Słownik „ Narkotyki ,”
absta - abstynencja, objawy głodu narkotycznego
acid [ang. acid - kwas] - LSD, silny narkotyk halucynogenny
afgan - haszysz z Afganistanu
amfa - amfetamina
amfetamina- środek, który daje wrażenie dużej siły i energii; zażywający nie może usiedzieć w jednym miejscu, jest gadatliwy, ma kłopoty ze snem. Gdy narkotyk przestaje działać, następuje spadek siły. Dłuższe zażywanie prowadzi do stanów lękowych, może wystąpić anemia, uszkodzenie naczyń krwionośnych i niewydolność serca. Regularne zażywanie często prowadzi do psychozy amfetaminowej. (choroba psychiczna)
aviomarin - pomimo tego, iż jest to lek to bardzo skuteczny na halunki, nawet na opakowaniu jest tak ładnie napisane "powoduje upośledzenie wzrokowe" :D spoko nie oślepniecie od tego, tylko zobaczycie trochę więcej. Ponoć 8-15 tabletek to haluny, z czego po 12 to już maksymalnie ostre. Wszyscy którzy brali mówili, że haluny są nieziemskie, jednak potem chce się spać. Można więc uznać aviomarin za narkotyk.
bakać - palić marihuane
bajzel - miejsce spotkań narkomanów
bania - stan pod wpływem narkotyków
baton - bardzo gruby blant
beka - stan po zapaleniu marihuany(uhahanie)
białe - amfetamina
białko - mafetamina
bieluń dziędzierzawa- bardzo niebezpieczna roślina roczna, spotykana w ogrodach i na polach jako chwast, silnie trująca, paraliżuje układ nerwowy, uszkadza układ oddechowy. Zatruciu ulegają najczęściej dzieci, które żują i połykają nasiona.
Bluba - fajka wodna
brown sugar [ang. brązowy cukier] - heroina do palenia
blanty [ang. blunts]- skręcone własnoręcznie "papierosy" o różnej zawartości procentowej marihuany,
bojtel - woreczek foliowy na narkotyk
brać - zażywać narkotyki
buchać - odurzać się inhalantami
budzio - butapren
cent - 1 centymetr sześcienny heroiny
Ciśnienie - chęć zapalenia trawki (często silna spowodowana zbyt częstym paleniem czyli uzależnieniem psychicznym)
crack (na bazie kokainy)- Gotowana kokaina zasadowa w formie grudek/kryształków nadająca sie jedynie do palenia. Bardzo silnie uzależnia psychicznie.
ciąg - być w ciągu - systematyczne, codzienne zażywanie środka narkotycznego nie w celu odczucia przyjemności, ale w celu NORMALNEGO funkcjonowania- odurzać się nałogowo, codziennie
cyknąć - wstrzyknąć sobie narkotyk, np. "kompot"
czysty - czysty narkotyk-narkotyk bez domieszek i substancji zwiększających masę lub objętość danego środka. ktoś czysty- osoba, ktora nie używa narkotyków.
ćpun - narkoman, osoba zażywająca regularnie jakieś narkotyk i uzależniona od niego.
drops - tabletka ekstazy
dropsiarz - osoba zarzucająca pigułki ekstazy
dmuchać - odurzać się inhalantami
diler - handlarz narkotyków
dziury - luki w pamięci
dżoint - [ang. joint] papieros z marihuaną
drag - [ang. drug] narkotyk
działka - porcja narkotyku
efka - Efedryna
erki - tabletki Relanium
ekstazy (MDMA)- środek o działaniu stymulująco- psychodelicznym. W Polsce występuje w formie tabletek. Efektem zażycia ekstazy jest euforia i pobudzenie, sympatia do wszystkich i wszystkiego, uczucie "lekkości" podczas wykonywania jakichkolwiek czynności, łatwość w nawiązywaniu kontaktów, uczucie "wieczności", wyostrzenie wszystkich zmysłów (szczególnie wzroku, słuchu, dotyku). Skutkiem ubocznym jest podwyższenie temperatury ciała, co w razie nie zachowania odpowiednich warunków bezpieczeństwa może skończyć się śmiercią na skutek przegrzania i odwodnienia organizmu.
faza bomba, jazda, odlot-efekt działania narkotyku
fazowac- dziwnie sie zachowywać po zażyciu narkotyku
feta - potoczna nazwa amfetaminy
flashback - nawrót kwasowej fazy w stanie trzeźwości
furac, fukac- wciągać narkotyki nosem
Futer, białko, proszek, speed- potoczne nazwy amfetaminy
gary - stać na garach - garnki, przybory do wytwarzania domowych opiatów - wytwarzać domowe opiaty
gandzia - [ang. ganja] marihuana
ganja farmer - osoba, która hoduje zioło
gibony - blanty
głód - być na głodzie - mieć objawy abstynencyjne
gras - [ang. grass] marihuana
grass-boy- nałogowy palacz marihuany
grzać - przyjmować dożylnie narkotyki, odurzać się, zażywać środki narkotykowe
grzybki halucynki (halucynogenne) [lac. psylocibe semilanceata, psylocibe cubensis] - Magiczne grzyby- Grzyby posiadajace wlasciwosci psychodeliczne. Wywoluja halucyjnacje i omamy. Grzybki były używane przez indian, twierdzili oni, że tylko niektóre substancje (takie jak grzybki) pozwalają dostrzec niewidoczne rzeczy dla oka.Jednym slowem sprowadzaja nasza swiadomosc na poziom transcendentalny. Substancja halucynogenna - psylocybina. Efekty podobne do efektow dzialania LSD jednak znacznie mniej nasilone. Halucynacje powodowane są zatruciem organizmu
Heleniarz - narkoman uzależniony od heroiny
hasz - haszysz
haszysz - TO NIE TO SAMO CO MARIHUANA, Sa rozne metody otrzymywania haszyszu. Jedna z nich jest zbieranie z czubków roślin żywicy, która pozniej jest formowana w "bloki". Haszysz zawiera o wiele więcej THC niz marihuana, ma większą gęstość i masę, dłużej sie pali.
heroina - nalezy do grupy opiatów, depresantów. Jest polsyntetyczna morfiny. Występuje w postaci proszku lub granulek. Działa uspakajająco i przeciwbólowo. Można ja palić, wdychać, wciągać, wcierać lub podawać dożylnie. Dobrze rozpuszcza sie w wodzie. Dłuższe zażywanie powoduje uzależnienie psychicznie i fizyczne.
haj (ang. high - faza, odurzenie)- być na haju - stan odurzenia- być odurzonym, być pod działaniem środka narkotycznego
hera, polska hera - środek narkotyczny (domowy opiat, "kompot")
herbata - heroina
hif - mieć hifa - wirus HIV - być nosicielem wirusa HIV
huana - marihuana
hukać - zażyć dożylnie środek narkotyczny
inhalanty- środki wziewne, np. klej, tri, różnego rodzaju gazy
jarać - palić marihuane
Kana - marihuana
kanał - - żyła -dać w kanał - podać dożylnie środek narkotyczny
kapa - stan pod wpływem narkotyków
ketamina- Infuzyjny narkotyk chirurgiczny w medycynie stosowany do wywoływania narkozy. Dilerzy zapiekają go w kuchenkach mikrofalowych, aż zamieni się w proszek, który można pokruszyć i wciągać. Ketaminę można również podawać domięśniowo. Przyśpiesza bicie serca i ma ogromny wpływ na percepcję upływu czasu - osoby zażywające mogą wejść w stan "wieczności" ; wszystkie wydarzenia, czynności i interakcje, teraźniejsze i przyszłe, trwają jednocześnie. Może spowodować duża zależność psychiczną.
