homeopatia, religia


0x01 graphic

Technologia produkcji leków homeopatycznych polega na wielokrotnym rozcieńczaniu różnych substancji wybranych przy pomocy klucza okultystyczno-astrologicznego. Rodzaj substancji nie ma żadnego znaczenia, gdyż w ostatecznym rozcieńczeniu zazwyczaj nie ma już po niej śladu. Jednak dzięki specjalnemu sposobowi rozcieńczania (wytrząsanie) sam płyn staje się "duchowy" na skutek "dynamicznego uwolnienia energii kosmicznej leku". Rozcieńczenia te określane są w skali dziesiętnej i setnej. Przykład: skala dziesiętna: 1 kroplę zawiesiny substancji "leczniczej" miesza się z 9 kroplami obojętnej cieczy. Po ich wymieszaniu otrzymuje się roztwór drugi dziesiętny, oznaczony symbolem D2. Z otrzymanego roztworu pobiera się 1 kroplę i miesza ją z kolejnymi 9 kroplami obojętnej cieczy. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd.

W skali setnej wyjściową kroplę "leku" miesza się z 99 kroplami cieczy. Jest to drugi roztwór setny oznaczony jako C 2 lub CH 2. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd. Rozcieńczenia takie powtarzane są wielokrotnie według uznania producenta.

Np. żeby uzyskać powszechnie stosowany na grypę "lek" oscillococcinum (mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka, "Alma Mater" 2002, 160-161) substancję wyjściową, którą jest ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki rozcieńcza się w opisany wyżej sposób 200 razy (CH 200). Oznacza to ni mniej ni więcej, że szansa trafienia na jedną "aktywną terapeutycznie kaczą molekułę" wynosi 10400. Ta ostatnia liczba to jedynka i czterysta zer - 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 - raptem około cztery razy więcej cząstek niż zawiera widzialny wszechświat (fizycy, z którymi rozmawiałem nie wykluczają tych wielkości). Czysta poezja. Według "U.S. News & World Report" (17.02.1997) z jednej ustrzelonej kaczki można uzyskać oscillococcinum za około 20 milionów USD (Biuletyn Sceptyczny, 2002, www.amsoft.com.pl/bs/Homeopatia.html).

Prosty eksperyment wykazał, że po przeprowadzonym "homeopatycznie" dwunastokrotnym rozcieńczeniu roztworu soli kuchennej, w badanym roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki NaCl. Na etykietach leków homeopatycznych widzimy zaś często symbole CH 30, CH 100, a nawet CH 1000. W tym miejscu poddaję się. Nie wiem, jak to skomentować, by nie być niegrzecznym i nie poddawać w wątpliwość zdrowych zmysłów lekarzy i farmaceutów traktujących poważnie homeopatię.

Oni jednak nie ukrywają tego dążenia do nieskończoności; co więcej podkreślają, że jest to istota homeopatii. Według nich aktywność leku jest tym większa, im bardziej jest on rozcieńczony i "wytrzęsiony". Wytrząsanie, czyli tzw. potencjalizacja pomaga wydobyć "niematerialną naturę substancji" posiadającą "energię witalną".

Doktryna i język homeopatii

Homeopatia opiera się na czterech zasadach:

1) podobieństwo: słowo homeopatia składa się z dwóch greckich słów - homoion (podobne) i pathos (ból, choroba). Podobne leczy się podobnym (similla similibus curantur). Oznacza to, iż jeśli jakiś patogen powoduje objawy choroby, to może też z niej wyleczyć. Np. nic nie stoi na przeszkodzie, by homeopatycznie rozcieńczone do 1018 (czyli całkowicie usunięte z roztworu), sproszkowane kamienie nerkowe leczyły kamicę nerkową (autentyczna kuracja jest opisana w Guide practique d'homeopathie przez J. Hodlera). Kompletny absurd jest tu uderzający i żaden normalnie myślący człowiek nie podejmie dyskusji na ten temat. Ja osobiście zawsze byłem przekonany, że patogen trzeba zwalczać środkiem skierowanym przeciwko niemu i o dziwo - sprawdza się to do dzisiaj.

2) rozcieńczanie pozwala na zastosowanie zasady najmniejszej dawki leku. Według homeopatów im większe rozcieńczenie, tym silniejsze działanie leku. Działanie terapeutyczne wykazuje także roztwór, w którym leku już nie ma. Mało tego, im więcej go nie ma, tym jest skuteczniejszy. Dla celów artystycznych zasadę tę można odwrócić, jak to zrobiła Natalia Kukulska śpiewając: "im więcej Ciebie - tym mniej"

