jasełka 2, jasełka - scenariusze


Betlejemscy wędrowcy (Inscenizacja)

OSOBY: Maryja, Józef, Narrator, Trzej Królowie, Pasterze, Aniołowie, Herold,

mieszkańcy Nazaretu (szewc, fryzjer i klient), Goście u Żłóbka (uczennica i

uczeń, dziadkowie, rodzice z dzieckiem)

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

WSTĘP (Na tle cichej melodii kolędy na scenę wchodzi narrator, rozgląda się i powoli podchodzi na

środek. Po chwili milczącego wpatrywania się w publiczność mówi)

Posłuchajcie tej historii, chociaż zna ją cały świat

Działo się to w Palestynie dwa tysiące temu lat.

Wcześniej ją zapowiadali słudzy Boży w księgach swych;

Żydzi więc oczekiwali, by spełniły się ich sny.

I przyszedł czas, kiedy w Betlejem stało się:

Zstąpił na ziemię nieba Pan, zbawienie niosąc nam.

I stało się, w Betlejem się narodził Król,

Więc spieszmy się, aby powitać go.

(Następuje chwila ciszy. Narrator pokazuje na scenę i mówi)

Oto przed nami miasteczko Nazaret. Która ponad trzydzieści lat później znalazła swój finał

na górze Golgocie. Jest piękny, słoneczny dzień. Zobaczmy, co się tam teraz dzieje.

(odchodzi na tle cichej muzyki)

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

(Dwa domy. W pierwszym znajduje się stół, przy nim krzesło. Na stole leży talerz i łyżka. W drugim

warsztaty fryzjera i szewca. Blisko siebie stoją dwa krzesła. Na jednym siedzi klient fryzjera, na

drugim szewc. Przybory - pędzel, wiadro z pianą, płótno, duża drewniana brzytwa, młotek i

gwoździe, stary but).

(Pierwszy dom. Maryja wnosi wazę i stawia na stole. Nalewa na talerz trochę zupy)

MARYJA Józefie! Przerwij pracę i chodź na obiad

(Wchodzi Józef nieco przykurzony. W ręku trzyma piłę)

JÓZEF Już jestem Maryjo. Zjem szybko, gdyż czeka mnie jeszcze sporo pracy. Dostałem

kilka zamówień, które chciałbym dziś skończyć. (odkłada piłę i siada przy stole) Jak

się dzisiaj czujesz, moja kochana?

(je obiad patrząc na Maryję)

MARYJA (wzdychając) Ciężko mi, Józefie. Czuję, że niebawem narodzi się nasze dziecko.

Coraz trudniej mi cokolwiek zrobić

NARRATOR (zza sceny) Tymczasem w innym domu.

(Drugi dom. Fryzjer namydla klienta. Obok szewc przybija gwoździa do buta. Nagle uderza się w

palec i wypuszcza z ręki młotek i gwóźdź)

SZEWC A niech to, kumie (dmucha się w palec). Znów się uderzyłem. A wszystko przez

gwoździe (podnosi z podłogi zakrzywiony gwóźdź i pokazuje). Spójrz, jakie teraz

buble produkują. Lekko uderzysz, już się wygina. Uderzysz mocniej, pęka.

FRYZJER A jużci kumie. Cała to prawda, którą tu rzeczesz. Rzymianie lepsze żelazo

zabierają, miecze nowe i tarcze wykuwają. Ani chybi wojnę jakąś szykują.

KLIENT (potrząsając głową) Ajajaj!

FRYZJER (grozi brzytwą) A dyć nie wierć mi się tutaj, bo całą pianę z zarostu zrzucisz i

znowu cię będę musiał oporządzać, a o podłodze nie wspomnę.(zwraca się do

szewca) Na czym to ja kumie skończyłem? A jużci. Na żelazie. Nam złom

zostawiają. Spójrz na mój sprzęt (pokazuje swą brzytwę) jaki tępy i nieco rdza go

toczy. Wyobraź sobie, że ostatnio goliłem sąsiada ze trzy godziny i ...

KLIENT (nerwowo usiłując zerwać się z fotela) Ajajaj!

FRYZJER (przytrzymując klienta) i nie udało mi się go do końca dogolić Zostały kępki zarostu.

