Mellibruda J., Poradnictwo małżeńskie i rodzinne


Jerzy Mellibruda, Nie przebaczona krzywda, INSTYTUT PSYCHOLOGII ZDROWIA I TRZEZWOSCI, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, WARSZAWA 1992.

wstępny opis zjawiska

Poczucie krzywdy powstaje wtedy, gdy w doświadczeniu jed­nostki łączą się trzy ważne zjawiska - cierpienie, poczucie bezsil­ności i poczucie burzenia jakiegoś porządku, określającego ważne aspekty życia. Dla analizy tych zjawisk należy sięgnąć do trzech podstawowych perspektyw, z których możemy opisywać funkcjonowanie jednostki.

Pierwsza zwraca uwagę na życie emocjonalne i pokazuje uczucia zdominowane w sytuacji krzywdy przez cierpienie i trudne do znie­sienia napięcie, wymagające jakiejś formy obrony i poradzenia sobie z bólem.

Druga perspektywa jest związana z podstawowym aspektem sa­modzielnego istnienia jednostki. Dotyczy wszelkich źródeł i form po­jawiania się energii niezbędnej do działania i wywierania wpływu na otaczający świat i na siebie samego. Realizowanie tej możliwości, przynajmniej w ograniczonym zakresie, stanowi jedną z podstawo­wych potrzeb człowieka. W sytuacji krzywdy osobistej poczucie bezsilności jest doświadczeniem szczególnie dotkliwym, ponieważ oznacza bezbronność wobec cierpienia i towarzyszącego mu zagro­żenia.

Perspektywa trzecia związana jest z osobistym systemem orien­tacji jednostki. We wczesnym okresie życia każdy człowiek zaczyna tworzyć i rozbudowywać własny system wyobrażeń, sądów i odczuć, dotyczących świata i własnej osoby. Istnienie tego systemu daje człowiekowi poczucie podstawowej orientacji w świecie i w życiu, tworzy poczucie uporządkowania własnej egzystencji. W sytuacji krzywdy, cierpieniu i bezsilności towarzyszy poczucie rozpadania się porządku, na którym opierało się dotychczasowe życie. Ten roz­pad lub poważne naruszenie może dotyczyć różnych sfer porządku osobistego. Może to być naruszenie porządku fizycznego, gdy np. kara brutalnie wymierzona małemu dziecku przez agresywnego ro­dzica przynosi ból tak dotkliwy, że zostaje naruszone poczucie inte­gralności cielesnej, pojawia się zagrożenie unicestwieniem. Może to być również zachwianie się porządku psychologicznej tożsamości, gdy naruszone zostaną ważne obszary własnego Ja i związków ze znaczącymi osobami. Może to być wreszcie burzenie zasad moral­nych i wartości społecznych powodujące, że człowiek bezsilnie cier­piąc ma równocześnie poczucie niesprawiedliwości.

Wydaje się, że właśnie to połączenie cierpienia, bezsilności i nies­prawiedliwości jest najczęściej dostrzeganym wspólnym mianowni­kiem zjawisk występujących w sytuacji krzywdy osobistej. Warto podkreślić, że dla doświadczenia poczucia krzywdy muszą one po­jawić się łącznie. Połączenie cierpienia z samą tylko bezsilnością nie tworzy jeszcze poczucia krzywdy, np. jeżeli dziecko uznaje - wewnęt­rznie - nawet ostrą karę za sprawiedliwą. Gdy jednak w tej samej sy­tuacji, np. z powodu agresywności rodzica, dziecko będzie katowa­ne i doświadczy poczucia zagrożenia własnego życia lub gdy będzie mogło porównać swoją sytuację z sytuacją innych, łagodniej trakto­wanych dzieci, prawdopodobnie zacznie przeżywać poczucie krzyw­dy.

Oczywiście nie każde, nawet przeżywane dotkliwie, poczucie krzywdy zapisuje się na trwałe i zaczyna destruktywnie wpływać na dalsze życie jednostki. W wielu przypadkach upływ czasu i pojawie­nie się innych, przyjemnych i konstruktywnych doświadczeń powo­duje, że ślady poczucia krzywdy, choć pozostają w pamięci, ulega­ją zasymilowaniu i włączeniu do całości bagażu doświadczeń życio­wych jednostki. Jednakże w części przypadków, w okolicznościach, które są czasem trudne do jednoznacznego wyjaśnienia, ślad po­czucia krzywdy z przeszłości pozostaje jak trwała blizna, staje się bo­lesną lub zamrożoną częścią osoby, wokół której koncentruje się uwaga i energia człowieka.

Taka blizna psychiczna może wpływać przez wiele lat na postępowanie, myśli oraz uczucia doznawane w różnych sytuacjach ży­ciowych przez daną osobę·

Zjawisko to nazywam syndromem nieprzebaczonej krzywdy. Proces przebaczania tworzy możliwość odzyskania lub zwiększenia kiedyś straconej siły i przywrócenie naruszonego porządku. Jednak termin przebaczenie występuje w tym tekście w znaczeniu wykracza­jącym poza codzienne i zdroworozsądkowe skojarzenia na ten te­mat. Obszerniejsze wyjaśnienia tego zjawiska znajdują się w później­szej części analizy.

Ten rodzaj doświadczenia poczucia krzywdy, który zapisuje się w sposób trwały i destrukcyjny dla osoby, może występować w róż­nych okresach jej życia. Jednak szczególnie często dzieje się to w dzieciństwie. Dziecko jest bezbronne i ma plastyczniejszą strukturę życia psychicznego, co potęguje efekt czynników krzywdzących i sprzyja powstawaniu głębszego zapisu ich skutków. Bezbronność i brak rozwiniętych środków zaradczych czyni dziecko podatniejsze na doznanie poczucia krzywdy. Może się to zdarzyć nawet w takich okolicznościach, które z obiektywnego punktu widzenia trudno było­by zakwalifikować jako krzywdzenie. Oczywiście nieporównywalnie częściej zdarzają się sytuacje, w których nie ma żadnych wątpliwoś­ci, że dzieci są krzywdzone. Dotyczy to przede wszystkim różnych form przemocy fizycznej i psychicznej, zaniedbań i braków oraz utra­ty cennych dóbr, do których dzieci były przywiązane.

między znieczuleniem a nadwrażliwością

Relacje dotyczące cierpienia doznawanego w sytuacjach krzyw­dy osobistej wskazują na obecność takich stanów, jak ból psychicz­ny o bardzo zróżnicowanym stopniu intensywności, uczucia boles­nego napięcia fizycznego, obawa, przerażenie, lęk, rozpacz, smutek, zmęczenie, itd. Doświadczenie tak przykrych stanów, połączone z poczuciem bezsilności i burzenia się porządku osobistego stanowi potężne uderzeniew podstawy życia emocjonalnego.

Deformacje te mogą przyjmować różnorodne formy, ale wydaje się, że główne ich odmiany można sprowadzić do dwóch wzorów.

