Broń biologiczna
MACIEJ MIJALSKI
Specjalisci sa zgodni, ze na swiecie nastapi kiedys atak bioterrorystyczny. Perfidia ataku polega na tym, ze przez kilka dni mozna o nim nic nie wiedziec, bo uzycie broni biologicznej jest widoczne dopiero wtedy, gdy wystapia masowe zachorowania.
Felieton - "Śmierć w kopercie"
WIRUSY W SŁUŻBIE ZAGŁADY
Waglik (Bacillus anthracis)
Mozna go spotkac w glebie i wodzie niemal na calym swiecie. Atakuje glównie owce, krowy i kozy, choc nie pogardza tez koniem czy swinia. Rozprzestrzenia sie z woda, moze byc przenoszony przez dzikie zwierzeta i ptaki lub ich odchody, roznoszą go takze owady (np. mrówki). Mozna go spotkac takze w produkowanej z zakazonych zwierzat maczce kostnej czy koncentratach bialkowych. Zwierzeta zarazaja sie zwykle droga pokarmowa. Pewnie dlatego zakazenie waglikiem u ludzi zdarza sie rzadko (nie jadamy zanieczyszczonych ziemia roslin). W niesprzyjajacych okolicznosciach laseczki waglika wytwarzaja przetrwalniki odporne na niemal wszystkie znane metody dezynfekcji (mozna je zniszczyc tylko sterylizacja parowa - w temp. powyzej 100 st. pod duzym cisnieniem - lub ogniem). W takiej postaci moga przetrwac nawet kilkadziesiat lat.
Początkowo epidemię wąglika można było złożyć na karb wybujałej wyobraźni. Na Florydzie, gdzie mieszkańców wystraszyły już doniesienia o tym, że terroryści chcieli wynająć samoloty rolnicze, do władz dzwoniło ponad sto osób w sprawie podejrzanych substancji. Jak się okazało, był to niegroźny pył gipsowy. Na początku ubiegłego tygodnia w Trenton w stanie New Jersey ewakuowano dwa biurowce po tym, jak pracownicy znaleźli w listach biały proszek. Badania nie wykazały obecności szkodliwych związków. Podobnie było w urzędzie podatkowym w Covington, w stanie Kentucky, a także w redakcji gazety "Columbus Dispatch". Żadna z przesyłek nie zawierała wąglika. Nie znaleziono go także w kopercie, którą otrzymało małżeństwo z Ohio, dokładnie miesiąc po wrześniowych zamachach terrorystycznych. Choć wąglik nie jest zaraźliwy, obawy przed nim przybrały rozmiar epidemii. FBI, wywiad, policja i - przede wszystkim - zwykli Amerykanie mają już serdecznie dosyć takich incydentów. Niestety fatalna seria zdaje się nie mieć końca. Trzech pracowników AMI (American Media Inc.) w Boca Raton na Florydze miało styczność z laseczką wąglika (bacillus anthracis). Jeden z nich, fotoedytor Robert Stevens, zmarł na skutek wdychania tysięcy śmiercionośnych zarodników. Zaś 12 października, w święto Kolumba, u pracownicy NBC w Nowym Jorku stwierdzono wąglika skórnego. Możliwe, że zaraziła się dotykając proszku znajdującego się w kopercie, którą otworzyła trzy tygodnie wcześniej. Nagle to hipotetyczne zagrożenie stało się aż nadto rzeczywiste, zaś lęki, które w minionym miesiącu skrywano, wyszły na jaw.W Nowym Jorku Celeste Sharpe, matka dwojga dzieci i była asystentka prokuratora rejonowego na Bronksie, dowiedziała się o przypadku wąglika w NBC od znajo- mych z policji. Pobierając pieniądze z bankomatu, powiedziała przez telefon komórkowy przyjaciołom: "uciekam z miasta". Prezydent George W. Bush apelował do Amerykanów, by żyli normalne. - Rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby w naszym kraju było tak bezpiecznie, jak to możliwe - powiedział prezydent. O ile panika nie była potrzebna, to zapobiegliwość - owszem. Poczta zwróciła się do wszystkich, żeby uważnie oglądali listy które dostają. Podejrzenia winny budzić koperty bez adresu zwrotnego, poplamione lub cuchnące. Departament Stanu polecił ambasadom USA kupno i przechowywanie trzydniowych zapasów antybiotyku - ciprofloksacyny - na wszelki wypadek. Niemiecki koncern farmaceutyczny Bayer ogłosił, że od l listopada