Wstęp do motywu RODZINA Motyw domu i rodziny odnajdujemy w utworach pisarzy wszystkich epok literackich, może właśnie dlatego, że rodzina stanowiła i stanowi podstawową komórkę, na której opiera się całe społeczeństwo. Po raz pierwszy dom rodzinny pojawił się w twórczości Jana Kochanowskiego, w jego znanej fraszce Na dom w Czarnolesie. Odziedziczony po przodkach, nie ma marmurów ani złoconych ścian, ale można w nim żyć dostatnio i spokojnie w gronie rodzinnym, zachowując czyste sumienie i życzliwość sąsiadów. W Pieśni świętojańskiej o Sobótce poeta opowiada o tym, jak wielką rolę ma do spełnienia w domu gospodyni i matka. Dom miał zapewnić w owych czasach Polski niepodległej nie tylko godziwe warunki materialne rodzinie, ale również wpoić młodemu pokoleniu zasady chrześcijańskie, był więc „szkołą życia” dla przyszłych pokoleń. W okresie oświecenia pojawiały się utwory przedstawiające w sposób krytyczny domy szlacheckie i panujące w nich stosunki. Celował w tym Ignacy Krasicki, który, chcąc uchronić Rzeczpospolitą przed upadkiem, naśmiewał się w swoich utworach z Polaków, przepijających ojcowizny, i modnych dam, przerabiających stare dwory szlacheckie na zachodnie pałace. Idealny dom szlachecki przedstawił Julian Ursyn Niemcewicz w Powrocie posła. Żyją w nim w zgodzie i harmonii dwa pokolenia Polaków. Dom zawsze ustępować powinien krajowi - stwierdza Podkomorzy, jeden z głównych bohaterów utworu, i w tym duchu wychowuje swoich synów. W okresie zaborów dom był również ostoją tradycji i polskości. Dostrzegamy to w Ślubach panieńskich Aleksandra Fredry, a przede wszystkim w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. W dworku w Soplicowie wiszą na ścianach obrazy Kościuszki, Rejtana, Jasińskiego, kurantowy zegar wygrywa Mazurka Dąbrowskiego. Rodzina Sopliców dawała przykład wielkiego patriotyzmu. Wspaniały dom ukazała Eliza Orzeszkowa w powieści Nad Niemnem. Życie w Korczynie to nie same zabawy i przyjemności. Goście bywają tu rzadziej niż w Soplicowie, a pan domu pracuje od świtu do nocy, aby zapewnić rodzinie godziwą egzystencję; chce utrzymać ziemię i dwór w swoich rękach, aby przekazać ją później synowi. Czym bliżej jednak współczesności, tym więcej utworów literackich przedstawia konflikty panujące w rodzinach polskich, a nawet tragedie, do których w nich dochodzi. Bohater utworu Gombrowicza Ferdydurke buntuje się przeciwko rodzinie, która usiłowała narzucić mu swoje poglądy i konwenanse. Dom i rodzina, coraz częściej targana konfliktami, zatraca z czasem swoje podstawowe funkcje, przestaje zapewniać bezpieczeństwo materialne i psychiczne swoim członkom.
Homer „Odyseja” Odyseja, druga epopeja Homera, opowiada o losach Odyseusza, władcy Itaki, jednego z wojowników spod Troi, który po rozbiciu Ilionu przez dziesięć lat wracał do domu i swoich najbliższych. Homer nie poprzestał tylko na ukazaniu trudnego powrotu bohatera. Dużo miejsca poświęcił przedstawieniu rodziny Odysa i jej losów. Ukazał wierną żonę Penelopę, syna Telemacha i ojca Laertesa. Penelopa stała się symbolem wierności i miłości małżeńskiej. Przez dwadzieścia lat czekała na powrót męża z wojny trojańskiej i wcale nie było jej łatwo. Od dnia jego wyjazdu nie potrafiła być szczęśliwa. Tęskniła za Odysem, często płakała nocami, przeżywała wątpliwości, czy mąż kiedykolwiek powróci. Na domiar złego w domu przebywali natarczywi zalotnicy. Przekonani, że Odys nie żyje, ubiegali się o rękę i majątek Penelopy. Przebiegła i „mądra” królowa Itaki odwlekała, jak mogła, chwilę, w której musiałaby zostać żoną jednego z nich. Zwodziła ich tak długo, jak to było możliwe. Przyrzekła, że ponownie wyjdzie za mąż dopiero wówczas, gdy skończy tkanie całunu pośmiertnego dla swojego teścia Laertesa. Po trzech latach jedna ze służących zdradziła Penelopę. Żona Odysa, nie wiedząc, co ma robić, za radą Ateny zgodziła się na poślubienie tego, kto wystrzeli strzałę z łuku Odyseusza tak, by przeszła przez ucha dwunastu toporów. Obiecała, że wówczas odejdzie ze zwycięzcą. Penelopa po wielu latach oczekiwania na męża stała się osobą podejrzliwą i nieufną. Kiedy wierna piastunka Eurykleja powiadomiła ją, że żebrak, który opowiadał o królu Itaki, zabił zalotników, jest Odysem, Penelopa nie uwierzyła. Nie uwierzyła też i wtedy, kiedy zobaczyła Odyseusza odmłodzonego przez Atenę. Dopiero gdy Odys opowiedział o tym, o czym wiedzieli tylko oni oboje, o łożu małżeńskim, które wykonał, nabrała pewności, że jest jej mężem. Penelopa była nie tylko wierną żoną, zawsze obecną myślami przy Odysie, ale też czułą i dobrą matką. Cierpi i płacze, kiedy dowiaduje się o potajemnym wyjeździe Telemacha, przeżywa bardzo wiadomość o tym, że zalotnicy przygotowują na niego zamach. Kiedy ukochany syn powraca, wita go ze łzami i matczyną czułością. Telemach również darzy swoją matkę głębokim uczuciem. Kocha ją i szanuje, wspiera w trudnych chwilach, gdy