Świat jest dźwiękiem
Żyjąc w świecie, który tonie w powodzi obrazów - reklam, filmów, gazet - nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo na nasze życie wpływają dźwięki i muzyka. Nie potrafimy już słuchać w odpowiedni sposób. Ale dźwięki przenikają nas i nasze otoczenie, niszcząc i tworząc, wywołując choroby i uzdrawiając. Starożytni szamani doskonale znali potęgę dźwięków i umieli ją wykorzystać. My też możemy.
W krajach starożytnego wschodu - Chinach czy Indiach - dźwięk odgrywał ogromną rolę w życiu religijnym i codziennym. W koncepcji bramińskiej sprzed kilku tysięcy lat świat jawi się jako dźwięk. W Chinach muzyka była nierozerwalnie związana z religią i filozofią. Uważano, że niewiele sił może dorównać potędze dźwięku. Muzyka niezgodna z siłami natury może doprowadzić do kataklizmów, a nawet do upadku cywilizacji. Gdy jednak jest podporządkowana zasadom Tao (prawom rządzącym kosmosem), jest źródłem ładu i harmonii. Muzyka powinna pomagać w utrzymywaniu równowagi między siłami jang i jin.
Nic więc dziwnego, że czystością muzyki zajmował się specjalny państwowy urząd. Każdy instrument w Państwie Środka był strojony za pomocą urzędowego kamertonu. Strojenie zaś uzależniano od pór roku. Najwyższa tonacja dominowała w czasie przesilenia letniego (21 czerwca), a najniższa - w dniu przesilenia zimowego (21 grudnia). Zwracano też uwagę na barwę instrumentu (osiem podstawowych barw zależało od pory roku, w której instrument był robiony, a także od materiału, z którego go wykonywano). Największą siłę wibracji przypisywano dzwonom, gongom i bębnom.
Chińczycy wiedzieli, że dźwięki mogą leczyć, ale i niszczyć - zrobili nawet spis "dźwięków zakazanych", których używanie mogło przynieść szkodę zarówno człowiekowi, jak i całemu państwu.
Alikwoty - muzyka bogów
Niejednokrotnie, słuchając muzyki, czujemy przenikające nas wibracje. Jeśli wpływają na nas kojąco, jeśli pod ich wpływem doznajemy wizji lub nachodzą nas miłe wspomnienia, to znak, że jesteśmy pod działaniem alikwot - najbardziej tajemniczych dźwięków, jakie zna człowiek.
Alikwoty to - technicznie rzecz biorąc - tony harmoniczne będące częścią składową dźwięku o różnej częstotliwości, a ich częstotliwość drgań jest wielokrotnością liczby drgań najniższego składnika dźwięku, który sprawia, że słyszymy ów dźwięk. Kolejne alikwoty są wyższe od tonu podstawowego i układają się w ciągi dźwięków. Alikwoty możemy uzyskać, grając na instrumentach dętych i strunowych.
Tajemnica alikwotów tkwi w ich oddziaływaniu na organizm człowieka i na jego podświadomość. Prawdopodobnie ma to wiele wspólnego ze specyficznymi częstotliwościami drgań, które drażniąc zakończenia nerwowe i docierając do mózgu, pobudzają najgłębsze warstwy psychiki słuchacza. Amerykańscy terapeuci zaczęli ostatnio wykorzystywać dźwięki alikwotyczne do leczenia dolegliwości na tle nerwowym. W swojej pracy mają wielkiego sprzymierzeńca - didgeridoo.
Didgeridoo jest jednym z najstarszych instrumentów muzycznych świata. Jego wynalazcami byli Aborygeni z północnej Australii. Dawno temu robili go, drążąc dziurę w pniu drzewa. Didgeridoo było podstawowym instrumentem w pracy każdego szamana. Aborygeni wiedzieli bowiem - pewnie nauczeni doświadczeniem - że dźwięki wydobywające się z tego niezwykłego instrumentu oddziałują na psychikę człowieka, a także potrafią leczyć dzięki przenikającym całe ciało chorego potężnym wibracjom. Owe wibracje usuwają blokady energetyczne w ciele człowieka, przywracając organizmowi równowagę i harmonię.
Wiedzę aborygeńskich szamanów wykorzystuje się już od kilku lat na Zachodzie. Terapia dźwiękami didgeridoo daje doskonałe rezultaty w przypadkach ciężko upośledzonych umysłowo dzieci i osób chorych na stwardnienie rozsiane.
