5 cech dojrzałego mężczyzny, religijne, teksty nt zycia mezczyzny


“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

WSTĘP

Tytuł rubryki zapowiada tematykę, która może zainteresować ludzi młodych, a szczególnie narzeczonych i pary chodzące ze sobą. Kilka słów refleksji na temat dystansu przed ślubem.

Gdy chłopak chodzi z dziewczyną to chcą być razem - blisko siebie, tęsknią za sobą, za jednością. Budowanie jedności to niezwykle ważne zadanie, ale nie należy rozpoczynać od jedności ciał. Najpierw należy walczyć o jedność umysłów i serc. “Najpierw ślub a potem, siup”. Współżyć przed ślubem to nie jest wielki wyczyn - to “każdy głupi potrafi”. Wielki jest ten, kto potrafi panować nad swoją namiętnością. To jest sztuka - czy Cię na to stać? Uleganie słabości oraz nazywanie tej uległości MIŁOŚCIĄ jest kłamstwem. Miłość nie szuka swego!

W USA odbywają się spotkania tysięcy młodych ludzi, którzy manifestują i deklarują życie bez seksu przed ślubem. Nic wtedy człowiek nie traci, raczej wiele zyskuje. Wasza słabość i Zły duch dążą do tego, aby jednoczyć Wasze ciała, a poprzez to, opustoszyć wasze serca i umysły. Współżycie przed ślubem jest złe, czyli jest grzechem. Dlaczego? Argument natury duchowej: osoby, które decydują się na seks przed ślubem, tracą wrażliwość na sprawy duchowe. Przestają się modlić (to konsekwencja grzechu nieczystego), przestają się spowiadać systematycznie, przestają często chodzić na Mszę św. Stają się niekiedy nieprzyjemne i rozdrażnione wobec swoich najbliższych. Czyżby odejście od Boga i Kościoła miało być dobrym owocem seksu przedmałżeńskiego?

Warto rozgrzewać najpierw umysły i serca. Serce rozgrzewa miłość Chrystusa (szczególnie potrzebna jest częsta Komunia św., która chroni od grzechów ciężkich), a umysły rozgrzewa mądrość Chrystusa! Rozgrzane ciała wystudzają umysł z prawdziwej mądrości a serce opróżniają z prawdziwej miłości.

Jaki dystans jest potrzebny, by obronić się przed siłą namiętności? Zasada, którą wypróbowało wiele par chodzących ze sobą jest prosta, choć nie jest łatwa. Im ktoś bardziej jest poraniony przez nieczystość w sferze wyobraźni (oglądanie nieskromnych filmów lub zdjęć), pragnień i doświadczeń seksualnych (samogwałt, współżycie), tym trudniej mu będzie tę zasadę realizowć - potrzebuje wiele modlitwy, częstej spowiedzi, Komunii św., dobrych postanowień i unikania okazji do grzechu. Zasada brzmi: nie budzić sfery seksualnej osoby kochanej. Ta sfera powinna spać, powinna być wyciszona. Jeśli się w Tobie nagle budzi nie należy się jej bać, ale nie należy jej finalizować lecz wyciszyć przez dziękczynienie Bogu za dar płciowości. Odwrócić od niej swoją uwagę - skupić ją na czymś innym. Znam narzeczonych, którzy w pewnym momencie bycia razem postanowili, że nie będą się całować tylko cmokać. Zauważyli, że namiętne pocałunki rozbudzają ich sferę erotyczną i wtedy przestają się kontrolować i zaczynają się staczać jak po równi pochyłej na dół w namiętność, którą coraz trudniej wtedy kontrolować. Decyzja: `zamiast pocałunków cmoknięcia' rozwiązała problem. Dystans stał się oznaką miłości i wzajemnej za siebie odpowiedzialności.

Chcę pisać o tym, co dla Was, młodzi, ważne. Czekam również na pytania.

Proboszcz Korbielowa, o. Roman Schulz op

“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

Część 1. Opiekuńczość

Dzisiaj chcę rozpocząć cykl 5 artykułów o cechach dojrzałego mężczyzny. Jesli mężczyzna - chłopak nie będzie świadomie pracował nad tym, by w sobie rozwinąć i pogłębiać tych 5 cech, jego dziewczyna nie będzie miała w przyszłości dobrego męża, a jego dzieci nie bedą miały dobrego ojca. Oto cechy* dojrzałego mężczyzny:

  1. opiekuńczość

  2. szacunek dla kobiet

  3. opanowanie

  4. męstwo

  5. siła i sprawność fizyczna.

Pierwsza cecha, którą dzisiaj opisuję to OPIEKUŃCZOŚĆ. Być opiekuńczym to znaczy strzec kogoś, kto potrzebuje troski. W przypadku mężczyzny postawa ta powinna być kształtowana już od najmłodszych lat życia. Jedną z prostych dróg jest umozliwienie dziecku rozwijania własnych, dobrych zainteresowań czy hobby. Bedzie to autentycznym ubogacaniem osoby w wielu wymiarach człowieczenstwa, takich jak rozwój intelektualny, fizyczny a zarazem duchowy i wspólnotowy. Hobby może być róznego typu, np.: czytanie książek, poznawanie geografii, historii, przyrody, nauka gry na instrumencie, nauka języka obcego, rozwiązywanie krzyżówek z ulubionego, mądrego dziecięcego lub młodzieżowego czasopisma, które dziecko samo, z zaoszczedzonych przez siebie pieniędzy, systematycznie kupuje w kiosku. Może nim też być jazda na nartach, klejenie drewnianych modeli samolotów, numizmatyka czy filatelistyka. Hobby to troska o coś ważnego, o coś na czym dziecku zależy, co budzi pasje poszukiwania i uczy wytrwałości, a zarazem jest po to, by w przyszłości służyć lepiej rodzinie i bliźnim, by zasilić duchowo, intelektualnie czy też finansowo rodzinę.

Ponieważ opieka nad człowiekiem wymaga podobnej postawy, hobby przyczynia się do ukształtowania osobowości młodego mężczyzny. W jego życiu jest ono bardzo ważne, bo naprawdę lepiej jest, kiedy dziecko ma twórczą pasję. W przeciwnym razie siedzi bezczynnie przed telewizorem lub trwoni bezużytecznie czas.

