1000 naj... dowcipów, HUMOR


1.

- Janie!

- Słucham Pana...

- Czy możesz przysunąć tu fortepian?

- Tak, proszę Pana. Będzie pan grał?

- Nie, zostawiłem na nim cygaro.

2.

- Na pogrzebie Szkot głośno płacze.

- Czy to był pański krewny - pyta ktoś ze współczuciem.

- Nie... ale był mi winien 3 funty.

3.

- Jak się nazywa przytulanka Szkota?

- Maszkotka...

4.

- Dlaczego blondynka zmienia dziecku „pampersa” co miesiąc?

- Bo na opakowaniu jest napisane „do 20 kg”.

5.

- Dlaczego blondynka cieszy się, gdy ułoży puzzle w 3 miesiące?

- Bo na opakowaniu jest napisane „od 3 do 5 lat”.

6.

- Proszę pana, ten pies, którego nam pan sprzedał, nic nie jest wart...

- Dlaczego?

- Wczoraj wieczorem szczekał tak głośno, że nikt nie usłyszał, jak złodzieje ukradli nam samochód...

7.

- Jeśli na stole będą cztery muchy i jedną z nich zabiję, to ile zostanie? - pyta nauczyciel ucznia...

- Tylko ta jedna, proszę pana.

8.

- Chciałabym ci dać prezent na urodziny, tatusiu...

- Dziękuję synku, ale najlepszym prezentem będą twoje dobre stopnie w szkole.

- Za późno, ja już kupiłem ci krawat.

9.

- Jaka będzie liczba mnoga od słowa „niedziela” - pyta nauczyciel uczniów.

- Wakacje.

10.

- Tatusiu, a skąd ja się wziąłem na świecie?

- Bocian cię przyniósł syneczku...

- Ale ty jesteś tato, masz taka ładną żonę, a zadajesz się z bocianami!

11.

- Mamo, czy już jest piętnasta? - pyta Jaś.

- Nie syneczku, jest dopiero czternasta - odpowiada matka.

- To straszne, mój żołądek znowu się spieszy o godzinę...

12.

- Mały Jasio zgubił ojca w tłumie, płacze, szuka, aż wreszcie prosi o pomoc policjanta:

- Czy nie widział pan takiego jednego pana, bez takiego chłopca jak ja?

13.

- Stój! - woła policjant biegnący za uciekającym złodziejem.

- To ty stój - odkrzykuje złodziej - ciebie nikt nie goni...

14.

- Kaziu, jaka jest wasza nowa pani?

- Bardzo fajna - już trzeci raz w tym roku choruje na grypę...

15.

- Biorę tę gablotę - mówi klient do sprzedawcy w salonie samochodowym.

- Ależ pan zapłacił 500 złotych! A reszta?

- Reszta należy do pana...

16.

- Jak pani mąż złamał tę nogę? - pyta chirurg Mądralową...

- Schodził do piwnicy po ziemniaki i poślizgnął się...

- I co pani zrobiła?

- Makaron...

17.

W gospodzie siedzą trzej przechwalający się bacowie:

- Ja - mówi pierwszy - wyhodowałem w tym roku wielkie jabłka. Każde ważyło kilogram.

- Co tam twoje jabłka - mówi drugi - moje ważyły po dwa kilogramy.

- To i tak jeszcze nic - chwalił się trzeci. Jak ja wiozłem moje jabłka na targ furmanką, to z jednego wyszedł robak, który zeżarł mi konia.

18.

Dziadek pyta wnuczka:

- Jak myślisz, co jest bardziej potrzebne: księżyc czy słońce?

- Jasne, że księżyc. On świeci w nocy, kiedy jest ciemno, a słońce świeci w dzień, kiedy i tak jest jasno.

19.

- Halo... Dzwonię z ogłoszenia. Podobno poszukujecie pogromcy lwów.

- Niestety, na dziś już mamy. Proszę zadzwonić jutro...

20.

- Jasiu, zobacz Ten nowy proszek jest wspaniały! Twoja koszulka jest teraz śnieżnobiała!

- Wolałem ją, gdy miała napis „Chicago Buuls”.

21.

Jeśli jesteś:

- pracowity jak pszczoła,

- wytrwały jak mrówka,

- silny jak niedźwiedź,

- harujesz jak wół,

Jeśli wieczorem czujesz się:

- jak zbity pies, to niezwłocznie udaj się do weterynarza.

Może już jesteś osłem!!!

22.

Zasłyszane na szkolnym podwórku:

- Słuchaj, Artur. Czy na Księżycu jest życie?

- Jasne. Przecież co wieczór zapalają tam światło.

23.

Policjant przechodzi koło stawu w parku i dostrzega w wodzie człowieka.

- Czy pan wie, że w tym stawie nie wolno się kąpać?!

- Ja się nie kąpię. Ja tonę!

- A to przepraszam.

24.

Rozmawia dwóch więźniów w celi:

- Za co siedzisz?

- Za nic.

- Jak to za nic?

- Bo włamałem się do zupełnie pustego magazynu...

25.

- Nasza sąsiadka kupiła swemu mężowi maszynkę do golenia firmy Braun. Podczas golenia poraził go prąd i zmarł...

- I co?

- „Życie stało się prostsze!”

26.

- Twoja żona wygląda na zmęczoną, co jej jest?

- Nic takiego, po prostu wczoraj mieliśmy na obiad królika.

- I jaki to ma związek?

- Po prostu ręce ją bolą od skubania.

27.

- Panie profesorze, czemu nie przybył pan z małżonką?

- Rzeczywiście! Cały czas miałem wrażenie, że o czymś zapomniałem.

28.

Policjant chwali się koledze:

- Wczoraj zostałem ojcem!

- I co masz, syna?

- Nie.

- No to córkę.

- A ty skąd wiesz?

29.

- Czy ten zegarek chodzi?

- Nie, trzeba go nosić.

30.

Kolega do kolegi:

- Wiem już, jak dojść do naprawdę dużych pieniędzy!

- Domyślam się, ale ode mnie już pożyczałeś!

31.

Kazio przychodzi do domu. Mama krzyczy:

- Dlaczego masz takie brudne ręce?

- Bo bawiłem się w piaskownicy!

- To dlaczego masz czyste palce?

- Bo gwizdałem na psa!

32.

- Kaziu, czy twój tata nie pomaga ci w odrabianiu lekcji?

- Już nie, ta ostatnia mierna z matematyki zupełnie go załamała.

33.

Ojciec przegląda dzienniczek szkolny Kazia:

- Co znowu jedynka z historii?

- Niestety tatusiu, wiesz, że historia lubi się powtarzać.

34.

- Kaziu, dlaczego masz w dyktandzie te same błędy, co twój kolega z ławki?

- Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego.

35.

- Kaziu - pyta nauczyciel - jaki to będzie przypadek, gdy powiesz „lubię nauczycieli”?

- Bardzo rzadki panie profesorze.

36.

- Jeszcze nie tak dawno nauczyciel pytał ucznia:

- Jaka mamy teraz Polskę?

- Ludową.

- I jeszcze jaką?

- Demokratyczną.

- I jeszcze jaką?

- Socjalistyczną.

- A przed wojną jaka była?

- Niepodległa.

37.

- W latach siedemdziesiątych:

- Jak się macie towarzysze? - zażartował Gierek witając się z robotnikami.

- Dobrze, towarzyszu sekretarzu - zażartowali robotnicy.

38.

- Jakie są nasze drogi do kapitalizmu? - pyta dziennikarz na konferencji prasowej wicepremiera.

- Drogi węgiel, drogi gaz, drogi prąd...

39.

- Dlaczego wszyscy wstawali z miejsc, gdy zaczynało się skandowanie:

- Bierut! Bierut!?

- Żeby nie siedzieć!

40.

- Tato, co to jest postulat?

- Żądanie klasy robotniczej, które może zostanie spełnione za sto lat.

41.

- Czy Monako mogłoby zostać państwem komunistycznym?

- Nie, bo byłoby to zbyt duże nieszczęście, jak na taki mały kraj.

42.

Szczyt niemożliwości:

- Tak połaskotać żarówkę, żeby ci z elektrowni się śmiali.

Szczyt okrucieństwa:

- Przestraszyć strusia na betonie.

Szczyt ciemnoty:

- Zapalić jedną zapałkę, a następnie drugą, aby sprawdzić, czy ta pierwsza się pali.

Szczyt pecha:

- To zostać zabitym przez złoty meteoryt.

43.

W taką słoneczną pogodę przyszedłeś z parasolem?

- Jak pada deszcz parasol bierze mój ojciec.

44.

Zajączek idzie polna drogą i znajduje podkowę. Podnosi ją, odwraca na drugą stronę, patrzy, a tam... koń!

45.

Wcześnie rano dzwoni telefon:

- Słucham.

- Czy to numer 77-777?

- Nie, to 777-77.

- Przepraszam.

- Nic nie szkodzi. I tak musiałem wstać, bo telefon dzwonił.

46.

Kobieta kierująca samochodem zwraca się do siedzącego obok męża:

- Spójrz, co za człowiek! Biegnie cały czas przed nami, jakby chciał zostać przejechany. Co mam robić?

- Zjechać szybko z chodnika - odpowiada mąż.

47.

W nocy właściciel domu nakrył złodzieja:

- Co pan tu robi?

- Szukam pieniędzy!

- To świetnie. Poszukamy razem!

48.

Lekarz pyta pielęgniarkę:

- Czy chory zjadł dziś rosół?

- Tak.

- Z apetytem?

- Nie, z makaronem.

49.

Ulicą idzie podpity mężczyzna i raz po raz się śmieje, a od czasu do czasu macha ręką.

- Czemu się pan tak cieszy? - pyta przechodzień.

- Bo opowiadam sobie kawały.

- A czemu macha pan ręką?

- Bo niektóre już znam.

50.

Dziwny klient w sklepie:

- Proszę pięć przepalonych żarówek.

- Przepalonych? A po co panu?

- Urządzam sobie ciemnię fotograficzną.

51.

- Kowalski, opowiedz nam, co robi twój tata - mówi nauczyciel.

- Mój tata może wdrapać się na najwyższy szczyt, może przepłynąć najgłębszy ocean, może pilotować rakietę kosmiczną i może pokonać najdziksze zwierzę. Mój tata może wszystko, tylko na nic nie ma czasu, bo musi zmywać naczynia.

52.

- Czy mógłbyś powiedzieć, co sądzisz o mojej ostatniej książce? - pyta pisarz kolegę.

- Wiesz, wolałbym nadal być twoim przyjacielem...

53.

- Twoja sekretarka robi wrażenie bardzo pracowitej.

- Tak to jej jedyna zaleta.

- Pracowitość?

- Nie, robienie wrażenia.

54.

Na progu domu stoi żebrak i pyta:

- Czy łaskawa pani nie ma jakiś niepotrzebnych, starych butów?

- Przecież macie na nogach zupełnie nowe!

- No właśnie, psują mi interes!

55.

- Jakie są ulubione trzy zwierzęta każdej kobiety?

- ???

- Norki (w szafie), jaguar (w garażu) i osioł (który na to wszystko zapracuje).

56.

Jakie jest hobby pani męża?

- A co to jest „hobby”?

- No, to co pani mąż lubi najbardziej!

- A, kapuśniak!

57.

- Kaziu, ciocia wychodzi! Co się mówi?

- Bogu dzięki!

- Co ty pleciesz?

- Przecież po wyjściu cioci tato zawsze mówi „Bogu dzięki”!

58.

- Ile świadek ma lat?

- Trzydzieści osiem.

- Trzy lata temu świadek mówił to samo!

- Bo ja nigdy nie zmieniam zeznań.

59.

Gdzie byłeś cały wieczór?

- U sąsiadów.

- A przyjęli cię serdecznie?

- Tak. Gdy sąsiad otworzył mi drzwi powiedział: „Jeszcze tylko ciebie nam tu brakowało”.

60.

Nauczyciel pyta na lekcji biologii:

- Do jakiego gatunku zaliczamy węża okularnika?

- Do krótkowzrocznych - odpowiada uczeń.

61.

- Gdzie jest ulica Matejki? - pyta profesor spotkanego policjanta.

- Tu na prawo, proszę pana.

- Dobrze, siadaj! - odruchowo odpowiada profesor.

62.

Nauczyciel pyta Jasia:

- Powiedz jakie zdanie w trybie oznajmiającym, a potem przekształć je w tryb rozkazujący.

- Koń ciągnie wóz - proponuje Jaś.

- A teraz to samo w trybie rozkazującym - przypomina nauczyciel.

- Wiooo! - krzyczy Jaś.

63.

- Czy jesteś dobrze przygotowany? - pyta ojciec syna przed klasówką.

- Tak tato. Nawet na najgorsze.

64.

- Tato, ty to masz szczęście - stwierdza syn po powrocie z zakończenia roku szkolnego.

- Tak? A to dlaczego? - pyta zdziwiony ojciec.

- Nie będziesz musiał kupować mi nowych podręczników, bo zostaję w tej samej klasie.

65.

Katecheta pyta Maćka:

- Kto skusił Adama do zjedzenia zakazanego owocu?

- Ewa.

- A jak Stwórca go za to ukarał?

- Kazał mu się ożenić z Ewą - odpowiada Maciek.

66.

W centrum Warszawy na dziesiątym piętrze, kurczowo trzymając się krawędzi balkonu wisi kobieta, a jakiś mężczyzna depcze jej po palcach. Szybko zbiera się tłum ludzi:

- Co pan robisz! - krzyknął któryś z gapiów.

- Cicho! - to jest moja teściowa - odpowiada mężczyzna.

Po kilku minutach pełnego napięcia oczekiwania ktoś mówi:

- Ale się długo trzyma...

67.

Przychodzi Polak do sklepu w Londynie.

- Poproszę piłkę.

Sprzedawca nic.

- PIŁ-KĘ!

Sprzedawca nic.

Polak po chwili zastanowienia.

- BONIEK!

Sprzedawca nic.

- PLATINI!

Sprzedawca nic.

- OYEN!

Sprzedawca:

- Oh, yes. A ball!

- Tak. DO ME-TA-LU.

68.

Postawiono bacę przed sądem za nielegalne posiadanie broni:

- Baco, co macie na swoją obronę? - pyta sędzia.

- Czołg w stodole.

69.

- Babciu, czy mogę popatrzeć na kometę Haleya?

- Idź wnusiu, tylko nie podchodź za blisko.

70.

- Przejechałem pańskiego koguta, chciałbym jakoś panu wynagrodzić tę stratę...

- Niech pan jutro zapieje o czwartej rano.

71.

- Zupełnie nie rozumiem pańskiego zachowania, przed chwilą rzucał pan w artystę pomidorami, a teraz bije pan brawo!

- Bo chcę, żeby jeszcze raz wyszedł przed kurtynę - zostały mi jeszcze dwa pomidory.

72.

- Niech się pan tak nie denerwuje - uspakaja chirurg pacjenta - to będzie moja tysięczna operacja.

- Tysięczna? To musi pan doktor być bardzo bogaty.

- Nie bardzo, płaci mi się tylko za udane operacje.

73.

- Czy szuka pan wagonu restauracyjnego? - pyta konduktor pasażera nerwowo biegnącego przez korytarz?

- Wręcz przeciwnie.

74.

- Kelner, mięso w moim mielonym jest nieświeże!

- To niemożliwe, proszę pana. My do mielonych w ogóle nie dodajemy mięsa.

75.

Dawno temu w pewnym królestwie grasował straszny smok. Zmartwiony tym król zwołał swoich trzech najdzielniejszych rycerzy, aby zabili bestię. Przybył najsilniejszy z nich i mówi:

- Dobrze, królu, będę walczył ze smokiem, ale muszę się przygotować. Za miesiąc go zabiję.

Drugi rycerz obiecał:

- Za dwa tygodnie ten gad nie będzie już żył!

Przyszedł trzeci, najmniejszy i od razu krzyczy:

- Dawać mi tu natychmiast konia!

Zdziwiony jego pośpiechem król zapytał:

- Skąd u ciebie ten zapał? Inni rycerze kazali mi czekać po dwa tygodnie albo i miesiąc.

A mały rycerz na to:

- Dawać mi tu szybko konia! Tu nie ma na co czekać - trzeba wiać!

76.

- Kaziu, tyle razy ci mówiłam, żebyś się ni bił z kolegami. Przecież powinieneś już pamiętać, że mądry głupiemu ustępuje.

- Pamiętam, ale przecież nie jestem tak głupi, żeby stale być mądrym.

77.

- Kaziu, postaw loda!

- Przecież się nie przewróci.

78.

Siedzi baca na drzewie i piłuje gałąź, na której siedzi. Przechodzi turysta:

- Baco, spadniecie!

- Ni, nie spadnę!

- Spadniecie!

- Ni!

- No mówię wam, że spadniecie!

- Eeee, ni spadnę!

Nie przekonawszy bacy, turysta poszedł dalej.

Baca piłował, piłował, aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali turystą i rzekł:

- Prorok jaki, czy co?

79.

Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:

- Co robicie baco?

- A tak sobie siedzę i myślę.

- A to wy tak zawsze?

- Nie, ino jak mam czas.

- A jak nie macie czasu?

- To sobie ino siedzę.

80.

Idzie turysta przez polanę w górach i widzi bacę.

A baca pasie owce. Czarne i białe. Turysta pyta go:

- Baco... Ile mleka dają te owce?

- Ano białe cy corne?

- No wszystkie.

- Białe dwa litry...

- A czarne?

- Ino tyz dwa litry...

- A ile trawy jedzą?

- Białe cy czarne?

- No wszystkie...

- Białe trzy kilo.

- A czarne?

- Tyz trzy kilo.

Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się, że białe owce różnią się tylko kolorem. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:

- No to czemu, baco je tak rozróżniacie?

- Ano białe owce są moje.

- A czarne czyje?

- Ano tyz moje.

81.

Podczas wykładu zarozumiały profesor mówi do studenta:

- Proszę otworzyć okno, nie ma tu orłów, więc nikt nie wyleci!

Po wykładzie studenci wychodzą z auli, a wraz z nimi profesor. Ostatni ze studentów zwraca się do niego:

- Pan też drzwiami, panie profesorze?

82.

Początkująca śpiewaczka operowa pyta męża:

- Dlaczego zawsze wychodzisz na balkon, kiedy ćwiczę w domu?

- Bo nie chcę, żeby sąsiad myślał, że cię biję...

83.

- Co robisz, Krzysiu?

- Piszę list do Tomka.

- Przecież ty jeszcze nie umiesz pisać?

- Nie szkodzi. Tomek jeszcze nie potrafi czytać.

84.

- Jaki to pociąg? - pyta podróżny.

- Żółty - odpowiada konduktor.

- A dokąd?

- Do połowy.

85.

- Poproszę bilet - mówi kontroler do pasażera.

- Ja nie sprzedaję...

86.

- Panie doktorze - skarży się babcia - nikt mnie nie traktuje poważnie...

- Żartuje pani?

87.

Miś pyta jedzącego jeża:

- Co jesz?

- Co miś? - odpowiada jeż.

88.

Katechetka pyta Jasia, czy zrobił dziś jakiś dobry uczynek...

- Oczywiście - odpowiada Jaś - ostrzegłem Kazia, że jak mnie będzie dalej przezywał, to go stłukę.

89.

Dyrektor szkoły przyjmuje telefon:

- Panie Dyrektorze, Jaś Kowalski nie może dziś przyjść do szkoły.

- A kto mówi?

- Mój ojciec...

90.

Uwaga w dzienniczku.

W czasie wyścigu międzyszkolnego umyślnie biegł wolno, by - jak twierdzi - zyskać na czasie.

Pański syn napluł na tablicę, ponieważ nie chciało mu się zmoczyć gąbki.

Rozbiera sobie cząsteczki na atomy i kładzie sobie na oczach.

Na lekcji biologii nie chciała oglądać nogi pająka. Na jej widok podniosła dziki wrzask.

Na lekcji polskiego robi sekcję zwłok na muchach.

91.

Na pokładzie „Titanica” podczas bankietu na salę balową wbiega marynarz i mówi:

- Mam dla jaśniepaństwa dwie wiadomości - złą i dobrą. Zła jest taka, że zderzyliśmy się z górą lodową i zaraz pójdziemy na dno. Dobra jest taka, że dostaniemy za to 8 Oskarów.

92.

Spotyka się dwóch przyjaciół:

- Cześć stary, słyszałem, że grasz w zespole. Powiedz, na jakim instrumencie?

- Na lewym skrzydle...

93.

Przychodzi góral do sklepu ze środkami przeciw insektom i pyta ekspedientkę:

- Czy ma pani coś na mole?

- Są takie kuleczki - odpowiada ekspedientka.

- To poproszę sto.

Na drugi dzień góral wraca ponownie do tego samego sklepu i znowu prosi o kulki na mole, lecz tym razem już o trzysta. Zdziwiona sprzedawczyni pyta:

- Na co panu tyle kulek, przecież wczoraj wziął pan już sto?

- A co, myśli pani, że tak łatwo trafić kulką mola - odpowiada urażony baca.

94.

Uwaga w dzienniczku.

Spóźnił się do szkoły i powiedział, że to dlatego, że wpadły mu klucze do grysiku braciszka.

Kiedy wykładam kiwa głową, jakby był wizytatorem.

Podczas dużej przerwy syn z kolegami przestawił samochód nauczyciela w inne miejsce.

Przeszkadza prowadzić lekcję matematyki, po każdym stwierdzeniu stękając i jęcząc „ojejku” i „wiedziałem!”.

95.

Ksiądz stoi nad grobem baby i przemawia:

- Nie smućcie się, dobrzy ludzie. Ona już z pewnością zaznała spokoju i razem z innymi aniołkami gra na harfie.

Na to ktoś się odzywa:

- A gdzie tam na harfie! Ona nawet na zwykłej fujarce nie umiała.

96.

Babcia mówi do Jasia:

- Jak będziesz grzeczny to pójdziesz do nieba, a jak będziesz niegrzeczny to pójdziesz do piekła...

- Babciu, a jakim trzeba być, aby pójść do kina?

97.

Ksiądz pyta dzieci na lekcji religii:

- Powiedz mi Jasiu, czy Pan Bóg jest tu, w klasie?

- Jest - odpowiada Jasio.

- A na polu?

- Nie ma.

- Dlaczego?

- Bo dzisiaj jest 15 stopni mrozu.

98.

Na lekcji religii:

- Kto z was, dzieci, chciałby iść do nieba? - pyta katecheta.

Wszystkie dzieci podnoszą ręce do góry. Tylko Jaś siedzi bez ruchu.

- A ty, mój chłopcze, nie chcesz iść do nieba?

- Chcę i to bardzo, ale obiecałem tacie, że zaraz po lekcjach wrócę do domu.

99.

- Czy spełniły się marzenia twojego dzieciństwa, dziadku?

- Tylko jedno.

- A jakie?

- Ojciec tak szarpał mnie za włosy, kiedy coś zbroiłem, że marzyłem, żeby być łysy.

100.

- Pan już chyba u nas był? - pyta fryzjer klienta.

- Nie, to ucho straciłem na wojnie.

101.

Przez las pędzi podniecony Kubuś Puchatek. Przedziera się przez krzaki, przeskakuje przez kałuże. Wreszcie zziajany staje przed Krzysiem...

- Krzysiu, Krzysiu... Prosiaczek wrócił z wojska...

102.

Na orbicie okołoziemskiej spotykają się Amerykanin, Chińczyk i Polak. Rozmawiają o tym jak się tutaj znaleźli.

- Mnie tu wyniosła wspaniała amerykańska technologia - najnowszy prom kosmiczny „Star of America” - mówi Aerykanin.

- Nas, Chińczyków jest tak dużo, że stanęliśmy jeden na drugim i w ten sposób tu wszedłem - wyznaje Chińczyk.

- No dobrze, a ty - patrzą się na zmieszanego Polaka.

- Ja... ja naprawdę nie wiem, ja tylko wracałem z wesela.

103.

Kierownik pociągu do maszynisty:

- Dlaczego nie zatrzymujemy się na stacjach?

- Bo nam hamulce nawaliły.

- To co mam robić?

- Zbierać dopłatę do pospiesznego.

104.

- Mój tata mówił wczoraj w radio - chwali się Mądrala.

- A mój wczoraj kopnął w radio - odpowiada Iksiński.

105.

- Tato, czy ciebie dziadek ciągnął za uszy?

- Oczywiście!

- A dziadka jego ojciec?

- A jakże.

- Bardzo chciałbym wiedzieć, co za idiota zaczął pierwszy.

106.

Do ortopedy przyszła matka z córką:

- Stań Aniu prosto, żeby pan doktor zobaczył, jaka jesteś krzywa!

107.

- Kelner! To mięso śmierdzi!

- Proszę się nie denerwować, zaraz włączę wentylator!

108.

- Przepraszam, czy ma pan zapałki?

- Nie, ale mam zapalniczkę.

- No, aż tak dużej dziury w zębie nie mam!

109.

Na koncercie meloman pyta sąsiada:

- To Bach?

- Nie wiem, bo stoi bokiem.

110.

- Ile żołnierz ma par butów i z czego?

- Dwie, z czego jedną w magazynie.

111.

Na katechezie siostra pyta dzieci o ich dobre uczynki. Jaś z duma odpowiada:

- A ja poszczułem psem pana, który spieszył się na pociąg.

- I to ma być dobry uczynek, Jasiu?

- Tak, bo dzięki temu zdążył...

112.

W afrykańskim buszu misjonarz na widok zbliżającego się lwa szepce:

- „Natchnij Panie to stworzenie jakimiś chrześcijańskimi uczuciami”.

Po chwili słyszy, jak zwierz mruczy:

„Pobłogosław Panie Boże ten posiłek...”.

113.

- Nie piję, nie palę, nie jadam mięsa, choć nie piątek - proszę księdza proboszcza, a ciągle jakby jakiś pierścień ściskał mi głowę...

- Może aureola za ciasna...

114.

Wchodząc do domu Masztalski spotyka swoja teściową, stojącą w drzwiach z miotłą:

- Mamusia zamiata - pyta Masztalski - czy odlatuje?

115.

- Czego pan sobie życzy? - pyta aptekarka Masztalskiego.

- Chciałbym trutkę na szczury - odpowiada Masztalski.

- A ma pan receptę?

- Nie mam.

- A po co panu ta trutka?

- Na teściową.

- Przykro mi, ale musi mieć pan receptę.

- A zdjęcie nie wystarczy?

116.

- Jasiu, dzisiaj kończysz 10 lat. Powiedz mi co byś chciał? - pyta tata Jasia.

- Większy dostęp do twojego portfela - odpowiada Jasio.

118.

Synek lekarza bawi się z kolegami w gabinecie ojca. W pewnej chwili wyciąga z szafy ludzki szkielet.

- Mój tata jest bardzo dumny z tego szkieletu - mówi.

- Dlaczego?

- Bo to był jego pierwszy pacjent!

119.

Goście mówią do pani Fąfarowej:

- Jaki grzeczny i milutki chłopczyk!

I ma takie niewinne spojrzenie!

- Niewinne!? Natychmiast gadaj, coś ty znowu nabroił.

120.

Fąfarowa pyta Józia:

- Powiedz mi chłopcze, czy twój tata jest w PSL czy w SLD?

- Mój tata jest teraz w WC.

121.

Idą trzy żółwie przez pustynię i niosą pizzę, ale do pizzy muszą się napić. Wysyłają więc jednego z nich po cos do picia, lecz on zastrzega, by nie ruszały pizzy do jego powrotu. Mijają dni, tygodnie i miesiące. W końcu jeden z żółwi proponuje zjedzenie pizzy. W tym momencie żółw posłany po wodę wychyla się zza kamienia i mówi:

- No, no... bo nie pójdę!

122.

Wędkarz skarży się prezesowi spółdzielni mieszkaniowej:

- Mieszkanie, które otrzymałem, jest tak małe, że nie mogę nawet porozmawiać z kolegami o rybach.

123.

- Panie kelner, dlaczego przy bufecie jest tak wesoło?

- U nas tak zawsze. Przed zamknięciem lokalu kierownik czyta „Książkę skarg i zażaleń”.

124.

Pchła wygrała sporo sumę w totka. Koleżanki pytają, co zrobi z wygraną. „Kupie sobie dużego, włochatego psa. Będę go miała tylko dla siebie!” - pada odpowiedź.

125.

Na dworze ulewa. Kasia biegnie do szkoły. Po drodze dogania wolno idącą Basię. „Dlaczego tak się wleczesz?” - pyta koleżankę.

„A po co mam biec? Przecież przed nami też leje!”

126.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:

- Panie doktorze, mam straszną chrypkę.

- Musi pani codziennie wypijać dwa surowe jajka.

- Ale ja nie znoszę jajek!

