to oznacza wojnę, Harry Potter Fanfiction !


TO OZNACZA WOJNĘ

Rozdział I
„Zaskakujące pocałunki”

- Przepraszam cię, Ginny. Nie mogę z tobą dłużej chodzić.

- Że co? - zapytała zdumiona rudowłosa.

- Słuchaj, ja cię naprawdę bardzo lubię, ale nie jestem na tyle do ciebie przywiązany, żeby stawić czoła twoim braciom. Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie, czym oni mi grozili? Ja chcę normalnej dziewczyny.

- Ale, Dean… - zaczęła Ginny.

Dean pokręcił głową.

- Przepraszam - mruknął, obrócił się na pięcie i uciekł.

Ginny oparła się o ścianę. Powiedzieć, że była zdziwiona, było niedomówieniem. Próbowała zanalizować stan swoich uczuć. Dean był dosyć przyzwoitym chłopakiem. Niezłym, jeśli chodzi o całowanie, dobrym w zakresie zwracania uwagi na nią i wszystkiego, co jej dotyczyło, ale nikim więcej.

Zdała sobie sprawę, że nie zdenerwowało jej to, że rzucił ją chłopak, który nie podjął się walki o nią. Rozgniewała się, gdy zdała sobie sprawę z tego, że ci władczy przygłupi, nazywający siebie braćmi, znowu wtrącili się w jej życie. Znowu.

Krzywda szybko przekształciła się w gniew, kiedy odzyskała władzę w nogach i skierowała się sztywnym krokiem do pokoju wspólnego Gryfonów. Pomieszczenie było prawie puste, gdy do niego weszła. Jako że była to sobota, większość mieszkańców wieży była na zewnątrz, zajmując się wieloma różnymi rzeczami. Tylko Ron i Hermiona siedzieli razem, udając, że się uczą.

- Co ty wiesz o Deanie Thomasie? - zapytała swojego brata, z wyrazem absolutnej niewinności na twarzy, Ginny.

- Co masz na myśli? - odpowiedział pytaniem na pytanie Ron, próbując udawać przebiegłego.

- Twój współlokator i mój chłopak. Nie rozmawiałbyś z nim o tym ostatnim, prawda? - kontynuowała wciąż zwodniczo słodkim głosem.

- Eeee… mogłem wspomnieć mu, że kilku twoich braci nie uważa za odpowiednie dla ciebie przebywanie z nim w zbyt ścisłych kontaktach - przyznał Ron.

Hermiona popatrzyła na rodzeństwo, a potem, okazując inteligencję, z której była słynna, wycofała się bardzo powoli, zostawiając ich samych.

- A kto dał ci prawo do decyzji czy on jest odpowiedni dla mnie, czy nie?

- Jestem twoim starszym bratem! To mi daje to prawo.

Gdy Ginny przysunęła się bliżej do swojego brata, a jej głos zmienił się w syk.

- Ty i ci idioci, nasi starsi bracia, sprawili, że właśnie straciłam naprawdę fajnego chłopaka. Obiecuję ci, że za to zapłacicie, zapłacicie i to w taki sposób, jakiego nigdy byście się nie spodziewali.

Ron przestraszył się, gdy zdał sobie sprawę z tego, jak blisko niego siedziała bardzo wściekła czarownica.

- Planowałam zrobić to pod koniec tego semestru, ale zmusiliście mnie do zmiany planów. Niedługo będę miała nowego chłopaka, mój ukochany braciszku. Będę znajdować schowki, aby się z nim namiętnie całować. Pozwolę mu nawet na to, by sprawdził, co mam pod tymi szatami, a ty nie będziesz mógł nic zrobić. To będzie jednak dopiero początek. Następnie my, to znaczy ja i mój nowy chłopak, zaczniemy mścić się na tobie, potem na bliźniakach, następnie na Percym, Charliem i w końcu na Billu. Każdy, podkreślam każdy z was, zapłaci za to, co zrobił.

Ginny nie krzyczała ani nie wrzeszczała, tylko spoglądała na Rona z ogniem w oczach.

- Nikt z tobą nie będzie chodził - odpowiedział zadowolony z siebie rudzielec. -Powiadomiłem wszystkich chłopaków, że jeżeli którykolwiek z nich ośmieli się chodzić z tobą, to pozna gniew twoich sześciu starszych braci. Ja może nie jestem taki onieśmielający, ale razem stanowimy siłę i wszyscy to zrozumieli.

Ginny popatrzyła swemu bratu głęboko w oczy i powoli się uśmiechnęła.

- Planowałam to od dawna, od tak dawna, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić.
**************************************************************************
Ron obserwował jak jego siostra powoli odchodzi i zaczyna się śmiać. W jakiś tajemniczy sposób ten złowieszczy śmiech spowodował, że poczuł dreszcze na plecach.

- Ron - powiedziała cicho Hermiona - kocham cię, ale właśnie popełniłeś największy błąd w swoim życiu.

Ron popatrzył na nią i uśmiechnął się.

- No co ty, ona jest tylko dziewczyną, co ona może, jedna przeciw nam sześciu. Zawsze my wygrywaliśmy jak byliśmy młodsi.

Wzruszył ramionami.

- Na razie jest nieźle wkurzona, ale przejdzie jej.

Hermiona pokręciła głową.

- Nie sądzę, Ron. Ale kiedy do tego dojdzie, nie zamierzam ciebie chronić.

Ron roześmiał się.

- Nie będę potrzebował żadnej ochrony.
**************************************************************************
Od: Ron
Do: Braci Weasleyów
Temat: Sukces

Cześć chłopaki!
Chciałem wam tylko powiedzieć, że dzisiejsza akcja zakończyła się całkowitym sukcesem. Cokolwiek Fred i George powiedzieli Deanowi, poskutkowało i nasza siostra znowu jest singlem.

Ron

***************************************************************************
Od: Charlie
Do: Bracia
Temat: Re: Sukces

Gratulacje, chłopaki. Czy ta wiadomość jest powszechnie znana?

C.
_____________________
Draconis dominium

***************************************************************************
Od: Gred
Do: Naszego kochającego rodzeństwa
Temat: Re[2]: Sukces

Cyt. Charliego:

Gratulacje, chłopaki. Czy ta wiadomość jest powszechnie znana?

No jasne, że jest. Nikt nie zbliży się do niej w żaden sposób. Jest bezpieczna.

Forge
______________________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już niedługo na Pokątnej

***************************************************************************
Od: Ginny
Do: Nory
Kopia do: Biuro taty
Temat: Idioci

Cześć Mamo, Tato!

No cóż, w końcu do tego doszło. Fred i George rozmawiali dziś z Deanem i skłonili go do zerwania ze mną. Wiem, powiedziałam, że poczekam do czasu, gdy skończę 16 lat, żeby wcielić to w życie, ale dzisiaj moi kochani braci przekroczyli granicę mojej cierpliwości.

Dowiedziałam się również, że Ron wystraszył też innych chłopców.

W rezultacie, Plan zacznie być wcielany w życie już teraz, ale nadal będzie mi potrzebny ten list, o który prosiłam.

Kocham was oboje -
Ginny
PS. Dostałam P z mojej pracy domowej z transmutacji.
***************************************************************************
Od: Mamy
Do: Mojej kochanej córeczki
Kopia do: Artura
Temat: Re: Idioci

Ginny!
Gratuluję dostania P. Oboje jesteśmy z ciebie dumni.

Jesteś pewna, że chcesz przez to przechodzić, kochanie? Wiem, że planowałaś to od lat, ale czy jesteś pewna, że to właściwy czas? I kogo będziesz miała do pomocy?

Całusy,
Mama
***************************************************************************
Od: Ginny
Do: Mamy
Kopia do: Taty
Temat: Re[2]: Idioci

Oczywiście, że jestem pewna.

I jak myślisz, kogo innego wybiorę?

Ginny
***************************************************************************
Od: Taty
Do: Ginny
Kopia do: Molly
Temat: Re: Re[2]: Idioci

Gin-Gin!

Napiszemy list, o który nas prosiłaś. Powodzenia i pamiętaj, żebyś nie była zbyt surowa dla chłopca - czego nie będzie wiedział, to go nie zaboli.

Tata
____________________________
Ministerstwo Magii rutynowo kontroluje zawartość wysyłanych i otrzymywanych MMaili w celu upewnienia się, co do ich zgodności z przepisami i polityką Ministerstwa. Pracownikom zakazuje się wysyłania czy przechowywania MMaili oraz załączników, które uznają powrót Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać lub obrażają dobre imię Korneliusza Knota. MMaile tego rodzaju, przysyłane lub wysyłane przez sieć Ministerstwa Magii, będą przechwycone i zatrzymane, a ich sprawca wykryty przez aurorów i skazany na dziesięć lat w Azkabanie. Ministerstwo Magii nie jest odpowiedzialne za jakiekolwiek zmiany, który się dokonały po wysłaniu tej wiadomości. Przedstawione opinie nie muszą się pokrywać z poglądami Ministerstwa Magii czy Ministra Korneliusza Knota. Ten MMail i jakiekolwiek dokumenty wraz z nim przesyłane są poufne i przeznaczone jedynie do wiadomości i użytku jednostki lub podmiotu lub istnienia, do którego są skierowane. Jeżeli nie jesteś zamierzonym adresatem tej wiadomości albo osobą odpowiedzialną za jej dostarczenie, nie możesz kopiować tego MMaila, wyjawiać jego treści czy używać w jakikolwiek inny sposób. Taka czynność będzie nielegalna i sprzeczna z prawem. Jeżeli otrzymałeś tego MMaila przez pomyłkę, powiadom o tym natychmiast nadawcę tej wiadomości.
***************************************************************************
Ginny uśmiechnęła się po otrzymaniu ostatniego MMaila. Dzięki temu, że miała rodziców po swojej stronie, potrzebna była jej teraz tylko jednej osoby do realizacji Planu. Problem polegał na tym, żeby go przekonać do pomocy. Do przeciwstawienia się połączonej sile sześciu dobrze zbudowanych i onieśmielających braci Weasleyów, potrzebny był ktoś specjalny - naprawdę wyjątkowy chłopak. W szkole była tylko jedna osoba, która miałaby odwagę, z odpowiednią motywacją, pomóc jej.

Udając pewną siebie, choć naprawdę tak się nie czuła, weszła na boisko quidditcha. Harry był tam, jak zawsze, gdy chciał się zrelaksować. Robił pętle i nurkował w dół, nie żeby poćwiczyć, lecz dla zabawy, by się odprężyć.

Z uśmiechem zadowolenia obserwowała go, pochylona na trybunie, pozwalając sobie na chwilę przyjemności.
***************************************************************************
Harry zamknął oczy; wiatr, który owiewał mu twarz i włosy, był dla niego synonimem wolności, jednym z najprzyjemniejszych stanów, jakie znał.

Otworzył oczy i powstrzymał się od uśmiechu, gdy zauważył rude włosy jedynej dziewczyny w rodzinie Weasleyów. Zatrzymał się i poleciał w dół, żeby się przywitać.

- Cześć, Ginny - uśmiechnął się do niej. Zawsze czuł się bardziej zrelaksowany, gdy trochę sobie polatał.

- Hej - uśmiechnęła się do niego, trochę smutno.

- Coś się stało? - zapytał w mgnieniu oka, zmieniając ton głosu na troskliwy. On i Ginny bardzo zbliżyli się do siebie, odkąd Ron i Hermiona zaczęli ze sobą chodzić. Ostatnio, już odruchowo zwracał się do niej, aby porozmawiać, zamiast do dwójki swoich przyjaciół. Dzięki temu, że chodziła z Deanem, był to bezpieczny wybór, wolny od jakichkolwiek dwuznaczności.

- Dean zerwał ze mną.

- O-och, Ginny - Harry zająknął się i przytulił ją - tak mi przykro.

- Nic się nie stało, nie mam do niego pretensji. To nie jego wina.

Popatrzył jej prosto w oczy szukając w nich czegoś, może żalu. W końcu zatrzymał się i uśmiechnął.

- Chodź, już czas na obiad.

- Już zjadłam - uśmiechnęła się. - Muszę wrócić i odrobić eliksiry.

- Dobra, Ginny.

Ponownie uśmiechnęła się, następnie przyciągnęła go do siebie i pocałowała tak mocno jak tylko mogła.

Po chwili oczywiste było, że ona miała więcej doświadczenia od niego, lecz nie wyglądało na to, żeby się tym przejęła. Na chwilę rozchyliła swoje usta, a po chwili dotknęła swoim językiem jego.

Harry zastygł w miejscu. To Ginny! - krzyczał jego umysł. - Nie myślisz tak o niej! Nie mógł jednak zaprzeczyć, że ten pocałunek był o wiele przyjemniejszy od tego z Cho czy tego, że usta Ginny miały słodki smak, który chciałby poznać lepiej.

Nagle, Ginny puściła go, posłała figlarny uśmiech i szybko odbiegła, zostawiając samego, bardzo zaskoczonego Harry'ego.

Prawie pięć minut zajęło mu odzyskanie kontroli nad swoim ciałem na tyle, żeby dojść do Wielkiej Sali na obiad.
***************************************************************************

Ginny biegła przez całą drogę do pokoju wspólnego, a potem prosto do swojego dormitorium. Gdy tylko upewniła się, że jest ono puste, zatrzasnęła drzwi i pisnęła:

- Pocałowałam Harry'ego Pottera!

Opadła na łóżko.

- Pocałowałam Harry'ego Pottera! Och, na pewno zrobię to jeszcze raz!
***************************************************************************
- Dobrze się czujesz, Harry? - zapytał Ron, siadając koło niego.

- C-co? - chłopak podskoczył.

- Dobrze się czujesz? - powtórzył Ron, patrząc na niego dziwnie.

- Och - wychrypiał Harry, starając się mówić normalnym głosem. - Tak, wszystko w porządku.

- Jesteś pewny?

Nie - pomyślał Harry - właśnie przeżyłem najlepszy pocałunek w moim życiu od twojej malutkiej siostrzyczki, która jakimś cudem tak głęboko zapadła mi w pamięć, że nie mogę przestać myśleć ani o niej, ani o pocałunku, który chętnie bym jeszcze raz powtórzył. Proszę, nie zabij mnie.

- Tak, po prostu nie spałem dobrze wczorajszej nocy - skłamał.

-W każdym razie - Ron kontynuował - Dobre wieści. Dean rzucił Ginny. Fred i George wytłumaczyli mu parę rzeczy dotyczących związków z dziewczynami. I tego, że Ginny nie jest jeszcze gotowa.

-Aha - powiedział cicho Harry.

- Czy ty naprawdę jesteś pewien, że wszystko w porządku? - spytał ponownie Ron

Od: Harry'ego
Do: Łapy
Kopia do: Lunatyka
Temat: Eeee… na pomoc?

Cześć panowie!
Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku. I, że nie wpadliście w żadne kłopoty.

Słuchajcie, potrzebuję rady. Dziewczyna, o której myślałem, że jest moim przyjacielem, przyszła dziś do mnie jak byłem na boisku quidditcha. Rozmawialiśmy normalnie, aż nagle pociągnęła mnie za szatę i zaczęła całować do nieprzytomności, po czym uciekła, zostawiając mnie w stanie oszołomienia.

Co, do diabła, mam teraz zrobić?

H.
***************************************************************************
Od: Wąchacza
Do: Zachwycającego wilkołaka
Temat: chlip

Popatrz, nasz mały Harry, taki już duży i ścigany przez dziewczyny.

Rany kota, mnie nikt nie całował do pasji tak po prostu, jak byłem w szkole. Normalnie, to zajmowało jeden tydzień, zanim przeszliśmy na ten etap.

S.
***************************************************************************
Od: Profesora R. J. Lupina
Do: Zatwardziałego Grzesznika
Temat: Re: chlip

Siad, piesku! Niedobry piesek. Gdzie twój kijek do zabawy? Aport!

Chociaż rozumiem twój punkt widzenia, rozumiem też powody takiego zachowania. Harry ma włosy swojego ojca - ile razy słyszeliśmy dziewczyny szepczące po kątach o tym, jak marzą żeby ich dotknąć? Poza tym, ma oczy Lily, a my wszyscy przecież je uwielbialiśmy.

Jakieś pomysły, co możemy mu powiedzieć?

Lunatyk
***************************************************************************
Od: Uciekłem z Azkabanu
Do: Zdrajcy
Temat: Re: Re: chlip

Mam swój kijek i nie musisz nim rzucać, dziękuję bardzo!

Możesz dać mu jakąś pełną rozwagi i pomocy radę, ode mnie dodaj…

Harry, ty mały diable - twój ojciec chrzestny jest z ciebie dumny. Następnym razem POCAŁUJ JĄ (w) TY(ł) TEŻ!

S.
***************************************************************************
Od: Ostatnich prawdziwych Huncwotów
Do: Chłopca, Który Został Pocałowany
Kopia do: Wyliniałego kundla, który unika całowania
Temat: Re: Eeee… na pomoc?

Drogi Harry!

Ja i Łapa mamy się dobrze. Jesteśmy obecnie w ukryciu ze względu na interesy Zakonu. Nie martw się, żaden z nas nie planuje wpaść w tarapaty.

Nie widzę problemu w takim zachowaniu. Podejrzewam, że lubisz tą dziewczynę. Kim ona jest?

Jeśli jednak nie, to wytłumacz jej delikatnie, że chcesz być tylko przyjaciółmi. W innym wypadku, na twoim miejscu, pocałowałbym ją też i zobaczył, co się stanie.

Syriusz dodaje: Harry, ty mały diable - twój ojciec chrzestny jest z ciebie dumny. Następnym razem POCAŁUJ JĄ (w) TY(ł) TEŻ!


Wilkołak i zawszony kundel
***************************************************************************
Od: Oszołomiony i zakłopotany
Do: Niepomagających głupoli
Temat: Jest coraz gorzej.

ONA ZNOWU TO ZROBIŁA!

Wychodziłem z eliksirów - Snape kazał mi zostać po lekcjach, żeby dać mi jakąś napuszoną tyradę - a ona mnie pociągnęła, popchnęła na ścianę, i pocałowała znowu, zostawiając mnie w stanie godnym pożałowania (opierałem się o ścianę, siedząc w stanie głębokiego szoku na podłodze).

Ron, który wrócił, żeby mnie znaleźć i teraz uważa, że Malfoy rzucił na mnie urok!

H.
***************************************************************************
Od: Miłosnego Lekarza
Do: Pacjenta
Temat: Re: Jest coraz gorzej.

Harry, pocałowałeś ją tym razem?

I dlaczego nie powiedziałeś Ronowi? Jestem pewny, że zaoferowałby ci swoją pomoc i wsparcie.

Łapa
***************************************************************************
Od: Zirytowanego
Do: Dlaczego poprosiłem was, do licha, o pomoc?
Temat: Re[2]: Jest coraz gorzej.

Nie miałem czasu, żeby ją pocałować.

A jeśli chodzi o Rona…

TO JEGO CHOLERNA SIOSTRA!

H.
***************************************************************************
Od: Twój ulubiony ojciec chrzestny
Do: Chłopca, Który Nie Będzie Żył Zbyt Długo
Kopia Do: Innego faceta
Temat: Re: Re[2]: Jest coraz gorzej.

Harry, nie ma potrzeby, żeby krzyczeć.

Och mój kochany chłopcze, masz problemy. Sześć starszych problemów - i rudowłosą, która chce cię złapać, odkąd skończyła jedenaście lat.

Mogę dostać twoją miotłę, jeśli nie wyżyjesz?

Łapa
***************************************************************************
Od: Inny najlepszy przyjaciel Jamesa
Do: Idioty
Temat: Harry

Łapo, CZYŚ TY OSZALAŁ?

Żartować o śmierci do Harry'ego Jestem-pierwszy-na-liście-Voldemorta-żywych-do-odstrzału Pottera?

Lunatyk
***************************************************************************
Od: Tego przystojnego
Do: Tego idioty
Temat: Re: Harry

Nie ma potrzeby krzyczeć.

I tak, jestem całkiem normalny. Myślę, że nadszedł czas, żeby Harry zaczął mieć problemy normalnego nastolatka. Może dzięki temu będzie na tyle zajęty, aby nie martwić się o pewną znaną nam przepowiednię.

Ł.
______________________
hau hau
***************************************************************************
Od: Zszokowanego i zdumionego
Do: Łapy
Temat: Re: Re: Harry

Łapo, czy wszystko w porządku? Nie zauważyłeś u siebie żadnych śladów utraty zmysłów?

To było prawie głębokie!

I myślę, że masz rację.

Lunatyk
***************************************************************************
- Harry - powiedziała Hermiona, podchodząc do niego. - Co się dzieje?

- Co masz na myśli? - zapytał Harry, rozglądając się wokół.

- Ronowi mogłeś wmówić, że nic się nie stało, ale ja widzę, że coś cię dręczy. Nigdzie nie siedzisz spokojnie, wyglądasz tak, jakby Voldemort ukrywał się w kącie, gotowy skoczyć na ciebie.

- Nie wiem, o czym mówisz - odpowiedział Harry, obserwując kąt.

- Nawet teraz to robisz - stwierdziła Hermiona.

- Przepraszam, Miona - powiedziała Ginny, pojawiając się nagle obok niej. Przepchnęła się koło Gryfonki, przyciągnęła Harry'ego do siebie, pocałowała, a następnie zniknęła tak niespodziewanie, jak się pojawiła. Harry, kolejny raz, był zmuszony użyć ściany, żeby się utrzymać na nogach.

- Rozumiem - mruknęła Hermiona. - Od jak dawna to trwa?

- Dwa dni - jęknął Harry. - Pojawia się po prostu znikąd, przyciąga mnie do siebie, całuje i zostawia w stanie rozkładu.

- Ach - powiedziała cicho Hermiona. - I ty nie masz pojęcia, kiedy to znowu zrobi?

- Nie o to chodzi! Ona jest wszędzie, podkrada się do mnie, prześladuje! Bezpiecznie to ja się tylko czuję we własnym dormitorium, a nie mogę przebywać tam przez cały dzień. Zaczynam mieć jakąś nerwicę przez nią! O, cholera i na dodatek, właśnie spóźniłem się na trening quidditch. - Odwrócił się i pobiegł pędem na trening.

Hermiona Granger, perfekt prefekt jak ją nazywano, zebrała się w sobie. Wolnym krokiem poszła do swojego dormitorium. Ostrożnie położyła się na łóżku i zasłoniła zasłony wokół swojego łóżka. Przycisnęła poduszkę do twarzy i wreszcie wybuchnęła histerycznym śmiechem, który od tak długiego czasu tłumiła w sobie. Łzy poleciały jej po twarzy, bo śmiała się tak mocno, jak nigdy w życiu. Wreszcie usiadła i odsłoniła zasłony.

- Dobrze się bawiłaś? - spytała szeroko uśmiechnięta Ginny.

Hermiona przytaknęła.

- Jestem pod wrażeniem, Gin. Odnoszę wrażenie, że to jest właśnie ten chłopak, którym groziłaś Ronowi?

- Będzie nim - odparła spokojnie Ginny. - Dopiero za kilka dni. Nie masz pojęcie, jak świetnie się bawię.

- Zdajesz sobie sprawę, że on czuje się jak fretka w towarzystwie hipogryfa?

- Oczywiście - stwierdziła zaskakująco pewnie Ginny. - A jak myślisz, dlaczego to robię? Chcę go doprowadzić do stanu, w którym będzie tak oszołomiony i zakręcony, że zgodzi się na wszystko, co powiem, nie przemyślawszy tego uprzednio.

- Dlaczego on? - To pytanie Hermiona zadała już poważnym tonem, stając się na powrót perfekt prefekt.

- Jestem w nim zakochana od czterech i pół roku. Wiem, próbowałam chodzić z innymi, ale oni po prostu nie byli nim. Gdy się całuję z nim, czuję się kompletnie inaczej niż z moimi poprzednimi chłopakami. Ja i Harry należymy do siebie. Kłopot polega na tym, że pranie mózgu Rona spowodowało, że Harry już sam nie wie, co czuje w stosunku do mnie. No cóż, muszę zmienić ten stan rzeczy.

Hermiona powoli pokiwała głową.

- Mogę cię zapewnić, że myśl o tobie jako „siostry-mojego-najlepszego-kumpla” nawet mu nie postanie w głowie.

Ginny oparła brodę na rękach, a łokcie na kolanach.

- Ron i ci idioci są w stosunku do mnie nadopiekuńczy i choć nie przeczę, że czasami jest to miłe, to jednak muszą wbić sobie do swoich pustych główek, że nie jestem małą lalką, którą można się bawić. Dojrzałam, kiedy Voldemort mnie opętał i na tym świecie istnieje tylko jedna osoba, która jest w stanie to zrozumieć. - Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. - A fakt, że ma przepiękne oczy jest tylko jego kolejną zaletą. I co najważniejsze, Harry jest jedyną osobą, która gdy raz podejmie decyzję, nie da się nikomu przekonać. Potrzebny jest mi taki upór. Kiedy moi bracia dowiedzą się o Harrym, zaczną mu grozić, najpierw żartobliwie, a ostatecznie zaczną nam robić głupie dowcipy.

Oczy Hermiona zrobiły się okrągłe, gdy popatrzyła na dziewczynę przed sobą. Nigdy jeszcze nie słyszała, żeby Ginny była tak szczera i wywarło to na niej ogromne wrażenie.

- Na Merlina! A gdy zaczną robić wam dowcipy, Harry jeszcze mocniej wbije sobie ciebie do głowy.

Ginny przytaknęła.

- Będzie wojna, sześciu moich cudownych braciszków kontra ja i Harry. Już zdołałam przekabacić na naszą stronę mamę i tatę.

- Oficjalnie - powiedziała powoli Hermiona - będę neutralna w czasie tego konfliktu. Jednak, gdybym się natknęła na jedno małe zaklęcie czy nawet dwa, które mogłyby ci pomóc, a co najważniejsze, zdołałabym je tobie przekazać, moja neutralność nie byłaby naruszona, prawda?

Ginny uśmiechnęła się.

- Wcale a wcale.

- A co z Nim? - spytała znowu poważnie Hermiona.

- Voldemortem? Wiem, że chce zabić Harry'ego, ale ja przecież też jestem na jego liście życzeń. Nie pozwolę jakiejś Jaszczurzej Twarzy na to, żeby kierowała moim życiem bardziej niż moi bracia.

Hermiona pokiwała głową i uśmiechnęła się.

- Poczekaj tutaj.

Czarownica wstała, naskrobała jakąś notkę i wybiegła z pokoju. Wróciła po kilku minutach, niosąc coś ze sobą.

- To peleryna-niewidka Harry'ego - powiedziała, podając ją Ginny. - Zostawiłam mu notatkę, że pożyczyłam ją na nocną wycieczkę do biblioteki. Wcześniej mówił mi, że bezpiecznie się czuje jedynie w swoim dormitorium. Czas to zmienić - powiedziała z złośliwym uśmiechem.

Ginny wyciągnęła rękę po pelerynę, a następnie przytuliła przyjaciółkę.

- Dzięki za pomoc i zrozumienie.

- Nie zgadzam się z tym, jak zachowuje się Ron. To seksistowskie i władcze postępowanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co on sam robi. Musi w końcu dostać nauczkę.

Później tej nocy, gdy wszyscy już poszli spać, Ginny po cichu wyślizgnęła się z łóżku i narzuciła na siebie pelerynę-niewidkę. Zbiegła ze schodów i weszła po tych, które prowadziły do dormitorium Harry'ego. Wiedziała, w którym łóżku spał, więc nie miała wątpliwości, które zasłony odsłonić.

Zamarła na chwilę, po raz pierwszy widząc śpiącego Chłopca, Który Przeżył. Wyglądał tak niewinnie i młodo. Nie miał okularów, a do tego światło księżyca idealnie odbijało jej twarz. W tej chwili, ponownie się w nim zakochała.

Jakby wyczuwając, że ktoś go obserwuje, Harry poruszył się i powoli otworzył oczy. Wiedziała, że nie może jej zauważyć, ale patrzył prosto na miejsce, w którym stała. Ginny odsłoniła twarz i powoli spotkała jego wzrok. Delikatnie pochyliła się nad nim i dotknęła swoimi ustami jego warg.

Nie był to namiętny pocałunek jak przedtem. Ten pocałunek był bardzo delikatny. Po raz pierwszy, Harry oddał jej go. Powoli otworzył usta, jakby to było zaproszenie. Z wdzięcznością Ginny to zaakceptowała, wsuwając swój język do jego ust po raz pierwszy. Nadmiar mocnych uczuć spowodował, że mało nie zwaliło jej z nóg.

Powoli podniosła się, cały czas patrząc na niego.

Wydawało się, że Harry tego się spodziewał, że zdawał sobie sprawę z tego, iż musiała się dostosować do reguł ustalonych przez nią samą. Powoli wyciągnął rękę i założył jej za ucho jakiś niesforny lok, który opadł jej na skroń. Pogłaskał ją po policzku i opadł na łóżko. Powoli, Ginny zakryła swoją głowę i zniknęła pod peleryną.

Wróciła do swojego łóżka, wczołgała się pod kołdrę i zasnęła z najszerszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek miała na twarzy.
***************************************************************************
- No i jak? - zapytała Hermiona następnego dnia, gdy usiadła na łóżku Ginny.

- Oddał mi pocałunek - wyszeptała, wciąż niepewna, czy się to jej nie przyśniło.

- I?

Ginny popatrzyła na przyjaciółkę.

- Nigdy w życiu nie czułam się taka bezbronna. Mała. Po raz pierwszy w życiu byłam zadowolona z tego, że byłam opętana.

Hermiona usiadła naprzeciwko Ginny na łóżku i rzuciła Silencio dookoła łóżka.

- Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, kim jest Harry? - spytała Ginny.

- Co masz na myśli?

- Chłopiec, Który Przeżył; osoba, której Voldemort boi się najbardziej na świecie. Pamiętasz jak śmieliśmy się, gdy Harry powiedział, że przepowiednia mogła dotyczyć również Neville'a?

- Tak - cichutko powiedziała Hermiona.

- Śmieliśmy się z tego absurdalnego pomysłu, że Neville mógłby być tym, który ma stawić czoło najbardziej przerażającemu czarnoksiężnikowi historii. Jednak, jeśli chodzi o Harry'ego zaakceptowanie takiego stanu rzeczy, przyszło nam bez trudu. Nie mieliśmy wątpliwości, że Harry stawi czoła temu zadaniu.

Hermiona uśmiechnęła się lekko, potakując.

- Mówimy o Harrym i quidditchu, Harrym i Obronie Przed Czarną Magią, Harrym i odwadze. Tymczasem nikt nie mówi o Harrym i Voldemorcie. Nikt nie zastanawia się, jak ten chłopiec stawi czoła komuś tak potężnemu, o wiele starszemu i przede wszystkim bardzo złemu.

Ginny intensywnie wpatrywała się w Hermiona, która się w ogóle nie ruszała.

- Poczułam to zeszłej nocy, gdy Harry oddał mi pocałunek. Wewnątrz niego szaleje ogień, którego nic nie jest w stanie powstrzymać. Każdy, kto trafi lub trafił do jego serca, łatwo przełknie ten ogień. On jest w stanie pokonać Voldemorta i robić to, czego sobie życzy. Czułam się jak ćma, która zbliżyła się do tak mocnego i jasnego światła, które mogło spowodować, że się zapalę lub oślepnę. Gdybym była tą Ginny Weasley, która nigdy nie została opętana i uratowana przez Harry'ego Pottera, to najprawdopodobniej uciekałabym teraz przed nim. Uciekałabym jak najszybciej, nawet nie oglądając się za siebie. Wiedziałabym, że nigdy nie będę już taka sama. Nie jestem, na szczęście, taką Ginny. To, co przeżyłam, wzmocniło mnie. Nie mam wątpliwości, że na tym świecie jest tylko jeden człowiek, który potrafiłby mnie zrozumieć i znieść to, przez co przeszłam i to, jaka jestem.

Jej oczy świeciły się mocno.

- Wiem, że jestem jedyną dziewczyną, która potrafi poradzić sobie z Harrym i zaakceptować go takim, jakim jest, a nie takim, na jakiego wygląda. Mogę mu pomóc wydobyć ten wewnętrzny ogień na światło dzienne i pomóc mu go użyć przeciw Voldemortowi.

- Co zamierzasz? - zapytała Hermiona stłumionym głosem.

Ginny potrząsnęła głową i ta podniosła chwila minęła.

- W dalszym ciągu kontynuować plan - uśmiechnęła się łobuzersko.

***************************************************************************
Od: Chłopca, Który Pocałował
Do: Rodziny
Temat: Uśmiech

No cóż chłopaki, poszedłem za waszą radą i w końcu ją pocałowałem.

Myślę, że zakochałem się w rudowłosej czarownicy.

Teraz jest piąta rano, w dormitorium cisza i właśnie oglądam wschód słońca, który zaczyna rozjaśniać sypialnię. Nie chcę i nie mogę zasnąć.

Pocałowałem ją i poczułem coś.

Siedzę tutaj, mając za towarzysza tylko wypalającą się świecę, ale jest mi cieplej na sercu niż było mi w ciągu całego mojego życia.

Całowaliśmy się.

Nie jestem przerażony czy przestraszony. Jestem po prostu szczęśliwy.

Wiedziałem, że stoi pod peleryną-niewidkę i mnie obserwuje.

Kiedy zdjęła pelerynę, od razu zauważyłem jej czekoladowe oczy, które łatwo było dostrzec dzięki temu, że spięła włosy w kucyk - te oczy przypomniały mi o tym ciepłym i bezpiecznym miejscu we mnie, w środku, gdzie mogę się ukryć, gdzie jestem bezpieczny.

A potem mnie pocałowała, ale nie tak jak poprzednio, tylko dotknęła moich ust swoimi.

Poruszyła się i ja uczyniłem to samo. To było takie nierealne. Nie było w tym wszystkim namiętności, bo nie było na to czasu. Czułem jej serce, czułem, co się dzieje wewnątrz niej. Odniosłem wrażenie, że ona dotknęła mojej duszy i zostawiła troszkę siebie we mnie.

Nie jestem pewien czy kiedykolwiek będę chciał jeszcze zasnąć.

Harry James Porter
***************************************************************************
Od: Syriusz
Do: Remus
Temat: Harry

Co to, w mordę psa, było?

Harry piszący coś, co wygląda na pełną miodu i wahań nastoletnią poezję?

Nie jestem pewien czy kiedykolwiek będę chciał jeszcze zasnąć?

James nigdy czegoś takiego nie popełnił!

Syriusz
***************************************************************************
Od: Lunatyka
Do: Łapy vel Serio
Temat: Re: Harry

Cóż, to było bardzo interesujące - obudzić się i dostać tak interesujące MMaile.

Harry zakochał się, a ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić lepszej osoby dla niego. Pamiętasz tę dyskusję, którą mieliśmy na temat Cho? O tej dziewczynie, która wręcz przyssała się do niego i cały czas płakała? Że nie była dla niego odpowiednia? Cóż, uczyłem Ginny i jest to mądra, silna psychiczna dziewczyna i pomimo tego, że była opętana przez Voldemorta i ma sześciu starszych braci, to jest naprawdę silną osobowością.

Myślę, że pasują do siebie.

A jeśli chodzi o to, że James nigdy czegoś takiego nie zrobił, to wydaje mi się, że muszę podkreślić, że rozmawiamy o HARRYM. Nie o Jamesie. Ginny zresztą też nie jest Lilką. To zupełnie inni ludzie, podążający odrębną ścieżką. Pewnie, zachodzi tu dziwne podobieństwo, ale tylko, gdy chodzi o ich wygląd zewnętrzny. Mam tylko nadzieję, że będą mieli więcej szczęścia.

Lunatyk
***************************************************************************
Od: Syriusza, NIE Serio
Do: Profesora Lunatyka
Temat: Re: Re: Harry

Myślę, że masz rację, jakkolwiek małym szokiem było dla mnie obudzić się i odkryć, że twój własny chrześniak spędził noc na pisaniu pełnej uniesień liryki i wysłał ci to MMailem.

Przypuszczam, że chciał podzielić się swym szczęściem z rodziną.

<chichot> O rany, ale będę mu wyrzucał ten list.

Wiem, że Harry to nie James. Czasem mało brakuje, żebym o tym zapomniał, myśląc, że James nigdy by tego czy tamtego nie zrobił. Wciąż tęsknię za nim, choć minęło już tyle lat.

I, w mordę Krzywołapa! Jeśli Harry ma poważne zamiary wobec Ginny, doprowadzę do tego, że będą szczęśliwi. Bez względu na koszty!

Łapa (to jest moje przezwisko, a nie „Serio” - naprawdę, mogłeś się przynajmniej wykazać inwencją!)
______________________
hau hau
**************************************************************************
Od: Ja wyję do księżyca
Do: Ty wyjesz na widok przejeżdżających samochodów
Temat: Re: Re: Re: Harry

No dobra, może faktycznie było trochę nazbyt pełne uniesień, jak na poezję, ale i tak o wiele lepsze niż inne listy, które nam wysyłał. Listy z cyklu „Widziałem jak Voldemort zabija” łamią mi serce za każdym razem, gdy je przysyła.

Też tęsknię za Jamesem i Lily. Nawet za Glizdogonem. Nie za tym skurczygumochłonem, którym się stał, ale za Huncwotem, którego znałem. Każdego dnia o nich myślę. Mówią, że szkoła jest najlepszym czasem w twoim życiu, ale nikt nie mówi tego poważnie, tylko na żarty. W naszym wypadku jednak jest to, z pewnością, prawda.

Mam dwa cele w życiu - zemsta na Voldemorcie i ochrona Harry'ego. Reszta świata jest mi absolutnie obojętna.

R.
***************************************************************************
Od: Słodko mruczę
Do: Brzmisz jak rozwścieczony tygrys
Temat: Re: Re: Re: Re: Harry

Też pragnę zemsty, zarówno na Voldemorcie jak i na Glizdogonie. A jeśli chodzi o ochronę Harry'ego - wiesz, nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy, lecz zgadzam się z tobą absolutnie.
Przeszedłem przez piekło i nie zamierzam do niego wrócić. Spędzę resztę życia, starając się spełnić te cele.

Wiem, że kiedy umrzemy, będziemy mogli spojrzeć na Lily i Jamesa i powiedzieć im, jak bardzo za nimi tęskniliśmy oraz, ze zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.

S.
***************************************************************************
Od: Lepszy tygrys od Tygryska
Do: Nie brzmiałbyś słodko, nawet, gdyby ci zapłacili
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Harry

Proszę, proszę, co moje uszy słyszą!

Cholera, jaka to ckliwa rozmowa. Chcesz napisać do Harry'ego czy ja mam to zrobić?

R.
***************************************************************************
Od: Co to, do diaska, jest Tygrysek?
Do: Szalonego lunatyka
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Harry

Ja mu odpiszę, teraz moja kolej.

A teraz dowcip:

Ile potrzeba psów, żeby wymienić żarówkę?

Golden Retriever: Słońce świeci, dzień jest młody, całe życie przed nami, a ty siedzisz w domu i martwisz się o jakąś głupią, wypaloną żarówkę?

Rottweiler: Zmuś mnie.

Labrador: Och, ja chcę, ja chcę! Prooooooooszę, mogę wymienić żarówkę? Mogę? Mogę? Hę? Hę? Hę? Mogę?

Bokser: Kogo to obchodzi? Przynajmniej mogę się bawić moimi sterylnymi zabawkami w ciemnościach…….

Irlandzki wilczur: Może ktoś inny? Mam kaca….

Owczarek niemiecki: Nie jestem wytrenowany do zmieniania żarówek, tylko do pilnowania domu. Nie próbuj więc niczego!

Wąchacz Pierwszy Rozkoszny
***************************************************************************
Od: Drapiącego się w głowę w niedowierzaniu
Do: Skądżeś ten dowcip wywąchał?
Temat: Dowcipy

To było naprawdę okropne - a ja myślałem, że bardziej przypominasz ponuraka niż krzyżówkę irlandzkiego wilczura z labradorem i bokserem.

<chichot>

Rozdział II
„Kto chce się pościgać?”

Od: Łapy
Do: Młodocianego poety
Temat: *kręci głową*

Harry, kocham cię, ale proszę, nie wysyłaj mi już nigdy nocnych bajdurzeń zakochanego nastolatka, dobra? Musiałem umyć zęby jak to przeczytałem, żeby pozbyć się z ust słodkiego posmaku.

Teraz, kiedy już ustaliliśmy tę ważną zasadę naszej korespondencji, zdajesz sobie sprawę, że przyszła twoja pora na udział w konkurencji na najlepszy pocałunek, prawda?

S.
_______________________
hau hau
***************************************************************************
Od: Zranionego
Do: Krytyka
Temat: Re: *kręci głową*

Nocne bajdurzenia zakochanego nastolatka?! Odkryłem przed tobą swoją duszę, a ty tak mi się odpłacasz?

No dobra, sprawdziłem raz jeszcze mojego poprzedniego MMaila do ciebie. Faktycznie trochę taki oderwany od rzeczywistości. Ale na pewno to nie bajdurzenia! Jestem młody, zakochany, czego się więc spodziewałeś? Williama Blake'a?

I co to znaczy, że przyszła twoja pora na udział w konkurencji na najlepszy pocałunek ?

H.
***************************************************************************
Od: Twojego ulubionego ojca chrzestnego
Do: Rogacza Juniora
Temat: Re: Re: *kręci głową*

Kto to jest William Blake???

Czas na to, żebyś teraz ty całował ją z zaskoczenia, mój cnej urody chrześniaku!

Łapa
_____________________
hau hau
***************************************************************************
Od: Rogacza Juniora
Do: Mojego jedynego ojca chrzestnego
Temat: Pomysł

Łapo, jesteś wielki!

H. - mugolski poeta
***************************************************************************
- Wydaje się Harry, że masz dzisiaj lepszy humor- stwierdził Ron, pożerając jajko za jednym zamachem, jakby miało mu to zapewnić ochronę przed salmonellą.

- Dzisiaj rano miałem intensywną wymianę MMaili z Łapą - wytłumaczył z uśmiechem na twarzy Harry, który w tym momencie właśnie rozkoszował się swoimi kiełbaskami.

- Aha, a co ci takiego powiedział?

- Ron, nie mów z pełnymi ustami - upomniała go Hermiona, odsuwając się, żeby jej nie opluł.

- Przepraszam - wymamrotał Ron, patrząc się na swoją dziewczynę niewinnymi oczętami.

Harry w tym momencie, powstrzymał się od przewrócenia oczami, co, skromnym zdaniem Złotego Chłopca, potwierdzało jego bohaterską naturę Gryfona.

- Gdzie on jest? - spytała go Hermiona.

- A bo ja wiem - wzruszył ramionami. - Powiedział, że jest na misji z Lunatykiem.

- Och - rozmowa utknęła w miejscu, gdyż wszyscy zajęli się jedzeniem.

- Jakie zajęcia Ginny ma dziś pierwsze, Hermiono? - spytał Harry - Muszę z nią porozmawiać na temat naszego meczu przeciwko Ślizgonom.

Jedna trzecia Złotego Tria spojrzała na niego podejrzliwie, czego nie dostrzegł rudy członek tejże samej Trójcy.

- Podwójne eliksiry.

- Dzięki.

Harry wstał od stołu, wziął swoją torbę i poszedł w kierunku klasy, gdzie odbywały się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Miał nadzieję, że nikt nie zauważył jego bardziej, niż zazwyczaj, załadowanej torby.

Lekcja minęła mu bardzo szybko, ponieważ Harry w ogóle nie zwracał uwagi na to, co się dzieje wokół niego. Zastanawiał się, ile czasu mu potrzeba, żeby być o odpowiedniej porze przed klasą, gdzie odbywały się eliksiry i jak złapać Ginny samą na korytarzu.

Jednak, skoro ona była w stanie to zrobić jemu, to on też może. W końcu był Chłopcem Który Przeżył.
***************************************************************************
Kiedy zajęcia się skończyły, Harry poczekał na swoich przyjaciół. Razem wyszli z klasy, gdy Harry stanął, walnął się w czoło i rzucił:

- W mordę hipogryfa, zapomniałem pracy domowej dla McGonagall. Zobaczymy się w klasie! - I odbiegł.

- Ten człowiek zapomniałby swojej głowy, gdyby mógł - roześmiał się Rona, obejmując swoją dziewczynę.

- Taak - zgodziła się Hermiona, choć wyglądała tak, jakby podejrzewała, że coś się święci.

***************************************************************************
Harry wyjął pelerynę-niewidkę z torby - rano poprosił o jej zwrot Ginny. Narzucił ją na siebie i pobiegł tak szybko, jak mógł do lochów. Zatrzymał się za statuą przy wejściu do lochów Snape'a.

Zdążył akurat na czas. Klasa Ginny właśnie wychodziła. Stał przy wejściu, wyglądając rudej czupryny Weasleyów. Kiedy nadal nie wychodziła, zerknął do sali i zobaczył, że dopiero kładła swój eliksir na półce do późniejszej oceny.

Rozejrzał się dookoła z uśmieszkiem na twarzy. Wyciągnął różdżkę tak cicho, jak tylko mógł i skierował ją na ścianę, żeby rzucić Zaklęcie Poduszki. I czekał.
***************************************************************************
Ginny opuszczała klasa, jak wszyscy, z niezbyt zachęcającym wyrazem twarzy - nie wydawała się zachwycona nadprogramowo dłuższym pobytem w lochu Snape'a. Nagle, Harry zrzucił pelerynę i pociągnął Ginny za rękę. Zanim zdążyła jednak cokolwiek powiedzieć, przycisnął ją mocno do miękkiej ściany.

Wytrzeszczyła w zdumieniu oczy i natychmiast je zamknęła, gdy Harry objął ją i pocałował mocno w usta. To był bardzo namiętny początek.

Gdy Ginny już zaczynała zdawać sobie sprawę z tego, co się zdarzyło i czerpać z tego przyjemność, Harry cofnął się do tyłu, uśmiechnął złośliwie i ukrył pod peleryną. Zniknął w mgnieniu oka, zostawiając Gryfonkę w stanie szoku i z bardzo miękkimi kolanami. Ciało dziewczyny wyraźnie odczuwało wiele satysfakcji z fizycznego kontaktu z nim.

Nagle, Ginny zdała sobie sprawę, że plecy wcale jej nie bolą, chociaż nadal opierała się o ścianę. Rozpoznała Zaklęcie Poduszki i powoli się uśmiechnęła. Jeżeli to nie był znak, że Harry'emu na niej zależało, to rudowłosa już sama nie wiedziała, co mogłoby nim być. Każdy chłopak, który troszczył się o to, aby dziewczyny nie bolały plecy w czasie namiętnego pocałunku, zdecydowanie był czymś więcej niż przyjacielem twojego brata.

- Proszę, proszę, co my tu mamy? Łasiczka marzy na jawie? O Pottym? Jesteś żałosna. Nigdy nie spojrzy na taką biedaczkę jak ty, ale jeśli chcesz zarobić trochę kasy, to ja nie mam nic przeciwko.

Ginny wyprostowała się i spojrzała kpiąco na intruza.

- To był wielki błąd, Malfoy - odpowiedziała mu spokojnie.

- Że co? - zapytał się głupio, zaskoczony odpowiedzią.

Podeszła do niego i dotknęła policzka Malfoya.

- Zapłacisz za to - powiedziała z uśmiechem. Dorastając z sześcioma starszymi i często niesfornymi braćmi nauczyła się kilku sztuczek. Przysunęła się do niego i nadając siły swojemu kolanu, uderzyła Ślizgona w pewne bardzo czułe, męskie miejsce, tak mocno, jak tylko umiała.

Ginny uśmiechnęła się z przyjemnością, gdy twarz Dracona najpierw pobladła, potem poczerwieniała, a on sam upadł na podłogę, trzymając się za krocze i mając łzy w oczach.

- To jest tylko preludium do tego, czego doświadczysz, Draco. Zamierzam zniszczyć twoją reputację, chłopcze.

Ginny wesoło przeskoczyła bezbronnego chłopca i pobiegła na następne zajęcia, zostawiając go samego.
***************************************************************************
Od: Ginny
Do: Mamy
Temat: Sprawy prywatne

Mamo, to było takie cudowne. Harry pocałował mnie! Dzisiaj, przed klasą od eliksirów. Nawet rzucił Zaklęcie Poduszki, żeby mnie plecy nie bolały.

