2743


piątek, 23/09/2011

Strona główna Gorące tematy Wydarzenia dnia Polska Świat Gospodarka Kultura Galerie Reklama Ogłoszenia Interwencje

Media Opinie Blogi Historia Sylwetki Polityków Partie polityczne Archiwum Historia Kup najtańszy hosting w Polsce Czytaj w "Codziennej"

2011-09-23 17:08

68 przypadków smoleńskich

(foto. arch.)

Od 10 kwietnia 2010 r. rząd PO, sprzyjające mu media i wybrani eksperci wmawiają Polakom, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zbiór zbiegów okoliczności - nieodpowiedzialni piloci, naciski gen. Andrzeja Błasika, zły nadzór dowódców. Katastrofy często są wynikiem zbiegu kilku okoliczności. W przypadku tragedii smoleńskiej było ich jednak zdecydowanie zbyt dużo.

Przygotowania

1. 9 kwietnia 2009 r. - MON podpisuje umowę dotyczącą remontu dwóch Tu-154. Przetarg wart jest ponad 69 mln zł, wygrywa go konsorcjum firm MAW Telecom i Polit Elektronik. Ta druga spółka nie jest nawet zarejestrowana w KRS.

Z niewyjaśnionych przyczyn odrzucono ofertę poważnych kontrkandydatów, wśród nich Metalexportu-S i państwowego Bumaru. Jak informowała agencja lotnicza Altair, MON wybrało wykonawcę remontu bez analizy propozycji cenowych innych oferentów.

Właścicielem zakładów w Samarze, które wybrało konsorcjum, jest Oleg Deripaska, który był przesłuchiwany przez zachodnich prokuratorów w związku z podejrzeniami o pranie brudnych pieniędzy i kontakty z mafią. Z kolei silniki tupolewa remontowane są w zakładach kontrolowanych przez Siergieja Czemiezowa - byłego agenta KGB, który od 1983 do 1988 r. pracował pod przykrywką w Dreźnie, mieszkając po sąsiedzku z obecnym premierem Rosji - Władimirem Putinem. Przy naprawie silników nie był obecny żaden przedstawiciel polskich służb.

2. Kwiecień 2009 r. - w wypowiedzi dla telewizji Gazeta.pl Janusz Palikot, wówczas poseł PO, stwierdza: „Na wypadek, gdyby Lech Kaczyński nie był w stanie wypełniać swej roli do końca swojej kadencji, musi być ktoś, kto jest poza tą bieżącą grą, (…) w związku z rolą konstytucyjną marszałka Komorowskiego, który jest wskazywany jako ta osoba, która na wypadek śmierci musi zastąpić prezydenta Polski, to wskazane byłoby, by ludzie nie odebrali tego jako element gry, tylko autentyczne, konstytucyjne uprawnienie marszałka”.

3. 3 maja 2009 r. - Bronisław Komorowski w rozmowie z RMF FM mówi: „Nie pretenduję do roli wieszcza czy proroka (…). Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni”. Bronisław Komorowski nie wyjaśnił, co miał na myśli, choć pytał go o to po katastrofie Jarosław Kaczyński.

4. Lato 2009 r. - ABW opracowuje szczegółową analizę opisującą sytuację jednoczesnej śmierci najwyższych dowódców Wojska Polskiego i prezydenta RP, a także innych ważnych osobistości państwowych i sposób przejęcia władzy.

5. 1 września 2009 r. - w Sopocie spotykają się premierzy Donald Tusk i Władimira Putin. Niespodziewanie udają się na półgodzinną rozmowę w cztery oczy na słynne sopockie molo (choć oficjalny plan przewidywał spotkanie w hotelu Sheraton). Według rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia mówiono m.in. o wspólnych polsko-rosyjskich uroczystościach katyńskich.

6. Wrzesień 2009 r. - dochodzi do zorganizowanego ataku cybernetycznego na serwery polskich instytucji państwowych. Jak pisze „Rzeczpospolita”, atak na polskie ośrodki rządowe został przeprowadzony z terytorium Federacji Rosyjskiej.

7. Koniec grudnia 2009 r. - biuro ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego rozsyła parlamentarzystom foldery reklamowe MAW Telecom - firmy wchodzącej w skład konsorcjum, które wygrało przetarg na remont polskich tupolewów.

8. 23 grudnia 2009 r. - w Warszawie ląduje po remoncie w Samarze rządowy Tu-154M 101. Tego samego dnia znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego w kancelarii premiera Tuska. Michniewicz miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Michniewicz, który według prokuratury popełnił samobójstwo, nie zostawił żadnego listu pożegnalnego. Ostatnią osobą, z którą rozmawiał w cztery oczy przed śmiercią, był Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera. W aktach prokuratorskich, do których dotarła „GP”, czytamy: „Z zeznań szeregu świadków jednoznacznie wynika, iż Grzegorz Michniewicz miał najbliższe dni dokładnie zaplanowane. W dniu 23 grudnia 2009 r. planował bowiem pojechać do Białogardu, aby z żoną i jej rodziną spędzić święta. Wszystkie jego zachowania podejmowane nie tylko w ostatnich dniach, ale także i godzinach życia, wskazywały, iż plan ten chce wypełnić. Wskazuje na to choćby sporządzony przez niego wniosek urlopowy, zakup prezentów czy też podejmowanie jeszcze późnym wieczorem 22 grudnia przygotowania do wyjazdu. Niewątpliwie więc decyzja o popełnieniu samobójstwa podjęta została nagle pod wpływem impulsu”.

9. Styczeń 2010 r. - Donald Tusk, murowany faworyt zbliżających się wyborów prezydenckich, niespodziewanie rezygnuje z kandydowania. Tłumaczy to zamiarem utrzymania władzy premiera i niewielkimi uprawnieniami prezydenta. 31 marca 2010 r. Zyta Gilowska, komentując decyzję Tuska, stwierdziła: „Taka wolta, na dokładkę niezbyt serio objaśniana żyrandolami, ma skrywany komponent, jakąś tajemnicę”.

10. 3 lutego 2010 r. - rosyjska agencja Interfax podaje, że „premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zaprosił prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska do wspólnego uczczenia pamięci ofiar Katynia”. Kancelaria premiera Tuska poinformowała, że zaproszenie zostało przekazane w czasie rozmowy telefonicznej, do której doszło z inicjatywy strony rosyjskiej i że uroczystości odbędą się w pierwszej połowie kwietnia 2010 r. Putin pominął w zaproszeniu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

11. 14 lutego 2010 r. - do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zostaje przywrócony Tomasz Turowski; od razu mianowany ministrem pełnomocnym w ambasadzie RP w Moskwie. Turowskiemu zostaje powierzone zadanie przygotowania wizyt w Katyniu premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego. Z doniesień IPN wynika, że w latach 1976-1985 Turowski był w PRL agentem najbardziej elitarnej, zakonspirowanej komórki wywiadu: Wydziału XIV w Departamencie I. Dostęp do danych tej agentury miały służby sowieckie. Jak ujawnił „Nasz Dziennik”, Turowski w latach 90. rozpracowywany był przez Urząd Ochrony Państwa, który sprawdzał jego kontakty z oficerem rosyjskiego wywiadu Grigorijem Jakimiszynem.

12. 20 lutego 2010 r. - Władimir Grinin, ambasador rosyjski w Polsce, kłamie, że nie dostał pisma, wysłanego do niego 27 stycznia 2010 r. przez Mariusza Handzlika podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta z informacją, że w kwietniu Lech Kaczyński planuje w Katyniu oddanie hołdu pomordowanym polskim oficerom.

Można sądzić, że Grinin wykonuje rozkazy bezpośrednio otrzymane od Władimira Putina. Obaj znają się jeszcze z drugiej połowy lat 80. Gdy Putin był agentem KGB we wschodnioniemieckim Dreźnie, Grinin stał na czele sowieckiej ambasady w NRD.

Tuż po katastrofie - w czerwcu 2010 r. - Grinin „awansuje”. Zostaje ambasadorem Rosji w Niemczech.

13. 17 marca 2010 r. - szef Kancelarii Premiera, minister Tomasz Arabski udaje się do Moskwy (to druga z kolei wizyta Arabskiego w Moskwie - pierwsza, według informacji „GP”, odbyła w styczniu 2010 r.). Celem drugiego pobytu w Rosji są ustalenia dotyczące przebiegu wizyty premiera i prezydenta w Katyniu - wynika z relacji towarzyszącego mu funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu. Spotkanie z Rosjanami odbywa się... w jednej z moskiewskich restauracji; co jeszcze bardziej dziwne, nie uczestniczy w nim nikt z resortu spraw zagranicznych ani z Ambasady RP w Moskwie. Tego samego dnia Arabski spotyka się też z Jurijem Uszakowem, wiceszefem kancelarii Władimira Putina. Nie wiadomo jednak, czy do rozmowy doszło właśnie w moskiewskiej restauracji, czy wcześniej lub później w jakimś innym miejscu.

14. Marzec 2010 r. - przedstawiciele Kancelarii Prezydenta nie mogą skontrolować stanu lotniska w Smoleńsku.

Wizyta przygotowawcza, która miała się odbyć w Katyniu i Moskwie między 3 a 5 marca 2010 r., zostaje w ostatniej chwili odwołana, a zaplanowany na 10 marca wyjazd grupy roboczej do Smoleńska zostaje uznany przez stronę rosyjską za nieaktualny. 19 marca do Moskwy ma się udać minister w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik, ale 16 marca ambasador Jerzy Bahr przekazuje mu informację, że w związku ze zorganizowaną 17-18 marca wizytą delegacji rządowej z ministrem Tomaszem Arabskim w Moskwie nie jest to możliwe.

Przez cały ten czas Kancelaria Prezydenta sygnalizuje swoje wątpliwości dotyczące stanu lotniska w Smoleńsku.

15. 5 kwietnia 2010 r. - następuje przerwanie pracy serwerów MSZ. Praca resortu kierowanego przez Radosława Sikorskiego zostaje na wiele godzin sparaliżowana.

Jak się okazuje, w najnowocześniejszym budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tzw. szpiegowcu, mieszczącym m.in. serwery z tajnymi danymi, doszło do przerwania zasilania zewnętrznego. „Jestem w MSZ od wielu lat, ale czegoś takiego nie pamiętam” - opowiada 6 kwietnia 2010 r. tygodnikowi „Polityka” jeden z dyplomatów.

16. 7 kwietnia 2010 r. - na stronach internetowych Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe CERT. GOV. PL pojawia się komunikat o możliwych atakach ukierunkowanych na pracowników instytucji administracji publicznej w Polsce. 9 kwietnia „gigantyczna” (jak informowała wówczas telewizja TVN) awaria teleinformatyczna paraliżuje pracę największego polskiego banku PKO BP.

17. Minister Klich zezwala na uczestnictwo w locie do Smoleńska najwyższych dowódców polskiej armii; zapewnia jednocześnie na piśmie, że on sam „też się tam wybiera”. Kilka dni później rezygnuje jednak z uczestnictwa w delegacji.

18. MON nie zapewnia generałom WP na czas delegacji prezydenckiej ochrony Żandarmerii Wojskowej - do Katynia nie poleciał ani jeden żołnierz ŻW, choć taka ochrona przysługiwała generałom ustawowo.

19. Dzień przed wylotem do Smoleńska Rosjanie cofają zgodę, by funkcjonariusze BOR, którzy mieli zabezpieczać wizytę prezydenckiej delegacji na miejscu, posiadali ze sobą broń.

Przed tragedią

20. Organizatorzy lotu w Polsce nie wyznaczają przed wylotem lotnisk zapasowych, jak również rezerwowego samolotu, choć nakazuje to instrukcja HEAD.

