O tym myślicie...
Kai spojrzał na czarno granatowe niebo. Ani jednej chmury. Taka noc w Rosji to migotały na ciemnej lunie dodając otuchy każdemu, kto na nie pomimo swej codzienności ta noc dla Kai'a była inna niż te dotychczas. Może, dlatego, ze minął równy miesiąc od czasu, kiedy z powrotem zawitał w rodzinnych stronach; może, dlatego, ze na zewnątrz nie było tak zimno jak zawsze; może, dlatego, ze od rana miał dobry humor; może...Cholera wie, co jeszcze. Nie ważne, co było powodem. Kai miał przeczucie, ze ta noc będzie należeć do tych, których się nie zapomina. Było tak cicho i spokojnie, a jemu wyjątkowo dopisywał dobry humor. I stałby tak pewnie przed wejściem z dobrą godzinę, gdyby z jego rozmyślań nie wyrwał go odgłos kroków tuż za nim. Odwrócił głowę z ciekawości, kto niepofatygowal się ukryć swojej obecności. Do lokatorów klasztoru można by przypiąć etykietkę "niezauważalnie pojawiających się".
Tala.
Nie miał za wesołej miny. Wyglądał wręcz na zmęczonego i w złym humorze. Przystanął tuz za Kai'em. Ten znów spojrzał w niebo i odniechcenia spytał:
- O co chodzi? Czyżby towarzystwo Borisa i reszty Ci nie wystarczyło?
- Doprawdy zabawne, Hiwatari, ale nie wszyscy są w nastroju do żartów.
Chwila milczenia.
- Boris kazał mi Cię znaleźć. Masz wracac. - Zakończył i odwrócił się by odejść.
Kai zawahal sie. Chciał odparować Tali jakąś kąśliwą uwagę na temat jego posłuszeństwa Borisowi, ale zrezygnował. Nie, nie będzie sobie psuł wieczoru.
Tala już był u wejścia, ale nie otworzył drzwi. Czekał przez moment.
- Idziesz, czy nie, Hiwatari!
- A co ja jestem? Twoja niańka? Sam nie wejdziesz?
Nie wytrzymał. A obiecał sobie, ze nikomu dziś nie dogryzie. No cóż widocznie nie dane mu jest być miłym i kulturalnym.
Tala nic nie odpowiedział. Ze złością szarpnął drzwi wjeściowe i z hukiem je zatrzasnął. Miał tego dosyć; dosyć wszystkiego. Nie miał nawet siły na kłótnie z Kai'em.
Srebrnowłosy odwrócił się powoli i leniwym krokiem skierował się w stronę klasztoru. Nie chciało mu się wracać do tych zimnych murów ograniczających jego wolność. Wolałby jeszcze, z co najmniej godzinę gapić się na niebo. No, ale cóż...
W środku było niezwykle cicho. Kai rozejrzał się wokół. Jedno maleńkie światełko było zapalone u wejścia. Dawało to niezwykły efekt pół mroku. Pusto. Nikogo nie było. Tala w tak krótkim czasie nie zdołałby ulotnić się z korytarza. Bądź, co bądź to wielki klasztor. Zdziwił go tez brak obecności Borisa, który w późnych godzinach zawsze czatował na któregoś z Neoborga, by złapać go na wieczornym szwędaniu się. Wtedy mógłby go ukarać, a to sprawiłoby mu niewymowna radość.
Kai nie zadał sobie trudu by zdjąć płaszcz i zawiesić go na stojaku. Nie miałoby to najmniejszego sensu, ponieważ i tak nikt nie używa tego wieszaka. Wszyscy zawsze zabierają swoje rzeczy do pokojów. Nie opłacało się zostawiać niczego poza pokojem bez nadzoru, bo mogłoby to do Ciebie już nie wrócić.
W tym momencie uwagę rubinookiego zajmował bardziej zbyt podejrzany spokój na horyzoncie. Po chwili namysłu postanowił pójść do swojego pokoju cokolwiek by się stało. O dziwo dotarł do drzwi bez żadnych przeszkód. Zresztą, czego on się spodziewał po Borisie. Za twórczy to on nie był. No chyba, ze w wymyślaniu kar. No właśnie.
Kai nacisnął klamkę. Drzwi nie ustąpiły.
"Co jest cholera?!" - Pomyślał. Nie zamykał drzwi na klucz, bo takiego nie posiadał. Spróbował ponownie, tym razem z większa siła. Żadnego postępu. Stal przed drzwiami zbity z tropu, z głupią mina.
"Ktoś se żarty robi?!" Przypomniał sobie słowa Tali: "...Nie wszyscy są w nastroju do żartów"
Nie, on by tego nie zrobił. Zresztą tez nie miął klucza. Nie pozostalo mu jednak nic innego jak udać się do rudowłosego i dowiedzieć się, o co chodzi. Do Borisa to on na pewno nie pójdzie...
Pokój Tali był na końcu korytarza toteż Kai nie zdziwił się, ze im bliżej był jego drzwi, tym ciemniej. Boris oszczędzał na świetle, ale to sprzyjało raczej Kai'owi niż przeszkadzało. Boris oszczędzał prawie na wszystkim włącznie z ogrzewaniem, ciepłą woda i nawet jedzeniem. Dobrze, ze na powietrzu nie mógł zaoszczędzić. Z jedzeniem było gorzej. Bywały dni, ze za prowiant sam suchy chleb i to tez nie najświeższy. 2 Posiłki dziennie to wszystko Nikt nawet nie marzył o smacznym obiedzie, czy jakichkolwiek smakołykach. Toteż nie dziwne, ze członkowie Neoborga znaleźli wyjście z sytuacji w postaci posiłków na mieście. Nie zdarzało im się jednak jadać na mieście za często z kilku przyczyn. Raz, ze Boris rzadko wypuszczał ich do miasta, a o samodzielnym wyjściu mowy nie było - Boris kontrolował prawie każdy ich ruch. Drugi powód to brak pieniędzy. Każdy miał trochę uzbierane, ale na częste posiłki to nie starczało. Pieniądze mogli zdobyć głównie poprzez walki pieniężne lub prace. To drugie nie za bardzo im się uśmiechało, zwłaszcza, ze Boris krótko ich trzymał. Walki na pieniądze tez nie zdarzały się zbyt często. Tak wiec wszyscy narzekali na brak forsy i ogólna biedę. Kai nie był tu wyjątkiem, mimo iż jego dziadek był osobą wpływową.
Tak rozmyślając Kai nawet nie zauważył jak znalazł się pod drzwiami Tali.