(klient się uspokaja i siada na miejsce)

SZEWC Oj tak, kumie. A tu stos butów do naprawienia. Klienci czekają, potem nie chcą

płacić. Wiecznie narzekają: a to że but niby krzywy, a to że gniecie, a to że niby

podeszwa po jednym spacerze odpada. Dobrze, że czasem uda się zdobyć jakąś

dobrą skórę.

FRYZJER A jużci kumie. Samarytanie są źli, ale zawsze towar pierwsza klasa przemycą. Nie

narzekaj (do klienta) Teraz powierz mi swoją twarz, a zrobię cię na bóstwo.

(zza sceny głos trąbki. Wchodzi królewski herold. Wszyscy podchodzą bliżej. Klient wyciera twarz w

płótno, wstaje z krzesła i też podchodzi. Maryja z Józefem także się pokazują w tłumie)

KLIENT E tam. Lubo nam Herod nowej rozrywki szuka i wymyślił nowe podatki. Znowu

nam oczyszczą kieszenie i ...

FRYZJER Nie przesadzajcie. Spokojnie. Zaraz się wszystkiego dowiemy.

MARYJA Cóż się mogło stać? Bardzo się martwię.

JÓZEF Nie bój się Maryjo. Na pewno nic złego się nie stało.

HEROLD (rozwija rulon i czyta powoli z namaszczeniem)

Zgodnie z wolą najmiłościwiej panującego nam boskiego cesarza Augusta, pragnącego

poznać liczbę swych poddanych w cesarstwie, ogłaszam spis powszechny ludności.

Każdy obywatel jest zobowiązany udać się do miasta, w którym się urodził i dać się

zapisać. Kto sprzeciwi się woli cesarskiej zostanie surowo ukarany.

(słychać głos trąbki. Herold wolno odchodzi).

SZEWC Aj waj! To gorsze niż wojna. Muszę zamknąć warsztat i udać się do Antiochii!

Przecież tam się urodziłem.

KLIENT Ja tam nie mam problemu. Urodziłem się w Nazarecie i nigdzie się nie wybieram. Idę

Do domu. A za usługę (pokazuje figę fryzjerowi) nie zapłacę.

FRYZJER (macha ręką) A idź sobie! I tak nie zacząłem cię golić. Za to też muszę zamknąć

warsztat i ruszyć w drogę. Na szczęście tylko do Jerozolimy.

(obaj zwijają sprzęt i wychodzą. Maryja i Józef zostali sami. Stoją chwilę w milczeniu)

MARYJA (zmartwionym głosem) My też musimy wyruszyć w drogę. Wszak urodziłeś się w

Betlejem. Ja jestem twoją żoną, a więc pójdę tam, gdzie ty się udasz.

JÓZEF Tak. Czeka nas wędrówka. Będzie nam ciężko, ale mam nadzieję, że z Bożą pomocą

uda nam się dotrzeć do celu. Chodźmy się przygotować.

(wychodzą. Cicha melodia kolędy)

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

NARRATOR (wchodzi na scenę i opowiada)

Wielu ludzi wędrowało w owe dni, by zapisać się zgodnie z wolą cesarza. Także Maryja i Józef

szli do Betlejem. Trudna to była droga. Maryja nie czuła się najlepiej. Po drodze spotkali

człowieka z osiołkiem i Maryja mogła większą część drogi siedzieć na grzbiecie zwierzęcia.

Niedaleko miasta ich drogi się rozeszły. Oto teraz zbliżają się do celu i marzą o noclegu w

zaciszu jakiegoś domu.

(narrator wychodzi. Na scenie pojawia się Maryja z Józefem. Józef podpiera się kijem podróżnym.

Idą powoli. Czasem przystają. Podczas gdy chodzą po scenie, z tyłu słychać śpiew - mel. Limahl

The Never Ending Story”)

Wieczór już, dwoje ludzi z wolna przed siebie wędruje

Ciemny mrok swym srebrzystym płaszczem otula świat cały

Już w półmroku pierwsze światła ognia w oknach lśnią,

Już przed nimi pierwszy betlejemski stoi dom.

Oto kres wędrówki, która trwała od kilku już dni

Będzie odpoczynek, jeśli ktoś zechce otworzyć drzwi.

(dobrzmiewa końcówka melodii. Maryja i Józef zatrzymują się)

MARYJA Mężu drogi. Brak mi siły. Odpocznijmy nieco.