21. Polska załoga Tu-154M 101 otrzymuje od Rosjan karty podejścia lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, zawierające błędne dane. Była to prawdopodobnie jedna z przyczyn katastrofy.

22. Tu-154M 101 musi lądować z kierunku wschodniego, gdzie są jary i drzewa, których nie ma od strony zachodniej. Jak się okazało, jesienią 2009 r. zdemontowano na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj system nawigacyjnego naprowadzania samolotów od strony zachodniej.

23. Niespodziewanie, wbrew prognozom meteorologicznym, w okolicy lotniska Smoleńsk-Siewiernyj pojawia się mgła, która nasila się przed katastrofą, a po niej zaczyna ustępować, by po godzinie niemal całkowicie się rozproszyć.

24. Kontrolerzy wieży w Smoleńsku, wbrew rosyjskim minimom (gęsta mgła), nie wydają zakazu podejścia do lądowania i nie zamykają lotniska ze względu na warunki atmosferyczne, zagrażające bezpieczeństwu lotów statków powietrznych.

25. Załoga samolotu jest błędnie informowana o położeniu na kursie i ścieżce, gdy w rzeczywistości samolot jest ponad ścieżką i zbacza z kursu.

26. Płk Krasnokucki nakazuje kontrolerowi, który po raz kolejny sugeruje odesłanie samolotu na lotnisko zapasowe, by polecił załodze polskiego samolotu zejście do 100 m: „Doprowadzamy do 100 metrów, 100 metrów i koniec rozmowy”.

27. Przed lądowaniem samolotu z prezydentem RP nad lotniskiem pojawia się i znika Ił-76, którego roli nikt do dziś nie wyjaśnił.

28. Od czwartej minuty przed tragedią trwa niewyjaśniona cisza w eterze - milkną wówczas rozmowy między wieżą i Tu-154. Pada tylko komenda „na kursie i ścieżce” i „horyzont 101”. Polsce kontrolerzy twierdzą, że to absurdalne i niewiarygodne, gdyż określenia „na kursie i ścieżce” są niemożliwe bez uprzednich poprawek kursu. Wskazuje to na prawdopodobieństwo sfałszowania stenogramów.

29. Gdy samolot znajduje się na wysokości 15 m nad ziemią, zanika zasilanie głównego komputera pokładowego FMS i rejestratorów lotu. Polski Tu-154M znajduje się wówczas ok. 60-70 m przed miejscem pierwszego zderzenia z gruntem.

30. Gdy samolot z delegacją prezydencką zbliża się do lotniska w Smoleńsku, na płycie nie ma ani jednego funkcjonariusza BOR, nie ma też podstawionej kolumny samochodów ani oczekujących na polską delegację dziennikarzy.

Po katastrofie

31. Samolot, spadając na ziemię z wysokości kilkunastu metrów, ulega całkowitej zagładzie, wraz z 96 pasażerami. Maszyna zostaje rozbita na tysiące części.

32. Rosjanie tuż po katastrofie rozpowszechniają oszczerstwa, że polscy piloci lądowali wbrew zaleceniom rosyjskich kontrolerów lotów w Smoleńsku.

33. Rosyjscy wojskowi i milicjanci kilka godzin po tragedii wymieniają reflektory i żarówki w lampach wskazujących samolotom położenie pasa startowego.

34. Rosjanie już kilka godzin po tragedii wykluczają zamach.

35. Wkrótce po katastrofie niektóre polskie media przedstawiają opinie wybranych przez siebie ekspertów, którzy stwierdzili, że tragedia była spowodowana winą pilotów. Ta teza raportu zostaje potem powtórzona w raportach Tatiany Anodiny i Jerzego Millera. Według gen. Petelickiego czołowi politycy PO jeszcze 10 kwietnia otrzymują SMS wysłany przez najbliższe otoczenie Donalda Tuska. Brzmi on: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

36. Rząd Donalda Tuska i prokuratura rezygnują z pomocy najlepszych lekarzy sądowych różnych specjalności, w tym antropologów, genetyków sądowych, z prof. Barbarą Świątek, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Eksperci ci od południa 10 kwietnia 2010 r. czekają, gotowi w każdej chwili jechać do Smoleńska; wysyłają także pisma do rządu i prokuratury.

37. Według Rosjan polski Tu-154 przed upadkiem przeciął linię wysokiego napięcia przed lotniskiem, choć nie zgadza się to z odtworzonym torem lotu i czasem (o godz. 8:39, gdy linia została zerwana, samolot był kilkaset metrów nad ziemią). Uszkodzona linia wysokiego napięcia koło lotniska smoleńskiego mogła zasilać system radiolatarni.

38. Rosjanie po katastrofie wysypują teren przy miejscu tragedii piachem i wykładają betonowymi płytami, wycinają bez wiedzy Polaków okoliczne drzewa i krzaki, w tym podobno ścięte przez Tu-154, co uniemożliwia potem odtworzenie trajektorii lotu.

39. Pojawiają się rozbieżności dotyczące czasu katastrofy. Najpierw - przez dwa tygodnie po tragedii - podawana jest godz. 8:56. Po przypadkowym opublikowaniu informacji o godzinie zerwania trakcji elektrycznej przed katastrofą Rosjanie zmieniają tę informację, podając, że samolot uległ katastrofie o godz. 8:41 czasu polskiego.

40. Rosjanie już następnego dnia po katastrofie demolują wrak, tnąc go piłami i wybijając szyby w oknach.

41. 29 kwietnia - podczas sejmowego wystąpienia minister zdrowia Ewa Kopacz mówi: „Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić”.

W lipcu 2010 r. płk Zbigniew Rzepa z prokuratury wojskowej ujawnia w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że było to kłamstwo, bo w sekcjach zwłok ofiar katastrofy nie uczestniczyli ani polscy śledczy, ani patomorfolodzy.

42. Rosjanie zastrzegają, by przysłanych z Moskwy metalowych trumien z ciałami ofiar w żadnym wypadku nie otwierać.

43. Rosjanie pozostawiają (na długie miesiące) wrak Tu-154M 101 bez żadnego zabezpieczenia.

Śledztwo

44. Pod naciskiem Rosjan premier Tusk rezygnuje ze stosowania korzystnej dla Polski umowy z 1993 r. i zawiera tajne, nigdzie dotychczas nieopublikowane porozumienie z premierem Władimirem Putinem.

Na mocy tego porozumienia zaczyna obowiązywać rozporządzenie wydane 13 kwietnia 2010 r. przez premiera Władimira Putina, które badanie katastrofy i koordynowanie działań krajowych i międzynarodowych powierza Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu Tatiany Anodiny.

Jako podstawę prawną wyjaśniania przyczyn katastrofy przyjęto - jak twierdzi rząd - konwencję chicagowską, mimo że dotyczy ona katastrof samolotów cywilnych.

45. Na początku stycznia 2011 r. okazuje się, że nawet fatalne dla Polski ustalenia konwencji chicagowskiej nie są podstawą polsko-rosyjskiej współpracy przy badaniu katastrofy smoleńskiej. W końcowym raporcie MAK czytamy bowiem: „Na podstawie tegoż Zarządzenia określono, że badanie powinno być prowadzone zgodnie z Załącznikiem 13 do Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym (dalej Załącznik 13). Ta decyzja została zaaprobowana przez Rząd Rzeczpospolitej Polskiej”. A zatem współpraca opierała się nie na samej konwencji, lecz na załączniku 13. Oznacza to m.in., że Polska nie może stosować się do żadnych procedur odwoławczych przewidzianych w konwencji, a więc musi zaakceptować końcowy raport MAK.

46. Rosjanie ukrywają fakt, że dowódca Tu-154 Arkadiusz Protasiuk podjął na przepisowej wysokości 100 m decyzję o przerwaniu podejścia do lądowania i odejściu na tzw. drugi krąg. Protasiuk powiedział: „Odchodzimy”, po czym komenda ta została potwierdzona przez II pilota - mjr. Roberta Grzywnę. Oznacza to, że załoga Tu-154 wcale nie próbowała lądować.

Rosyjscy „specjaliści” błędnie odczytali także inne wypowiedzi nagrane w kokpicie. Według polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, dotyczy to np. słów „wkurzy się, jeśli... (niezrozumiałe)... jedna mila od pasa” - które posłużyły MAK do obciążenia odpowiedzialnością za tragedię śp. Lecha Kaczyńskiego. W rzeczywistości w kabinie pilotów padło wówczas zdanie: „Powiedz, że jeszcze jedna mila od osi została”.

47. Polska pozostawia w ręku Rosjan główne dowody w śledztwie (czarne skrzynki, wrak, badanie ciał ofiar, szczątków maszyny itp.).

48. Polska prokuratura wojskowa przez ponad półtora roku od czasu katastrofy odmawia zgody na ekshumację bliskich rodzinom, które wystąpiły z takim wnioskiem.

49. Z nieznanych powodów do dziś nie został odnaleziony rejestrator K3-63, rejestrujący parametry lotu: czas, wysokość barometryczną, prędkość przyrządową, przeciążenie (pionowe). Rejestrator ma większe rozmiary niż inne rejestratory i skrzynka ATM; powinien znajdować się w opancerzonym zasobniku pod podłogą w kabinie pasażerskiej.

50. Podczas zgrywania kopii z czarnej skrzynki nagle zabrakło prądu i zniknęło 16 sekund nagrania, po które potem specjalnie pojechał do Moskwy minister Miller.

51. Rosjanie odmawiają polskim prokuratorom oddania czarnych skrzynek polskiego samolotu, choć są one własnością polskiego rządu, a nawet udostępnienia oryginałów do badań w Polsce.

52. Rosjanie odmawiają polskiej prokuratorze zwrotu, a także udostępnienia do badań w Polsce wraku samolotu.

53. Rosjanie nie chcą wydać polskiej prokuraturze protokołów badania w Moskwie - przy udziale polskich specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie - oryginałów zapisu rozmów z czarnej skrzynki. Wcześniej przez 10 miesięcy przetrzymują protokoły sporządzone w Smoleńsku przez polskich archeologów.

54. Rosjanie informują, że nie zachował się zapis wideo wieży w Smoleńsku z taśmą, na której zarejestrowano pracę kontrolerów i płk Krasnokuckiego.

55. Latem 2010 r. Rosjanie, tłumacząc się względami formalnymi, jeszcze raz przesłuchali pracowników wieży. Nowe zeznania okazują się znacznie korzystniejsze dla strony rosyjskiej. Polska prokuratura akceptuje nowe zeznania kontrolerów lotu ze Smoleńska i unieważnia zeznania otrzymane wcześniej. „To szokujące” - komentuje w „Rzeczpospolitej” znany karnista, prof. Piotr Kruszyński.

56. W materiałach przekazanych Polsce przez Rosjan brak dokumentacji fotograficznej miejsca zdarzenia zaraz po katastrofie i po przemieszczeniu części wraku, a także dokumentacji z oblotu terenu lotniska - przed 10 kwietnia i po katastrofie.

57. Komisja Jerzego Millera nie zleca badań, które udowodniłyby, że skrzydło Tu-154 mogło urwać się po zderzeniu z brzozą. Mimo to w swoim raporcie formułuje taką tezę. We wrześniu 2011 r. ekspert NASA prof. Wiesław Binienda przygotowuje fachową ekspertyzę obalającą teorię specjalistów Millera.

58. Polskie agendy rządowe, w tym służby specjalne RP, od półtora roku ukrywają zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy, wykonane 10 kwietnia 2010 r., przekazane Polsce niedługo po katastrofie przez służby USA.

59. Polska komisja pod przewodnictwem ministra Millera opracowuje raport końcowy dotyczący przyczyn katastrofy, bez dostępu do kluczowych dowodów przerzuca winę na polskie wojsko, w tym pilotów, którzy siedzieli za sterami Tu-154M 101.