Zatrzymał się na chwile. Przez moment chciał nawet zapukać, (kto wie, co robi teraz Tala), ale zaraz wyrzucił te myśl z głowy. Co on się będzie przejmował, Talą i jego humorami. Nacisnął klamkę. Ta na szczęście nie była zamknięta. Ostrożnie otworzył drzwi. Przez moment wydawało mu się, ze pokój jest pusty. Po chwili spostrzegł jednak Tale leżącego na łóżku. Wyglądał jakby spal, leżąc na plecach ręce miał podłożone pod głowę. Kai jednak wiedział, ze Rosjanin nie śpi. Nie w zwyczaju Tali było kłaść się w ubraniu. Jednak większa jego uwagę zwrócił wyraz twarzy leżącego. Wyrażała ona dezaprobatę, nawet nieobecność, oczy na wpół otwarte bez najmniejszego mrugnięcia zapatrzone były w sufit. Można było pomyśleć, ze umarł, gdyby nie ledwo dostrzegalne, miarowe oddechy.
Kai zdziwił się widząc Tale w takim stanie. Nigdy się tak nie zachowywał. Potrząsnął głowa wypędzając te głupie myśli. Postąpił krok do przodu i chciał coś powiedzieć, lecz Tala go uprzedził.
- Nie nauczono Cię pukać?
Wciąż patrzył w sufit.
- Widać nie było takiej potrzeby. - Odgryzł się Kai. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka. Przez chwile zapatrzył się Tale. Ten nie okazywał najmniejszego zainteresowania tym, co się wokół niego dzieje. Po chwili jednak zamknął oczy i westchnął. Był okropnie zmęczony i w tej chwili nie cieszyła go wizyta przyjaciela. Mniej więcej domyślał się powodu odwiedzin srebrnowłosego. Kai wciąż stal nad nim przypatrując mu się uważnie, jakby chciał znaleźć powód jego apatii. W końcu jednak zreflektował się i zadał pytanie, które było głównym celem jego wizyty.
- Co mają znaczyć moje drzwi zamknięte na zamek?!
Tala westchnął ciężko. Kai stal nadal nad nim i dokładnie taksował go wzrokiem. Widząc, ze rubinooki nie ustępuje, Tala podniósł się ciężko z łóżka, siadając na jego brzegu. Kai odsunal sie troche. Tala westchnął.
- Wiec chcesz żebym Ci powiedział, dlaczego Twój pokój jest zamknięty? - Zaczął niechętnie.
- Dokładnie.
- To Twój pokój. Skąd mam wiedzieć, czemu jest zamknięty - Tala uśmiechnął się pod nosem.
Kai puścił te uwagę mimo uszu. Teraz był już pewny, ze Tala nie jest w dobrym humorze. Jakoś jemu tez ten nastrój się udzielał.
- Mówiłem Ci już Hiwatari, ze nie wszyscy maja dziś nastrój do żartów... - Dodał po chwili Tala.
- Dlatego jestem pewien, ze znasz odpowiedz.
Tala spojrzał Kai'owi prosto w oczy. Były takie karmazynowe. Uspakajały go jakoś mimowolnie. Upajał się jeszcze ta czerwienią przez moment.
- Ech, siadaj - wskazał Tala na miejsce obok niego. Kai usiadł obok towarzysza bacznie mu się przyglądając. Rudowłosy oparł głowę na dłoniach. - Zacząć od tego, czemu Twój pokój jest zamknięty, czy od zmian, jakie zaszły? - Zadał Kai'owi pytanie, darując sobie arogancki stosunek do niego.
- Zmian? - Kai popatrzył zaskoczony na Tale.
- Podczas Twojego wieczornego pobytu poza klasztorem Boris wprowadził nowe reguły gry. - Błękitnooki spojrzał przed siebie. Tak, "gra" to najlepsze określenie tego, co tu się dzieje. Kai wpatrywał się w chłopaka w milczeniu. Tala kontynuował: - Wpadł wściekły do kuchni, gdy jedliśmy kolacje. Wydarł się, ze wszyscy mamy być w sali treningowej za 2 min. Gdy się zjawiliśmy nie mówił nic przez najbliższe 10 min, tylko obserwował nas bacznie. W końcu spytał się, gdzie jesteś. Wcale się nie zmartwił, ze Cię nie ma. Wyglądał wręcz na szczęśliwego.
- Jak zawsze, gdy może się na kimś wyżyć.
- Po chwili krotko objaśnił nam nowe zasady, które obowiązują od dzisiaj. A po tym kazał nam się wynosić.
- Czyżby nasz przełożony miał przebłyski inwencji twórczej? Niemożliwe. - Zadrwił Kai - Jak wyglądają te nowe reguły?
Tala oparł się rękami o łóżko. Przeczesał włosy palcami. Sprawiał wrażenie jakby się nad czymś zastanawiał.
- Wygląda to mniej więcej tak: o 21.00 Mamy być w klasztorze, bo drzwi wejściowe są zamykane i nie ma jak się dostać z powrotem od środka. Nie ma tez jak wyjść.
Kai przełknął ślinę. Musiał mięć wiele szczęścia, ze Tala przyszedł wtedy po niego. Inaczej zostałby na bruku.
- A o 22.00 Mamy być w pokojach, bo...
- Ktoś się zbliża - przerwał mu Kai.
Kroki dało się słyszeć wyraźnie pod drzwiami. Nagle ucichły.
ZGRZYT!
Ktoś od zewnątrz zamknął na klucz pokój Tali.
- ...Bo zamkną nas na klucz.- Dokończył rudowłosy.
Kai spojrzał ogłupiały na towarzysza. Ten uśmiechnął się ironicznie.
- A Twój pokój jest zamknięty, bo najprawdopodobniej nie zdarzyłeś dotrzeć do niego przed Borisem.
Dopiero po chwili sens tych słów dotarł do Kai'a. Spojrzał na Tale.
- A to przed chwila... To znaczy... - Glos uwiązł mu w gardle.
Teraz kiedy znal nowe reguły, zdał sobie sprawę, co go czeka.
Tala spojrzał łagodnie na srebrnowłosego. Wiedział co Kai próbował z siebie wydusić, ale nie ułatwiał mu tego. Bawiła go bezradność czerwonookiego w zaistniałej sytuacji.
- N-nie... - jęknął Kai. Spuścił głowę miedzy kolana. - Czy to ma znaczyć, ze jestem skazany na Twoja obecność przez cala noc? - Zwrócił się do błękitnookiego już z pewna ironia w glosie.
Złośliwy uśmieszek zagościł na ustach Tali.
- Na to wygląda.
Kai wstał gwałtownie z łóżka. Zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Tala tylko spokojnie podążał za nim wzrokiem.
- Wiesz, noc ze mną wcale nie musi być taka zła.- Rzucił rudowłosy w pewnej chwili. Dziwny uśmieszek wciąż nie znikał z jego twarzy.
Kai spojrzał na niego badawczo. Nie za bardzo podobała mu się ta opcja, ale nie miął za dużego wyboru.
"Co mi tam. Już nic głupszego nie może mi się przydarzyć. Przeboleje z nim te noc i tyle." Pomyślał. Z takim nastawieniem odwrócił się do Tali.
- Skoro nic się nie da zrobić to chciałbym się umyć. - Zaczął.
Tala kiwnął potakująco głową.
Kai zdjął płaszcz i rzucił go na łóżko obok siedzącego i skierował się w stronę łazienki.
