116
Naród
dwóch grup językowych mogą w miarę upływu czasu wkradać się sprzeczności, które grożą seperatyzmem bądź prowadzą nawet do irredenty. W świetle konstytucji belgijskiej z 1831 r. językiem urzędowym stat się francuski, choć pól wieku później także i holenderski został uznany za język oficjalny. Przez kolejne kilkadziesiąt lat stosunki pomiędzy holender-skojęzycznymi Flamandami i francuskojęzycznymi Walonami układały się poprawnie. Jednak od lat sześćdziesiątych XX wieku tereny zamieszkałe przez Walonów dotyka w coraz większym stopniu kryzys ekonomiczny wywołany zamykaniem kopalń węgla i restrukturyzacją przemysłu ciężkiego. Kryzysowi temu towarzyszy 2-3-krotnie większe bezrobocie wśród Walonów. Taki stan rzeczy szczególnie uprzywilejowuje Flamandów, którzy doprowadzili do administracyjnej regionalizacji państwa, a niektórzy z ich przywódców coraz śmielej napomykają o niepodległej Flandrii. Przykład ten świadczy wyraźnie o tym, że poszczególne czynniki narodotwór-cze, na przykład język, same w sobie nie muszą stanowić źródła dla narodowej odrębności. Jednak współwystępowanie i interferencja poszczególnych czynników narodotwórczych, na przykład języka i gospodarki, istotnie wzmacnia poczucie odrębności, które w przypadku mieszkańców Belgii uwydatnia jeszcze religia. Przypomnę bowiem, że Flamandowie są w większości protestantami, gdy Walonowie — katolikami.
Znaczenie języka jako czynnika narodotwórczego szczególnie daje też o sobie znać w przypadku zbiorowości, które dopiero aspirują do bycia narodem. Dla zrozumienia sygnalizowanego tu problemu istotny przykład stanowią Białorusini. Co prawda od 1991 r. żyją oni w państwie Białoruś, to jednak od połowy lat dziewięćdziesiątych ich kraj za sprawą politycznych elit zmierza da integracji z Federacją Rosyjską. Dążenia te wynikają w znacznym stopniu z kulturowej i społecznej niedojrzałości mieszkańców Białorusi do utrzymania suwerennego państwa, co wykorzystują przywódcy polityczni, kontrolujący gospodarkę, media i działalność służb mundurowych. Procesowi integracji z Rosją sprzyjają w tym przypadku względy językowe, jeśli bowiem w 1994 r. naukę w języku białoruskim rozpoczynało blisko 60% pierwszoklasistów, to w 1998 r. jedynie 5%. Dlatego aktywności Towarzystwa Mowy Białoruskiej mówią wprost — „nie ma języka, nie ma narodu".
Saród J1 _
12. Terytorium a naród
Problem bycia narodem można też przedstawić dzięki odwołaniu się do terytorium, które traktujemy jako istotny czynnik narodotwórczy. Nie ulega wątpliwości, że bez terytorium żaden naród nie powstał. Jeśli jakaś zbiorowość pragnie być uważana za naród, to musi dowieść swych racji do zamieszkiwanego — kiedyś lub obecnie — terytorium. Należy tu jednak podkreślić, że nawet „odwieczne" zamieszkiwanie pewnego terytorium nie stanowi wystarczającego warunku, żeby jakąś zbiorowość uznać za naród. W takim razie rysuje się dosyć szczególna sytuacja: nie ma narodu I bez terytorium, ale terytorium nie stanowi dostatecznej rękojmi, że jakaś grupa jest narodem. Dlaczego jednak terytorium należy traktować jako konieczny warunek dla zaistnienia narodu?
Jak powszechnie wiadomo, każdy naród posiada odrębną kulturę, która może ukształtować się jedynie wówczas, jeśli członkowie pewnej grupy przestają ze sobą na co dzień, sama zaś grupa tworzy w miarę zwarte przestrzennie zbiorowości, w ramach których kształtują się stosunki społeczne. Dla pielęgnowania, przede wszystkim zaś dla zaistnienia odrębnej kultury o charakterze narodowym, konieczne jest przeto terytorium. Stanowi ono szczególnie sprzyjające środowisko, zarówno dla kształtowania własnych obyczajów i zwyczajów, ale też dla powstania tych zasobów kultury, które kojarzone są z twórczością artystyczną. W procesie kształtowania się narodu o roli terytorium decydują jeszcze inne okoliczności. Mianowicie zamieszkiwanie danego obszaru na stałe sprzyja powstawaniu poczucia tożsamości grupowej, która w miarę upływu czasu prowadzi do zaistnienia tożsamości narodowej.
O znaczeniu terytorium dla bycia narodem najlepiej świadczą następujące fakty. Po pierwsze — wszystkie uznane narody posiadają lub przynajmniej posiadały obszar na którym mogły żyć w skupieniu i kształtować własną kulturę, a w konsekwencji współtworzyć swoją odrębność. Nie ma też dziś żadnego państwa narodowego, które nie zajmowałoby jakiegoś terytorium, będącego przynajmniej w części czyimś terytorium narodowym.
118
Naród
Po drugie — grupy które zostały usunięte z zamieszkiwanego przez siebie terytorium i stały się mniejszościami żyjącymi w diasporze, w walce o prawo bycia narodem odwołują się właśnie do zamieszkiwanego niegdyś terytorium. Klasycznym przykładem tej sytuacji byli kiedyś Żydzi, uważani za wiecznych tułaczy, którzy utracili ojczyznę. Jednak w wyniku aktywności ruchu syjonistycznego i sprzyjającej sytuacji międzynarodowej Żydom udało się odzyskać zamieszkiwane niegdyś terytorium. Paradoksalnie, restytucja żydostwa na terenie Palestyny, pozbawiła terytorium wielu Arabów. Nadzieję na sprawiedliwe rozstrzygnięcie konfliktu o terytorium narodowe można wiązać ze współczesnymi zabiegami o autonomię i powołanie państwa palestyńskiego. W dziejach łatwo wskazać wiele innych jeszcze narodów, które próbowano wysiedlić z zamieszkiwanego terytorium bądź ich członkowie musieli je opuszczać z powodu zagrożenia represjami albo ze względów ekonomicznych. Sądzę, że polski czytelnik bez trudu przypomni tu sobie wszelkie zagrożenia terytorialne ze strony naszych sąsiadów, zmaterializowane za sprawą osiemnastowiecznych rozbiorów, ale też w rezultacie działań podjętych w czasie II wojny światowej przez okupantów.
Po trzecie — zbiorowości dopiero aspirujące do bycia narodem powołują się zwykle na fakt, że od najdawniejszych czasów żyją po prostu u siebie, bo zamieszkują terytorium uważane za własne. Tym razem spośród wielu możliwych przykładów, chciałbym odwołać się do wydarzeń, przestrzennie i historycznie bliskich współczesnym Polakom. Przypomnę w tym miejscu, że w latach dziewięćdziesiątych swoją odrębność podkreślają Rusini. Zamieszkują oni górzyste tereny Karpat na obszarze trzech państw — Polski (Łemkowszczyzna), Słowacji (Preszowszczyzna) i Ukrainy (Ruś Zakarpacka). Przywódcy Rusinów coraz mocniej akcentują, że wspomniane powyżej obszary stanowią ich terytorium narodowe. Szczególnie na Ukrainie powstały organizacje popierające dążenia tej zbiorowości do suwerenności. Podjęło działalność Towarzystwo Rusinów Karpackich i Podkarpacka Partia Republikańska, a w Mukaczewie odbyło się nawet referendum w sprawie autonomii dla Transkarpatii uwieńczone sukcesem seperatystów. Podobne roszczenia zgłaszali w latach dziewięćdziesiątych rodzimi mieszkańcy Śląska. Ich przywódcy akceptują bowiem odwieczną zasiedziałość autochtonicznej ludności Śląska, która w wyniku zmiennej przynależności państwowej tego obszaru i za sprawą asymilacyj-nej polityki kolejnych władców ziemi śląskiej była spychana na margines
Naród łł?