Innym środkiem kształtowania postawy prawdziwego, opiekuńczego mężczyzny jest troska o to, co wspólne dla calej rodziny pomagając rodzicom, mamie, tacie w ich obowiązkach w kuchni, w warsztacie, w polu, w ogrodzie, itp. Im dziecko jest starsze, tym wiecej powinno wnosić dla dobra swej rodziny, ponieważ samo wiele otrzymuje. Obdarzone jest troską i miłością rodziców, dziadków, starszego rodzenstwa lub krewnych. Otrzymuje równiez trzy bardzo ważne dary: dach nad głową, jedzenie i odzież. Dziecko powinno wyrażać wdzięczność poprzez swoją chęć obdarowania innych (zasada sprawiedliwości, która jest pierwszym etapem nauki milości). Wyznaczenie pola odpowiedzialności młodemu mężczyźnie, to dobry krok w wychowaniu do opiekuńczości. Dobrze jeśli ma ogródek lub działkę, jakiś kawałek ziemi, którym trzeba się opiekować wiosną, latem i jesienia.

Nastepnie bardzo ważna na drodze do stawania się dojrzałym mężczyzną i istotna w wychowaniu do bycia opiekuńczym jest postawa wobec zwierząt. Gdy dziecko troszczy się o "swego" kota, psa, papugę, chomika, swinkę morską lub o ryby w akwarium, króliki lub jakieś inne zwierzęta, wtedy podpowiedzi rodziców, by ich nie krzywdzić, ale dbać o to, by zwierzęta miały czysto i nie były głodne, są okazją do nauczenia dzieci dobrej wrażliwości. Opieka nad zwierzętami to rozwijanie wrażliwości na ich potrzeby. Wychowuje ona młodego mężczyznę również do umiejętności dostrzegania potrzeb najbliższych i uczy współczucia.

Kolejny, niezwykle ważny sposób rozwijania postawy opiekuńczej u dziecka, to opieka nad młodszym rodzeństwem. Pomoc taka może polegać na zajęciu się rodzeństwem, na spełnieniu obowiazków domowych lub pomocy w nauce. Może to być także przeczytanie bajki lub fragmentu książki, wyjście na spacer, rozmowa lub wspólna zabawa. Zachęcajmy dzieci do pomocy w uzupełnianiu lekcji choremu koledze czy koleżance. Taka postawa uczy dobrej relacji między chłopcami, opiekuńczości i odpowiedzialności, jest też ćwiczeniem siebie w podtrzymywaniu dobrych przyjaźni.

W procesie wychowania do opiekuńczości (która jest cechą nie tylko dojrzałego mężczyzny) trzeba mocno podkreślić wagę troski o własne obowiązki. Jeśli dziecko - uczeń nie przykłada się do nauki, jesli nie troszczy się o swoją edukację, wtedy jako tatuś nie zatroszczy się o to dla swoich dzieci, bo nie bedzie tej potrzeby rozumiał, albo nie bedzie potrafił im skutecznie pomóc (poza krzykiem). Plynie to z następującej zasady: "Aby się opiekować innymi, trzeba najpierw zatroszczyć się o siebie i o swój rozwój, który oby trwał do końca życia". Gdy dziecko nauczy się opiekować tym, co ważne dla niego, wtedy jako tatuś zaopiekuje się o to dla swoich dzieci.

Troska o to, by przykładać się do podstawowych obowiązków, to zarazem pomóc młodemu mężczyźnie w odkryciu swojego powołania. Chłopiec powinien dbać o Pana Boga w sercu poprzez codzienną modlitwę, Mszę swietą - przynajmniej w niedziele, Spowiedź św., najlepiej raz w miesiącu oraz lekturę religijnej książki, np. historia życia któregoś ze świętych. Takie postępowanie jest konieczne do tego, aby w przyszłości osoba dorosła mogła wyrazić swoją troskę wobec tych, za których będzie odpowiedzialna.

Odpowiedzialność w życiu dorosłego mężczyzny, to troska o pracę, aby z niej utrzymać żone i dzieci. To bardzo istotna forma opieki, bez której ginie poczucie bezpieczeństwa w rodzinie i wszyscy żyją w niepewności jutra. W sytuacji bezrobocia potrzebne jest wytrwałe i bez zniechęcania się lub rezygnacji (także bez ucieczki w bezczynność, pijaństwo czy towarzystwo kombinujących kolegów) poszukiwanie pracy oraz uczciwych sposobów zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodziny. Jest to trudne wyzwanie, którego nie przelęknie się tylko mężczyzna opiekuńczy.

Dziewczyna, która modli się o dobrego męża i ojca dla swoich dzieci, powinna przyglądać się chłopakowi i oceniać, jaki jest wobec swoich rodziców i rodzeństwa, i czy ich szanuje (to forma bycia opiekuńczym). Trzeba patrzeć, jak traktuje swoje obowiązki, czy rozwija się intelektualnie, duchowo, czy kształtuje swój charakter, czyli po prostu: jak się uczy, czy jest blisko Boga, czy pomaga w domu (pole, łąka, ogródek, warsztat, kuchnia), czy dostrzega potrzeby innych, jak traktuje zwierzęta? Te pytania nie są bez znaczenia. Chłopak, który mówi: "kocham cie", a brak mu postawy opiekuńczości, nie rozumie co kryje się za słowem "kocham". Raczej mówi wtedy: "ale mi z tobą dobrze", a nie znaczy to wcale, że Tobie - dziewczyno, będzie z nim dobrze, bo prawdopodobnie "zabujał się” w tobie egoista.

Na szczęście "zabujanie się" to jeszcze nie miłość. Miłość to sprawdzian z opiekuńczości. Miłość to nie uczucia. Uczucia są jak sól do zupy - sól to nie zupa, czyli uczucia to nie miłość. One mogą być, ale nie muszą; pomagają, ale są na trzecim miejscu: po umyśle i woli. Warto pamiętać, że żaden człowiek, żaden mężczyzna, nie staje się dojrzały bez pracy nad sobą. Nikt się nie rodzi od razu dojrzały i opiekuńczy. Taką postawę trzeba w sobie każdego dnia wypracowywać, tego trzeba się uczyć, pokonując lenistwo i dobrze organizując swój czas. Dobrze wykorzystać czas (!!!) - to dla młodego człowieka wielki sukces, którego owoce będzie zbierał on i jego najbliżsi w przyszłości. Do tego też bardzo serdecznie chcę zachęcić wszystkich chłopaków i młodzieńców. Jeśli będziecie tak wzrastać, wtedy wasze przyszłe żony będą się czuć bezpieczne przy waszym boku, a wasze dzieci patrząc na wasze życie mądre i pelne troski o innych, będa mieć dobry wzór do naśladowania, wzór, który przekażą kiedyś swoim dzieciom.