Pierwszy przyjmuje postać znieczulenia emocjonalnego, czyli ogólnego obniżenia się intensywności przeżywanych uczuć. U cier­piącej osoby odruchowo zostaje uruchomiony proces "zamrażania" doznań emocjonalnych, co pozwala przede wszystkim obniżyć in­tensywność doznanego cierpienia, ale następnie rozciąga się na wszelkie inne rodzaje uczuć. Smutki robią się mniej smutne, a przy­krości mniej przykre, ale równocześnie radości przestają radować, a ciepłe uczucia robią się chłodne. W miejsce żywych reakcji uczucio­wych pojawia się specyficzny stan emocjonalny nazywany zobojęt­nieniem. Czasem się zdarza, że ludzie doznający z jakichś powodów udręki zaczynają marzyć o tym, by w miejsce bolesnych przeżyć pojawiła się obojętność rozumiana jako wyciszenie się bólu. Jednak w rzeczywistości obojętność, choć może wydawać się równoznaczna z brakiem uczuć, bardzo często jest dotkliwym i negatywnym sta­nem. Nie ma w niej ostrego bólu, ale jest specyficzny rodzaj tępego odrętwienia. Czasem ludzie określają ten stan mówiąc: "poczułem się jakby coś we mnie umarło", "byłem jak porażony" itd. Ponieważ uczucia stanowią bardzo istotną część naszego życia, nadają mu treść i barwy, więc znieczulenie emocjonalne pociąga za sobą utra­tę lub poważne zmniejszenie bogactwa i sensu życia.

Drugi wzór deformacji stanów emocjonalnych wydaje się przeci­wieństwem poprzedniego. U części osób doświadczających cierpie­nia w sytuacji krzywdy utrwala się stan, który można porównać do nie gojącego się zadarcia naskórka na dłoni w cienkiej rękawiczce. Powoduje to, że wszelkie kontakty z rzeczywistością stają się draż­niąco bolesne. Trudne jest wtedy odróżnienie poszczególnych ro­dzajów uczuć. Osoba, u której utrwalił się ten wzór reagowania jest bardzo często pobudzona emocjonalnie, ponieważ nawet sto­sunkowo słabe bodźce mogą wzbudzać jej reakcje emocjonalne. Jednak stałym tłem jej różnych przeżyć jest bolesne podrażnienie. Jest ono obecne w przeżywaniu nawet takich sytuacji, w których osoba ta ma wyraźne powody do radości i zadowolenia z siebie.

między dążeniem do mocy a używaniem słabości

Doświadczenie dotkliwego poczucia bezsilności w sytuacji krzyw­dy powoduje szczególne napięcie i koncentrację psychiczną wokół pragnień i postaw, związanych z możliwością działania i wywierania wpływu. Poczucie niemocy połączone z cierpieniem i z burzeniem się porządku osobistego zakłóca podstawową zdolność człowieka do używania swej siły osobistej.

Oznacza to przede wszystkim, że człowiek staje się nadmiernie wrażliwy na sytuacje i wydarzenia związane z używaniem siły, oraz, że powstaje w nim gotowość do posługiwania się krańcowymi odmianami postępowania, związanymi z wywieraniem wpływu. Naj­częściej bywa to dążenie do potęgowania poczucia siły albo tenden­cja do unikania możliwości wpływu.

W pierwszym przypadku człowiek stara się uzyskiwać w różnego rodzaju sytuacjach możliwie jak największy wpływ i kontrolę nad so­bą i nad otoczeniem. Oczywiście nie musi to oznaczać, że w pełni uświadamia sobie taki zamiar. Często jest to jedynie ogólna tenden­cja - ukierunkowująca sposób życia - którą można dostrzec i zrozu­mieć dopiero wtedy, gdy popatrzymy uważniej na jakiś dłuższy okres życia wybranej osoby.

Uporczywe dążenie do mocy może utrwalić się jako dominująca forma orientacji osobistej i kształtować różne rodzaje aktywności jednostki. W postaci rozbudowanej dążenie to prowadzi do prób podporządkowania, a nawet zniewolenia innych ludzi. Możliwość panowania nad innymi pozwala unikać sytuacji, w których człowiek mógłby przeżywać poczucie bezsilności. Ponieważ jednak stale istnieje i towarzyszy mu zapisana głęboko obawa, że to, co się kiedyś wydarzyło mogłoby się powtórzyć, nawet udane próby zapanowania nad innymi nie przynoszą prawdziwej ulgi i spokoju. Dążenie do wła­dzy nad innymi ludźmi często przypomina próbę zdobycia przez skrzywdzonego pozycji podobnej do tej, którą zajmowała kiedyś osoba spostrzegana jako krzywdziciel. Często się zdarza, że osoby, u których występuje taka tendencja dążą aktywniej do wyższych po­zycji społecznych lub poszukują zawodów, w których istnieje więk­sza możliwość dysponowania władzą lub legalnego karania innych.

Szczególnie ważną odmianą uporczywego dążenia do mocy osób z utrwalonym doświadczeniem krzywdy osobistej, są różne for­my stosowania przemocy wobec innych ludzi. Dokonywanie róż­nych form gwałtu, przemocy, przymusu, przełamywania oporu itd . jest często motywowane dążeniem do uzyskania poczucia własnej mocy. W innych przypadkach mamy do czynienia ze skrytymi i ucy­wilizowanymi formami odwetu, połączonymi z pragnieniem odrea­gowania stłumionej kiedyś złości.

Drugi wariant nadmiernego koncentrowania wokół problemów związanych z siłą wydaje się przeciwieństwem pierwszego i polega na uporczywym unikaniu przejawiania siły osobistej oraz na wycofa­niu się z prób wywierania bezpośredniego wpływu na otoczenie i swoją sytuację. W osobie, u której utrwalił się ten wzór funkcjonowa­nia, doznana kiedyś w sytuacji krzywdy bezsilność wytworzyła silną tendencję do tego, by nie narazić się już więcej na możliwość poraż­ki. Człowiek, który nie próbuje wywierać wprost wpływu, który nie po­dejmuje aktywnego działania zmierzającego bezpośrednio do okreś­lonego celu, nie ryzykuje porażki. Może się on wtedy czuć jak bezrad­na istota poddawana niekontrolowanym wpływom innych ludzi i instytucji lub po prostu losu.

Bardzo trudno jest żyć doświadczając w taki sposób swojego po­łożenia w świecie. Do codziennego funkcjonowania konieczna jest bowiem choćby niewielka ilość wpływu i kontroli nad własną sytua­cją. Dlatego nawet osoby o opisanej powyżej orientacji życiowej sta­rają się wypracować własne sposoby wywierania wpływu i uzyskiwania tego, co jest im potrzebne do życia. Pogodzenie się z własną sła­bością w pewnych okolicznościach bywa wykorzystywane w celu skrytego i pośredniego zaspokajania niektórych potrzeb osobistych. Dlatego też osoby te często uczą się takiego sposobu zaspokajania swoich potrzeb. który jest zbudowany na "używaniu własnej słaboś­ci". Ten typ strategii życiowej odwołuje się do istniejącej w wielu lu­dziach gotowości do pomagania osobom słabszym, znajdującym się w gorszym położeniu, a szczególnie osobom krzywdzonym.

między dogmatyzmem a chaosem

Wokół zjawiska burzenia się porządku osobistego tworzą się również ważne wzory reagowania i myślenia. Powstają one jako utrwalony zapis doświadczenia poczucia krzywdy i koncentrują się wokół czynności związanych z porządkowaniem obrazu świata i własnej osoby.