kirać- ćpac wziewne(inhalanty)
kleić się - odurzać się inhalantami
kleje- wywołują niewielką euforię, a halucynacje są efektem niedotlenienia mózgu. Doświadczenia bardzo podobne do stanu upojenia alkoholowego- utrata równowagi i rozweselenie. Wdychane opary działają bezpośrednio na mózg, doprowadzając przy tym jednorazowo do zniszczenia kilkuset tysięcy komórek. Wąchacze często mają bóle i zawroty głowy, kłopoty z pamięcią, koncentracja i koordynacją ruchów. Wdychanie klejów i rozpuszczalników może skończyć się śmiercią wskutek uduszenia lub niewydolności serca.
kłuc sie podawać narkotyk dożylnie.
kłujka - igła
kokaina - środek pobudzający z grupy stymulantów, otrzymywany z liści koki. Wywołuje euforię, poczucie mocy i przez chwilę daje wrażenie ogromnej błyskotliwości. Może wywoływać agresywne zachowania. Działa destrukcyjnie na błony śluzowe. Dłuższe zażywanie kończy się psychozami. Wywołuje silne podniecenie seksualne
kojka - igła
kometa - wciągnięcie do gardła rozżażonej marihuany
kompot (polska heroina) - narkotyk prowadzący do senności, rozluźnienia mięśni, zaburzeń równowagi. dłuższe zażywanie powoduje uzależnienie psychiczne i fizyczne.
kop - pierwszy intensywny i niespodziewany moment w ktorym narkotyk zaczyna działać (przy podawaniu dożylnym)
kosmos - stan dobrego działania extasy
kostka-1 sztuka hashu
kwas - LSD
lufa - szklana fifka w ktorej palona jest marihuana i haszysz
LSD- narkotyk z grupy psychodelików, wywołuje halucynacje i omamy, faza po kwasie zwana jest podroza (tripem). LSD wyostrza wszystkie zmysły, przenosi naszą świadomość na poziom transcendentalny. Pozwala zobaczyć, usłyszeć i poczuć to czego na codzień nie jestesmy w stanie zobaczyc, usłyszeć, odczuć. Za częste używanie powoduje psychozy i zaburzenia na tle psychicznym, paranoje, depresje itd. Mówiac prościej będąc trzeźwym czujemy sie jakbyśmy byli na fazie :D
majka - morfina
makiwara - wywar ze słomy makowej barwy brunatnej (domowy opiat)
marihuana, haszysz (konopie indyjskie) - THC, związek psycho aktywny należący do grupy psychodelików. Wywołuje stan euforii, ogólne rozluźnienie, wesołkowatość, gadatliwość, może pobudzać apetyt. Po dłuższym paleniu występuje tzw. zespół amotywacyjny, czyli trudności w koncentracji i zapamiętywaniu
marycha, maryśka - marihuana
materiał- towar, narkotyk
matrix - fazzzzaaaa -
meskalina - substancja psychodeliczna otrzymywana z odpowiedniej odmiany katusow meksykańskich. o bardzo silnym działaniu halucynogennym, dużo większym niż lsd czy grzybki.
miał - rozdrobniona marihuana
mleczko - sok wypływający z makówki po nacięciu. Otrzymuje sie z niego opium.
naczesany - naćpany
naćpany - odurzony, pod działaniem narkotyku
nagrzany - odurzony, pod wplywem narkotyku
nakręcać się - robic sobie ochote na zazycie jakiegos narkotyku
nawalony - odurzony
odjazd - stan odurzenia, faza
odlot - to samo co odjazd: odurzenie, faza, jazda, bomba
opalanie lufy - opalanie lufy w celu puszczenia z dymem pewnej części niedopalonej marichuany albo haszyszu, który osadził sie na ściankach lufki
Outoforder - brak śliny wywołany przez amfetaminę
palenie - zielsko
papier - LSD
piguły - pigułki ekstazy
Pila - tabletka Extazy
pixy - slangowa nazwa tabletek extasy
plastelina - haszysz o miękkiej konsystencji
podróż - stan odurzenia po LSD, grzybach lub meskalinie
pogon za kropla- palenie brown sugar
polaryzacja - opalanie lufki:)
pompka - strzykawka
półka - pól grama marichuany
prąd/cola z prądem - amfetamina/cola z amfetaminą
proch- amfetamina, kokaina. środki, które można wciągać nosem :D
prochy - tabletki (najczesciej chodzi o psychotropy).
produkcja - wytwarzanie domowych opiatów
przedawkować - zażyć za dużą ilość narkotyku. Przedawkowanie powoduje niekorzystne zmiany w organizmie. W najgorszym wypadku prowadzi do śmierci
przekręcić się - umrzeć z powodu przedawkowania
przymulić się - zażyć dużą dawkę środków psychotropowych, które wywołują otępienie i przymulenie
przymulony - pod działaniem leków psychotropowych
psychotropy - leki psychotropowe
rąbnąć sobie - zażyć środek narkotyczny
rolki - tabletki Relanium
rozpuchol - rozpuszczalnik, środek wziewny
samarka- worek na materiał
siupa - potoczna nazwa amfetaminy
skręt, mieć skręty - papieros z marihuaną lub objawy głodu narkotycznego, którym towarzyszą ból i skurcze jamy brzusznej
skun (rodzaj marihuany) - zawiera bardzo dużo substancji smolistych, negatywnie wpływa na układ genetyczny i hormonalny, zaburza działanie układu nerwowego. Często (sam bardzo mocny) zasilany jest chemikaliami, co prowadzi do dużych uszkodzeń mózgu.
spid - amfetamina
sportowiec - narkoman "panujący" nad swoim nałogiem
steryd - wstrzykiwany dożylnie środek stymulujący wzrost mięśni
stuff - slangowa nazwa marihuany
Snifować - wciągać przez nos amfetaminę
szkot - tzw. wtórniak - przekazanie drugiej osobie dymu z zaciągnięcia się marihuaną (metodą usta-usta).
szuwaks, siuwaks, szuwax, siuwax - amfetamina (w niektórych kręgach słowem tym określa się marihuanę)
śnieg - kokaina - środek narkotyczny z liści koki
śmieszka - ziele
śnieżka - działka amfy
tableta - tabletka ekstazy
tabs- slangowa nazwa tabletek extasy
tabliczka-dość duża hurtowa ilość hashu
towar - środek narkotyczny
trampki- silne leki przeciwbólowe , tj. Tramal, Tramadol
trawa, trawka - marihuana
trip - stan odurzenia po niektórych środkach, np. LSD (ang. trip -podróż)
uhahany - spalony (zielskiem)
wąchać - odurzać się środkami wziewnymi
wiadro- przyrząd domowej roboty do palenia marihuany
władować się - uzależnić się, być w ciągu narkotycznym
włam - włamać się do apteki lub szpitala w celu zdobycia psychotropów lub leków w których skład wchodzą opiaty
worek,Torba - 1 gram marihuany (normalnie 6-9 kulek)
wtórniak - przekazanie do ust drugiej osoby (metoda usta<--->usta) dymu w czasie palenia marihuany.