Módlmy się wspólnie o dojrzałych mężczyzn w Korbielowie i w naszej Ojczyznie. Trzeba nam dojrzałych - opiekuńczych mężczyzn, bo wtedy będzie nam się lepiej żyło; będą dobrzy mężowie, dobrzy ojcowie, dobrzy gospodarze, dobrzy pracownicy, dobrzy społecznicy, dobrzy samorządowcy, dobrzy obywatele, dobrzy politycy, dobrzy - ale też mądrzy, odpowiedzialni i bezinteresowni!!!

Opiekuńczość jest głęboko zakorzeniona w miłości, o której pięknie napisał św. Paweł w pierwszym Liście do Koryntian, w 13 rozdziale. Otwórzmy Pismo św. i odczytajmy ten tekst św. Pawła, a w miejsca gdzie jest słowo “miłość”, wstawmy swoje imię. Pisze św. Paweł, że miłość (wstaw swoje imię, mężczyzno) ........ nie szuka swego, że ...... jest łaskawy, że ......... nie zazdrości, że ....... nie jest bezwstydny, że .......... jest cierpliwy, że ............. wszystko potrafi znieść i zrozumieć. Miłość!!! To od niej bierze się opiekuńczość i aby nią żyć, trzeba ją nieustannie brać od Boga (czy wiesz jak?), bo tylko On prawdziwie kocha i jest prawdziwie opiekuńczy wobec nas - swoich dzieci.

Zachecam aby tę ważną dla każdego mężczyzny cechę: OPIEKUŃCZOŚĆ, odnaleźć u Pana Jezusa i u św. Józefa, którzy byli i są (bo żyja wiecznie) dojrzałymi, czyli opiekuńczymi mężczyznami. Opiekuńczością w wymiarze duchowym jest też modlitwa za innych. Jak to wygląda u Ciebie, mężczyzno? A może masz "swój" ideał "dojrzałego mężczyzny", który tak naprawdę jest zaprzeczeniem opiekuńczości, a ty nie wiesz, co to znaczy być dojrzałym, bo nie masz dobrych wzorów w swoim otoczeniu, masz natomiast wiele antywzorów? Warto wtedy te karykaturę odrzucić, wypracowywać w sobie opiekuńczość, szukać towarzystwa dojrzałych mężczyzn, a Boga prosić codziennie o tę łaskę, modląc się o nią litanią do św. Józefa - dojrzałego mężczyzny, ojca i męża.

Z modlitwą i z prosbą o nią, o. Roman Schulz op, proboszcz.

* Każda z wymienonych cech opisana jest w kolejnych częściach tego cyklu - dokumenty można ściągnąć ze strony internetowej http://www.malzenstwo.pl

“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

Część 2. Szacunek dla kobiet

Kiedy mężczyzna szanuje kobietę, a kiedy jej nie szanuje? Czy można się nauczyć szacunku do kobiet? Chciałbym w tym artykule na te dwa pytania odpowiedzieć.

Mężczyzna nie ma szacunku dla kobiet - także dla swojej matki wtedy gdy: karmi sie nieczystymi myślami i pragnieniami o seksie, gdy ogląda filmy lub czasopisma erotyczne lub pornograficzne, gdy opowiada “świńskie” dowcipy lub się im z lubością przysłuchuje, oraz gdy patrzy, całuje, dotyka lub obcuje z dziewczyną lub kobietą inaczej niż chce tego Bóg. Niedojrzali mężczyźni są (niestety) wśród młodych chłopców (młodzieży), wśród dorosłych mężczyzn a także wśród starców (na to pokazuje księga proproka Daniela; por. Dn 13). Współczucie należy się żonom, które mają takich niedojrzałych mężów, dziewczynom, które mają takich niedojrzałych chłopaków czy narzeczonych, oraz dzieciom, które mają takich niedojrzałych ojców. Czy można im (chłopakom, mężczyznom) jakoś pomóc?

Moja koleżanka przeżywała kiedyś kryzys wiary i zastanawiała się nad tym, czy istnieje Bóg? W trudnym okresie szukania odpowiedzi na to pytanie odkryła, że to: KIM ONA JEST zawiera w sobie odpowiedź na to pytanie. Uświadomiła sobie, że we wnętrzu kobiety - matki dokonuje się coś niezwykłego, że może zostać ukształtowane nowe życie - nowy człowiek. Przez tę refleksję nad swoją kobiecością, nad swoim powołaniem do macierzyństwa, odkryła prawdę o Bogu Stwórcy. Jej kobiecość stała się dla niej “DOWODEM” na istnienie Boga - Stworzyciela człowieka; Boga, który jest Miłością dającą życie.

W kontekście tego przykładu zachęcam do lektury siódmego rozdziału Drugiej Księgi Machabejskiej Starego Testamentu, gdzie matka tak rozmawia ze swymi synami: “Nie wiem w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca bowiem .... ukształtował człowieka”. (2 Mch 7 ,22-23)

Mężczyzna patrzy dojrzale na kobietę wtedy, kiedy całym sobą odkryje prawdę o tym, że życie człowieka ma swój początek we wnętrzu mamy, gdzie w ciągu dziewięciu miesięcy dokonuje się CUD stworzenia. Człowiek, który nie przeżyje dogłębnie prawdy o tym, że Bóg go ukształtował we wnętrzu mamy, we wnętrzu, które było jego pierwszym mieszkaniem, taki człowiek nie potrafi popatrzeć czysto i z szacunkiem na żadną kobietę, być może nawet na swoją matkę. Trzeba zadziwić się tym JAK GENIALNIE ZOSTAŁEM STWORZONY - UKSZTAŁTOWANY. Wziąć do rąk atlas anatomiczny człowieka, by się zachwycić geniuszem, pomysłowością i mądrością Boga Stwórcy. Ile On się natrudził nad każdym z nas: popatrz na budowę oka, ręki, mózgu, serca, itd. Trzeba się zatrzymać, pomysleć i zachwycić tym, co jest mi dane, a czego początek odkrywamy pod sercem mamy. Wnętrze naszych mam, wnętrze każdej kobiety: matki, dziewczyny, dziewczynki, to najważniejsza pracownia Pana Boga, Wielkiego, Najwybitniejszego i Najgenialniejszego ARTYSTY. Kto szanuje szóste przykaznie, ten ma szcunek dla tego Artysty i dla Jego Arcydzieł - Ludzi.