Tala przyjrzał się bacznie srebrnowłosemu. Ubrania skrywały pięknie rzeźbione ciało. Silne ramiona, skryte pod czarno-granatową koszulką, dodatkowo osłonięte długim, białym szalem. Ten szal nadawał jego właścicielowi oryginalny wygląd. Ta część ubioru podobała się rudowłosemu najbardziej. Spełniała jednak jeszcze jedną ważną funkcję. Chroniła szyję rubinookiego przed jakimkolwiek dotykiem z zewnątrz. Tala wiedział, że słabym punktem Kai'a była szyja.
Uśmiechnął się do siebie.
Kai zamknął za sobą drzwi łazienki. Zaczął zdejmować z szyi biały materiał. Fakt, że był trochę ciężki, wcale mu nie przeszkadzał. W pewnym momencie spojrzał w lustro wiszące nad umywalką. Podszedł do niego powoli, rzucając szal na haczyk na drzwiach. Przejechał palcami po niebieskich trójkątach na policzku. Odkręcił kurek z wodą i umył twarz spłukując resztki farby. Wytarł buzię koszulką i znowu spojrzał w lustro. Oglądnął dokładnie czy wszystko zostało zmyte. Uśmiechnął się do swojego odbicia.
"Bez tych malunków wyglądasz zupełnie inaczej, Hiwatari." Pomyślał. Odwrócił się plecami do szklanej powierzchni i ściągnął z siebie koszulkę. Usiadł na krawędzi wanny i zaczął zdejmować buty. Po chwili cisnął nimi w kąt łazienki. Stanął stopami na zimnej posadzce. Zastanawiając się czy wpierw pozbyć się spodni, czy nalać wody do wanny, wybrał tę drugą opcję. Puścił strumień wody, a sam usiadł na podłodze. Oparł się o zimne kafle. Dreszcz przebiegł po jego nagich zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w szum wody.
Tymczasem Tala słysząc hałas z łazienki, zdjął biało-pomarańczową bluzę i rzucił ją na krzesło stojące pod oknem. Położył się na chwilę na łóżku, przeciągnął się i spojrzał w sufit. Dziwne myśli w tym momencie przelatywały przez jego głowę. Nagle wstał raptownie, jakby przypomniał sobie o czymś ważnym i ściągnął szybko czarną koszulę. Ta też została rzucona na krzesło pod oknem. Kucnął przy łóżku i energicznym ruchem wyciągnął spod niego dwa koce. Rozłożył je i przykrył prześcieradłem. Sięgnął po poduszki leżące w rogu i ułożył je w miarę przyzwoicie. Na koniec wszystko nakrył kołdrą i usiadł na gotowym posłaniu.
Kai wstał z podłogi i zakręcił kurki. Ściągnął spodnie i ostrożnie wszedł do wanny. Powoli zanurzył się w gorącej wodzie. Oparł się plecami i zamknął oczy. Odprężony mruknął cicho. Relaksował się tak przez kilka minut, po czym zanurzył na chwilę całą głowę. Jego włosy po kontakcie z wodą prawie całkowicie się wyprostowały. Nie sterczały już we wszystkie strony, tak jak przedtem, tylko gładko opadały na ramiona i plecy. Rubinooki przyjrzał się swojemu odbiciu w wodzie. Zmrużył oczy. Pomyślał o czymś absurdalnym, ale zarazem realnym. Sięgnął po mydło i spienił je na dłoni. Zaczął namydlać swoje ciało.
W tym momencie rudowłosy wyciągnął ręcznik ze swojej szafy. Przerzucił go przez ramię. Podszedł w kierunku łazienki i oparł się plecami o ścianę. Zastanawiał się ile czasu może zabrać Kai'owi kąpiel. Nagle z ciszy wyrwał go krzyk zza drzwi.
Ivanov!
Czerwono włosy natychmiast obrócił głowę w stronę łazienki.
Gdzie Ty do cholery trzymasz ręczniki!
Tala zdał sobie sprawę, że nie dał Kai'owi żadnego ręcznika. Automatycznie chwycił ręcznik z pleców i chciał otworzyć drzwi od łazienki, gdy znieruchomiał. Nie może tam wejść. Kai się kąpie i jest... Nago... Hiwatari na pewno by go zabił, gdyby Tala zobaczył jego nagie ciało.
Kai nagle zdał sobie sprawę, że Tala nie poda mu ręcznika. Dobrze pamiętał ile razy groził rudowłosemu, że jeśli spróbuje tylko, nawet w żartach, wejść gdy on jest nago, to go zamorduje.
Niepewnie zawołał Tale.
Podasz mi ręcznik?
Tala lekko uchylił drzwi i wystawił rękę z ręcznikiem. Kai nie spodziewając się takiej reakcji, nie wiele myśląc rzucił do Tali:
Wejdź! Przecież ja nie gryzę!
Tale wryło w ziemię. Kai i takie teksty! Coś mu się w głowę stało, czy co? Nie miał jednak wyboru, musiał jakoś dać mu ten cholerny ręcznik.
Niepewnie wszedł do środka, cały czerwony na twarzy. Starając się nie patrzeć w stronę Kai'a ostrożnie podszedł do wanny. Srebrnowłosy chłopak widząc zażenowanie Tali, podniósł się lekko z wanny chwytając mocno ręcznik. Rudowłosy czując mocne szarpnięcie, mimowolnie odwrócił głowę. Spojrzał na Kai'a. Poczuł uderzenie gorąca. Nawet nie widząc siebie, czuł, że się czerwieni.
Kai zdezorientowany podniósł głowę znad ręcznika. Zobaczył czerwonego Tale, wpatrującego się w niego bezwiednie.
Kai odruchowo cały zanurzył się w wodzie chcąc się osłonić, jakby woda była nie wiadomo jaką osłoną. Nie wiedząc co powiedzieć spojrzał prosto w błękitne oczy Tali. To spowodowało, że Tala natychmiast odwrócił głowę w drugą stronę. Teraz z kolei Kai się zaczerwienił. Spojrzał na odsłoniętą klatkę piersiową rudowłosego.
Czerwono włosy chłopak nerwowo patrzył w ścianę, nie wiedząc co zrobić. Był zbyt ogłupiały, by cokolwiek wymyślić.
Kai mimo również dużego szoku, pierwszy oprzytomniał. Wybawiając ich oboje z głupiej sytuacji zwrócił się do Tali:
Chciałbym się ubrać, więc mógłbyś...
Tala gwałtownie odwrócił się i wyszedł z łazienki rzucając na odchodne:
Oczywiście.
Kai uspokoił się trochę. Szybko wyszedł z wanny i obwinął ręcznik wokół bioder. Wypuścił wodę z wanny. Stanął przed lustrem i rozgrzaną twarzą dotknął szklanej powierzchni. Zimno uspokoiło trochę jego nerwy.