x - slangowa nazwa tabletek extasy
zaćpany - odurzony
zaprawić się - odurzyć się, zażyć środek narkotyczny
ziomki - krople Inoziomcowca
zioło - ganja
ziele, święte ziele - marihuana
zielony - Gość palący marichuane albo haszysz
złoty strzał - świadome wstrzyknięcie sobie śmiertelnej ilości narkotyku
zrosty - zwyrodnieniowe zmiany żył występujące w miejscach podawania narkotyku
zupa - wywar ze słomy makowej, makiwara
zwała -zjazd (nieprzyjemne uczucie po ustąpieniu działania narkotyku
zwał - złe samopoczucie
żąchać - odurzać się środkami wziewnymi
żywica - żywica jonowymienna używana przy produkcji domowych opiatów
Wypowiedzi w Internecie różnych osób na temat spożywania narkotyków
Spowiedź Patinki
Przeczytałam na tej stronie jeden artykuł i to mną wstrząsnęło do tego stopnia, że zalogowałam się tutaj. Musze się przyznać, że chodziłam w 2003 roku z kolesiem, który ćpał - jak można się domyślić, skończyło się to szybciej, niż się zaczęło. Za jedno mu jednak chcę podziękować (o ile zaczniemy ze sobą gadać, w co wątpię…): że nigdy mi nawet na to świństwo nie dał popatrzeć...
Jednak w ferie 2004 po raz pierwszy wciągnęłam fetę. Chciałam spróbować... Ciekawość zakrólowała. Myślałam, że na tym się skończy. Wtedy też sięgnęłam po pierwszą pigułę. Miałam ją od kumpla, który diluje (znaliśmy się wcześniej niż zaczęłam brać). Było fajnie, ale tylko przez czas jej działania. Potem przyszedł brak sił... Pamiętam, że spałam u kumpeli po tej dyskotece i że kryłam się, jak tylko mogłam, bo nie chciałam jej zawieść i urazić. Po feriach był luz, bo nic nie wciągałam, zero piguł i nawet na imprezy nie chodziłam. Ale to były tylko pozory, bo fetę chciałam zastąpić trawą…
Tak mijał mi czas aż do wakacji. Potem było lato 2004 i wtedy się zaczęło. Miałam schowaną w chacie jedną pigułę. Przed dyskoteką pomyślałam: "Wezmę ją ze sobą. Przecież ja i tak nie ćpam, tak tylko chcę ją mieć ją przy sobie…" Okłamałam wtedy sama siebie. Byłam ze znajomymi, siedzieliśmy sobie w loży, a ja się wymknęłam się na chwilę do łazienki. Wtedy sobie o niej przypomniałam... I wzięłam... Potem jeszcze jedną… I kolejną...
Poznałam wtedy pewnego kolesia, z którym teraz jestem. Bawiliśmy się razem, aż impreza się skończyła. Pamiętam, że nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok... To było głupie uczucie, ale pomyślałam, że warto było. Moja kumpelka też wtedy sobie zarzuciła co nieco... Potem już nie było imprezy, na której byłabym czysta. Wmawiałam sobie, że nie jestem narkomanką (ale to mocne słowo…), ale jest się nim od pierwszego zażycia czegokolwiek... Mój chłopak skończył ćpać (a robił to już przeszło rok), a ja też doszłam do wniosku, że trzeba to zakończyć. Chciałam się od tego uwolnić, ale nie wiedziałam jak... Raz wzięłam tyle, że nie wiedziałam, gdzie jestem i co się ze mną dzieje... Na szczęście nie wylądowałam w szpitalu...
Po tym incydencie doszłam do wniosku, że to musiał być znak, że mam z tym skończyć. Ograniczyłam wypady na dyskoteki. Pierwsze parę wizyt na imprezach, kiedy byłam na czysto było dla mnie koszmarem, bo nie umiałam złapać rytmu. Ale jakoś mi się udało. Miałam kogoś, kto mi pomagał...
Teraz chodzę na dyskoteki (jak czas pozwoli), razem z moim facetem i muszę powiedzieć, że jest luz... Z tego miejsca przyznaję, że niemożliwe stało się możliwym. Skończyłam z tym… Tylko na jak długo…? Mam nadzieję, że na zawsze. Od tego można się uwolnić, tylko trzeba mieć obok siebie kogoś, kto nam pomoże. Ja aktualnie pomagam kumplowi, który chce skończyć, ale nie umie zacząć. Jestem dobrej myśli, bo żeby to rzucić, to najpierw trzeba tego chcieć...
ĆPANIE DOJRZEWANIE
Podstawówka była najspokojniejszym okresem dla mnie, jak i dla moich rodziców. Grzeczna dziewczynka, zero makijażu, śliczna buzia, dobre ocenki. Nie chciałam słyszeć o alkoholu, a kiedy ktoś palił, wychodziłam z tego pomieszczenia albo zwracałam uwagę. Cudowne dziecko… A moi koledzy w wieku 12-tu lat upijali się, chodzili na wagary… Ile razy odmawiałam to nie mam pojęcia…
Moją wielką zmianę zapoczątkowało lato 2001. Pojechałam na obóz i tam poznałam Pawła. Gdy obóz się skończył czułam żal. Bardzo tęskniłam, płakałam z tydzień, ale nie dłużej, bo…. poznałam Damiana. Chuligan, znany w moim mieście z powodu ćpania. Ukrywałam się ze związkiem z nim. Sama zaczęłam popalać marihuanę. W pierwszej klasie gimnazjum byłam juz uzależniona od fajek; marihuana i alkohol były używkami nieodłącznymi podczas sobotnich imprez. Moja wychowawczyni "dowiedziała się" ( konfidencja się szerzy..), że palę marihuanę i fajeczki. W tym czasie byłam lekko podłamana, bo mój związek z Damianem zakończył się wielką klapą. Zrobiła się wielka afera… Rodzice jakoś to przeżyli, chociaż widziałam wiele łez mojej mamy. Jakoś przestało mnie to ruszać…. Następny rok był jeszcze gorszy. Każda impreza wiązała się z tym, że ktoś musiał mnie wymacać, że muszę coś zaćpać, żeby się dobrze bawić. Moje przyjaciółki odciągały mnie od tego, ale jedna - za moim przykładem - zaczęła również ćpać.
Nie byłam w stanie zauważyć, jak zszargałam sobie opinię. Żaden chłopak nie chciał ode mnie uczucia, a tylko jednego… Ja nie byłam gotowa na seks, wiec rzucali mnie. Czułam się beznadziejnie. Postanowiłam coś z tym zrobić. I… wzięłam się do nauki. Wyszłam na 4,3 a później nawet 5. Postanowiłam rzucić zielone, tabsy i inne używki. Fajki paliłam nadal, bo to było mi najtrudniej rzucić. Chodziłam więc czysta, chociaż każdą imprezę zakraplałam kilkoma kielichami. Mój kumpel wkręcił się w towarzystwo dealerów, a ponieważ mi nie sprzedawali niczego poza zielonym, poprosiłam go o codzienną porcję białego. I tak zaczęła się moja głupia przygoda…
Początki były świetne. Robiłam przerwy tak, żeby było ok. Ale nie było ok… Po kilku miesiącach od pierwszego razu, nie mogłam się skupić na nauce, ciągle czegoś mi brakowało… Więc za każdym razem, gdy odczuwałam silną potrzebę tego „czegoś”, wychodziłam na fajkę. Byłam uradowana, gdy rodziców nie było w domu i mogłam palić siedząc w swoim pokoju. Znikałam na całe dnie z domu, po szkole nie wracałam, bo byłam zbyt zdenerwowana. Gdy ten okres troszeczkę mi przeszedł, wciągałam dalej…
Narkotyki robią z człowieka coś mało zdolnego do życia. Każda impreza musiała być dla mnie nietrzeźwa - nieważne czym, ale muszę być narypana… przynajmniej lekko.