Wśród prawd wiary, które Bóg polecił głosić Kościołowi jest dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, Matki Pana Jezusa. Z tej prawdy wiary można wydobyć to, że rodzice Maryi byli niezwykle dojrzali w swej miłości - zapewne na wzór młodych małżonków z Księgi Tobiasza (por. Tb 8 4-9). Zapewne Anna i Joachim - rodzice Maryi, którzy bardzo dobrze jako wierzący i praktykujący Izraelici znali Pismo Święte (także Księgę Tobiasza), uświęcali swoje współżycie małżeńskie poprzedzając je modlitwą - podobnie jak Tobiasz i Sara. Anna - matka Maryi była bardzo dojrzałą kobietą; swoje macierzyństwo przeżywała ze świadomością matki, z cytowanej już wyżej Księgi Machabejskiej. Myślę, że św. Anna katechizując małą Maryję na temat kobiecości, z wielką radością w głosie zachwycała się jako matka swoim (Bożym) dzieckiem. Zapewne patrzyła na Maryję trzymając ją za dłonie lub przytulając ją serdecznie do siebie i wypowiadała na głos: “Maryjo (Miriam) jak piękna jest twoja twarz, jak piękne i czyste są twoje oczy. Jestem zdumiona tym, jak Bóg wspaniale ukształtował cię `z niczego' w moim wnętrzu. To On stworzył twoje ciało, twoje ręce, oczy, twoją duszę i to On w Tobie mieszka, jesteś Jego mieszkaniem, Jego domem, Jego pałacem - to wspaniałe!”. Wtedy serca Anny i Maryi były przepełnione zachwytem wobec tajemnicy stworzenia, która dokonuje się w kobiecie. Te serca były (są) pełne wdzięczności za dar istnienia, za chwilę poczęcia, za cud dziewięciu miesięcy wielkiej i misternej pracy Boga Stwórcy w sanktuarium życia, którym jest wnętrze kobiety.

Zapytajmy więc: Kim jest kobieta? Kobieta jest beniaminkiem Pana Boga, to Jego najcudowniejsze arcydzieło i aby ujrzeć piękno i dobro tego arcydzieła, potrzeba czystego serca, czystego spojrzenia przepełnionego szacunkiem dla najgłębszej i najistotniejszej TAJEMNICY kobiecości.

Jak tego spojrzenia, tej wrażliwosci się uczyć? Uczy nas tego przede wszystkim TEN, który człowieka stworzył, a czlowiek jest dziełem Boga. Dlatego też trzeba poznać pomysł Stwórcy i traktować Jego Dzieło - kobietę tak, jak On chce by była traktowana. Na straży tego szacunku stoją aż dwa przykazania DEKALOGU: przykazanie szóste i dziewiąte. Bóg uczy nas zatem tego szacunku przez słowa Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu. Kilka myśli Starego Testamentu już poznaliśmy, natomiast Nowy Testament pogłębia to spojrzenie Starego Testamentu ukazując, że kobieta jest Świątynią Ducha Świętego. Można posunąć się do stwierdzenia, że kobieta jest jak Tabernakulum, w którym mieszka Żywy Bóg (por. 1Kor 3,16-17; 6,19-20). Mogą się jednak pojawić wątpliwości, czy jest możliwe aby tak głębokie spojrzenie zrealizować w życiu. Przecież świat zalewany jest PORNOGRAFIĄ, kobiety traktuje się instrumentalnie, płciowość jest przestrzenią używania, przyjemności; jest traktowana jak zabawka. Dodatkowo słabość ludzka jest przysłowiowym “gwoździem do trumny”. Bardzo źle się dzieje, jeśli brakuje szacunku dla tej sfery. Jest ona dziełem Bożym a więc na pewno jest dobra.

Trzeba Bogu za swoją płciowość dziękować. Dziękować za to, że nas ukształtował kobietą lub mężczyzną. Ponadto trzeba swej intymności strzc, najskuteczniej poprzez naturalny i piękny dar wstydu. Człowiek, który mówi i myśli o płciowości nieskromnie i wulgarnie, jest bezwstydny. Brak wstydu jest chorobą, jest brakiem odporności, brakiem czegoś istotnego. Wstyd idzie w parze ze świadomością, że “nie rzuca się pereł przed wieprze”. Wstyd ochrania Tajemnicę i Godność naszego czlowieczeństwa - Boga, który mieszka w człowieku. Dobrze się dzieje, jeśli są środowiska (rodzina, wspólnoty, szkoła, także dobra prasa i książki) w których mówi się o macierzyństwie, ojcostwie i seksualności tak, jak to widzi Bóg, jak tego naucza Kościół. Przecież każdy z nas istnieje dzięki temu, że nasze mamy są kobietami a ojcowie mężczyznami! Płciowość jest dobra, ale jest narażona na brud i zepsucie (tak jak masło, które samo w sobie jest dobre, jest jednak narażone na brud i zepsucie, dlatego trzymamy je w lodówce).

Bóg w Nowym Testamencie przestrzega nas przed pożądliwym patrzeniem na kobietę. Pożądliwe patrzenie (bez dostrzeżenia TAJEMNICY = BOGA) jest nazwane przez Chrystusa cudzołóstwem (por. Mt 5,27). Jeszcze mocniej ostrzega św. Paweł słowami pełnymi miłości (gdyż język Biblii jest językiem troski Boga o prawdziwe dobro człowieka): “Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy ... ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ... nie odziedziczą Królestwa Bożego” (por. 1Kor 6,9-10). Jak więc praktycznie wzrastać, by pięknie patrzeć i kontemplować tajemnicę kobiecości? Trzeba wysokiej kultury serca, trzeba wręcz Boskiej kultury, a tą zyskuje się poprzez przyjaźń z Bogiem, z Panem Jezusem - dojrzałym mężczyzną. Ponadto należy odciąć się od źródeł, które preferują wulgarny, cyniczny, egocentryczny i nieprawdziwy sposób patrzenia i traktowania kobiety (myślę o rozmowach, filmach, czasopismach pornagraficznych i erotycznych itp.), a przede wszystkim: zachwycić się sobą jako dziełem Boga - Stwórcy i bardzo konkretnie, każdego dnia dziękować Bogu za swoje pierwsze mieszkanie tj. za mamę, oraz za dar życia. Warto na modlitwie po przebudzeniu pokazać Bogu ręce i podziękować za nie, zachwycić się sobą wobec Boga, który nas stworzył w łonie matki, który w tej właśnie chwili patrzy na nas z miłością i nadal stwarza nasze dobre dusze i ciała. Odkrycie źródła swego życia uczy szacunku dla tego źródła. Dlatego też odkrycie prawdy o tym, że Bóg mnie stworzył we wnętrzu mojej mamy i dziękczynienie za to, uczy nas pięknego i pełnego szacunku spojrzenia na każdą kobietę i dziewczynę.