JÓZEF Dobrze, ukochana żono. Przebyliśmy dziś długą drogę. Spocznij tu, a ja postaram się

o jakiś nocleg.

(Maryja siada na przydrożnym kamieniu, zaś Józef puka do drzwi pierwszego domu)

JÓZEF Hej! Dobrzy ludzie! Otwórzcie drzwi zmęczonym wędrowcom. Chcemy się ogrzać i

potrzebujemy niewielkiego kącika do spania.

GOSPODARZ (zaspanym głosem) Czego chcesz. Nie ma już miejsc! Idźcie dalej.

JÓZEF Użycz panie noclegu. Niewiasta jest słaba. Zimno jej i głodno. Nie ma już siły iść

dalej.

GOSPODARZ A zapłatę macie? Wszak samą prośbą niczego dzisiaj nie kupisz!

JÓZEF Wybacz panie, ale jesteśmy ubodzy. Mogę jednak odpracować nocleg. Jestem cieślą.

GOSPODARZ Phi! Takich w Betlejem dużo. Nie masz pieniędzy to śpij na dworze! Odejdź!

(zatrzaskuje drzwi. Józef idzie szukać dalej. Opuszcza scenę. W tym czasie zza sceny śpiew - mel.

BerlinTake my breath away)

Niebo rozgwieżdżone, niemal cale miasto śpi,

Idzie Józef drogą, puka do kolejnych drzwi.

Pyta: przyjacielu, czy nam jakiś kącik dasz,

Maryja zmęczona, w dłoniach swych ukryła twarz.

Czy ich przyjmie ktoś w tę noc pod dach da kąt

By narodził się \ ich syn \ nasz Pan \ i Król.

Serce cicho łka \ brak słów \ i łzy \ i ból.

(wraca Józef i bezradnie rozkłada ręce)

JÓZEF Przykro mi Maryjo. Pukałem do wielu domów. Wszędzie pełno gości, a i bez

pieniędzy trudno o dach nad głową. Co robić?

(Józef pomaga Maryi wstać. Na tle cichej muzyki idą dalej. Po chwili naprzeciw nich pojawia się

pasterz. Na ich widok zdziwiony przystaje)

JÓZEF Pokój z tobą dobry człowieku.

PASTERZ I z tobą mężu sprawiedliwy. A gdzie to po nocy zdążacie?

MARYJA Do Betlejem przyszliśmy na spis ludności. Szukamy noclegu.

PASTERZ (łapiąc się za głowę) Jakem Maciek, to niesłychane rzeczy słyszę. Na Boga, dyć to

właśnie minęliście ostatnią betlejemską chatę. Przed wami ino pola i łąki. Musicie

zawrócić.

JÓZEF (ze smutkiem) Zawrócić? Po co? Szukaliśmy dachu nad głową, ale brak miejsca.

Wszędzie pełno gości.

MACIEK No i pieniędzy każdy żąda. Wy widać niezasobni, tak jak my, pasterze. Biednych

nikt nie rad, bo na zapłatę liczyć nie można.

JÓZEF Prawdę powiadasz.

MACIEK I cóż zamierzacie teraz uczynić?

MARYJA Wypełnić wolę Bożą.

(pasterz przez chwilę w milczeniu drapie się w głowę rozglądając się dokoła)

MACIEK Szkoda, że moja chata daleko. Chętnie bym was ugościł. No i idę właśnie na łąkę

do mych braci pasterzy, gdzie owiec pilnujemy. Ale wiecie co? Mam pomysł.

Niedaleko jest stajenka. Pusta teraz. Ciepła, przytulna i siana jest w niej pod

dostatkiem. Dobrze się tam wyśpicie.

MARYJA Niech ci Bóg nagrodzi za twe dobre serce. Chodźmy Józefie. Spoczniemy tam, nim

dzień nadejdzie.

JÓZEF W stajence? Na sianie?

MARYJA Tak Józefie. Piękniejsza mi będzie stajenka, niż złote pałace i domy bogaczy.

MACIEK A macie co do jedzenia? Bo jeśli nie, to mam ze sobą chleb i kawał sera. Ot posiłek

pasterski. Chętnie się z wami podzielę.

JÓZEF (biorąc jedzenie) Dzięki ci, drogi Maćku, może kiedyś ci się odwdzięczymy. Chodźmy

moja kochana.

