Wolni [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva


tytuł: Wolni (ang.: Free)

sequel do „Srebrnej tkaniny”

autor: FearlessDiva

tłumacz: Kaczalka i yami-no

link do oryginału: http://www.silververse.net/hp/free.htm

link do tłumaczenia: http://www.drarry.fora.pl/drarry,4/z-t-srebrna-tkanina-sequele,223-60.html

rating PG-17.

Od tłumaczy: Ostatni sequel, którego tłumaczenie, głównie z braku chęci, trwało nieco dłużej. Zarówno ja, jak i Yami-no uważamy, że cały cykl Fearless Divy powinien skończyć się na poprzednim kawałku. Ten już klimatycznie do reszty nie pasuje i długo się zastanawiałyśmy, czy go w ogóle przekładać. No ale skoro został napisany, to jest i tłumaczenie.

Samo opowiadanie nie jest złe, patrząc obiektywnie, to całkiem miłe pwp. Dla przyjemności czytania trzeba go tylko nie porównywać z samą „Srebrną tkaniną”.

Betowała w zastępstwie Evey Lasair, której bardzo, bardzo dziękuję za męczenie się z moim brakiem weny.

WOLNI

Kiedy Harry i Draco weszli do sypialni, świece zamigotały i rozległa się cicha muzyka.

— Roxy Music? — zaśmiał się Potter. — Trochę banalne, nie sądzisz?

— Zamknij się. — Malfoy klepnął go delikatnie w tył głowy. — Lubię ich. Tobie też się spodobają, zobaczysz.

Pociągnął go w stronę łóżka, gdzie znajdował się komplet czarnych, skórzanych kajdanek, przymocowanych już do kolumienek za pomocą krótkich łańcuchów i miękkich pętli.

— Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? — zapytał Draco poważnym tonem.

— Tak. To będzie doskonały test mojej samokontroli. Powinniśmy to zrobić.

— W porządku. Rozbierz się. — Potter wykonał polecenie. Trochę zawstydzające było to, że stał się twardy już od samego oczekiwania, ale Malfoy nie dokuczał mu, a jedynie obdarzył doceniającym spojrzeniem i uśmiechem. Z nocnej szafki wyjął mały, ozdobny, złoty puchar i wręczył go Harry'emu. — Dodałem substancji wzmacniającej doznania sensoryczne, by zneutralizować część znieczulających efektów działania inhibitorów magii. Powodują one jednak coś w rodzaju narkotycznych skutków ubocznych, trochę podobnych do tych po zażyciu mugolskiej ekstazy. Mógłbym je ograniczyć, ale przy testach ci się podobało, więc zostawiłem to bez zmian. Twoje magiczne zdolności zostaną stłumione całkowicie na co najmniej cztery godziny, jeśli oczywiście eliksir zadziała poprawnie. Zgadzasz się?

— Tak.

Harry wypił zawartość pucharu. Mikstura smakowała jak mieszanka trawy oraz pasty do podłóg i musowała niczym szampan. Potter skrzywił się i oddał Malfoyowi naczynie, a ten włożył je z powrotem do szuflady.

— Zacznie działać za około dziesięć minut. Połóż się.

Harry wykonał polecenie, a wtedy Draco ujął delikatnie jego prawy nadgarstek i zapiął wokół niego skórzany mankiet. To samo zrobił z drugim i przesunął się w stronę stóp.

— Kostki też musisz przywiązywać?

— Tak. Chcę, abyś był całkowicie unieruchomiony.

Potter zadrżał.

— Kiedy ty się rozbierzesz?

— Za chwilę. — Draco zapiął kajdanki na prawej kostce Harry'ego, przewinął łańcuch wokół dolnej ramy łóżka, po czym zamocował je do lewej nogi. Potter leżał teraz na narzucie w pozycji „rozpostartego orła”*, mogąc jedynie odrobinę poruszać kończynami, nie na tyle jednak, aby kogoś uderzyć czy kopnąć odpowiednio mocno i spowodować tym znaczące uszkodzenia. Malfoy przyglądał mu się z iskrą głodu w oczach. — Wyglądasz świetnie w ten sposób. Związany i bezbronny. Zawsze lubiłem, kiedy byłeś bezradny, a to nieczęsto się zdarza. — Potter ponownie zadrżał, więc Draco sięgnął po leżące na krześle, przygotowane wcześniej białe prześcieradło, rozłożył je i okrył nim Harry'ego. Była to prawdziwa, egipska bawełna, tkanina iście godna malfoyowskiej skóry. Przez ostatnie trzy lata Potter stał się bardzo przywiązany do jego upodobania w luksusie. — Mając na sobie to prześcieradło, wyglądasz jak grecki bóg — szepnął mu Draco do ucha. — Niczym związany Prometeusz. — Pochylił się i pocałował Harry'ego, ocierając się o jego udo. Dotyk wywołał przebiegające po skórze Pottera mrowienie.

— Mmm... Myślę, że eliksir zaczyna działać.

— Świetnie. — Draco całował go namiętnie przez długi czas, a skóra Harry'ego z każdą sekundą stawała się wrażliwsza, choć jednocześnie był dziwnie oderwany od rzeczywistości.