Niech każdy młodzieniec i każdy mężczyzna podejmie trud nawracania się, jeśli jego myślenie jest wrogie Tajemnicy, którą nosi w sobie każda kobieta. Niech czerpie pomoc od Boga na modlitwie, z dobrej książki, z sakramentów (częsta Spowiedź i Komunia św. - bez tego nie ma szacunku dla kobiet, nie ma dojrzałych mężczyzn). Rada Pisma Świętego jest bardzo wyraźna: “Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (por.: Rz 12,2).

o.Roman Schulz op (proboszcz)

“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

Część 3. Opanowanie

Pożądanie poprzedza czyn.

Zdarzyło się to w 1902 roku we Włoszech. We wsi mieszkały obok siebie dwie rodziny: rodzina Gorettich i rodzina Serenellich.

Mama Goretti była wdową i musiała pracować wraz ze swym 16-letnim synem w gospodarstwie, aby wyżywić pięcioro młodszych dzieci. Dawali sobie radę tylko dzięki temu, iż 12-letnia Maria zajmowała się domem. Była ładną, pilną, wesołą dziewczynką.

U Serenellich sprawy wyglądały całkiem inaczej. Ojciec był pijakiem i nie troszczył się prawie o wychowanie 20-letniego syna, Alessandra. Ten zaś był nicponiem, który migał się od każdej uczciwej pracy. I pożądał bardzo pięknej córki sąsiadów.

Pewnego dnia przywołał Marię do swego pokoju. Próbował namówić ją do niecnych czynów i był w tym coraz bardziej natarczywy. Maria jednak twardo się opierała. W swym wielkim rozczarowaniu młody człowiek wpadł w gniew. Chwycił za nóż i zaczął jej grozić. Kiedy Maria zaczęła głośno wzywać pomocy, stracił całkowicie panowanie nad sobą. Rzucił się na nią i kilka razy wbił nóż w jej ciało.

Maria zmarła w kilka dni później po straszliwych cierpieniach w szpitalu. Krótko przed śmiercią wybaczyła swemu mordercy.

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).

Jak można przeciwdziałać nieczystym myślom?

Jan Basco zaleca: „W ciągu dnia bierz do ręki zaraz jakąś pracę, nocami zaś nie przestawaj się modlić, aż nie ogarnie cię sen”.

Tak więc Jan Basco proponuje dwie rzeczy: odwrócenie uwagi i modlitwę.

Ale jak się wówczas modlić? Najlepiej czynić to tak, aby odwrócić swą uwagę. Modlimy się np. za narody świata i za każdym oddechem wymieniamy jakiś kraj:

„Panie, pomóż Anglii

Panie, pomóż Francji

Panie, pomóż Niemcom

Panie, pomóż Chinom

Panie, pomóż Indiom

Panie, pomóż Japonii ...”

Kiedy komuś nie przychodzą do głowy żadne kraje, niech wymienia zamiast nich miasta, wioski. Powinno się to czynić tak długo jak długo jest to konieczne, i tak często, jak to konieczne; ze spokojem i zdecydowaniem zaczynać od nowa.

W ten sposób pokusa może się obrócić w błogosławieństwo dla niezliczonych ludzi we wszystkich zakątkach świata. (Pierre Lefčvre)

* * *

Panowanie mężczyzny nad emocjami to oznaka jego dojrzałości. Mężczyzna zwykle jest fizycznie silniejszy od kobiety i jeśli siły używa do tego, by kobietę bić, znęcać się lub dominować nad nią fizycznie lub psychicznie oznacza to, że jest raczej tyranem i o dojrzałości mężczyzny nic nie wie. Dojrzałość mężczyzny sprawdza się w sytuacjach trudnych i napiętych, szczególnie podczas konfliktów. Mężczyzna, dlatego że jest silniejszy niż kobieta, powinien w tych sytuacjach wnosić pokój i poczucie bezpieczeństwa. To właśnie pokój i poczucie bezpieczeństwa wnoszone przez mężczyznę w trudnych i niebezpiecznych chwilach pozwalają kobiecie na nim się oprzeć, pozwalają zaufać. Dojrzały mężczyzna potrafi także powściągnąć słuszny gniew. Wiele sytuacji i chwil domaga się i potrzebuje spokoju oraz opanowania mężczyzny. Należą do nich m.in. konflikty i różnice zdań między ludźmi, postawy zaczepki i prowokacji, prowadzenie pojazdów na drogach (gdy się prowadzi pojazd nieroztropnie oraz przekracza się dozwoloną prędkość, wtedy św. Krzysztof wysiada z samochodu). Dalej panowanie nad językiem; słowa powinny być prawdziwe, dobre i potrzebne. Zamiast przekleństw Ewangelia proponuje błogosławieństwo. Emocje można też wyrazić przy pomocy słów, które nie są wulgarne.

Opanowania potrzebują pokusy i słabości popychające mężczyzn w nałogi: alkohol, seks, narkotyki, przemoc, kłamstwo, itd. Mężczyzna powinien podjąć świadomą pracę nad sobą, by być panem trudnych sytuacji, wnoszącym w te sytuacje autentyczny pokój i poczucie bezpieczeństwa. Panowanie nad sobą dotyczy mocno także sfery seksualnej mężczyzny. Nieopanowanie tej sfery jest oznaką słabości mężczyzny. Częstym problemem młodości, który niekiedy wlecze się latami za młodym człowiekiem, jest autoerotyzm, tzw. samogwałt. Nawet małżeństwo nie rozwiąże tego problemu, jeśli mężczyzna nie sięgnie po odpowiednie środki, by się uodpornić na pokusy i wzmocnić w dobrym. Ważne jest, aby mimo upadków nie tracić nadziei. Przede wszystkim należy jednak sięgać po dwa rodzaje środków, które przy wiernym ich stosowaniu, owocują zmianą postaw.

Do środków naturalnych zaliczmy: świadome odsunięcie od siebie oglądania nieskromnych zdjęć, czasopism i filmów (także nieskromnych żartów oraz atmosfery wyzwalającej zmysłowość, która utrudnia proces wyzwalania się ze słabości). Dalej, czuwanie nad myślami i odwracanie uwagi od tych myśli, które chcą doprowadzić do grzechu seksualnego. Poza tym, ważna jest codzienna gimnastyka oraz odpowiednia ilość snu.

Natomiast do środków nadprzyrodzonych, po które należy równie pilnie sięgać, należy: modlitwa o czystość (szczególnie pomaga wstawiennictwo Matki Bożej i św. Józefa), regularna spowiedź - przynajmniej jeden raz w miesiącu. Wielką pomocą jest też częsta Komunia św. - kto może, powinien przyjmować Ciało Pana Jezusa nawet codziennie. To Chrystus daje mężczyźnie na powrót harmonię, panowanie nad sobą; to On integruje człowieka wewnętrznie, by rozum, wola, uczucia i zmysły trwały w wewnętrznym stanie harmonii i ładu, który wyraża się pokojem. Kolejny krok w opanowaniu to relacja w narzeczeństwie. Niezwykle to ważne. Trzeba znać granice poufałości. Trzeba też, aby chłopak bardziej kochał Pana Boga niż dziewczynę. Na ten temat w następnym odcinku.