zwiększy o 25 proc. produkcję ciprofloksacyny, bo kończą się zapasy w amerykańskich hurtowniach. Oficjalne zapewnienia minimalizujące zagrożenie wąglikiem miały poważny feler: za każdym razem błyskawicznie pojawiał się kolejny przypadek zarażenia bądź dowody na to, że władze są źle przy- gotowane na atak bioterrorystyczny, co od dawna zresztą twierdzili ich krytycy. Kiedy u Boba Stevensa wykryto wąglika dróg oddechowych, stanowa i federalna służba zdrowia stwierdziły, że to "odosobniony przypadek", prawie na pewno wynik nieumyślnego i związanego z przyczynami naturalnymi kontaktu z bacillus anthracis. Mimo iż nigdy nie wykryto wąglika u zwierząt ani w glebie na wschód od rzeki Mississippi i mimo iż w całym kraju przez cały wiek XX odnotowano tylko 18 przypadków wąglika wchłoniętego przez drogi oddechowe, zaś od roku 1976 - ani jednego. Lecz kiedy czujni lekarze znaleźli zarodniki wąglika w jamie nosowej 73-letniego Ernesta Blanco, okazało się, że "odosobniony przypadek" ma towarzystwo. Agenci FBI opieczętowali budynek dwa dni po śmierci Stevensa i ubrani w nieprzepuszczające powietrza kombinezony oraz maski tlenowe zbadali, czy w biurze AMI nie ma wąglika. Tysiąc pracowników i gości. AMI zaczęło tydzień od wizyty w budynku ochrony zdrowia hrabstwa Delray Beach, gdzie pobrano im próbki z nosa. W połowie tygodnia u 36-letniej Stephanie Dailey, zatrudnionej w tej samej firmie co Blanco, stwierdzono obecność zarodników wąglika w jamie nosowej. Mimo oficjalnych zapewnień, że wąglik nie jest zaraźliwy, na południu Florydy nie dawano temu wiary. W Boca Raton trzyletniego Alexandra de Jesusa wyproszono z salonu fryzjerskiego, gdy jego matka powiedziała fryzjerce, że pracuje w tym samym budynku, w którym mieści się redakcja "The Sun". - Miasto ogarnęła panika - mówi Bili Lumb, właściciel apteki Glades w Boca Raton. Panika szerzy się jak wredna grypa. Na początku zeszłego tygodnia felietonista "St. Petersburg limes" Howard Troxler otrzymał list z napisaną chwiejnym charakterem pisma pogróżką: ,,Howard Troxler - pierwszy przypadek zarazy. Teraz zdmuchnij ten proszek i zobacz jak lata". "Ten proszek" był białą substancją, podobną do cukru. Pod koniec tygodnia okazało się, że nieszkodliwą. Przed świtem 12 października FBI dowiedziała się, że wąglik zaatakował Nowy Jork. 25 września do spikera wiadomości wieczornych stacji NBC Toma Brokawa nadszedł urzędowy list ze stemplem pocztowym z St. Petersburga na Florydzie, lecz bez adresu zwrotnego. Kiedy asystentka Brokawa - Erin 0'Connor otworzyła list, znalazła w nim biały proszek oraz kartkę z napisem: "Nic do pomyślenia. Zobaczysz, co będzie dalej". Ochrona stacji powiadomiła FBI, która nazajutrz zgłosiła się po list. Lecz FBI nie poddała proszku analizie. 28 września 38-letnia 0'Connor dostała wysypki pod lewym obojczykiem. Kiedy dolegliwość stała się bardziej dokuczliwa, kobieta poszła do lekarza, który zapisał jej ciprofloksacynę. Podawany od l października antybiotyk spowodował zniknięcie wysypki. Lecz alarm wznieciło dopiero doniesienie jednego z lekarzy 0'Connor do miejskiego departamentu zdrowia o możliwym przypadku wąglika oraz telefon z ratusza do FBI. Dopiero wówczas FBI wysiała proszek z listu, który otworzyła 0'Connor, jak również próbkę jej skóry, do rządowego centrum kontroli epidemii w Atlancie. Wtedy to oficjalnie stwierdzono, że 0'Connor ma skórnego wąglika. W proszku jednak wąglika nie wykryto. Możliwe, że miała styczność z innym źródłem "zarazy". Podczas przesłuchania z FBI przypomniała sobie, że 18 września nadszedł inny list. Nikt nie zwrócił na niego specjalnej uwagi, choć zawierał ciemny, piaszczysty proszek. Listu tego nie udało się odnaleźć. Zwłoka w