Po prostu cudownie! Zamierzam się umówić z nim niedługo.

Ucałowania od Twojej obłąkańczo szczęśliwej córki.
***************************************************************************
Od: Szczęśliwej i smutnej mamy
Do: Mojej dorastającej córeczki
Temat: Re: Sprawy prywatne

Kochanie, cieszę się, że Harry całuje cię i troszczy się o twój komfort. To chyba lekki szok dowiedzieć się, że moja mała córeczka tak bardzo cieszy się z tego, że jakiś chłopak ją całuje.

Wiem, że jesteś pewna, co robisz, ale proszę, bądź ostrożna, ponieważ nie zniosłabym myśli, że ktoś cię skrzywdził.

Artur i ja bardzo kochamy Harry'ego, ale ty jesteś naszą córką i zawsze będziesz najważniejsza.

Całusy, mama.
***************************************************************************
Od: Gin-Gin
Do: Mojej mamy
Temat: Re[2]: Sprawy prywatne

Maamo, ja też kocham Ciebie i tatę. Jestem przekonana, że zdawałaś sobie sprawę, że wcześniej czy później do tego dojdzie. Nie jestem pewna, czy ta informacja ci pomoże, ale Harry nie jest pierwszym chłopakiem, z którym się całowałam.

On jest jedyną osobą, która sprawia, że czuję się najważniejszą osobą na świecie, gdy się całujemy. On wkłada w to swoje serce. To tak, jak opowiadałaś o tym pocałunku taty. Czujesz mrowienie na ustach i jeszcze nawet po kilku godzinach płonie twoje ciało, a kolana uginają się.

Zdaję sobie sprawę, że nie jestem jeszcze, z punktu widzenia prawa, dorosła, ale czy pamiętasz koszmary, jakie miałam po opętaniu mnie przez Voldemorta? Pozwalałaś mi wtedy spać z tobą, a ja się bałam zamknąć oczy, bo Tom znowu kazałby mi spróbować zabić Harry'ego. Od tej pory przestałam być przeciętnym dzieckiem. Harry jest jedyną osobą, która to rozumie, która sprawia, że zapominam o tym i akceptuję swoją przeszłość. A wiesz, co w tym wszystkim najlepsze? Pomimo tego, że przeszedł tyle ciężkich chwil, bardziej troszczy się o mnie niż o siebie.

Zakochałam się na zabój, mamo.
***************************************************************************
Od: Niechętnie akceptującej
Do: Mojej jedynej córki
Temat: Re[2]: Re: Sprawy prywatne

Ginny, ten okres pamiętam jako chyba najgorszy w moim życiu. Wiedziałam, że cierpisz, ale nie mogłam nic innego zrobić.

Powiem tylko tyle, że jeżeli cię skrzywdzi, będzie musiał się zmierzyć nie tylko z twoimi braćmi.

Cieszę się, że daje ci szczęście, lecz pragnę ci przypomnieć, że wnuki akceptuję tylko od Billa, Charliego i Percy'ego, ale (jeszcze) nie od ciebie!

Aha, twój ojciec napisał list do Harry'ego i jutro go wyśle.

Mama
***************************************************************************
Od: Zabójczo atrakcyjnego
Do: (chyba) Podstępnego
Temat: Lunch

Harry, czy możesz się wymknąć do Trzech Mioteł dzisiaj, w porze lunchu? Będę przejeżdżał przez Hogsmeade i miałem nadzieję, że porozmawiamy trochę.

Uściski, Łapa.
***************************************************************************
Od: Wziąłem eliksir wielosokowy i byłem w pokoju wspólnym Ślizgonów
Do: Mającego za wysoką opinię o sobie
Temat: Re: Lunch

Będę tam o trzynastej.

Harry
***************************************************************************
Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Uczniów czwartego, piątego, szóstego i siódmego roku
Temat: Bal w Noc Duchów

Drodzy Studenci!

W tym roku odbędzie się w Hogwarcie Bal w Noc Duchów - z punktami dla odpowiedniego domu za najlepszy strój męski i damski.

Bal będzie się odbywał pod hasłem „Biały Walc”, który jest wspaniałą mugolską tradycją. Dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest „biały walc” kilka słów wyjaśnienia: jest to taniec, czy raczej zabawa, która polega na tym, iż dziewczęta zapraszają panów, a nie, zgodnie z tradycją, na odwrót.

Jak zawsze, bal jest przeznaczony dla uczniów od czwartego roku i dalszych lat. Młodsze osoby muszą być zaproszone przez kogoś ze starszych lat.

Ze względu na zrozumiały wydźwięk takiego ogłoszenia i konieczność poczynienia odpowiednich przygotowań, dzisiejsze popołudniowe zajęcia zostają odwołane.

Albus Dumbledore
_______________
Wielka Szycha Wizengamotu i członek Międzynarodowej Konfederacji Czarodziei
***************************************************************************
Od: Ginny
Do: Hermiony
Temat: Bal

Herm! Czytałaś ogłoszenia duszpasterskie ojca dyrektora? Zamierzasz od razu zaprosić Rona czy poczekać kilka dni w ramach zemsty za czwarty rok?

G.
***************************************************************************
Od: Hermiony
Do: Geniuszki zła, którą kocham
Temat: Re: Bal

Miałam zamiar go zapytać od razu, ale skoro dałaś mi taki pomysł, to chyba poczekam dzień lub dwa i popatrzę sobie, jak cierpi. Nikt go zresztą od razu nie zaprosi - wszyscy pamiętają jak traktował Padmę, jak była z nim na balu w czwartej klasie.

Rozumiem, że ty zamierzasz zaprosić Harry'ego?

H.
***************************************************************************
Od: Nie wiem, o czym mówisz
Do: Mola książkowego
Temat: Re[2]: Bal

Tak, zamierzam zaprosić Harry'ego. Ale gdzie on, do licha, jest?

Ginny
***************************************************************************
Od: Parvati
Do: Mojej ukochanej bliźniaczki
Temat: Noc Duchów

Cześć siostrzyczko!

Kogo zamierzasz zaprosić na bal?? W naszej wieży wszyscy plotkują o tym, że Ginny Weasley wreszcie zebrała się w sobie i zamierza zaprosić Harry'ego Pottera.

Uściski,
P.
***************************************************************************
Od: Padmy
Do: Cho
Temat: Fwd: Noc Duchów

Pomyślałam, że to cię może zainteresować….

Cyt. Parvati:

W naszej wieży wszyscy plotkują o tym, że Ginny Weasley wreszcie zebrała się w sobie i zamierza zaprosić Harry'ego Pottera

P.
***************************************************************************
Od: Szukającej
Do: Padmy
Temat: Re: Fwd: Noc Duchów

Dzięki Padma, postaram się go dopaść pierwsza. Jakieś sugestie, gdzie on może przebywać?

Cho
***************************************************************************
Od: Lucjusza Malfoya
Do: Glorii Parkinson
Temat: Bal w Noc Duchów

Glorio, dostałem MMaila z informacją, że Dumbledore zaaranżował w tym roku, w Hogwarcie „Bal w Noc Duchów”, który jest powiązany z jakąś dziwną mugolską tradycją. Wiele osób uważa, że byłaby to znakomita okazja dla Pansy do udowodnienia jej lojalności i oddania dla sprawy, oczywiście, gdyby udało się jej zbliżyć do Pottera. Draco mówi mi, że ten głupi chłopak jest naiwny w tego typu rzeczach i łatwy do zmanipulowania, a co ważniejsze - również do zdeprawowania!

Jeżeli jej się powiedzie, jeden z moich przyjaciół spojrzy bardzo przychylnie na podanie Pansy o pracę.

Lucjusz
***************************************************************************
Od: Mamy
Do: Pansy
Temat: Bal

Kochana córeczko!

Słyszałam, że w Hogwarcie odbędzie się w tym roku „Bal w Noc Duchów”. Pewien nasz bliski przyjaciel zasugerował, że byłaby to dobra okazja do zaangażowania się w pewne czynności zmierzające do zakończenia znanej wszystkim animozji między dwoma domami, a może nawet do pokazania, że nasi gryfońscy przyjaciele nie są tacy źli, jak się nam to powtarza.

Sukces sprawi, że otrzymasz prezent, o którym tak gorąco marzysz.

Gloria
***************************************************************************
Od: Pansy
Do: Mamy
Temat: Re: Bal

Nie ma problemu. Jeżeli mówimy o tym samym zielonookim Gryzonie, to byłabym zachwycona pokazaniem mu ilości profitów płynących z przekroczenia uprzedzeń między naszymi domami.

Prezent byłby do tego znakomitym dodatkiem!

P.
***************************************************************************
Od: Królowej Ślizgonów
Do: Marietty
Temat: Dług…

Co wiesz na temat Pottera i Balu?

P.
____________________
Czystość to Prawda
***************************************************************************
Od: Edgecombe, Marietty
Do: Pansy Parkinson
Temat: Bal

Cho zamierza zaprosić Harry'ego na Bal, gdy tylko go zobaczy.

Mój dług jest spłacony.
M.
***************************************************************************
Od: Pansy
Do: Ciągle jesteś mi winna
Temat: Re: Bal

Wciąż jesteś mi winna. Nie zapomniałam o tym, że to ty zniszczyłaś związek Cho z Zbyt Złotym Chłopcem i nadal mogę jej o tym, całkiem przypadkowo oczywiście, wspomnieć.

Chcę, żebyś powstrzymała Cho tak, abym ja miała okazję zapytać go wcześniej niż ona.

Pansy
________________________
Czystość to Prawda
***************************************************************************
Od: Blaise'a
Do: Kuzyna Moraga
Temat: Bal

Morag, w mordę hipogryfa, nie uwierzysz, co właśnie usłyszałem…

Pansy ma zamiar zaprosić Harry'ego Pottera na Bal…

B.
***************************************************************************
Od: Moraga
Do: Hermiony
Temat: Nie uwierzysz mi!

Hermiona, pamiętasz, jak obiecałem ci, że pomogę ci w czymkolwiek będę mógł, bo pomogłaś mi zaliczyć transmutację? No więc, oto zaczynam spłacać swój dług 0x01 graphic


Właśnie usłyszałem z wiarygodnego źródła, że pewna znana tobie Ślizgonka zamierza zaprosić Harry'ego na Bal w Noc Duchów. Nie powiem ci kto to, ale normalnie, żeby ją zobaczyć musisz poprosić Malfoya, aby się od niej odkleił.

PONADTO, dobrze znana Harry'emu Krukonka ma zamiar powrócić do Potterlandu, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.

Morag
***************************************************************************
Od: Susan
Do: Hannah
Temat: Akcja „Biały Walc”

Hannah - czy Harry Potter widuje się z kimś?

S.
***************************************************************************

Od: Nie wiedziałam, że go lubisz
Do: Zakochana para, Harry i Susanna
Temat: Re: Akcja „Biały Walc”

Nie posiadam na ten temat żadnych informacji, ale mam pytanie - dlaczego Harry?

H.
***************************************************************************
Od: No, wydaje mi się, że go lubię
Do: Panny Bardzo Dojrzałej
Temat: Re[2]: Akcja „Biały Walc”

No cóż, jest taki słodki, a pod tymi workowatymi ciuchami jest podobno bardzo dobrze zbudowany, o czym dowiedziałam się od wiarygodnego źródła z gryfońskiej drużyny quidditcha. I jeszcze te jego przecudne oczy… Popatrzyłaś mu kiedyś prosto w oczy? Jestem pewna, że te zielone oczy nadal by się błyszczały nawet gdyby zgasły wszystkie światła w Wielkiej Sali!

To wcale nie brzmi tak, jakbym była w nim zakochana, prawda? <wzdycha>

S.
***************************************************************************
Od: Cicho śmiejącej się
Do: Beznadziejnie zanurzonej w oceanie miłości…
Temat: Re[3]: Akcja „Biały Walc”

Zdecydowanie, stuprocentowe zakochanie się na zabój, ale przynajmniej facet jest warty grzechu! Słuchaj: jesteś ładna i urocza, ładna, inteligentna - prawdziwa Puchonka po prostu! A jeżeli ktokolwiek potrzebuje puchońskiej miłości, to na pewno jest to Harry.

A jeżeli zapytasz go jako pierwsza będzie tak zaskoczony, że zgodzi się bez wahania. A ty będziesz mogła nad nim popracować, słonko.

H.
***************************************************************************
Od: Zaskoczonej
Do: Zadowolonej z siebie mądrali
Temat: Re[4]: Akcja „Biały Walc”

Na gumochłona, pierwszy raz dałaś mi taką dobrą radę 0x01 graphic
. Nie omieszkam z niej skorzystać.

Ale gdzie jest Harry??

S.
***************************************************************************
Od: Finch-Fletchleya, Justyna
Do: Granger, Hermiony
Temat: Dług

Kochana Hermiona!

Pamiętasz, jak powiedziałaś, że w ramach podziękowania za pomoc w eliksirach, mam ci od czasu do czasu wspomnieć o plotkach dotyczących Harry'ego?

No cóż, właśnie usłyszałem, że Susan Bones zamierza zaprosić Harry'ego na Bal - ale z niego szczęściarz.

Aha, czwartkowe spotkania prefektów znowu będą się odbywać godzinę wcześniej. Możesz tę informację rozpowszechnić wśród innych gryfońskich prefektów?

Justyn
***************************************************************************
Od: Teraz to naprawdę będziesz moją dłużniczką
Do: Powinnaś skakać do góry, bo masz szczęście, że usłyszałam
M-Priorytet: 1- Bardzo Ważne!
Temat: PRZECZYTAJ

Ginny, moje wiarygodne źródła właśnie doniosły mi, że Cho Chang, Susan Bones i Pansy Parkinson mają zamiar zaprosić Harry'ego na Bal.

Lepiej się pośpiesz, bo twoja praca może pójść na marne. Wiesz, że Harry nie lubi nikogo denerwować i jest skłonny do mówienia „tak” nawet, gdy tego nie chce.

Hermiona
***************************************************************************
Od: Skaczę do góry
Do: Masz rację
Temat: Re: PRZECZYTAJ

O SŁODKI MERLINIE! To katastrofa - a ja nawet zmusiłam tatę, aby napisał list do Harry'ego jutro. Muszę dotrzeć do niego pierwsza. Herm, potrzebna mi twoja pomoc. Proszę! Zrobię wszystko, co chcesz, ale mi pomóż!

Gdzie jest Harry?

Ginny
***************************************************************************
- No więc, jak to jest?

- Przestań wyglądać na takiego zadowolonego z siebie, Łapo - Harry wyszczerzył zęby do swojego ojca chrzestnego.

- Ja? Przecież jam jest uosobieniem Seriowości, młodzieńcze!

Harry jęknął.

- Jeszcze jeden dowcip w stylu serio-Syriusz, a przysięgam, że udowodnię moje pokrewieństwo z największym Huncwotem wszechczasów, a ty się przekonasz, że nie warto było spadać na głowę w młodym wieku.

- No proszę, to brzmi prawie jak wyzwanie.

- Te dowcipy są takie kiepskie, że nawet Snape potrafiłby opowiedzieć lepsze!

- Ej! - Syriusz wyglądał na obrażonego w najwyższym stopniu. - One wcale nie są takie złe! - popatrzył na swojego chrześniaka błagalnie. - Prawda?

- Nie! - powiedział Harry, kładąc szczególny naciski na to słówko.

- Och. — Eks-Huncwot wydawał się przez chwilę rozczarowany tym brutalnym stwierdzeniem faktu, ale potem wzruszył ramionami i uśmiechnął się.

Harry i Syriusz siedzieli razem w małym pokoiku na poddaszu gospody „Pod Trzema Miotłami”, rozkoszując się wspólnym posiłkiem. W tych dniach rzadko mieli okazję do spędzenia trochę czasu razem, więc robili, co tylko mogli, żeby to wspólne popołudnie było zapamiętane na bardzo długo. A nawet na jeszcze dłużej.

- Mam tylko nadzieję, że jeśli w tym roku jest bal, to ona zgodzi się pójść ze mną.

- Więc zamierzasz zapytać ją od razu, a nie łazić koło niej non-stop wydając z siebie dziwne dźwięki? - spytał Syriusz, próbując udawać kogoś straszliwie poważnego, choć miał poważne trudności z ukryciem śmiechu.

- Do diabła tak! - odpowiedział Harry, a oczy zaczęły mu błyszczeć. - Może nie zauważyłeś, ale olśniewająco piękna, a do tego ma tak piękne kształty, a już szczególnie te zaokrąglone …

- Harry! Harry! - wykrzyczał w desperackiej próbie zboczenia z tematu Syriusz - Słyszałeś o terminie „nadmiar informacji”?

- Och. - Nagle, Harry zdał sobie sprawę z tego, co powiedział i zaczerwienił się. - Wybacz, Syriuszu. Nie zamierzałem powiedzieć tego na głos.

Nastolatek uśmiechnął się przepraszająco.

Syriusz Black poczuł, że serce na chwilę przestało pełnić swoje funkcje i podskoczyło w jego klatce piersiowej. Przez krótką chwilę, Harry wyglądał jak idealna mieszanka Jamesa i Lily: mina niewinnego dziewczęcia Lily, gdy posunęła się trochę za daleko i pełne wyrzutu spojrzenie Jamesa. Jednak w dziwny sposób, zamiast myśleć o dwójce swoich nieżyjących przyjaciół, przypomniało mu się, że ma do czynienia z ich synem, który - jak do tej pory - ani nie miał w życiu lekko, ani nie miał żadnego opiekuna, z którym mógłby pogadać.

- Miałem nadzieję, że ten przykry obowiązek wypełni Remus - westchnął Syriusz i podszedł do małego baru, znajdującego się w pokoju, po czym do dwóch szklanek nalał Ognistej Whisky, wrócił do stolika i podał szklankę napoju zaskoczonemu Harry'emu.

- Co to jest? O co chodzi, Syriuszu?

- Co wiesz o seksie i miłości fizycznej? - zapytał eks-więzień Azkabanu i ostatni z Blacków.

Harry zbladł, a potem gwałtownie poczerwieniał.

- Że co? - wychrypiał Chłopiec Który Przeżył Aby Zostać Uświadomionym.

Syriusz obciągnął kieliszek Ognistej.

- Zamierzam ci bowiem opowiedzieć o paru faktach, które każdy mężczyzna powinien znać i umieć wykorzystać w praktyce.

Oczy Harry'ego zrobiły się bardzo duże i drżącą ręką sięgnął po swój kieliszek. Wypił wszystko za jednym zamachem, a następnie gwałtownie zakaszlał, gdyż płyn palił go w gardle. Stanął twarzą w twarz z Voldemortem więcej razy niż ktokolwiek inny, z śmiercią miał do czynienia od jedenastego roku życia, ale w tym momencie był bardziej przerażony niż kiedykolwiek wcześniej.

- Harry, gdy mężczyzna i kobieta kochają się bardzo mocno i intensywnie się… eee… całują, to zachodzą pewne naturalne reakcje…

Harry i Syriusz wypili w czasie tej rozmowy naprawdę dużo Ognistej Whisky, gdyż odkryli, iż był to jedyny sposób na pokonanie zażenowania, które obaj odczuwali.
***************************************************************************
- Cholera - zaklęła Ginny pod nosem. - Nie ma go w Pokoju Życzeń, ani na Wieży Astronomicznej, nie było go też na boisku quidditcha. Gdzie on może być?

- Nie mam pojęcia! - odpowiedziała jej, tak samo zmartwiona Hermina. - Ron sprawdził jego kufer i brakuje peleryny niewidki i Mapy Huncwotów. Może być wszędzie!

- Myślisz, że próbuje ukryć się przede mną?

Hermina pokręciła głową.

- Na pewno nie. Udało mi się, eee… przypadkiem zerknąć na jego skrzynkę MMailową i jeszcze nie odebrał MMaila od ciebie w sprawie Balu.

Ginny próbowała udawać oburzoną postępowaniem Hermiony, ale nie potrafiła tego przekonująco zagrać i zamiast tego, wyściskała swoją przyjaciółkę.

- Dzięki!

- Myślałam, że nie pochwalisz takiego postępowania - stwierdziła na wpółdrwiąco Hermiona.

Ginny roześmiała się, ale szybko na powrót spoważniała.

- No tak, ale gdzie jest Harry?
***************************************************************************
- Cholera - zaklęła Cho pod nosem. - Nie ma go ani na boisku quidditcha, ani w Pokoju Życzeń, ani na Wieży Astronomicznej. Gdzie on może być?

- Nie wiem - odpowiedziała jej Marietta z fałszywą troską w głosie. - Może być wszędzie!

- Myślisz, że mnie unika?

Marietta pokręciła głową.

- Przecież nawet nie wie, że go szukasz - odpowiedziała.

Czarnowłosa Krukonka uśmiechnęła się i uściskała Mariettę.

- Jestem taka szczęśliwa, że jesteś moją przyjaciółką!
***************************************************************************
- Cholera - zaklęła Susan pod nosem. - Nie ma go ani na Wieży Astronomicznej, ani na boisku quidditcha, nie ma go nawet w Pokoju Życzeń. Gdzie on jest?

- Nie mam absolutnie żadnych informacji na ten temat - odpowiedziała jej Hannah z widocznym wyrazem rozbawienia na twarzy. - On może być gdziekolwiek!

- Myślisz, że mnie unika?

Hannah pokręciła głową.

- On cię prawie nie zna, Susan - odparła szczerze.

Susan uśmiechnęła się smutno i wyściskała drugą Puchonkę.
***************************************************************************
- Cholera - sarkała pod nosem Pansy. - Musiałam przejść na moich cholernie pięknych stópkach, chyba ten cały cholerny zamek i wciąż nie mogę go znaleźć. A cholerny Draco wcale mi nie pomógł, nawet jak mu powiedziałam, że to misja!
***************************************************************************
- Wiesz, że twoja postać animagiczna znacznie poszerza pojęcie „pozycji psa”? - powiedział ze znaczącym uśmieszkiem Harry.

Syriusz roześmiał się i odchylił na swoim krześle do tyłu. Zrobił to, niestety, za mocno i, ku własnemu zdziwieniu, znalazł się na podłodze.

Harry wybuchnął śmiechem i po chwili też się odnalazł. Na podłodze.

Black uśmiechnął się na widok tej pantonimy i spojrzał na zegarek.

- Jesteśmy spóźnieni - sapnął i spróbował podskoczyć na nogi, ale w celu zachowania pozycji godnej homo sapiens musiał użyć stolika jako podpórki.

- A gdzie my jesteśmy spóźnieni? - wybełkotał Harry.

- Ty na obiad, a ja na spotkanie - odpowiedział mu jego ulubiony ojciec chrzestny.

Chociaż obaj wypili tyle samo, to bogate doświadczenia byłego więźnia Azkabanu oraz jego waga i wysokość miały skutek w postaci bycia o wiele trzeźwiejszym od własnego chrześniaka. Syriusz powoli wstał i ostrożnie ruszył w stronę barku. Gdy już się tam znalazł, zaczął mieszać ze sobą różne rzeczy, a szklanki podstawił pod zlew i zaczął do nich nalewać lodowato zimnej wody. Po chwili, wrócił z dwoma czarkami wypełnionymi czymś, co wyglądało na zieloną ciecz, znad której unosiła się para.

- Wypij to!

Harry spojrzał na podstawioną mu pod nos czarkę z wyraźną niechęcią.

- Ale to nie wygląda ładnie! - jęknął.

- Nie wygląda - pokiwał głową Syriusz. - Ale pomoże ci wytrzeźwieć szybciej niż cokolwiek innego.

- Och - uśmiechnął się Harry. - To w takim razie, muszę podnieść swoje szacowne cztery litery!

Chłopak opróżnił za jednym zamachem czarkę, a następnie podskoczył na nogi.

- ARGH!! - wyszeptał chrapliwie, ponieważ napój spowodował, że jego gardło zaczęło się palić, co zapobiegło wydawaniu przez Harry'ego jakichkolwiek innych dźwięków. Nastolatek obiegł całą salę, ale para i tak zaczęła mu wydobywać się z uszu, zanim zdążył zanurzyć głowę w wiadrze z wodą.

- W mordę hipogryfa - wydyszał po chwili. - Nigdy nie sądziłem, że wypiję coś gorszego od eliksiru wielosokowego. Najwidoczniej się pomyliłem.

Syriusz roześmiał się głośno i wypił zawartość swojej czarki. Udało mu się uniknąć poniżającego, w jego wieku, biegania po pokoju i wydawania wojennych okrzyków, ale on też musiał natychmiast umoczyć swoją głowę w wodzie.

- Chodź, gieroju - prychnął po chwili (równie mokry) starszy czarodziej z rozbawieniem. - Odprowadzę cię do szkoły, a ty mi w tym czasie wyjaśnisz, dlaczego wypiłeś eliksir wielosokowy.

Harry wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- No jasne.
***************************************************************************
Tymczasem w Zakazanym Lesie, Firenzo patrzył na niebo i mruczał do siebie głośno.

- Jupiter zasłonił Marsa. Potężne siły wyższe tutaj działają…
***************************************************************************
W tym samym czasie, dziwnym zbiegiem sił wyższych, Ginny i Hermiona, Cho i Marietta, Susan i Hannah oraz Pansy pomyślały o tym samym i podążyły w to samo miejsce.

Kilka minut później cztery dziewczyny spotkały się w tym samym miejscu, to znaczy przy chatce Hagrida.

- Co ty tutaj robisz? - wysyczała Ginny w kierunku Cho.

- Nie twój interes, Weasley - odpowiedziała Cho, podniosząc perfekcyjnie wyskubaną brew.

- Mam nadzieję, że nie przyszłyście tutaj dla Pottera - rzekła bez ogródek Pansy, podchodząc do nich. - On jest mój.

Przez chwilę Ginny i Cho patrzyły na siebie, jak gdyby wspólny wróg wzbudził w nich solidarność. Obie pomyślały to samo: Harry prędzej by umówił się na randkę z Voldemortem niż z nią!

- Cześć dziewczyny! - pozdrowiła niewinnie zgromadzone przed chatką panienki Susan. - Widziałyście Harry'ego?

Wyglądała na lekko zaskoczoną, gdy wszystkie trzy odwróciły się w jej strony i wydały z siebie bliżej niezidentyfikowane burknięcie w odpowiedzi na jej pytanie.

- Mówiłam właśnie tym kretynkom tutaj - warknęła Pansy - że to ja idę z Potterem na ten diabelski Bal!

Susan uniosła brwi w górę i zapytała się Ślizgonki:

- A zapytałaś go już o to?

- Nie - przyznała niechętnie Pansy.

Puchonka uśmiechnęła się triumfująco.

- Więc Harry nie jest jeszcze twój.
***************************************************************************
Drzwi do chatki Hagrida otworzyły się z hukiem i ukazał się w nich Albus Dumbledore. Zszedł po schodkach i podszedł do dyskutującej zawzięcie grupki dziewcząt.

- Czy coś się stało? - zapytał dyrektor, a w jego oczach pojawiły się słynne wesołe ogniki.

- Czy widział pan Harry'ego? - wypaliła Ginny, nie potrafiąc się powstrzymać od zadania pytania, stanowiącego obecnie sens jej życia.

Dumbledore milczał przez chwilę, czując na sobie wzrok czterech zdesperowanych uczennic. Nagle zdał sobie sprawę, o co chodziło i musiał użyć swojego ponad stuletniego opanowania, aby jego uśmiech nie zamienił się w chichot.

- Z tego, co wiem - powiedział, zdając sobie sprawę, na co skazuje Harry'ego - pan Potter siedzi obecnie przy stole Gryffindoru i je obiad.

Dziewczęta natychmiast się odwróciły i pobiegły w kierunku Wielkiej Sali.

Dyrektor zaśmiał się do siebie a potem z cichym pop przeniósł się do przedsionka Wielkiej Sali - używając w tym celu metody skrzatów domowych. Za nic nie chciał przegapić punktu kulminacyjnego tego przedstawienia.
***************************************************************************
Pansy, widząc, że zostaje w tyle, wyjęła różdżkę i krzyknęła w kierunku swoich rywalek: Drętwota!

Ginny jęknęła, czując, że jej nogi poruszają się coraz wolniej. Jęknęła jeszcze mocniej, gdy Pansy przebiegła koło niej. Chociaż zanim wyjęła różdżkę, minęło co najmniej stulecie, wreszcie zdołała to uczynić.

- Finite Incantatem!

Jej ruchy wróciły do normalnej szybkości; popatrzyła w górę i krzyknęła Locomotor Mortis w kierunku Ślizgonki.

Zaklęcie powodujące zwarcie nóg zadziałało znakomicie i spowodowało, że Pansy upadła na ziemię. Ginny uśmiechnęła się z wyższością i pobiegła w kierunku wejścia do szkoły.

Cho i Susan również zdołały uwolnić się spod zaklęcia i pobiegły za najmłodszą latoroślą Weasleyów. Razem wykrzyknęły Petrificus Totalus w kierunku Ginny. Na szczęście trening na spotkaniach GD nie poszedł na marne i rudowłosa zdołała uniknąć całkowicie jednego zaklęcia. Drugie lekko ją musnęło i spowodowało, że mocno zwolniła.

Pansy podniosła się z ziemi i pobiegła z prędkością ponaddźwiękowej rakiety, zostawiając Susan i Cho za sobą. Ginny usunęła skutki zaklęcia i znowu zajęczała, gdy zobaczyła, że wszystkie trzy za nią podążają. Gryfonka rzuciła na nie potrójne zaklęcie i pozostałe upadły w plątaninie rozmaitych kończyn na podłogę. Ginny nawet nie roześmiała się, tylko przeskoczyła nad nimi i wpadła do Wielkiej Sali.

Jej entreé spowodowało, że wszyscy wytrzeszczyli na nią oczy. Zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła na nie Colloportus, żeby nikt nie wszedł do środka.

Jej oczy błyszczały się, gdy wśród tłumu uczniów szukała Harry'ego. Głośne tump oznajmiło jej, że pozostałe próbują dostać się do środka. Gdy w biegu mijała stół nauczycielski zauważyła, że Dumbledore nakazał wszystkim nauczycielom, żeby się nie ruszali z miejsc. Nie pomyślała nawet, że to niemożliwe, aby dyrektor tutaj był wcześniej od nich.

Harry siedział tam, gdzie zwykle i obserwował ją ze zdumieniem. Ginny pobiegła prosto do niego. Siedział po przeciwnej stronie stołu, obok Rona; naprzeciw Rona była Hermiona, a obok niej puste miejsce, gdzie zazwyczaj siedziała Ginny. Gryfonka nie zwalniała, choć była coraz bliżej celu.

Za drzwiami było słychać jak trzy głosy krzyczą razem Alohomora. Drzwi otworzyły się z hukiem i mało nie wyleciały z zawiasów. Jak na rozkaz, wszystkie trzy uniosły różdżki i skierowały je w kierunku biegnącej dziewczyny.

- Avis! - krzyknęła Susan, a z jej różdżki wydobyły się ptaszki, które miały zagrodzić drogę Ginny.

- Accio! - krzyknęła Cho w kierunku rudowłosej.

Pansy zaklęła i jednym ruchem ręki cisnęła swojego upiorogacka w tej samej chwili, co dwie pozostałe dziewczyny.

Ginny zrobiła jeszcze jeden krok, wskoczyła na miejsce, gdzie zazwyczaj siedziała i dała nurka pod stół. Zaklęcie przywołujące minęło ją i trafiło w ptaszki Susan, co sprawiło, że ptaszki zaczęły zbliżać się niepokojąco szybko w kierunku rywalek Ginny. Upiorogacek minął Gryfonkę o cal i nie zatrzymywany przez nikogo przeleciał przez całą Wielką Salę, gdzie znalazł sobie nowy cel: profesora Severusa Snape'a.

Snape wstał, a z jego nosa zaczęły wydobywać się duże ilości smarków. Smarki widocznie sprzyjały rozmnażaniu się upiorogacków, gdyż nagle zrobiło się ich kilka razy więcej, i z niesamowitym impetem zaczęły atakować Mistrza Eliksirów. Zasłonił sobie twarz i wydał z siebie stłumiony pisk:

- Weźcie je ode mnie!

Następnie zanurkował pod stołem w daremnej próbie ochrony przed zaklęciem. Zaczarowane upiorogacki nie poddały się jednak łatwo i podążyły za nim.

Zaskoczenie Harry'ego zamieniło się w szok, gdy zauważył, biegnącą bardzo szybko ku niemu Ginny. Rudowłosa rzuciła się na niego, co poskutkowało tym, że zleciał z krzesło i ponownie upadł na podłogę.

- Ginny? - wychrypiał Chłopiec Który Znowu Przeżył.

Głowy wszystkich obróciły się w ich stronę, jednocześnie co chwila zmieniając pozycję, aby popatrzyć na miotającego się Naczelnego Nietoperza Hogwartu, wydającego z siebie bliżej nieokreślone piski. Nikt nie chciał przegapić, ani jednej, ani drugiej sceny.

Ku ogromnemu szokowi Rona, Ginny pocałowała Harry'ego tak mocno, jak tylko mogła i przycisnęła go do siebie. Harry nabrał powietrza, a jego ręce obejmowały ją mocno. Ginny zaprzestała pocałunku i odchyliła się do tyłu.

- Pójdziesz ze mną na Bal? - zapytała bez tchu.

- TAK! - Harry wykrzyczał te słowa niemal natychmiast. Nie miał pojęcia gdzie i po co był, wiedział jedynie, że dziewczyna, która cały czas dostarczała mu nowych wrażeń, właśnie zaprosiła go na Bal. Nie wiedział, co to za Bal, ale mało go to obchodziło. Sam pomysł przebywania w pozycji podobnej do tej, w której teraz byli, bardzo mu się podobała.

Spod drzwi doszły ich trzy jęki.

- Finite Incantatem! - powiedział wreszcie Dumbledore, ratując swojego ulubionego Mistrza Eliksirów.

- Cho Chang! - krzyknął profesor Flitwick, podnosząc się na nogi.

- Susan Bones! - zawołała profesor Sprout.

- Pansy Parkinson! - ryknął Snape.

- Ginny Weasley! - wrzasnęła profesor McGonagall.

Opiekunowie domów krzyknęli chórem:

- Moje biuro! Teraz!

Ginny uśmiechnęła się, zeszła z Harry'ego i mrugnęła do niego, podchodząc beztrosko do opiekunki Gryfonów - jak mogła przejmować się jakąkolwiek karą, gdy miała chłopaka, którego pragnęła?
***************************************************************************
Ron popatrzył na leżącego wciąż na podłodze Harry'ego z całą gamą uczuć na twarzy.

- Co to, do licha, było?

- No cóż - odpowiedział Harry, żałując, że Ginny nie rzuciła zaklęcia poduszki na twardą podłogę Wielkiej Sali. - Powiedziałbym, że teraz chodzę z twoją siostrą.

Niechęć, aby się do tego przyznać była widoczna na jego twarzy, ale nie był w stanie wymyślić żadnego przekonującego kłamstwa, a w dodatku był cały czerwony.

Twarz Rona wyrażała mieszaninę strachu, gniewu i szoku.
***************************************************************************
Od: Łapy I Smutnego
Do: Lunatyka
Temat: Zdeprecjowani

To tragiczny dzień w historii Huncwotów.

Cały nasz wysiłek poszedł na marne.
________________
zapomniany pies
***************************************************************************
Od: Zakłopotanego
Do: Czy stajesz się ponurym ponurakiem?
Temat: Re: Zdeprecjonowani

Co masz na myśli? Nie wiedziałem, że znasz takie trudne słowa jak zdeprecjonowany.

R.
***************************************************************************
Od: Kiepskie dowcipy to moja specjalność
Do: Wyjca
Temat: Re: Re: Zdeprecjonowani

Zdeprecjonowany: ktoś, kogo wartość została obniżona lub zanegowana. Nie tylko ty umiesz czytać.

Czy ty wiesz, że mój ukochany chrześniak napił się eliksiru wielosokowego, żeby dowiedzieć się czegoś w pokoju wspólnym Ślizgonów?

A czy przypominasz sobie jak myśmy tam próbowali się dostać i nigdy nam się to nie udało? Tymczasem Harry dokonał tego na drugim roku!

Łapa
***************************************************************************
Od: Twojego przyjaciela
Do: Masz rację to twoja specjalność
Temat: Re: Re: Re: Zdeprecjonowani

Łapo, stary druhu, w życiu nie ośmieliłbym się ciebie podejrzewać o umiejętność czytania!

Harry wziął kiedyś eliksir wielosokowy? No, no - muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.

Nie masz się jednak czym martwić, do ciebie wciąż należy nagroda za najbardziej żenujący kontakt z nauczycielem - i tak przeszedłeś do historii. Pamiętasz, jak pewnego razu świętowałeś tak hucznie zwycięstwo w quidditcha, że wychyliłeś o parę za dużo kremowych piw? I jak McGonagall przyszła i kazała nam iść spać, a ty byłeś w swojej formie animagicznej i zacząłeś robić z jej nogą to, co każdy pies robi z suczką?

Lunatyk <diabelski>
***************************************************************************
Od: Zdradzonego
Do: Zdrajcy
Temat: Re: Re: Re: Re: Zdeprecjonowani

OBIECAŁEŚ NIGDY TEGO NIE WSPOMINAĆ. PRZYSIĘGNĄŁEŚ!

Ł.
***************************************************************************
Od: Ciągle parskającego śmiechem
Do: Biednego pieska
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Zdeprecjonowani

Nie, to ty przysięgnąłeś - ja z Rogaczem odmówiliśmy. Nie było mowy, żebyśmy ci to odpuścili. Co będę miał w zamian za niedopowiedzenie tej historii Harry'emu?

Lunatyk - przydałaby się butelka dwunastoletniej Ognistej Whisky
***************************************************************************
Od: *uśmieszek wyższości*
Do: Szantażysty
Temat: Szantaż

Och, nie myślę, żebyś miał coś otrzymać z tego powodu. Oddałem ci dziś OGROMNĄ przysługę.

Harry i ja mieliśmy ROZMOWĘ!

Syriusz
***************************************************************************
Od: Tego, który nie może złapać oddechu z wrażenia
Do: Łapki
Temat: Re: Szantaż

Coś ty zrobił?!

Czy mam sprawdzić, jak się czuje Harry?

Remus
***************************************************************************
Od: Co ja jestem, tępak?
Do: Remy'ego
Temat: Re: Re: Szantaż

Podczas lunchu z Harrym, zdałem sobie sprawę, że Harry ma bardzo poważne zamiary wobec Ginny. Nie sądzę, żeby on zdawał sobie z tego sprawę, ale ma klasyczne symptomy. W każdym bądź razie, w pewnym momencie popadł w jakiś monolog, a ja, jego biedny, stary ojciec chrzestny dowiedziałem się zbyt wielu rzeczy o jego życiu miłosnym. Stwierdziłem więc, że pora, aby dowiedział się paru innych ważnych spraw na temat życia.

Dałem mu trochę whisky, a potem eliksir otrzeźwiający. Wiem, że to ty miałeś z nim porozmawiać i, że ja się na to zgodziłem, ale wydaje mi się, że zrobiłem to całkiem nieźle. Nie żartowałem dopóki nie skończyliśmy.

Najpierw dałem mu wykład na temat podstawowych metod, a następnie przeszedłem do bardziej zaawansowanych wskazówek.

S.
***************************************************************************
Od: Lekko podejrzliwego
Do: Ojca chrzestnego
Temat: Re: Re: Re: Szantaż

Znowu jestem pod wrażeniem.

Ale co rozumiesz po pojęciem bardziej zaawansowane wskazówki?

R.
***************************************************************************
Od: Lubię ten tytuł
Do: Byłbyś podejrzliwy wobec własnej matki
Temat: Re: Re: Re: Re: Szantaż

Powiedzmy, że Harry miał korzyści z mojego eee… bogatego doświadczenia. No wiesz, powiedziałem mu, co dziewczyna lubi, czego nie, gdzie można sobie pozwolić na coś więcej, gdzie są takie dyskretne miejsca w Hogwarcie, no i jak używać Mapy Huncwotów w „Rytm Miłości”. Rozmawialiśmy o tych samych rzeczach, co przed ślubem Jamesa.

Łapa - dobrze zrobiłem, prawda?
***************************************************************************
Od: Załamującego ręce
Do: Och, Syriusz
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Szantaż

Syriuszu… jednym z głównych celów Rozmowy jest przekonanie nastolatka, aby nie przechodził od razu do uprawiania seksu. Żeby nie uważał się za jakiegoś boga.

Powinieneś był położyć nacisk na emocjonalną stronę związku, a nie na aspekt fizyczny, bo w takim razie Harry może od razu zechcieć użyć tych twoich wskazówek.

Proszę, proszę, proszę powiedz, że rozmawiałeś z nim o antykoncepcji.

Remus
***************************************************************************
Od: Ups
Do: Nauczyciela
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Szantaż

Tak, powiedziałem mu o zaklęciach antykoncepcyjnych - nikt nie chce, żeby jego partnerka zaszła w ciążę, a poza tym to sprawia, że dziewczyna hmm… bardziej chce.

Jakkolwiek, podkreślenie emocjonalnych aspektów związku brzmi jak coś, co zrobiłby rodzic. Moim obowiązkiem jako ojca chrzestnego było upewnienie się, że Harry wie, co robi, w jaki sposób, że będzie to niezapomniane przeżycie i, że jedyne reperkusje towarzyszące fizycznemu stosunkowi będą żądaniami natychmiastowego jego powtórzenia.

Łapa
__________________________
Dlaczego pies grzebie kości w ziemi? Bo nie może ich pogrzebać w drzewie!

Rozdział III
Biedny Draco


Od: Minerwy
Do: Opiekunów Domów
Temat: Dzisiejsza rozrywka

Przeprowadziłam rozmowę z panną Weasley na temat zakłócenia przez nią porządku w czasie dzisiejszej kolacji. Jest pełna skruchy i chęci zadośćuczynienia w jakiś sposób - w związku z tym dostała tygodniowy szlaban z panem Filchem.

Sądzę, że ukaranie stratą punktów nie ma większego sensu, ponieważ w ten nieprzyjemny incydent byli zaangażowani mieszkańcy wszystkich czterech domów. .

Natomiast, jeśli chodzi o moje odczucia po tym wydarzeniu, to chciałabym podkreślić, że jestem bardzo dumna z tego, że uczennica będąca na piątym roku, zdołała pokonać połączone siły starszych lat uczennic. Jeszcze raz potwierdza to, że odwaga i śmiałość są w stanie pokonać nawet największe przeszkody.

Minerwa
***************************************************************************
Od: S. Snape
Do: Opiekunów Leniwych Domów
Temat: Re: Dzisiejsza Rozrywka

Dałem Pansy dwa tygodnie szlabanu. Jeden tydzień za udział, a drugi za to, że przegrała z Weasleyówną i Gryfonką, na dodatek!

Wydaje mi się przerażające, że wszystkie dziewczyny walczyły o Pottera! Jeśli nie spowoduje to, że arogancja tego chłoptasia wzrośnie do rozmiarów galaktyki, to zjem własny kociołek!

Minnie, to nieładnie tak się puszyć.

Severus
_____________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Leniwego Domu, doprawdy!
Do: Snoba ze Slytherinu i moich pozostałych kolegów
Temat: Re: Re: Dzisiejsza Rozrywka

Severusie, pewnego pięknego dnia będziesz musiał usunąć zielsko spod d…. i wtedy się bardzo zdziwisz, jak bardzo masz spaczony światopogląd.

Rozmawiałam z Susan i, szczerze mówiąc, tak jej współczuję, że darowałam jej karę. Biedna dziewczyna jest mocno zadurzona w Harrym. Poza tym byłam tak zadowolona z tego, iż jeden z moich Puchonów dobrowolnie postawił siebie w sytuacji wymagającej wykonywania jakichkolwiek czynności, że machnęłam ręką na karę. Jej Avis zostało wykonane znakomicie. Chociaż muszę przyznać, że upiorogacek w wykonaniu panny Parkinson był również niezwykle imponujący.

Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy tak świetnie się bawiłam w czasie posiłku.

Och, i zgadzam się z Minnie, że punkty nie mają tu nic do roboty. Chociaż możesz Minnie ostrzec pannę Weasley, że jeśli straci Harry'ego, to w Hufflepuffie znajdzie się parę dziewcząt, które bardzo chętnie zajmą jej miejsce.

Pommie
***************************************************************************
Od: Czarującego gnoma
Do: Pommie, Minnie i Sewiego
Temat: Re: Re: Re: Dzisiejsza Rozrywka

Ale jazda!

Jaka wspaniała demonstracja zaklęć i uroków - muszę nakłonić pannę Weasley, aby któregoś dnia zademonstrowała swoje zaklęcie zamykające klasie. To był fantastyczny pokaz szybkiego myślenia, czyli tego , co jest bardzo potrzebne w walce z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać!

To zdecydowanie nie jest kwestia punktów.

Zamieniłem słówko czy dwa z panną Chang i będzie mi pomagać w czasie szlabanów w najbliższym tygodniu. Najstarszy prefekt Krukonów nie może być zaangażowany w walkę i przegrać ją. To jest absolutnie niedopuszczalne!

Czy ktoś zna jakieś zaklęcie, które mogłoby pokazać, co się działo, zanim wszystkie cztery panienki wpadły do Wielkiej Sali? Plotka głosi, że odbyła się między nimi istna bitwa o to, która wcześniej dopadnie pana Pottera i wiele dałbym, żeby to obejrzeć.

Severus, mój ulubiony specu od eliksirów, musisz troszeńkę zmniejszyć swoją niechęć do młodego Harry'ego. Czy ty w ogóle myślisz o tym, co cię czeka w przyszłości?

Filius
***************************************************************************
Od: Nie nazywaj mnie Sewuś
Do: Irytującego gnoma
Kopia do: Pozostałych dwu
Temat: Re[4]: Dzisiejsza rozrywka

Co to znaczy: Czy ty w ogóle myślisz o tym, co cię czeka w przyszłości? Co ty mi imputujesz?

I używaj imieniaVoldemort. Zawsze mnie irytuje, gdy ludzie określają go za pomocą peryfraz. To nie jest tak, że on może przechwycić nasze MMaile, one są przesyłane przez S.S.M.

Aha, Pommie, twoja miłość do zielska NIE jest podzielana przez każdą osobę na tym świecie. I uwierz mi, gdy mówię, że nie mam żadnego zielska pod pewną częścią ciała, które spacza mi światopogląd.

Severus
______________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Nie kocham zielska
Do: Upierdliwca
Kopia do: Minnie i Gnoma
Temat: Re[5]: Dzisiejsza rozrywka

Mimo wszystko zachowujesz się jak snob. Może masz jakąś emocjonalną blokadę albo jesz za mało błonnika?

Jestem pewna, że Poppy jest w stanie pomóc ci w skuteczny sposób i dać coś na twoje problemy.

Pommie - co to jest S.S.M.?
***************************************************************************
Od: Władcy gnomów
Do: Niepatrzącego w przyszłość Ślizgona
Temat: Re[6]: Dzisiejsza rozrywka

Severusie, dręczysz Harry'ego odkąd chodzi do naszej szkoły, więc , co zrozumiałe, myśli o tobie w podobnych kategoriach, jak o Voldemorcie (Zadowolony?).

Czy kiedykolwiek się zastanawiałeś, co się stanie, gdy pan Potter wygra, a następnie zostanie ministrem magii?

Słyszałem, że na Syberii jest znakomita szkoła magiczna, której notorycznie brakuje nauczycieli. Na twoim miejscu zabrałbym ciepłe ubrania.

Filius
***************************************************************************
Od: Nie tylko mistrza eliksirów
Do: Maniakalnej miłośniczki zielska
Kopia do: Minnie i Gnoma
Temat: Re[7]: Dzisiejsza rozrywka

Dzięki za troskę, jem mój błonnik. Byłbym jednak wdzięczny, gdybyś swoje insynuacje pod moim adresem, zachowała dla siebie.

