Ho oponopono, Huna


HO'OPONOPONO
http://www.przebudzenie.pl/HO-OPONOPONO-t2794.html
”Nie jestem sam w doświadczaniu efektów moich myśli. Wszystko co myślę, mówię lub robię uczy cały wszechświat” - Kurs Cudów

Joe Vitale
Dwa lata temu usłyszałem o terapeucie z Hawajów, który wyleczył cały oddział niezrównoważonych psychicznie przestępców - bez oglądania na oczy któregokolwiek z nich. Ów psycholog studiował kartę więźnia, a potem szukał w sobie w jaki sposób wykreował chorobę tej osoby. Gdy uleczał problem w sobie, pacjent też był uleczony.

Gdy po raz pierwszy usłyszałem tę historię, pomyślałem że to kolejna miejska legenda. Jak ktoś mógł uleczyć innych ludzi lecząc siebie? Jak, nawet najlepszy mistrz samodoskonalenia mógł uleczyć obłąkanych kryminalistów? To nie trzymało się kupy. Nie miało to logiki więc odrzuciłem tę historię.

Jednakże po roku usłyszałem ją ponownie. Dowiedziałem się że ów terapeuta stosował Hawajski sposób uzdrawiania zwany ho'oponopono. Nigdy o nim nie słyszałem i nie mogłem tego tak zostawić. Jeśli historia była prawdziwa, musiałem dowiedzieć się więcej. Zawsze rozumiałem “całkowitą odpowiedzialność” jako odpowiedzialność za własne myśli i czyny. Reszta jest poza moim zasięgiem. Wydaje mi się że tak pojmuje to większość ludzi. Jesteśmy odpowiedzialni za to co sami robimy, a nie za to co inni robią - i tu tkwi błąd Ten terapeuta z Hawajów, który leczył tych niezrównoważonych pacjentów, nauczył mnie nowej zaawansowanej perspektywy całkowitej odpowiedzialności. Nazywał się Dr. Ihaleakala Hew Len. Podczas pierwszej rozmowy telefonicznej przegadaliśmy prawie godzinę. Poprosiłem go aby opowiedział mi całą historię jego pracy terapeutycznej. Wyjaśnił mi, że od czterech lat pracuje w w hawajskim państwowym szpitalu. Oddział na którym trzymali obłąkanych przestępców był niebezpieczny. Psychologowie w ciągu miesiąca rzucali tam pracę. Obsługa siedziała na zwolnieniach lekarskich lub po prostu odchodzili. Idąc przez oddział ludzie posuwali się plecami do ścian, bojąc się ataku pacjentów. To nie było miłe miejsce do życia, pracy, czy wizyty. Dr. Len powiedział, że nigdy nie widział pacjentów. Zgodził się na otwarcie biura i przeglądanie ich akt. Kiedy przeglądał akta pracował nad sobą. Gdy pracował nad sobą, pacjent zaczynał zdrowieć.
“Po kilku miesiącach, pacjenci, którzy musieli być związani, mogli chodzić wolno. Innym, którzy byli na ciężkich lekach, zmniejszono dawki. Ci którzy nie mieli szans na wyjście na wolność zostali wypuszczeni." Byłem wstrząśnięty gdy Dr. Len kontynuował - “nie tylko to się zmieniło. Obsługa zaczęła lubić swoją pracę. Zwolnienia i braki się skończyły. Skończyło się na tym, że mieliśmy więcej personelu niż potrzeba, ponieważ pacjenci byli zwalniani, a cała obsługa przychodziła do pracy. Dziś, oddział jest zamknięty.” W tym momencie musiałem zadać pytanie za milion dolarów: “Co robiłeś w sobie, co powodowało, że ci ludzie się zmieniali?” “Ja po prostu uzdrawiałem tę cześć mnie, która ich stworzyła” odpowiedział. Nie zrozumiałem. Dr. Len wyjaśnił, że całkowita odpowiedzialność za twoje życia oznacza, że wszystko w twoim życiu - po prostu dlatego, że to jest w twoim życiu - jest twoją odpowiedzialnością. W dosłownym sensie cały świat jest twoją kreacją.

Uff. To jest ciężkie do przełknięcia. Być odpowiedzialnym, za to co mówię lub robię to jedno. Być odpowiedzialnym za to co wszyscy w moim życiu mówią lub robią to coś zupełnie innego. Jednak prawda jest taka: jeśli weźmiesz całkowitą odpowiedzialność za swoje życie, wówczas wszystko co widzisz, słyszysz, czujesz, dotykasz lub w jakikolwiek inny sposób doświadczasz jest twoją odpowiedzialnością, ponieważ jest w twoim życiu. Oznacza to, że terroryzm, prezydent, ekonomia lub cokolwiek doświadczasz a nie lubisz -- jest do uzdrowienia. Te rzeczy nie istnieją, są tylko projekcją z wewnątrz ciebie. Problem nie leży w nich, jest w tobie i żeby zmienić ich, musisz zmienić siebie.
Wiem, że ciężko to pojąć, nie mówiąc już o akceptacji czy wręcz życiu tą wiedzą. O wiele łatwiej jest winić niż brać całkowitą odpowiedzialność; jednak gdy rozmawiałem z Dr. Lenem zacząłem rozumieć, że dla niego i wedle koncepcji ho'oponopono uzdrowienie znaczy po prostu miłowanie siebie. Jeżeli chcesz polepszyć swoje życie, musisz je uzdrowić. Jeżeli chcesz uzdrowić kogokolwiek, nawet obłąkanego kryminalistę, uczynisz to uzdrawiając siebie. Zapytałem Dr. Lena jak zaczął uzdrawiać siebie. Co konkretnie robił, kiedy przeglądał akta tych pacjentów?
“Wciąż sobie powtarzałem “Tak mi przykro” i “Kocham cię”, ciągle i bezustannie.
- Tylko tyle?
- Tylko tyle.