badaniu proszku, jak i samej 0'Connor, potwierdza obawy, że ani urzędnicy odpowiedzialni za ochronę zdrowia, ani organy ścigania, nie rozpoznają w porę ataku bioterrorystycznego. W przypadku wąglika, który nie jest zaraźliwy, skutki zwłoki zapewne nie są zabójcze. W przypadku wysoce zaraźliwej ospy byłyby przerażające. Tego samego dnia, w którym stwierdzono wąglika u 0'Connor, do redakcji "New York Timesa" nadszedł list ze stemplem pocztowym z St. Petersburg na Florydzie i tą samą datą, która widniała na liście do Troxlera. Zaadresowany był do Judith Miller, współautorki bestsellera pt. "Zarazki: broń biologiczna i tajna wojna Ameryki". List zawierał biały proszek. Według Barry'ego Mawna, szefa nowojorskiej delegatury FBI, były pewne podobieństwa w charakterze pisma na li- stach do NBC i "Timesa" - powiedział Barry Mawn. Choć substancji nie zidentyfikowano, "Times" zapewnił swych czytelników na pierwszej stronie sobotniego wydania, że "w redakcji na Manhattanie nie drukuje żadnych egzemplarzy gazety a papier pochodzi z zakładów położonych poza Manhattanem". Żeby wpaść na trop pocztowego wąglika, władze usiłują zidentyfikować odmianę, którą wykryto na Florydzie i w Nowym Jorku. - W tym celu muszą hodować podejrzane zarodniki we właściwym środowisku, na przykład rosole wołowym, by powstały z nich żywe bakterie - mówi Calvin Chue, uczony z ośrodka studiów bioobrony cywilnej uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Jeśli obecny jest bacillus anthracis, przeciwciała w zestawie testowym łączą się z antygenami na jego powierzchni. Gdy to nastąpi - a badanie trwa sześć do ośmiu godzin - przeciwciała fosforyzują. To świadczy o tym, że jest wąglik, ale jaki - jeszcze nie wiadomo. Żeby to sprawdzić, należy przeprowadzić test polimerowy, który uwidoczni obecne w bakterii DNA. To DNA porównuje się wówczas z DNA znanych odmian wąglika. O ile ustalenie odmiany wąglika, wysłanego do American Media i NBC, zapewne nie przyczyni się do zidentyfikowania nadawcy, może się to udać dzięki zwyczajnym metodom policyjnym. Na Florydzie śledczy wzięli pod lupę jednostronicowy,odręcznie napisany list miłosny do Jennifer Lopez, wysłany do redakcji "The Sun" - jednej z pięciu gazet wydawanych przez AMI. Nadszedł on podobno 25 września, czyli w dniu, w którym do NBC dotarł list z pogróżkami. W redakcji śmiano się z tej przesyłki, podając ją z rąk do rąk. Do kartki dołączona była mała gwiazda Dawida i niebieskawa substancja przypominająca proszek używany w zmywarkach. Fotoedytor Bob Stevens był jedną z osób, które miały list w rękach. - Nie jestem pewien, czy FBI poradziłaby sobie z taką liczbą dziwacznych listów, jaka do nas przychodzi - mówi Grant Balfour, dziennikarz "The Sun". Listy zawierają na przykład brudną bieliznę osobistą, ludzki kał, zapewnienia, że autor jest spadkobiercą dynastii Romanowów i inne brednie. Latem Mohammed Atta i Marwan al-Shehhi, porywacze którzy uderzyli w World Trade Center, wynajęli mieszkanie w Delray Beach, o kilka kilometrów od budynku AMI.W pobliżu chodzili też na kursy pilotażu.Atta miał wysypkę na rękach, podobną do tych powodowanych przez detergenty lub wybielacze. W aptece kupił maść. Powstała obawa, że używał detergentów lub innych środków żrących do eksperymentów bioterrorystycznych. Detergenty skutecznie rozbijają zbitki zarodników wąglika na mniejsze, groźniejsze cząstki. Choć FBI nie wyklucza działania Bazy, wysoki rangą urzędnik administracji państwowej powiedział, że "instynktownie uważa to za robotę pomyleńca". - Nie zaczynajmy od bin Ladena - mówi. - Zacznijmy od dziennikarzy: czy przygotowywali materiał i mieli kontakty z wariatami? Czy ktoś załatwia porachunki małżeńskie? Jeżeli