- A kto je pani każe znosić?

127.

Na szkolnym podwórku pobiło się dwóch chłopców. Wychowawca rozdziela ich mówiąc:

- Za karę każdy z was napisze 100 razy swoje nazwisko!

- To niesprawiedliwe - woła jeden z uczniów.

- Dlaczego? - dziwi się nauczyciel.

- Bo on się nazywa Wilk, a ja Brzęszczeszewski.

128.

Trzej Murzyni znaleźli duszka, który może spełnić ich trzy życzenia. Pierwszy mówi:

- Chcę być biały.

Drugi:

- Ja też chcę być biały.

No a trzeci:

- Chcę, żeby oni byli czarni...

129.

Czemu płaczesz Małgosiu?

- Eee... bo wujek spadł z drabiny, przewrócił szafę i rozbił lustro.

- I co, żal ci wujka?

- Nieee..., ale mój brat to widział, a ja nie.

130.

W trakcie sprzeczki małżeńskiej:

- Aaa, więc uważasz, że jestem idiotką.

- Nie,... ale mogę się mylić.

131.

Wiesz bezwstydny, jak się nazywa człowiek cały dzień siedzący w knajpie?

- Aaaa... yk,... yk wiem...

- No, jak?

- Kelner, skarbie.

132.

Od dziś dzielimy się opieką nad dzieckiem - mówi żona do górnika.

- Dziecko jest nasze wspólne i dlatego raz ja go będę kolebać, a raz ty.

W nocy żona budzi męża:

- Józef!! Mały ryczy!!

- To se pokoleb swoją połowę, a moja niech ryczy.

133.

Mąż wraca po północy do domu, przemyka się cichutko, na palcach, aby nie obudzić żony. Ta jednak czuwa i pyta tonem nie wróżącym niczego dobrego:

- To ty?!

- A co, czekasz na kogoś innego, najdroższa?

134.

Babcia do Kasi:

- Musisz by roztropna, bo jak wiesz, Czerwony Kapturek był łatwowierny i zjadł go wilk.

- Tak. I babcię też.

135.

Kowalski otrzymał od swojego urzędu skarbowego pismo proszące go o wyjaśnienie kilku kwestii dotyczących jego ostatniej deklaracji. Było między innymi pytanie: "Czy ktoś korzysta z pańskich dochodów?". Kowalski odpowiedział na piśmie: „Tak, Urząd Skarbowy”.

136.

- Jak to możliwe, że za wyrwanie zęba, które - trwało dwie sekundy, żąda pan tak wielkiej sumy.

- Jeśli pan sobie życzy, następne zęby będę wyrywał o wiele dłużej...

137.

Dwaj przyjaciele, lekarz i policjant rozmawiają - przy kawie. Lekarz mówi:

- Musisz przyznać, że twoi klienci nie są aniołkami.

- Zgoda, ale twoi mają poważniejsze szansę nimi zostać!

138.

Żona wraca bardzo wcześnie z cotygodniowego zebrania na którym spotyka się z gronem przyjaciółek. Zdziwiony mąż pyta:

- Co się stało, że tak wcześnie dzisiaj wracasz?

- Bo wszystkie przyszły i nie było o kim rozmawiać ...

139.

Student radzi się kolegi:

- Jak mam napisać rodzicom o tym, że znowu oblałem egzamin?

- Napisz tak: „Egzaminy skończone. U mnie nic nowego”.

140.

- Kazek, jak ci poszedł egzamin?

- Oblałem...

- Dlaczego?

- Profesor chciał, abym w pięć minut wyjaśnił to, nad czym Eisntein myślał przez całe życie.

141.

Student medycyny pyta w księgarni:

- Czy jest najnowszy atlas szkieletu ludzkiego?

- Po co najnowszy? Uważa pan, że w ostatnim czasie zaszły w ludzkim ciele jakieś zmiany?

142.

Na egzaminie profesor z cierpliwością słucha niedorzecznego bełkotu studenta. W końcu nie wytrzymuje i mówi do swojego psa siedzącego pod biurkiem:

- Pikuś! Wyjdź stąd, bo mi zgłupiejesz!

143.

Student pyta kolegę:

- Coś taki smutny?

- Prosiłem rodziców, żeby mi przysłali pieniądze na nocną lampkę, abym mógł się dłużej uczyć.

- I co?

- Przysłali... lampkę...

144.

Prowadzący wykład naukowiec przerywa i oznajmia:

- Kategorycznie zabraniam rozwiązywania krzyżówek podczas moich zajęć!

Na to ktoś z sali pyta:

- A czy na tle rebusów ma pan podobne kompleksy?

145.

- Strasznie się boję usunięcia zęba, panie doktorze.

- Niech pani wypije kieliszek wódki na odwagę

Pacjentka wypija a lekarz pyta:

- Pomogło?

- Owszem. Niech pan teraz spróbuje ruszyć mój ząb!

146.

- Dlaczego psy australijskie są najszybszymi psami na świecie?

- Ponieważ w Australii odległości między drzewami są ogromne.

147.

- Co powstanie z połączenia dwóch stonóg?

- Zamek błyskawiczny.

148.

W przydrożnym rowie siedzi jeż i je śniadanie. Przykicał zajączek.

- Co jesz?

- Co zając?

149.

- Jasiu - pyta nauczyciel - jaki to będzie przypadek, gdy powiesz „lubię nauczycieli”?

- Bardzo rzadki, panie profesorze.

150.

- Proszę wodę mineralną, ale bez soku.

- Bez jakiego soku?

- Wszystko jedno, może być bez pomarańczowego.

151.

Policjant zatrzymał kierowcę za przejechanie skrzyżowania na czerwonym świetle. Rozpoznał w nim swojego byłego nauczyciela języka polskiego.

- Proszę pana, mandatu panu nie wlepię, ale musi pan napisać sto razy: „Nie będę przejeżdżał na czerwonym świetle”.

152.

- Nie widział pan znaku „Niebezpieczny zakręt”? Pyta policjant leżącego w rowie poszkodowanego w wypadku.

- Widziałem, ale chciałem go mieć jak najszybciej za sobą.

153.

Komendant krzyczy na policjantów:

- Jak mogliście dopuścić aby wam uciekli!? Przecież mówiłem, byście obstawili wszystkie wyjścia!

- To może on zwiał wejściem szefie...

154.

Do pracy na starym zamku zgłasza się duch:

- Chciałbym tu straszyć...

- A ma pan zaświadczenie, że umie pan to robić?

- Mam akt zgonu...

155.

- Tatusiu, co to jest cywilizacja?

- Cywilizacja ma miejsce wtedy, gdy chcąc się dowiedzieć, jaka jest pogoda, zamiast otworzyć okno, włączamy telewizor...

156.

- Dlaczego kupiłeś właśnie jamnika? - pyta sąsiad ojca trojga maluchów.

- Żeby dzieci mogły go głaskać jednocześnie.

- Niegłupio pomyślane, a ile kosztuje metr takiego pieska?

157.

- Jak tam nowa kierowniczka sklepu?

- Niczego sobie...

- A nasza wszystko sobie...

158.

- Ile osób pracuje w waszej firmie?

- Sporo: ponad połowa.

159.

W wojsku szeregowiec do sierżanta:

- Panie sierżancie, czy mógłby mi pan jakoś przystępnie wyjaśnić pojęcie czasoprzestrzeni?

- Oczywiście! Weź szpadel i kop odtąd do tamtego słupa do szóstej wieczorem.

160.

Autobus rusza z przystanku. Za nim biegnie mężczyzna i coś krzyczy.

- Nie dogoni pan! - krzyczy jeden z pasażerów.

- Muszę! - odpowiada goniący. - Jestem jego kierowcą!

161.

List z wakacji

Tutaj jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leżę i odpoczywam. Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie.

PS.

Co to jest epidemia?

162.

- Powtórzmy tabliczkę mnożenia - mówi ojciec do syna - na pewno wiesz, że dwa razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem?

- Tato, dlaczego ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!

163.

Wiadomo, że nietoperz poznaje drogę przed sobą za pomocą swoich uszu.

Pewnego razu leżał nietoperz z walkmanem na uszach i wpadł na drzewo...

- No nie, ja się kiedyś przez tego walkmana zabiję...

164.

- Mamo, dlaczego na zdjęciu ślubnym jesteś w białej sukience?

- To oznaka radości, kochanie!

- To dlaczego tatuś jest na czarno?

165.

Katecheta do dzieci na lekcji religii:

- Na poprzedniej katechezie mówiliśmy o tym, jak ciężkim grzechem jest kłamstwo. W domu poleciłem wam przeczytać w związku z tym 18 rozdział Ewangelii wg św. Marka. Kto nie przeczytał?

Nikt się nie zgłasza...

- Powtarzamy temat. Ewangelia św. Marka ma tylko 16 rozdziałów.

166.

- Cześć! Słyszałem, że pracujesz na poczcie?

- A tak, stempluję listy...

- I nie nudzi ci się ta praca

- Nie, przecież na stemplu jest codziennie inna data.

167.

- Skąd wracasz, misiu? - pyta zajączek niedźwiadka.

- Z komisji poborowej - dostałem przydział do kompanii budowlanej.

- To wspaniale, powiedz, jak to zrobiłeś, chciałbym być tam razem z tobą.

- Najpierw pokazali mi karabin i zapytali, co to jest, a ja odpowiedziałem, że nie wiem. Potem pokazali mi granat, a ja znowu powiedziałem, że nie wiem. Wtedy pokazali mi cegłę i zapytali, co to jest. Odpowiedziałem: „cegła”.

- Wiesz, misiu, ja też tak zrobię.

Kiedy zajączek stanął przed komisją poborową pokazano mu karabin i spytano:

- Co to jest, zajączku?

- Nie wiem - odpowiedział zajączek.

Pokazano mu granat.

- Co to jest zajączku?

- Nie wiem.

Następnie członek komisji schylił się pod stół, a zajączek krzyczy:

- Cegła.

- Do kontrwywiadu! - zadecydowała komisja.

168.

Okulista zasiadający w komisji wojskowej pyta poborowego:

- Czy widzicie tam jakieś litery?

- Nie widzę.

- A widzicie w ogóle tablicę?

- Nie widzę.

- I bardzo dobrze, bo tam nic nie ma! Zdolny!

169.

- Nowak, kim jesteś w cywilu ?

- W cywilu - panie sierżancie - to ja jestem Pan Nowak.

170.

Dwóch komandosów tuż przed akcją:

- OK, zsynchronizujmy zegarki! Ja mam 12:00.

- Ja mam za dwie 12.

- No dobra... Poczekamy te dwie minuty...

171.

- Tato, pokaż jak biegają słoniki!

- Ale już pokazywałem ci dzisiaj trzy razy...

- Tato, ja chcę jeszcze...

- No dobrze, ale to już ostatni raz. Pluton!!! Maski p-gaz, włóż i jeszcze dwa okrążenia!!!

172.

- Czemu ten pluton tak krzywo stoi?!? - pieni się kapral.

- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z żołnierzy.

- Kto to powiedział?!?!

- Kopernik.

- Kopernik wystąp!

- Przecież umarł.

- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?

173.

Spadający jak kamień spadochroniarz krzyczy do mijanego w powietrzu kolegi:

- Mój się nie otworzył! Szczęście, że to tylko ćwiczenia!

174.

- Co ma dziesięć tysięcy kalorii?

- Pięć tysięcy „tic taców”.

175.

- Dlaczego psy australijskie są najszybszymi psami na świecie?

- Ponieważ w Australii odległości między drzewami są ogromne.

176.

- Jak najłatwiej zabić strusia?

- Przestraszyć go na betonie.

177.

- Co powstanie z połączenia dwóch stonóg???

- Zamek błyskawiczny.

178.

- Komu pieniądze nie dają szczęścia?

- Tym, co ich nie mają!!!

179.

- Co to jest: jak się ma w ręce, to jest zielone, gdy się podrzuca, jest żółte, a jak spada, to czerwone?

- Ja też nie wiem, ale fajnie zmienia kolory.

180.

- Co to za zagadka: czterech w pokoju, a jeden pracuje!

- Trzech urzędników pije kawę, a wentylator pracuje.

181.

Do ruszającego z przystanku autobusu podbiega mężczyzna, krzycząc:

- Ludzie, zatrzymajcie ten autobus, bo się spóźnię do pracy!

- Panie kierowco - wołają pasażerowie - niech Pan stanie! Jeszcze ktoś chce wsiąść! Kierowca zatrzymuje autobus, mężczyzna zadowolony wsiada i mówi z ulgą:

- No, nie spóźniłem się do pracy... Bilety do kontroli proszę!

182.

Przychodzi komputer do lekarza.

- Co z panem?

- A miga mi tu coś.

183.

- Stój, bo będę strzelał!

- Stoję.

- Strzelam.

184.

Co oznacza nazwa państwa Kuba?

Komunizm u brzegów Ameryki.

185.

- Ile żołnierz ma par butów i z czego?

- Dwie, z czego jedną w magazynie.

186.

- Po co żołnierz ma płaszcz?

- Żołnierz ma płaszcz po kolana.

187.

- Co żołnierz ma w spodniach?

- Żołnierz ma w spodniach chodzić!

188.

- Ta zupa jest strasznie gorąca, nie można jej jeść skarży się klient kelnerowi.

- Niech pan podmucha - radzi kelner.

- Gdybym chciał dmuchać, to zamówiłbym trąbkę...

189.

Wszedł góral do muzeum i stojąc przed jedną z rzeźb pyta się pracownicy:

- Co to jest?

- Wenus.

- Co wy gadacie, przecie to baba.

190.

W lesie rozniosło się, że lew sporządził listę zwierząt, które zamierza zjeść. Do lwa przychodzi jeleń i pyta:

- Lwie, czy to prawda o tej liście?

- Tak, prawda.

- A ja na niej jestem?

- Jesteś.

- Daj mi pół godziny, abym mógł się pożegnać z rodziną.

- Dobrze.

Na drugi dzień do lwa przychodzi dzik:

- Królu, czy to prawda o tej liście?

- Tak.

- A ja na niej jestem?

- A czy pozwolisz mi przedtem pożegnać się z rodziną?

- Oczywiście.

Kolejnego dnia do lwa trwożliwie zbliża się zajączek:

- Lwie, czy to prawda o tej liście?

- Prawda.

- A ja na niej jestem?

- Jesteś.

- A mógłbyś mnie skreślić?

- Nie ma sprawy...

191.

Postawiono bacę przed sądem za nielegalne posiadanie broni:

- Baco, co macie na swoją obronę? - pyta sędzia.

- Czołg w stodole.

192.

- Babciu, czy mogę popatrzeć na kometę Halleya?

- Idź wnusiu, tylko nie podchodź za blisko.

193.

- Przejechałem pańskiego koguta, chciałbym jakoś panu wynagrodzić tę stratę...

- Niech pan jutro zapieje o czwartej rano.

194.

- Zupełnie nie rozumiem pańskiego zachowania; przed chwilą rzucał pan w artystę pomidorami, a teraz bije pan brawo!

- Bo chcę, żeby jeszcze raz wyszedł przed kurtynę - zostały mi jeszcze dwa pomidory.

195.

- Niech się pan tak nie denerwuje - uspokaja chirurg pacjenta - to będzie moja tysięczna operacja.

- Tysięczna? To musi pan doktor być bardzo bogaty

- Nie bardzo, płaci mi się tylko za udane operacje.

196.

- Czy szuka pan wagonu restauracyjnego? - pyta konduktor pasażera nerwowo biegnącego przez korytarz?

- Wręcz przeciwnie.

197.

- Kelner, mięso w moim mielonym jest nieświeże!

- To niemożliwe, proszę pana. My do mielonych w ogóle nie dodajemy mięsa.

198.

- Co rośnie korzeniem do góry?

- Ząb w górnej szczęce...

199.

- Jaki okrzyk budzi śpiącego rekina?

- „Człowiek za burtą”...

200.

- Dlaczego sprzedałeś swoją trąbę? - pyta muzyk kolegę z orkiestry.

- Bo dowiedziałem się, że sąsiad dostał pozwolenie na broń.

201.

- Chciałbym mieć samochód - mówi ojciec do swojej rodziny.

- Ten czy tamten - dopytuje się żona.

202.

Dialog na budowie:

- Ilu was pracuje?

- Z majstrem siedmiu.

- A bez majstra?

- Bez majstra to nikt...

203.

- Niepokoją się o żonę...

- A co z nią jest?...

- Z nią jest mój samochód!!!

204.

- Dziękuję ci, ciociu, za prezent....

- Nie ma za co, drogie dziecko.

Ja też tak sądzę, ale mama kazała mi podziękować...

205.

Rozmowa przed kasą PKP:

- Poproszę bilet.

- A dokąd?

- A co pani taka ciekawa?!

206.

Po wywiadówce ojciec woła Kazia:

- Znowu dostałeś jedynkę z historii!

- To przez Łokietka...

- To dlaczego się z nim zadajesz?!

207.

Panie doktorze, bolą mnie zęby, które mi pan wstawił - skarży się pacjent swojemu dentyście.

- A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe.

208.

W technikum budowlanym nauczyciel przestrzega swoich uczniów:

- I pamiętajcie, że trzeba budować na gruncie trwałym! Na piasku jeszcze niczego solidnego nie zbudowano! Czy są pytania?

- Tak, panie profesorze, a piramidy?

209.

- Masz śliczne loki, mamusiu!

- To nie loki, synku. To fale...

- Aha, to tata ma na głowie plażę...

210.

Mama dała córce pięć złotych. Dziewczynka zapomniała podziękować.- Nie wiesz, co się mówi w takich przypadkach? Co ja zawsze mówię, gdy ojciec daje mi pieniądze?

- „Tak mało”...

211.

- Dzieci, czy wiecie, skąd płynie prąd elektryczny? - pyta nauczycielka...

- Ja wiem - mówi Krzyś - z dżungli.

- Dlaczego tak myślisz?...

- Bo dziś rano, gdy mój tata się golił i zabrakło prądu, to powiedział „Te małpy znowu prąd wyłączyły”.

212.

Kogut przyjechał pewnego razu do miasta. Staje przed grilem, w którym smażą się kury na rożnie i myśli sobie:

- No ładnie! Karuzela. Solarium. A we wsi nie ma nikogo do roboty...

213.

Miś otworzył sklep wielobranżowy. Można w nim znaleźć wszystko, czego dusza zapragnie (towar oczywiście pierwszej jakości) Pewnego razu do sklepu przychodzi zajączek i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki?

Na to miś:

- W tym sklepie jest tylko świeży towar, nie ma nic starego ani zgniłego.

Zając wyszedł. Jednak następnego dnia przychodzi znów i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki? Miś się zdenerwował i wyrzucił zajączka ze sklepu. Następnego dnia zając znów przychodzi i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki?

Na to miś:

- Wiesz zając, to w zasadzie jest porządny sklep i nie ma tu zgniłych marchewek ale specjalnie dla ciebie załatwiłem kilka. Tak, są zgniłe marchewki.

A zajączek na to wyjmuje legitymację i mówi:

- Kontrola, Sanepid.

214.

Profesor do studenta:

- Jak pan śmiał przeszkadza mi podczas wczorajszego wykładu?!

- Ja? Ależ to niemożliwe...

- Wyraźnie słyszałem pański głos!

- To chyba przez sen mówiłem...

215.

- Kowalski, opowiedz nam, co robi twój tata - mówi nauczyciel.

- Mój tata może wdrapać się na najwyższy szczyt, może przepłynąć najgłębszy ocean, może pilotować rakietę kosmiczną i może pokonać najdziksze zwierzę. Mój tata może wszystko, tylko na nic nie ma czasu, bo musi zmywać naczynia.

216.

Czy mógłbyś powiedzieć, co sądzisz o mojej ostatniej książce? -pyta pisarz kolegę.

- Wiesz, wolałbym nadal być twoim przyjacielem...

217.

- Twoja sekretarka robi wrażenie bardzo pracowitej.

- Tak, to jej jedyna zaleta.

- Pracowitość?

- Nie, robienie wrażenia.

218.

- Zadam wam dwa pytania - mówi nauczyciel. Kto odpowie na pierwsze dostanie piątkę i zwolnię go z drugiego. Ile włosów ma grzywa lwa?

-1654138 - recytuje Marek

- A skąd taka dokładna liczba?

- To już jest drugie pytanie, panie psorze...

219.

- Proszę pastę do butów...

- Do jakich?

- Numer 38.

220.

- Proszę przeczytać te największe litery na tablicy - mówi okulista.

- A gdzie jest ta tablica...

221.

Matko z synem przyszła do psychiatry.

- Mój syn sam pisze do siebie listy, panie doktorze.

- O to jeszcze nic strasznego. A co pisałeś ostatnio, chłopcze?

- A skąd ja mam to wiedzieć, dopiero jutro przyjdzie poczta...

222.

Na lekcji biologii pani pyta Jasia:

- Powiedz czy ryby są stałocieplne czy zmiennocieplne?

- Zależy, proszę pani, czy to ryba smażona czy mrożona.

223.

Na lekcji wychowawczej pani czyta listę obecność i trafia na Jasia. (Jaś jest niegrzecznym uczniem).

- Jaś Kowalski... - czyta pani.

- Proszę pani, tamtego Jasia, co był tydzień temu w szkole już nie ma. Jest dziś w szkole nowy Jaś, lepszy.

- To dobrze, siadaj, wpiszę tamtemu Jasiowi nieobecność.

224.

Rodzice wracają z urlopu.

- Mieliśmy bardzo udany urlop - chwalą się w samym progu mieszkania.

- To nawet urlop można udawać? - dziwi się Tomek.

225.

Dwie blondynki zostały uwięzione w windzie:

- Ratunku!

- Ratunku!

- Krzyczmy razem...

- Razem!

226.

Blondynka mówi do męża:

- Chcesz, żebym ci opowiedziała o mojej dzisiejszej przejażdżce twoim nowym samochodem, czy wolisz przeczytać o tym w jutrzejszej prasie...

227.

Blondynka dzwoni na informację kolejową:

- Ile jedzie pociąg z Krakowa do Warszawy?

- Chwileczkę...

- Dziękuję.

228.

- Dlaczego blondynka, idąc spać, stawia przy łóżku jedną szklankę pełną wody, a drugą pustą?

- Bo rano albo będzie się jej chciało pić, albo nie...

229.

Siostra pyta brata:

- Gdzie jest nasz kot?

- Od siedmiu dni nie wychodzi ze swojego pudła, niepotrzebnie wtedy tak na niego spojrzałaś...

230.

- Jak sprawuje się ten nowy pracownik?

- W porządku, tylko jest trochę nerwowy panie dyrektorze; zaraz po przyjściu do pracy rzuca się do roboty...

231.

Pchła wygrała sporą sumę w totolotka. Koleżanki pytają ją, co zrobi z wygraną...

- Kupię sobie dużego włochatego psa. Będę go miała tylko dla siebie...

232.

W czasie burzy Kasia biegnie do szkoły. Po chwili dogania wolno idącą Basię...

- Dlaczego tak się wleczesz?

- A po co mam biec? Przecież przed nami też leje...

233.

Przychodzi klient do sklepu chemicznego:

- Poproszę najlepszy klej, jaki macie...

- Świetnie pan trafił. Mamy naprawdę niesamowicie mocny klej. Tylko nie możemy oderwać go od regału...

234.

Nauczycielka oddając poprawioną klasówkę mówi do Jasia:

- Przyznaj się, że ściągałeś od Małgosi.

- Skąd Pani wie? - pyta Jaś.

- Bo przy ostatnim pytaniu Małgosia napisała „nie wiem”, a ty „ja też”.

235.

Zdenerwowana mama pyta Jasia:

- Dlaczego zjadłeś ciastko przeznaczone dla Małgosi?

- Bo ja nie wierzę w przeznaczenie...

236.

Przed Świętami Bożego Narodzenia Jasiu prosi mamę:

- Czy mogłabyś w moim liście do Świętego Mikołaja wykreślić deskorolkę, a wpisać komputer?

- Ale dlaczego? - dopytuje się mama.

- Bo deskorolkę już znalazłem w waszej szafie.

237.

Uczniowskie wpadki

Środkiem płatniczym w Rosji są wróble.

Mój wybór szkoły zależał od samego siebie.

Na lekcji polskiego poznajemy pisarzy, a zarazem wiersze.

Kochanowski był ojcem Urszulki oraz literatury polskiej, która niestety umarła jako małe dziecko.

Żółw z chityny ma hełm.

Najwięksi kronikarze to Gall Anonim i Koszałek-Opałek.

Zasada Kodeksu Hammurabiego brzmiała: "daj mi oko, to ja ci dam zęby".

Kolumb był wielkim człowiekiem - wynalazł Indian.

Z powodu błędu Kolumba, do tej pory w Ameryce żyją fałszywi Indianie.

Dobry rosół ma na wierzchu oczy.

238.

Do bawiących się przed domem dzieci podchodzi mężczyzna:

- Czy nie wiesz mały, gdzie tu mieszka pani Kaktusińska?

- Wiem.

- Czy możesz mi pokazać?

- Mogę...

Chłopiec prowadzi gościa po stromych schodach na szóste piętro.

- To tu mieszka pani Kaktusińska. Ale jeżeli chce się pan z nią widzieć, to musimy zejść z powrotem na dół, gdyż Kaktusińska właśnie rozmawia przy bramie z dozorczynią.

239.

W restauracji podchodzi do klienta sprzedawca losów...

- Może pan kupi los? Pojutrze losowanie. Wysoka wygrana.

- Proszę mi dać spokój z tymi losami! Ja nie chcę nic wygrać!

- Mam też takie losy, które nie wygrywają...

240.

Mężczyzna kupuje kwiaty:

- Jeśli na imieniny żony - doradza kwiaciarka - powinien pan kupić róże... Niech pan pozwoli, żeby kwiaty same przemówiły...

- Świetnie, proszę mi jedną zawinąć.

- Jedną? Przecież to za mało!

- Wystarczy! Jeśli mają przemówić, to i tak reszty moja żona do głosu nie dopuści...

241.

W lesie Jasiu pyta się taty: -

- Co to jest?

- Czarne jagody...

- A czemu są czerwone?

- Bo są jeszcze zielone, synu. Gdy dojrzeją to będą ciemnogranatowe.

242.

Uczeń spóźnił się pół godziny na lekcję.

Nauczycielka pyta go, co się stało.

- Proszę pani, gdy szedłem do szkoły napadł mnie uzbrojony bandyta...

- To straszne! I co ci zrobił?...

- Zabrał mi zeszyt z zadaniem domowym...

243.

Chłopak w sklepie papierniczym:

- Czy są pocztówki z napisem: „Dla jedynej”?

- To poproszę dwanaście.

244.

Na lekcji matematyki:

- Nowak, podaj liczbę dwucyfrową.

- 34.

- A jeśli przestawisz cyfry?

- Nie wiem.

- Siadaj. Kowalski, podaj liczbę dwucyfrową

- 18.

- A jeśli przestawisz cyfry?

- Nie wiem.

- Jasiu, podaj...

- 33.

245.

Mama pyta się swego synka:

- Kaziu, jak się czujesz w szkole?

- Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.

246.

Student radzi się kolegi:

- Jak mam napisać rodzicom o tym, że znowu oblałem egzamin?

- Napisz tak: „Egzaminy skończone. U mnie nic nowego”.

247.

Profesor do Pawła:

- Powiedz, Pawle, jakżeś to liczył?

- Jakżeś to liczył.

248.

Profesorka rozwścieczona zachowaniem uczniów krzyczy do Pawła:

- Paweł, dlaczego cię słyszę?

- Bo ja rozmawiam, pani profesor...

249.

Pięcioletni Tomek czekał przed konfesjonałem na swoją mamę, pilnie obserwując otoczenie. Kiedy mama wyspowiadała się, podeszła do księdza i pocałowała wystającą znad drzwiczek konfesjonału stułę, zaintrygowany głośno zapytał:

- Mamo, dlaczego pocałowałaś księdza w szaliczek?

250.

- Czy w tym stawie jest dobra woda? - pyta wędkarz wędkarza.

- Wyborna! Ryby wcale nie chcą z niej wychodzić...

251.

Pełzną koło siebie dwa węże.

- Słuchaj, czy ja jestem jadowity?

- A czemu pytasz?

- Bo ugryzłem się w język...

252.

Co się dzieje? Przynosisz ostatnio same dwójki z matematyki. Czyżbyś nie rozumiał, o co pyta nauczyciel?

- Ja rozumiem. Tylko on nie rozumie moich wypowiedzi...

253.

Na lekcji języka polskiego.

- Kowalski, wymień mi zaraz jakieś dwa zaimki.

- Kto? Ja?

- Bardzo dobrze.

254.