60. Rosjanie nie przekazali dotychczas Polsce ekspertyz balistycznych i pirotechnicznych.

61. Rosjanie nie wyjaśnili polskim ekspertom tożsamości tajemniczego gen. Władimira Iwanowicza, któremu niedługo przed katastrofą płk Krasnokucki meldował o sytuacji na lotnisku.

Awanse, odznaczenia i dymisje

62. 11 listopada 2010 r., z okazji Święta Niepodległości na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Krzysztof Bondaryk. 10 kwietnia 2010 r. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

63. 11 listopada 2010 r. - na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Janusz Nosek. 10 kwietnia 2010 r. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

64. 11 listopada 2010 r. - na stopień generała brygady zostaje awansowany płk Krzysztof Parulski. 10 kwietnia 2010 r. naczelny prokurator wojskowy i zastępca prokuratora generalnego.

65. 16 listopada 2010 r. z okazji Dnia Służby Zagranicznej Jerzy Bahr - 10 kwietnia 2010 r. ambasador RP w Moskwie - zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

66. 16 listopada 2010 r. szef MSZ, Radosław Sikorski, odznacza szefa BOR, gen. Mariana Janickiego, Odznaką Honorową „Bene Merito” (Dobrej Zasługi) - zaszczytnym, honorowym wyróżnieniem przyznawanym przez MSZ za „działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej”.

67. 10 czerwca 2011 r. naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zawiesza Marka Pasionka, jednego z dwóch prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie, i wszczyna wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Pasionek zawinił, bo miał zwracać się do przedstawicieli USA o pomoc w uzyskaniu materiałów przydatnych w śledztwie i był zwolennikiem postawienia zarzutów ministrowi Bogdanowi Klichowi i szefowi Kancelarii Premiera Tomaszowi Arabskiemu.

68. 16 czerwca 2011 r. po Święcie Biura Ochrony Rządu na stopień generała dywizji zostaje awansowany gen. bryg. Marian Janicki, szef BOR.

Kategorie:

Dział wiadomości: Polska

Tagi: smoleńsk

Autor: Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski, | Źródło: Gazeta Polska, Dodaj swoją opinię

Opinie użytkowników

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. W wypadku powtarzania się w/w działań, autorom całkowicie zablokowany zostanie dostęp do strony. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania pięciu lat poniżania i sączenia jadu przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych. Instrukcje Strażnika Forum

69

Szef Boru w godzinie katastrofy zamiast siedzieć w samolocie z prezydentem RP chodzi z siatą po rynku i kupuje kartofle gamoń jeden

Odpowiedz na opinię

felek (nv), pt., 23/09/2011 - 20:33Odpowiedz na opinię

Odwróćmy pytanie.

Zapytajmy, co w przygotowaniach wizyty, samolotu, delegacji, lotnisk, co w obserwacji, monitoringu, pracy szympansiej wież, postawach pracowników KP, ambasady RP w Moskwie, zachowaniach Rosjan, akcji ratowniczej, śledztwie i w dziesiątkach innych spraw było prawidłowe, normalne??? Odpowiedź będzie jeszcze bardziej przerażająca!

Odpowiedz na opinię

synergia 2010 (nv), pt., 23/09/2011 - 20:27Odpowiedz na opinię

Zamach smolenski

Pamietam jak dzis ,gdy sie dowiedzialem o tej katastrofie ,nie mialem zadnych watpliwosci ,ze to zamach .Przed moj dom postawilem dwie flagi, polska z czarna wstega i kanadyjska ( mieszkam w Kanadzie).Duzo ludzi sie ze mna nie zgadzalo jednak ja jakos wiedzialem i twierdzilem na 100%, ze to zamach.Dzis wszyscy negatywisci przyznaja mi racje.Teraz jest juz tak wszystko jasne i dalej nie rozumie tych ludzi a nawet naukowcow i doradcow rzadu ,ze moga myslec inaczej.Przeciez tu nie musi sie byc naukowcem od rakiet ,zeby ta prawde widziec.

Odpowiedz na opinię

Gość (nv), pt., 23/09/2011 - 20:20Odpowiedz na opinię

nawet jeśli to był tylko

nawet jeśli to był tylko wypadek to wykorzystano go by straszliwie upokorzyć i PiS i Polskę...

I za to musi być kara.

Odpowiedz na opinię

Andrzej (nv), pt., 23/09/2011 - 20:32Odpowiedz na opinię

W życiu NIE ma przypadków.

Wszystkie te "przypadki" są bardzo dokładnie opracowane, gdyż komponują się w jedną całość. Jak puzzle.

Każde zdarzenie wypływa z kolejnego następnego w logicznym gangsterski ciągu, którego FINAŁEM jest dramat Narodwy i straszna śmierć Najwyższej Polskiej Elity.

Odpowiedz na opinię

Rafaela (nv), pt., 23/09/2011 - 20:20Odpowiedz na opinię

68

Cenny artykuł

Odpowiedz na opinię

Uczciwość (nv), pt., 23/09/2011 - 20:13Odpowiedz na opinię

Dzięki Bogu

Bogu dziękować, że mamy jeszcze niezależne i niestronnicze media. które próbują dotrzeć do prawdy lub ją ujawnić gdzie inne media publiczne i komercyjne opluwają prawdę i szydzą z Polski.

Pozdrawiam odbiorców Patriotycznych mediów: Niezależna, GP, RM, Fronda, Uważam RZe, prawica.net, Radio WNET, niepoprawni.pl, Wpoltyce itd...

Odpowiedz na opinię

Zmiany na lepsze (nv), pt., 23/09/2011 - 20:12Odpowiedz na opinię

te media to kilkadzieisąt

te media to kilkadzieisąt tysięcy nakładu. Wolność słówa przegrywa woec masowości kłamastwa...

Odpowiedz na opinię

Andrzej (nv), pt., 23/09/2011 - 20:32Odpowiedz na opinię

Zaplanowana na zimno, precyzyjnie, bezwzględna zbrodnia.

Dokładnie zaplanowany i zaplanowany zamach stanu - zbrodnia ludobójstwa.

Odpowiedz na opinię

Gość (nv), pt., 23/09/2011 - 20:08Odpowiedz na opinię

Punkt 69

69.Kampania reklamowa "Zimny Lech".

Odpowiedz na opinię

Robson (nv), pt., 23/09/2011 - 20:06Odpowiedz na opinię

tu trzeba by stworzyć całą

tu trzeba by stworzyć całą listę upokorzeń - poczynając od tego że trumnę Prezydenta przewożono starą ciężarówką

SMOLEŃSK TO MIASTO WIELKOSCI LUBLINA - i co? nie było nawet jednego porządnego karawanu?

w normalnym kraju ambasador który do czegoś takiego dopuścił nie zdązyłby stanąc przed sądem - wcześniej popełniłby honorowe samobójstwo.

Odpowiedz na opinię

Andrzej (nv), pt., 23/09/2011 - 20:39Odpowiedz na opinię

cenna praca

Dziękuję za pracę wykonaną przy tworzeniu tego kompendium. Dzięki niemu można w dobry sposób usystematyzować wiedzę.

Odpowiedz na opinię

Katarzyna (nv), pt., 23/09/2011 - 20:04Odpowiedz na opinię

Bardzo dobre zebranie

posiadanych informacji. Należałoby jeszcze dopisać, co działo się po katastrofie z rosyjskimi uczestnikami zdarzenia: kontrolerami lotu ze Smoleńska etc.

Odpowiedz na opinię

Lucy (nv), pt., 23/09/2011 - 20:04Odpowiedz na opinię

Bojkot mediów

Nie oglądam TVN

Nie czytam szmat Gazeta Wyborcza

A 9 października wyrzucam Platforme do śmietnika!

Odpowiedz na opinię

MC Hammer (nv), pt., 23/09/2011 - 20:01Odpowiedz na opinię

Masz zwidy

Patrzysz w szkiełko-tam widzisz tylko obłudę i propagandę pro rządowych mediów.

Odpowiedz na opinię

WJ (nv), pt., 23/09/2011 - 19:59Odpowiedz na opinię

TU 154 M o numerze bocznym 101

3 maja 2009 r. - Bronisław Komorowski w rozmowie z RMF FM mówi: „Nie pretenduję do roli wieszcza czy proroka (…). Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni”. Bronisław Komorowski nie wyjaśnił, co miał na myśli, choć pytał go o to po katastrofie Jarosław Kaczyński.

Odpowiedz na opinię

W gości (nv), pt., 23/09/2011 - 19:54Odpowiedz na opinię

Grzegorz Michniewicz

23 grudnia 2009 r. - w Warszawie ląduje po remoncie w Samarze rządowy Tu-154M 101. Tego samego dnia znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego w kancelarii premiera Tuska. Michniewicz miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Michniewicz, który według prokuratury popełnił samobójstwo, nie zostawił żadnego listu pożegnalnego. Ostatnią osobą, z którą rozmawiał w cztery oczy przed śmiercią, był Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera. W aktach prokuratorskich, do których dotarła „GP”, czytamy: „Z zeznań szeregu świadków jednoznacznie wynika, iż Grzegorz Michniewicz miał najbliższe dni dokładnie zaplanowane. W dniu 23 grudnia 2009 r. planował bowiem pojechać do Białogardu, aby z żoną i jej rodziną spędzić święta. Wszystkie jego zachowania podejmowane nie tylko w ostatnich dniach, ale także i godzinach życia, wskazywały, iż plan ten chce wypełnić. Wskazuje na to choćby sporządzony przez niego wniosek urlopowy, zakup prezentów czy też podejmowanie jeszcze późnym wieczorem 22 grudnia przygotowania do wyjazdu. Niewątpliwie więc decyzja o popełnieniu samobójstwa podjęta została nagle pod wpływem impulsu”.

Odpowiedz na opinię

Stany pogody (nv), pt., 23/09/2011 - 19:52Odpowiedz na opinię

Manipulacja Anodiny z Kgb

MAK

Rosjanie ukrywają fakt, że dowódca Tu-154 Arkadiusz Protasiuk podjął na przepisowej wysokości 100 m decyzję o przerwaniu podejścia do lądowania i odejściu na tzw. drugi krąg. Protasiuk powiedział: „Odchodzimy”, po czym komenda ta została potwierdzona przez II pilota - mjr. Roberta Grzywnę. Oznacza to, że załoga Tu-154 wcale nie próbowała lądować.

Rosyjscy „specjaliści” błędnie odczytali także inne wypowiedzi nagrane w kokpicie. Według polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, dotyczy to np. słów „wkurzy się, jeśli... (niezrozumiałe)... jedna mila od pasa” - które posłużyły MAK do obciążenia odpowiedzialnością za tragedię śp. Lecha Kaczyńskiego. W rzeczywistości w kabinie pilotów padło wówczas zdanie: „Powiedz, że jeszcze jedna mila od osi została”.

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:50Odpowiedz na opinię

Klich, Arabski, Sikorski,

Klich, Arabski, Sikorski, Komorowski, Tusk, Turowski sprawiedliwość was dosięgnie.

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:48Odpowiedz na opinię

Swietne podsumowanie. Dla

Swietne podsumowanie. Dla mnie jest jasne, że to był zamach. Chciano pozbyć się Kaczyńskich (Jarosław też miał lecieć, ale ze względu na chorobę matki, został w kraju - i całe szczęście) aby utorować drogę do władzy ludziom idącym posłusznie z Rosją, nabijającą sobie kieszenie forsą z podejrzanych interesów, mającą Polskę gdzieś.