terroryści rozkręcili coś na Florydzie, widzielibyśmy już tego skutki. A skutków nie widzieliśmy. Jeden zgon, jedna wysypka, którą bez trudu wyleczono oraz dwie osoby bez objawów, choć z pozytywnym wynikiem badania na obecność wąglika w nosie, to za mało, żeby mówić o bioterroryzmie. Dotychczas każdy scenariusz wydarzeń przewidywał, że zarodniki zostaną zaerozolizowane - wysuszone i sproszkowane - a następnie rozsiane w powietrzu, przypuszczalnie w pomieszczeniu, takim jak samolot czy budynek. Celem terrorystów byłoby rozprzestrzenianie zarodników jak śmiercionośnej mgły, przy czym cząsteczki powinny być jak najmniejsze, żeby ofiary mogły wchłonąć je wraz z powietrzem, zanim opadną one na ziemię. Ponadto wielu ekspertów od broni biologicznej uważa, że terroryści, którym zależy na masowej zagładzie, a nie masowej panice, użyliby odmiany odpornej na działanie antybiotyków. Rosjanie wyhodowali odmiany odporne na penicylinę, doksycyklinę i inne antybiotyki pokrewne tetracyklinie, wprowadzając do nich geny z samoistnie odpornych odmian, dajmy na to, zwykłej bakterii jelitowej coli. Odmiana z Florydy nie wykazuje śladów zmian genetycznych, twierdzi mikrobiolog z FBI, Douglas Beecher. Co więcej, jest podatna na antybiotyki. - Nietrudno zdobyć składniki broni biologicznej - twierdzi Ron Atlas, prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Mikrobiologów. - Ankieta przeprowadzona w prawie 1500 wyższych uczelni w USA wykazuje, że w 22 % z nich używane są mikroorganizmy patogeniczne oraz toksyny, które mogą być stosowane do produkcji broni biologicznej. Dwa przypadki wąglika na Florydzie i w Nowym Jorku oraz dwa potwierdzone przypadki styczności z zarodnikami na Florydzie nie zmieniły przekonania, że zrobienie z patogenów środków masowej zagłady jest czymś bardzo trudnym. Zdaniem agencji wywiadowczych, największy wysiłek w dokonanie aktu bioterroru włożyła japońska sekta Aum Shinrikyo. W kwietniu 1990 r. jej członkowie krążyli wokół budynku japońskiego parlamentu w pojeździe przystosowanym do rozsiewania toksyn botulinowych. W czerwcu 1993 r. usiłowali zakłócić ceremonię ślubną księcia Japonii, rozsiewając toksynę botulinową w ten sam sposób. W tym samym miesiącu przez cztery dni z rzędu usiłowali rozprzestrzeniać wąglika z dachu budynku w Tokio. -Dziewięć porażek na dziewięć prób świadczy o tym, jak trudno użyć broni biologicznej w celu spowodowania masowej zagłady - mówi Ron Atlas.Inna rzecz to pojedyncze zabójstwo przy użyciu patogenów. We wrześniu 1978 r. bułgarska tajna policja zabiła dysydenta Georgija Markowa, wstrzykując mu w udo rycynę (toksyczną albuminę z nasion rącznika) za pomocą kulki wystrzelonej ze specjalnie skonstruowanego parasola. Ktoś zabił Boba Steyensa i próbował zabić kogoś w NBC. W przypadku Steyensa udało im się: unosząc wysoko w górę list do Jennifer Lopez mógł wytrząsnąć z niego śmiertelną dawkę zarodników. Lecz zamachowcom brakowało wiedzy: proszek z wąglikiem był mieszaniną cząstek różnej wielkości, daleką od ujednoliconego materiału na jakim zależałoby wyszkolonemu terroryście. W nosie Blanca i Dailey utkwiły cząstki średniej wielkości, zbyt duże, by dotrzeć do płuc. Steyensa zabiły te małe. Oczywiście nie potrafimy odgadnąć, jaki będzie następny krok tych, którzy nas nienawidzą. Czujność w obliczu bioterroryzmu nie może zatem ograniczać się do wąglika. - Wąglik to tylko niewielki procent istniejącego zagrożenia - mówi Ken Alibek, czołowy specjalista radzieckiego programu zbrojeń biologicznych, obecnie mieszkający w USA. - Szereg substancji biologicznych nadaje się do wykorzystania jako broń. Jeśli skupimy się na wągliku, zaskoczą nas.Skutki podobnego zaskoczenia widzieliśmy 11 września.