opiera się ona zalotnikom. Choć w tajemnicy przed Penelopą wyrusza w podróż, to jednak po powrocie chce ją jak najszybciej zobaczyć, by ulżyć jej cierpieniom. Telemach, rozsądny i dojrzały młodzieniec, nie potrafi pogodzić się z tym, co dzieje się podczas nieobecności ojca w Itace. Drażnią go zalotnicy, którzy co dzień urządzają we dworze rodziców uczty, boli go, że dom popada stopniowo w ruinę. Tęskni również za ojcem, do którego jest podobny - z głowy, z pięknych oczu i jak Odys jest odważny i waleczny. Zanim jednak Telemach spotkał Odysa, musiało minąć sporo czasu. Wraz z Ateną młodzieniec wyrusza w drogę, aby dowiedzieć się czegoś o ukochanym ojcu. Szuka wieści u Nestora i Menelaosa. Podczas pobytu na jego dworze, we śnie pojawiła się Telemachowi Atena i kazała jak najszybciej wracać do Itaki. Rozważny Telemach układa wraz z ojcem plan zemsty na zalotnikach, a potem pomaga mu ich wymordować. Z długą nieobecnością Odysa, brakiem jakichkolwiek wieści o nim, nie mogli pogodzić się również jego rodzice. Ich cierpienie było tak wielkie, że co dzień modlili się o rychłą śmierć. Tak jak Penelopa rozpaczała po wyjeździe Telemacha, tak matka Odysa nie mogła ukoić niczym bólu po stracie syna. Odys darzył swoich rodziców miłością i szacunkiem. Nic więc dziwnego, że po spotkaniu z żoną udał się na wieś, by przywitać się z ojcem, ciekawy, czy Laertes pozna go po tak długiej rozłące. Kiedy zobaczył w sadzie złamanego starca, rozpłakał się ze wzruszenia i bólu. Jakże przykro było patrzeć na cierpienia tej bliskiej mu osoby. Starzec nie od razu poznał syna. Minęło przecież dwadzieścia lat od jego wyjazdu, więc trudno mu było uwierzyć, że oto przed nim stoi ukochany Odys. Z historii, które powyżej przedstawiłem, dosyć dużo można się dowiedzieć o Odysie, kochającym mężu, ojcu i synu, którego powrotu z utęsknieniem wyczekiwali Penelopa, Telemach i Laertes. Ten „wieczny wędrowiec” przez dziesięć lat, mimo licznych przeciwności losu, uparcie dążył do celu, do skalistej wyspy - ojczystej Itaki. Homer ukazał go jako wyśmienitego żeglarza, człowieka przebiegłego, cierpliwego, nieugiętego, niekiedy bezwzględnego, ale również czułego, wrażliwego, o czym świadczyć mogą choćby powitania z rodziną. W trakcie wędrówki tęsknił za żoną i synem; ani przez chwilę nie potrafił zapomnieć o rodzinnej Itace. Nie umiała go nawet zatrzymać przy sobie piękna nimfa Kalipso, która więziła go przez siedem lat. Stęskniony za powrotem i żoną, siedział u czcigodnej nimfy, arcyboskiej Kalipso. Trzymała go w głębokich pieczarach, chcąc go mieć za małżonka. Warto na koniec zwrócić uwagę na pokrewieństwo duchowe Odyseusza z jego rodziną, na łączące ich silnie więzy i głębokie uczucia, których nie zniszczyła dwudziestoletnia rozłąka i nie będzie w stanie zburzyć kolejne rozstanie. Penelopa umie się bowiem pogodzić z tym, że z woli bogów Odyseusz znów będzie musiał opuścić dom, by udać się w kolejną podróż.
Mikołaj Rej „Żywot człowieka poczciwego” W Żywocie człowieka poczciwego Mikołaj Rej kreśli portret szlachcica-ziemianina wiodącego spokojne i unormowane życie na wsi. „Człowiek poczciwy” to dobry gospodarz, który dogląda prac w polu i w ogrodzie, cieszy się z darów, którymi obdarza go natura, zabiega o gospodarstwo i rodzinę, jest troskliwym mężem i ojcem. Rej tworzy w swoim utworze obraz zgodnej rodziny, w życiu której dominują: praca, wzajemna miłość i troska o potomstwo. W pierwszej części swojego dzieła Rej dużo miejsca poświęca uwagom na temat wychowania młodego szlachcica. Zaleca mu wyjazdy za granicę, by mógł poznać obce obyczaje, pobyt na dworze magnackim dla nabrania ogłady towarzyskiej. Poleca między innymi zdobycie umiejętności władania szablą, kopią, naukę gry na lutni, prowadzenia rozmów w godnym towarzystwie. Kiedy szlachcic osiądzie na roli, szczególnie dużo uwagi powinien poświęcić wyborowi żony, gdyż jest to, zdaniem Reja, najważniejsza decyzja w życiu człowieka. Mikołaj Rej przede wszystkim radzi małżeństwo z kobietą równą stanem i majątkiem, wyjaśniając, że takiemu związkowi. Kolejne strony książki przynoszą obraz wzorowego małżeństwa i szczęśliwego życia rodzinnego człowieka poczciwego. Małżonkowie darzą się szacunkiem, wspierają w pracy, przeżywają wspólne smutki i radości. Z radością goszczą przyjaciół i sąsiadów, którzy chętnie zaglądają do ich domu, pełnego ciepła rodzinnego i miłości. W małżeństwie panują miłość, zgoda i wzajemne zrozumienie. Toteż człowiek poczciwy cieszy się szczęściem rodzinnym i dba, by niczego w domu nie brakowało. Z radością wraca do zacisza domowego, do żony i dzieci.Żona jest wzorową i zapobiegliwą gospodynią. Dobrze prowadzi dom, troszczy się o męża i dzieci, które wychowuje na cnotliwych obywateli, współtworzy harmonię w pożyciu domowym.Mikołaj Rej kreśli więc portret idylli rodzinnej, która zapewnia szczęśliwemu ziemianinowi pomyślne, spokojne i radosne życie.