3) potencjalizacja: fakt, że rozcieńczanie samo w sobie nic nie wnosi do aktywności leku był zrozumiały nawet dla Hahnemanna. Nie mając pewnie pojęcia o brzytwie Ockhama wprowadził więc nową jakość. Było to wytrząsanie (jeden raz przy pierwszym rozcieńczaniu, dwa razy przy drugim itd.). Proces ten nazwał potencjalizacją. Cóż to takiego jest ta potencjalizacja. Otóż potencjalizacja w najgłębszym sensie odpowiada znaczeniowo potencjalizacji i służy do uzyskania właściwej potencji leku. Potencja leku jest zaś miarą jego potencjalizacji, którą uzyskuje się drogą potencjalizacji. Szanowni Czytelnicy, poproście jakiegokolwiek homeopatę, by wytłumaczył wam, co znaczy potencjalizacja. Jeżeli się zgodzi, zachowajcie chociaż przez 5 minut powagę. Dłużej się nie da. Przygotowując się do napisania artykułu przeprowadziłem dyskusję z farmaceutą stojącym za ladą swojej apteki z lekami homeopatycznymi. Występowałem w roli klienta i za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć czegoś o potencjalizacji. Rozmawialiśmy jak gęś z prosięciem. Z apteki zostałem wyproszony. Farmaceuta obraził się, gdy stwierdziłem, że zamiast określenia potencjalizacja - równie dobrze można by używać terminów: maksymalizacja, energetyzacja, sublimacja, centralizacja, synchronizacja, homogenizacja, mobilizacja, multiplikacja lub mistyfikacja. Język zniesie wszystko, tyle że przez to nie nabiera cech naukowości. Wprost przeciwnie: jak drogowskaz wskazuje pustkę myślową kryjącą się za takimi wyrażeniami. Zbędna już wydaje się uwaga, że z punktu widzenia współczesnej wiedzy chemicznej, fizycznej, mechanicznej i molekularnej - opisywana potencjalizacja wpływa jedynie na zmęczenie ręki wytrząsającej roztwór leku. Pisanie, że jest to magia czy szamaństwo byłoby dowartościowaniem dziecinnej zabawy w fabrykę lekarstw.

4) personalizacja: zanim wspomnę o "odkryciach" Hahnemanna, muszę powiedzieć, że żaden zdrowy na umyśle lekarz nie rozpocznie leczenia chorego bez dokładnego przestudiowania historii jego dolegliwości i określenia możliwych reakcji na zastosowane leki. Fakt, że należy wykonać odpowiednie badania i dostosować postępowanie do aktualnego stanu chorego i jego warunków środowiskowych nie wymaga przypominania. Tego uczą na studiach medycznych. A oto co uroiło się w głowach homeopatów: nie ma potrzeby poszukiwać konkretnej choroby czy dysfunkcji organu. Należy jedynie znaleźć "lekarstwo", które wywołuje objawy podobne do chorobowych. Po odpowiednim rozcieńczeniu ma ono mieć skutek terapeutyczny. Dobór leku jednak musi być zindywidualizowany (personalizacja) przez określenie typu konstytucyjnego i typu charakteru chorego. Typy konstytucyjne wg homeopatów to: 1) karboniczny (węglowo-wapienny), 2) fosforyczny (fosfo-wapienny) i 3) fluoryczny (fluoro-wapienny). Typy charakteru - 1) ignatia (typ płaczliwy), 2) pulsatilla (typ płochliwy, romantyczny i czuły), itd., itd. "Typy" te odpowiadają nazwom specyfików homeopatycznych. Pisałem już, że homeopatia to poezja. Tutaj widać, że liryczna.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wracam do OSCILLOCOCCINUM: jest pewne, że już po pierwszych kilkunastu rozcieńczeniach, w roztworze nie ma dawno śladu po jednej choćby kaczej molekule. Od tej chwili więc firma Boiron przystępuje do rozcieńczanie wody w wodzie. Ale to nie jest jeszcze pełny cykl produkcyjny. Przy każdym kolejnym rozcieńczeniu woda jest „wstrząsana”, co homeopaci nazywają „dynamizacją” (termin nieznany nauce). „Dynamizacja” ma wg nich „zwiększać skuteczność leku” (wody). Inaczej mówiąc: im mniej leku w leku - tym bardziej jest on skuteczny. Najbardziej zatem skuteczne jest NIC, pod warunkiem, że jest dobrze „wytrzęsione”.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 Czym więc jest homeopatia? W prawie każdym kolorowym czasopiśmie pojawiają się ostatnio artykuły promujące naturalne metody leczenia. Autorzy tych tekstów reklamują homeopatię jako metodę całkowicie bezpieczną, polegającą na stosowaniu minimalnych dawek środków, które w większych dozach wywołują objawy podobne do danej choroby - zgodnie z zasadą similia similibus (curantur) - podobne (leczy się) podobnym. Powołują się przy tym na podobieństwo w działaniu środków homeopatycznych do szczepionek. A wszystko po to, aby jak najwięcej ludzi przekonać o rzekomo cudownym działaniu tych specyfików.

