Ja Bydło! Pospieszalski "polegnie" na STASI?
Zolmar, 14 grudnia, 2011 - 13:26
Zapewne zainteresowani bieżąca sytuacją w Polsce słyszeli o programie „Bliżej” (8.12.2011) Pospieszalskiego, w którym przedstawił materiał filmowy na temat Geremka.
http://www.youtube.com/watch?v=9SjSK3bh-i0
Słyszeli także o ostrej reakcji, połączonej z groźbami, Fundacji Geremka. Fundacja Geremka nie daruje zniewagi. Zabrzmiało to jak ostrzeżenie mafijne - mafia nie wybacza.
A o co poszło?
O dokument w archiwach STASI na temat Geremka. Twórcą notatki jest były ambasador NRD cytujący słowa Cioska na temat Geremka.
Tow. Ciosek, minister ds. współpracy ze związkami zawodowymi, oświadczył w rozmowie z 1 grudnia 1981 roku:
„Część wpływowych doradców "Solidarności" zrozumiała obecne położenie i zmianę sytuacji. Boją się bardziej niż sądzimy i zaczynają ratować własną skórę. Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów "Solidarności" [Bronisławem] Geremkiem (bliskie związki z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z Krayskim i innymi). Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy "Solidarnością" w obecnej formie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat "Solidarności". Po konfrontacji siłowej "Solidarność" mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może - kontynuował Geremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyzacji.”
http://wpolityce.pl/artykuly/19518-czy-wolno-pyt...
A co wiemy o Geremku z tamtych czasów?
Wykazał się "bohaterstwem" uzasadnionym heroiczną odwagą w przyjmowaniu reglamentowanego paszportu na "wszystkie kraje świata" i PRL-owskiego sponsoringu rozwoju kariery naukowej. Bohaterstwo uzasadnione odwagą zbierania materiału źródłowego do książki o kurwach dawnego Paryża... w czasie gdy był przewodniczącym POP PZPR w stacji "naukowej" PAN w Paryżu (zajmującej się infiltracją paryskiej "Kultury").
Bohaterstwem oddelegowania na "bycie wykładowcą na Sorbonie" we wczesnych latach 60-tych.
W tamtym czasie i późniejszych, w PRLu prawdziwych bohaterów katowano a nie wysyłano na wielokrotne wyjazdy na zachód.
W latach 80-tych Geremek jako "doradca", formalnie w opozycji od samego początku "Solidarności" zachowywał się specyficznie.
Użytkownik Andrzej Kołodziej (przywódca strajku w Gdyni) napisał:
Wtedy nie wiedzieliśmy, że Geremek miał ponoć jakieś kontakty z Gierkiem. Te rzeczy dotarły do nas później.
Również później dowiedzieliśmy się, że doradców przywieziono do Gdańska samolotem rządowym w momencie, kiedy takich ludzi jak Kuroń czy Michnik zamykano w areszcie na Rakowieckiej.
Jest to fakt dość wymowny, że to władza dobierała nam wtedy ludzi na doradców.
Użytkownik Śp. Anna Walentynowicz w wywiadzie dla „ARCANA” napisał:
potem przyjechali nasi doradcy, których myśmy nie prosili. Przylecieli samolotem rządowym.
Najpierw spotkali się z I sekretarzem KW Fiszbachem, naradzili się, a potem przyszedł Mazowiecki z Geremkiem i odczytali nam poparcie 64 intelektualistów.
A.Walentynowicz postawiła w swojej książce ("Cień przyszłości" wydawn. Arcana 2005 ) kilka retorycznych pytań:
1. W jakim celu i na czyje polecenie pojawili się w stoczni reprezentanci „opozycyjnej warszawki” - Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki?
2. Dlaczego doradcy usiłowali nakłonić nas do rezygnacji z postulatów mówiących o uwolnieniu więźniów politycznych i o powołaniu wolnych związków zawodowych?