Molier „Skąpiec” Skąpiec Moliera to komedia charakterów, która z całą ostrością piętnuje chciwość i skąpstwo głównego bohatera, Harpagona. Utwór ten jest także dramatem rodzinnym ukazującym życie i stopniowy rozkład siedemnastowiecznej rodziny mieszczańskiej. Prezentuje on sytuację dzieci, które muszą cierpieć pod rządami ojca-despoty, dla którego nie liczą się żadne wartości prócz skrzętnie gromadzonych pieniędzy. W domu Harpagona nie dostrzega się żadnych więzi rodzinnych, miłości, zaufania czy przywiązania. Ojciec bardziej niż rodzinę ceni swoją szkatułkę z pieniędzmi, po stracie której cierpi tak straszliwie jak po śmierci kogoś bliskiego. Harpagona nie interesują ani uczucia Elizy, ani Kleanta. Nieraz odnosi się wrażenie, że dzieci nie tylko są mu obojętne, ale wręcz mu przeszkadzają. Od dzieci, uzależnionych od niego materialnie, wymaga całkowitego posłuszeństwa. Nie bierze pod uwagę, że są już dorosłe i że same mogą podejmować decyzje o swoim życiu. Sam zadecydował o małżeństwie Elizy. Postanowił wydać ją za Anzelma, który nie ma swojego majątku. Nie obchodzi go, że kandydat na męża jest za stary dla młodziutkiej córki i że ta nie chce go poślubić. Nie jest ważne ani dobro dziewczyny, ani jej zdanie. Decyduje fakt, że Anzelm nie żąda posagu, a więc Harpagon nie będzie musiał wydawać pieniędzy. Nie słucha więc próśb Elizy. Nawet groźba Elizy, że raczej się zabije, niż przyjmie takiego męża. nie przekonuje Harpagona, który chłodno stwierdza nie zabije się, i by uniknąć dalszych kłopotów, wbrew woli córki, wyznacza termin ślubu na wieczór. Kiedy ojciec dowiaduje się, że Eliza kocha Walerego, z którym się potajemnie zaręczyła, nie chce nawet o tym słyszeć. I znowu, po raz kolejny, ujawnia swój zimny i obojętny stosunek do córki. Harpagon nie lepiej odnosi się do Kleanta, któremu znalazł wdowę, o której usłyszał rano. Sam natomiast ma zamiar ożenić się z młodziutką Marianną. Kiedy okazuje się, że syn darzy ją głębokim uczuciem, bez zażenowania, raz jeszcze potwierdzając swój despotyzm względem dzieci. Harpagon, który najchętniej nie dawałby pieniędzy na dom i który zmusza domowników do życia prawie w ubóstwie, nie interesuje się, co robią dzieci i skąd biorą pieniądze na swoje utrzymanie. Nie razi go, że Kleant, by opędzić najpotrzebniejsze wydatki, gra w karty. Drażni go raczej to, że wygrywanych pieniędzy nie oszczędza. Harpagon nie liczy się z uczuciami dzieci. One zaś od dawna świadome tego, że muszą liczyć wyłącznie na siebie, same troszczą się o swój los. „Łączą siły”, aby przewalczyć ojcowską tyranię, okłamując go. Gotowe są nawet opuścić dom, by wyzwolić się z przemocy. Kleant i Eliza obawiają się ojca, odczuwają wobec niego niechęć i pogardę. Zdeterminowany Kleant chce zaciągnąć dług u lichwiarza i skłonny jest przyrzec mu rychłą śmierć ojca. Kleant wreszcie kradnie ojcu szkatułkę, by szantażem zmusić go do zgody na małżeństwo z Marianną. Chciwość i skąpstwo Harpagona doprowadziły do tego, że nikt w jego domu nie był szczęśliwy. Molier, kreśląc portrety Harpagona i jego dzieci, piętnuje rodziny, w których zamiast miłości i ufności panują lęk i wieczne podejrzenia, w których nie ma szczęścia, uczciwości, cnoty, szczerych uczuć, gdyż wszystko zostało zdeterminowane przez pieniądz.
Julian Ursyn Niemcewicz „Powrót posła” Powrót posła to komedia polityczna. Akcja utworu rozgrywa się w posiadłości średniozamożnej szlachty. Gospodarze, Podkomorzy i jego żona, są uosobieniem staropolskich cnót. Na przykładzie ich życia Niemcewicz przedstawia wzorową rodzinę. W ich domu panują harmonia i miłość. Są małżeństwem bardzo szczęśliwym. Podkomorzy, zwolennik reform, patriota, jest wzorowym ojcem i mężem. Podkomorzyna także jest kobietą pełną cnót, bez reszty oddaną rodzinie. Podkomorstwo są ludźmi światłymi, rozumieją konieczność przeprowadzenia licznych reform w państwie. Oboje narzekają na zgubne skutki cudzoziemszczyzny i błędnego wychowywania dzieci. Sami wyznają zasadę, że dom zawsze ustępować powinien krajowi i według niej wychowali swoich synów, którym wpoili przede wszystkim miłość do ojczyzny i konieczność służenia jej. Nauczyli też swoje dzieci skromności, rozwagi, kierowania się w życiu sprawiedliwością i uczciwością. Podkomorstwo według podobnych zasad wychowali też Teresę, córkę starosty Gadulskiego, którą zabrali do siebie po śmierci jej matki i pokochali jak własną córkę. Nauczyli ją skromności, szacunku dla starszych, posłuszeństwa. Podkomorzy i Podkomorzyna cieszą się miłością i szacunkiem swoich dzieci i wychowanicy Teresy. Walery, młodzieniec uczciwy, uosobienie cnót patriotycznych i rodzinnych, przywiązany jest bardzo do swoich rodziców i wdzięczny, że wychowali go na człowieka prawego i dobrego obywatela. W czasie przerwy w obradach sejmu Walery z radością wraca do domu, witany w bramie przez rodziców, co wywołuje zgorszenie starosty. Podkomorzy i jego żona zostali bardzo ciepło potraktowani przez autora, który, dla kontrastu, zaprezentował drugie małżeństwo, Starostę Gadulskiego i Starościnę, różniących się we wszystkim od krewnych, u których goszczą. Przedstawiając Gadulskich, Niemcewicz ośmiesza związki małżeńskie zawierane dla pieniędzy i posagu. Starosta, zakuty łeb, jak go określił Ignacy Chrzanowski, ożenił się ze Starościną dla jej pieniędzy, ona zaś została wydana za niego wbrew swojej woli. W małżeństwie ich nie ma miłości, szacunku i zrozumienia. Starościna, sentymentalna dama, żyje wspomnieniami o przedwcześnie zmarłym Szambelanie. Nie kocha męża, który drażni ją swoją pospolitością oraz brakiem zrozumienia dla jej nastrojów. Małżonkowie, zajmując się swoimi sprawami, zamknęli się we własnych światach i nic ich nie łączy. Starościna z byle powodu straszy męża rozwodem, marnotrawi jego majątek (np. żąda zlikwidowania dzierżawy młyna, by na jego
miejscu urządzić wodospad). Starosta z kolei znosi cierpliwie fanaberie żony, spełnia jej kaprysy, ale nie dlatego, że ją kocha, lecz by nie stracić pieniędzy, które wniosła w posagu. Źródeł wyżej przedstawionych problemów Podkomorzy trafnie doszukuje się między innymi w złym wychowaniu kobiet. Starosta jest człowiekiem wyjątkowo skąpym i chciwym. Nie zna uczuć rodzinnych. Nie tylko nie kocha żony, ale też nie żywi głębszych uczuć do córki Teresy, którą po śmierci pierwszej żony oddał na wychowanie krewnym. Choć się nią nie opiekował, to jednak chce decydować o jej losie. Nie licząc się z uczuciami dziewczyny, pragnie oddać jej rękę temu, kto zrzeknie się posagu.