(Podaje Maryi ramię i powoli ruszają za pasterzem schodząc ze sceny. Gra cicha muzyka)

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

(przy „ognisku” dwaj pasterze grzeją się. W tym czasie w innym miejscu sceny trwa przygotowanie

szopki)

KUBA Ciemno jakoś, choć gwiazdy na niebie, a i w brzuchu burczy. Maciek coś nie wraca, a

miał przynieść jedzenie. Oj dostanie mu się, dostanie.

BARTEK A dyć Kubo spokojnie. Może gdzieś przystanął lub przy płocie jakimś zasnął. Wiesz,

co z niego za śpioch. Zamiast się złościć zaśpiewajmy naszą piosenkę.

(Śpiewają na przemian po dwie linijki tańcząc wokół ogniska mel. - dowolna w rytmie rap)

My jesteśmy pasterzami, niebo wznosi się nad nami

Przy ognisku się grzejemy, stada owiec pilnujemy.

I choć ciemno jest w około, przy ognisku jest wesoło

Chętnie czasem rapujemy, z dobrych żartów się śmiejemy.

Pasterz nigdy nie marudzi, zawsze dobry jest dla ludzi,

Nie ucieka też ze strachem, gdy mu niebo w nocy dachem.

W życiu różnie się powodzi, lecz jesteśmy jeszcze młodzi,

I choć często biedujemy, nigdy się nie poddajemy.

(wchodzi Maciek i patrzy ze zdziwieniem na kolegów)

MACIEK Dyć wrzeszczycie jakby się paliło. Chcecie ludzi pobudzić, czy owce przyprawić o

zawał?

(siada przy ognisku i grzeje się)

KUBA (podchodzi do Maćka) A ty śpiący królewiczu to gdzie po nocy łazisz! Jaśnie pan z ciebie,

że lektykę trzeba posłać? Gdzie masz jedzenie?

MACIEK (wstaje i rozkłada ręce) Miałem ci, miałem, ale szedłem i ...

KUBA (zdenerwowany) i zjadłem! (tupie nogami) Jak możesz być takim żarłokiem!?

BARTEK Dyć Kubo uspokój się i daj mu powiedzieć. Widzisz jak się Maciek speszył?

KUBA Dobra, mów. Ale słowami się nie najem.

MACIEK Siadajcie, to coś wam powiem (siadają) Otóż szedłem do was niosąc chleb i ser. Po

drodze spotkałem parę utrudzonych wędrowców.

BARTEK Pewnie na spis przybyli.

MACIEK Tak, ale byli już poza miastem. Noclegu szukali, ale nie znaleźli.

KUBA Chcieli spać na polu? No dobra. Ale co z tym jedzeniem.

MACIEK Byli głodni, więc im dałem.

KUBA (zły) Toś ty taki? Obcym dajesz, a o swoich zapominasz! A tam! (macha ręką) Idę spać. Do

rana jakoś wytrzymam. (kładzie się za ogniskiem)

MACIEK Dyć szkoda mi ich było. A niewiasta młoda i piękna. Chyba niebawem zostanie

matką.

BARTEK No i gdzie poszli spać? Mogłeś ich przyprowadzić tutaj. Byłoby im raźniej.

MACIEK Poszli do szopy za miastem. Pusto tam teraz. Siana mają dużo i na pewno dobrze się

tam wyśpią.

BARTEK Dobrze Maćku zrobiłeś. Aaale (ziewa) teraz pilnuj stada. Ja idę spać.

(Kładzie się obok Kuby. Maciek chodzi wokół ogniska)

NARRATOR (zza sceny)

Mijały minuty. Maciek cierpliwie stróżował, gdy wokół wszyscy spali. I wtedy w małej

szopce zdarzył się cud. Narodził się Boży Syn. Niebo zajaśniało światłem, a ciszę przeszył

niebiański chór Aniołów.

(zapala się światło. Muzyka - kolęda z płyty. Maciek pada wystraszony na kolana)

MACIEK Rany! Koniec świata! (żegna się) Niebo się wali! Chłopaki wstawajcie! (szarpie Bartka

i Kubę za rękaw)

KUBA (zaspany) Co ty Maciek? Dopierom zasnął. O, już dzień!? (przeciera oczy zdziwiony)

Rany! (zrywa się) Świat płonie! Bartek, wstawaj!