Tala oddychał nerwowo myśląc nad tym co się stało. Pierwszy raz w życiu widział Kai'a nago. No może nie pierwszy, bo gdy byli mali często kąpali się razem. Ale to była zupełnie inna relacja. Byli dziećmi. Teraz Kai to prawie dorosły mężczyzna. Jego ciało jest zupełnie inne niż dziecka.
Tala opadł bezsilnie na łóżko. Po tym co się stało nie ma mowy by spokojnie spał z Kai'em w jednym łóżku. Spojrzał desperacko w sufit. Jęknął cicho.
O Boże...
Kai szybko wytarł się ręcznikiem i wrzucił na siebie niedbale ubrania. Posprzątał po sobie łazienkę i podszedł do drzwi. Zatrzymał rękę na klamce, bojąc się ją nacisnąć. Zamknął oczy starając się nie myśleć o tym co powinien zrobić, gdy wyjdzie z łazienki.
Przemógł się i nacisnął. Szybko otworzył drzwi i minął Talę, siadając na łóżku plecami do niego. Odetchnął w myślach. Uniknął kontaktu wzrokowego z rudowłosym. To już coś.
Tala widząc akcję rubinookiego szybko wyjął z szafy drugi ręcznik i wszedł do łazienki.
Kai odetchnął głośno z wielką ulgą. Opadł na poduszki, zamknął oczy i powoli uspakajał emocje.
Były kapitan Bladebreakers nie wiedział ile czasu minęło podczas kąpieli Tali ale zdawało mu się, że była to niekończąca się wieczność. Tala wyszedł rozgrzany z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder, zostawiając uchylone drzwi, z których buchała para. Kai mimowolnie podążał za nim wzrokiem. Rudy wyjmując z szafy spodnie od dresu, poczuł na sobie wzrok właściciela Dranzera. Skrępował się trochę i zatrzymał na dłuższą chwilę przed meblem. Odwrócił się w końcu zażenowany i napotkał wzrok Kai'a.
No co! - Prawie krzyknął do niego, wciąż czerwony na twarzy. Miał dziwne wrażenie, że srebrnowłosy przygląda się nie zasłoniętej części jego ciała. Kai natychmiast zripostował.
Nic!
Ale zaraz odwrócił głowę w inna stronę. Tala chwycił szybko ubranie i poszedł do łazienki. Za nim jednak wszedł zatrzymał się w drzwiach i odwrócił głowę by spojrzeć na srebrnowłosego. Ten jednak wciąż patrzył w inna stronę. Tala chciał coś powiedzieć ale zrezygnował. Zamknął tylko za sobą drzwi.
Kai powoli zamknął oczy z rezygnacją, czując jak mieszają się w nim uczucia. W głowie wciąż obijało się pytanie czerwonowłosego chłopaka.
Nic... Nic... - Odpowiedział na nie szeptem.
Po kilku minutach rudowłosy wyszedł z łazienki ubrany w czarny dres. Kai odwrócił się do niego, by posłać mu jedno ze swoich morderczych spojrzeń. Zniknęło ono jednak szybko, na widok rozpiętej, czarnej bluzy, która odsłaniała umięśnioną klatkę błękitnookiego. Przez ciało Kai'a przebiegł dziwny dreszcz. Był taki sam jak wtedy w łazience. Rozgrzewał go ale jednocześnie wywoływał falę zimna. Tala starał się nie patrzeć w te przenikliwe rubinowe oczy feniksa, które bacznie obserwowały każdy jego ruch. Pierwszy raz w życiu czuł się tak skrępowany.
Położył się na pościeli, jak najbliżej brzegu łóżka, jakby Kai miał wściekliznę i gryzł. Zwrócił oczy na sufit. Uznał to za dobre wyjście, ponieważ uwalniało go to od tej niezręcznej sytuacji.
Co ze spaniem? - Rzucił sucho Kai.
Jak to co?
No gdzie mam spać ciemnoto!
Talę wkurzyła ta odzywka.
NA PODŁODZE! Ciesz się, że Cię przez okno nie wywaliłem!
Kai wstał z łóżka.
Bez łaski - warknął. Położył się na podłodze, z dala od Tali, kładąc sobie pod głowę biały szal.
Rudowłosy spojrzał się na niego zszokowany.
Hiwatari! Przecież żartowałem... Tym razem.
Kai odwrócił się do niego plecami.
Daj spokój! Kładź się obok mnie.
Teraz to się wypchaj. - Burknął srebrnowłosy.
Tala ostentacyjnie chlasnął się ręka po twarzy.
Grrr... Zaczynasz działać mi na nerwy! - Zero odpowiedzi. - Mam Ci wysłać listowne zaproszenie!
Nie musisz... Nie ruszę się stąd.
Tala wiedział, że dalsza gadka nie ma sensu. Wstał więc i jednym susem znalazł się przy Kai'u.
Chwycił go mocno za rękę.
No i czego! - Wkurzył się Kai.
Do łóżka! Jazda! - Rozkazał Tala. Pociągnął go mocniej za nadgarstek. Kai wyszarpnął rękę z ucisku. Tala rzucił mu jadowite spojrzenie.
Skoro nie chcesz po dobroci...
Przygniótł kolanami jego nogi i jedną ręką przytrzymał ramię srebrnowłosego. Drugą, wolną dłonią podciągnął koszulę chłopaka i zaczął go łaskotać. Kai chciał szarpnąć się ale uniemożliwiał mu to ciężar napastnika. Starał się jak mógł wytrzymać tortury. Próbował nawet zrzucić z siebie kapitana Neoborga ale ten był trochę większy od niego. Na dodatek widząc Kai'a nieporadne próby wyswobodzenia się, Tala przygniótł go do podłogi jeszcze bardziej. Wciąż nie przestawał łechtać feniksa w brzuch.
Poddajesz się, czy nie?
Nigdy! - Wydyszał Kai, któremu zabrakło już tchu.
Rudowłosy chwycił go szybko i rzucił na łóżko. Sam jednym skokiem znalazł się obok niego. Złapał go za ramiona i z całej siły przyciągnął go do siebie. Oplótł rękoma jego klatkę a kolanami ścisnął mu nogi, całkowicie uniemożliwiając mu drogę ucieczki.
Puszczaj zboczeńcu! - Jęknął Kai
Ani mi się śni.
Puszczaj, bo...
Bo co! - Tala jeszcze mocniej przycisnął Kai'a do siebie. - Masz tu spać. - Szepnął mu szyderczo do ucha. Kai szarpnął się mocniej, jednak nic nie odpowiedział.