Teraz wciągam, gdy mam ważny test albo gdy potrzeba mi energii. Mam łatwy dostęp, ale teraz chciałabym to zamknąć, zakończyć cały ten rozdział. Kończę gimnazjum i idę do liceum, tam się postaram, tam spróbuję. I mam nadzieję, że mi się uda. Moja opinia poprawia się, bo ukrywam to, że ćpam. Wprawdzie lekko, ale ćpam. Na imprezach już nie lecę do każdego… Mam mojego Pawła, który odwiedza mnie i pomaga mi i… bardzo go kocham…
DRAGI TO MOJE ŹYCIE
Mam 17 lat. Moja "zabawa" z narkotykami zaczęła się jakiś rok temu. Początkowo na imprezkach spotykałam się z amfą. Postanowiłam spróbować. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Byłam po prostu głupia. Amfetamina pomagała mi, lepiej się czułam, w szkole szło mi idealnie.
Potem chciałam czegoś więcej, niż tylko amfetaminy - spróbowałam ecstazy. Ten narkotyk silnie i bardzo szybko uzależnia, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Po krótkim czasie ecstaza również zaczęła mi nie wystarczać, więc sięgnęłam po inne narkotyki. Spróbowałam praktycznie każdego, aż w końcu dostałam heroinę. Ona uzależnia silniej, niż jakiekolwiek inne narkotyki. Biorąc heroinę, można łatwo zarazić się HIV lub AIDS - ja miałam szczęście, bo nie mam AIDS ani HIV.
Wiele razy chciałam przestać, skończyć z dragami, ale to nie takie łatwe, usta mówią "nie", a rozum "tak". Czasami nie wiedziałam kim jestem, biorąc tak wiele narkotyków, miałam częste zaburzenia świadomości. Zdarzało się, że nie pamiętałam, co robiłam poprzedniego dnia.
Co było ze szkołą? Nic, byłam w niej może dwa, trzy razy w tygodniu. Nikt nie zapytał mnie wprost, co się dzieje ze mną, z moim życiem. Nie mogłam myśleć o szacunku, bo sama nikogo nie szanowałam.
Dlaczego to robiłam? Dlaczego brałam narkotyki? Nie mam na konkretnego wyjaśnienia. Byłam głupia...
Po narkotykach widziałam świat w innym świetle, życie było piękne, cudowne. Ale dziś wiem, że to nic nie da, świat jest, był i nadal taki będzie, a narkotyki na niego nie wpłyną.
Czy dragi w czymś mi pomogły? Tak, pomogły mi zrozumieć, jak głupia byłam. Czy już nie biorę? Tak, nie biorę narkotyków. Jest mi ciężko, ale jakoś sobie radzę. Mam wielu przyjaciół, chłopaka i oni mi pomagają.
Mogę powiedzieć tylko, że ludzie młodzi, którzy myślą, że ich życie jest do dup...y i myślą, że po dragach zmieni się na lepsze, to... bez obrazy, ale, że tak powiem, to kompletni IDIOCI. Ja mogę powiedzieć, że moje życie jest do bani, bo narkotyki mi nic nie dały i nikomu nie pomogą. Taka jest prawda i taka będzie zawsze. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno bym tego nie zrobiła. Dziś uważam, że życie nie jest takie złe, na jakie wygląda. Mieszkam w swoim cudownym kraju - w Niemczech i jest dobrze. :-)
Gdyby ktoś chciał pogadać, to mój nr gg: 7395926. Lubię poznawać nowych ludzi :- )
TEN ŚMIECH MNIE BOLAŁ
To nie był pierwszy raz, kiedy "zajarałam macha". Towarzystwo na moim osiedlu by na to nie pozwoliło!
Zwykły dzień, wstaję rano, szykuję się do szkoły, stoję przed lustrem i... wiem, że ten dzień nie będzie taki zwykły, jak się wydaje!
Przystanek. Koleżanki, koledzy, szybka decyzja! WAJSY! Ale gdzie? Poszliśmy do X do domu, ja i Ania byłyśmy jedynymi dziewczynami. Anka miała już poważniejsze doświadczenia z narkotykami. Siedzimy, słuchamy muzyki. W pewnym momencie wpadliśmy na pomysł, żeby załatwić sobie sprzęt. 2 godziny niepewności czy będzie czy nie. Udało się! Każdy uśmiechnięty. Ja też, bo nie wiedziałam, co będzie później. A może nie chciałam wiedzieć?
Ja z Anką siedzimy na kanapie. Wreszcie dostałam fifkę w ręce. Mocne pociągnięcie, przytrzymanie, straszliwy kaszlak. Nawet się nie zorientowałam, a w pokoju był już fantastyczny klimat! Fantastyczny, ale nie dla mnie. Nie wiem, co się stało, ale zrobiło mi się niedobrze! Straszliwie niedobrze! Pobiegłam do kuchni. Czułam, że coś jest nie tak. Ale co? W głowie miałam okropne myśli - rodzice. Tak, rodzice - to była jedyna myśl, która wtedy do mnie docierała! Wiedziałam, że coś się ze mną stanie! Wiedziałam, że obudzę się w szpitalu albo że w ogóle się nie obudzę! Stojąc tak samotnie w kuchni, słyszałam głośne śmiechy innych! Od czasu do czasu wymawiali moje imię.
20 minut straszliwej męczarni psychicznej! Co będzie dalej? Czy ja przeżyje? Kręciło mi się w głowie. Kiedy patrzyłam w jedno miejsce - ODLATYWAŁAM! Oczy mi się same zamykały! Ale nie! Walczyłam z tym! Walczyłam naprawdę ciężko! Pojawił się X, spojrzał na mnie i powiedział: "Masakrycznie się zabiłaś". ŚMIECH. Ten śmiech mnie dobijał! On mnie BOLAŁ! Bolało mnie to, że oni mnie nie rozumieli, nie wiedzieli, co się dzieje w mojej głowie! Nie mogłam utrzymać równowagi!
Przyszła Anka. Oparłam się na jej ramieniu, a ona się tak straszliwie ŚMIAŁA! Już prawie nie mówiłam, paraliż totalny, nagle nogi mi się ugięły i... słyszałam tylko w oddali krzyk Anki: "Roxa!!! Roxana!!! Obudź się!"
Ja przecież nie spałam! Ja czułam, że teraz dopiero jest mi naprawdę dobrze, przez tą chwilę! Obudziłam się, jeszcze na ramieniu Anki. Obok mnie stali już inni. Próbowali zaprowadzić mnie do pokoju. Chodziłam po ścianach. Nie czułam nóg, rąk, bardzo bolała mnie głowa i strasznie chciało mi się spać. Położyli mnie na łóżku. Ja spojrzałam na sufit i... kolejne odgłosy z dali: "Roxa! Chłopaki, ona znowu mdleje!". Obudziłam się, byłam już w lepszej formie.
Miałam dwie rzeczywistości, które krążyły w mojej głowie na zmianę! Pierwsza: "Co się ze mną dzieje?!". Panika. Druga: "A niech się dzieje, co chce!". Te dwie rzeczywistości krążyły jednocześnie. Siedziałam tak 2 godziny i próbowałam opanować ten drugi świat. Wychodziłam na balkon, coraz lepiej się czułam.