Okazuje się, że miłowanie siebie jest najlepszym sposobem na udoskonalenie się, a im bardziej się udoskonalasz tym bardziej udoskonala się świat.
“Pozwól, że dam ci prosty przykład jak to działa: któregoś dnia ktoś przysłał mi email, który mnie zdenerwował. W przeszłości dałbym sobie z tym radę pracując z moimi emocjami, lub próbując dyskutować z nadawcą głupiej wiadomości. Tym razem postanowiłem spróbować metody Dr. Lena. Po cichu powtarzałem “Tak mi przykro” i “Kocham cię”. Nie mówiłem tego do nikogo konkretnie. Po prostu próbowałem obudzić ducha miłości we mnie by uzdrowić wewnątrz to co spowodowało zaburzenie na zewnątrz. W ciągu godziny dostałem emaila od tej samej osoby. Z przeprosinami za jego wcześniejszą wiadomość. Zauważcie, że nie powziąłem żadnej zewnętrznej akcji, aby uzyskać te przeprosiny. Nawet nie odpisałem tej osobie. Jednak mówiąc “Kocham Cię” w jakiś sposób uzdrowiłem wewnątrz mnie to co wykreowało jego. Później uczęszczałem na warsztaty ho 'oponopono prowadzone przez Dr. Lena. Ma on teraz 70 lat i jest uważany za dobrotliwego szamana i trochę pustelnika. Pochwalił moją książkę “The Attractor Factor” Powiedział, że gdy udoskonalę się, wibracje mojej książki podniosą się i poczuje to każdy kto ja przeczyta. Mówiąc krótko gdy ja staję się lepszy, moi czytelnicy również się staną. A co z książkami, które już się sprzedały i są gdzieś indziej? - spytałem
Nie ma “gdzieś indziej” - wyjaśnił, po raz kolejny zadziwiając mnie swoją wiedzą mistyczną. “One są wciąż w tobie. Krótko: nie ma “gdzieś indziej” Trzeba by całej książki, aby wyjaśnić tę zaawansowaną technikę z głębią, na którą zasługuje. Niech wystarczy co powiem: kiedykolwiek chcesz poprawić coś w swoim życiu, jest tylko jedno miejsce do spojrzenia: wewnątrz siebie. Gdy tam spojrzysz, patrz z miłością.. Każdy kto z kimś/czymś/ walczy, tak naprawdę walczy, ze sobą.
Dlatego jak mówił Jezus, tylko droga Miłości, jest ponad wszystkim..

http://www.huna.net.pl/name-News-article-sid-469.html

Kilka dni temu przeczytałam wszystkie artykuły i komentarze na temat Huny i Ho´oponopono jakie są zamieszczone na tej stronie i czuję się zobowiązana by chociaż częściowo podzielić się z Wami moją wiedzą o Ho´oponopono. Parę słów o mnie i moim spotkaniu z Ho´oponopono.

Urodziłam się w Polsce, a mieszkam w Danii od 1970 roku. Z wykształcenia jestem bioanalitykiem i pracowałam w duńskich szpitalach przez wiele lat, jednocześnie udoskonalając moje zdolności i zainteresowania w kierunku artystycznym, które miałam od dziecka.
Ponad dwadzieścia lat poszukiwałam ” Klucza ” - metody rozwiązującej wszystkie problemy

Zostałam astrologiem, terapeutką Aura Soma, uzdrawiającą aurę człowieka - kolorami, otrzymałam stopień Mistrzyni/Nauczycielki Reiki i Kahuny - i nauczam tego od roku 1995.

Zagłębiałam się w Hunie, świadomym tworzeniu, wiedzy o kryształach, barwach, dźwiękach i innych formach energii w celu wykorzystania ich do uzdrawiania i do rozwoju osobistego. Przez 6 lat praktykowałam i studiowałam Tantra Yogę i wiedzę Wschodu. Obecnie zajmuję się przede wszystkim Ho'oponopono i malarstwem.

Ho'oponopono jest wiedza starożytnych hawajczyków, która w tej chwili jest, moim zdaniem, najskuteczniejszą metodą w rozwiązywaniu wszelkiego rodzaju problemów. Ho'oponopono to wielki skarb dla ludzkości w naszych niespokojnych czasach. Moja, powiedziałabym wprost, fascynacja Ho'oponopono rozpoczęła się w 1988 roku, kiedy po raz pierwszy spotkałam obecnie zmarłą hawajską Kahunkę Lapa'au: Morrnah Nalamaku Simeona.

Po wysłuchaniu jej prelekcji ” Samo-I-Dentyczność przez Ho'oponopono ” , natychmiast zdecydowałam się nauczyć tego pięknego procesu na kursie jaki Morrnah Simeona prowadziła będąc w Danii. Miałam przyjemność spotkać ją jeszcze kilka razy i w 1989 roku asystowałam jej podczas jej seminarium w Warszawie, gdy nauczała około 700 osób. W 1999 zostałam przez nią wyznaczona jako instruktorka Ho'oponopono w Danii i w Polsce.

Ho´oponopono
Gdy zaakceptujemy,
że jesteśmy całowitą sumą wszystkich minionych myśli, uczuć, słów i czynów, że nasze obecne życie i podejmowanie decyzji zabarwione jest pamięcią z przeszłości, zaczynamy dostrzegać jak proces Ho´oponopono może zmienic całe nasze życie.
Najważniejszym celem w życiu człowieka jest odnalezienie swojej prawdziwej I-dentyczności, swojego miejsca we Wszechświecie i powrót do Miłości. Krok po kroku.
Aby osiągnąć ten cel, osoba powinna uznać, że jest w 100 procentach odpowiedzialna za stworzenie swojego życia w ten sposób, jak ono wygląda.
Musimy uznać, że nie ma żadnej przyczyny poza nami - na zewnątrz.

Największym prezentem jaki można sobie i swojemu otoczeniu sprawić, jest uwolnienie siebie od wszystkiego tego, co nie jest Miłością, od tego co nie jest Tobą.
Problemy, nienawiść, smutek, złość i choroby i brak tolerancji nie są Miłością, nie są Tobą. To są stare trucizny wspomnień ukrytych w podświadomości, które można porównać do starej płyty gramofonowej, i które ciągle, i ciągle przynoszą ból i cierpienie. Samo-I-dentyczność przez Ho'oponopono” jest procesem uwalniającym Jaźń, od tego wszystkiego co nie jest miłością, ale również pozwalającym Jaźni znowu stać się tym, czym była od samego początku jej stworzenia, czyli odzwierciedleniem Miłości.

Naszym fundamentalnym problemem jest brak wiedzy o tym, kim jesteśmy. Z powodu braku Samo-Identyczności nie jesteśmy w stanie znaleźć naszego własnego (s)pokoju, spokoju w naszym środowisku, ani pozostać całkowicie uwolnionym.

Od setek lat interesują nas funkcje umysłu i rozwinęliśmy wiele teorii by odnaleźć drogę do tego niewyczerpalnego źródła energii.

Starożytni Hawajczycy stosowali od tysięcy lat metodę psychiczno-duchową w celu wykorzystywania siły umysłu i ducha. Metodę jaką stosowali - jest Ho'oponopono (zn. powodować, właściwie postępować, poprawiać błąd ).
Stosowali tę dynamiczną metodę w usuwaniu negatywnego wpływu myśli, słów, emocji i czynów z wcześniejszych inkarnacji i z życia obecnego, oczyszczając się duchowo, mentalnie i fizycznie poprzez proces skruchy, wybaczenia i przemiany.