...Wtedy Cię puszczę. - Dokończył swoją tyradę Tala. Kai przewrócił oczami. Jego srebrno-granatowe włosy rozsypały się w czasie tej szarpaniny w wielkim nieładzie po jego twarzy. Tala przyjrzał mu się uważnie. Wyglądał słodko, wręcz rozkosznie, zwłaszcza z tymi wypiekami od złości. Rudowłosy delikatnie odgarnął niesforne kosmyki z buzi rubinookiego chłopca. Kai zmrużył lekko powieki pod dotykiem błękitnookiego. Tala widząc reakcję Kai'a pogładził palcami policzek chłopca. Skóra Kai'a była tak gładka i delikatna, że czerwono włosy chłopak nie mógł się powstrzymać. Pieszczotliwie przejechał wargami po jego policzku, kierując się w stronę szyi. Biały szal leżał bezwładnie na ziemi i nic nie chroniło już szyi srebrnowłosego przed pieszczotami Tali. Kai poczuł na swojej skórze ciepły oddech Tali. Serce zaczęło mu mocniej bić. Czuł na szyi usta Tali, które bezwstydnie przesuwały się po całym jego karku. W pewnym momencie emocje wzięły górę. Czerwonooki jęknął. Tala zatrzymał się na chwilę, przyglądając się bacznie Kai'owi. Do srebrnowłosego dotarło, że zrobił to pod wpływem pieszczot Tali. Nagle jakaś iskra strachu zagościła w jego sercu. Zdał sobie sprawę co się dzieje. Gwałtownie wyrwał się z objęć Tali. Kapitan Neoborga popatrzył się na niego zaskoczony.
Feniks oddychał nerwowo próbując ochłonąć po tym, co się stało. Drżącą ręką odgarnął włosy z czoła. Tala przyglądał się temu ze spokojem. Trochę mu się nie podobało, że Kai wyrwał się tak szybko z jego objęć. Srebrnowłosy uspokoił się nagle i spojrzał oschle na starszego chłopaka. Tala wpatrywał się bez strachu w te rozgniewane karmazynowe oczy. Próbował powstrzymać ironiczny uśmiech ale ten odruch był od niego silniejszy. Przykrył ręką usta, by ukryć go przed Kai'em. Jednak ten zauważył rozbawioną minę Tali. Zeźlił się bardzo.
Bawi Cię to? - Spytał cicho i spokojnie, jednak z nutą groźby w głosie.
Trochę. - Odparł z przekąsem Yuriy. Starał się jak mógł opanować rozbawienie ale szyderczy uśmiech wciąż gościł na jego twarzy. Krew w żyłach Kai'a aż wrzała. Z wściekłością zaciskał zęby i morderczo wpatrywał się w czerwonowłosego. Ten najwyraźniej nic sobie z tego nie robił. Nagle ku niezadowoleniu Kai'a, skoczył na poduszki i usadowił się obok rozgniewanego chłopca. Założył ręce za głowę i zmrużył oczy. Kai zaskoczony obserwował poczynania Tali a z jego twarzy wciąż nie znikało niezadowolenie. Błękitnooki kątem oka przyglądał się srebrnowłosemu chłopcu. Bardzo go bawiły te wszystkie miny, jakie strzelał Kai. Rubinooki chyba nie zdawał sobie sprawy jaki ma wyraz twarzy. Cały czas szalała w nim niepohamowana złość, której nie był w stanie złagodzić. Wciąż widząc grymas na twarzy Kai'a, Tala postanowił trochę rozluźnić atmosferę.
Ej, Kai - zaczął od niechcenia. Kai nic nie mówiąc spojrzał gdzieś przed siebie. - Pamiętasz nasze dzieciństwo? - Kai wciąż patrzył pusto w jakiś martwy punkt ale tym razem odpowiedział.
Swoje owszem, ale po co miałbym pamiętać Twoje?
Oj daj spokój. Dobrze wiesz o czym mówię.
Kai spojrzał się na niego cierpko. Jakoś nie potrafił tak po prostu przejść do porządku dziennego. Tala nie zwracając uwagi na jego humory kontynuował.
Jak byliśmy mali, to prawie wszystko robiliśmy razem. - Zamyślił się na chwilę. - To była nasza forma obrony przed Borysem i tym klasztorem. - Tala zapatrzył się w ścianę na wprost niego. Kolejne słowa już tak łatwo nie przychodziły. Kai, który bacznie obserwował towarzysza, również zaczepił wzrok na tym samym punkcie. Chociaż było mu ciężko przyznać się przed samym sobą, to miło wspominał chwile spędzone z Talą. Jednak nie wszystko było takie wyraźne. Miał wrażenie, że jakieś zdarzenia uciekły mu z pamięci. Czuł, że wielka pustka zagościła w jego głowie wraz z tymi wspomnieniami.
"A co z sercem?" Spytał siebie w duchu. Sam bardzo zdziwił się tym pytaniem ale zaraz zaprzeczył "Nie, ja nie mam serca. Nie odczuwam żadnych pozytywnych uczuć.". "Gdyby jednak... Gdyby sprawdzić serce… to …ech." Kai westchnął, nie zdając sobie sprawy, że Tala widzi zmianę jaka zaszła w jego zachowaniu. Kontynuował w myślach monolog. "Odczuwam pustkę,… pustkę,…brak jakichkolwiek uczuć…" Zasępił się trochę. Tala zauważył znaczną zmianę w wyrazie twarzy Kai'a. Najwyraźniej Kai uspokoił się trochę. Nie mógł jednak wiedzieć z jakimi myślami bije się w tej chwili feniks. Ale te lata dzieciństwa spędzone razem nie poszły na marne. Tala dobrze wiedział kiedy z Kai'em było coś nie tak. Znał go najlepiej.
Kai? - Wyrwał go z rozmyślań. Widząc, że Czerwonooki nie może dojść do siebie, przysunął się do niego bliżej. Nagle poczuł dziwną chęć przytulenia chłopca. Tak bardzo chciał go dotknąć, wziąć w ramiona. Ale nie może nic robić wbrew woli Kai'a. Nie chce nic robić wbrew jego woli.
Jednak nikt nie powiedział, że nie może pomanipulować trochę jego zachowaniem. Kontynuował wypowiedź.
...Jak byliśmy dziećmi, to razem się kąpaliśmy.
Kai popatrzył się na niego zdziwiony. Przypomniał sobie zdarzenie z dzisiejszego wieczoru. Lekki rumieniec pojawił się ma jego twarzy. Wzruszył ramionami i zakłopotany spojrzał gdzieś przed siebie.
Rudowłosy popatrzył się na niego łagodnie. Kai czując na sobie jego wzrok odwrócił lekko głowę w jego kierunku. Z twarzy Tali bił niezwykły spokój i opanowanie, ale także coś, co sprawiło, że Kai poczuł się pewniej i bezpieczniej niż dotychczas. Przez moment nawet, jego wargi chciały ułożyć się w przyjacielskim uśmiechu, ale Hiwatari szybko powstrzymał ten odruch. Nie dając Tali szans na dotarcie do sensu jego wypowiedzi, srebrnowłosy wślizgnął się pod kołdrę i położył głowę na poduszce. Ivanov spojrzał na niego zaskoczony.
Chce mi się spać. Dobranoc. - Powiedział wyraźnie Kai.
