Temat: Mityczna koncepcja narodu polskiego w „Królu-Duchu” J. Słowackiego.
Znajdziesz w nim tajemnicę początku i końca- Alfę i Omegę świata- a zarazem i Ojczyzny.
W przedmowie do drugiego wydania rapsodu Króla-Ducha, zwracając się do Polski, której dzieło to ofiarował, tak właśnie pisał Juliusz Słowacki. Ze względu na fragmentaryczność poematu trudno wykazać, na ile Słowackiemu udałoby się połączyć w całość dzieło o prawach genezyjskich z metempsychiczną wędrówką Ducha przez historię i narracyjnym poematem o dziejach. Jednakże kreśląc w ten sposób wizję tego niezwykłego poematu, w jednej z projektowanych wersji wstępu określił go tak właśnie. Z punktu widzenia tejże pracy będzie to kluczowe hasło interpretacyjne.
Na wstępie jednak należy zaznaczyć pewien istotny kontekst, na który natknie się każdy badacz i odbiorca Króla-Ducha.
Król-Duch jest tak dziwnym dziełem, które istnieje, ale i nie istnieje. Pierwszy rapsod poeta ogłosił bezimiennie w roku 1847, ale dalsze rapsody pozostały na długo w rękopisach. Król-Duch nie został ukończony, pracę nad piątym rapsodem przerwała Słowackiemu śmierć. Dlatego też istnieją jedynie wersje, warianty, odmiany tego poematu, a to, co nazywa się tekstem głównym, jest zupełnie dowolną konstrukcją, której autorami są kolejni wydawcy. Warto jednak dodać, że romantycy chętnie pozostawiali otwartą formę dzieł zapowiadając tym samym ich ciągi dalsze.
Ponadto mamy do czynienia z utworem tajemniczym, który pozostał niezrozumiany nawet przez współczesnych twórców i przyjaciół Słowackiego. Zygmunt Krasiński w swoich listach odniósł się z dezaprobatą do jego zdaniem tak nowego i odbiegającego od elastycznej poetyki romantycznego dzieła, podkreślając to nawet przez przekręcenie tytułu utworu Słowackiego:
Nic prawiem nie zrozumiał w Królu Duchów, jeśli dwadzieścia strof to najwięcej; wiersz prześliczny, ale to jak w kalejdoskopie rysunki barw pełne, lecz bez treści żadnej; dźwięki najdźwięczniejsze, ale bez myśli , przynajmniej tak schowana, że jej ja nie mogę dojść, może też zgłupiałem. Jużci wiem, że idzie o metempsychozę ducha człowieczego, i to przez wieki wszystkie polskich dziejów; to wiem, ale nic więcej! Albom ja wariat czytelnik, albo autor, co pisał.
Kiedy Zygmunt Szczęsny Feliński skarżył się Słowackiemu, że nie jest w stanie pojąć Króla-Ducha i prosił go o wyjaśnienie ciemnych ustępów, usłyszał taką odpowiedź: Czytaj z prostotą dziecka, a sam zrozumiesz.
Dlatego też nie dziwi to, że nawet i dziś studiując Słowackiego spotkać można tego typu określenia o Królu-Duchu jak poemat trudny, mistyczny i niezrozumiały.
Z kolei Mickiewicz określił śmiało całokształt twórczości Słowackiego jako Kościół bez Boga, interpretowaną jako poezję bez idei, bez wiary, bez ducha.
Słowacki rywalizując z Mickiewiczem próbował go naturalnie przewyższyć, dlatego też nastawiony był na dzieła bardziej uniwersalne, pełniejsze. Kiedy jednak przystępował dziesięć lat później do pisania Króla-Ducha jego zasadniczym celem stało się przekazanie bliźnim esencji swego objawienia, istoty nowej prawdy. Aby w pełni zrealizować pragnienie pogodzenia poetyckiego źródła rewelacji i natchnienia jako narzędzia poznania prawdy, Słowacki poprzez odwołanie do poetyki romantycznej epopei próbował przekazać swoją prawdę w ogóle, prawdę o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, o celach finalnych.
W sierpniu 1844 roku podczas pobytu w Parnie, nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego, poeta ostatecznie formułuje własny system filozoficzno- mistyczny, wyrażony przede wszystkim w nie opublikowanym nigdy za życia Genezis z Ducha, którym zachwycą się wkrótce młodopolanie, a także niedokończonym poemacie Król-Duch. Genezis z Ducha było opowieścią o dziejach natury, Król-Duch miał analogicznie dać syntezę historii ludzkości. Kluczowa kwestia owej mistyki zawiera się w tezie, w stwierdzeniu, że wszystko przez Ducha i dla Ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje. Jednak system genezyjski obejmował człowieka nie tylko jako twór natury, ponieważ Słowacki te same zasady przeniósł na człowieka jako na twór historii. Już w Genezis… pisał: […] w historii ludzi powtórzyła się jak w zwierciadle cała historia ducha w przyrodzeniu. W ten sposób warto wskazać, że pomiędzy Genezis z Ducha a Królem-Duchem istnieje pewne powiązanie. Opiera się ono na pomoście między filozofią natury a filozofią historii, na ogarnięciu swym zakresem wszelakich bytów powołanych do istnienia.
W Królu-Duchu wyśpiewał Słowacki swój sen o potędze duchowej i fizycznej. W szerszym znaczeniu sny o potędze poetów emigracji po roku 1830 były wyrazem nastrojów całego narodu, a zwłaszcza emigracji. Zbrodnia dokonana na wielkim narodzie, brak wolności słowa w kraju i wolność słowa bez kraju stwarzały nienormalną sytuację, doprowadzały do neurozy patriotycznej. „Misja” Towiańskiego mogła udać się tylko w takich warunkach. Także legenda wieków polskich, stworzona przez Słowackiego w Królu-Duchu, byłaby czymś niezrozumiałym w innej sytuacji historycznej.
Słowacki wydał pierwszy rapsod Króla-Ducha rezygnując z sygnowania go własnym imieniem i nazwiskiem. W pewnej fazie przygotowania do druku projektował nawet przedmowę, w której autorem poematu uczynił postać fikcyjną - Józefata Dumanowskiego, poetę szalonego, w myśl romantycznych przeświadczeń nawiedzonego i widzącego więcej, poetę o biografii zbliżonej do własnej. Zrezygnował jednak z tej mistyfikacji romantycznej uznając to za nazbyt literackie, poetyczne, a przez to oddalające się od celu głoszenia prawdy Bożej.
Ostatnim ważnym aspektem, który należy jeszcze omówić jest kwestia określenia, jakie „ja”, czyje „ja” opowiada o swoich dziejach w Królu-Duchu. Wydawało się to nie sprawiać badaczom żadnej trudności. Otóż Słowacki uznał, że jest wielkim, królewskim duchem, i opowiadał w Królu-Duchu odwieczne dzieje swojego ducha bytującego- ewoluującego - w kolejnych wcieleniach. Oto kilka opinii na ten temat:
Małecki: identyfikował on osobę własną z bohaterem dzieła swojego i nie w innym sensie przesuwa w nim wątek całych jego dziejów mistycznych, jak tylko w tym, ze jest to jego własna odwieczna przeszłość, własna jego coraz się powtarzająca palingeneza.
Tretiak: miał siebie za Króla-Ducha i wyobrażał sobie, że w poemacie noszącym tę nazwę przedstawia własne przedwiekowe dzieje.
Kleiner: Ośrodkiem dziejów globowych jest bohater utożsamiony z poetą. Kleiner proponuje, że jeśli Król-Duch będzie czytany jako autobiografia symboliczna Słowackiego, to może okazać się nie tak zawiłym poematem.
Jastrun: Później Słowacki w marzeniu swoim stanie się jedynym wodzem narodu i napisze cykl rapsodów „Króla-Ducha”, które mają ukazać dzieje jego ducha wcielającego się w różne postacie królów polskich.
Roman Dąbrowski, rozważający kwestię podmiotu mówiącego Króla-Ducha, dochodzi do wniosku, iż utwór ten:
Możemy dziś uznać za dzieło o doświadczeniach poety (w szczególności poety romantycznego), dla którego podstawowa forma aktywności skupia się wokół operowania słowem, kreowania przez nie światów na miarę wybujałych marzeń i przekonania o nieograniczoności własnej mocy twórczej. Jest to równocześnie aktywność ukierunkowana poprzez znaki danej kultury na kontakt z innymi, wobec których „ja” poety manifestuje siebie, potwierdza niejako siebie i swoją wyjątkową rolę.
Oczywiście, nie można zlekceważyć tych wszystkich opinii, ale z punktu widzenia tematu tej pracy przytoczę teraz opinie, które będą tu bardziej pomocne.
Analizy twórców Młodej Polski podkreślają często, że głównym tematem Króla-Ducha jest właśnie jaźń poety. Dziś podkreśla się raczej inny aspekt tej podmiotowości, dodajmy, że pozwoliła ona Słowackiemu na zbudowanie mitu. Stanisław Makowski pisze, że:
Przez wybrane fragmenty wiekowej biografii ducha można więc było- nie ujawniając od razu wszystkich tajemnic- wyrazić całość. Zniesienie różnicy miedzy częścią i całością pozwalało również na utożsamienie „ja” mówiącego w poemacie z „ja” stanowiącym ducha narodu i „ja” autorskim, co w czasach Słowackiego było propozycja nowatorska. Dopiero tak pojmowany poeta „z ducha własnego starał się tłumaczyć świat i ojczyznę”.
Jednakże to Piotr Chmielowski daje zadziwiająco trafne określenie podłoża poematu. Jest to sąd mało znany, dlatego też zostanie tu przytoczony w całości:
Słowacki myślał na serio o sowim utworze, nie lekceważył go i nie uważał za baśń. A na jakimże gruncie zbudowany jest „Król-Duch”? Na czysto mitycznym. Wędrówka ducha poprzez wieki całe, wyłanianie się jego coraz w innych kształtach, które brał na siebie z mocy bożej; rzucanie uroków na kraje i narody, które w jednej chwili kamienieją, walki duchów dobrych z potęgami ciemności, wykradzenie światła bożego przez Pychę (Rzepichę), tę „Prometeankę słowiańską”, jak ją poeta nazywa; wszystkie zresztą szczegóły w tym poemacie zawarte- toż to są mity najczystsze, mity nowej epoki cywilizacji, przekalkowane na starych, od dawna znanych już wzorach.