Burzenie się porządku osobistego w sytuacji krzywdy jest zjawis­kiem decydującym o stopniu i zasięgu utrwalania się zapisu tego doświadczenia. Naruszenie podstaw orientacji w świecie i w życiu, pojawiające się u osoby skrzywdzonej, szczególnie gdy dzieje się to we wczesnym okresie jej życia, czyni ją bardziej podatną na destruk­cyjny wpływ tej sytuacji. Subiektywna wizja świata daje człowiekowi poczucie oparcia i bezpieczeństwa, ponieważ pozwala na przewidy­wanie tego, co może się wydarzyć, na odróżnienie ludzi złych od dobrych itd. Gdy ten podstawowy porządek zostaje naruszony i zbu­rzony, negatywne doświadczenia cierpienia i bezsilności mogą po­zostawiać trwałe ślady w psychice człowieka.

Coś ważnego dzieje się również z samym obrazem świata, z subiektywną wizją porządkującą życie skrzywdzonej osoby. Tak jak poprzednio, przedstawię dwie podstawowe odmiany deformacji psy­chologicznych związanych z tym problemem. Nazywam je "dogma­tycznym usztywnieniem" oraz "zanurzeniem w chaosie".

U części skrzywdzonych osób kształtuje się sztywny i uproszczo­ny schemat spostrzegania i rozumienia rzeczywistości. Schemat ten zawiera zbiór stosunkowo prostych ocen i sądów na temat rzeczy­wistości, które często bywają odizolowane od siebie oraz mało po­datne na zmiany pod wpływem nowych informacj i. Wynika z nich ten­dencja do tworzenia czarno-białego obrazu świata i spostrzegania go jako źródła realnego lub potencjalnego zagrożenia. Na ogółtowa­rzyszy temu wyobrażenie o istnieniu w świecie hierarchicznej struk­tury wpływów i władzy, nieufności wobec ludzi, niechęć do analizo­wania samego siebie oraz skłonność do przypisywania innym odpo­wiedzialności i winy za własne kłopoty.

U podstaw takiej orientacji życiowej często leży przekonanie, że natura człowieka jest zła, i że to zło musi być opanowane za pomo­cą zewnętrznej kontroli, a nawet przemocy. Często łączy się to z opi­sywanym uprzednio silnym dążeniem do dominacji nad innymi.

Cały ten schemat orientacji jest bardzo sztywny i zbudowany tak, by trudno było nie tylko zburzyć, ale wprowadzić w nim jakiekolwiek zmiany. Możliwość ewentualnych zmian jest ściśle związana z obec­nością bezpiecznych warunków emocjonalnych uzyskiwanych z zewnątrz. Oznacza to najczęściej znalezienie sobie jakiegoś zewnę­trznego autorytetu, który w jawny sposób dysponuje siłą, i którego przychylności można być pewnym. Można wtedy pozwolić sobie na poddanie się jego wpływowi, nawet jeżeli będzie on irracjonalny. Po­za owym wpływem, system myślenia o świecie i własnym życiu po­zostaje zamknięty na nowe informacje i poglądy, które mogłyby za­chwiać sztywnymi dogmatami.

Takie dogmatyczne usztywnienie i zamknięcie umysłu zmniejsza wprawdzie ryzyko powtórnego naruszenia porządku osobistego, ale za to w istotny sposób zniekształca kontakty z rzeczywistością.

Jednak u części osób, które doświadczyły burzenia się porządku osobistego w sytuacji krzywdy, kształtuje się zupełnie inny wzór orientacji w świecie. Jest on utrwaleniem stanu rozpadania się tego, co uporządkowane. Miejsce uporządkowanej wizji świata zajmie więc stan chaosu, w którym poszczególne elementy obrazu rzeczy­wistości mają nietrwały i przemijający kształt oraz pozostają ze sobą w przypadkowych i zmiennych związkach. Nie powstają więc uporządkowane całości, tworzące wyraźne drogowskazy życiowe i dos­tarczające sensownych podstaw dla decyzji i kierowania postępo­waniem. To co dziś jest ważne i jasne, jutro może zaciemniać się i tra­cić znaczenie.

Osoba zanurzona w chaosie wyobrażeń, sądów i ocen pozbawio­na jest trwałego systemu orientacji. Nie grozi jej już ponowne zburze­nie porządku osobistego, ale brakuje tak ważnego źródła oparcia, jak względnie uporządkowana wizja świata i własnej osoby.

Dość często z tego zmiennego i nieuporządkowanego zbioru wyłaniają się dramatyczne i bolesne wizje, stanowiące pozostałość po bolesnych doświadczeniach z przeszłości. Rozgrywają się w nich zmagania ekstremalnych sytuacji poniżania i wywyższania, zwy­cięstw i klęsk, atakowania i uciekania.

ugrzęźnięcie w przeszłości i uwikłanie w walkę

Dla wielu osób utrwalenie się zapisu krzywdy oznacza trwałe przywiązanie się do przeżyć, postaw i poglądów, które pochodzą z wcześniejszych okresów życia, bliskich sytuacji krzywdy. Jeszcze wcześniejszym przejawem tego zjawiska wydaje się jednak wewnęt­rzne nastawienie danej osoby, polegające na subiektywnym odno­szeniu aktualnych spraw życiowych do tamtej, minionej sytuacji i tamtego okresu życia.

Może to się na przykład przejawiać w skłonności do tego, by czuć się osobą słabą i bezbronną w obliczu bieżących trudności mimo, że cechy aktualnej sytuacji i poziom osobistych kompetencji nie tworzą do tego podstawy.

Może to być tendencja do czucia się smutnym i osamotnionym w samym środku świetnej zabawy, w której dana osoba bierze udział i jest otoczona wieloma życzliwymi jej ludźmi.

Może to być także utrwalona postawa nieufności i poczucia za­grożenia w kontaktach z ludźmi, spostrzeganymi jako osoby, które mogą zranić i skrzywdzić, mimo, że brak z ich strony wrogich zamia­rów.

Te i podobne formy przeżywania swego położenia wśród ludzi nie wyrastają często z realiów obecnej sytuacji ale stanowią emocjona­lne echo minionych wydarzeń. Można je porównać do prywatnych projekcji starych filmów z przeszłości, które są jednak doświadcza­ne przez człowieka nie jako widowisko, lecz jako realistyczne obra­zy jego obecnego życia.

Gdy doświadczenie utrwalonej krzywdy pochodziło z okresu dzieciństwa dość często się zdarza, że człowiek zatrzaskuje się na wiele lat w zamkniętym kręgu "pokoju dziecinnego". Oznacza to, że jakaś ważna część jego osoby, jego wyobrażenia, odczucia, re­akcje, oczekiwania utrzymują się w postaci bardzo podobnej do tych, które występowały u niego przed laty. Równocześnie pozosta­ła część jego wyposażenia psychicznego może działać w bardzo "dorosły" sposób. Człowiek może wtedy w wielu sytuacjach postępo­wać stosownie do swego dorosłego wieku. Realizuje odpowiedzial­nie i efektywnie wiele zadań i obowiązków. Nie ujawnia, że gdzieś tam, "w głębi duszy", czuje się nadal jako sześcio- czy dwunastolet­nie dziecko, które musi z trudem, choć dzielnie, dźwigać ciężary ży­cia.

Ważnym powodem, dla którego wiele dorosłych osób nie opusz­cza swego "pokoju dziecięcego", nawet jeśli był on kiedyś "izbą tor­tur", jest nadzieja i oczekiwanie, że kiedyś jeszcze ich krzywda zos­tanie zadośćuczyniona. Choć na ogół nie uświadamiają sobie tego wyraźnie, w głębi duszy oczekują, że pojawi się tata i powie: "Synku przepraszam Cię, byłem okrutny i niesprawiedliwy, zrozumiałem to, a teraz jestem z Ciebie dumny ... ", albo, że pojawi się mama i wresz­cie przytuli, znajdzie więcej czasu by dać o wiele, wiele więcej czułoś­ci i uwagi niż miała kiedyś dla młodszej córki.