Proces Ho'oponopono został odnaleziony i dostosowany do czasów współczesnych przez hawajską Kahunkę Morrnah Nalamaku Simeona, która bardzo wcześnie, w młodym wieku uzyskała zdolność uzdrawiania. Punktem zwrotnym i trudnym doświadczeniem w jej życiu, była choroba raka. Wtedy to Morrnah odnalazła i zastosowała stary opis procesu Ho'oponopono i użyła go do wyleczenia siebie. Następnie dostosowała ten proces do czasów współczesnych. Stworzyła program, który w prosty i efektywny sposób pozwala na oczyszczenie duchowe, mentalne i fizyczne, w celu uwolnienia się od stresu i osiągnięcia lepszego zdrowia, dobrego samopoczucia i bezproblemowego kontaktu z innymi.

Proces Ho´oponopono, jest procesem skruchy, wybaczenia i przemiany. Jest on petycją do Miłości by usunęła toksyczne energie i wypełniła miejsce po nich, samą sobą. Miłość dokonuje tego w Umyśle, zaczynając od części Spirytualnej, czyli Nadświadomości. Następnie oczyszcza część Intelektualną uwalniając ją od od form myślowych. W końcu przesuwa się do części Emocjonalnej - podświadomości usuwając toksyczne emocje/uczucia i wypełniając ją sobą, czyli Miłością.

Gdy przeżywamy stres, lub lęk w naszym życiu, i gdy się temu dokładnie przyjrzymy, odkryjemy że przyczyną jest nasza pamięć, a własciwie nasze emocje, które są uwiązane do tej pamięci.
Podświadomość kojarzy dane zdarzenie, lub osobę jaką spotykamy w czasie obecnym, z czymś co nastąpiło w przeszłości. W takiej sytuacji emocje zostają aktywowane i tworzy się stres.

Głównym celem procesu Ho´oponopono jest odnalezienie Boskości w samym sobie.

Ho´oponopono jest ogromnym darem dla ludzkości, który pozwala nam na nawiązanie współpracy z naszą Boskością i naucza jak w każdej chwili możemy prosić by nasze błędy w myślach, słowach i czynach zostały oczyszczone. Proces ten przede wszystkim prowadzi do wolności i całkowitego uwolnienia od przeszłości.
Pamięć, która pozostała z każdego doświadczenia, od momentu Stworzenia, od nieskończonych czasów w przeszłości, zostala zanotowana jako formy myślowe w naszym ciele eterycznym. Ten wspaniały pamiętnik/komputer znany jest jako nasza podświadomość, Unihipili, lub aspekt dziecka.
To wewnętrzne dziecko jest jedną z części naszego Jestectwa

Następnym aspektem jest matka, znana jako Uhane, lub racjonalna myśl. Trzecią częścią jest Aumakua, czyli ojciec, lub nadświadomość, która jest aspektem spirytualnym.

Te trzy aspekty składają się na wewnętrzną rodzinę, która jest w ścisłym związku ze Stwórcą Boskim., i tworzą Samo-I-dentyczność ( Self-I-dentity - „ I „ oznacza tutaj : Ja, Wszystko, Bóg ).
Każda osoba, każda roślina, każdy atom i cząsteczka zawierają w sobie te trzy aspekty i każdy posiada swój własny, specyficzny wzorzec tzw. „ blueprint „.

Ho´oponopono jest bardzo prostą metodą.

Wg. starożytnych hawajczyków każdy problem zaczyna się od myśli. Samo myślenie nie jest problemem.
Problemem jest to, że pewne nasze myśli mają powiązania z bolesnymi wspomnieniami o osobach, miejscach, przedmiotach itd. Intelekt nie jest w stanie rozwiązać problemu, ponieważ intelekt tylko zarządza. My tymczasem życzymy sobie rozwiązać problem.

Ho´oponopono neutralizuje energie związane z osobą, miejscem, czy przedmiotem. Pierwszym zadaniem Ho´oponopono jest oczyszczenie tej energii. I staje się coś wspaniałego!

Energia ta zostaje nie tylko zneutralizowana, ale również uwolniona. To stwarza wolne miejsce, które zostaje wypełnione Swiatłem.

Praktykując Ho´oponopono nie potrzebujemy wiedzy o przyczynie która wywołuje błąd. Jedyną informacją jaka nam jest potrzebna jest zaobserwowanie aktualnego problemu jakiego się doświadcza. Prawdziwą pracą intelektu jest prośba o wybaczenie.
W Ho´oponopono włączamy rodziny, bliskich i przodków. (Niektóre z problemów mogą pochodzić ze strony np. pradziadka, który może ściął komuś głowę w innym stuleciu.)

INNE CELE HO'OPONOPONO

uwolnienie z negatywnych powiązań pochodzących z nieharmonijnych sytuacji,
osiągnięcie równowagi i pokoju; własnego, z innymi, z naturą i z Wszechświatem,
uzdrowienie,
uwolnienie od negatywnych wibracji, pomoc w uwolnieniu uwiązanych do ziemii dusz zmarłych,
oczyszczenie miejsc, sytuacji, żywych istot i nieożywionych przedmiotów,
w reinkarnacji - osobiste uwolnienie od nieszczęśliwych i negatywnych przeżyć w poprzednich wcieleniach i usunięcie ich bez tworzenia stresu.

ZASTOSOWANIE
dla dzieci i dorosłych o wyraźnych zakłóceniach i błędnych funkcjach,
dla umierających - spotkania rodzinne,
wobec ofiar nieszczęść, samobójców, topielców, ofiar wojen i morderców dzieci,sterylizowanych zwierząt,
w przypadku zastępczych matek,
w nieporozumieniach pomiędzy dwiema, lub więcej osobami ( w rodzinie, w interesach ),
w opętaniu przez inne dusze,
w uwolnieniu od negatywnych wibracji,
przy rozpoczęciu nowej pracy, lub innego przedsięwzięcia; aby usunąć zablokowania, które mogłyby przynieść problemy duchowe, mentalne, fizyczne,
w uwolnieniu od negatywnych wibracji,
przy rozpoczęciu nowej pracy, lub innego przedsięwzięcia; aby usunąć zablokowania, które mogłyby przynieść problemy duchowe, mentalne, fizyczne,
w poszukiwaniu korzeni rodzinnych za pomocą drzewa genealogicznego,
przy przygotowaniu do pobytu w szpitalu, sanatorium itp.
O ULECZANIU INNYCH OSÓB

Podobnie jak Morrnah, zalecam by wszyscy, którzy zajmują się uleczaniem innych, stosowali ten proces.
Bardzo ważne jest oczyszczenie karmicznych powiązań z klientami zanim się rozpocznie z nimi pracę, by uniknąć rozbudzenia starych, świadomie nam nie znanych, konfliktów między nami a klientem.
Gdy terapeuta tego nie zrobi i pracuje nad uleczeniem choroby, ryzykuje on przejęciem wszystkich problemów tej osoby, razem ze wszystkim co jest z tym związane. To może spowodować stany wycieńczenia i zniszczeń u terapeuty.