Myśl Chmielowskiego podejmuje w swojej monografii Kleiner. Według niego Król-Duch posiada podobną mitowi strukturę, polegającą naturalnie uznanych dwóch płaszczyzn świata przedstawionego. Owa dwupłaszczyznowość sprawia, że w utworze panuje mitologizm:
Mitologizm różny od tego, który zna przeważnie literatura światowa, Homer, tragicy greccy stworzyli osobną strefę ludzi i osobna strefę bóstw; literatura chrześcijańska wyodrębniła świat niebiański i piekielny; wszelka poezja na cudowności oparta, łączyła świat ziemski i nadprzyrodzony mniej lub bardziej mechanicznie. Novalis jeden w duchu baśni romantycznej starał się o zespolenie, utożsamienie rzeczywistości i cudowności. Co próbował Novalis, to zdziałał Słowacki. Usunął dualizm świata ludzkiego i nadziemskiego.
Zarówno Chmielowski jak i Kleiner sugerują, ze Król-Duch budowany jest na kształt mitu, zbliżając się do niego zarówno przez charakterystyczne wątki, jak i przez kompozycje tego, co drugi z uczonych nazywa światem poetyckim.
Trafność tych ujęć potwierdzają współczesne literackie badania mitograficzne. Marta Wyka i Anna Micińska tak oto określają istotę mitotwórstwa Słowackiego:
Mit prawdziwy jest zawsze tworem zbiorowym i swoja sankcje osiąga dopóty, dopóki w sposób zbiorowy funkcjonuje. Artysta czy myśliciel tworzą indywidualnie, mogą oni jednak tworzyć w szczególnych okolicznościach na wzór mitu. Wydaje się, że ten wypadek przedstawia Słowacki.
Alina Kowalczykowa uważa powrót do prahistorii za znamienne dla Króla-Ducha. Uważa to za powrót do czasów baśniowych, gdzie znów- jak w Balladynie- mamy do czynienia z postacią Popiela. Jednak ów Popiel z dawnych kronik, podobnie jak Popiel z Balladyny, to kreacja całkiem fantazyjna, tak jak fantazyjne są pojawiające się w dalszych rapsodach postacie już historyczne. Podsumowując, jest to znów kreowanie mitu.
Analogicznie prawie postąpił Julian Maślanka, który napisał, że:
W „Królu-Duchu” brak widocznego związku z dziejopisarstwem dotyczy nie tylko dwóch pierwszych rapsodów, obejmujących czasy bajeczne, ale także rapsodów trzeciego i czwartego, w których głównymi postaciami, królami-duchami, są Mieczysław i Bolesław Śmiały. Innymi słowy, nie ma tu dostrzegalnej granicy pomiędzy epoką legendarną a historyczną. Wszystko dzieje się poza dziejopisarską <<faktografią>> i poza czasem historycznym.
Traktowanie historii jako mitu jest wynikiem dążności do przełamania opozycji między naturą i historią. To już zdanie Marii Żmigrodzkiej. Mit daje przestrzeń do ujawnienia jedności świata, potraktowania przebiegu zdarzeń w świecie historycznym jako rezultat działania wiecznego prawa, ale i wciągania natury w proces rozwoju. Ponadto chodzi tu o nadanie jej charakteru historycznego, wydobycia na jaw zależności dziejów natury od dziejów człowieka, ich tożsamości:
Natura cała w westchnieniach i głosach
Woła: - „Boże, wiekuisty Panie!
Podnieś mię całą - podniósłszy człowieka!
Daj mi przez oddech wyższy - oddychanie!
Daj krok, na który już czekam od wieka!”
Z drugiej strony dzieje kształtowania narodu ujawniają analogie do historii genezyjskiej. Mit genezyjski i mit ducha narodowego to dwa równoległe ciągi odniesień dla losów Króla-Ducha, pierwszy przede wszystkim w czasie jego bytowania w zaświatach, drugi - we wcieleniach ziemskich.
Słowacki w Królu-Duchu jakby „przypominał sobie” poprzednie wcielenia oraz próbował o nich opowiedzieć. Stąd też poemat jest jednocześnie mitem o początkach narodu polskiego i mitem autora o sobie samym. W nim bowiem zawiera się historia- zgodnie z przeświadczeniami opartymi na metempsychozie i „nauce genezyjskiej”. W zwierciadle przeszłości przeglądały się różne postacie odautorskiego „ja”. Narratora dziejów genezyjskich, wizjonera, poety i wreszcie Tłomacza Słowa, czyli Słowackiego, który na wszelkie sposoby ukazywał się jako ten rewelator zakorzeniony w historii, odkrywający swe poprzednie wcielenia. Egocentryzm- lecz miarkowany koncepcją tożsamości ducha indywidualnego z globowym oraz mnogością kolejnych wcieleń, przekształceń, ulepszeń. Warunkiem postępu jest przezwyciężenie materii, zniszczenie formy raz osiągniętej. Stagnacja w poemacie jest traktowana jako nieszczęście, ale i jako grzech przeciw duchowi. Niemniej jednak materia jest koniecznym warunkiem postępu ducha. Niezwykłą cechą historiozofii poetyckiej Słowackiego jest mocne sprzężenie drogi ducha indywidualnego z przekształcaniem się form instytucjonalnych. Słowacki wszystko ukazywał w optyce śmierci i odrodzenia, a każde przekształcenie jako drogę przez śmierć, przez unicestwienie tego, co było. Gdyż wszystko, co istnieje, jest formą: zarówno człowiek, jak kształty natury, prawa, instytucje, ojczyzna. Wszystko jest wytworem ducha i od nowa przez ducha na jego miarę tworzone.
W planie historii narodów koncepcja taka przynosi wizje dziejów jako męki ciał wiążących ducha, jako ciągu kataklizmów niszczących przestarzałe formy społeczne i pchających ludy na drogę dalszego rozwoju. W Królu-Duchu wizja ta uzyskała jednak szczególny wyraz przez wyłączne przyznanie inicjatywy historiotwórczej duchowi kierowniczemu, utożsamionemu z władca państwa. Dramat dziejowy rozgrywa się w poemacie jako starcie króla z narodem, przybiera charakter walki o formę cywilizacji narodowej, przede wszystkim jednak dotyczy „kształtu” ducha narodu, jakim jest państwo. Ów nieszczęsny w literaturze romantycznej typ problematyki historycznej wynika w Królu-Duchu zarówno z właściwej Słowackiemu dialektyki stosunku między duchem a kształtem, jak i z zamknięcia przedstawionego w utworze okresu dziejów w ramach pierwszych wieków historii Polski. Poemat, obrazujący w rapsodzie pierwszym okres formowania się narodów europejskiego Wschodu (przedświty ludów- mówił Norwid), czyni w dalszych partiach tekstu państwo głównym czynnikiem urabiania ducha.
Alina Witkowska charakteryzuje Króla-Ducha jakby „od wewnątrz” mówiąc, iż jest duchem ogromnym i rozdartym wewnętrznie, łączy w sobie pierwiastek szatański i chrystusowy, jest katem, ale i ofiarą, cierpiętnikiem. Dodatkowo posiada najwyższą świadomość - więc i władzę absolutną nad ludźmi. Znaczy to, że ma prawo do ingerowania w sprawy innych, że w imię postępu moralnego musi wydawać wyroki i nawet sam je wykonywać, by tym więcej cierpieć. Przykładem tego w tekście są makabryczne obrazy męczarni, na jakie wydaje własną matkę i jakie własnoręcznie zadaje staremu lirnikowi Król-Duch. To znak tragizmu istnienia - obcy ludziom przeciętnym, przeżywany tylko przez indywidualności wybrane, więcej nawet- nadindywidua, siłą ducha wyniesione przed innych.
Z tych też powodów Król-Duch postrzegany jest jako epicka realizacja epopei. Nawet Kleiner pisał, iż pomysł takiego odtworzenia dziejów dawnych w cyklu poematów wrócił po latach i realizację znalazł w „Królu-Duchu”.
Jednakże badaczom owego „tajemniczego” dzieła Słowackiego nie wystarczał sam termin epopeja. Na określenie podstawy gatunkowej tego utworu pojawiały się również terminy monoepopeja i epopeja metempsychiczna.
Monoepopeja, termin użyty przez Cypriana Kamila Norwida występuje obok takich sformułowań jak najciemniejszy poemat, epopeja fenomenologiczna, czy epopeja chrześcijańska. Każdy z tych terminów ujawnia część prawy o Królu-Duchu, którego bohaterem jest „Ja”, wcielające się w różne postaci historyczne. Norwid dodaje, że gdyby autor nadał poematowi więcej porządku i ładu, to epopeja byłaby raczej systematem filozofii dziejów.
Warto również dodać, że obok Jerozolimy wyzwolonej, Don Kichota i Pana Tadeusza - Król-Duch stanowi czwartą postać epopei chrześcijańskiej.
Z kolei określenie epopeja metempsychiczna zwraca uwagę na wiarę Słowackiego w reinkarnację, wędrówkę dusz. Ten termin pojawia się zresztą w pracy Jana Gwalberta Pawlikowskiego obok epopei genezyjskiej, która miałaby określać ciąg genezyjski epopei od dzieła Genezis z Ducha, poprzez wiele fragmentów dzieł o treści mistycznej, politycznej i filozoficznej, aż po Króla-Ducha.
Poeta świadomie zmienia bieg historii, stylizuje opis wydarzeń tak, aby wiersz stał się zarodkiem patriotycznego i zarazem uniwersalnego mitu. W ten sposób dotykamy tu niezmiernie istotnej kwestii, a mianowicie przemiany pojęcia epopei. Romantycy nie postrzegają jej jedynie jako klasycystycznego gatunku literackiego, ale również mówią o historii jako o najrytmiczniejszym poemacie, o przełomowych wydarzeniach historycznych jako o dniach epopeicznych świata. Poeci, w tym również Słowacki, przekonani są o tym, że epopeja jest najwyższą formą historii, jest syntezą poglądów na dzieje świata. Wiąże się to z sugestiami Marii Janion, która opisuje romantyków żyjących w tzw. epoce przejściowej. W ich umysłach dominowało przeświadczenie, że nie ma powrotu do stabilnej tradycji, że należy z przeszłości ocalić to, co najlepsze dla przyszłości.