     Kiedy studiowałam farmację, o homeopatii jedynie nam wspominano, ponieważ ówczesne prawo farmaceutyczne nie dopuszczało środków homeopatycznych do obrotu w Polsce. Kilka lat temu jednak wprowadzono obowiązkowe kursy homeopatii do programu szkolenia podyplomowego dla specjalistów w zakresie farmacji aptecznej. Obecnie firmy farmaceutyczne organizują dla lekarzy bardzo kosztowne szkolenia uzupełniające z zakresu homeopatii, lansowanej jako nowoczesny sposób leczenia, który "zawdzięczamy" niemieckiemu lekarzowi Samuelowi Hahnemannowi (1753 - 1843). Był to człowiek kpiący z chrześcijaństwa i samego Zbawiciela. Należał do sekty wolnomularskiej, potępionej przez Kościół jako narzędzie i siedlisko diabła. W roku 1777 Hahnemann został przyjęty do loży masońskiej w Transylwanii. Dodatkowo parał się spirytyzmem; jak sam oświadczył - homeopatia powstała dzięki informacjom przekazanym mu podczas seansów spirytystycznych. Jest to niewątpliwie podstawowa przesłanka do odrzucenia tego sposobu leczenia. Specyfika hahnemannowskiej "medycyny" polega bowiem m.in. na swoistej spirytualizacji organizmu ludzkiego i atakujących go chorób. Z najważniejszej pracy Hahnemanna, pt. Organem der Heilkunst, dowiadujemy się o tym, że choroby to "czysto duchowy, dynamiczny rozstrój życia". Trzeba więc, aby i lekarstwa działały w obszarze ducha, co prowadzi Hahnemanna do nauki o "uduchowieniu materii".

     Cytuję za o. Aleksandrem Posackim: "Istnieją grupy, w których poszukiwania odpowiedniego leku homeopatycznego prowadzone są podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów proszących duchy o informacje". W porównaniu z faktycznymi postępami nauk farmaceutycznych homeopatia jawi się więc jako powrót do magicznych praktyk, tyle że ubranych w naukową postać. Wytwarzanie środków homeopatycznych polega bowiem na przygotowaniu roztworu - stanowiącego praktycznie czysty rozpuszczalnik - który przez sposób rozcieńczania według pewnego rytuału ma decydować o sile jego działania. Przykładowo: aby uzyskać roztwór substancji o rozcieńczeniu dziesiętnym D-6, nie można połączyć jednej kropli pierwotnego roztworu z 999 999 kroplami rozpuszczalnika - należy kolejno wytrząsać 1 część nalewki z 9 częściami rozpuszczalnika w celu osiągnięcia właściwej potencji, po czym z tak uzyskanego roztworu pobiera się 1 część, rozpuszczając ją w 9 częściach czystego rozpuszczalnika. Całą operację, przy ściśle zachowanym reżymie wytrząsania i uderzania, powtarza się sześciokrotnie. W preparacie o potencji D-10 natomiast zawartość substancji aktywnej w rozpuszczalniku jest rzędu 1:10 000 000 000, czyli - gdybyśmy chcieli ująć to obrazowo - zawartość jednej łyżeczki substancji leczniczej rozpuszczono w baku o wysokości 100 metrów. W praktyce stosuje się jeszcze większe rozcieńczenia, po których w roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki rozpuszczanej substancji. Jak z tego widać, nie wiadomo, co tu ma działać. Jaki lek, jeżeli nie magia? Nic dziwnego, iż specyfiki te przed dopuszczeniem ich do obrotu nie przechodzą badań wymaganych dla innych produktów leczniczych. Obowiązująca od dwóch lat w Polsce ustawa Prawo farmaceutyczne zmieniła definicję, wprowadzając termin "produkt leczniczy" zamiast dawnego "lek". Ta bezsensowna z pozoru zmiana pozwoliła na rozszerzenie prawa na te preparaty, które dotychczas nie mogły być traktowane jak leki.

     Jednak nawet tak sformułowane prawo nie zezwala na obrót w punktach aptecznych, prowadzonych przeważnie przez techników farmaceutycznych, środkami psychotropowymi, lekami w ampułkach, lekami bardzo silnie działającymi oraz preparatami homeopatycznymi jednoskładnikowymi - czyli takimi o największej mocy (rozcieńczeniu). Można z tego wywnioskować, iż ustawodawca uznaje, że ze względu na stopień zagrożenia dla życia i zdrowia wymagają one szczególnego nadzoru.

     Obecnie obserwujemy inwazję firm farmaceutycznych na rynek polski, w związku z czym ogromne pieniądze wydawane są na promocję tych homeopatycznych niby-leków. I choć są one sprzedawane w aptekach, nie figurują w Urzędowym wykazie produktów leczniczych dopuszczonych do obrotu na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. Kryzys naszej służby zdrowia stwarza doskonałe warunki do promowania mody na homeopatię. Zwłaszcza że bez recepty dostępne są nie tylko specyfiki na grypę czy odchudzanie, ale też produkty na wszystkie możliwe dolegliwości wymagające wizyty u specjalisty. I tu, podobnie jak w przypadku leczenia energiami niewiadomego pochodzenia, zostają zniesione jedynie zewnętrzne objawy choroby lub zostaje ona przeniesiona na inny narząd. Pacjent, u którego ustąpiły objawy jednego schorzenia, chętnie sięga po kolejny preparat, nie zdając sobie sprawy ze swego postępującego uzależnienia. Obserwując osoby uzależnione od homeopatii, odnoszę wrażenie, że choroby w ich rodzinach nigdy się nie kończą.

     Jednym z filarów w reklamie homeopatii jest podkreślany brak skutków ubocznych homeopatycznych specyfików. Jednak nie jest to cała prawda - one występują, tyle że są innej natury. U osób, które przez dłuższy czas zażywały środki homeopatyczne, pojawiają się mianowicie trudności w sferze duchowej. Ostatnie badania, które przeprowadził ks. prof. Nowosielski, wskazują, iż osoby zażywające preparaty homeopatyczne wykazują nieufność do Boga Ojca.