Draco usiadł na łóżku.

— Jakie wrażenia?

— Jak gdybym mógł czuć wszystko, a jednocześnie nie czuł niczego.

— Taka reakcja była do przewidzenia. Magiczny inhibitor zrywa twój magiczny związek ze światem, którego zwykle nie zauważasz, ponieważ istnieje stale, dlatego podświadomie czujesz się od wszystkiego oderwany. Za to składniki wzmacniające doznania sprawiają, że twoje ciało jest bardziej wrażliwe. Przyzwyczaisz się po kilku minutach i doznanie nie będzie już takie dziwne. — Pocałował go jeszcze raz i Harry czuł, jak jego ciało ociera się o Malfoya, próbując otrzymać więcej kontaktu.

Draco roześmiał się.

— Rzeczywiście, eliksir działa. Spróbuj rzucić jakieś zaklęcie.

Harry postarał się rozpiąć kajdanki, ale nic się nie wydarzyło.

— Jestem odcięty od magii — powiedział i zrozumiał, że przygnębiło go to bardziej, niż się spodziewał. — Działanie eliksiru na pewno minie z czasem?

Malfoy obdarzył go niebezpiecznym uśmieszkiem.

— Teraz już za późno, aby coś zmienić, prawda?

— Racja. — Harry wiedział, że Draco przetestował tę substancję na sobie i nie pozwoliłby, aby coś zadziałało nie tak, jak chciał, niemniej niepokój pozostał.

— Nie bój się. Za chwilę będziesz zbyt oszołomiony, żeby czymkolwiek się martwić.

Malfoy polizał jego szyję i Harry zadrżał.

— Jezu, tak jest dobrze. Niesamowicie. Zrób to jeszcze raz. — Draco dostosował się do polecenia i Potter poczuł, jak cała krew zbiera się pomiędzy jego nogami. Zakręciło mu się w głowie. Miał wrażenie, że mógłby dojść tylko od Draco, liżącego jego kark. — Jezu... — jęknął jeszcze raz.

— Mmm... przyjemnie, co? — Draco zabrzmiał na niezmiernie zadowolonego z siebie. — Na czarnym rynku mógłbym zbić na tym majątek. Oczywiście to zbyteczne, bo już go posiadam. Jestem geniuszem eliksirów.

— Och... Mmm... — Harry'emu nie pozostało nic, tylko zgodzić się, ponieważ Malfoy właśnie przesuwał swój język w dół jego klatki piersiowej. — Tak, jesteś niezwykle utalentowany. — Draco ugryzł jego sutek i Harry krzyknął cicho. — Jeśli zrobisz tak jeszcze raz, to za chwilę skończę.

— Więc może powinniśmy zaspokoić na moment twój głód.

Po tych słowach przesunął się w dół, jedną ręką odsuwając sobie z drogi prześcieradło, którego tarcie o skórę wyrywało jęki z ust Pottera. Kiedy erekcja Harry'ego znalazła się wreszcie w ustach kochanka, drgnął i doszedł niemal natychmiast, z trudnością łapiąc oddech, trzęsąc się jeszcze gwałtowniej i dużo dłużej niż zwykle.

— Och — westchnął, kiedy zapadł się już z powrotem w miękką kołdrę. — Draco... ciągle czuję się cudownie. Dotykaj mnie.

Malfoy przebiegł swoimi długimi, pełnymi wdzięku palcami wzdłuż ramienia Harry'ego, na co ten z zachwytem zamknął oczy.

— Ale jesteś zakręcony — powiedział Malfoy ze śmiechem i ponownie go pocałował. — Spróbuj jeszcze raz. Coś naprawdę prostego, na przykład Lumos.

Harry rozluźnił prawą dłoń, starając się skupić magię, której nie mógł wyczuć i wypowiedział zaklęcie. Nic się nie wydarzyło.

Draco kiwnął z zadowoleniem głową.

— W porządku. Wygląda na to, że zostałeś całkowicie odcięty. Jesteś gotowy, abym po niego poszedł?

— Tak.

Draco z powrotem naciągnął na Harry'ego prześcieradło, którego dotyk wyrwał z jego ust dźwięk przyjemności. Kiedy Malfoy przechodził obok leżącego na stole odtwarzacza CD, machnął ręką i wydobywające się z urządzenia tony stały się głośniejsze.

Gdy wyszedł, z powodu braku innych bodźców, muzyka opanowała umysł Harry'ego. Praktycznie mógł poczuć ją na skórze. Jego męskość drgnęła i ponownie zaczęła robić się twarda. Miał nadzieję, że Draco i ich gość, kimkolwiek był, nie każą mu czekać zbyt długo. Wreszcie zrozumiał, o co chodziło Malfoyowi, kiedy mówił, że muzyka mu się spodoba. Zastanawiał się, gdzie był, kiedy Draco testował na sobie eliksir i dlaczego na to nie patrzył. Wyobraził sobie swojego kochanka w pracowni, stającego się coraz bardziej pobudzonym w miarę jak mikstura zaczynała działać, pocierającego siebie przez robocze szaty, sięgającego pod nie, aby dotknąć...