Krystalizując już koncepcję mitycznej historiozofii w Królu-Duchu, przyjrzyjmy się wywodowi Marii Cieśli na ten temat. Na mityczne ukształtowanie tej koncepcji składają się następujące elementy: specyficznie ujęty czas; sacrum i profanum; dialektyka; charakter kosmiczny, biologiczny, historyczny i jednostkowy zarazem; jedność zasady rozwoju świata; powtarzalność (cykliczność). Kształtują one również pozostałe składniki mitu Słowackiego.
Ja, duch - od Słowa nazwany złotego,
W Słowie - jak magnes - krzyż - i błyskawica
Rozcieplon - spałem… gdy z Nieśmiertelnego
Ojca i duchów ogromnych rodzica
Anioły się w krąg zloty coraz dalej
Rozchodząc - jeden po drugim błyskali.
Ja mowie - Król-Duch i anioł globowy,
Odziany w pierwsze ciał globowych szaty -
Spałem… w piorunach… jak cień Jowiszowy,
Tworzący w sobie jak sen - senne światy.
Gdy oto mię Pan uderzył surowy
Swego anioła i syna zatraty
Ulitowawszy… Pan Bóg mój wieczny-
Odkupca - zoli przez miłość - słoneczny.
Ten, który w Ojcu przez umiłowanie
Z ducha wydobył wolę - z woli silę,
A z ducha sile ma i wieczne trwanie-
Ów, który się nam przez pogrzebanie
Urodził- ducha mego śpiąca bryle
Porwał… i rzucił ze słonecznej reki
Na zatracenie i zewnętrzne Męki.
Cieśla wskazuje na ten fragment dotyczący wcielenia metempsychicznego Króla-Ducha, jako na ujawnienie się struktury mitu. Przedstawia on moment przejściowy między istnieniem genezyjskim (anioł globowy) a historycznym (Król-Duch). Jest to stan określony jako „sen”, ale jest to określenie jedynie umowne i dotyczy stanu odmiennego od zwykłej, materialnej egzystencji (senne światy), a świadczy o tym metafizyczna sceneria zaświatów. Bóg wyrzuca Króla-Ducha na zatracenie i zewnętrzne męki- jak zbuntowanego anioła wyrzuca go w świat egzystencji materialnej, ludzkiej, historycznej, przeciwstawiony bytowaniu zaświatowemu, idealnemu, bezcielesnemu (w przerwach miedzy kolejnymi wcieleniami). Trzeba tu zwrócić uwagę na dialektyczny związek ducha i ciała, traktowanego jako wygnanie, ale koniecznego dla realizacji celów ducha- ewolucji i postępu:
Śpijże, mój kształcie pierwszy… z ducha zdjęty…
Lecz ja na tobie nogę postawiłem,
I dalej szedłem; a jużem był Boży.
Owo przechodzenie w górę z formy w formę nie jest po prostu metempsychozą, ale naśladowaniem boskiego wzorca, mitycznego wydarzenia pierwotnego, kiedy Chrystus:
[…] pierwszy zwyciężył mogiłę
Pierwszy, który się nam przez pogrzebanie
Urodził…
sankcjonując taki a nie inny porządek świata i jego rozwoju.
Genezyjski etap rozwoju znajduje z kolei odbicie w etapie historycznym; wspólna jest zasada rządząca, a uszczegółowienie (wg schematu: kosmos- świat- Polska oraz duch genezyjski- Król-Duch- Ja) jest zarazem mitycznym utożsamieniem.
Król-Duch, będący duchem genezyjskim, pamięta swoje poprzednie wcielenia i prace, które są kontynuowane w historii:
Tu mi w pustyni znaleźć wielkie pienia
I śpiewać bogu wielką pieśń stworzenia…
Tu odczuć znowu te dzieje i trudy
W przepaściach niegdyś stworzenia odbyte,
[………………………………………..]
Tu prace - krzyżem w niebie rozbite
Wyjaśnić… […]
Utożsamienia metafizycznego „ducha” i historycznego Króla-Ducha dokonuje Słowacki utożsamiając „Słowo” (Logos) ze Słowem, jako etymologiczną przyczyną nazwy Słowian. Następuje tu bezpośrednio włączenie historii do sacrum, gdyż plan metafizyczny i historyczny stają się tożsame. Owa koncepcja przynależności historii do planu metafizycznego świata u Słowackiego występuje w wyłącznie w chrześcijańskiej szacie. Tak w tym, jak i w innych wypadkach poszczególne elementy mitu stanowią jedynie pewien budulec, dowolnie wykorzystywany.
Zdaniem Marii Cieśli, historia, rozwijająca się cyklicznie w czasie ograniczonym dwiema nieskonczonościami uzyskuje swe rozwiązanie dopiero w eschatologii- dla Słowackiego przedstawia się ona w postaci odwiecznego symbolu- księgi:
[…] świat ten jest duchów robotą,
Prac naszych wieczną księgą- z klamrą złotą
Zamkniętą przez Chrystusa… a stąd wnioski,
Żeśmy go wzięli błotem- a oddamy
Słońcem… na wielki sąd gotując Boski.
Gwiazdę bez piętna żadnego i plamy.
Tak więc świat, na drodze postępu, stanowiącego nieskończony ruch w górę, zmierza do Boga, który dopiero w sposób ostateczny nada sens historii, zamykając klamrę księgi. Jednak dzieje stanowią nieustanną teofanię, a więc nie znaczy to, że jej przebieg jest od Boga niezależny. Świadczy o tym na przykład fragment, przetwarzający inne mityczne wyobrażenie- harmonii sfer:
[…] Bóg muzyki słucha
I w gwiazdach mi ton słowiański daje.
Piast „piastuje sprawę Pana”; Bóg też chce aby Mieczysław
W przepaściach wiedzy sobie zgruntował
I Tobie nowy kościół zbudował,
Kościół- i arkę tajemnic Pańskich,
Używszy na to cedrów Słowiańskich,
Podkurhannego srebra i złota…
Indywidua są więc wykonawcami woli bożej, owymi, niekiedy, „biczami bożymi”, przez które realizuje się boski plan. Na założeniu tym oparty został cały mit o Królu-Duchu, wystarczy przypomnieć rolę Popiela, hartującego ducha narodu, czy Bolesława. Ich wpływ na dalsze dzieje Polski, na „polskość”, to wpływ totalnie mityczny.
Przypominają oni owych wielkich Przodków. Podobnie Wodan i Ziemowit, owi skontrastowani bracia, którzy dali początek dwom odmiennym cechom narodu słowiańskiego:
Ale się z niego [Wodana] w Słowiaństwie rozwinął
Ów cały dziwny, smętny ton słowiański.
Przeciwko słońcu- jak łódź biedna płynął
Wzięty szatanem- a nie był szatański-
Mogiła jego gdzieś mchami pokryta.
Inaczej z jasnym duchem Ziemowita:
On to słoneczny- posadził na tronie
Szczep, w którym miały duchy święte wchodzić,
A ta się jabłoń nad wszystkie jabłonie
Rozrosła… […]
I tak oto oprócz dziejów Ziemowita, który symbolicznie budzi tkniętą bezruchem i snem „ziemię Słowa”- przyszłą Polskę, występuje rozwinięty fabularnie wątek żony Piasta - Pychy i drugiego ich syna Wodana. Wątek fabularny ma jednak znaczenie symboliczne, bo dwie różne biografie synów Piasta współtworzą dwa odmienne mity Słowiańszczyzny. Po pierwsze jest to mit łagodnej, sielskiej, związanej z Ziemowitem, a po drugie melancholijnej, posępnej, związanej z postacią Wodana. Takie wyjaśnienie pochodzenia plemion (lub cech plemiennych) jest również bardzo typowe dla mitu.
Nie zawsze jednostki są narzędziem boskim, gdyż zdarza się, iż zostają one przez Boga „uznane”, ich świeckie i historyczne działanie zostaje uświęcone, włączone w sferę sacrum. Na prośbę Wandy o wskrzeszenie jej, Chrystus odmawia:
Ujrzeliby ją- i nie uwierzyli- ani w miecz jej- ani w duszę jej,
ani w piękność jej. Z mogiły jej wyprowadzę siedem kwiatów białych-
i to będzie siedem oliw moich- pod którymi płakałem… tu w ogrodzie
Bieli proście, aby pan odwrócił kielich goryczy od was… tu się módlcie…
Zidentyfikowanie, nałożenie obydwu planów: historycznego i metafizycznego sprawy Pana ze sprawą Polski (za pomocą charakterystycznych środków- siedmiu lilii) jeszcze lepiej widać w słowach, jakie Chrystus wypowiada do Polski, wyrzucając jej grzech zaleniwienia:
- Podniosę rękę nad tobą- lecz nie potępię- albowiem będziesz ty
Ukrzyżowaną w dzieciach twoich- i położoną w grób przez dzieci twoje
[…] - Przyszedłem w nocy cichej- z matką moją […] abym cię widział
zmartwychwstającą… i powitał. - Albowiem już nie tamta, która stoi nad
potokiem Siloe w cieniu drzew oliwnych - ale ty jesteś Jerozolimą moją -
i grobem moim…
Tak więc los Polski nie jest po prostu analogiczny od losów Chrystusa: jest z nim tożsamy, stanowi pewien etap realizacji zbawienia świata, etap konkretny i historyczny, w którym Bóg został wcielony, Polska jest kolejną Jerozolimą, celem kosmicznym, jest Chrystusem:
I zapowiadam wam, że lud się rodzi
Chrystus…
Obok Króla-Ducha występuje zawsze jego Antagonista. Stanowią oni całość integralną, trójcę, świętą już przez sam fakt analogii do Trójcy Świętej:
Ja trójca król duch […]
Trzy święte duchy nasze [Sofos, Helion, poeta], - formę je odzieję
I spróbuję, azali całe świata dzieje
Tej prawdy z rozkręconych nie dadzą łańcuchów,
Że są przez duchy nasze i dla naszych duchów.