Adam Mickiewicz „Konrad Wallenrod” Konrad Wallenrod, powieść poetycka Adama Mickiewicza, to utwór, w którym poeta stworzył polską wersję makiawelizmu - koncepcję wallenrodyzmu, walki z wrogiem ojczyzny, opartej na podstępie i zdradzie. Utwór, którego akcja osadzona została w XIV wieku, opowiada o średniowiecznym rycerzu Konradzie, którego losy zostały zdeterminowane przez historię. Nie będziemy tu dokładnie streszczać dziejów bohatera, który został zmuszony do prowadzenia podstępnej walki z wrogiem. Skupimy uwagę tylko na historii małżeństwa Aldony i Konrada i motywie rodziny, który został zarysowany w tym utworze. Dzieje Konrada i Aldony to historia małżeństwa z góry skazanego na porażkę, gdyż Konrad widział szczęście osobiste, także małżeńskie, tylko w wolnej ojczyźnie. Tymczasem Litwa żyła w ciągłym zagrożeniu ze strony Krzyżaków. Konrad znał doskonale potęgę Zakonu Krzyżackiego i miał świadomość, że Litwini, bezskutecznie broniący się przed atakami wroga, nigdy go nie zwyciężą w walce. Zdawał sobie sprawę, że tylko on może podstępem zadać Zakonowi decydujący cios i w ten sposób ocalić ojczyznę. Patrząc na tragedię swojego narodu, Konrad nie mógł być szczęśliwy. Dobrowolnie więc wyrzekł się szczęścia, miłości, życia rodzinnego, spokoju sumienia. Pozostawił zrozpaczoną żonę i odszedł, by spełnić swoją misję. Historia tragicznej miłości Aldony i Konrada to opowieść o typowo romantycznym uczuciu. Adam Mickiewicz przedstawia po kolei: rodzące się uczucie, krótkie chwile szczęścia rodzinnego, a później tragedię małżonków. Walter Alf, po ucieczce z Zakonu, przybywa na dwór księcia litewskiego Kiejstuta, gdzie poznaje szczęśliwą, otoczoną miłością rodziców, młodą i piękną jak Aldonę. Walter rozbudził w dziewczynie marzenia i tęsknoty, nauczył ją wiary w Boga, spacerował z nią po ogrodzie, który w dolinie dla niej zasadził, aż wreszcie zrodziła się między nimi głęboka miłość i Konrad poślubił córkę Kiejstuta. Aldonie i Konradowi nie dane było zaznać szczęścia rodzinnego. Oboje, oceniając swoje małżeństwo po latach, z perspektywy zniszczonego ludzkiego szczęścia, wspominają, że bardzo krótko byli szczęśliwi. Konrad z kolei, wspominając tamte odległe czasy, mając świadomość krzywdy, jaką wyrządził młodziutkiej córce Kiejstuta, trafnie porównał siebie do żmii. Po ślubie z Aldoną, kiedy wojska krzyżackie coraz częściej napadały na Litwę, Konrad, który dawniej zawsze był pełen pogody, w objęciach Aldony bardzo się zmienił. Stał się ponury, małomówny, nie potrafił cieszyć się rodzinnym szczęściem. Rozdarty między dwie miłości - do ukochanej żony i do ojczyzny - wybrał Litwę. Aldona przeczuwała nieszczęście, lecz wspólnie spędzony wieczór, w trakcie którego wspominali pierwsze spotkanie, przechadzki po dolinie, trochę ją uspokoiły. Jednak przeczucia nie omyliły jej. Rano odkryła bowiem, że Konrad wraz z Wajdelotą potajemnie opuszczają zamek. Ostatnie spotkanie małżonków miało miejsce w dolinie, w tej samej, po której tyle razy szczęśliwi spacerowali. Konrad stara się wyjaśnić żonie swoje plany, tłumaczy, że musi poświęcić ich szczęście małżeńskie ratowaniu ojczyzny, błaga, by o nim zapomniała. Wajdelota, świadek owego spotkania, mówi iż straszne to było rozstanie bo Aldona była nieprzytomna z bólu, nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Od owego poranka małżonkowie przez wiele lat żyli z dala od siebie, nic o sobie nie wiedząc. Aldona, kochająca żona, opuszczona przez męża dla wyższych celów, wstąpiła do klasztoru, tak jak postanowiła w dniu rozstania. Później przybyła do Malborka, gdzie kazała zamknąć się w wieży i wiodła żywot pustelnicy, mając nadzieję, że kiedyś spotka Konrada. Dla Konrada te lata rozłąki były równie ciężkie. On również myślał o żonie. Pragnienia Aldony spełniły się. Po latach małżonkowie znów się spotykają: Konrad co noc przychodzi pod wieżę i prowadzą długie rozmowy. Wspominają przeszłość, opłakują swoją miłość, tłumaczą swoje postępowanie, ale przede wszystkim cierpią. Konrad ma świadomość, że poświęcając życie zemście, zrujnował małżeństwo. Historia małżonków ma finał tragiczny. Wprawdzie Konrad pokonał wreszcie