3. Komu chcieli się przysłużyć?
4. Na czyje pochwały i wdzięczność liczyli?
5. O czym rozmawiali z ekipą rządową po wyjściu ze stoczni, kiedy udawali się na spoczynek do tego samego hotelu?
W stanie wojennym był jednym z najbardziej atakowanym przez komunistyczne media osób obok Wałęsy, Michnika i Kuronia. W tym samym czasie praktycznie nie wymieniano nazwisk innych opozycjonistów (założycieli "Solidarności" i działaczy uznanych przez PZPR za "ekstremę").
Przy okazji dygresja.
Czy coś zmieniło się w III RP? Czy nie ma podziału na "prawych bohaterów" i "nacjonalistycznych oszołomów"?
Macierewicz założył i działał z innymi w KORze. A kto jest wymieniany jako jedyny przykład w mediach :-)))))
Tak się tworzy u nas ludzi właściwych i niewłaściwych.
"Bohaterów pozytywnych" i "tchórzliwych oszołomów".
Tramwajowego łamistrajka i "pijaną" suwnicową.
Wałęsę i Gwiazdów.
Tuska i Kaczyńskiego.
Jaruzelski wybrał sobie odpowiednie ikony "konstruktywnej opozycji"... do celów marketingowych.
Wybory 1989 r. przyniosły planowany efekt.
Kto ma trochę oleju w głowie, może spróbować znaleźć odpowiedź na powyższe pytania.
Zwłaszcza w kontekście odmowy Bronisława Geremka złożenia oświadczenia lustracyjnego (do czego był zobligowany na mocy obowiązującego wówczas prawa).
Mówi się, że to fałszywka a Ciosek takiej wypowiedzi zaprzecza. A co Cioskowi zostało w obawie za chwilowe gadulstwo, szczerość? Trzy strzały w brzuch (raz nie trafiając) jak Ireneuszowi Sekule lub los Jaroszewiczów?
A później? Jeszcze kilka lat temu…
Jedno z wielu „osiągnięć” Geremka - lipca 2006 podpisał list otwarty razem z Dariuszem Rosatim, Adam D. Rotfeldem, Władysławem Bartoszewskim, Andrzejem Olechowskim krytykujący własnego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego za odwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego. Jakoś nie przypominam sobie otwartej krytyki Wałęsy za ratowanie lewej nogi czy Kwaśniewskiego porażonego chorobą filipińską nad grobami pomordowanych oficerów.
Pewnie ten list otwarty to także była fałszywka. :-)
Może i wypowiedź Cioska to fałszywka, ale…
Niemieckie archiwa byłej NRD są doskonale skatalogowane, opisane, sprawdzone w zakresie rzetelności i faktów. Ordnung muß sein!
Przypomnijmy sobie zalecenie Kiszczaka na początku „zmiany ustrojowej” - wszystkie dokumenty służb, którym uda się wypłynąć określać mianem fałszywki. Iść w zaparte.
Skoro fałszywa była władza, fałszywe dokumenty, fałszywa opozycja konstruktywna zatem nic dziwnego, że komunizm w Polsce upadł. Wszystko było fałszywką.
:-)))))))))))))))
Ale...
Jednemu po wypożyczeniu część "fałszywych" akt się gdzieś zapodziała.
Uczeń za sfałszowanie legitymacji dostał 2 lata w zawieszeniu. Urzędnik państwowy "gubi" dokumenty historyczne będące własnością państwa czyli nas obywateli i co?
Dziwne, że bojownicy z komunizmem dziwnie panicznie boją się akt z zasobu zastrzeżonego IPN.
Skoro są fałszywe i tylko fałszywe to czego się boją?
Przecież to był najdoskonalszy dowód jak perfidna była władza PRLu?
"Nasze" archiwa samofałszowane, rosyjskie samofałszowane, NRD samofałszowane....