Ów trzeci pracownik globowy, to Zorian- Piast- Eliasz, ale nie jest Królowi-Duchowi po prostu przeciwstawiony na zasadzie dobry- zły, choć aspekt ten występuje, obydwaj są konieczni, gdyż to, co jest prawdziwe z perspektywy wieczności, nie musi być prawdziwe w czasie.
Zasadniczą koncepcję genezyjsko- historiozoficzną można by streścić w sposób następujący: z Boga wyłonił się duch, który następnie, dzięki bezustannej ofierze z ciała, odradzał się w wyższej formie, aż po człowieka. Na jego powstaniu kończy się rozwój genezyjski, zaczyna się historyczny. Człowiek i jego dzieje, równie jak narody, są jednak kontynuacją rozwoju genezyjskiego, według tych samych zasad. Duch często sprzeciwia się boskim zasadom, realizując (nieświadomie) swe historyczne przeznaczenie, wcielając się w postaci złe, czyniące na ziemi zło, które jednak, w ogólnym planie dziejów, jest korzystne dla postępu. Bóg dokona ich wartościowania w eschatologii, oceniając je tak, że zasłużyły na to swą działalnością dla ludzkości. Ziemska hierarchia wartości równa się metafizycznej.
Nakreślony został już pewny aspekt mitycznej koncepcji narodu polskiego. Traktując poemat Słowackiego jako mit, Marian Tatara również określił jego podstawowe kategorie i ich realizacje w Królu-Duchu. Pierwszą kategorią jest tu ujmowanie rzeczywistości w jedną całość. Przy takim ujęciu na pierwszy plan wysuwa się podporządkowanie historii idei nadrzędnej. Ideą tą powinno być wyjaśnienie praw rządzących światem, ustanowionych przez siły nadprzyrodzone i realizowanych z ich woli przez ludzkość.
Tatara uważa to za obojętne, czy termin historia odnosi się do dziejów bajecznych, czy znanych ze źródeł pisanych, ponieważ w Królu-Duchu odgrywa rolę podrzędną, mimo iż głównymi bohaterami poematu są tak znane, historyczne postacie jak Popiel, Wanda, Mieszko I, Dąbrówka, Bolesław Śmiały, biskup krakowski Stanisław Szczepanowski, a epizodycznie pojawia się Lech czy Bolesław Chrobry.
Podporządkowanie historii systemowi mistycznemu poety, czyli idei nadrzędnej w Królu-Duchu nie polega jedynie na zużytkowaniu faktów dziejowych, które mają świadczyć o realizowaniu się planu bożego, lecz na wprowadzeniu nowych znaczeń w obręb zastanych systemów.
Znaki językowe tworzą tu opowieść o losach bohatera, która dla nas staje się sensem, ponieważ orientujemy się w kolejach jego życia. Opowiedziana historia utworzona została ze znaków przynależnych do pierwotnego systemu, ale równocześnie wkracza ona już w inny, nadrzędny system, dla którego staje się formą. Drugim członem tego nowego zespołu jest intencjonalne łączenie objawionych praw nadprzyrodzonych i interwencji świata pozazmysłowego w działalność człowieka, tworzące pojęcia, które z formą (dzieje Popiela) zespalają się w nierozłączną całość, która nabiera odmiennego znaczenia wyjaśniającego istotę opowiadanych zjawisk.
Ten mechanizm obserwujemy prawie w każdym czynie Popiela. I tak na przykład zabójstwo Zoriana od strony psychologii człowieka jest zwykłym wyładowaniem bezsilnej wściekłości z powodu ucieczki Swityna, ale ma ono też inną warstwę, gdyż zamordowany był rapsodem, lirnikiem i spalenie jego staje się w konsekwencji zabiciem przeciwnika ideowego, zniszczeniem pieśni gminnej. W ten oto sposób jedna z wielu zbrodni tyrana nabiera zupełnie innego znaczenia, ponieważ jej właściwy sens wynika z zespolenia obu elementów, przy czym pierwszy z nich schodzi na dalszy plan.
Tego typu postępowanie widoczne jest we wszystkich rapsodach. Obejmuje ono nie tylko poszczególne czyny bohaterów opowieści, ale i całość ich postępowania. Wydarzenia zespalają się w życiorysy konkretnych postaci, które z kolei dzięki metempsychozie tworzą ograniczoną jedność, składającą się z różnych wcieleń tego samego ducha. Dzięki temu Król-Duch nabiera nowego znaczenia jako jednolity przekaz zaświatowych tajemnic i praw rządzących życiem nie tylko pojedynczego człowieka, ale całych narodów.
Omówionej już strukturze musi odpowiadać także odpowiedni dobór materiału, z którego została utworzona tkanka mitu. Ta rzeczywistość historyczna, jak wspominałam już wcześniej, musi zejść na dalszy plan, ponieważ rolę pierwszoplanowe odgrywają te wydarzenia, które najlepiej ilustrują ideę nadrzędną. Z tego właśnie powodu wyjątkowego waloru nabierają w poemacie te chwile w życiu narodu, w których interwencja sił nadprzyrodzonych może mieć szczególne uzasadnienie. Istota mitu polega na wyjaśnieniu tajemnic pozaziemskich, toteż wyjaśniane zdarzenie powinno stanowić pole do ukazania roli siły pozaziemskiej w świecie ludzkim. Nie każdy jednak czas nadaje się do tego typu interpretacji. Bogowie i zesłańcy niebios najchętniej zjawiają się wtedy, gdy rzeczywistość historyczna, w którą ingerują, jest odległa, coraz mniej zrozumiała i zaczyna się zacierać w pomroce czasów.
Zasadniczymi tematami poszczególnych rapsodów Króla-Ducha są powstanie narodu, gościnnie przyjęcie wysłańców Bożych i jako nagroda cudowne ocalenie młodej społeczności, chrzest kraju i starcie dwóch postaw w obrębie nowej religii. Są one wyjątkowo przydatne do ukazania związków świata ludzkiego z pozaziemskim, a zarazem tworzą jednolity zespół, co pozwala na możliwie wszechstronne ich opracowanie. Z zakresu tejże tematyki należy z kolei dokonać wyboru z wydarzeń i mitów historycznych, a także z legend, podań i baśni tych elementów, które w sposób możliwie najpełniejszy pozwolą ukazać realizowanie się nadrzędnej idei w dziejach narodu.
Swoboda w posługiwaniu się materiałem historycznym, legendarnym i podaniowym w celu wyciągnięcia zamierzonych wniosków historycznych nie jest jednak u Słowackiego równoznaczna z prymitywnym preparowaniem minionych dziejów dla zilustrowania wcześniej założonych tez. Problem jest bardziej złożony. Relacja Króla-Ducha ma charakter wtajemniczenia, co wiąże się z pewnymi różnicami pomiędzy jego wersją a tym, co wiemy z innych źródeł o objaśnianych faktach historycznych. Dotychczasowa wiedza ograniczała się bowiem do zjawisk powierzchownych, podczas gdy istota rzeczy zakryta była przed oczyma odbiorcy. Konsekwencje tego są przede wszystkim takie, że zjawiska przyrody zostają uzależnione od woli człowieka i ducha.
Świat ulega wyjątkowo silnej antropomorfizacji, zostaje ukształtowany na modłę ludzką, i to nawet świat pozaziemski. Kosmos wchodzi w orbitę działalności człowieka bądź ducha, dzięki czemu wydarzenia historyczne nabierają kosmicznej perspektywy. Narrator zaś roztacza przed słuchaczami nową wizję świata, znanego im z doświadczeń życiowych, pogłębioną zarówno przez ukazanie nowych, niespodziewanych wydarzeń nieznanych, ale za to pozostających w ścisłym związku ze znanymi. W ten oto sposób konstruuje on nie tylko nowy obraz rzeczywistości, lecz zupełnie odmienny świat. Jest wielkim kreatorem, tworzącym nieznaną dotąd rzeczywistość.
Odstępstwo od ścisłości historycznej wyraża się w wydobyciu i uszeregowaniu w nowy zespół przyczynowo - skutkowy znanych faktów z przeszłości. W ten sposób mamy do czynienia w poemacie z pogłębioną, odmienną i uściśloną wersją minionych czasów. Prawo do swobodnego gospodarowania materiałem historycznym służy więc wzbogaceniu wiedzy, a odejście od historii jest tylko pozorne. Wykorzystywanie mitów, legend i podań niezależnie od posługiwania się nimi jako materiałem źródłowym pełni również inna funkcję, a mianowicie odwołanie się do nich budzi cały zespół skojarzeń ułatwiających przyjęcie nowej wersji przekazów. Dzieje się tak, ponieważ mity, legendy i podania są głęboko wykryte w podświadomości odbiorcy. Dlatego też relacja narratora niejako automatycznie umiejscawia się w znanym dobrze świecie pojęć.
Taki stosunek do tworzywa historycznego decyduje o tym, iż poemat Słowackiego spełnia wymagania mitu: ma charakter poważny, tzn. mówi o wydarzenia rzeczywiście rozgrywających się w odległej przeszłości, i to o wydarzeniach odgrywających szczególną rolę w wyjaśnianiu różnych przejawów życia. Z wymienionymi cechami łączy się antropomorfizacja świata i kreacjonistyczny charakter opowieści. „Prawdziwość” mitów, choć rzadko są one historyczne w ścisłym znaczeniu tego słowa, decyduje o właściwym im łączeniu się w grupy i tworzeniu większych całości.
Na pewno relacja Króla-Ducha nie jest spokojnym opowiadaniem tego, co się kiedyś wydarzyło. Narrator, opowiadający nie rości sobie pretensji do wszechwiedzy. Wprost przeciwnie - często powołuje się, i to w zaświatach, na siły wyższe, które wiedzą więcej. W Rapsodzie II do ducha Popiela, przebywającego poza ziemią, przyszły inne duchy:
Gdzieś z ostatecznej krainy zachwyceń
Przyszły te duchy - i nauczyciele,
Bez słów i dźwięków, i bez tych przesyceń,
Które duchowi są od nauk w ciele…
Ci - za pomocą różnych się oświeceń
I blasków… szybom podobni w kościele
Wymalowanym… z myśli tłumaczyli,
By kwiat, gdy zamknie się - i znów rozchyli.