Wsunął sobie rękę pod głowę. Tala doskonale odebrał aluzję. Przewrócił oczami i prychnął cicho. Po chwili wstał z łóżka i zgasił światło. Ciemność w pokoju rozświetlało światło księżyca wpadające przez okno. Rosjanin po cichu podszedł do niego. Obrzucił spojrzeniem zasypane ulice Moskwy. Teraz wydawały mu się takie puste i ciche. Wymarłe. Miały w sobie coś usypiającego. Kapitan Neoborga stał przy oknie kilka minut, po czym wolnym krokiem podszedł do łóżka. Usiadł i sennie spojrzał na zegarek. 23:52. Zamknął na chwilę oczy. To gapienie się przez okno całkiem go znużyło. Nagle z transu wyrwał go ruch za jego plecami. Oglądnął się za siebie przez ramię. Pościel była zmięta a cała kołdra leżała na jego połowie. Zdziwiony uniósł brwi i skierował swoją uwagę na Kai'a, który właśnie obrócił się na plecy.
Co Ty wyprawiasz? - Spytał go półgłosem.
Właściciel Dranzera wciąż miał zamknięte oczy, ale odpowiedział.
Gorąco mi.
Dopiero, gdy to powiedział uniósł powieki i zdesperowany spojrzał w sufit. Tala obrócił się na łóżku. Przyglądał się Kai'owi z lekka zdegustowany, ale postanowił kompletnie ignorować jego zachowanie.
Kai zmęczonym wzrokiem spojrzał na błękitnookiego chłopca. Tym razem to Tala zachował się arogancko. Przykrył się kołdrą i udając, że śpi, mruknął:
Dobranoc.
Przez dłuższy czas w jednym z pokojów w opactwie panował spokój. Oczywiście, dopóki Kai Hiwatari nie przerwał tego spokoju.
Jakoż, że Tala całkowicie zignorował tymczasowego współlokatora, rubinooki postanowił sam poradzić sobie ze swoim problemem. Od Ok 2 h nie mógł zasnąć z powodu gorąca, które rozpalało jego ciało. Leżał bez przykrycia, ale to nic nie dało.
Usiadł gwałtownie na brzegu łóżka. W ogóle się nie przejął, że mógł obudzić czerwonowłosego Rosjanina. Tala nigdy nie sypiał głębokim snem. Najprawdopodobniej była to zasługa Borysa i wieloletniego treningu w opactwie. Nie było mowy, by któryś z podopiecznych Borysa nie był aż nazbyt czujny. Tej nocy Tala musiał być bardzo wyczulony, zwłaszcza, że w jego pokoju spał Kai.
Srebrnowłosy szybkim ruchem ściągnął z siebie ciemnofioletową koszulę i położył ją na podłodze obok białego szala i granatowej kurtki. Obrzucił wzrokiem swój płaszcz, który leżał na krześle, położony tam przez Tale. Nie chciało mu się układać ubrań leżących w bezładzie przy łóżku. Przejechał ręką po karku ścierając z niego krople potu. Ciągle było mu za gorąco. Do zdjęcia zostały mu już tylko spodnie. Zmarszczył brwi. Tala nie powinien mieć nic przeciwko, by spał w samych bokserkach, zresztą Tala śpi. Wstał i odpiął ciężką klamrę. Po pokoju poniósł się dźwięk zamka błyskawicznego, a po chwili słychać było jak ciężki pasek uderza o podłogę wraz ze spodniami. Kai kopnął ubranie pod ścianę, ale niefortunnie uderzył się stopą o metalową klamrę. Usiadł szybko i przeklinając pod nosem, roztasowywał obolałe palce. Nagle za jego plecami rozległ się śmiech. Kai znieruchomiał. Usłyszał ruch za sobą, ale wciąż nie ruszał się z miejsca. Po sekundzie ogłupiały odwrócił do tyłu głowę.
"Myślałem, że śpisz." - Mruknął niezadowolony.
Tala podciągnął się na łokciach i oparł głowę na dłoni.
"Bo spałem. Ale mnie obudziłeś." - Zamrugał.- Ty chyba to ze 100 kg ważysz, bo jak wstawałeś to całe łóżko trzeszczało. - Tala uśmiechnął się do siebie.
"Sam ważysz 100 kg!" - Warknął Kai - A łóżko trzeszczy boś je rozwalił idioto!
Tala przewrócił oczami. Wciąż był zbyt senny by dać popalić Kai'owi za te odzywki.
"Nie pozwalaj sobie. Łóżko jest dobre, tylko Ty zachowujesz się jak słoń w składzie porcelany. Specjalnie tak się po nim rzucałeś. - Kai rzucił Tali cyniczne spojrzenie. Czerwono włosy dokończył swoją przemowę.
"I co? Zadowolony? Nie ma to jak budzić ludzi w środku nocy..."
Kai w milczeniu rozprostował nogi na łóżku. Kapitan Neoborga obrócił się do niego plecami.
"I nie rób striptizu."
Kai gwałtownie odwrócił głowę.
"Co!"
Tala dławiąc się po cichu ze śmiechu udał, że nie słyszał pytania. Kai zrobił się czerwony na twarzy; nie wiadomo czy bardziej ze złości czy z zażenowania.
"Nie robię żadnego striptizu niewyżyty rudzielcu!"
Tala odwrócił się do Kai'a.
"Kto tu jest niewyżyty! Nie dość, że śpisz w moim łóżku, to jeszcze się rozbierasz! A od moich włosów się odwal!"
"Czuły punkt." - Pomyślał Kai.
Właściciel Wolborga wpatrywał się groźnie w rubinookiego. Ten uniósł brwi i skierował swój wzrok na Tale. Ich spojrzenia spotkały się. Chłód błękitnych oczu przeszył ciało feniksa. Wnuk Voltaira poczuł się sparaliżowany pod lodowatym spojrzeniem kapitana. Tala odczuł miłe ukłucie w sercu. Patrzył w te płomienne oczy i czuł ciepło, choć ostre, to jednak tak błogie.
Nie mieli pojęcia jak odmiennie na siebie działają. Nagle Tala zrobił coś nieoczekiwanego. Ściągnął czarną bluzę i rzucił ją na podłogę. Przerwał kontakt wzrokowy. Położył się na boku.
Kai spojrzał na nagie plecy Rosjanina. Nie umiał powiedzieć co właściwie o nim myśli. Tak jakby wbrew sobie pochylił nad nim głowę, ale szybko ją cofnął. Tak jak się spodziewał, miał zamknięte oczy. Jakaś jego cząstka chciała znów spojrzeć w te błękitne oczy, poczuć zimny dreszcz jaki przeszywa jego ciało, gdy zagłębia się w tej niebieskiej otchłani.