Nie zapomnę tego przeraźliwego bólu, kiedy ja cierpiałam, a oni się ŚMIALI! Teraz wiem, że nie zależało im na zdrowiu drugiego człowieka! Zależało im tylko na kolejnym machu!
Chciałam ostrzec was wszystkich! Nie myślcie, że jeżeli już buchaliście, to wam się to nie przydarzy. Ja w ten okropny dzień paliłam ósmy raz. Nie byłam jedyną osobą, która odleciała!
Uważajcie!!! Ja wiem, że nie zatrzymam tego, co ma się stać, ale jeżeli już jesteście zdecydowani, że chcecie palić, to popalajcie z osobami, które zwrócą uwagę na niebezpieczeństwo!
Mówi się, że gandzia jest bezpieczna. Jest bezpieczna szczególnie dla 30% palących, którzy do tej pory mają uszczerbek na zdrowiu. 9 tygodni! Okropne 9 tygodni nie mogłam się pozbierać! Noc w noc powracał ten "buch", powracał ten dom, ta kuchnia. Dlaczego ja? Przecież było nas tam tylu. Dlaczego akurat ja?! Przekroczyłam granicę życia, wstąpiłam na teren śmierci!
UWAŻAJCIE!!!
BRAK NADZIEI
Tak to już jest i może to banalne, ale jak się zacznie, to nie można już skończyć...
Miałam 14 lat, jak zaczęłam się wkręcać, a teraz mam 18 i wcale nie mogę się wykręcić. A może nie chcę? Nie ma dnia, w którym czegoś nie kombinuję. Zresztą, mnie zawsze ciągnęło do złego i zawsze miałam nadzieję, że z tego wyrosnę, ale zaczynam ją tracić. W wieku 14 lat poznałam chłopaka (raczej faceta), miał 20 lat, długie włosy i chodził w glanach. Jak mi to imponowało... A że byłam już trochę wyrośnięta i zaczynałam słuchać metalu, to kupiłam sobie glany, na plecaku wymalowałam pentagram i się woziłam. Długo nie musiałam paradować przed nim, żeby zwrócić na siebie uwagę. I wtedy się zaczęło: późne powroty do domu, imprezy, towarzystwo... Mama myślała, że to normalne w moim wieku, w końcu były wakacje.
Zakochałam się w nim, imponował mi tym, że zawsze był uśmiechnięty i nie przejmował się jutrem. Z nim przeżyłam swój pierwszy raz - było cudownie i nigdy tego nie zapomnę. To on mnie wszystkiego nauczył: palić fajki, gandzie, pić alkohol, kłamać...Byłam z nim rok, nasz związek się rozpadł, bo nie podobało mu się moje zachowanie - wolałam najarać się trawy z koleżanką, niż iść do niego. Zerwał ze mną. Wtedy po raz pierwszy spróbowałam psyhotropów, nie wiedziałam po nich, czy śnię, czy to się dzieje naprawdę. Aż w końcu przegięłam. Straciłam przytomność na 2 dni. Na szczęście nie miałam płukania żołądka, ale to wystarczyło, żeby mnie odrzuciło od leków. Zaczęłam palić codziennie, a nawet parę razy dziennie trawę. Po pół roku miałam problemy ze sobą, nie mogłam się skupić na jednej rzeczy, a trawa mi się znudziła... Chciałam czegoś nowego i kolega podrzucił mi na dyskotece pigułę. Powiedział, że po tym zmieni się moje podejście do życia i nie będę miała zwały. No i rzeczywiście, nigdy wcześniej nie czułam się tak szczęśliwa, wszystko było wspaniałe, muzykę czułam całą sobą, każdy dźwięk był dla mnie przeżyciem, wszystko wydawało mi się takie piękne... I od tego się zaczęło, potem spróbowałam prochów i grzybów.
A w tej chwili moje dni są takie same. No, przesadzam, jeden tydzień chodzę pijana, a drugi naćpana - zauważyłam, że tak ostatnio robię. Mam dużo długów, wyglądam jak śmierć, przy wzroście 178cm ważę 58 kg, wypadają mi włosy, łamią się paznokcie, nie śpię czasami po 3 dni z rzędu i nierzadko muszę się kąpać po 4 razy na dzień, bo tak się pocę. Kiedyś miałam sesje. Jechałam na prochu 3 tygodnie, potem tydzień przerwy i od nowa... z moim kolegą wmawiamy sobie, że to nic złego, a jeśli nawet, to nie musimy tak żyć, tylko jesteśmy młodzi i musimy się wyszumieć. Boję się mojej przyszłości, ale ja już chyba taka będę. Wydaje mi się, że do tego dążyłam, żeby nie wstawać rano do pracy, mieć przykładne dzieci i dobrego męża, bo takie życie nie istnieje. Nie chciałam żadnych reguł, nakazów... chciałam wolności, lecz sama wpędziłam się do zagrody, z której nie widzę wyjścia...
KIEDYŚ PRZESTANĘ, ALE...
Z Eweliną przyjaźniłam się od przedszkola, Kaśka doszła na początku wakacji 2003, bo nasi starsi nas "połączyli", żebyśmy jechały razem na kolonię. Po powrocie z kolonii zaczęłyśmy się codziennie spotykać - Ewelina, Kaśka i ja. Codziennie było jakieś piwko, fajeczka, nasza trójka dopiero zaczynała, więc codziennie chodziłyśmy lekko pijane, ale podobało nam się to, było dobrze. W zimie bywałyśmy u mojego faceta w domu, ale skończyło się, zerwaliśmy, no więc przerzuciłyśmy się na "chatę". Poznałam tam skejtów i byłam nimi strasznie zafascynowana.
Nadeszła wiosna, Ewelina się zakochała, więc zostałyśmy z Kaśką "same". Skumałam się z jednym ze skejtów, że zajaram z nim 1-go maja. No i zajarałam. Było świetnie, coraz bardziej ciągnęło mnie do marihuany (Kaśka z Eweliną wiedziały i darły mordę, ale ja byłam zakochana w tym uczuciu, w tym towarzystwie, wszystko wydawało mi się piękne i nadal tak jest). Zafascynował mnie D. On mi wszystko pokazał, nauczył, staliśmy się nierozłączni - jak przyjaciele lub po prostu dwoje ludzi codziennie spizganych.
Na początku wakacji 2004 Kaśka zabakała ze mną. Teraz to ja stałam się nauczycielem. W krótkim czasie (1 lipca pojechałyśmy na kolonię, tą samą, wraz z Eweliną) wciągnęłam ją i jeszcze bardziej siebie. Minął tydzień na kolonii, chciało nam się zajarać, sort, który wzięłyśmy ze sobą skończył się, wiec jakoś wylukałam jednego kolesia i poszłyśmy z nim. Tak spotykałyśmy się z nim codziennie i jarałyśmy. Ewelina też zaczęła. Wróciłyśmy po pięknych 3 tygodniach. Znowu zaczęły się nasze mieszczańskie imprezy.
Mijały dni, każdy lepszy od drugiego. Zaczęła się szkoła, od groma nauki, wiec zaczęłam brać speeda, żeby nadążyć (głupie rozwiązanie). Kaśka się dowiedziała o tym i powiedziała, że też chce. Ewelina się przymknęła, bo wydzierałam się, kiedy prawiła mi morały. I tak już bierzemy jebane 3 miechy. Oczywiście robimy przerwy, ale i tak ciągnie się to zajebiście. Na andrzejkach wzięłam pixa. Jak to za pierwszym razem często bywa, nie kopnął mnie mocno, wiec zapiłam go wódką i dobrze się bawiłam. Teraz czeka mnie Sylwester, juz planuję LSD lub ecstazę.