Jak widać, bohater w sposób niedwuznaczny jest pouczany, co ma czynić. Nadrzędność pani Słowa nie ulega wątpliwości- kieruje ona losami narratora i lepiej zna plan boży i cel finalny od ducha, którym się posługuje. Król-Duch natomiast w wielkim trudzie musi zdobywać wiedzę o sprawach tajemnych, i to zarówno w czasie kolejnych wcieleń, jak wówczas, gdy przebywa w zaświatach. Dlatego relacja jego pełna jest wewnętrznego napięcia, a narrator nie stara się narzucić przekonania o swej wszechwiedzy.
Na wrażenie dramatycznego napięcia wpływa zróżnicowanie wiedzy Króla-Ducha w czasie jego kolejnych wcieleń i podczas pobytu w zaświatach. Wspomnienia, wielki wysiłek, jaki wkłada w wydobycie z dna pamięci spraw związanych z poprzednimi żywotami, wprowadzają nie tylko silne zaangażowanie emocjonalne, ale też dramatyzują dzieje bohatera przed nieokreślonym bliżej odbiorcą. Ponownie przeżywa on to, co było kiedyś jego udziałem. Nie wydają się zatem czczą deklaracją początkowe słowa określające opowieść o własnych losach jako brzemię. Słuchacz staje się świadkiem wskrzeszania przeszłości, ponieważ uczestnik tamtych wydarzeń w sposób pełen ekspresji przywołuje na nowo czas miniony.
Totemistyczne ujmowanie rzeczywistości ulega w Królu-Duchu wzmocnieniu przez ulubioną technikę pisarską Słowackiego - operowanie kontrastami. Wspominała o tym również Maria Cieśla. I tak Królowi-Duchowi zostaje przydany jako przeciwnik drugi Król-Duch, Umiłowanej- Dobrawnie, przeciwniczka- Oda, z zespolenia germańskich najeźdźców z łagodnymi tubylcami wytwarza się naród polski. Tych przeciwieństw nie można traktować jako wpływu dialektyki totemistycznej, gdyż ich literackie pochodzenie jest widoczne i zrozumiałe samo przez się. Wpływem tym tłumaczyć natomiast należy omówione poprzednio zespolenie dwóch płaszczyzn: czas historycznego i mitycznego, doczesności i wieczności, stawania się i substancji, iluzji i rzeczywistości.
Posługując się samymi parami opozycyjnymi Słowacki usiłuje przezwyciężyć ich przeciwieństwo, integrując je w jedną spójną całość. Dokonuje w ten sposób tego samego zabiegu co człowiek pierwotny zestawiając ze sobą przedmioty pozornie niczym nie związane.
Autentyzm narracji zostaje w Królu - Duchu osiągnięty dzięki bardzo prostemu zabiegowi. O sprawach tajemnych mówi bowiem sam bohater minionych wydarzeń lub ich świadek, jak w rapsodzie II i III. Opowiada on dzieje i historię narodu, którego jest duchem przewodnim, zgodnie z zasadami chronologii, ujawniając równocześnie swą drogę wzwyż, ujawniając zarówno własny rozwój, jak i rozwój narodu. Ukazywanie tego procesu musi uwzględniać zasadnicze jego etapy, nie może ono ulegać skrótom eliminującym poszczególne momenty ważne dla rozwoju bohatera.
Prześledźmy teraz owe dzieje narodu polskiego sięgając już do poszczególnych mitycznych etapów poematu Słowackiego.
W związku z mityczną koncepcją narodu polskiego chyba najistotniejszą rolę w poemacie odgrywa mit plemienny, który składa się na wizję pra- Polski. Słowacki odsłania bowiem tajemnice dziejowe Słowiańszczyzny. Są to między innymi niejednorodność i odmienność przebiegów dziejowych Polski i Rosji. Chociaż problem ten nie został w pełni rozwinięty, to jest on stale obecny w rapsodach III i IV. Pierwszy z nich odsyła do rodowodu nazwy od słowa lub sławy, a w drugim bohaterem jest syn ruskiej księżniczki - Bolesława Śmiałego.
W Słowiańszczyznę przepełnioną duchem polskim opiewa też rapsod III. Mityczne początki Polski przedstawione są w sposób idylliczny. Obraz ten jawi się jako bezkonfliktowe współistnienie dobrych, prawych władców, prostych ludzi i pięknej natury, która jest przychylna człowiekowi. Oto jak Słowacki opisuje ten ziemski raj pełen prostoty, dobra i piękna:
Gdzie święty jest duch na łąkach i wodach
I pełno kwiatów przy każdym ruczaju;
Gdzie ptastwo… w lasach jest jakby na godach,
A człowiek lutnię ranną słyszy w gaju
I pełny świętej miłości się budzi
I dla natury kwietnej, i dla ludzi
W mistycznym poemacie Słowackiego czytamy również: Niech panem duchom mej ojczyzny będzie Ten oto, który leje słodkie miody. Wiadomo więc, że te miody są w utworze sygnałem wartości moralnych związanych z mitem dobrego Słowianina, legendą piastowską, z atmosferą czasów bajecznych, gdy panował oracz król- sędzia spraw… pod jabłoniami. Z dobroci bowiem, prostoty, sielskich uroków domowego żywota utkana jest w Królu-Duchu wizja polski słowiańskiej tak znacząca dla przeświadczeń poety o przeznaczeniu narodu. Słowiańskiej, to znaczy wrażliwej na słowo, rządzonej słowem i kochającej go. Oczywiście słowo mądre dobre na serc otwieranie, które znają rapsodzi i potrafią za pomocą pieśni przekazać jego tajemnicę ludowi. Toteż owi bardowie na równi bowiem z królami- prostaczkami rządzą łagodnym ludem rolniczym, który nade wszystko ukochał pieśń i rolę. Należy się domyślać, że był on także przywiązany do wolności i prawie równy, skoro
… często obcy człowiek lub podróżny
Pytał się chłopaka: „Który jest nad wami
Król?”… Tak był mało od poddanych różny,
Gdy sąd na sprawy kładł- broniące łzami,
Zasiadłszy pod lip pachnącą framugą…
W istocie lud i jego królowie zdają się należeć do kultury rolniczej o nikłym stopniu zróżnicowania społecznego i obyczajowego. Wszyscy żyją podobnie, bliscy naturze i bliscy sobie nawzajem przez te same prace, zabawy i odpoczynki.
Tam czasem król sam barana zarzynał
Albo królowa swe żebraki leczy…
Żyją harmonijnie i radośnie, tworząc społeczność doskonale idylliczną. Woda, ptak, kwiat i śpiew to zestaw powtarzających się rzeczowników, które wskazują na ukształtowanie swojskiej odmiany pejzażu arkadyjskiego. Wizja pradawnej Polski w Królu-Duchu rozpięta jest między tradycją prostoty biblijnej a światem sielanek zorganizowanym zazwyczaj wokół paru rekwizytów o uderzającej wymowie znaczeniowej i emocjonalnej. Wszakże jest to idyllizm nie tylko spod znaku słowiańszczyzny, ale także wzniosły, uświęcony. Do tego raju się nie wzdycha, ale modli:
… do Polski raju
Gdzie święty jest duch na łąkach i wodach
I pełno kwiatów przy każdym ruczaju;
Gdzie ptactwo w lasach jest jakby na godach,
A człowiek lutnię ranną słyszy w gaju
I pełny świętej miłości się budzi
I dla natury kwietnej, i dla ludzi.
I dlatego cios wymierzony w duchowego reprezentanta kraju, starego rapsoda, jest zbrodnią niewymierną, zbrodnią przeciwko naturze, kulturze i duchowi słowiańszczyzny zarazem. Bowiem bard noszący znamienne imię Zorian jest wszystkim- swoistą totalnością słowiańskiego bytu i ducha. Imię objaśnione w poemacie i dobrze zestrojone z mistyczną symboliką utworu: Zoryjan!... w samym już ducha nazwisku […] był świt przyszłości.
Wszakże najzupełniej historycznego patrona zdaje się mieć ów rapsod dziedziczący przecież imię bezpośrednio po Zorianie Dołędze Chodakowskim. To właśnie pseudonim Czarnockiego, o etymologii - wedle Słowackiego- mistycznie znaczącej, narzucił imię staremu śpiewakowi, stanowiąc widomy „zorianowy” ślad w Królu-Duchu. Chodakowski właśnie użyczył imienia nie tylko rapsodowi, ale w ogóle Słowackiemu zasugerował wyobrażenia o dawnej Słowiańszczyźnie. Chodakowski pisał jak poeta i wizjoner, który ufa natchnieniu, intuicji i miłości. Pisał jak mistyk, który rozmawia z duchami. I choć wielu innych mówiło o Słowiańszczyźnie podobne sądy, dla Słowackiego walor prawdy, która godna jest być poezją, uzyskała oczywiście słowiańska fantazja Chodakowskiego.
Należy jednak zaznaczyć, iż Słowacki zaprzeczył tej teorii dawności, na której wspierała się wizja początków Chodakowskiego. Poeta zdynamizował bowiem nieruchomy kształt słowiańskiej utopii Zoriana. Do tego świata zastygłego wprowadził czynnik walki idei, dialektykę napięć racji przeciwstawnych, wprowadził ruch, przemienność. Otworzył słowiańską idyllę ku dalszym transformacjom, ku wielkiej odysei ducha, a także- ku historii. Pozbawiając jej statyczności i wyłączności racji przekreślał właściwie zasadę utopii. Ostawała się sielskość jako wartość bezwzględna, jako radość, dobro i moralny ład życia. W historiozofii Króla-Ducha nie ma miejsca dla samej idylli, ale nie może w niej dominować także prawo racji krwawej. Dopiero gdzieś na przecięciu tych zasad przeciwstawnych wytwarza się przestrzeń historii, w której możliwe jest życie i postęp. Bytowanie wyłącznie idylliczne dawało w efekcie swoistą bezdziejowość, duchowy sen, bezruch. Sielanka stawała się grobem ducha. Potwierdzenie tego wyraża sam autor w Królu-Duchu:
Jak on duch (mówię) w orzecha trumnicy
Wieki by całe spał - na skronia obie,
[……………………………………]
Gdyby go nie wstrząsł ręką błyskawicy
Pan… gdyby gniciem nie zatrwożył w grobie
I znów nie wyzywał do pracy i ruchu,
I do potęgi sił… które są w duchu
Dlatego do słowiańskiego raju, gdzie Słowacki opisywał owe słodkie miody- a taka jest najdawniejsza utopia prapolska w Królu-Duchu- wpuścił Słowacki węża zła. Dał Słowiańszczyźnie za króla władcę okrutnego, krwawego, o moralnej ciekawości zbrodni, mocującego się z etyką nieba. Władcę, który ma dar destrukcji i mongolską radość niszczenia. Toteż nad słowiańskim rajem rozlegnie się jego okrzyk: Sława Bohu! - świat się wali!. I będzie się walił, padną stosy trupów i trup najważniejszy, bo symboliczny rapsodu Zoriana, i sielska siedziba Swityna na wyspie pełnej wierzb, olch i słowików obróci się w gruzy.