A gdybyś podniosła, choćby na chwilę, swoją zieloną głowę znad zielonego zielska, to dowiedziałabyś się, że S.S.M. to Szkolna Sieć MMailowa. Kiedy wysyłasz MMaila z lokalizacją wewnątrz Hogwartu, to wiadomość zostaje w budynku i tym samym jest absolutnie bezpieczna. Natomiast, gdy wysyłasz MMaila z lokalizacją poza Hogwartem, to przechodzi on przez sieć Czary.Net i wówczas może być przechwycony - pod warunkiem oczywiście, że komuś chce się przeglądać absolutnie wszystkie MMaile przechodzące przez tę sieć.

Jeżeli chcesz wysłać wiadomość, którą na pewno ktoś przechwyci, to wystarczy przesłać ją przez bramkę Mugol.Net. Wiem na pewno, że Ministerstwo Magii, Prorok oraz śmierciożercy obserwują wszystkie MMaile przechodzące przez tę bramkę.

Severus
_______________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Bledszego niż zazwyczaj
Do: Czarującego profesora
Kopia do: Zielarki i Kotki
Temat: Potter jako minister

Czy naprawdę uważacie, że: (a) Porter pokona Voldemorta? I (b) że skończy jako minister magii?

Severus
____________________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Czy mam się obrazić?
Do: Nietoperza w lochach
Kopia do: Małego i wielbicielki roślinek
Temat: Re: Potter jako minister

Czy Potter pokona Voldemorta?

Mam taką nadzieję. To jest naprawdę nasza jedyna nadzieja. Zresztą, czy jesteście w stanie sobie wyobrazić kogokolwiek innego na miejscu Harry'ego? Wszyscy doskonale wiecie, że mało brakowało, a Wybrańcem zostałby Neville. Wiem, że on jest w moim domu, ale sama myśl o nim jako o tym, który ma pokonać Voldemorta sprawia, że mam ochotę raz na zawsze zamienić się w kota i znaleźć sobie jakieś przytulne mugolskie domostwo.

Czy Potter może zostać ministrem?

Dwa dni temu powiedziałabym, że jest to niemożliwe, jednak po rozmowie z panną Weasley zmieniłam zdanie. Ta dziewczyna jest tak ambitna, że starczy i na nią, i na Harry'ego. Jeśli ona dojdzie do wniosku, że Potter powinien zostać ministrem, to zapewne tak się stanie. Ginny Weasley ma zdecydowanie za wiele ambicji.

Zgadzam się z Filiusem, Sev. Musisz pogodzić się z tym, że James był czasami aroganckim dupkiem (nawet ja to przyznaję, choć kochałam tego chłopaka jak syna) i poznać jego syna, który jest zupełnie inną osobą. Jeżeli nie jesteś w stanie przezwyciężyć dawnych uraz, to radzę złożyć duże zamówienie na ocieplane szaty. On, być może, nie jest zbyt drobiazgowy, ale panna Weasley z pewnością tak.

Minnie
***************************************************************************
Od: Czarującej osoby, nadrabiającej mały wzrost urokiem osobistym
Do: Kogoś z głową w kociołku od zbyt wielu lat
Kopia do: Kociaka i puchońskiej Kooperantki
Temat: Re: Re: Potter jako minister

Zgadzam się całkowicie z Minnie. Jak się go popchnie w odpowiednim kierunku, to nie ma niczego, czego nie byłby w stanie zrobić. Powinieneś zobaczyć, jak on wykonuje niektóre zaklęcia w mojej klasie - one sprawiają, że ja jestem ZAZDROSNY, a pamiętaj, że uczę od trzydziestu lat. Odziedziczył talent swojej matki i o wiele, wiele więcej.

Lekko zbaczając z tematu, czy widzieliście minę pana Weasleya, po jakże przekonującym zaproszeniu na bal pana Pottera przez pannę Weasley? Był absolutnie przerażony!

Doszła mnie plotka, że sześciu braci Weasleyów uważa, że ich młodsza siostra nie jest jeszcze gotowa na związki z innymi chłopcami. Mieli też przestraszyć jej poprzednich partnerów. Jestem ciekaw, czy spróbują postąpić podobnie z panem Potterem.

Filius
***************************************************************************
Od: Wyjmującego głowę z kociołka
Do: Czarującego profesora Flitwicka
Kopia do: Minerwy i Pomony
Temat: Re: Re: Re: Potter jako minister

*Wzdycha* Może macie rację - ostatecznie trudno podtrzymywać urazę tyle lat.

Jednakowoż, twój komentarz na temat Weasleya przypomniał mi o czymś… Mam znakomity pomysł; napiszę wam o nim w następnym MMailu.

Severus
___________________________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Severusa Snape'a
Do: Personel@Hogwart
Temat: Nadchodząca wojna

Nie, nie ta z Voldemortem - coś bardziej interesującego.

Po dyskusji z Pommie, Minnie i Filem doszliśmy do wniosku, że wczorajsze zakłócenie porządku w czasie posiłku było początkiem czegoś o wiele większego.

Bracia Weasleyowie sprzeciwiają się temu, aby ich siostra umawiała się z kimkolwiek, dopóki nie skończy dwudziestu czterech lat. Natknąłem się przypadkiem na bliźniaków, którzy mieli właśnie rozmowę z Deanem Thomasem - miałem nadzieję, że już nigdy nie pojawią się w Hogwarcie, ale to swoją drogą - i tłumaczyli Thomasowi swoje stanowisko w sprawie jego związku z panną Weasley - zagrozili mu bardzo bolesną karą cielesną i zaklęciem pomniejszającym (na stałe!).

W związku z publiczną deklaracją panny Weasley dotyczącą stosunków jej i pana Pottera, wydaje mi się, że jako nauczyciele, powinniśmy natychmiast podjąć odpowiednie kroki.

Dlatego też oferuję:

4 -1 szansy na wygraną Weasleyów

2 -1 na wygraną Pottera

Zasady są proste - Weasleyowie wygrywają, jeśli Potter i Weasleyówna zerwą ze sobą. Potter wygra, jeżeli będą razem, gdy rok szkolny się skończy.

Wszystkie zakłady są unieważnione, gdyby Voldemort zabił chłopaka - zresztą, nie sądzę, żebyśmy się wtedy tą sprawą zajmowali.

Severus
________________________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat
***************************************************************************
Od: Dziewczyny z Okiem
Do: Personelu
Temat: Re: Nadchodząca wojna

Severusie, zakładam się o dwadzieścia galeonów, że wygrają Weasleyowie - moje wewnętrzne oko mi to podpowiada.

Sybilla
_______________________________
Zażądaj mojej ręki, a powiem ci, co cię czeka w przyszłości.
***************************************************************************
Od: Poppy
Do: Personelu
Temat: Re: Re: Nadchodząca wojna

Stawiam dwadzieścia na Harry'ego. Każdy chłopiec, który spędził tyle czasu w skrzydle szpitalnym co on, nie powinien mieć żadnego problemu ze zdobyciem upragnionej dziewczyny.

P.
***************************************************************************
Od: Zastępcy Dyrektora
Do: Personelu
Temat: Re: Re: Re: Nadchodząca wojna

Jestem zdegustowana myślą, że uczciwi pracownicy Hogwartu mogliby się zniżyć do takiego poziomu, że zakładają się o życie miłosne uczniów.

Uff, odbębniwszy obowiązek… stawiam dwadzieścia na Harry'ego.

Minnie
________________________
Mruuuu
***************************************************************************
Od: Mamuśki Hooch
Do: Personelu
Temat: Re: Re: Re: Re: Nadchodząca wojna

Stawiam na Weasleyów. Dlaczego? No cóż, oprócz tego, że Charlie był prawie tak samo dobry w quidditcha jak Harry ( a ja zawsze powtarzam, że to jak latasz, świadczy o tym, kim jesteś), mają bliźniaków w drużynie. Dwadzieścia na Weasleyów.

H.
***************************************************************************
- Cześć, Harry - powiedziała Ginny ze zmęczonym uśmiechem, po czym bezceremonialnie klapnęła na jego kolanach.

- Cześć, Gin - odrzekł Harry. - Umówisz się ze mną, jak należy?

Ginny obróciła się lekko, żeby popatrzeć na jego twarz.

- Myślałam, że już cię wcześniej o to pytałam?

- Nie, wcześniej zaprosiłaś mnie na bal. A ja chcę wyjść z tobą tak, jak chłopak ze swoją dziewczyną.

Uśmiechnęła się do niego jak najładniej tylko potrafiła , wzruszona jego chęcią, żeby ich związek zachował wszelkie towarzyskie formuły.

- Udało mi się zachować dla ciebie trochę obiadu.

Wziął różdżkę i wycelował ją w talerz z jedzeniem. Po chwili, zaklęcie ocieplające sprawiło, że talerz przybrał z lekka złotą barwę.

- Och, dziękuję - pocałowała go w policzek i sięgnęła po talerz.

Uprawianie biegów wyczynowych, kilka mocnych zaklęć oraz długi i nudny wykład profesor McGonagall sprawił, że była strasznie głodna. Zauważyła, że udało mu się zdobyć jej ulubione potrawy i po raz kolejny stwierdziła, że tygodniowy szlaban to zdecydowanie mała kara za troskliwego chłopaka.

- No więc, o co chodziło z tym zaproszeniem?

- Cóż... - wymamrotała Ginny między jednym kęsem a drugim - wszystkie cztery szukałyśmy cię przez całe popołudnie. Swoją drogą, gdzie byłeś?

- Później ci powiem. Opowiadaj dalej.

- Spotkałyśmy się przypadkiem przy chatce Hagrida, gdzie Dumbledore powiedział nam, że jesteś w Wielkiej Sali i jesz kolację. No i walczyłyśmy o to, która wcześniej do ciebie dobiegnie.

- Dlaczego? - zapytał zdziwiony Harry.

- Każda z nas chciała cię zaprosić na Biały Walc. No wiesz - dziewczyna zaprasza chłopaka na bal.

- Tak, wiem. Przeczytałem MMaila. Ale dlaczego ty musiałaś o mnie walczyć?

- No, żebym mogła cię pierwsza zapytać - odparła Ginny, zaskoczona, że pyta ją o tak oczywiste rzeczy.

Harry zmarszczył czoło.

- Myślisz, że zgodziłbym się pójść z którąś z nich na bal, jeśli nie zapytałabyś mnie pierwsza?

Ginny, skoncentrowana na jedzeniu, nie zauważyła wyrazu twarzy Harry'ego.

- Chyba tak. Zresztą, teraz to nieważne, przecież wygrałam.

Ruchem, który później będzie doprowadzał Ginny do frustracji, ponieważ nigdy nie mogła zrozumieć, jak Harry'emu się udaje zmienić pozycję tak, że tego nie jest w stanie zauważyć, Harry wstał.

- Ginny, uważam, że szacunek to podstawa każdego związku. Odmówiłbym każdej innej, która by mnie zaprosiła na bal, ponieważ czuję coś do ciebie. Czy naprawdę uważasz, że mimo naszych pocałunków, byłbym w stanie umówić się z kimkolwiek innym? Myślałem, a właściwie miałem nadzieję, że znasz mnie lepiej. Sądzę, że najlepiej będzie, jeśli pójdę teraz spać - jutro porozmawiamy.

Harry odwrócił się i poszedł do swojego dormitorium, zostawiając w stanie totalnego osłupienia Ginny, która w chwilę po tym, jak wyszedł, z wrażenie spadła z krzesła.
***************************************************************************
- To nie poszło zbyt dobrze - powiedziała współczującym tonem Hermiona, która obserwowała całą scenkę.

- Zdecydowanie fatalnie - zgodziła się Ginny.

- Chyba znowu go nie doceniłyśmy - stwierdziła prefekt Gryffindoru.

- Oj, tak. Wiesz, po tych wszystkich rozmyślaniach na temat tego, że pokona Voldemorta, że może zrobić cokolwiek tylko chce, wpadłam w tę samą pułapkę, co wszyscy i uznałam go za kogoś, kto nie jest w stanie być asertywnym!

- Ja też - pokiwała głową Hermiona. Było to coś niespotykanego, żeby perfekt prefekt poczuła się jak idiotka.

- Jestem pewna, że sprzeciwi się woli moich braci, a tymczasem przy okazji pierwszych lepszych kłopotów uznaję, że nie jest w stanie sprostać sytuacji! Niech to Merlin trafi!

Hermiona zaczęła śmiać się z miny, jaką miała Ginny.

- Jakieś pomysły, co mam teraz zrobić? Oczywiście, jeśli już przestałaś chichotać.

Hermiona zdołała opanować swój śmiech.

- Właściwie to tak. Po prostu go przeproś, uszanuje to i wybaczy ci. Cokolwiek innego zrobisz, to będzie to znaczyć, że w ogóle go nie słuchałaś.

Ginny pokiwała głową i uśmiechnęła się.

- Dobra, skoro już rozwiązałyśmy ten problem, pora na inne rzeczy. Potrzebna mi będzie pomoc „Sieci Pomocników Hermiony”.

- Co?

- Twoja grupa uczniów, pomagająca sobie nawzajem w nauce, głuptasie. Wiem, że masz przyjaciół we wszystkich domach, którzy są ci winni przysługę. Będzie mi potrzebna ich pomoc, żeby zniszczyć reputację Dracona Malfoya.

- Dlaczego?

- Zamieniłaś się w brzuchomówcę, czy jak? - uśmiechnęła się złośliwie Ginny. - Bo nazwał mnie prostytutką i zaproponował mi pieniądze za przespanie się z nim.

Hermiona miała buzię w kształcie „O”.

- Ta żółta fretka!

- Taak, wiem. Uderzyłam go w krocze, ale powoli staje się coraz bardziej nieprzewidywalny.

- Masz rację! - zgodziła się z nią Hermiona. - Jaki masz plan?

Wyraz twarzy Ginny zmienił się - nie na darmo była spokrewniona ze słynnymi bliźniakami Weasley. Oni zaś na pewno byliby z niej dumni i jednocześnie szczęśliwi, że to nie w nich jest wymierzony gniew ich siostry.

- Doprowadzę do tego, że stanie się pośmiewiskiem całej szkoły.

Setki obelg Malfoya przeleciało Hermionie przez głowę - przysunęła krzesło bliżej Ginny i zapytała :

- Jak zamierzasz do tego doprowadzić?

Gdyby ktokolwiek był w pokoju wspólnym, bardzo zainteresowałby go powód ciągłych wybuchów śmiechu, które wstrząsały Hermioną. Na szczęście wszyscy już dawno spali.
***************************************************************************
Od: Ron
Do: Moich starszych braci
Temat: ALARM PIERWSZEGO STOPNIA

To się stało. Co my teraz, do diabła, zrobimy?

Ron
***************************************************************************
Od: Bill
Do: Mojego młodszego brata
Temat: Re: ALARM PIERWSZEGO STOPNIA

Ron, jesteś pewny, że jest to alarm pierwszego stopnia?

Bill
***************************************************************************
Od: Ron
Do: Chłopców Weasleyów
Temat: Re[2]: ALARM PIERWSZEGO STOPNIA

Jestem cholernie pewny. Dzisiejszego popołudnia nasza mała siostrzyczka rzuciła się na Pottera, zaczęła go całować do nieprzytomności, po czym zaprosiła go na bal! Na oczach całej szkoły!

Potem (przypadkiem miałem uszy dalekiego zasięgu) usłyszałem, jak Potter zaprasza naszą siostrzyczkę na randkę!

Ron
***************************************************************************
Od: Bliźniaków
Do: Ronusia
Kopia do: Starszych braci
Temat: Re: Re[2]: ALARM PIERWSZEGO STOPNIA

Cholera, Ron. Wiedzieliśmy, że do tego dojdzie! Był najbardziej niebezpiecznym facetem od początku. Ginny była w nim zadurzona na amen i to jeszcze zanim uratował jej życie. Ron, to była twoja robota, żeby się upewnić, że Potter będzie myślał o niej tylko w kategoriach siostry. Co się stało?

Fred i George
________________________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej
***************************************************************************
Od: Ron (-usia)
Do: Nieznośnego duetu
Temat: Re[4]: ALARM PIERWSZEGO STOPNIA

Cholernie się starałem, okej?! Zachęcałem go do tego, żeby widział ją w taki sposób jak ja, żeby chronił ją jak ja, żeby weryfikował jej kolejnych chłopaków jak ja. Nawet przekonałem go, aby zainteresował się Cho, choć jej nie znoszę! Miałem go zeswatać z Lavender! I co? Jajco, panowie.

Nigdy by mi na myśl nie przyszło, że nasza siostra zacznie go namiętnie całować na oczach innych ludzi! Nie jestem ani wszechwiedzący, ani też na tyle chory, by sobie cos takiego wyobrażać!

NA MERLINA!

Właśnie sobie przypomniałem, co mi powiedziała Ginny, gdy dowiedziała się, że zastraszyliśmy Deana - przysięgła, że pozwoli swojemu następnemu chłopakowi sprawdzić, co ma pod szatami!

Ron - coraz bardziej zmartwiony.
***************************************************************************
Od: Perciwala C. Weasleya
Do: Chłopcy Weasley
Temat: Ginny

Panowie, obarczanie siebie nawzajem odpowiedzialnością nic tu nie pomoże, choć ja i Ron będziemy musieli zamienić kilka słów na temat zaniedbywania obowiązków, gdy się zobaczymy.

Wierzę, że najlepiej by było, gdybyśmy zaczęli starać się o jednorożca w celu zweryfikowania stanu Ginny, tak dla pewności.

P.
___________________________
Informacje zawarte w tym MMailu są poufne i prawnie uprzywilejowane. Są one wyłącznie przeznaczone dla odbiorcy. Dostęp kogokolwiek innego do tego MMaila jest nielegalny. Jeżeli nie jesteś odbiorcą tej wiadomości, jakiekolwiek ujawnienie, skopiowanie lub dystrybucja albo inna akcja, która została podjęta lub zaniedbana i nie podjęta może skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi.
***************************************************************************
Od: Charliego
Do: Chłopców
Temat: Re: Jednorożec

Chłopaki, zgadzam się z wami, że naszym priorytetem jest zdobycie jednorożca Jednak jeśli dobrze pamiętam lekcje opieki nad magicznymi zwierzętami, jednorożce wychodzą tylko do dziewic. Problem polega na tym - jak my wejdziemy w posiadanie jednorożca, skoro tego… echem… nie jesteśmy dziewicami?

C.
________________________
Draconis dominium
***************************************************************************
Od: Billa
Do: Reszty braci
Temat: Re: Re: Jednorożec

Nie patrzcie na mnie - przecież umawiam się z półwilą.

B.
***************************************************************************
Od: Forge
Do: Najmłodszego męskiego potomka Weasleyów
Kopia do: Pozostałych
Temat: Re: Re: Re: Jednorożec

Na nas też nie patrzcie - mieszkamy w końcu z Katie i Angeliną. Żadna z nich też nie jest raczej w stanie pomóc. Chyba musimy pozostawić to zadanie najmłodszemu braciszkowi - Ronuś, słońce, poproś Hermi o pomoc.

Fred & George
___________________________
Magiczne dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej
***************************************************************************
Od: Nie nazywajcie mnie Ronusiem!
Do: Odczepcie się ode mnie!
Temat: Re: Re: Re: Re: Jednorożec

Choć to nie jest wasz interes, to zarówno ja, jak i Hermiona jesteśmy już legalnie dorośli. I tez nie możemy pomóc.

To wspaniała wiadomość dowiedzieć się, że wszyscy moi bracia mają odpowiednie (prowadzą aktywne - ???) życie seksualne. Jednak sprawdzanie, czy Ginny nadal jest dziewicą, nie jest w tym momencie najważniejsze. Harry nigdy by czegoś takiego tak szybko nie zrobił - pamiętajcie, że jest honorowy!

Więc, jak zamierzamy go przekonać, że nie powinien umawiać się z Ginny?

Ron
***************************************************************************
Od: Bill
Do: Ty mały diable
Kopia do: Pozostałych braci
Temat: Operacja „Harry”

Popatrzcie, nasz mały Ronuś już taki duży się zrobił! Naprawdę, powinniśmy ci przysłać trochę Ognistej Whisky, żeby uczcić tę historyczną chwilę.

Dobra, ludzie, zgaduję, że słówko czy dwa to tutaj nie pomogą. Jakie mamy pomysły? Coś powiązanego z publiczna nagością, zawsze jest dobre na pierwsze ostrzeżenie.

Bill
***************************************************************************
Od: Gred
Do: Braci moich
Temat: Bracia Weasley na ratunek
Załącznik: „Operacja_Harry”.pmt

Chłopaki, przeczytajcie załącznik. Jeśli Ron będzie stosował się do zawartych weń instrukcji, Harry dostanie ostrzeżenie, jakiego by się w życiu nie spodziewał.
Ron, będziesz się musiał wymknąć do sowiarni dzisiejszej nocy, żeby odebrać potrzebne do naszego planu rekwizyty.

Fred& George
______________________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej
***************************************************************************
Od: Fred
Do: George
Temat: Myślisz, że dobrze zrobiliśmy?

George, wydaje mi się, że mamy mały konflikt interesów. Mam na myśli to, że obaj bardzo lubimy Harry'ego i że jest on naszym głównym inwestorem. Jesteśmy mu wiele winni, no i uratował życie Ginny…

Jakieś refleksje?

Fred
***************************************************************************
Od: George
Do: Bliźniaczej połówki pomarańczy
Temat: Re: Myślisz, że dobrze zrobiliśmy?

Wiem, co masz na myśli. Zobaczmy, jak pójdzie ten kawał. Jeśli zostanie z Ginny, możemy spokojnie powiedzieć, że przeszedł nasz test i może się spotykać z Ginny, bez naszego wtrącania się. Potem, możemy się spotkać z nim na lunchu i go za to przeprosić.

Normalnie, to byśmy się zgodzili z naszymi braćmi. Jednak to jest Harry i, jak powiedziałeś, lubimy go i ufamy mu.

George

- Pomożesz? - zapytała Ginny, siadając na łóżku Hermiony.

- Też się cieszę, że cię wiiiidzę, Ginny - odpowiedziała prefekt, ziewając przy tym okropnie. - W czym mam ci pomóc?

- Muszę przeprosić Harry'ego.

- No i? Wciąż jest bardzo wcześnie, Gin. Nawet ja nie jestem w stanie myśleć o takiej chorej porze.

Ginny uśmiechnęła się szeroko.

- Chcę wyglądać słodko, niewinnie i młodo.

- I przyszłaś do mnie, bo…?

Rudowłosa wzruszyła ramionami.

- Jesteś dziewczyną.

- Tak jak i ty, słonko - Hermiona westchnęła. - Lav?

- Co? - zapytała Lavender, wystawiając głowę zza zasłon, otaczających jej łóżko.

- Pamiętasz, że powiedziałaś mi, że jesteś moją dłużniczką, bo dałam ci odpisać zadanie domowe z transmutacji?

- No… - mruknęła sennie Gryfonka.

- Ginny potrzebna jest pomoc z makijażem. Zamierza kogoś przeprosić i chciałaby odpowiednio wyglądać.

Po usłyszeniu tych słów Lavender nie wyglądała już na zaspaną. Wręcz przeciwnie. Zdążyła nawet wyskoczyć z własnego łóżka i odsłonić kotary łóżka Parvati, żeby ją obudzić.

- Wstawaj, Parv, mamy nagły przypadek pilnie potrzebnego makijażu.

Parvati od razu się obudziła.

- Fajnie. Co jest potrzebne?

- Przepraszam-cię-wygląd dla Ginny, ona chodzi teraz z Harrym.

Ginny zaczęła się zastanawiać, skąd, na galopujące chimery, te dziewczyny dowiedziały się o tym.

Parvati wstała z łóżka i popatrzyła na młodszą koleżankę.

- Dobra. Ty siądź tutaj, Ginny. Hermiono, idź do jej dormitorium i rzuć okiem na ciuchy, które ma Ginny. Wszystkie ubrania w delikatnych, jasnych kolorach będą dobre, a białe byłyby jeszcze lepsze. Jeżeli coś będzie trochę za małe, tym lepiej dla nas. Przynieś wszystko, cokolwiek znajdziesz, zawsze możemy te ciuchy przetransmutować. A ty, Lav, znajdź swoje kosmetyki. Och, ale będzie fajnie!

Hermiona obserwowała Parvati z półotwartymi ustami. Jeszcze nigdy nie widziała, żeby jej kapryśna współlokatorka zachowywała się jak jakiś żandarm w spódnicy! !

- No, Hermiono, rusz się - zachęcił ją przedmiot jej rozważań.

Kręcąc głową, prefekt zrobiła to, co jej kazano - opuściła przybytek kosmetyczki.

***************************************************************************

Pięć minut później Ginny kontemplowała w lustrze swoje odbicie. Włosy zostały lekko wyprostowane i spięte w luźny koński ogon - kilka zakręconych kosmyków sprawiało, że jej twarz wyglądała jeszcze ładniej niż zazwyczaj. Brązowe oczy lekko podkreślono tak, aby wydawały się większymi niż są w rzeczywistości. Wargi nie były mocno pomalowane - jak została poinformowana przez Lavender, Harry miał myśleć nie o przeprosinach Ginny, lecz skupić uwagę na jej ustach.

Wygląd niewiniątka od razu został odrzucony przez obie Gryfonki. Niewinny wygląd jest w porządku - grzecznie zgodziły się z Ginny starsze koleżanki - ale przecież nie chce, żeby Harry zaczął o niej myśleć jak o starszej siostrze!

Hermiona znalazła starą, letnią sukienkę, która była już na Ginny za mała. Z niewielką pomocą magii i Parvati, sukienka stała się nieco dłuższa i pasowała na wybrankę Harry'ego Pottera. Natomiast rozmiar w klatce piersiowej był… niezbyt zadowalający. Z bezpośredniością, która Ginny wydała się niepokojąca, Lavender złapała ją za piersi i przytrzymała, podczas gdy Parvati rzuciła na biust dziewczyny zaklęcie wiążące. Wówczas obie Gryfonki mogły wziąć odpowiednie pomiary i rzucić zaklęcie na stanik Ginny, by dopasować go odpowiednio do jej wymiarów. W rezultacie rudowłosa miała dekolt, o którym nigdy jej się nie śniło.

- Twoją zaletą jest to - mówiła spokojnie Lavender, jakby nie zdając sobie sprawy, jak mocno wyeksponowały atrybuty swojej młodszej koleżanki - że nie masz żadnej eee… wyściółki w staniku, więc gdyby Harry zaczął badać cię bliżej, to znajdzie jedynie czystą Ginny i nie dojdzie do żadnych wstydliwych scen.

- No i co? Podoba ci się? - spytała niecierpliwie Parvati.

Ginny odwróciła się i wyściskała obie dziewczyny.

- Dziękuję.

- Ależ nie ma za co - powiedziały razem Parvati i Lavender.

- Świetnie się bawiłyśmy, robiąc ci makijaż - ciągnęła Parvati - więc gdybyś kiedykolwiek potrzebowała naszej pomocy, to wal śmiało. Wiemy, co wyprawiają twoi bracia. Uważamy, że jest to okropne i dlatego zawsze chętnie ci pomożemy.

- Zatem - Lavender uśmiechnęła się nieco złośliwie - pamiętaj, co ci mówiłyśmy. Idź i zobacz Harry'ego. Kiedy skończycie, Parvati i ja chcemy zobaczyć ładnie rozmazany makijaż.

Ginny zaśmiała się i zaczerwieniła w tym samym momencie.

Hermiona zajrzała do swojego dormitorium.

- Harry czeka na ciebie na dole - szepnęła przyjaciółce do ucha.

- Och - odezwała się nagle Parvati. - Pamiętaj, żeby się zatrzymać, gdy dojdzie do kontaktu wzrokowego. Daj mu szansę przypatrzyć się, kto idzie w jego kierunku.

Ginny wzięła głęboki wdech, zebrała całą swoją odwagę i zeszła na dół.

***************************************************************************

Harry siedział w jednym z foteli, rozmyślając nad tym, co zaszło pomiędzy nim a Ginny zeszłego wieczoru. Był trochę za ostry dla niej, nie dał jej czasu na wytłumaczenia, pochopnie wyciągnął zbyt daleko idące wnioski - słowem, zachował się jak Percy.

Spojrzał na drzwi, prowadzące do dormitoriów dla dziewcząt i to, co zobaczył sprawiło, że doznał ciężkiego szoku.

Ginny weszła do pokoju wspólnego i zwolniła na chwilę kroku, dzięki czemu Harry mógł ją dokładnie obejrzeć.

Wzrok Harry'ego powoli przesuwał się od dołu ku górze. Krótka, biała sukienka pokazywała o wiele więcej Ginny niż Harry kiedykolwiek widział, a to, co zobaczył, niezwykle go zainteresowało. Nie mógł również nie dostrzec, jak mocno sukienka podkreślała jej biodra. Przełknął głośno ślinę, gdy jego wzrok przeniósł się nieco w górę. Patrzył teraz prosto na klatkę piersiową Ginny. Odruchowo oblizał wargi.

Kątem oka zauważył Rona wyjmującego z kieszeni różdżkę. Dostrzegł również, że jego najlepszy przyjaciel padł na podłogę w chwilę potem, jak Lavender i Parvati go oszołomiły. .

W końcu chłopak zdołał oderwać oczy od zbliżającego się zjawiska. Nagle, naprawdę zaczął cieszyć się z tego, że siedzi i że nosi o kilka numerów za duże ubrania.

- Cześć - pozdrowiła go nieśmiało Ginny, stając przed nim w całej okazałości.

- Jesteś przepiękna - szepnął Harry.

Ginny uśmiechnęła się lekko i odchyliła głowę, jakby w obronie przed niewidocznym ciosem.

- Harry, chciałam ci tylko powiedzieć, że jest mi przykro, ponieważ nie zaufałam ci w sprawie balu. Przepraszam.

Harry potrząsnął głową, jak gdyby chciał się otrząsnąć z szoku na widok swojej dziewczyny.

- Ginny, ja też nie jestem bez winy. Straciłem dla ciebie głowę i- przyznał. - Zabolał mnie twój brak zaufania, ale przesadziłem. Zachowałem się jak nadęty bubek. Dlatego ja ciebie też przepraszam.

Ginny uśmiechnęła się szeroko i przysunęła się nieco bliżej do Harry'ego.

Żadne nie zwróciło uwagi na Rona, który tymczasem iście desperacko próbował wyzwolić się spod władzy rzuconych na niego zaklęć. Nie zauważyli również, że Hermiona, chroniąc ich spokój, użyła magii, oszołamiając swojego chłopaka ponownie.

Harry wstał tak szybko, jak zeszłej nocy po kłótni z Ginny. W jednej chwili siedział, a w drugiej stał. Zrobił to tak, że nikt nie był w stanie wychwycić jakiegokolwiek ruchu.

Przysunął się bliżej do siostry swojego najlepszego przyjaciela i delikatnie odgarnął niesforny kosmyk rudych włosów za ucho Ginny.

- Czy teraz mogę w końcu cię pocałować, jak przystało? Nie z zaskoczenia, nie - rzucając się na ciebie, nie kradnąc twoich pocałunków? Czy mogę cię pocałować tak, jak chłopak całuje swoją dziewczynę?

***************************************************************************

Dean obserwował tę parę z dziwnym wyrazem twarzy. Nagle zrozumiał, co stracił i bardzo tego żałował. Kilka sekund później na jego twarzy pojawił się jednak ślad uśmiechu - przecież gołym okiem było widać, że Ginny nigdy nie czuła do niego tego, co do Harry'ego. Była jego dziewczyną przez kilka miesięcy, ale Harry będzie miał ją do końca życia.

Nadal lubił Ginny, tak samo jak jej wybranka, więc dał im swoje błogosławieństwo. Mrugnął i jego spojrzenie powędrowało w kierunku Rona, który nadal miał problemy z wyzwoleniem się spod władzy wszystkich rzuconych na niego zaklęć. Dean uważał, że to ten kretyn był odpowiedzialny za to, że zerwał z Ginny, a ponieważ dostrzegł, że Weasley powoli dochodził do siebie po ostatnim rzuconym na niego zaklęciu, więc wyjął swoja różdżkę i oszołomił go znowu. Nie zamierzał pozwolić temu… no, nieważne… zepsuć tej chwili.

***************************************************************************

Ginny pokiwała głową, pochylając się w kierunku Harry'ego.

Jego ręka ponownie powędrowała w kierunku jej włosów - Harry okręcił sobie wokół palca jeden z rudych pukli. Potem dotknął jej szyi i puszczając kosmyk włosów, którym się bawił, pochylił się, żeby pocałować dziewczynę.

Ginny zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego jeszcze mocniej.

Usta spotkały usta. Nie było żadnych wątpliwości, zmartwień, zastanawiania się, czy trzeba to przerwać czy nie.

Harry przesunął swoje ręce niżej, przyciągając do siebie Ginny jeszcze mocniej i nie przestając jej całować.

Oboje poczuli, że to jest ich miejsce na ziemi. Gdy tak całowali się, ot tak po prostu, bez żadnych okoliczności zewnętrznych, które by ich do tego zmuszały, doszli do wniosku, że wiedzą już, co chcą robić do końca życia.

Powoli przerwali pocałunek. Harry oparł czoło o czoło Ginny i uśmiechnął się miękko, patrząc głęboko w oczy wybranki. Słowa nie były potrzebne.

Jak na rozkaz, odwrócili się i skierowali w kierunku wyjścia z pokoju wspólnego. Ginny zdążyła się jednak obrócić i posłać wdzięczny uśmiech w kierunku Hermiony, Parvati i Lavender.

***************************************************************************

Hermiona odwróciła się do swoich współlokatorek.

- Dzięki.

Lavender uśmiechnęła się.

- Nadal jesteśmy ci winne przysługę. Zrobiłyśmy to dla Harry'ego i Ginny, nie dla ciebie. Rozmawiałyśmy o tym w zeszłym tygodniu. Harry bardzo potrzebuje dziewczyny. Kogoś, kto będzie się o niego troszczył, zajmował jego uwagę i dawał mu powód do walki. Każdy by się załamał, gdyby ciążyła na nim taka presja, jak na Harrym. Ja chyba oszalałabym, gdyby to ode mnie zależało uratowanie świata.

Hermiona wytrzeszczyła na nie oczy, a Parvati się roześmiała.

- Zaskoczona jesteś, Hermiono, taką dojrzałością w naszym wykonaniu? Nie winię cię, jednak musisz wiedzieć, że nie mamy kręćka tylko na punkcie chłopaków, ubrań i makijażu. Wiemy, co się dzieje na świecie. Obie myślałyśmy o tym, żeby umówić się z Harrym - jest taki słodki, ale zdałyśmy sobie sprawę, że nie byłybyśmy dla niego odpowiednie. On potrzebuje kogoś silnego i odważnego, kto będzie przy nim, bez względu na wszystko. Ginny jest dla niego idealna.

Lavender pokiwała głową.

- Harry będzie potrzebował pomocy przyjaciół. Jeżeli będziemy mu w stanie pomóc, to na pewno to zrobimy - Lavender zachichotała. - Skoro już wiemy, że to Ginny, to możemy zacząć przygotowywać jej toaletę na bal. Zrobimy z niej najpiękniejszą dziewczynę na świecie, choć to akurat w jej przypadku nie jest trudne.

Parvati uśmiechnęła się, nagle coś sobie przypominając .

- Czy któraś z was kiedykolwiek widziała tyle uczuć na twarzy Harry'ego?

***************************************************************************

Ron leżał na podłodze, pozostawiony sam sobie. Był w trudnej sytuacji. Musiał poinformować swoich braci, co się wydarzyło, ale jednocześnie nie chciał, żeby się dowiedzieli, że wszyscy Gryfoni byli przeciwko niemu.

***************************************************************************

Od: Hermiony
Do: Grupa studiujących
Temat: Przysługa

Słuchajcie,

Mamy problem. Draco Malfoy przekroczył wszelkie granice w obelgach i Ginny zdecydowała się coś z tym zrobić. Zamierzam jej w tym pomóc i byłoby miło, gdybyście również się przyłączyli.

Chcemy zniszczyć jego reputację. Plan jest poniżej, zakodowany, aby nikt niepowołany go nie przeczytał. Kod powinniście pamiętać z naszych studiów mugolskich.

Hermiona

Plan Ginny:

I ownth ąmyńźwłękjou dmeh gjtcpąw, Twąąj kmawrekm dhńźwokąwr ctżcęwó i Iwrźzwiy Ęmźw, łr Pemoc yręg tryra. Igrpj ym dcgiwrepks gs iwmpcacfó, gmz ymzńj gc ńjżm ąmyńmepkwry cokjiwęgm ekrok ąn fiwrowr w iękjęoj c ąwry iwrpkwrźw. Ićiokmę ouowmżmńja, mńjfowr dcgiwrepkwźw gs wąśceamoys. Wprm yręg gmzm, łrńj iękjęoj ajfźrźw, łr iękjęoj, cdećok ąwou, iwrpkn c ucacęrzęhmźwkawr Pemocąm. I grą ędcęćń zmłpj ękjńzc kmmzordghys gs iwmpcacfó

***************************************************************************

Od: Rogera
Do: Hermiony
Kopia do: Grupy studiującej
Temat: Re: Przysługa

Hermi,

Myślę, że reszta się ze mną zgodzi - z chęcią to zrobię! To nie będzie żadna przysługa, wszyscy z nas mają jakieś porachunki z Draconem i teraz nadeszła okazja do ich wyrównania.

Zobaczę, czy uda mi się namówić Terry'ego do pomocy, dzięki temu cała historia będzie sprawiała wrażenie o wiele bardziej prawdziwej.

Powiedz Ginny, że jest genialna!

Roger


***************************************************************************

Od: Twojego ukochanego chrześniaka
Do: Łapy Ogromnego
Temat: Lekcje

Syriuszu, zastanawiałem się dziś rano - wiem, że to dziwne, ale miałem do wyboru na historii magii albo to, albo drzemkę. Myślę, że nadszedł czas, abym nauczył się sztuki teleportacji. Nie chciałbym, żeby powtórzyła się sytuacja z Turnieju Tójmagicznego. Poza tym Tom byłby nieźle zaskoczony, gdybym to zrobił. Dałoby mi to przewagę nad nim, w czasie naszego kolejnego rendez - vous.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że powinienem zaczekać, aż skończę siedemnaście lat, dlatego proszę ciebie, panie „Zostałem-nielegalnym-animagiem” o pomoc. Przecież, kto jak kto, ale ty rozumiesz potrzebę łamania czasem ogólnie przyjętych zasad.

Harry

***************************************************************************

Od: Syriusza
Do: Remusa
Temat: Harry

Lunatyku, stary druhu, co to znaczy rendez-vous?

Dostałem właśnie MMaila od Harry'ego, w którym prosi mnie , żeby nauczyć go sztuki teleportacji. List jest absolutnie doskonały, odwołuje się do moich najlepszych uczuć, zawiera odpowiednie argumenty i … nie podaje prawdziwego powodu, dla którego Harry chce się tego nauczyć. Jestem z niego taki dumny.

Co powinienem zrobić?
____________________
hau hau

***************************************************************************

Od: Uczonego Lunatyka
Do: Myślałem, że umiesz czytać
Temat: Re: Harry

To francuski zwrot, w dosłownym znaczeniu jest to miejsce lub punkt spotkania.

A jeśli chodzi o propozycję Harry'ego, to wcale nie jest totaki zły pomysł. Radziłbym ci jednak zasięgnąć wcześniej opinii Dumbledore'a na ten temat. Zresztą, nawet gdybyśmy mu odmówili, to i tak znajdzie kogoś, kto zechce go nauczyć.

R.

***************************************************************************

Od: Syriusza Blacka
Do: Dyrektora Hogwartu
Temat: Mój syn chrzestny

Albusie!

Otrzymałem dziś po południu bardzo ciekawego MMaila od Harry'ego , w którym żąda on, abym nauczył go aportacji. Rozmawiałem już na ten temat z Remusem i obaj uważamy, że jest to dobry pomysł. Przynajmniej nie powtórzy się sytuacja z Turnieju Trójmagicznego, kiedy Harry nie miał możliwości ucieczki.

Czy masz coś przeciwko?

Syriusz

***************************************************************************

Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Syriusza T. Blacka
Temat: Re: Mój syn chrzestny

Wspaniały pomysł, Syriuszu. Masz moje pozwolenie na to, aby go uczyć. Dopilnuję , żeby nikt z Ministerstwa o tym nie wiedział.

Cieszę się, że Harry myśli o przyszłości.

_______________
Wielka Szycha Wizengamotu i członek Międzynarodowej Konfederacji Czarodziei

***************************************************************************

Od: Twojego wspaniałego ojca chrzestnego
Do: Szczęśliwego dzieciaka
Temat: Re: Lekcje

To twój szczęśliwy dzień. Pogadałem z Albumem i możemy zacząć, kiedy chcesz.

S.
__________________
hau hau

***************************************************************************

Od: Szczęśliwego chrześniaka
Do: Wspaniałego ojca chrzestnego
Temat: Re[2]: Lekcje

To wspaniale, Łapo. Zobaczę, czy uda mi się zaaranżować kilka godzin w tygodniu, żebyśmy mogli się spotykać. Nie chcę, aby ktokolwiek o tym wiedział, dopóki nie będę gotowy.

Och, mam mnóstwo kasy prawda?

Harry

***************************************************************************

Od: Podejrzliwego ojca chrzestnego
Do: Harry'ego Jamesa Pottera
Temat: Re: Re[2]: Lekcje

Co ty kombinujesz?

Ł.
__________________
hau hau

***************************************************************************

Od: Zupełnie niewinnego
Do: Syriusza i Podejrzliwego Łapy
Temat: Re[4]: Lekcje

Ja? Nic… szczególnego. No cóż, nadchodzi bal i wybieram się na niego z Ginny. Chciałbym nauczyć się porządnie tańczyć - tak, abym jej nie przyniósł wstydu. Dlatego pomyślałem o tym, żeby zaaranżować lekcje tańca, kilka godzin w tygodniu. Oczywiście, na mój koszt.

To jest coś, o co każdy normalny nastolatek poprosiłby swoją mamę… ale…

Harry

***************************************************************************

Od: Kocham tego chłopaka
Do: Kogoś z małym futrzanym problemem
Temat: Znowu on

Właśnie otrzymałem kolejnego MMaila od Harry'ego. Pytał, czy ma forsę. Odpowiedziałem mu - zgodnie z prawdą - że ma. Okazało się, że chce załatwić sobie lekcje tańca, żeby nie przynieść wstydu Ginny!

Mógłbyś mu zorganizować jakiegoś nauczyciela tańca - dwie, trzy godziny w tygodniu, w Hogwarcie? Koszty są nieważne, wszystko pokrywam ja.

Syriusz
_________________
hau hau

***************************************************************************

Od: Przynajmniej mam porządne futro, nie kłaki
Do: Straszysz ludzi nawet w południe
Temat: Re: Znowu on

Jest cholernie uroczy, nieprawdaż? To jest coś, co Lily uczyniłaby z przyjemnością. Zobaczę, co da się zrobić - nie powinno być z tym jednak większych kłopotów. Jak Harry zamierza chodzić na lekcje tańca w czasie wolnym od zajęć?

Lunatyk

***************************************************************************

Od: Ja jestem straszny?
Do: Widziałem cię nago, to jest dopiero straszne!
Temat: Re: Re: Znowu on

No tak, powiedział, że z przyjemnością poprosiłby o to swoją mamę. Nie mam pojęcia, jak Harry zamierza sobie to zorganizować. Pamiętaj jednak, że jest synem Huncwota, chrześniakiem kolejnego i bliskim przyjacielem trzeciego. Znajdzie sposób.

Łapa
____________
hau hau

***************************************************************************

Od: Harry Potter
Do: Profesor McGonagall
Temat: Niemoralna(?) propozycja

Kochana Pani Profesor!

Wiem, że moje żądanie może się wydać nieco dziwnym, ale chciałbym znajdować się poza towarzystwem Hermiony, Rona i Ginny, dwa razy w tygodniu, po dwie godziny. Stąd też moja prośba. Nie sądzi Pani, że zasłużyłem sobie na szlaban? Proszę?

Harry

***************************************************************************

Od: Zastępcy Dyrektora McGonagall
Do: Pottera J. Harry'ego
Temat: Re: Niemoralna(?) propozycja

Panie Potter!

Obawiam się, że musi Pan powiedzieć mi, o co konkretnie chodzi, ponieważ nie mogę się zgodzić na tak dziwne żądanie.

M.

***************************************************************************

Od: Ładnie proszącego
Do: Mojej cudownej opiekunki domu
Temat: Re[2]: Niemoralna(?) propozycja

Pani Profesor!

Szlaban jest mi potrzebny z dwóch powodów. Po pierwsze, poprosiłem Łapę, aby zaczął mi udzielać lekcji teleportacji. Mam na to zgodę profesora Dumbledore'a- to jest pierwszy szlaban. Na drugim, zamierzam uczyć się tańczyć, ponieważ nie chcę zawieść Ginny,

Harry

***************************************************************************

Od: Minnie
Do: Albusa
Temat: Harry

Albusie!

Właśnie dostałam najdziwniejszą prośbę od ucznia, jaką kiedykolwiek w życiu słyszałam - Harry chce mieć szlaban dwa razy w tygodniu! Potter poinformował mnie, że otrzymał od ciebie pozwolenie na lekcje teleportacji, z czym się w pełni (swoja drogą) zgadzam. Poza tym, zamierza uczyć się tańczyć, stąd też potrzebny mu szlaban dwa razy w tygodniu.

Muszę przyznać, że Harry ma niezwykłą umiejętność - ilekroć go widzę, tylekroć rozczula mnie i mam ochotę matkować mu aż do śmierci. Nikt nigdy mnie do takiego stanu nie doprowadził!

M.

***************************************************************************

Od: Albusa
Do: Minnie
Temat: Re: Harry

Nie sądzę, żeby szlaban był dobrym pomysłem. Ludzie zaczną się zastanawiać, dlaczego go otrzymał, a znając Harry'ego i jego ojca chrzestnego oraz ich pomysły… Powiedzmy, że chcę, aby Hogwart nadal był spokojnym miejscem. Powiem wszystkim, że Harry ma dodatkowe lekcje z oklumencji ze specjalnymi nauczycielami.

Harry wygląda jak idealna mieszanka Lily i Jamesa, na dodatek - bez mniej atrakcyjnych cech charakteru swojego ojca. Nie ma nic złego w tym, że chcesz mu trochę pomatkować, Min. Harry potrzebuje tego bardziej niż ktokolwiek inny.

Albie

***************************************************************************

Od: Twojej opiekunki domu
Do: Nie proś, to poniżej twoich możliwości
Temat: Re[3]: Niemoralna(?) propozycja

Harry!

Rozmawiałam z profesorem Dumbledorem, który zdecydował, że lepiej będzie jak powiemy wszystkim, że masz dodatkowe zajęcia z oklumencji dwa razy w tygodniu. Przyjdź jutro do mojego biura i ustalimy terminy, które pasują ci najlepiej.

M.

***************************************************************************

Ron wymknął się z pokoju wspólnego Gryfonów o drugiej po północy. Miał na sobie pelerynę niewidkę, a w ręku mapę Huncwotów.

Udał się do sowiarni, ostrożnie omijając po drodze Filcha. Na miejscu czekała już na niego sowa z paczuszką od jego braci, której tak bardzo potrzebował.

Przemknął się do swojego dormitorium, usiadł na łóżku i zasunął zasłony. Fred i George, jak zawsze, pomyśleli o każdym szczególe - miał wszystko, co było potrzebne do realizacji Planu.

Wyjął pierwszą fiolkę, z napisem „Likwidator Budzika”, która gwarantowała, że ofiara będzie spała jeszcze trzydzieści minut po tym, jak zadzwoni jej budzik.

Druga fiolka, która miała napis „Subtelnie Śmierdząca Łajnobomba”, została zaprojektowana tak, żeby ofiara poczuła jakiś brzydki zapach, ale nie podejrzewała dowcipu - niezastąpiona, żeby usunąć niepotrzebne jednostki z drogi.

Ron zakradł się do łóżka Harry'ego i ostrożnie wylał na niego zawartość obu fiolek.

Następnie wrócił do własnego łóżka, słusznie przewidując, że jutrzejszy dzień będzie pełen emocji.

***************************************************************************

- Harry, Harry, obudź się, już jesteś spóźniony!