Boże, naprawdę miał nadzieję, że wrócą jak najszybciej.

Szarpnął kajdankami, z ciekawości testując ich wytrzymałość. Skórzane obręcze przyjemnie potarły jego nadgarstki, ale łańcuchy wydawały się być bardzo mocne. Pociągnął jeszcze raz tylko po to, aby powtórzyć miłe doznanie. Jęk zadrgał mu w gardle, wysyłając rozkoszne dreszcze po całym ciele. Ponownie był boleśnie twardy. Ile czasu mogło zająć zejście na dół i aportowanie jednej osoby?

Sednem całego doświadczenia miało być przetestowanie zdolności Harry'ego do kontrolowania swej wściekłej zazdrości, ale teraz Potter czuł, że byłby wdzięczny, gdyby wydarzyło się cokolwiek, żeby tylko ktoś, ktokolwiek go dotknął. W tej chwili w zasadzie nie czuł się zazdrosny. Zdesperowany tak, ale nie zazdrosny.

I wtedy Draco wszedł do pokoju, więc Harry mógł zobaczyć, kogo ze sobą przyprowadził. Poczuł się tak, jakby ktoś przekręcił w nim zawór. Praktycznie nie był już świadom swojego ciała, a cudowne emocje, jakie jeszcze chwilę temu opanowały jego system nerwowy, odeszły bez śladu. Jedyne, co teraz istniało to palący, przepływający przez niego gniew.

— Pamiętasz Eliota, prawda, Harry? — zapytał Draco żartobliwie, ale z błyskiem okrucieństwa w oczach. Odwrócił się i pocałował mężczyznę, który w ciągu ostatnich trzech lat wcale nie stał się mniej atrakcyjny. Pocałunek był głęboki i Eliot zatopił się w nim, jakby była to najcudowniejsza rzecz, jakiej w życiu doświadczył.

Harry czuł, jak wokół niego unoszą się maleńkie iskierki magii, napędzając swą mocą jego mroczną zazdrość. Wyprostował prawą rękę i energia powoli, bardzo powoli, zaczęła się przy niej gromadzić.

Malfoy wyczuł przemieszczenie aury i odwrócił się szybko.

— Harry! — warknął. — Chciałeś tego, chciałeś się przetestować. To tylko eksperyment. Opanuj się.

Słowa te przełamały ślepą furię niczym zimny prysznic, ale pokonanie wściekłości kosztowało Harry'ego każdy gram jego woli. Aby się opanować, przywołał całą samokontrolę, jakiej nauczył się przez ostatnie trzy lata i, po pełnej napięcia chwili, magia odeszła.

— Lepiej. — Draco kiwnął głową i obrócił się do Eliota. — Już o tym rozmawialiśmy, ale chcę to powtórzyć jeszcze raz, przy Harrym, żeby wszystko było jasne. Jak widać, Potter jest związany. Dodatkowo zażył doświadczalny eliksir, który hamuje możliwość użycia magii. Generalnie nie powinien móc jej używać w ogóle, ale najwyraźniej wygląda na to, że przy odpowiedniej dawce złości nadal jest w stanie zaczerpnąć trochę mocy. To oczywiście nic w porównaniu z tym, do czego normalnie jest zdolny, ale Harry to niesamowicie potężny czarodziej. Nawet ułamek jego zwykłych możliwości mógłby być niebezpieczny. Na dodatek, z powodu metafizycznego uszkodzenia, jakie kiedyś przeżył, ma poważny problem z kontrolą własnych emocji. O ciebie jest wyjątkowo zazdrosny, co było głównym powodem, dla którego ci to zaproponowałem. Zrobiłem wszystko, abyśmy obaj byli bezpieczni, ale nie mogę zagwarantować stuprocentowej pewności. Zgadzasz się?

Eliot oblizał usta i spojrzał na Pottera wzrokiem posiadacza.

— Tak.

— Eliksir powoduje również wzmożoną wrażliwość sensoryczną i wzmacnia uczucie euforii. Właśnie teraz Harry jest wyjątkowo wrażliwy, więc powinieneś o tym pamiętać.

— Oczywiście — szepnął Eliot. Harry nie mógł zdecydować, czy jego drapieżne spojrzenie spowodowane jest podnieceniem czy złością. Szarpnął z frustracji kajdankami, ale wywołało to tylko dreszcze przyjemności. Teraz, gdy opuściła go już mroczna wściekłość, sygnały własnego ciała znowu zaczęły do niego docierać.

Malfoy rzucał między nimi spojrzenia z tak zadowoloną miną, iż Harry zapragnął go uderzyć. Wyglądał, jak gdyby w jego życiu jeszcze nigdy nic nie podobało mu się tak bardzo, jak obecna sytuacja. Jego oczy zabarwiły się na jednolity, ciemnoszary kolor, a źrenice rozszerzyły z pobudzenia i adrenaliny. Coś w okrutnym skrzywieniu warg przypomniało Potterowi Lucjusza albo Draco tej pamiętnej nocy w Manchesterze, gdy był tak bardzo wściekły i przerażający. Harry zadrżał, gniew wciąż przez niego przepływał, ale nawet dreszcz został odebrany przez jego ciało jako przyjemność. Ból między nogami powrócił, a plecy wygięły się odrobinę na znak jego własnej zgody.