Jeszcze inną formą tego zjawiska jest przywiązanie do różnych postanowień i planów, które zostały podjęte w przeszłości w związ­ku z doznaną krzywdą. Zamiary takie, czasem nawet niezbyt wyraź­nie uświadamiane, mogły już dawno stracić swą użyteczność, a na­wet stać się szkodliwym obciążeniem w życiu codziennym. Jednak przywiązanie do nich może okazać się silniejsze od wymogów aktu­alnej sytuacji. Człowiek postępując stosownie do nich jest uwikłany w schematy, które nie pasują do realiów czasu bieżącego. Mogą być bardzo trwałe, ponieważ kiedyś stały się wewnętrznym źródłem oparcia, bezpieczeństwa lub nadziei.

Przykładem tego może być np. postanowienie, że już nigdy nie będzie się ufało kobietom (lub mężczyznom), albo, że niezliczoną ilością ryzykownych czynów udowodni się własnemu ojcu, jak bardzo się kiedyś mylił mówiąc, iż jego syn nie jest prawdziwym męż­czyzną.

Czasem ludzie, chcąc się zabezpieczyć przed ponownym doś­wiadczeniem krzywdy, albo pragnąc jakiejś formy rewanżu za doz­nane cierpienia, budują sobie rozbudowane strategie życiowe, które na wiele lat stanowią źródło wskazówek postępowania i osobistych kryteriów oceny wydarzeń. Są one czymś więcej niż zwykłym posta­nowieniem sobie, że się coś zrobi lub, że się robić czegoś nie będzie. Strategie takie obejmują zbiór różnorodnych nastawień i postaw, oczekiwań i przyzwyczajeń, poglądów i preferencji. Wynika z nich tendencja do postępowania w różnorodnych sytuacjach życiowych według powtarzającego się schematu. Często cechą tych strategii jest u osób z utrwalonym poczuciem krzywdy uwikłanie w schema­ty walki i obrony.

Zwyciężanie lub przegrywanie staje się znaczącym tłem, na któ­rym człowiek rozpatruje i przeżywa rozmaite sytuacje życia codzien­nego.

Nastawienie na walkę i obronę na ogół jest źródłem stałego napię­cia i mobilizacji, co podwyższa ogólny poziom stresu, a czasem prze­kształca go w stan chroniczny. Zniekształca to również sposób doś­wiadczania kontaktów z ludźmi. Repertuar reagowania i oceniania wydarzeń zawęża się właściwie do dwu kategorii - porażki i zwycięs­twa. Niektórzy nastawiają się przede wszystkim na to by wygrywać, a inni na to by nie przegrać, ale jedni i drudzy czują, że muszą zma­gać się nieustannie ze światem.

Jeszcze inną, może nawet najważniejszą, konsekwencją zapisu nieprzebaczonej krzywdy jest zablokowanie zdolności do uczenia się z doświadczeń osobistych. Opisane poprzednio formy tego zapi­su, szczególnie związane ze sferą życia emocjonalnego, zniekształ­cają w istotnym stopniu sposób doświadczania codziennych sytua­cji. Oznacza to, że pojawiające się w nich odczucia nie stanowią war­tościowych danych, z których człowiek mógłby się uczyć lepszego rozumienia swego postępowania i sytuacji, w których się znajduje.

trudności z wybaczaniem

Syndrom nieprzebaczonej krzywdy nie stanowi jednostki choro­bowej. Jest to zjawisko uniwersalne, występujące w życiu wielu ludzi o różnych cechach osobowości i różnych drogach życiowych. Dla­tego oprócz pewnych wspólnych elementów, które tworzą ten syn­drom istnieje wiele innych, specyficznych dla poszczególnych osób i okoliczności, w których żyją.

W tym miejscu dopiero chciałbym określić nieco obszerniej prob­lem przebaczania. Właśnie to zadanie tworzy odpowiedni kontekst do głębszej analizy istoty przebaczania. Wymaga to jednak przede wszystkim wyjaśnienia pewnych nieporozumień i wyobrażeń, które towarzyszą wielu ludziom wtedy, gdy zastanawiają się nad przeba­czeniem.

Dla wielu ludzi, być może dla większości, przebaczenie to coś, co może otrzymać winowajca ze strony kogoś, kto jest przede wszyst­kim źródłem lub rzecznikiem władzy sądzenia i karania. Przebacze­nie zaś może uzyskać wtedy, gdy wyrazi się skruchę.

Większość dzieci bardzo wcześnie jest uczona przeżywania po­czucia winy z powodu nieposłuszeństwa. Na ogół wcześniej niż prze­żywania poczucia krzywdy. Dzieci uczą się także, choć nie wszystkie jednakowo chętnie, jak otrzymywać przebaczenie od rodziców i wy­chowawców. Uczą się, że można je otrzymać gdy uzna się własną wi­nę, obieca poprawę i przeprosi. Otrzymanie przebaczenia najczęściej kończy przykrą sytuację zapoczątkowaną przewinieniem, po­zwala na uwolnienie się od poczucia winy i obawy przed dalszymi sankcjami. Przeprosiny na ogół stanowią także akt podporządkowa­nia i uznania cudzej siły. Prawdopodobnie większość ludzi ma za so­bą taki trening w "uginaniu karku", choć pewna ich część jest wyjąt­kowo oporna, co prowokuje osoby dysponujące odpowiednią mocą do łamania tego oporu.

Wszystko to jednak skłania do myślenia o przebaczaniu przede wszystkim w kontekście przewinienia, nieposłuszeństwa i kary.

W większości przypadków, szczególnie gdy dotyczy to małych dzieci, przebaczają rodzice, którzy nie zostali skrzywdzeni przez dziecko. Bardzo często jest to raczej przede wszystkim zabieg wy­chowawczy, przejaw dążenia do wzbudzenia poczucia winy i do podporządkowania, niż sygnał o realnym poczuciu krzywdy.

Wszystkie te sytuacje i okoliczności skłaniają ludzi do myślenia o przebaczaniu jako o pewnej transakcji zachodzącej między tym, któ­ry zawinił, a tym, który ma władzę wybaczania. Przebaczyć to na ogół znaczy powiedzieć winowajcy, że nie żywi się już do niego urazy, i że rezygnuje się z sankcji. Tak więc przebaczanie jest pewną formą da­wania winowajcy czegoś, co powinno być dla niego cenne i na co po­winien sobie wcześniej zasłużyć albo zostać przynajmniej częściowo ukaranym.

Większość tych skojarzeń przeszkadza, moim zdaniem, w zrozumieniu sytuacji psychologicznej osoby, która doświadczyła w prze­szłości krzywdy osobistej, i której nie udawało się przez dłuższy czas uwolnić od śladów tego doświadczenia. Pokazuje także, jak asymet­ryczne są nasze zainteresowania i wiedza o problemach poczucia krzywdy i winy. Jak wiele uwagi i refleksji poświęca się winie, a jak ma­ło - poczuciu krzywdy!

Sądzę, że odpowiada to ogólniejszemu naruszeniu proporcji w całej naszej cywilizacji między dominującym koncentrowaniem się na powinnościach i obowiązkach, a zaniedbaną dziedziną refleksji dotyczącej praw i możliwości osoby ludzkiej. Dotyczy to zarówno wychowywania dzieci, jaki postępowania w stosunku do siebie osób dorosłych.