Harry powoli otworzył oczy i zamglonym wzrokiem spojrzał na zegarek.

- Cholera! - zaklął pod nosem. - Miałem się spotkać z Ginny na śniadaniu.

Wyskoczył z łóżka i wyciągnął rękę po koszulę. Gdy wziął oddech, zdał sobie sprawę, że musi wziąć prysznic.

- Idź na śniadanie, Ron, ja muszę najpierw wziąć prysznic.

Był zmęczony i zapomniał o tym, że Ron i jego bracia nie popierają związku ich siostry z Harrym.

***************************************************************************

Gdy tylko Harry poszedł wziąć prysznic, Ron zaczął działać. Wyjął z kieszeni „Pastę Świstoklikowych Drzwi” i ostrożnie wysmarował nią drzwi prowadzące z łazienki do dormitorium. Dotknął ją następnie różdżką i zażądał, aby dostarczyła delikwenta, który przekroczy ten próg do Wielkiej Sali.

Zrobiwszy to, Ron pobiegł sprintem na śniadanie, żeby całe przedstawienie go nie ominęło.

Ginny obserwowała Rona, gdy ten wbiegł z zadyszką do Wielkiej Sali i usiadł na swoim zwykłym miejscu.

- Gdzie jest Harry? - zapytała.

- Bierze prysznic - odpowiedział Ron niewinnie.

- Coś ty zrobił? - zapytała podejrzliwie Ginny.

- Nic - odpowiedział Ron, uśmiechając się lekko.

Nagle, wszyscy usłyszeli głośne ”KRAK!”, a ktoś powiedział donośnym głosem „To jest ostatnie ostrzeżenie. Skończcie swój związek natychmiast!”. Wszyscy rozejrzeli się dookoła i zauważyli Harry'ego, który nagle pojawił się w Wielkiej Sali, jedynie w ręczniku dookoła talii.

Niektórzy zaczęli się śmiać, gdy tylko zorientowali się, o co chodzi.

Ron był zachwycony. Wypadło nawet lepiej, niż miało, ponieważ Harry czasem ubierał się w łazience, ale tym razem najwidoczniej za bardzo mu się śpieszyło! Jego przyjaciel będzie przerażony!

Na nieszczęście dla Rona, sprawy szybko przybrały gorszy obrót. Gdy jego bracia zasugerowali publiczne obnażenie, obraz Rona, który pojawił się w jego umyśle był o dwa lata za stary. W tym czasie Harry przeżył intensywne dojrzewanie płciowe, wiele pojedynków i niezliczone treningi quidditcha. Wywarło to duży wpływ na ciało Złotego Chłopca, który raczej nie musiał się już niczego wstydzić.

Harry popatrzył prosto na stół Gryfonów i zacisnął mocno pięści, wyglądając przy tym na mocno zdenerwowanego. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że taka poza podkreślała mięśnie na jego torsie.

Nie spodziewał się, że te bałwany rzeczywiście zrobią mu dowcip. No cóż, jeżeli się spodziewali, że to spowoduje, że rzuci Ginny, to w takim razie nie mieli pojęcia, z kim zadzierają.

- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to oznacza wojnę! - wycedził Harry do Rona, zanim odwrócił się i wyszedł, z wysoko podniesioną głową. Nie zwrócił uwagi na pełne aprobaty szepty, jakie mu towarzyszyły, podczas jego wyjścia z Wielkiej Sali. Większość z nich pochodziła od żeńskiej części populacji Hogwartu, która nie do końca zdawała sobie sprawę, z tego, co jest pod hogwarckim mundurkiem Harry'ego.

Jednak usłyszała je Ginny. Wstała i głośno syknęła:

- Odczepcie się od niego! Nie zamierzam się nim z nikim dzielić!

Większość czarownic szybko ucichła, zamierzając porozmawiać na ten ekscytujący temat poza zasięgiem uszu rudowłosej czarownicy.

***************************************************************************

Draco Malfoy wstał, z zamiarem złośliwego skomentowania sytuacji, tak, aby wszyscy go zauważyli. Ginny kątem oka zauważyła ten ruch i w duchu podziękowała istocie wyższej za ten cudowny zbieg okoliczności. Nie mogło się lepiej złożyć.

- Nie, Draco - powiedziała głośno, o wiele bardziej głośno niż wcześniej. - Nie zamierzam również dzielić się nim z żadnym facetem.

- Poczekaj chwilkę! - krzyknęła Hermiona, żeby wszyscy ją dobrze słyszeli. - Draco jest gejem?

- Oczywiście, że jest - powiedział Roger Davies ze stołu Krukonów.

- Nie wiedziałaś? - zapytała Hannah Abbot od stołu Puchonów, wyglądając na zaskoczoną. - Myślałam, że wszyscy o tym wiedzą.

- Tak - zgodził się Justyn Finch-Fletchley. - Wszyscy wiedzą, że Draco jest tak pociągający jak trójgaleonowa moneta!

- Świetnie też całuje! - oznajmił Terry Boot z zalotnym uśmiechem, jeden z niewielu otwarcie przyznających się do swojej orientacji, gejów.

- Wiedziałem o tym, jak tylko spojrzałem na jego włosy. Żaden prawdziwy mężczyzna nie dbałby tak o swoją fryzurę! - włączył się Dean. Jako, że nie był członkiem grupy Hermiony, Ginny wiedziała, że była to improwizacja. - I to wyjaśnia, dlaczego cały czas chodzi za Harrym!

Draco wyglądał jakby ktoś go uderzył obuchem w głowę.

- Nie jestem gejem - wymamrotał.

- Ależ Draco - Ginny uśmiechnęła się do niego, a jej głos był ciepły i uspokajający. - Wszystko jest w porządku, nikt nie zamierza cię uważać za kogoś gorszego tylko, dlatego że masz inną orientację seksualną. Takie publiczne wyznanie wymaga naprawdę dużej odwagi.

- Zgadzam się - wtrąciła swoje trzy grosze Hermiona. - Jestem pod wrażeniem, że przedstawiciel rodu czystej krwi, jest w stanie przeciwstawić się życzeniom swojej rodziny. Brawo! - Gryfonka zaczęła klaskać.

Ginny dołączyła do niej kilka chwil później, a sekundę później klaskał już cały dom Gryffindora. W ciągu dziesięciu sekund wszyscy uczniowie, znajdujący się w Wielkiej Sali, zgotowali aplauz blondynowi, który zdecydował się przyznać, że ma inną orientacje seksualną.

***************************************************************************

Tylko profesor Snape zdawał sobie sprawę z tego, co naprawdę wydarzyło się w Wielkiej Sali. Podsłuchał wymianę zdań w lochach między Weasleyówną i młodym Malfoyem. Usłyszał też groźbę Ginny. Dziewczyna znakomicie wykorzystała swoją szansę - tak postąpiłby prawdziwy Ślizgon. Zaczął jednak zastanawiać się nad słowami Filiusa, gdy tak klaskał z resztą szkoły. Moc Pottera połączona ze ślizgońskim sposobem myślenia, mogła być naprawdę potężną siłą. W tej chwili, Snape zmienił strony. Jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Weasley - profesor mrugnął do Gryfonki.

- Dwadzieścia punktów dla Slytherinu za to, że Draco przyznał się do swojej orientacji seksualnej! - powiedział Snape.

Wiedział, że wszyscy będą teraz myśleli o tym, że Snape zdawał sobie sprawę z homoseksualizmu Dracona. Dobrze tak tej blondwłosej świni. Myślał, że jest taki ważny! No i się doczekał. To była zemsta Snape'a za sześć lat szpiegowania jego działań przez młodego Malfoya.

Ginny wyglądała na zszokowaną, ale po chwili wyraz zrozumienia przemknął przez jej twarz. Kiwnęła głową w ramach podziękowania opiekunowi Ślizgonów, a potem odwróciła się i wyszła za swoim chłopakiem.

Draco był niewiarygodnie czerwony na twarzy - nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Nie wiedział, co ma zrobić. Crabbe i Goyle popatrzyli się na niego i szybko odeszli, zostawiając go bez ochrony. Pansy Parkinson patrzyła na niego z pogardą.

- No cóż, to wyjaśnia dlaczego tak beznadziejnie całujesz - powiedziała głośno, zarzuciła włosami i wyszła z Wielkiej Sali.

- Ale… - zaczął mówić Draco, jednak nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów.

W Wielkiej Sali, nagle wszyscy zaczęli rozmawiać o tym, co tutaj się wydarzyło.

- Wiedziałaś, że Draco jest gejem?

- Oczywiście, a ty nie?

Blondyn nie był już Malfoyem, którego wszyscy się bali. Teraz był już tylko Draconem, odważnym chłopcem, który przyznał się do własnej orientacji seksualnej.

Rozdział IV
„Co to za słowo?”

Od: Harry'ego
Do: Huncwotów
Temat: WOJNA!!!!!

Panowie, otrzymałem oficjalną deklarację wojny. Pewni znani wszystkim rudowłosi idioci doszli do wniosku, że jeśli zrobią mi dowcip, to w jego wyniku rzucę Ginny. Nie zdawali sobie sprawy, z kim zadarli i jakie ten ktoś ma wsparcie.

Już ja im pokażę! Łapo, Lunatyku, wiem, że mogę zawsze liczyć na waszą pomoc w razie potrzeby.

Żebyście wiedzieli, zanim dowiecie się od kogoś innego: Ron użył Świstoklikowej Pasty, eliksiru usypiającego i subtelnej łajnobomby, żebym zaspał, a potem poleciał prosto do łazienki. Gdy wyszedłem spod prysznica, zostałem przeniesiony prosto do Wielkiej Sali. W ręczniku.

Napiszę więcej później, bo teraz muszę zjeść śniadanie.

Harry

***************************************************************************

Od: Łapy
Do: Lunatyka
Temat: JUUUUPIIIII!!!

Remmy, stary pryku, po latach posuchy znowu wkraczamy na scenę! Cudownie po prostu. Powstaniemy przeciwko bliźniakom Weasley, naszym sukcesorom w robieniu dowcipów! Ach, i na dodatek zobaczymy Rogaciątko w akcji.

To najlepsza wiadomość, jaką usłyszałem od wielu lat.

Podekscytowany Łapa
____________________
hau hau

***************************************************************************

Od: Roześmianego wilkołaka
Do: Lassie
Temat: Re: JUUUUPIIIII!!!

Ten dowcip Weasleyów był genialny. My bylibyśmy dumni z wysłania Snape'a w samym ręczniku do Wielkiej Sali. Ale czy Harry podoła temu zadaniu?

L.

***************************************************************************

Od: Nie jestem rodzaju żeńskiego i co to, do jasnej anielki, za słowo?
Do: Wilkołaka, który kręci
Temat: Re: Re: JUUUUPIIIII!!!

Jak już wcześniej mówiłem - Harry jest synem jednego Huncwota, chrześniakiem drugiego i przyjacielem trzeciego. Dowcipy to on ma we krwi. Wiemy przecież, że potrafi stać się diabłem wcielonym, jeśli sytuacja tego wymaga. A jeśli jeszcze na dodatek sądzi, że ma rację, to nic go nie powstrzyma.

Weasleyowie nie mają pojęcia, co właśnie zrobili. Gołym okiem można zauważyć, że Harry'emu bardzo zależy na Ginny. Nie byłbym mocno zaskoczony, gdyby zaczął planować z nią własną przyszłość, a to już o czymś świadczy. Założę się, że dla niego żądanie Weasleyów jest podobne do przymusu mieszkania u tych cholernych mugoli.

Dodaj do tego ośli upiór Harry'ego (swoją drogą, dzięki Bogu, że ma już ze sobą etap nastoletniej depresji) i jego niesamowite zdolności, a zobaczysz czarodzieja, który sprawi, że ta parszywa szóstka pożałuje dnia, w którym wpadła na wojny z Harrym.

I, jak to zauważył Harry, jeśli chce to może poprosić o pomoc dwóch Huncwotów, którzy są jeszcze w stanie wymyślić jeden lub dwa dowcipy.

Syriusz

***************************************************************************

Od: Czytającego literaturę Lunatyka
Do: Nigdy nie chodziłeś na mugoloznawstwo
Temat: Re: Re: Re: JUUUUPIIIII!!!

Przyznaję, że jeśli chodzi o pochodzenie, to Harry ma chyba najlepsze na świecie predyspozycje do robienia dowcipów. Myślę jednak, że pominąłeś jeszcze jeden istotny szczegół. Jeśli pamiętasz, Lily rzadko robiła dowcipy, ale gdy już to czyniła, to od razu stawały się one legendą. Połącz polot i fantazję Lily z pomysłami Jamesa i co otrzymasz?

I zgadza się, że w tym roku o wiele łatwiej z nim wytrzymać. Nadal zależą od niego losy świata, ale lepiej daje sobie radę z ciążącą nad nim presją.

Lunatyk

***************************************************************************

Od: Lassie po szkocku oznaczaj dziewczynę lub kobietę...
Do: Mola książkowego
Temat: Re: Re: Re: Re: JUUUUPIIIII!!!

Ta dwójka dała życie komuś, kto da takiego czadu, że Hogwart zapamięta to do końca swoich dni...

Już od wielu lat nie byłem tak podekscytowany. Ciekawi mnie, jakie pomysły będzie miał nasz chłopiec.

Łapa (który podjął pewne czynności związane z mugoloznawstwem)
_______________________
Ześwirowany Tygrysek

***************************************************************************

Od: Hermiony
Do: Grupy uczących się
Temat: Śniadanie

Chciałam wam tylko powiedzieć, moi kochani, dwa słówka - DOBRA ROBOTA! Wszystko poszło świetnie, pomimo pewnych improwizacji.

Miałam szybką rozmowę z Ginny - czasami istna z niej Ślizgonka - i poprosiła nas o dopilnowanie, żeby wszyscy byli dziś bardzo mili dla Dracona. Chcemy, aby każdy był pełen zrozumienia i okazywał mu wsparcie ze względu na jego domniemaną orientację seksualną.

Jeśli zobaczycie, że zachowuje się jak zwykle, to powiedzcie: "W porządku, Draco, nie musisz się już tak zachowywać i tak wszyscy wiedzą". Bądźcie dla niego protekcjonalni - im większa widownia, tym lepiej. Cokolwiek zrobicie, nie musicie się go więcej bać.

A jeżeli zacznie wam grozić, dajcie znać mnie, Harry'emu lub Ginny, a my się zatroszczymy o resztę.

Hermiona

***************************************************************************

Od: Hannah Abbot
Do: Hermi & reszty bandy
Temat: Re: Śniadanie

Hermi!

Dzisiejszego ranka miałam niesamowitą radochę - nie pamiętam, żebym się kiedykolwiek tak dobrze bawiła w Hogwarcie! Wyraz twarzy tchórzofretki był tak zabawny... a gdy jeszcze Terry powiedział, że dobrze całuje, to musiałam z całej siły powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.

Och, rany, a gdy Snape nam pomógł... ciekawe, czemu to zrobił? Co Ginny ma na niego? ZOBACZYŁAM, jak mrugnął do niej, zanim to zrobił. Wiedział, że ona zmyśla!

W każdym razie, zgadzam się, że dzisiejszy poranek był naszym ogromnym sukcesem. A gdy jeszcze będziemy postępować zgodnie z nowym planem Ginny, Draco stanie się zupełnie nieszkodliwy.

Han

***************************************************************************

Od: Orli Quirke
Do: Dziewczyn
Temat: Harry

CZY WIDZIAŁYŚCIE TE MIĘŚNIE???

Na brodę Merlina, ten chłopak jest wprost bajeczny! Słyszałam, że istnieje fanklub Harry'ego Pottera. Jak mogę się do niego zapisać?

O.

***************************************************************************

Od: Laury Madley
Do: Dziewczyn
Temat: Re: Harry

No cóż, z tego co wiem, to założycielka fanklubu nie była zachwycona naszymi spojrzeniami, gdy zobaczyłyśmy jej chłopaka prawie nago.

Ale zawsze możemy założyć nowy fanklub!

Każdy, kto jest zainteresowany, niech przyjdzie dziś do biblioteki o siódmej wieczorem. I dajcie znać innym.

Laura

***************************************************************************

Już w pełni ubrany, Harry Potter wmaszerował do Wielkiej Sali, zdecydowany zjeść śniadanie. Rona i Hermiony już nie było. Reszta jego kolegów, popatrzywszy uprzednio na niego, doszła do wniosku, że najlepszą strategią będzie jak najszybsze opuszczenie Wielkiej Sali i pośpieszyła do wyjścia.

- Pomyślałam, że czas zwrócić ci przysługę - powiedziała miękko Ginny. Obok niej stał talerz z jedzeniem, na który rzuciła zaklęcie ogrzewające.

- Dziękuję, kochanie - uśmiechnął się do niej Harry.

Oczy Ginny zrobiły się szerokie ze zdziwienia, ponieważ uświadomiła sobie, że Harry nazwał ją tak po raz pierwszy. W nagrodę obdarzyła go swoim najpiękniejszym uśmiechem.

W czasie gdy Harry jadł, podleciała do niego sowa z listem, najwyraźniej skierowanym do niego. Chrupiąc kiełbaskę, otworzył kopertę i zamrugał.

- To od twojego taty - skomentował.

- Naprawdę? - zapytała Ginny z uśmiechem zadowolenia na twarzy. - Ciekawe, o czym ci napisał.

Harry!
Ginny poprosiła mnie o napisanie tego listu. Mimo że uczyniłem zadość jej życzeniu,
to treść odbiega od tego, co moja córka chciała, żebym Ci napisał. Zaczarowałem ten list, żebyś tylko Ty mógł go przeczytać i, zarówno dla Twojego, jak i mojego zdrowia, byłoby najlepiej, gdyby jego treść pozostała tajemnicą. A zatem, gdy skończysz go czytać, zniszcz go, bo naprawdę nie chcę podpaść jednej z dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu.
Ten list jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, jaką muszę uczynić jako ojciec. Wolałbym powiedzieć Ci
to wszystko twarzą w twarz, ale jak sam wiesz, czasami trudno zaspokoić własne pragnienia. Proszę Cię, abyś mi wybaczył, jeśli piszę trochę bez sensu.
Nie jestem zaskoczony, że spotykasz się z Ginny. Zawsze stanowiłeś część jej życia w taki czy inny sposób - byłeś najlepszym materiałem na bajki na dobranoc dla mojej córki. Jestem pewny, że nie jesteś zaskoczony tym faktem, szczególnie że długo była w Tobie tak zawstydzająco zadurzona. Jako jej ojciec posiadam trochę więcej informacji od innych i wiem, że nigdy nie przestała Cię kochać. Michael i Dean byli tylko odwróceniem uwagi do czasu, aż będzie mogła Ciebie zdobyć.
Ginny powiedziała Molly i mnie, że zamierza zaczekać, aż skończy szesnaście lat i wtedy, dzięki użyciu swojego eee... uroku osobistego przezwyciężyć pranie mózgu, jakiemu poddał Cię Ron. I w ten sposób uniezależnić się, oczywiście, od swojego rodzeństwa.
Chłopcy chcieli dobrze, ale mają zupełnie nierealistyczne podejście do Ginny. Jako jej ojciec, rozumiem doskonale chęć trzymania jej z dala od wszelkich przedstawicieli płci męskiej na długie lata. Jednak o wiele BARDZIEJ chciałbym mieć szczęśliwą, energiczną i kochającą córkę, a nie strachliwą i słabą dziewuszkę, bojącą się własnego cienia.
Chciałbym, aby moja córka miała wszystko, co najlepsze i dlatego piszę do Ciebie. Oryginalny plan uwolnienia się od opieki nadopiekuńczych braci (
to słowa Ginny) zakładał, że przyślę Ci list, w którym rozgrzeszam się z tego, co uczynisz moim synom. Odpuszczenie win daję Ci lekką ręką. Wiem, że nie jesteś ani okrutny, ani bezwzględny i że możesz czegoś nauczyć moich chłopców, upokarzając ich przejściowo. Jedyne o co proszę, to dowody w postaci fotografii.
Harry, Molly i ja uważamy Cię za członka naszej rodziny - zawsze tak było i będzie. Nic nas bardziej nie cieszy od tego, że spotykasz się z kimś tak wspaniałym jak nasza córeczka. Jestem chyba zaślepiony, ale nie mogę znaleźć lepszej czarownicy dla Ciebie. Albo lepszego czarodzieja dla niej.
Z tego powodu proszę Cię o coś, o co miałem nadzieję nie prosić nikogo jeszcze przez długi czas.
Proszę o
to, abyś troszczył się o Ginny, kochał ją, wspierał i robił wszystko, aby była szczęśliwa.
Wciąż pamiętam rozpacz, jaką czuliśmy, gdy Ginny zaginęła i tę ogromną radość, gdy tak odważnie ją uratowałeś. Ginny długi czas musiała dochodzić do siebie po opętaniu przez Voldemorta. Pomogliśmy jej, jak tylko potrafiliśmy i, muszę powiedzieć, że jesteśmy dumni z tego.
Myślę, że już od dawna wiesz, że nie jest
to przeciętna czarownica. Moja córka jest bardzo silna, ale ma jedną słabość (jeśli można to tak nazwać) - Ciebie. Trzymasz w swoich rękach coś bardzo kruchego i cenniejszego niż wszystko inne na świecie: miłość Ginny. Jeśli to zniszczysz, mogę Ci zagwarantować, że już nigdy czegoś takiego nie będziesz miał i będziesz tego żałować tego do końca życia. To nie jest groźba. Nie będziesz potrzebował nikogo, żeby zrozumieć, co straciłeś.
Proszę, Harry, uważaj na moją córkę.
Arthur Weasley


Harry, głęboko zamyślony, dotknął różdżką papieru i spalił list.

- No i? - spytała Ginny.

- Twój ojciec pozwolił mi dać nauczkę twoim braciom - odpowiedział Harry.

- A zrobisz to?

- No pewnie. - stwierdził Gryfon. - Nie ma opcji, żebym cię rzucił.

Ginny uśmiechnęła się i zmieniła pozycję w taki sposób, że jej nogi znalazły się nad jego kolanami, po czym pochyliła się i pocałowała go.

- To dobrze - wyszeptała rudowłosa, gdy Harry przycisnął ją mocniej do siebie. - Muszę ci opowiedzieć o Malfoyu - dodała, uśmiechając się na samo wspomnienie.

- Co z nim?

**********************************************************************************

Od: Irmy Pince
Do: Personelu
Temat: Zakład

Po zobaczeniu dzisiejszego szoł, stawiam na Weasleyów.

Irma

*****************************************************************************

Od: Profesor Vector
Do: Personelu
Temat: Re: Zakład

Zgadzam się z naszą wspaniałą bibliotekarką. 20 na Weasleyów.

Severus Snape siedział przy swoim biurku i oceniał wypracowania z eliksirów autorstwa studentów trzeciego roku. Była to ta część jego pracy, której najbardziej nienawidził. Prośba o napisanie czegokolwiek skierowana do młodego człowieka była czynem o charakterze niemal masochistycznym. Gramatyka i interpunkcja mogła doprowadzić do apopleksji nie tylko językoznawcę, a właściwa treść tych tak zwanych wypracowań przyprawiała o koszmary. Jeden z tych cudownych młodych kretynów pomieszał składniki dwóch różnych eliksirów, a rezultat jego pomysłowości mógłby wysadzić w powietrze połowę Hogwartu.

W czasie gdy próbował zabić wzrokiem te, w połowie nieczytelne, wypracowania, grupa Ślizgonów cicho weszła do jego gabinetu. Snape zauważył ich obecność dopiero wtedy, gdy paru uczniów rzuciło „Silencio” na drzwi. Rozejrzał się na wpół nieprzytomnie po pomieszczeniu i ujrzał siedzącą dokładnie naprzeciwko niego Blaise Zabini. Reszta uczniów, będąca mieszanką innych lat, usiadła blisko Zabini, po drugiej stronie biurka. Odłożył nieszczęsne wypracowanie na bok i oparł na skrzyżowanych palcach głowę.

- W czym mogę wam pomóc? - spytał oschle.

- Nie jestem pewna, gdzie powinnam zacząć - odparła blondynka siedząca naprzeciwko.

- Może od początku? - zasugerował Snape.

Blaise uśmiechnęła się nieznacznie.

- Czy Tiara Przydziału kiedykolwiek się pomyliła?

Snape wyglądał na zaskoczonego tym pytaniem.

- Nic nie wiem na ten temat. Dlaczego pani o to pyta, panno Zabini?

Dziewczyna wzięła głęboki wdech.

- To jakim cudem, na brodę Merlina, trzech Ślizgonów znalazło się w Gryffindorze?!

- Co?

- Aktualnie w Gryffindorze jest trzech Ślizgonów. Chcę wiedzieć dlaczego.

- Wiem tylko o jednym - przyznał Snape. Zawsze był bardziej otwarty wobec uczniów z własnego domu. - Panna Weasley.

Blaise pokiwała głową.

- Weźmy ją na początek. Kiedy przyszła do Hogwartu, nikt jej nie docenił. Uważam się za dość dobrego znawcę ludzkich charakterów, a nawet ja sądziłam, że jest mało ważna i nie zwracałam na nią uwagi. Tymczasem dzisiejszego poranka zdołała w ciągu dwóch minut zrobić więcej niż my w swoim czasie. Kompletnie zneutralizowała Malfoya - tak, że stracił w naszym domu wszystkie wpływy. Jeżeli taka zemsta nie jest iście ślizgońską, to nie wiem, co nią jest.

- Jak się dowiedziałaś, że zaaranżowała to wszystko na dziś??

- To prowadzi naszą dyskusję do drugiego domniemanego Ślizgona. Czy wie pan, jak bardzo frustrujące jest dowiedzenie się, że mamy drugą najlepszą sieć szpiegowską w szkole, profesorze?

Snape wydał z siebie dziwny dźwięk.

- Niemożliwe, panno Zabini - powiedział z niedowierzaniem.

- Och, obawiam się, że bardzo możliwe, panie profesorze. Drugim Ślizgonem jest Hermiona Granger. Istnieje duża grupa osób, którym pomaga przy odrabianiu prac domowych. W zamian prosi o niewiele - chce, żeby mówili jej o wszystkich interesujących rzeczach, które dzieją się w Hogwarcie. Ona wie więcej o połowie szkoły niż ja i nic to jej nie kosztuje. Udowodniła nam, że byliśmy w błędzie w kwestii czystokrwistości świata czarodziejów.

- Jak?

Snape był coraz bardziej zainteresowany tematem. Nigdy nie myślał o Granger w kategoriach Slytherinu, ale teraz, gdy to uczynił, miało to nawet jakiś sens.

Blaise wyjęła kawałek pergaminu z kieszeni.

- Jest to kopia Mmaila, którego Granger wysłała do jednej z osób ze swojej grupy.

- Wygląda na śmieci.

- Niech pan spróbuje zaklęcia deszyfrującego, profesorze.

Snape kiwnął głową i wyjął swoją różdżkę. Dotknął pergaminu i wymówił zaklęcie. Nic się nie stało. Znowu spróbował i ponownie nic się nie stało.

- Każdy z naszej siódemki spędził gdzieś z pięć godzin, próbując rozszyfrować tę zagadkę. Żadne z naszych zaklęć nie podziałało. Chce pan wiedzieć dlaczego, profesorze? - Blaise kontynuowała, nie oczekując odpowiedzi. - To nie jest magia. To kod, z którym żaden mugol nie miałby problemu. Zresztą, z tego co wiemy, jest to kod tak prosty, że przez mugoli nie jest uważany za szyfr. Straciliśmy trzydzieści pięć godzin pracy najtęższych umysłów Slytherinu, poszukując w bibliotece najtrudniejszych zaklęć deszyfrujących - Zabini mówiła teraz z pewną irytacją. - Straciliśmy tyle czasu na coś, co rozszyfrowała, spotkana przez nas przypadkiem, dwunastoletnia dziewczyna półkrwi! Wszystko co zrobiła, to za pierwszą literę alfabetu podstawiła szesnastą, czyli za A - M i na odwrót, za Ą - N i na odwrót, etc.

Profesor eliksirów popatrzył na pergamin.

- W ciągu najbliższych paru tygodni, Ginny zamierza publicznie ogłosić w Wielkiej Sali, że Draco jest gejem. Wtedy ja potwierdzę tę wiadomość, tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i wszyscy o niej wiedzieli. Wówczas chciałabym, abyście potwierdzili tę informację. Idea jest taka, żeby wszyscy myśleli, że wszyscy, oprócz nich, wiedzą o homoseksualizmie Dracona. W ten sposób każdy szybko zaakceptuje tę wiadomość.

- Wiedzieliście, że dojdzie do tego?

- Rozwiązaliśmy tę zagadkę wczoraj wieczorem - powiedziała Blaise.

- I nie sądzicie, że trzeba było kogoś o tym uprzedzić?

Blaise uśmiechnęła się złośliwie.

- I kto to mówi, profesorze. Pan postawił kropkę nad i. Poza tym, jak już powiedziałam, Draco Malfoy został unieszkodliwiony. Wygląda na to, że Crabbe i Goyle będą się trzymali Parkinson, a z nią spokojnie damy sobie radę. Gdy zniknął wpływ Malfoya na nasz dom, odkryje pan, że większość Ślizgonów wcale nie ma ochoty zostać zwolennikami Ciemniaka. Naśladowali oni Malfoya, ponieważ zbytnio się go bali.

- Ciemniak? - spytał nauczyciel. W istocie, Snape jeszcze nie słyszał takiego określenia na Czarnego Pana.

- Aha. Tak go nazywa Harry, w czasie GD. Doszedł do wniosku, że skoro nie każdy może powiedzieć Voldemort, to Ciemniak będzie w sam raz.

Snape uśmiechnął się słabo na myśl o tym, jaką minę miałby Voldemort, gdyby to określenie usłyszał.

- Wspominałaś coś o trzech osobach?

Blaise pokiwała powoli głową.

- Nie jestem pewna, jak zareaguje pan na nazwisko ostatniego, panie profesorze.

- Potter - westchnął Snape - to musi być Potter.

- Skąd pan wiedział, profesorze?

- Nie ma nikogo innego w Gryffindorze, kto by się nadawał. Chciałbym usłyszeć wasze uzasadnienie.

- Czy wiedział pan, że Harry ma własną armię, lojalną i oddaną tylko jego osobie, panie profesorze?

- Masz na myśli GD? Wydawało mi się, że jest to skrót od Gwardii Dumbledore'a?

- Większość członków określa ją jako Grupę Defensywy, profesorze. Oczywiście, Harry kilkakrotnie nazwał ją publicznie Gwardią Dumbledore'a, ale w czasie zajęć nie mamy wątpliwości, dla kogo walczymy.

- My? - zapytał lekko zaskoczony Snape.

- Tak, my. W tym roku Harry pozwolił uczestniczyć w zajęciach członkom wszystkich domów. Paru z nas było ciekawych, więc w sekrecie chcieliśmy zobaczyć, jak to wygląda, oczekując, że zostaniemy wyrzuceni. Weasley nie był zbyt szczęśliwy z tego powodu, ale Harry powitał nas z otwartymi rękoma. Obaj kłócili się dość długo, zanim Harry postawił na swoim i powiedział Weasleyowi, że jesteśmy tak samo mile widziani, jak każda inna osoba z Hogwartu. Ginny i Hermiona również były dla nas bardzo miłe. Czy ma pan, panie profesorze, pojęcie jak to jest, gdy ktoś, kogo każe się uważać za wroga, broni pana, choć nie ma żadnego powodu, by tak robić? To otworzyło nam oczy. Ten chłopak potrafi tak popatrzeć na człowieka, że czuje się, jakby zaglądał do duszy, panie profesorze. Po paru tygodniach zaprosiliśmy innych Ślizgonów, którym ufaliśmy. Właśnie widział pan rezultaty uczestnictwa w zajęciach Harry'ego. Zdołaliśmy się tu wślizgnąć niezauważeni, osaczyć pana i, gdybyśmy chcieli, moglibyśmy zabrać stąd pana bez pańskiej wiedzy o tym, profesorze.

Snape przechylił głowę.

- Wydajesz się bardzo pewna tego, Zabini - stwierdził spokojnie.

- Jestem tego pewna, profesorze.

Snape nie skomentował odpowiedzi Ślizgonki. Zamiast tego zapytał:

- Oczywiście, nasza rozmowa jest fascynująca, ale chyba nie przyszliście tutaj bez żadnego celu, co? O co wam chodzi?

- Chcemy, żeby przestał pan być - w tym miejscu Blaise użyła bardzo nieparlamentarnego i soczystego wyrażenia - w stosunku do Harry'ego.

Snape spiorunował ją wzrokiem za użycie takiego słowa do opisania jego osoby.

- Czy on wie, że jesteście tutaj?

- Oczywiście, że nie. Inaczej by nam tego zabronił.

- A zatem, dlaczego? - zapytał Severus Snape.

Mistrz eliksirów był kompletnie spokojny. Interesujące było to, że w ciągu zaledwie dwóch dni już dwie różne osoby powiedziały mu, że się myli, jeśli chodzi o Pottera. Interesowały ich powody, dla których to robili.

- Harry musi walczyć z Voldemortem. Sądzimy, że jest on jedyną osoba, która może go pokonać. Trzeba zobaczyć go w czasie pojedynku, podczas zajęć GD, profesorze! Jest niesamowity i zupełnie nie do pobicia. Ma zdolność szybkiego poruszania się. To niemal przerażające, jak szybko Harry potrafi się poruszać. Zanim zdąży pan podnieść różdżkę, on już będzie miał ją w garści i będzie patrzył na pana przeszywającym wzrokiem. Skoro Harry jest naszą jedyną szansą na to, abyśmy mogli realizować nasze własne życiowe plany i marzenia, to zdecydowaliśmy się uczynić jego życie łatwiejszym. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebujemy to Harry, który robi coś głupiego, bo jest wkurzony na cały świat. Oczywiście, gdy Potter zostanie dyrektorem Hogwartu lub ministrem magii, będzie patrzył na nas przychylnym okiem, a to zawsze się może przydać, prawda? Kiedy przypieczętował pan, podczas dzisiejszego śniadania, los Malfoya i po raz pierwszy pomógł pan Potterowi, zdecydowaliśmy, że nadszedł czas, żebyśmy powiedzieli panu to wszystko.

Snape uśmiechnął się kwaśno.

- W rzeczy samej - profesor zerknął na zegarek. - Sugeruję, żeby państwo udali się na swoje zajęcia. Pomyślę o tym, co zostało tutaj powiedziane.

Blaise kiwnęła głową, wstała i wyszła z pokoju - reszta Ślizgonów podążyła za nią.

- Cholera ciężka - powiedział Snape do samego siebie. - Ten cholerny chłopak skorumpował połowę mojego domu. Nie wiem, cholera, co może być gorsze - przyznać rację Minewrze i Filiusowi, czy też uznać, że Harry nie jest swoim ojcem. Jak mam go teraz powstrzymać od wysłania mnie na cholerną Syberię?

*************************************************************

Od: Pansy
Do: Mamy
Temat: Draco Malfoy

Mamo, czy wiedziałaś, że ten głupi Draco Malfoy jest gejem? Nie, mamo, to nie jest normalne. I na dodatek, wszyscy wiedzą o tym, że spotyka się z cholernym Krukonem! Nawet nie myśl, że go poślubię. Nie obchodzi mnie, co powie nasza rodzina. Po prostu odmawiam.

Crabbe i Goyle nie zbliżają się do niego - myślę, że boją się o swoją cnotę. To ich pierwsza decyzja, która daje nadzieję, że nie są całkowicie pozbawieni wrażliwości.

Nawet Snape wiedział, że Malfoy jest gejem i dał mu punkty za to, że się przyznał przed całą szkołą w Wielkiej Sali!

Z innej beczki - wygląda na to, że Weasley i Potter znowu się pokłócili i nie rozmawiają ze sobą.

Całusy,
Pansy

*************************************************************

Od: Glorii
Do: Lucjusza
Temat: Twój syn

Lucjuszu,

Muszę przyznać, że jestem nieco zawiedziona tym, że nic wcześniej nie wspomniałeś o szczególnych upodobaniach swojego potomka. Sądziłby kto, że Malfoyowie powinni być bardziej otwarci na takie tematy. No cóż. Podobno, jak słyszę, jest to obecnie nawet akceptowane.

Mimo wszystko, łączę wyrazy współczucia,

Gloria.

*************************************************************

Od: Prawego człowieka
Do: Podążającej
Temat: Re: Twój syn

Co dokładnie masz na myśli? Nie denerwuj mnie, twoja pozycja nie jest taka pewna, jak ci się wydaje.

Lucjusz

*************************************************************

Od: Uśmiechającej się złośliwie
Do: Sądzisz, że moja pozycja nie jest pewna?
Temat: Re[2]: Twój syn

Ojojojoj. Biedny Lucek. Obawiam się, że to ty mnie zdenerwowałeś. Zapłacisz za to.

Gloria

*************************************************************

Od: Glorii Parkinson
Do: Lucjusza Malfoya
Kopia do: Lorda Voldemorta
Temat: Draco Malfoy

Lucjuszu,

Byłam ogromnie zaskoczona, gdy usłyszałam od mojej córki, że Draco otwarcie przyznaje się do tego, że jest homoseksualistą. Najwyraźniej wstał w czasie posiłku w Wielkiej Sali i ogłosił to całej szkole. Nie wątpię, że jesteś dumny z tego, że twój syn postąpił tak odważnie. Obawiam się jednak, że zaręczyny Pansy i Dracona trzeba zerwać, co w tej sytuacji jest absolutnie zrozumiałe.

Mój Panie, Pansy miała do przekazania również inne interesujące wiadomości. Najwyraźniej Potter pokłócił się z Weasleyem i nie rozmawiają ze sobą.

Gloria Parkinson

*************************************************************

Od: Czarnego Pana
Do: Ojca chłopaka
Kopia do: Glorii Parkinson
Temat: Re: Draco Malfoy

Lucjuszu,

Bardzo mnie rozczarowałeś. Mam wątpliwości co do sposobu, w jaki wychowałeś to... paskudztwo. Masz się natychmiast do mnie zgłosić , żeby... głębiej zapoznać się z tą sprawą.

Glorio - choć nie ucieszyło mnie to, że twoja córka nie podołała swojemu wcześniejszemu zadaniu, to informacja, którą mi przekazałaś, nie dotarła do mnie przez inne źródła. Tym razem jej przebaczę. Jednak powiedz jej, że jeśli zdarzy się to jeszcze raz, to z nią również sobie podyskutuję.

V.
_________________
Wiktoria albo Śmierć

*************************************************************

Od: Lorda Voldemorta
Do: Harry'ego Pottera
Kopia do: Mazgajowatej glisty
Temat: Zaproszenie

Potter, doszło do mnie, ze twoi przyjaciele znowu cię opuścili.

Dołącz do mnie, a obiecuję ci, że będziesz miał więcej władzy, niż ci się marzy i więcej sług, niż w najdzikszych marzeniach.

Bądź częścią mojej rodziny, moją prawą ręką.

Voldemort
_________________
Wiktoria albo Śmierć

*************************************************************

Harry popatrzył z niedowierzaniem na Mmaila, którego miał przed sobą. W pierwszej chwili chciał pójść do Dumbledore'a, ale potem zmienił zdanie, bo przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Plan w jego głowie powoli zaczynał się klarować...

Voldemort właśnie podarował mus adres Mmailowy Petera Pettigrew.

Przeszedł przez pokój w kierunku kominka, przed którym rozmawiały ze sobą Hermiona i Ginny.

- Ginny, czy mogę cię prosić na słówko?

- Oczywiście.

Rudowłosa uśmiechnęła się przepraszająco do przyjaciółki i wyszła z pokoju wspólnego ze swoim chłopakiem.

*************************************************************

Hermiona zmarszczyła brwi, gdy zdała sobie sprawę z tego, że straciła część swojego wypracowania z Obrony Przed Ciemnymi Mocami.

- Ron - krzyknęła do swojego chłopaka, który przy innym stoliku grał w szachy z Seamusem. - Czy nadal masz kopię tego wypracowania z obrony, które ci pożyczyłam?

- Jasne - odpowiedział półprzytomnie pochłonięty grą Ron. - Jest w mojej skrzynce Mmail. Idź i sobie weź.

- Dzięki.

*************************************************************

Harry wciągnął Ginny do jednej z licznych klas w zamku i rzucił na drzwi zaklęcie uciszające i zamykające.

Ginny była przyjemnie zaskoczona. Nie spodziewała się, że Harry będzie taki kreatywny, ale nie zamierzała z tego powodu narzekać.

Harry odwrócił się w momencie, gdy Ginny zdejmowała szaty.

- Co ty robisz? - wychrypiał.

Ginny zatrzymała się.

- Nic nie czuję przez te ciężkie szaty. A jeżeli zamierzamy się tak intensywnie całować, że wymaga to zaklęć uciszających i zamykających, to zamierzam się rozkoszować każdą chwilą.

Harry był cały czerwony.

- Eeeee..... nie dlatego wciągnąłem cię tutaj, choć to nie jest zły pomysł, ale chciałem porozmawiać, jednak nie pamiętam, co miałem ci powiedzieć, choć to było ważne, ale to nie jest ważne i, o Boże, jesteś taka piękna.

Wziął kilka głębiach wdechów i wydechów, próbując ochłonąć.

Ginny zamrugała parę razy, starając się rozszyfrować ten strumień świadomości, który wydobył z siebie Harry. Z roztargnieniem bawiła się spodem swojej bluzki, półświadoma, że materiał szczególnie mocno opinał się na klatce piersiowej.

- To o czym chciałeś porozmawiać? - zapytała w końcu, stwierdziwszy, że nie jest na niego zła za to, że się na nią nie rzucił i nie zaczął całować.

Jednak wzrok Harry'ego był skoncentrowany wyłącznie na jej biuście, a jego rozum był najwidoczniej na wakacjach.

- Harry? - zagadnęła Ginny, próbując się powstrzymać od chichotania.

- Voldemort - wykrztusił chłopak.

„No to koniec z dobrym humorem” - pomyślała Ginny.

- Co z nim?

Harry najwyraźniej usiłował wziąć się w garść.

- Właśnie wysłał mi Mmaila z propozycją przyłączenia się do niego, skoro ja i Ron nie rozmawiamy ze sobą. Zaoferował mi władzę i sługi.

Tym razem Ginny naprawdę się roześmiała.

- Oczekuje, że do niego dołączysz?

Harry pokiwał głową.

- No więc, co zamierzasz zrobić?

- Czy sądzisz, że to możliwe, aby dołączyć do Mmaila załącznik z rzuconym na niego zaklęciem?

Ginny zastanawiała się przez chwilę. Wiedziała, że to niemożliwe. Każdy, kto wychował się w magicznym świecie zdawał sobie z tego sprawę. Mmail został stworzony w latach 70-tych, na wzór swojego mugolskiego odpowiednika, tylko z większą dbałością o bezpieczeństwo. System opierał się na złudzeniu, a nie na prawdziwych wytworach ludzkiej działalności, więc nie było na co rzucić zaklęcia.

- Myślę, że jeśli ktokolwiek mógłby to zrobić, to ty - powiedziała szczerze.

- Pomożesz?

- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się Ginny.

Harry odwrócił się z zamiarem zdjęcia zaklęć rzuconych na drzwi.

- Echem - odchrząknęła Ginny.

Harry odwrócił się do niej.

- W razie gdyby pan nie zauważył, panie Potter, jesteśmy sami w klasie otoczonej silnymi zaklęciami, a ja właśnie zdjęłam szaty. Mówi to coś panu, panie Potter?

Harry przełknął głośno ślinę i uśmiechnął się. Przysunął się bliżej i posadził niską Ginny na stole. Pochylił się i zaczął całować ją namiętnie, co Ginny chętnie odwzajemniła.

*************************************************************

Od: Hermiony
Do: Głupka
Temat: Jednorożec

RONALDZIE WEASLEY, NIE WIERZĘ, ŻE POWIEDZIAŁEŚ TO WSZYSTKO SWOIM BRACIOM!

Gdybym była tobą, nie zbliżałabym się do mnie, bo mogę powiedzieć coś, czego będziesz bardzo żałować.

H.

*************************************************************

Od: Bardzo wkurzonej dziewczyny
Do: Bardzo szczęśliwej dziewczyny
Temat: Twoi bracia

Ginny,

Chrzanić neutralność. Jestem z tobą. Jaki plan ma Harry i co ja mogę zrobić?

Hermiona

*************************************************************

Od: Szczęśliwej? Nie masz najmniejszego pojęcia
Do: Wkurzonej
Temat: Re: Twoi bracia

Witaj w drużynie. Mamy jeden trochę większy problem, z którym musimy się najpierw uporać.

Co ten kretyn zrobił tym razem?

Ginny

*************************************************************

Od: Nadal wkurzonej, ale zaciekawionej
Do: Skąd ten dobry humor?
Temat: Re[2]: Twoi bracia

Powiedzmy, że nasz związek rozwijał się pięknie, dopóki KRETYN nie powiedział o tym innym KRETYNOM.

Większy problem?

H.

*************************************************************

Od: Harry i Ginny się CAŁUJĄ!!!
Do: To cię trochę zdziwi
Temat: Re[3]: Twoi bracia

No tak. Możesz natychmiast zejść do biblioteki? Usłyszysz coś, co w teorii jest niemożliwe. Jednak chcę, abyś mi zaufała i nie mówiła tego. Więc proszę, nie wspominaj o tym.

Więc Ron nie mógł utrzymać języka za zębami? Obawiam się, że to żadna nowość. Ale jestem zadowolona. Nie zaszkodzi nam, jeśli będziemy mieli po swojej stronie najmądrzejszą czarownicę w Hogwarcie.

Ginny

*************************************************************

Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Severusa Snape'a
Temat: Rozmowy

Severusie,

Słyszałem, że w ciągu ostatnich kilku dni odbyłeś kilka fascynujących rozmów. Doszedłeś może do jakichś wniosków?

Jeżeli tak, to uważam, że uwarzenie pewnego eliksiru, którego stworzenie sugerowałeś, byłoby znakomitą gałązką oliwną.

Albus

Wielka Szycha Wizengamotu i członek Międzynarodowej Konfederacji Czarodziei

*************************************************************

Od: Snape'a
Do: Wtrącającego się w nie swoje sprawy starca
Temat: Re: Rozmowy

Dochodzę do wniosku, że mamy trzecią najlepszą sieć szpiegowską w Hogwarcie. Twoja jest zdecydowanie najlepsza.

Tak, zwrócono mi uwagę na pewne fakty i jeżeli nie chcę buntu ze strony studentów wyszkolonych przez Pottera do walki, muszę coś zmienić w swoim zachowaniu.

Masz znakomity pomysł, od razu zacznę pracę nad tym eliksirem.

Severus
________________________
Od piętnastu lat orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką

*************************************************************
Od: Irmy Pince
Do: Dyrektora Hogwartu
Temat: Spotkanie

Albusie,

Uważam, że moim obowiązkiem jest poinformowanie cię o zamieszaniu, do jakiego doszło dzisiaj po południu w bibliotece. Z tego, co zobaczyłam, były tam wszystkie dziewczyny poniżej szesnastego roku życia i mały kontyngent chłopców. Mamrotali coś o stworzeniu jakiegoś fanklubu, ale nie dosłyszałam czego.

Wyrzuciłam ich wszystkich z biblioteki i nie mam pojęcia, gdzie poszli później.

Irma

- No więc, o co chodzi - zapytała Hermiona, podchodząc do stolika w bibliotece, przy którym nad wzbudzającą w niej rozczulenie stertą książek siedzieli Harry i Ginny.

- Hej - uśmiechnął się do niej Harry - miło, że chcesz nam pomóc.

Szybkie spojrzenie na Ginny utwierdziło Hermionę w przekonaniu, że jej przyjaciółka nie zdradziła swojemu chłopakowi, dlaczego prefekt zrezygnowała ze swej neutralności. Podziękowała w duchu Ginny za jej dyskrecję.

- Voldemort wysłał do mnie wcześniej Mmaila z propozycją przyłączenia się do śmierciożerców, ponieważ dowiedział się, że ja i Ron mamy nieco odmienne opinie na temat zwyczajów randkowych siedzącej obok mnie cudownej, rudowłosej dziewczyny. Kopię tego Mmaila przesłał również do Glizdogona, więc teraz zastanawiamy się, jak stworzyć świstoklik, który można byłoby załączyć do Mmaila i wysłać do Glizdogona.