- Mamo, dziś nie muszę iść do szkoły!

- A to dlaczego?

- Pani powiedziała, że kto nie odrobi lekcji, może się nie pokazywać w szkole...

255.

Mama zwraca się do syna:

- Nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że zacząłeś ćwiczenia na skrzypcach? Od kwadransa niepotrzebnie oliwię zawiasy u drzwi...

256.

- Mamo! - woła Tomek z łazienki - jaką dasz mi dziś koszulę

- Z krótkim rękawem. A czemu pytasz?

- Bo chcę wiedzieć, dokąd mam umyć ręce...

257.

- Mój tata dał mi wczoraj dwa razy w skórę...

- Dlaczego aż dwa razy?

- Raz wtedy, gdy mu pokazałem świadectwo ukończenia siódmej klasy, a drugi raz, kiedy się zorientował, że to jego stare świadectwo.

258.

- Chciałem kupić spodnie dla mego syna!

- Na ile lat

- Lat?! On je zedrze przez wakacje!

259.

- Tomaszku, jakie włosy ma twój tata?

- Mój tata ma już tylko głowę ...

260.

Mama posyła Tomka do łazienki, aby sobie porządnie umył twarz. Za chwilę słychać stamtąd:

- Mamo, czy uszy to jeszcze twarz, czy już szyja?

261.

- Tato, pytał o ciebie jakiś pan i mówił, że chodził z tobą do klasy.

- A jak wyglądał?

- Miał brodę, wąsy, łysinę, był gruby...

- To jakaś pomyłka: nikt taki nie chodził ze mną do szkoły!

262.

- Tato, dziś miałem szczęście: nauczyciel chciał mnie postawić do kąta, ale już wszystkie były zajęte!

263.

- Kamiński, poproś swego dziadka, żeby jutro przyszedł do mnie do szkoły! - przekazuje nauczyciel.

- Dlaczego dziadka?

- Muszę mu powiedzieć, żeby sobie porozmawiał ze swoim synem, bo twój ojciec robi za dużo błędów w twoich domowych wypracowaniach.

264.

- Józek, dlaczego ty tak nie lubisz Pawła?

- Bo on strasznie chrapie, proszę pani!

- Przecież nigdy nie spaliście we wspólnej sypialni...

- Ale przez cały ubiegły rok szkolny siedzieliśmy w jednej ławce!

265.

- Jaka jest wasza nowa pani? - pyta mama.

- Bardzo fajna, już trzy razy chorowała na grypę.

266.

- Podejrzewam, że to opowiadanie napisała za ciebie mama.

- Tak, ale ja za mamę ugotowałem obiad.

267.

Białe niedźwiedzie idą przez Saharę:

- Ależ tu musi być ślisko!

- Co ty, na pustyni?

- To dlaczego wysypali tyle piasku?

268.

Spóźniony reporter po meczu pyta kibiców:

- Jaki był wynik?

- Zero do zera.

- A jakim wynikiem skończyła się pierwsza połowa meczu?

269.

- Iza tak strasznie fałszuje, że kiedy śpiewa, zaczyna wyć pies.

- Zaśpiewaj coś, czego pies nie zna - doradza starszy brat.

270.

Na lekcji środowiska nauczycielka pyta małego Marcina:

- Dlaczego grzyby mają kapelusze?

- Żeby miały czym się kłaniać krasnoludkom - bez namysłu strzela Marcin.

271.

Niedzielny rybak złowił malutką rybkę. Zdejmuje ją z haczyka, wrzuca do wody i krzyczy:

- Nie pokazuj mi się więcej bez rodziców!

272.

- Kelner, chcę zamówić stolik.

- Ile razy mam powtarzać, że nie sprzedajemy mebli!

273.

- Po co myje się szklanki?

- Żeby zmieściło się więcej herbaty.

274.

Kościelny do grupy zwiedzających:

- A na wieży mamy 500-letni dzwon, którym dzwoni się tylko wtedy, gdy pojawi się ogień, biskup lub inne nieszczęście.

275.

Agent ubezpieczeniowy na wsi pyta gospodynię:

- Gdzie jest pani mąż?

- W chlewie, pozna go pan po zielonym berecie.

276.

W pewnym kościele odbywała się adoracja dzieci przy żłóbku. Prowadzący ją ksiądz klęcząc przy stajence, zaczął delikatnym głosem: „Dobry Jezu...” Więcej nie zdążył, bo klęcząca z tyłu kobieta głośno dokończyła: „... a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie”.

277.

- Przepraszam, jaki to autobus? - pyta starsza pani na przystanku.

- Czerwony.

- A dokąd?

- Do połowy.

278.

- Zosiu, dlaczego masz w dyktandzie te same błędy, co twój kolega?

- Bo mamy tego samego nauczyciela języka polskiego.

279.

Żaba dzwoni do wróżki i słyszy:

- Spotkasz piękną, młodą dziewczynę, która będzie chciała o tobie wszystko wiedzieć.

- To wspaniale! A gdzie ją spotkam? Na przyjęciu? - cieszy się żaba.

- Nie, w przyszłym semestrze, na biologii.

280.

- Panie kelner - pyta konsument czemu ta pieczeń, którą przed chwilą zjadłem nazywa się w karcie: „pieczeń po turecku”?

- Bo psu było na imię Abdul.

281.

Spotykają się dwa zające. Jeden z nich kuleje. Zdrowy pyta:

- Myśliwy?

- Tak.

- Postrzelił?

- Nadepnął.

282.

Egzamin na prawo jazdy:

- Co pani zrobi, jeśli w czasie jazdy zgubi pani koło?

- Zwiększ prędkość, żeby je dogonić.

283.

Policjant zatrzymuje samochód:

- Przekroczyła pani setkę!

- To przez ten kapelusz tak staro wyglądam.

284.

Na gałązce drzewa siedzą wróbelek z samiczką. Ona tonie we łzach.

- Uwierz mi, kochanie - przysięga wróbelek. - Nie jestem żonaty. Tę obrączkę założył mi ornitolog.

285.

Siedzi baca na krawężniku w Chicago i liczy dolary. Podchodzi do niego policjant i pokazuje plakietkę „police”. Na to baca:

- Dziękuję panocku, ale moje dolary police se sam!

286.

Nauczyciel pyta ucznia, dlaczego nie ma zadania.

- Nie uwierzy pan, ale po drodze do szkoły zrobiłem z niego samolocik i porwali go terroryści!

287.

- Dlaczego perony są wybetonowane?

- Żeby podróżni nie zapuścili korzeni, czekając na pociąg.

288.

- Mamusiu - mówi Jaś - wypadł mi włosek ze szczoteczki do zębów.

- Nie przesadzaj - odpowiada mama

- jeden włosek...

- Tak, Mamo, ale to był ostatni.

289.

Pewien ksiądz opowiadał:

- Śniło mi się, że mówię kazanie. Nagle budzę się i rzeczywiście?

290.

Jakaś chciała pilnie zadzwonić z automatu telefonicznego, ale stwierdziwszy, że nie ma żetonów, powiedziała błagalnym tonem do sprzedawczyni w kiosku: „Matko Boska, nie ma pani żetonów?” Sprzedawczyni nie miała, więc potrzebująca zwróciła się do stojącego obok mężczyzny: „Jezu, a pan nie ma?”

I niech kto jeszcze gada, że ludzie teraz nie dostrzegają Boga w człowieku.

291.

Rozmawia dwóch kolegów.

- Przeciwnika najlepiej zwalczyć jego własną bronią.

- Tak? A próbowałeś kiedyś użądlić osę?

292.

- Mamusiu, jak ci się udało odzwyczaić tatę od obgryzania paznokci?

- Bardzo prosto: schowałam jego protezę.

293.

- Panie profesorze, ale ja nie uważam, że zero jest sprawiedliwą oceną!

- I ja też nie uważam, ale nie znam niższej.

294.

W pociągu Janek mówi do Kazia:

- Nie jedz tak głośno, bo konduktor cię wyrzuci.

- Za co?

- Nie widzisz tabliczki: „Zabrania się przewożenia materiałów żrących”.

295.

W autobusie kobieta odwraca się do stojącego za nią mężczyzny z psem:

- Czuję, że po nogach skaczą mi pchły!

Na to mężczyzna do psa:

- Atos, wysiadamy. Ta pani ma pchły.

296.

- Synku, znowu zgubiłeś klucze od domu!

- Nie martw się, tato, tym razem doczepiłem nasz adres.

297.

- Ścisz ten magnetofon - woła mama do syna.

- Dlaczego?

- Bo przeszkadza tacie w odrabianiu twoich lekcji.

298.

- Tato, czy dziś jest piękny dzień?

- Raczej nie. A czemu pytasz?

- Bo nasz nauczyciel powiedział, że pewnego pięknego dnia przez nas zwariuje.

299.

Po powrocie z akcji gaszenia pożaru w jednej z wsi komendant pisze raport: „Zgasiliśmy pożar w oborze. Nie spłonęła żadna krowa. Dziewięć utonęło”.

300.

Paweł z wrodzonego skąpstwa do pułapki na myszy włożył fotografię sera wyciętą z gazety. Nazajutrz znalazł w pułapce zdjęcie myszki Miki.

301.

Profesor na pierwszej lekcji po klasówce w liceum ogólnokształcącym:

- Ja rozumiem, że rodzice będą musieli przyzwyczajać się do waszych złych ocen. Są w końcu rozpieszczeni przez podstawówkę.

Na to jeden z uczniów:

- Ja to ich przyzwyczajam już od ośmiu lat!

302.

Po trzydziestu latach spotykają się · dwaj koledzy szkolni:

- Ty jesteś bardziej łysy niż ja!

- Jak to? Przecież obaj nie mamy ani jednego włosa!

- Racja, ale ty masz większą głowę.

303.

- Przez całą noc nie zmrużyłem oka, tak mnie bolały zęby. Ty przecież znasz te męczarnie!

- Nie, bo nie śpię z zębami.

304.

- Nie podobasz mi się dziewczyno mówi lekarz do pacjentki po badaniu.

- Pan też nie jest za ładny!

305.

- Tato, co to są organy?

- Organy? No, to są..... te ..... No, to taki nadmuchiwany fortepian!

306.

W czasie jednej ze Mszy św. kościelny zbierając kolektę zauważył śpiącego w ławce mężczyznę. Trącił go lekko koszyczkiem. Mężczyzna nie otwierając oczu wymamrotał: „miesięczny”.

307.

Kiedy do zakrystii weszła nauczycielka, obecny tam ministrant, który był jej uczniem uznał, że trzeba się jakoś do niej odezwać. Ale jak? Miejsce sugerowało coś pobożnego, a osoba coś... normalnego. Wybrał więc wyjście pośrednie i pozdrowił ją słowami „Szczęść dobry”. Nauczycielka nie załapała, o co chodzi i nie odpowiedziała jak należy „Dzień Boże”.

Ale czy nauczyciele muszą wszystko wiedzieć?

308.

U dentysty siedzi pacjent na fotelu.

Dentystka przed rozpoczęciem borowania mówi:

- Janku, czy pamiętasz, jak w szkole targałeś mnie za włosy?

309.

- Mamusiu, kiedy będę taka duża, że będę się mogła pudrować zamiast myć?

310.

- Tatusiu, czy Ocean Spokojny jest spokojny? - pyta Ania.

- Nie stać cię na mądrzejsze pytania?

- Stać. Kiedy umarło Morze Martwe?

311.

Rdza mówi do rdzy:

- Poloneza czas zacząć.

312.

- Jak nazywa się skrzynka z amunicją?

- Bombonierka.

313.

W autobusie:

- Panie, zejdź pan ze mnie, bo ten, co jest pode mną, mówi, że ten co jest pod nim - wysiada!

314.

Nowak kupił używanego malucha i spędził kilka dni na rozkręcaniu go na drobne części. Majsterkującego Nowaka zaczepia sąsiad.

- Czego pan w nim szuka?

- Poprzedni właściciel mówił, że włożył w niego dziesięć milionów.

315.

- Tatusiu dostałem dzisiaj szóstkę - chwali się Jasio.

- Cieszę się. A z czego? - pyta tata.

Jedynka z polskiego, dwójka z matmy i trójka ze śpiewu.

316.

Wędkarz pyta chłopa:

- Czy to pański staw?

- Mój.

- A czy nie byłoby grzechem, gdybym tu złowił jakąś rybę?

- Grzechem? Nie, raczej cudem!

317.

W sobotę przed wieczorną Mszą św., która jak wiadomo należy już do mszy niedzielnej, ksiądz w zakrystii rozkłada różne papiery - ogłoszenia, zapowiedzi itp. Widząc te papiery jeden z młodszych ministrantów pyta odważnie księdza:

- Czy dzisiaj będzie kazanie zmyślone czy czytane?

318.

W niedzielę przed uroczystą sumą, ministranci podchodzą do celebransa „zasypać” kadzidło. Niestety węgielek był bardzo słaby zapalony, prawie wcale, czego ksiądz nie lubił. Na pocieszenie jeden z ministrantów powiedział:

- Niech się ksiądz nie martwi, dzisiaj Msza św. jest w tylu kościołach, że Pan Jezus nie zauważy naszego lichego kadzidła.

319.

Fryzjer do klienta z tłustymi włosami:

- Strzyżenie, czy wymiana oleju?

320.

- Sklep obuwniczy. Słucham?

- Przepraszam, pomyliłem numer.

- Nic nie szkodzi. Proszę przyjść, wymienimy...

321.

Na drzwiach warsztatu wisi kartka:

- „Zamknięte, wyszedłem. Szewc”

Obok wisi druga karteczka:

- „Zaraz go, przyprowadzę. Żona szewca”.

322.

- Jak zatopić polski okręt wojenny?

- Spuścić go na wodę.

323.

Przychodzi blondynka do lekarza i mówi:

- Panie doktorze, nikt nie traktuje mnie poważnie!

- Żartuje pani?

324.

Na egzaminie z logiki student mówi same brednie. W pewnym momencie profesor kładzie się na podłodze.

- Czy wie pan chociaż, co zrobiłem?

- Nie... nie mam pojęcia.

- Ja się zniżam do pańskiego poziomu!

325.

- Mój syn skarży się, że pan profesor go prześladuje.

- Tak? Zaraz pan zobaczy, na czym to polega: Kaziu, ile jest osiem razy siedem?

- O, widzisz tato, znowu zaczyna!

326.

- Czy to prawda, że w szpitalu karmią salami?

- Tak. Najpierw jedną salę, potem drugą i tak dalej.

327.

Nauczycielka historii pyta Jasia:

- Przez kogo zostali pobici Filistyni?

- Nie wiem, proszę pani. Jeszcze dziś nie czytałem wiadomości sportowych.

328.

Kowalski z żoną proszą babcię, żeby trzymała język za zębami.

- Najpierw mi je wstawcie! - oburzyła się babcia.

329.

- Twoja mama kupiła 4 kg jabłek, po 2 zł za kilogram. Ile zapłaciła? - pyta Maćka nauczyciel.

- Trudno policzyć, bo mama zawsze się bardzo targuje.

330.

Uczeń na religii recytował Dziesięć Przykazań Bożych. Przy dziewiątym powiedział: Nie pożądaj żony bliźniego swego, jak siebie samego.

331.

Katecheta pyta: - Jak dzieli się modlitwa różańcowa?.

- Na części.

- A części?

- Na kulki.

332.

Podczas odwiedzin kolędowych ksiądz wręczył chłopczykowi obrazek z wizerunkiem świętego. Mały przyjrzał się mu i zapytał:

- Masz więcej?

Ksiądz dał mu jeszcze cztery. Chłopiec znowu przeglądnął obrazki, po czym zapytał:

- A z dinozaurami masz?

333.

- W jakie dni pokrzywy nie parzą?

- W nieparzyste.

334.

- Jasiu, powiedz, czemu płaczesz? - pyta babcia.

- Bo tatuś mnie zbił!

- I tak cię boli?

- Nie, tylko chcę zrobić przyjemność tatusiowi.

335.

- Wiesz, budzi mnie w nocy moje własne chrapanie.

- To śpij w drugim pokoju.

336.

- Jakie zęby pojawiają się u człowieka najpóźniej - pyta nauczycielka.

- Sztuczne - odpowiada Jaś.

337.

Rybak złowił złotą rybkę.

- Wypuść mnie, a spełnię każde twoje życzenie - mówi rybka.

- Spraw, aby w Jugosławii nie było wojny!

- Oooo! Ciężkie zadanie, może masz jakieś łatwiejsze!

- Tak, mam. Proszę, by moja żona była piękna.

Wychodzi żona, a złota rybka mówi:

- O rany! Lepiej powiedz, gdzie jest ta Jugosławia.

338.

Mucha z córką spacerują po łysinie.

- Kiedy byłam w twoim wieku - mówi mama - w tym miejscu była tylko ścieżka.

339.

Pielęgniarka budzi śpiącego pacjenta.

- Co się stało? - pyta chory.

- Zapomniał pan zażyć środek na sen.

340.

- Baco, co robicie, jak macie wolny czas?

- Siedzem i dumiem...

- A jak nie macie czasu?

- To ino siedzem.

341.

Pacjent do dentysty:

- Dlaczego usunął mi pan ten ząb, skoro boli mnie trzonowy?

- Spokojnie, dojdziemy i do trzonowego!

342.

W czasie Adwentu Paweł postanowił wyręczyć mamę przy gotowaniu obiadu. Po podaniu zupy zapytał rodziców, jak im smakuje.

- Sól jest wyśmienita. Szkoda tylko, że dodałeś do niej tak mało zupy.

343.

Podczas międzynarodowego meczu piłkarskiego, siedzącego na trybunach chłopczyka zagaduje starszy pan:

- Przyszedłeś tu sam?

- I stać cię było na tak drogi bilet?

- Nie, wszedłem na bilet mojego taty.

- A gdzie twój tata?

- W domu, szuka biletu.

344.

- Dlaczego zagląda pan w moje karty?

- Bo swoje już widziałem.

345.

- Kto z was wie, co to jest bumerang?

- Bumerang, to taki zakrzywiony patyk ze wstecznym biegiem odpowiada Jaś.

346.

Nauczycielka przygotowuje klasę do wizytacji inspektora. Pamiętajcie, wszyscy musicie zgłaszać się do odpowiedzi. Kto wie, podnosi rękę prawą, pozostali lewą.

347.

Policjant zatrzymuje samochód, podchodzi do kierowcy, podsuwa pod nos torebkę i mówi:

- Proszę dmuchać!

- Dlaczego mam dmuchać? Myśli pan, że jestem pijany?

- Nie, ale mam w torebce za gorące frytki!

348.

- Jasiu, powiedz, czy w naszym mieście urodził się jakiś wielki człowiek? - pyta nauczycielka.

- Nie, proszę pani, u nas rodzą się zawsze małe dzieci.

349.

- Kaziu, daj przykład zbiegu okoliczności.

- Mama i tata brali ślub tego samego dnia.

350.

- Już czwarty raz spóźniasz się w tym tygodniu do szkoły! Powiedz mi, co to znaczy?

- Że jest czwartek, panie profesorze.

351.

- Jasiu, wymień czterech najbardziej znanych polskich polityków.

- Wałęsa, Buzek, Balcerowicz i Havel.

- Jasiu, Havel to przecież Czech!

- Nie, czterech.

352.

- Bardzo dziękuję cioci za prezent!

- Nie ma za co!

- Ja też tak sądzę, ale mama kazała podziękować.

353.

Żona wchodzi na wagę i woła do męża:

- Kochanie, schudłam o dwa kilogramy!

- To dlatego, że nie zrobiłaś jeszcze makijażu!

354.

- Te ziemniaki to polskie czy z importu?

- A o co pani chodzi? Chce je pani jeść, czy z nimi rozmawiać?

355.

Łysy stanął przed lustrem i mówi z dumą w głosie:

- Świetnie się trzymam, sześćdziesiątka na karku i ani jednego siwego włosa na głowie!

356.

- Unowocześniłem mój samochód. Spala tylko litr paliwa na 100 km.

- Ja też. Mojemu wystarczy, że jedzie za innym autem i wącha jego spaliny.

357.

Przed garażem stoi zafrasowany właściciel.

- Co pan taki smutny, sąsiedzie - pyta Kowalska.

- Myślę, co zrobić. Klucze od garażu są w domu, klucz od domu w samochodzie, a samochód stoi w garażu.

358.

Na drzewie siedzi baca i śpiewa. Idzie turysta i mówi:

- Baco, na drzewie się nie śpiewa. Na to baca:

- Śpiewa się, śpiewa. Za chwilę wraca turysta i widzi potłuczonego bacę pod drzewem.

- A mówiłem, że na drzewie się nie śpiewa!

- Śpiewa się, śpiewa - jęczy baca - ale tańczyć się nie da!

359.

Dziewczynka spowiada się przed Pierwszą Komunia św. Widać, że jest bardzo dobrze przygotowana. Ksiądz, chcąc dać jej specjalne pouczenie, pyta:

- A z czego byś ty chciała się najbardziej poprawić?

- Z matematyki - pada odpowiedź.

360.

Mały chłopczyk zobaczył procesję wychodzącą z kościoła na ulicę: chorągwie, feretrony, na rękach dziewczynek haftowane poduszki. Zapytał:

- Mamo, czy dziś sprzątają kościół?

361.

Na katechezie przed Uroczystością Wszystkich Świętych katechetka zapytała dzieci:

- Kto to jest święty?

- Święta jest Sylwia, bo ona pije wodę święconą - odpowiedziała Ewelina.

362.

Pewnego razu uczeń zapytał:

- Pani katechetko, czy jutro będzie religia?

- Nie, nie będzie - odpowiedziała katechetka.

- A to szkoda, bo chciałem się zwolnić.

363.

Pani katechetka błagalnym głosem zwróciła się do uczniów:

- Co mam zrobić, żebyście siedzieli grzecznie?

- Rozdać nam nowy numer „Małego Gościa...”.

364.

Na sprawdzianie z religii w parafii św. Stanisława:

- Kto założył Kościół katolicki?

- Ksiądz Stanisław - odpowiedział jeden z uczniów.

365.

Panował ogromny upał. Z tego powodu obecna na Mszy pani śpiewała: „Pragnę, zdycham, Jezu mój”.

Inna pani śpiewała: „A Jan jest marny pył”.

366.

Katechetka zadała pytanie, co to są święta ruchome.

- To są takie święta, kiedy się chodzi dookoła kościoła.

367.

Po modlitwie wieczornej mama spytała Józia, syna lekarza:

- Prosiłeś o zdrowie mamy?

- Tak, mamusiu.

- A o zdrowie taty?

- Też.

- A o zdrowie wszystkich ludzi?

- Nie!

- Dlaczego?

- Bo tatuś straciłby pacjentów.

368.

- Rafał, kim chciałbyś zostać w przyszłości?

- Lekarzem.

- Przecież ty się boisz zwykłego zastrzyku!

- Ale wtedy będę z tej bezpiecznej strony igły!

369.

- Dlaczego tak późno wróciłeś do domu?

- Bo bawiliśmy się w pociąg, który miał godzinne opóźnienie.

370.

- Kupiłem książkę kucharską, by sobie radzić pod nieobecność żony. I nic z tego nie wyszło.

- Dlaczego?

- Bo każdy przepis zaczyna się od słów: „Weź czyste naczynie...”

371.

- Dlaczego spóźniłeś się do szkoły?

- Myłem ręce i szyję, ale słowo honoru, że to się więcej nie powtórzy!

372.

Niedzielny kierowca jedzie trasą A2. W radiu słyszy komunikat:

„Uwaga! Jeden z kierowców jedzie trasą A-2 pod prąd!” Niedzielny kierowca pod nosem, do siebie: - Tysiące, kochany, tysiące.

373.

Młoda kobieta prowadzi samochód z zawrotną prędkością. Siedząca obok przyjaciółka mówi:

- Jak ty możesz tak szybko jeździć. Mnie wszystko miga przed oczami!

- Zrób to, co ja - zamknij oczy!

374.

Papuga uczepiona krążka wisi głową w dół i wrzeszczy:

- Co za drań posmarował mi drążek masłem?!

375.

- Tato, w tym roku chciałbym pojechać tam, gdzie jeszcze nie byłem!

- Dobrze, masz sześć złotych i jedź do fryzjera.

376.

Przychodzi baba do lekarza:

- Panie doktorze, bardzo boli mnie brzuch.

- A co pani jadła?

- Konserwę rybną.

- Może ryby były nieświeże?

- Nie wiem, nie otwierałam.

377.

- Co to jest nieskończoność? - pyta nauczycielka.

- Rok szkolny! - odpowiada Jaś.

378.

- Czy macie jakieś zimne dania? - pyta gość w restauracji.

- Prawie wszystkie - odpowiada kelner.

379.

- Ile miałeś piątek na świadectwie?

- O jedną mniej niż w zeszłym roku.

- A ile miałeś w zeszłym.

- Jedną.

380.

Policjant do nietrzeźwego kierowcy:

- Dmuchaj pan, dmuchaj!

- Bardzo chętnie, a gdzie boli?

381.

Kobieta wysyła na poczcie Biblię. Urzędnik pyta:

- Czy w paczce jest coś, co mogłoby ulec naruszeniu?

- Tylko dziesięcioro przykazań - odpowiada kobieta.

382.

Matka strofuje córkę:

- Zachowałaś się nieładnie! Dwie godziny rozmawiałaś z koleżanką przed domem. Trzeba było zaprosić ją do środka.

- Zapraszałam, ale ona bardzo się spieszyła!

383.

Janek do ojca:

- Tato, dziś w naszej szkole jest zebranie, w którym wezmą udział nasza pani dyrektor i ty.

384.

Na lekcji polskiego nauczyciel pyta Krzysia:

- I co, jesteś zadowolony z wakacji?

- Tak, panie profesorze, ale nie na tyle, żeby o tym pisać wypracowanie.

385.

Zdenerwowany myśliwy szuka upolowanej zwierzyny.

- Przecież wyraźnie widziałem, jak po moim strzale zając fiknął koziołka!

- To z radości, że nie został trafiony.

386.

- Po co Kowalski wsadza gazetę do lodówki?

- Żeby zawsze mieć świeże wiadomości.

387.

Przychodzi Jasio do lekarza:

- Co ci dolega.

- Kuleję z matematyki.

388.

Na lekcji religii siostra opowiadała dzieciom o uczniach idących do Emaus. Zapytała, dlaczego uczniowie byli tacy smutni.

- Ponieważ nie wiedzieli, że Jezus zmartwychwstał - powiedział jeden z uczniów.

- Mogli iść w niedzielę do kościoła, to by się dowiedzieli - dodał ktoś inny.

389.

Przed laty, jeszcze w PRL, władze na wszelkie sposoby utrudniały Kościołowi organizację procesji Bożego Ciała. A to droga zamknięta, a to zbyt ruchliwa, a to, a to owo. Pewien proboszcz więc wysłał do miejscowego urzędnika partyjnego pismo następującej treści: Ze względu na trudności, jakie może spowodować procesja, rezygnuję z postawienia na jej trasie tradycyjnych czternastu ołtarzy i ograniczę się tylko do czterech. Urzędnik, w uznaniu obywatelskiej postawy proboszcza, wydał zgodę na przejście procesji.

390.

Nauczyciel do ucznia:

- Dlaczego twój tatuś nie podpisał w dzienniczku mojej uwagi, że jesteś nieporządny i stale gubisz przybory szkolne.

- Bo nie mógł znaleźć swojego pióra.

391.

- Przestępstwo zostało popełnione w nocy z 15 na 16 czerwca - informuje komendant.

- Przepraszam, ale nie dosłyszałem - przerywa jeden z policjantów w nocy z 15 na którego czerwca?

392.

Gość do kelnera:

- Poproszę o befsztyk.

- Nie ma.

- To o kotlet schabowy.

- Nie ma.

- To może jajecznicę?

- Nie ma.

- W takim razie proszę o mój płaszcz.

- Przykro mi, ale płaszcza też już nie ma.

393.

Za papugę musi pan zapłacić cło. Gdyby była wypchana mógłby pan wywieźć za darmo - mówi celnik. Stachu, nie wygłupiaj się! Płać! - krzyczy papuga.

394.

Do sklepu przychodzi rolnik i pyta:

- Czy są wiadra?

- Nie ma.

- A grabie?

- Nie ma.

- To czemu pan nie zamknie sklepu?

- Bo kłódek też nie ma.

395.

- Panie doktorze? Te zęby, które i pan naprawił ciągle bolą.

- A nie mówiłem, że będą jak stare?!

396.

Gość w restauracji do kelnera:

- Czemuś pan podał rybę przed mięsem?

- Bo nie mogła dłużej czekać.

397.

Klientka przymierza kapelusz. Podoba jej się dopiero dwudziesty.