     Egzorcyści potwierdzają, że w swojej praktyce spotkali się ze zniewoleniem, u którego źródeł była homeopatia. Wydaje się to niewiarygodne, ale czyż nie dzieje się tu podobnie jak w przypadku alkoholizmu, który rozpoczyna się od niewinnego piwa, albo narkomanii, biorącej początek od okazyjnego zapalenia "trawki"? Na podstawie obserwacji można z całą pewnością stwierdzić, że skuteczna czy nieskuteczna homeopatia zawsze niesie ze sobą problemy, takie jak oschłość duchowa, brak radości i pokoju, zaburzenia psychiczne, depresje, brak poczucia sensu życia, nieuzasadniony niepokój, zniechęcenie, opór przed modlitwą...

     Niejednokrotnie prowadziłam dyskusje z osobami bardzo wierzącymi, które za nic nie chciały pozbyć się swoich fiolek z homeopatycznymi granulkami, jak gdyby to od nich właśnie zależało ich życie. Jeżeli jednak wiemy, że te leki szkodzą, to jest to wystarczający powód, aby je odrzucić. Jestem przekonana, że jeśli ze względu na Boga pozbędziemy się ich ze swojej apteczki, Bóg szczodrze nam wynagrodzi ten wybór.

     Osobom wierzącym Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina ponadto: "Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim)" (2117). Homeopatia jest po prostu niebezpieczna. Chce ona leczyć za pomocą substancji zdynamizowanych - to znaczy obciążonych ładunkiem okultystycznym. Pismo Święte nigdy nie wspomina o energii, ale wyraźnie mówi o mocy. Ta moc objawia się najpełniej w Eucharystii. To tam bije źródło, z którego mamy czerpać siły duchowe i fizyczne. I nie zapominajmy o sakramencie namaszczenia chorych, który ustanowił Chrystus, by przez posługę Kościoła chorzy z mocy Ducha Świętego zostali uzdrowieni, a cierpiący otrzymywali pokrzepienie.

Pułapka homeopatii

     Termin homeopatia pochodzi z połączenia dwóch stów: homois (podobny) i pathos (ból). Leksykon PWN stwierdza, że "homeopatia to nieuznawana przez naukę metoda leczenia polegająca na stosowaniu w bardzo dużym rozcieńczeniu środków, które w normalnym stężeniu powodują objawy podobne do objawów danej choroby". Homeopatia jest więc systemem terapeutycznym polegającym na "leczeniu" chorych przy pomocy takich środków, które wywołują objawy identyczne z tymi, które chcemy wyleczyć. Podobne leczy się podobnym".

     Jakie są źródła i doktrynalne podstawy homeopatii? Twórcą stosowanej dzisiaj homeopatii jest urodzony w 1755 r. dr Samuel Hahnemann. W 1810 r. napisał książkę Organem of Rational Healing. Jest to najważniejsze dzieło homeopatii, z którego dowiadujemy się o ścisłych powiązaniach tej metody leczenia z magnetyzmem zwierzęcym. Czytamy tam, że ludzkie choroby są spowodowane przez wyłącznie duchowe (dynamiczne) zaburzenia mocy ducha (witalnej zasady) ożywiającej ludzkie ciało (por. Organon,11). Lekarstwo ma działać na energię witalną i dlatego ma przypominać chorobę, być do niej podobne.

     Lek homeopatyczny musi być maksymalnie rozcieńczony. Stopień rozcieńczenia oznacza się literą D (system dziesiętny) lub C (system setny). System D polega na tym, iż l kroplę "leku" mieszamy z 9 kroplami wody lub, rzadziej, alkoholu; otrzymujemy roztwór D1, następnie l kroplę D1 z 9 kroplami wody otrzymujemy roztwór D2 itd. itd. System setny C polega na tym, iż 1 kroplę "leku" mieszamy z 99 kroplami wody czy alkoholu, otrzymując w ten sposób roztwór C1 (CH1), następnie 1 kroplę C1 z 99 kroplami wody i mamy C2 itd. Rozcieńczenia niskie wahają się między D1 a D10 (C5), zaś rozcieńczenia wysokie od CHS do CH30, a nawet CH100 itd. Z naukowego punktu widzenia, biorąc na przykład sól kuchenną, za pomocą prostego rachunku można dowieść, że w roztworze od CH12 nie ma już ani jednej cząsteczki tego związku. A więc co "leczy"?...

     Dr. medycyny H.J. Bopp z St. Gali w Szwajcarii pisze: "By skonstatować absurdalność leczenia homeopatycznego, skorzystamy z przewodnika Guide pratiaue d'homeopathie J. Hodlera. Zgodnie z prawem podobieństw doradza on podanie Calculi renalis (kamienie nerkowe) CH9 choremu cierpiącemu na te właśnie kamienie nerkowe. Oczekuje się więc zniknięcia kamicy nerkowej i uleczenia chorego poprzez zastosowanie leku zawierającego sproszkowany kamień nerkowy, rozpuszczony w stężeniu 1/100000000000000000000 (18 zer). Ten sposób leczenia staje się co najmniej niebezpieczny w wypadku choroby zakaźnej" (Brulion 1/1999, str. 130).