Na problem przebaczania trzeba, moim zdaniem, popatrzeć z zupełnie innej perspektywy niż ta, o której wspomniałem poprzednio. Można bowiem przyjąć perspektywę osoby skrzywdzonej i skoncen­trować się na jej zadaniu uwolnienia się od śladów utrwalonej krzyw­dy. Istotą przebaczania okaże się wtedy nie wymiana symbolicznych gestów między skrzywdzonym a krzywdzicielem, ale wewnętrzna przemiana osoby, u której utrwalona krzywda dokonała licznych i długotrwałych szkód.

Sądzę więc, że przebaczenie to przede wszystkim budowanie własnego ładu wewnętrznego, konstruktywne porządkowanie sfery tych uczuć, wyobrażeń i sposobów reagowania, które zostały kiedyś doświadczeniem krzywdy zaburzone. Centralnym momentem w procesie przebaczania jest wyzwalanie się spod destrukcyjnego wpływu minionych doświadczeń.

Dlatego, jeżeli wybaczamy, to najczęściej dla samych siebie. Nawet jeżeli początkową pobudką do tego aktu była powinność mo­ralna czy religijna.

Wielu ludzi napotyka jednak istotne trudności w przebaczaniu, w usuwaniu śladów utrwalonej krzywdy osobistej i w radzeniu sobie z ich konsekwencjami. Przedstawię teraz kilka przykładów tych trud­ności.

Trudno jest przebaczać silniejszemu. Dla wielu osób stare i nie­przetrawione krzywdy związane są z osobami, które nadal mimo upływu lat spostrzegane są jako silniejsze. Dotyczy to często sytua­cji krzywd dziecięcych, w których rodzice byli spostrzegani jako oso­by krzywdzące. Dlatego dla niektórych osób pewnym ułatwieniem przy próbach przebaczania bywa podeszły wiek rodziców i innych krzywdzicieli, bądź też wyraźne pogorszenie się ich sytuacji i pozy­cji osobistej. Innym, znacznie bardziej konstruktywnym rozwiąza­niem może być oczywiście uwolnienie się od dziecięcego treningu myślenia o przebaczaniu tylko tym, którzy okazują się słabsi.

Trudno jest przebaczyć bez możliwości ukarania. Spora część dawnych krzywdzicieli jest w sposób oczywisty poza zasięgiem wpływu osoby skrzywdzonej. Trudno jest więc doświadczać satys­fakcji z przebaczenia rozumianego jako uszlachetniający akt ułaska­wienia winowajcy, skoro i tak nie można mu nic zrobić. Czasem więc sama odmowa wybaczenia, nawet jeżeli krzywdziciel nic o tym nie wie, jest doświadczana jako specyficzny rodzaj kary moralnej. W wy­obraźni osoby krzywdzonej pojawia się tekst: "jesteś ukarany tym, że ci nie wybaczam". Czasem przekształca się to w rozwiniętą formę odwetu: "nigdy ci tego nie przebaczę, ale to nie dość, także inni bę­dą cierpieć przez ciebie". Oczywiście zazwyczaj nie przybiera to for­my świadomie określonej intencji i człowiek nie zdaje sobie sprawy z ukrytych motywów własnego postępowania.

Postawa taka nie przynosi jednak z reguły ani spokoju, ani uwolnienia się od stłumionego bólu. Może natychmiast wciągać człowie­ka w błędne koło przymusu skrytego dokonywania odwetu za włas­ne krzywdy, a następnie pchać go w labirynty poczucia winy.

Jakże trudno jest przebaczyć, gdy ktoś myśli o tym, jak o na­grodzie, o darze przekazywanym krzywdzicielom. Na ogół spraw­ca na to nie zasłużył ani własnym cierpieniem, ani aktem skruchy czy prośbą o wybaczenie. Często zdarza się, że krzywdziciel nie tylko nie poczuwa się do winy i skruchy, ale nawet nie dostrzega samej krzywdy.

Trudno przebaczyć, bo wymaga to rozstania się z przeszłością. Dla niektórych osób przeszłość, mimo bolesnych wspomnień i śladów poczucia minionej, ale utrwalonej krzywdy, nadal zawiera coś atrakcyjnego, coś z czym trudno im się rozstać. I właśnie niep­rzebaczona krzywda osobista z tamtych lat stanowi szczególną "kot­wicę" utrzymującą subiektywną więź z czasem przeszłym. Przeba­czenie oznaczałoby wyciagnięcie tej kotwicy i zerwanie tego przy­wiązania. Źródłem oporów przed takim krokiem jest często niechęć do rezygnowania z dawnych i niespełnionych pragnień. Czasem, choć wydaje się to trudne do zrozumienia, ktoś nie chce przebaczyć, bo nie chce rozstać się z irracjonalnym oczekiwaniem, że otrzyma jeszcze trochę czułości i akceptacji od osoby, która go skrzywdziła. Wydaje mu się, choć dzieje się to na granicy świadomości, że może uda mu się uzyskać to jeszcze od krzywdziciela, właśnie jako formę rekompensaty za krzywdę. Rezygnacja z czegoś, co było kiedyś bar­dzo potrzebne, jawi się teraz jako trudna do zaakceptowania strata. Fakt, że uzyskanie tego było ponad siły i możliwości danej osoby nie zmienia jej oporu wobec możliwości pogodzenia się z tą stratą.

Trudno przebaczyć, bo oznacza to początek nowej drogi. Trud przebaczenia może być związany nie tylko z obawą przed roz­staniem się z marzeniami i pragnieniami z przeszłości. Rozstanie z przeszłością oznacza na ogół, że człowiek staje wyraźnie w obliczu nowego i nieznanego, albo odkładanego na później zadania osobis­tego. Podjęcie tego zadania może być trudne lub niebezpieczne, może wymagać dodatkowych wysiłków i umiejętności. Powstrzymu­jąc się przed przebaczeniem, którego brak utrzymuje nas w czasie przeszłym, oddalamy moment, w którym to nowe zadanie zostanie podjęte. W takich okolicznościach decyzja i akt przebaczenia mogą być istotne dla całego procesu rozwoju osobistego dla uzyskania dojrzałości psychicznej.

Trudno jest przebaczyć samemu sobie. W przypadku niektórych osób poczucie krzywdy wyłania się z sytuacji, które powstały na skutek własnego działania, stanowi więc następstwo własnych czy­nów. Ta sama osoba jest wtedy równocześnie skrzywdzonym i krzywdzicielem, co może tworzyć trudny do rozplątania węzeł psy­chologiczny.

Przykładem tego może być sytuacja kobiety, która przerwała cią­żę, a następnie zaczęła boleśnie przeżywać ten fakt i nie może uwol­nić się od długotrwałego cierpienia związanego z tą sytuacją. Spo­strzega siebie równocześnie jako skrzywdzoną i winowajczynię. Oskarżając samą siebie wymierza sobie karę psychiczną, ale im dot­kliwiej się dręczy, tym bardziej cierpi. Przebaczenie samej sobie oznaczałoby uznanie, że dość już wycierpiała i odpokutowała. Jed­nak uznanie tego przez samego winowajcę jest bardzo trudne.