życia społeczno-gospodarczego. Nie była ona natomiast podmiotem dokonujących się przemian, jej przedstawiciele nie tworzyli elit decydujących o obliczu Śląska, a jego rodzimi mieszkańcy wykonywali zwykle ciężką pracę fizyczną, z czego profitowali obcy. W takim to kontekście należy postrzegać powstanie Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej i sądowe zabiegi liderów tej organizacji w latach 1997-98, w sprawie oficjalnego uznania narodowości śląskiej.
Po czwarte — żyjący w rozproszeniu członkowie grup etnicznych są skłonni zabiegać o zgodę na zamieszkanie w sposób zwarty na jakimś obszarze, który stanowiłby dla nich terytorium narodowe. W tym miejscu przypomnę jedynie, że nawet w XX wieku przed powstaniem państwa Izrael, żyjący w diasporze Żydzi wielokrotnie zgłaszali pomysły w sprawie przyznania pewnego obszaru, gdzie mogliby żyć w skupieniu i sami decydować o swoich losach, który po prostu stanowiłby ich nowe terytorium narodowe. Dwukrotnie, na początku wieku, ale i w drugiej połowie lat czterdziestych rozważano wydzielenie takiego terytorium na terenie ziem polskich. Podobne inicjatywy, dotyczące przekazania jakiegoś obszaru na własne terytorium narodowe, zupełnie niedawno — bo na początku lat dziewięćdziesiątych naszego wieku — zgłosili Cyganie. Wyrażali oni gotowość prze-1 jęcia obwodu kaliningradzkiego za północną granicą Polski, uzasadniając to faktem, że w swej najnowszej historii ucierpieli wiele od Niemców i Rosjan, przeto przekazanie im spornej enklawy stanowiłoby konkretne zadośćuczynienie za doznane krzywdy.
Po piąte — zarówno despoci, jak też sprawujący władzę w systemach demokratycznych, często zmierzają do zmiany stosunków etnicznych na wybranych obszarach. W wyniku tych działań odwieczni mieszkańcy swych ziem stają się mniejszością lub wygnańcami, a ich terytorium narodowe zostaje poddane oddziaływaniu przybyszów, którzy są po prostu obcymi i to nowe terytorium muszą dopiero dla siebie oswajać, przede wszystkim w perspektywie kulturowej. Przypomnę w tym miejscu niektóre fakty z historii Polski ostatnich stuleci. Zarówno polityka narodowościowa carskiej Rosji, jak też kaiserowskich Prus uwzględniała kolonizację etnicznie polskiego terytorium oraz wspieranie wychodźstwa z ziem polskich, do budowy ośrodków przemysłowych w głębi Niemiec, z drugiej zaś strony do osadnictwa wiejskiego na bezkresnych obszarach Rosji. Równocześnie na polskie terytorium narodowe napływały tysiące urzędników,
120
Narób
specjalistów, wojskowych i nauczycieli wraz z rodzinami, kierowani tu przez rządy Berlina, Petersburga i Wiednia. Procesy zmierzające do pozbawienia Polaków terytorium narodowego przybrały szczególnie duże rozmiary w czasie II wojny światowej. Pod okupacją niemiecką miały miejsce masowe wysiedlenia z części Wielkopolski nazwanej Krajem Warty i z Zamojsz-czyzny, a na opuszczone tereny przybywali niemieccy koloniści z całej wschodniej Europy. Według niektórych planów Warszawa miała być rozsiedlona, a jej substancja mieszkaniowa wyburzona do kubatury 100-ty-sięcznego miasta. Podobnie było też na polskim terytorium narodowym pod okupacją sowiecką, bowiem Polaków wysiedlono nie tylko z ziem na wschód od Bugu, ale też z ziemi łomżyńskiej czy białostockiej. Przesiedlenia obejmujące terytoria narodowe Polaków i ich sąsiadów miały później jeszcze miejsce w drugiej połowie lat czterdziestych, w ramach powojennego transferu ludności. W tym ostatnim przypadku Polacy byli zarówno wysiedlanymi ze swych dawnych terytoriów narodowych, jak też kolonistami na terenach, które od kilku wieków stanowiły terytorium narodowe innych, przede wszystkim Niemców.
3. Kultura a naród
A może o byciu narodem decyduje ostatecznie kultura, wymieniana zwykle w definicjach narodu i postrzegana jako czynnik narodotworczy? Powszechnie zwykło uważać się, że każdy naród posiada własną odrębną kulturę, co sprzyjało analizom poszczególnych kultur jako narodowych, ale też badaniom porównawczym. Gdzie należałoby dopatrywać się początków kultur narodowych? Zapewne występowały one jeszcze w przedpi-śmiennym okresie dzisiejszych narodów, a przejawiały się w postaci przekazywanych legend, mitów, obyczajów i obrzędów, rytualnych czynności i śpiewów, pewnie też magii, a więc za sprawą wielu wartości kojarzonych jednoznacznie z tradycją.
Czy każda odrębna kultura stanowiła podstawę dla zaistnienia jakiegoś narodu? Zapewne nie, jeśli bowiem zastanowić się nad przedpaństwo-wym okresem życia społecznego wybranych ludów, to każdy z nich w okre-
Makod _?_
sie życia plemiennego ukształtował zalążki odrębnej kultury nie utrwalonej jeszcze w przekazie ideograficznym. Nie ulega dziś najmniejszej wątpliwości, że istotne odrębności w kulturze poszczególnych plemion istnia-I ly tak na terenie późniejszego państwa polskiego, jak też na przyszłych terytoriach państwowych naszych sąsiadów. Przypomnę w tym miejscu jedynie, że Polska pierwszych Piastów zaistniała na demograficznej bazie — Polan, Wiślan, Ślężan, Mazowszan, Opolan, Pomorzan, Dziadoszan, Kujawian i Lubuszan. Wymienione wyżej plemiona, mimo różnic występujących w zakresie interesującej nas tu kultury, ale też w zakresie języka i wierzeń, zdecydowały się uczestniczyć we wspólnym bycie państwowym jaki stanowiła Polska. Wspólni władcy, te same prawa i obowiązki, chrystianizacja, pojawienie się początków życia umysłowego, pierwsi kronikarze i pierwsze dokumenty pisane jeszcze w języku łacińskim, choć dotyczące dziejów i spraw ważnych dla państwa i jego mieszkańców — wszystko to sprzyjało tworzeniu nowej wspólnej kultury. Jak powszechnie wiadomo, to właśnie kultura i język w największym stopniu przyczyniły się do przetrwania narodu polskiego w okresie zaborów, mimo programowych działań germanizacyjnych i rusyfikacyjnych oraz towarzyszących im represji.
Jeśli tylko sama kultura miałaby rozstrzygać o zaistnieniu narodu, to w świetle dzisiejszej wiedzy o procesach narodotwórczych i ich praktycznych konsekwencjach łatwo stwierdzić, że bez udziału innych czynników istniejące grupy etniczne nie są w stanie przekształcić się w naród. Odwołam się tym razem do losów Prusów, to jest ludu bałtyckiego, zamieszkującego we wczesnym średniowieczu ziemie między Dolną Wisłą a Dolnym Niemnem. Mimo, że Prusowie w istotny sposób odróżniali się od sąsiadujących z nimi Mazowszan czy Pomorzan, to nie wykorzystali swej odrębności w procesie państwowego i narodowego różnicowania się ludów w tej części Europy. Jeśli uwzględnimy skład plemienny Prusów, to należy wymienić też cały szereg zapomnianych już plemion: Pomezanowie, Pogeza-nowie, Natangowie, Warmowie, Skalowowie, Galindowie, Sasinowie, Sam-bowie, Jaćwingowie. Także i ich narodowej odrębności nie sprzyjała kulturalna odmienność wobec słowiańskich sąsiadów ani podobieństwa wobec ludów auksztockich czy żmudzkich. Ostatecznie Prusowie zakończyli swój udział w historii jako lud, a współtworzące go plemiona uległy kulturowym wpływom kolonizatrów (Krzyżakom) lub sąsiadom — Litwinom bądź Polakom. Współcześnie Prusowie są wymieniani jako co najwyżej jedna z grup współtworzących późniejszy naród litewski bądź jako jedni z proto-
122 Naród
piastów późniejszych Mazurów, grupy etnicznej o niemieckich lub polskich identyfikacjach narodowych.