     Drugim etapem przygotowania leków homeopatycznych jest potencjalizacja lub dynamizacja, która polega na powtarzanych przy każdym rozcieńczaniu wstrząśnięciach. Owe wstrząsy mają uchwycić niewidzialną energię okultystyczną czyli niematerialną naturę substancji. W Organonie czytamy: "Lekarz jest w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenie jedynie poprzez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi, a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w organizmie. Tak oto dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną mogą leki przywrócić zdrowie i rzeczywiście odnowić równowagę biologiczną chorego". Jak widać ta zasada wprowadza nas w świat okultyzmu, używania tajemnych mocy, a na ten temat Kościół wypowiada się jednoznacznie: wszystkie praktyki magii i czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sil, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalna władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim) (KKK 2117).

     W kręgu producentów leków homeopatycznych jest powszechnie wiadome, że w celu znalezienia nowego leku stosuje się praktyki okultystyczne, wahadełka, seanse spirytystyczne, podczas których prosi się duchy o informacje.

     Dr H. J. Bopp pisze, że "homeopatia spokrewniona jest z magnetyzmem, praktyką hipnotyzerów oraz terapią opierającą się na odczytywaniu informacji z kształtu małżowiny usznej (auriculo therapie), a przecież wszystkie te metody są albo okultystyczne, albo z okultyzmem powiązane (occultus - nieznany). Nasz wysiłek powinien zmierzać do demistyfikacji pozorów naukowości tych metod, które nie są przekonywające, kiedy bada się źródło, teorię, praktykę oraz bieżące świadectwa, dotyczące efektów ich zastosowania. Naiwnością byłoby oczekiwać jasnej i rzetelnej odpowiedzi, czy też odsłaniających prawdę wyjaśnień ze strony lekarzy lub farmaceutów leczących za pomocą homeopatii. I choć na pewno istnieją wśród nich ludzie uczciwi i sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna. Jest całkowicie sprzeczna z nauczaniem Słowa Bożego. Chce ona leczyć za pomocą substancji zdynamizowanych, a to oznacza - obciążonych «ładunkiem» okultystycznym. Leczenie homeopatią jest więc owocem praktycznego przyjęcia filozofii i religii hinduizmu, panteistycznej i ezoterycznej". Dr Bopp pisząc o tym, jaka powinna być postawa chrześcijanina wobec homeopatii stwierdza, że "Pismo Święte wyraźnie przestrzega przed konsekwencjami praktykowania spirytyzmu i astrologii, które homeopatią ma w wielkim poważaniu.

     Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz (Kpł 19,31); Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary, nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwością jest dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12). Pan Bóg uważa te grzechy za plugawiące nas, za duchową prostytucję, ohydę. Jego przestroga jest uroczysta.

     Zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo nieszkodliwe. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że współcześnie leki homeopatyczne produkowane metodą przemysłową są dynamizowane mechanicznie, już samo przyjęcie i leczenie homeopatią jest owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduizmu. Kontakt z niematerialną istotą rzeczy, z niewidzialną siłą świata ezoterycznego działającego w leku, kala chrześcijanina. Tajemne, okultystyczne działanie w homeopatii przenosi się na osobę chorego, poddaje go (świadomego lub nie) działaniu złego ducha. Wielokrotnie rezultatem tego jest pewien związek z szatanem. Można zostać wyleczonym z choroby ciała, ale za to następuje w człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w życiu duchowym regres. Znaczącym jest fakt, że często w tych rodzinach, które stosują takie metody leczenia, spotkać można depresje.

     Ludzie wierzący nie powinni dać się skusić faktem zadziwiających uzdrowień przy pomocy homeopatii. Nie chodzi o to, by je zanegować, nawet jeśli medycyna naukowa nie znajduje wyjaśnień. Pismo Święte uczy nas, że szatan poprzez ludzi zdolny jest czynić cuda i uzdrowienia: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeżeli to możliwe, także wybranych (2 Tes 2,9-10).

     Co należy czynić, jeśli spostrzegamy, że wystawiliśmy siebie na owo tajemne działanie? Przede wszystkim konieczna jest skrucha i odcięcie od takiego wpływu. Należy uwierzyć całym sercem, po uznaniu swych grzechów, w całkowite wyzwolenie poprzez Ofiarę i Prze-naj droższą Krew Chrystusa, wylaną na Krzyżu. Spotkanie z wiernymi (duchownymi lub świeckimi), doświadczonymi w tej dziedzinie jest często konieczne, szczególnie jeśli zaistniały problemy psychiczne lub duchowe. Pan Jezus przyszedł zbawić i wyzwolić. Jeśli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości (1 J 1,9). Jeśli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni (J 8, 36). (dr H. J. Bopp, La Bonne Nouvełłe, Olivet 1984. cyt. za Brulion 1/1999, s.132-133)

Czas oszustów

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

HOMEOPATIA JEST OSZUSTWEM - TO FAKT NAUKOWY. MILIONY OSZUKANYCH LUDZI - TO FAKT SPOŁECZNY. PRÓBY ZAINTERESOWANIA TYM OSZUSTWEM OGÓLNOPOLSKICH MEDIÓW - TO BICIE GŁOWĄ W MUR POWSZECHNEJ IGNORANCJI. ZAPRZESTANIE TAKICH PRÓB PRZEZ LEKARZA - TO SPRZENIEWIERZENIE SIĘ PRZYSIĘDZE HIPOKRATESA

Tekst projektu ustawy na temat legalizacji niekonwencjonalnych metod leczenia (w tym homeopatii) przygotowywany w Ministerstwie Zdrowia (Dziennik Urzędowy MZ, nr 8, poz. 40) jest zwycięstwem pogardy dla prawdy naukowej i cynizmu wobec pacjentów nad współczesną nauką i zdrowym rozsądkiem.