Wiele osób, błąkając się w tym labiryncie nakładających się na siebie doświadczeń krzywdy i winy, wkręca się w spiralę samonisz­czenia. Przykładem tego może być również historia wielu osób uza­leżnionych od alkoholu lub innych środków chemicznych. Ogromna ich część wywodzi się z populacji ludzi, którzy w dzieciństwie doś­wiadczali krzywdy spowodowanej patologicznym piciem alkoholu przez ich rodziców. Dorastając zaczynali pić sami, popadając w związku z tym w liczne kłopoty, które od pewnego momentu zaczę­ły obejmować wydarzenia destrukcyjne dla innych ludzi i dla nich sa­mych. Bezsilność wobec nałogu staje się źródłem poczucia krzywdy tworzonej własnym postępowaniem, a równocześnie doświadcza się poczucia winy, ze względu na dokonywanie złych czynów. Wy­mierzanie sobie kary może przybierać formę dalszego niszczenia siebie i uruchamiać następny cykl destrukcyjny.

droga do uwolnienia

Wielu ludzi uwalnia się od udręki nieprzebaczanej krzywdy bez specjalnych wysiłków, dzięki stopniowemu zacieraniu się bolesnych śladów, w miarę upływu czasu. P020staje im niekiedy już mgliste wspomnienie tego, co kiedyś się działo. Ci, którym się to nie udaje pozostają z ciernistym zapisem, nawet gdy pamięć, broniąc ich przed ostrym cierpieniem, nie dostarcza już wyraźnego obrazu mi­nionych doświadczeń.

Podstawą utrzymywania się tego syndromu jest utrzymywanie się w psychice jednostki "nieprzetrawionego" zapisu minionego doś­wiadczenia. Trzeba go zatem przetrawić, to znaczy trzeba doprowa­dzić do tego, żeby częściowo został przyswojony i włączony do ca­łej struktury psychicznej. "Trawienie" zapisu minionych doświad­czeń, nie tylko związanych z poczuciem krzywdy., przypomina pro­ces trawienia pokarmu. Musimy go rozgryźć, rozdzielić na drobniej­sze elementy, rozpuścić i wchłonąć, a to, czego się nie uda przetra­wić, powinno zostać wydalone.

Jeżeli taki proces asymilacji doświadczeń nie jest doprowadzony do etapu końcowego, to nieprzetrawiony zapis doświadczeń pozos­taje w obrębie struktury psychicznej jednostki. Nie staje się jednak jej integralną częścią - jest wyodrębniony i oddzielony od zapisów innych doświadczeń.

Jeśli był związany z przykrymi, a nawet bolesnymi uczuciami, to staje się jakby obozem warownym, w którym nadal toczą się stare walki i zmagania, chociaż wokół niego, w innych obszarach psychi­ki, dzieją się inne sprawy związane z życiem codziennym. Ponieważ to obwarowane doświadczenie było ważne, to zamęt i zmagania z obozu promieniują dokoła i trudno uzyskać ład wewnętrzny w całej osobie. Trzeba więc udać się do wnętrza tego warownego zapisu mi­nionych doświadczeń i spotkać bezpośrednio z cierpieniem, lękiem, gniewem i słabością oraz podjąć próbę uporządkowania treści, któ­re wciągają człowieka w stare zmagania i udręki.

spotkanie z cierpieniem i lękiem

U podstaw syndromu nieprzebaczonej krzywdy leżą utrwalone ślady cierpienia i lęk przed jego ponownym przeżywaniem. Tworzy to chroniczną formację psychologiczną podtrzymującą pozostałe elementy syndromu. Dla uzyskania istotnej zmiany jest potrzebne zmniejszenie zagrożenia wewnętrznego, związanego z obecnością tych stanów emocjonalnych. Powinno to sprzyjać przetrawieniu śla­dów przeszłości i wymaga bliższego kontaktu z nimi. Kontakt doko­nuje się przede wszystkim za pośrednictwem świadomości. Dlatego zbliżenie się do tych zagrażających uczuć oznacza na ogół ożywie­nie pamięci wydarzeń życiowych, związanych z poczuciem krzywdy i zwiększenie świadomości przeżywanych wtedy uczuć. Czasem do­konuje się to w sposób spontaniczny i przypadkowy, np. w czasie fil­mu pokazującego sceny emocjonalne lub sytuacje podobne do tych, w których człowiek uczestniczył przed laty. W relacjach osób, które tego doświadczyły, momenty takie były związane z przepły­wem bardzo silnych uczuć, nad którymi trudno było zapanować i w przypadku nieskrępowanej ekspresji żalu, bólu i rozpaczy dokony­wało się spotkanie z uczuciami, przed którymi człowiek bronił się przez całe lata. Czasem okazją do takiego doświadczenia staje się realna sytuacja, w której człowiek dostrzega, że jakaś inna osoba jest skrzywdzona. Zdarzało się również, że źródłem doświadczeń po­zwalających na spotkanie ze śladami przeszłości była sytuacja jakie­goś osobistego niepowodzenia, które uruchomiło lawinowy proces uczuciowy, osiągający rozmiary wykraczające daleko poza aktualną reakcję emocjonalną.

Zwiększanie się zdolności osoby skrzywdzonej do przeżywania różnorodnych uczuć oznacza na ogół spotkanie z kilkoma rodzaja­mi przykrych stanów emocjonalnych, które spełniają istotną rolę w utrzymywaniu się syndromu nieprzebaczonej krzywdy. Należą do nich przede wszystkim lęk, ból, gniew i smutek.

Lęk pojawia się w związku z oczekiwaniem na coś groźnego i nieznanego. Człowiek skrzywdzony, zmierzający na spotkanie z rza­dko używaną częścią siebie ma istotne powody, by bać się tego, co może się stać, gdy pozwoli sobie na ożywienie sfery uczuć.

Reakcją na spotkanie z czymś raniącym jest ból. Spotkanie z emocjonalnymi śladami przeszłości oznacza ożywienie bolesnych wspomnień i w pierwszym okresie przynosi cierpienie. Poprzednie obawy potwierdzają się i poszukując uwolnienia od przeszłości rze­czywiście trzeba przygotować się na przykre momenty. Dużą rolę w przechodzeniu przez tę część procesu uwalniania się odgrywa zdol­ność do znoszenia tego bólu. Bywa ona zresztą często niedocenia­na. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że choć przed laty, gdy był młodszy i bardziej zależny od otoczenia, podobne cierpienie wyda­wało się nie do zniesienia, teraz już może to wytrzymać - choć nie bę­dzie to łatwe. Warto jednak mieć świadomość celu, do którego moż­na przybliżyć ponowne narażenie się na ból.

Ważne jest jednak, by ponowne spotkanie z bólem nie przebiega­ło w taki sposób, który utrwali tylko stare znieczulenie lub bolesną nadwrażliwość. Oznacza to przede wszystkim potrzebę ciepła i miękkości jako istotnych warunków sprzyjających oswajaniu i łago­dzeniu bólu. Dlatego jest tak ważne, by uwalnianie się od śladów krzywdy nie odbyło się w zupełnej samotności i by towarzyszyło mu zainteresowanie i życzliwość ze strony jakiejś istoty ludzkiej. Jeżeli zaś nie jest to możliwe, to przynajmniej osoba skrzywdzona powin­na zdobyć się sama na ciepły i życzliwy stosunek do siebie i swego cierpienia, ulitować się i użalić nad sobą. Dla części ludzi wydaje się to czymś potwornym. Sygnały współczucia od innych wywołują w nich agresywne reakcje i nie pozwalają sobie na podobne gesty wobec samych siebie.