Gdy juz dostanie sie do organizmu - waglik jest niezmiernie grozny. W odróznieniu od innych bakterii, które "dbaja" o to, by mogly mozliwie dlugo wykorzystywac zywiciela, waglik zaklada jego smierc. Zaopatrzone w mechanizmy chroniace je przed zniszczeniem przez uklad odpornosciowy laseczki namnazaja sie w niewiarygodnym tempie.
Ospa
Ostra choroba wirusowa. Jej glównymi objawami sa bóle, wymioty, wysoka temperatura, charakterystyczna wysypka przechodzaca w krosty. Czesto smiertelna. Wirus ospy obecnie uznany jest za pokonany, ale może on przetrwać w glebie nawet do 100 lat ! dlatego jego zdobycie jest nadal możliwe.
Cholera
Choroba o dużej zakaźności ; biegunka i wymioty prowadzące do szybkiego odwodnienia i wyniszczenia chorego ; zakżenie przez przewód pokarmowy ; przebieg gwałtowny. Wirus cholery jest stosunkowo łatwy do zdobycia, mianowicie wszystkie szczury żyjące na wysokości powyżej 1000 m sa nim zakażone, wystarczy pobrać krew ...
Dżuma płucna
Ostra choroba zakazna. Wywoluje goraczke, silne dreszcze oraz kaszel. Bez natychmiastowego leczenia dochodzi do klopotów z oddychaniem, sinicy, az wreszcie do smierci.
Zatrucie toksyna botulinowa
Czyli jadem kielbasianym - powoduje zaburzenia wzroku i polykania, a nastepnie paraliz calego ciala, który moze utrzymywac sie miesiacami.
Tularemia
Choroba sialnie zakazna. Jej glówne objawy przypominaja ostre zapalenie pluc. przenoszona na ludzi drogą pokarmową, przez kontakt lub ukąszenie kleszcza. Leczona antybiotykami rzadko bywa smiertelna.
Gorączka krwotoczna
Wsród innych wirusów, które moga byc uzyte do tego typu celów najczesciej wymienia sie tak zwane wirusy goraczek krwotocznych. Wywoluja one ostre choroby charakteryzujace sie wysoka goraczka, krwawieniami z nosa, przewodu pokarmowego, dróg moczowo-plciowych, wybroczynami na skórze i silnymi objawami zatrucia, które doprowadzaja czesto do smierci Do nich to nalezy miedzy innymi wirus Ebola, którym interesowala sie min. sekta Aum Shinrikyo odpowiedzialna za atak terrorystyczny z uzyciem gazu bojowego w tokijskim metrze. Nazwa pochodzi od nazwy rzeki w Zairze. Pierwsze zachorowania odnotowano w 1976 roku w Sudanie i Zairze. Smiertelnosc wynosila nawet do 90% wsród chorych i do 50% wsród personelu medycznego. Wirus przenosi sie przez kontakt bezposredni i droga kropelkowa. Objawy sa róznorodne. Zwykle rozpoczyna sie silnym bólem glowy, goraczka, bólami miesniowymi i oslabieniem. Objawy ze strony ukladu pokarmowego to biegunka i wymioty, towarzyszy im wysypka. Choroba doprowadza do wyniszczenia, uszkodzenia ukladu nerwowego, watroby, sledziony i krwotoków.
Filowirusy
najbardziej znane wirusy z tej rodziny to Ebola i Marburg. Wywoluja ciezkie, najczesciej konczace sie smiercia, goraczki krwotoczne.
Arenawirusy
wywoluja, podobnie jak filowirusy, ciezkie i zle rokujace goraczki krwotoczne.