12 STOPNI PROCESU HO`OPONOPONO

Trudno mi w kilku słowach opisać cały proces Ho´oponopono. Jest w nim wiele szczegółów, których nie da sie opisać. To trzeba przeżyć. Ogólnie można powiedzieć, że jest zbudowany z 12 stopni. Otwiera się go krótką modlitwą do Stwórcy, ale nie ma tu mowy o jakimś celu o charakterze tradycjonalnie religijnym. Następych 11 stopni obejmuje specjalna metoda oddychania, cały szereg uwolnienia i duchowego oczyszczenia i wszystko zakańcza się podzięką skierowaną do Całego Stworzenia i wszystkiego i wszystkich, którzy mieli udział w tym procesie. Oprócz tego mamy prostą i piękną medytację, gdzie miedzy innymi mentalnie stosuje się kolory.
Do tego dochodzą trzy ćwiczenia fizyczne, których celem jest harmonizacja trzech części Jaźni ludzkiej.
W Samo-I-dentyczności przez Ho´oponopono (nazwa tego procesu) mamy również kilka metod oczyszczenia psychicznego, fizycznego i ochrony.
Proces ten można stosować w każdej sytuacji, czy też każdego problemu. Nie ogranicza się on do ludzi, ale można go także stosować wobec wszystkiego pochodzenia organicznego i nieorganicznego.
Zaczynamy od tzw. Ankiety. Tam wpisujemy nasze imię i nazwisko, także członków naszej rodziny, przodków i inne osoby, miejsca i sytuacje w naszym środowisku. Włączamy także np. wszystkie rodzaje pracy jaką dokonywaliśmy, współpracowników, klientów, materiały i tranzakcje finansowe. Podróże, miejsca pobytu, szkoły i nauczycieli. Domy, posiadłości, antyki, przedmioty, zwierzęta i rośliny itd. Wszystko to co mogło spowodować stres i brak równowagi. Nawet zmarłych, niewidzialne istoty, wibracje i frekwencje, rytuały i wszystko to co przyniosło negatywny wydźwięk i negatywne wibracje.
Po opisaniu tego wszystkiego rozpoczynamy sam proces Ho´oponopono, a po jego zakończeniu, ankieta zostaje zniszczona przez porwanie jej na kawałki, lub spalenie.

Problem należy włączać do procesu tak długo, jak długo czuje się potrzebę pracy nad nim.
Cała technika procesu jest przekazywana wyłącznie droga ustną i wymaga obecności doświadczonego instruktora.

KILKA PRZYKŁADÓW NA TO, JAK DZIAŁA PROCES HO´OPONOPONO.
1.Gdy mój syn był jeszcze małym dzieckiem, chciał nauczyć się gry na gitarze. Znalazłam prywatnie nauczyciela i zadzwoniłam do niego, by zapytać, czy mógłby nauczać. Claus, tak się nazywa ten muzyk, odpowiedział mi, że niestety nie może, ponieważ miał zerwane ścięgna w prawym ramieniu i miał być poddany operacji. Dostał wyrok od specjalistów, że już nigdy jego ramię i ręka nie będą sprawne. Zaproponowałam, że postaram się mu pomoc. Poprosiłam o adres szpitala, oddział na jakim go mają operować, nazwisko chirurga i datę zabiegu. Zanim się tam udał, przeprowadziłam proces oczyszczający ziemię na której ten szpital się znajduje, wszystko co mi opowiedział, salę operacyjną, karmiczne powiązania między nim a chirurgiem i całym personelem, narzędziami chirurgicznymi (ponieważ w ich podświadomości może być zachowana traumatyczna pamięć) i wszystkie środki farmaceutyczne jakie mają zamiar stosować.Claus zadzwonił do mnie po dwóch tygodniach i opowiedział mi o całej operacji i o późniejszych rezultatach.
Obudził się po operacji i nie czuł żadnego bólu. Był głodny i zamówił sobie befsztyka. Potem poszedł na terapię, gdzie pomału mieli go trenować by mógł tą ręką poruszać. Zapowiedzieli mu, że już nigdy nie będzie mógł podnieść ręki wyżej, niż do wysokości ramienia. Poprosili go, by podniósł obie wyprostowane ręce tak wysoko, jak tylko może. Claus szybko podniósł obie ręce nad głowę i klasnął w dłonie. Nikt tego nie rozumiał, bo jeszcze czegoś podobnego nie widzieli. Obecnie Claus gra wspaniale na swojej gitarze, niemal jak Eric Clapton.

2. Żona Clausa - Duddie, też miała być operowana. Zrobiłam to samo. Zadzwoniła do mnie i opowiedziała, że operacja została odwołana i przeniesiona na inny dzień. Wtedy nie rozumiałam co się stało, lecz powtórzyłam proces. Wynikiem tego było, że dostała najlepszego chirurga w Danii. Też wszystko skończyło się sukcesem.

3. Ta sama Duddie pracowała w specjalnie stworzonym centrum, gdzie zajmowali się prostytutkami uzależnionymi od narkotyków. Jej praca polegała na tym by je wyciągnąć z tego wszystkiego. Czasem zabierała te kobiety do domku letniego i opiekowała się nimi, by je odzwyczaić od narkotyków. Było Boże Narodzenie i zaprosiła jedną z nich do swojego domu, by spędziła Święta razem z nimi. W drugi dzień Świąt zadzwoniła do mnie prosząc o pomoc, bo przeżyli obydwoje koszmar. Jakaś niewidzialna istota usiłowała ich obydwoje udusić poduszkami. To nie żart! Dosłownie przeżyli to fizycznie, i bardzo się bali następnej nocy. Przeprowadziłam proces uwalniając do ziemi uwiązaną duszę i wszystko zniknęło.

4. Ta sama, już była prostytutka, zadzwoniła do mnie, ponieważ miała problemy z czterema innymi duszami, które jej bardzo dokuczały. Dziewczyna była już wykończona fizycznie i psychicznie. Zapytałam ją czy kiedykolwiek zabawiała się wywoływaniem duchów (często tak się dzieje, że nagle zadaje ludziom pytanie, które akurat trafia w samo sedno sprawy). Okazało się, że kiedyś była w więzieniu i zabawiali się tam właśnie wywoływaniem duchów. Dziewczyna sprowadziła sobie na głowę dusze jakiś zbrodniarzy z przeszłości, którzy zostali skazani na śmierć właśnie w tym więzieniu. Nad nią pracowałam kilka razy aby się udało i w końcu dusze te zostały uwolnione, ona również. Prosiłam ją potem żeby mi przyrzekła, że już nigdy tego nie będzie robić. Potem słyszałam, że zdobyła jakieś wykształcenie, pracuje w innym zawodzie, skończyła z prostytucją, wyszła za mąż i jest szczęśliwa.

5. Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, gdy otrzymałam zaproszenie od Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie by przeprowadzić krótki, jednodniowy kurs o stosowaniu kryształów. Ponieważ musiałam mieć ze sobą bardzo dużo różnych kamieni o sporej wartości, przygotowałam całą ich listę. Na lotnisku w Warszawie poszłam do celniczki z kamieniami i listą, i poprosiłam żeby to sprawdzili i poświadczyli, po to by nie mieć później problemów z ich wywozem. Celniczka, bardzo ważna pani w mundurze, powiedziała mi, że muszę wpłacić 10% ich wartości i pieniądze będą mi zwrócone w poniedziałek. Nie miałam ze sobą tyle pieniędzy. Powiedziała mi, że w takim razie musze je zdeponować u nich i odebrać też w poniedziałek. Po pierwsze miałam wracać już w niedzielę, a po drugie nie mogłam przeprowadzić kursu bez tych kryształów. Nie pomogło tłumaczenie, że miałam oficjalne zaproszenie z Towarzystwa, celniczka nie chciała się ugiąć. Byłam w rozpaczy. Szybko skorzystałam z jednych z metod w Ho´oponopono. Nagle ta pani poszła do biura szefa i po chwili przyszła do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Powiedziała mi: “Wie pani co, niech pani te kryształy ze sobą zabierze i niech pani nic o tym nie mówi przy wyjeździe”. Nagle wszystko było w porządku! Kurs także udał się wspaniale. Wtedy jeszcze nikt nic nie wiedział o kryształach.

6. Video mojej mamy w żaden sposób nie chciało działać. Oddała je do reperacji, ale nikt nie mógł sobie z tym dać rady. Sama też usiłowałam odnaleźć różne kanały na tej maszynie, ale nic nie działało. Poszłam do domu, zrobiłam proces, który zajął mi około godziny „pracy”. Następnego dnia wybrałam sie do mamy i powiedziałam jej, że teraz powinno być wszystko w porządku. Włączyłam je i od razu działało. (podświadomość tej maszyny została uwolniona od traumy.)

7. Mam przyjaciółkę, Polkę, która mieszka tu od wielu lat. Ania jest lekarką i nauczyła się procesu Ho´oponopono. Był okres czasu, gdy pracowała na oddziale psychiatrii. Były tam dosyć ciężkie przypadki i dziewczyna była coraz bardziej wykończona. Zaproponowałam jej żeby zaczęła robić Ho´oponopono by oczyszczać powiązania karmiczne pomiędzy sobą a pacjentami. Potem mi opowiedziała, że nagle jej pacjenci zaczęli powracać do zdrowia i nie potrzebowali już tak silnych środków uspokajających. Ona też przestała być tak wymęczona.

8. Zadzwoniła do mnie kobieta, która opowiedziała mi, że kupili przepiękny dom, właściwie stary dwór, i od kiedy tam zamieszkali zaczęły się ich problemy. Sama zaczęła zaglądać do butelki, jedno z ich dzieci zostało tam zgwałcone, mąż zrobił się złośliwy, pies zamiast normalnie się zachowywać, zaczął się czołgać, kot zdziczał i sama widziała jakieś dziwne stworzenia. Byli wszyscy w takim stanie, że już chcieli z tego przepięknego domu uciec. Nie bardzo wierzyła w to co ja robię i bardzo chciała, żebym ze sobą zabrała jasnowidzkę. Akurat znam taką panią i spytałam ją czy zechce ze mną tam pojechać. Ja nic nie widziałam, ale czułam okropne wibracje jeszcze w samej bramie do posiadłości. Obeszłyśmy całą posiadłość. Przyjemne to nie było. Mąż tej kobiety był jakoś wrogo do nas nastawiony. Ponieważ to stary majątek, więc mieli księgi, w których opisani byli wszyscy poprzedni mieszkańcy posiadłości. Monika, ta jasnowidząca, widziała pełno różnych rzeczy. Ja też źle się tam czułam. Było tam, w niektórych miejscach bardzo zimno. W mojej ankiecie opisałam miejsce, sytuacje i dodałam te informacje jakie znalazłyśmy w tych księgach. Kiedyś mieszkał tam biskup, który gwałcił kobiety, a jedna z nich została tam zamurowana w ścianie. Mieszkał tam też ktoś kto miał fabrykę alkoholu. Trwało to parę godzin zanim opisałam całą sytuację w mojej tzw. ankiecie. Gdy już wszystko opisałam usiadłam sama w pustym pomieszczeniu i przeprowadziłam proces Ho´oponopono. Monika siedziała razem z właścicielami. Gdy zakończyłam moją pracę, wyszłam do nich. Mąż tej pani przyszedł do nas uśmiechnięty z tacą z napojami, dzieci bawiły się szczęśliwe w ogrodzie i zaczęły wychodzić na zewnątrz ogrodu, czego nigdy nie robiły ze względu na lęk przed innymi ludźmi. Pies skoczył mi w ramiona i oblizał mi twarz, a kot zaczął obcierać się o moje nogi. Kobieta, która prosiła o pomoc też była zmieniona. Jej poprzednio wymęczona twarz, nagle rozjaśniała. Wszystko zostało oczyszczone i cała rodzina została w tym domu. Potem, w drodze do domu spytałam Monikę co o tym myśli. Monika opowiedziała mi, że widziała jak w czasie gdy robiłam ten proces, zaczęły ulatywać w powietrze różne istoty i w miejscach gdzie była „ciemność”, wstąpiło Światło. Potem ją zapytałam, jaki związek miała ta kobieta z tym miejscem. Powiedziała mi, że ona kiedyś, w poprzednich wcieleniach, była strażnikiem więziennym i pilnowała tego biskupa, który zamordował tam kobietę. Też miała powiązania z tym producentem alkoholu. W momencie gdy się tam sprowadzili, zostały nagle uwolnione karmiczne powiązania między nią, a całą pamięcią, która istniała w tym miejscu.

9. Mieszkałam w Kopenhadze przez około 30 lat. Kiedyś, ponad 20 lat temu byłam na wakacjach na Bornholmie. Tak mi się tu podobało, że marzyłam o tym, by tu zamieszkać. Straciłam pracę jako bioanalityk i to dlatego, że uleczyłam paru pacjentów w szpitalu w którym pracowałam. Ale to inna sprawa. Byłam bez pracy i dochodów. Dostawałam zapomogę i nie miałam żadnych pieniędzy. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zbudowano most łączący Kopenhagę ze Szwecją i na Bornholm można było przyjechać w ciągu 3-4 godzin. Moja znajoma chciała kupić sobie dom na Bornholmie i zapytała mnie, czy bym się z nią nie wybrała na Bornholm, na parę dni. Szukałyśmy dla niej domu i nic jej nie odpowiadało. Ostatniego dnia naszego pobytu podjechałyśmy do miejscowości, w której obecnie mieszkam. Ona już ze wszystkiego zrezygnowała, ale ja nagle poczułam, że ten dom, to wymarzone miejsce dla mnie. Wtedy wydawało mi się niemożliwością kupienie domu, ponieważ miałam tylko wprawdzie piękne mieszkanie w Kopenhadze, ale byłam bez pracy i bez dochodów. Wszyscy mi mówili, że to niemożliwe kupić dom, nie posiadając pieniędzy. Mówili mi, że żaden pośrednik, ani żaden bank nie zgodzi sie na to, żeby sprzedać mi dom. Trzeba było wtedy wziąć pożyczkę, ale chcieli pewności, że na tym nie stracą. Przeprowadziłam wtedy proces Ho´oponopono na całą sytuację, na powiązania między mną, a tymi wszystkimi związanymi z transakcjami i wszyscy byli mi bardzo pomocni. Kupiłam dom nie mając grosza i dotychczas w nim mieszkam.