Jako reakcja sprzeciwu wobec cierpienia i zagrożenia wyłania się gniew. Spotkanie ze wspomnieniami sytuacji krzywdy osobistej często wyzwala intensywną falę gniewu. Czasem, gdy gniew ten był zbyt silnie tłumiony, a ból zbyt silny, przekształca się ona w poczucie nienawiści lub wściekłości. Może stanowić zaskoczenie, bo człowiek nie pozwalał sobie poprzednio na taki rodzaj uczuć. Doświadczanie silnego gniewu jest objęte często silnymi zakazami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Człowiek może obawiać się, że gdy pozwoli sobie na spotkanie z gniewem, uczucie to nim zawładnie i skłoni do agresji i przerażających czynów.

Warto, moim zdaniem, pamiętać, że gniew jest nie tylko jednym z ważnych uczuć, ale może również spełniać konstruktywną rolę· Po pierwsze w wielu sytuacjach bez gniewu nie bylibyśmy w stanie przeciwstawiać się złu i byłoby nam trudno pokonać przeszkody. Po drugie, gniew pozwala zmobilizować większą ilość energii potrzeb­nej do zmiany osobistej i poszukiwania lepszego sposobu życia. Odkrycie gniewu i pozwolenie sobie na jego ujawnienie wymaga na­uczenia się umiejętności takiego wyrażania gniewu, który nie spo­woduje represji lub krzywdy innych.

Gdy tracimy coś, co było dla nas ważne, pojawia się smutek. Je­żeli posuwamy się dalej w stronę uwolnienia, zbliżamy się do mo­mentu, w którym w pełni dociera do naszej świadomości to, co sta­ło się kiedyś. Utrata złudzeń, nadziei na rewanż lub zadośćuczynie­nie prowadzi do smutnych uczuć. Czasem smutek ten nabiera cech rozpaczy, gdy człowiek nie może się pogodzić ze stratą czegoś lub kogoś, szczególnie ważnego. Nieraz, w taki sposób, ludzie rozstają się po latach z własnym dzieciństwem nie doczekawszy się darów miłości, czułości, bezpieczeństwa.

spotkanie z bezsilnością

Szczególnie trudnym zadaniem na drodze do uwolnienia jest po­nowne spotkanie się z problemem bezsilności, który kiedyś był tak bolesnym elementem poczucia krzywdy. Jest to konieczne, ponie­waż korzenie wielu schematów emocjonalnych i strategii postępo­wania sięgają do rozpaczliwej samoobrony przed bezsilnością. Je­żeli chce się dokonać zasadniczej zmiany, trzeba przez chwilę przy­najmniej rozluźnić działanie systemu obronnego i w ten sposób po­móc sobie w wyrwaniu tych korzeni. Wymaga to pozwolenia sobie na mniej obronne doświadczanie własnej bezsilności.

Dla wielu ludzi jest to jedno z najtrudniejszych zadań w ich życiu. Oznacza bowiem poddanie się i uznanie, że istnieje coś, co jest od nas silniejsze, a jednocześnie zaakceptowanie faktów, których nie można zmienić.

Wielu ludzi nie potrafi pogodzić się z konkretnymi faktami, które się wydarzyły i z własną wobec nich bezsilnością, wplątują się więc w beznadziejne i wyczerpujące siły zmagania z realiami minionych lat. Nie mogą cofnąć czasu, ale jednocześnie nie chcą pogodzić się z jego przemijaniem.

Tymczasem w wielu sytuacjach i sprawach, uznanie własnej bez­silności może stworzyć nowe źródło mocy osobistej. Dotyczy to przede wszystkim uznawania minionych faktów za fakty dokonane, nawet jeśli były dla nas bardzo niekorzystne. Oczywiście uznanie za fakt tego, co się faktycznie wydarzyło, nie musi oznaczać zgody na wszystkie możliwe jego konsekwencje. W szczególności nie mu­si oznaczać rezygnacji z przeciwdziałania tym konsekwencjom, któ­re się jeszcze nie wydarzyły, i na które można mieć jeszcze jakiś wpływ.

Odmowa uznawania już istniejących realnie faktów prowadzi bardzo często ludzi do zrywania lub rozluźniania kontaktu z rzeczy­wistością. Powstają wtedy warunki sprzyjające irracjonalnemu myś­leniu, a w szczególności temu, co nazywa się "myśleniem magicz­nym". Za jego pomocą można uzyskiwać iluzoryczne poczucie pa­nowania nad czasem i sytuacjami, doznawać poczucia mocy i żywić nadzieję na osiągnięcie rzeczy nieosiągalnych.

W przypadku osób pragnących uwolnić się od wpływu utrwalone­go zapisu krzywdy, podstawowym faktem, wobec któręgo muszą uznać swą bezsilność, jest samo doznanie tej krzywdy. Pogodzić się z nim, to uznać, że nie da się już cofnąć czasu i odwrócić tego, co się wtedy wydarzyło. Często ludzie nie doceniają głębszej warstwy tego zadania.

Mówią: "To przecież oczywiste, wiem, że to się stało, pamiętam to przecież tak wyraźnie, muszę się z tym pogodzić, nie mam ińnego wyjścia". Gdy pytałem: "Czy masz poczucie, że naprawdę, w głębi duszy, niezależnie od tego co ci rozum mówi, pogodziłeś się z tym, co się stało?" - często odpowiedź, po chwili namysłu, brzmiała: "Nie, niestety, nie mogę się z tym pogodzić. To jest zupełnie irracjonalne, ale gdzieś głęboko we mnie tkwi nadzieja, że może to nie wydarzyło się naprawdę ... ".

Uznanie własnej bezsilności wobec tego, czego zmienić nie moż­na jest trudną sztuką i jej ćwiczenie stanowi jedno z ważniejszych zadań na drodze do uwolnienia się od śladów nie przebaczonej krzywdy. Trudną sztuką jest zrozumienie, czego naprawdę nie moż­na już zmienić. Na ogół zresztą okazuje się, że dawna krzywda nie jest jedynym faktem, z którym skrzywdzona osoba nie może się pogodzić: Tworzy on natomiast kamień węgielny całego gmachu odmowy uznawania różnorodnych realiów życiowych, które wystą­piły w różnych okresach życia. Wśród wielu różnych spraw, które istnieją, lecz których nie można zaakceptować, jest między innymi własna osoba.

Niezdolność do zaakceptowania realiów własnej osoby, to jedno z ważnych źródeł poczucia słabości i braku zaufania do siebie. Za­akceptowanie faktów z przeszłości może ułatwić zaakceptowanie teraźniejszości i samego siebie. Dlatego, choć może się to wydać paradoksalne, pozwolenie sobie by uznać własną bezsilność w obliczu nawet tak bardzo przykrych faktów, może być pomocne w odzyskaniu siły i zaufania.

budowanie nowego porządku

Kluczowym elementem poczucia krzywdy było burzenie istnieją­cego kiedyś porządku, tworzącego podstawy orientacji w życiu i w świecie. Dlatego końcowy etap uwalniania się spod wpływów dawnej krzywdy obejmuje zadanie tworzenia nowego porządku, nowego ła­du w wewnętrznym świecie myśli, uczuć i wzorów postępowania.