Draco przełknął ślinę i odchrząknął.

— Eliot, bądź tak uprzejmy i pocałuj go.

— Z przyjemnością. — Brunet przemierzył pokój z gracją jaguara i wspiął się na łóżko wdzięczniej niż ktokolwiek inny, kogo Potter widział w całym swoim życiu, może z wyjątkiem Draco. Czuł wściekłość na Malfoya, że oddał go Eliotowi, ale był jednocześnie bardzo podniecony. Cały problem polegał na tym, że mężczyzna stanowił uosobienie piękna. Pod tyloma względami dużo lepiej pasował do Draco, niż Harry. I właśnie teraz on, nie Malfoy, przyszedł go posiąść, na co ciało Pottera wręcz krzyczało w akceptacji. Eliot klęknął nad nim, pochylił się i pocałował go, a jego usta smakowały niezwykle słodko. Harry uniósł biodra, aby potrzeć się o pośladki mężczyzny, i Boże, tak, uczucie nawet przez kilka warstw ubrań i prześcieradło było cudowne. Eliot przerwał pocałunek i lubieżnie oblizał wargi. Uśmiechnął się i zakołysał na Harrym, zszedł z łóżka, po czym podszedł do Malfoya niczym bohaterski zdobywca.

— Mmm... Draco... — Jego głos popłynął ponad dźwiękami muzyki, brzmiąc jak grzech owinięty w aksamit. — Twój chłopiec nie mógłby być piękniejszy, wiesz o tym, prawda? Delikatnie umięśniony, harmonijnie zbudowany. Cudowny. — Położył rękę na ramieniu Malfoya w geście zdecydowanie zbyt poufałym, jak na gust Pottera, i przez jakiś czas obaj zdawali się studiować Harry'ego.

— Potęga, piękno i szlachetność, wszystko w jednym ciele — zgodził się Draco. — Przez większość czasu. Ale dzisiaj wieczorem nie czujesz się specjalnie szlachetny, co, Harry? Ani szczególnie potężny. Choć nadal piękny. Być może nawet piękniejszy, leżąc tak bezradnie i jęcząc z potrzeby.

— Chcę go widzieć całego. — Szept Eliota był starannie wyważony, tak, aby sięgnął uszu Pottera. Harry po raz kolejny szarpnął łańcuchami we frustracji, przez co stał się jeszcze twardszy. — Mogę? Usuniesz prześcieradło?

— Co ty na to, Harry? To twoja ostatnia szansa, by się wycofać. Jak wiele zazdrości i przyjemności będziesz w stanie znieść? Zgadzasz się?

— Pieprzony, śmierciożerczy sukinsynu. Pokonaj swojego wewnętrznego sadystę i dopiero wtedy mów, że brakuje mi szlachetności. Ile koki wciągnąłeś, zanim go tu przyprowadziłeś?

Ale Malfoy tylko patrzył na niego z uśmiechem, który nie pozostawiał wątpliwości, jak okrutne są jego zamiary.

— Mój Boże, ile w tobie jadu. Myślę, że to zasługuje na karę, nie sadzisz, Eliot? — W oczach mężczyzny błysnęła zgoda, więc Draco pochylił się i pocałował go. Mokro, długo i nieprawdopodobnie gorąco. To był Malfoy w swojej najbardziej uwodzicielskiej wersji i Harry cierpiał, wyginał się i płonął w swoich łańcuchach. — Poza tym, Harry — kontynuował Draco niezmiennie niskim tonem — właśnie ty ze wszystkich ludzi najlepiej powinieneś wiedzieć, że wcale nie muszę ćpać, aby być sadystyczny. A teraz byłbyś łaskaw odpowiedzieć na pytanie? Zgadzasz się? Czy powinienem odesłać Eliota i pozwolić ci męczyć się, dopóki nie minie działanie eliksiru, czyli jeszcze przez jakieś trzy i pół godziny?

Część Pottera, która chciała rozerwać ich obu na strzępy, kawałek po kawałeczku, walczyła z tą, która pragnęła jedynie czyjegokolwiek dotyku. Eliot był piękny i w duecie z Draco stanowili najbardziej oszałamiającą torturę. Harry'emu kręciło się w głowie i był zdesperowany, ale ta odrobina zdrowych zmysłów, jaka jeszcze w nim pozostała, pragnęła walczyć. Chciał być w stanie stawić czoła prymitywnej pokusie i nie pozwolić, aby pochłonęła go ciemność.

— Zgadzam się — warknął.

— Świetnie — ucieszył się Eliot i po raz drugi przemierzył pokój. Tym razem jednak nie wszedł na łóżko, złapał jedynie za prześcieradło i zaczął je ściągać, wykonując przy tym ruchy trochę przypominające mugolskiego magika na scenie. Upuścił tkaninę na podłogę i westchnął. — Boże, on jest cudowny.