* * *

Teraz mówimy na temat panowania mężczyzny nad emocjami i seksualnością. Opanowanie to także właściwy dystans w narzeczeństwie, pomiędzy dziewczyną a chłopakiem, którzy ze sobą chodzą. Jakaś para narzeczonych, znając swoją słabość, określiła dystans jakiego będą się w swojej relacji trzymali. Postanowili granicę poufałości zapisać na kartce papieru. Napisali, że: “Nie będą wkładać sobie ręki nawet pod sweter, że ręka nie będzie dotykała sfer intymnych. Gdy będą tylko we dwoje w pokoju, nie będą zamykać drzwi na klucz. Przed 22.00 będą się rozchodzić do swoich domów (chyba, że pójdą do teatru lub kina)”. To ponazywanie granic i troska o ich zachowanie pomagało im w walce ze słabością. Dystans w narzeczeństwie jest pewnym ograniczeniem, ale to ograniczenie jest porównywalne do skorupki jajka, w której rozwija się małe pisklę. Gdyby tej skorupki nie było, pisklę nie mogłoby się rozwijać. Gdy pisklę odpowiednio urośnie wtedy samo rozbija skorupę, wtedy już skorupka jest niepotrzebna. Czyli najpierw ślub a potem siup. Lekceważenie szóstego przykazania Dekalogu przez narzeczonych (Dekalog to mądre rady dobrego Ojca) to brak troski o dystans, który w narzeczeństwie polega na tym, by nie budzić sfery erotycznej osoby kochanej. Dystans ten jest wyrazem szacunku dla tajemnicy jaką jest człowiek (Świątynia Ducha Świętego), to troska o to, by skorupa, która ogranicza, nie została uszkodzona bo wtedy pisklę nie będzie się mogło rozwijać.

Co jest największym wrogiem opanowania? Co jest największym wrogiem tej wspaniałej cechy dojrzałego mążczyzny, bez której nie da się czcić dystansu, to jest wyrazu wzajemnego szacunku pomiedzy narzeczonymi i szacunku dla Boga, którego świątynią jest każdy człowiek? Najgroźniejsza jest pornografia. Definicja pornografii jest następująca: “jeśli celem twórców jest wywołanie podniecenia seksualnego lub związanego z nim działania, to mamy do czynienia z pornografią”. Złe skutki oglądania pornografii są następujące: 1/ zanik poczucia wstydu; 2/ przekonanie, że w dziedzinie seksu wszystko jest dozwolone; 3/ rodzi i pogłębia konsumpcyjne i permisywne nastawienia do życia (zezwolenie, zgoda na zło); 4/ powoduje demobilizację psychiczną (osłabienie gotowości do wysiłku i działania); 5/ zanik ducha ofiarności w życiu rodzinnym i społecznym; również zmniejszenie dzietności; 6/ agresja seksualna, szczególnie wobec dzieci.

Człowiek, który pasjonuje się pornografią, po krótkim czasie staje sie wrakiem duchowym. Naprawa tego stanu wymaga szczególnej pomocy łaski Bożej i wielu lat uzdrowienia. Pornografia to prostytucja sztuki, to wielki przemysł, który robi wielkie pieniądze na ludzkiej słabości. Podsumowaniem a zarazem komentarzem do tego tekstu na temat pornografii, niech będzie równie mocna myśl: “Bóg przebacza zawsze, człowiek niekiedy a natura nigdy”.

“Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie“. (Mt 26,41)

Z modlitwą, o. Roman Schulz op

“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

Część 4. Odwaga

Kolejna, już czwarta cecha dojrzałego mężczyzny to odwaga = męstwo. Mężczyzna kiedyś sprawdzał się w tej sprawmności na polu walki np. słynny z powieści Henryka Sienkiewicza “Krzyżacy” Jurand ze Spychowa. Jego odwaga ujawniała się wobec obrony wielkich spraw, takich jak np. wolność Ojczyzny. Dokonywało się to w okolicznościach rzeczywistego zagrożenia życia. Brak odwagi w zetknięciu z trudnością lub niebezpieczeństwem dyskredytuje mężczyznę, mężczyzna traci wówczas autorytet.

Odwaga jednak współistnieć musi z mądrością. Mówi Pismo św.: “Bój się ludzi nieroztropnie odważnych.” Są takie osoby, które są odważne dopiero wtedy, gdy napiją się alkoholu, gdy atakują słabszą osobę lub w ciemności bezbronną ofiarę. Szaleństwem jest odwaga tych, którzy pijani wsiadają za kierownicę samochodu lub prowadzą pojazdy zbyt szybko. To odwaga bez mądrości, czyli nieroztropnie odważna głupota. Spotykamy w naszym życiu wiele form odwagi. Przejawy odwagi, będące na usługach niesprawiedliwości i przemocy należy potępić. Ma to miejsce w postawach złodzieja, cudzołożnika, pijaka, zabójcy. Jest to odwaga osób, które nie liczą się z Bogiem i ludzmi. To odwaga lwa, który bezlitośnie rozszarpuje swoją ofiarę. Ten sposób odwagi można spotkać u niektórych mężczyzn. Jest on w służbie walki o to, by mieć rację, by wyszło ”na moje”. W tej postawie nieważne staje się to gdzie jest prawda, ważne jest natomiast by było tak, jak on chce.

Trzeba jednak mocno podkreślić następującą myśl: by odwaga mogła być czymś godnym pochwały, musi być zaangażowana po stronie prawdy ogarniętej miłością. Dopiero wtedy, gdy człowiek staje w miłości po stronie prawdy, ujawnia się moc tej postawy i tę moc nazywamy odwagą. Spróbujemy zatem poszukać w tym artykule takiego oblicza odwagi, której nie będzie się wstydził człowiek na Sądzie Ostatecznym, odwagi, która jest w służbie dobra i prawdy.