- Ile płacę?

- Nic - odpowiada zmęczony sprzedawca.

- To jest ten, w którym pani tu przyszła.

398.

Policjant przechodzi koło stawu w parku i dostrzega w wodzie człowieka.

- Czy pan nie wie, że w tym stawie nie wolno się kąpać?

- Ja się nie kąpię, ja tonę!

- A, to przepraszam.

399.

Jaś z mamą jadą autobusem. Przed nimi siedzi człowiek z łysą głową. Jaś przygląda się łysinie i szeptem mówi do mamy:

- Mamo, patrz, ten pan ma pustą głowę.

400.

Mały Jasio zwraca się do ojca:

- Tato, czy boisz się lwa?

- Skądże!

- A tygrysa?

- Nie!

- No, a lwa i tygrysa razem.

- Też nie! Jaś po dłuższym zastanowieniu:

- To tylko boisz się mamy?

401.

Czteroletni Tomek przed jedzeniem modli się z rodzicami. Po „Amen” mama zawsze mówi: „smacznego”. Wobec czego prawidłowo kojarzący fakty maluch, w kościele po każdym „Amen” wypowiadanym przez księdza, głośno dodaje „smacznego”.

402.

Ksiądz pyta dzieci w czasie homilii:

- Co tu w kościele jest ze złota?

- Zęby księdza - odpowiada jedno z dzieci.

403.

Jasiu jaki kolor włosów ma twój tatuś? - pyta nauczycielka.

- Tata ma tylko głowę - odpowiada Jaś.

404.

Rozmowa w kwiaciarni:

- To już ostatni bukiet u pani kupuję.

- Dlaczego?

- Jutro się żenię.

405.

- Panie doktorze, cierpię na bezsenność.

- Proszę zamknąć oczy i liczyć.

- Nie pomaga. Jak doliczam do dziesięciu zrywam się na równe nogi.

- Czemu?

- Jestem bokserem.

406.

Przechodząc koło karuzeli synek prosi tatę:

- Tato, kup mi bilet na karuzelę!

- Synu - odpowiada ojciec, który jest skąpcem - czy nie wystarczy ci, że kręci się ziemia?

407.

Sędzia pyta złodzieja:

- Czy wszystko odbyło się tak, jak przedstawił to prokurator?

- Nie, ale jego plan też jest dobry.

408.

- Mam kłopoty z synem, do niczego nie jest zdolny.

- O, to powinna pani być szczęśliwa! Mój syn jest zdolny do wszystkiego.

409.

Na komisji wojskowej pytają poborowego:

- Do you speek English?

- Hę???

- Pytają następnego:

- Do you speek English?

- Hę???

- I następnego:

- Do you speek English?

- Yes, I do.

- Hę???

410.

Cyganka zaczepia na ulicy rozglądającego się błędnym wzrokiem przechodnia:

- Powróżyć? Powiem całą przyszłość.

- Wolałbym przeszłość, bo nie wiem, gdzie zaparkowałem auto.

411.

W przerębli kąpie się baca.

- Baco, nie zimno wam?

- Ni.

- A więc ciepło?

- Ni.

- A jak wam jest?

- Jędrzej.

412.

Pies bacy pozagryzał wszystkie psy w okolicy i zaczął dobierać się do owiec. Zaniepokojeni sąsiedzi pytają bacę:

- Skąd masz takiego groźnego psa? Baca na to:

- Kuzyn przysłał mi go z Afryki, ja przyciąłem mu tylko trochę grzywę...

413.

- Wołam Ciebie i wołam, a ty nie przychodzisz. Co z Ciebie wyrośnie?

- Kelner - odpowiada Tadzik.

414.

- Ach ta dzisiejsza moda. Pan spojrzy na tę istotę i zgadnie: czy to dziewczyna, czy chłopiec?

- To moja córka.

- Pan mi wybaczy. Nie wiedziałem, że pan jest jej ojcem.

- Ależ ja nie jestem jej ojcem. Jestem jej matką!

415.

- Dlaczego uważasz, Mieciu, że twoja angina była znacznie cięższa niż Marysi? - pyta mama.

- Bo Marysia zachorowała w roku szkolnym, a ja w czasie wakacji.

416.

Powiedz, w jaki sposób zaczynasz wyznanie grzechów przy spowiedzi? - pyta siostra katechetka.

- I obraziłam się na Pana Boga następującymi grzechami - recytuje Justynka.

417.

W pewnej parafii proboszcz powiesił w gablotce duży, trójwymiarowy obrazek przedstawiający twarz Chrystusa na krzyżu. Kiedy patrzało się z jednej strony, Pan Jezus miał oczy zamknięte, kiedy z drugiej - otwarte. Po kilku dniach do kancelarii parafialnej wpadła zadyszana kobieta i blada ze wzruszenia oznajmiła:

- Księże proboszczu, miałam objawienie!

418.

- Dlaczego Jasiu, chcesz zapisać się do chóru?

- Bo moja mama mówi, że bardzo pięknie śpiewam.

- To za mało - stwierdza kierownik chóru - przynieś jeszcze zaświadczenie od sąsiadów.

419.

- Panie doktorze, co powinnam zrobić, aby schudnąć?

- Przede wszystkim wcześnie wstawać...

- Z łóżka?

- Nie, od stołu.

420.

Policjant zatrzymuje samochód.

- O co chodzi? pyta kierowca.

- Pańska żona wypadła z samochodu parę kilometrów stąd.

- Co za ulga! A już się obawiałem, że tracę słuch!

421.

Dziennikarze pytają trenera dlaczego w pierwszej połowie meczu nie wystawił stonogi.

- Bo wiązała sobie trampki - odpowiada trener.

422.

- Mamo, kto to jest? - pyta mała myszka wskazując na nietoperza.

- To nasz daleki kuzyn. Pracuje w lotnictwie.

423.

Dwaj rybacy wędkują nad stawem. Najpierw złowili starą kurtkę, potem garnek, aż wreszcie but.

- Lepiej chodźmy stąd - zadecydował starszy. - Mam wrażenie, że ktoś tu mieszka.

424.

Katechetka na religii zapytała, kto to jest pasterz.

Jedno z dzieci odpowiedziało:

- Taki, co pastuje buty!

425.

Babcia do wnuczka:

- Jedz, proszę, ten szpinak, bo ma dużo fosforu, dzięki czemu dobrze rosną zęby.

- Skoro tak, to może dajmy go lepiej dziadkowi.

426.

Pod górkę pełznie ślimak i śpiewa:

- za rok, za dwa...

Z górki schodzi ślimak i śpiewa:

- czterdzieści lat minęło...

427.

- Kaziu, o czym mówił dziś ksiądz na kazaniu?

- O grzechu.

- A co powiedział:

- Był przeciwny!

428.

- Baco, czy uprawiacie sport? - pyta reporter górala.

- Nie panocku - u nas nawet kapusta rośnie słabo!

429.

Dwaj piraci idą portowym nabrzeżem.

- Do stu rekinów! - złości się jeden. - Wszystko widzę na czarno! Na to drugi:

- Bo założyłeś czarną opaskę na zdrowe oko!

- Moja mama jeździ samochodem jak piorun!

- Tak szybko?

- Nie, tak często uderza w drzewa.

430.

Co powinien zrobić żołnierz, będąc w składzie amunicji, kiedy wybuchnie?

- Powinien wylecieć w powietrze!

431.

Na lekcji geografii:

- Leszku, podejdź do mapy i pokaż, gdzie jest Ameryka?

- Leszek pokazał.

- Dobrze. A teraz pytanie do klasy: Kto odkrył Amerykę?

- Lechuuu! - odpowiada chórem klasa.

432.

Przychodzi Jasiu do Ani:

- Aniu, pożycz mi pięć złotych.

- Nie pożyczę.

- Dlaczego?

- Bo mi nie oddasz.

- Skąd wiesz?

- Bo Ci nie pożyczę!

433.

Kaziu! Wstawaj szybko! Zaraz będzie jechał twój pociąg.

- Mamo, przecież nie leżę na torach!

434.

Kto mi powie, jak za pomocą wody można uzyskać światło?

- Należy umyć okna, proszę pana!

435.

W pewnym kościele na koniec Mszy św. Ksiądz zapytał dzieci, jakie mają w domu zwierzątka. Zaczęły padać odpowiedzi:

- Chomika!

- Świnkę morską i kotka!

- Dwa pieski!

- Papużkę!

Nagle jakiś chłopczyk wyrwał się ze środka kościoła:

- Mrówki faraona!

436.

Co znaczy wyraz „why”?

- Dlaczego.

- A, tak sobie tylko pytam.

437.

Roztargniona pielęgniarka do młodszej koleżanki:

- Weź ten termometr, idź na oddział i sprawdź, który chory ma pod pachą mój długopis!

438.

Młody tata pcha wózek z dzieckiem, które wydziera się w niebogłosy. Ojciec kołysze wózek i powtarza:

- Kaziu, uspokój się! Kaziu, uspokój się! Przechodząca obok staruszka mówi:

- Ma pan wiele cierpliwości. Piękny bobas! I jakie piękne ma imię: Kazio!

- Chłopak na imię ma Oleś. Kazimierz to ja!

439.

Dzieci bawią się w piaskownicy. Babcia Jasia widzi nagle, że jej wnuczek coś żuje:

- Co jesz?

- Mięsko.

- A skąd je masz?

- Przypełzło!

440.

Eskimos będąc w Kanadzie kupił sobie lodówkę. Zdumiony sprzedawca pyta:

- Po co panu lodówka na Grenlandii?

- To proste. Tam na dworze jest minus 60o C, w domu minus 40o, w łóżku minus 30o. W lodówce przynajmniej będę mógł się ogrzać.

441.

Przybiega dzieciak z tornistrem na stację benzynową i krzyczy:

- Dziesięć litrów benzyny! Szybko!

- Co jest? Pali się?

- Tak, moja szkoła. Ale jakby trochę przygasa!

442.

Mały dinozaur pyta mamy:

- Czy po śmierci pójdę do nieba?

- Nie. Do muzeum.

443.

Mała Asia odbiera telefon:

- Halo! Kto mówi? Szef mojego taty? A który? Złodziej czy wyzyskiwacz?

444.

- W czasie ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich wysoki dostojnik państwowy wyciąga tekst przemówienia i czyta.

- 0,0,0,0,0...

Szybkim krokiem podchodzi do niego jeden z organizatorów igrzysk i mówi:

- Towarzyszu, przemówienie zaczyna się nieco niżej, a to co teraz czytacie, to kółka olimpijskie!

445.

Na katechezie przed Uroczystością Wszystkich Świętych katechetka zapytała dzieci:

- Kto to jest święty?

- Święta jest Sylwia, bo ona pije wodę święconą - odpowiedziała Ewelina.

446.

Pan już u mnie był? - pyta fryzjer klienta.

- Nie, to ucho straciłem na wojnie.

447.

Pewnego razu uczeń zapytał:

- Pani katechetko, czy jutro będzie religia?

- Nie, nie będzie - odpowiedziała katechetka.

- A to szkoda. bo chciałem się zwolnić.

448.

- Po co masz ten supełek na chustce do nosa?

- Mama mi go zawiązała, żebym nie zapomniał wrzucić listu do skrzynki.

- I co, wrzuciłeś?

- Mama zapomniała mi go dać!

449.

Mąż z żoną jadą samochodem. Nagle auto staje.

- Chyba zgasła świeca - mówi mąż.

- Nie dziwię się, przy takim wietrze! - odpowiada żona.

450.

Pani katechetka błagalnym głosem zwróciła się do uczniów:

- Co mam zrobić, żebyście siedzieli grzecznie -

- Rozdać nam nowy numer "Małego Gościa...".

451.

Przed sądem składa zeznania zupełnie łysy świadek:

- No i gdy go zobaczyłem, włosy stanęły mi dęba!

- Zwracam świadkowi uwagę, że powinien mówić prawdę i tylko prawdę - upomina sędzia.

452.

Sędzia na rozprawie:

- Oskarżony zostaje skazany na 3 lata. Czy oskarżony chce coś dodać?

- Raczej ująć, Wysoki Sądzie.

453.

W szkole:

- Kaziu, dlaczego się spóźniłeś?

- Bo użądliła mnie pszczoła, proszę pani.

- Pokaż.

- Nie mogę.

- Siadaj.

- Też nie mogę.

454.

- Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie?

- Oczywiście, ale mamy też i przymierzalnię.

455.

- Widziałeś, ten koń chciał mnie ugryźć w głowę!

- Ma zwierzę węch! Od razu poczuł siano!

456.

Na pustyni wędrowiec znalazł studnię. Nachylając się nad nią woła:

- Jest wooooo..da! !

Ze studni słyszy głos:

- Gdzieeee...e?

457.

- Po czym poznać, że nowicjusz pracował na komputerze?

- Po serze obok myszki!

458.

Kowalski grozi dyrektorowi:

- Jeśli nie da mi pan podwyżki, to wszystkim opowiem, że mi pan dał.

459.

W sądzie:

- A więc oskarżony przyznaje się, że na polowaniu postrzelił gajowego?

- Tak, wysoki sądzie.

- A czy oskarżony może podać jakieś okoliczności łagodzące?

- Tak, gajowy nazywa się Zając.

460.

- Guciu , dlaczego trzymasz mokrą chusteczkę przy ścianie?

- Bo pan doktor kazał mi robić mokre okłady w miejscu, gdzie się uderzyłem.

461.

Na lekcji chemii:

- Co to jest węglowodan?

- Jest to węgiel zamoczony w wodzie.

462.

- Franku dlaczego na wywiadówkę przyszła twoja babcia?

- Bo moja babcia jest głucha!

463.

- Czym dla ciebie jest ojczyzna? - pyta kapral Nowaka.

- Matką.

- A dla ciebie, Kowalski?

- Matką Nowaka.

464.

- Jerzy, co byś zrobił, gdyby na Twoją żonę napadł dzik?

- Nie wtrącałbym się do tego. Sam napadł, to niech się broni.

465.

- Dlaczego do dzienniczka przykleiłeś moją fotografię? - pyta ojciec.

- Bo pani powiedziała, że chce zobaczyć tego mędrca, który mi pomaga w odrabianiu lekcji.

466.

Pan Leszek kupuje papugę.

- Jeśli kupuje pan tę zieloną papugę, to radzę dokupić jeszcze żółtą.

- Dlaczego?

- Ta zielona mówi po hiszpańsku, a ta żółta tłumaczy na polski.

467.
Żona pisze do męża list z Zakopanego:

...Tu cały czas pada deszcz.

Mąż odpisuje:

- Wracaj do domu. U nas też pada, ale taniej.

468.

Nauczyciel jadł orzeszki ziemne. Nasz kolega odezwał się:

- Niech się pan z nami podzieli.

- Nie mogę - odpowiedział, a po chwili dodał:

- Wiecie co, te orzeszki mają jedną wadę.

- Jaką? - zapytaliśmy.

- Jest ich mało i są moje!

469.

Ksiądz podczas rekolekcji szkolnych pyta dzieci:

- Kto to jest pustelnik?

Cisza... Po dłuższej chwili, jeden z chłopców podnosi rękę i odpowiada:

- To taki pan, który robi puszki.

470.

Zdyszany kościelny przybiega do proboszcza:

- Księże proboszczu! Hipisi biją się z punkami!

Na to ksiądz odrzucając długie włosy:

- I jak tam nasi?

471.

U lekarza:

- Powinien pan odżywiać się wyłącznie jajami.

- Ależ panie doktorze, ja nie znoszę jaj !

- I słusznie, od tego są kury!

472.

Kogut przyturlał do kurnika strusie jajo.

- Popatrzcie, co robią za granicą, a wy?

473.

Pijana kura szła ulicą aż wreszcie się przewróciła. Znalazł ją Kowalski, wziął do domu, oskubał i wsadził do lodówki.

Rano kura budzi się i myśli:

- Piłam piwo... pamiętam. Grałam w bilard... pamiętam. Ale że mi kurtkę ukradli, nie pamiętam.

474.

- Kiedy rano słyszę budzik, wydaje mi się, że do mnie strzelają.

- I co zrywasz się od razu?

- Nie, leżę jak zabity...

475.

Pewien ksiądz narzekał, że ludzie nadają swoim dzieciom głupie imiona:

- Ciągle jakieś Sandry, Sabriny, Izaury. Ani to chrześcijańskie, ani polskie, patronów to nie ma, nawet nie wiadomo, skąd to wzięli.

Kiedyś jednak, gdy chrzcił niemowlę, na zadane pytanie o imię noworodka, usłyszał w odpowiedzi:

- „Dominik”.

- O jakie piękne imię! - ucieszył się.

- A którego Dominika będzie miał za patrona? Savio? A może Guzmana?

- Bo widzi ksiądz - odpowiedziała mama - był taki piękny film dla dzieci o słoniu Dominiku...

476.

Na katechezie ksiądz zapytał uczennicę:

- Znasz "Skład Apostolski"?

Zagadnięta odpowiedziała:

- Trochę znam. Święty Jan, święty Piotr, święty Jakub...

477.

- Kręcimy? - pytają kamerzyści reżysera.

- Nie - pokazujemy całą prawdę!

478.

Siedzą dwa gołębie na drzewie: jeden grucha, a drugi jabłko.

479.

- Czy wiesz, ile kosztuje twoja nauka?

- Wiem, tato, i dlatego staram się uczyć jak najmniej.

480.

- Dziadziu, czy czarownice latają?

- Już mówiłem, że czarownic nie ma!

- Wiem - ale czy latają?

481.

- Jasiu, nie pij wody z kałuży! Przecież tam żyje mnóstwo bakterii!!

- Już nie. Przejechałem je kilka razy rowerem.

482.

- Dlaczego krzyczałaś na tatusia?

- Bo idzie trzepać dywany.

- Przecież sama go o to prosiłaś!

- Ale on to robi lepiej, gdy jest zły...

483.

Nauczycielka zapowiada niepowtarzalne zjawisko:

- Jutro o godzinie 13.10 będzie zaćmienie Słońca. Radzę obejrzeć.

- Na którym programie, proszę pani? Wystraszony pacjent na stole operacyjnym wyznaje:

- Panie doktorze, to moja pierwsza operacja w życiu.

- Moja też - pociesza go lekarz.

484.

- Tatusiu, koniecznie musisz mi pomoc. Samochód ma wodę w silniku!

- Gdzie jesteś?

- W Odrze.

485.

Nowakowa szyje sukienkę na maszynie. Mąż stoi za jej plecami i krzyczy:

- Teraz w lewo! Jeszcze bardziej! Prosto! Nie! Za szybko!

- Dlaczego mi to wszystko mówisz - dziwi się żona. -Przecież ty nie umiesz szyć!

- Chciałem ci tylko pokazać, jak się czuję, gdy jedziemy samochodem.

- Mamo złapałem dziś pięć much: dwie samiczki i trzy samce.

- A skąd wiesz?

- Bo dwie siedziały na lustrze, a trzy na piwie.

486.

Po drugiej rundzie trener wachlując boksera mówi:

- Myślałem, że zależy ci na złotym medalu, a nie na pokojowej nagrodzie Nobla.

487.

- Nie mogę wyjść za Franka. To bezbożnik. Nawet nie wierzy w piekło.

- Tym bardziej powinnaś wyjść za niego. Szybko się przekona, że piekło naprawdę istnieje.

488.

Żołnierz pyta w kiosku:

- Czy są pocztówki z napisem: "Dla jedynej"?

- Są.

- To proszę szesnaście.

489.

Proszę pani - mówi konduktor - pani ma bilet do Warszawy, a ten pociąg jedzie do Zakopanego.

- Och! Nie! - krzyczy pani. - Czy maszynista wie, że jedzie w złym kierunku?!

490.

Przychodzi dzięcioł do apteki:

- Poproszę coś na wstrząs mózgu.

491.

Jasio siada do obiadu i próbuje zupę.

- Mamo! To nie zupa, to jakaś woda!

- Nie jakaś, tylko przegotowana!

492.

Dwaj koledzy wybrali się na biwak pod namiot.

Jeden z nich budzi drugiego i pyta:

- Marcin, co widzisz?

- No, księżyc... i gwiazdy...

- I co to oznacza?

- Że jutro będzie ładna pogoda.

- Nie, to znaczy, że nie ma namiotu!

493.

- Jasiu, nie zaczynaj zdania od słów "ja myślę", bo dobrze wiesz, że kłamstwa nie znoszę.

494.

Nic tak nie podwyższa mojego poziomu kulturalnego, jak telewizja. Gdy tylko u mnie w domu ktoś włącza telewizor, wychodzę do drugiego pokoju czytać książkę.

495.

- Jak myślisz, kto jest winny? - pyta mąż, oglądając film kryminalny.

- Pewnie Belmondo.

- Ależ on nie gra w tym filmie!

- Widzisz, jaki spryciarz, znowu zapewnił sobie alibi.

496.

- Podobno pański syn uciekł przed wojskiem.

- Przecież to nie Napoleon, żeby wojsko przed nim uciekało!

497.

- Ten nowy proszek do prania jest wspaniały. Patrz, Romku, twoja koszulka jest teraz olśniewająco biała!

- Wolałem ją, kiedy miała napis "Chicago Bulls".

498.

Jasio podchodzi do kiosku i pyta:

Do you speak English?

Yes, I do - odpowiada kioskarka..

- Wrigley spearmint proszę.

499.

Dwaj Szkoci siedzą na dryfującej tratwie ratunkowej. Są u kresu wytrzymałości. Jeden z nich zaczyna się modlić:

- Panie, ocal nas! Obiecuję, że...

- Niczego, nie obiecuj - przerywa mu drugi - widzę statek na horyzoncie.

500.

W małej restauracji na przedmieściu Wiednia klient zamawia pieczonego gołębia. W chwilę po otrzymaniu dania wzywa kelnera:

- Czy gołąb, którego mi pan podał, jest naprawdę młody?

- Ależ oczywiście, proszę pana.

- To co znaczy karteczka przywiązana do jego nogi: "Idę z odsieczą. Jan Sobieski".

501.

Policjant pyta okradzionego:

- Dlaczego pan nie krzyczał, kiedy kradli panu złoty zegarek?

- Ponieważ mam złote zęby.

502.

Gangster wtargnął do banku i krzyczy:

- Ręce do góry! Po chwili pyta:

- Czy wszyscy podnieśli ręce? Bez okularów nie widzę.

503.

Tato złości się na Mirka:

- Przyrzekłeś mi, że zaraz po lekcjach wrócisz do domu!

- Tak, tato.

- A ja ci przyrzekłem, że jeśli wrócisz późno, dostaniesz lanie. I co teraz?

- Skoro ja nie dotrzymałem słowa, to ty też nie musisz.

504.

Po targowisku biega Kowalski ciągnąc na łańcuchu niedźwiedzia.

- Co pan tu robi z niedźwiedziem? - pyta policjant.

- Nic, panie władzo. Tylko szukam tego cwaniaka, co sprzedał mi go jako ruskiego chomika.

505.

- Co byście zrobili, gdyby z lewej burty rozpętała się burza?

- Rzuciłbym kotwicę.

- A gdyby z prawej buty?

- Rzuciłbym kotwicę. A gdyby od dziobu?

- Rzuciłbym kotwicę

- Skąd by pan wziął tyle kotwic?

- A skąd pan kapitan bierze tyle burz?

506.

Bogaty turysta po swej pierwszej podróży do Australii, gdzie widział kangury, opowiada:

- Nic mnie jednak tak bardzo nie zadziwiło, jak ogromne, polne koniki.

507.

Dwie przyjaciółki:

- Dokąd tak biegniesz?

- Na wystawę.

- A kto cię zechce oglądać?

508.

- Jasiu, kiedy odrabiasz lekcje?

- Po obiedzie.

- To dlaczego nie masz zadania domowego?

- Bo mama nie ugotowała obiadu.

509.

Do mieszkania Kowalskich przychodzi akwizytor sprzedający odkurzacze. Rozrzuca po podłodze mnóstwo śmieci i mówi:

- Zjem każdy proch, którego nie wciągnie ten super-odkurzacz.

- Życzę smacznego - mówi Kowalska. - Od wczoraj nie mamy prądu!

510.

- Kto to jest samouk?

- Dziecko, któremu rodzice nie pomagają w odrabianiu lekcji.

511.

Turysta nad morzem, widząc nisko latające mewy, mówi do żony:

- Popatrz, jakie mają tu umyte wrony

512.

- Jak tam w szkole u twego syna?

- Już jakby lepiej, ale ciągle jeszcze chodzę na wywiadówki pod zmienionym nazwiskiem.

513.

Pewien proboszcz został kapelanem więziennym. Na pożegnanie z parafianami wygłosił kazanie oparte na słowach: "Oto idę przygotować wam miejsce".

514.

Mały Jaś mówi z żalem:

- Dziadku, nie mogę się z tobą bawić w Indian!

- A to dlaczego?

- Bo ty jesteś już oskalpowany.

515.

- Panie władzo, chciałbym z panem porozmawiać w trzy oczy.

- Jak to w trzy oczy? Chyba w cztery!

- Nie, tylko w trzy, bo na to, co zaproponuję, jedno oko trzeba będzie przymknąć.

516.

Młody tygrys na pokazie w cyrku pyta matkę:

- Kto tam siedzi?

- To są widzowie, ale nie musisz się ich bać - wszyscy są za kratami.

517.

Tato remontuje mieszkanie. Przyszedł Jaś i mówi:

- Czy mógłbym ci w czymś pomóc?

- Tak. Pomaluj okna. Za godzinę Jaś pyta:

- A ramy też pomalować?

518.

Przychodzi baba do lekarza. Ma na sobie sto dętek.

- Co pani jest? - pyta lekarz.

- Studentka.

519.

- Przepraszam: gdzie tu jest kryta pływalnia.

- Pod mostem.

520.

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się.

- To jest iglok!

- Nie, to jest szpilok!

Baca to usłyszał. Podszedł, obejrzał jeża i mówi:

- Ani iglok, ani szpilok. To jest kolcok!

521.

- Kelner, czy mógłby pan nie trzymać palcem mojego kotleta, gdy niesie pan talerz!

- Mógłbym, ale obawiam się, że mi znowu spadnie na podłogę.

522.

Po wakacjach spotykają się dwie pchły. Jedna mówi do drugiej:

- Gdzie byłaś na wakacjach?

- Na krecie!

523.

- Mówię bzdury - bo chcę byś mnie zrozumiał.

524.

- Mam myśl!

- Do licha, komu ją ukradłeś?

525.

Jacek otworzył sklep. Przyjaciel go pyta:

- Jak ci idzie interes?

- Bardzo kiepsko! Przedwczoraj sprzedałem parę spodni, wczoraj nic, a dziś jeszcze gorzej.

- Co to znaczy jeszcze gorzej?

- Klient oddał spodnie, które kupił przedwczoraj.

526.

Lekcja fizyki.

- Kto mi powie, jak za pomocą wody można uzyskać światło?

- Należy umyć okna, proszę pana.

527.

W szpitalu trzech panów czeka przed salą porodową. Wchodzi pielęgniarka i mówi do pierwszego:

- Gratuluj, ma pan trojaczki!

- To dlatego moja żona czytała "Trzech muszkieterów"!

Podchodzi do drugiego:

- Gratuluję, ma pan siedmioraczki!

- To dlatego moja żona czytała "Siedmiu Wspaniałych"!

Trzeci mówi:

- Rany boskie! Moja żona czytała „Dywizjon 303"!

528.

Policjant zatrzymuje kierowcę i wręcza mu nagrodę pieniężną za to, że bezpiecznie i przepisowo jechał.

- Co zrobi pan z tymi pieniędzmi - pyta policjant.

- Prawo jazdy.

529.

- Kogut, ty piszesz, jak kura pazurem!

530.

- Czy w waszej wsi mieszka Ptak? - pyta listonosz spotkanego na drodze Józia.

- Tak, nazywa się Wróbel.

531.

Dziennikarz pyta kolegę:

- Czy czytałeś mój ostatni artykuł?

- Nie czytałem, ale cieszę się, że byt ostatni.

532.

- Dlaczego kupiłeś jamnika? - pyta mężczyzna mieszkającego po sąsiedzku ojca piątki dzieci.

- Żeby dzieci mogły go głaskać jednocześnie!

533.

Państwo Kowalscy jedzą obiad w restauracji:

- Co za paskudne jedzenie! - stwierdza Kowalska.

- Zgadzam się z tobą. Taniej i bez wychodzenia moglibyśmy takie samo zjeść w domu!

534.

Dwuletnia Natalka po raz pierwszy zobaczyła swojego czarnoskórego wujka, który przyjechał z zagranicy.

- Przywitaj się, Natalko - powiedziała mama. - To jest twój wujek.