W naszej części Europy Prusowie wcale nie stanowili wyjątku. Podobny los podzieliły plemiona zachodniosłowiańskie i to mimo wyraźnie odrębnej kultury, odmiennych zupełnie miejsc kultu i specyficznej organizacji społecznej. Między Łabą a Odrą zamieszkiwały na przełomie 1 i II tysiąclecia słowiańskie związki plemienne Serbów Łużyckich (Serbowie, Milczanie, Łużyczanie), Wieletowie (Redarowie, Czrezpienianie) i Obo-drzycy (Obodorzycy, Warnowie, Wagrowie). Żadnej z wymienionych grup nie udało się na trwałe stworzyć własnej organizacji państwowej i to pomimo odrębnej kultury. W przypadku Serbów Łużyckich była ona jeszcze poparta piśmiennictwem w rodzimym języku, a nawet istnieniem pieśni „Jeszcze serbskość nie zginęła", bardzo bliskiej Mazurkowi Dąbrowskiego, pieśni — kora miała stanowić narodowy hymn Serbolużyczan.
W samej tylko Europie można wskazać cały szereg przykładów, kiedy to przedstawiciele wybranych grup etnicznych prezentują odrębność warunkowaną odmienną kulturą i językiem, co skłania ich do podejmowania działań na rzecz autonomii, ale i pełnej suwerenności. Najbardziej znany przypadek stanowią Baskowie, których liderzy są przekonani, że ich ojczyzna znajduje się od wieków pod zaborem francuskim i hiszpańskim, obejmując w różnym stopniu prowincje — Vizcaya, Alava, Guipuzcoa, Ar-gonia, Kastylia, Kantabria i Nawara. W tej sytuacji autonomia kulturalna przyznana już Baskom przez władze hiszpańskie okazuje się nie spełniać więcej ich oczekiwań. Stanowi ona natomiast instytucjonalne potwierdzenie ich odrębności i podstawę dla wysuwania roszczeń do większej jeszcze suwerenności lub po prostu do niepodległości.
Z uwagi na kulturę inne jeszcze relacje w sprawach narodowościowych występują w Europie Środkowej. Można tu dostrzec proces rywalizacji o wybitne postacie i ich dzieła. Świadome swej odrębności elity poszczególnych krajów starają się w narodowym areopagu i kulturowej rekwizytorni umieścić postacie powszechnie uznane przez opinię publiczną, ich dzieła i czyny. Przypomnę w tym miejscu, że Adam Mickiewicz uznany u nas za polskiego narodowego wieszcza, jest też przedstawiany jako wybitny Litwin, ale i jako poeta białoruski. Obok wspólnych międzynarodowych przedsięwzięć dla uczczenia 200. rocznicy jego urodzin, w 1998 r.
Naród
123
były też podejmowane partykularne inicjatywy. I tak władze białoruskie zdecydowały się na wybicie okolicznościowej srebrnej monety ku czci Adama Mickiewicza. Podobnie przedstawia się sytuacja w przypadku Tadeusza Kościuszki, powszechnie postrzeganego jako jeden z najwybitniejszych polskich patriotów i współtwórca Stanów Zjednoczonych, ale uważany też na wschód od Bugu za wybitnego Białorusina. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej w rywalizacji Polaków i ich wschodnich sąsiadów o prawo do znanych postaci i ich spuścizny. Spory o prawo pierwszeństwa do twórców, mężów stanu czy bohaterów zataczają coraz szersze kręgi. Od wielu dziesięcioleci polscy i niemieccy badacze rywalizowali o prawo do wyłączności w sprawie postrzegania Mikołaja Kopernika w zasobach własnego dziedzictwa kulturowego. Dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych Kazimierz Pułaski jest ich własnym bohaterem narodowym, a dopiero później liczy się jego polskie pochodzenie, ale niewiele, bo w tym kraju prawie wszyscy byli przybyszami. Wreszcie Polacy i Słowacy pół żartem, pół serio toczyli spory — kim był słynny rozbójnik Janosik?
Sygnalizowane tu i dziesiątki podobnych kwestii nigdy nie zostaną rozstrzygnięte. Poznawczy agnostycyzm wynika w tym przypadku z analizy realiów wcześniejszych epok. W tamtych czasach nie istniała świadomość narodowa w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Dlatego też życie w ramach pewnego państwa a nawet posługiwanie się odrębnym narodowym językiem wcale nie stanowią wystarczających kryteriów dla podejmowania i rozstrzygania o narodowej odrębności, nawet znanych postaci. Przypomnę w tym miejscu, że w wielonarodowej I Rzeczypospolitej część szlachty z ziem pruskich określała się mianem Polaków, mimo posługiwania się językiem niemieckim, gdy w 19-wiecznym pruskim parlamencie część polskojęzycznych mandatariuszy podkreślała swoją niemieckość.
Analizowane przeze mnie do tej pory sytuacje można przyporządkować ogólnemu modelowi, kiedy to istniejąca wcześniej wspólnota kultury a często już całego dziedzictwa kulturowego — skłaniają do uznawania zasady, że to właśnie kultura stanowi zastany czynnik narodotwórczy i szansę na przeobrażanie się istniejących plemion czy zbiorowości terytorialnych w naród. Tym niemniej powinniśmy także uświadomić sobie, że kultura może stanowić czynnik narodotwórczy również w przypadku zróżnicowanych etnicznie zbiorowości, które zostały zmuszone do współżycia
124
Naród
w ramach tworzonego ad hoc państwa narodowego. Jeśli przyjrzeć się granicom państwowym w Afryce, to przebiegają one nie według skomplikowanych wrzecionowatych zarysów lecz wyznaczają je zwykle regularne wieloboki. Taki stan rzeczy wynika z kolonialnej przeszłości tego kontynentu. Odkąd rodzimi mieszkańcy Afryki zaczęli zabiegać o niepodległość, powstające tam państwa o charakterze narodowym przyjmowały kształt wcześniejszych obszarów kolonialnych. Co nas interesuje tu najbardziej? Zespoły plemienne i pojedyncze plemiona żyjące w ramach nowo powstałych państw różnią się od siebie nie tylko językiem czy religią, ale złożonym dziedzictwem kulturowym. W tej sytuacji władcy nowych państw usiłują narzucić wszystkim obywatelom tę samą kulturę, wychodzą bowiem z założenia, że ponadplemienna kultura będzie stanowić ważny czynnik dla kształtowania przyszłej wspólnoty państwowo-narodowej. Tymczasem liczne konflikty we współczesnej Afryce dowodzą, że realizacja zasady słusznej z teoretycznego punktu widzenia, wyzwala szereg konfliktów a nawet walk międzyplemiennych.