Sądzę, że podstawy porządku osobistego, widziane z perspekty­wy psychologicznej, zbudowane są wokół trzech kategorii - czasu, przestrzeni i znaczenia. Oznacza to, że każdy człowiek, aby móc pro­wadzić zdrowe i satysfakcjonujące życie potrzebuje:

- trafnie rozróżniać między przeszłością, teraźniejszością a przyszłością,

- realistycznie określać granice własnej osoby i relacje łączące go ze światem zewnętrznym,

- posiadać zbiór wzorów postępowania i drogowskazów życiowych oraz umieć wybierać to, co ważne i wartościowe.

Waga poprawnej orientacji w czasie często umyka naszej uwa­dze, ponieważ znaczenie takich pojęć jak: przeszłość, teraźniej­szość i przyszłość, wydaje się oczywiste. Jednak wielu ludzi (nie tyl­ko tych, którzy doznawali kiedyś krzywdy) żyje na bakier z czasem. Najczęściej oznacza to, że w różnych sytuacjach życiowych zaciera się im chwilowo granica między wizjami rzeczywistości pochodzącymi z przeszłości lub fantazjami dotyczącymi tego, co może się dopie­ro wydarzyć, a realistycznym obrazem tego, co dzieje się aktualnie, w danej chwili, Tu i Teraz. Znaczna część reakcji emocjonalnych wy­wodzi się właśnie z takich wizji.

Drugim celem poszukiwania nowego porządku osobowego jest urealnienie obrazu siebie i własnych relacji ze światem. Wiele osób ma dość niewyraźnie określone zarysy własnego terytorium psy­chicznego. Ich własna tożsamość wydaje się im samym zamglona lub zgoła tajemnicza. Pytania: "Kim jestem?", "Jaki jestem?", "Jakie są moje pragnienia i potrzeby?", "Co jest moje własne?" nie znajdu­ją zadowalającej odpowiedzi. Niejasne również, albo nietrafne, są ich odpowiedzi na pytania: "Jakie są oczekiwania innych ludzi?", "Ja­kie są ich potrzeby?", "Jaki jest ich stosunek do mnie?", "Jak mnie oceniają?". Trudności w znajdowaniu trafnych odpowiedzi na te i podobne pytania poważnie przeszkadzają w określeniu wyraźnych granic między własną osobą a otoczeniem społecznym. Utrudnia to podejmowanie decyzji, zaburza procesy przyjmowania wpływu od innych i wywierania własnego wpływu.

Jeżeli ktoś nie wie, jakie są jego autentyczne pragnienia, to nie tyl­ko nie jest zdolny do ich zaspokojenia, ale mogą mu się one mylić z oczekiwaniami innych ludzi. Ta niejasna sytuacja na mapie własnych stosunków ze światem ułatwia wdzieranie się śladów starych cier­pień i zamętu do bieżącego życia.

Trzecia z kategorii związanych z poszukiwaniem lepszego porzą­dku osobistego dotyczy znaczenia, a więc przede wszystkim syste­mu wartości i zdolności do dokonywania wyborów życiowych, po­zostających w związku z tymi wartościami.

Psychologiczną podstawą zdolności dokonywania wyborów i kierowania się wartościami osobistymi jest opisywane poprzednio wyodrębnienie się z otoczenia i uzyskanie autonomii osobistej.

Podstawą zdolności dokonywania wyborów jest rozpoznawanie różnic ważności rozmaitych wzorów i kierunków postępowania. To właśnie może być szczególnie trudne, gdy człowiek doznaje zamę­tu w świecie własnych uczuć i dążeń. Do rozpoznawania tego, co jest ważne, potrzebne jest posiadanie jakichś kryteriów oceny ważności. Źródłem takich kryteriów oceny może być osobisty system wartoś­ci i celów życiowych oraz utrwalone w przeszłości schematy wartoś­ciowania. Różnica między tymi dwoma źródłami polega na tym, że schematy wartościowania uruchamiają automatycznie reakcje po­dążania za tym, co już gotowe w człowieku i utrwalone w przeszłości, natomiast system wartości tworzy podstawy do dokonania wybo­ru w aktualnej sytuacji. Jest więc zbiorem drogowskazów i mapą ułatwiającą poszukiwania odpowiedniej drogi, a nie torami, po któ­rych można się poruszać tylko gotową już trasą. Jest to bardzo istot­na różnica dla osób, które właśnie pragną uwolnić się od szkodli­wych wpływów minionych wydarzeń.

Dlatego w poszukiwaniu przebaczenia tak ważną rolę może speł­nić tworzenie lub rozwijanie systemu wartości osobistych. Wiele osób, które zajmowały się skutecznie tym zadaniem opowiadało o tym, jak zwiększyło się ich zainteresowanie sprawami duchowymi, o poszukiwaniu nowej filozofii życia i o reorientacji własnych celów ży­ciowych. Pomagało to tworzyć nową, bardziej konstruktywną wizję przyszłości, która stawała się pociągającą alternatywą dla osoby uwalniającej się od bolesnego związania ze śladami dawnej krzywdy.

Jakich zmian ludzie najczęściej doświadczają, gdy udaje im się przebaczyć, w takim sensie jaki wynika z tej analizy?

Uwolnienie się z pułapki życia w czasie przeszłym. Uzyskanie no­wego źródła mocy osobistej, związanego ze świadomością własnej zdolności do spotkania się z zagrażającymi emocjami. Rezygnacja z nierealistycznych oczekiwań na rekompensatę za doznane w prze­szłości cierpienia. Wycofanie własnej uwagi i energii ze spraw, które nie rokują powodzenia. Powstrzymywanie lub ograniczenie przymu­su walki i obrony. Odzyskanie zdolności do autentycznego reagowa­nia emocjonalnego, zgodnego z aktualnym biegiem życia.

Z kolei system wartości tworzy podstawy do dokonania wybo­ru w aktualnej sytuacji. Jest więc zbiorem drogowskazów i mapą ułatwiającą poszukiwania odpowiedniej drogi, a nie torami, po któ­rych można się poruszać tylko gotową już trasą. Jest to bardzo istot­na różnica dla osób, które właśnie pragną uwolnić się od szkodli­wych wpływów minionych wydarzeń.

Dlatego w poszukiwaniu przebaczenia tak ważną rolę może speł­nić tworzenie lub rozwijanie systemu wartości osobistych. Wiele osób, które zajmowały się skutecznie tym zadaniem opowiadało o tym, jak zwiększyło się ich zainteresowanie sprawami duchowymi, o poszukiwaniu nowej filozofii życia i o reorientacji własnych celów ży­ciowych. Pomagało to tworzyć nową, bardziej konstruktywną wizję przyszłości, która stawała się pociągającą alternatywą dla osoby uwalniającej się od bolesnego związania ze śladami dawnej krzywdy.

Jakich zmian ludzie najczęściej doświadczają, gdy udaje im się przebaczyć, w takim sensie jaki wynika z tej analizy?

Uwolnienie się z pułapki życia w czasie przeszłym. Uzyskanie no­wego źródła mocy osobistej, związanego ze świadomością własnej zdolności do spotkania się z zagrażającymi emocjami. Rezygnacja z nierealistycznych oczekiwań na rekompensatę za doznane w prze­szłości cierpienia. Wycofanie własnej uwagi i energii ze spraw, które nie rokują powodzenia. Powstrzymywanie lub ograniczenie przymu­su walki i obrony. Odzyskanie zdolności do autentycznego reagowa­nia emocjonalnego, zgodnego z aktualnym biegiem życia.

1



Wyszukiwarka