:-)))))))))))))))))))))))))))))
Lojalka Kaczora z szafy Lesiaka jedyna prawdziwa
:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Już w latach sześćdziesiątych i następnych jacyś zatrudnieni na etatach STASI i SB jasnowidze informowali obie bratnie służby, aby przygotowały fałszywki dla Wałęsy i wielu innych znaczących obecnie polityków, gdyż kiedyś zostaną prezydentami, ministrami, szefami mediów lub partii w celu ich skompromitowania.
;-))))))))))))))))))
Czyli albo byli cholernie przewidujący albo wiedzieli, że tak pokierują ich losami aby objęli te funkcje a potem mieć ich w garści dla swoich potrzeb.
I w tym momencie mam pytanie co jest dla nas groźniejsze?
Przecież w 1980 roku a nawet 1989 przedstawiciele tzw. opozycji konstruktywnej, nie wierzyli, że komunizm padnie tak szybko.
Przecież Wałęsa, tak walczący samotnie "naszom siłom" z komunizmem, był przeciwko wyprowadzeniu wojsk rosyjskich z Polski tak szybko i na takich warunkach jakie zrealizowano i dopiero premier mec. Olszewski postawił go przed faktem dokonanym za co go Wałęsa znienawidził.
Przy okazji pociągnę ten wątek.
"Dziwne", że Wałęsa okazuje chrześcijańskie miłosierdzie dość jednostronnie. Wybacza Jaruzelskiemu, Kiszczakowi, Kwaśniewskiemu a jakoś nie może Kaczyńskiemu, Gwieździe i Walentynowicz. Widocznie, Ci ostatni pałowali ludzi na ulicach, byli redaktorami czasopism ZSMP lub byli klawiszami w Arłamowie. Ci pierwsi dostarczali mu paczki na święta i przykrywali kocykiem.
O wejściu do UE i NATO na początku III RP (a również i wcześniej) mówiono (Geremek, Mazowiecki i inni) w tak odległych terminach jak o locie człowieka na Marsa.
Kaczyńskiego mówiącego w tym samym czasie o tych realności tych planów, nazywano oszołomem. Wtedy to właśnie nastąpił "rozwód" Braci z Wałęsą. :-))))
Wynika z tego, że obecni nasi zapaleni euro-entuzjaści byli hamulcowymi naszego rozwoju. Sytuacja się zmieniła, kiedy wyczuli, że zdarza się okazja na frukta za cenę, przeznaczonych dla nas, obywateli szaraczków (zwanych saloonowo - bydłem), wyrzeczeń.
Spotkałem się z taką opinią, że oszukiwanie zaczęło się w latach 80, a dokładniej w jej drugiej połowie. Wtedy zaczęto fabrykować dokumenty. Dobierano sobie ludzi, którzy mogli się przydać w przyszłości i by można było ich szantażować. Wiedziano, że najważniejszy będzie biznes za parę lat zatem powstawały firmy polonijne w naszym kraju. Każdy orał jak mógł. Powoływano całe siatki fikcyjnych konfidentów, TW by na nich pobierać pieniądze itd. Ktoś kiedyś powiedział, że niszczenie teczek w latach 90 było też niezłym kamuflażem na zniszczenie dowodów, że SBecy praktycznie okradali własny urząd, kwity na pieniądze, fikcyjnych współpracowników itd. Przy okazji zrobiono wrzutę, że niszczy się akta dotyczące polityki.
Zbyt długo żyję aby wierzę w bajeczki o fikcyjnych teczkach, fikcyjnych współpracownikach i okradaniu własnego urzędu.
Tak jak kreatywna księgowość w budżecie się w końcu rypnie (Grecja) tak samo kreatywna "księgowość" na masową skalę w aktach rypła by się jeszcze szybciej. Nawet przez przypadek.
W tamtych czasach trzeba by było być chyba samobójcą aby kreować fikcyjne dokumenty na masową skalę biorąc pod uwagę wyścig szczurów do awansu, weryfikacje jednego wydziału przez drugi z uwagi na "gry wojenne" szefów, walki frakcyjne i ich ambicje polityczne.