Spotykamy przykłady pięknego i bohaterskiego męstwa w postawach osób, które z narażeniem własnego życia ratują życie innych: strażak wchodzący do płonącego domu, by ratowac dziecko; ratownik skaczący do zimnej wody, by wydobyć z nurtu rzeki tonacą osobę; przesłuchiwany więzień polityczny, który w czasie tortur nie zdradzi tajemnicy i nie ujawni nazwisk kolegów, którzy bronią wraz z nim słusznej sprawy lub gdy męczennik, pozostaje wierny Bogu także w sytuacji zagrożenia życia, bo jeśli się nie zaprze Boga wobec ludzi, będzie pożarty przez lwy. Jest taki rodzaj dobrej odwagi, która jest sprzeciwem wobec zła; jest odwaga obrony osób pokrzywdzonych; jest odwaga zaangażowana w obronę sprawiedliwości, itp. Warto uchwycić niezwykle istotny moment, obecny w cnocie odwagi, jakim jest gotowość zaryzykowania własnego życia troszcząc się o innch; to postawa miłości, to odwaga w służbie rzeczywistemu dobru! Jedno jest pewne, że odwaga w sercu człowieka mądrego, w sercu przepełnionym miłością, wydaje cudowne owoce dla innych.

Trzeba sobie przypomnieć również o tym, że męstwo (= odwaga) to jedna z czterech cnót kardynalnych. Pamiętamy zapewne z katechezy o 4 cnotach kardynalnych, że one są bardzo ważne, ponieważ ogarniają 4 podstawowe wymiary naszego człowieczeństwa. Roztropność udoskonala i porządkuje nasz rozum, sprawiedliwość naszą wolę a umiarkowanie naszą pożądliwość. Męstwo zaś, o którym tu mowa, ustawia nasze władze gniewliwe. To takie ukierunkowanie gniewu, które uzdalnia do stanięcia w postawie pokoju (nie zemsty) by bronić sprawiedliwości i jakiegoś dobra. Dar męstwa jest darem danym nam także w sakramencie bierzmowania i służy obronie wiary.

Warunkiem niezbędnym, by odwaga była naprawdę w służbie miłości i prawdy, jest dobrze uformowane sumienie. Sumienie to zdolność rozpoznawania tego co jest dobre a co jest złe i pójście za tym co dobre. To dobro realizuje się w pokoju i tego dobra broni się w pokoju. Uformowane dobrze sumienie rozpoznaje się po tym, że promieniuje ono mądrością, której człowiek nabywa poprzez modlitwę, poprzez przebywanie z ludźmi mądrymi, poprzez uczenie się na własnych i cudzych błędach a przede wszystkim poprzez przyswajanie sobie mądrości Pisma Świętego.

By pójść w życiu za dobrem i za prawdą, trzeba być zdolnym do podejmowania w swoim życiu ryzyka. Ryzyko to przejaw odwagi, która jednak nie liczy na siebie, lecz pokłada nadzieję w pomocy ze strony Boga. Zacytuję tu zdanie, niedawno beatyfikowanego przez Ojca świętego, bł. Arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, który pokazuje na fundamenty prawdziwej odwagi: “Módlcie się z ogromną ufnością i sercem całym tak, jak gdyby powodzenie każdej sprawy tylko od modlitwy i łaski Bożej zawisło, a nic od was, równocześnie zaś tak bardzo wytężajcie w pracy wszystkie swoje siły, jak gdyby wszystko od was, a nic od łaski bożej nie zależało.”

* * *

Jako przykład odwagi chcę tu przytoczyć zachowanie się kilkunastoletniego chłopca, Ludwika, który zamieszkał w internacie. Pierwszy dzień poza domem: nowi koledzy, nowe otoczenie. Zbliża się wieczór, trzeba kłaść się spać. Ludwik nie zastanawia się zbyt długo, i tak jak to robił w domu, tak i w tym nowym miejscu, przed pójściem do łóżka klęka do modlitwy. Koledzy natychmiast reagują kpiną, wyśmiewają i ośmieszają Ludwika szydząc, że zostanie pewnie księdzem. Ludwik nie przerywa swojej modlitwy. Po jej zakończeniu podchodzi uśmiechnięty do nowych kolegów i życzliwie mówi do nich: “Jeśli moja modlitwa sprawia wam tyle radości, to jutro o tej samej porze będziecie również mogli się pośmiać”. Następnego dnia w czasie modlitwy Ludwika, koledzy już się nie śmiali, ale uszanowali jego spotkanie się z Bogiem - trwali w milczeniu. Piękna postawa. Taki styl mnie zachwyca. Ludwik jest odważny a do tego, wcale się nie obraża na kolegów; w ten sposób tylko zyskuje szacunek w ich oczach.

Spróbujmy zrobić analizę tej sytuacji. Koledzy są odważni w kpinie a Ludwik jest odważy w wierności dobru, modli się. Nie trzeba pytać która odwaga jest cenniejsza, bo jasne jest, że Ludwik zachował się prawdziwie po męsku a koledzy jak głupiutkie dzieci, które nie wiedzą czym jest modlitwa. Ludwik nie bał się być sobą w nowym środowisku. Nie liczył się z tym co pomyślą i powiedzą inni. On był przekonany o tym, że trzeba się codziennie modlić i dlatego się pomodlił. Nie wstydził się modlitwy, bo nie był “chorągiewką na wietrze”. Trwał przy dobru, pomimo trudności zewnetrznych. Te trudności zewnetrzne to tzw. opinia publiczna (tutaj postawa kolegów), która chciała go złamać i dlatego uderzyła w poglądy Ludwika atakując jego postawę.

Postawmy pytanie: kto potrafi być mądrze odważnym? Odpowiedź: tylko ten, kto ma dobrze ustawiony pogląd na życie (np.: staje się coraz bardziej Przyjacielm Pana Jezusa) i jest temu poglądowi wierny. Pomyślmy zarazem, w jakich sytuacjach zdarza nam się stchórzyć czyli, kiedy powinniśmy być odważni w słowie lub czynie a nie jesteśmy? Prześwietlenie moich zachowań, głównie moich słów i czynów wobec różnych osób, da mi odpowiedź na powyższe pytanie. Spróbujmy jednak odkryć, o co chodzi w postawie odwagi? Czy nie przede wszystkim o to, by nasze myśli, słowa i czyny, jeśli są prawe i dobre, nie były “chowane pod korcem czy pod łóżkim” ale by inni mogli ujrzeć ich blask? By świeciły innym, tak jak to mówi Pan Jezus w Ewangelii: “Aby ludzie widzieli dobre czyny w was i chwalili Ojca, który w niebie jest”. Jeśli więc moje myśli (poglądy) są prawe i dobre, wiem, że żyjąc według nich i mówiąc o nich innym, mogę bardziej kochać Boga i ludzi. Jeśli zdaję sobie z tego sprawę, wtedy staram sie pokonywać w sobie lęki, które mi w tym przeszkadzają. Nie boję się więc ich wypowiadać i nimi żyć także publicznie. Miłość do Boga i do ludzi dodaje mi odwagi by być w różnych sytuacjach publicznie wiernym prawdzie i dobru. Pięknie odważny potrafi być jednak tylko taki człowiek, który jest autentycznym poszukiwaczem dobra i prawdy, który kocha to dobro i prawdę oraz pragnie być tego dobra i prawdy świadkiem wobec Boga i ludzi. To trudna sztuka, ponieważ wymaga mądrości i miłości, a te są darem samego Boga. Prośmy zatem w codziennej modlitwie o wzrost w mądrości i miłości, abyśmy mogli być odważnymi świadkami prawdy i dobra w każdej sytuacji naszej trudnej codzienności.