Jak smutne jest, że tylu polaków nie chce wyjaśnienia katastrofy, wręcz nie chce o tym słuchać! Poza posiadaniem samochodu i ciuchów nic nie obchodzi jej obywateli. No i może jeszcze, że premier ma ładny krawat, no to przecież musi dalej rządzić Polską. Zgroza, nie do uwierzenia!!!!!!

Odpowiedz na opinię

Gość (nv), pt., 23/09/2011 - 19:47Odpowiedz na opinię

Polska da rade najgorszym chorobom

Choroba jak zżera Nasz kraj nazywa się POstkomuna-komunizm to rak z przerzutami, który po 1990 nie został odcięty w zarodku przez Michnikowszczyzne(Mazowiecki, Wałęsa itd)

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:47Odpowiedz na opinię

Zamach z mordem tylu niewinnych,

niewyobrazalna sprawa we wspolczesnym ,demokratycznym swiecie--mamy tuskoland zbrodniczy, wzorowany na putinkowskim totalitaryzmie!!

Odpowiedz na opinię

RYSK (nv), pt., 23/09/2011 - 19:43Odpowiedz na opinię

KRYSZA KGB

Komentarz zbyteczny.

Odpowiedz na opinię

nevermore (nv), pt., 23/09/2011 - 20:14Odpowiedz na opinię

10.04.10. wiedziałem, że to

10.04.10. wiedziałem, że to te qwy z KGB i dawnej WSI dogadali się żeby sprzątnąć Patriotów...

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:42Odpowiedz na opinię

BLOGERSKIE ŚLEDZTWO - WARTO !!!

za stroną http://freeyourmind.salon24.pl...

* Najnowsze

* Polityka

* Kultura

* Salon24

* Nauka

30.04.2011 12:48 239

opublikowana w: Chcę wiedzieć, Smoleńsk 10.04.2010, Smoleńsk Raport S 24

Blitzkrieg z 10.04.2010

„Wyniki ekspertyzy balistycznej potwierdzają obecność na pokładzie broni (kilka pistoletów) i amunicji (naboi) do nich. Nie jest możliwe określenie, kiedy po raz ostatni oddane zostały strzały z tych pistoletów”

raport Komisji Burdenki 2, zwany potocznie „raportem MAK” o broni polskich borowców lecących z delegacją prezydencką, s. 146 (neosowieckiej wersji na Polskę)

„Dlaczego nie możemy być znowu jednym państwem? Może politycy byli źli, ale między nami były takie dobre kontakty, słuchaliśmy Edyty Geppert, oglądaliśmy "Czterech pancernych i psa", stosunki były wspaniałe”

A. Koronczik o relacjach rusko-polskich (kwiecień 2011)

(http://www.naszdziennik.pl/ind... )

„No to co zrobić? Wysadzić go (rurociąg NordStream - przyp. F.Y.M.) w powietrze. Już powinna być ekipa”

Z. Herbert w rozmowie z K. Karaskiem (http://www.rp.pl/artykul/73290...)

1.

Przywołany z jednego z ostatnich wywiadów ze śp. Z. Herbertem cytat kilkanaście lat później okazał się proroczy, gdyż w ramach „manewrów wojskowych” latem 2009 (bez obserwatorów z NATO, za to z obserwatorami np. z Libii - w postaci syna M. Kaddafiego, Chamisa Kaddafiego (http://charter97.org/en/news/2...)), a więc na pół roku przed zamachem na polską delegację 10 Kwietnia, Rosja z Białorusią ćwiczyły m.in. „odpieranie ataku na NordStream”. To było w ramach ćwiczeń „Ładoga 2009”, gdyż w ramach manewrów „Zapad 2009” broniono już samej Białorusi przed polskim atakiem. Jesienią rozpoczyna się zaś w FR restrukturyzacja armii, szczególnie sił powietrznych. Proces ten ma się wiązać m.in. z redukcją zatrudnienia w różnych bazach wojskowych, z wycofywaniem starego sprzętu i ze zmianami w strategii działania ruskiego wojska.

Do tych informacji dodajmy jeszcze tę, że w kwietniu 2010 (o czym pisałem niedawno (http://freeyourmind.salon24.pl...)) Ruscy urządzają także w wielu obwodach (w tym w wymienionych przez „raport MAK” jako te, które postawiono w stan pogotowia w związku z logistyczną i specjalistyczną „pomocą” dla Smoleńska) ćwiczenia wojsk wewnętrznych związane z sytuacją zaatakowania Białorusi przez NATO od strony Ukrainy. Dlaczego akurat z Ukrainy, skoro ta oficjalnie odrzuciła wstąpienie do NATO? Chyba dlatego, by wprost nie mówić znów o Polsce. Owe ćwiczenia wojsk wewnętrznych polegają m.in. na tym, że na lotnisku w Lipiecku przyjmowani są uchodźcy wojenni właśnie z Ukrainy (?), wśród których są w dodatku terroryści, z którymi to muszą toczyć bój brygady antyterrorystyczne wyposażone w przeszkolone do takiej walki ostre psy. (W kwietniu 2010 (dokładnie 7-go, a więc na parę dni przed wylotem polskiej delegacji) odbywają się też „strażackie manewry” na lotnisku Pułkowo w Sankt-Petersburgu, gdzie ćwiczone jest... gaszenie tupolewa 154 oraz sprawnaewakuacja pasażerów(http://centralaantykomunizmu.b...)) 9-go z kolei w obwodzie lipieckim przeprowadzane są manewry MCzS drużynami z 17 obwodów (http://www.lipetsktime.ru/news..., http://www.lipetsktime.ru/news...)1. Jeśli zbierzemy te wszystkie fakty w całość, to mamy obraz kompleksowych ruskich przygotowań do kontrakcji NATO na planowany przez Kreml atak na polską prezydencką delegację.

Oczywiście nikomu się nie śniło w 2009 r. to, że Kreml przygotowuje się do takiego ataku i takiej manifestacji siły (wprawdzie BBN pod kier. śp. A. Szczygły analizował sytuację, lecz do tak daleko idących wniosków przecież nie mógł dojść (www.bbn.gov.pl/download.php?s=...),); przypomnijmy sobie zresztą w tym kontekście wypowiedź śp. L. Kaczyńskiego w Tbilisi, gdy przestrzegał, iż za jakiś czas po ataku na Gruzję Rosja może zaatakować nasz kraj). Ale też chyba sami Ruscy nie byli do końca pewni, czy zamach terrorystyczny dokonany w biały dzień na wysokich urzędnikach państwowych i najwyższych rangą oficerach (natowskiego w końcu) wojska nie spotka się z jakimś natychmiastowym zbrojnym odwetem ze strony Paktu. Dlatego też przeprowadzali ćwiczenia „samoobronne” (jak to wielokrotnie uspokajająco podkreślali). Najprawdopodobniej jednak rozpoznanie kontrwywiadowcze, które od wielu lat FR prowadziła na terenie krajów NATO dostarczało Moskwie jasnych i jednoznacznych analiz, co do tego, iż Pakt - w przypadku zaatakowania Polski - nie będzie wszczynał militarnej kontroperacji. Atak tylko musiał być przeprowadzony z chirurgiczną precyzją, właśnie poprzez dekapitację (W. Suworow obrazowo określa tego rodzaju akcję zbrojną „atakiem na mózg” danego państwa).

Kremlowscy gracze, zaprawieni już w terroryzmie państwowym, zastosowali więc coś w rodzaju szacha i mata w kilku precyzyjnych, sprytnych ruchach. Czasami szachiści popisują się przed początkującymi zawodnikami (tj. takimi, którzy nie wiedzą, że należy przewidywać ruchy przeciwnika i zastanawiać się nad jego strategią), jak to można kogoś zamatować w paru posunięciach niedługo po rozpoczęciu gry, tak że żółtodziób nawet nie zdąży się zorientować, że partia została już rozegrana i w mgnieniu oka skończona. Moskwa zastosowała taki właśnie błyskawiczny manewr obezwładnienia przeciwnika i zmuszenia do poddania się. Co też się stało. Po ataku dokonanym 10 Kwietnia ciemniacy natychmiast złożyli hołd, podporządkowali Polskę ruskiej Federacji i uznali zwierzchność Kremla nad polskim terytorium, polską polityką i nawet polskimi obywatelami. Neopeerel w parę chwil zamienił się w ruską prowincję, na której obszarze roztoczona została ruska jurysdykcja, zaś ładu i porządku tej ruskiej prowincji zaczęli bezzwłocznie strzec politrucy, promoskiewscy pismacy ścigający się w aktach serwilizmu wobec Kremla i waleczni polscy omonowcy, dzielnie wywijający policyjnymi pałkami przed terroryzowaną ludnością cywilną. Szach-mat w kilku celnych posunięciach, po których nie można się już obronić, bo nie ma gry.

Jak taki Blitzkrieg był możliwy? Poprzez umieszczenie „teatru działań wojennych” na całkowicie kontrolowanym przez Moskwę obszarze. Gdyby ataku dokonano na terenie Polski, sytuacja byłaby zupełnie inna - nie tylko w kontekście geopolitycznym (agresja na terytorium państwa należącego do Paktu), ale przede wszystkim w kontekście polityczno-społecznym w wymiarze lokalnym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można by założyć, że sami Polacy stanęliby do obrony przed ruskimi sołdatami, a i część wojska (ta niechętna włączeniu polskich sił z powrotem do sowieckiej międzynarodowej struktury) mogłaby wszcząć zbrojny i zaciekły opór. Sytuacja więc mogłaby się nie tylko wymknąć spod kontroli, ale też zamienić w regularną, konwencjonalną wojnę, której przebieg i skutki trudno byłoby przewidzieć nawet kremlowskim geostrategom i jasnowidzom.

Ulokowanie „teatru działań” w obszarze ruskich obwodów kontrolowanych przez lotnictwo i inne militarno-bezpieczniackie siły FR zapewniało natomiast zachowanie kontroli nad przebiegiem operacji dekapitacji i ochronę działań terrorystycznych przed natowskim kontratakiem. W tym bowiem wypadku, gdyby NATO uderzyło, to jego dowódcy nie mogłoby już mówić o „obronie Polski”, gdyż doszłoby - skoro rzecz rozgrywała się na ruskim terytorium - do zaatakowania samej Rosji. Nie ma wątpliwości, że jako „zbrojną inwazję Zachodu na Matkę Rassiję” przedstawiłyby sytuację kremlowskie media. No i tym razem zachodni geostratedzy i jasnowidze mieliby problem z oszacowaniem przebiegu i skutków takich militarnych działań.

Ktoś, kto na Kremlu zaplanował więc ze szczegółami całą tę operację, a domyślamy się kto, wiemy wszak z historii współczesnej Rosji, kto stosuje terror państwowy do akcji wymierzonych w słabego i zwykle bezbronnego przeciwnika (terroryzm w Rosji to codzienność, można rzec; miesiąc przed atakiem na polską delegację były przecież dwa zamachy w moskiewskim metrze (http://www.osw.waw.pl/pl/publi...)) - użył zwyczajnej,terrorystycznej metody sprowadzającej się do paru bezwzględnych posunięć: porwanie/uprowadzenie, obezwładnienie i zamordowanie ofiary. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, było za późno. „Stało się”. Szach-mat. Po grze.

Atak został przeprowadzony w miejscu, do którego nie sposób było dotrzeć tym, którzy ewentualnie chcieliby stanąć w obronie uprowadzonych. Jednocześnie zastosowano wobec NATO manewr charakterystyczny dla bandytów. Jakiś młodociany przestępca dokonuje na oczach właściciela np. włamu do jego samochodu, a gdy pokrzywdzony chce złodziejowi sprawić łomot, ten wzywa kilkunastu bandziorów i pyta: „Będziesz się z nami wszystkimi bił? Chcesz poświęcić wszystko dla tego ukradzionego radia? Chcesz, byśmy się zajęli twoją żoną i dziećmi?” Dodajmy jeszcze (pozostając przy tej metaforze), że właściciel auta po prostu udał, iż się nic nie stało i nawet nie zadzwonił na policję (tak można zobrazować zachowanie gabinetu ciemniaków); ta zaś więc nawet nie została zobligowana do zainterweniowania. A potem już zaczął działać „czas”, który, prawda, jak mawiają mędrcy z Ministerstwa Prawdy, „leczy rany”, szczególnie gdy w tym leczeniu pomagają specjaliści-psychiatrzy z Czerskiej i intelektualnych okolic.