A może to stwierdzenie o paleniu fabrykowanych dokumentów dokumentujących manko w SB samo w sobie może być wrzutą? W końcu nie da się nabrać nikogo na nie mającą odrobiny wiarygodności pogłoski. Czyż nie?
Jak to fajnie się układa.
SBecy praktycznie okradali własny urząd. Nie ścigali opozycji bo nie mieli czasu gdyż organizowali sobie "skok na kasę" po zmianie ustroju.
PZPR to w zasadzie nie istniał wszyscy byli socjaldemokratami.
Stan wojenny był mniejszym złem bo polska kula bolała mniej niż sowiecka.
A tak w ogóle to PRL był oazą wolności, władza nie była opresyjna tylko niektórzy zapijali się na śmierć, topili w kałuży lub skopali sobie jelita na miazgę. Tak dla jaj.
Uwłaszczenie nie wykluczało udupienia niepokornej, oszołomskiej opozycji. To był efekt niejako przy okazji. Bonus.
Do uwłaszczenia, do uwiarygodnienia i przykrycia tego uwłaszczenia oraz ewentualnych buntów byli potrzebni spolegliwi konstruktywni opozycjoniści. A na jakiej fali do władzy dorwał się Gomółka? A jak skończył? Kto dominował po "naszej" stronie okrągłego stołu, kto miał wpływ na podejmowanie różnych opcji politycznych i późniejsze decyzje w tym „grubą kreskę”?
Rozsypanych puzzli naszej historii z ostatnich kilkudziesięcioleci są tysiące, setki tysięcy.
Na każdym jest kawałek obrazka pozornie do niczego nie przystający i bez sensu. Po złożeniu, o ile będą ku temu możliwości, dostaniemy obrazek - dymaliśmy was frajerzy i jeszcze nam za to dziękowaliście.
Ci, co są zbyt ambitni i chcą te puzzle złożyć w cały obrazek giną śmiercią „samobójczą”.
Od 20 lat rączka rączkę myje. Jedni aby im aureolki nie pospadały (copyright by "człowiek honoru" dla saloonowej warszawki - Kiszczak), drudzy aby nie stracili dostatniego życia.
Rodzinka była spokojna do czasu błędu w sztuce w 2005 roku. W 2007 już byli lepiej przygotowani. Zaczęli manipulować prawem aby podobna wpadka się nie powtórzyła. Często wbrew logice demokracji i wolności.
Od ostatnich, tegorocznych, wyborów już jawnie następuje aktywny ruch w celu aby towarzysze bratnich partii łączyli się. Swego rodzaju jedno ciało wszechmogące ale w trzech partiach.
Tak jak w PRL był PZPR, ZSL i "opozycyjny" SD z PAXem tak teraz mamy PO, SLD i PSL (Mikołajczyk się w grobie przewraca) i "opozycyjny" RP.
Nawet wiele nazwisk jest wspólnych z minionym okresem.
"Ja wierzę tylko w zdementowane pogłoski" :-))))
W końcu normalny człowiek nie uwierzy, że się go robi w konia na bezczelnego.
Czy złodziej złodzieja okradnie? Nie! Bo znają swój fach i metody „pracy”.
Więc kogo łatwo oszukać? Uczciwego i naiwnego. Na wnuczka, na inkasenta, na zagrożenie euro itp.
Prosty przykład.
Wczorajszy "3 tysięczny" marsz. Przecież oni wiedzą, że jest internet a jednak...? A jednak idą na rympał:"Szły 3 tysiące".
Zapewne wielu określi powyższe przemyślenia jako teorię spiskową.
Określenie "teoria spiskowa" to jeden z wielu słów wytrychów stygmatujących oponenta, którego nie można pokonać merytorycznymi argumentami. Podobnie przyklejając łatkę "antysemity", "nacjonalisty" czy "homofoba" w obecnej epoce poprawności politycznej odbiera mu się wiarygodność i prawo do dyskusji.