Hermiona pokiwała powoli głową. Cała jej świadomość krzyczała, że nie można dołączyć żadnego zaklęcia do Mmaila i wszyscy o tym wiedzą. Nie powiedziała nic tylko dlatego, że poprosiła ją o to wcześniej Ginny.

- A zatem chcesz, żebym ci pomogła poszukać informacji na temat świstoklików?

- Zgadza się - wyszczerzył zęby w uśmiechu Harry. - Doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś jest w stanie dokonać niemożliwego w ciągu kilku godzin, to tylko ty.

- Pochlebstwem osiągniesz wszystko, Harry - uśmiechnęła się Hermiona.

Następnie westchnęła, popatrzyła na książki, które leżały na ich stoliku, zgarnęła połowę i zaczęła je odkładać na półki.

Harry i Ginny uśmiechnęli się do siebie. Gdy Hermiona poszukiwała jakiejś informacji, była jak żywioł - nic nie było w stanie jej powstrzymać.

Ostatecznie okazało się, że znalezienie odpowiedniej informacji zajęło jej dwie godziny. Oznaczało to również wycieczkę do Działu Ksiąg Zakazanych, ale Hermiona wiedziała, jak sobie poradzić z otaczającymi ten dział zaklęciami.

- Dobra - powiedział lekko zdenerwowany Harry - nie lubię świstoklików, ale sprawdźmy, czy to działa.

Powoli wypowiedział zaklęcie, skupił się na miejscu, w które miał trafić, czyli na drugim końcu biblioteki, i skierował różdżkę na starą zakładkę do książek.

- Życzcie mi szczęścia - wymamrotał Harry.

Wziął do ręki zakładkę i zniknął. Hermiona czekała nerwowo. Usłyszała „pop” i okrzyk radości. Po chwili zobaczyła Harry'ego biegnącego w ich kierunku. Podniósł Hermionę z krzesła, okręcił się z nią parę razy w kółko, a potem mocno przytulił.

Hermiona uśmiechnęła się, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo jej przyjaciel zmienił się w ciągu tych kilku ostatnich dni. To nie był stary Harry, ciągle w depresji, zły lub smutny - to była wersja dla dorosłych, która podobała się jej o wiele bardziej.

Patrzyła, jak Harry ją puszcza i skrada się powoli do Ginny.

Rudowłosa udawała przerażoną.

- Pan mnie nie zamierza skrzywdzić, prawda, proszę pana? - zapytała głosem małej przerażonej dziewczynki.

Harry uśmiechnął się złośliwie.

- Zamierzam znaleźć drogę do twych rubinowych ust.

- Och, nie - powiedziała Ginny, wachlując się z udawanym przerażeniem.

Następnie udała, że mdleje i bardzo wygodnie straciła przytomność tak, by wylądować na stole, gdzie można było ją bardzo łatwo pocałować.

- Mam cię, wyzywająca piękności - powiedział Harry złowieszczym tonem.

- Proszę, wszystko, tylko nie pocałunek.

Hermiona bardzo się starała, żeby nie zacząć się śmiać histerycznie. Doczekała do momentu, gdy usta Harry'ego znalazły się centymetr od Ginny i dopiero wtedy się odezwała.

- Nadal musimy znaleźć jakiś sposób, żeby użyć świstoklika jako załącznika do Mmaila i sprawdzić, czy da się to robić na większe odległości - przypomniała im.

Spojrzenie, które rzuciła jej Ginny, zawstydziłoby nawet hogwarckiego bazyliszka. Hermiona uśmiechnęła się niewinnie.

Harry pocałował rudowłosą z o wiele mniejszym zapałem.

- Ona ma rację.

- To nie znaczy, że musi mi się to podobać - warknęła Ginny.

- Jakieś pomysły, jak to zrobić? - spytał Harry.

- Jasne - powiedziała pewnie Ginny - stwórz Mmaila.

Harry pokiwał głową, napisał coś na pergaminie i podniósł swoją różdżkę ze stolika. Wysyłanie Mmaili było dla niego czynnością już tak doskonale znaną, że nawet nie musiał wypowiedzieć zaklęcia ani machać różdżką.

Przed chłopakiem pojawiła się iluzja pergaminu.

Ginny i Hermiona wymieniły długie spojrzenie. Starsza z dziewcząt po raz pierwszy zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co Harry mógł. Z technicznego punktu widzenia to, co właśnie zrobił, było niemożliwe. Każdy inny uczeń i nauczyciel musiał wykonać odpowiedni ruch różdżki i wypowiedzieć zaklęcie. To, co właśnie uczynił Harry, było szokujące i niewiarygodne.

- Teraz stwórz załącznik - powiedziała miękko Ginny.

Harry znowu pokiwał głową i z roztargnieniem użył zaklęcia przywołującego. Jeden ruch różdżki później i pergamin zaczął migotać, zanim w rogu iluzyjnego pergaminu stworzonego wcześniej, pojawiła się dokładna kopia przywołanego wcześniej pergaminu.

- Stwórz świstoklik na załączniku, tak jak to zrobiłeś wcześniej, jednak zmień lokalizacje na swoje łóżko. Świstoklik zabiera dużo energii, więc musisz odpocząć. Ja i Hermiona posprzątamy tutaj.

Harry kiwnął głową po raz trzeci i ziewnął. Skoncentrował się na wieży Gryffindoru i na swoim łóżku.

Hermiona zacisnęła usta, żeby nie zacząć krzyczeć, że to niemożliwe, że nie można doczepić zaklęcia do czegoś, co właściwie nie istnieje, ale się powstrzymała.

Harry wykonał zaklęcie i wysłał wiadomość.

Zapadła krótka cisza, gdy cała trójka czekała na wiadomość. Wstrzymali oddech i czekali.

Mała iluzja pergaminu pojawiła się na prawej ręce Harry'ego: „Harry Potter ma jednego nowego Mmaila” .

Prawie z niechęcią Harry dotknął różdżką pergaminu. Robił się on coraz większy, aż w końcu pojawił się przed nim w powietrzu.

***************************************************************************
Od: Harry'ego
Do: Mnie
Załącznik: test.pmt
Temat: Test

Test, test, test, test.

Harry

***************************************************************************
Harry dotknął różdżką załącznika i otworzył go. Bez ostrzeżenia zniknął.

Hermiona wstała, złapała przyjaciółkę za nadgarstek i wyciągnęła ją z biblioteki.

- Gdzie idziemy? - zapytała Ginny.

- Do gabinetu Dumbledore'a.

- Dlaczego? - spytała młodsza dziewczyna, próbując uwolnić się od żelaznego uścisku Hermiony.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziała niezłomna prefekt, nie odpowiedziawszy na pytanie przyjaciółki. - Akcja Harry - wypowiedziała hasło do gargulca, a potem zwróciła się do przyjaciółki - Dumbledore zaaranżował to hasło po tym, co się stało w zeszłym roku, żebyśmy mogli go złapać, gdyby coś się znowu stało.

Gargulec poruszył się, a one weszły na schody.

- Wejdźcie - powiedział Dumbledore, gdy znalazły się na górze i miały zapukać.

Dyrektor miał właśnie spotkanie z opiekunami czterech domów.

- Czy coś się stało Harry'emu, panno Granger? - spytał Dumbledore.

Gdy Hermiona zaczynała naukę w Hogwarcie, jej największym zmartwieniem była groźba wpadnięcia w kłopoty i konieczność późniejszej rozmowy z najważniejszymi nauczycielami w szkole.

Sześć lat przyjaźni z Harrym Potterem ten strach skutecznie wyeliminowało. Była pewna, że trójkę opiekunów mogła nazwać nawet przyjaciółmi. Przy różnych okazjach miała do czynienia z całą czwórką w sytuacjach jeden-na-jeden, zazwyczaj po to, żeby pomóc Harry'emu wydostać się z tarapatów, w które tamten wpadł.

- Czy mogłabym dostać coś mocniejszego do picia? - zapytała, patrząc z niejaką tęsknotą na butelkę Ognistej Whisky, która stała na biurku.

Zanim McGonagall odmówiła, Snape poruszył się i nalał jej szklankę napoju wyskokowego, po czym podał jej to z niemal uśmiechem na twarzy.

Hermiona wzięła od niego szklankę, a Ginny patrzyła na nią mocno zszokowana. Prymuska Hogwartu wypiła wszystko jednym haustem i westchnęła z przyjemnością, gdy z uszu poszła jej para.

Dumbledore machnął różdżką i pojawiły się dwa dodatkowe krzesła dla obu uczennic. Nie przejął się tym, że przerwano mu spotkanie z opiekunami domów. Bardziej niepokoiła go przyczyna, z powodu której Hermiona wpadła do jego gabinetu jak po ogień i poprosiła o alkohol.

- Dobra - powiedziała Hermiona, gdy usiadła, rzucając przy okazji Ginny spojrzenie, które skłoniło dziewczynę do tego, by uczyniła to samo. - Właśnie widziałam ucznia, który złamał połowę zasad, na których opiera się magia.

Podniosła rękę i zaczęła wyliczać na palcach.

- Po pierwsze - w tym momencie zgięła pierwszy palec - stworzył świstoklik za pierwszym razem. Po drugie - zgięła drugi palec - tenże wspomniany świstoklik zadziałał, przemieszczając ucznia w Hogwarcie, pomimo tego, że tylko profesor Dumbledore może tutaj tworzyć świstokliki ze względu na silne bariery ochronne wokół zamku.

Nagle, Hermiona rzuciła oskarżycielskie spojrzenie dyrektorowi.

- Nie ma pan pojęcia o „Paście Świstoklikowych Drzwi”, którą wymyślili bliźniacy Weasley, panie profesorze?

- Ja? - zapytał Dumbledore, a jego oczy zamigotały. - Nie mam bladego pojęcia. Jako dyrektor Hogwartu, nigdy nie zaangażowałbym się w coś takiego.

Snape prychnął.

- Proszę kontynuować, panno Granger.

Hermiona pokiwała głową.

- Po trzecie - powiedziała, zginając trzeci palec u ręki - stworzył Mmaila i załącznik, nie wymawiając słów ani nie wykonując żadnych ruchów swoją cholerną różdżką.

Został jej tylko jeden różowy paluszek.

- Po czwarte, stworzył następnie załącznik, coś, co NAWET NIE ISTNIEJE, i dołączył doń cholerny świstoklik.

Severus poruszył się jako pierwszy. Miał najbliżej do Ognistej Whisky. Złapał ją i nalał do pięciu szklaneczek. Wszyscy nauczyciele wraz z Dumbledorem chwycili swoje szklanki i opróżnili je jednym haustem.

- Rozumiem, że rozmawiamy o panu Potterze - powiedział powoli profesor Dumbledore.

- Dzięki, że nam to powiedziałeś, bo bym się nie domyślił - uśmiechnął się złośliwie Snape. - A już myślałem, że mamy innego ucznia w szkole, który mógłby zrobić coś takiego z pomocą Hermiony i Ginny.

- Severusie - powiedział z wyrzutem dyrektor, dając mu do zrozumienia, że nie mówi się takich rzeczy w obecności uczniów.

- Przepraszam - rzekł niezbyt przekonująco Snape, zrozumiawszy, o co chodzi jego przełożonemu.

- Przyprowadziłam ze sobą Ginny, ponieważ ona wie, co się dzieje.

- Panno Weasley? - zapytał profesor Dumbledore z ciepłym uśmiechem na twarzy.

Ginny w zamyśleniu przyglądała się swojemu profesorowi od eliksirów. Było oczywiste, że chciała podjąć jakąś decyzję dotyczącą jego osoby.

- Czy mogę zadać panu pewne pytanie nieoficjalnie, profesorze? - spytała.

Snape kiwnął głową.

- Czy zamierza pan przestać być - tu użyła tego samego wyrażenia, które poprzednio zastosowała Blaise - w stosunku do Harry'ego?

Severus starał się bardzo mocno zignorować radosne chichoty, które wydawali z siebie jego koledzy po fachu.

- Tak - westchnął, z lekko zirytowanym obliczem.

- Dobrze - Ginny uśmiechnęła się do niego.

Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.

- Po raz pierwszy zauważyłam coś dziwnego kilka miesięcy temu. Czasami, biorąc udział w pojedynkach GD, Harry poruszał się szybciej niż ktokolwiek. Nie stosował w tym celu teleportacji, bo nikt nie może tego uczynić w Hogwarcie, no i poza tym, nie było tego charakterystycznego dla teleportacji dźwięku. To było takie niesamowite. W jednej chwili trwał jeszcze pojedynek, a już w drugiej Harry miał różdżkę przeciwnika i patrzył na niego. Kilka dni temu powiedziałam coś głupiego, gdy siedziałam na jego kolanach. Zanim się spostrzegłam, już go nie było, zdołał zerwać się i stanąć przede mną,. Zrobił to ponownie następnego poranka, w szczęśliwszych okolicznościach. To wszystko było takie dziwne, a ja nie mogłam zrozumieć, jak on to robi. Dopiero dzisiejszego popołudnia wszystko pojęłam. Harry zapytał mnie, czy może dołączyć zaklęcie do załącznika. Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe, wszyscy oprócz Harry'ego.

Oczy Hermiony otworzyły się szeroko i popatrzyła się na swoją przyjaciółkę.

- Dobra robota, Gin - powiedziała z podziwem w głosie. - Trudno w to uwierzyć, ale ja widziałam dowód.

Filius Flitwick, opiekun domu mędrców, odezwał się pierwszy.

- Czy mogłybyście wyjaśnić to trochę jaśniej dla osób z niższym IQ? - poprosił z uśmiechem.

Ginny i Hermiona zaczerwieniły się i popatrzyły na pięciu nauczycieli raz jeszcze.

- Przepraszam - Ginny uśmiechnęła się nerwowo. - Chodzi o to, że zdałam sobie sprawę z tego, że Harry nie wie, co jest niemożliwe. Nikt mu nigdy nie powiedział, że nie można tak po prostu ruszać się w określonej przestrzeni i pojawiać się gdzie indziej, dlatego to robi. Podobnie jest z tym świstoklikiem w załączniku: nie wiedział o tym, że nie może tego zrobić, a my mu o tym nie powiedziałyśmy i dlatego mu się udało.

Flitwick pokiwał głową z uznaniem.

- Znakomite zastosowanie psychologii, panno Weasley. Dwadzieścia punktów dla Gryffindoru. Powinniśmy mieć z tego zajęcia - zwrócił się do pozostałych nauczycieli. - To jest, doprawdy, genialne.

Reszcie zajęło trochę więcej czasu przyswojenie informacji podanych przez Ginny, ale teraz zdali sobie sprawę, że dziewczyna miała na myśli fakt, że Harry mógł zrobić cokolwiek, jeśli tylko w to wierzył.

- Dziękuję za ciekawą rozmowę, panno Granger - powiedział zamyślony Dumbledore. - Prosiłbym, abyście zachowywały się tak, jakby się nic nie stało i nie mówiły Harry'emu, że nie może czegoś zrobić. Postaram się zorganizować coś, co powie nam, jakie limity ma pan Potter.

Hermiona kiwnęła głową i wstała, zauważywszy, że był to koniec rozmowy. Obie z Ginny poszły do pokoju wspólnego, a następnie do swoich dormitoriów i położyły się spać.

***************************************************************************
Gdy Gryfonki opuściły gabinet, dopóty panowała cisza, dopóki nie odezwała się McGonagall.

- Przypuszczam, że Tahiti - oznajmiła z uśmiechem.

- Tahiti? - powtórzyła oszołomiona Pomona Sprout.

- Tak, Tahiti - potwierdziła McGonagall. - Zamierzam tam spędzić letnie wakacje.

Filius popatrzył na nią z ciekawością.

- Wakacje z Voldemortem szalejącym po całym kraju?

McGonagall ponownie się uśmiechnęła.

- Ach, on. On nie ma żadnej cholernej szansy, żeby wygrać. My już wygraliśmy. Tylko on jeszcze o tym nie wie.

- Hę? - zapytał Snape, zanim opadła mu szczęka.

Minerwa McGonagall, zastępca dyrektora, opiekun Gryffindoru i szanowany członek Zakonu Feniksa, stała obecnie na biurku dyrektora i żwawo tańczyła (z pewnymi trudnościami) oberka.

- Mówiłam ci Sevvie - zapiała, nie zaprzestając trząść swoim łupem, to znaczy biurkiem. - Postaw silną kobietę za najpotężniejszym czarodziejem i masz potężną siłę. Postaw za nim dwie potężne kobiety i nic go nie powstrzyma. Kiedy Harry zabierze się do pracy, nie będzie już Voldemorta. On już jest martwy, tylko o tym nie wie.

Uśmiechając się od ucha do ucha, profesor transmutacji zeszła ze stołu i usiadła, nie okazując żadnego zażenowania.

- A ja chcę wiedzieć - rzekł malutki Flitwick - jak trzech Krukonów skończyło w Gryffindorze?

- Co masz na myśli? - spytał Albus, zauważając przy tym błysk zainteresowania w oczach Severusa.

- Panna Granger to oczywiste: ma najlepsze oceny, jakie widziałem kiedykolwiek u swojego ucznia. Panna Weasley udowadnia, że jest inteligentna od kilku już lat. A pan Potter, oczywiście gdy nie ukrywa się za swoją chęcią bycia normalnym, jest najlepszym adeptem magii, jakiego kiedykolwiek uczyłem. Trochę mi głupio, że wcześniej nie doszedłem do wniosków, które przedstawiła nam Ginny.

- To dziwne - powiedziała Sprout, uśmiechając się lekko. - Miałam zamiar powiedzieć, że powinni zostać Puchonami. Cała trójka pokazuje, że jest zawsze lojalna i troszczy się o innych. Hermiona pomaga każdemu, kto ma kłopoty z pracą domową. Ginny nigdy nie odwróciła się od nikogo, kto ma jakiś problem, a Harry chętnie przyjmuje do GD wszystkich, nawet Ślizgonów.

Dumbledore uśmiechnął się do nich, a oczy mu błyszczały.

- Miałem długą pogawędkę na ten temat z Alistairem.

- Kto to Alistair? - spytał Snape.

- To Tiara Przydziału - wyjaśnił krótko dyrektor - Często sobie rozmawiamy, bo to strasznie inteligentny koleś. Powiedział mi, że cała trójka była bardzo trudna do przydzielenia. Mało brakowało, a umieściłby Harry'ego i Ginny w Slytherinie, a Hermionę w Ravenclawie. Są w Gryffindorze, ponieważ poprosili o to, czego czasami żałują. Alistair powiedział, że zgodził się na umieszczenie ich w Gryffindorze, ponieważ tam pasowali najlepiej.

- A co z Ronem Weasleyem? - zapytała McGonagall.

- Pan Weasley jest klasycznym przykładem Gryfona ze wszystkimi tego zaletami i wadami - westchnął Dumbledore - bez niego nie byłoby możliwe, żeby cała trójka się zaprzyjaźniła - tamci wręcz rozkwitli, ale nadal mają mały wpływ na pana Weasleya. Miałem nadzieję, że z czasem przestanie on być taki porywczy i stanie się bardziej troskliwy. Że będzie bardziej tolerancyjny w stosunku do innych. Jednak obawiam się, że on nadal żyje w świecie, gdzie Gryfoni są dobrzy, a Ślizgoni źli.

Nagle Dumbledore się uśmiechnął.

- Zastanawiam się jednak, czy jego próby interwencji w związek pana Pottera i panny Weasley wywrą jakiś wpływ na jego osobowość. Severusie, słyszałem, że prowadzisz zakłady na ten temat?

- A tak - uśmiechnął się Snape.

- W takim razie stawiam dwadzieścia galeonów na pana Pottera.

- Jeszcze jedna sprawa - powiedziała Sprout. - Dlaczego Harry chciał dowiedzieć się, jak stworzyć świstoklika i dołączyć go do Mmaila?

Zmartwione spojrzenia były jedyną odpowiedzią na jej pytanie.

***************************************************************************
Od: Severusa Snape'a
Do: Pottera
Temat: Moje biuro

Potter, przyjdź do mojego biura przed śniadaniem.

S.
____________________
Orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką od piętnastu lat

***************************************************************************
Od: Chłopca Który Przeżył
Do: Mistrza Eliksirów
Temat: Re: Moje biuro

Dobrze, panie profesorze.

Harry

***************************************************************************
Od: Rona
Do: Braci
Temat: Koszmarny dzień

Chłopaki,

Kawał wyszedł znakomicie. Wykonałem wszystkie czynności zgodnie z instrukcją i Harry pojawił się w Wielkiej Sali, mając na sobie tylko ręcznik.

Jednakże potem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Gdy wpadliśmy na pomysł z publicznym obnażeniem, wszyscy mieliśmy obraz Harry'ego sprzed kilku lat - małego, chudziutkiego chłoptasia.

Niestety, Harry już nie jest tym chłoptasiem i jeśli jeszcze raz usłyszę od jakiejś czarownicy, że Harry ma wspaniałe ciało, to mnie zemdli.

Ten kawał nie tylko go nie zawstydził, ale nie powstrzymał go od związku z Ginny. Na dodatek, jest raczej wściekły na nas. Publicznie wypowiedział nam wojnę - z czego na pewno ucieszyła się nasza siostrunia.

Ron

***************************************************************************
Od: Bill
Do: Małego braciszka
Kopia do: Reszty braci
Temat: Re: Koszmarny dzień

Tylko spokojnie. Jestem pewien, że uda się nam wymyślić coś lepszego. Jakieś pomysły?

Bill

***************************************************************************
Od: Nikczemnego duetu
Do: Reszty rudzielców
Temat: Re: Re: Koszmarny dzień

My tak właściwie to lubimy Harry'ego. Nie wystraszył go kawał, podczas gdy większość facetów po czymś takim uciekałaby z podkulonym ogonem.

Przyjrzyjmy się faktom. Michaelowi wystarczyła jedynie pogróżka Rona, Deana przestraszyła groźba utraty męskości w naszym wykonaniu.

A Harry? Nawet go nie próbowaliśmy przestraszyć, tylko od razu przeszliśmy do dzieła i zrobiliśmy to perfekcyjnie. Harry Potter przeszedł niniejszym test Freda i George'a.

Gred
__________________________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej!

***************************************************************************
Od: Percivala Weasleya
Do: Wszystkich Braci
Temat: Re[3]: Koszmarny dzień

Fred, George,

Zgodziliśmy się, że jesteśmy w tym razem. To nie jest nic przeciwko samemu Harry'emu.

Ron, zrobiłeś wszystko, co mogłeś, więc nie ma w tym twojej winy. Naszym kolejnym zadaniem jest wyperswadowanie Harry'emu związku z Ginny.

Percy
______________
Informacje zawarte w tym Mmailu są poufne i prawnie uprzywilejowane. Są przeznaczone tylko dla adresata wiadomości. Dostęp do tego Mmaila przez inne osoby jest bezprawny. Jeżeli nie jesteś zamierzonym adresatem tej wiadomości, jakiekolwiek czynności zamierzone i związane z otworzeniem tej wiadomości, skopiowaniem jej lub rozprowadzeniem są zabronione i mogą prowadzić do wszczęcia postępowania przeciw osobie, która wykonała lub zamierzała wykonać takie czynności.

***************************************************************************
Od: Rona
Do: Chłopaków
Temat: Jest coraz gorzej

1. Właśnie usłyszałem z wiarygodnego źródła, że Potter i nasza siostra byli widziani, jak wychodzili z komórki na miotły.

2. Hermiona przeczytała mój komentarz na temat jednorożca i wściekła się na mnie - myślę, że zamierza pomóc Potterowi w zemście na nas.

Ron - trochę zdołowany

***************************************************************************
Od: Smoczka
Do: Nie-smoczków
Temat: Re: Jest coraz gorzej

Zgadzam się, że punkt pierwszy jest bardzo poważny i musimy następną akcją przekonać Harry'ego, żeby przestał spotykać się z naszą siostrą. Natomiast punkt drugi to, obawiam się, twój problem, braciszku.

C.
______________
Draconis dominium

***************************************************************************
Od: Stratega
Do: Taktycznych naiwniaków
Temat: Re[2]: Jest coraz gorzej

Czy mogę ci przypomnieć, że moja dziewczyna jest najmądrzejszą czarownicą w Hogwarcie od wielu setek lat? A także, że Potter jest potężnym czarodziejem? A nasza siostra też ma łeb nie od parady?

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby powiadomiła naszych rodziców o całej aferze.

Ron

***************************************************************************
Od: Billa
Do: Młodszych rudzielców
Temat: Re[3]: Jest coraz gorzej

No dobra, to mogłoby przysporzyć nam trochę kłopotów. Ale jeśli wkurzona mama jest przerażająca, to nie widziałeś rozzłoszczonej wili.

Nie martwmy się na zapas, okej? Dopiero jak się dowiedzą, będziemy się zastanawiać, co zrobić.

Co zrobimy z Harrym??

Bill

***************************************************************************
Od: Harry'ego Pottera
Do: Sześciu Idiotów
Kopia do: Mojej ukochanej i jej rodziców
Temat: Związek

Panowie - używam tego określenia w jak najszerszym zakresie,

Doszło do moich uszu, że nie popieracie mojego związku z waszą siostrą. Wydawało się wam, że jeśli wyślecie mnie do Wielkiej Sali tylko w ręczniku, to poczuję się zagrożony i przestanę spotykać się z Ginny.

Duży błąd.

Gdybyście przyszli do mnie z jakąś rozsądną argumentacją, dlaczego nie powinienem się spotykać z waszą piękną siostrą, przynajmniej bym was wysłuchał. Zamiast tego zdecydowaliście się zrobić mi kawał.

Ogromny błąd.

Mam wrażenie, że z pewnych powodów nie macie pojęcia, z kim zadzieracie. Mógłbym wam mówić o tym, ile razy walczyłem z Voldemortem w sytuacji jeden na jednego - więcej razy niż wy wszyscy razem wzięci - i na dodatek za każdym razem zwyciężałem.

Ale nie zrobię tego.

Zamiast tego zrobię wam krótką lekcję historii.

Jakieś dwadzieścia lat temu w Hogwarcie powstała grupa czterech mężczyzn (do których później dołączyła kobieta), która stała się legendarna w całej szkole. Troje z nich zostało animagami, a jeden z nich był wilkołakiem. Wszyscy byli Gryfonami, znanymi jako Lunatyk, Łapa, Rogacz i Glizdogon.

Nie wszyscy wiedzą, że Glizdogon był zdrajcą, więc nie zajmujmy się nim. Przejdźmy do innych.

Może zacznijmy od Lunatyka, co? Był wilkołakiem. Jego przyjaciele zostali animagami, żeby pomóc mu w przechodzeniu bolesnych transformacji. Po opuszczeniu Hogwartu walczył przeciwko Voldemortowi, a potem został nauczycielem obrony przed czarną magią w Hogwarcie. Jest zasłużonym członkiem Zakonu Feniksa. To jego umiejętności i badania doprowadziły do stworzenia Mapy Huncwotów. To jedna z najbliższych mi osób, którym ufam i które kocham. Jak się nazywa? Remus Lupin.

Przejdźmy teraz do Łapy. Legendarnego Łapy. Jego postać animagiczna to pies, przypominający ponuraka. To on stał za największymi osiągnięciami Huncwotów - pomalowaniem na różowo pokoju wspólnego Ślizgonów i zrobieniu trwałej na włosach Snape'a. Po skończeniu szkoły został niesłusznie skazany za morderstwo, którego nie popełnił, na Azkaban. Po wielu latach uciekł i od tamtej pory walczy z Voldemortem i śmierciożercami. Ponadto jest moim ojcem chrzestnym i kolejną osobą, której bezgranicznie ufam i którą kocham. Jak się nazywa? Syriusz Black.

Na koniec parę słów o Rogaczu. Przywódcy Huncwotów. Osobie, dzięki której ta grupa się nie rozpadła. Osobie, która przewodziła im i kierowała ich w odpowiednią stronę, przeżywając z nimi więcej niesamowitych przygód niż jakakolwiek inna grupa uczniów w Hogwarcie (nie wliczając mnie). Jego pomysłowość i lojalność sprawiła, że nawet po tylu latach jest wspominany z sympatią. Po skończeniu szkoły ożenił się z miłością swojego życia i miał dziecko, syna. Został zamordowany razem ze swoją żoną przez Ciemniaka. Był to mój ojciec, James Potter.

Jak widzicie, zdecydowaliście się na wojnę z kimś, przed kim nawet Voldemort odczuwa strach. Z kimś, kto jest synem największego dowcipnisia w historii Hogwartu. Z kimś, kto kocha i jest kochany przez dwóch ostatnich Huncwotów.

Uczciwie was ostrzegam, że odegram się na was za ten kawał. Jednakże najpierw muszę oczyścić dobre imię mojego ojca chrzestnego i złapać Petera Pettigrew. Jest to zajęcie wymagające wysiłku i zajmie mi jeden dzień. Hermiona i Ginny są nieocenione w swojej pomocy. Łasiczki, nie macie pojęcia, w coście się wpakowali.

Zakochałem się w Ginny i nic, co powiecie lub zrobicie, nie jest w stanie mnie powstrzymać.

Harry

***************************************************************************
Od: Ginny
Do: Mojego kochanego
Temat: Mmail do moich braci

Harry, to było genialne. Ty jesteś genialny. Jestem taka dumna z tego, że powiedziałeś im, że się we mnie zakochałeś.

Kocham cię.

Ginny

***************************************************************************
Od: Freda i George'a
Do: Braci
Temat: O, k.....

CHOLERA CIĘŻKA! Ron, wiedziałeś o tym?

Fred i George
_________________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej!

***************************************************************************
Od: Rona
Do: Braci
Temat: Re: O, k....

No tak, wiedziałem o tym. I co to zmienia?

Ron

***************************************************************************
Od: Bliźniaków
Do: Idiotycznego młodszego braciszka
Kopia do: Innych braci
Temat: Re[2]: O, k.....

I CO TO ZMIENIA? Czy ty oszalałeś, do cholery? Mówimy o Huncwotach. Nasze dowcipy to czysta amatorszczyzna w porównaniu z tym, co oni zrobili.

Ponownie stwierdzamy, że lubimy Harry'ego. Jeśli szybko przeprosimy, to wszystko wróci do normy i każdy będzie zadowolony.

Fred i George
______________
Magiczne Dowcipy Weasleyów - już wkrótce na Pokątnej!

***************************************************************************
Od: Charliego
Do: Braci
Temat: Dobra, nie panikujmy

No to co z tego, że jest synem Huncwota, synem chrzestnym drugiego i przyjacielem trzeciego. Co z tego, że regularnie pojedynkuje się z Voldemortem. Co z tego, że zamierza pojmać Pettigrew.

Co z tego?

My jesteśmy Weasleyowie. Nikt nas nie pokona i nigdy nie zostaniemy pokonani.

Charlie
___________
Draconis dominium

***************************************************************************
Od: Percivala Weasleya
Do: Braci
Temat: Re: Dobra, nie panikujmy

Całkowicie się z tobą zgadzam. Nikt nie jest nas w stanie pokonać. Jeszcze zatriumfujemy!

P.
___________
Informacje zawarte w tym Mmailu są poufne i prawnie uprzywilejowane. Są przeznaczone tylko dla adresata wiadomości. Dostęp do tego Mmaila przez inne osoby jest bezprawny. Jeżeli nie jesteś zamierzonym adresatem tej wiadomości, jakiekolwiek czynności zamierzone i związane z otworzeniem tej wiadomości, skopiowaniem jej lub rozprowadzeniem są zabronione i mogą prowadzić do wszczęcia postępowania przeciw osobie, która wykonała lub zamierzała wykonać takie czynności.

ROZDZIAŁ V

Dzień z życia dowcipnisia

Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Syriusza Blacka
Temat: Lekcje teleportacji

Syriuszu,

Zamierzam tak zorganizować Harry'emu dzień, żeby miał czas na lekcje teleportacji. Sugeruję, by zajęcia odbywały się we Wrzeszczącej Chacie. Jestem pewien, że znasz ją znakomicie.

Jest to, oczywiście, tajemnica. Przyjaciołom Harry'ego powiem, że chłopaka czekają dodatkowe zajęcia z oklumencji, a ty jesteś jego eskortą.

Bardzo ważne jest to, abyś zachęcał go do pracy i NIE ustanawiał żadnych ograniczeń. Dla nas w Hogwarcie staje się coraz bardziej oczywiste, że Harry może zrobić wszystko, co chce. Jednak uświadomienie mu, że coś jest niemożliwe do wykonania, może to zepsuć. Nie muszę ci chyba przypominać, że on musi mieć przewagę nad Voldemortem w każdym możliwym elemencie.

Pozdrawiam,

Albus
_________
Wielki Szycha Wizengamotu i przewodniczący Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów

***************************************************************************
Od: Jest zbyt wcześnie
Do: Rannego ptaszka
Temat: Gąbczasty mózg i inne zwierzęta

Lunatyk, stttry druhuuuuuuuuuuu.

Właśnie dostałem ciekawego Mmaila od Dumbledore'a....

> Bardzo ważne jest to, abyś zachęcał go do pracy i NIE ustanawiał żadnych ograniczeń. Dla nas w Hogwarcie staje się coraz bardziej oczywiste, że Harry może zrobić wszystko, co chce. Jednak uświadomienie mu, że coś jest niemożliwe do wykonania, może to zepsuć.<

Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi?

Zmęczony S.
_____
hau hau ziewam

***************************************************************************
Od: Rannego ptaszka? Wschód był kilka godzin temu
Do: Leniwego kundla
Temat: Re: Kto cię uświadomił, że istnieją mózgi i zwierzęta?

Mówiąc po psiemu: hau hau hau wrr wrr hau.

R.

***************************************************************************
Od: Niezbyt rozbawionego
Do: Kiepskiego komika
Temat: Re: Re: Nie wiedziałem, że znasz psi język...

Ha ha ha.

Może teraz wyjaśniłbyś mi o co chodzi - PO LUDZKU? Niezbyt dobrze znam psi...

Syriusz

PS. Ten twój psi wyjaśnia wiele rzeczy, kundelku

***************************************************************************
Od: Bardzo rozbawionego
Do: Naburmuszonego
Temat: Re: Re: Re: Och

No dobra, pomyślałem, że to będzie śmieszne.

Wydaje mi się, że wszystko może wyjaśnić historia z czasów, gdy uczyłem Harry'ego w Hogwarcie. Pokazywałem mu zaklęcie Patronusa, a sam doskonale wiesz, jak bardzo jest ono trudne. Do Harry'ego najwyraźniej nie dotarła wiadomość, że żaden trzynastolatek nie powinien być w stanie wyprodukować cielesnego patronusa.

Na logikę (a wiem, że sądzisz, że to wulgaryzm) wydaje się zatem, że grono pedagogiczne doszło do wniosku, że Harry może zrobić wszystko, co chce, jeśli MYŚLI, ŻE MOŻE TO ZROBIĆ.

Stąd też, powinieneś pokazać Harry'emu, jak się aportować, a potem zobaczyć, czy jest w stanie pokonać reguły dotyczące aportacji i cieszyć się z tego.

Co masz na myśli, że to wiele wyjaśnia?

Lunatyk

***************************************************************************
Od: Nienaburmuszonego, który się w tej chwili fochnął
Do: Śmianie się do samego siebie jest oznaką demencji
Temat: Re: Re: Re: <uśmieszek>

Hu hau hau wrr wrr hau to najbardziej obraźliwe słowa w psim języku. Oznacza to, że zamiast jeść kota, pi*($sz się z nim.

S.
___________
hau hau
***************************************************************************
Od: Gwałtownie poruszonego
Do: Syriusza
Temat: Psi język

Mówisz serio?

Remus

***************************************************************************
Od: W końcu jestem psim animagiem
Do: Wilkołaka
Temat: Re: Psi język

Mam na imię Syriusz, nie Serio!

S.

***************************************************************************
Od: Wyjącego z rozpaczy
Do: Scooby'ego
Temat: Re: Re: Psi język

CHOLERA JASNA. JEŚLI JESZCZE RAZ ZROBISZ DOWCIP O SERIO/SYRIUSZU, OBIECUJĘ CI, ŻE ZROBIĘ CI TAKĄ JAZDĘ, ŻE RODZONA MATKA CIĘ NIE POZNA.

Remus

***************************************************************************
Od: Lubię przysmaki Scooby'ego
Do: Shaggy'ego
Temat: Re: Re: Re: Psi język

Nie ma potrzeby krzyczeć, Remusie, stary druhu. Czy moje dowcipy są naprawdę takie złe? Bo Harry powiedział dokładnie to samo, co ty.

Syriusz

***************************************************************************
Od: Wdzięcznego za kolejny materiał na szantaż
Do: Komedianta, z którego nikt się nie śmieje
Temat: Re: Re: Re: Re: Psi język

TAK!

***************************************************************************
Od: Harry'ego Jamesa Pottera
Do: Amelii Bones
Kopia do: Kingsleya Shacklebolta
Temat: Hipotetyczne pytanie

Szanowna Pani Bones!

Pytanie hipotetyczne: gdyby śmierciożerca pojawił się nagle w Ministerstwie Magii, to jak długo trwałoby podanie mu veritaserum i zorganizowanie rozprawy sądowej?

Z poważaniem,

Harry

***************************************************************************
Od: Amelii Bones (szefowej Departamentu Przestrzegania Prawa)
Do: Chłopca Który Przeżył
Kopia do: Bardzo ślepego aurora
Temat: Re: Hipotetyczne pytanie

Harry,

Mówiąc wprost - moglibyśmy zrobić to natychmiast. Czy powinniśmy się spodziewać jakiegoś śmierciożercy?

Jedyny problem, jaki widzę to powstrzymanie od interwencji pewnych pracowników Ministerstwa.

Amelia

***************************************************************************
Od: Kingsleya
Do: Amelia
Temat: Harry

No więc, jak myślisz, czy on ma coś w zanadrzu?

K.

***************************************************************************
Od: Ami
Do: Shack-mana
Temat: Re: Harry

Mam nadzieję! To nie jest osoba, która zadaje hipotetyczne pytania tylko po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość. Teraz naprawdę jestem ciekawa.

A.

***************************************************************************
Od: Harry'ego
Do: Sprawiedliwej szefowej
Kopia do: Szefa Aurorów
Temat: Re[2]: Hipotetyczne pytanie

Więc byłoby lepiej, gdyby Knot nie kręcił się w pobliżu? Mogę to zorganizować, chociaż byłoby dobrze, gdyby Tonks była dzisiaj jego ochroniarzem.

Z zupełnie innej beczki. Nie myślałbym o umieszczeniu aurorów w biurze pana Shacklebolta. Nie zarezerwowałbym sali sądowej numer jeden. Och, i jestem pewien, że nie pokazałby się reporter „Proroka Codziennego”.

Harry

***************************************************************************
Od: Kingsleya Shacklebolta
Do: Harry'ego Pottera
Kopia do: Amelii, Tonks
Temat: Dzisiaj

Harry,
Nie mam pojęcia, co planujesz, ale przede wszystkim możesz mnie nazywać Kingsley. Każdy, kto pojedynkował się z Czarnym Panem, zasłużył sobie na to.

Z pewnych, bliżej nieznanych, powodów zorganizowałem dzisiaj spotkanie wszystkich aurorów, żeby przedyskutować sprawy administracyjne. Spotkanie potrwa cały dzień.

Sala sądowa numer jeden ma dzisiaj być sprzątana. Sprzątanie ma się skończyć na dwie minuty przed rozprawą.

Tonks, masz dzisiaj dyżur. Minister może będzie chciał wybrać się na wycieczkę i będzie potrzebował ochrony.

K.S.

***************************************************************************
Od: Chłopca Który Przeżył
Do: Rity Skeeter
Temat: Cynk

Pani Skeeter,

Proponuję kontynuować nasze przymierze. Ja czegoś potrzebuję, a Pani potrzebuje być ze mną w dobrych stosunkach.

Gdybym był na Pani miejscu, spędziłbym dzień, próbując zrozumieć biurokrację w ministerstwie i włócząc się koło sali sądowej numer jeden, choć jest ona zamknięta z powodu sprzątania.

Jeżeli coś się zdarzy i rezultaty tego zdarzenia zostaną przez Panią opisane zgodnie z rzeczywistością, to kto wie, może będę skłonny do udzielenia Pani kolejnego ekskluzywnego wywiadu.

Harry (mający przyjaciół w Ministerstwie Magii, którzy chętnie poznaliby Pani sekret)

***************************************************************************Od: Najlepszego reportera „Proroka”
Do: Chłopca Który Dorósł
Temat: Re: Cynk

No, no, no, wygląda na to, że niewinny chłoptaś zaczął w końcu dorastać do swojej roli. Wykorzystywanie zastanej sytuacji do własnych celów z pewnością jest oznaką dojrzałości.

Dzisiaj zagram tak, jak mi rozkażesz, kotku.

Rita

***************************************************************************Harry jęknął, gdy spojrzał na zegarek. Ten wczorajszy świstoklik strasznie go wyczerpał, a musiał go ponownie zrobić.

Ubrał się szybko i pobiegł na dół, do lochów.

- Wejdź, Potter - powiedział Snape, gdy Harry zapukał do drzwi.

Harry wszedł do środka, rozglądając się dookoła z ciekawością. Nauczyciel siedział za biurkiem. Na biurku nie było nic oprócz jednej małej, zielonej buteleczki stojącej na środku blatu.

Srogi profesor miał bardzo dziwny wyraz twarzy. Dopiero po kilku chwilach Gryfon zrozumiał, że nauczyciel był zdenerwowany.

- Proszę - powiedział nagle Snape - wypij to.

Harry podniósł buteleczkę i popatrzył opiekunowi Ślizgonów głęboko w oczy, czegoś szukając. Snape wziął głęboki wdech i po raz pierwszy doświadczył uczucia, o którym wcześniej tylko słyszał. Miał wrażenie, że te zielone oczy prześwietlają go niczym rentgen, osądzając go i sprawdzając.

Naprawdę miał nadzieję, że zda ten egzamin, ponieważ niespecjalnie podobała mu się Syberia.

Harry pokiwał głową i otworzył butelkę.

- Zdrówko - powiedział i uśmiechnął się, podnosząc buteleczkę w geście toastu. Następnie wypił jej zawartość i wzdrygnął się. Snape zdawał sobie sprawę, że ten eliksir smakował o wiele gorzej niż wywar tojadowy.

Minęło kilka sekund, zanim efekty eliksiru stały się widoczne. Harry upadł na kolana i złapał się za głowę, nie czując nic oprócz okropnego, niekończącego się bólu. Zmagał się z sobą, żeby nie zacząć krzyczeć.

Potrzeba było aż sześćdziesięciu sekund, żeby eliksir mógł zadziałać.

Snape cierpliwie czekał i był pod wrażeniem, że chłopakowi udało się ani razu nie krzyknąć - doskonale zdawał sobie sprawę z bólu towarzyszącego temu eliksirowi. Był głęboko zasmucony, patrząc na Gryfona wijącego się z bólu na podłodze. Nikt nie powinien być tak doświadczony, żeby znieść ból tego kalibru bez okrzyków cierpienia - nawet Potter.

- Nic nie widzę. Oślepłem! - wyszeptał Harry z paniką w głosie.

Snape westchnął głęboko. Chłopak nadal był mimo wszystko Gryfonem.

- Zdejmij okulary - powiedział.

Harry uczynił tak i zamrugał. Rozejrzał się dookoła i znowu zamrugał.

Widział.

Miał wzrok idealny.

- Widzę - mruknął do siebie, pełen zaskoczenia i szczęścia.

- Jedno z moich najlepszych dzieł - poinformował go Snape z zadowoleniem. - Eliksir najpierw kompletnie zniszczył twoje nerwy oczne, siatkówkę i oczy. Następnie eliksir stworzył nowe oczy, ale już bez wad twojego pierwszego wzroku.

- Dlaczego? - zapytał Harry, patrząc swojemu nauczycielowi eliksirów głęboko w oczy.

Severus Snape mocno zbladł, gdy doświadczył spojrzenia Harry'ego Pottera bez okularów. Oczy Gryfona były bardzo podobne do wzroku Dumbledore'a, tylko bez lat doświadczenia w ukrywaniu swoich emocji i mocy. Były nietknięte i surowe, było w nich coś niezwykłego. Snape nie był pewny, czy chce się dowiedzieć co.

Chciał skłamać, powiedzieć coś, co nie sprawiłoby, że stanie się tym kimś, kogo bardzo brzydkim słowem określiły Ginny i Blaise.

- Bo nie chcę, żebyś wysłał mnie na Syberię, jak zostaniesz ministrem magii.

Harry przechylił głowę, szukając czegoś we wzroku swojego profesora. Nie miał pojęcia czego, ale wiedział, że jest coś głęboko w Mistrzu Eliksirów, co musi znaleźć.

Severus starał się zachować spokojny wyraz twarzy, gdy Potter zaglądał coraz głębiej i głębiej - głębiej niż komukolwiek na to pozwolił.

- Niech się pan nie martwi - uśmiechnął się Harry, prostując się. - Nie wysłałbym pana na Syberię.

Zatrzymał się na chwilę, rozkoszując się prawie niedostrzegalną ulgą w oczach Snape'a.

- O wiele bardziej lubię Alaskę - dokończył.

Snape zamrugał. Z całych sił próbował powstrzymać drganie warg, ale nie zdołał się nie uśmiechnąć. Harry wyszczerzył do niego zęby w uśmiechu i na powrót przybrał poważny wyraz twarzy.

- Dziękuję.

Snape skinął głową.

- Nie sądzę jednak, że jestem gotowy, aby inni o tym się dowiedzieli - powiedział, zamyślając się Chłopiec Któremu Zwrócono Wzrok i zaczął roztrząsać implikacje tego wydarzenia dla innych.

- Ukrycie zdolności, Potter? Jakie to ślizgońskie z twojej strony.

- Z twojej strony to prawdziwy komplement - stwierdził Harry.

Snape prychnął, przyznając mu rację.

- Dotknij różdżką okularów i powiedz: `Lassgay Learcay'.

Harry zrobił tak, jak mu kazano i soczewki okularów zrobiły się zupełnie czyste. Dziękując po raz drugi, pospieszył na śniadanie.

***************************************************************************

Od: Severusa
Do: Dumbledore'a i innych Opiekunów
Temat: To działa!

Po pierwsze, dzisiejszego ranka dałem Harry'emu eliksir, dzięki któremu może doskonale widzieć. Ponieważ poprosił mnie, żebym zachował to w sekrecie, więc byłbym bardzo wdzięczny, gdybyście nikomu o tym nie wspominali.

Po drugie, choć trudno mi to przychodzi wyznać, panna Weasley miała rację. Harry chciał zmienić swoje okulary tak, żeby zamiast soczewek, było w nich szkło, więc powiedziałem mu, aby użył zaklęcia `Lassgay Learcay', co uczynił oczywiście z powodzeniem.

Severus
_____________________________
Od piętnastu lat orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką

***************************************************************************
Od: Min
Do: Pommie, Fila, Sevviego i Albusa
Temat: Re: To działa!

Och, Severusie! Wizengamot dałby Ci ostro popalić kociołkiem, gdyby się dowiedział, że uczysz dzieci świńskiej łaciny.

Mimo to dobrze wiedzieć, że to działa. Muszę wymyślić coś ciekawego na zajęcia z Harrym.

M.

***************************************************************************
Od: Filiusa
Do: Grona Seniorów
Temat: Re[2]: To działa!

To fascynujące. Dobra robota, Sev.

Jeśli szukasz wyzwania, Min, naucz go, jak zostać animagiem. Wiesz już, że był nim jego ojciec, a tego typu rzeczy są zazwyczaj dziedziczne.

F.

***************************************************************************
Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Opiekunów Domów
Temat: Re[3]: To działa!

Fantastyczny pomysł, Filiusie.

Minerwo, poinformuję dzisiaj publicznie Harry'ego o jego nowym planie zajęć - możemy to zrobić przy śniadaniu, żeby nie wzbudzić podejrzeń u jego przyjaciół.

Dam Ci tę samą radę, którą dałem dzisiaj Wąchaczowi: Bardzo ważne jest to, abyś zachęcała go do pracy i NIE ustanawiała żadnych ograniczeń.