Dziewczynka badawczo przyglądnęła się czarnemu mężczyźnie, po czym wyciągnęła rękę i wskazując drzwi powiedziała: - Łazienka jest tu!

535.

W czasie egzaminu przed przyjęciem sakramentu bierzmowania ksiądz na zadane pytania usłyszał następujące odpowiedzi: Jak dzielimy Pismo Święte?

- Na część radosną i bolesną.

W jaki sposób biskup udziela sakramentu bierzmowania?

- Czyni znak krzyża popiołem na czole.

Jakie imię wybrałaś sobie na bierzmowanie?

- Justyna.

- Dlaczego Justyna?

- Bo Justyna Orzechowska napisała książkę "Nad Niemnem".

536.

Ksiądz spowiadając małego chłopca zauważył, że ten nie bardzo wie, w jaki sposób rozpocząć. Delikatnie próbował mu podpowiedzieć

- W Imię Ojca...

Chłopiec bez namysłu odpowiedział:

- Jerzy.

537.

Janek wchodząc do klasy mówi do wychowawczyni:

- Moja siostra ma ospę lub szkarlatynę.

- Wracaj natychmiast do domu bo zarazisz inne dzieci - decyduje nauczycielka. Po dwóch tygodniach spotyka Janka.

- Jak się czuje siostra?

- Nie wiem, jeszcze do nas nie napisała.

- A gdzie jest?

- W Ameryce.

538.

- Nasz synek połknął złotówkę, wezwij lekarza!

- A po co? Przecież lekarz weźmie za wizytę co najmniej sto zł!

539.

- Po co włazisz na drzewo? - pyta mama Jacka.

- Chcę zjeść jabłko.

- Przecież to dąb.

- To nic, jabłko mam w kieszeni.

540.

Policjanci przyprowadzili dwóch zatrzymanych do prokuratora.

- Jak się pan nazywa? - pyta prokurator pierwszego.

- Andrzej Maj.

- A pan? - pyta drugiego.

- Ryszard Maj.

- A panowie? - zwraca się do policjantów.

Policjanci z Majami.

541.

- Co zawiera ta piękna waza?

- Popioły mojego męża.

- Przepraszam. Ja nie wiedziałem...

- Nic się nie stało. Mąż jest na tyle leniwy, że jak tu pali papierosy, to nie chce mu się iść po popielniczkę.

542.

Ojciec dwóch córek odbiera telefon i słyszy:

- To ty żabciu?

- Nie, właściciel stawu.

543.

- Jasiu, co robisz?

- Piszę list do Tomka.

- Przecież nie umiesz jeszcze pisać.

- Nie szkodzi, Tomek nie umie czytać.

544.

Jaś pokazuje ojcu świadectwo i mówi:

- W czasie rozdawania świadectw trochę się zagapiłem i wlepili mi najgorsze...

545.

- Zawsze, kiedy jest klasówka jesteś nieobecny z powodu choroby babci!

- Tak, proszę pani. Ja też podejrzewam, że babcia symuluje.

546.

- Czy przeprowadzi mnie pan przez jezdnię - pyta staruszka policjanta.

- Oczywiście! Musimy tylko poczekać na zielone światło.

- Dziękuję, ale na zielonym świetle mogę przejść sama!

547.

- Tato - pyta Jaś - dlaczego mama tak długo śpiewa?

- Żeby uśpić twoją małą siostrzyczkę.

- Ja na jej miejscu już dawno udawałbym, że śpię!

548.

- Żona do męża:

- Przy drzwiach stoi jakiś mężczyzna. Mówi, że jesteś mu winien pieniądze.

- A jak wygląda?

- Tak, że lepiej mu oddaj!

549.

- Przychodzi koszykarz do lekarza.

- Panie doktorze, zaczynam łysieć na czubku głowy i mam płaskostopie.

- No cóż, chyba musi pan kupić dłuższe łóżko.

550.

- Stara podkowa leży obok czterolistnej koniczyny i mówi:

- Szkoda, że nikt nas nie znalazł.

- Widocznie nie mamy szczęścia.

551.

- Klient do kelnera:

- Proszę pana, ta zupa jest zimna!

- Podać panu sweter?

552.

- W muzeum malarstwa zatrudniono strażnika.

Po pierwszej nocy przychodzi do gabinetu dyrektora:

- Szefie, myślę, że należy mi się premia! Dzisiaj w nocy udało mi się sprzedać dwa obrazy Matejki i jednego Rembrandta.

553.

- Tatusiu, co to jest kompromis?

- Opowiem ci na przykładzie. Mama chciała, żeby jej kupić futro, ja chciałem samochód.

Ostatecznie kupiliśmy palto i powiesiliśmy w garażu.

554.

- Siada sędzia na fotelu dentystycznym i mówi:

- Panie doktorze, proszę przysiąc, że wyrwie mi pan bolący ząb, cały ząb i tylko ząb.

556.

- U dyrektora cyrku dzwoni telefon.

- Chciałbym się u pana zatrudnić. Umiem śpiewać, jeździć na motocyklu, tańczyć, chodzić po drabinie.

- To za mało. Czy umie pan coś jeszcze?

- No, jeszcze grać na katarynce. Ale czy to rzeczywiście tak mało, jak na starego słonia?

557.

- Mama Jasia przychodzi do sklepu warzywnego z pretensjami:

- Wczoraj mój syn kupił tu pięć kilo jabłek i za tyle zapłacił. Kiedy zważyłam jabłka było ich cztery kilogramy.

- A czy zważyła pani synka?

558.

- Rozmawiają dwaj koledzy:

- Jakie imię dacie swojemu synowi?

- Nie możemy się zdecydować.

- To weźcie Litanię do Wszystkich Świętych i wybierzcie jakieś imię.

- Dobrze... Niech będzie pierwsze z brzegu: Kyrie elejson.

559.

- Wędkarz złowił złotą rybkę w bardzo brudnej rzece. Rybka odezwała się do rybaka:

- Spełnię aż sześć twoich życzeń, tylko nie wpuszczaj mnie do tej wody!

560.

Na lotnisku w Warszawie siostra zakonna czekała na przylot samolotu z Afryki. Nagle usłyszała z tyłu trochę wystraszony dziecięcy głos:

- Tatusiu, a co to jest ?

- Tsss... - odpowiedział tatuś - to jest siostra zakonna.

- A mogę ją dotknąć? - zapytał szeptem malec. Tata był chwilę niezdecydowany, a potem odpowiedział:

- No dobrze, ale tylko trochę i bardzo leciutko. Siostra poczuła za sobą oddech chłopca, delikatne pociągnięcie za welon, a potem tupot uciekającego malca i zwycięski okrzyk pogromcy dzikich bestii:

- Tatusiu, widziałeś, dotknąłem ją, o tak, ale nic mi nie zrobiła!

561.

Siostra katechetka pytała drugoklasistów modlitwy "Wierzę w Boga". Pierwsza zgłosiła się Monika i bez zająknięcia wyrecytowała: "...trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebie osa…

W ten sposób osa razem z Panem Jezusem znalazła się w niebie.

562.

- Jasiu, co osiągamy dzięki chemii?

- Przewagę blondynek, panie profesorze.

563.

- Kelner, w mojej zupie pływa mucha!

- Niech się pan nie martwi, ona dużo nie zje.

564.

- Chciałbym chodzić do szkoły na księżycu.

- Dlaczego?

- Bo tam wszystkie przedmioty są lżejsze.

565.

- Proszę pani, Filip połknął długopis!

- To niech pisze ołówkiem - podpowiada ktoś z klasy.

566.

Szef do sekretarki:

- Gdzie jest mój długopis?

- Za uchem - odpowiada sekretarka.

- Nie mam czasu na ogólniki! Za którym?

567.

Dzieci piszą wypracowanie na temat: Jak wyobrażam sobie bycie dyrektorem w wielkiej firmie? Nie pisze tylko Jaś.

- Dlaczego nie piszesz? - pyta polonistka.

- Czekam na sekretarkę.

568.

Co mówi żaba, widząc człowieka płynącego żabką?

- Ale papuga!

569.

- Jak nazwać szkielet blondynki stojący w szafie?

- Mistrzyni zeszłorocznej zabawy w chowanego.

570.

Do wodza Apaczów przychodzi młody Indianin i pyta:

- Dlaczego Amerykanie mają takie ładne imiona, a my takie brzydkie?

- Brzydkie? Czy nie podoba ci się moje imię Orle Pióro?

- Podoba.

- A imię twego brata, Wielkiego Niedźwiedzia?

- Podoba.

- To dlaczego zawracasz mi głowę Śmierdzący Mokasynie?

571.

Na lekcji nauczyciel pyta:

- Jasiu, czy znasz kanał Sueski?

Na to Jaś:

- Nie, proszę pana. Nasze osiedle nie jest jeszcze okablowane.

572.

- Dlaczego blondynki liżą zegarki?

- Ponieważ słyszały, że tic-tac ma tylko dwie kalorie!

573.

Gość zwraca się do kelnera:

- Zawsze dostaję dwa kawałki mięsa, a dziś tylko jeden.

- Ach, przepraszam. Zapomniałem przekroić.

574.

Śpi leśniczy w leśniczówce, nagle słyszy strzały. Otwiera okno, a tam ktoś zabija czas.

575.

Śpi żona leśniczego i nagle budzi się i słyszy kroki. Otwiera szafę, a tam jej sukienki wychodzą z mody.

576.

Idzie Jaś przez las i słyszy rżenie konia. Patrzy, a tam zajączek dał się zrobić w konia.

577.

Na klasówce z matematyki rozmawiają dwaj uczniowie siedzący w jednej ławce:

- Ile zadań rozwiązałeś? - pyta jeden.

- Ani jednego.

- Ja też nic nie rozwiązałem.

- No, to znowu pani powie, że ściągaliśmy od siebie!

578.

Pewien ksiądz siedział w konfesjonale. Akurat nikt się nie spowiadał. Nagle ktoś otworzył drzwiczki umieszczone na wysokości głowy spowiednika, które maj dodatkowo pomóc w zachowaniu tajemnicy spowiedzi. Patrzy - przed konfesjonałem stoi mały, rubiutki chłopiec. Ciekawie zagląda do środka. Ksiądz wychylił się i szepnął: "Ku-ku!. Chłopczyk zamknął drzwiczki. Po chwili znowu je otworzył. „Ku-ku! - powtórzył ksiądz. Drzwiczki zostały zamknięte. I tak jeszcze dwa razy. W końcu chłopczyk podbiegł do mamy i zawołał: „Mamusiu, tam w budzie siedzi kukułka!

578.

- Tatusiu, czy wiesz, który pociąg ma największe opóźnienie?

- Nie wiem.

- Ten, który w zeszłym roku obiecałeś mi na gwiazdkę.

579.

- Panie doktorze - żali się pacjent - już dwa miesiące siedzę w tym szpitalu.

- To dlaczego pan się jeszcze nie położył?

580.

- Tatusiu, jak działa mózg?

- Nie nudź, mam co innego na głowie.

581.

- Kto się śmieje ostatni?

- Ten, komu trzeba wytłumaczyć żart.

582.

- Tatusiu, dlaczego w moim dzienniczku oceny niedostateczne podpisujesz krzyżykami?

- Bo nie chcę, aby nauczyciel pomyślał, że normalny człowiek może być ojcem takiego cymbała.

583.

- Kelner, co to za robak pływa w mojej zupie?

- Nie wiem, proszę pana, zawsze byłem słaby z biologii.

584.

- Jak się czuje pacjent spod dziesiątki, siostro?

- Lepiej, panie doktorze. Dziś po raz pierwszy przemówił.

- Co powiedział?

- Że mu gorzej.

585.

- Mój synek ma 6 miesięcy i już siedzi.

- Mój Boże! A za co?


586.

Kowalska po raz pierwszy w życiu leci helikopterem. W pewnym momencie mówi do pilota:

- Strasznie tu wieje! Proszę wyłączyć ten wielki wentylator u góry.

587.

- Antek pożycz mi 200 zł.

- Dobrze, ale przy sobie mam tylko 100.

- To daj sto, a drugie sto będziesz mi winien.

588.

Na lekcji fizyki:

- Jasiu, podaj przykład, że od ciepła wszystko się rozszerza, od zimna kurczy?

- Zimą dni są krótsze niż latem.

589.

- Pan świetnie zna ceny kur kaczek i indyków. Czy jest pan handlarzem drobiu?

- Nie, jestem początkującym kierowcą.

590.

Przychodzi piłkarz do fryzjera i mówi:

- Gol!

591.

W szachy gra dwóch Anglików.

- Dlaczego tak długo zastanawiasz się nad swym ruchem?

- Przecież teraz jest twój ruch!

- To nie mogłeś mi tego powiedzieć trzy dni temu?

592.

- Kupiłeś w końcu tego psa obronnego?

- Tak, ale ty był głupi pomysł. Od dwóch dni nie mogę wejść do własnego domu.

593.

- Czy naprawi mi pan dzwonek w rowerze? - pyta Marek mechanika.

- Dzwonek? Przecież masz zepsute hamulce!

- Właśnie dlatego muszę mieć dobry dzwonek.

594.

- Mamy, daj dwa złote dla biednego pana.

- Dobrze, a gdzie on jest?

- Tam na rogu, sprzedaje lody.


595.

Pięcioletni chłopczyk zapytany, ile ma lat, odpowiada:

- Dokładnie nie wiem, to się ciągle zmienia i zmienia.

596.

Starsza osoba przechodzi nieprawidłowo przez jezdnię. Zauważył to policjant, zagwizdał i krzyczy:

- Na zebry, babciu, na zebry.

- Sam idź na żebry, draniu jeden, ja mam rentę!

597.

Ryba-piła do ryby-płyty.

- A może założymy wytwórnię mebli?

598.

Janek zatrzymuje samochód sąsiada:

- Nie podwiózłby mnie pan do szkoły?

- Owszem, ale jadę w przeciwnym kierunku.

- A to jeszcze lepiej.

599.

Adwokat broni w sądzie swego klienta, któremu grozi duża kara.

- Wysoki sądzie! Proszę spojrzeć na mojego klienta. Jeden rzut oka wystarczy, aby zauważyć, że jest upośledzony umysłowo.

- Protestuję, wysoki sądzie! - krzyknął oskarżony. - Na co sobie pan pozwala! Nie życzę sobie, żeby pan mnie obrażał za moje własne pieniądze.

600.

- Dlaczego Bóg najpierw stworzył mężczyznę?

- Bo chciał zacząć od zera.

601.

- Taka piękna pogoda - mówi mąż do żony - a ty myjesz podłogę. Wyszłabyś lepiej na dwór, odprężyła się i umyła samochód.

602.

Wrona, spoglądając na lecący samolot odrzutowy, mówi do swej przyjaciółki:

- Nie rozumiem, jak ten ptak może tak szybko latać.

Na to druga wrona:

- Też byś tak latała, gdyby podpalono ci ogon.

603.

Sąsiad pyta sąsiada:

- Nie widział pan gdzieś mojej papugi?

- Nie, ale mój pies jakoś dziwnie zaczął mówić.

604.

- Ukradł pan ubranie kąpiącemu się w rzece. Co pan może powiedzieć na swoją obronę?

- W tym miejscu, Wysoki Sądzie, kąpiel jest wzbroniona.

605.

Rozmawiają dwaj szefowie:

- Co ty robisz, że twoi pracownicy są tak punktualni?

- To proste. Mam dwudziestu pracowników, a tylko piętnaście biurek.

606.

- Czy nauczyciel nie zorientował się jeszcze, że pomagam ci w odrabianiu lekcji? - pyta ojciec syna.

- Nie, ale mówi, że jestem coraz głupszy - odpowiada rozgoryczony syn.

607.

Adwokat do klienta po wygranym procesie:

- Broniłem pana, jak własnego syna!

- A co, też kradnie?!

608.

- Mamo, zobacz, na jaki piękny samochodzik wymieniłem się z Kaziem

- woła Jaś.

- A co on dostał od ciebie?

- Lewy sierpowy.

609.

Żołnierze ćwiczą musztrę. Kapral daje kolejną komendę:

- Na prawo patrz!

Wszyscy odwrócili głowy w prawą stronę, tylko Kowalski odwrócił w lewo.

- A ty, Kowalski, czemu nie patrzysz w prawo?

- A gdyby wróg nadszedł z lewej strony?

610.

- Szeregowy Kowalski! Spocznij!

- Melduję posłusznie, że nie mogę!

- Dlaczego?

- Bo tu nie ma żadnej kanapy!

611.

Fan krzyczy do gwiazdy rocka:

- Dam 100 zł za kosmyk twoich włosów!

- Daj 200, to dostaniesz całą perukę!

612.

Lew zwołał zwierzęta na naradę i mówi:

- Zebraliśmy się tu wszyscy ...

- Zebraliśmy się tu wszyscy - powtarza żaba.

- Zebraliśmy się tu wszyscy - cedzi przez zęby poirytowany lew.

- Zebraliśmy się tu wszyscy - mówi znowu żaba, jak gdyby nigdy nic.

- Małe, zielone z wyłupiastymi oczami za drzwi!

Żaba rozgląda się i mówi:

- Krokodyl! Wynocha!

613.

- Tato, pobiłem rekord szkoły w skoku w dal!

- Ty, łobuzie, kiedy wreszcie skończysz z tym biciem!

614.

- Dlaczego mnie nigdy nie pytasz, jak się czuję?

- A jak się czujesz?

- Lepiej nie pytaj!

615.

- Jasiu, nie zaczynaj zdania od słów, „ja myślę", bo dobrze wiesz, że kłamstwa nie znoszę.

616.

- Nic tak nie podwyższa mojego poziomu kulturalnego, jak telewizja. Gdy tylko u mnie w domu ktoś włącza telewizor, wychodzę do drugiego pokoju czytać książkę.

617.

- Jak myślisz, kto jest winny? - pyta mąż, oglądając film kryminalny.

- Pewnie Belmondo.

- Ależ on nie gra w tym filmie!

- Widzisz, jaki spryciarz, znowu zapewnił sobie alibi.

618.

- Podobno pański syn uciekł przed wojskiem.

- Przecież to nie Napoleon, żeby wojsko przed nim uciekało!

620.

- Ten nowy proszek do prania jest wspaniały. Patrz, Romku, twoja koszulka jest teraz olśniewająco biała!

- Wolałem ją, kiedy miała napis "Chicago Bulls".

621.

Jasio podchodzi do kiosku i pyta:

Do you speak English?

Yes, I do - odpowiada kioskarka...

Wrigley spearmint

622.

- Dwaj Szkoci siedzą na dryfującej tratwie ratunkowej. Są u kresu wytrzymałości. Jeden z nich zaczyna się modlić:

- Panie, ocal nas! Obiecuję, że...

- Niczego, nie obiecuj

- przerywa ma drugi, widzę statek na horyzoncie.

623.

- W małej restauracji na przedmieściu Wiednia klient zamawia pieczonego gołębia. W chwilę po otrzymaniu dania wzywa kelnera:

- Czy gołąb, którego mi pan podał, jest naprawdę młody?

- Ależ oczywiście, proszę pana.

- To co znaczy karteczka przywiązana do jego nogi: "Idę z odsieczą. Jan Sobieski".

624.

- Policjant pyta okradzionego:

- Dlaczego pan nie krzyczał, kiedy kradli panu złoty zegarek?

- Ponieważ mam złote zęby.

625.

- Gangster wtargnął do banku i krzyczy:

- Ręce do góry! Po chwili pyta:

- Czy wszyscy podnieśli ręce? Bez okularów nie widzę.

626.

- Tato złości się na Mirka:

- Przyrzekłeś mi, że zaraz po lekcjach wrócisz do domu!

- Tak, tato.

- A ja ci przyrzekłem, że jeśli wrócisz późno, dostaniesz lanie. I co teraz?

- Skoro ja nie dotrzymałem słowa, to ty też nie musisz.

627.

- Po targowisku biega Kowalski ciągnąc na łańcuchu niedźwiedzia.

- Co pan tu robi z niedźwiedziem? - pyta policjant.

- Nic, panie władzo. Tylko szukam tego cwaniaka, co sprzedał mi go jako ruskiego chomika.

628.

- Co byście zrobili, gdyby z lewej burty rozpętała się burza?

- Rzuciłbym kotwicę.

- A gdyby z prawej burty

- Rzuciłbym kotwicę. A gdyby od dziobu?

- Rzuciłbym kotwicę

- Skąd by pan wziął tyle kotwic?

- A skąd pan kapitan bierze tyle burz?

629.

Bogaty turysta po swej pierwszej podróży do Australii, gdzie widział kangury, opowiada:

- Nic mnie jednak tak bardzo nie zadziwiło, jak ogromne, polne koniki.

630.

Dwie przyjaciółki:

- Dokąd tak biegniesz?

- Na wystawę.

- A kto cię zechce oglądać?

631.

- Jasiu, kiedy odrabiasz lekcje?

- Po obiedzie.

- To dlaczego nie masz zadania domowego?

- Bo mama nie ugotowała obiadu.

632.

Do mieszkania Kowalskich przychodzi akwizytor sprzedający odkurzacze. Rozrzuca po podłodze mnóstwo śmieci i mówi:

- Zjem każdy proch, którego nie wciągnie ten super-odkurzacz.

- Życzę smacznego - mówi Kowalska. - Od wczoraj nie mamy prądu!

633.

- Kto to jest samouk?

- Dziecko, któremu rodzice nie pomagają w odrabianiu lekcji.

634.

Turysta nad morzem, widząc nisko latające mewy, mówi do żony:

- Popatrz, jakie mają tu umyte wrony!

635.

- Jak tam w szkole u twego syna?

- Już jakby lepiej, ale ciągle jeszcze chodzę na wywiadówki pod zmienionym nazwiskiem.

636.

Pewien proboszcz został kapelanem więziennym. Na pożegnanie z parafianami wygłosił kazanie oparte na słowach: "Oto idę przygotować wam miejsce".

637.

Mały Jaś mówi z żalem:

- Dziadku, nie mogę się z tobą bawić w Indian!

- A to dlaczego?

- Bo ty jesteś już oskalpowany.

638.

- Panie władzo, chciałbym z panem porozmawiać w trzy oczy.

- Jak to w trzy oczy?

- Chyba w cztery.

- Nie, tylko w trzy, bo na to, co zaproponuję, jedno oko trzeba będzie przymknąć.

639.

Młody tygrys na pokazie w cyrku pyta matkę:

- Kto tam siedzi?

- To są widzowie, ale nie musisz się ich bać - wszyscy są za kratami.

640.

Tato remontuje mieszkanie. Przyszedł Jaś i mówi:

- Czy mógłbym ci w czymś pomóc?

- Tak. Pomaluj okna.

Za godzinę Jaś pyta:

- A ramy też pomalować?

650.

- Dlaczego oskarżony podał w śledztwie fałszywe nazwisko?

- Ponieważ, wysoki sądzie, ojciec zawsze mi powtarzał: "Szanuj swoje dobre imię".

651.

Szymek dostał od babci atlas geograficzny.

- Nie zniszcz go, on pamięta moją młodość.

- Babciu, a Ameryka już w nim jest?

652.

Jurek wraca do domu z otrzymanym świadectwem. Przed przekroczeniem progu mówi:

- No, przekonam się teraz, czy Anioł Stróż naprawdę istnieje.

653.

Kapitan "Titanica" zwołał wszystkich na pokład i mówi:

- Są dwie wiadomości: dobra i zła, którą najpierw podać?

- Złą.

- Toniemy.

- A dobra?

- Dostaniemy 11 Oscarów.

654.

- Kelner, proszę kieliszek wina.

- Białego czy czerwonego?

- Wszystko jedno, jestem daltonistą.

655.

Połykacz noży wraca wieczorem do domu cały zapłakany. Mówi do żony:

- Błagam cię, przestań kroić moimi nożami cebulę!

656.

Rozmawiają dwa lustra:

- Widzisz coś?

- Nie, a ty?

- Ja też nie! I co ci ludzie w nas widzą?!

657.

Przewodnik tatrzański do grupy turystów:

- Zbliżamy się do bardzo niebezpiecznego miejsca. Wiele osób poślizgnęło się tutaj i wpadło w przepaść. Gdyby komuś z państwa to się przytrafiło, proszę odwrócić głowę w lewo. Z lotu ptaka rozciąga się tam piękny widok.

658.

- Ma pani piękne zęby...

- To po mamie!

- I pasują?

659.

- To skandal - wścieka się ojciec. Dostałeś tak słabe świadectwo i jeszcze sobie podśpiewujesz?!

- Tak, ale bardzo smutną melodię.

660.

- Panie Janie, dlaczego pan nie ma w samochodzie radia?

- Po co mi radio? Mam żonę.

661.

- Panie! Tutaj można łowić ryby tylko na zezwolenie!

- Bardzo dziękuję za informację, bo siedzę tu już dwie godziny i chcę coś złowić, ale na robaka.

662.

- Panie profesorze, dlaczego ma pan dziurę w parasolu?

- Żeby widzieć, kiedy przestanie padać.

663.

Mama pyta Kazia:

- Synku, nie widziałeś gdzieś kleju? Wczoraj wlałam go do słoika po miodzie. Jaś na to:

- Mmmmm....

664.

- Jasiu dlaczego nie przygotowałeś się do lekcji?

- Dlatego, że według horoskopu w tym tygodniu wszystkie moje wysiłki spełzną na niczym.

665.

Rozmawiają dwie przyjaciółki:

- O Basi złego słowa nie można powiedzieć.

- No to pomówmy o kimś innym.

666.

Ojciec do córki odkładającej słuchawkę telefoniczną:

- Jak udało ci się zakończyć rozmowę w 15 minut?

- To była pomyłka.

667.

Żona do męża:

- Zobacz, tam stoi facet, który wyciągnął mnie z wody, gdy się topiłam.

- Poznaję go, dziś już mnie trzy razy za to przepraszał.

668.

- Jasiu, odprowadź mnie do tramwaju.

- Nie mogę ciociu. Mama powiedziała, że jak tylko wyjedziesz, poda kolację.

669.

Blondynka jadąc na rowerze nie wyhamowała i najechała na mężczyznę.

- Czemu pani nie zadzwoniła? - krzyczy mężczyzna.

- Bo nie mam pana numeru telefonu.

670.

Odbywa się szkolenie. Kapral daje komendę:

- Maski założyć!

- Maski zdjąć!

- Maski założyć!

- Maski zdjąć!

- Kowalski, dlaczego nie zdjąłeś maski?

- Zdjąłem, obywatelu kapralu!

- Co za morda.

671.

Pułkownik do majora:

- Jutro o 9.00 nastąpi zaćmienie Słońca, co nie zdarza się każdego dnia. Niech wszyscy żołnierze wyjdą na plac ćwiczeń, będę im udzielał wyjaśnień. W razie deszczu, ponieważ i tak nic nie będzie widać, proszę zebrać ludzi w sali gimnastycznej.

Major do kapitana:

- Na rozkaz pułkownika jutro o godzinie 9.00 rano odbędzie się uroczyste zaćmienie Słońca. Jeśli zajdzie konieczność deszczu, pan pułkownik wyda w sali gimnastycznej oddzielny rozkaz, co nie zdarza się każdego dnia. Kapitan do porucznika:

- Na rozkaz pułkownika jutro o 9.00 nastąpi zaćmienie Słońca. W razie deszczu zaćmienie odbędzie się w sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.

Porucznik do sierżanta:

- Jutro o 9.00 pułkownik zaćmi Słońce na sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.

Sierżant do kaprala:

- Jutro o 9.00 nastąpi zaćmienie Słońca. Jeżeli na sali gimnastycznej będzie padać deszcz, co nie zdarza się każdego dnia, zebrać wszystkich na plac ćwiczeń.

Dwaj szeregowi pomiędzy sobą:

- Zdaje się, że jutro będzie padał deszcz. Słońce zaćmi pułkownika na sali gimnastycznej. Nie wiadomo, dlaczego nie zdarza się to każdego dnia.

672.

Podczas konkursu biblijnego w klasie piątej szkoły podstawowej w ramach katechezy ksiądz myśląc o proroku Jonaszu, zadał pytanie: "Kto z postaci biblijnych przez 3 dni i noce przebywał wewnątrz wielkiej ryby?"

Na to uczeń ze świętym przekonaniem: "Pinokio".

673.

Na lekcji fizyki:

- Jasiu, podaj przykład, że od ciepła wszystko się rozszerza, od zimna kurczy?

- Zimą dni są krótsze niż latem.

674.

- Pan świetnie zna ceny kur, kaczek i indyków. Czy jest pan handlarzem drobiu?

- Nie, jestem początkującym kierowcą.

675.

Przychodzi piłkarz do fryzjera i mówi:

- Gol!

676.

W szachy gra dwóch Anglików.

