Piękno w rozmiarze XXS
est wrzesień 2006 roku - hiszpańscy kreatorzy mody wprowadzają zakaz występowania niebezpiecznie chudych modelek o BMI poniżej 18. To wyklucza z udziału w pokazach takie sławy jak Kate Moss. Dla wszystkich staje się jasne - współczesny kanon piękna przybrał nienaturalnie chudy rozmiar.
Twiggy
19 września 1949 roku, w średniozamożnej angielskiej rodzinie, przychodzi na świat Lesley Hornby. Szesnaście lat później ta młoda kobieta o długich rzęsach i wzroku nieśmiałego kociątka, opisywała siebie: „właściwie to nie mam figury". Lesley początkowo nie lubiła swojego wyglądu. Mówiła po latach: "Byłam śmiesznym, chudym, małym stworzeniem. Same rzęsy i nogi. I wtedy wszyscy powiedzieli, że wyglądam wspaniale. Myślałam, że ci ludzie zwariowali.". Wkrótce cały świat zwariował na jej punkcie, a do lamusa przeszedł symbol kobiecości lat 50-tych, Marilyn Monroe - zaczęła się nowa era mody. Twiggy Lawson, bo taki przybrała pseudonim artystyczny, przy wzroście 165cm ważyła tylko 40.5kg. Oryginalna uroda i talent sprawiły, że została pierwszą supermodelką na świecie, a wylansowana przez nią szczupła sylwetka do dzisiaj jest standardem na wybiegach.
Ofiary wybiegu
Według naukowców Johns Hopkins School of Public Health w Waszyngtonie, królowe piękności w Stanach Zjednoczonych systematycznie stają się coraz chudsze. W 1922 roku indeks masy ciała wśród miss U.S.A. odpowiadał normalnym rozmiarom i wynosił 20-25. Obecnie BMI miss Stanów Zjednoczonych spadł poniżej 18.5, co według Światowej Organizacji Zdrowia jest progiem niedożywienia. Szacuje się, że współczesne modelki mają średnio 15% niedowagi, a te najchudsze osiągają BMI poniżej 17!
W sierpniu 2006 roku straciła przytomność na wybiegu 22-letnia urugwajska modelka Luisel Ramos - lekarze nie zdołali uratować jej życia. Luisel, chcąc utrzymać figurę, odżywiała się wyłącznie liśćmi sałaty i dietetyczną colą, doprowadzając swój organizm do skrajnego wycieńczenia i śmierci w wyniku zawału serca. Niedługo po tym wypadku ginie z powodu niedożywienia jej siostra - Eliana Ramos. To nie koniec - 15 listopada 2006 roku, z powodu powikłań wywołanych anoreksją, umiera 21-letnia Ana Carolina Reston, która rozpoczęła karierę modelki w 13 roku życia i występowała w Chinach, Japonii, Meksyku i Turcji. Przez ostatnie miesiące życia Ana jadła tylko jabłka i pomidory. W chwili śmierci dziewczyna ważyła tylko 40kg przy wzroście 172cm. Jaka liczba kobiet swój sukces na wybiegu przypłaciła zdrowiem, tego nie wie nikt. Skutki drakońskiej diety często dają o sobie znać w późniejszym wieku.
Globalny pęd do „ideału"
Ofiarami ogólnoświatowej mody, która lansuje wizerunek „kobiety-wieszaka" jesteśmy my wszyscy. Na całym świecie ponad 6mln kobiet i 1mln mężczyzn cierpi na anoreksję i podobne zaburzenia odżywiania (źródło: Stern). Projektanci mody, koncerny farmaceutyczne, lekarze, dietetycy i inni „eksperci" przekonują nas za pomocą mediów, że każdy nadmiar tłuszczu jest strasznym „grzechem". Miliony kobiet głodzi się i wydaje krocie, tylko po to, by zrzucić jeszcze jeden zbędny kilogram, a dla części z nich odchudzanie kończy się tragicznie.
Polacy wydali w 2007 roku na preparaty wspomagające odchudzanie 67.2 mln zł. Jest to kwota o 16% większa niż w roku 2006 (źródło: IMS Health). Do zamożnych Polek wychodzą z ofertą salony chirurgii plastycznej, które w ubiegłym roku zarobiły na zabiegach wyszczuplających ponad 1 mld złotych. Dietetycy prześcigają się w opracowywaniu nowych diet. Dieta fizjologiczna, kopenhaska, Kwaśniewskiego, szwedzka, owocowa, kapuściana, jogurtowa, ziemniaczana, jabłkowa, ryżowa... długo można wymieniać. Diety te nie mają ze sobą za wiele wspólnego, oprócz tego, że każda z nich jest pewnym szokiem dla organizmu, dlatego następuje chudnięcie. Natomiast zaprzestanie diety powoduje efekt jo-jo i ponowne przybranie na wadze.
Wszystkie diety przebija jedna - dieta francuza Michela Lotito, który w ciągu swojego życia zjadł 128 rowerów i 15 wózków z supermarketu, przekąszając przy tym świecznikiem, dwoma łóżkami i parą nart! Mimo, że jego sposób odżywiania jest opisany w księdze rekordów Guinnessa, nie wiadomo czy dieta jest skuteczna na odchudzanie - a szkoda.
Zmienić tryb życia
Otyłość jest oczywiście problemem, z którym trzeba walczyć. Nie dajmy się jednak omamić propagandzie „człowieka sukcesu", według której ubranie najlepiej prezentuje się na żywym wieszaku. Firmy farmaceutyczne, projektanci mody, czy środowiska lekarskie i naukowe, zachęcają do odchudzania. Jednakże mają w tym swój istotny interes, a nie dobro Pani Iksińskiej. Niestety, media ochoczo promują ten trend i koło się zamyka.
Tymczasem na problem otyłości warto spojrzeć bardziej racjonalnie - człowiek przecież jest stworzony do ruchu! Począwszy od epoki kamienia łupanego, od czasów, gdy nasz pradziad latał z dzidą za zwierzęciem, skończywszy na XX wieku, kiedy komputeryzacja, automatyzacja przemysłu i środki transportu były jeszcze w powijakach - przeciętny człowiek ZAWSZE prowadził aktywny tryb życia, chodził, biegał, pracował fizycznie i wiele czynności wykonywał ręcznie. Dzisiaj wszystko się zmieniło, brakuje nam ruchu, aktywności fizycznej, a przy tym jemy szybko i niezdrowo, napychając się ciężkostrawnym pożywieniem.
A zatem, człowieku XXI wieku, daruj sobie wszystkie diety świata i trendy mody. Zacznij się ruszać, żyj aktywnie! Poza tym nie jedz sztucznych świństw, jakimi są chipsy, jedzenie Fast-food, instant, czy light. I nie daj się zwieść mediom - drobny nadmiar tkanki tłuszczowej jest wręcz wskazany - to organizm sam dba o siebie gromadząc zapasy. Nie warto być wieszakiem!