O odwagę do świadczenia i bronienia mądrego dobra, prosimy Cię Boże.

Ojciec Roman Schulz op

PS. Jest taki rodzaj odwagi, o który może niekiedy być trudno mężczyźnie. Odwaga wysłuchania prawdy i opowiedzenia się po jej stronie. Pamiętam jak wspominała uczennica Liceum relację pomiędzy mamą i tatą. Zdarzyło się, że mama, która ma wyżsższe studia obmyślia coś ciekawego wraz z córkami. Jednak czekały na przyjście taty (który miał wykształcenie średnie - techniczne) i na jego decyzję. Gdy tata przyszedł, przedstawiły mu swoją koncepcję, czekajac cierpliwie na jego decyzję, jako głowy rodziny (postanowili, że tak będą postępować). Tato, który nie był tyranem, ani panem uważającym sie za kogoś, kto ma zawsze rację, z radością przyjął pomysł i plan swoich bliskich. Bywają takie osoby, które sprzeciwiają się dobru i prawdzie, nawet wtedy, gdy te są ewidentne. Ten sprzeciw jest zaprzeczeniem odwagi, która jest czwartą cechą dojrzałego mężczyzny, ponieważ sprzeciwia się dobru i przawdzie. Zaś prawdziwa odwaga polega na stawaniu w obronie i po stronie dobra i prawdy.

“Najpierw ślub, [ ...] a potem siup”- rubryka w Gazetce Parafialnej Korbielowa

o. Roman Schulz OP

Pięć cech dojrzałego mężczyzny

Część 5. Siła i sprawność fizyczna

Bóg stworzył świat w taki sposób, że wszystko ma swój sens, swoją wielkość i cel! Na przykład: zęby mamy takie jakie są potrzebne i wystarczające nam ludziom - nie byłoby dobrze gdybyśmy mieli zęby tak wielkie jak koń lub tak małe jak mysz lub kot! Podobnie jest z oczami, sercem i z rękami - mają takie a nie inne zadania i sobie właściwą wielkość.

Podobnie jest z cechami dojrzałego mężczyzny. Bóg wyposarzył mężczyznę w takie sprawności i możliwości, które pozwalają mu dobrze wypełnić w życiu jego podstawowe powołanie, powołanie do ojcostwa. Do tego bowiem, by być ojcem jest powołany każdy mężczyzna niezależnie od tego, czy dokona się to na drodze małżeństwa, kapłaństwa, zakonu czy samotności. Ojciec to ktoś, kto ma w sobie tyle mądrości i miłości od Boga, że swoim życiem odbija to jedyne ojcostwo, jakim jest OJCOSTWO BOGA OJCA. Chcę zaznaczyć, że troska o nieustanny rozwój cech dojrzałego mężczyzny, o których mówiliśmy w cyklu artykułów: „najpierw ślub a potem siup“, jest konieczna do tego, by Bóg poprzez mężczyznę mógł objawić dar Swego Bożego Ojcostwa.

Siła i sprawnoć fizyczna są chyba najbardziej i najszybciej kojarzone z cechami mężczyzny. Ale te cechy powinny być rozwijane prporcjonalnie do pozostałych, ważniejszych czterech cech. Cóż z tego, że ktoś będzie posiadał siłę fizyczną, lecz nie będzie panował nad emocjami lub swoją seksualnością? Wtedy ta siła będzie źle wykorzystywana jako forma przemocy wobec tych, którzy oczekują zapewnienia poczucia bezpieczeństwa od mężczyzny. Źle będzie również wtedy, jeśli nie będzie szacunku dla kobiety, lub gdy zabraknie mądrej odwagi. Piąta cecha dojrzałego mężczyzny może stać się wtedy zamiast powodem do dumy mężczyzny, przyczyną nieszczęść dla innych osób. Dlatego ważna jest kolejność tych pięciu cech. Przedstawia ona hierarchię, o kórą mężczyzna powinien się troszcyć, by móc realizować swoje powołanie do ojcostwa.

Mówć na temat tej piątej cechy dojrzałego mężczyzny jest prosto. Mężczyzna powinien uprawiać stystematycznie jakąś dyscyplinę sportu, przynajmniej rekreacyjnie. Daje przez to szansę swoim dzieciom, że nauczy je chodzenia po górach, biegania, pływania, jazdy na rowerze, na nartch, na łyżwach, itd. Gdy będzie dbał o swoją kondycję fizyczną, nie będzie na starość ciężarem dla swoich najbliższych - to gest miłości bliźniego.

Niech Pan Jezus, a także św. Józef - prawdziwi mężczyźni, którzy byli i są opiekuńczy, szanujący kobiety, opanowani w emocjach i seksualności, odważni w bronieniu prawdy i sprawiedliwości oraz silni i sprawni fizycznie (spróbuj te cechy u tych osób odbnaleźć) formują chłopaków i przyczynią się do tego, byśmy na codzień spotykali coraz więcej dojrzałych mężczyzn, których powołaniem jest ojcostwo.

Proboszcz, o. Roman op

PS. „Przymuszony“ przez Mariusza (naszego redaktora technicznego) dotarłem wreszcie do końca rozpoczętego już dawno cyklu artykułów. Cieszyłbym się, gdyby ten ważny temat podjął ktoś z naszych młodych korbielowskich intelektualistów. Potrzeba nam ludzi, którzy zgłębiają tematykę powołania do ojcostwa i macierzyństwa i tym potrafią się dzielić z innymi - znając temat z dobrych książek i z życia. Do dobrych autorów znających się na tematyce męskości, kobiecości, małżeństwa i rodziny należy zaliczyć Pana Jacka Pulikowskiego, który 10 maja gościł w naszym klasztorze na spotkaniu z młodzieżą. Aktualnie posiadamy kilkanaście jego książek w naszej bibliotece klasztorno - parafialnej. Zachęcam gorąco do ich lektury.



Wyszukiwarka