W końcu położył się zrezygnowany. Leżeli odwróceni plecami do siebie, ale obaj wiedzieli, że żaden z nich nie śpi. Tala smutnym wzrokiem patrzył gdzieś przed siebie, spojrzenie Kai'a przepełniała złość. Tala zawsze był smutny. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Kai też zawsze miał niezadowoloną minę, ale nie z powodu przygnębienia, a arogancji i niechęci do otaczającego go świata. Jednak tym razem smutek Tali był spowodowany czymś innym. Było coś, co leżało mu na sercu. Co nie dawało spokoju od dłuższego czasu. Chciał przerwać tą okropną ciszę, ale nie potrafił. Nie miał odwagi zakłócić tej morderczej ciszy, która otaczała go nienawistnie. Leżał długi czas w bezruchu, zapatrzony w ścianę naprzeciw niego. Nie wiedział co zrobić. Jeśli zostawi to jak jest, to nigdy nie będzie wiedział. Teraz możliwe, że jest jedyna szansa, by się tego dowiedzieć.
"Powiedz mi coś Kai..."
Wciąż leżał bez ruchu. Kai również nie zmienił pozycji. Odpowiedział po dłuższej chwili.
"Co chcesz wiedzieć..."
Tala postanowił. Musi się tego od niego dowiedzieć. Usiadł na łóżku i patrzył na feniksa, chociaż ten wciąż leżał odwrócony plecami.
"Wtedy, na mistrzostwach świata, gdy znowu porzuciłeś Neoborga...By wrócić do Bladebreakers."
Kai spojrzał na niego kątem oka. Oczy Tali pociemniały. Spuścił głowę. Właściciel Dranzera podniósł się z poduszek. Poczuł ukłucie w sercu. Z jakiejś przyczyny widok smutnej twarzy czerwonowłosego chłopaka budził żal i smutek w sercu feniksa. Wyciągnął rękę w jego stronę. Delikatnie przeczesał palcami czerwone włosy Tali. Yuriy zareagował na tę delikatną pieszczotę. Spojrzał prosto w karmazynowe oczy Kai'a. Pociemniałe, błękitne oczy przepełniał smutek i gorycz. Kai'a uderzyły wyrzuty sumienia. Pierwszy raz w życiu poczuł się podle.
"Czemu... Ciągle wracasz i odchodzisz... Dlaczego?" - Głos Tali drżał - Czy Neoborg Cię nie zadawala? Czy ja Cię nie zadawalam?
Pytanie Tali wywołało u Kai'a dziwne uczucia. Po pierwsze był zszokowanym takim stwierdzeniem, po drugie był w potrzasku, bo nie wiedział co odpowiedzieć czerwonowłosemu bladerowi. Nie umiał poukładać myśli, próbował pohamować emocje, chciał oderwać wzrok od błękitnych oczu kapitana, ale nie potrafił. Słowa same popłynęły, bezwiednie.
„Za nim udzielę Ci odpowiedzi, musisz coś wiedzieć...”
Czerwono włosy spojrzał zaintrygowany na Kai'a. Hiwatari wiedział, że interpretacja jego odpowiedzi będzie zależeć od wyjaśnień jakie mu przedstawi.
„Gdy Dickenson utworzył Bladebreakers, zostałem ich kapitanem. Wiedziałem o tym, za nim on ogłosił reszcie powstanie drużyny.”
Tala posłał Kai'owi dziwne spojrzenie.
„Od początku wiedziałeś jaką funkcję obejmiesz?”
„Tak, Dickenson oświadczył mi to przy naszym pierwszym spotkaniu. Zostałem wybrany wcale nie dlatego, że posiadałem takowe umiejętności. Dickenson chciał tym sposobem przeciągnąć mnie na swoją stronę. Wiedział o planach Voltaira, wiedział, że jeśli zostałbym w opactwie, nie miałby szans pokrzyżować mu planów. Nawet jeśli zebrałby najlepszych bladerów z całego świata, z najlepszymi bladeami, najlepszymi umiejętnościami.”- Kai zatrzymał się na chwile, zastanawiając się od czego zacząć sens jego słów.
„Ale to wcale nie Twoje umiejętności bladera stanowiły zagrożenie, prawda?”
Kai kiwnął głową.
„Jako wnuk Voltaira i jego jedyny żyjący potomek dziedziczę wszystko, co mi zostawi. Voltair widział mnie w roli jego następcy w Biovolcie. Za nim by to nastąpiło, miałem być jego prawą ręką, no i bronią...”
Z karmazynowych oczu pałała odraza i niechęć.
W głowie Tali układało się pełne wyobrażenie działań podjętych przez Dickensona i dziadka Kai'a. Żadna ze stron nie robiła niczego bezinteresownie. Każdy miał jakieś ukryte plany. Kai służył im jako pionek, mający kluczową rolę w ich działaniach. Nikt tak naprawdę nie brał go pod uwagę jako osoby. Osoby z talentem do beybladeingu, która też miała swoje plany.
„Wiem, że Voltair chciał użyć Ciebie jako broni, ale jaką konkretnie miał koncepcję?”
Kai nie patrząc na niego wyjaśnił.
„Black Dranzer jest najpotężniejszym bladem stworzonym przez Biovolta. To on miał posłużyć do przejęcia władzy nad światem... A ja miałem go kontrolować. Miałem być odpowiedzialny za pozbawienie wolności całego świata. To popchnęło mnie do odejścia z opactwa. Dickenson zaoferował mi pomoc, ale nie taką, o jakiej myślałem.
Za cenę wolności musiałem znosić Tysona, Maxa, Reia, Kennego... Voltair jednak znów pojawił się w moim życiu. Obiecał mi szansę na wygranie mistrzostw świata, na zostanie najlepszym na świecie. Miałem tylko zdobyć dla niego wszystkie bestie najlepszych bladerów. Nikt nie wiedział, że mam jakikolwiek kontakt z Volatairem. Dickenson nie podejrzewał, że zdradzę drużynę. Chciałem zostać tylko najlepszym bladerem na świecie. Lecz wszystko się zmieniło, gdy dostałem Black Dranzera. Nie potrafiłem się wyzbyć mocy, jaką mi dawał. Nieświadomie podjąłem się funkcji, którą Voltair wybrał dla mnie już dawno temu. Wtedy, gdy pierwszy raz znalazłem się u Demolition Boys nic dla mnie to nie znaczyło. Wszelkie emocje, odczucia, nawet sumienie, przysłonił Black Dranzer.” - Kai przerwał monolog. Spojrzał się badawczo na Tale. - Czy wiesz, co się wydarzyło, za nim oddałem Black Dranzera Borysowi?
Tala wyglądał na zaskoczonego. Nie miał pojęcia, o czym srebrnowłosy chłopak mówi.
”O czym Ty mówisz Kai?”