Malfoy także ruszył się z miejsca, rozpinając po drodze koszulę. Zanim doszedł do łóżka, zdążył zepchnąć ją z ramion i od razu zajął się spodniami. Poza nimi nie miał na sobie już nic, ani majtek, ani skarpet czy butów. Wszystkie jego ubrania spoczęły na podłodze, w charakterystycznej, nieułożonej stercie. Stał teraz całkowicie, oszałamiająco nagi. Jego skóra w świetle świec błyszczała niczym wypolerowana, a włosy lśniły. Harry zapomniał o Eliocie, w tej chwili był świadomy jedynie Draco. Podobnie, jak działo się to w ciągu ostatnich trzech lat. Za każdym razem, kiedy światło trafiało w te włosy, Harry zakochiwał się od nowa. Promienie odbijanego światła zdawały się celować prosto w Pottera, iskrząc mu się na skórze, i Draco nagle był blisko, klęcząc na łóżku, całując i znacząc palcami jego kość policzkową. Szepnął mu do ucha:

— Nie bój się, Harry. To ciebie kocham. Zawsze. Zawsze. Tylko pozwól... poddaj się.

Potter wygiął się w łuk, drżąc z przyjemności z powodu miękkiego głosu i próbując dostać się bliżej. Draco odepchnął go łagodnie, dotykając wszędzie tylko nie tam, gdzie Harry najbardziej tego potrzebował, choć i tak każda pieszczota wprawiała jego ciało w drżenie.

Leżał z zamkniętymi oczami, płynąc na burzowej fali rozkosznych doznań, gdy nagle zrozumiał, że ma na sobie dwie pary rąk. Otworzył oczy i zobaczył Eliota, teraz już także bez ubrania, z dłońmi wędrującymi zgodnie z dłońmi Draco.

Orgazm uderzył w niego tak niespodziewanie, że krzyknął, podczas gdy pozostali mężczyźni kontynuowali swoje pieszczoty. Kiedy roztrzęsiony opadł z powrotem na materac, Draco pocałował go długo i powoli, po czym usiadł obok i roześmiał się promiennie.

— Poprzednim razem, kiedy zafundowałem mu stosunek oralny, było identycznie — powiedział do Eliota. Brunet nie przestawał głaskać Harry'ego po twarzy, szyi i ramionach, choć teraz kontakt nie był już tak morderczo seksualny, raczej zmysłowo przyjemny.

— Boże, co ty mu dałeś? — zapytał Malfoya.

— Mówiłem ci, miksturę mojej własnej produkcji. Ja, mój drogi, jestem w tej dziedzinie geniuszem.

— Aroganckim i sadystycznym — powiedział Potter tak cicho, że ledwo sam siebie usłyszał. Mimo to obaj mężczyźni roześmiali się.

— Eliot. — Nie otwierając oczu, Harry wyczuł w głosie Malfoya wyrachowanie. Draco brzmiał niemalże tak, jakby mruczał. — Wiesz, jak ty i Harry pięknie razem wyglądacie?

— Niczym dwa elementy tego samego zbioru, jak sądzę. Pieprzyłeś mnie tylko dlatego, że tak bardzo go przypominam. Zrozumiałem to na tym przeklętym przyjęciu, gdy tylko go zobaczyłem. — Mimo treści wypowiadanych słów, w tonie Eliota nie słychać było zmartwienia. Jego głos był ociężały od żądzy, brzmiał jak u człowieka, który bardzo czegoś pragnie, ale jest skłonny czekać na swoją kolej.

— Nie tylko dlatego. Częściowo też z powodu twojego własnego uroku. Stanowilibyście cudowną parę. — Słowa Malfoya przepływały przez Harry'ego. Wiedział, że sytuacja, w której jego kochanek prawi komplementy innemu mężczyźnie, do tego właśnie jego rywalowi, zdenerwowałby go. Gniew nadal w nim tkwił, gdzieś tam, w zakamarkach jego umysłu, ale nie miał już nad nim władzy. — Będziesz dla mnie pobłażliwy? — Harry nie był pewien, do którego z nich skierowane zostało to pytanie.

— Co chciałbyś, żebym zrobił? — Głos Eliota był niczym pokusa wyrzeźbiona w dźwięku, jak uosobienie każdej, nieosiągalnej fantazji.

— Pocałuj go.

Czyste pragnienie w tonie Draco sprawiło, że przez ciało Harry'ego ponownie zaczęły przebiegać smugi gorąca. Nie był w stanie wyobrazić sobie, skąd mógłby wziąć energię na kolejne uniesienie. Wzmożone doznania sensoryczne? Eliksir działał już bardziej jak afrodyzjak.

Ale wtedy wargi Eliota znalazły się na jego własnych i wszelkie myśli odpłynęły.