Także i w Europie możemy wskazać szereg przypadków, kiedy to za sprawą dyktatorskich rządów powstawały sezonowe państwa, a ich twórcy — uwzględniając narodotwórczą rolę kultury — kładli nacisk na takie przewartościowanie treści kultury, żeby odpowiadały idei nowego narodu. Można w tym miejscu odwołać się do przykładu Związku Radzieckiego, którego ideolodzy skazali na zapomnienie klasyków literatury rosyjskiej z Fiodorem Dostojewskim na czele, ale też dziesiątki wybitnych ówczesnych pisarzy, jak Anna Achmatowa, Sergiej Jesienin czy Borys Zajcew. Podobny los spotkał klasyków i współczesnych z literatur tych narodów, co weszły w skład nowego socjalistycznego państwa. Bardziej powszechnie stosowano tam inną jeszcze strategię. Co prawda klasycy zostali przejęci, ale nie z całym swoim dorobkiem, tylko z utworami o rewolucyjnej, ludofil-skiej bądź internacjonalistycznej treści lub za sprawą nowej interpretacji, uznanej przez władze za postępową. Podobnie przedstawiały się sprawy w hitlerowskich Niemczech, gdzie niszczono m.in. książki Tomasza Manna — laureata Nagrody Nobla, pisarzy niemieckojęzycznych pochodzenia żydowskiego i sztukę kubistyczną, ale zalecano tę część niemieckiej spuścizny kulturalnej, która mogła pogłębiać nacjonalistyczną wspólnotę, m.in. dramaty muzyczne Richarda Wagnera. Podobne mechanizmy, zmierzające do eksponowania odmiennych treści dziedzictwa kulturowego ujawniły się przy próbach stworzenia nowego narodu niemieckiego w ramach NRD.
I Naród 125
I W tym przypadku należne im miejsca zajmowali wyklęci przez nazistów klasycy literatury niemieckiej. Równocześnie tak w realiach III Rzeszy, jak też w ramach socjalistycznej NRD preferowano współczesnych i zaangażowanych w bieżące sprawy literatów, którzy mieli zrealizować zapotrzebowanie na określone wzory i wartości. Żeby nie być gołosłownym I odwołam się do przykładów. Do hołubionych przez nazistów twórców kul-I tury należeli m.in. Hans-Friedrich Blunck, Edwin-Erich Duinger i Ernst I Jiinger, zaś władze komunistyczne propagowały twórczość Bertolda Brech-I ta, Anny Seghers, Hansa Marchwitza czy Johannesa Bechera.
4. Religia a naród
(
Przyjrzyjmy się teraz religii jako czynnikowi narodotwórczemu. już na samym wstępie rozważań chciałbym zasygnalizować, że religia może sprzyjać kształtowaniu się narodu i podtrzymywać jego trwanie w sytuacjach zagrożeń, w niektórych zaś przypadkach stanowi podstawowy wyznacznik odrębności narodowej. Klasycznym przykładem ilustrującym taką tezę są polskie realia, dlatego też poświęcę im szczególną uwagę i szczegółowo podejmę kwestię stereotypu Polaka-katolika. Jeśli przyjrzeć się powstaniu państwa polskiego na bazie wielu plemion, to nie ulega wątpliwości, że deklaratywna chrystianizacja na szczeblu książąt i możnowład-ców oraz trwająca przez pokolenia chrystianizacja ludności pozwoliły z czasem postrzegać pierwotnie zróżnicowane pod względem wyznaniowym grupy plemienne jako społeczność nowego typu. Społeczność ta w miarę upływu wieków w coraz większym stopniu stawała się narodem. Powszechnie wiadomo też, że w okresie zaborów kościół rzymsko-katolicki pełnił szczególnie istotną rolę w podtrzymywaniu lub pielęgnowaniu języka i kultury polskiej — przede wszystkim w zaborach rosyjskim i pruskim. Tymczasem w zaborze austriackim Kościół oficjalnie sprzyjał nawet działalności patriotycznej, wspierając rocznicowe obchody Insurekcji Kościuszkowskiej, bitwy pod Grunwaldem czy urodzin Adama Mickiewicza.
Taki stan rzeczy ukształtował i utrwalił stereotyp Polaka-katolika, poddawany później krytyce przez ideologów komunistycznych, a w ostatnich latach przez zwolenników liberalizmu. Nie ulega też wątpliwości, że
126
Naród
stereotyp Polaka-katolika może krzywdzić wszystkie te osoby, które w swoim najgłębszym przekonaniu uważają się za Polaków, swoją pracą bądź czynami afirmują polskość, ale należą do innych grup wyznaniowych lub są po prostu ateistami. Dlatego należy podkreślić, że w poczcie wybitnych Polaków są ewangelicy, prawosławni, grekokatolicy, wyznawcy obrządku ormiańskiego, osoby wyznania mojżeszowego, wyznawcy islamu i przekonani bezwyznaniowcy. Tym bardziej przeto należy zastanowić się nad stabilnością wyobrażeń w sprawie katolicyzmu i polskości.
Siłę stereotypu Polaka-katolika kształtowały nie tylko czasy zaborów, ale i późniejsze dramatyczne przeżycia społeczeństwa polskiego, tak w czasie II wojny światowej i obu okupacji, jak też w warunkach PRL. Przypomnieć bowiem należy, że zarówno Niemcy jak i Sowieci w rozmaity sposób szykanowali duchowieństwo i fizycznie wyniszczyli jego najbardziej patriotyczne odłamy. Także w okresie PRL, osobliwie w latach stalinowskiego bezprawia, władze komunistyczne w sposoby administracyjne zmierzały do ograniczenia wpływów kościoła katolickiego, a szczególnym tego przykładem było uwięzienie kardynała Stefana Wyszyńskiego. Należy jednak zastanowić się — w jaki sposób, szczególnie w ostatnich dziesięcioleciach, utrwalał się stereotyp Polaka-katolika? Było to rezultatem świadomych zabiegów władz kościelnych, czy też należy w tym postrzegać nieoczekiwane konsekwencje świadomie wprowadzanych przemian społeczno-ustrojowych? W tym przypadku skłaniam się do opinii, że wzrost znaczenia stereotypu Polaka-katolika był bezpośrednim choć niepożądanym skutkiem polityki władz PRL i doświadczeń polskiego społeczeńst-twa, które wyniszczone i zdziesiątkowane wojną zostało jeszcze poddane socjalistycznemu eksperymentowi. Nowe władze, bez pytania o przyzwolenie społeczne, przystłąpiły do urzeczywistniania komunistycznej utopii w postaci realnego socjalizmu. Na wprowadzonych zmianach tracili nie tylko benificjenci poprzedniego — kapitalistycznego systemu, ale też liczne odłamy robotników i chłopów, to jest tych klas dla których tworzono podstawy nowego ustroju. Na dodatek ograniczono wolności obywatelskie społeczeństwa a codziennemu życiu towarzyszyły zwykle problemy aprowizacyjne i nawet w krótkich okresach wzrostu gospodarczego nie zostały zaspokojone rozbudzone potrzeby konsumpcyjne. W tej sytuacji szykanowany na różne sposoby Kościół katolicki, korzystając przede wszystkim z listów pasterskich, komunikatów Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski i głoszonych kazań — występował jako rzecznik zapomnianych narodowych
I
I Naród __Z
interesów, ale też słusznych interesów ekonomicznych najliczniejszych
grup społecznych — robotników i chłopów. W latach osiemdziesiątych Ko
ściół katolicki stał się ponadto miejscem prezentacji i kreacji niezależnej
! kultury o patriotycznym charakterze i uniwersalnych wartościach. Dlate-
I go w ostatnich latach PRL do Kościoła zbliżyło się wielu animatorów real-
I nego socjalizmu, byłych komunistów i rewizjonistów ale też obojętnych
I religijnie, którzy w kościele katolickim dostrzegali istotną siłę działania
I w interesie Polski i jej mieszkańców.