wroga, przez lat sto Zakon ran swych nie wygoi, ale dla niego i Aldony nie ma już powrotu do dawnego życia, do doliny - symbolu Arkadii młodości i nie zmąconego niczym szczęścia. Ma tego świadomość Aldona, przed którą mąż, pełen nadziei, roztacza wizję szczęśliwego życia na Litwie. Zdaje sobie ona sprawę, że oboje zbyt bardzo się zmienili, że jedyne co im pozostało, to zachowanie w pamięci swojego obrazu z młodości. Ponadto nie może już złamać przysięgi, którą złożyła Bogu, gdy postanowiła zamknąć się w wieży. Niektórzy badacze twierdzą, że ostatnia rozmowa małżonków prowadzona jest w konwencji sentymentalnej, mówią o patetyczno- sentymentalnych zawodzeniach Aldony i Konrada. Należy zwrócić szczególnie uwagę na wypowiedź Aldony, kobiety świadomej upływu lat, która obawia się rozczarowania, i która, choć z trudem, pogodziła się już ze swoim losem. Historia małżonków kończy się tragicznie. Konrad popełnia samobójstwo, w tej samej chwili umiera Aldona. Małżonkowie, romantyczni kochankowie, spotkają się zapewne w niebie. Aldona pocieszała męża w czasie ich ostatniego spotkania mówiąc że złączą się znowu - ale już nie na ziemi.Zygmunt Krasiński „Nie-Boska komedia” Nie-Boska komedia, uważana jest za szczytowe osiągnięcie polskiej dramaturgii romantycznej. Dramat ten jest szczególny tak ze względu na formę, jak i na problemy, które Krasiński w nim podejmuje. Ukazany tu motyw rodziny, której zostały poświęcone dwie pierwsze części dramatu, często określane mianem „dramatu rodzinnego”. Aby zrozumieć tę część utworu, należy sobie uświadomić, jakie poglądy na temat zakładania rodziny i małżeństwa miał sam Zygmunt Krasiński. Głównym bohaterem dramatu jest hrabia Henryk (nazywany również w utworze Panem Młodym i Mężem), arystokrata i romantyczny poeta, który doprowadził do tragedii w swojej rodzinie, gdyż nie potrafił wywiązać się z obowiązków ojca i męża. Zanim jednak wnikliwiej przedstawiony zostanie ten problem, należy dokonać krótkiej charakterystyki i oceny poety fałszywego, jakim był Henryk. Hrabia Henryk jest romantycznym indywidualistą, poetą o wybujałej wyobraźni. Pomiędzy jego życiem a tym, co pisze, nie ma harmonii. Mąż żyje w świecie oderwanym od rzeczywistości, poetyzuje życie, marzy o idealnej kochance i romantycznej miłości łączącej dusze kochanków. Jest egoistą, który nie kochał nikogo prócz siebie i myśli swoich. Obserwujemy najpierw jego ślub z Marią, później wesela, a potem widzimy prozę dnia codziennego rodziny Męża: rodzi się dziecko, trwają przygotowania do chrztu. Henryk nie jest jednak szczęśliwy. Mimo iż złożył przysięgę w kościele, choć był przekonany, że poślubił kobietę, o której zawsze marzył, a w czasie wesela zachwycał się urodą Panny Młodej to życie małżeńskie wydaje mu się przyziemne i prozaiczne. Poza tym dość szybko uświadamia sobie, że nie kocha Marii. Przeżywa też, jak typowy romantyk, stany depresji i melancholii. Wreszcie mąż opuszcza Marię i nowo narodzonego syna i podąża za Dziewicą, tworem szatańskim, w której widzi ucieleśnienie romantycznej kochanki. Kiedy rozpoznaje w niej marę piekielną i uświadamia sobie, że stał się igrzyskiem szatanów, tylko dzięki ingerencji Anioła Stróża może powrócić do domu. Jest już jednak za późno, by ułożyć życie rodzinne według wskazówek Anioła Stróża. -Maria umiera w szpitalu dla obłąkanych, a Orcio dar talentu okupił nadwrażliwością, ślepotą i krótkim życiem. Mąż-poeta nie dostrzegł zalet Marii, która przysięgała mu wierność, była kochającą i troskliwą matką i żoną. Nie rozumiał, że sprawia jej cierpienie. Od czasu nawiedzenia przez Dziewicę unikał jej, na co Żona z bólem się skarżyła. Maria miała świadomość, że nie jest uosobieniem romantycznej kochanki, o której marzył Mąż. Starała się jednak ze wszystkich sił być godną męża-poety. W chwili chrztu, blada i roztargniona, podeszła do syna i zaklinała go, by został poetą, co według niej zapewnić mu miało miłość ojca, a jej przebaczenie męża, który ją opuścił. Później prosiła Boga, by i ona mogła zostać poetką. Hrabia Henryk nie potrafił dostrzec piękna moralnego rodziny. Poetyzując życie, doprowadził do tragedii swoich najbliższych.