Draco był jedynym mężczyzną, którego Harry kiedykolwiek pocałował. I teraz, kiedy już nie kipiał z wściekłości, mógł zwrócić uwagę na różnice w sposobie, w jaki żar gromadzi się w jego pachwinie. Być może nie czuł aż tak wielkich emocji, niemniej fizyczna potrzeba okazała się równie silna. Usłyszał, jak Draco jęknął niskim głosem i to obudziło jego ospałą po niedawnym orgazmie krew. To było niemożliwe, a jednak czuł, że znowu robi się twardy. Chciał zacisnąć pięść na włosach Eliota, poznać, jak to jest, gdy te czarne pasma będą przesuwały się pomiędzy jego palcami, ale ręce oczywiście nadal miał związane.

Oddech Draco musnął jego ucho.

— Wyglądacie razem tak gorąco. Mój własny, prywatny, oszałamiający harem. Chcę widzieć, jak on cię pieprzy. Zgódź się, Harry. Początkowo planowałem, że to ty patrzysz na mnie z nim, miałem spróbować doprowadzić cię do szału, sprawdzić, jak dobrze potrafisz się kontrolować, ale razem wyglądacie tak pięknie. Chcę obserwować, jak mu się oddajesz. Chce tu siedzieć i widzieć to nawiedzone, nieobecne spojrzenie twoich oczu na moment przed tym, jak dochodzisz. Chcę tutaj ciebie, zbawcę czarodziejskiego świata, całkowicie zepsutego i jęczącego jak dziwka pod innym mężczyzną tylko dlatego, że cię o to poprosiłem. Harry, powiedz tak.

Eliot, który bez wątpienia słyszał każde słowo, odsunął się i wpatrywał w Harry'ego oczyma przepełnionymi pożądaniem.

— Tak — wydyszał Harry. — Tak. Tak.

Źrenice Draco zapałały żądzą.

— Tak.

Eliot wyciągnął rękę i objął dłonią policzek Malfoya.

— Mów do mnie, kiedy będą go pieprzył. Mów, jak cudownie wyglądamy, jak bardzo podnieca cię nasz widok.

— Kurwa, tak — szepnął Draco. Pochylił się i pocałował Eliota. Jeśli jakaś cząstka Harry'ego cierpiała z tego powodu, to piękno tego widoku wręcz budziło podziw. Potter zaczął się zastanawiać, czy on z Malfoyem wyglądają równie zdumiewająco podczas pocałunku, ale wtedy obaj mężczyźni odsunęli się od siebie i spojrzeli na niego z tak rozpustnym i władczym wyrazem oczu, że Harry'ego naszły wątpliwości, czy przeżyje tę noc. Śmierć z powodu seksualnego wyczerpania, z dwoma super sprawnymi mężczyznami w łóżku, nie była wcale takim złym sposobem na opuszczenie tego świata. Miał tylko nadzieję, że nie zapomną go rozwiązać, zanim pojawią się dziennikarze.

Draco oparł się o zagłówek, z ręką Harry'ego pod plecami.

— Eliot, dotykaj go. Po całym ciele. Pocałuj, poliż, ocieraj się o niego. Widzisz, jaki jest cudowny? Jaki bezradny? Wykorzystaj to.

— Mmm... tak, Boże, tak... — Mężczyzna zajął miejsce między rozwartymi udami Pottera i zaczął ustami wytyczać ścieżkę w dół jego szyi, tylko nieznacznie trąc o siebie ich erekcje i sprawiając tym, że kości Harry'ego topniały.

— Spójrz na Draco — powiedział Eliot między pocałunkami. — Jego tęczówki zrobiły się jednolicie szare, pewnie jest tak twardy, że ledwie może to znieść, prawda? Czy to jest właśnie to głodne spojrzenie w oczach? — Przez Harry'ego przebiegły iskry zazdrości, że Eliot tak dobrze wie, jak wygląda Malfoy, kiedy znajduje się na krawędzi, ale zrobił to, o co prosił mężczyzna.

— Tak — odpowiedział urywanym głosem. — Wygląda, jakby chciał nas pożreć. — A potem wygiął się w stronę szczupłego, gładkiego ciała kochanka, gdyż niesamowicie seksownie i nieprzyzwoicie było widzieć emocje w oczach Draco właśnie z powodu tego, co robił z Eliotem. Sam był niesamowicie twardy, a dotyk skóry drugiego mężczyzny wywoływał na nim tak przyjemne wrażenie. — Powiedz nam, Draco. To też chcę usłyszeć.

— Och. — Nieregularny oddech Malfoya sprawił, że Harry ponownie szarpnął się w kierunku Eliota. Zamknął oczy, ale mógł wyczuć, jak lewa ręka Draco wędruje w dół, aby pieścić samego siebie.

— To jest jak... — zaśmiał się — ...jak gdyby ziścił się sen. — Harry także się roześmiał, głosem nie mniej drżącym niż Draco. Dzielili między sobą żart, którego nie mogliby wyjaśnić. — Kurwa, to takie podniecające. Twoja twarz, Harry, taka zarumieniona od wszystkich tych orgazmów, które dzisiaj miałeś, jakby cała krew znalazła się tuż pod powierzchnią skóry. Cudowny. Bezwstydny. I ciało Eliota na tobie, jesteście jak heban i pergamin. Jego oczy w świetle świec błyszczą czystym błękitem i on tak bardzo cię chce, Harry. Zrobi wszystko, żeby tylko mięć cię teraz, widzę to na jego twarzy. To właśnie ciebie pragnie, nie mnie.