W taki to sposób na znaczeniu przybierał stereotyp Polaka-katolika, I ugruntowany w okresie zaborów, a powstały jeszcze w czasach rzeczypo-I spolitej szlacheckiej, kiedy to Polska była postrzegana jako chrześcijańskie przedmurze Europy. Z perspektywy końca XX wieku mogę zaryzykować opinię, że stereotyp Polaka-katolika, który powstał w wyniku doświadczeń historycznych wielu stuleci, może utracić swe znaczenie jedynie w świetle doświadczeń kolejnych pokoleń. Dlatego stereotyp Polaka-katolika w niewielkim stopniu osłabiają wypowiedzi lewicujących intelek-I tualistów czy wojujących liberałów. Bardziej natomiast może mu zaszkodzić nieoczekiwany sojusz władzy świeckiej i kościelnej w tworzeniu nowego ustroju we współczesnej Polsce, gdyż złożony proces przekształceń własnościowych i systemowych tylko nielicznym zapewnia dobrobyt, a ogół społeczeństwa biednieje. Ważny wpływ na utrwalenie stereotypu Polaka-katolika miał fakt, że w ciągu ostatnich dwóch wieków, władze — swoje i obce, często podejmowały działania wrogie równocześnie wobec narodu i Kościoła katolickiego, co w naturalny sposób sprzyjało ich zbliżeniu i sojuszowi dla wspólnej obrony. Współcześnie natomiast pojawił się w Polsce szczególny sojusz tronu i ołtarza, bowiem Kościół za sprawą kolejnych rządów postkomunistycznej Polski uzyskał pełnię praw i w tej sytuacji przestał być aktywną stroną w stosunkach między władzą a społeczeństwem. Kościół nie broni już narodu przed władzą, ale zachęca do podejmowania wyrzeczeń dla realizacji zadań podejmowanych przez władzę. Dlatego przedstawiciele niektórych klas społecznych, na przykład chłopów, w 1999 roku publicznie wątpili w „polskość" tych biskupów, którzy zachęcali do zaprzestania protestów i blokad dróg.
Stereotyp Polaka-katolika posiadał szczególną siłę atrakcyjną wówczas, kiedy w Europie dominowały państwa wielonarodowe lub rzekomo ponadnarodowe, a największymi wrogami narodu polskiego byli — prawo-
128
Naród
sławne cesarstwo Romanowów, protestanckie Prusy czy postrzegani jako obcy komuniści. Wtedy to, z polonocentrycznej perspektywy można było twierdzić: religia rozstrzyga o narodowych odrębnościach. Jeśli jednak krytycznie spojrzeć na różnice religijne we współczesnej Europie, to łatwo wskazać na analogie między rolą języka a rolą religii jako czynników naro-dotwórczych. Można bowiem wymienić przykłady szeregu narodów o odmiennym położeniu terytorialnym i różnym pochodzeniu — Słoweńcy, Polacy, Hiszpanie, Włosi, gdzie w każdym przypadku udział katolików przekracza 90%. Można też wymienić niespokrewnione ze sobą narody, wśród których w 80% dominują prawosławni: Serbowie, Grecy, Bułgarzy. Można też w Europie wskazać narody, gdzie dominują muzułmanie — Albańczycy i Turcy. Podobnie przedstawia się sprawa z protestantami, bowiem stanowią oni około 90% składu wyznaniowego Norwegów, Duńczyków i Szwedów. W każdym z tych przypadków występuje sytuacja, że jakieś wyznanie skupia przekonania religijne zdecydowanej większości każdego z wymienionych narodów, a mimo tego istnieją one jako odrębne narody o wyraźnie artykułowanej własnej tożsamości.
Jeśli zaś wspomniałem o podobieństwach między rolą spełnianą przez języki i religię, to zasygnalizuję że w Europie żyje szereg narodów, wśród których trudno wskazać dominujące wyznanie. Niemcy, podobnie jak Szwajcarzy są prawie w połowie protestantami i katolikami. Co ważne, to w przypadku Niemców rozbicie na liczne państwa w poprzednich stuleciach znalazło swe odzwierciedlenie w podziałach religijnych. Do chwili obecnej północne kraje Niemiec pozostają tradycyjnie protestanckie, gdy w południowych dominują katolicy. Te podziały religijne dla niektórych myślicieli stanowiły podstawę dla formułowania opinii w sprawie zalet i tym samym wyższości etyki protestanckiej, bowiem północne kraje przez wieki rozwijały się szybciej od południowych. Tym niemniej historia ostatnich dziesięcioleci świadczy, że prym w rozwoju gospodarczym w ramach RFN wiedzie Bawaria i Badenia-Wirtembergia, a rozwój gospodarczy protestanckiej północy uległ istotnemu zahamowaniu.
Analiza relacji między narodami a religiami wskazuje też na inne jeszcze prawidłowości. Jeśli poprzestać by tylko na przeglądzie miejsc kultu religijnego w ramach katolicyzmu, to można stwierdzić, że poszczególne narody pozostając w wielkiej ponadnarodowej społeczności katolickiej stworzyły także system własnych miejsc świętych. Na pewno istnieją po-
^v
I Naród
129
| wszechne miejsca kultu dla katolików ze wszystkich narodów. Wspomnę I w tym miejscu o Nazarecie, Betlejem, Rzymie czy Jeruzalem, choć w ostatnim przypadku swoje prawa mogą też zgłaszać wyznawcy innych religii monoteistycznych. Tym niemniej pewne narody szczególną atencją otaczają miejsca w niewielkim stopniu znane poza ich terytorium państwowym, o których wiedza sięga tak daleko, jak wpływy kulturowe interesujących nas tu narodów. Żeby nie pozostać gołosłownym wymienię w tym miejscu słowacką Nitrę, niemieckie Altótting, hiszpańską Monserrat, kanadyjski Notre-Dame-Du-Sop czy polską Częstochowę, ale jest ich oczywiście o wiele więcej i na dobrą sprawę każdy naród mógłby rywalizować z innymi za sprawą rodzimych ośrodków kultu. Niekiedy ta rywalizacja przybiera szczególny charakter, o czym świadczą spory o prawo pierwszeństwa do wieleńskiej Ostrej Bramy. Wielu Polaków traktuje Matkę Boską Ostrobramską jako drugi co do ważności wizerunek Matki Boskiej, co Litwini odbierają jako sięganie po ich własne świętości, a swój niepokój w tej sprawie zgłosiły przed kilku laty litewskie elity. Powszechny i narodowy charakter miejsc świętych dotyczy nie tylko katolicyzmu, ale też innych obrządków i wyznań.
5. Państwo a naród
Wśród definicji narodu szczególną rolę pełnią te, które skupiają uwagę na konieczności posiadania państwa, podkreślając zarazem, że bez państwa żaden naród nie powstał. Przeto organizację państwową można postrzegać jako ważny czynnik narodotwórczy. W przekonaniu wielu myślicieli państwo stanowi konieczny warunek bycia narodem. Jeśli uwzględnić realia europejskie, to łatwo stwierdzić, że odrębności poszczególnych ludów wykształciły się ostatecznie za sprawą swojej organizacji państwowej. Gdy spojrzymy na mapę Europy z pierwszej połowy XIX wieku, to dominują tam wielonarodowe byty—jak Cesarstwo Rosyjskie, Cesarstwo Austriackie i Państwo Tureckie. W ramach każdego z wymienionych tu państw żyło szereg ludów, które po rozpadzie wielonarodowych monarchii utworzyły po raz pierwszy w historii własne organizacje państwowe, ale żyły tam też społeczności, które posiadały wcześniej swoje państwa i uwa-
130 Naród
żały się za naród, ale w wyniku podbojów i następujących w konsekwencji zmian administracyjnych utraciły dawną niezależność. W tym czasie nie mieli swojego państwa także Belgowie, żyjący wówczas w ramach Królestwa Niderlandów, ale nie posiadali też swojego państwa Polacy, choć z uwagi na wielowiekową przeszłość postrzegano ich powszechnie jako naród. Z drugiej strony przedstawiciele tego samego narodu żyli w ramach odrębnych bytów państwowych, choć wcale nie miały one zaborczego charakteru. Przypomnę w tym miejscu, że Włosi zamieszkiwali m.in. Królestwo Obojga Sycylii, Królestwo Sardynii czy Państwo Kościelne, Niemcy natomiast żyli nie tylko w Królestwie Pruskim, ale też m.in. w Królestwie Bawarii, w Królestwie Wirtembergii i Królestwie Hanoweru.