10. Pewna pani bardzo lubiła pływać. Jedynym jej towarzyszem życia, po śmierci jej męża, był jej pies. Pies bał się wody i szalał, gdy ta pani wchodziła do wody by popływać. Po oczyszczeniu lęku tego psa, cały strach przed wodą zniknął i dzisiaj pływają razem.

Jest jeszcze wiele, wiele przykładów na to, jak przeróżne problemy mogą być rozwiązane za pomocą tego procesu. Osobiście jestem wdzięczna Mojej wielkiej nauczycielce Morrnah Nalamaku Simeona za ten cudowny dar i za to, że mi pozwoliła, wprawdzie dopiero po 11 latach praktykowania, tego nauczać i przekazywać ten dar innym.
Sama pracowałam przez wiele lat nad uleczaniem innych. Zauważyłam, że zaczęłam przejmować bóle i problemy innych ludzi, którzy się do mnie zgłaszali. Wtedy stosowałam Reiki, kryształy i inne metody uleczania. Czułam, że jeśli tak dalej pójdzie, to któregoś dnia sama znajdę się w wózku inwalidzkim. Dziwiłam się, że były okresy, gdy do mnie zwracali się ludzie np. z bólami kolan, czy kręgosłupa. Sama zaczęłam odczuwać te same problemy. Pomyślałam sobie, że oni na pewno przychodzą do mnie by mi coś pokazać. Zaczęłam oczyszczać mój własny udział i odpowiedzialność za problemy jakie spotykałam wokół mnie i u moich klientów. Zaczęłam wracać do sił, a moi klienci także wracali do zdrowia. Ponieważ jeszcze ludziom w głowie się nie mieści, że można coś uleczyć bez spotkania z terapeuta, więc jeszcze robię te stare terapie, bo pewnie ludzie mają więcej zaufania, gdy czują coś namacalnego. Przed ich wizytą przeprowadzam proces by oczyścić karmiczne powiązania między nami, a po terapii, gdy idą do domu, siadam sama i oczyszczam problemy. To zawsze działa pozytywnie, chociaż nawet nie wiedzą na czym to polega. Inna sprawa jest, że już do mnie nie wracają na poprawki i mniej zarabiam, ale to mi specjalnie nie dokucza.

Niektórzy znający Ho´oponopono, śmieją się ze mnie, że robie podwójną robotę. Mam nadzieję, że któregoś dnia tak się stanie, że metoda ta będzie uznana i praktykowana przez tysiące ludzi.
Gdy się przeprowadza taki proces oczyszcza się swoją własną karmę, karmę wszystkich swoich przodków i wszystkich/wszystkiego co się wpisuje w ankietę. To działa jak kropla wody, która spadając do jeziora, tworzy kręgi. Morrnah powiedziała mi, że gdyby co tysięczna osoba praktykowała Ho´oponopono, to po sześciu latach zamknięto by więzienia, szpitale i przestał by istnieć głód, bieda i wojny.
Jeśli się wyjdzie z założenia, że żyjemy wiecznie i ciągle wracamy by doświadczać czegoś nowego w nowym wcieleniu, to mamy unikalną okazję do uwolnienia się od starego balastu w tym obecnym życiu, i do tego by pozostać już uwolnionym na całą przyszłość. Razem z nami wszystko i wszyscy również zostaje uwolnione. To ma znaczenie dla nas wszystkich, dla Ziemi i dla Kosmosu!

Aby osiągnąć harmonię powinno kierować się następującymi zasadami:
1. Świat fizyczny jest odzwierciedleniem naszych myśli.
2. Gdy nasze myśli są o charakterze destrukcyjnym, stworzą one destrukcję fizycznej rzeczywistości.
3. Gdy nasze myśli są harmonijne, tworzą one fizyczną rzeczywistość bliską Miłości.
4. Jesteśmy w 100% odpowiedzialni za stworzenie naszego fizycznego wszechświata w sposób jaki on wygląda.
5. Jesteśmy w 100% odpowiedzialni za korygowanie destruktywnych myśli, które powodują problematyczną rzeczywistość.
6. Nie istnieje nic na zewnątrz. Wszystko istnieje jako nasza własna myśl.

Osobiście stosuję Ho'oponopono w wielu sytuacjach jakie spotykam w moim życiu prywatnym i zawodowym. Nawet oczyszczałam zatrute jeziora i algi w wodach wokół Bornholmu. Proces ten dał mi odwagę porzucenia pracy za mikroskopem, rzucenia się w nieznane, sukces w pracy która lubię, przyjazne stosunki z ludźmi i głębsze poznanie samej siebie. Mam również pozytywne rezultaty w uzdrawianiu na odległość, w rozwiązywaniu niewytłumaczalnych zjawisk - także w uzdrawianiu zwierząt i miejsc zamieszkania. Sama doświadczam, że mam coraz bardziej rozwiniętą intuicję i widzę jakie to Życie jest wspaniałe. Ponieważ przeżyłam wiele wcieleń i narobiłam sama, jak każdy z nas wiele szkód, pracuję nad oczyszczaniem prawie codziennie i mam nadzieję, że zdążę oczyścić wszystkie te traumy i szkody zanim nastąpi czas opuszczenia tej Cudownej Planety Ziemi.
Obecnie mieszkam na wschodnim wybrzeżu malowniczego Bornholmu, który nazywam Krasnoludkowem. Tutaj znajduje się moje atelièr, gdzie maluję, wystawiam, uleczam i nauczam. Jeśli macie Państwo ochotę zobaczyć część moich obrazów proszę zajrzeć na www.artvis.dk
Właśnie sobie pomyślałam, że kto wie, może któregoś dnia powrócę z powrotem do Polski. Może przeżyłam te wszystkie traumy, kiedy musiałam opuścić mój ukochany kraj Polskę, po to by się nauczyć różnych form uleczania, po to by spotkać Morrnah, zostać instruktorem i podarować to wszystko Polakom, którzy tego bardzo teraz potrzebują. Mieszkałam we Wiedniu, w Rzymie, W Kopenhadze i zbliżam się do Polski, za która zawsze bardzo tęskniłam.