Bolesław Prus „Kamizelka” Kamizelka Bolesława Prusa to utwór, który ze względu na podjętą w nim problematykę i budowę, uznany został za arcydzieło nowelistyki. Nowela opowiada o najcenniejszych wartościach, którymi są więzy rodzinne i głęboka miłość łącząca małżonków. Prus mówi tu o miłości w sposób dotąd nie spotykany. Aby to zrozumieć, należy wrócić wspomnieniami do epoki poprzedzającej pozytywizm, do romantyzmu, którego twórcy gloryfikowali to uczucie. Bohaterowie romantyczni to nieszczęśliwi indywidualiści, których nie spełniona miłość do „boskiej kochanki” doprowadzała do szaleństwa lub samobójstwa. Z pogardą odnosili się do małżeństwa ze zwykłą śmiertelniczką, gdyż - jak twierdzili - niszczy ono istotę miłości, która jest nierozerwalnym związkiem dwóch dusz. Prus natomiast zwraca uwagę na to, że miłość może łączyć zwykłych, przeciętnych ludzi ani ładnych, ani brzydkich, jak określa swoich bohaterów narrator. Nowela przedstawia miłość małżeńską, o sile której nie świadczą wzniosłe deklaracje czy też gotowość do śmierci dla osoby ukochanej. Miłość, według Prusa, opiera się na głębokim szacunku, jakim darzą się małżonkowie, przywiązaniu, wzajemnej pomocy i troskliwości, wspieraniu się w trudnych chwilach. Bohaterowie noweli Prusa (tęgawy urzędnik całymi dniami pracujący w biurze i w domu, jego żona - szczupła kobieta udzielająca korepetycji i dorabiająca szyciem) nie opowiadają o swoich uczuciach; o wzajemnej miłości świadczą ich czyny. Narrator opowiada o przeciętnym małżeństwie, które wiodło zwykłe, spokojne życie. Byli to ludzie ubodzy, lecz choć nie stać ich było na wiele przyjemności, bardzo się kochali i czuli się szczęśliwi. Nigdy nie mówili o miłości, lecz dawali jej wyraz we wzajemnej trosce o siebie. Szczęście rodziny zakłóciła nagle choroba męża, który z dnia na dzień czuł się coraz gorzej, aż wreszcie musiał przestać pracować. Pani postarała się o dodatkowe zajęcie, by chory mógł wypoczywać i powracać do zdrowia. Pani starała się pocieszać męża, dodawać mu otuchy, utwierdzać w przekonaniu, że niedługo wyzdrowieje. Ale choroba czyniła postępy i oboje to pojęli. Mężczyzna zaczął gwałtownie, niemal z dnia na dzień tracić na wadze, w czym zorientował się, gdy wkładał kamizelkę, która stawała się coraz luźniejsza. Wtedy żona, w tajemnicy co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy. I udało jej się to. Ale i chory miał swój sekret. Widząc, że żona cierpi, postanowił ją uspokoić i co dzień przesuwał sprzączkę. Aż któregoś dnia zauważył, że nie potrzebuje już tego robić. I tak oto zwyczajna, stara kamizelka stała się swoistym symbolem głębokiego uczucia łączącego tych dwoje ludzi, którzy w obliczu nieszczęścia uciekali się do drobnych oszustw, by oszczędzić ukochanej osobie bólu i dać jej nadzieję.
Gabriela Zapolska „Moralność pani Dulskiej” Swój utwór sama autorka określiła mianem tragifarsy kołtuńskiej. Określenie to sugeruje więc, że zarówno zdarzenia, jak i charaktery ukazane będą w perspektywie komediowej. Akcja dramatu rozgrywa się w saloniku, w mieszkaniu Dulskich. Jego wygląd pośrednio ukazuje charaktery mieszkańców domu. Urządzenie salonu wiele mówi o randze i zamożności rodziny. Umeblowany jest „solidnie”, na pokaz. Zbyszko, jej syn uwodzi służącą Hankę. Dzieje się to za wiedzą matki, która - w trosce o opinię „publiki” - woli, żeby syn „wyszumiał” się w domu. Kiedy Hanka zachodzi w ciążę i dowiaduje się o tym Dulska, chce wyrzucić służącą. Zbyszko, protestując przeciwko obłudnej, kołtuńskiej atmosferze panującej w domu Dulskich, zapowiada, że ożeni się z Hanką. Grożący rodzinie skandal zażegnany zostaje przez sprytną kuzynkę Juliasiewiczową. Hanka żąda tysiąca koron. Z bólem serca Dulska płaci jej za milczenie i z ulgą zamyka za nią drzwi swego domu. Pani Dulska może znowu powrócić do codzienności, żyć po bożemu i dyrygować rodziną. Główną postacią dramatu Zapolskiej jest tytułowa pani Dulska, niemalże przez cały czas obecna na scenie. Jej postać jest dla autorki pretekstem do wyjątkowo ostrej krytyki stylu życia, działania i sposobu myślenia mieszczaństwa. Postać Dulskiej to synteza kołtuństwa. Charakteryzuje ją przyziemny materializm, zakłamanie moralne oraz brak dążeń wykraczających poza powszechność. Postać Dulskiej ma dwa oblicza. Chcąc korzystnie zaprezentować się środowisku, bohaterka pielęgnuje pozytywny wizerunek rodziny, zachowując pozory godności i moralności, ale jaka jest Dulska naprawdę, wiedzą tylko najbliżsi. To kobieta obłudna, terroryzująca swoją rodzinę, a szczególnie męża. Jest bezwzględna w walce o zachowanie pozycji społecznej i tak zwanej dobrej opinii. Jej zdaniem wolno naruszyć wszelkie normy moralne, pod warunkiem, że nie przedostanie się to do wiadomości opinii publicznej i nie zburzy obrazu porządnej i szanowanej rodziny Dulskich. W dramacie Zapolskiej nie odnajdziemy prawdziwej, kochającej się rodziny. W domu Dulskich panuje obłuda, zakłamanie. Zbyszko próbuje ratować się przed kołtuństwem ucieczką w życie kawiarniane, chodzi na lumpy. Felicjan jest całkowicie zdominowany przez żonę. To człowiek słaby, który nie ma autorytetu wśród najbliższych. Dulski nie uczestniczy w życiu rodzinnym, w wychowaniu dzieci. Odzywa się tylko raz, gdy bezradna Dulska zmusza go do zajęcia stanowiska w sprawie ślubu Zbyszka ze służącą Hanką. Przyzwyczajony do dominacji żony, zdobywa się tylko na krótkie stwierdzenie, że go to nie obchodzi. W interesujący sposób zostały zaprezentowane córki Dulskiej. Starsza z nich - Hesia, w spojrzeniu na świat, w zachowaniu przypomina matkę. Z kolei młodsza - Mela jest uczciwa, po dziecinnemu naiwna i nie jest świadoma farsy i tragedii, jaka rozgrywa się w jej rodzinnym domu.Moralność pani Dulskiej wnikliwie prezentuje klimat moralny i styl życia typowej rodziny mieszczańskiej, z którą na co dzień stykała się Gabriela Zapolska. Rodzina kojarzy się z ciepłem domowego ogniska, z wzajemnym zrozumieniem, zaufaniem, miłością. Stosunki panujące w domu Dulskich są swoistą parodią tak pojętych związków między najbliższymi.