Ministerstwo Zdrowia od lat ignoruje wszelkie głosy sprzeciwu wobec szamańskich praktyk leczniczych stosowanych w Polsce. Po moim ostatnim artykule na ten temat w "Pulsie medycyny", ministerialna "Rada ds. Niekonwencjonalnych Metod Leczenia" opublikowała zadziwiająco infantylną i wewnętrznie sprzeczną replikę, w której uzasadnia konieczność wprowadzenia ustawy legalizującej działania szarlatanów (nr 11/60 4-17 czerwca 2003).

Mimo wszystko spróbuję jeszcze raz udowodnić Czytelnikom, że zasadnicze kanony homeopatii, w świetle aktualnej wiedzy naukowej, są zwykłym oszustwem. Jak inaczej bowiem można określić dogmat o 1/ pochodzeniu wszystkich chorób od świerzbu. Jak zrozumieć dlaczego 2/ podobne należy leczyć podobnym (analogicznie można zalecać, że zielone należy malować zielonym). Jak traktować stwierdzenie, że 3/ lekarstwo jest tym skuteczniejsze im mniej zawiera "substancji leczniczej" lub, że 4/; skutecznym lekiem jest woda, z której - przez kolejne rozcieńczenia - usunięto "aktywny substrat", lecz, która to woda "zapamiętała" ("zakodowała") informację o leczniczych właściwościach substratu.

Brednie te są śmieszne dopóty, dopóki z usług homeopatów korzystają pacjenci dorośli. Pomyślmy jednak o chorych dzieciach, które z pełnym zaufaniem traktują decyzję swoich rodziców o poddaniu ich "terapii" homeopatycznej. Czy to nie jest przypadkiem klasyczny przykład "przemocy w rodzinie"? Czy ewentualne pogorszenie stanu zdrowia niemowlęcia - spowodowane podawaniem "inteligentnej wody" zamiast właściwego lekarstwa - nie może być traktowane jako cecha "zespołu dziecka maltretowanego"? Proponuję i zachęcam wszystkich Czytelników, którzy są posiadaczami informacji o świadomym pozbawianiu dzieci właściwego leczenia, by zgłaszali te fakty do Centrum Informacyjnego Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Piszę o "świadomym" działaniu, gdyż znam z autopsji przypadki przepisywania dzieciom leków homeopatycznych bez informowania rodziców o charakterze preparatu. Oczywiste jest dla mnie, że "lekarzami" postępującymi w ten sposób powinien zająć się prokurator.

Pamiętać przy tym należy, że "lekarzem" homeopatą może zostać każdy absolwent szkoły podstawowej, który nie jest wtórnym analfabetą. Wystarczy, że ukończy kilkutygodniowy kurs, zda odpowiedni egzamin i otrzyma w Cechu Rzemiosł Różnych dyplom naturoterapeuty (ostatnie zdanie to wypis z projektu cytowanej wyżej ustawy MZ)

Szanowni Czytelnicy. Każdego dnia tysiące chorych dzieci otrzymuje popularne lekarstwo o nazwie oscillococcinum (słodkie granulki zawierające cukier mleczny - laktozę). "Lek" ten jest dopuszczony do obrotu przez Ministerstwo Zdrowia i dostępny w większości aptek. Substancją "leczniczą" zawartą w tych granulkach jest wyciąg z serca i wątroby dzikiej kaczki (?) rozcieńczony w taki sposób, że jedna cząsteczka "leku" przypada na 10400 (jedynka i czterysta zer) cząsteczek wody. Homeo-oszuści wiedzą doskonale, że ta metafizyczna wielkość rozcieńczenia ptasich podrobów całkowicie wyklucza obecność "substancji leczniczej" w ostatecznym produkcie "firm farmaceutycznych". Twierdzą jednak, że brak kaczych molekuł w "lekarstwie" nie ma żadnego znaczenia, gdyż w trakcie rozpuszczania ekstraktu z padliny, wirtualna informacja o jej właściwościach leczniczych zostaje "zapamiętana" (sic.) przez wodę, a następnie, po jej odparowaniu - "przenika w duchowy sposób" do cukru.

Stawiam dwa pytania: 1/ czy z punktu widzenia współczesnej nauki sposób uzyskiwania homeopatycznych roztworów "substancji leczniczych" jest poprawny metodologicznie i 2/ czy istnieje zjawisko, które można określić jako "pamięć wody"?