Moje życie zmieniło się diametralnie od kiedy zaczęłam palić i pić. Nie wiem, co się dzieje, ale ciągnie mnie do coraz gorszych rzeczy... Nie piszę tego po to, by kogokolwiek umoralniać. Przeczytałam mnóstwo książek o narkomanach, dało mi do myślenia, ale to jest silniejsze. Piszę po to, byście mieli swoją granicę. Ja nie słuchałam nawet najlepszej przyjaciółki, wparowałam w to bagno i nie chcę niestety wyjść...
NASZE CODZIENNE PROBLEMY
Każdy nastolatek codziennie napotyka trudności i problemy. Stara się walczyć z nimi, lecz nie zawsze mu to wychodzi…
Problemy z narkotykami mają prawie wszyscy młodzi ludzie na całym świecie. Sięgają po narkotyki z bardzo różnych względów. Chcą przypodobać się kolegom, spróbować czegoś nowego albo uciec od problemów życia codziennego. Dorastająca młodzież myśli, że narkotyki to nic, co może im zaszkodzić. Biorąc różnego rodzaju środki odurzające czują się jakby znaleźli się w nowym, lepszym świecie. Te uczucia są krótkotrwałe, a młodzi ludzie chcą coraz więcej tego typu doznań. Przez to wciągają się w problem narkomani coraz bardziej. Narkotyki (marihuana, kokaina, heroina, itd.) prowadzą do degradacji psychicznej, osłabienia umysłowego i cielesnego. Hamują również rozwój emocjonalny, przez co narkomani nie umieją stawić czoła doczesnym problemom. Rozwój umysłowy narkomana po odbytym leczeniu jest zahamowany na etapie, w którym zaczął on brać narkotyki
Bardzo duże znaczenie na przyszłość młodzieży mają ich znajomi i środowisko, w jakim się wychowują. To koledzy, dom i relacje międzyludzkie tworzą w człowieku mniemanie o sobie i świecie. Ludzie zamknięci w sobie i nieśmiali są często dyskryminowani przez rówieśników. Mają z tego powodu kompleks niższości, przez co czują się niechciani i odepchnięci. Jeśli znasz takich ludzi spróbuj im pomóc, wyciągnij do nich pomocną dłoń, aby wiedzieli, że są ważni. Natomiast ludzie, którzy są otwarci na świat, mają poczucie humoru na pewno poradzą sobie w dorosłym życiu. Rodzice są dla każdego młodego człowieka wzorem do naśladowania. Jeśli w domu mieszkają rodzice, którzy nadużywają alkoholu ich potomstwo najprawdopodobniej również sięgnie po alkohol. Wstydzą się własnych rodziców gdyż nie są oni wymarzonymi przewodnikami po wielkim i nieznanym świecie. To uczucie jest jak najbardziej normalne. Taka młodzież i dzieci nie powinny ponosić odpowiedzialności za ich rodziców i nie powinny się za nich wstydzić
Szkoła ma bardzo duży wpływ na wychowanie młodych ludzi. To tam poznają różne ciekawe rzeczy o naszym świecie. Lecz nie zawsze młodzież wyraża szczere chęci do nauki. Przyczyną tego są często nauczyciele, którzy w nieciekawy sposób prowadzą lekcje. Ale nie zawsze możemy tak uważać. Często niechęć do nauki wynika z tego, że młodzież nie ma celu w życiu. Nie mają planów na przyszłość. Aby poprawić stopnie wystarczy włożyć w naukę trochę pasji i chęci. Trzeba się starać i pokazać wszystkim, że zależy nam na dobrych stopniach. Ale szkoła to nie tylko nauka. To tu poznajemy nowych znajomych. Uczymy się samodzielności. Większość młodych ludzi w szkole spotyka się z narkotykami i alkoholem. Nie pozwólmy manipulować sobą! Bądź mądrzejszy od innych, trzymaj się z dala od narkotyków, nikotyny i alkoholu!
PRZESTROGA
Właściwie to nie wiem, czemu piszę tego arta. Może dlatego, żeby inni nie popełnili tego samego błędu co ja? Nie wiem. Po prostu piszę. Nawet nie wiem od czego zacząć, pewnie najlepiej byłoby od początku, ale sama już nie wiem, gdzie w tej całej historii jest początek.
Długo zastanawiałam się nad tym, czy tu napisać. Przecież nawet gdybym błagała, to nikogo nie uchronię przed tym bagnem, którym są narkotyki, a wierzcie mi, tak bardzo bym chciała.
Zanim powiecie, że jestem głupia i znowu ktoś chce prawić wam morały, to przeczytajcie to do końca. Ta historia dotyczy mnie i jest prawdziwa.
Kiedyś wesoła, pogodna i ciesząca się życiem nastolatka. Teraz po prostu wrak człowieka. Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zaczęłam brać amfetaminę. W zasadzie to dużo już nie pamiętam. Wiem, że mój start zaczął się od ziela. Potem hasz, skun... normalka - prawie każdy tak zaczyna. Potem feta. Pokusa była silniejsza ode mnie i po prostu się stało. Gdybym mogła cofnąć czas...
Potem powoli zaczęło się robić coraz poważniej... Bo oczywiście na jednym razie się nie skończyło, był jeszcze drugi, trzeci, a potem były już całe maratony głupiego wciągania białego proszku, który na początku dawał tyle szczęścia. Byłam taka głupia... Myślałam, że mam nad tym kontrolę, że mogę przestać, kiedy tylko będę chciała. Ale to mnie pociągało... zawsze byłam uległa, chwila namowy i już po chwili byłam naśmigana. Byłam w świecie, gdzie wszystko jest super, patrzysz w lustro i po prostu podobasz się sobie. Masz w sobie tyle energii, że nie wiesz, co ze sobą zrobić. Ale to jest takie zgubne... Potem nie możesz już doczekać się następnej kreski.
To błędne koło. Wdupisz ripe, jest zajebiście, potem zjeb, w moim przypadku zwały były nie do wytrzymania. Zresztą... dalej są. Czujęsz, jak opuszczają cię siły. Moje nogi i ręce po dłuższym maratonie odmawiały posłuszeństwa. No i na zjeba oczywiście znowu krecha. Ciąg... taki niekończący się łańcuszek. Tak... jestem narkomanką, jebaną ćpunką, która przez własną głupotę zniszczył sobie życie. Mam świadomość tego, że jestem zerem. Że mój mózg wyniszczyły narkotyki.
Tak bardzo chciałabym cofnąć czas... wrócić do czasów, kiedy byłam czysta. Teraz jestem spalona na całej lini. Tak chciałabym się z tego wydostać, ale wiem, że sama nie dam rady. Wszyscy dawni przyjaciele do wdupiania kopnęli mnie w tyłek. Siedzę przed kompem, piszę to, a po policzkach ciekną mi łzy. Nie potrafię patrzeć na swoje ręce, pełne fioletowych plam, nie wytrzymuję schizów, nienawidzę swojego nierównomiernego oddechu...
A najbardziej nienawidzę siebie.
Wielu z was w to nie uwierzy. Trudno...
Pewnie będziecie gadać, że to niemożliwe - całkiem jak ja na początku...
Proszę, nie zmarnujcie sobie życia takim syfem, bo to najgorsze bagno, w które można się wdupić...
GŁUPIE? ZABAWNE?