Harmonia sfer niebieskich
Ideę harmonii sfer niebieskich opisał po raz pierwszy XVII-wieczny matematyk i astronom Johannes Kepler w swoim dziele "Harmonices mundi libri V". Opisane przez niego proporcje odległości eliptycznych torów obiegu planet wokół Słońca odpowiadają proporcjom w łańcuchu alikwotów. Był to pierwszy sygnał mówiący o tym, że wszechświat - zarówno w skali makro jak i mikro - przepełniony jest wibracjami o uporządkowanych zasadach harmonicznych. Co więcej, wszystko jest zbudowane zgodnie z tymi zasadami. W skali makrokosmosu naukowcom, prof. Willie Ruffowi i prof. Johnowi Rodgersowi z Uniwersytetu w Yale, udało się za pomocą obliczeń Keplera stworzyć muzyczne odpowiedniki planet. Częstotliwość dźwięku charakterystyczna dla danej planety może być obliczona na podstawie jej obrotów dookoła osi. To dziwne, ale już starożytni myśliciele, jak Platon i Ptolemeusz, uważali, że istnieje ścisły związek między proporcjami orbit planetarnych a stosunkami dźwięków w muzyce.
Dzięki badaniom niemieckiego muzykologa Wilfrieda Krźgera i francuskiego fizyka atomowego Jeana E. Charona wiemy też, że i mikrokosmos wypełniony jest dźwiękami. Badaczom tym udało się odkryć proporcje zgodne z zasadami harmonii w atomach wielu pierwiastków oraz w nitkach DNA i RNA. Na przykład osiem protonów atomu wodoru - podstawowego składnika przyrody - odpowiada gamie durowej - podstawowemu składnikowi muzyki.
Jak widać, te same prawa harmonii dotyczą zarówno planet i gwiazd, jak i atomów, genów, komórek... Prof. Rudolf Haase i muzykolog Hans Kayser znaleźli odpowiedniki zasad harmonicznych w fizyce, arytmetyce, akustyce, geometrii, a także w tekstach objawionych różnych religii.
Nie powinniśmy zatem wątpić w prawdziwość słów z Ewangelii według Św. Jana: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo".
Ewa Ray
Dźwięk zabija!
Nasz zmysł słuchu odbiera dźwięki o częstotliwościach od 16 drgań na sekundę (oznaczamy to jako 16 Hz) do 20 000 drgań na sekundę (20 000 Hz lub w skrócie 20 KHz). Wszystkie dźwięki leżące powyżej i poniżej tych częstotliwości są dla człowieka niesłyszalne. Doskonale odbierają je natomiast niektóre zwierzęta. Na przykład myszy, koty i nietoperze słyszą ultradźwięki o częstotliwości powyżej 20 KHz, z kolei psy odbierają poddźwięki o częstotliwościach nawet poniżej 10 Hz. Istnieją nawet specjalne gwizdki poddźwiękowe dla psów policyjnych. Wydawanych przez nie sygnałów ludzie nie słyszą.
Najbardziej tajemniczym pasmem dźwiękowym są hiperdźwięki o częstotliwościach powyżej 100 MHz - milionów drgań na sekundę, a nawet 30 GHz - miliardów drgań na sekundę. Hiperdźwięki można wykrywać za pomocą bardzo skomplikowanych technik. Niektórzy specjalnie przeszkoleni radiesteci też potrafią je wykryć. Obecność hiperdźwięków w atmosferze ziemskiej wiąże się z obecnością tajemniczej "sieci Wilka" (patrz nr. 10/98 "Gwiazdy mówią"). To właśnie w zakresie tych dziwnych częstotliwości mieści się "wojskowa magia dźwięków".
Wiele osób w ubiegłych latach zapewne obserwowało transmitowane z Moskwy co roku, w dniu 7 listopada, parady wojskowe. Mało kto jednak zwracał uwagę na mały wojskowy łazik, który bezpośrednio przed defiladą "sprawdzał trasę". Komu przyszłoby do głowy, że wiózł on pracujący nadajnik fal dźwiękowych o specjalnej częstotliwości w zakresie infradźwięków (poniżej 8 Hz), wpływających uspokajająco na otaczający tłum i wyciszający jego ewentualne, negatywne emocje na okres około dwóch godzin. (Swoją drogą dobrze by było, gdyby przed meczem piłki nożnej taki "ruski samochodzik" przejechał wokół trybun.)
Wojskowa magia dźwięków
Mówi się, że w czasie pierwszej wojny zdarzył się wypadek. Po nowym, pięknym, metalowym moście maszerował pułk piechoty. Żołnierze ochoczo wybijali rytmicznie nogami takt marsza. Nagle most zaczął drżeć i... runął. Sprawił to rezonans. Rytmiczne uderzanie setek nóg przeniosło się na strukturę mostu, powodując wytworzenie się wibracji, które doprowadziły do rozsypania się metalu. Być może jest to tylko legenda. Natomiast 7.listopada 1940 roku w Tacoma Narrows (USA) rzeczywiście zjawisko rezonansu doprowadziło do zawalenia się nowo wybudowanego mostu - sprawił to niezbyt silny wiatr, którego częstotliwość współgrała z mechanicznymi naprężeniami konstrukcji.
Zjawisko rezonansu akustycznego może mieć zarówno dobroczynny wpływ (np. na stymulację czakramów), jak i negatywny, który może być wykorzystywany do niszczenia. Zjawiska rezonansowe stosują już od dawna konstruktorzy broni. I to najdziwniejszej...