O odpowiedź poprosiłem profesora Marka Kosmulskiego, kierownika Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej, autora znanego dzieła pt.: "Chemical Properties of Material Surfaces", wydanego w 2002 roku w Nowym Yorku. Oto jego słowa:

1. Rozcieńczenie 1:10400 (mniej niż jeden atom we Wszechświecie) to oczywiście piramidalna bzdura, którą mógł wymyślić tylko oszust lub kompletny ignorant. Tak zwane roztwory homeopatyczne, to w rzeczywistości roztwory, w których stężenie substancji leczniczej nie jest nawet w przybliżeniu znane." Teoretycznie" obliczone stężenia bardzo rozcieńczonych roztworów sporządzonych metodą kolejnych rozcieńczeń są na ogół dalekie od rzeczywistości, ponieważ nie bierze się w nich pod uwagę, że nawet najczystsza woda używana w laboratorium zawiera: a) praktycznie cały układ okresowy oraz tysiące związków organicznych, a także b) koloidy.

Ad a) Oczywiście stężenia zanieczyszczeń w specjalnie oczyszczanej wodzie używanej w laboratorium są na ogół małe, ale konkretne i realne: tysiące i miliony molekuł w litrze. Wśród tych substancji znajduje się prawdopodobnie sama substancja "lecznicza" lub związki chemiczne, które wchodzą z nią w reakcje chemiczne. Jeżeli np. używana w laboratorium woda zawiera 10-18 mol /dm3 interesującej nas substancji, to metodą kolejnych rozcieńczeń w żaden sposób nie da się otrzymać roztworu o stężeniu poniżej 10-18 mol/dm3. To oczywiście nie stanowi żadnego problemu, bo przy tak małym stężeniu wpływ substancji na właściwości roztworu jest na ogół zaniedbywalnie mały, więc szkoda czasu, aby takie zanieczyszczenia analizować lub usuwać.

Ad b) Koloidy to niewidoczne gołym okiem cząstki ciał stałych, które adsorbują różne molekuły, a przez to powodują, że w bardzo rozcieńczonych roztworach substancje nie są równomiernie rozłożone w całej objętości roztworu. Nieprawdą jest więc, że np. pobierając 1 cm3 roztworu o stężeniu 10-18 mol/dm3 pobieramy 10-21 mola.

2. Pojęcia "pamięć wody" używano w różnych kontekstach (niekoniecznie związanych z homeopatią) celem wyjaśnienia wyników doświadczalnych niezgodnych ze zdrowym rozsądkiem. Wcześniej lub później okazywało się, że winna była brudna probówka lub inny równie prozaiczny powód. O właściwościach fizycznych i chemicznych oraz ewentualnych efektach fizjologicznych roztworów wodnych decyduje ich obecny stan określony przez temperaturę, ciśnienie i stężenia poszczególnych składników, a nie to, w jaki sposób roztwór przygotowano. W miarę czysta woda ma właściwości niezależne od obecnych w niej uprzednio składników, o ile składniki te faktycznie usunięto, a przy okazji (celowo lub przypadkowo) nie wprowadzono na ich miejsce innych.

Myślę, że dalsze rozważania na temat skuteczności "leczenia" homeopatycznego są zbędne. Przysięga Hipokratesa zobowiązuje mnie zatem do poinformowania wszystkich Czytelników, że stosowane przez homeopatów "lekarstwa" nie mają żadnych właściwości leczniczych. Są odpowiednikiem radiestetycznego "pierścienia Atlantów", uzdrowicielskiego "tronu Horusa" lub "energii", którą bioenergio-oszuści udrożniają kanały, wzdłuż których leżą punkty nakłuwane przez akupunkturzystów. Mapę tych punktów sporządzono w Chinach - w czasach - gdy śledzionę uważano za centrum myślenia.

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Akademia Medyczna, Lublin

Zchemicznego punktu widzenia w lekach homeopatycznych zwykle nie ma nic - poza cukrem i wodą. Dlaczego więc wydajemy na nie kilkaset milionów złotych rocznie?

Fot. Marcin Klaban / AG

Z chemicznego punktu widzenia w lekach homeopatycznych zwykle nie ma nic - poza cukrem i wodą. Dlaczego więc wydajemy na nie kilkaset milionów złotych rocznie?

Najpierw bierze się kroplę substancji leczniczej. Co nią jest? Różnie: może to być wyciąg z ziół albo preparat pochodzenia zwierzęcego. Do kropli leku dodaje się 99 kropli wody i gwałtownie potrząsa (ortodoksyjne podejście każe dziesięciokrotnie uderzyć fiolką z roztworem w skórzaną poduszkę albo w oprawioną w skórę książkę). Do kropli tak otrzymanej mikstury znowu dodaje się 99 kropli wody i potrząsa. Rozcieńczanie powtarza się kilkaset razy. Już po 12. ginie najmniejszy ślad po substancji czynnej.

Homeopaci twierdzą, że im więcej rozrzedzeń, tym leki są skuteczniejsze. W najpopularniejszym środku homeopatycznym - oscillococcinum - proces rozcieńczania, jak możemy przeczytać na opakowaniu, powtarzany był 200 razy (mówi o tym oznaczenie K200). Po 200-krotnym rozwodnieniu otrzymany roztwór teoretycznie ma stężenie 1 do 10 do potęgi 400. To niewyobrażalna liczba. Dość powiedzieć, że gdyby cały Wszechświat był złożony z wody i gdybyśmy rozpuścili w nim jedną jedyną cząsteczkę (i dobrze wymieszali!), uzyskany roztwór miałby stężenie zaledwie 1 do 10 do potęgi 80.