To wydarzyło się dosyć dawno temu.... Minęło już pół roku od momentu, gdy data 16 stycznia stałaby się datą mojej śmierci. Teraz doskonale sobie to uświadamiam...
Był to kolejny dzień mojego szarego i monotonnego życia. Miałam za sobą trudny tydzień w szkole. Byłam szczęśliwa ze zbliżającego się weekendu. Kilka dni wcześniej moja kumpela zaproponowała, żeby w piątek iść na wino. Oczywiście potraktowałam to bardzo poważnie i z chęcia przyjęłam tą propozycję. To była, jak się później okazało, najgłupsza decyzja w moim krótkim życiu...
Był piątek 16 listopada 2004 roku. Po lekcjach wraz z moja kumpelą :/ i jej kolegą poszliśmy do mnie do domu. Szybko zjadłam obiad i pożegnałam moją mamę. Na wyjściu mama ostrzegała mnie, żebym nie zrobiła nic głupiego. Jakby coś przeczuwała....
Dotarliśmy do pobliskiego sklepu osiedlowego. Kumpela zakupiła upragniony towar... kilka win:/ . Pospiesznie wszyscy udaliśmy się do lasku. Było to niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Sama "ceremonia" wypicia była bardzo błaha... Po prostu otworzyliśmy wina i zaczęliśmy kolejkę... Pijąc to :/ na początku było mi tylko ciepło. Po pewnym czasie jednak zaczęło się:/. Wszyscy polożylismy się na ziemi i tak sobie leżeliśmy niczym się nie przejmując...
Na moją twarz padał drobny śnieg. Zaczęłam tracić świadomość... Od tego momentu w mojej pamięci są tylko urywki scen, w których jakby nie uczestniczyłam. Nawet nie wiem, jakim cudem dotarłam tam, gdzie mnie znaleziono. Widocznie gdzieś w środku czułam, że muszę iść, bo inaczej...:/
W każdym razie wyszłam z lasu i dotarłam na ścieżkę koło jeziora. Było już prawie ciemno. Przypomnę, że wszystko działo się w styczniu. Około godziny 17 małżeństwo, które akurat tego dnia wybrało się na spacer, mnie znalazło. Leżałam na uboczu drogi, prawie juz zasypana śniegiem...
Nie ominęli mnie, ale postanowili pomóc... Dziękuję im za to. Pomimo tego, że nie można się było ze mną dogadać, to jednak nie poddali się... Po pół godziny powiedziałam im, jak się nazywam. I wtedy zaczęło się na dobre. Znaleźli mój dom. Mój tata i ten Pan przynieśli mnie do domu. Byłam już sina i zimna... Ktoś wezwał pogotowie. Sanitariusze zabrali mnie do szpitala na oddział dziecięcy...
Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam tylko biały korytarz i to wystarczyło... Wiedziałam już, gdzie jestem.
Mój tata trzymał mnie za rękę... Kochany... Od razu posypała się z mojej strony lawina pytań. Była wtedy godzina 23. Przez te 8 godzin wydarzyło się tyle rzeczy, ktore na dobre zmieniły moje życie.
Diagnoza lekarza- jeszcze kilka minut i juz bym nie żyła... WSTRZĄS
Za mój pobyt w szpitalu zapłacili rodzice i to wcale niemałą sumę. Było mi głupio spojrzeć im w oczy.
Dużo o tym rozmawialiśmy. Po jakimś czasie przyszło wezwanie na komendę policji. Potem zaczęło się składanie zeznań, konfrontacje... To był trudny okres w moim życiu. Na twarzy mojej mamy widziałam wiele razy łzy... Potem był sąd... Dostałam tylko pouczenie, na szczęście... Długo trwało zanim zaczęłam normanie funkcjonować. Na wszystko patrzyłam przez pryzmat tego, jak bardzo skrzywdziłam rodziców. Najgorsze było to, że gdy tylko wróciłam, wiedziała już o tym postępku cała szkoła.
Dziś jestem nadal tu dzięki życzliwości ludzi, którzy nie przeszli obojętnie obok, tylko zatrzymali się i pomogli, a także dzięki opatrzności Boga, który nie pozwolił, abym odeszła... Nie chciał zadawać takiego bólu moim rodzicom...
Zdaję sobie sprawę, że otrzymałam ogromny dar, którego nie mogę zmarnować. Za dużo osób bym skrzywdziła...
Piszę to po to, żebyście zdali sobie sprawę, jak przez głupi postępek, niewinną chęć spróbowania, możecie stracić nie tylko zaufanie rodziców, pieniądze, dumę ale też ŻYCIE!!
Dlatego zanim coś zrobicie, pomyślcie o konsekwencjach...
NARKOTYKI -CZY DA SIĘ OD NICH UWOLNIĆ?
Wiele osób myśli, że gdy biorą stają wolni.
Wolni od wszystkiego. Od budy, od starych, od wszystkiego (może nie od nałogów). Ale czy to prawda?
Zastanówmy się. Niby czujesz się błogo, lecz to uczucie mija. Chcesz więcej, więcej czujesz, że nie możesz bez nich żyć. I tu popadasz w nałóg. Już nie możesz zawrócić. Nie potrafisz, a nawet nie chcesz. Wiesz, że nie ma sensu nawet próbować. Myślisz sobie - po co? przecież i tak mi się nie uda. Po za tym czego mam się trzymać?
I to właśnie jest poważnym błędem. Każdy może, albo chce spróbować. Ale choć to jeszcze nie pułapka, już się do niej zbliżasz.
Z tym trzeba ostrożnie. Jak z ogniem albo i bardziej. Ponieważ jeśli weźmiesz po raz trzeci - weźmiesz też po raz setny. Uważasz że to nic złego. Wezmę raz no, ok może drugi, ale więcej nie, no dobra trzeci, czwarty....
Pomyśl o Tym kimś, kogo może jeszcze nie poznałeś, o Tym Kimś, kto czeka na Ciebie, gdzieś tam, myśli... Pokocha.
Wiesz, mam dla Ciebie zadanie. Spisz swoje marzenia. Pragnienia. Na początku te najważniejsze. A teraz chwyć ołówek i skreśl, po kolei, te trzy pierwsze. Nigdy ich nie spełnisz. Nigdy.
Jestem 11-letnią gówniarą ale już coś o tym wiem.