Jeśli przyjrzeć się najnowszym dziejom, przede wszystkim na naszym kontynencie, który tradycyjnie znajduje się w awangardzie przemian narodowościowych, to można stwierdzić szereg prawidłowości w zakresie interesujących nas problemów. Po pierwsze — dotychczasowa historia wskazuje, że wraz z upływem wieków i nadejściem bliskiej nam współczesności wzrasta ilość państw narodowych. Po drugie — w dotychczasowych dziejach Europy zaznaczyło się szereg prawidłowości w relacjach naród — państwo. Możemy więc bez trudu wskazać trzy tendencje. Z jednej strony poszczególne plemiona dążyły do stworzenia własnych organizacji państwowych, z drugiej zaś przedstawiciele poszczególnych dynastii podejmowali się tworzenia ponadplemiennych i ponadnarodowych państw. Wreszcie — prowadzone wojny koncentrowały się zwykle wokół usiłowania podboju terytorium państwowego sąsiada lub też zmierzały one do uzyskania lub wzmocnienia państwowości przez słabsze i później pod względem narodowym dojrzałe zbiorowości.
O ścisłym związku między prowadzonymi wojnami a pojawieniem się nowych państw najlepiej przekona każdego czytelnika nawet pobieżne zapoznanie się z atlasem historycznym. W nowszych dziejach istotny wpływ na powstanie państw narodowych posiadają też ruchy rewolucyjne i społeczne, żeby wymienić tylko — Wiosnę Ludów z 1848 roku, Rewolucję Październikową z 1917 roku czy „Jesień Ludów" z 1989 roku. W wyniku wyróżnionych tu ruchów społecznych w Europie Środkowo-Wschodniej nastąpiły istotne zmiany w zakresie podziałów politycznych. Po rozpadzie Związku Radzieckiego swoje państwa narodowe stworzyli Estończycy, Łotysze, Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Mołdawianie. Z dawnej Jugosła-
Naród 131
I wii wyodrębniły się: Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina oraz Ma-I cedonia, zaś z dawnej Czechosłowacji — Czechy i Słowacja.
Wydarzenia z 1989 r. doprowadziły też do innych jeszcze przemian
I w relacjach naród — państwo. Jak sygnalizowałem już wcześniej, od 1949
I r. istniały dwa państwa niemieckie, przy czym ówczesne wschodnionie-
I mieckie elity partyjno-państwowe wielokrotnie sygnalizowały tworzenie
I się nowego socjalistycznego narodu niemieckiego, którego ojczyzną było
pierwsze w historii Niemiec państwo robotniczo-chlopskie — NRD.
W1990 roku nastąpiło jednak połączenie obu państw niemieckich, czy jak
I komentuje się ten fakt oficjalnie — przystąpienie NRD do RFN. Przykład
ten świadczy, że wojny i przełomy społeczno-polityczne mogą stanowić
nie tylko istotną przyczynę dla pojawienia się nowych bytów narodowo-
państwowych, ale być też przyczynkiem dla procesów zjednoczeniowych.
Osobnej uwagi wymagają kwestie państwa i narodu w perspektywie integracji europejskiej. Jeśli przyjrzeć się procesowi rozszerzania Unii Europejskiej, to łatwo stwierdzić, że u jego podstaw tkwią inicjatywy gospodarcze, których realizacji podjęły się kiedyś Organizacja Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej dla zarządzania Amerykańskim Funduszem Marshalla oraz Europejska Wspólnota Węgla i Stali. Kolejne dziesięciolecia sprzyjały pogłębianiu współpracy pomiędzy państwami członkowskimi, tak w sferze gospodarczej — powstanie Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej, jak też politycznej, co najlepiej ilustrują doświadczenia Rady Europy i Unii Europejskiej. Co dla prowadzonych tu rozważań najważniejsze — współpraca między sygnatariuszami obejmowała z czasem coraz szersze obszary życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. W 1999 r. Unia Europejska zarządza już nie tylko wspólną gospodarką. Korzysta z jednolitego prawa, posługuje się tą samą walutą — Euro, zyskała reprezentację w postaci Parlamentu Europejskiego, gdzie zasiada 518 mandatariuszy, a za sprawą Traktatu z Schengen posiada też wspólne zewnętrzne granice.
W tej sytuacji pojawia się pytanie, w jakim stopniu Duńczycy, Niemcy czy Szwedzi pozostają lub trafniej —jak długo będą jeszcze pozostawać odrębnymi narodami w ramach tradycyjnych już państw narodowych? Jaki czynnik zdecyduje ostatecznie o zaistnieniu nowej jakości, kiedy to miejsce poszczególnych państw narodowych zajmie nowe państwo europejskie, przezwyciężające dotychczasowe odmienności historyczne, kulturo-
132
Naród
we i administracyjne, państwo — które być może przyjęłoby nazwę -Europa. Zaistnienie takiego państwa może oznaczać realizację idei artykułowanych już w XIX wieku w sprawie Stanów Zjednoczonych Europy. Sygnalizuję ten problem nie jako element przyszłościowej wizji w sprawie zaniku państw narodowych i obumierania narodów. Takie rozumowanie w sprawie możliwych rozstrzygnięć w kwestii narodowo-państwowej stanowi element naukowo uzasadnionej prewidystyki, bo hipostazowane prognozy opierają się na faktach.
Z drugiej strony rysuje się też odmienna perspektywa w relacjach między narodem a państwem. Poszczególni członkowie Unii Europejskiej coraz trudniej wypracowują jednolite stanowisko w zasadniczych dla wspólnoty kwestiach, że wymienię tylko politykę rolną, walkę z bezrobociem i politykę celną. Na dodatek w niektórych krajach Unii — myślę przede wszystkim o Austrii i Francji — na znaczeniu zyskują partie akcentujące narodowo-państwową odrębność. Z perspektywy filozofii dziejów można też sformułować opinię, że wszelkie dążenia do uniwersalizmu, a w tym przypadku wyraża je UE, tracą z czasem swą siłę atrakcyjną na rzecz par-tykularyzmów. Ponadto analizując narodowo-państwową konstrukcję Europy można wskazać inne jeszcze tendencje. Mianowicie istnieją narody posiadające od wieków własne państwa —jak Francuzi, Szwedzi czy Duńczycy, ale też szereg narodów korzystających z państwowej odrębności od niedawna — Słowacy, Mołdawianie czy Litwini. Wśród istniejących od stuleci narodów nastąpiły procesy przewartościowania nacjonalizmów, tymczasem wśród nowych narodów środkowoeuropejskich poczucie nacjonalizmu dopiero zaczęło ujawniać się, gdyż wcześniej nie pozwalały na to ówczesne rygory systemowe. W konsekwencji obserwujemy dziś w Europie Zachodniej liczne przejawy dobrowolnej rezygnacji z tradycyjnie pojmowanej suwerenności, podczas gdy w naszej części Europy następuje proces demonstracyjnego obnoszenia się pełną suwerennością. W tej sytuacji można przypuszczać, że posiadanie własnego państwa będzie nadal ważnym czynnikiem narodotwórczym bądź przynajmniej filarem podtrzymującym narodowe odrębności wobec procesów unifikacji i globalizacji.