BARTEK (podnosi się) Czy ktoś świat podpalił? Chyba nie. Wiem. Dziadek mój mądry był i

mówił, że w księgach starych takąż noc opisano. Cud ma się w niej wydarzyć

niezwykły.

KUBA I wydarzył. Spójrzcie! (wchodzą Aniołowie) Ratunku, straszy! (chowie się za Bartka)

ANIOŁ I Nie bójcie się dobrzy ludzie.

ANIOŁ II Przynosimy wam wspaniałą nowinę.

ANIOŁ III Głoszoną już od wieków.

(śpiewają mel. - Wham! “Wake Me Up Before You Go-Go”)

Dziś się wydarzył w Betlejem cud, Król niebieski jest w szopce narodzony,

I choć przyszedł zbawić swój lud, w twardym żłobie na sianie jest położony.

Prędko chodźcie razem z nami, króla swego powitamy

I oddamy Panu chwałę, śpiew usłyszy niebo całe.

Chwalmy go, o Alleluja, gloria in Excelsis zaśpiewajmy.

Chwalmy Go, o Alleluja, witaj Królu nam. /2x

(odchodzą.)

KUBA Mesjasz się narodził

MACIEK W ubogiej stajence.

BARTEK Chodźmy do niego. Zanieśmy mu nasze dary (biorą kilka rzeczy i idą za Aniołami)

(kolęda „Wśród nocnej ciszy”)

SCENA IV - STAJENKA

NARRATOR (Obok stajenki, gdzie stoi Maryja z Józefem oraz Aniołowie. Pasterze klęczą.)

Oto stało się, co kilkaset lat wcześniej zapisano w księgach. Tej nocy maleńki Zbawiciel

przyszedł na świat. Choć królem nazwany, w ubogiej narodził się stajence, złożony na sianie.

Maryja z Józefem, choć zmęczeni, czuwają szczęśliwi nad swym synem. Przyszli już pierwsi

goście, oddając pokłon. Posłuchajmy, co mówią. (odsuwa się na bok)

BARTEK Bądź pozdrowiony, Panie, złożony w twardym żłobie.

KUBA A więc to ty jesteś obiecanym Mesjaszem o którym mówili kapłani? Czyż nasze oczy są

godne patrzeć na tego, o którym marzyli przodkowie?

MACIEK Mały i cichy jak baranek. Pozbawiony bogactwa. Dzięki ci za to, że tu jesteś.

Chcemy złożyć ci pokłon i nasze skromne dary.

BARTEK Mamy tu ciepły kożuszek i owcze mleko. Jesteśmy biedni, ale dajemy to, co mamy.

MARYJA Dzięki wam za to, pastuszkowie drodzy. Józefie, spójrz, kto tu podąża! Bogacze

jacyś? Może tylko przejazdem?

(wchodzą Trzej Królowie. Rozglądają się i wolno podchodzą w stronę żłóbka. Za sceną śpiew - mel.

Zdzisława Sośnicka - Aleja gwiazd)

Piasek i kurz unosi się, prosto spod stóp i kopyt koni

Droga męcząca dłuży się, pot spływa nam po skroni.

Jak długo jeszcze trzeba iść, by znaleźć się u celu,

Zobaczyć tam maleńki cud, o którym już mówiło wielu.

W Betlejem, gdzie narodził się mały Król, co zbawienie śle.

Ref. Za jedną z gwiazd, za jedną z gwiazd idziemy, Bóg wiedzie nas

I dary swe, dary Panu niesiemy, chwałę i cześć. /2x

(Królowie stają przed żłóbkiem i klękają)

KACPER Witaj Boże Dziecię. Długa droga nas tu wiodła. Twa gwiazda pokazała, gdzie iść.

Racz przyjąć mój pokłon i tę szkatułę ze złotem. (składa swój dar)

MELCHIOR W swoim kraju usłyszałem o Tobie, zbawco świata, więc wyruszyłem Cię ujrzeć.