- Dlaczego tak długo zastanawiasz się nad swoim ruchem?

- Przecież teraz jest twój ruch!

- To nie mogłeś mi tego powiedzieć trzy dni temu?

677.

- Kupiłeś w końcu tego psa obronnego?

- Tak, ale to był głupi pomysł. Od dwóch dni nie mogę wejść do własnego domu.

678.

Dociekliwy króliczek pyta mamę:

- Słyszałem, że dzieci u ludzi przynosi bocian. Kto przyniósł mnie?

- Ciebie wyciągnął magik z kapelusza.

679.

- Czy naprawi mi pan dzwonek w rowerze? - pyta Marek mechanika.

- Dzwonek? Przecież masz zepsute hamulce!

- Właśnie dlatego muszę mieć dobry dzwonek.

680.

- Mamo, daj dwa złote dla biednego pana.

- Dobrze, a gdzie on jest?

- Tam na rogu, sprzedaje lody.

681.

Pięcioletni chłopczyk zapytany, ile ma lat, odpowiada:

- Dokładnie nie wiem, to się ciągle zmienia i zmienia.

682.

Starsza osoba przechodzi nieprawidłowo przez jezdnię. Zauważył

to policjant, zagwizdał i krzyczy:

- Na zebry, babciu, na zebry.

- Sam idź na żebry, draniu jeden, ja mam rentę!

683.

Ryba-piła do ryby-młota.

- A może założymy wytwórnię mebli?

684.

Janek zatrzymuje samochód sąsiada:

- Nie podwiózłby mnie pan do szkoły?

- Owszem, ale jadę w przeciwnym kierunku.

- A to jeszcze lepiej.

685.

Adwokat broni w sądzie swego klienta, któremu grozi duża kara.

- Wysoki sądzie! Proszę spojrzeć na mego klienta. Jeden rzut oka wystarczy, aby zauważyć, że jest upośledzony umysłowo.

- Protestuję, wysoki sądzie! - krzyknął oskarżony. - Na co sobie pan pozwala! Nie życzę sobie, żeby pan mnie obrażał za moje własne pieniądze.

686.

- Dlaczego Bóg najpierw stworzył mężczyznę?

- Bo chciał zacząć od zera.

687.

- Taka piękna pogoda - mówi mąż do żony - a ty myjesz podłogę. Wyszłabyś lepiej na dwór, odprężyła się i umyła samochód.

688.

Wrona, spoglądając na lecący samolot odrzutowy, mówi do swej przyjaciółki:

- Nie rozumiem, jak ten ptak może tak szybko latać.

Na to druga wrona:

- Też byś tak latała, gdyby podpalono ci ogon.

689.

Sąsiad pyta sąsiada:

- Nie widział pan gdzieś mojej papugi?

- Nie, ale mój pies jakoś dziwnie zaczął mówić.

690.

- Ukradł pan ubranie kąpiącemu się w rzece. Co pan może powiedzieć na swoją obronę?

- W tym miejscu, Wysoki Sądzie, kąpiel jest wzbroniona.

691.

Rozmawiają dwaj szefowie:

- Co ty robisz, że twoi pracownicy są tak punktualni?

- To proste. Mam dwudziestu pracowników, a tylko piętnaście biurek.

692.

- Czy nauczyciel nie zorientował się jeszcze, że pomagam ci w odrabianiu lekcji? - pyta ojciec syna.

- Nie, ale mówi, że jestem coraz głupszy - odpowiada rozgoryczony syn.

693.

Adwokat do klienta po wygranym procesie:

- Broniłem pana, jak własnego syna!

- A co, też kradnie?!

694.

- Mamo, zobacz, na jaki piękny samochodzik wymieniłem się z Kaziem

- woła Jaś.

- A co on dostał od ciebie?

- Lewy sierpowy.

695.

Żołnierze ćwiczą musztrę. Kapral daje kolejną komendę:

- Na prawo patrz!

Wszyscy odwrócili głowy w prawą stronę, tylko Kowalski odwrócił w lewo.

- A ty, Kowalski, czemu nie patrzysz w prawo?

- A gdyby wróg nadszedł z lewej strony.

696.

- Szeregowy Kowalski! Spocznij!

- Melduję posłusznie, że nie mogę!

- Dlaczego?

- Bo tu nie ma żadnej kanapy!

697.

Lew zwołał zwierzęta na naradę i mówi:

- Zebraliśmy się tu wszyscy ...

- Zebraliśmy się tu wszyscy - powtarza żaba.

- Zebraliśmy się tu wszyscy - cedzi przez zęby poirytowany lew.

- Zebraliśmy się tu wszyscy - mówi znowu żaba, jak gdyby nigdy nic.

- Małe, zielone z wyłupiastymi oczami za drzwi!

Żaba rozgląda się i mówi:

- Krokodyl! Wynocha!

698.

- Tato, pobiłem rekord szkoły w skoku w dal!

- Ty, łobuzie, kiedy wreszcie skończysz z tym biciem!

699.

- Dlaczego mnie nigdy nie pytasz, jak się czuję?

- A jak się czujesz?

- Lepiej nie pytaj!

700.

Fan krzyczy do gwiazdy rocka:

- Dam 100 zł za kosmyk twoich włosów!

- Daj 200, to dostaniesz całą perukę!

701.

Rozmawia dwóch kolegów.

- Przeciwnika najlepiej zwalczyć jego własną bronią.

- Tak? A próbowałeś kiedyś użądlić osę?

702.

- Mamusiu, jak ci się udało odzwyczaić tatę od obgryzania paznokci?

- Bardzo prosto: schowałam jego protezę.

703.

- Panie profesorze, ale ja nie uważam, że zero jest sprawiedliwą oceną!

- I ja też nie uważam, ale nie znam niższej.

704.

W pociągu Janek mówi do Kazia:

- Nie jedz tak głośno, bo konduktor cię wyrzuci.

- Za co?

- Nie widzisz tabliczki: „Zabrania się przewożenia materiałów żrących”.

705.

W autobusie kobieta odwraca się do stojącego za nią mężczyzny z psem:

- Czuję, że po nogach skaczą mi pchły!

Na to mężczyzna do psa:

- Atos, wysiadamy. Ta pani ma pchły!

706.

- Synku, znowu zgubiłeś klucze od domu!

- Nie martw się, tato, tym razem doczepiłem nasz adres.

707.

- Ścisz ten magnetofon - woła mama do syna.

- Dlaczego?

- Bo przeszkadza tacie w odrabianiu twoich lekcji.

708.

- Tato, czy dziś jest piękny dzień?

- Raczej nie. A czemu pytasz?

- Bo nasz nauczyciel powiedział, że pewnego pięknego dnia przez nas zwariuje.

709.

Po powrocie z akcji gaszenia pożaru w jednej z wsi komendant pisze raport: „Zgasiliśmy pożar w oborze. Nie spłonęła żadna krowa. Dziewięć utonęło”.

710.

Paweł z wrodzonego skąpstwa do pułapki na myszy włożył fotografię sera wyciętą z gazety. Nazajutrz znalazł w pułapce zdjęcie myszki Miki.

711.

Profesor na pierwszej lekcji po klasówce w liceum ogólnokształcącym:

- Ja rozumiem, że rodzice będą musieli przyzwyczajać się do waszych złych ocen. Są w końcu rozpieszczeni przez podstawówkę.

Na to jeden z uczniów:

- Ja to ich przyzwyczajam już od ośmiu lat!

712.

Po trzydziestu latach spotykają się dwaj koledzy szkolni:

- Ty jesteś bardziej łysy niż ja!

- Jak to? Przecież obaj nie mamy ani jednego włosa!

- Racja, ale ty masz większą głowę.

713.

- Przez całą noc nie zmrużyłem oka, tak mnie bolały zęby. Ty przecież znasz te męczarnie!

- Nie, bo nie śpię z zębami.

714.

- Nie podobasz mi się, dziewczyno mówi lekarz do pacjentki po badaniu.

- Pan też nie jest za ładny!

715.

- Tato, co to są organy?

- Organy? No, to są..... te ..... No, to taki nadmuchiwany fortepian!

716.

- Jaka jest wasza nowa pani? - pyta mama.

- Bardzo fajna, już trzy razy chorowała na grypę.

717.

- Podejrzewam, że to opowiadanie napisała za ciebie mama.

- Tak, ale ja za mamę ugotowałem obiad.

718.

Białe niedźwiedzie idą przez Saharę:

- Ależ tu musi być ślisko!

- Co ty, na pustyni?

- To dlaczego wysypali tyle piasku?

719.

Spóźniony reporter po meczu pyta kibiców:

- Jaki był wynik?

- Zero do zera.

- A jakim wynikiem skończyła się pierwsza połowa meczu?

720.

- Iza tak strasznie fałszuje, że kiedy śpiewa, zaczyna wyć pies.

- Zaśpiewaj coś; czego pies nie zna - doradza starszy brat.

721.

Na lekcji środowiska nauczycielka pyta małego Marcina:

- Dlaczego grzyby mają kapelusze?

- Żeby miały czym się kłaniać krasnoludkom - bez namysłu strzela Marcin.

722.

Niedzielny rybak złowił malutką rybkę. Zdejmuje ją z haczyka, wrzuca do wody i krzyczy:

- Nie pokazuj mi się więcej bez rodziców!

723.

- Kelner, chcę zamówić stolik.

- Ile razy mam powtarzać, że nie sprzedajemy mebli!

724.

- Po co myje się szklanki?

- Żeby zmieściło się więcej herbaty.

725.

Kościelny do grupy zwiedzających:

- A na wieży mamy 500-letni dzwon, którym dzwoni się tylko wtedy, gdy pojawi się ogień, biskup lub inne nieszczęście.

726.

Agent ubezpieczeniowy na wsi pyta gospodynię:

- Gdzie jest pani mąż?

- W chlewie, pozna go pan po zielonym berecie.

727.

Nauczycielka przygotowuje klasę do wizytacji inspektora. Pamiętajcie, wszyscy musicie zgłaszać się do odpowiedzi. Kto wie, podnosi rękę prawą, pozostali lewą.

728.

Policjant zatrzymuje samochód, podchodzi do kierowcy, podsuwa pod nos torebkę i mówi:

- Proszę dmuchać!

- Dlaczego mam dmuchać? Myśli pan, że jestem pijany?

- Nie, ale mam w torebce za gorące frytki!

729.

- Jasiu, powiedz, czy w naszym mieście urodził się jakiś wielki człowiek? - pyta nauczycielka.

- Nie, proszę pani, u nas rodzą się zawsze małe dzieci.

730.

- Kaziu, daj przykład zbiegu okoliczności.

- Mama i tata brali ślub tego samego dnia.

731.

- Już czwarty raz spóźniasz się w tym tygodniu do szkoły! Powiedz mi, co to znaczy?

- Że jest czwartek, panie profesorze.

732.

- Jasiu, wymień czterech najbardziej znanych polskich polityków.

- Wałęsa, Buzek, Balcerowicz i Hawel.

- Jasiu, Hawel to przecież Czech!

- Nie, czterech.

733.

- Bardzo dziękuję cioci za prezent!

- Nie ma za co!

- Ja też tak sądzę, ale mama kazała podziękować.

734.

Żona wchodzi na wagę i woła do męża:

- Kochanie, schudłam o dwa kilogramy!

- To dlatego, że nie zrobiłaś jeszcze makijażu!

735.

- Te ziemniaki to polskie czy z importu?

- A o co pani chodzi? Chce je pani jeść, czy z nimi rozmawiać?

736.

Łysy stanął przed lustrem i mówi z dumą w glosie:

- Świetnie się trzymam, sześćdziesiątka na karku i ani jednego siwego włosa na głowie!

737.

- Unowocześniłem mój samochód. Spala tylko litr paliwa na 100 km.

- Ja też. Mojemu wystarczy, że jedzie za innym autem i wącha jego spaliny.

738.

Przed garażem stoi zafrasowany właściciel.

- Co pan taki smutny, sąsiedzie - pyta Kowalska.

- Myślę, co zrobić. Klucze od garażu są w domu. Klucz od domu w samochodzie, a samochód stoi w garażu.

739.

Na drzewie siedzi baca i śpiewa. Idzie turysta i mówi:

- Baco, na drzewie się nie śpiewa.

Na to baca:

- Śpiewa się, śpiewa. Za chwilę wraca turysta i widzi potłuczonego bacę pod drzewem.

- A mówiłem, że na drzewie się nie śpiewa!

- Śpiewa się, śpiewa - jęczy baca - ale tańczyć się nie da!

740.

Wrona, spoglądając na lecący samolot odrzutowy, mówi do swej przyjaciółki:

- Nie rozumiem, jak ten ptak może tak szybko latać.

Na to druga wrona:

- Też byś tak latała, gdyby podpalono ci ogon.

741.

Sąsiad pyta sąsiada:

- Nie widział pan gdzieś mojej papugi. - Nie, ale mój pies jakoś dziwnie zaczął mówić.

742.

- Ukradł pan ubranie kąpiącemu się w rzece. Co pan może powiedzieć na swoją obronę?

- W tym miejscu, Wysoki Sądzie, kąpiel jest wzbroniona.

743.

- Za papugę musi pan zapłacić cło. Gdyby była wypchana mógłby, pan Ją wywieźć za darmo - mówi celnik.

- Stachu, nie wygłupiaj się! Płać! - krzyczy papuga.

744.

Do sklepu przychodzi rolnik i pyta:

- Jest kosa?

- Nie ma.

- A grabie?

- Nie ma.

- To czemu pan nie zamknie sklepu?

- Bo kłódek też nie ma.

745.

- Panie doktorze? Te zęby, które mi pan naprawił ciągle bolą.

- A nie mówiłem, że będą jak stare?!

746.

Klientka przymierza kapelusz. Podoba jej się dopiero dwudziesty.

- Ile płacę?

- Nic - odpowiada zmęczony sprzedawca. - To jest ten, w którym pani tu przyszła.

747.

Policjant przechodzi koło stawu w parku i dostrzega w wodzie człowieka.

- Czy pan nie wie, że w tym stawie nie wolno się kąpać?

- Ja się nie kąpię, ja tonę!

- A, to przepraszam.

745.

Jaś z mamą jadą autobusem. Przed nimi siedzi człowiek z łysą głową. Jaś przygląda się łysinie i szeptem mówi do mamy:

- Mamo, patrz, ten pan ma pustą głowę.

746.

Mały Jasio zwraca się do ojca:

- Tato, czy boisz się lwa?

- Skądże!

- A tygrysa?

- Nie!

- No, a lwa i tygrysa razem.

- Też nie!

Jaś po dłuższym zastanowieniu:

- To tylko boisz się mamy?

747.

Na lekcji religii siostra opowiadała dzieciom o uczniach idących do Emaus. Zapytała, dlaczego uczniowie byli tacy smutni.

- Ponieważ nie wiedzieli, że Jezus zmartwychwstał - powiedział jeden z uczniów.

- Mogli iść w niedzielę do kościoła, to by się dowiedzieli - dodał ktoś inny.

748.

Przed laty, jeszcze w PRL, władze na wszelkie sposoby utrudniały Kościołowi organizację procesji Bożego Ciała. A to droga zamknięta, a to zbyt ruchliwa, a to to, a to owo. Pewien proboszcz więc wysłał do miejscowego urzędnika partyjnego pismo następującej treści: Ze względu na trudności, jakie może spowodować procesja, rezygnuję z postawienia na tej trasie tradycyjnych czternastu ołtarzy i ograniczę się tylko do czterech. Urzędnik, w uznaniu obywatelskiej postawy proboszcza, wydał zgodę na przejście procesji.

749.

Nauczyciel do ucznia:

- Dlaczego twój tatuś nie podpisał w dzienniczku mojej uwagi, że jesteś nieporządny i stale gubisz przybory szkolne?

- Bo nie mógł znaleźć swojego pióra.

750.

- Przestępstwo zostało popełnione w nocy z 15 na 16 czerwca - informuje komendant.

- Przepraszam, ale nie dosłyszałem - przerywa jeden z policjantów w nocy z 15 na którego czerwca?

751.

Gość do kelnera:

- Poproszę o befsztyk.

- Nie ma.

- To o kotlet schabowy.

- Nie ma.

- To może jajecznicę?

- Nie ma.

- W takim razie proszę o mój płaszcz.

- Przykro mi, ale płaszcza też już nie ma.

752.

Mówi malarz do pomocnika:

- Idź do drugiego pokoju i pomaluj okna.

Po godzinie pomocnik wraca i pyta:

- A czy ramy też mam pomalować?

753.

- Dlaczego w parasolu masz taką wielką dziurę?

Musiałem zrobić otwór, żeby widzieć, kiedy deszcz przestanie padać.

754.

Pasażer w pociągu wracając z wagonu restauracyjnego nie może odnaleźć swojego przedziału. Zwraca się więc o pomoc do konduktora.

A czy pamięta pan może numer przedziału? - pyta kolejarz.

Niestety nie, ale zapamiętałem, że za oknem był las.

755.

- Od południa Polska graniczy ze Słowacją i Czechami - tłumaczy uczniom nauczycielka geografii.

A przed południem? - dopytuje się Franio.

756.

Nauczycielka pyta Bartka:

- Ile to będzie cztery dodać pięć?

- Osiem.

- Nie! Pomyśl jeszcze raz.

- Siedem.

- Dodaj na palcach - mówi nauczycielka - a wyjdzie ci dziewięć.

- Wczoraj pani mówiła, że dziewięć to sześć plus trzy.

757.

Na lekcji języka polskiego pani pyta:

- Jak brzmi liczba mnoga od słowa człowiek?

- Ludzie - odpowiadają dzieci.

- A od słowa dziecka?

- Pięcioraczki.

758.

Pani na lekcji pyta Jasia:

- Co to jest kąt?

- To najbardziej zakurzona część pokoju - pada odpowiedź.

759.

Babcia pyta swoją małą wnuczkę:

- Czy wolisz na kolację jajecznicę zwykłą, czy może na boczku?

- Nie, wolałbym prościutką.

760.

Na polanie pełzną koło siebie dwa węże. Jeden drugiego pyta:

- Czy ja jestem jadowity?

- Nie wiem, a dlaczego pytasz?

- Bo przed chwilą ugryzłem się w język.

761.

- Jakie są ptaki domowe? - pyta Krzyś Janka.

- Kaczka, kura, gęś, indyk, itepe...

- Cóż to za ptak ten itepe?

- Nie wiem, ale w książce było napisane itp.

762.

- O la Boga Maciejowo! Wasze psisko zżarło mi dwa wianki kiełbasy!

Uspokójcie się, Józefowo. Nic mu nie będzie!

763.

- Krysiu, podaj przykład zdania w trybie oznajmującym.

- Koń ciągnie furę siana.

- Dobrze Krysiu, a teraz powiedz to samo zdanie w trybie rozkazującym.

- Wio!

764.

Zdenerwowana mamusia woła do małego Dyzia.

- Natychmiast wypluj guzik z buzi, bo go połkniesz!

- Dobrze mamusiu - odpowiada synek.

Po chwili mama widzi Dyzia ssącego palec, więc znów na niego krzyczy.

- Dyziu, teraz włożyłeś palec do buzi! Wyjmij go zaraz!

Nie denerwuj się mamusiu, przecież palca nie połknę - odpowiada synek.

765.

Czy wiecie, z czego zrobione są krakowskie obwarzanki?

To proste: z dziury, którą okleja się naokoło plecionym ciastem, posypując je makiem, solą lub sezamem.

766.

Lekarz stwierdza u pacjentki przemęczenie.

- Radziłbym pani chodzić spać z kurami.

- Już próbowałam - mówi pacjentka - ale bardzo trudno mi utrzymać równowagę na grzędzie.

767.

Dżokej zwierza się znajomemu.

- Brałem wczoraj udział w próbnych zdjęciach do filmu.

- No i co? Zaangażowali cię?

- Mnie nie, na razie tylko konia.

768.

Do sklepu filatelistycznego wchodzi klient. Wybrał bardzo stary i drogi znaczek. Sprzedawca ostrożnie pęsetą wkłada go do koperty. Klient prosi:

- Mógłby pan zamazać cenę, bo to ma być prezent.

769.

Nauczyciel pyta Jasia:

- Jasiu, skąd się bierze rosa?

- Ziemia kręci się dosyć szybko i czasami się spoci.

770.

Nauczyciel do ucznia:

- Wymień stworzenia, które równie dobrze mogą żyć na lądzie, jak w wodzie.

- Marynarz! - wykrzykuje uczeń.

771.

W szpitalnej izbie przyjęć pielęgniarka pyta małego pacjenta:

- Czy masz piżamę?

- Nie, mam żółtaczkę.

772.

Pchła zatrzymuje chłopca jadącego na rowerze:

- Przewieziesz mnie? - pyta prosząco pchła.

- Wsiadaj. Tylko ostrożnie, bo mam słabo napompowane tylne koło.

773.

- Co możesz powiedzieć na temat węża? - pyta nauczyciel na lekcji biologii.

- To zwierzę, które składa się z samego ogona - odpowiada uczeń.

774.

Na wycieczce Piotruś pyta bacę:

- Jak pan może tak szybko policzyć wszystkie owce w tak dużym stadzie?

- Ja owiec nie liczę. Ja liczę tylko nogi i dzielę przez cztery.

775.

Nauczyciel wyjaśnia uczniom, że skoro jeden murarz stawia mur w ciągu dziesięciu dni, to dziesięciu murarzy postawi taki sam mur w ciągu jednego dnia.

- Kto poda podobny przykład? - pyta uczniów.

- Jeśli jeden samolot leci do Nowego Jorku sześć godzin, to sześć samolotów przeleci tę samą trasę w godzinę.

776.

Nauczyciel języka polskiego do ucznia:

- Czy wyraz spodnie to liczba mnoga czy pojedyncza?

Po chwili wahania uczeń odpowiada:

- Na górze pojedyncza, a na dole mnoga.

777.

- Tato! - woła Janek, - Nie mogę uruchomić komputera, coś z niego kapie!

Na to odzywa się mała siostra:

- Wlałam do niego trochę syropu, bo mówiłeś, że wkradł się do niego wirus.

778.

Nauczycielka mówi na lekcji:

- Dekagram ma dziesięć gramów. Kilogram ma tysiąc gramów.

- Proszę pani, a ile gramów ma telegram?

779.

W szkole:

- Stasiu, jak myślisz, czy gdyby w dzisiejszych czasach żył Mikołaj Kopernik, to cieszyłby się takim rozgłosem?

- Z pewnością! Przecież miałby już kilkaset lat!

780.

Na lekcji biologii pani wyjaśnia:

- Mama koń to klacz, tatę konia nazywamy ogierem, zaś dziecko konia to źrebak.

- Proszę pani - wstaje Radek i pyta - to właściwie jaki to koń, co nazywa się koń?

781.

- Jak to się stało Marku, że złamałeś rękę? - pyta sąsiadka.

- To było tak: jechałem bardzo szybko z góry na rowerze i nagle wpadło na mnie drzewo.

782.

Lecą dwa gołębie. Na pastwisku pasą się dwie krowy. Jeden gołąb woła do krów:

- Jak dolecieć do Krakowa?

- Prosto, a potem w prawo - odpowiada krowa.

Po chwili znów leci stado gołębi.

- Jak dolecieć do Krakowa?

- Prosto, a potem w lewo - odpowiada ta sama krowa.

- Dlaczego raz mówisz w prawo, a raz w lewo? - pyta druga krowa.

- A po co w Krakowie tyle gołębi?

783.

Mała Basia pyta babcię:

- Czy to prawda, że jak założysz okulary, to wszystko jest większe?

- Tak, prawda.

- To załóż okulary i poczęstuj mnie ciastem.

784.

Artysta malarz maluje pejzaż z chatą góralską. Podchodzi gazda i pyta:

- Co pan zrobi z tym obrazem?

- Wystawię go na wystawie w Warszawie.

- A mógłby pan dopisać na dole, że w tym roku mam dwa pokoje do wynajęcia?

785.

Na lekcji geografii:

- Jasiu, wymień kilka gwiazd.

- Filmowych czy sportowych?

786.

Zuzia z przyjaciółką pisały do siebie listy. Pewnego razu mama zobaczyła, że Zuzia z koperty wyjmuje czystą kartkę. Pyta zdziwiona:

- Od kogo ta przesyłka?

- Od przyjaciółki - mówi Zuzia.

- Odkąd pokłóciłyśmy się, nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa.

787.

Krzyś wysyła do młodszego kolegi kartkę z wakacji:

- Ma-rek! Pi-szę do cie-bie po-wo-li, bo nie wiem, czy już bie-gle czy-tasz.

788.

Pewien turysta zwiedza Wenecję. Płynie gondolą, słucha gry na gitarze, śpiewu gondolierów i dziwi się:

- Beztroscy ci wenecjanie. Powódź w mieście, a oni nic sobie z tego nie robią.

789.

Nauczyciel na lekcji entuzjastycznie woła:

- Praktycznie wszystko, o czym pisał w swoich książkach słynny pisarz Juliusz Verne, sprawdziło się.

- A „Dwa lata wakacji”? - pyta z niedowierzaniem Piotrek.

790.

Nauczyciel pyta ucznia na lekcji historii:

- Co wiesz o wojnie trzynastoletniej?

- Trwała trzynaście lat...

- To trochę za mało - mówi nauczyciel.

- Za mało. Trzynaście lat to za mało? - dziwi się uczeń.

791.

Mama mówi do synka:

- Przestań skakać, bo przecież dzisiaj miałeś wysoką temperaturę.

- Ale jak zażywałem lekarstwo, to zapomniałem wstrząsnąć butelkę!

792.

Do sklepu zoologicznego przychodzi dziewczynka.

- Chciałabym kupić papugę, która umie mówić!

- Takiej nie mamy, ale mogę sprzedać ci dzięcioła. Także umie mówić?

- Nie, ale doskonale posługuje się alfabetem Morse'a.

793.

Mój kolega genialnie gra na skrzypcach, naśladuje na nich wszystkie odgłosy!

- Czy prawdziwego skrzypka też?

794.

Przed sklepem mięsnym stoją dwa psy.

- Wchodzimy? - pyta jeden.

- Na drzwiach napisane jest: „Psom wstęp wzbroniony”.

- Ale ty jesteś niemądry. Myślisz, że ktoś wie, że my umiemy czytać?

795.

- Czy to prawda, że lew nie może zrobić krzywdy człowiekowi z zapaloną pochodnią?

- To zależy jak szybko biegnie z tą pochodnią.

796.

Jaś podlewa w ogródku kwiatki. Przychodzi Zbysio i pyta:

- Co robisz?

- Podlewam kwiatki.

- Ale przecież w konewce nie masz wody!

- Bo chcę, żeby wyrosły suche kwiatki - mówi Jasio.

797.

Nauczycielka pyta Wojtka:

- Jakie kwiatki lubisz najbardziej?

- Róże - mówi Wojtuś.

- Napisz to na tablicy - mówi nauczycielka.

- E, to ja już wolę mak, proszę pani.

798.

Na lekcji geografii nauczyciel wywołuje Stasia do odpowiedzi:

- Pokaż na mapie Morze Czarne, Czerwone, Żółte.

- Nie mogę, bo na tej mapie wszystkie morza są w kolorze niebieskim.

799.

Na lekcji języka polskiego pani pyta:

- Bartek jest najlepszym uczniem w klasie. Czym jest „Bartek” w tym zdaniu?

- W tym zdaniu, to ja nie wiem - mówi zapytany Wojtek - ale w klasie Bartek jest największym rozrabiaką.

800.

Krzyś przyniósł dwójkę z ostatniej kartkówki z matematyki.

- Czy ty nie potrafisz porządnie się przygotować do sprawdzianu - pyta zagniewany ojciec.

- Próbowałem, ale w kiosku nie było baterii do kalkulatora.

801.

Pani nauczycielka uczy dzieci pisać.

- A gdzie jest kropka nad „i” Jasiu? - pyta pani.

- Jeszcze w długopisie, proszę pani.

802.

Krzyś opowiada koledze:

- Dostałem wczoraj wspaniałą grę komputerową.

- I co?

- Nie jem śniadania, bo myślę o komputerze. Nie jem kolacji, bo myślę o komputerze. A potem nie mogę spać, bo myślę o jedzeniu.

803.

Słoń i mysz przechodzą po drewnianej kładce na druga stronę potoku. Ledwo ja przeszli, zawaliła się. Mysz ogląda się za siebie i stwierdza:

- A mówiłam, żeby przechodzić pojedynczo.

804.

Siostra Karola sprawdza, czy brat dokładnie posprzątał pokój. Przejeżdża palcem po globusie i mówi:

- Tutaj jest kurz!

- Nie ma się co dziwić - odpowiada brat - akurat przejechałaś palcem po Saharze.