Autor: irma
SAMOBÓJSTWO A NARKOTYK
Ten artykuł nie jest po to żeby na okrągło pisać "narkotyki i używki są beeeeeeee!", bo to nie ma najmniejszego sensu a cała młodzież ma tego serdecznie dosyć. Dlatego chce pokazać jak to wygląda od strony narkomana, i dlaczego wiele osób które biorą popełnia w końcu samobójstwo albo przedawkuje przez przypadek... Nirvana - znacie ten zespół? Mam nadzieje, że tak... Jego liderem był Kurt Cobain, człowiek o niezwykłym talencie. Dość wcześnie zaczął eksperymentować z marihuana... Później przyszła kolej na inne środki. Muzyk "upodobał" sobie szczególnie heroinę. Cierpiał na ogromne bóle żołądka, które wynikały z tego, że jakiś kręg naciskał mu na nerwy (ból nie do wyobrażenia) i twierdził, że właśnie hera pomaga mu odpocząć od tego bólu... Osiągnął wszystko, miał kasę, popularność, robił to co kochał, miał prawdziwych kumpli z zespołu, córkę i żonę które bardzo kochał... Według oficjalnej wersji w 5 kwietnia 1994 roku popełnił samobójstwo. Napisał, (chyba nie w "liście pożegnalnym", fani Nirvany wiedza o co chodzi) że woli aby jego córka nie miała ojca, niż miała ojca narkomana, że robi to właśnie dla swojej ukochanej córeczki, by nie musiała cierpieć przez swojego tatę... Najgorsze jest to, że heroina ma dość ciekawe właściwości. Na początku zażywasz ja po to aby czuć się super. Później nawet jak zwiększasz dawki nie czujesz się tak odlotowo. Bierzesz po to żeby nie czuć się okropnie... Cobain dobrze wiedział, że jest uzależniony i bardzo cierpiał z tego powodu. On chciał z tym skończyć, ale nie mógł... Nie potrafił... Napisał "wole szybko się wypalić niż znikać powoli". Wstrzyknął sobie duża dawkę tego co go naprawdę zabiło - heroiny - i strzelił sobie w głowę. No, ale ten artykuł miał być od "twojej" strony. Jedyna różnica miedzy tobą a wyżej wymienionym bohaterem będzie taka, że ty znikniesz szybciej niż będzie ci się to wydawało. Nawet nie będziesz miał kochającej żony i córeczki (większość odbiorców to nastolatki wiec raczej nie "dorobili" się jeszcze tego), nie będziesz miał wsparcia znikąd. Zginiesz jeszcze gorzej, albo zaśniesz snem wiecznym z przedawkowania, albo sam się zabijesz (być może nieświadomie - tak tak!!!), skacząc z 10 pietra bo chcesz polecieć (i to dosłownie). Niektóre narkotyki tak działają na człowieka że widzi dzięki i słyszy kolory, po prostu rzeczy których nie da się opisać. Ale to "zasłania" ci oczy, nie wiesz co wtedy robisz, to jest silniejsze od ciebie. Jak we śnie skoczysz z bloku i będziesz chciał polecieć... Ale to będzie rzeczywistość... Może się zdarzyć że będziesz się źle czuł, będziesz chciał poprawić sobie humor narkotykiem, a wtedy będziesz czuł się okropnie! Tak okropnie, przed oczami staną ci najbardziej realistyczne koszmary, nie będziesz mógł tego wytrzymać. Zabijesz się...
Autor: spy
Obecnie żyjemy w świecie pełnym brutalności. Codziennie spotykamy się z przemocą. A jak wiadomo - agresja rodzi agresję. We współczesnych czasach ludzie coraz mniej szanują się nawzajem. Coraz częściej przeklinamy, obgadujemy ludzi za ich plecami, niegrzecznie zwracamy się nie tylko do rówieśników, ale także do ludzi starszych, a nawet bierzemy udział w bijatykach. Bardzo mało jest ludzi, którzy zachowują się wobec innych miło, nigdy nie używają wulgaryzmów, po prostu - są porządni. Przejawem braku tolerancji w naszych czasach jest podział ludzi na „lepszych” i „gorszych”. Ten podział zupełnie nie ma sensu, a ludzi klasyfikujących ludzi w tak rasistowski sposób należy tępić.
Żyjemy w erze wynalazków, które pozwalają nam na załatwianie wszystkiego w szybkim tempie. Telefony komórkowe, Internet - to wszystko pozwala nam na natychmiastowe komunikowanie się z ludźmi, oddalonymi od nas nawet o wiele milionów kilometrów. Takie udogodnienie wpływa na nasze życie. Stajemy się coraz mniej cierpliwi, chcąc wszystko osiągać tak szybko, jak w przestrzeni wirtualnej. Powoli stajemy się coraz mniej wyrozumiali wobec innych ludzi, uważamy, że to my sami jesteśmy najmądrzejsi i najlepsi i sądzimy, że inni powinni brać przykład tylko z nas, a nie postępować według własnej myśli. Coraz częściej dyskusje zmieniają się w kłótnie, nie umiemy dojść do złotego środka, każdy stara się dowieść, że to właśnie on, a nie nikt inny, ma rację.
Przedstawiłam nasz świat jako obłudny, a ludzi zamieszkujących go, jako złych. Mimo wszystko wierzę, że współcześnie żyje równie dużo ludzi prawych, jak i tych nieporządnych. I sądzę, że to właśnie wiara w siebie i w innych ludzi doprowadzi nas do życia bez kłótni, sporów, wojen. Mimo, że nie istnieją ludzie idealni, wierzmy, że nasi przyjaciele, wrogowie, znajomi - oni wszyscy są doskonali. To naprawdę dodaje skrzydeł! I zmienia życie na lepsze, porządniejsze, bezgrzeszne.
DLA CIEBIE MOŻE PRZYJACIEL DLA MNIE WRÓG
Nie wiem czy pisząc tego arta nakłonię choć jedna osóbkę do tego, aby nigdy nie sięgnęła po papierosa... Wiem, że palenie papierosów w porównaniu do jarania trawy, jointów itp. to nic strasznego, ale według mnie, to jest po prostu zabijanie siebie i swoich bliskich. Nie tylko poprzez substancje smoliste, jakie znajdują się w tytoniu...
Mamy drugą połówkę siebie. W końcu znaleźliśmy ją, ale niestety- palimy papierosy... Cóż on, lub ona wcale nie są narażeni na jakiekolwiek choroby? Ty się nie przejmujesz tym ,że on/ona musi to wdychać. Dla ciebie to jest cos cudownego. Ten dymek, który przechodzi ci przez płuca.
Wstajesz rano, zamiast myśleć o jakiejś rzeczy godnej szacunku, ty myślisz o papierosach! Zapewne jest wiele młodzieży, która w dodatku ukrywa się przed rodzicami... Pomyśl, jaka jest z tego przyjemność, skoro ty szwendasz się gdzieś po lasach, jakiś zakamarkach po to, aby "puścić sobie dymka".
Druga rzecz- pomyśl ile możesz kasy stracić przez to. Papierosy wcale nie są tanie. Wszystkie swoje oszczędności będziesz wydawał/wydawała na to ochydstwo, które powoli, w sposób nie winny zacznie ci niszczyć życie... Będziesz rano wstawał i myślał o pierwszym papierosie. Kiedy będziesz ze swoją ukochaną osobą, będziesz myślał o papierosie. Kiedy będziesz wynosił śmieci, sprzątał, pomyślisz o papierosie... Chyba nie ma sytuacji dla palacza, w której nie myśli o papierosie. A jeśli rodzice cię złapią na paleniu-koniec z zaufaniem ze strony ich do ciebie... Zapomnij o tym, a przypomnij sobie wtedy dlaczego sięgnąłeś/sięgnęłaś po tego papierosa, który ci tak bardzo zmienił życie...
Teraz nie możesz spokojnie cieszyć się kasa jaką masz... Tylko od razu idzie ci na fajki... Nie możesz sobie kupić upragnionej rzeczy, tylko po prostu patrzysz, jak to wszystko idzie z dymem...
Wiem, że niektóre osóbki czytające ten art., myślą sobie, że pisała to idiotka. Ale skoro mnie za nią masz, to jesteś naprawdę dziwny, bo po prostu ja chcę cię nakłonić do tego abyś nie palił... Wiem coś o tym....OD PIĘCIU LAT TO JA NALEZE DO PAPIEROSA A NIE ON DO MNIE...TO ON JEST DLA MNIE BOGIEM A NIE JA DLA NIEGO... Staram się rzucać, ale to nie jest takie proste, jak się wydaje.
Autor: fafinka