Malfoy oderwał dłoń od siebie i machnął ręką. Szuflada nocnego stolika otwarła się i wyleciał z niej mały flakonik.

Oczy Eliota rozwarły się w zdziwieniu.

— Widziałem, jak robi to Janice, ale nigdy bez różdżki.

— Harry uczył mnie kilku rzeczy. — Draco wręczył mężczyźnie buteleczkę. — Przygotuj go, otwórz. Będzie się wił pod twoimi palcami jak wąż. Spójrz na jego oczy, zobacz, jak niemal się żarzą, jak błyszczą zielenią. Jest na ciebie taki gotowy.

— Jezu Chryste — jęknął Eliot. Nalał odrobinę płynu na palce i zaczął przygotowania. Harry niemal doszedł od samego dotknięcia. Wygiął plecy w łuk i poderwał się z materaca, ale udało mu się jeszcze powiedzieć:

— Nie przestawaj... Więcej... Tak, Boże, tak...

Więc Eliot kontynuował, a łagodny, spokojny głos Malfoya nieprzerwanie instruował, jak szybko i jak mocno powinien poruszać palcami, jak gorący widok razem stanowili.

Nie upłynęło zbyt dużo czasu, gdy Draco położył rękę na ramieniu mężczyzny, aby go zatrzymać.

— Teraz przygotuj siebie.

Oddech Eliota stał się szybki i płytki.

— Prezerwatywa.

— Są zaklęcia...

— Wolałbym prezerwatywę, jeśli nie masz nic przeciwko.

Harry nie musiał patrzeć, aby wiedzieć, że na twarzy Malfoya pojawił się wyraz pokrętnej wesołości.

— W porządku — powiedział.

Rozległ się szeleszczący dźwięk i Potter domyślił się, że Draco musiał wyczarować prezerwatywę za pomocą magii bezróżdżkowej, ponieważ nie trzymali ich w domu.

Malfoy naprawdę stawał się w tym coraz lepszy.

Eliot rozerwał opakowanie, ale Harry nie otworzył oczu. Wiedział, że gdyby zobaczył teraz Draco z dłonią na własnej erekcji, byłoby po wszystkim, a chciał kontynuować pokaz. Eliot najpierw pocałował go, a potem w niego wszedł i doznania opanowały Harry'ego, przepływając po całej skórze. Gdy mężczyzna zaczął się poruszać, płomień w jego ciele urósł do prawdziwego pożaru.

— Tak, mocniej, pieprz go mocniej, Eliot. Głębiej. Harry, powiedz, jak bardzo ci się to podoba.

Potter uniósł powieki i złapał spojrzenie Draco.

— Och, nie możesz. Nie możesz mówić, bo czujesz, jakbyś pieprzył się każdym centymetrem ciała. — Jego głos przeszedł w syczące sapanie i Harry wybuchnął niczym fajerwerki, mimo że nikt nawet nie dotknął jego penisa.

Gwałtowny szczyt kochanka widocznie doprowadził Eliota do ostateczności, gdyż mężczyzna krzyknął i zaczął drżeć. Trwał w tym stanie przez, zdawałoby się, nieskończenie długi czas, zanim spocony i lepki opadł na ciało kochanka.

Harry na kilka chwil podryfował w płytki sen, ale obudziły go ruchy mężczyzny. Wiedział, że Draco podał Eliotowi flanelę, aby ich wyczyścił, choć był tego ledwie świadom.

Mężczyźni ułożyli się po obu jego stronach i przytulili tak blisko, że nie potrzebował prześcieradła. Mógł wyczuć wzniesienie Draco przy swoim udzie i wiedział, że to tylko chwilowe wytchnienie. Nie myślał jednak, że jest gotowy na kolejny raz. Nawet cudownie działający eliksir Malfoya nie byłby w stanie temu podołać.

Eliot pochylił się, aby pocałować Harry'ego delikatnie.

— Myślę, że twój mężczyzna lada chwila będzie pieprzył mnie jak szalony — szepnął. — Masz coś przeciwko? — Ciasny węzeł zazdrości utworzył się w jego żołądku, ale po kilku sekundach i kilku oddechach Harry poczuł, że się rozpuszcza.

— Sądzę, że nie. Nie.

Draco także go pocałował, łagodnie i pocieszająco.

— Jak twoje ręce? — zapytał.

— W porządku. Zabaw się, a potem możesz mnie uwolnić. Jeśli wcześniej sam tego nie zrobię.

Malfoy pocałował Harry'ego ponownie, tym razem zdecydowanie namiętniej.