Z Biblii znamy historię Jerycha, którego mury obronne runęły podczas wygrywania przez armię Jozuego straszliwej melodii na trąbach. Różni badacze podają różny sens tej historii. Ale jedna z najbardziej prawdopodobnych odpowiedzi na pytanie: "Jak to było możliwe?" brzmi: rezonans akustyczny. Zwłaszcza że stosunkowo niedawne udokumentowane wydarzenia potwierdzają tę teorię.
W latach 50. naszego stulecia, podczas zajmowania Tybetu przez armię chińską, żołnierze likwidowali istniejące w stolicy - Lhassie - liczne klasztory lamaickie. Jednemu tylko, należącemu do tzw. czarnej sekty buddyzmu tantrycznego nie potrafiono początkowo dać rady.
Ten odłam buddyzmu znany jest ze znakomitej znajomości magii. A magia, jak wiadomo, jest tylko praktycznym zastosowaniem praw natury nie znanych szerszemu ogółowi. Kilka razy bataliony piechoty armii chińskiej podchodziły pod klasztor i tyleż razy przeraźliwe dźwięki trąb mnichów powodowały, że żołnierze rzucali broń i uciekali w popłochu. Po paru dniach sprowadzono więc trzy czołgi. Wtedy na mury klasztoru wyszli muzycy wydający za pomocą dziwnych instrumentów dźwięki basowe, niezwykle niskie, chwilami wręcz niesłyszalne. Nagle pierwszy nacierający czołg znikł, drugi rozsypał się w kawałki, a trzeci... zawrócił i uciekł. Przypadek ten opisany był przez wielu zachodnioeuropejskich korespondentów, obecnych wówczas w Lhassie.
Nowoczesna wojenna magia dźwięków potrafi za pomocą np. kierowanych wiązek ultradźwięków o odpowiedniej częstotliwości na przykład "skleić" tłoki silników lecących samolotów z łatwym do przewidzenia skutkiem.
Uważaj na to, czego słuchasz...
Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, iż nieustannie jesteśmy sterowani za pomocą określonych dźwięków, np. łatwo wpadających w ucho melodii. Niektórym wyrobom przemysłowym reklamowanym na ekranach telewizyjnych również towarzyszą określone melodie. Komu przyjdzie do głowy, że ich składowe mają poziom drgań osłabiający wolę widza i wzmagający chęć kupienia akurat tego produktu? Tego typu oddziaływanie na klienta jest właściwie zabronione - zwłaszcza tzw. reklama podprogowa - ale miła muzyka, kojarząca się nam rozkosznie z danym proszkiem do prania czy kawą nie jest uważana za przestępstwo, a jedynie za dzieło reklamowego geniusza. Muzyczna smycz jest tak subtelna w działaniu, że wymyka się prawnym restrykcjom.
Czasami jednak zastosowanie określonych częstotliwości przynosi pozytywne skutki. Takim przykładem może być modna obecnie muzyka techno, bazująca na rytmicznych dźwiękach, które wywołują reakcje rezonansowe w psychice ludzi i ich uspokajają. Faktem jest, że na dyskotekach, gdzie się gra muzykę techno, z reguły nie zdarzają się burdy i awantury.
Kazimierz Bzowski
Dźwięk uzdrawia
Technika sześciu uzdrawiających dźwięków wywodzi się z filozofii Tao. Jej celem jest wzmocnienie organów wewnętrznych organizmu, a tym samym zwalczenie choroby lub jej zapobieżenie. Technikę tę należy stosować wcześnie rano i tuż przed południem, kiedy w przyrodzie dominuje pierwiastek jang.
Otwórz okno i usiądź wygodnie na dywanie po turecku, z twarzą zwróconą na wschód.
Kilka razy uderz dolnymi zębami o górne, by pobudzić przepływ energii.
Teraz, krążąc językiem po jamie ustnej, zbierz jak najwięcej śliny. Wypłucz nią usta i połknij, wyobrażając sobie, jak ślina spływa do żołądka.
Zamknij usta i wciągnij powietrze przez nos. Wydychając je, wypowiedz lekko, lecz głośno, sylabę HO. Oczyścisz w ten sposób układ krwionośny i serce.
Powtórz to ćwiczenie sześć razy, wypowiadając kolejno podane niżej sylaby, a oczyścisz pozostałe narządy.
SZE oddziałuje na płuca,
HSY - na wątrobę,
HU - na śledzionę,
HSI - na żołądek,
CZUI na nerki.
Pamiętaj, by oczyszczając dany narząd, wyobrażać go sobie (dowiedz się wcześniej, gdzie leży, jak wygląda, jak funkcjonuje itp.) w stanie idealnej równowagi. Myśl, że go oczyszczasz i uzdrawiasz energią pobraną wraz z wdechem i że wszystko, co mu szkodzi, usuwasz poprzez wydech.