Kwietniowy neosowieckiBlitzkrieg był zresztą całkiem wymowną odpowiedzią na natowski briefing (po obserwacjach manewrów Ładoga i Zapad (http://www.twojaeuropa.pl/2368...)), kiedy to wprostśmiano się z ruskiej armii i jej możliwości militarnych. Przy okazji bowiem wymordowania tylu wysokich rangą przedstawicieli jednego z natowskich państw, pokazano całkiem sprawną organizację „kordonów osłaniających” tę zbrojną operację - no i nie ma co kryć:kompletną bezradność Paktu. Wydaje się niemożliwe, by służby wywiadowcze państw zachodnich nie monitorowały przebiegu operacji z 10 Kwietnia zwłaszcza w kontekście ostrzeżeń Interpolu (z 9 kwietnia 2010) dotyczących możliwego zamachu terrorystycznego na jakiś samolot unijny.

Niemożliwe też wydaje się, żeby nie widziały skierowania delegacji na zapasowe lotnisko i „akcji antyterrorystycznej”, a zarazem „działań powypadkowych” na Siewiernym w Smoleńsku. A mimo tej wiedzy nie doszło do żadnej kontrakcji, której mógł się obawiać Kreml. Sytuacja jednak z punktu widzenia Paktu musiała być zupełnie bezprecedensowa, no bo przecież władze nadwiślańskiej republiki wcale nie zwróciły się do NATO o pomoc w sytuacji tak ekstremalnej, tylko przyjęły... punkt widzenia ruskiego agresora, udając, że doszło do lotniczego wypadku. Wiadomo, wypadki chodzą po ludziach. „Stało się”.

Ruscy zresztą podeszli do całej terrorystycznej akcji niezwykle starannie, jak wspomniałem bowiem wyżej, przeprowadzali w wielu obwodach ćwiczenia „przeciwpożarowe” i „antyterrorystyczne” i gdzieś pośród nich „ukryli” tę „prawdziwą akcję” wymierzoną w polską delegację. Po drugie użyli niesamowitego wprost podstępu zmaskirowką na Siewiernym chronioną przez kordon wojska i bezpieki (mundurowi i czekiści pojawili się na miejscu o wiele szybciej od strażaków i medyków, tak jakby „czekali we mgle”) i zapewne tricku z manipulacją czasem (http://centralaantykomunizmu.b...).

Po trzecie mieli po swojej stronie promoskiewski gabinet ciemniaków i gajowego z jego zuchwałą świtą oraz media i ruskie, i mainstreamowe w Polsce (cały ten kordon zadbał, by słowo „zamach” nie przedarło się przez medialne zasieki, tylko by od razu zaczęto „analizować przyczyny lotniczego wypadku”). Czwarty kordon utworzyła ludzka indolencja oraz głupota (nie chcę na razie myśleć, że to było działanie celowe), inaczej bowiem nie można nazwać postępowania J. Bahra oraz J. Sasina na miejscu zdarzenia, którzy zwyczajnie stracili głowę i kompletnie nie wiedzieli, co się dzieje, pozostawiając właściwie wolną rękę Ruskom, a nie próbując jakoś zająć się zabezpieczeniem „miejsca wypadku” (http://centralaantykomunizmu.b...). Tu oczywiście czynną rolę odegrali też ciemniacy nie tylko nie zabiegając o pomoc NATO, ale uniemożliwiając natychmiastowy przylot do pracy ekspertom medycyny sądowej z Polski (http://centralaantykomunizmu.b...). Piąty kordon to już dezinformacja, propaganda i „śledztwo” nadzorowane przez Putina.

Wróćmy jednak do ruskich manewrów strażackich i antyterrorystycznych. Te manewry osłaniające prawdziwą zbrodnię były także w specyficzny sposób militarnie dodatkowo „osłaniane”. Wszystkie„ćwiczenia na lotniskach” odbywały się w nieodległym czasowo kontekście przygotowań do jubileuszowej i zaplanowanej z bombastycznym, międzynarodowym rozmachem, „majowej parady” na placu czerwonym w Moskwie - przygotowań, które z kolei wiązały się z manewrami w bazach wojskowych (jak 09-04-2010 na lotnisku Kubinka (http://pilot.strizhi.info/2010..., http://album.foto.ru/photos/50...), oraz przelotami wielu samolotów w różnych kierunkach (np. z Lipiecka pod Moskwę na poligon Ałabino2 (http://www.lipetsktime.ru/news...))), w różnych lotniczych szykach i różnych celach (np. transportowych) (nawiasem mówiąc, jak odkryła Amelka222 i opublikowała na swoim blogu (http://lamelka222.salon24.pl/2...) w okolicy tego poligonu 10 Kwietnia też się działy dziwne rzeczy).

Jeśli więc nawet jakaś eskorta w pewnym momencie w przedpołudniowych godzinach 10 Kwietnia przejmowała 2 polskie samoloty zmierzające na uroczystości katyńskie i skierowane na „zapasowe lotnisko” z powodu piekielnej mgły nad północnym, wojskowym lotniskiem w Smoleńsku - to nawet wśród widzących taką akcję zwykłych Rosjan nie musiało to budzić niczyich podejrzeń (na zasadzie: „Pewnie ćwiczą maładcy z Polakami do defilady”). Jeśli natomiast na tymże lotnisku miała miejsce „ewakuacja” pasażerów oraz „odbijanie zakładników z rąk terrorystów” - to mogło to być z kolei związane z „manewrami antyterrorystycznymi” przeprowadzanymi w wielu ruskich okręgach w związku ze wspomnianymi już ćwiczeniami wojsk wewnętrznych.

Istota ruskiej maskirowki polega na tym, że osoby, którym jest ona pokazywana, widzą co innego niż jest w rzeczywistości i nie widzą tego, co rzeczywiście zachodzi. Akcja terrorystyczna widziana jest jako ćwiczenia, co zresztą podnosi na duchu („dobrze, że chłopaki pracują nad formą, jesteśmy coraz bezpieczniejsi w kraju”), zaś udawana akcja ratownicza w zainscenizowanej, księżycowej scenerii „powypadkowej” (przedstawiana w mediach w postaci „wstrząsających zdjęć z miejsca zdarzenia lotniczego”) traktowana jest jako rzeczywiste działanie na miejscu autentycznej katastrofy. W ten zatem sposób kamuflaż chroni zbrodniarzy, a dezinformacja wiedzie obserwatorów na ruchome piaski błędnych, wzajemnie wykluczających się domysłów i spiętrzających się nieustannie wątpliwości. Nieprzypadkowo zresztą w teorii dezinformacji mówi się o tzw. intoksykacji. Dezy bowiem wpuszczane są do społecznego organizmu tak jak toksyny do jakiegoś biosystemu - jeśli ktoś zatruje sobie umysł dezami, to właściwie nie ma szans, by dojść do jakiegokolwiek sensownego rozwiązania sytuacji, o ile ktoś mu nie poda „surowicy prawdy”, że się tak wyrażę. Trucizna bowiem rozchodzi się po całym organizmie i stopniowo go paraliżuje. W rezultacie taki człowiek albo sam się „zwalnia z myślenia”, albo przyjmuje postawę zobojętnienia lub otępienia, i jest mu wszystko jedno „jak tam było”, dochodzi bowiem do przekonania, że i tak nie da się odkryć prawdy. Nie da się.

2.

Zejdźmy jednak teraz z tych wysokich rejestrów do ruskiej przestrzeni powietrznej i na ruską ziemię, i zajmijmy się paroma „fizycznymi szczegółami”, przeglądając ruski „raport” neosowieckiej, całkowicie podporządkowanej Kremlowi, instytucji zwanej „MAK”. Na s. 167 możemy przeczytać: „Należy dodać, że dowódca samolotu ił-76 wcześniej odbywał służbę wojskową w Smoleńsku i doskonale znał schemat lotniska, a także możliwości środków radiotechnicznych i świetlnych. Niemniej jednak, właśnie ze względu na warunki meteorologiczne dowódca podjął prawidłową decyzję oodejściu na lotnisko zapasowe”. W tymże „raporcie” podane jest, że chodzi o iła o n-rze bocznym 78817 (http://russianplanes.net/EN/re...), który, wedle oficjalnych danych, często stacjonuje w porcie Moskwa-Wnukowo, choć zapewne jest przypisany do bazy w Twerze. I nic zapewne nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że w Smoleńsku na Siewiernym stacjonuje całkiem sprawny ił-76 o n-rze bocznym 78845 (http://russianplanes.net/EN/ci...) oraz parę innych iłów, które „latają”, a nie tylko sterczą na stojankach i rdzewieją (http://russianplanes.net/EN/re..., http://russianplanes.net/EN/RE..., http://russianplanes.net/EN/RE...).

Czemu więc musiał aż z Tweru czy Moskwy przylatywać ów ił-76, skoro inne były pod bokiem? Ruscy tłumaczyli to w ten sposób, że miał on przetransportować sprzęt i dziesiątkiludzi do obsługi polskiej prezydenckiej delegacji, tak jakby w Smoleńsku nie można było znaleźć wielu mundurowych (widzieliśmy ich różne akcje na Siewiernym) oraz odpowiednich samochodów, które mogłyby taką obsługę z ruskiej strony zapewnić. Z drugiej zaś stronyKrasnokutski mówi o ile-76 per „nasz Frołow” (co może potwierdzać, że chodzi o bazę w Twerze, z którą ten wojskowy był związany - aktualnie pełniący służbę w Iwanowie (http://www.naszdziennik.pl/ind...))3. Ruscy więc jak zwykle łżą, ukrywając prawdziwe przeznaczenie iła, który wykonał lot z Moskwy i miał rzekomo (wedle raportu komisji Burdenki 2, s. 17) powrócić po nieudanych dwóch podejściach do lądowania, znowu do Moskwy.Tymczasem wedle stenogramów zapisów rozmów ruskich szympansów na wieży, ił ten kieruje się najpierw „na Biełyj”.

09:39:42 РП 8-17 выполняйте на Белый, занимайте 3900./8-17 wykonujcie na Biełyj, zajmujcie 3900.

(...)

09:39:49 Ил-76 На Белый 3900, 8-17-й./Na Biełyj 3900, 8-17-ty.

(tłum. blogerka MME-MZ - czasami z moimi poprawkami - przyp. F.Y.M.)

Po chwili zaś przez telefon Krasnokutski melduje:

09:40:03 Красн. Не знаю, пока не готов, в прогнозе его не было, вот за 20 минут все закрыло, сейчас Фролов, отправляем на запасной в Тверь его./Nie wiem, narazie nie [jestem] przygotowany, w prognozie tego nie było, w ciągu 20 minut wszystko przykryło, właśnie [jest] Frołow, wysyłamy go na zapasowe do Tweru.

A parę minut później ustalone zostaje (między „wieżą” a centralą) Wnukowo jako „zapasowe” dla iła (można sprawdzić w stenogramach). Na tym jednak wcale nie koniec, gdyż po następnych kilku minutach załoga iła znowu rozmawia z wieżą i ogłasza:

09:47:28 Ил-76 «Корсаж», 8-17, по указанию Москвы на Юхнов, пока 3900./ „Korsaż”, 8-17, z polecenia Moskwy na Juchnow, na razie 3900.

