24 do 36- niestety głowa mnie boli. (schodzi)
(a wchodzi żona)
M- Ryszard!! Ryszard!!
R- no co tak wrzeszczysz?
M- no bo mi się wianek utopił i to wszystko przez ciebie! (bije męża)
R- no co mnie bijesz?!
M- bo napisałam na wianku Ryszard i teraz już wiem, że mnie nie kochasz!
R- ach cicho...kobieto..było trzeba nie puszczać wianka...byś żyła w szczęśliwej nie wiedzy...a teraz no cóż...twoja wina...
autor: Grzegorz Śmiałek
2006-06-16
1