Stefan Żeromski „Ludzie bezdomni” Rodziny, domu, miłych wspomnień dzieciństwa nie znajdujemy w Ludziach bezdomnych, o czym informuje sam tytuł. Ojciec głównego bohatera powieści, doktora Tomasza Judyma, był szewcem. Tomasz dzieciństwo przeżył w ubogiej izbie. Ojciec często był pijany i robił awantury, a matka była ciągle chora. Judyma wychowywała głównie ulica. Zmieniło się to, gdy zabrała go ciotka, siostra ojca. Mimo trudnych warunków życia, w jakich żył, Tomasz zawdzięczał ciotce wiele. Uczył go i przygotowywał do gimnazjum student wynajmujący u ciotki pokój, a dzięki spadkowi, jaki otrzymał po jej śmierci, skończył studia na Uniwersytecie Warszawskim i mógł wyjechać do Paryża na specjalizację. Po powrocie do Warszawy wynajął mieszkanie i urządził gabinet, aby przyjmować pacjentów - wszystko to za pieniądze ze spadku. Gdy pieniądze się skończyły, a prywatna praktyka nie przynosiła dochodów, przyjął posadę w Cisach. Tomasz Judym nigdy nie miał domu, rodziny, bliskich przyjaciół. Mieszkał w wynajętych pokojach. Samotność wywarła niewątpliwie ogromny wpływ na jego osobowość i na późniejsze życie. W podobnej sytuacji była Joanna Podborska. Po śmierci rodziców musiała opuścić dom i zamieszkała u wujostwa w Kielcach. Później wyjechała do Warszawy i zarabiała na życie jako guwernantka. Tułała się więc po obcych domach. Swoje dzieciństwo wspomina tylko mimochodem. Jak każda młoda dziewczyna, Joasia pragnęła mieć własny wymarzony dom z ukochanym mężczyzną. Był nim Tomasz Judym. To jemu chciała stworzyć dom pełen miłości i wzajemnego zrozumienia. Spotkanie Joanny Podborskiej dało szansę Judymowi na stworzenie własnego domu. Pokochali się, mówili o wspólnym życiu. Ponieważ Judym chciał poświęcić się pracy społecznej, Joasia obiecała mu w niej pomagać. Chciała być z nim, razem w ich wspólnym domu. Ale Judym uznał, że nie ma prawa do własnego życia, że musi pomagać innym sam. Judym w pewien sposób identyfikuje się z ludźmi, których doli współczuje, którzy są pokrzywdzeni. Wierzy, że rezygnując z własnego szczęścia, pomoże im. I Tomasz Judym podejmuje tę decyzję - o poświęceniu się bez reszty dla innych, potrzebujących jego pomocy. Uznaje, że nie ma prawa do własnego szczęścia do własnego domu. Judym odrzucił szczęście z ukochaną kobietą. Poświęcił szczęście swoje, ale i Joasi.
Stefan Żeromski „Przedwiośnie” Główny bohater Przedwiośnia Cezary Baryka, syn Seweryna, dzieciństwo i młodość spędził w Baku, gdzie jego ojciec pracował jako urzędnik. Chłopiec chowany był w dobrobycie. Matka zajmowała się domem i wychowywaniem syna. Cezary był jedynakiem, oczkiem w głowie rodziców, nie brakowało mu niczego. Otoczony opieką chłopiec spędzał beztroskie dzieciństwo w poczuciu bezpieczeństwa w pełnej ciepła atmosferze rodzinnego gniazda. W czternastym roku życia Cezarego ojciec zostaje powołany do carskiego wojska i wysłany na front I wojny światowej. Chłopak z początku odczuwał to jako czas absolutnej wolności, podczas gdy dla jego matki był to okres niezwykle trudny. Gdy do Baku dociera fala rewolucyjna, Cezary zaczyna wierzyć, że zmiany przez nią niesione są konieczne. Początkowo bierze udział w rewolucji z entuzjazmem, podczas gdy matka podupada na zdrowiu, dbając o jedynaka, zdobywając dla niego pożywienie. Dopiero po pewnym czasie przychodzi otrzeźwienie. Baryka spostrzega nadludzki wysiłek kochającej go matki, zauważa jej samotność, opuszczenie, oczekiwanie na męża. Rewolucja, w którą z początku tak bardzo wierzył, zabiera mu matkę. Bohater popada w głębokie osamotnienie, mocno odczuwa brak rodziców, rodzinnego domu. Ojciec pojawił się znów w życiu Cezarego w bardzo trudnym dla niego okresie, gdy podczas rewolucji pracował przy wywozie ciał. Ojciec jednak ponownie go opuszcza, tym razem za zawsze - umiera w czasie drogi do Polski. I znów Cezary zostaje sam. Po powrocie do Polski Cezary Baryka własnego domu zbudować nie umiał. Pokochał Laurę Kościeniecką, kobietę z innej sfery, która wprawdzie darzyła go miłością, ale miała narzeczonego i to z nim planowała wspólne życie. Cezary miał szansę na założenie rodziny z Karoliną Szarłatowiczówną, cioteczną siostrą przyjaciela Hipolita Wielosławskiego. Spotkał ją w Nawłoci, gdzie przebywał na zaproszenie Hipolita i został przyjęty niezwykle serdecznie. Karolina była młodą dziewczyną, która obdarzyła Cezarego pierwszą młodzieńczą miłością. Cezary rozkochał ją w sobie, flirtował z nią potajemnie, ale znajomość traktował lekko, bez przyszłości. A przyszłość tych dwojga akceptowała rodzina Wielosławskich, o czym dowiedział się od Hipolita po śmierci Karoliny. Niezwykle ciepło i pogodnie, a często z dużą dozą humoru, przedstawił Stefan Żeromski dwór w Nawłoci i jego mieszkańców. Zwyczaje tu panujące, ciągłe biesiady i beztroska domowników mogły podbić serce każdego gościa pozbawionego własnego domu. Rodzina spędzała czas beztrosko, właściwie nie mając żadnych obowiązków, a chyba jedynym było wspólne przebieranie jabłek, które też było znakomitą okazją do zabawy. Często urządzano bale, na których spotykało się całe towarzystwo z sąsiednich majątków. Obecność Cezarego Baryki zakłóciła spokój tego domu. Rozkochał w sobie dwie młode dziewczyny, Karolinę Szarłatowiczówną i Wandę Okszyńską. Z pierwszą potajemnie flirtował, druga ich zazdrośnie podglądała. Doprowadziło to do tragedii. Karolina została otruta, a podejrzana o spowodowanie tego Wanda opuściła Nawłoć. Cezary musiał również z Nawłoci wyjechać. Po przykrym incydencie z Laurą i jej narzeczonym utracił, jak mu się wydawało, miłość ukochanej kobiety i pojechał do Warszawy, aby kontynuować studia medyczne. Po latach Cezary spotkał w Warszawie Laurę, która jego obarczyła winą za ich rozstanie. Cezary nie uwierzył słowom Laury. Czuł się oszukany i ją winił za swoją samotność.
