Archeolodzy ujawnili kolejny sekret Majów
22 kwietnia 2005
Oprócz ziaren kakaowca i złota dawni mieszkańcy Ameryki Południowej mieli jeszcze jeden skarb - sól. Co więcej, potrafili ten skarb bardzo wydajnie produkować.
W oczach naszych przodków bylibyśmy prawdziwymi krezusami. To, co dziś znajduje się w każdej kuchennej szafce, kiedyś było dosłownie na wagę złota. Sól, bo o niej mowa, była w średniowieczu naprawdę ekskluzywnym towarem, zarówno w Europie, jak i po drugiej stronie Atlantyku.
Okazuje się jednak, że zamieszkujący tropikalną puszczy półwyspu Jukatan Majowie nie byli skazani na niesmaczne, niedosolone posiłki. Skąd jednak ją brali? Tę zagadkę udało się rozwiać dopiero zespołowi Heather McKillop z Uniwersytetu Stanowego Luizjana.
Badacze musieli przenieść się setki kilometrów, z samego serca Jukatanu, nad brzeg Morza Karaibskiego. Czemu właśnie tam? Ano, dlatego, że zarówno dziś, jaki i tysiąc lat temu słona morska woda była jedynym źródłem pozyskiwania soli w tamtych rejonach. Jeśli więc Majowie skądś mieli ją czerpać, to właśnie z morza. Archeolodzy przypuszczali więc skąd, ale nadal nie potrafili powiedzieć jak. Co więcej, w ruinach wielkich aglomeracji, takich jak Tikal czy Piedras Negras, odnajdywano tej soli całkiem dużo. Majowie musieli zatem wiedzieć, jak efektywnie ją pozyskiwać na dużą skalę oraz jak szybko i sprawnie dostarczać ją do odległych miast.
Jak pisze w swojej pracy w "Proceedings of the National Academy of Sciences" McKillop, by znaleźć na to odpowiedź, nie trzeba się odwoływać do interwencji kosmitów - wystarczy trochę ponurkować.
Wizerunek wiosłujących bóstw Majów: Boga Płaszczki (z lewej) i Boga Jaguara
PNAS/ Heather McKillop
Podwodne skarby
Archeolodzy skierowali swe kroki nad lagunę Punta Ycocos, gdzie już wcześniej odnajdywano ślady Majów. Teren dawnego siedliska został z biegiem lat przykryty spokojnymi wodami laguny i porośnięty lasem mangrowców. Na dnie laguny natrafiono na fragmenty drewnianych zabudowań oraz gliniane miski i słoje - przedmioty sugerujące, że żyjący tu przed wiekami ludzie trudnili się warzeniem soli przez wygotowywanie morskiej wody. Ta metoda była bardzo powszechna w różnych rejonach świata - stosowały ją też inne ludy zamieszkujące kiedyś tereny dzisiejszego Belize.
Na północnym wybrzeżu Jukatanu stosowano jednak inne rozwiązanie. Tworzono specjalne zatoczki, w których morska woda ogrzana promieniami słońca powoli parowała, pozostawiając słony osad. Tego typu manufaktury znajdowały się daleko od miast i dlatego raczej nie mogły ich zaopatrywać. Laguna Punta Ycocos leży znacznie bliżej, ale pozostałości tu odkryte wskazywały tylko na cztery warsztaty - zbyt mało, by móc sprostać dużemu zapotrzebowaniu ludnych miast w głębi lądu. Nie pozostawało nic innego, jak za pomocš masek i fajek do nurkowania ponownie przeszukać lagunę.
Lokalizacje warsztatów ustalono na podstawie odnajdywanych skupisk ceramicznych skorup. W sumie znaleziono 41 nowych zabudowań, część pogrzebanych w namorzynowym torfie, część przykrytych mułem.
Ku własnemu zdziwieniu archeolodzy natrafili na przemysłowe miasteczko z prawdziwego zdarzenia. Dotychczasowe znaleziska dotyczyły raczej prymitywnych stanowisk do wygotowywania solanki stojących na wolnym powietrzu. Tutaj można było mówić o prawdziwych fabrykach - największa miała 200 m kw! Były one podzielone na mniejsze pomieszczenia; w każdym znajdowało się palenisko, nad którym umieszczano gliniany kociołek, wsparty na ceramicznych walcach. Wystandaryzowana wielkość naczyń wskazuje dodatkowo na masowy wymiar produkcji.
Znalezione w K'ak'Naab wiosło
PNAS/ Heather McKillop
Na słonym szlaku
Jak się okazało, korzenie mangrowców skrywały jeszcze jedną niespodziankę. I możliwe, że to właśnie dzięki niej McKillop trafi do podręczników archeologii. Chodzi o wiosło z K'ak'Naab, nazwane tak od wioski, gdzie dokonano odkrycia. Znalezisko wyjaśnia nie tylko, jakim cudem udało się transportować tony soli do oddalonych miast, ale też dowodzi, że Majowie w ogóle korzystali z łodzi! Choć bowiem pojawiały się one zarówno na religijnych malunkach, jak i w mitach Majów, do tej pory nie udało się znaleźć ani jednego zachowanego drewnianego kanu z tamtych czasów, lecz jedynie małe modele wyrzeźbione z kości.
Skoro jednak jest wiosło, musiała być też i łódka.
Datowanie węglem radioaktywnym potwierdziło, że wiosło pochodzi z tego samego okresu, co znalezione fragmenty budynków i naczyń. Mierzący niecałe 150 cm przyrząd wyrzeźbiono z jednego kawałka kauczukowca. Miał on identyczny kształt, jak wiosła widniejące na malowidłach.
Zatem łodzie jako środek transportu były dostępne nie tylko bogom (wg wierzeń Majów, Wielki Wioślarz sprowadził w ten sposób boga kukurydzy z odmętów pramorza), ale także i zwykłym ludziom.
Laguna Punta Ycocos była solnym zagłębiem tylko przez ten jeden okres historii Majów - ani wcześniej, ani później nikt nie zamieszkiwał tych terenów . Rozwinięty jak na tamte czasy przemysł upadł raptownie wraz z upadkiem Majów. Tak jak ich piramidy znikły w gąszczu dżungli, warzelnie przykryła woda laguny.
Imperium Majów, infografika,
autor: Małgorzata Minta