Jednakże ów władca nie jest wysłannikiem piekieł, ponieważ świat, w którym działa, nie bywa w poemacie traktowany jako teren zmagania się sił boskich i szatańskich. Nie bez zasady król okrutnik widzi siebie jako wysłannika niebios przeznaczonego do spełnienia misji straszliwej, lecz koniecznej. Wkraczamy tu w obręb mistycznej teorii docisków, lag i nieszczęść, które zsyła bóg, aby utrzymać świat w ruchu moralnym ku doskonałości. Doktrynę tę w wersji zmoralizowanej i wytrawionej z mistycznego radykalizmu zaszczepił polskiej emigracji Andrzej Towiański, ale prawdziwy rozmach historiozoficzny i właśnie radykalizm nadał jej Słowacki, szczególnie właśnie w Królu-Duchu. Okrucieństwo, tyrania, przelana krew i mord nie są wtrąceniem wniesionym przez zło do moralnej struktury świata, ale stanowią jej część organiczną, na równi z dobrem usankcjonowanym przez Boga. Stąd duch dziejów wcielać się mógł zarówno w Piasta jak w Popiela nie przestając być wiecznym rewolucjonistą, a Bóg potrafił mówić także „przez Mogoły”. I takim właśnie mongolskim ramieniem Opatrzności jest w Królu-Duchu władca okrutny, który lud zmienia w naród, który uderzeniem krwawego wiosła kieruje łódź słowiańską na morze historii.
Zresztą poza przekazem subiektywnej świadomości władcy okrutnika poemat dostarcza pewnej sumy refleksji progresywizmu i dynamicznej istoty rozwoju. Stąd gnicie i narodziny tworzą metaforyczną aurę skojarzeniową, do której odwołuje się Słowacki. Narodziny rozumiane jako ból i jednoczesne uwolnienie się z więzów form obumarłych. Zatem rozwój to bolesna dynamika, to walka, pokonywanie przeszkód choćby tak nieantagonistycznych jak bierny opór materii przesłaniającej kiełki nowego życia. Jeśli odrzucić metaforykę biologiczną okaże się, iż także w sferze historii dokonuje się ten sam proces dynamicznego wyzwalania i te same bolesne narodziny
…lecz duch wtenczas działa,
Kiedy moc jego gniciem zatrwożona,
A on już w zgniłym prochu spać nie może,
Lecz sił dobywa… i wyżej się porze…
A właśnie forma słowiańskiego bytu, pełnego szczęścia i dobroci, oznaczała dla Słowackiego to stadium wcielenia ducha, które trzymało w orzecha trumnicy, aby tam wieki całe spał na skronia obie. Rozwój ducha, a także rozwój historii- bo zasady tylko poprzez zrzucenie więzów słowiańskiego stanu idyllicznego, bezczasu sielanki, wiecznego dobra, które dobrem być przestaje, gdy się nie określa wobec zła. Więc Pan pomógł postępowi i wstrząsnął ręką błyskawicy trumienne powijaki ducha. Dał Słowiańszczyźnie władcę o wewnętrznym profilu najgorszego tyrana, upostaciowane okrucieństwo, które będzie akuszerem narodzin nowych jakości ducha.
Odtąd zniknie już Słowiańszczyzna- raj ziemski, a rozpocznie się historia słowiańska, zła i dobra, okrutna i łagodna, historia, w której leje się zarówno krew jak i słodkie miody. Takiej Słowiańszczyźnie patronują i Popiel, i Piast. W jej zaś wizerunku moralnym pojawią się rysy nie występujące w rajskiej utopii: zahartowanie na mękę, twardość i energia, a nade wszystko heroizm, który jest synem cierpienia. Wszakże gdy król- okrutnik, posuwając się w zbrodniczej perwersji, zmęczył w ogniu rapsoda Zoriana- ów symbol idealnej Słowiańszczyzny- niebo się zlękło o świat i Pan przeciął bieg życia swego bicza bożego. Okazuje się bowiem, że mistyczna buchalteria ducha nie toleruje zachwiania w moralnym bilansie świata. Dlatego też, aby świat ludzki nie wypadł z orbit, pogrążając się w krwawy chaos, nie może ulec zagładzie wartość dobroci, nie mogą się zatracić cnoty idyllicznego ludu, a głos harfy Zoriana musi trwać przez pokolenia, stanowiąc harmonię dysonansu z kolejnymi biczami bożymi.
Wróćmy jeszcze na chwilę do koncepcji Mariana Tatary. Cykliczność Króla-Ducha nie budzi dla niego wątpliwości: mamy do czynienia z kolejnymi wcieleniami narratora, który na ziemi wstępuje jako Popiel, a następnie jako Mieczysław i Bolesław Śmiały. Za każdym razem działa w innych warunkach i ma do spełnienia odmienną misję. Te trzy wcielenia mają również trójczłonowy, powtarzający się schemat: pobyt w zaświatach, ujrzenie czegoś, co wzmaga siły duchowe bohatera, i jego powrót na ziemię. Ale każdy cykl musi posiadać jakiś początek. W poemacie tym jest to czas, gdy zaczął się kształtować naród polski, a równocześnie rozpoczął swą wędrówkę duch Hera Armeńczyka (w przypisie poeta odsyła czytelnika do opowieści o tej postaci zamieszczonej przez Platona w jego Rzeczypospolitej).
Interesujące jest to, że w strofach dotyczących pobytu Hera w zaświatach nie ma zupełnie mowy o jego poprzednich wcieleniach. Nie wiadomo, kim był poprzednio jego duch, ale można podejrzewać, że jest to jego pierwsze wcielenie jako człowieka. Opłakuje on bowiem swoje ciało (Ale za ciałem płaczący daremnie) i nie chce jego odmiany, nie kwapi się wcale do nowego wcielenia:
Ja sam z harmonią obeznany młodą
Własnego ciała, nie chciałem odmiany.
Hera Armeńczyka poznajemy w sytuacji paradoksalnej, zaskakującej, wręcz szokującej czytelnika swą niezwykłością:
Cierpienia moje i męki serdeczne,
I ciągłą walkę z szatanów gromadą,
Ich bronie jasne i tarcze słoneczne,
Jamy wężową napełnione zdradą...
Powiem... wyroki wypełniając wieczne,
Które to na mnie dzisiaj brzemię kładą,
Abym wyśpiewał rzeczy przewinięte
I wielkie duchów świętych wojny święte.
II
Ja, Her Armeńczyk, leżałem na stosie
Trupem... przy niebios jasnej błyskawicy.
Kaukaz w piorunów się ciągłym rozgłosie
Odzywał do ech ciemnej okolicy;
Niebo sczerniało... ale świeciło się
Grzmotami... jak wid szatańskiej stolicy...
A ja, świecący od ciągłego grzmota,
Leżałem. - Zbroja była na mnie złota.
Istnieją zatem przesłanki, aby traktować Popiela jako drugie wcielenie Króla-Ducha. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż mamy do czynienia z pierwszym jego polskim wcieleniem, który staje się mścicielem opanowującym przy pomocy hord germańskich państwo Lecha. Oczywiście należy wykroczyć tu poza poprawność logiczną. Trup Hera bowiem płonie na stosie, ale to duch (ciągle ten sam Król-Duch) wciela się w Popiela. On po prostu odradza się jak Feniks z popiołów.
Początek został w poemacie wyeksponowany, następne wcielenia są kontynuacją Popielowego. Ale jak jawi się koniec? O tym już nie ma mowy. Wydaje się więc, iż wcielenia mogą się powtarzać w nieskończoność. Tutaj należy chyba szukać powszechnego przekonania, że poemat miał się rozwijać do współczesnych czasów Słowackiego. Metempsychoza staje się zasadniczym elementem konstrukcji cyklu, a zarazem wynosi poszczególne wcielenia ponad historię, każde bowiem z nich, choć dzieje się w konkretnym czasie historycznym, dzięki wspomnieniom, snom proroczym wykracza poza ów czas i łączy się z ponadhistorycznym trwaniem ducha. Model wcielenia jest bowiem aktualny w każdym czasie i powraca za każdym razem. Dzięki wyeksponowaniu początku i powtarzalności metempsychozy w Królu-Duchu spełniony zostaje warunek obrzędu religijnego - powtarzanie się początku w nieskończoność.
Kolejnym wcieleniem będzie Mieczysław, ostatnim zaś w tym poemacie - Bolesław Śmiały.
Postaci Popiela i króla Bolesława nie są jednowymiarowe bowiem są nośnikami siły dziejotwórczej, wypełniają misję genezyjską, ale również działają na planie ziemskim, czasem wręcz historycznym, dlatego mogą być traktowane jako studia tyranii. W tym zakresie należy zwrócić uwagę szczególnie na kreację postaci Popiela, która nie tylko jest najobszerniej scharakteryzowana, ale także artystycznie wykończona.
Nie są to postaci tyranów, które dają się zamknąć w jednowymiarowych, jednoznacznych konwencjach zła. Dzieje się tak dlatego, iż nie są oni tylko występni i wyłącznie znienawidzeni przez tych, którym zadają cierpienie:
A co dziwniejsza… że mię ukochano
Za siłę - i za strach - i za męczarnie.