I na zakończenie chcę dodać, że Huna, którą znam, to nie Ho´oponopono. Każda z tych nauk to oddzielna dziedzina i jak poinformowała mnie Morrnah Simeona, za pomocą Huny jesteśmy w stanie manipulować, podczas gdy to jest niemożliwe w Ho´oponopono.
Poza tym słyszałam, że Hawajczycy żyli na Hawajach od tysięcy lat i ich wiedza pochodzi z Lemurii (Mu). Podróżowali po całym niemal świecie, by powrócić tam skąd pochodzą. Mogą Państwo poczytać o śladach Huny w książkach Max Freedom Long.
Morrnah od nas odeszła, ale od czasu do czasu mnie odwiedza i jest zawsze obecna podczas seminariów.
Nauczyła procesu Ho´oponopono około 700 osób w Warszawie i szkoda, że istnieje obecnie mała garstka ludzi, którzy doceniają ten skarb jaki im podarowała.
Z poszanowaniem i serdecznymi pozdrowieniami
Anna Kligert

BIAŁA MAGIA KAHUNÓW
Ho'oponopono- powrót do domu

Czwarty Wymiar nr 8/2007 Joanna Mądrzak

Gdy zaakceptujemy, iż jesteśmy całkowitą sumą wszystkich minionych myśli, uczuć, słów i czynów, że nasze obecne życie i podejmowanie decyzji zabarwione jest pamięcią z przeszłości, zaczynamy dostrzegać jak proces Ho'oponopono, który koryguje i naprawia błędy, może zmienić całe nasze życie, naszą rodzinę i 0x08 graphic
społeczeństwo.

Przodkowie dzisiejszych Hawajczyków zasiedlili Wyspy Hawajskie na początku naszej ery. Przybyli najprawdopodobniej z Markizów oraz z innych wysp Polinezji. Według legend byli potomkami mieszkańców Plejad, którzy przybyli na Ziemię przed wieloma tysiącami lat i osiedlili się na wielkiej wyspie Oceanu Spokojnego, która nazywała się Mu. Ich wiedza została rozpowszechniona w Chinach, Egipcie, Indiach i innych regionach. Legenda ta wydaje się fantastyczna, jednak wiele pojęć charakterystycznych dla starożytnej hawajskiej wiedzy dotyczącej człowieka można odnaleźć w tradycjach ezoterycznych różnych innych kultur. Co więcej, są one wykorzystywane do dziś w bardzo współczesnych technikach, takich jak NLP.

Do momentu pojawienia się na Hawajach chrześcijańskich misjonarzy nie istniał tam język pisany, wiedza była przekazywana ustnie. Kahuna - czyli ten, który strzeże tajemnicy, musiał dokładnie opanować słowa pieśni, w których zawarte były informacje dotyczące różnych dziedzin życia. Byli więc Kahuni specjaliści od polowań, budowania łodzi, uzdrawiania. Kahuna Lapu'au znaczy po hawajsku "specjalista od uzdrawiania".
Istotą hawajskiej filozofii było "lokahi", czyli jedność oraz "pono" - harmonia ze wszystkimi, wszystkim, co istnieje, z całym kosmosem. Wszystkie istoty oraz materia nieożywiona zrodziła się według ich wierzeń ze związku ojca w niebie Wakea oraz ziemskiej matki Papa. Wszystko więc, od człowieka po najmniejszy kamień, ma swoją duszę, świadomość i zdolność komunikacji.
Ostatnią królową Hawajów była Lilinokalani. W 1893 została obalona w wyniku inwazji zbrojnej USA. Wyspy zostały zaanektowane przez rząd amerykański. Zdetronizowana królowa podjęła wówczas próbę przetłumaczenia na język angielski Kumulipo - starożytnej hawajskiej pieśni stworzenia.

Trzydzieści lat później urodziła się Morrnah Nalamaku Simeona. Jej ojciec pamiętał jeszcze wolne Hawaje, był on wtedy rybakiem i należał do dworu królowej. Morrnah była zaledwie trzyletnią dziewczynką, gdy ujawniła niezwykły dar uzdrawiania. Rozpoznano w niej Kahunę Lapa'au
- uzdrowicielkę. Morrnah nie pobierała żadnych nauk w tej dziedzinie, posiadała już bowiem całą wiedzę. Przyszła z nią na świat. Była niezwykłym dzieckiem, do dziś krążą legendy o tym, jak wkładała rękę do rzeki, a ryby same podpływały do jej dłoni. Gdy była już dojrzałą kobietą, zachorowała na raka, nowotwór okazał się być złośliwy. Był to przełomowy moment w jej życiu i misji, jaką miała do zrealizowania na Ziemi. Wyzdrowiała dzięki swoim zdolnościom, wiedzy oraz zastosowaniu starożytnego hawajskiego procesu Ho'oponopono.

Tradycyjne Ho'ponopono, zawsze prowadzone przez Kahunę, było ważnym elementem życia społeczności hawajskiej
- Ohany. Żaden problem nie był tam rozpatrywany w oderwaniu od reszty rodziny i wszystkich osób z nim związanych. Jednak Morrnah otrzymała Ho'oponopono wprost ze Źródła, nikt nie uczył jej tego procesu.

Doświadczywszy mocy Ho'oponopono, postanowiła zaadaptować je w taki sposób, aby mogło być opanowane i stosowane indywidualnie przez każdego przeciętnego człowieka, nawet, jeśli nie specjalizuje się w uleczaniu innych. Wyzwaniem było przełożenie wiedzy dotyczącej tego procesu na język angielski. Hawajski jest językiem aglutacyjnym, nie posiada znanej nam gramatyki, fleksji i składni, wyrazy tworzy się w nim poprzez powtarzanie sylab. Od tysięcy lat wiedza przekazywana była z ust do ust. Uczeń nie mógł zmienić ani jednego słowa, ani jednej sylaby. Dzięki temu mądrość starożytnych Hawajczyków przetrwała. Wierności przekazu zawdzięcza ona zachowanie czystej formy przez tyle tysięcy lat. Większość innych starożytnych przekładów została tak zniekształcona, wielokrotnie tendencyjnie przeinterpretowana, że słowa zatraciły swą moc i prawdziwe znaczenie. Morrnah otrzymała duchowe prowadzenie - tak powstała SELF- I - DENTITY, SAMO-IDENTYCZNOŚĆ POPRZEZ HO'OPONOPONO - proces oczyszczania, uwalniania, w którym bierze udział człowiek w bezpośrednim połączeniu z Boskością. W procesie tym odnajduje on swoją boską cząstkę, swoje JA. SAMO-IDENTYCZNOŚĆ, to powrót do źródła, powrót do domu. Bardzo dbała o to, żeby znaczenie słów nie zostało zniekształcone. Ofiarowała ona światu skarb Miłości i Wybaczania w działaniu. Był to jednak dar dedykowany nie tylko człowiekowi Zachodu, ale dar dla całej planety.
W latach siedemdziesiątych Morrnah założyła ona "The Foundation of I" Freedom of Cosmos, (Fundacja JA, Wolność Kosmosu), której zadaniem było propagować Ho'oponopono. W Europie powstał jej oddział Pacifica Seminars.