— Harry — szepnął w jego szyję. — Jestem taki twardy. Was dwóch razem było najgorętszym widokiem, jaki kiedykolwiek w życiu widziałem. Niczym poemat, niczym ofiara krwi. — Otarł się o udo kochanka, wywołując tym na jego skórze niewielkie mrowienie. — Chcę, żebyś obserwował mnie i Eliota. Patrzył, jak przejrzysta staje się jego twarz, kiedy dochodzi. Oglądał, jak się poci. Jak moje oczy rozszerzają się, gdy przekraczam granicę, choć to nie będzie dokładnie tak, jak z tobą. Ale sadzę, że widok sprawi ci przyjemność, jeśli będziesz potrafił spojrzeć na to przez pryzmat krwi, potu i ciała, a nie ciemności w tobie.

Jeżeli w Harrym pozostałaby choć odrobina energii, ta krótka przemowa doprowadziłaby go do wściekłości. Ale nie miał siły i to wystarczyło, aby poskromić w nim potwora zazdrości i zmusić go, żeby z zainteresowaniem patrzył, jak Draco zbliżył się do Eliota.

Pocałował go, a jasne i czarne kosmyki splątały się ze sobą.

— Harry nas obserwuje, Eliot — szepnął. — Będę pieprzył cię tak mocno, a on wszystko zobaczy.

Potter patrzył, jak źrenice mężczyzny poszerzają się i wiedział, że w tej chwili widzi dokładnie to, co Draco: czyste, erotyczne piękno. Malfoy całował go, lizał i dotykał, a Harry nie mógł nie przyznać, że widok był oszałamiający. Chciał się do nich zbliżyć i dotknąć ich właśnie wtedy, gdy wyprawiali te niesamowite rzeczy, nad którymi, z powodu wyczerpania, nie był w stanie się zastanawiać.

Draco przesunął się w dół ciała kochanka i zaczął pobudzać go ustami, na co Eliot zareagował zaskakująco entuzjastycznie, po czym wyczarował kolejną prezerwatywę i odnalazł buteleczkę z nawilżaczem. Kiedy palce Malfoya poruszały się, Harry poczuł, że wrażenie oderwania zaczyna mijać. Nagle miał świadomość istnienia łóżka pod sobą, w swojej głowie, we wnętrzu ciała, czy jak by tego nie określić, nie tylko z powodu dotyku na skórze. Ciemność też tam była, wyczekując tak, jak robiła to zawsze, ale już go nie przytłaczała. Draco i Eliot emanowali taką jasnością. Harry zdawał sobie sprawę z ucisku kajdanek na nadgarstkach i wiedział, że może się od nich uwolnić jedynie przy niewielkim wysiłku, a potem dotknąć Eliota i pocałować Draco. Więc zrobił to. Podobnie postąpił z więzami na nogach i zanim pomyślał, już pochylał się w stronę dwóch mężczyzn.

W oczach Malfoya zabłysło coś więcej niż strach, ale Harry uspokoił go.

— Wszystko w porządku. Eliksir przestał działać wcześniej, ale czuję się dobrze. Tylko muszę cię dotknąć. Mogę?

Draco spojrzał na Eliota, który kiwnął głową, po czym pocałował Harry'ego czule.

— Oczywiście. — Przesunęli się trochę, aby zrobić więcej miejsca. Potter położył się na boku obok nich i zaczął ich głaskać. Draco nałożył prezerwatywę i wręczył Harry'emu buteleczkę. — Przygotujesz mnie, kochany? — Harry uśmiechnął się sennie i spełnił prośbę. Oczy Malfoya zamknęły się z zachwytu, gdy poczuł przesuwające się po nim palce. — Mógłbym skończyć tylko z powodu twojego dotyku. Czekam już tak długo.

Eliot roześmiał się. Objął Draco nogami i przyciągnął do siebie, po czym naprowadził dłonią. Kiedy kochanek w niego wchodził, jęknął przeciągle.

— Boże, jak cudownie.

Harry pochylił się, aby go pocałować, podczas gdy Draco poruszał się w nim, początkowo w powolnym rytmie. Wiedział jednak, że nie potrwa to długo.

— Przepraszam — szepnął. — Muszę...

Jego ruchy stały się szybsze. Gdy pragnienie przejęło nad nim kontrolę, przeklinając, złapał Harry'ego za ramię i przyspieszył.

Eliot jęknął zachęcająco, wiec Draco zaczął wchodzić w niego mocniej, aż do chwili, gdy spełnienie wzięło go w swoje objęcia. Jego oczy były szeroko otwarte i nieskupione, dopóki nie spojrzał na Harry'ego. Z uśmiechem opadł na moment na Eliota, jedną dłonią głaszcząc jego udo, podczas gdy drugą zanurzył we włosach Pottera. Po krótkim odpoczynku przesunął się w dół i wkrótce Eliot dołączył do wyczerpanego kompletu.

Draco ułożył się po drugiej stronie Harry'ego. Eliot naciągnął na nich prześcieradło i westchnął uszczęśliwiony.

— To było najlepsze pieprzenie mojego życia.

Malfoy zaśmiał się i pocałował Harry'ego w czoło.

Kiedy Potter odpływał, ciemność wydawała się być bardzo, bardzo daleko. Już na granicy snu i jawy uświadomił sobie, że czuje się wolny.

***

*spread-eagle — klasyczna pozycja miłosna, tu jednak w wersji lekko zmodyfikowanej

KONIEC



Wyszukiwarka