09:47:34 РП На Юхнов?/Na Juchnow?

09:47:35 Ил-76 На Юхнов, точно так, на Юхнов, 3900./Na Juchnow, tak jest, 3900.

09:47:38 РП Вас понял, курс Юхнов, 3900, работайте по направлению, удаление полсотни два, в азимуте 25. До связи./Zrozumiałem, kurs Juchnow, 3900, pracujcie na kierunku, odległość 52, w azymucie 25. Do zobaczenia.

09:47:46 Ил-76 Связь по направлению имею, до связи 8-17./Łącznośćna kierunku mam, do zobaczenia 8-17.

09:47:50 РП До связи./Do zobaczenia.

Dość szybko więc zmieniają się te „zapasowe” lotniska. Problem tylko w tym, że w Juchnowie, leżącym na wschód od Smoleńska, nie ma żadnego lotniczego portu, wygląda zatem na to, że w tym dialogu ukrywany jest docelowy punkt przelotu iła-76. Juchnow znajduje się w obwodzie kałuskim (sąsiadującym ze smoleńskim i briańskim) i jeśli już to lotnisko (i baza lotnicza) jest w samej Kałudze, nic więc nie stało na przeszkodzie, by tam skierować „Frołowa”. No chyba że nie chodzi także o Kaługę, lecz o jakieś ustronne bazy wojskowe - takie np. jak położona już w obwodzie smoleńskim Wiaźma (usytuowana najbliżej Juchnowa)4, Szatałowo czy Sieszcza5 (zaś hasło „na Juchnow” to tylko wojskowy kryptonim użyty w dialogu). Tylko co mieliby robić ludzie mający zabezpieczać delegację prezydencką i samochody do konwoju tejże delegacji - w leżącej na drodze do Briańska Sieszczy?

Nie prościej im jednak wrócić do Moskwy, skoro stamtąd niby cały transport przybył (tak przynajmniej mówi oficjalna ruska wersja)? Chyba że na pokładzie iła są inni ludzie i w innych celach aniżeli „reprezentacyjno-zabezpieczające”, czyli jest tam np. ekipa „antyterrorystów” z FSB (typu specnazowski, zaprawiony w bojach, „Wympieł”http://ru.wikipedia.org/wiki/Вымпел_(спецподразделение)6, którzy mają oczekiwać na przybycie polskiej prezydenckiej delegacji. Gdyby tak było, to znalezienie miejsca lądowania iła, byłoby zarazem odkryciem miejsca ataku na nią.

Przypomnijmy sobie jeszcze w tym kontekście taką wypowiedź Plusnina:

09:57:01 РП Вот когда, когда я ФСБшника принимал, такая же погода была (нрзб)./A kiedy, kiedy przyjmowałem FSB-iaka taka sama pogda była (niezr.)

Czy nie dotyczy ona iła-76 i jego „ładunku”?

3.

Zawiła historia iła-76 to zaledwie wierzchołek smoleńskiej góry lodowej. Nie wiemy (a mija rok od zamachu), ile dokładnie (i jakich) maszyn było w godzinach przedpołudniowych 10 Kwietnia nad Smoleńskiem. Jeżeli pominiemy „dziennikarskiego” jaka-40 i tę maszynę, która imitowała „katastrofalny przelot” (widzianą z okna przez moonwalkera S. Wiśniewskiego o godz. 8.38 polskiego czasu (http://centralaantykomunizmu.b...)), to prawdopodobnie były przynajmniej cztery: dwie, których załogi rozmawiają o „zrzucie” (http://centralaantykomunizmu.b...), wspomniany już ił-76 (78817) oraz „Transaero 331” lecący niby z Domodiedowa do Barcelony, ale bardzo interesujący się warunkami pogodowymi na wojskowym lotnisku w Smoleńsku.

Przypomnijmy sobie fragment rozmowy między szympansią wieżą a tymże „Transaero 331” (czas ruski):

10:10:11 331 «Корсаж» ответьте, Трансаэро 331./”Korsaż”, odpowiedzcie, Transaero 331.

10:10:16 РП «Корсаж» ответил./”Korsaż” odpowiedział.

10:10:18 331 Доброе утро, будьте любезны вашу фактическую погоду./Dzień dobry, bądźcie tak mili(podajcie - przyp. F.Y.M.)waszą aktualną pogodę.

10:10:22 РП Значит фактическая, туман, видимость порядка четырехсот, где-то не более четырехсот метров./Aktualna znaczy, mgła, widzialność rzędu 400, miejscami nie więcej niż 400.

10:10:31 331 А температура есть какая, давление./A jaka temperatura, ciśnienie.

10:10:33 РП Температура + 2, давление 7-45, а вы для польского борта работаете?/ Temperatura +2, ciśnienie 7-45, a wy dla polskiego samolotu pracujecie?

10:10:40 331 Да нет, мы просто пролетом, летим, нас Москва попросила./Nie, my przelotem, lecimy, nas Moskwa poprosiła.

10:10:45 РП Пока условий для приема нет, 3-3-1./Na razie warunków do przyjmowania nie ma, 3-3-1.

10:10:48 331 Хорошо, спасибо большое./Dobrze, wielkie dzięki.

10:10:55 331 А у вас прогноз какой есть вообще, нет?/A w ogóle to macie jakąś prognozę?

10:10:58 РП Прогноз тут в новом облике, блин, вообще не ожидали тумана, вот обещают где-то с час еще, что туман будет./Tu nowa prognoza, do bani, w ogóle nie spodziewali się mgły, a zapewniają, że gdzieś z godzinę jeszcze potrwa.

10:11:05 331 ну нам понятно, еще раз извините, спасибо./No rozumiemy, jeszcze raz przepraszamy, dziękuję.

Dialog ten wygląda z pozoru absurdalnie, a przynajmniej dziwacznie. Plusnin nie wie (lub udaje niewiedzącego), z kim rozmawia, a załoga, która się z nim porozumiewa, gra rolę „moskiewskiego posłańca”, tak jakby nie było stałej łączności między centralą w stolicy FR a wieżą ruskich szympansów i jakby ci z centrali musieli prosić inne statki powietrzne o „sprawdzenie sytuacji w Smoleńsku”. „Transaero 331” dokonuje tego swoistego rekonesansu, pamiętajmy,na niedługo przed wejściem polskiego tupolewa w ruską przestrzeń powietrzną.

Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że Plusnin, niejako szykując się już do tego, że może mieć wnet do czynienia z polską załogą, ten rekonesans „Transaero 331” traktuje jakby był związany z pojawieniem się delegacji z naszego kraju („dla polskiego samolotu pracujecie?”). Jaki jednak związek miałby mieć z polskim tupolewem jakiś samolot lecący z Moskwy do Barcelony? Gdy się uważniej przyjrzeć temu dialogowi, to można wywnioskować, iż Plusnin składa jakiś zakamuflowany meldunek: „Na razie warunków do przyjmowania nie ma, 3-3-1”. Ani „331” nie prosi przecież o zgodę na lądowanie, ani „331” nie dopytuje o przylot polskiego statku powietrznego, ani też nie „reprezentuje” polskiej delegacji, by dowiadywać się dla niej o „warunki meteo” na Siewiernym w Smoleńsku!

„Transaero 331” pojawia się też parę minut później (10:18 ruskiego czasu) w pobliżu punktu ASKIL, wymienia komunikaty z wieżą w Mińsku i na dobrą sprawę „mija się” w powietrzu z polskim tupolewem (oczywiście wedle załganych stenogramów CVR), który dolatuje do ASKIL7 niedługo potem, bo o 10:22 (gdyby te parametry czasowe były niezafałszowane, to rozmowa Prezydenta z bratem odbyłaby się jeszcze znad terytorium Białorusi). Czy więc w związku z tym niedawnym rekonesansem nad Siewiernym, „331” po prostu nie „monitoruje” także przelotu polskiej delegacji?

Samolotami pełniącymi w powietrzu funkcje koordynacyjno-kontrolne, ostrzegawcze i zarazem bojowe (w sensie np. wojny elektronicznej) są stacjonujące głównie w bazie Iwanowo (12 maszyn) iły typu A-50 (http://russianplanes.net/EN/ci...). Pisał o nich już pod koniec kwietnia 2010 r. „Nasz Dziennik”: „Iljuszyn-Berijew A-50 (ang. Beriev A-50, kod NATO - Mainstry) - jest rosyjskim odpowiednikiem amerykańskiego E-3 Sentry, czyli samolotem wczesnego ostrzegania i dowodzenia (AEW&C). A-50 powstał w zakładach Berijewa na bazie transportowego Ił-76MD. Mainstry to czterosilnikowy górnopłat i na pierwszy rzut oka w niczym nie różni się od protoplasty, czyli Iła-76.

Uwagę zwraca charakterystyczny talerz systemu Schnell-M produkcji firmy Vega, który składa się z następujących elementów: stacja radarowa, system obróbki danych, system zawoławczo-odezwowy i transmisji sygnałów, komputer cyfrowy, system identyfikacji IFF, łącza danych z myśliwcami, system szyfrowania, radiostacja wielopasmowa, systemy telemetrii, system rejestracji.

System Schnell-M może równocześnie śledzić 60 celów, w tym samym czasie naprowadzając nawet 12 myśliwców. Pozwala bezbłędnie nawigować i kontrolować lot w każdych warunkach atmosferycznych, o każdej porze dnia i nocy, w każdym zakątku świata.

A-50 nie jest bezbronnym olbrzymem, w razie ataku może wykorzystać elektroniczny system samoobrony przed kierowanymi rakietami przeciwlotniczymi (SAM i AAM). Całość pokładowych systemów jest odporna na działanie elektromagnetyczne.

Do obsługi samolotu Mainstry potrzeba nawet 16 osób (10 osób załogi AEW i 5-6 osób personelu lotniczego)” (http://www.naszdziennik.pl/ind...).

Czy „transaero 331” to nie był taki A-50 (http://russianplanes.net/EN/st...) „zarządzający” całą akcją przejęcia polskiej delegacji w ruskiej przestrzeni powietrznej i skierowania jej na „zapasowe lotnisko” (analogicznej jak ta ćwiczona na Pułkowie)? To kwestia wciąż do zbadania dla osób zajmujących się śledztwem smoleńskim, wydaje się jednak, że „operacja Smoleńsk” musiała być koordynowana w powietrzu choćby z tego prostego powodu, żeby Polacy(dysponując zapasem paliwa)zwyczajnie nie zawrócili i nie uciekli z pułapki. Strategię z dozorem radiolokacyjnym przeprowadzanym przez A-50 (i współpracą myśliwców Su-27 oraz Mig-31) Ruscy zastosowali choćby podczas pierwszej zbrojnej inwazji na Czeczenię8. Dodatkowe tropy przemawiające za tym, iż było wiele ośrodków kontaktowo-koordynacyjnych smoleńskiBlitzkrieg stanowią przeróżne pseudonimy (dotyczące jakichś „ciał nadrzędnych”): „Logika”, „Antena”, „Wieża” (wywoływana przez Plusnina o 9:54 (09:54:35РППервый «Вышке»./Pierwszy do „Wieży”)) oraz „Burzołom” („Buriełom”) wywoływany o 10:22 (10:22:17РП«Корсажу» ответьте, «Бурелом»./Odpowiedzcie “Korsażowi”, „Buriełom”[„Burzołom”]), a więc, jeśliby, powtarzam, wierzyć ruskim stenogramom CVR, w momencie wchodzenia polskiego tupolewa w ruską przestrzeń powietrzną, a na minutę przed nawiązaniem łączności między naszą załogą a „Korsażem”.

4.