Zaczynam podejrzewać, że źródłem potęgi Harry'ego jest magia sama w sobie. Chłopiec ma z nią o wiele bliższy związek niż większość z nas - jest to relacja o charakterze wręcz intymnym. Sugeruję, żebyś obserwowała jego aurę, gdy rzuca jakieś zaklęcia - widok jest niesamowity.

Albus
______________________
Wielki Szycha Wizengamotu i przewodniczący Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów

***************************************************************************
Od: Minerwy
Do: Albusa
Temat: Animag

Czyś ty oszalał? Aby zostać animagiem, trzeba miesięcy treningu, Harry doskonale o tym wie.

M.

***************************************************************************
Od: Umysł nie-obłąkany jest nudny
Do: Maniakalnego dachowca
Temat: Re: Animag

Zapewniam cię, że posiadam całkowitą kontrolę nad moim ciałem pedagogicznym, ale często się zastanawiałem, czy ty przypadkiem nie zwariowałaś - mogłabyś mi to wyjaśnić może?

A jeśli chodzi o czas, to Huncwoci nauczyli się sami. To Harry też wie. I na dodatek będzie miał przyjemność korzystać z doświadczeń najlepszej nauczycielki transmutacji, jaką znam i do tego naturalnego animaga.

Albuś

***************************************************************************
Od: Cudownego Kociaka
Do: Pochlebcy
Temat: Re[2]: Animag

Albusie, jeśli ty oszalejesz, to NIKT nie zauważy różnicy.

A jeśli chodzi o czas, to rozumiem twój punkt widzenia i, jak doskonale wiesz, pochlebstwo doprowadzi cię wszędzie.

Postaram się ukryć mój sceptycyzm.

Minnie
________
miau miau

***************************************************************************
Harry jadł śniadanie, rozkoszując się miłym i spokojnym towarzystwem zarówno siedzącej obok niego Ginny, jak i znajdującej się naprzeciwko Hermiony.

Obejrzał się za siebie i ku swej uciesze dostrzegł, że przy stole Ślizgonów niedaleko Blaise oraz paru innych członków GD siedzą Crabbe i Goyle .

- Zaraz wrócę - oznajmił Harry, całując włosy Ginny. - Muszę tylko coś zorganizować.

Podszedł do stołu Slytherinu, ciesząc się w duchu, że w Wielkiej Sali nie było zbyt wielu osób, które mogły go obserwować.

- Cześć, Blaise - powiedział głośno Harry.

- Eeeee… Cześć? - odpowiedziała dziewczyna, zaskoczona jego widokiem w tej części Sali.

Harry mrugnął do niej, odwracając się tyłem do dwóch ślizgońskich neandertalczyków.

- Dzisiaj odbędzie się spotkanie GD - jego głos był teraz chyba słyszalny nawet w kuchni. - Mam nadzieję, że nikt nie wspomni o tym Knotowi, już raz przecież próbował zlikwidować naszą grupę.

Blaise wydało się, że zobaczyła coś na kształt przebłysku inteligencji w oczach dwójki troglodytów, którzy teraz usiłowali obserwować ich w sposób ukradkowy.

- Dobrze, Harry - odpowiedziała Blaise. - Nikomu o tym nie powiem. To będzie sekret.

- Dzięki - uśmiechnął się figlarnie Harry.

A potem odwrócił się gwałtownie i spróbował powstrzymać śmiech na widok Crabbe'a i Goyle'a, którzy nagle podskoczyli i udawali, że nic nie usłyszeli. Wyraz ich twarzy przypominał taki, jaki miałby słoń, gdyby zbyt późno zauważył, że jest w składzie porcelany.

Powrócił na swoje miejsce, uśmiechając się z zadowoleniem.

- Macie może zbędny kawałek pergaminu? - zapytał.

Ginny podała mu kawałek, który znalazła w torbie i patrzyła mu przez ramię, podczas gdy on pisał Mmaila.

- To już najwyższy czas, żebyś nam powiedział, co planujesz - stwierdziła Hermiona, obserwując, jak Harry pisze list.

Harry odwrócił głowę i zobaczył, że jego dziewczyna kiwa głową, zgadzając się z Hermioną. Uznał, że dobrze by było powiedzieć im, co planuje.

- To naprawdę nic trudnego. Napisałem Mmaila do Amelii Bones i Kingsleya Shacklebolta, żeby ich poinformować, że może zaszczycić ich swoim towarzystwem pewien śmierciożerca. Powiedzieli, że nie powinno z tym być kłopotu, dopóki nie będzie w pobliżu Knota. Na to odpowiedziałem im, że jeśli Tonks będzie dziś pilnowała ministra, to dam sobie z nim radę. Przed chwilą właśnie powiedziałem Crabbe'owi i Goyle'owi, że byłoby okropnie, gdyby Knot dowiedział się o GD, więc oni pewnie będą chcieli donieść anonimowo ministrowi o tym spotkaniu, żeby potem móc się pochwalić przed swoimi ojcami, że zrujnowali moje plany. Zamierzam wysłać Tonks Mmaila, żeby powiedziała mi, gdy Knot będzie już w zamku, aby zamknąć GD. Gdy już dostanę tego Mmaila i będę pewien, że Knot nie przebywa w ministerstwie, wyślę świstoklik załączony do Mmaila skierowanego do Pettigrew.

Harry, zajęty pisaniem Mmaila do Tonks, nie zauważył szoku na twarzy Ginny i Hermiony.

- Harry - powiedział, zbliżając się do nich, profesor Dumbledore. Był bardzo ciekawy, dlaczego obie dziewczyny miały taki interesujący wyraz twarzy, ale nie był aż tak obłąkany, aby pytać o przyczynę. - Zorganizowałem dla ciebie dodatkowe zajęcia z oklumencji, z mistrzem w tej dziedzinie - oznajmił całej trójce. - Niestety, pragnie on zachować całkowitą anonimowość, dlatego też wasze spotkania będą odbywały się w Hogsmeade. Będziesz miał je trzy razy w tygodniu, przez dwie godziny.

- Aż trzy, panie profesorze? - zapytał zaskoczony Harry. Spodziewał się tylko dwóch - zajęć z tańca i lekcji teleportacji z Syriuszem.

- Aż trzy - w oczach Dumbledore'a pojawił się znajomy błysk. - Jeśli pójdziesz ze mną, Harry, to profesor McGonagall z pewnością pokaże ci twój nowy plan zajęć.

- Dobrze, panie profesorze - powiedział Harry.

Następnie szybko wysłał Mmaila, pocałował swoją dziewczynę i podążył za wiekowym dyrektorem Hogwartu.

- Nic trudnego? - wymamrotała Ginny pod nosem.

- A mnie nazywają geniuszem - mruknęła Hermiona dokładnie w tej samej chwili.

Obie Gryfonki spojrzały na siebie i uśmiechnęły się.

- Wiesz - zaczęła Hermiona - ta wojenka z twoimi braćmi bardzo dobrze wpływa na Harry'ego. Daje mu pewność siebie i umiejętność rozwiązywania różnych trudnych sytuacji. Czy wiesz, co planuje na swój wielki numer?

Ginny uśmiechnęła się szeroko.

- Nie spodziewałam się, że tak dobrze to na niego wpłynie - przyznała. - Ale mimo to, jestem zadowolona.

- Dowcip Harry'ego? - podsunęła Hermiona, gdy rozmarzona Ginny przestała zwracać na nią uwagę.

Ginny otrząsnęła się i ponownie uśmiechnęła.

- Nie mam bladego pojęcia. Wiem, że to będzie coś wielkiego i że cała szóstka będzie razem, gdy Harry to zrobi. Wiem też, że Harry rozmawiał z profesorem Flitwickiem na temat zaczarowania mugolskiego storeo...

- Stereo - poprawiła ją automatycznie Hermiona.

- A tak, stereo... Chce, aby działało w Hogwarcie.

***************************************************************************
Od: Harry'ego Pottera
Do: Lav i Parv
Temat: Kostiumy

Lav, Parv,

Gdybym miał kilka kostiumów, to czy mogłybyście je dopasować do wymiarów, które wam podam?

Oczywiście, zapłacę wam za tę pracę.

Pozdrawiam,

Harry

***************************************************************************
Od: Lav
Do: Harry'ego
Kopia do: Parv
Temat: Re: Kostiumy

Harry, będziemy zaszczycone, mogąc ci pomóc. Rozumiem, że ma to jakiś związek z nadchodzącym dowcipem? Jeśli tak, to zrobimy to za darmo.

Jesteśmy znakomitymi krawcowymi: gdy skończymy szkołę, chcemy zacząć prowadzić zakład konkurencyjny w stosunku do Madame Malkin. Fakt, że ci pomogłyśmy, mógłby naprawdę pomóc w stworzeniu odpowiedniego piaru, nie wspominając o tym, jaką uciechę, będziemy z tego miały.

L.

***************************************************************************
Od: Anońima
Do: Póblicznej Skżynki Pocztowej Korneliusza Knot
Temat: Imformacja

Proszą Pana,

Wimy, że Harry Potter nadal prowadzi GD.

Uwarzamy, że pan powienien o tym wjedzieć.

***************************************************************************
Od: Korneliusza Oswalda Knota
Do: Sekretarki
Kopia do: Ochroniarza
Temat: Wizyta

Dowiedziałem się, że w Hogwarcie nadal funkcjonuje nielegalny klub. Zjawię się tam w południe, aby zażądać wyjaśnień od dyrektora szkoły. Proszę zarezerwować dla mnie świstoklik, gotowy do użycia w każdej chwili - jestem bardzo zajętym człowiekiem.

Knot
_________
Głosuj na Knota w nadchodzących wyborach! Wybór Knota to wybór stabilności i dobrobytu.

***************************************************************************
Od: Tonks
Do: Chłopca, który ma coś w zanadrzu
Temat: Knot

Harry, Knot zamierza zjawić się w południe w szkole, aby zażądać wyjaśnień w sprawie twojego klubu. Co ty knujesz?

T.

***************************************************************************
Od: Niewiniątka
Do: Mojego ulubionego metamorfomaga
Temat: Re: Knot

Ja? Nic nie planuję. Nie mam pojęcia, czemu Knot zamierza zjawić się w zamku.

Z innej beczki - co u ciebie i Charliego?

Harry

***************************************************************************
Od: Harry'ego Pottera
Do: Profesora Dumbledore'a, profesor McGonagall, profesor Sprout, profesora Snape'a i profesora Flitwicka
Kopia do: Gin-gin, Hermi, Wąchacza i Lunatyka
Temat: Stowarzyszenie Główne Danie

Chciałbym wszystkich was zaprosić na lunch do Pokoju Życzeń, dzisiaj w południe. Będziemy mieli specjalnego gościa, ministra Knota, który ubzdurał sobie, że nadal prowadzę tajny klub.

Dla mnie to oczywiste, że nasz cudowny minister nie dostał informacji o tym, że GD to skrót od stowarzyszenia „Główne danie” - grupy stworzonej po to, żeby w sposób nieformalny rozmawiać o tym, co się dzieje w szkole.

Myślę, że znakomitym pomysłem byłoby zaproszenie ministra do naszego stowarzyszenia.

Harry

***************************************************************************
Od: Severusa
Do: Czterech profesorów
Temat: Re: Stowarzyszenie Główne Danie

Okej, nie zamierzam przyjmować zakładów o to, że Knot ma coś wspólnego z wczorajszym świstoklikowym problemem. Zamierzam tylko siedzieć i patrzeć, jakiego asa z rękawa wyciągnie ten mały Ślizgon.

S.
_______________
Od piętnastu lat orędownik zaprzestania głupiego machania różdżką

***************************************************************************
Od: Minnie
Do: Złodzieja
Kopia do: Trzech profesorów
Temat: Re[2]: Stowarzyszenie Główne Danie

Muszę przyznać, że sama jestem zainteresowana tym, co z tego wszystkiego wyniknie. Myślę, że panna Weasley wie, o co chodzi, bo kompletnie nie uważała na moich zajęciach.

I Severusie, muszę ci przypomnieć, że cokolwiek robi Harry, nadal jest Gryfonem. I dlatego jest mój.

Minnie
_____________
*ostrzegawczo mruczy*

***************************************************************************
Od: Albusa
Do: Severusa i Minerwy
Kopia do: Pomony i Filiusa
Temat: Re[3]: Stowarzyszenie Główne Danie

Minerwo, wierzę, że masz rację. Podejrzewam, że w czasie śniadania pan Potter powiedział, co się dzieje nie tylko pannie Weasley, ale również pannie Granger.

I jestem przekonany, że Severus nie chce ukraść Harry'ego, tylko wskazać na pewne jego ślizgońskie zachowania podczas ostatnich kilku dni.

Z niecierpliwością czekam na lunch z ministrem Knotem. Z pewnością będzie to bardzo pouczające doświadczenie. Dla wszystkich.
______________
Wielki Szycha Wizengamotu i przewodniczący Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów

***************************************************************************
Od: Tonks
Do: Harry'ego
Temat: Jesteśmy w drodze

Harry, właśnie opuszczamy ministerstwo.

Och, a Charlie i ja jesteśmy sobie dość bliscy ostatnimi czasy. Dlaczego pytasz?

N.

***************************************************************************
Od: Harry'ego Jamesa Pottera
Do: Lorda Voldemorta
Temat: Przyłączenie się

Mój Panie, właśnie wysłałem do twojego szczura Mmaila, który zawiera listę moich umiejętności.

Czekam na wieści od Ciebie.
Harry

***************************************************************************
Od: Voldemorta
Do: Szczura
Temat: Harry

Glizdo! Potter właśnie wysłał ci list. Przeczytaj go i wyślij mi natychmiast. Głupiec zamierza się do mnie przyłączyć. Jak tylko przybędzie, zabijemy go.

L.V.
________________
Zwycięstwo lub Śmierć

***************************************************************************
Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył Remusa i Syriusza w postaci psa wchodzących do Pokoju Życzeń. Black wrócił do swojej normalnej postaci, gdy zobaczył Harry'ego. Harry podszedł do nich, by ich uścisnąć.

- Tak się cieszę, że tu jesteście.

- My też - odpowiedział Remus. - Dlaczego nas tutaj zaprosiłeś?

Harry uśmiechnął się niewinnie.

- Chciałem po prostu zobaczyć mojego ulubionego ojca chrzestnego i nauczyciela.

Odpowiedź na to pytanie została zagłuszona przybyciem kolejnych gości.

- Hej - powiedziała Ginny, całując swojego chłopaka.

- Olalala - Syriusz uśmiechnął się złośliwie. - Założę, że to nie wszystko, co całuje Ginny - stwierdził Syriusz, pragnąc żeby wywołać u Ginny rumieńce.

Pamiętał, że mała Ginny czerwieniła się kiedyś z najgłupszych powodów i nie chciał przepuścić takiej znakomitej okazji, żeby ją do tego sprowokować.

Harry szybko stanął między swoim ojcem chrzestnym a Ginny.

- Naprawdę żałuję, że to powiedziałeś - stwierdził cicho, potrząsając głową. - I ty też szybko tego pożałujesz.

- Co? - wypalił zaskoczony Syriusz.

- Niechże ci opowiem, co moja wspaniała dziewczyna zrobiła Draconowi Malfoyowi - powiedział Harry, odsuwając swojego ojca chrzestnego od Ginny.

***************************************************************************
Knot wpadł do Hogwartu w sposób według niego majestatyczny. Czy tak było rzeczywiście, łatwo było sprawdzić po minach Tonks i dwóch innych aurorów, którzy z trudem ukrywali uśmiech.

- Panie ministrze - krzyknęła profesor McGonagall, udając zaskoczenie. - Co mogę dla pana zrobić?

- Jestem tutaj, żeby zobaczyć się z Dumbledorem - warknął Knot tonem, który miał być zastraszający.

Sroga nauczycielka uniosła brew niezbyt zachwycona tonem głosu swojego rozmówcy.

- Jeśli podąży pan ze mną, to zaprowadzę pana do niego, ponieważ obecnie odbywa on spotkanie z GD.

- GD? - zakrzyknął Knot, pośpieszając za nauczycielką.

McGonagall ukryła uśmiech i przyśpieszyła jeszcze bardziej, przez co minister, aby za nią nadążyć, musiał biec truchtem.

- Nie dość, że wie o istnieniu tego klubu, to jeszcze zachęca członków do spotykania się? Będę miał jego rezygnację jeszcze dzisiaj na biurku.

Profesor Dumbledore zaczarował Pokój Życzeń na pewien okres czasu, aby wyglądał na normalny pokój. McGonagall otworzyła drzwi i weszła do środka. Pokój był urządzony w stylu wiktoriańskiej jadalni. Przy długim, mahoniowym stole stało mnóstwo krzeseł, na których siedziało grono pedagogiczne Hogwartu oraz Harry, Ginny i oczywiście Hermiona.

- Panie ministrze Knot - powiedział Harry, wstawszy, żeby powitać gościa. - Co za przyjemna niespodzianka! Dołączy pan do nas na spotkanie stowarzyszenia GD?

- Co takiego? - zagrzmiał Knot.

- Stowarzyszenie GD - kontynuował Harry - czyli stowarzyszenie Główne Danie. Profesor Dumbledore stwierdził, że dla szkoły byłoby bardzo dobrze, gdyby wybrani członkowie wszystkich domów spotykali się z kierownictwem szkoły raz w miesiącu na obiedzie, aby porozmawiać o problemach Hogwartu. Możemy zaprosić jednego gościa, więc zaprosiłem profesora Lupina. Mamy niesamowite szczęście, że zdecydował się pan przybyć akurat dzisiaj. Może się pan do nas przyłączy?

Knot gapił się na niego z szeroko otwartymi ustami. Co pewien czas próbował je zamknąć, ale nie wychodziło mu, ponieważ nie mógł zrozumieć tego pomysłu i podejrzewał, że ktoś zrobił z niego idiotę.

- Tak, Korneliuszu - powiedział Dumbledore, wstając. - Dołącz do nas.

Machnął różdżką, po czym przy stole pojawiło się kilka dodatkowych krzeseł dla gości.

Lunch okazał się sukcesem okraszonym ciekawą i inteligentną dyskusją. Grono nauczycieli zapisało sobie w pamięci, żeby powtórzyć to jeszcze raz, tym razem naprawdę.

- Przepraszam - oznajmił w pewnej chwili zażenowany Harry.

Wyjął różdżkę i sprawdził swoją skrzynkę Mmailową. Uśmiechnął się, gdy odczytał wiadomość.

- Niech mi pan powie, panie ministrze. Co sądzi pan o Syriuszu Blacku?

Syriusz siedział w swojej formie animagicznej koło krzesła Hermiony, która dawała mu ochłapy jedzenia. Ginny przez cały czas go ignorowała.

- Perfidny kryminalista. Hańba dla świata czarodziejów.

Syriusz podniósł się i zawarczał groźnie.

Knot spojrzał w dół na psa, który się nagle pojawił i uśmiechnął się. Oto była jego szansa, aby ustawić wszystkich do pionu i przypomnieć im, kto tu rządzi.

- Ten kundel nie ma ani obroży, ani żadnych magicznych ograniczeń ruchu - stwierdził złowieszczo.

Syriusz znowu na niego zawarczał i puściły mu wszelkie hamulce, gdyż rzuciłby się na ministra, gdyby Harry go nie powstrzymał.

Snape przewrócił oczami - wiedział, że to wcale nie skończy się dobrze.

- Żądam, aby ten groźny kundel został stąd natychmiast zabrany - powiedział Knot ze strachem w głosie.

Podobieństwo tego kundla do ponuraka tylko zwiększyło jego lęk.

- Ty - wskazał na jednego z aurorów obok Tonks - weź tego kundla do Departamentu Magicznych Zwierząt.

Harry zamarł i spojrzał na Dumbledore'a, który również wyglądał na zaskoczonego. Teoretycznie Knot miał rację. Forma zwierzęca Syriusza nie była ani legalna, ani znana i z takim rozmiarem oraz faktem, że był w Hogwarcie - oznaczało to, że zwierzę było w pewien sposób magiczne i dlatego niebezpieczne.

- Nie - krzyknęła Ginny, przytulając się do psa. Upadła na kolana i przytuliła się do jego łba. - Nie mój Wąchacz.

Czerwonowłosa czarownica popatrzyła na ministra magii ze łzami w oczach.

- Nie może pan go zabić, ministrze, nie może pan! Jest tylko trochę nadopiekuńczy w stosunku do mnie i mojego chłopaka. Ale to naprawdę dobry piesek. Teraz to jest zły pieseczek, prawda, Wąchasiu?

Czarownica popatrzyła na niego i uderzyła w nos.

- Niedobry Wąchaś, niedobry piesek!

Syriusz zawył, po części dlatego, że musiał to grać i po części dlatego, że dziewczyna wcale nie wstrzymała ręki, gdy go uderzyła w nos.

Remus Lupin zakaszlał, próbując ukryć swój śmiech. Harry powiedział Syriuszowi, że tak się stanie i Ginny odpłaciła mu teraz pięknym za nadobne.

Pięciu nauczycieli, z różnym sukcesem, próbowało ukryć swój śmiech. McGonagall chyba najbardziej podobała się ta scena, ponieważ wciąż pamiętała moment, kiedy Syriusz wypił zbyt wiele kremowego piwa.

Ginny z oburzeniem poklepała psa po zadku.

Zwierzę w Syriuszu całkowicie przejęło nad nim kontrolę, jął machać ogonem, przechylił się i zaczął się lizać, zanim zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Gdyby pies mógł się zaczerwienić, to Syriusz w tym momencie byłby czerwony jak burak.

Ginny popatrzyła ponownie na ministra szeroko otwartymi oczami i mówiła głosem wyższym niż zazwyczaj.

- Proszę nie zamykać mojego cudownego, słodziutkiego Wąchaczka. Chciałam mieć na niego pozwolenie, naprawdę, ale nie mogłam sobie na nie pozwolić. Znalazłam go, jak był szczeniaczkiem, w Hogsmeade. Bardzo tęskniłam wtedy za domem. Czułam się taka samotna i wówczas on do mnie podszedł i polizał mnie po policzku. Był taki słodki i miły, i taki niewinny, no i bezdomny. Chciałam go wytresować, naprawdę, ale jest to bardzo prosty piesek, lata zajęło mi nauczenie go, żeby nie siusiał, jak tylko mu się zachce i żeby nie jadł moich butów. Ale ja go kocham! Zawsze mnie pociesza, gdy płaczę, a ja daję mu ochłapy ze stołu, aby nie był głodny, a jego język mnie łaskocze, i rzadko ma pchły, ale czasem ma, i wtedy cuchnie, ale to naprawdę mój najlepszy przyjaciel. Proszę go nie krzywdzić, panie ministrze, proszę.

Knot zamyślił się na chwilę, trochę zdezorientowany tym, że dziewczyna była w stanie to wszystko powiedzieć na jednym oddechu. Harry był cały czerwony, próbując się powstrzymać od chichotania. Zresztą wszyscy tak bardzo starali się powstrzymać od śmiechu, że było to wręcz bolesne. Hermiona waliła głową w stół, starając się nie roześmiać. Snape, w przebłysku geniuszu, rzucił na nauczycieli i Remusa zaklęcie uciszające. Włosy stojącej za ministrem Tonks szybko zmieniały kolor, gdy ich właścicielka bardzo starała się nie śmiać.

- Oszczędzałam od bardzo długiego czasu, panie ministrze - kontynuowała Ginny, drapiąc Syriusza po brzuchu, co zmuszało go do leżenia na plecach, z łapami w górze. - Chcę go zarejestrować. Miałam zamiar poprosić o to wujka Remusa, bo ja jestem w szkole. Nie mogłam się tylko zdecydować, czy go wykastrować czy nie.

Syriusz pisnął żałośnie pod wpływem pieszczot Ginny, nie próbując się nawet ruszyć.

Snape zamarł, gdy zemsta za wszystkie dowcipy Syriusza dokonała się przed jego oczyma. Tylko lata szpiegowania Voldemorta powstrzymały go od wpadnięcia w histeryczny śmiech. Aby się uspokoić, pod nosem cały czas mruczał: „Ona powinna być w Slytherinie, ona powinna być w Slytherinie, ona powinna być w Slytherinie...”.

Tego było już za wiele dla Remusa. Nagle przypomniało mu się, że nie zawiązał sobie sznurówki, pochylił się więc i gdy nikt już go nie widział, spadł z krzesła i zaczął turlać się ze śmiechu.

- Myślałam o tym, aby przez pewien czas przebywał w hotelu dla psów. To taki duży i ładny pies, na pewno ktoś by go chciał zeswatać z jakąś ładną suczką. Dzięki temu mógłby zarabiać na swoje utrzymanie. Co pan o tym myśli, panie ministrze?

Knot nie mógł oderwać wzroku od rudowłosej dziewczyny, której oczy wręcz promieniały wewnętrznym blaskiem.

- Eeeee... - zaczął - myślę, że najbezpieczniejszy sposób...

- Och - przerwała Ginny. - Ma pan rację. Uczyli nas w szkole ostatnio, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczny seks. Będzie musiał za to zapłacić, oczywiście.

Filius Flitwick ześlizgnął się z krzesła i dołączył do Remusa na podłodze. Przez chwilę podziwiał zaklęcie Snape'a, które pozwalało słyszeć wszystko, co się działo dookoła i samemu nie być słyszanym, po czym zaczął tarzać się ze śmiechu.

Pomona Sprout pochyliła się nad stołem, dzięki czemu włosy ukryły jej twarz i zaczęła się kiwać do przodu i tyłu, ze łzami na policzkach.

Severus Snape był niesamowicie sztywny, niczym posąg, którego nic już nie może ruszyć.

Minerwa McGonagall, dzięki swemu doświadczeniu z Huncwotami udawała, że nic się nie stało. Tylko lekkie drganie ust zdradzało jej rozbawienie.

Albus Dumbledore zachowywał się jak zwykle, może poza tym, że błyski w jego oczach osiągnęły poziom rekordowy.

Tonks poddała się i teraz ściskała się za kolana z plecami opartymi o ścianę, podobnie jak jej dwaj koledzy, którzy zostali dobrani bardzo ostrożnie - znali prawdę o Syriuszu Blacku.

- Ale - kontynuowała Ginny, wyciągając różdżkę - nie mogę sobie pozwolić na kastrację, więc uczyłam się, jak to zrobić.

Gryfonka jednym ruchem różdżki transmutowała parę noży ze stołu w parę nożyc z czerwonymi koniuszkami.

- Niech pan popatrzy, nie tylko obcina, ale nie powoduje zatwardzeń - oznajmiła dumnie, pokazując narzędzie.

Knot spojrzał i automatycznie złapał się za krocze, sprawdzając, czy nadal jest tam, gdzie być powinno.

Syriusz na widok nożyc próbował się dyskretnie oddalić, ale Ginny, ze zdumiewającą wręcz siłą, trzymała go w tym samym miejscu.

- Muszę być jednak ostrożna, bo inaczej mogę mu obciąć trochę więcej niż tylko jądra.

Ten pomysł okazał się już nie do zniesienia dla Syriusza, więc zemdlał.

- O - powiedziała Ginny. - Niech pan zobaczy, zasnął. Mogę teraz to zrobić. Pomoże mi pan?

Knot przełknął głośno ślinę i potrząsnął głową.

- Nie, nie. Dziękuję za ofertę, panno Weasley. Właśnie sobie przypomniałem, że muszę natychmiast wrócić do ministerstwa. Proszę go zarejestrować i to wystarczy.

Minister popatrzył po raz ostatni na leżącego psa i nie chcąc zobaczyć, co się z nim dalej stanie, wybiegł z sali. Chwilę później podążyli za nim aurorzy (potrzebowali chwili, by dojść do siebie), rzuciwszy przed wyjściem wdzięczne spojrzenie na Ginny, dzięki której mieli pierwszorzędną rozrywkę.

Syriusz obudził się i spojrzał z ulgą na Ginny, która z powrotem transmutowała nożyce w noże.

- Tak mi przykro - powiedziała Ginny z twarzą pełną bólu. - Knot nalegał, abym skończyła to, co zaczęłam.

Oczy Syriusza otworzyły się szeroko i mimo tego, co nauczyły go lata w Azkabanie, zemdlał ponownie.

Dumbledore legł na pobliskie krzesło i po raz pierwszy od wielu lat zaczął się histerycznie śmiać. Wyraz twarzy Syriusza, gdy Ginny oznajmiła mu, że musiała dokończyć to, co zaczęła, pozostanie mu w pamięci aż do śmierci.

Animag ponownie się ocknął i zobaczył, że wszyscy się śmieją. Zmienił się z powrotem w człowieka i dotknął swojego krocza. Dopiero wtedy zorientował się, że został zrobiony w jajo.

Ruszył w stronę dziewczyny, ale odkrył, że nie mógł uczynić ani kroku, podobnie jak reszta osób obecnych w pokoju. Harry uznał, że to on powinien być pierwszy przy Ginny. Nie była to świadoma decyzja, aby użyć magii, chciał być po prostu pewien, że dotrze do niej pierwszy.

Gdy to uczynił, podniósł ją i zakręcił się z nią w kółko.

- To było niesamowite - powiedział jej, a jego oczy błyszczały. - Byłaś niesamowita!

Wziął głęboki oddech i starał się odzyskać kontrolę nad sobą. Podniósł jedną dłoń i pogłaskał ją po policzku, patrząc jej w oczy.

- Kocham cię, Ginny Weasley - powiedział.

Ginny nie mogła oderwać od niego wzroku. Zarumieniła się, gdy usłyszała komplement i wyznanie. W międzyczasie reszta osób obecnych w pokoju odkryła, że w końcu może się ruszać.

- Czy naprawdę tak czujesz, Harry?

- Całym sercem - wyszeptał.

Ginny pochyliła się i zaczęła go delikatnie całować, aby pokazać mu swoje uczucia.

Remus, z powrotem na stojąco, popatrzył na parę z uwielbieniem i małą zazdrością. Najpierw James Potter sprawił, że Lily Evans zakochała się w nim - jedna z najlepszych czarownic na świecie, przynajmniej według Remusa. A teraz Harry ma wspaniałą dziewczynę przy swoim boku, tak bardzo różną od Lily, a tak samo zakochaną na zabój. Zazdrościł Potterom szczęścia w znajdowaniu miłości życia w tak wczesnym wieku.

Świadomy świadków Harry starał się, żeby ten pocałunek był jak najkrótszy.

- Panno Weasley - powiedział jako pierwszy Snape. - Otrzymuje pani 20 punktów za ślizgoński sposób myślenia.

- I kolejnych 20 punktów za doskonałą transmutację - dodała McGonagall, nie chcąc być w cieniu Snape'a. Te dzieci to byli w końcu jej podopieczni.

Harry poruszył się tak, że Ginny opierała się o jego klatkę piersiową, a on objął ją w talii rękoma- w takiej wygodnej pozycji nie widział powodu, aby się ruszyć, co bardzo podobało się dziewczynie. Nauczyciele, Hermiona i Remus byli w różnym stanie rozczochrania, w zależności od tego, kto jaką pozycję przyjął. Syriusz wyglądał tak, jakby nie wiedział, czy ma być wdzięczny czy rozczochrany, gdy zdał sobie sprawę z tego, że padł ofiarą dowcipu.

- Jestem pewien, że wszyscy zastanawiacie się, dlaczego Knot był tutaj - powiedział Harry, decydując się w końcu na powiedzenie prawdy.

Dumbledore, znowu opanowany, pokiwał głową. Inni nauczyciele usiedli na swoich miejscach.

Harry nie poruszył się, bardzo zadowolony z pozycji, jaką zajął. Miał właśnie zacząć tłumaczyć wszystko, gdy zobaczył, że otrzymał nowego Mmaila. Dotknął go różdżką i uśmiechnął się.

- Może odpowiem na wasze pytania, gdy przeczytacie Mmaila, który powinien do was przyjść - powiedział wszystkim zgromadzonym.

Wszyscy wyglądali na lekko zdezorientowanych, gdy pojawił się przed nim znak nowego Mmaila.

***************************************************************************
Od: Proroka Codziennego
Do: Listy Prenumeratorów - wydanie specjalne
Temat: Syriusz Black niewinny!

*/Prorok Codzienny/*

*/_Syriusz Black niewinny!_/*

*Peter Pettigrew żyje!*

Raport Specjalny Rity Skeeter

Niespodziewane wiadomości z Ministerstwa Magii - Peter Pettigrew żyje! Dzisiaj został skierowany do Departamentu Magicznego Przestrzegania Prawa, gdzie natychmiast podano mu veritaserum. Pettigrew został złapany przez samego Chłopca Który Przeżył, Harry'ego Pottera. Potter w swoim oświadczeniu ogłosił, że jego rodzice, Lily i James Potterowie, nareszcie mogą spocząć w spokoju, bo został schwytany ich prawdziwy Strażnik Tajemnicy, który zdradził miejsce ich pobytu Sami-Wiecie-Komu piętnaście lat temu.

Ta informacja okazała się szokiem dla naszej społeczności, ponieważ od dawna uważano, że to Syriusz Black był Strażnikiem Tajemnicy Potterów, a następnie ich zdradził. Potterowie, Black, Pettigrew i Remus J. Lupin byli przyjaciółmi w Hogwarcie i pozostali nimi po ukończeniu szkoły. Zgodnie z naszymi informacjami Black (37) miał zostać Strażnikiem Tajemnicy, ale przekonał Potterów, żeby wybrali Pettigrew, który nie był tak dobrze z nimi kojarzony jak Black.

W Sali Sądowej numer 1 w Ministerstwie Magii, pani Amelia Bones zwołała natychmiastowe posiedzenie sądu, aby oskarżyć Petera Pettigrew o współudział w morderstwie Lily i Jamesa Potterów, a także o zamordowanie dwunastu mugoli. Został skazany na pocałunek dementora w więzieniu Azkaban. Aurorzy natychmiast przetransportowali go na miejsce egzekucji.

Madame Bones powiedziała do Pettigrew w czasie uzasadnienia wyroku następujące słowa: „Jest pan obrzydliwym człowiekiem, który dopomógł w zniszczeniu życia wielu ludzi. Jest pan osobiście odpowiedzialny za przestępstwa, które normalnego człowieka sparaliżowałyby poczuciem winy. Wizengamot uznaje pana winnym zarzucanych mu czynów i skazuje pana na pocałunek dementora w trybie natychmiastowym”.

Następnie Madame Bones dodała: „Jeśli chodzi o Syriusza Blacka, to uznaję go niewinnym zarzucanych mu czynów i oświadczam, że jest wolnym człowiekiem, a pobyt w Azkabanie zostanie usunięty z jego akt. Odszkodowanie za lata niesprawiedliwego uwięzienia dla pana Blacka zostanie ustalone w terminie późniejszym”.

1 listopada 1981 roku, Syriusz Black został oskarżony o zamordowanie Petera Pettigrew i dwunastu mugoli na londyńskiej ulicy. W przerażającym raporcie DMPP stwierdzono, że Black jest zimnokrwistym mordercą, który zabił nie jednego, ale trójkę swoich najlepszych przyjaciół. Z relacji Dedalusa Diggle'a wynika, że w miejscu, w którym doszło do tej zbrodni, Syriusz Black spokojnie stał i śmiał się, gdy zabierali go aurorzy.

Blacka nigdy nie postawiono przed sądem po aresztowaniu i zesłaniu go do Azkabanu. Spędził tam dwanaście lat jako więzień. Uciekł stamtąd w 1993 roku. Przeprowadzono olbrzymią obławę, w czasie której współpracowali ze sobą rząd mugolski i magiczny. Nigdy go nie odnaleziono.

Auror Kingsley Shacklebolt porozmawiał ze mną tuż po wyjściu z sali sądowej:

„Schwytanie Pettigrew udało się tylko dzięki pomocy Harry'ego. Bez niego ta komedia mogłaby trwać jeszcze wiele lat” - powiedział Shacklebolt, który był aurorem odpowiedzialnym za schwytanie Blacka. - „ Nigdy nie miałem powodu, żeby nie wierzyć Syriuszowi. Znałem pana Blacka z czasów, gdy graliśmy razem w quidditcha w drużynie Gryffindoru. Moim zamiarem było odnalezienie Syriusza, żeby udowodnić jego niewinność”.

Anonimowe źródło w ministerstwie powiedziało mi również, że Black jest członkiem sekretnej organizacji, która walczy z Sam-Wiesz-Kim. To bardzo interesująca informacja, zważywszy na fakt, że przez większość czarodziejów Black jest uważany za śmierciożercę. Niestety, nie zdążyłam się skontaktować z uniewinnionym czarodziejem.

Rita Skeeter

***************************************************************************

Gdy już wszyscy przeczytali wiadomości w „Proroku Codziennym”, w Pokoju Życzeń zapanowało pełne zaskoczenia milczenie.

- Zrobiłeś to! - pisnęła Ginny, rzucając się na Harry'ego i całując go. - Zrobiłeś to!

Następnie zaczęła skakać z radości, ponieważ wiedziała, ile znaczyła ta wiadomość dla jej chłopaka i dla Syriusza też.

Syriusz Black wpatrywał się w półprzezroczysty znaczek Mmaila, który właśnie zwiastował mu wolność. Nie mógł w to uwierzyć.

Remus położył dłoń na ramieniu przyjaciela i uśmiechnął się.

- Gratulacje, Syriuszu.

- Remusie, zaprowadź go może do mojego gabinetu - powiedział Dumbledore. - Mam trochę ognistej whisky w biurku, a wydaje mi się, że Syriusz powinien się wzmocnić, bo nadal jest w szoku. Hasło to „Akcja Harry”.

Lupin pokiwał głową i poprowadził nieopierającego się przyjaciela do gabinetu dyrektora.

- Wysłałeś Pettigrew Mmaila z dołączonym doń świstoklikiem? - zapytał Harry'ego profesor Dumbledore z rozbawioną miną.

- Tak, proszę pana - odpowiedział Harry. - Hermiona i Ginny pomogły mi znaleźć odpowiednie zaklęcie, żeby dołączyć świstoklik do listu.

Hermiona uśmiechnęła się lekko. Na jej twarzy obeschły już łzy śmiechu i była prawie opanowana. To zupełnie w stylu Harry'ego, żeby pochwalić wszystkich oprócz siebie, choć był to jego pomysł i tylko dzięki jego wysiłkowi udało się całe przedsięwzięcie. Żałowała, że zabrakło tu Rona, który na pewno by się świetnie bawił, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie mógł tu być. Hermiona nie mogła i nie chciała spędzić reszty życia z kimś, kto był hipokrytą i osobą o wąskich horyzontach. Ron miał wiele wspaniałych zalet, ale odmowa, żeby zobaczyć cokolwiek innego oprócz czerwieni Gryffindoru już dawno przestała się jej podobać.

- Jak zdobyłeś adres Pettigrew? - zapytał Snape.

- Voldemort mi go wysłał wraz z zaproszeniem, żebym się do niego przyłączył.

- I sprowadziłeś tutaj ministra Knota, żeby pani Bones mogła się sama zająć tym szczurem?

- No tak - stwierdził Harry. - Doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś postawiłby Pettigrew przed sądem, zanim pojawiłyby się jakieś naciski, to skończyłoby się to lepiej dla wszystkich zainteresowanych. Jedyną osobą, która mogła mnie zatrzymać, był Knot, ale na szczęście, znajdował się on tutaj.

- No cóż - rzekł Dumbledore z dumnym uśmiechem. - Wydaje mi się, że należy złożyć ci gratulacje, chociaż musimy być czujni, bo Voldemortowi na pewno się to nie spodoba.

***************************************************************************
Od: Hermiony Granger
Do: Fleur Delacour, Penelopy Clearwater, Nimfadory Tonks, Katie Bell, Angeliny Johnson
Kopia do: Ginny Weasley
Temat: F.R.O.N.T.

Drogie Panie,

Uważam, że przyszedł czas na to, abyście dowiedziały się o zachowaniu okropnych tumanów, w których, jak się zdaje, wszystkie jesteśmy zakochane na zabój. (Próbowałam znaleźć na to eliksir, ale podobno nie istnieje 0x01 graphic


Okazuje się, że cudowni bracia Weasleyowie, którym nie dosyć zniszczenia dwóch poprzednich związków swojej siostry, chcą doprowadzić do wyeliminowania jej kolejnego chłopaka - Harry'ego Pottera. Oczywiście to, że Ginny świata poza nim nie widzi, nie ma dla nich żadnego znaczenia.

Jak na razie, spowodowali, że Harry pojawił się w samym ręczniku na środku Wielkiej Sali - miało to być ostrzeżenie.

Harry daje sobie z tym wszystkim znakomicie radę, ale nie o to chodzi. Jeśli wasi chłopcy w czymkolwiek przypominają Rona, to zachowują się w sposób dwulicowy.

A zatem, chciałabym zaproponować powstanie Frakcji Reakcji na Okropnych i Nieprzystosowanych Tumanów (w skrócie FRONT).

Podejrzewam, że będziemy potrzebowały swojej pomocy już niedługo.

Dostałam cynk na temat dowcipu Harry'ego, który planuje on na Tumankach i jestem pewna, że jeśli mu pomożemy, to dostaniemy miejsca w pierwszym rzędzie.

Hermiona

***************************************************************************
Od: Fleur Delacour
Do: Członkiń FRONT-u
Załącznik: Biblia Wili.pmt
Temat: Re: F.R.O.N.T.

Siostry,

Absolutnie zgadzam się z Hermioną. Nie miałam pojęcia, że Bill bierze udział w takim haniebnym przedsięwzięciu.

Zdecydowałam się na pozbawienie go pewnych przywilejów, dopóki nie zmądrzeje.

Chętnie pomogę Harry'emu - to taki czarujący chłopiec.

W załączniku znajdziecie „Biblię Wili”, która jest moim darem dla nowych sióstr. Myślę, że będziecie miały z niej ogromną frajdę, gdy to wszystko się skończy.

F.

***************************************************************************
Od: Penelopy
Do: Członkiń FRONT-u
Temat: Re: FRONT

Dopiszcie i mnie. Myślałam, że Percy miał dość podłego zachowania w zeszłym roku, kiedy nie wierzył Harry'emu. To już szczyt!

Zgadzam się z Fleur. Percy też będzie pozbawiony swoich przywilejów.

P.C.

***************************************************************************
Od: Tonks
Do: Sióstr z FRONT-u
Temat: Re: Re: Re: FRONT

Ja też chętnie będę waszą siostrą 0x01 graphic
. Nie jestem z Charliem aż tak blisko, ale uważam, że przyda mu się nauczka za to, co zrobił.

Jednak nie wydaje mi się, żeby Harry potrzebował naszej pomocy.

Słyszałyście, co zrobił dzisiaj? Uwolnił swojego ojca chrzestnego i złapał prawą rękę Voldemorta za jednym zamachem. Jeśli więc zrobi naszym chłopcom dowcip, będzie to wydarzenie sezonu, zatem dobre miejsca byłyby pożądane.

Tonks

***************************************************************************
Od: Katie i Angeliny
Do: Wszystkich z FRONT-u
Temat: My też

No, oczywiście, że do was dołączamy! Fred i George doświadczą na własnej skórze naszego gniewu. Dobry pomysł, Hermiono, ale nieco później musimy uciąć sobie pogawędkę o nazwie naszego stowarzyszenia.

K&A

***************************************************************************
- Dziękuję - powiedział z wdzięcznością Syriusz, przytulając do siebie Harry'ego.

Kilka kieliszków ognistej whisky i spacer po Hogsmeade przekonały go, że to wszystko stało się naprawdę. Był wolny.

Uszczęśliwiony Harry uśmiechnął się.

Szli właśnie na pierwszą lekcję teleportacji Harry'ego do Wrzeszczącej Chaty. Znajdowała się ona już na terenie Hogsmeade, więc mogli tam ćwiczyć do woli, bez troski o zaklęcia antyaportacyjne w Hogwarcie.

- No dobra, Harry - Syriusz przybrał minę poważnego profesora, którą miał tylko przez pięć sekund, bo wtedy Harry go popchnął.

Syriusz zmienił się w psa, zanim upadł i skoczył następnie na Harry'ego, przewracając go. Entuzjastycznie polizał twarz chłopca, śliniąc się przy tym mocno.

- Fffffuuuuu - krzyknął Harry. - Do nogi albo powiem Ginny!

Syriusz natychmiast podniósł się i rzucił swojemu chrześniakowi spojrzenie pełne wyrzutu.

- Kryjesz się za jej spódniczką, co pantoflarzu?

- No jasne - zgodził się Harry, uśmiechając się łobuzersko. - Mam stamtąd wspaniały widok na jej siedzenie.

Syriusz roześmiał się głośno.

- Naprawdę wpadłeś po uszy! Wiązać się z taką ognistą dziewczyną!

Harry pokiwał głową.

- Wiem. Jest niesamowita.

- W każdym bądź razie, wróćmy do aportacji. Powinienem podać ci mnóstwo teorii na ten temat, ale znasz mnie. Nie mógłbym tak po prostu tego zrobić.

Harry zachichotał i pokiwał głową.

- To, co chcę, żebyś zrobił, jest dosyć proste. Musisz sobie wyobrazić, jak najdokładniej jesteś w stanie, cel aportacji, którym w naszym przypadku jest tamten róg. Następnie otwórz swój umysł i siebie tam popchnij. Taka podróż to zaprzeczenie podróży świstoklikiem. Podczas gdy świstoklik przyciąga cię do siebie, w przypadku teleportacji robi to twoja magia, więc czujesz się tak jakbyś był bardzo mocno przyciśnięty plecami do ciężkiego materaca.

Syriusz przesunął się i stanął obok Harry'ego.

- Zobacz, jak ja to robię.

Ułamek sekundy później, Syriusz stał już w drugim końcu pokoju i spoglądał na Harry'ego.

- Widzisz, to proste.

Harry skinął głową i odetchnął głęboko, nagle bardzo zdenerwowany.

- Nie martw się - powiedział Syriusz z drugiego końca pokoju. - Skoro Fred i George to potrafią, nie może być to takie trudne, prawda?

Harry roześmiał się i pokiwał głową. Skoncentrował się na rogu pokoju i starał się otworzyć swój umysł.

- Bardzo dobrze - dobiegł go głos Syriusza. - Teraz pchnij się tam.

Harry starał się. Czuł, że jego magia jest coraz potężniejsza, że stara się mu pomóc, ale on jakoś nie mógł jej uwolnić.

Syriusz dał mu jeszcze chwilę, zanim zdecydował się mu pomóc. Jak najciszej aportował się za Harrym i krzyknął „BUU!”.

Harry podskoczył i obrócił się.

- Syriuszu! - krzyknął. - Co to do cholery miało być?

Syriusz był bardzo zadowolony z siebie.

- A rozejrzałeś się, w którym miejscu dokładnie stoisz?

Harry spojrzał na miejsce, w którym się znajdował i zorientował, że był w drugim końcu pokoju.

- Udało mi się? - zapytał niepewnie.

- No ba! - odpowiedział Syriusz z ojcowską dumą w głosie. - Teraz, spróbuj wrócić w tamten kąt, ale już bez mojego straszenia cię.

Harry znowu kiwnął głową i zrobił to. Aportował się obok Syriusza z głośnym `pop'.

- Znakomicie - powiedział jego ojciec chrzestny. - Teraz zrób to ponownie, ale postaraj się zminimalizować hałas. Wiem, że bliźniacy specjalnie robią dużo hałasu, ale to dla szpanu. A tobie przyda się cicha teleportacja. Głośny dźwięk przy aportacji spowodowany jest przez wypierane powietrze. Jeśli spróbujesz aportować się wolniej, to powinno wyjść ci to ciszej.

Harry kiwnął ze zrozumieniem i bardzo mocno się skoncentrował. Teraz wydawało mu się to o wiele prostsze, ponieważ jego magia wiedziała, co robić. Uczucie towarzyszące aportacji było również o wiele milsze niż to przy świstokliku. Czuł, że wszystko ma pod kontrolą. Zdeportował się i aportował koło Syriusza, robiąc to bardzo wolno.

Z uśmiechem na twarzy krzyknął „BUUU!”.

- No dobra - warknął Syriusz, podskakując jak wariat. - Skoro już opanowałeś krótkie dystanse, to może aportujemy się do Little Whinging?