Pisane po wodzie

Wróćmy jednak na ziemię, a konkretnie do produkcji homeopatycznych specyfików. Co pozostaje w tak rozcieńczonym roztworze? Nic, z wyjątkiem nieuniknionych zanieczyszczeń (nawet woda destylowana nie jest od nich całkowicie wolna). Czym różni się ona od zwykłej wody? Homeopaci przekonują, że choć z chemicznego punktu widzenia niczym, to istota sprawy tkwi w jej "pamięci". Woda poddana magicznym procesom dynamizacji (potrząsania) miałaby przechowywać w swojej strukturze informację o leczniczej cząsteczce. "To podobnie jak z dyskietką komputerową - tłumaczył Peter Fisher, dyrektor Royal London Homeopathic Hospital, podczas debaty w telewizji BBC - jeśli pokażesz ją chemikowi i zapytasz, z czego się składa, powie ci, że to kawałek plastiku pokryty tlenkiem żelaza. Tyle że jeden kawałek plastiku może być zupełnie pusty, a inny nieść wirusy lub mieć zapisane poezje Szekspira, bo całe bogactwo informacji pozostaje zaszyfrowane w strukturze namagnesowanych cząstek. Istota leku homeopatycznego - podobnie - nie leży w jego składzie chemicznym, ale w zmienionej strukturze wody".

Słodka odpowiedzialność

Ta analogia ma jeden słaby punkt. O ile informację na dyskietce umiemy świadomie odczytywać i zapisywać, a doświadczenia przeprowadzane (przez każdego z nas na domowych komputerach) są powtarzalne i naukowo weryfikowalne, o tyle nie sposób powiedzieć tego samego o informacji zapisanej w wodzie.

Nie stwierdzono jej istnienia w żadnym doświadczeniu naukowym. Nie wiadomo, na czym miałaby polegać. Nie wiadomo, jak długo miałaby trwać. Na ile pamiętliwa jest woda? Czy pamięta tylko ostatnią rozpuszczoną w niej cząsteczkę? Czy wszystkie - na przestrzeni wieków? Czy i jak można z niej tę pamięć wymazać? Ach, no i najciekawsze następuje na końcu, bo rozcieńczony roztwór, a właściwie wyposażoną w uzdrawiającą "pamięć" wodę, miesza się z cukrem. Na tym rola wody się kończy - może odparować. Całą odpowiedzialność za przechowywanie "zapisanej w strukturze wody" informacji przejmuje cukier. To jego kuleczki trafiają ostatecznie do opakowań z homeopatycznymi lekami. Nikt nie wie, w jaki sposób cukier dziedziczy "pamięć" wody.

Brak zrozumienia, jak działa lek, oczywiście nie jest żadną przeszkodą - ważne, żeby działał. Problem w tym, że skuteczności preparatów homeopatycznych na razie nie udało się potwierdzić w żadnym metodologicznie poprawnym badaniu naukowym - wykonanym na odpowiednio dużych próbach, by wyeliminować ryzyko przypadku. Przeciwnie, opublikowane trzy lata temu w prestiżowym piśmie "Lancet" badania międzynarodowego zespołu kierowanego przez profesora Matthiasa Eggera zadały poważny cios zwolennikom homeopatii. Przeanalizowano 220 programów naukowych, biorąc pod lupę najróżniejsze dziedziny - m.in. ginekologię, neurologię, chirurgię, anestezjologię i choroby układu oddechowego. - Nie znaleźliśmy żadnego dowodu na to, że skuteczność homeopatii w którymkolwiek przypadku przewyższyła skuteczność podawania placebo - ogłosili członkowie zespołu Eggera .



http://adonai.pl/zagrozenia/?id=54

http://www.psychomanipulacja.pl/art/homeopatia-kpiny-z-medycyny.htm

http://wyborcza.pl/1,75476,6448687,Homeopatia__czyli_uzdrawianie_woda____z_mozgu.html



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Krótko o homeopatii, RELIGIA ŚWIATA (Wiara, Biblia, Nowy Testament-audio)
Czas oszustów cd o homeopatii, RELIGIA ŚWIATA (Wiara, Biblia, Nowy Testament-audio)
Homeopatia jak religia
Religia Mezopotamii prezentacja
zróżnicowanie religijne na świecie
Religie wobec fenomenu Âmierci
religijne znaczenie wyjścia z niewoli egipskiej
Literature and Religion
Pedagogika Religii prezentacja
Wprowadzenie do psychologii religii
religie swiata (1)
2012 Religijny kalendarz żołnierza polskiego
Margul T Sto lat badań nad religiami notatki do 7 rozdz
God and Mankind Comparative Religions
Jaroslav Cerny RELIGIA STAROŻYTNYCH EGIPCJAN
Śpiewnik religijny cz 1
Functional Origins of Religious Concepts Ontological and Strategic Selection in Evolved Minds

więcej podobnych podstron