Dla zainteresowanej społeczności dążenie do posiadania własnego państwa narodowego stanowi szczególną siłę, skłaniającą do podejmowania coraz nowych działań. W 1978 r. wydawało się, że problem Basków został na zawsze rozwiązany, bo ówczesna konstytucja Hiszpanii przyzna-
I Naród
I la im znaczną autonomię. Jednak po upływie dwudziestu lat Baskowie stali I się sygnatariuszami „deklaracji Barcelońskiej", w której wraz z Kataloń-czykami i Galicjanami domagają się nowych praw. Wszystko to dowodzi, że trudno jest powstrzymać raz wyartykułowane dążenia jakiegoś narodu do niepodległości. Kolejną ilustrację stanowią w tej sprawie nasi południowi sąsiedzi — Słowacy. W latach 1989-1991 powróciła idea narodowego państwa Słowaków, wokół której koncentrowały się liczne dyskusje. Dla rozwiązania problemu proponowano półśrodki, na przykład zamiast Cze-I chosłowacji miała być Czecho-Słowacja. Przestrzegano przed negatywny-I mi konsekwencjami rozpadu czechosłowackiej gospodarki, przed słowackim nacjonalizmem, przed upadkiem demokracji, przed prześladowaniami mniejszości narodowych. Przestrogi rodzimych i obcych intelektualistów ani autorytetów moralnych nie wpłynęły na decyzję słowackich elit politycznych, nie zmieniły też preferencji słowackiej opinii publicznej — o wiele bardziej liczne były manifestacje na rzecz niepodległej Słowacji niż za utrzymaniem czechosłowackiego państwa.
6. Gospodarka a naród
Czy gospodarka stanowi czynnik narodotwórczy, a jeśli tak, to jak ; należy oceniać jego znaczenie? Także i odpowiedź na powyższe pytanie wymaga wielu wyjaśnień, bo okazuje się, że poszczególne epoki i systemy społeczne w różnym stopniu uwzględniały związki między narodem a gospodarką. Jeśli zastanowić się nad pierwszymi organizacjami państwowymi, nawet przy założeniu, że wiele z nich skupiało wyraźnie wyodrębnioną grupę etniczną stanowiącą naród, to pozostaje sprawą otwartą w jakim stopniu można tam było wyodrębnić — kompleks majątku, instytucji i praw, stanowiący podstawy narodowej gospodarki. Należy w tym miejscu podkreślić, że kwestie gospodarcze niewiele znaczyły w okresie feudalizmu, kiedy to już kształtowały się niektóre państwa współczesnej Europy. Co prawda w podręcznikach historii średniowiecznej występują całe rozdziały poświęcone ówczesnej gospodarce, ale z perspektywy interesujących nas tu zagadnień, gospodarka stanowiła jedynie dalsze tlo dla prowadzonych wówczas wojen i zabiegów o nowe terytoria lub jedynie o poszerzenie wpływów.
134
Naród
Należy w tym miejscu wyjaśnić, dlaczego wtedy i przez wiele następnych wieków gospodarka nie stanowiła czynnika narodotwórczego o konstytutywnym charakterze. Żeby do takiego stanowiska przekonać, muszę przypomnieć, co decydowało o istocie ówczesnej gospodarki: przede wszystkim rolnictwo; ponadto podegrodzia skupiające rzemieślników zaspokajających potrzeby miejscowych panów, później zaś miasta z rozwiniętą organizacją cechów; także miejscowi i wędrowni kupcy, których działalność określał szczegółowy system ceł, postojów i targów. Jednak w rzeczywistości o pozycji poszczególnych państw decydowały prowadzone wojny, które dostarczały nowych terytoriów i poddanych, przede wszystkim zaś stwarzały okazję do zdobywania łupów. Poziom stanu technicznego — tak w rolnictwie, jak i w rzemiośle — przez szereg wieków nie ulegał istotnym zmianom. Ówczesne stany pracujące wytwarzały co prawda więcej niż potrzebowały na zaspokojenie potrzeb własnych oraz oczekiwań lokalnych panów i monarchów, ale uzyskiwane nadwyżki nie stanowiły siły napędowej dla takiej intensyfikacji wysiłku, żeby gospodarka mogła być postrzegana jako siła kreująca nowe państwa i narody. Ponadto uzyskanie w ówczesnych realiach szczególnej funkcji przez gospodarkę uniemożliwiały sztywne regulacje prawne, tak w zakresie rolnictwa, jak też działalności rzemieślniczej. W tej sytuacji swoje miejsce wśród narodów poszczególne zbiorowości zdobywały przede wszystkim za sprawą oręża, a działalność gospodarcza nie stanowiła w tamtych wiekach istotnego czynnika narodotwórczego.
Nowego spojrzenia na związki między gospodarką i narodem dostarcza epoka kapitalizmu. Przez wielu badaczy ten właśnie okres postrzegany jest jako najbardziej sprzyjający wyodrębnianiu się narodów, gdyż przemiany o charakterze kapitalistycznym stwarzały szczególną okazję dla kształtowania poczucia samodzielności i odrębności, tak w wymiarze jednostkowym, jak też zbiorowym. Należy w tym miejscu podkreślić, że w XIX stuleciu nastąpiło nie znane wcześniej przyspieszenie w rozwoju technicznym, przede wszystkim za sprawą powszechnego stosowania maszyny parowej w wielu dziedzinach przemysłu i transportu oraz w wyniku skokowego wzrostu produkcji żelaza za sprawą stosowania koksu. Jeśli uwzględnić kilka innych jeszcze faktów, dotyczących życia społecznego, to kształtuje się nowy obraz społeczeństw, które coraz bardziej świadomie i gremialnie podkreślały swoją narodową odrębność. Do takiego stanu przyczyniły się następujące okoliczności: odrzucenie systemowych ram,
I Naród 135
I a ściślej — prawnych i instytucjonalnych więzów feudalizmu; podjęcie prób I emancypacji przez jednostki obdarzone wolnością osobistą; powstanie I pierwszych powszechnych systemów scholaryzacji wnoszących obowią-I zek nauki; wprowadzenie zasadniczej służby wojskowej; pojawienie się I prasy codziennej, kształtującej opinię publiczną.
W ten sposób kapitalizm stał się epoką, w ramach której kształtowa-I ły się nowoczesne narody. Jeśli w wiekach wcześniejszych poczucie przy-I należności narodowej stanowiło swoisty przywilej najzamożniejszych, sprawujących władzę i wykształconych, to w warunkach stworzonych przez wstępujący na arenę dziejów kapitalizm, poczucie świadomości narodowej obejmowało coraz większe grupy ludności i towarzyszyło procesom uoby-watelnienia. O zaistnieniu i miejscu narodowej wspólnoty decydowały te-I raz sukcesy gospodarcze mierzone ilością wyprodukowanych dóbr, oddanych do użytku szlaków wodnych, drogowych i kolejowych, nowo powstałe fabryki, osiedla i miasta. Ten zespół produktów, zasobów i umiejętności był już kojarzony z istnieniem zbiorowego podmiotu, jakim jest naród. Polityczni przedstawiciele każdego narodu mieli teraz za zadanie podtrzymywać, rozwijać, chronić cłami a w razie potrzeby bronić orężnie podstaw gospodarczych państwa, ale też poszukiwać dla tej gospodarki wsparcia surowcowego i rynków zbytu, także za sprawą zdobyczy kolonialnych. Rywalizacja między przodującymi w rozwoju cywilizacyjnym państwami prowadziła do wojen, a w ich trakcie krystalizowały się ostatecznie narodowe identyfikacje ogółu ludności. Procesy te następowały najpierw w Europie, a później na pozostałych kontynentach, o czym zadecydowało ukształtowanie silnych podstaw gospodarczych w społeczeństwach najbardziej zaawansowanych pod względem rozwoju.
Podboje kolonialne ludów żyjących na innych kontynentach i następujący w ślad za nimi wyzysk ekonomiczny oraz eksploatacja zasobów naturalnych wyzwoliły z czasem ruchy narodowo-wyzwoleńcze na wielką skalę. W taki to sposób ludy żyjące w systemach plemiennych, bliskich często wstępnej fazie feudalizmu, wstąpiły od razu na drogę kapitalistycznego rozwoju ze wszystkimi jego patologicznymi formami. Upośledzenie rasowe i etniczne potęgował wyzysk ekonomiczny, co wzmogło poczucie własnej odrębnej tożsamości i torowało drogę dla działań na rzecz suwerenności. Przeto podbój i wyzysk wyzwoliły ruchy niepodległościowe, których celem było stworzenie narodowych państw. Dlatego w realiach XX
136
Naród
wieku, w zdecydowanie większym stopniu niż w poprzednich stuleciach, czynnik ekonomiczny wyzwalał dążenia narodotwórcze, zgłaszane początkowo przez miejscowe elity, później zaś przejmowane przez ogół ludności.
