W poprzedni weekend (tj. 12 do 14 marca 2010 - przyp. Ivellios) spotkałem się z genetykiem pracującym nad kodem DNA gwiezdnego dziecka. Wyjaśnił mi on, w jaki sposób udowodnił, że gwiezdne dziecko nie jest w całości ludzkie, o czym byliśmy przekonani przez wiele lat. Teraz pytanie nie brzmi już "czy", ale "kiedy" i "jak" rozpowszechnimy tą zdumiewającą nową wiedzę poza sferę list mailingowych.
W roku 2003 przeprowadziliśmy analizę DNA, w której użyliśmy wyłącznie ludzkich primerów (primer to RNA starterowy - polinukleotydowy fragment RNA - przyp. Ivellios) w celu odtworzenia mitochondrialnego DNA, czyli DNA spoza jądra komórki, które pochodzi od matki i jej linii genetycznej. Oznaczało to, że matka tego dziecka była człowiekiem. Nie mogliśmy jednak odtworzyć jądrowego DNA pochodzącego zarówno od matki jak i ojca, co oznaczało, że ojciec tego dziecka nie był człowiekiem. niestety, przy dostępnej w 2003 roku technologii odtwarzania nie byliśmy w stanie określić, kim on był, co pozostawiało nas wewnątrz naukowej otchłani. "Brak wyniku" wyszukiwania oznaczał jasno, że tatusiek nie był człowiekiem, nie mogliśmy jednak potwierdzić tego ponad wszelką wątpliwość.
Teraz, w roku 2010, w procesie odtwarzania DNA poczynione zostały spore usprawnienia, które wykorzystano przy badaniu czaszki gwiezdnego dziecka, co przyniosło oszałamiające rezultaty, które widzisz poniżej. Oto kompletny arkusz, który ukazuje kompletne odtworzenie DNA, co było niemożliwe w 2003 roku.
Kolejne dwa screenshoty zostały zaczerpnięte z krajowej genetycznej bazy danych (jest to baza danych założona w Wielkiej Brytanii w 1995 roku - przyp. Ivellios) w Narodowym Instytucie Zdrowia. Ta dostępna publicznie baza danych jest scentralizowanym repozytorium wszystkich informacji genetycznych wygenerowanych przez genetyków w całego świata, a obecnie pokrywa zasadniczo wszystkie żywe organizmy na Ziemi, począwszy od różnego rodzaju wirusów i bakterii, poprzez przeróżne skorupiaki i ryby, skończywszy na wszystkich gatunkach roślin i zwierząt, w tym - wielkie małpy i człowieka.
Dla wielu gatunków, w tym człowieka, istnieją sekwencje nukleotydów pokrywające całe genomy. Stąd sekwencje z DNA gwiezdnego dziecka mogą być bezpośrednio porównywane z tą ogromną bazą danych w celu znalezienia jakichkolwiek wyników. W jednym z takich porównań, poniżej pod niebieską linią na dole, zobaczysz tekst (o ile będziesz w stanie go odczytać - przepraszam za jakość) informujący, że 265 par zasad (dobra ilość) z odtworzonego jądrowego DNA gwiezdnego dziecka pasuje idealnie do genu znajdującego się w ludzkim chromosomie 1. To potwierdza ponad wszelką wątpliwość, że część jądrowego DNA widocznego na kompletnym arkuszu pochodzi od istoty ludzkiej.
Na kolejnym porównaniu, znów na samym dole, widoczny jest zdumiewający komunikat, że w ciągu 342 par zasad (kolejna dobra długość) "nie znaleziono istotnego podobieństwa". Odtworzenie odcinka par zasad i nie znalezienie w bazie NIH wzmianki o nim jest zdumiewające, ponieważ oznacza to, że nie ma ziemskiego odpowiednika czegoś, co poddane zostało analizie! Ta niesamowita anomalia zapisze gwiezdne dziecko w książkach do historii!!!
Proszę mieć na uwadze, iż ten wynik został kilkakrotnie zweryfikowany, zidentyfikowano też kilka innych fragmentów, których w tej bazie nie można dopasować do niczego znanego. Mimo to, sceptycy z głównego nurtu będą obstawali przy swoim, mówiąc, że jest to swego rodzaju manipulacja lub pomyłka, bo według ich światopoglądu coś takiego po prostu nie może być prawdą.
Szczęśliwie, ich gromkie protesty można łatwo obalić poprzez ciągłą powtarzalność wyniku, znajdowanie coraz bardziej podobnych fragmentów w bibliotece, która zostanie stworzona z DNA gwiezdnego dziecka, co - tego badający czaszkę genetyk jest pewien - wydarzy się w ciągu kolejnych tygodni i miesięcy - a więc nic więcej, jak tylko weryfikacja faktu, że istotny fragment genomu gwiezdnego dziecka nie pochodzi z Ziemi.
Muszę nadmienić, że wciąż nie mogę ujawnić nazwiska tego genetyka ani też tego, gdzie pracuje - dopóki nie będziemy gotowi do formalnego przedstawienia światu wyników jego badań. Proszę mi jednak wierzyć - jest to dobrze wykształcony profesjonalista, a jego renoma jest ogromna i wiarygodna. Nie chce on zostać zbombardowany przez media, dopóki sam nie będzie na to przygotowany, podobnie zresztą jak i ja. Musicie wiedzieć, że jesteście częścią "kręgu wtajemniczonych", którzy zawierzyli marzeniu sennemu, które właśnie się spełnia.