- Pewnie - powiedział z ochotą Harry. - Do parku?

- No - powiedział Syriusz i zniknął, pozostawiając Harry'ego w spokoju, żeby mógł się skoncentrować na aportacji.

Zielonooki chłopiec wyszczerzył zęby w uśmiechu i też zniknął.

Zamiast natychmiast się aportować w wyznaczonym miejscu, zatrzymał się chwilę w eterze, aby się rozejrzeć. Było tam bardzo szaro. Widział paski światła obok siebie i uznał, że są to inni czarodzieje, którzy się aportują.

W oddali dostrzegł coś w rodzaju muru i ruszył w jego kierunku.

Znalazł się tam natychmiast, ponieważ dystans nie miał znaczenia w próżni. Przyjrzał się ścianie muru, zaciekawiony jej fenomenem. Myślał, że jest to ciało stałe, ale okazało się, że jest to szybko wirująca, quasi-kula magii. Wyglądało na to, że pokrywała dosyć duży obszar.

Gdy tak obserwował tę powierzchnię, dostrzegł, że znajdowały się w niej małe dziurki, jak gdyby były zrobione z kilku warstw magii, ale wszystkie krążyły wokół jednego punktu centralnego tylko z różną prędkością.

Harry zdawał sobie sprawę z tego, że to co robi, jest bardzo głupie, ale nie mógł się powstrzymać. Obserwował, jak pole formuje różne wzory i popchnął się w kierunku przestrzeni, gdzie dziura miała się pojawić. Wyczuł najlepszy moment i przebił się przez pole.

Milisekundę później był w gabinecie Dumbledore'a.

Dyrektor siedział w swoim dużym fotelu z nogami opartymi o biurko. Nie miał na stopach butów tylko skarpetki, z których byłby dumny nawet Zgredek. W ręce trzymał raport jednego z członków Zakonu Feniksa.

Wyczuwszy nagle obecność kogoś w pokoju, zerwał się na nogi z różdżką w ręku, celując w intruza. Z tego, co wiedział, nikt nie miał prawa się tu pojawić.

- Harry - powiedział, siadając na fotelu. - To nieładnie straszyć starszych panów. Czy Syriusz nie powinien być z tobą?

Harry zaczerwienił się.

- Przepraszam, panie profesorze. Ćwiczyłem aportację z Łapą, ale zatrzymałem się na chwilę, żeby popatrzeć na tę próżnię. Zobaczyłem takie duże pole, więc chciałem się mu przyjrzeć. Byłem zaciekawiony i gdy zobaczyłem, że dziury, które się pojawiają się w tym polu, układają się we wzór, postanowiłem się przez nie przebić. Ale myślałem, że nie można się aportować w Hogwarcie?

Dumbledore popatrzył przez chwilę na swojego ucznia i wyglądał na zamyślonego.

- Nie jest to niemożliwe - powiedział w końcu. - Tylko większość czarodziejów nie jest w stanie tego zrobić. Wróć do Syriusza, porozmawiamy o tym później.

Harry skinął głową i zniknął. Zauważył, że teraz było mu łatwiej znaleźć dziury w polu niż wcześniej.

***************************************************************************
Od: Albusa Dumbledore'a
Do: Aberfortha Dumbledore'a
Temat: Zaklęcia ochronne

Aberforth, mój chłopcze, jak się masz?

Zastanawiałem się, czy nie mógłbyś oddać mi małej przysługi i popatrzeć trochę na zaklęcia wokół Hogwartu. Właśnie ktoś mi powiedział, że są w nich dziury.

Albus

***************************************************************************
Od: Młodszego braciszka
Do: Starszego braciszka
Temat: Re: Zaklęcia ochronne

Albusie,

U mnie wszystko w porządku. Ludzie dali mi spokój, bo nadal są przekonani, że zwariowałem. Oczywiście, kozy pomagają ich przekonać.

Próbowałeś owocowych żelek? To takie mugolskie wyroby cukiernicze, które ostatnio jadłem. Bardzo dobre.

Popatrzyłem na zaklęcia wokół zamku i muszę powiedzieć, że nadal są naszym najlepszym i nieuszkodzonym nigdzie dziełem.

Nie można się było przez nie przebić, nie było też żadnej dziury. Obawiam się, że osoba, która ci to powiedziała, musiała być tak obłąkana, jak twierdzą, że ja jestem.

Abe

***************************************************************************
Od: Dumbledore'a Seniora
Do: Dumbledore'a Juniora
Temat: Re[2]: Zaklęcia ochronne

Próbowałem owocowych żelków parę lat temu i rzeczywiście są bardzo smaczne. Nie są oczywiście tak dobre jak moje cytrynowe dropsy.

Chciałbym, żebyś nie starał się za wszelką cenę udawać obłąkanego. Albo żebyś nie robił tego w taki dziwny sposób. Popatrz na mnie, wszyscy myślą, że jestem szalony, ale nadal mnie szanują.

A jeśli chodzi o zaklęcia ochronne, to właśnie aportował się przez nie mój student. Powiedział, że zatrzymał się na chwilę, aby popatrzeć na próżnię i zobaczył zaklęcia ochronne, znalazł w nich dziurę i przebił się przez nią.

Albus

***************************************************************************
Od: Nie możesz mnie wciąż nazywać Juniorem, mam ponad 150 lat
Do: Dinozaura
Temat: Re[3]: Zaklęcia ochronne

To ty zawsze chciałeś powszechnego szacunku, Albusie. Ja tylko chciałem spokojnego życia za ladą w barze i pomaganiem ci w wolnych chwilach. Znasz moje odczucia, co do magicznego świata. Jeśli tylko ministerstwo miałoby więcej rozsądku, to tej niesmacznej afery z Voldemortem nigdy by nie było.

A jeśli chodzi o tego twojego studenta... Czy muszę mówić, jak to absurdalnie zabrzmiało? Byłem całkowicie przekonany, że w końcu zwariowałeś i powinni zamknąć cię w Świętym Mungu. Ale zakładając, że być może miałeś rację, zdecydowałem się na eksperyment: aportowałem się bez wyraźnego celu.

Okazuje się, że twój uczeń miał rację - przy okazji możesz mu powiedzieć, że próżnia to bardzo dobra nazwa. W każdym razie popatrzyłem na nasze zaklęcia i rzeczywiście są tam małe dziury. Wydaje mi się, że taka jest natura magii. Próbowałem przebić się przez jedną z nich, ale nie mogłem.

Popatrzyłem również na Ministerstwo Magii i odkryłem, że odwalili tam lipną robotę. Nie tak dobrą, jak my. Próbowałem się przebić przez ich dziury, które są większe od naszych, i udało mi się to.

Nie martwiłbym się o to, Albusie. Powiedziałbym, że na tym świecie jest może 10 lub 15 ludzi, którzy mogli się dostać do próżni, a tylko trzech (bez twojego ucznia - ty, ja i Voldemort) byłoby w stanie przebić się przez zaklęcia w ministerstwie i żaden z nich nie mógłby tego zrobić w Hogwarcie.

Aha, i dodam, że połowa czarodziejów zdolnych do pojawienia się w próżni jest po Ciemnej Stronie i żaden z nich by o tym nie pomyślał. Ja przynajmniej na to nie wpadłem.

Och, i pogratuluj panu Potterowi w moim imieniu. A może przyszlibyście - pan Potter i ty - na herbatkę któregoś popołudnia? Jestem zafascynowany myślą, co jeszcze mógłby zrobić.

Bardzo zaciekawiony Abe

***************************************************************************
Od: Jestem tylko rok starszy od ciebie!
Do: Młodego inaczej
Temat: Re[4]: Zaklęcia ochronne

Dziękuję, Abe. Doceniam, że poświęciłeś swój czas na rozwiązanie tego problemu. Będę zaszczycony, mogąc przyprowadzić ze sobą pana Pottera. Gratulacje z okazji rozwiązania zagadki.

Ostatnio zauważyliśmy, że Harry, częściowo dzięki swemu wychowaniu, nie ma pojęcia, iż pewnych rzeczy nie da się zrobić. Dzięki temu zdołał złapać Petera Pettigrew, używając świstoklika załączonego do Mmaila. To niezwykłe, uczyć kogoś takiego - ciągle mnie czymś zaskakuje.

Pasuje ci piątek, koło szóstej po południu? Myślę, że uda mi się przekonać pana Pottera, żeby zaaportował nas do twojego domu.

Albuś

***************************************************************************
- Czemu cię tak długo nie było? - zapytał Syriusz.

- Och, zrobiłem parę przystanków po drodze - odpowiedział wesoło Harry.

- Jak się czujesz?

- Znakomicie - Harry wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Dobra, a czy przeczytałeś kiedykolwiek „Quidditch przez wieki”?

Harry zdziwił się taką nagłą zmianą tematu.

- Przejrzałem parę razy.

- Dobrze - kiwnął głową Syriusz.

Była to jedyna książka, o której wiedział, że Harry był nią bardzo zainteresowany, a wspominali tam o ograniczeniach w międzynarodowej teleportacji.

- Teraz - zaczął Syriusz - chcę, żebyś zastosował podwójną teleportację. Masz nas aportować na Isla Espanol.

- Gdzie to jest? - spytał Harry.

- Nie musisz wiedzieć - uśmiechnął się jego ojciec chrzestny. - No to do dzieła! Nie chcesz się wypróbować, Harry?

Harry wyciągnął rękę i złapał dłoń Syriusza. Zniknęli obaj, a po chwili pojawili się na piaszczystej plaży.

- Uau! - powiedział elokwentnie Syriusz w stanie lekkiego zszokowania. - Znakomita robota, mały. Większość czarodziejów nie może się aportować do innego kraju, a co dopiero z kimś! Jak się teraz czujesz?

- Jestem zmęczony - przyznał Harry, ziewając mocno. - Gdzie jesteśmy?

Syriusz uśmiechnął się lekko i poprowadził Harry'ego do małej jaskini. W środku były pozostałości po ognisku i wiele zwierzęcych tuszy.

Harry wytrzeszczył oczy i odwrócił się, aby spojrzeć na ojca chrzestnego.

- To tutaj byłeś?

Syriusz pokiwał głową, nic nie mówiąc, a na jego twarzy pojawił się rzadko tam spotykany wyraz powagi.

- Nigdy mi szczegółowo nie powiedziałeś, co się tutaj zdarzyło - rzekł zdawkowo Harry.

Następnie użył różdżki, żeby wyczarować ogień i dwa wygodne krzesła.

Syriusz uśmiechnął się i usiadł. Popatrzył na plażę i po raz kolejny zachwycił go widok morskiego brzegu.

- Kiedy Bellatriks skierowała mnie w kierunku zasłony, spanikowałem i próbowałem się zdeportować. To mi uratowało życie. Zasłona jest bramą do czegoś, no cóż, raczej nieprzyjemnego. Myślę, że zdeportowałem się w połowie drogi. Było to bardzo trudnym zadaniem i zużyłem całą siłę, jaka mi pozostała. Wylądowałem tutaj, nie mam pojęcia w jaki sposób. Byłem tak zmęczony, że zamieniłem się w Wąchacza i zasnąłem. Kiedy się obudziłem, było ciemno. Próbowałem się z powrotem zamienić w człowieka, ale nie mogłem. Cała moja magia zniknęła. Byłem naprawdę bardzo zmartwiony, ponieważ pomysł spędzenia całego życia jako pies na wyspie, nie wiadomo gdzie, nie był zbyt przyjemny. I oczywiście, cały czas się zastanawiałem, co się dzieje z pewnym moim chrześniakiem.

Syriusz machnął leniwie różdżką i wyczarował dwie szklanki oraz coś do picia i podał Harry'emu jedną.

- Byłem tutaj już ze dwa miesiące, kiedy poczułem, że moja magia zaczyna się powoli odbudowywać. Gdy już zdałem sobie z tego sprawę, bardzo mi ulżyło. Jadłem przedrzeźniacze i jaszczurki, dla których jest to naturalne środowisko, co nie było dobrym pomysłem, ale trzymało mnie przy życiu.

Syriusz wstał i zaczął chodzić po jaskini, wyraźnie było widać, że te wspomnienia bardzo go poruszyły.

- Minął kolejny miesiąc, zanim mogłem się zamienić w człowieka. Znałem wyspę, ponieważ przeszedłem ją jako pies, ale nie chciałem nagabywać nikogo ze względu na to, że mój wygląd terrorysty nie zrobiłby raczej dobrego wrażenia.

- SYRIUSZ! - ktoś nagle krzyknął, przerywając im.

Kobieta o brązowej karnacji w lekkim ponczo i rażąco różowej spódnicy, bardzo szybko zmierzała w ich kierunku. Chociaż Harry nie mógł zrozumieć jej języka, mógłby przysiąc, że bardzo mocno przeklinała.

Harry popatrzył na swojego ojca chrzestnego, który wyglądał na zakłopotanego i przestępował z nogi na nogę. Kobieta, która była bosa, w końcu do nich doszła i bez wahania skierowała swoją prawą pięść w kierunku twarzy Syriusza i z zatrważającą siłą rąbnęła go prawym sierpowym.

Syriusz upadł na podłogę niczym zużyty worek treningowy.

Kobieta, wciąż wściekła, kopnęła na niego piaskiem, wykrzykując nadal coś w swoim dziwnym języku. Harry przez moment zastanawiał się, czy nie pomóc swojemu chrzestnemu, ale po chwili doszedł do wniosku, że Syriusz prawdopodobnie sobie na to zasłużył.

W końcu kobieta uklęknęła obok Syriusza i bardzo mocno pocałowała leżącego czarodzieja, pogłębiając jego oszołomienie.

- Ty syn chrzestny? - zapytała Harry'ego łamanym angielskim.

- Tak - powiedział Harry, kiwając głową.

- Syriusz kochać cię bardzo. Nie mówić o niczym innym. On obiecać, że być w kontakcie z Juanita. On wredna i kłamliwa świnia.

Harry roześmiał się.

- Znałaś Syriusza, kiedy on tutaj był?

- Si, Syriusz mieszkać u mnie, być znakomity ogier!

Syriusz zrobił się czerwony jak burak i szybko rzucił na nich zaklęcie tłumaczące, żeby mogli mówić po hiszpańsku.

- Przepraszam Juanito - zaczął przepraszać. - Naprawdę miałem zamiar zadzwonić, przysięgam!

- Wy cholerni czarodzieje - tak brzmiało grzeczne tłumaczenie jej słów.

Syriusz zamarł.

- Skąd wiesz o czarodziejach?

Juanita przewróciła oczami.

- Pojawiasz się znikąd, bez żadnych dokumentów i wsparcia, i twierdzisz, że byłeś tutaj od kilku miesięcy. W tym samym czasie znika ogromny pies, który polował na lokalną faunę i florę i pojawiał się tylko wtedy, gdy ciebie nie ma. Strasznie podekscytował cię widok sowy i zdołałeś wydostać się z tej wyspy za pomocą jakiejś brudnej skarpetki. Mogę być wiejską gęsią, ale nie jestem głupia, Syriuszu Blacku!

- A więc Syriusz nie był tutaj taki samotny, co? - spytał Harry.

- Nagle mówi po hiszpańsku, jakby mieszkał tu przez całe życie? Czarodziej!

Harry pokiwał głową i zdjął okulary. Teraz przynajmniej wiedział, gdzie się znajduje. Przypominał sobie nawet niejasno projekt o wyspach Galapagos, który robił w szkole zanim poszedł do Hogwartu.

Popatrzył bardzo głęboko w oczy kobiety, starając się ją w jakiś sposób ocenić.

Juanita miała problem ze złapaniem oddechu, zanim Chłopiec Który Przeżył skierował swój wzrok na swojego ojca chrzestnego.

Harry czuł spokój i zaufanie swojego chrzestnego, ponieważ już wcześniej miał konkursy na mierzenie się wzrokiem z Syriuszem. Uśmiechnął się złośliwie, bo Łapa nie miał pojęcia, że było to o wiele prostsze bez okularów.

Wyszczerzył zęby do Juanity, która stała naprzeciwko niego.

- Czy jest coś, co chcesz z domu?

- Moją biżuterię - odpowiedziała, lekko oszołomiona.

- Accio biżuteria Juanity! - zawołał Harry, machając różdżką i skupiając się mocno.

- Co ty wyprawiasz Harry? - zapytał, nagle bardzo zdenerwowany, Syriusz.

Harry uśmiechnął się z wyższością, ale nie odpowiedział.

Biżuteria pojawiła się minutę później. Harry wstał z krzesła, złapał za rękę Juanitę i Syriusza, po czym przetransportował ich do domu Blacków na Grimmauld Place.

- Gdzie ja jestem? - zapytała nagle przestraszona Juanita.

- W Anglii - odpowiedział Harry. - Syriusz cię kocha. Nie mógł do ciebie wrócić, choć bardzo tego pragnął, ponieważ był poszukiwany za przestępstwo, którego nie popełnił. Pomyślał, że byłoby lepiej dla ciebie, gdybyś o nim zapomniała, niż żyła z nim, ciągle uciekając. Dzisiejszego popołudnia odzyskał dobre imię i pierwsze, co zrobił, to wrócił do ciebie.

Ostatnie zdanie nie do końca było prawdziwe, ale Harry czuł, że nie jest to zbyt wielkie przestępstwo.

- Syriuszu, Juanita cię kocha, choć jeden Merlin wie pewnie dlaczego. Nigdy cię nie zapomniała i nie zaczęła nowego życia. Nie ma rodziny i wie o wiele więcej o świecie czarodziejów, niż ci się wydaje. Później mi powiecie, jak się poznaliście. Ja się stąd zmywam!

Ledwo Harry skończył, już go nie było - teleportował się do Hogwartu.

***************************************************************************
- Kochasz mnie? - Juanita popatrzyła na Syriusza.

Czarodziej powoli pokiwał głową.

- Odkąd cię poznałem - wyznał Syriusz.

- Dlaczego po mnie nie wróciłeś? - Oczy Juanity napełniły się łzami, co sprawiło, że poczuł się okropnie.

- Cały czas uciekałem, przez połowę czasu żyjąc jak pies. To nie życie dla ciebie. Zasługujesz na coś lepszego.

- A nie zasługuję na to, żeby sama podjąć taką decyzję? Byłam zwykłą wieśniaczką w Ekwadorze przez całe życie i czy sądzisz, że było to życie lepsze od tego, które ty prowadziłeś?

Syriusz przysunął się do niej.

- Przepraszam - szepnął.

Juanita położyła głowę na jego ramieniu.

- Widzę teraz, dlaczego tak bardzo go kochasz.

Łapa objął ją, a trzymanie jej w ramionach było jednym z najcudowniejszych w jego życiu przeżyć.

- Harry jest naprawdę niesamowity - przyznał. - To on mnie uniewinnił i uwolnił.

Juanita podniosła głowę i bardzo powoli go pocałowała.

***************************************************************************
Harry przybył do gabinetu Dumbledore'a kompletnie wyczerpany. Natychmiast zasnął na kanapie swojego dyrektora. Spał tak głęboko, że nie usłyszał powrotu profesora ani nie zareagował na próby obudzenia go, więc nauczyciel zajął się papierkową robotą.

- Harry? - półstwierdził, półzapytał po jakimś czasie Dumbledore.

Wciąż znużony Harry otworzył wreszcie oczy.

- Przepraszam, panie profesorze.

- Musisz coś zjeść - błękitne oczy patrzyły na niego z troską.

- Czy kiedykolwiek przeprosiłem za zniszczenie pańskiego gabinetu? - zmęczonym głosem zapytał Harry.

- Tak - uśmiechnął się do niego Dumbledore. - W tej samej chwili, gdy wybaczyłeś pomyłkę bardzo starego człowieka.

- Pan wcale nie jest stary - poprawił go automatycznie Harry, ale po chwili uśmiechnął się łobuzersko. - No cóż, właściwe to jest pan bardzo stary.

Dumbledore roześmiał się.

- W każdym razie, przepraszam za to, co wtedy zrobiłem.

- Wiem, wiem, Harry. Czy czujesz się na siłach, by odbyć spacer do Wielkiej Sali?

- Chyba nie - przyznał Harry, ziewając ze zmęczeniem.

- No, to zjemy tutaj.

Harry uśmiechnął się z wdzięcznością.

- Właściwie, to muszę powiedzieć paru osobom, co się dzisiaj przytrafiło.

- Komu? - zapytał dyrektor.

Harry zastanawiał się przez chwilę i zdecydował się dodać profesora Snape'a do swojej listy. Będzie go potrzebował do drugiej fazy swojego planu przeciw braciom Weasley, a poza tym nauczyciel zaoferował mu gałązkę oliwną tego ranka.

- Ginny, Hermionie, profesor McGonagall i profesorowi Snape'owi.

Dumbledore skinął głową i użył Proszku Fiuu, aby zaprosić do siebie profesora Snape'a (sugerując mu wzięcie ze sobą eliksiru wzmacniającego) i profesor McGonagall, którą poprosił o przyprowadzenie także Ginny i Hermiony.

Dwie Gryfonki i ich opiekunka przybyły jako pierwsze.

- Harry! - Ginny była zszokowana wyglądem Harry'ego. - Co ci się stało?

- Powiem ci, jak zjawi się tutaj profesor Snape - ziewnął Harry.

Ginny usiadła obok niego i zmusiła chłopaka, aby położył głowę na jej kolanach. Zapomniawszy o towarzyszach, delikatnie głaskała Harry'ego po włosach.

McGonagall i Hermiona porozumiewawczo się uśmiechnęły i cicho usiadły.

- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Snape, który wpadł do pokoju ze zbyt wielką, jak na gust Harry'ego, energią. - Nie miałem żadnego gotowego, musiałem uwarzyć nowy eliksir.

- Dziękuję ci, Severusie - dyrektor się uśmiechnął do niego i wyczarował mu krzesło.

Snape zerknął na Harry'ego i podał mu eliksir, od razu się domyśliwszy się jego przeznaczenia.

- Dzięki - powiedział Harry, z trudem otwierając oczy. Usiadł i za jednym zamachem wychylił całą butelkę.

Wszyscy go obserwowali, spodziewając się, że pójdzie mu dym z uszu, ale nic takiego się nie stało.

- Zadziałało? - zapytała Hermiona.

- No tak - uśmiechnął się Harry. - Już nie czuję ochoty do spania przez rok. Kilka dni i będę jak nowo narodzony.

- Harry - zmarszczył brwi Snape. - Taka dawka eliksiru wzmacniającego powinna sprawić, że będziesz skakał po ścianach jak wkurzający Gryfon.

- E tam - powiedział Harry, machając przy tym mocno różdżką.

Na biurku pojawiło się kilka talerzy z kanapkami, a Harry, nie tracąc czasu na pogaduchy, zaczął je pochłaniać.

- Syriusz jest zakochany - oznajmił po chwili.

Snape upuścił swój talerz.

- Co takiego?

- Też tak sobie pomyślałem - uśmiechnął się Harry. - Okazuje się, że gdy my uważaliśmy tego starego kundla za zmarłego, on najwidoczniej robił za ogiera z bardzo interesującą mugolką, Juanitą.

- Juanita? - zapytał Dumbledore z oczami pełnymi błysków.

- Tak, to bardzo ładna Ekwadorka.

- Skąd to wiesz? - Hermiona zażądała odpowiedzi.

Harry wziął głęboki oddech i ścisnął rękę swojej dziewczyny.

- Nakłoniłem Syriusza, aby nauczył mnie teleportacji.

- Dobry pomysł - rzekła z uśmiechem Ginny.

- Po przerobieniu pewnej ilości ćwiczeń teleportacyjnych dzisiejszego popołudnia, Syriusz powiedział, żebym aportował siebie i jego na wyspy Galapagos, niedaleko wybrzeża Ekwadoru. Gdy tam byliśmy, powiedział mi, dlaczego nie mógł się z nami skomunikować. Wtedy pojawiła się Juanita i go rąbnęła.

Śmiech wypełnił cały pokój, a najgłośniej śmiał się Snape, choć miał dla Syriusza o wiele cieplejsze uczucia po zemście Ginny.

- Zauważyłem, że są bardzo w sobie zakochani, więc przywołałem biżuterię Juanity i teleportowałem całą naszą trójkę na Grimmauld Place. Powiedziałem im, że nadal się kochają i zostawiwszy ich samych, zdeportowałem się z powrotem do Hogwartu.

Harry znowu się stawał senny.

- Nie możesz aportować się w Hogwarcie - stwierdziła Hermiona.

Harry nie odpowiedział jej na to stwierdzenie, ponieważ zdążył już zasnąć na ramieniu Ginny. Dziewczyna lekko się przesunęła, żeby mieć głowę Harry'ego na kolanach.

Obecni popatrzyli na dyrektora w oczekiwaniu na odpowiedź.

Oczy Dumbledore'a błyszczały się wesoło, gdy siadał w swoim krześle.

- Stworzenie zaklęć ochronnych przeciw teleportacji jest bardzo trudne. Trzeba stworzyć stałą warstwę magicznej bariery na terenie, którego pragnie się chronić. Wiecie, że magia żyje własnym życiem i nie zawsze jest przewidywalna. Z tego, czego udało mi się dowiedzieć, wynika, że Harry wykonywał po raz pierwszy dłuższą teleportację i zdecydował się zatrzymać w połowie drogi, aby się rozejrzeć.

Snape i McGonagall poruszyli się. Popatrzyli na siebie, kiwnęli głowami i w tym samym momencie zniknęli z pokoju. Pojawili się z powrotem po paru sekundach na swoich krzesłach.

- Widzieliście próżnię? - zapytał Dumbledore z uśmiechem na twarzy.

- Tak - odpowiedział Severus. - Dobra nazwa. Nigdy nie pomyślałem, żeby się tam rozejrzeć. Zobaczyłem również zaklęcia ochronne - są imponujące.

- Zauważyłeś dziury?

- Tak, ale są ledwo widoczne.

- Tak właśnie teleportował się tutaj Harry.

- Czy mógłby to również zrobić Voldemort?- spytał Snape.

- Nie sądzę - odrzekł wesoło Dumbledore. - To bardzo mało prawdopodobne, żeby czegoś takiego spróbował. Jeśli my na to nie wpadliśmy przez ostatnie dwadzieścia lat, to tym bardziej nie wpadnie na to on.

- Więc to dlatego Harry jest taki zmęczony? - zapytała Ginny.

Sam pomysł, że jej chłopak mógłby się teleportować w Hogwarcie, był niezwykle kuszący i już widziała w tym szereg pożytków, których kilka miało nawet związek z pracą domową. Bardzo cieszyło ją to, że Harry zasnął, oparty o jej ramię - pokazywało to jego zaufanie do jej osoby.

- Ginny - uśmiechnęła się profesor McGonagall - przeciętny czarodziej może aportować się wewnątrz kraju, no, może do Europy. Im dalej chcesz się udać, tym bardziej jest to męczące. Harry teleportował ze sobą drugą osobę przez ocean, co samo w sobie zabiera ogromną ilość siły, a następnie wrócił z dwoma osobami. Będę musiała na serio pogadać z Syriuszem. Jak on mógł mu na coś takiego pozwolić! Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo Harry musi być zmęczony.

Podczas gdy cała piątka omawiała to, co zdarzyło się tego dnia, Harry wciąż spał spokojnie na kolanach Ginny. Jej miękkie dłonie powstrzymywały jego własne koszmary.

W końcu Dumbledore odesłał obie Gryfonki z powrotem do wieży, obiecując przy tym, że zabierze Harry'ego do skrzydła szpitalnego, aby mógł sobie w spokoju spać.

***************************************************************************
Od: Billa
Do: Wszystkich moich braci
Temat: Plecy mnie bolą

Wiecie, dlaczego bolą mnie plecy?

Bo wczoraj musiałem spać na cholernej kanapie. Moja cudowna dziewczyna pół-wila użyła aż dwóch języków, aby wyrazić swoje niezadowolenie z naszego postępowania wobec „kochanego Arry'ego”.

Nie lubię kanapy.

Sugeruję, żebyśmy pozwolili Harry'emu spotykać się z Ginny.

Bill

PS. Nie wiem, co znaczą następujące słowa: "comment peut on etre aussi stupide et borné, ça me dépasse!", ale sądząc po wyrazie twarzy Fleur nie było to nic przyjemnego!

***************************************************************************
Od: Charliego
Do: Chłopców Weasleyów
Temat: Re: Plecy mnie bolą

No cóż, Tonks również wyraziła swoje niezadowolenie z całej sytuacji i to dosyć głośno. Posiadanie dziewczyny-metamorfomaga jest czasami pewnym przywilejem, ale jeśli rzeczona metamorfomag zamienia się w mamę, żeby na mnie nawrzeszczeć to jest to NIEZWYKLE niepokojące.

Nie mogłeś krótko trzymać swojej cholernej dziewczyny, Ron?

C.
_________
Draconis dominium

***************************************************************************
Od: Najmłodszego
Do: Starszych
Temat: Re[2]: Plecy mnie bolą

No cóż, ostrzegałem was, że do tego dojdzie. Teraz już nie możecie nawet myśleć o rezygnacji z naszych planów! To co, że wy spaliście dzisiaj na kanapie? Ja to muszę robić od paru ostatnich dni!

Musimy trzymać się razem i być twardzi.

Och, mam pomysł. Może zrobimy Weasleyowski Ścisk na Harrym?

Ron

***************************************************************************
Od: Pana P. Weasleya
Do: Rodzeństwa
Temat: Re: Re[2]: Plecy mnie bolą

Ja też spędziłem dzisiejszą noc na kanapie. Penelopa nie pozwoliła mi nawet wziąć rano czystej szaty.

Jednak Ron ma rację, musimy trzymać się razem i być twardzi. To tylko maleńka niewygoda.

Jeśli chodzi o Weasleyowski Ścisk to jako jego ostatnia ofiara mogę potwierdzić jego skuteczność. Muszę być jednak szczery i dodać, że choć jesteście troszkę straszni, to jednak nasza siostrzyczka jest przerażająca.

Nie wiem, czy zauważyliście, jak jej oczy płoną, gdy mówi żarliwie o jakiejś idei. Błyszczały, gdy nazwała mnie „glizdą o zbyt dużej głowie”, i czułem, jak jej oczy wpijały się we mnie. To bardzo nieprzyjemne uczucie. Obawiam się, że to Ginny sprawiła, iż zacząłem się zastanawiać nad tym, co robię i zdawać sobie sprawę, z tego jakim jestem dupkiem.

Jestem wdzięczny za to, że zostałem przez was uratowany od drogi, którą tak beztrosko podążałem. Zapomniałem o pierwszej zasadzie Weasleyów: rodzina jest zawsze pierwsza.

Percy - noc na kanapie jest niezwykle pouczającym doświadczeniem.
_______________
Informacje zawarte w tym Mmailu są poufne i prawnie uprzywilejowane. Są przeznaczone tylko dla adresata wiadomości. Dostęp do tego Mmaila przez inne osoby jest bezprawny. Jeżeli nie jesteś zamierzonym adresatem tej wiadomości, jakiekolwiek czynności zamierzone i związane z otworzeniem tej wiadomości, skopiowaniem jej lub rozprowadzeniem są zabronione i mogą prowadzić do wszczęcia postępowania przeciw osobie, która wykonała lub zamierzała wykonać takie czynności

***************************************************************************
Od: Bliźniaków
Do: Nie-bliźniaków
Temat: Ciężka cholera

Co trzeba zrobić, żebyście się poddali chłopaki? Ginny jest już prawie dorosła i umie o siebie zadbać. I cholernie szczerze mówiąc, Harry jest dla niej najlepszym facetem.

Czy któryś z was widział dzisiejszego proroka?

Harry złapał Pettigrew i uwolnił Syriusza Blacka w jeden cholerny dzień. Czy musimy wam mówić, jak długo starał się to zrobić cały Zakon? Kilka lat!

NIE zamierzamy zamykać Harry'ego w pokoju, dopóki go nie przestraszymy (jak zrobiliśmy z Percym) i zostawi on Ginny - to po prostu nie zadziała. On stawił czoła Voldemortowi!

Też nie podoba się nam to, że musieliśmy spać na kanapie, szczególnie, że po raz PIERWSZY nie chcemy mieć z tym nic wspólnego.

Och, Percy - fakt, że byłeś dupkiem, nie zmienia faktu, że jesteś naszym bratem.

F&G

ROZDZIAŁ VI

Are you listening to me? [słowa z piosenki Y.M.C.A.]

Od: Minerwy McGonagall
Do: Syriusza Blacka
Temat: Teleportacja

Syriuszu,

Proszę zjaw się, jak tylko będziesz mógł. Musimy przedyskutować twoje niezwykłe metody nauczania teleportacji i powody, dla których Harry cierpi obecnie na magiczne wycieńczenie.

Profesor McGonagall
__________
Zastępca Dyrektora Hogwartu, Szkoły Magii i Czarodziejstwa

***************************************************************************
Od: Syriusza
Do: Wielebnego Lunatyka
Temat: Erm...

Lunasiu, stary kumplu, muszę ci się z czegoś wyspowiadać.

Po moich lekcjach teleportacji Harry jest obecnie w stanie magicznego wycieńczenia w skrzydle szpitalnym, a ja z Juanitą na Grimmauld Place.

S.

***************************************************************************
Od: <przecierającego oczy>
Do: Spowiadającego się
Temat: Re: Erm...

Kim albo czym jest Juanita? I dlaczego Harry jest w skrzydle szpitalnym?

To było łatwe zadanie, Syriuszu - tylko ty mogłeś je skomplikować.

Wyspowiadaj się ze wszystkich swoich grzeszków!

Remus

***************************************************************************
Od: W oczekiwaniu na karę śmierci
Do: Mojego najlepszego przyjaciela
Temat: Juanita

Zanim zaczniesz się rozkręcać, powiem ci, że zostałem zaproszony na rozmowę do gabinetu McGonagall na temat Harry'ego. Nie sądzę, żeby zdawała sobie sprawę z tego, że już dawno temu opuściłem szkołę i chyba o to nie dba. Czuję się, jakbym znowu miał 15 lat. Nie jest to przyjemne uczucie.

Jeśli chodzi o Juanitę... To osoba, nie rzecz, no i jest... tego, no... dziewczyną, w której się zakochałem, będąc na wyspach Galapagos.

Syriusz

***************************************************************************
Od: Myślałem, że wilkołaki mają znakomity słuch
Do: Panie Byłem-Sam-Na-Wyspie-Przez-Wieki
Temat: Re: Juanita

Słucham? Mógłbym PRZYSIĄC, że twierdziłeś, iż cały czas na wyspie spędziłeś jako Łapa, z powodu magicznego wycieńczenia, nomen omen.

Pewne wyjaśnienia są konieczne. A przyjemność dyskusji z tobą o Harrym pozostawię Min.

R.

***************************************************************************
Od: <wyglądającego na zawstydzonego>
Do: Wilkołaki mają dobry słuch
Temat: Re: Re: Juanita

No cóż, po kilku miesiącach, mogłem zmienić formę, ale nadal nie miałem możliwości skontaktowania się z nikim. Byłem bez różdżki, więc w ten sposób też nie mogłem przesłać żadnej wiadomości, a że nie wiedziałem, gdzie jestem, to i teleportacja nie wchodziła w rachubę.

Gdy już byłem człowiekiem, spotkałem na plaży Juanitę. Z jakiegoś powodu przygarnęła mnie i otoczyła opieką. Zajęło mi ponad miesiąc nauczenie się mówić „dziękuję” w jej własnym języku.

Wraz z moją wzrastającą znajomością hiszpańskiego rozwijał się też nasz związek. Mogłem po prostu być z nią, nie przejmując się moją rodziną ani nie udając kogoś innego.

Kiedy dotarła do mnie sowa z tym rozdzierającym serce listem od Harry'ego, w którym mnie żegnał raz na zawsze, byłem załamany perspektywą pozostawienia Juanity samej, a jednocześnie podekscytowany możliwością zobaczenia ponownie ciebie i Harry'ego.

Po tym, jak odpowiedziałem na list, Dumbledore przysłał mi świstoklik w postaci skarpetki, opuściłem moją dziewczynę, obiecując, że kiedyś po nią wrócę. Problem polegał na tym, że kiedy tu wróciłem, znowu byłem poszukiwanym przestępcą i nie mogłem tego zrobić - nie jej. Nie mogłem od niej oczekiwać takiego życia, które ja prowadziłem.

Wczoraj poprosiłem Harry'ego, żeby nas tam zabrał. Chciałem wytłumaczyć Juanicie to wszystko, co mi się przytrafiło. To był także test na długodystansową aportację Harry'ego. No cóż, zdał na szóstkę. Aportował nas tam bez najmniejszego wysiłku.

Podczas gdy tłumaczyłem Harry'emu, co tam się wydarzyło, Juanita, która nadal na mnie czekała, podeszła, rąbnęła mnie, a potem mocno mnie pocałowała. Wiesz, nie jestem pewien, co zrobiło na mnie większe wrażenie, cholerna dziewucha umie całować!

Wtedy Harry zdecydował się na interwencję - zabrał biżuterię Juanity i aportował nas na Grimmauld Place. Nawet nie wiedziałem, że miał zamiar to zrobić.

Dziwne, ale Harry'emu chyba nie są już potrzebne okulary. Zdjął je, aby przekonać się, czy ją kocham. Jakbym patrzył w oczy Dumbledore'a, tylko bez jego lat dośwadczenia!

Syriusz - przynajmniej raz na serio

***************************************************************************
Od: Twojego przyjaciela
Do: Niegrzecznego pieska
Temat: Re: Re: Re: Juanita

Tylko Syriusz Black jest w stanie uciec od śmierci, wylądować na wspaniałej wyspie i się zakochać.

Myślę, że powinienem spotkać Juanitę - wpadnę później.

A jeśli chodzi o twoją długodystansową teleportację - pamiętam, jak któregoś razu aportowałeś się w gejowskim barze w Londynie w swoim skórzanym wdzianku od quidditcha.

Lunatyk

***************************************************************************
Od: <żenująco kwilącego>
Do: Myślałem, że tylko słonie mają dobrą pamięć
Temat: Lily

Dobra. Umówmy się tak, że ty nigdy nie opowiesz tej historii Harry'emu, a ja w zamian za to, zapomnę o tym, jak zaprosiłeś Lily na randkę na czwartym roku.

Łapa
____
hau

***************************************************************************
Od: Orli Quirke
Do: Fanklubu Harry'ego Pottera
Temat: Bohaterstwo

Widzieliście dzisiejsze poranne wydanie „Proroka”? Wygląda na to, że Harry zdołał złapać śmierciożercę i uniewinnić swojego ojca chrzestnego.

A gdzie jest Harry?

Orla
____________
Przewodnicząca nieoficjalnego Fanklubu Harry'ego Pottera

***************************************************************************
Od: Laury Madley
Do: Fanklubu Harry'ego Pottera
Temat: Re: Bohaterstwo

O nie!

Harry jest w skrzydle szpitalnym! Rozmawiałam z którymś z prefektów, gdy zobaczyłam lewitujących go tam profesora Dumbledore'a i profesor McGonagall.

Pewnie został ranny w czasie ujęcia tego Pettigrew.

Co teraz zrobimy?

Laura

***************************************************************************
Od: Kevina Whitby
Do: Innych członków Fanklubu HP
Temat: Re [2]: Bohaterstwo

Z tego, co słyszałem, to cały Harry. Zawsze robi wszystko sam i pakuje się w kłopoty.

Założę się, że oberwał Cruciatusem - dlatego jest w skrzydle szpitalnym.

Czy nie ma żadnej nagrody za złapanie śmierciożercy? Jeśli nie, to powinna być!

Kev

***************************************************************************
Od: Orli Quirke
Do: Fanklubu Harry'ego Pottera
Temat: Re [3]: Bohaterstwo

To okropne! Nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek mógłby rzucać jedno z Zaklęć Niewybaczalnych na Harry'ego. No i chodzą słuchy, że to nie pierwszy raz, gdy cierpi z powodu Cruciatusa.

Dobra, oto nasz plan. Lauro, jesteś odpowiedzialna za kartki z życzeniami powrotu do zdrowia. Zrób ich jak najwięcej. Możemy też wysłać jakąś miłą kartkę Ginny - będzie nam bardziej życzliwa, jeśli okażemy jej trochę uczucia.

Zamierzam pogadać z Susan Bones - to jedna z tych dziewczyn, które uczestniczyły w słynnym Wyścigu o Harry'ego w Wielkiej Sali. Jej ciocia jest szefową Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Ona będzie wiedziała, czy Harry dostanie nagrodę za bohaterstwo.

Orla
_______
Przewodnicząca nieoficjalnego Fanklubu Harry'ego Pottera

***************************************************************************
Od: Orli Quirke
Do: Susan Bones
Temat: Harry Potter

Cześć Susan,

Nazywam się Orla Quirke i jestem drugoroczną Krukonką. Co więcej, piastuję obecnie stanowisko przewodniczącej nieoficjalnego Fanklubu Harry'ego Pottera.

Piszę do ciebie Mmaila, ponieważ chciałabym zapytać, czy wiesz coś na temat nagrody dla Harry'ego za pojmanie wczoraj śmierciożercy i uwolnienie Syriusza Blacka.

Teraz Harry znajduje się w skrzydle szpitalnym, dochodząc do siebie po zadanych mu obrażeniach. Wydaje się, że dobrym pomysłem byłaby jakaś nagroda za jego wzorową postawę.

Serdecznie pozdrawiam,

Orla
________
Przewodnicząca nieoficjalnego Fanklubu Harry'ego Pottera

***************************************************************************
Od: Susan Bones
Do: Cioci Amelii
Temat: Nagroda

Cześć cioteńko,

Nie uwierzysz! Harry ma fanklub w Hogwarcie <śmiech>! Właśnie przysłali do mnie Mmaila i zadali dobre pytanie. Czy Harry otrzyma jakąś nagrodę za pojmanie tego śmierciożercy wczoraj? Obecnie jest w skrzydle szpitalnym, podobno w bardzo złym stanie. Zasługuje na „małe co nie co” za walkę ze śmierciożercami.

Sue

***************************************************************************
Od: Amelii Bones
Do: Ministra Knota
Temat: Nagroda

Korneliuszu,

Wydaje mi się, że byłoby dobrym pomysłem ogłoszenie nagrody Ministerstwa Magii w zamian za podanie informacji, które doprowadzą do złapania i osądzenia śmierciożerców.

Amelia

***************************************************************************
Od: Korneliusza
Do: Amelii
Temat: Re: Nagroda

Wspaniały pomysł. Będę wyglądał na mądrego i hojnego męża stanu.

K.
______
Głosuj na Knota w nadchodzących wyborach! Wybór Knota to wybór stabilności i dobrobytu.

***************************************************************************
Od: Amelii
Do: Knota
Temat: Re: Re: Nagroda

Cudownie to słyszeć. Powiadomiłam już prasę, że Harry Potter otrzyma 1000 galeonów za pomoc w schwytaniu Petera Pettigrew.

Och, i wstąp do mnie dzisiaj po południu. Musimy uciąć sobie małą pogawędkę o przyczynach wysłania Syriusza Blacka do Azkabanu bez wyroku sądu. Poinformowałam media, że przeprowadzimy pełne publiczne śledztwo w tej sprawie.

Amelia

***************************************************************************
Od: Ministra Magii
Do: Szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Temat: Śledztwo

Amelio,

Jesteś pewna, że są jakiekolwiek powody do przeprowadzenia pełnego śledztwa? Mogę cię zapewnić, że minister Milicenta Bagnold dopełniła wszelkich procedur.

Myślę, że byłoby lepiej, gdybyśmy wszyscy zapomnieli o tym nieprzyjemnym incydencie.

Knot
_____
Głosuj na Knota w nadchodzących wyborach! Wybór Knota to wybór stabilności i dobrobytu.

***************************************************************************
Od: Szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Do: Ministra Magii
Temat: Re: Śledztwo

Myśl sobie, co chcesz, Knot! Już zarządziłam pełne śledztwo. Prowadzą je Kingsley Shacklebolt i Percy Weasley i mają pełne uprawnienia, aby zbadać wszystko, co dotyczy tej sprawy dzisiaj, jak i dziesięć lat temu.

Na twoim miejscu zastanowiłabym się nad przyznaniem Harry'emu nagrody, ponieważ to może być twoja ostania szansa na pozytywny PR przed wyborami.

A.

***************************************************************************
Skrzydło szpitalne Hogwartu było teraz całkiem inne od tego w zeszłym roku. Od dawna wszyscy żartowali, że Harry powinien mieć je na własność, bo tak dużo tam przebywał. Dowcip nie był aż tak śmieszny, jeśli się pomyślało o tym wszystkim, co przytrafiało się Harry'emu.

Madame Pomfrey zdecydowała się coś z tym zrobić w tym roku. Pożyczyła na jedno popołudnie Hermionę i razem urządziły jeden z mniejszych pokoi. Z zewnątrz wyglądał tak samo, ale w środku stało kilka biurek i krzeseł, parę wygodnych kanap, na których można było spać lub siedzieć, było też miejsce dla Fawkesa i łóżko Wąchacza. W efekcie powstała doskonała przestrzeń, w której przyjaciele Harry'ego mogli przebywać, gdy ten był nieprzytomny.

Biurka były tak ustawione, że odwiedzający skrzydło studenci mogli odrabiać zadania domowe i dotrzymywać Harry'emu towarzystwa, a czasami madame Pomfrey przymykała oko na ucznia (zazwyczaj Hermionę lub Ginny) spędzającego noc w szpitalu.

Teraz pokój był udekorowany tysiącami kartek z życzeniami powrotu do zdrowia i prezentami od wdzięcznych czarodziejów i czarownic, którzy chcieli Harry'emu podziękować za jego wkład w złapanie jednego z kluczowych śmierciożerców.

Ginny skuliła się na kanapie, z pergaminem na kolanach i książką w ręku, próbując jednocześnie pisać wypracowanie z historii magii i obserwować swojego chłopaka.

Hermiona siedziała przy biurku zawalonym stertą książek i odrabiała dodatkowe zadanie na transmutację. Była bardzo zadowolona z tego, że spędza tutaj czas, ponieważ miała miejsce tylko dla siebie. A poza tym podobało się jej, że mogła wreszcie uczyć się w spokoju i dla własnej przyjemności, bez konieczności pomagania wszystkim dookoła.

Obie dziewczyny miały ponadprzeciętną wiedzę na temat pierwszej pomocy - prawie tak samo dobrą, jak ratownicy medyczni w świecie mugoli. Chętnie się tego uczyły, ponieważ wiedziały, że to przydatna umiejętność dla każdego przyjaciela Harry'ego Pottera.

- Co powinnam zrobić z tym fanklubem? - spytała Ginny, przerywając przyjemną ciszę, w której uczyły się przez kilka ostatnich godzin.

Hermiona przestała na chwilę pisać i zamyśliła się.

- A co ci podpowiada intuicja? - spytała.

Ginny przygryzła pióro, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Część mnie chciałaby powiedzieć im, żeby się zamknęli i zostawili mojego Harry'ego w spokoju - powiedziała. - Jednak z drugiej strony nie chcę ich zniechęcać do dalszego działania. Nie dla Harry'ego czy jego sławy. Obie dobrze przecież wiemy, że on tego nie lubi. Daje to jednak ludziom pewien punkt odniesienia, cel. Powiedzmy sobie prosto w oczy - ktoś, kto jest w Fanklubie Harry'ego Pottera raczej nie zostanie śmierciożercą.

Hermiona kiwnęła głową, rozważając słowa przyjaciółki.

- Racja. Może dobrze by było stworzyć coś na kształt monet, które mieliśmy w zeszłym roku w Grupie Defensywy? Taką kartę członkowską. Jeśli sprytnie to zrobimy, to może udałoby się nam pilnować ich w razie potrzeby.

- Skoro proponujesz takie ekstremalne rozwiązania, to może powinnyśmy zamienić te monety w świstokliki. W ten sposób, gdyby coś się stało, mogliby zawsze bezpiecznie uciec.

- Dobry pomysł - pochwaliła Hermiona. - Popracuję nad tymi monetami, a potem namówię Harry'ego, żeby zamienił je w świstokliki. Zastanawiam się, dlaczego nikt wcześniej o tym nie pomyślał.

I obie Gryfonki zamilkły, w ciszy czuwając nad Harrym.