Mamy tu do czynienia z niejednoznacznym podziałem na katów i ich ofiary, na dobro i zło. Słowacki wyklucza taką możliwość w relacjach między występkiem i zbrodnią a ich ofiarami, czyniąc te granice niewyraźnymi nawet w świadomości wykreowanych przez siebie wielkich okrutników. Poeta wykazał się tu sztuką tworzenia portretów psychologicznych okrutników, którzy przebywają drogę do samoświadomości, do rozliczenia się z oceną własnych czynów. Powiązanie portretu psychologicznego z konstrukcją ideową i historiozoficzną to nader artystyczna niezwykłość w poemacie Słowackiego. Romantyczny wątek zmagań z Bogiem został rozwinięty poprzez niepewność swej misji i jej charakteru przez okrutników. Nie czują się oni bowiem wykonawcami wyroków wyższych oraz nie wiedzą właściwie z czyjego nadania działają- Boga, Szatana, a może konieczności dziejowej. Można więc powiedzieć w myśl tej koncepcji, że oni prowokują Boga zbrodniami, chcąc przerwać Jego wzgardliwe milczenie, wymóc na nim akceptację lub potępienie:
Postanowiłem niebiosa zatrwożyć,
Uderzyć w niebo tak jak w tarczę z miedzi.
Zbrodniami przedrzeć błękit i otworzyć.
Nie chcą oni zwyczajności, są przerażeni zamknięcia w niej swych czynów, występków oraz ich samych jako kopii rzymskich Herodów.
Popiel, wcielenie Króla-Ducha z rapsodu I, przed śmiercią osiąga samoświadomość swych czynów. Z jednej strony pojmuje ich ohydę, ale z drugiej zbawczą moc dziejotwórczą, ponieważ zahartował zbyt łagodną społeczność słowiańską tworząc z niej rycerzy twardych:
Kupiłem naród krwią… i nad jej strugi
Podniosłem ducha, który śmiercią gardzi.
W swej świadomości pozostaje więc nie tylko biczem bożym, ale również twórcą narodu i państwa polskiego:
Ale przeze mnie ta ojczyzna wzrosła,
Nazwiska nawet przeze mnie dostała;
I pchnięciem mego skrwawionego wiosła
Dotychczas idzie: Polska - na ból - skała…
Wcieleniem Króla-Ducha jest też Mieczysław (Mieszko), który nie jest jednak postacią występną naznaczoną zbrodniami. Jest jednak pewien wspólny motyw tych postaci, mianowicie zawsze muszą dokonać zasadniczego pchnięcia dziejów do przodu (np. chrzest Polski). Ich czyny z kolei nie są tak oczywiste i dobre, ponieważ na przykład pozbawiony okrucieństwa Mieczysław, zaszczepiając w Polsce chrześcijaństwo, zniszczył starą kulturę pogańską, wymierzając cios plemiennej istocie Słowiańszczyzny. Konsekwencją tych pochodów Królów-Duchów poprzez dzieje jest w poemacie tak bolesny i dramatyczny, choć nie zawsze krwawy, niemniej konieczny zgodnie z genezyjską ideą transformacji.
Kreacja Króla-Ducha ma charakter mistyczny, ale zarazem jest on głęboko ludzki, bliski nam przez swe wewnętrzne rozterki, rozdwojenie. Zabija, bo musi- i wpada w rozpacz, jest mistycznie wywyższony- a uderza go ziemska miłość. Zsyłane są nań pokusy, by zaniechać strasznego dzieła- ileż żalu wzbudza w nim męka matki, ileż gwałtownej boleści śmierć rodziny Swityna:
Ja przodem. - W czerep czarny, ołowiany
Ukrywszy głowę moją jak w kapturze,
Bom w sobie uczuł wstyd nieopisany,
Twarz mieć jak gryszpan, wzrok jak ogień w chmurze
Inną odrzuconą przez Króla-Ducha pokusą jest gorąca miłość do Wandy. Charakterystyczne jest tu przegięcie legendowego wątku: Wanda ginie nie dlatego, że nie chciała Niemca, lecz z powodu hańbiących warunków, jakie zwycięzca przed nią postawił. Jako duch wielki musiał zniszczyć tę miłość, przezwyciężyć pokusę. Bo nie dla wielkich duchów małżeństwo, dom i dzieci- nie dla Słowackiego, który w listach do matki wiele razy pisał o tęsknocie do domku na ustroniu i się go wyrzekał, pomny na swoją misję poety- rewelatora. I nie dla Króla-Ducha ziemska miłość.
Genezyjskie tło, wizje prorocze i mistyczny ton zostały tu podporządkowane niezwykłej kreacji bohatera, w której romantyczny indywidualizm doszedł do apogeum. Tragizm dziejów jest zawarty w rozdarciu sumienia wiecznego Króla-Ducha, przejawiającego się w świecie ziemskim przez indywidualności wybitne. Król-Duch- istota ponadczasowa i ponadcielesna, duch dziejów. Ale też konkretna historia narodu jako podjęte przez niego działanie. I on jako wzorzec heroicznego patriotyzmu. Gdyż w tej kreacji literackiej wszystko daje się przełożyć na język konkretnej działalności, odczytać jako wizerunek zbawcy narodu. Przenikliwa mądrość, duma i tragiczna wielkość charyzmatycznego wodza, wyniesionego nad naród, decydującego o jego losach, o ojczyźnie. I poetycka aprobata dla przekraczania wszelkich praw boskich i lidzkich w imię wytyczonego celu. Wielkość- ale i pełne poświecenie osobiste - rezygnacja z pokusy szczęścia, odpoczynku, surowa abnegacja.
Momenty, w których bohaterowie poematu dokonują wyboru, obrazują, że wola Króla-Ducha ma zasadnicze znaczenie dla losów jego samego i całej ojczyzny. Myśl o przyszłości, jej wizja objawia się w jednej chwili, w jednym błysku. W rapsodzie poświęconym Popielowi znajduje się kilka takich fragmentów:
Żądałem wodzem być... i wraz dwa wodze
Krwi rozszalonej piorun w mózg uderzył.
A wtem ujrzałem, że rycerstwo bierze
Skrzydła i wtyka sobie za pancerze.
Widok ten nowy, wspaniały!... czas późny!...
Błyskawic blaski wszędy!... wojsko w dali;
Gdzie każdy człowiek był jak upiór groźny,
Skrzydlaty... w czarnej rozświeconej stali.
Wszystko tak straszne, żem dreszcz uczuł mroźny
I krzyknął: „Sława Bohu! - świat się wali!
Ja pierwszy moją piersią go roztrącę!
Ja, duch! - a za mną - wojska latające.
Do obrazów poematu, które można potraktować jako pejzaże wewnętrzne, należy dodać jeszcze kilka oktaw. Pokazują one krajobraz piekła duszy Popiela i Bolesława Śmiałego. Są jednocześnie- w przypadku Popiela- potwierdzeniem mityczności Króla-Ducha - duch bohatera bowiem zawiera w sobie przestrzeń całego kraju:
Znów stchórzono i sam - a już nisko,
Uczułem, że się w czymś zwiniętym plączę,
Że oczom moim ciemno - nogom ślisko.
A do ucieczki ciągną chęci rącze.
Wszedłem na jakieś straszne wężowisko,
Gdzie trupie resztki- drucianą opończę
Nadeptał mój duch - przejął się trwogą:
Czując, że własne kości ruszył nogą. […]
Wtenczas pojąłem kształt mego upiora.
I pełny strachu po lasach i karczach
Błądziłem - a kraj cały był w pomorach,
Bitwach i rzeziach, zboża niedostarczach.
Uwięzienie ducha na ziemi jest prawdziwym piekłem - tak twierdził Słowacki w ostatnim okresie życia. Duch Popiela błądzi po ziemi jako upiór. Doznaje piekielnych mąk, depcząc własne kości i przypominając sobie niedawne zbrodnie. Upiór błądzi, bo duch nie zna jeszcze celu przyszłego żywota. Razem z nim cierpi cały kraj- jest w pomorach, bitwach i rzeziach, zboża niedostarczach, a to cierpienie ojczyzny jest dodatkową karą dla ducha Popiela. On jest powodem upadku Polski, on też - w swoim wnętrzu- odczuwa cały ból swojego kraju. Król-Duch mówi wcześniej:
Cały się stałem ojczyzną… i cały
Stałem się prochem… i cały rozpaczą! […]
Słowacki twierdził, że konieczną fazą ewolucji jest naród, to przez naród jako zbiorowość musi przejść duch, by osiągnąć dalszy stopień rozwoju. To była teza nie tylko Króla-Ducha, ale i mesjanizmu narodowego. Skoro człowiek w wyniku duchowej ewolucji staje się podobny do Boga, zyskuje jego siłę. Ostatecznym celem genezyjskiej filozofii Słowackiego był ideał Polski- ideał pozostawienia całkowitej swobody wszelkim duchom, ich twórczość jest warunkiem rozwoju, lecz musi mieć zapewnioną taka formę społecznej egzystencji, która by nie hamowała jego rozwoju.
Dopiero poznanie klucza otwierającego ten system, przemyślany bardzo starannie, choć pełen luk i niedomówień, dziwacznych przesłanek i fantastycznych wniosków, pozwala zrozumieć świat Króla-Ducha i wzajemny stosunek składników tego poematu, dostępny tylko dla „wtajemniczonych”. Dopiero też wówczas w oktawach poematu rozpoznać można, dostosowaną do wymagań jego struktury, rozległą wiedzę historyczną epoki Lelewela, a więc zarówno stosunki międzynarodowe Polski za pierwszych Piastów, jak stosunki jej wewnętrzne takie jak walka między chrystianizmem a światem pogańskim, jak zatargi dynastyczne, antagonizmy plemienne i klasowe, charakterystyczne dla państwa średniowiecznego. W całości tej rysują się tez bardzo wyraziście „idee przewodnie”, które historycy odnajdywali w naszych wczesnych dziejach, takie jak dążenie do stworzenia i wzmocnienia władzy królewskiej, jak obrona przed odwieczną zaborczością niemiecką, jak poczucie wspólnoty świata słowiańskiego. Dzięki tym swoim właściwością Król Duch budził niejednokrotnie podziw i zachwyt nawet u ludzi, którzy systemu poety nie znali bliżej, a którzy trafnie wyczuwali w nim potężny rozmach ideowy.