Należy jeszcze zastanowić się nad znaczeniem czynnika ekonomicznego dla procesów narodotwórczych w okresie ostatniego półwiecza. Jeśli przyjrzeć się stosunkom panującym w Stanach Zjednoczonych, Europie Zachodniej, ale też w ramach Europy Środkowo-Wschodniej, to mimo wszystkich systemowych, historycznych i geograficznych różnic, ujawniają się pewne prawidłowości. W USA szybko rozwijająca się gospodarka i towarzysząca temu wysoka konsumpcja stanowiły szczególne metadobro, które osłabiało etniczne, rasowe i religijne różnice. Społeczeństwo amerykańskie, z perspektywy historycznej złożone prawie wyłącznie z przybyszów, swoje tradycyjne odrębności wynikające z różnego pochodzenia pielęgnowało w minimalnym stopniu, przede wszystkim jednak w zakresie szeroko rozumianej kultury. Odrębności te natomiast w żaden sposób nie przeszkadzały zdobywaniu i pomnażaniu dóbr, co najwyżej powodowały, że przybysze z Chin, krajów słowiańskich czy anglosaskich specjalizowali się w pewnych dziedzinach gospodarki i typach karier. W rzeczywistości jednak wszyscy oni byli sobie konieczni dla sprawnego funkcjonowania potęgi ekonomicznej Stanów Zjednoczonych, której niezawodność pobudzała oczekiwania na zaspokojenie potrzeb własnych. W tej sposób zasady wolnego rynku i otwartych szans przesuwały na dalszy plan dawne osobliwości etniczne, a stopniowa realizacja oczekiwań ekonomicznych sprzyjała kształtowaniu się nowego narodu amerykańskiego.
Podobne, choć na mniejszą skalę procesy można zaobserwować wśród krajów zachodniej Europy, skupionych wokół wspólnego rynku, określanego przez wiele lat mianem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Dawne antagonizmy między państwami narodowymi, spotęgowane w wielu przypadkach ich przeciwnym zaangażowaniem w II wojnie światowej, zanikły stopniowo w wyniku wspólnej polityki gospodarczej. Kiedy okazało się, że za sprawą działań ekonomicznych można zapewnić nieznany gdzie indziej poziom życia i świadczeń socjalnych, to dawne antagonizmy narodowe ustąpiły miejsca dążeniom do zacieśnienia współpracy, które dodatkowo było wzmacniane szeregiem działań o charakterze ideologicznym. Dzisiaj dla narodów Europy Zachodniej o wiele ważniejsze niż eksponowanie narodowej flagi, narodowych mitów czy narodowego hym-
I Naród
nu — jest osiąganie sukcesów gospodarczych, korzystanie ze sprawnej administracji, swobód podróżowania i nowoczesnych systemów łączności. Dlatego łatwo i tu dostrzec prawidłowość, że czynnik ekonomiczny osłabia dawne odrębności i partykularyzmy etniczne na korzyść wysokiej produktywności, konsumpcji i demokracji.
Jeszcze inaczej można oceniać oddziaływanie czynnika ekonomicznego na sytuację narodów w ramach Europy Środkowo-Wschodniej przed 1989 rokiem. Wtedy to większość państw tego regionu była włączona w struktury Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG) z siedzibą w Moskwie. W oficjalnych dokumentach wszyscy zbiorowi uczestnicy tej współpracy odnosili korzyści służąc rozwojowi w ramach socjalistycznej wspólnoty narodów. Tym niemniej odgórnie stanowione zapisy wzajemnych zobowiązań i swoiście obligatoryjna przynależność do wspólnoty uniemożliwiały uzyskanie społecznego przyzwolenia dla podejmowanych przedsięwzięć. Póki trwała RWPG oficjalnie mówiono jedynie o sukcesach i wzajemnych korzyściach, które umożliwiły socjalistyczną industrializację i realizację interesów zbiorowych sygnatariuszy. W rzeczywistości jednak przedstawiciele poszczególnych narodów nieoficjalnie zgłaszali szereg zastrzeżeń i roszczeń. Każda ze stron uważała, że jest krzywdzona i sponsoruje całe przedsięwzięcie, jakim była RWPG. Po prostu — tak Rosjanie, jak też Polacy, Węgrzy i inni uważali, że to ich wkład w całe przedsięwzięcie jest nieproporcjonalny do uzyskiwanych korzyści. Dlatego rozluźnienie więzów polityczno-militarnych pod koniec lat osiemdziesiątych spowodowało szybki rozpad rzekomej wspólnoty, artykulację uprzedzeń wywołanych domniemanym wyzyskiem, a w konsekwencji wzrost nastrojów nacjonalistycznych. Procesy te okazały się być charakterystyczne nie tylko dla relacji między centrum a zewnętrznymi satelitami, ale też w ramach samego Związku Radzieckiego. Okazało się bowiem, że już wcześniej swoje zastrzeżenia w sprawie narodowego upośledzenia zgłaszali Kazachowie, przykładem czego były protesty tamtejszych elit w latach siedemdziesiątych, ale też niepokoje społeczne w Ałma-Acie, których ofiarami w grudniu 1986 roku padło dziesiątki demonstrantów. Także przyczyną krwawego rozpadu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii były kwestie ekonomiczne, jak choćby dysproporcje między wkładem a udziałem poszczególnych jej narodów we wspólnym budżecie. Dość w tym miejscu wspomnieć, że w 1989 roku dochód narodowy na jednego mieszkańca był w Słowenii kilkadziesiąt razy wyższy niż w Kosowie czy Macedonii.
138
Naród
O znaczeniu czynnika ekonomicznego w dążeniu do stworzenia własnego państwa narodowego świadczy też przykład Quebecu. W tej francuskojęzycznej prowincji Kanady w 1995 r. miało miejsce drugie już referendum w sprawie niepodległości, przegrane tym razem jedynie różnicą 50 tysięcy głosów. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych Quebec znacznie poprawił swoje wskaźniki gospodarcze i kraj ten nie ma już deficytu budżetowego. Kanada składa się z 12 prowincji, a czwarta część wpływów do kanadyjskiego budżetu federalnego pochodzi właśnie z Quebecu. Dlatego też elity tej prowincji z coraz większym przekonaniem podnoszą sprawę niezależności Quebecu. Zdaniem zwolenników niepodległości dobrze rozwinięte stosunki gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi mogą stanowić istotny czynnik stabilizujący ekonomiczne podstawy nowego państwa. Także i w tym przypadku odłączeniu się Quebecu od Kanady sprzyja językowa odmienność mieszkańców prowincji, wśród których dominują osoby francuskojęzyczne.
O tym, że współcześnie coraz większego znaczenia w roli czynnika narodotwórczego nabiera gospodarka, najlepiej świadczy też przypadek Belgii. Bogatsza Flandria łoży więcej do wspólnego budżetu niż dotknięta kryzysem Walonia. Dlatego wielu narodowo zorientowanych Flamandów zgłasza postulat własnego państwa. Dzięki dobrej sytuacji gospodarczej Flandria, jako suwerenne państwo, mogłaby podjąć rywalizację z najza-możniejszymi krajami Unii Europejskiej, gdy tymczasem francuskojęzyczna Walonia byłaby jednym z biedniejszych państw Zachodniej Europy, chyba że Walonowie podjęliby decyzję o aliansie z Francją. Jednak takie rozwiązanie eliminuje Belgów z rodziny narodów. Podkreślić tu jeszcze należy, że sygnalizowany rozpad Belgii i odejście Belgów do historii wspierają podziały językowe, bowiem każda z wymienionych grup posiada odrębny język, gdy tymczasem język belgijski nie istnieje.