Teraz przyjmij mój pokłon i te wonne kadzidło. (składa swój dar)

BALTAZAR I ja słyszałem o twej wielkości, królu mój. Gdzie są twe pałace i służba. Leżysz tu

na ziemi drżący z zimna. Składam ci pokłon i tę wonną mirrę i obiecuję, że po

powrocie do mego kraju opowiem o tobie moim rodakom. (składa swój dar)

NARRATOR A oto podążają do żłóbka inni goście, którzy idą za gwiazdą jak pasterze i

królowie.

(wchodzą uczniowie z tornistrami na plecach. Podchodzą i klękają przed żłóbkiem)

UCZENNICA Mała dziecino ze stajenki. Ludzi tu dużo, każdy z jakimś darem. Ja przyniosłam

ci moją pilność, dobre oceny i zapał do pracy. (ściąga tornister, kładzie na ziemi i

otwiera go) Tu mam też dla ciebie moją kochaną lalkę i książkę z bajkami, którą

mama czytała mi przed snem. O, mam też i jabłko, którego nie zdążyłam zjeść

dziś w szkole. To dla ciebie, mój mały Jezu. (Kładzie swe dary przed żłóbkiem)

UCZEŃ (z pochyloną głową) Boże Dziecię. Byłem dziś na wagarach, więc nic dobrego ze szkoły

nie mam. Ale nie przychodzę do ciebie z pustymi rękami. (otwiera tornister) Mam

braciszka Jest nieco większy od ciebie, ale z wielu rzeczy już powyrastał. Przyniosłem

ci kaftaniki, śpioszki, a nawet kilka pampersów, żeby ci było dobrze w tym zimnym

żłobie. Ale dziś chcę ci obiecać, że będę pilniejszym uczniem. (kładzie swe dary)

(po chwili wchodzi rodzina. Z przodu starsze małżeństwo, za nimi młodsze z dzieckiem. Zatrzymują

się przed żłóbkiem)

STARSZA PANI Pamiętasz? Mijają lata, przebyte drogi, tykające zegary, goniące nas do

przodu. Tyle razem przeszliśmy, tyle czasu minęło. Chyba już nic

piękniejszego nam w życiu się nie zdarzy. Tylko ta gwiazda pędząca przed

nami prowadzi nas do dziecka na sianie.

STARSZY PAN Daj rękę. Chodźmy do Betlejem ścieżką utarta przez proroków, pasterzy i

królów. Chodźmy razem uwierzyć w przeszłość, że on potrafi przywrócić nam

uśmiech z pierwszych fotografii. (klękają. Obok nich ich dzieci i wnuczek)

MATKA Przynosisz nam niebo w swych małych rączkach, od wieków rodziny oddają ci cześć.

My także niesiemy ci hołd i polską kolędę, i ten biały opłatek łamany przy stole w

wieczór wigilijny.

OJCIEC Przynosimy ci nasze życie rodzinne i miejsce dla ciebie w naszych domach.

Przynosimy Ci prośby polskich rodzin. Spraw, by nie było łez, by nikt nie błądził, a

dzieciom nigdy nie brakowało chleba i uśmiechu.

(dziecko kładzie przed żłóbkiem opłatek, kartki i bochenek chleba)

(wszyscy wstają)

ANIOŁ I Pokój wszystkim ludziom dobrej woli tu płynie.

ANIOŁ III Połączmy dłonie. Niech każdy ujrzy brata w drugim człowieku.

ANIOŁ I Biały obrus i biały opłatek w dłoniach. Przy wigilijnym stole płyną słowa życzeń i

śpiew kolędy.

ANIOŁ II Mały Jezus wszystkich dziś jednoczy.

ANIOŁ III Otwórzmy nasze serca na jego miłość.

(wszyscy biorą się za ręce i śpiewają mel. - Michał Wiśniewski „Powiedz”)

Przyniósł ludziom nadzieję i pokój, dzieli się tez miłością na świecie.

Radość gości w sercach, gasną żale, nienawiści i spory,

Niewidomi znów wzrok odzyskują, z łóżka nagle podnosi się chory.

I zaśpiewaj kolędę o Mesjaszu zrodzonym z Dziewicy

I zanieś dzisiaj te pieśń wszystkim ludziom na ziemi,

Że narodził się Pan, który przyniósł pokój nam.

(wszyscy aktorzy się kłaniają)

W jasełkach zamiast podanych piosenek można dobrać odpowiednie kolędy.

Opr. Mgr. Dariusz Nieora SSP Gałdowo

1



Wyszukiwarka