805.

Na przystanku mały chłopiec zwraca się do starszego pana:

- Czy lubi pan słodycze?

- Nie.

- To proszę mi potrzymać batona, a ja zasznuruję sobie but.

806.

Odrabiając lekcję Ala pyta brata:

- Jak się pisze „wtorek”, przez „k” czy przez „g”?

Po chwili brat mówi:

- Nie wiem, przeszukałem słownik pod „f” i nie znalazłem.

807.

Na lekcji pani objaśnia co to jest anonim:

- To człowiek, który chce ukryć swoje nazwisko, swoją osobę. Kto tam przeszkadza w ostatniej ławce?

- Anonim - pada odpowiedź.

808.

Do państwa Kowalskich przyjechała ciocia. Chwali ich najmłodszego synka.

- Jaki on śliczny - mówi. Buzię ma po mamie, nosek po tacie, włoski po babci.

- A buciki po siostrze i spodenki po bracie - dodaje rezolutny malec.

809.

Mama zapisała Jasia do szkoły.

- Będziesz się uczył czytać i pisać - powiedziała.

Po jakimś czasie Jaś wraca uśmiechnięty i woła:

- Umiem już pisać!

- A co napisałeś - zapytała mama.

- Nie wiem, nie nauczyłem się jeszcze czytać.

810.

Tata wyjaśniał Jasiowi zjawiska przyrody.

- Dlaczego najpierw widzisz błyskawicę, a potem słyszysz grzmot?

- Dlatego, że oczy są przed uszami - odpowiedział po namyśle Jaś.

811.

W szafie spotykają się dwa mole.

- Jak twoje zdrowie?

- Jestem bardzo chory, boli mnie żołądek. Zjadłem wełnianą spódnicę w kratę, zapominając, że kuchnia szkocka mi szkodzi.

812.

W szkole pani rozdaje klasówki:

- A skąd pani wie, że ściągnąłem od Wojtka? - dziwi się Jasio.

- Stąd, że Wojtek w trzecim zadaniu napisał: „Nie wiem, a Ty”? A Ty odpisałeś: „Ja też”.

813.

Mały chłopczyk zapytany ile ma lat, odpowiada:

- Nie wiem. To się wciąż zmienia i zmienia.

814.

Jaś zwierza się koledze:

- Wiesz uczyłem mojego psa szczekać, kiedy chce jeść. Ze sto razy pokazywałem mu, jak to trzeba robić.

- I co, nauczył się?

- Nie. Pies nie tknie teraz jedzenia, dopóki ja nie zaszczekam.

815.

Entuzjasta jazdy konnej wynajmuje w stadninie pięknego, narowistego rumaka. Właściciel żąda zapłaty z góry.

- Boi się pan, że wrócę bez konia?

- Ależ nie, boję się, że koń wróci bez pana.

816.

Klient mówi do kelnera:

- Proszę pana, ta zupa jest zimna!

- Podać panu sweter?

817.

Klasa poszła z nauczycielem do teatru. Na przerwie pan mówi:

- Dalszy ciąg sztuki będzie rozgrywał się dziesięć lat później.

- A czy te bilety nie stracą ważności po dziesięciu latach? - pyta zaniepokojony Jacek.

818.

Na lekcji nauczyciel prosi o ułożenie zdania ze słowem „cukier”. Zgłasza się Piotruś:

- Mama do kolacji podała herbatę z cytryną.

- A gdzie „cukier” - pyta nauczyciel.

- Rozpuścił się.

819.

- Jacek - pyta Kuba starszego brata - którą ręką miesza się herbatę w filiżance, prawą czy lewą?

- Och Kuba, herbatę miesza się łyżeczką - odpowiada Jacek.

820.

- Heniu uważaj, żebyś nie zjadł robaka z jabłka - upomina siostra.

- To niech on sam uważa - odpowiada chłopiec.

821.

Piotrek zastanawia się głośno:

- Ciekawe jak powstała autostrada?

Na to jego kolega:

- Jak to nie wiesz? Budowali drogę z dwóch stron i się minęli.

822.

Nauczyciel pyta Piotrusia:

- Czy umiesz pływać?

Tak proszę pana, mam nawet kartę pływacką.

- Gdzie się nauczyłeś?

- W wodzie.

823.

Profesor pyta studenta medycyny na egzaminie:

- Jeśli pan telefonicznie zostanie wezwany do pacjenta z wysoka gorączką i bólem brzucha, o co pan najpierw zapyta?

- O jego adres.

824.

Nauczyciel pyta Stasia:

- Kim chciałbyś być?

- Wężem.

- Dlaczego?

- Bo wąż równocześnie leży i idzie.

825.

Harcerze wybrali się na wycieczkę. Jedną noc spali w stodole. Rano pytają gospodarza:

- Czy w tej stodole zawsze tak przecieka dach?

- Ależ skąd - mówi właściciel - tylko wtedy, gdy pada deszcz.

826.

Wielki miłośnik ptaków opowiada, że udało mu się skrzyżować gołębia z dzięciołem.

- I co? Przynosi adresatom listy?

- Nie zawsze, ale jak mu się uda trafić, to puka do drzwi.

827.

Nauczyciel pyta Jasia:

- Na podstawie czego możemy stwierdzić, że Ziemia jest okrągła?

- Na podstawie globusa...

828.

Nauczyciel do ucznia:

- Czy naprawdę uważasz, że postawiłem ci zbyt trudne pytanie?

- Ależ skąd, proszę pana, pytanie jest proste, trudna jest tylko odpowiedź.

829.

Mój kuzyn już od pięciu lat mówi „brzuchem” - chwali się Wojtek koledze.

- Co ty powiesz? - wytrzeszcza oczy Krzyś. - I nie dostał chrypki?

830.

Sąsiad krzyczy do sąsiada:

- Czy mogę przebiec przez waszą łąkę? Chciałbym zdążyć na pociąg o 7.00!

- Oczywiście. Ale gdyby przypadkiem urwał się z łańcucha mój byk, co się tam pasie, to zdążycie jeszcze na ten o 6.45!

831.

Grupa turystów spotyka gazdę, który chce im sprzedać psa za 10 tysięcy złotych.

- Ależ gazdo nikt nie kupi psa za taką cenę!

- Po paru godzinach turyści wracają i widzą, że gazda nie ma psa.

- Coście gazdo zrobili z psem?

- A sprzedałem.

- Za ile?

- Za dziesięć tysięcy.

- I ktoś wam dał 10 tysięcy złotych?

- Dał mi dwa koty po 5 tysięcy.

832.

Mówi mleko do mleka:

- Dlaczego masz taką skwaszoną minę?

- Bo ja jestem kefir...

833.

Choremu Jasiowi mama mierzy temperaturę. Ten kręci się, wierci, termometr wypada. Przerażony Jaś krzyczy:

- Już po mnie rozbiłem temperaturę.

834.

Klient do szewca: „Sandały, które u pana kupiłem, już po dwóch tygodniach się rozeszły!”

- Szewc: „Ależ proszę pana, pieniądze, które za nie dostałem rozeszły mi się już nazajutrz!”

835.

Jak nazywa się człowiek, żyjący wysoko w górach? - pyta nauczyciel uczniów.

- Górnik - odpowiada Jasio.

836.

Nauczyciel poprosił dzieci o napisanie krótkiego opowiadania w którym wystąpi słowo „ananas”.

Poprosił Marcina o przeczytanie pracy. Chłopiec czyta:

- Tata wrócił z pracy, usiadł, zaczął czytać gazetę i oglądać telewizję, a na nas w ogóle nie zwracał uwagi.

837.

- Mamo, czy wiśnie są drogie? - pyta Marcin.

- Nie bardzo.

- To dobrze, bo Krzyś wylał na dywan cały słoik soku z wiśni.

838.

Mama parzy w kuchni herbatę.

- Tato, jaką herbatę pijesz - pyta córka - silną czy mocną?

839.

- Poproszę o kanapkę z dinozaurem.

- Niestety to niemożliwe!

- Dlaczego?

- Skończył się chleb.

840.

- Nie widzisz, że nie widzę?

- Nie widzę!

- No widzisz!

841.

- Czy w tym stawie jest dobra woda - pyta wędkarz wędkarza.

- Wyborna! Ryby wcale nie chcą z niej wychodzić...

842.

Koledzy mają chwilę marzeń.

- A co byś zrobił, gdyby wyrosły ci skrzydła?

- Sprzedałbym rower!

843.

Dyrektor hotelu przyjmuje do pracy nowego portiera.

- W naszym hotelu przestrzegamy dwóch zasad. Pierwsza - to czystość. Czy wytarł pan buty o wycieraczkę przed moim gabinetem?

- Oczywiście, panie dyrektorze!

- Druga zasada - to prawdomówność: przed moimi drzwiami nie ma wycieraczki!

845.

Na pustyni spotykają się dwaj koczownicy. Jeden jedzie na wielbłądzie noga za nogą, drugi pędzi, poganiając zwierzę biczem.

- Dlaczego tak pędzisz? Przy dzisiejszym czterdziestostopniowym upale twój biedny wielbłąd strasznie się zgrzeje!

- Przeciwnie, im szybciej biegnie, tym skuteczniej powietrze go ochładza... Jeszcze nie domówił tych słów, gdy wielbłąd pod nim padł. Jeździec pochylił się nad nim i rzekł:

- A nie mówiłem?! Przeziębił się biedak...

846.

Nauczyciel wyjaśnia uczniom, co to są przedmioty przezroczyste, następnie zwraca się do nich, aby podali przykłady. Wstaje Pawełek i mówi przykład:

- Drabina, panie profesorze.

847.

Dwóch pijanych siada do tramwaju. Rozglądają się. Jeden z nich grzecznie zwraca się do pasażera, który ma na sobie mundur:

- Panie konduktorze, czy może pan nam sprzedać bilet?

Ten oburzony zrywa się z miejsca.

- Na co pan sobie pozwala! Nie jestem żadnym konduktorem tylko kapitanem statku!

- No widzisz? - zwraca się jeden do drugiego. - Zbłądziliśmy, jesteśmy na morzu.

848.

- Wie pan, czym pan jest dla mnie?! Powietrzem, po prostu powietrzem!

- To cudownie, panno Basiu! To znaczy, że pani żyć beze mnie nie może!

849.

W tramwaju.

- Powie mi pan, na którym przystanku mam wysiąść, żeby dojść do ulicy Lipowej?

- Niech się pan mnie pilnuje i wysiądzie przystanek przede mną.

850.

Mąż wraca z pracy. Żona rzuca mu się na szyję:

- Kochanie - woła uradowana - mam dla ciebie wspaniałą wiadomość, już niedługo będziemy we troje!

- To wspaniale. Ale czy jesteś tego zupełnie pewna?

- Ależ tak. Oto telegram, w którym moja mama zawiadamia, że jutro przyjeżdża do nas na dłużej.

851.

Na przystanku tramwajowym chłopiec pyta starszego pana:

- Lubi pan lizaki?

- Nie.

- To proszę potrzymać mojego, bo muszę zawiązać sznurowadło.

852.

Dwaj chłopcy podbiegają do policjanta.

- Panie władzo, szybko, szybko, nasz nauczyciel...

- Co!? Napadli go?

- Nie, nieprawidłowo zaparkował.

853.

Jaś jest z tatą w operze.

- Tatusiu, dlaczego ten pan grozi kijem tamtej pani? - pyta po pewnym czasie.

- Nie, syneczku, on jej wca­le nie grozi.

- To dlaczego ta pani tak krzyczy?

854.

Klasa jest na wycieczce w lesie.

- Co to jest, proszę pani? - pyta Jaś, pokazując na ja­gody.

- Czarne jagody - odpowia­da nauczycielka.

- Ale przecież one są czerwone!? - dziwi się chłopiec.

- Bo jeszcze są zielone - wyjaśnia pani.

855.

Jasiu, jak będziesz nie­grzeczny to zamienię cię na grzeczne dziecko - mówi mama.

- Dobra, dobra, żadna mama nie będzie chciała wymienić swojego grzecznego dziecka na mnie.

856.

Ekspedientka mówi do blondynki:

- Jaki ser podać, biały czy żółty?

- A są inne kolory?

857.

Dziewczynka zwraca się do bibliotekarki w czytelni:

- Proszę o jakąś książkę, na którą jestem stanowczo za mała.

- Masz tu 12 groszy. Kup dwa pączki. Jeden możesz zjeść, drugi przynieś mnie.

Chłopiec wraca po chwili, połykając coś w pośpiechu:

- Proszę pana, oddaję sześć groszy, bo dwóch pączków nie było.

858.

Na budowie Kowalski lata tam i z powrotem z pustą taczką. Widząc to, kierownik pyta:

- Co tak z tą pustą taczką latacie?

- Panie kierowniku - mówi Kowalski - takie urwanie głowy, że nie ma kiedy załadować.

859.

Dlaczego blondynka zawsze wkłada gazetę na noc do lodówki?

- Bo chce mieć najświeższe wiadomości.

860.

Pani syn nie powinien chodzić na lekcje gry na skrzypcach. On nie ma za grosz słuchu - mówi nauczycielka.

Na to mama:

- On nie ma słuchać, on ma grać.

861.

Jasiu, zaprowadź panów archeologów tam, skąd przyniosłeś te stare monety!

- Dzisiaj nie mogę!

- Dlaczego nie?

- Bo dzisiaj muzeum jest zamknięte.

862.

Lekarz radzi pacjentce:

- Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło.

Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi:

- Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty... Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.

863.

- Dlaczego nie wstajesz? - pyta Jasia w autobusie starsza pani, spoglądając na niego karcąco.

- Już ja dobrze panią znam. Ja wstanę, a pani zajmie mi miejsce.

864.

Jasiu miał za karę napisać w domu 100 razy: „Nie będę mówił nauczycielce na ty". W poniedziałek Jasiu przynosi kartkę nauczy­cielce, a ta zdziwiona pyta:

- Jasiu, ale dlaczego napisałeś to aż 200 razy?

- Żeby ci zrobić przyjemność.

865.

Moja teściowa po ślubie tylko raz zajechała do nas z wizytą...

- No to masz szczęście.

- Nie bardzo. Ona do dziś nie wyjechała.

866.

Jaś szepcze tacie na ucho:

- Jak dasz mi dziesięć złotych, to powiem ci, co mówi mamie taki pan w mundurze, który przychodzi tu co rano.

Ojciec wyjmuje banknot i daje synowi.

- I co, Jasiu? Co mówi?

- Mówi: „Dzień dobry. Poczta dla pani".

867.

- Ten wasz Jaś dziesięć lat uczy się grać na trąbce. Czy odniósł już jakieś sukcesy?

- Tak, nawet międzynarodowe.

- Ooo! Naprawdę?

- Tak. Przez niego już dwie rodziny uciekły do Niemiec.

868.

Żona mówi do męża:

- Dzisiaj sześć razy przejechałam na czerwonym świetle i policja ani razu mnie nie złapała.

- I co?

- Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam sobie nową torebkę.

869.

Królewna Śnieżka spotyka w lesie trzech krasnoludków.

- Kim jesteście?

- Siedmioma krasnoludkami.

- Ale przecież jest was trzech!

- Mamy przejściowe problemy kadrowe. Reszta siedzi w Londynie na zmywaku.

870.

Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. W pewnej chwili obok pola golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje czapkę.

- Cóż to - dziwi się drugi - przery­wa pan grę?

- Proszę mi wybaczyć, ale, bądź co bądź, byliśmy 25 lat małżeństwem.

871.

Przesłuchanie policyjne na Grenlandii. W pewnym momen­cie pytają Eskimosa: Co Pan robił w nocy z 20 października na 15 marca?!

- Mamo, kup mi małpkę. Proszę!

- A czym ty ją będziesz karmił?

- Kup mi taką z zoo, ich nie wolno karmić.

872.

Dziadek opowiada wnuczkowi:

- A wiesz, wnusiu, że kie­dyś to w sklepach był tylko ocet?

- Jak to, dziadku? W caaałym Garrefourze?!

873.

Ojciec piątki dzieci wygrał zabawkę na loterii. Zawołał swoje dzieciaki i spytał, które z nich powinno otrzymać prezent:

- Kto jest najbardziej posłuszny? Kto nigdy nie pyskuje mamie? Kto robi wszystko, co mama każe?

Pięć głosików odpowiedziało jednocześnie:

- Dobra, tato, możesz zatrzymać zabawkę.

874.

Co to jest: 10 tysięcy kalorii?

- 5 tysięcy tiktaków.

875.

Rodzice małej Weroniczki zabierają czasem dziewczynkę na ulubione frytki do McDonalda w pobliżu kościoła na Millenium.

Któregoś dnia Weroniczka prze­gląda kalendarz i na fotografii widzi budynek znanej świątyni.

Popatrz, babciu pra/prabab­ciu/, to jest ten kościół makdonaldowy i frytkowy! - woła ucieszona.

876.

Czteroletni Mareczek słyszy, jak mama w rozmowie z ciocią mówi:

- „No wiesz, najciemniej jest pod latarnią ..."

Chłopczyk biegnie do okna, wygląda przez nie i mówi:

- Tam jest najciemniej, bo ta latarnia się nie świeci!

877.

Justynka i jej młodsza siostra Ania bawią się w zgadywanki.

- Wymień jakieś zwierzę, które ma rogi - mówi Justynka.

Ania namyśla się chwilę i mówi ucieszona:

- Nasza Krasula!

- Czyli krowa - dodaje Justynka.

- A jakieś inne zwierzę?

Ania znowu się namyśla, tym razem dłużej, wreszcie wykrzykuje:

- Łaciata u cioci Eli!

878.

- Dostałem nowy zegarek - chwali się Karol do Jasia.

- Wyobraź sobie, że on może chodzić dwa tygodnie bez nakręcania!

- A jak długo będzie chodził, jeśli go nakręcisz? - pyta zaciekawiony Jaś.

879.

Jaś bawi się na podwórku z młodszym od siebie Krzysiem.

- Pobawimy się w ZOO - propo­nuje.

- A jaka to zabawa - pyta malec.

- Bardzo prosta i przyjemna. Ja będę udawał małpę, a ty przy­niesiesz dla mnie z domu kilka dojrzałych bananów...

880.

Kasia bawi się z mamą we fryzjera:

- Jak ja ci się odwdzięczę za tę piękną fryzurkę? - zastanawia się mama. - Może całuski, może ciasteczka?

- Pieniążki, mamusiu, pienią­żki! - odpowiada dziewczynka.

881.

Mama czteroletniego Andrzejka podejrzewa, ze chłopczyk zaziębił się na spacerze.

- Masz katar, synku? Pokaż nosek. Nie jest mokry...

- No, pewnie - mówi malec. - Przecież on nic nie pił.

882.

Oglądaliśmy z Kubusiem zdjęcia z okresu przed jego urodzeniem. Synek zauważył, że nie ma go na fotografiach i zapytał:

- Gdzie ja wtedy byłem?

Odrzekłam, że był w brzuszku u mamusi, i że nie mogliśmy się doczekać, kiedy przyjdzie na świat. Kubuś przytulił się do mnie i powie­dział:

- Mamusiu, ja chcę do brzuszka!

883.

Kubuś kończy jeść rosół. Trochę makaronu zostało na ściankach talerza.

- Mamusiu, powymiataj mi makaronik - prosi malec.

884.

Uczeń wchodzi do pokoju nauczycielskiego i pyta:

- Czy jest siostra zakonna? Ta katechetka świecka?

885.

Przed wyjściem do parku mama spogląda na synka i pyta:

- Jasiu, dlaczego włożyłeś spodnie na lewą stronę?

- Bo po prawej jest dziura - odpowiada chłopczyk.

886.

Krysia wybiera się na spacer z rodzicami. Tato, który lubi się droczyć z córeczką, ociąga się i wreszcie mówi:

- Chyba z wami nie pójdę, bo mama krzywo na mnie patrzy...

Zdziwiona dziewczynka spogląda wyczeku­jąco na mamę, która jednak nie odzywa się.

- Sama widzisz! - wzdycha tato z udawanym zmartwieniem.

Krysia podchodzi do mamy i mówi prosząco:

- Popatrz prosto na tatę i chodźmy wreszcie na ten spacer!

887.

Babcia powiedziała Januszkowi, że kiedy była małą dziewczynką, zawsze modliła się do Anioła Stróża, żeby jej doradzał, jak ma postępować. W sobotę wieczorem upiekła kruche ciasteczka na niedzielę. Januszek bardzo je lubił. Dostał kilka, ale wciąż było mu za mało.

- Dosyć na dzisiaj - powiedziała stanow­czo babcia, stawiając talerz z ciasteczkami na stoliku w kuchni. Januszek zmówił pacierz i położył się spać. Babcia przyszła ucałować go na dobranoc.

- Nie gaś światła w kuchni - poprosił cichutko chłopczyk.

- Bo może Anioł Stróż mi doradzi, żebym sobie stamtąd coś wziął?...

888.

- Olku, dlaczego chodzisz z brudnymi uszami?

- Bo nie mam innych ...

889.

Ten sam Januszek przepada za cukierkami. Zjadł już kilka i prosi o jeszcze.

- To ostatni cukierek na dziś - mówi tato, sięgając do szuflady. - Więcej nie dostaniesz. Radzę ci, schowaj go sobie na później.

- Już jest później - mówi zado­wolony malec, odwijając papierek.

890.

Czteroletnia Justynka wybiera się z tatą na spacer. Podchodzi do mamy i pyta:

- Czy tobie się będzie smuciło, mamusiu, kiedy my z tatą wyjedziemy z domu?

891.

Jaś wraz z rodzicami zwiedzał skansen. Szczególnie zainteresowała go praca garncarza. Dostał nawet sporą kulkę miękkiej gliny, którą miętosił w rączkach z wielkim upodobaniem. Kiedy już obeszli cały teren i zmierzali ku wyjś­ciu, Jaś przystanął i rzekł prosząco:

- Wróćmy jeszcze do tego pana ... gliniarza!

892.

Jadący na rowerze chłopczyk potrącił staruszka.

- Co ty wyprawiasz! - gniewa się starszy pan. - Nie masz dzwonka?

- Mam, ale bałem się, że pana przestraszę.

893.

Kasia dowiedziała się, że jej niania ma siostrę bliźniaczkę.

- To wy dwie byłyście w brzuszku mamy? - pyta zdziwiona.

- Tak.

- Super! Przynajmniej mogłyście się bawić.

894.

Trzy letni Dominik dostał od babci złotą rybkę. Chłopczyk zgłasza jej swoje marzenia, które - dzięki babci - spełniają się. Po zrealizowaniu trzeciego Dominik mówi do babci:

- „Jedź po nową rybkę, ta się wyczerpała!”

895.

Januszek bawi się w przedpokoju, budując wieżę z klocków.

- Nie wiesz, dlaczego Robert znowu dziś nie w sosie? - pyta mama, rozmawiając z babcią w kuchni.

Malec usłyszał tylko końcowe słowa, ale zain­teresował się nimi.

- Będą na obiad klopsiki w sosie? - pyta ucie­szony. - W koperkowym?

896.

Mała dziewczynka pcha wózek, w którym siedzi piękna lalka. Ma trudności z pokonaniem wysokiego krawężnika: wózek utknął.

- Chodź szybciej, kochanie - mówi mama do dziewczynki, która czeka już przy bramie.

- Przecież nie zostawię dziecka - odpowiada mała, wskazując ruchem głowy na lalkę w wózku.

897.

Mały Tadzik pragnie, żeby mamusia wciąż była blisko niego. Któregoś dnia siedzi cichutko przy stoliku, skarcony przez mamę. której „nie pozwolił” wyjść do sklepu. Po długiej chwili milczenia chłopczyk mówi roz­marzony:

- Gdybym miał mały domek, do którego wchodzi się drzwiami... I duży klucz. Wiesz mamusi, co bym zrobił?

898.

Opiekunka małej Kasi często zapomina o różnych sprawach. Dziewczynka dobrze o tym wie i przy jakiejś okazji mówi:

- Mamusiu, i tak jest lepsza niż ten słoń Trąbalski, bo pamięta przynajmniej, jak ma na imię ...

899.

Dziadek opowiada o jakimś dawnym wydarze­niu ze swojej młodości.

- Bałem się okropnie, duszę miałem na ramie­niu!

- Skąd wiesz, dziadziu, że ona tam była? Prze­cież jej nie widać - mówi czteroletnia Bożenka.

900.

Ola pyta mamę:

- Gdzie ja byłam, kiedy mnie jeszcze nie było?

- W brzuszku u mamusi.

- A Karolinka?

- Też tam była tylko później ...

- O, to tam była kolejka?

901.

Babcia idzie na spacer z Januszkiem do parku. Na ziemi leżą już opadłe liście kasztanów.

- Wkrótce będzie jesień - mówi babcia. - Na niebie zobaczymy klucze odlatujących dzikich gęsi...

- Klucze? A co się nimi otwiera? - pyta zdzi­wiony chłopczyk.

902.

Robert i Jurek dostali dwa kawałki sernika. Jeden kawałek jest wyraźnie mniejszy. Młodszy Jurek sięga zdecydowanie po większy kawałek.

- Przecież to ja jestem większy - protestuje Robert. - Zostaw ten kawałek dla mnie.

- Jesteś większy, wiec nie musisz tak szybko rosnąć jak ja - odpowiada malec, zabierając się do jedzenia. - Chyba nie chcesz mieć brata karzełka?

903.

Martynka poszła z mamą do szczepienia. Niektóre dzieci płakały, ale ona spokojnie dała się zaszczepić. Mama pochwaliła ją za to.

- Ja też miałam ochotę płakać - odrzekła dziewczynka. - Ale mi się już nie dało, bo pani doktor już wyjęła igłę.

904.

- Już ja pokażę mojej siostrze! - grozi Jaś.

- O co chodzi? - pyta kolega Jasia.

- W zeszłym roku nazwała mnie hipopotamem ...

- A dlaczego czekałeś tak długo?

- Bo dopiero teraz zobaczyłem w zoo, jak wygląda hipopotam.

905.

Ta sama Martynka - mając młodszego braciszka Wojtka - pewnego dnia powiedziała mamie, że jej kolega obgryza paznokcie.

- To bardzo brzydko - odrzekła mama.

Monika, starsza siostra czyta malcowi wierszyki i bajki. Chłopczyk bardzo polubił jeden z wierszy, w którym dobra babcia „Nawet gdy stłucze się szklanka, mówi: „A to niespodzianka! Stukło się, bo było szklane."

906.

- Mamusiu! - mówi Krzyś. - Ten pan w radiu ciągłe kaszle.

- Natychmiast odejdź od głośnika, bo się zarazisz.

907.

Któregoś dnia Grzesio potrącił przez nieuwagę stojący na półce kryształowy flakon, który spad! i rozbił się z wielkim hukiem na drobne kawałki. Przestraszony chłopczyk stoi chwilę bez ruchu, a potem mówi:

- A to niespodzianka! Stukło się, bo było śklane" ...

- Nie „śklane", głuptasie - mówi bardzo zmartwiona Monika - tylko kryształowe, rozumiesz, bardzo drogie! Grzesio wzrusza ramionami, wzdycha i mówi spokojnie:

- Ale się ś t u k ł o. I Konieć.

908.

W czasie procesji Bożego Ciała Maciuś dzwoni dzwoneczkiem razem z innymi dziećmi. W pewnej chwili przestaje.

- Dzwoń, dzwoń dzwoneczkiem, Maciusiu - zachęca go mama.

- Nie mogę - odpowiada malec.

- Dlaczego?

- Bo mi się baterie wyczerpały.

909.

Mama Kazika rozmawia z ciocią Olą o pani Marysi, która przychodzi do sprzątania.

- Jest bardzo pracowita i dokładna. A jaka szybka - robota pali jej się w rękach!

Kazik, który usłyszał ostatnie zdanie, bieg­nie zaciekawiony do kuchni. Po chwili wraca zawiedziony i mówi:

- Mamo, w kuchni nic się nie pali, tylko pani Marysia myje okna.

910.

Mały Tomuś kupił sobie zabawkę na odpuś­cie. Już po chwili zabawka zepsuła się. Zasmucony chłopczyk mówi: „Jutro kupimy nową”

911.

Nadciąga burza. Maciuś, który ma dwa i pól roku, stoi z babcią przy oknie.

- Zaraz zrobi się ciemno - mówi babcia - popatrz, jakie czarne chmury. Już zaczyna się błyskać i grzmieć.

Po chwili burza rozpętuje się na dobre. Malec patrzy i patrzy.

Ale fajna burza, jak p i e l o n !

912.

Tato wrócił z pracy bez humoru.

- Co się stało? Ktoś zrobił ci przykrość? - zapytała mama.