Młodopolska recepcja Słowackiego przyniosła nam jego gloryfikację jako romantycznego artysty, ale przede wszystkim jakby pełniejsze zrozumienie jego dzieł. Słowacki modernistów, Słowacki młodopolski, to autor dramatów mistycznych takich jak Ksiądz Marek i Sen srebrny Salomei, a przede wszystkim Słowacki z okresu genezyjskiego, mówiący o kosmogonii i wędrówce Ducha przez kolejne wcielenia, autor Genezis z Ducha i Króla Ducha.
Niniejszą pracę zakończę znaczącymi i bardzo wartościowymi wypowiedziami, opiniami o Słowackim i jego Królu-Duchu.
Charakter recepcji Słowackiego w modernistycznej fazie Młodej Polski trafnie określa Halina Floryńska pisząc, iż : Wartość recepcji Słowackiego jako geniusza - artysty to wartość osobowości zbudowanej na antynomiach, osobowości dialektycznej obejmującej >>świętość i zbrodnię<<, cierpiącej. Słowacki, szukając oparcia tylko we własnej duszy, wyraża w sztuce całe uniwersum psychiczne jednostki twórczej, wyraża byt w jego rozdarciu i sprzeczności. Jako artysta tworzy przez to wyższą /niż Mickiewicz/ syntezę metafizyczną, jako indywidualista składa z siebie większą ofiarę ludzkości, nie cofając się przed przeżyciem grozy i cierpienia istnienia, jako prawodawca stawia większe wymagania społeczeństwu, ukazując walkę i ból jako konieczność w drodze do doskonałości.
Równie ważną rolę w dyskusji o Słowackim odegrał Wincenty Lutosławski, który głosił apoteozę jego twórczości, odwołując się przede wszystkim do koncepcji filozoficznych i historycznych zawartych w Genezis z Ducha i Królu-Duchu, które sam potem kontynuował i rozwijał, uznając jednak za swego protoplastę Słowackiego.
Mówiąc o Lutosławskim, nie sposób pominąć Eleusis, czasopisma zrzeszającego wyznawców sprawy, którego był założycielem. Członkowie tego ugrupowania zakładali, że źródłem postępu jest wola i działanie jednostek wybitnych, które miały pełnić misję przekształcania społeczeństwa w społeczeństwo doskonałe. Tom piąty Eleusis poświęcony został Juliuszowi Słowackiemu w stuletnią rocznicę urodzin wieszcza. W tym tomie ogłosił swój szkic Trud Słowackiego Stanisław Pigoń. Ten znakomity polonista twierdził, iż należy: ...uświadomić sobie z całą mocą, z całym poczuciem odpowiedzialności, że poza wieszczami nie masz dla nas życia, że przez nich wskazana droga jest jedyną w przyszłość, ku odrodzeniu, wyzwoleniu [...] Ludzkość wyprowadzić na drogę >>Prawdy<<, która jest mocą najwyższą i najszczytniejszą miłością, nauczyć ją życia wyższego- toć to posłannictwo nasze, polskie.
Teoria egzaltacji pojęta jako punkt wyjścia dla obudzenia duszy z letargu i zespolenie jej z absolutem, bliska jest podobnie jak Elsom (członkom Eleusis) - Tadeuszowi Micińskiemu. W odczycie wygłoszonym we Lwowie w marcu 1905 roku pod tytułem: Król Duch-Jaźń, poemat Słowackiego, dowodził:
Król Duch Słowackiego to najwyższy i najpiękniejszy kościół gotycko- słowiański w Polsce [...]. Napawa nas wiara w ideę olbrzymiego przemienienia i w to, ze Polska zwycięży w walce o nieśmiertelność.
A ponadto:
[…] Uderzyli oni [romantycy] w jedyną skalę mocy i piękna - w serce, tj. w człowieka wewnętrznego; wzbudzali egzaltację, tj. zachwyt przed Tajemnicą; za Chrystusem nauczali. (…) Oni odgadli istotę Polaka i istotę człowieka, oni zagrali w utajony spiż duszy polskiej i w podziemiach zapalili słońce Króla-Ducha, abyśmy tym znakiem zwyciężyli.
Rymkiewicz, J., Juliusz Słowacki pyta o godzinę, Warszawa, 1989, s. 250.
Matuszewski, I., Słowacki i nowa sztuka, [w:] Z pism Ignacego Matuszewskiego, t. III, Warszawa, 1965, s. 88- 94.
Krasiński, Z., Listy do Konstantego Gaszczyńskiego, oprac. Z. Sudolski, Warszawa, 1971, s. 443.
Feliński, Z., Pamiętniki, t.1, Warszawa, 1986, s. 279.
Słowacki, J., Genezis z Ducha, [w:] Dzieła wybrane, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II, Wrocław, 1983, s. 295.
Tamże, s. 286.
Rymkiewicz, J., dz. cyt., s. 371.
Tamże.
Kleiner, J., Poetycka wizyjność „Króla - Ducha”, [w:] Makowski, S., Juliusz Słowacki, Warszawa, 1980, s. 332.
Jastrun, M., Juliusza Słowackiego Księga legend, [w:] Makowski, S., Juliusz Słowacki, Warszawa, 1980, s. 346.
Dąbrowski, R., O podmiocie mówiącym „Króla- Ducha”, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego MLIV, Prace Historycznoliterackie, z. 80, Kraków 1992, s. 142.
Makowski, S., Król-Duch - czyli tajemnica początku i końca. Przegląd Humanistyczny. 1996, nr 4, s. 44.
Chmielowski, P., Geneza fantazji, [w:] Pisma krytyczno-literackie, t. I, Warszawa, 1961, s. 95- 96.
Kleiner, J., Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, t. IV, cz. II, Warszawa, 1927, s. 353.
Wyka, M., Micińska, A., Mity, mitotwórstwo i Słowacki. Życie literackie. 1960, nr 37, s. 4.
Kowalczykowa, A., Słowackiego pejzaże dziejów genezyjskich, [w:] Pejzaż romantyczny. Kraków, 1982, s. 66.
Maślanka, J., Literatura a dzieje bajeczne, Warszawa, 1990, s. 211.
Żmigrodzka, M., Przełamanie opozycji między naturą i historią [w:] Makowski, S., Juliusz Słowacki, Warszawa, 1980, s. 333 .
Wszystkie cytaty z Króla-Ducha zaczerpnięte z: Słowacki, J., Król- Duch, [w:] Dzieła wybrane, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II, Wrocław, 1983.
Kowalczykowa, A., dz. cyt., s. 66.
Kowalczykowa, A., Wstęp, [w:] Słowacki, J., Krąg pism mistycznych, Wrocław, 1987, s. LXX.
Kleiner, J., Studia o Słowackim, Lwów, 1910, s. 81.
Norwid, C., K., O Juliuszu Słowackim. W sześciu publicznych posiedzeniach…, Paryż, 1861.
Piechota, M., „Pan Tadeusz” i „Król-Duch” - dwie koncepcje romantycznej epopei. Kielce, 1995, s. 14.
Pawlikowski, J., G., Studiów nad „Królem Duchem” część pierwsza. Mistyka Słowackiego, Lwów, 1909, s. 275.
Piechota, M., Żywioł epopeiczny w twórczości Juliusza Słowackiego, Katowice, 1995, s. 54.
Światopogląd polskiego romantyzmu, [w;] Proces historyczny w literaturze i sztuce. Materiały konferencji naukowej maj 1965, pod red. M. Janion i A. Piorunowej, Warszawa, 1967, s. 116 - 142.
Cieśla, M., Mityczna struktura wyobraźni Słowackiego, Wrocław, 1979, s. 81.
Tamże, s. 74.
Tamże.
Tamże, s. 76.
Tamże, s. 77.
Tatara, M., Struktura mitu religijnego a "Król-Duch" Juliusza Słowackiego, [w:] Makowski, S., Juliusz Słowacki, Warszawa, 1980, s. 336 - 342.
Tamże, s. 337.
Tatara, M., Historia, mit i baśń w „Królu-Duchu”, Katowice, 1962.
Frye, N., Mit, fikcja i przemieszczenie, tłum. E. Muskat - Tabakowska. Pamiętnik Literacki. 1969, z. 2, s. 294 - 295.
Tatara, M., dz. cyt., s. 338.
Cieśla, M., dz. cyt., s. 80.
Tatara, dz. cyt., s. 341.
Witkowska, A., Przybylski, R., Juliusz Słowacki, [w:] Romantyzm, Warszawa, 2003, s. 364.
Witkowska, A., Krew lać czy słodkie miody, [w:] Sławianie, my lubim sielanki, Warszawa, 1972, s. 146.
Witkowska, A., dz. cyt., s. 145.
Tamże, s. 146.
Tamże, s. 147.
Witkowska, A., Przybylski, dz. cyt., s. 366.
Jastrun, M., Juliusza Słowackiego Księga legend [w:] Makowski, S., Juliusz Słowacki, Warszawa, 1980, s. 346.
Krzyżanowski, J., Duch - wieczny rewolucjonista, [w:] W świecie romantycznym, Kraków, 1961, s. 222.
Tatara, M., dz. cyt., s. 338.
Tamże, s. 339.
Tamże.
Kowalczykowa, A., Duch i historia, [w:] Słowacki, Warszawa, 1999, s. 382.
Tamże.
Tamże.
Tamże.
Dąbrowska, J., W krainie duszy - pejzaż wewnętrzny w "Królu-Duchu" Juliusza Słowackiego. Ruch Literacki. 2004, z. 1, s. 12.
Krzyżanowski, J., dz. cyt., s. 222.
Floryńska, H., Spadkobiercy Króla-Ducha. O recepcji filozofii Słowackiego w światopoglądzie polskiego modernizmu, Wrocław, 1976.
Pigoń, S., Trud Słowackiego, [w:] Studja i szkice, Lwów, 1922, s. 393.
Miciński, T., Do źródeł duszy polskiej, Lwów, 1906, s. 13.
13