„O tym, co zaważyło nad moim powrotem do Bladebreakers... Wyzwałem ich na pojedynek na zamarźniętym Bajkale. Pokonałem ich po kolei. Kennego, Reia, Tysona. Nagle zjawił się Max, z ulepszonym Dracielem. Dałbym mu rade, gdyby Tyson nie odpalił Dranzera. Nie wiadomo skąd miał taką wielką siłę. Black Dranzer przestał się kręcić, a lód wokół mnie pękł. Nie zauważyłem tego, bo byłem pochłonięty moja przegraną. Dopiero, gdy lodowata woda zaczęła zamarzać wokół moich nóg, dotarło do mnie, że jeśli nie przyjmę pomocnej dłoni Tysona, to zakończę swój żywot na dnie jeziora. Miałem opory ku temu, ale oni, wierni przyjaciele, chcieli mi wszystko wybaczyć, pomóc, mimo tego, co im zrobiłem. W obliczu śmierci, otworzyły mi się oczy, wiedziałem, że tylko oni mogli mi pomóc. W nagłym przypływie emocji nazwałem ich przyjaciółmi, przeprosiłem, chwyciłem pomocną dłoń. Gdy wydostałem się z kry, podjąłem decyzję. Wróciłem do klasztoru. Oddając Borysowi Black Dranzera zniszczyłem generator mocy. To go rozwścieczyło. Definitywnie odszedłem wtedy z Demolition Boys. - Kai nie wiedział czy mówić dalej. Teoretycznie wyjaśnił wszystko.
Tala dokładnie przeanalizował słowa Kai'a. To wiele wyjaśniało. Dalszy ciąg ułożył się łatwo. Kai przestraszył się, że znowu stanie się marionetką w rękach Biovoltu. Wybrał mniejsze zło. Jednak za sporą cenę. To nie był klimat Kai'a. Kapitan Neoborga zdawał sobie sprawę jak jego towarzysz musiał się męczyć w tej sielankowej atmosferze, bez cienia cierpienia, walki, buntu, chęci sięgnięcia szczytu. On wychował się w ciemnej 'strefie', nie dla niego głupkowaty śmiech, wygłupy, beztroska. Jedynie wolność miał zapewnioną, tą, o której każdy z opactwa codziennie bezowocnie marzy.
„Rozumiem Kai... Ale odpowiedz, chociaż na drugą część mojego pytania.”
Ton Tali zdradzał niezwykłą determinację. Chciał wiedzieć, na jakim stoi gruncie. Kai przeszył starszego, bladera wzrokiem.
„Gdyby mi nie zależało, to bym tu nie wracał!”
Błękitnooki nie rozważył tej opcji. Właściwie nie zastanawiał się, czemu Kai znowu wrócił do opactwa. Srebrnowłosy blader starał się opanować emocje, ale w jego głosie dało wyczuć się zdenerwowanie.
„Neoborg daje mi duże możliwości w bladeingu. Czyli na pierwszą część pytania masz odpowiedź.”
Tala patrzył się na niego spod przymrużonych oczu.
Kai nie chciał patrzeć w jego stronę. Odwrócił głowę.
„Po co chcesz znać odpowiedź na drugą część pytania? - Starał się by jego ton był lekko pretensjonalny. Miał nadzieje, że zniechęci drugiego bladera od poznania odpowiedzi.
„A jak myślisz! - Wybuchł Tala. Kai odwrócił się zaskoczony. Tali nie udało ukryć się emocji. Z oczu biło zdenerwowanie. Lekko uniesione wargi odsłoniły dolne kiełki. Kai zwrócił uwagę na zaciśnięte pięści. Znów zwrócił wzrok na twarz Tali. Lekki rumieniec pojawił się na bladych policzkach.
"To niemożliwe." Przeszło przez myśl Kai'owi. Błękitnooki odwrócił wzrok w inną stronę. Kai wciąż nie mógł pozbyć się dziwnych myśli.
"Przecież usunęli mu wszelkie pozytywne uczucia..."
Nagle w umyśle Kai'a zagościła pustka. Spojrzał na Tale z zupełnie innej perspektywy. Te przekomarzanki, te łaskotki, rozmowy o czasach dzieciństwa, pocałunki na jego szyi... Nabrały zupełnie innego znaczenia dla Kai'a. Były kluczem do tego, co zrobił kilka chwil później.
Tala nawet nie zauważył kiedy usta Kai'a przylgnęły do jego własnych. Dreszcz przeszył jego ciało. Chłodne ręce Kai'a dotknęły nagiej skóry jego brzucha. Wargi feniksa delikatnie muskały jego czoło. Tala zamknął oczy. Poczuł na powiekach gorący oddech. Dłonie Kai'a wsunęły się pod jego kark, delikatnie pieszcząc nagą skórę. Srebrnowłosy przesunął ustami po skroni kapitana. Koniuszkiem języka nakreślił ukośną kreskę na policzku Tali. Złożył delikatny pocałunek w kącikach jego ust. Utkwił spojrzenie w zamkniętych powiekach czerwonowłosego bladera.
„Spójrz na mnie.” - Poprosił szeptem.
Błękitne oczy wpatrywały się w niego z błogim upojeniem.
„To odpowiedź na Twoje pytanie.”
Tala poczuł mocny pocałunek na szyi. Kiełki Kai'a delikatnie wbiły się w jego skórę zostawiając czerwony ślad. Objął Kai'a ramieniem, przyciskając mocniej do siebie. Feniks położył się na klatce Tali. Dłonie czerwonowłosego błądziły na oślep po plecach Kai'a. Kai pieścił pocałunkami jego szyję, powoli kierując się w stronę tułowia. Tala zatopił palce w srebrno-granatowych włosach. Bawiąc się ciemnymi kosmykami, łaskotał feniksa w szyję. Na chwilę przerwał zabawę. Ujął twarz Kai'a w dłonie i długo wpatrywał się w karmazynowe oczy. W końcu stwierdził cicho.
„Nie mogę napatrzeć się na te Twoje rubinowe oczy. Są takie piękne...”
Kai uśmiechnął się lekko. Przysunął buzię bliżej Tali. Czerwono włosy przesunął palcem po jego wargach, po czym zatopił się w nich z taką pasją, że Kai musiał podeprzeć się ręką by nie stracić równowagi. Kai nigdy by się nie spodziewał po Tali takiej namiętności w pocałunkach, gdyby nie poczuł ich na własnej skórze. Kapitan zawsze wydawał mu się zimny i zdyscyplinowany, bez uczuć. Idealny blader. Idealny... Dla Kai'a z każdą minutą stawał się coraz bardziej idealny, perfekcyjny. Nie widział w nim żadnych wad. Coraz bliższy, coraz bardziej pożądany. Fala gorąca zalewała go z każdym dotykiem Tali. Jego skóra. Taka miękka. Aksamitna. Chłodna. Jego usta. Takie namiętne, gorące. On sam... Kai'owi zakręciło się w głowie. Spojrzał otępiale na Tale. Błękitnooki ułożył delikatnie jego głowę na poduszkach. Kai wciąż był lekko oszołomiony.
„Dobrze się czujesz?” - Spytał cicho. Po chwili ciszy Kai odpowiedział.
„Myślę, że tak. Tylko trochę zakręciło mi się w głowie.”
Tala uśmiechnął się czule. Spojrzał na zegarek. Dochodziła 2 rano.
„Jest późno. Potrzebujesz snu.” - Pogłaskał go po policzku. Położył się ostrożnie obok niego.
„Dobranoc Kai.”
Delikatny uśmiech pojawił się na ustach Kai'a. Zamknął oczy, chwytając Tale za rękę.
THE END