- Ee, nic takiego - odrzekł tato. - Szef od rana miał muchy w nosie.

- Przecież jeszcze nie ma much! - zdziwił się Adaś. - Dopiero w lecie będą.

913.

Do Wieśka podszedł jakiś chłopiec podczas przerwy.

- Pożycz dziesięć złotych. Jutro oddam.

- Nie znam cię. Jesteś z innej klasy. Pożycz u kogoś znajomego.

- Coś ty! Nikt, kto mnie zna, już mi nie pożyczy.

914.

Mama przyczepiła na balkonie kolorowe woreczki z folii, żeby odstraszyć gołębie, które siadały na prętach do suszenia bielizny. Woreczki, nadmuchiwane przez wiatr, wyglądały jak baloniki. Gołębie jednak nadal przelatywały na balkon.

- Popatrz, wcale się nie boją - powiedziała mama do Januszka.

- One myślą, że tu jest wesele - odrzekł chłopczyk.

915.

Pawełek spodziewał się łyżworolek na imieniny. Mama jednak uprzedziła, że prezentu nie będzie, jeżeli chłopiec nie poprawi jedynek w dzienniku.

- Mamusiu, jak mam to zrobić? Pani nie wypuszcza dziennika z rąk!

916.

Mama mówi do Iwonki:

- Masz tu słoik, idź na plac targowy i kup śmietany. Pani napełniła słoik śmietaną i mówi:

- Płacisz dwa złote.

- Oj, przepraszam! Pieniądze są na dnie słoika!

917.

Grześ woła siostrę:

- Natalka, Natalka! Chodź tu! Dziewczynka nie odpowiada i nie przychodzi. Zdenerwowany chłopiec mówi:

- Mamo, zaprowadź ją wreszcie do okulisty!

918.

Babcia posyła dziadka do sklepu.

- Kup kilogram cukru i kostkę masła. Po godzinie dziadek przynosi litr mleka i pomidory.

- Ależ ty masz sklerozę - mówi babcia. - Miałeś kupić- dwa kilogramy ziemniaków i śmietanę.

919.

Piotruś nieraz słyszał od babci, że ludziom trzeba pomagać. Kiedyś mama, wróciwszy z zakupów, mówi do taty.

- Spotkałam panią Janeczkę. Zmartwiona, zmizerowana. Dzieci chorują, mąż stracił zasiłek, nie mam pracy. Klepię biedę ...

- To może byśmy im pomogli? - pyta Piotruś.

- My z tatą umiemy klepać ...

920.

Kasia wraz z rodzicami jedzie z Warszawy samochodem. Wciąż zadaje pytania tacie, który prowadzi.

- Kasieńko, nie można zadawać kierowcy tyle pytań - mówi wreszcie tato. To mu przeszkadza w prowadzeniu samochodu. I wtedy może się zdarzyć ...

- Wiem! - wykrzykuje dziewczynka. - Kierowca zatrzyma samochód, otworzy drzwi i powie: - Wysiadać. Koniec jazdy. Dalej pieszo!

921.

Mały Damianek jest bardzo szczuplutki. Pewnego dnia ogląda wraz ze swoimi sio­strami Natalka i Karolinką reklamę telewi­zyjną plastrów odchudzających.

- Kiedy się urodziłem i byłem jeszcze w szpi­talu - mówi chłopczyk - to mama nakleiła mi te plasterki i dlatego jestem taki chudy.

922.

- Czy udało ci się przekonać szefa do twoich racji? - pyta mama.

- Skądże! - odpowiada z westchnieniem tato.

- Uparł się, postawił sprawę na ostrzu noża...

- I co? Pewnie spadła - mówi domyślnie mały Januszek.

923.

- Ojej, nigdy nie zosta­ną świętą - mówi zmart­wiona Agnieszka.

- Dlaczego? - pyta zdzi­wiony tata.

- Przecież nowy papież mnie nie zna.

924.

Agnieszce czasem śnią się w nocy złe sny. Bardzo tego nie lubi i dlatego odmawiając wieczorny pacierz, prosi, aby nie przyśniło się jej nic złego.

Pewnego wieczoru kończy modlitwę słowami - „I przypominam - żadnych złych snów!"

925.

Babcia z wnuczkiem wybrali się do kościoła. Ksiądz od­czytywał właśnie wypominki Słysząc: „Za duszę Tadeusza, za duszę Jana, za duszę Stanisława..." Nagle przestraszony wnu­czek woła:

- Babciu, uciekajmy, bo i nas ksiądz zadusi!

926.

Agnieszka bardzo chciała­by prowadzić samochód. Oświadcza, że jak tylko skończy osiemnaście lat, to zda egzamin na prawo jazdy.

- I dokąd wtedy pojedziesz?

- Na plac zabaw! - odpowia­da zdziwiona pytaniem dziewczynka.

927.

Pod otwartym oknem blokowego mieszkania hałaśliwie szczeka pies. Tato Witka znosi to przez jakiś czas, wreszcie zamyka okno i mówi zdenerwowany:

- Za takie szczekanie to powinno się płacić mandat!

- Tatusiu, przecież pieski nie mają pieniędzy - mówi Witek.

928.

Justynka z rodzicami siedzi na ławeczce niedaleko sklepu spożywczego. W pewnej chwili ze sklepu wychodzi znajoma mamy.

- Popatrz - mówi mama - Janeczka wciąż nosi tę granatową garsonkę. Dawno wyszła z mody.

- Nie z mody, tylko ze sklepu - poprawia dziewczynka, która usłyszała końcowe wyrazy.

929.

Beata szuka swego starszego brata. Na werandzie jej mały braciszek bawi się samochodzikiem.

- Gdzie jest Marcin? Przed chwilą był tutaj jego kolega, ale nie mógł go znaleźć i poszedł sobie.

- Znalazł go - wyjaśnia malec.

- Obaj poszedli na plac zabaw.

930.

Babcia ogląda program telewizyjny. Konradek je kolację - naleśniki z jabłkami. Bardzo je lubi. W pewnej chwili babcia mówi:

- Znowu strajki i protesty. Chyba nikt nie jest zadowolony w tym kraju...

- Nie martw się babciu, ja jestem zadowolony - mówi chłopczyk, zabierając się do drugiego naleśnika.

931.

Tatuś Kubusia robi coś w kuchni. Nagle słyszy płacz synka. Nie mogąc się oderwać od zajęcia woła:

- Kubusiu, chodź do mnie! Na to chłopczyk:

- Tatuś, nie mogę, bo płaczę...

932.

Kubuś nie potrafi wypowiedzieć dobrze wyrazu „piekarnik". Jego opiekunka. Dorotka, nie wie, o co chodzi. Prosi, żeby jej wytłumaczył. Na co słyszy w odpowiedzi:

- Skup się, Dorotko! To proste!

933.

- Dziadek, gdzie i d z i e ś ? - pyta Mateuszek.

- Do kościoła, do Bozi odpowiada dziadzio.

- Jaj ty p ó j d z i e ś do kościoła, jak ty psiecieś nie maś auta? - dziwi się maluch.

934.

Bożenka mówi pacierz.... "jako w niebie" - podpowiada jej mama.

- Jajko w niebie?! - wykrzykuje ze zdumieniem dziewczynka.

935.

- Jaka jest stolica Peru? - pyta nauczy­cielka.

Uczeń milczy, rozginając się bezradnie.

- Lima, Lima! - szepcze kolega z sąsied­niej ławki.

- N i m a? Jak to n i m a? - dziwi się pytany.

936.

- Gdzie jest dziadek? - pyta Mateuszek.

- Poszedł dać krówce pić - odpowiada babcia.

- A h e r b a t ę wziął? - zatroszczył się Mateuszek.

937.

Kazik słyszał od babci, że kiedy ktoś nas czę­stuje, nie należy brać największego kawałka ciasta, najładniejszego jabłka, bo to niegrzecznie.

Kiedyś po obiedzie mama postawiła na stole talerz z pomarańczami. Jedna była większa niż dwie pozostałe.

- Możesz się poczęstować - powiedział tato. Kazik zastanowił się chwilę, a potem wziął małą pomarańczę.

- Czemu nie wziąłeś większej? - zapytała mama.

Bo wy jesteście w i ę k s z e j s i - odrzekł z westchnieniem chłopczyk.

938.

Pewnego dnia w szkole pani kazała uczniom narysować jakieś zwierzątko i zaśpiewać o nim piosenkę. Asia narysowała kotka i zaśpiewała "Wlazł kotek na płotek". Jurek narysował jeża.

- Bardzo ładnie! - chwali go pani - Ale jaką piosenkę zaśpiewasz?

- Jeżu malusieńki ... - odpowiada po namyśle Jurek.

939.

Rodzice Kasi grają w karty.

- Kto wygrywa? - pyta dziewczynka.

- Jest remis - odpowiada tato. - Pięć do pięciu.

- Pięć do pięciu dla mamy - powtarza dziew­czynka.

940.

Ania wchodzi do sklepu i zostawia otwarte drzwi, chociaż to styczeń.

- Proszę zamknąć drzwi - mówi sprze­dawczyni. - Przecież na ulicy jest zimno.

- Czy pani myśli, że jeżeli je zamknę, to na ulicy będzie cieplej? - pyta dziewczynka.

941.

Ciocia Agnieszka mówi ze smutkiem do 4 - letniej siostrzenicy:

- No, Anitko, kończymy zabawę, bo muszę iść do pracy. Dzieci nie muszą chodzić do pracy jak dorośli.

- Ale ja też pracuję! - mówi poważnie dziewczynka.

- Naprawdę? - pyta ciocia.

- No przecież codziennie chodzę do przedszkola!

942.

Mały Tadzik bawi się w swoim pokoju i ogląda program telewizyjny.

Ma pan cztery minuty na pełną wypowiedź - mówi prowadzący konkurs w TV.

- Niech pan mówi.

- Chciałbym powiedzieć - zaczyna uczestnik i przerywa. - Właściwie powinienem najpierw wyjaśnić - podejmuje - bo to nie jest bez znaczenia. Znowu przerywa. Tadzik podnosi głowę znad malowanki i mówi do mamy:

- Zanim on powie, co chciałby powiedzieć to te cztery minuty miną ...

943.

Ulubienica taty - mała Justynka - lubi bawić się we fryzjerkę. Tato żartuje, że wkrótce bę­dzie łysy, i że musi oszczędzać włosy. Prosi, żeby córeczka czesała go delikatnie. Pewnego dnia Justynka czesze tatę i mówi:

- O, siwy włos! Zaraz go wyrwę.

- Zostaw - wtrąca się jej braciszek Pawełek. - Nie widzisz, że tata i tak ma za mało włosów?

944.

Z wojskiem aniołów klękam z radością.

Mamusiu, to aniołowie też służą w wojsku, jak wujek Adam? - pyta chłopczyk zdziwiony.

945.

Anielka bardzo lubi słodycze, szczególnie zaś mleczną czekoladę z orzechami. Mama nie daje jej zbyt często ulubionego przysmaku, gdyż dziewczynka łatwo przybiera na wadze.

Pewnego dnia Amelka dostaje na deser duży kawałek czekolady, zjada go z wyraźną przy­jemnością, a później patrzy wyczekująco na mamę. która jednak kręci przecząco głową. - Daj mi jeście kawałeciek! - mówi dziewczynka - j e ś t e tego chciem.

946.

Uczeń napisał na tablicy: „Niedziela"

Nauczyciel pyta jego kolegę: - Czy to jest dobrze napisane? - niedziela.

- Nie. Wczoraj była niedziela.

947.

Adaś pyta, jak kiedyś wybierano imiona.

Babcia odpowiada, że dawniej dziecko samo „przynosiło” sobie imię \

- Jak to „przynosiło"? - dziwi się chłopczyk. - Przecież małe dzieci raczkują, a nie chodzą!

948.
- O drugiej w nocy do Kowalskiego dzwoni telefon:

- To pan uratował mojego syna tonącego w rzece?

- Ja.

- A berecik, to gdzie masz złodzieju!

949.

- Wczoraj, panie doktorze, ugryzł mnie pies!

- A czy był wściekły?

- No, zadowolony to on nie był!

950.

Iwonka, która waży za dużo jak na swój wiek, prosi mamę:

- Przepisz mi jakąś dietę, żebym schudła!

- Dobrze. Spróbuj przez kilka dni jeść - suchy chleb i pić herbatę bez cukru - radzi żartobliwie mama.

- Zgoda. Ale mam to robić przed czy po jedzeniu?

951.

Mama Kasi i Krzysia sprawdza wieczorem w łazience, czy dzieci się umyły. Kasia jest gotowa do spania, nawet ząbki zdążyła już umyć. Jej bliźniaczy braciszek - który często bywa roztargniony i lubi się zamyślać - siedzi na brzegu bidetu i nic. Nawet nie zdjął ubrania.

- Kasia już się umyła - mówi mama - a ty, Krzy­siu, co robiłeś?

- Żyłem - odpowiada filozoficznie chłopczyk.

952.

Mała Justynka bardzo lubi pomagać babci, która robi na drutach. Dziewczynka rozwija kłębki wełny, wyjmuje gałki z koszyczka albo chowa je do szuflady.

Pewnego dnia babcię odwiedza przyjaciółka, która ma do niej jakąś prośbę. - Powiem wprost, nie będę obwijać w bawełnę - mówi.

- Ja mogę obwijać! - zgłasza się ochoczo.

953.

Kasia dostała rowerek jako upominek pod choinkę.

- Ale j o w e j! /rower/ - woła zachwycona.

- Nie mówi się j o w e j - poprawia ją starsza od niej kuzynka Ania - tylko r o w e r!

954.

Kasia bardzo lubi słodycze chociaż wie, że z nich się tyje. Pewnego razu, widząc, że wujek je cukierka, dopomina się, aby ją poczęstował

- To są cukierki z alkoholem, nie mogę cię poczęstować byś się nie upiła! - śmieje się wujek!

- To mi nie grozi - odpowiada rezolutnie dziewczynka, ale brzuszek miałabym o, taki - pokazuje rączkami...

955.

Renia jest niejadkiem, brak apetytu.

- Jedz, kochanie! - to jest pyszne! Dzieci muszą dużo jeść, by szybko rosły.

- A ty, babciu, też rośniesz?

- Skądże! Ja już nie rosnę,

- To ty wcale nie musisz jeść ? - dziwi się - ucieszona Renia.

956.

- Jak będę duża i będę miała dzieci - mówi Kasia do swojej mamy - to ty będziesz je bawiła, tak jak babcia bawi mnie i Anię, prawda!

957.

Na plaży znajduje się babcia z wnuczką i wnuczkiem. Dziewczynka chce pobawić się pistolecikiem swego brata. Starsza pani daje jej zabawkę. Chłopczyk, który budował niedaleko zamek z piasku, dostrzega to i woła:

- Babciu, nie dawaj jej mojej strzelawki! Ona zaraz zepsuje.

958.

Ela i Piotruś spędzają wakacje na Wybrzeżu.

- Dlaczego morze jest słone? - pyta pewnego razu Piotruś, kiedy oboje z siostrą są na plaży.

- Bo nikt go nie posłodził - odpowiada dziewczynka. Piotruś przynosi cukier, sypie do wody, a potem bierze odrobinę na łyżeczkę.

- Ciągle słone! - krzywi się spluwając.

- Bo nie zamieszałeś - mówi Ela.

959.

Kasia wróciła od dentysty. „Straciła" drugiego ząbka z przodu. Patrzy uważnie w lustro i mówi:

- Nawet lepiej to wygląda, kiedy brakuje dwóch - do pary.

960.

Babciu, znowu mi zniszczyła! - żali się Krzyś, pokazując rysunek pokreślony przez bliź­niaczą siostrzyczkę Kasię.

- Ona to robi naumyślnie. A ja jestem wybuchowy, mógłbym ją stłuc i co wtedy? Dostałbym od taty.

961.

Mama ze swoją przyjaciółką rozmawiają przy kawie. Januszek bawi się w swoim kąciku.

- No, wiesz, ona ma ostry język - mówi koleżanka mamy o swojej znajomej.

- Wiem, wiem, jak żyletka! - śmieje się mama. Januszek idzie do łazienki i po chwili woła mamę.

- Mamusiu, czy ja mam ostry język? Bo w lus­trze tego nie widać.

Otwiera szeroko buzię i patrzy wyczekująco.

- Na szczęście masz normalny język - uśmiecha się mama.

- Normalny - wzdycha chłopczyk.

962.

Kinga wybiera się na dyskotekę.

- Ubierz się ładnie na tę zabawę - mówi babcia.

- To nie zabawa, tylko dyskoteka - odpowiada dziewczynka.

Do rozmowy włącza się młodsza siostra Kingi.

- Babciu, zabawa to jest coś innego niż dyskoteka - tłumaczy. - Na zabawie dwie osoby kręcą się w koło, a na dyskotece jedna osoba skacze jak kangur.

963.

Michał uczestniczył w uroczystości plasowania na przedszkolaka. Pani dotykała ramienia dziecka dużą kredką z kolorowej tektury. Wieczorem Michał opowiada cioci o tym zdarzeniu.

- Pani mnie kredkowała! - mówi z dumą.

964.

Bliźniaki wracają ze szkoły i już od progu krzyczą:

- Mamo, mamo! Wygrałaś konkurs na najpiękniejszą mamusię! Wszyscy głosowali na swoje, ale ty dostałaś dwa głosy!

965.

- Mamo, mówi Jaś - wykreśl z mojego listu do Świętego Mikołaja kolejkę elektryczną i wpisz na jej miejsce rower.

- Nie chcesz kolejki?

- Chcę, ale znalazłem dzisiaj taką jedną w waszej szafie...

966.

Mama Justynki sprawdza swoją wagę.

- Znowu muszę się odchu­dzać - mówi półgłosem.

- Na księżycu byś nie musiała - wtrąca dziewczynka. - Tam każdy jest 16 razy lżejszy.

967.

Dziadzio Henryk dobrze wie, że jego ukochana wnuczka Kasia bardzo lubi zwyciężać w różnych grach i zabawach, przy których oboje spędzają wiele czasu. Dbając o zadowolenie dziewczynki, doczekał się jednak, że pewnego dnia został surowo upomniany:

- Dziadziu! Ty wciąż przegrywasz! -powiedziała zgorszona Kasia. - Ty się bardziej staraj!

968.

Mały Krystian czeka z mamą pod szkołą na siostrę, która ma zajęcia na basenie. Chłopczyk ciągle o coś pyta:

- Ile kosztuje bilet na autobus? Czy opłata za basen jest duża? itp.

- Do czego ci to potrzebne? - dziwi się mama.

- Chcę wiedzieć, ile będę musiał w przyszłości wydać na dzieci.

969.

- „Otrzyjcie już łzy płaczące nuci Karolinka po powrocie z kościoła.

- Nie „płaczące", tylko „płaczący" - poprawia ją starsza Iwonka.

- Chyba wiesz, że „Iza", to rodzaj żeński, jak „dziewczynka" - odpowiada obeznana już z grama­tyką Karolinka.

- Płaczący mogą być tylko chłopcy.

970.

- Ze wszystkich pór roku najbardziej lubię wiosnę - zwierza się Krzyś koledze.

- Dlaczego?

- Bo wtedy moje lenistwo można nazwać osłabieniem wiosennym.

971.

Trzyletnia Magda przyjechała do cioci na wakacje.

- Ciociu, dasz mi na chipsy?

- Nie mam pieniążków - odpowiada ciocia.

- To dlaczego mnie zaprosiłaś? - dziwi się Magda.

972.

Nauczyciel pyta Jasia:

- U jakiego gatunku ryb oczy znajdują się bardzo blisko ogona?

- U tych najmniejszych, proszę pana ...

973.

Januszek bawi się w kąciku, mama prasuje, telewizor jest włączony.

- „Dobrze pani odgadła” - mówi prowadzący teleturniej w TV. „To jest prawidłowa odpowiedź".

- A gdyby ta pani źle odgadła, to odpowiedź byłaby n i e p r a w i d ł o w a? - pyta chłopczyk.

974.

Januszek widzi, że mama jest smutna. Kiedy tatuś wrócił z pracy, chłopczyk z przejęciem informuje go o tym. Po jakimś czasie malec idzie do kuchni, gdzie mama szykuje obiad. Wraca po chwili i mówi rozpromieniony: - Mamusia już się r o z r a d o ś c i ł a !

975.

Na lekcji przyrody pani mówi dzieciom, że sikorka potrafi zjeść dziennie tyle, ile waży.

- A skąd ona wie, ile waży? - pyta Marysia.

976.

Na wystawie zwierząt hodowlanych mama mówi do Adasia:

- Popatrz, to jest krowa, a to małe cielątko to jej dziecko.

- A gdzie jest jego tatuś? Pyta malec i zaraz dodaje: - Pewnie został dłużej w pracy.

977.

Kasia idzie chodnikiem za mamusią, która nagle potknęła się. Dziewczynka też się potyka i lekko spiera się o mamę. Potem mówi z uśmiechem:

- Gdybyśmy się przewróciły, to ja przynajmniej spadałabym na coś miękkiego ...

978.

Kasia patrzy zdumiona.

Usiądź na krześle i powiedz coś do mnie - poprosiła Kasia. Agnieszka usiadła i powie­działa:

- Co słychać Kasiu?

Dziewczynka obejrzała Agnie­szkę uważnie, a potem powiedziała ze zdziwieniem:

- Tylko po g ł o s i e i po oczach cię poznaję - powiedziała.

979.

Mama Andrzejka jest sędzią. Czyta w domu akta, nad którymi spędza wiele czasu. Synek chciałby nieraz pobawić się z nią, ale zwykłe słyszy odpowiedź:

- „Jestem zajęta!".

Któregoś dnia chłopczyk staje przed mamą i mówi rozżalony:

- Przynosisz te akta i wciąż je czytasz. A o dziecku to całkiem z a p o m n i a ł a ś!

980.

Ksiądz podczas katechezy odpytuje ucznia, stojącego na środku klasy. Między innymi stawia pytanie:

- Kto nas kusi do grzechu?

Uczeń milczy rozglądając się po klasie. Pewien kolega, chcąc mu pomóc, unosi się w ławce i wysuwa palce nad czołem, zgłaszając odpowiedź. Pytany wykrzykuje radośnie: - Koza!

981.

Pewnego razu chłopczyk wraz z rodzicami był u wujka Janka, który ma piękny, świeżo ukończony dom. Po powrocie Jacuś opowiada z przejęciem:

- Babciu, u wujka nie ma pieców, tylko duże ... k a l a f i o r y! /kaloryfery/

982.

Justynka idzie ulicą z tatą i jego kolegą.

Panowie rozmawiają o interesach. Nagle dziewczynka słyszy interesujące zdanie:

- Wiesz, pieniądze leżą na ulicy, trzeba tylko się schylić ... '

- Gdzie? Gdzie leżą? - pyta zaciekawiona dziewczynka. - Ja się schylę, pozbieram ...

983.

Mama z dwójką dzieci jedzie tramwajem z Oliwy na dworzec kolejowy w Gdańsku.

- Czy to Wrzeszcz? /dzielnica miasta/ - pyta mały Artur.

- Nie Wrzeszcz jeszcze ...

- Nie wrzeszczę - tylko pytam.

- To jeszcze Oliwa - kończy dziewczynka.

984.

Pani wychowawczyni kichnęła w klasie. Dzieci mówią:

- Na zdrowie.

Nagle Jaś wstaje i mówi:

- Na szczęście!

- Jasiu, wytłumacz nam, co znaczy to "Na szczęście"? - pyta pani.

- Na szczęście buzi pani nie rozerwało - odpowiada Jasiu.

985.

Michałek, który jest chory i nie może chodzić, wciąż prosi, żeby mu kupować nowe zabawki. Pewnego dnia mama robi porządki w jego pokoju.

- Wiesz, synku - mówi zmęczona - chyba żadne dziecko nie ma tyle zabawek, co ty. Masz ich za dużo! Nie mieszczą się na półkach.

- Mamusiu, to twoja wina - odpowiada chłopczyk. - To ty mi kupiłaś te wszystkie zabawki.

986.

Mała Kasia musiała usunąć ząbka mlecznego. Po powrocie od dentysty staje przed lustrem i mówi:

- Ta dziura jest olbrzymia, fatalnie wyglądam.

987.

- W mojej klasie dzieci są bardzo muzykalne - mówi nauczycielka.

- Wszystkie grają mi na nerwach.

988.

Na podstawie czego możemy twierdzić, że ziemia jest kulista? - pyta nauczyciel.

- Na podstawie globusa - odpowiada uczeń.

989.

Wczesnym rankiem do Kasi przyjechała babcia. Dziewczynka dostała czekoladki, które bardzo lubi. Zjada jedną i pyta, czy może zjeść drugą.

- Nie możesz - odpowiada mama - najpierw śniadanie.

- A wolno mi pocięśtować babcię?

Mama pozwala. Kasia biegnie do sąsiedniego pokoju. Po chwili wraca z czeko­ladką w buzi.

- Babci nie mogłam odmówić - informuje rozkładając bezradnie rączki.

990.

Dwuletni Michał modlił się do Anio­ła Stróża. Powtarza ładnie za mamą:

- Aniele Boży, Stróżu mój. Ty zaw­sze przy mnie stój ... I tak dalej, aż do końca. Wtedy dodaje niespo­dziewanie: I kup mi mentosy!

991.

Kasia nie jest zadowolona, że jej mama skróciła włosy.

- Zapuść długie włoski - prosi, gładząc mamę po głowie. Nagle jakby sobie coś przypom­niała, dodaje ostrzegawczo:

- Tylko w ą s i ó w nie z a p u ś c i a j !

992.

Zuzia zobaczyła stonkę na krzaku ziemniaka.

- Popatrz, mamusiu, biedronka włoży­ła inną sukienkę!

993.

Krzyś jest niejadkiem i przynosi nietknię­te drugie śniadanie ze szkoły.

- Dlaczego nie przypilnujesz braciszka, żeby zjadł drugie śniadanie? - pyta z wyrzutem babcia bliźniaczą siostrę chłopczyka.

- Babciu, przecież on ma swój rozum! - odpowiada stanowczo Kasia.

994.

- Pojedziemy do babci na wieś - mówi mama. - Tam kurki niosą jajka ...

- Jak one niosą? - dziwi się Piotruś. - Przecież nie mają rączek.

995.

Mama Kasi, włożywszy żakiet przed wyj­ściem z domu, nie zauważyła, że ma na ple­cach przyczepione kawałki nitki. Dziewczynka ogląda mamę dokładnie, z przodu i z tyłu, a później przynosi szczo­tkę i mówi:

- Poczekaj, mamusiu, niech cię t r o c h ę posprzątam przed wyjściem.

996.

W październiku podczas nabożeństwa różańcowego dzieci trochę rozrabiały. Ksiądz Władysław zdenerwował się. Następnego dnia po Mszy świętej Grzesio podchodzi do księdza i mówi szeptem:

- Proszę księdza, przepraszam za wczoraj.

- A wczoraj co było, Grzesiu? - pyta ksiądz.

- Wczoraj, proszę księdza, był piątek.

997.

Kasia lubi śpiewać kolędy. Pewne­go dnia mama słyszy, że dziew­czynka nuci sobie cichutko:

- Mizeria cicha, stajenka licha ...

998.

- Muszę umyć włosy - mówi starsza siostra Andrzejka - mam takie tłuste włosy.

- Może ty masz za dużo oleju w g ł o w i e? - zastanawia się chłopczyk.

999.

Na lekcji języka polskiego pani mówi:

- Grzesiek, do tablicy!

- Ja nie jestem Grzesiek, tylko Grzesio - wyjaśnia chłopczyk.

1000.

Krzyś często słyszy, że trzeba jeść, aby urosnąć. Pewnego dnia mówi do mamy:

- Kiedy urośniesz taka duża, jak wujek Grze­siek ...

- Mama już nie urośnie - wtrąca się siostra Krzysia.

- To ty nie będziesz już wcale jadła, mamu­siu? - pyta przestraszony chłopczyk.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
300 naj... dowcipów, HUMOR
KOBIECY REWANŻ ZA WSZYSTKIE SZOWINISTYCZNE KAWAŁY O BLONDYNKACH, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
dowcipy szkoleniowe, Humor, teksty
Podanie o Pracę, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Jakie slowa ludzie najczesciej wypowiadaja przed smiercia, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dlaczego Faceci Są Tacy Fajni, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
tabela humor PRL, S E N T E N C J E, Dowcipne teksty
NOWY PAKIET ROZRYWKOWY, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Pan powiedział do Informatyków, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Prawa fizyki obowiazujace w kreskowkach, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Poemat liryczny o pierdzeniu, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Tresura męża, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dowcipy - zagadki, Dokumenty Textowe, Humor
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !

więcej podobnych podstron