W roku 1980 Morrnah postanowiła opuścić Hawaje, żeby podzielić się tym darem ze światem zachodnim.Asystentem Morrnah był doktor Ihaleakala Hew Len, (psycholog, który trafił do Morrnah, szukając pomocy dla swej ciężko chorej córeczki. Morrnah uzdrowiła dziewczynkę, a doktor Ihaleakala podróżował i pomagał Kahunce aż do jej śmierci. Do dziś przewodniczy on Fundacji JA.
Dr Ihaleakala Hew Len również osiągał niezwykle spektakularne efekty, posługując się Ho'ponopono w trakcie swojej praktyki psychologa w Hawajskim Szpitalu Państwowym, gdzie zajmował się niebezpiecznymi dla otoczenia psychicznie chorymi kryminalistami. Stosowanie Ho'oponopono nie wymagało fizycznego kontaktu z pacjentem. Zwracał się do Boskości z pytaniem, w jaki sposób może im pomóc. Często powtarzał, iż Boskość mówiła mu zawsze, że już czas, żeby wszystkie dzieci wróciły do domu. Dzieci, czyli ludzie, zwierzęta, minerały, wszystko, co istnieje.

0x08 graphic
Mornah wykładała i nauczała w wielu stanach Ameryki Północnej oraz w Europie i na pozostałych kontynentach. W spotkaniach z nią brały udział ogromne rzesze ludzi. Podczas wizyty w Chinach liczba uczestników kursu przekroczyła piętnaście tysięcy. Jej prace zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. SAMO-IDENTYCZNOŚĆ poprzez Ho'oponopono okazała się być tak głęboko działającym i skutecznym narzędziem, że zainteresowały się nim instytucje naukowe, medyczne, uczelnie oraz organizacje społeczne i międzynarodowe. Organizacja Narodów Zjednoczonych trzykrotnie zaprosiła ją na wykłady i szkolenia. Była zapraszana również na posiedzenia Światowej Organizacji Zdrowia. Dzięki niej procesu nauczyło się ponad półtora miliona osób na całym świecie.
Morrnah mówiła, że współczesnemu człowiekowi Zachodu bardzo trudno jest odłożyć na bok analityczne myślenie i zbliżyć się do swojego Wyższego Ja. Ludzie Zachodu sięgają bowiem wyżyn intelektualnych i to na wiele ekstremalnych sposobów. Płacą za to poczuciem rozbicia i oddzielenia. Wpadając w pułapkę analizy, nie dopuszczają Boskości do swego życia. Zamiast tego prowadzą nieustanną walkę ze wszystkimi problemami i przeciwnościami. Nie pozwalają, aby boska energia płynęła poprzez nich i działała dla ich najwyższego dobra. Nie chcą powierzyć jej swoich problemów, wolą walczyć sami. Nie potrafią zrozumieć, że świat zewnętrzny nie jest niezależną od nich kreacją. Nie chcą zaakceptować, że jest on jedynie odzwierciedleniem ich własnego wnętrza. Powtarzała zawsze, że każdy stres, choroba, problem w relacjach może być uleczony dzięki pracy z samym sobą.

Ho'oponopono polecała szczególnie osobom, które zajmowały się uzdrawianiem, zarówno w ramach medycyny zachodniej, jak i healerom. Podkreślała, że wszyscy jesteśmy połączeni ze sobą więzami karmicznymi, tak więc bardzo wskazane jest, żeby oczyścić takie połączenia pomiędzy pacjentem a uzdrowicielem, gdyż w innym przypadku mogą się one uaktywnić w procesie. Morrnah była niezwykle skromną, pełną pokory, zawsze posłuszną boskiemu prowadzeniu osobą. Wierzyła, że jeśli pacjent trafił właśnie do niej, to ona jest w jakiś sposób współodpowiedzialna za jego chorobę. Dlatego tak częste są przypadki, gdy dany uzdrowiciel nie powinien po prostu pracować z jakimś pacjentem. Zawsze należy prosić o pozwolenie pracy z konkretną osobą. Jeśli się go nie uzyska i pomimo to podejmie się terapii, wówczas można przejąć na siebie jego karmicznie obciążenia.

W 1983 roku w uznaniu jej zdolności, pracy i oddania hawajskiemu językowi, kulturze oraz kultywowaniu sztuki uzdrawiania i nauczanie SAMO-IDENTYCZNOŚCI poprzez Ho'oponopono władze Stanu Hawaje oraz Misja Hongwanji w Honolulu uhonorowały ją tytułem "Living Treasure of Hawaii" ("Żyjący Skarb Hawajów").
Nie był to jedyny z zasłużonych zaszczytów, jakie ją spotkały. ONZ oraz Uniwersytet Cambridge opublikowały jej biografię, podkreślając zasługi dla społeczeństwa..

Morrnah odwiedziła również Polskę i to w bardzo ważnym dla naszego kraju momencie. Nauczała Ho'oponopono, a następnie udała się na Jasną Górę w celu oczyszczenie i uwolnienia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej oraz skarbca klasztornego z energii żalu i rozpaczy, której niezmierzone pokłady nagromadziły się tam od początku istnienia. Miejsce to, tak ważne dla naszego narodu, stanowi jego podświadomość, w której kumulowana jest pamięć bolesnych, traumatycznych wydarzeń. Przez setki lat nagromadziły się tam olbrzymie pokłady żalów, problemów, bolączek i tragedii ludzi, którzy trafiali tam z prośbą o boskie wstawiennictwo. W tej niezwykłej pielgrzymce Morrnah i doktorowi Ihaleakali Hew Len towarzyszyła ekipa TV. Jeszcze podczas ich pobytu w Polsce telewizja pokazała wywiad z nimi. Morrnah twierdziła, że teraz, gdy podświadomość Polski jest oczyszczona z najcięższego bagażu, zarówno Polska, jak i Europa będą mogły w końcu uzyskać wolność. Przepowiedziała rozbicie skostniałego systemu w Europie. 14 i 15 października Morrnah nauczała Ho'oponopono w Warszawie, po czym udała się do Częstochowy. Cztery tygodnie później, 9 listopada 1989 roku runął Mur Berliński.
11 listopada 1992 roku Morrnah przebywała w Niemczech. Nagle oznajmiła, iż jej zadanie na Ziemi zostało już wykonane i po prostu udała się na spoczynek. Odeszła z taką samą pokorą, z jaką szła przez życie.

- 1 -



Wyszukiwarka