Zofia Nałkowska „Granica” Walery Ziembiewicz, ojciec głównego bohatera powieści Granica, nie umiał zapewnić dobrobytu rodzinie. Przez swoją niegospodarność stracił dwa majątki, swój i żony, wreszcie został rządcą w majątku państwa Tczewskich, Boleborzy. Tu wychował się Zenon. Dom Boleborzański wywarł największy wpływ na jego poglądy na temat życia rodzinnego. Wczesne dzieciństwo mial on bezpieczne i szczęśliwe. Gdy jednak dorósł, innym okiem patrzył na rodziców i na rodzinny dom. Dostrzegł niedoskonałości i słabostki jego mieszkańców, obłudę środowiska, w którym wzrastał. Zenon był wówczas człowiekiem bardzo młodym, ale był dobrym obserwatorem i nie akceptował tego boleborzeńskiego życia. Gdy Zenon zaczął bywać u pani Kolichowskiej, gdyż udzielał korepetycji jej siostrzenicy Elżbiecie Bieckiej, dom tej starej damy zrobił na nim niezwykłe wrażenie. Jako dorosły już człowiek widział i potępiał młody Ziembiewicz niektóre cechy i zachowania swoich rodziców, które nie pasowały do obrazu idealnej rodziny. Inaczej wspomina swoje dzieciństwo Elżbieta Biecka. Czuła się niepotrzebnym, niekochanym dzieckiem; jej rodzice rozwiedli się, gdy miała niecały rok. Matka mieszkała za granicą i Elżbiecie ogromnie jej brakowało. Elżbietę wychowywała ciotka, pani Cecylia Kolichowska. Niewesołe było życie dziewczyny w domu starej damy, która nie była tolerancyjna dla jej młodzieńczych wybryków. Elżbieta niejeden raz płakała i mówiła, że nie może wytrzy- mać w tym domu, że chce uciec, że chce się zabić. Ciotka prowadziła życie samotne, bywały w nim niekiedy tylko starsze damy, witane zresztą przez panią domu niechętnie. Elżbieta nie kochała ciotki. Obdarzyła uczuciem dużo starszego od niej mężczyznę, rotmistrza Awaczewicza. Gdy zmarła pani Kolichowska, Elżbieta przyznała się do uczucia, jakim jednak darzyła starą ciotkę. Zrozumiała, że mogła być szczęśliwa w jej domu. Gdy Zenon ożenił się z Elżbietą i został prezydentem miasta, dla młodych Ziembiewiczów odnowiono w parku publicznym dawną siedzibę magnacką. Ziembiewiczowie żyli więc w dostatku i poważaniu środowiska. Byli bardzo szczęśliwi, gdy w ich życiu pojawił się mały synek. Grono domowników powiększyła matka Zenona, która po śmierci męża zamieszkała z dziećmi; czuła się tu potrzebna i kochana, była spokojna, myśląc o przyszłości swoich dzieci. Rodzinna sielanka nie trwała jednak długo. Unieszczęśliwiona przez Ziembiewicza Justyna Bogutówna zemściła się. Wylewając Zenonowi na twarz kwas, oślepiła go. Zenon Ziembiewicz popełnił samobójstwo. Bohater powieści Granica wzrastał w rodzinie, gdzie panowało zakłamanie moralne. Nie akceptował tego, ale z biegiem lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Doprowadziło to do zniszczenia domu, który zbudował z ukochaną kobietą. Przykładem rozbitej, nieszczęśliwej, bardzo biednej rodziny są Gołąbscy. Jasia, córka ogrodnika Barbockiego z Chązebnej, wyszła za mąż i zamieszkała w mieście, w kamienicy pani Kolichowskiej. Pierwsze lata małżeństwa były szczęśliwe, ale nie trwały zbyt długo. Gdy Gołąbscy zostali wyeksmitowani z poddasza, pani Kolichowska pozwoliła im „zamieszkać” w piwnicy. Gołąbscy mieli czworo dzieci. Gdy Justyna, po śmierci matki, odwiedziła Jasię, ujrzała starą, zniszczoną kobietę, porzuconą przez męża, opiekującą się beznadziejnie chorą matką i niewidomą córeczką. Justyna, która żyła w trudnych warunkach, nie wyobrażała sobie, że może istnieć nędza taka, jaką zobaczyła później u Gołąbskiej. Jasia Gołąbska z rezygnacją mówiła o swoim małżeństwie, które było przyczyną jej niedoli.