Największy jednak problem badawczy sprawiają luki w ruskich materiałach. Te ostatnie, jak doskonale wiemy, nie tylko są załgane i zmanipulowane (kopie zapisów CVR są zmontowane z zapisów dwóch lotów tupolewa: z 9 kwietnia 2010 i z 10-go), ale też wybrakowane. I tak np. pewnych informacji nie ma, a pewne kwestie w dialogach po prostu „są zniknięte”, czego najlepszym dowodem jest ten fragment stenogramów z „wieży”, gdy Krasnokutski ucina sobie o 9:20 (ruskiego czasu) pogawędkę z Władimirem Sypką (dowódcą lotniczej bazy Migałowo w Twerze) i w pewnej chwili ten ostatni pyta:

09:21:03 Сыпко А что ты говоришь туман сел?/A co ty mówisz, że mgła usiadła?

A Krasnokutski, wedle stenogramów, odpowiada tak:

09:21:05 Красн. B 8.50 у него посадка вот сейчас видимость вот сейчас уже улучшается, но никто и Марченко вчера весь день говорил, никто туман не обещал и утром все нормально, вот сейчас в 9 часов раз и затянуло, видимость где-то 1200. Ну нормально он зашел. Я думаю, там оборудование у него, ну такой самолет. Ну в принципе нормально зашел, сработали хорошо. Я думал, честно говоря, на второй круг. Значит ну в принципе все, и я думаю в 10.30 сейчас температура пойдет, ну во всяком случае, хуже 1500 не должно быть./O8.50 lądowali(dosł. jego lądowanie o 8.50 - przyp. F.Y.M.), a teraz widoczność już się poprawia, ale nikt i Marczenko wczoraj cały dzień mówił, nikt nie zapowiadał mgły, i rano wszystko normalnie, a teraz o 9 naraz zakryło, widoczność gdzieś 1200. No normalnie wylądował. Myślę, on tam ma wyposażenie, no taki samolot. W zasadzie normalnie wylądował, spisaliśmy się dobrze. Ja szczerze mówiąc myślałem, ze odejdzie na drugi krąg. To w zasadzie wszystko, myślę, że o 10.30 teraz temperatura się podniesie, no, w każdym razie gorzej niż 1500 nie powinno być.

Abstrahując od tego, na ile ta odpowiedź jest faktycznie reakcją na powyższe pytanie (bo być może coś wycięto z rozmowy), to przecież, wedle oficjalnych danych, nikt tego dnia nie lądował na Siewiernym o 8.50! Co więcej, o 9.21, gdy Krasnokutski wypowiada te słowa, jest dopiero co (jeśli znów wierzyć stenogramom, oczywiście) po lądowaniu jaka-40 (9.15), a jeszcze nawet nie próbuje przyziemiać ił-76 (pierwsze podejście o 9.25, a drugie o 9.38). O co więc tu może chodzić? O wcześniejsze lądowanie innego samolotu niż dziennikarski jak-40 czy też o lądowanie jaka-40 właśnie o 8.50 (a zatem o późniejsze manipulacje w dokumentacji i stenogramach z czasem lądowania)? Przy tej pierwszej ewentualności nie mamy żadnych informacji o jaką maszynę mogłoby chodzić, przy drugiej zaś, czas podejść do lądowania iła-76 też by się przesunął o pół godziny wstecz, gdyż były one widziane przez dziennikarzy (oraz załogę jaka-40) niedługo po wyjściu z samolotu. A może Krasnokutski mówi o czyimś lądowaniu w jakimś innym miejscu?

W tym kontekście niemniej zastanawiający od poprzedniej wymiany zdań jest z kolei ten komunikat Sypki, ponieważ pojawia się on w momencie, gdy „wieża” rozmawia już z „Frołowem” (!):

09:21:38 Сыпко Так, хорошо смотри, вот этот что там выпускают, убирают. Фролов уходить не будет, уже пойдет сразу (нрзб) все заберет и будет уходить, да, он не будет сейчас перелетать./Tak, dobrze popatrz, to, że coś tam wypuszczają, zabierają(sprzątają, usuwają - przyp. F.Y.M.).Frołow odchodzić nie będzie, pójdzie już od razu (niezr.) wszystko zabierze i będzie odchodzić, tak, on nie będzie teraz przelatywać.

Zdaniem Zezorro (http://freeyourmind.salon24.pl...), słowo „ubirajut” ma tu bardzo specyficzne, wyjątkowe wprost znaczenie: „Nie muszę mieć racji, raczej bym nie chciał. Uważam, ze przeoczono to kluczowe zdanie. Ustalenia co do IŁa (frołow) są zupełnie nieistotne, faceci próbują się dogadać szyfrem, coś IŁ zrzuca, coś zabiera, gdzie ma przelecieć, ale nie lądować. Z tego nic nie wyciągniemy. Oni świadomie zaciemniają, wiedząc, że sprawa nie jest koszerna. W odróżnieniu do sytuacji z naszym samolotem. Wot etot szto tam wypuskajut. Chodzi o ustalenie, co z tym "polakiem" robimy, jak on się ma do naszych operacji z IŁem? Pada odpowiedź - ubirajut. Możliwe, że chodzi o przekazanie z białoruskiej kontroli lotów, która naszego "wypuszcza" (faktycznie wypuszcza ze swojej przestrzeni, to poprawny komunikat, dokładnie jak przy starcie), ale - niestety - ta kontrola go "sprząta". Dla mnie słowo ubirajut to jest absolutny odjazd. Nie można w kontroli lotów niczego sprzątać, można co najwyżej przekierować, wpuścić, posadzić, zabronić, ale nie sprzątać. Czasownik ubirat' w języku półświatka (i także omonu) oznacza sprzątnąć/załatwić. Nie da się tego komunikatu inaczej zrozumieć. Ten, który do nas leci, zostanie sprzątnięty.”

(podkr. F.Y.M., por. też inny komentarz Zezorro tu: http://freeyourmind.salon24.pl...).

A na wieży Sypko jeszcze mówi o innej ciekawej rzeczy:

09:21:55 Сыпко Николай Евгеньевич, давай вкратце обстановку доложу. Смотри, я 12 числа где-то, или в воскресенье, завтра, в 11, должен будут вечером уехать, 12 числа состоится конференция в Ашулуке, которую переносили./Nikołaju Jewgieniewiczu, ja jeszcze krótko o dalszych planach. Otóż ja 12-go albo w niedzielę jutro o 11 powinienem wieczorem wyjechać, 12-go jest konferencja w Aszułuku, którą przenosili.

Otóż Aszułuk to olbrzymi ruski poligon (http://8oapvo.su/training-grou...), na którym w kwietniu 2010 r. odbywają się wspólne wojenne manewry lotniczo-rakietowe z udziałem wojsk FR, Białorusi i Kazachstanu (http://www.vesti.ru/doc.html?i...) (http://beta.rian.ru/video/2010...), nazywane eufemistycznie „konferencją”. Czy to znowu jeszcze jeden z wątków wojennych przygotowań Kremla na kontrakcję NATO?

Jest jeszcze nieco dalej inny dziwny fragment dotyczący jakiegoś samolotu:

09:59:41 А Я не думал, я видел, что (нрзб) думал (нрзб) нормально (нрзб)./Ja nie myślałem, ja widziałem, że (niezr.) myślałem (niezr.) normalnie.

10:00:15 РП В тот раз он в Минск уходил на запасной, да? Сейчас бы в Минске сел (нрзб)./Tamtym razem on do Mińska odchodził na zapasowe, tak? Teraz by w Mińsku wylądował (niezr.).

(...)

10:02:53 РП Хорошо, что я его на привод не стал выводить, а ко второму сразу на посадку./Dobrze, że go na radiolatarnię nie zacząłem naprowadzać, a na drugi od razu do lądowania.

10:03:02 РП Вот с ним-то мы на***сь, пока его на запасной отправили (смех) как бы по-нормальному./No, z nim się najeb…śmy, zanim go na zapasowe nie odesłaliśmy (śmiech) jakby normalnie.

10:03:23 РП Уже снижались и(нрзб)./Już się zniżali i (niezr.)

Czy to jest tylko wspominanie jakiegoś incydentu, czy też na tle jakiegoś wspomnienia („tamtym razem”) ruskie szympansy mówią o czyimś niedawnym przylocie („teraz by w Mińsku lądował”)? Kto by lądował, skoro oficjalnie nikt się od godziny 9.40 (ruskiego czasu) w okolicy nie pojawił, zaś „TSO 331” pojawi się dopiero o godz. 10.10? Moonwalker Wiśniewski w swojej relacji sejmowej, gdy rozmowa schodzi na kwestię katastrofy „małego, wojskowego samolotu” (jeden ze świadków przywołanych w filmie „10.04.10” mówi o ruskim transportowym samolocie (http://www.youtube.com/watch?v... 10'52'')), napomyka o tym, że miał wrażenie, iżjakiś czas przed tą katastrofą było czyjeś lądowanie i odlot:

„Dopóty, dopóki nie dowiedziałem się, dostając sms-a od kogoś znajomego z Polski, że rozbił się prezydencki samolot, że Rosjanie dlatego się specjalnie nie kwapili (z pomocą, z akcją ratunkową - przyp. F.Y.M.), bo ja odnosiłem wrażenie, że to jest, owszem, polski nasz samolot, jak już później poznałem po znakach rozpoznawczych, że przyleciała sama załoga. Bo ten samolot, który niby wcześniej lądował, to właśnie był samolot prezydencki, oni sobie gdzieś polecieli, bo było słychać, że odlatują i wrócili na przykład, powiedzmy sobie, polecieli w jakiejś sprawie technicznej i wrócili. Wróciła tylko załoga na lotnisko, stąd nie za specjalnie na początku mnie nie zdziwiło, że nie ma właśnie ciał w dużej ilości…”

(http://www.youtube.com/watch?v..., od 0h57'38'' materiału)

Przypomnijmy sobie relacje świadków z 10 Kwietnia, którzy mówili o krążeniu nad lotniskiem samolotu (samolotów?) przez dwie godziny (http://www.wiadomosci24.pl/art...). Gdyby tego było mało, to w jednym z ruskich (kwietniowych 2010) doniesień medialnych (http://www.vesti.ru/doc.html?i...) jest wprost mowa o przyjęciu przez smoleńskie lotnisko wojskowe dwóch jaków-40: „Несмотря на туман, аэродром благополучно принимает два российских Як-40. А крупный Ил-76 все-таки уходит на запасной аэродром. Настает черед и польского Ту-154: люди слышали, но не видели из-за тумана, как он долго кружил в том районе, но не решился приземлиться./Pomimo mgły, lotnisko bezpiecznie przyjęło dwa rosyjskie jaki-40. Ił-76 odszedł z powodu mgły na zapasowe lotnisko. Potem przyszła kolej na polski TU-154. Ludzie słyszeli jak podchodzi do lądowania, ale nie widzieli go z powodu mgły” (tłum. Kazia) (http://freeyourmind.salon24.pl...).

Czy może zatem chodzić o manewr touch-and-go wykonany na smoleńskim Siewiernym przez „prezydenckiego jaka” pilotowanego przez śp. gen. Błasika? Jeśli oba samoloty delegacji prezydenckiej zostały po wkroczeniu w ruską przestrzeń powietrzną odcięte w pewnym momencie (np. przez ruski A-50) i od Polski, i od łączności między sobą, to taki lot rozpoznawczy na „docelowe” lotnisko w Smoleńsku miałby pełne uzasadnienie. Błasik mógł, krążąc, sprawdzać, czy (np. zgodnie z „uspokajającymi” zapowiedziami Rusków) nikt na lotnisku nie czeka na delegację (bo „oczekującym powiedziano, by udali się na zapasowe lotnisko” w rzeczywistości zaś została dokonana manipulacja z czasem lokalnym, tj. smoleński różnił się od moskiewskiego) i czy faktycznie warunki pogodowe uniemożliwiają bezpieczne podejście tupolewa do lądowania.

Wszystko oczywiście zależałoby od tego, czy, kiedy i jak załogi odkryłyby, że Ruscy przyszykowali śmiertelną pułapkę i że nie ma z niej właściwie żadnej ucieczki, gdyż Polacy nie mają jak zaalarmować odpowiednich instytucji w kraju, ani osób oczekujących w Smoleńsku lub Lesie Katyńskim - nie ma też jak uciec z ruskiej przestrzeni powietrznej, gdyż uniemożliwia to eskorta myśliwców (taka eskorta wydaje się całkiem racjonalnym rozwiązaniem z punktu widzenia zamachowców, skoro chce się sprowadzić delegację w jakieś dokładnie wyznaczone, odosobnione miejsce). Co gorsza, nawet gdyby jakoś udało się zaalarmować Polskę, to i tak taki alarm zostałby przez neopeerelowskie specłużby (współpracujące z zamachowcami w Rosji) „wykasowany”, „zniknięty”, jak monitoring i inne ważne dane z Okęcia z poranka 10 Kwietnia.

5.

W ten sposób dochodzimy do najtrudniejszej do zrekonstruowania części „smoleńskiej historii”: w jaki sposób zachowały się polskie załogi; gdzie i jak pokierowały samolotami, i czy w jakiś sposób pasażerowie byli w stanie przygotować się do ewentualnej obrony przed zamachowcami. Mamy tu, sądzę, dwa możliwe warianty rozwoju sytuacji: 1) w obu samolotach (już w powietrzu) jest wiadomo od pewnego momentu, że Ruscy coś szykują i może zrobić się niebezpiecznie, 2) atak terrorystyczny przeprowadzany jest po wylądowaniu delegacji na „zapasowym lotnisku” - z całkowitego zaskoczenia (przelot nie zawiera elementów niepokojących). Mało możliwy wydaje mi się taki wariant (3), w którym załogi i pasażerowie wiedzą od razu, że szykuje się terrorystyczny atak - wtedy bowiem załogi, jeśli uniemożliwiano by im swobodne manewrowanie (poprzez jakieś agresywne zachowania myśliwców), próbowałyby za wszelką cenę posadzić samoloty na takim terenie, gdzie znajdowałoby się wielu świadków potencjalnego ataku i gdzie można byłoby liczyć jeszcze na czyjąś pomoc.

Próbując (hipotetycznie) wczuć się w tamte realia, powinniśmy uwzględnić więc to, że delegacja prezydencka mogła nie domyślać się wcale, że szykuje się bezwzględny terrorystyczny atak. Nawet, jeśli działo się coś niepokojącego i nietypowego (np. pojawienie się ruskich myśliwców, takich jak podczas manewrów nad Pułkowem (http://centralaantykomunizmu.b...), to nie podejrzewam, by ktokolwiek z Polaków na pokładzie spodziewał się, do jakiego dramatycznego końca ta sytuacja zmierza. Możliwe, iż sądzili, że Ruscy nieco chcą utrudnić start z uroczystościami katyńskimi (lub też nadmiernie się rządzą w swojej zonie, manifestują swoją siłę bojową etc.), ale równie dobrze mogło być tak, że Ruscy przez cały czas „przekierowania” zachowali pozory całkowitej uległości i niezwykłej uprzejmości wobec uprowadzanej delegacji. Mogło być więc tak, że nie dawali oni prezydenckiej delegacji żadnych powodów do niepokoju (stąd też mogli np. pozwolić Błasikowi na lot rozpoznawczy jaka-40 nad Siewiernyj).

Poza tym działania musiały przebiegać (zgodnie ze strategią Blitzkriegu) błyskawicznie i poprzez fakty dokonane. Mniej więcej tak: Moskwa nawiązuje (po godz. 8.20 polskiego czasu? Koło 8.30?) łączność z polskimi załogami (lub tylko z samolotem, na którego pokładzie jest Prezydent9) i z powodów „oczywistych” („informujemy, że Siewiernyj w Smoleńsku nie nadaje się dziś do lądowania i proponujemy nieodległe lotnisko X - nie ma sensu robić nawet próbnego podejścia”) następuje „przekierowanie”. Przy okazji Moskale zapewniają, że delegacja oczekująca na lotnisku już została o wszystkim powiadomiona, kolumna samochodów tam pojechała, a nawet ił-76 z ruską „ochroną” właśnie tam został odesłany, tak więc „nic nie powinno zbytnio opóźnić uroczystości katyńskich”.

Jak sugerowałem wcześniej, niewykluczone zatem, że trop z iłem jest najważniejszym w całej „smoleńskiej historii” (jak wiemy zresztą, Ruscy absolutnie wykluczają jakiekolwiek badanie iła i jego załogi w związku ze zdarzeniami z 10 Kwietnia, uznając kwestię iła za niezwiązaną ze śledztwem ws. „wypadku polskiego tupolewa”), gdyż stojący (wraz z ruską kolumną) na jakimś lotnisku tenże ił (78817) i widziany z okien polskich samolotów mógł być „gwarantem”, że nie dzieje się nic szczególnego, czyli, że Ruscy faktycznie tylko zmienili docelowe lotnisko, ale wszystkie przygotowania do uroczystości ruszą bez większych zakłóceń.

Skoro w relacjach medialnych była na samym początku mowa o „prezydenckim jaku”, to myślę, że możemy przypuszczać, że najpierw wylądował i gdzieś odkołował jak-40 pilotowany przez Błasika, a następnie na „zapasowym lotnisku” przyziemił tu 154m. Niewykluczone, że wojskowym, którzy lecieli jakiem-40 pozwolono wysiąść i dopiero na płycie lotniska ich zatrzymano - do jaka bowiem ciężko byłoby się wedrzeć grupie ruskich „antyterrorystów” (w ten więc sposób maszyna mogła pozostać nieuszkodzona i być może nawet mogła wrócić do Polski). Atak na drugi samolot zaś został przeprowadzony zapewne w podobny sposób do tego, jaki widzieliśmy podczas manewrów na Pułkowie (http://centralaantykomunizmu.b...). Tylko bowiem uwięzienie pasażerów i załogi w samolocie pozwalało na sprawną akcję terrorystyczną np. z użyciem gazu usypiającego. Ściany tupolewa tłumiły wystrzały z broni borowców usiłujących odeprzeć atak, dla zaatakowanych członków polskiej delegacji nie istniała możliwość ucieczki i nie mieli oni większych szans na obronę.

P.S.

Gdyby udało się przywieźć i zbadać choćby fotele, które Ruscy przechowują wraz z wrakiem, to po ich analizie kryminalistycznej mogłoby wyjść na jaw, że nie pochodzą one z tupolewa, którym lecieli Polacy. Nie tylko obicia, materiały w środku etc. pochodziłyby zapewne z jakiejś ruskiej fabryki, ale i ślady krwi (o ile takowe byłyby w ogóle - osobiście wątpię, obejrzawszy mnóstwo zdjęć foteli z Siewiernego) nie należałyby do polskich ofiar tragedii.

Odpowiedz na opinię

Studzienka Badylaka (nv), pt., 23/09/2011 - 19:41Odpowiedz na opinię

Polska płonie

Naród wyjdzie na ulice i pogna POstkomune i wpływy Kremla za Ural!

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:41Odpowiedz na opinię

Trzeba być naiwniakiem do

Trzeba być naiwniakiem do kwadratu żeby uwierzyć Putinowi(KGB), MAKowi, rządowi Tuska i propagandowym mediom pokroju TVN i GW!

Odpowiedz na opinię

Michael (nv), pt., 23/09/2011 - 19:40Odpowiedz na opinię

to byl zamach na Panstwo Polskie

oraz sp Prezydenta Lecha Kaczynskiego a winni zajmuja wysokie stanowiska panstwowe i smieja sie bedac bezkarni ale to sie zmieni po wyborach i zostana ukarani

Odpowiedz na opinię

lelek (nv), pt., 23/09/2011 - 19:28Odpowiedz na opinię

Nareszcie wlasciwe posumowanie

Tym samym nie nalezy wpuszczas sie w maliny i dyskutowac czy skrzydlo scielo brzoze czy tez brzoza skrzydlo.

Zasadniczym pytaniem jest pytanie co ten samolot robil na wysokosci polowy pnia brzozy w tak duzej odleglosci od pasa startowego??

Odpowiedz na opinię

wlodek k (nv), pt., 23/09/2011 - 19:27Odpowiedz na opinię

I co robić z takimi ludźmi -

I co robić z takimi ludźmi - zacząć zarzynać jak wieprze? Przecież takiej oczywistej zdrady własnego narodu trudno szukać w współczesnym swiecie.

Odpowiedz na opinię

Gość (nv), pt., 23/09/2011 - 19:23Odpowiedz na opinię

1 2 następna › ostatnia »

Na ten temat

Boją się prawdy o katastrofie smoleńskiej

2011-09-23

68 przypadków smoleńskich

2011-09-23

Lech Kaczyński w służbie Najjaśniejszej RP

2011-09-23

Biegli zbadają wrak, a protokół spiszą Rosjanie

2011-09-23

Smoleńsk w cieniu WTC

2011-09-23

Moskwa: polscy prokuratorzy zakończyli pracę

2011-09-22

Kaczyński: Państwo polskie nie zdaje egzaminu

2011-09-21

Błędy w identyfikacji ofiar z 10 kwietnia

2011-09-21

więcej

Archiwum działu: Polska

A. Macierewicz i T. Kaczmarek we Włoszczowej

2011-09-23

Boją się prawdy o katastrofie smoleńskiej

2011-09-23

J. Kaczyński napisał książkę

2011-09-23

1 października - debata Fotygi z Nowakiem

2011-09-23

Podpalenie pod KPRM - nowe fragmenty listu

2011-09-23

68 przypadków smoleńskich

2011-09-23

O spocie „Codziennej” w Parlamencie Europejskim

2011-09-23

Lech Kaczyński w służbie Najjaśniejszej RP

2011-09-23

całe archiwum działu

Wydarzenia dnia

A. Macierewicz i T. Kaczmarek we Włoszczowej

2011-09-23

Boją się prawdy o katastrofie smoleńskiej

2011-09-23

J. Kaczyński napisał książkę

2011-09-23

Wiec przed litewskim parlamentem

2011-09-23

1 października - debata Fotygi z Nowakiem

2011-09-23

Podpalenie pod KPRM - nowe fragmenty listu

2011-09-23

68 przypadków smoleńskich

2011-09-23

O spocie „Codziennej” w Parlamencie Europejskim

2011-09-23

więcej

Redaktor naczelny:

Grzegorz Wierzchołowski

g.wierzcholowski(at)niezalezna.pl

Zastępca redaktora naczelnego:

Dorota Kania

Redaktorzy dyżurni:

Grzegorz Broński

Piotr Łuczuk

Olga Alehno

Marek Nowicki

Portal Niezalezna.pl

Wydawca: Słowo Niezależne Sp. z o.o.

Kontakt z redakcją: Piotr Łuczuk

p.luczuk(at)niezalezna.pl

Kontakt z Gazetą Polską Codziennie:

gpcodziennie(at)forumsa.pl

Gazeta Polska VOD: Jacek Sobala

telewizja(at)gazetapolska.tv

Niezależna TV: Cyntia Harasim

niezalezna.tv(at)gmail.com



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
M Balawejder publikacja id 2743 Nieznany
2743
2743
2743
2743
2743
2743
2743
2743
M Balawejder publikacja id 2743 Nieznany
Instrukcja obsługi Electrolux ERD 2743
2743

więcej podobnych podstron