***************************************************************************
Harry poczuł, że wraca mu świadomość. Oddychał spokojnie i leżał z zamkniętymi oczami. Nie był pewien, gdzie się znajduje, więc nie chciał swoim zachowaniem zdradzić, że się obudził. Otworzył lewe oko, żeby zobaczyć, gdzie jest i się odprężył. Nie jęknął, choć bardzo miał na to ochotę. Nadal nie był pewien, jak czuje się z świadomością posiadania własnego pokoju w skrzydle szpitalnym. Wolałby nigdy nie bywać w tym cholernym miejscu.

Spokojny o swoje bezpieczeństwo rozejrzał się i dostrzegł na kanapie Ginny. Spała, skulona niczym kot, z głową na ramieniu. To właśnie ta pozycja sprawiła, że zwrócił na nią uwagę rok temu. Była w kuchni Syriusza, czekając na wiadomości o swoim ojcu, a on nagle zauważył, jak płomienie ognia z kominka odbijają się w jej oczach. Wtedy po raz pierwszy pomyślał o niej zdecydowanie jak nie o siostrze Rona.

Krótkie spojrzenie rzucone na resztę pokoju i wiedział, że są sami. A on nie miał swojej różdżki. Problem polegał na tym, że wydawało mu się, że Ginny byłoby o wiele wygodniej w jego łóżku.

Wyciągnął rękę i mocno się skoncentrował. Zazwyczaj, gdy używał magii bez różdżki, jego emocje były nie do opanowania. Używał gniewu, by zapanować nad tego typu magią. Nie czuł go w tym momencie, ale za to chciał być pewien, że Ginny będzie wygodnie. To wystarczyłoby mu do tego, żeby dobrze spać.

Zaczął więc myśleć o tym, jak wiele rudowłosa dziewczyna zrobiła dla niego w ostatnich dniach, jak wspaniale się przy niej czuł i jak mocno ją kochał. Miał wrażenie, że w końcu posiada coś, co jest tylko i wyłącznie jego. Rana w jego sercu, która powstała na skutek domniemanej śmierci Syriusza, prawie się zagoiła. A na dodatek pocałunki Ginny wcale nie były mokre. Były żywe. Miała zdolność do przyspieszania bicia jego serca, do robienia mu z rozumu bezkształtnej papki i wprawiania w słabość jego kolan.

Im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł się odprężony i pozwalał magii przejąć nad sobą kontrolę. Obserwował z uśmiechem na twarzy, jak Ginny leci ku niemu. Uwolniona od wąskiej kanapy, od razu się wyprostowała, co pozwoliło Harry'emu na przyciągnięcie jej do siebie. Ginny wtuliła się w jego ciepłe ciało, a on przytulił się do niej mocno.

Zasnął ponownie, wdychając zapach jej włosów i czując jej oddech na klatce piersiowej. Nie pamiętał, kiedy był tak zadowolony.

***************************************************************************
- Ginny Weasley! - prawie krzyknęła Hermiona następnego dnia, gdy weszła do pokoju.

- Co? - spytała Ginny, powoli budząc się z jednego z najbardziej relaksujących snów w swoim życiu.

- Co ty robisz w jego łóżku?

Świadomość Ginny wróciła od razu, kiedy próbowała wstać. Jednak ramię Harry'ego trzymało ją w mocnym uścisku, którego najwyraźniej nie zamierzało przerywać.

- Było jej niewygodnie na kanapie - powiedział Harry zaspanym głosem - więc ją tutaj przywołałem.

Ginny zaczęła się wiercić w jego żelaznym uścisku, zatem ją puścił. Po chwili był zadowolony, że to zrobił, ponieważ pocałowała go mocno w usta.

Hermionę bardzo to rozbawiło i usiadła na jednej z kanap, czekając aż dwójka jej przyjaciół przestanie się całować.

- Jak długo nie było mnie wśród żywych tym razem?

- Tylko dwa i pół dnia - odpowiedziała Hermiona. - Moglibyście rozstać się na chwilę? Obiecałam Poppy, że powiem jej, kiedy się obudzisz.

Ginny uśmiechnęła się i z niechęcią wstała z łóżka. Przeniosła się na najbliższy fotel i usiadła tam, podczas gdy Hermiona poszła po pielęgniarkę.

Harry popatrzył na nią nieśmiało.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzała ci moja inwencja?

Pokręciła gwałtownie głową i uśmiechnęła się.

- Chciałam się z tobą przespać od lat - powiedziała, podziwiając uroczy rumieniec na twarzy Harry'ego. - Jak się czujesz?

- Jakbym się wyspał - odpowiedział lakonicznie. - Co jest zdecydowaną poprawą.

- No cóż, Hermiona ma twoje prace domowe i zaplanowała kilka godzin, w czasie których pomoże ci nadrobić braki. Byli tu też Syriusz, Remus i Juanita, wpadł także minister magii.

- Knot?

- No - potwierdziła Ginny. - Okazuje się, że za złapanie Pettigrew zostałeś nagrodzony nagrodą w postaci 1000 galeonów.

- Żartujesz, prawda? - spytał z jękiem Harry.

- Nie.

Harry pomyślał, że Ginny zbyt dobrze się bawi jego kosztem.

- Wszyscy myślą, że jesteś w skrzydle szpitalnym, ponieważ odniosłeś poważne obrażenia w walce z Voldemortem.

- Jakie obrażenia?

Ginny roześmiała się.

- Gazety piszą, że zostałeś ciężko ranny w walce z Voldemortem i jego śmierciożercami - uśmiechnęła się Gryfonka. - Stwierdziliśmy, że byłoby lepiej, gdyby nikt nie wiedział o twoich świstoklikach czy umiejętności teleportacji, więc nie sprostowaliśmy tej informacji. Widziałeś swój pokój?

Harry rozejrzał się gwałtownie i ponownie jęknął, gdy zobaczył dekoracje.

- Cieszę się, że jest pan przytomny, panie Potter- powiedziała madame Pomfrey, wchodząc do pokoju.

Harry wyszczerzył do niej zęby.

- No cóż, to już parę tygodni, odkąd ostatnio panią widziałem.

- Następnym razem niech pan po prostu wpadnie na drinka - uśmiechnęła się surowa matrona.

- Tak jest, proszę pani!

Pielęgniarka zaśmiała się i skontrolowała go.

- Co ja z panem zrobię, panie Potter?

- Wypuści mnie pani, żebym mógł zjeść śniadanie? - wypalił Harry.

- Jest pan raczej w dobrym stanie. Jednak przez parę najbliższych dni, niech pan się wystrzega długodystansowej teleportacji. Wycieńczył pan swój magiczny rdzeń i potrzeba czasu, żeby na nowo się zregenerował.

Harry pokiwał głową, stwierdzając, że nie ma potrzeby, aby wspominać jej o swoich eksperymentach z magią bez różdżki tej nocy.

***************************************************************************

Od: Dracona Malfoya
Do: Taty
Temat: Snape
Załącznik: Dowody w sprawie Snape'a.pmt

Tato, być może słyszałeś pewne nieprawdziwe plotki na mój temat. Zostały one stworzone, żeby mnie zdyskredytować! NIE JESTEM GEJEM!!!

W celu zachowania dobrej opinii u Czarnego Pana przesyłam dowody potwierdzające, że Snape jest zdrajcą i szpiegiem Dumbledore'a.

Draco

***************************************************************************
Od: Taty
Do: Syna
Temat: Re: Snape

Draconie,

Synu, nie musisz przede mną udawać. Choć sprawia mi ból przyznawanie się do takich myśli, często twoje zachowania wzbudzały moje wątpliwości co do twojej tożsamości seksualnej i gdy usłyszałem, że jesteś gejem, tylko utwierdziłem się w swoich podejrzeniach. Jesteśmy starym rodem, a ty nie będziesz pierwszym zboczeńcem w naszej rodzinie. Jako pierwszy tylko przyznałeś się do tego publicznie.

Dowody w sprawie Snape'a są niezwykle przekonujące i przekażę je Czarnemu Panu. To może uratować ci życie.

Lucjusz

***************************************************************************
Od: Lucjusza
Do: Voldemorta
Temat: Severus Snape
Załącznik: Dowody w sprawie Snape'a.pmt

Mój Panie!

Draco chciał udowodnić, że nadal jest użytecznym szpiegiem w Hogwarcie. Załącznik potwierdza, że Snape jest zdrajcą i szpiegiem, którego szukaliśmy od tylu lat.

L.M.

***************************************************************************
Od: Lorda Voldemorta
Do: Lucjusza Malfoya
Temat: Re: Severus Snape

Zamierzam zwołać dzisiaj spotkanie, na którym zasięgniemy opinii Severusa.

Będzie to dla innych przykład, w jaki sposób Lord Voldemort karze zdrajców w swych szeregach.

Miło mi, że twój syn jest nadal lojalny wobec mnie. Powstrzymam się od jego oceny, dopóki nasze plany wobec Hogwartu nie nabiorą kształtu.

L.V.
_______
Zwycięstwo albo Śmierć

***************************************************************************
- Dziękuję wszystkim za przybycie - powiedział z uśmiechem Dumbledore. - Minęło stanowczo zbyt dużo czasu od naszej ostatniej rady pedagogicznej. Myślę, że byłoby z pożytkiem dla każdego, gdybyście byli na bieżąco z wszystkimi wydarzeniami.

Pomruk zgody rozszedł się po sali. Dzisiejszego wieczoru korytarze patrolowali tylko prefekci, którym zakazano zakłócać spokój spotkania nauczycieli.

Snape podniósł się i popatrzył na Dumbledore'a, łapiąc się za ramię. Dumbledore kiwnął głową, Snape wyjął świstoklika i zniknął.

- Pierwszą rzeczą, którą musimy dzisiaj omówić, jest propozycja skrzatów domowych, aby zmienić dekorację Wielkiej Sali na bal w Noc Duchów...

***************************************************************************
Harry siedział przed kominkiem w pokoju wspólnym zupełnie sam. Nie dlatego, żeby był stworzeniem nietowarzyskim. Po prostu roztoczył wokół siebie aurę nieprzystępności w tym momencie. Naprawdę chciał się odprężyć, a Ginny, mocno niewyspana po całonocnym czuwaniu przy nim, poszła spać. Zresztą, był więcej niż szczęśliwy, mogąc spędzić popołudnie w samotności. Hermiona była na zewnątrz, pełniąc obowiązki prefekta i Harry'emu, szczerze mówiąc, nie chciało się z nikim innym gadać.

Młody Gryfon zmarszczył nagle brwi, gdy poczuł, że Voldemort stara się złamać jego bariery oklumencji. Praktykował ją od zeszłego roku i nie miał już żadnych problemów z powstrzymaniem wroga od wtargnięcia do jego umysłu. Błędy, których wynikiem była domniemana śmierć Syriusza, stały się największą zachętą do poprawienia tych akurat zdolności.

Ten atak był inny. Tak, jakby Voldemort chciał mu naprawdę coś powiedzieć. Harry podjął decyzję i wstał. Wcześniej nie zauważył, że pokój wspólny Gryffindoru opustoszał. Podszedł do schodów prowadzących do dormitorium Ginny i z różdżką w ręku, skoncentrował się mocno. Powoli popłynął wzdłuż schodów, unikając pułapki zastawionej na chłopców. Zapukał mocno do drzwi.

Drzwi otworzyły się powoli i jedna z współlokatorek Ginny popatrzyła na niego z zaskoczeniem, widząc, że unosi się w powietrzu.

- Ginny? - zapytała po prostu.

- Tak. Proszę, to bardzo ważne.

Dziewczyna pokiwała głową i rzuciła się, żeby obudzić Ginny. Unoszący się w powietrzu Harry Potter z czerwieniejącą blizną na czole zaniepokoił ją. Wręcz przeraził. I to bardzo.

- Ginny, obudź się! - przenikliwie wyszeptała Gryfonka, potrząsając ramieniem koleżanki.

- Co się dzieje? - zapytała sennie Ginny.

- Harry cię potrzebuje, to ważne.

Ginny wyskoczyła z łóżka, budząc się natychmiast. Narzuciła szatę na piżamę i pobiegła do drzwi.

- Co się stało?

- Voldemort chce ze mną porozmawiać - wyjaśnił Harry. - Potrzebuję twojej pomocy.

- Gabinet Dumbledore'a? - zapytała Ginny.

- Zgadza się. Chodź, nie mamy czasu do stracenia.

Ginny zbiegła po schodach, podczas gdy Harry unosił się za nią. Razem wybiegli z wieży Gryffindoru, nie mając pojęcia, że legenda o Harrym Potterze właśnie wzbogaciła się o nowy rozdział.

Przybyli do gabinetu Dumbledore'a, ale nikogo nie zastali oprócz Fawkesa. Feniks przywitał ich, ale nie powiedział, gdzie podziewa się dyrektor.

Harry zmarszczył brwi i zaczął wyjaśniać sytuację swojej dziewczynie.

- Voldemort stara się przesłać mi wiadomość - powiedział jej. - Myślę, że powinienem poluzować nieco moją oklumencję i pozwolić mu na to.

- Jesteś pewien? - spytała Ginny, blednąc z przerażenia.

- Nie - przyznał Harry. - Ale to może być ważne.

Popatrzył na nią proszącym wzrokiem.

- Zostaniesz ze mną i potrzymasz mnie, jak będę to robił?

- Oczywiście - uśmiechnęła się do niego Ginny, po czym usiadła na kanapie naprzeciwko biurka Dumbledore'a i pociągnęła Harry'ego za rękaw, żeby również to zrobił.

Nie mogła wyrazić tego, jak bardzo czuła się zaszczycona prośbą Harry'ego. I jak dumna była z Harry'ego. Wcześniej zrobiłby to bez niej, wybierając samotną walkę. Tym razem poprosił o pomoc, i to, na dodatek, o jej pomoc. Ginny zdała sobie sprawę z tego, że Harry ani nie kłamał, ani nie przesadzał, gdy powiedział, że ją kocha.

Harry przesunął się i wyciągnął na kanapie, z głową na jej kolanach. Uśmiechnął się do niej, wierząc, że mu pomoże i zamknął oczy.

Z głębokim oddechem obniżył swoje bariery oklumencji.

***************************************************************************
Właśnie odbywało się spotkanie śmierciożerców. Dwudziestu zamaskowanych ludzi stało w półokręgu, z Voldmortem w środku.

- Obawiam się, że mamy zdrajcę w naszych szeregach - wysyczał Voldemort, a potem popatrzył dokładnie na Harry'ego. - I przybył nasz gość specjalny. Pan Potter pojawił się, aby zobaczyć, co robię z tymi, którzy mnie zdradzili. Nieprawdaż, Severusie?

Voldemort wycelował różdżkę w twarz Snape'a i usunął maskę.

- Dotarły do mnie wiadomości, że nasz znakomity mistrz eliksirów przekazuje informacje Dumbledore'owi - oznajmił grupie swoich zwolenników.

Snape prychnął, gdy to usłyszał.

- Mógłbym się dowiedzieć, skąd mój Pan otrzymał takie informacje? - zapytał. - Zapewniam, że zawsze byłem lojalnym sługą.

Voldemort, gdyby jego twarz na to pozwalała, wyglądałby pewnie na rozbawionego stwierdzeniem Snape'a.

- Młody Draco Malfoy przysłał mi bardzo przekonujące sprawozdanie.

- Ta mała fretka? - powiedział z rozbawieniem Snape. - Mój Pan wierzy słowom kogoś, kto próbuje umawiać się na randki z Puchonami?

- Fretką to on może jest - zastanowił się przez chwilę Voldemort - ale przekonującą. Stworzyłeś czy też nie stworzyłeś eliksir, który umożliwił poprawę wzroku Pottera i, co gorsze, czy się z nim zaprzyjaźniłeś?

Snape mrugnął, zaskoczony wiedzą Voldemorta na ten temat i to wystarczyło Sami-Wiecie-Komu.

- Crucio - syknął, a Snape zaczął zwijać się z bólu na podłodze.

***************************************************************************
Harry otworzył oczy, a jego twarz była bardzo blada.

- Voldemort dopadł Snape'a. Musimy go uratować!

- Jak? - zapytała Ginny. Przejechała dłonią przez jego włosy i dotknęła jego blizny na czole, nadal mocno czerwonej.

Harry zastanawiał się przez chwilę.

- Wyślę Snape'owi Mmaila i mam nadzieję, że Voldemort okaże się na tyle arogancki, że pozwoli mu go przeczytać. Będziemy potrzebowali pomocy - zadecydował Harry. - Mogłabyś znaleźć Hermionę? Ja wyślę Mmaila do Snape'a.

Ginny pokiwała głową i wstała razem z Harrym. Miała już wyjść, gdy Harry przyciągnął ją do siebie i przytulił.

- Dziękuję - wyszeptał jej do ucha.

- Kocham cię - odpowiedziała mu miękko i pocałowała go, po czym wybiegła z gabinetu dyrektora i zaczęła szukać Hermiony.

- Gdzie pan jest, panie profesorze Dumbledore? - zapytał pustego pokoju Harry.

Fawkes odezwał się ponownie, tym razem jego śpiew zabrzmiał jak zduszony chichot.

Harry usiadł za biurkiem dyrektora i podniósł pióro. Po kilku minutach, miał już gotową treść Mmaila i wysłał go.

***************************************************************************
Snape był w opałach: wiedział, że niedługo umrze i w pewnym sensie cieszyło go to. Ból zadany mu przez zaklęcie Cruciatusa trwał już zbyt długo, by pozostawić mu jakąś ochotę do życia. Cierpienie zdawało się nie mieć końca. Z trudem łapał powietrze, gdy Voldemort cofnął klątwę.

- Jak się czuje mój lojalny sługa? Nie możesz się doczekać śmierci?

Snape rozejrzał się, czując potępienie innych śmierciożerców. Naprawdę go to mało obchodziło. Popatrzył w dół w tym samym momencie, gdy pojawiła się ikonka o nowym Mmailu. Nagle dzika nadzieja wypełniła mu serce.

Voldemort powiedział, że Harry widział wszystko. Wcześniej myślał, że ten Gryfon miał za słabe bariery oklumencyjne, ale teraz miał nadzieję, że Harry wiedział, co robi.

- Czy mogę przeczytać? - zapytał Snape słabym głosem.

- Oczywiście, że możesz - napawał się Voldemort. - Jednak pamiętaj, że to ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobisz.

Snape przeczytał Mmaila i zaczął się śmiać - ochrypłym, duszącym śmiechem.

- Co cię tak śmieszy? - zapytał Lord Voldemort, zaskoczony tą nieoczekiwaną reakcją na Mmaila.

Snape wziął głęboki oddech i zaczął czytać na głos.

„Od: Harry'ego Pottera
Do: Ciemniaka
Temat: Mój mistrz eliksirów

Kochany Tomie!

Doszły do mnie wieści, że zamierzasz zabić mojego profesora eliksirów. Chociaż jego charakter jest czasem ciężki do zniesienia, jednakowoż nie mogę ci na to pozwolić.

W tym momencie nie mam czasu na zajmowanie się takim czarodziejem półkrwi jak ty.

Wyeliminowałem Pettigrew i uwolniłem mojego ojca chrzestnego kilka dni temu. Jutro będę zajmował się sprawami osobistymi. Jak widzisz, jestem bardzo zajęty i obawiam się, że nie mam dla ciebie miejsca w moim terminarzu. Może gdybyś był profesjonalistą, miałbym więcej ochoty na zajęcie się twoim upierdliwym zachowaniem natychmiast, ale nie oszukujmy się - ktoś, kto nie jest w stanie zabić bezbronnego dziecka, to profesjonalista do kitu.

Sugeruję, żebyś spędził więcej czasu ze swoimi chłopaczkami - Luckiem i Drakiem (najwyraźniej u nich to rodzinne) - a kiedy wreszcie będę miał odrobinkę czasu, wypełnimy przepowiednię i będziemy żyć długo i szczęśliwie.

Cóż, ja będę żył długo i szczęśliwie.

Wracając do profesora Snape'a, jak już stwierdziłem, nie pozwalam ci go zabić, więc powziąłem pewne kroki w celu zapewnienia mu bezpieczeństwa. W rzeczy samej, jak tylko skończy czytać tego Mmaila...”

Snape popatrzył w rozwścieczone szparki Voldemorta i powiedział:

- Harry kończy Mmaila tymi słowami.

Słowa, których użył Snape w imieniu Harry'ego, były bardzo mocne i dokładnie wyjaśniały jego uczucia w stosunku do śmierciożerców i samego Toma.

Jak tylko Snape skończył mówić, świstoklik się aktywował i Severus zniknął. Był jednak tak obolały, że zemdlał.

- ZNAJDŹCIE GO!!! - wrzasnął Voldemort. - Dowiedzcie się, jak uciekł, co się stało i przynieście go tutaj z powrotem, abym mógł go zabić.

Czarny Pan skakał dokoła własnej osi, niczym brzdąc strojący fochy. Wzniósł ręce do góry i zaczął kląć w paru różnych językach.

- Przynieście mi go! - ryknął jeszcze, a potem zaczął atakować własnych śmierciożerców różnym klątwami. - Zabić go, zabić ich obu, zabić ich wszystkich! - zaprzeczał sam sobie.

Śmierciożercy zdeportowali się, zadając sobie to samo pytanie: „Voldemort jest półkrwi?”.

***************************************************************************
Spotkanie grona pedagogicznego skończyło się i Dumbledore cofnął zaklęcia, uniemożliwiające otrzymywanie Mmaili. Jak zawsze otrzymał tyle listów, że nie byłby sobie w stanie z tym poradzić, gdyby nie to, że wszystkie wiadomości zostały automatycznie przefiltrowane i te najważniejsze były pierwsze. Przeczytał Mmaila od Harry'ego i zatrzymał się.

- Czy moglibyście zostać tu jeszcze chwilę? - zapytał głośno i nauczyciele usiedli. - Wygląda na to, że doszło do interesującego wydarzenia dotyczącego Harry'ego, Snape'a i Voldemorta.

Następnie Dumbledore zaczarował ścianę przed nimi tak, że pokazywała to, co działo się w jego gabinecie.

***************************************************************************
Snape pojawił się w gabinecie dyrektora na kanapie.

Harry obserwował to zdarzenie z krzesła Dumbledore'a, podczas gdy Hermiona starała się zdiagnozować stan zdrowia mistrza eliksirów.

- Potrzebuję eliksiru łagodzącego efekty Cruciatusa i kilku innych również - oznajmiła po krótkich oględzinach.

- Czy możesz to wszystko przynieść ze skrzydła szpitalnego?

Hermiona skinęła głową, lecz po chwili dodała:

- Nie ma tam jednak eliksiru łagodzącego efekty Cruciatusa.

Harry pokiwał głową, podążając za myślami swojej przyjaciółki.

- I nie mamy hasła do prywatnego laboratorium Snape'a. A profesor Dumbledore nie odpisał na mojego Mmaila - dodał.

- Mają spotkanie grona pedagogicznego w skrzydle nauczycielskim. Z grzeczności wszyscy wyłączają zawiadomienia o nowych Mmailach na czas spotkania - wyjaśniła Hermiona.

- Czy znacie kogoś, kto jest dobry w eliksirach i potrafiłby uwarzyć ten eliksir?

Ginny i Hermiona wymieniły długie spojrzenie.

- Prawdopodobnie Blaise - przyznała niechętnie Hermiona, jakby nie chcąc przyznać się, że nie jest w czymś najlepsza.

- Czy mamy wszystkie potrzebne składniki?

- Wszystko, oprócz mandragory.

Harry myślał przez chwilę.

- No dobra, to zrobimy tak. Ginny, pójdź i obudź Neville'a, wytłumacz mu to, co się stało i poproś go o zebranie potrzebnych składników. Jeśli zapyta o pozwolenie, powiedz mu, że biorę wszystko na siebie. Hermiono, ty poszukaj Susan Bones - ona jest na pewno godna zaufania - i przyślij ją tutaj. Potem idź do skrzydła szpitalnego, weź to, czego potrzebujesz i wróć do gabinetu. Ja pójdę po Blaise. To teren neutralny, więc powinna się czuć w miarę spokojna. Jeśli po drodze spotkacie jakiegoś prefekta, to przyprowadźcie go tutaj. Im więcej osób do pomocy, tym lepiej. Zostanę tutaj kilka minut, bo zostawienie nieprzytomnego Snape'a samego nie wydaje mi się dobrym pomysłem.

Obie dziewczyny pokiwały głowami i wybiegły, Ginny nadal w swej kusej koszuli nocnej.

- Zauważyłaś, jak Harry wyglądał, siedząc za biurkiem Dumbledore'a? - zagadnęła Hermiona.

Ginny pokiwała głową i uśmiechnęła się.

- Kiedyś będzie jego, jak tylko przywróci porządek w ministerstwie - orzekła pewnie Ginny.

***************************************************************************
- Wydaje się, że podwójna rola Severusa została odkryta - wyjaśnił ciału pedagogicznemu Dumbledore. - Był prawdopodobnie torturowany. Poppy, czy zrobiłabyś coś jeszcze, czego nie zrobiły Ginny i Hermiona?

Szkolna pielęgniarka pokręciła głową, a na twarzy miała wyraz dumy ze swoich pomocnic.

- Nie, nauczyłam dziewczęta, co robić w takich sytuacjach jak ta.

Dumbledore kiwnął głową.

- Myślę, że byłoby lepiej gdybyśmy na razie nie zmieniali biegu spraw i obserwowali, co stanie się później. Chcę zobaczyć, jak Harry radzi sobie na pozycji lidera, bez niczyjej pomocy. Będziemy interweniować wyłącznie w wypadku zagrożenia zdrowia Severusa. Filiusie, czy mógłbyś zaczarować ściany tak, że na jednej obserwowalibyśmy Hermionę, a na drugiej Ginny?

- Oczywiście, że tak - odparł wesoło niski profesor.

Dumbledore odwrócił się, żeby obserwować ścianę, gdzie było widać jego biuro. Jeśli ktokolwiek zastanawiał się, co myślał o Harrym, siedzącym na jego krześle, wystarczyłoby, żeby zobaczył błysk w jego oku, aby się tego dowiedzieć.

***************************************************************************
Hermiona roześmiała się cicho i szła do skrzydła szpitalnego, z podziwem kręcąc głową nad ambicjami Ginny. Oczywiście je popierała i w przyszłości na pewno da im swoje wsparcie. Zatrzymała się na chwilę, żeby wysłać Susan, szczęśliwie pierwszego prefekta, jakiego spotkała, do gabinetu Dumbledore'a.

***************************************************************************
Harry spojrzał na Susan, gdy ta weszła do gabinetu dyrektora i zapytał ją:

- Czy Hermiona lub Ginny wytłumaczyła ci sytuację?

- Nie, Hermiona tylko powiedziała, że pilnie trzeba komuś pomóc.

- Dobra - powiedział Harry, zastanawiając się jak wyjaśnić tę sytuację Susan. - Snape był naszym szpiegiem przez długi czas, Voldemort się o tym dowiedział dzisiejszego wieczoru i torturował go. Uratowałem go dziesięć minut temu, ale wszyscy nauczyciele są zamknięci na spotkaniu i nie możemy się z nimi skontaktować, a on potrzebuje eliksiru łagodzącego skutki Cruciatusa. Ginny i Hermionę wysłałem po składniki potrzebne do eliksiru. Teraz pójdę do pokoju wspólnego Ślizgonów, a ty musisz uważać na Snape'a. Jeśli coś miałoby się stać, to pisz na mojego Mmaila, natychmiast wrócę.

Susan pokiwała głową, ukrywając swoje niedowierzanie po usłyszeniu tych wszystkich detali i patrzyła, jak Harry wybiega z gabinetu. Potrząsnęła głową i zdecydowała, że pytania mogą zaczekać. Wyczarowała wilgotny okład na czoło i usunęła z twarzy profesora ślady łez i potu.

Nawet nie pomyślała, żeby zapytać, jak Harry zamierza wejść do pokoju wspólnego Ślizgonów.

***************************************************************************
Harry pobiegł na dół do lochów i skręcił w kierunku jeziora. Po chwili zatrzymał się przed posągiem Salazara Slytherina.

- Czy mógłbyś się otworzyć, to pilne? - wysyczał Harry w mowie wężów.

Statua zamrugała z zaskoczenia, a chwilę później posłusznie otworzyła wejście. Salazar był wężousty i każdy ze zdolnością do mówienia w tym języku, mógł wejść do pokoju wspólnego Ślizgonów.

Harry wszedł do pomieszczenia z niskim sufitem i nagle miał wrażenie deja vu z drugiego roku.

- Ty - wskazał na dziewczynę, której zupełnie nie kojarzył. - Potrzebna mi Blaise Zabini. Proszę idź i obudź ją.

Dziewczyna przełknęła ślinę i poszła natychmiast wypełnić ten rozkaz.

- Co do diabła tutaj robisz? - zapytała zirytowanym tonem Pansy Parkinson.

- A kim ty jesteś? - zapytał Harry.

- Ja...

Cokolwiek miała powiedzieć, nie zdążyła, ponieważ Harry użył swojego bezsensownego pytania, żeby wycelować w nią swoją różdżkę.

- Expelliarmus, Petrificus Totalus, Incarcerous, Silencio.

Nawet nie spojrzał na Pansy, gdy leciała w powietrzu do tyłu, a jej różdżka wylądowała w ręce Harry'ego. Dziewczyna upadła na krzesło, gdzie uderzyły w nią jeszcze dwa zaklęcia. Jedno ją zamroziło, a drugie oplotło ją sznurem, tak by nie mogła się ruszać. Ostatnie zaklęcie odebrało jej na szczęście zdolność do mówienia.

Crabbe i Goyle, którzy usłyszeli hałas, powoli zbliżali się ze swoimi pięściami do Harry'ego - chronili teraz Pansy, musieli coś zrobić.

- Nawet o tym nie myślcie - poradził im Harry. - Pomyślcie, co wasi rodzice będą się czuć, kiedy powiem im, że niechcący pomogliście mi w ujęciu Petera Pettigrew?

- Hę? - chrząknął Goyle.

Harry zdawał sobie sprawę, że większość Ślizgonów zgromadziła się w pokoju wspólnym, by go obserwować. Zdawał sobie sprawę, że znajdował się w dość niebezpiecznej sytuacji, zarówno dla jego własnego bezpieczeństwa, jak i dla przyszłej aktywności śmierciożerców w szkole.

- Pamiętacie tego Mmaila, którego wysłaliście Knotowi ostatnio? Musiałem go czymś zająć, żeby Pettigrew mógł być postawiony przed Wizengamotem bez niepotrzebnych interwencji Knota. Naprawdę myślicie, że wasi ojcowie byliby zadowoleni z tego, że mi pomogliście?

Crabbe i Goyle popatrzyli na siebie, a ich proces myślowy najwidoczniej przebiegał z trudnościami, bo ich twarze wyrażały delikatne niezrozumienie całej sytuacji.

Harry wziął głęboki oddech zanim ponownie przemówił. Wiedział, że to co powie, może mieć daleko idące konsekwencje dla zachowania studentów i dla przyszłości Hogwartu.

- Wy dwaj przez ostatnie sześć lat robiliście najpierw to, co wam kazał Malfoy, a teraz Parkinson. Co wam to dało? Jesteście powszechnie znienawidzeni, wszyscy traktują was z pogardą, a osoby, które mieliście chronić też o was zbytnio nie dbają. Po co to wam?

- Nie wiem - przyznał Goyle z niechęcią. - Nie wiem, co innego mam robić.

- To przestań. Draco zdążył już udowodnić, że można sprzeciwić się woli rodziny, przyznając się do tego, że jest gejem, wy też możecie tak postąpić. Walczcie dla mnie, przeciw śmierciożercom i mogę obiecać wam szacunek oraz inne od dotychczasowego traktowanie. Może nawet znajdziecie prawdziwych przyjaciół. Albo możecie walczyć przeciwko mnie. I skończycie jak Pettigrew - jak rośliny, z duszą wyssaną przez dementorów. Wybór należy do was.

Crabbe i Goyle popatrzyli na siebie.

- Na razie usiądźcie - powiedział uprzejmie Harry. - Dajcie znać, co wybraliście.

Harry przesunął się szybko, w porę unikając zaklęcia, które ktoś na niego rzucił. Gdy się obrócił, okazało się, że był to Draco Malfoy. Tym razem nie odpowiedział subtelnie - wysunął obie ręce do przodu i rzucił zaklęcie znikające na skrytobójczego imitatora śmierciożerców. Jego irytacja z powodu atakowania go od tyłu spowodowała nieco większy niż zazwyczaj entuzjazm w użyciu magii, w wyniku czego Draco pofrunął trzydzieści stóp dalej w powietrzu i rąbnął plecami w ścianę...

- Co się dzieje, Harry? - spytała w tym momencie Blaise, próbując uniknąć bijatyki w pokoju wspólnym Ślizgonów.

Nie martwił jej zbytnio Harry, który potrafił o siebie zadbać, a jej grupa na pewno by walczyła z nim ramię w ramię, natomiast nie chciała, żeby reszta studentów dowiedziała się o tym w taki sposób.

Harry odwrócił się do niej i uśmiechnął.

- Blaise - powitał ją. - Snape został zdradzony przez tego głupka tam i złapany przez Voldemorta.

Zatrzymał się na chwilę, żeby wszyscy mogli gwałtownie wciągnąć powietrze na wspomnienie Voldemorta.

- Uratowałem Snape'a kilka minut temu, ale potrzebujemy eliksiru łagodzącego skutki Cruciatusa. Nikt inny nie jest dla nas dostępny w tym momencie, a Hermiona twierdzi, że jesteś najlepsza w eliksirach. Ona gromadzi składniki, a Ginny poszła po Neville'a, żeby ten zebrał mandragorę.

Blaise kiwnęła głową.

- Tylko wezmę swoje rzeczy - powiedziała i pobiegła do swojego dormitorium.

Harry skierował się w stronę reszty Ślizgonów.

- W ciągu ostatnich pięciu dni złapałem jednego śmierciożercę i uratowałem waszego opiekuna domu przed Voldemortem. Macie wybór i chcę, żebyście dobrze się nad nim zastanowili. Możecie nadal być jajcożercami i wystąpić przeciwko mnie - wtedy przegracie. Możecie też opuścić szeregi Ciemniaka i dołączyć do mnie w walce przeciwko temu pretensjonalnemu i niekompetentnemu padalcowi. Obiecuję wam możliwość udziału w zajęciach Grupy Defensywy, gdzie nauczycie się walczyć i dowiecie się, że służenie szalonemu idiocie półkrwi jest naprawdę głupim pomysłem.

Nie starał się ich przestraszyć i kontrolował swoją magię, gdy starał się ich przekonać do przyłączenia się do niego Był tylko Harrym, uczniem, który przywoływał niezbite fakty. I chociażby dlatego inni mieszkańcy Slytherinu nabrali do niego szacunku, ponieważ nie próbował ich przekonywać argumentami siłowymi.

- Popatrzcie tylko na dwójkę śmieciojajcarzy w waszym domu. Na Pansy Parkinson i Dracona Malfoya. Zobaczcie, do czego ich to doprowadziło.

Draco wstał na chwiejnych nogach.

- Snape był śmierciożercą. Zasłużył sobie na to - powiedział.

Harry pokręcił głową i popatrzył na niego z litością.

- Snape nie jest i nigdy nie był poplecznikiem Voldemorta, idioto! - odpowiedział. - Byłem tam, Draco! Widziałem, jak był torturowany prawie na śmierć, ponieważ go zdradziłeś. Snape uratował życie tysiącom ludzi w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Jest jeszcze inny dowód na to, że nie był sługą Voldemorta. Nie ma Mrocznego Znaku na jego lewym przedramieniu.

- Ale... - zaczął mówić Draco.

- Drętwota! - powiedział Harry i westchnął. - Nie mam czasu użerać się z tobą. Wracaj do uganiania się za Terrym.

Ponownie zwrócił się do milczących teraz Ślizgonów.

- Tiara Przydziału chciała mnie umieścić w Slytherinie. Błagałem ją, żeby tego nie robiła ze względu na to, jakie wrażenie wywarł na mnie Draco. Musicie zastanowić się, czy tego właśnie chcecie. Czy bycie znienawidzonymi przez pozostałe trzy domy jest wizerunkiem, który chcecie pielęgnować?

Harry i Blaise wyszli razem, pozostawiając Ślizgonów rozprawiających na temat tego, co powiedział im Gryfon.

***************************************************************************
- Wygląda na to, że Harry wziął sobie do serca słowa Tiary Przydziału - powiedziała McGonagall z uśmiechem na twarzy. - Zjednoczy wszystkie domy w ten sposób albo inny.

Inni nauczyciele pokiwali głowami, rozkoszując się widowiskiem.

***************************************************************************
Wszyscy spotkali się ponownie w gabinecie Dumbledore'a. Blaise i Neville byli tam po raz pierwszy.

Blaise i Hermiona wzięły się do roboty, a Harry, Ginny, Neville i Susan ich obserwowali.

- Przed nami nowe wyzwanie - powiedział Harry.

- Jakie? - zapytała Ginny. Była jeszcze nieco zaspana, ale tak dobrze się bawiła, że nawet nie myślała o tym, żeby wracać do łóżka.

- Trzeba usunąć Mroczny Znak Snape'a. Powiedziałem Ślizgonom, że on zniknął na dowód tego, że nie popiera już Czarnego Pana.

- To musimy przeprowadzić jakieś badania?

Harry pokiwał głową.

- Skoro nasza najlepsza koleżanka od warzenia eliksirów jest zajęta, to będzie nam potrzebna pomoc jakichś Krukonów.

***************************************************************************
Dumbledore obserwował całe zajście, po chwili zamknął oczy i wysłał wiadomość do swojego feniksa.

***************************************************************************
Fawkes zaskrzeczał i pofrunął na regał pełen książek, lądując na jednej z nich.

- Co to? - zapytał Harry feniksa i podszedł bliżej, żeby się przyjrzeć. Otworzył jedną z książek i uśmiechnął się szeroko. Hermiona dałaby się zabić za taką książkę, która wyglądała jak jeden wielki indeks. Patrzyło się na tytuł książki, która następnie sama się pojawiała w tym samym miejscu.

- Ginny, Neville, Sue, zajmijcie się wyszukaniem potrzebnych informacji. Ja tymczasem pójdę i pożyczę kilku Krukonów. Jakieś preferencje? To muszą być osoby godne zaufania.

Neville Longbottom popatrzył na Susan Bones, wymieniając z nią nieśmiały uśmiech. Nagle zdali sobie sprawę z tego, że ich także potraktowano jak osoby godne zaufania i oboje w głębi duszy obiecali sobie, że nigdy go nie zawiodą.

W tym momencie nie miał dla Neville'a żadnego znaczenia fakt, że Snape przez tyle lat był wobec niego okrutny, nie robił tego dla mistrza eliksirów - robił to dla Harry'ego.

- Roger Davies i Morag MacDougal - odpowiedziała z kąta Hermiona.

Harry roześmiał się cicho, podał książki Ginny, Neville'owi i Susan, a następnie pobiegł do zachodniej części Hogwartu, do pokoju wspólnego Krukonów.

Popatrzył na zegarek i był zdziwiony, że nie było wcale tak późno - zdążył wiele rzeczy zrobić w ciągu dwudziestu minut. Różdżką zapukał do drzwi pokoju wspólnego Krukonów.

Drugoroczna Krukonka, która, jak się Harry'emu zdawało, miała na imię Orla, otworzyła mu drzwi.

- Cześć - uśmiechnął się do niej Harry. - Czy mogłabyś poprosić Rogera Daviesa i Morag MacDougal?

Dziewczyna gapiła się na niego przez chwilę, robiąc się coraz bardziej czerwona, po czym zatrzasnęła przed nim drzwi. Kilka minut potem, drzwi otworzyły się ponownie i dwójka studentów wyszła z pokoju wspólnego.

- W czym możemy ci pomóc, Harry?

- Potrzebna mi pomoc w wyszukaniu pewnych superważnych informacji. Potrzebujemy danych na temat usuwania Mrocznego Znaku i to na już.

- Cóż, nigdy nie robisz niczego połowicznie Harry, prawda? - stwierdził Roger. - Dlaczego my?

Harry wzruszył ramionami i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Hermiona jest zajęta przygotowywaniem eliksiru łagodzącego efekty Cruciatusa i powiedziała, że wy najlepiej nadajecie się do tego zadania.

Morag uśmiechnęła się.

- Może być fajnie - oświadczyła Krukonka swoim mocnym irlandzkim akcentem. - Biblioteka?

- Eeee, nie - poprawił ją Harry. - Swoją bazę mamy w gabinecie Dumbledore'a. Pracujemy tam, bo jest to neutralne terytorium.

Dwójka Krukonów popatrzyła na siebie i podążyła za Harrym do gabinetu dyrektora.

- To dla Snape'a? - zapytał zszokowany Roger.

Harry westchnął i powtórzył - jak miał nadzieję - po raz ostatni wyjaśnienie całej sytuacji.

- Snape był naszym szpiegiem w szeregach Voldemorta. Draco Malfoy go zdradził. Zdołałem jednak uratować Snape'a. Hermiona go zdiagnozowała i dopóki nie będzie gotowy eliksir nie wybudzamy go. By udowodnić Ślizgonom, że Snape nie jest śmierciożercą, powiedziałem im, że nie ma Mrocznego Znaku. Te książki, które tutaj leżą, są jak indeksy. Jak znajdziecie księgę, do której chcecie zajrzeć, dotknijcie jej tytułu różdżką i zamknijcie to tomiszcze. Gdy otworzycie ją ponownie, będzie to książka, której potrzebowaliście.

***************************************************************************
- A więc mamy dwóch Krukonów, jednego Puchona, jednego Ślizgona i czterech Gryfonów pracujących razem - powiedziała profesor Sprout z dumą.

Flitwick kiwnął głową.

- Miło to widzieć - powiedział. - Myślę, że najbardziej zaimponowała mi zdolność Harry'ego do podejmowania decyzji po wysłuchaniu rad innych.

- Sądzę, że teraz co innego jest ważne - powiedziała Rolanda Hooch ze zmarszczonymi brwiami. - Myślicie, że Snape pozwoli zmienić mój zakład na Harry'ego?

***************************************************************************
- Mam! - krzyknęła Morag z uśmiechem. - Tak mi się przynajmniej wydaje.

Harry zamknął swoją książkę i odprężył w fotelu. Nie zdawał sobie uprzednio sprawy z tego, jak wygodne jest krzesło Dumbledore'a. Popatrzył na notatki leżące na biurku. Było to podsumowanie wszystkiego, co znalazła cała grupa w ciągu zeszłej godziny. Hermiona i Blaise dołączyły do nich po skończeniu eliksiru, który teraz warzył się w rogu.

- Dobra, podsumujmy to, co mamy. Zaklęcie „Morsmordre” pozwala na stworzenie Mrocznego Znaku i jest to sama formuła, której używa się do wyczarowania dużego Mrocznego Znaku, gdy śmierciożercy chcą pokazać, że coś zaatakowali. Duży ma zielone błyski, gdy tymczasem ten na lewym przedramieniu jest kompletnie czarny. Wiemy, że jest używany jako komunikator przez Ciemniaka, aby wezwać jajcożerców na spotkanie, a kiedy jest użyty robi się czerwony - widziałem to u Pettigrew. Znak sam się dołącza do głównej tętnicy w ramieniu, dzięki czemu łączy się z sercem, podstawą czaszki i tylną częścią mózgu. Może powodować ogromny ból, a jeśli to konieczne, także śmierć. Dostęp do niego Voldemorta na większe odległości jest formą legilimencji i może spowodować tylko ból i być zastosowany niczym światło nawigacyjne. Dla bardziej zaawansowanych potrzeb Voldemort musi dotknąć Znaku. Mroczny Znak jest mieszanką kilku zaklęć, które były używane w dawnych epokach do pokazania przynależności rodowej poszczególnych członków plemion i były formą tatuażu. Zapewniały noszącym je lojalność, ponieważ jeśli któryś z nich zdradził swoje plemię, umierał. Voldemort dodał do tego ból w przedramieniu i właściwości przywołujące - zakończył swój wykład Harry.

- Więc co masz, Morag?

Morag zmarszczyła brwi.

- Znalazłam oryginalne zaklęcie, którego używano do usunięcia tatuażu z kobiet, które poślubiały mężczyzn z innych plemion. Wygląda na to, że jest naprawdę skomplikowane.

- Niech no na to spojrzę - powiedziała natychmiast Hermiona, po czym wstała i podeszła do Morag. Następnie popatrzyła na Harry'ego. - Mogę zmodyfikować to zaklęcie, żebyś mógł usunąć Znak, ale pochłonie to masę twojej energii. Skocz może do kuchni po coś do jedzenia, a my popracujemy nad zaklęciem.

Harry pokiwał głową i wstał.

- Jak do tej pory świetnie nam wszystkim idzie - powiedział. - Jesteśmy już blisko. Nie wiem, jak wam dziękować za pomoc.

Reszta grupy milczała, gdy Harry wyszedł z gabinetu dyrektora.

- Hermiono, nie mamy czasu na zmodyfikowanie tego zaklęcia - powiedziała cicho Morag. - Zajęłoby to miesiące.

- Ginny? - zapytała Hermiona, zdając sobie sprawę, że w gruncie rzeczy wszystko zależy od jej decyzji.

Ginny powoli pokiwała głową.

- Dobra, powiem wam wszystko, ale musicie obiecać, że nic z tego nie wyjdzie poza ten pokój. Jesteście tutaj, bo wam ufamy. Gdyby dowiedział się o tym Voldemort, oznaczałoby to atak przeciw Harry'emu, a my nie jesteśmy na to przygotowani.

Wszyscy pokiwali z przejęciem głowami.

- Wszyscy widzieliście Harry'ego na spotkaniach Grupy Defensywy i sposób, w jaki kończył pojedynek, poruszając się szybciej od światła? - Ginny nie czekała na potwierdzenie i kontynuowała. - Cóż, zrozumiałyśmy z Hermioną, że Harry nie wie, czego nie może zrobić. Nie ma limitów ani granic. Ze względu na to, że został wychowany w świecie mugoli z ograniczonym dostępem do świata czarodziejów nie ma pojęcia, co jest, a co nie jest możliwe. Jeśli powiemy Harry'emu, że to zaklęcie działa, on je rzuci i rzeczywiście zadziała. Jeśli w to będzie wierzył.

- Wow - powiedział Roger. - Wystarczy zatem powiedzieć mu, że dokonaliśmy zmian, a on podświadomie wykona resztę.

- Tak jest.

Blaise otworzyła szeroko oczy, po czym podskoczyła na nogi, podniosła Ginny z jej krzesła i okręciła.

- Czy wiecie, co to znaczy?

- Że wygramy? - odpowiedziała za Ginny Hermiona.

- Dokładnie - odpowiedziała Ślizgonka, uśmiechając się szeroko i przytulając się do Ginny. - Nie strać go Ginny, bo wiele dziewczyn czeka, żeby zająć twoje miejsce. Włączając w to mnie.

- Nie stracę - powiedziała Ginny z pewnością siebie. - Uwierz, nie stracę go.

Entuzjazm Blaise przełamał lody między wszystkimi i pomógł im się odprężyć.

Gdy Harry wrócił, zatrzymał się na chwilę w drzwiach i obserwował, jak członkowie różnych domów wesoło rozmawiają i, czego nigdy wcześniej nie widział, czują się zrelaksowani w swoim towarzystwie. Nawet Neville jakoś się w to wszystko wpasował.

Harry wkroczył do gabinetu.

- Przyniosłem coś dla każdego - oznajmił, siadając na miejscu Dumbledore'a. - Kiedy skończymy warzyć eliksir?

- Za jakieś pięć minut - odpowiedziała wesoło Blaise.

- A zaklęcie?

- Gotowe. Profesor Snape musi być jednak przytomny, gdy będziesz je rzucał, musi ci pomóc z nim walczyć.

- Dobrze. A na razie myślę, że można coś przekąsić, prawda?

***************************************************************************
- Albusie, jestem lekko zaniepokojona ilością magii, którą stosuje Harry. Nadal powinien odpoczywać po magicznym wyczerpaniu.

Dumbledore powoli pokiwał głową.

- Rozumiem twój punkt widzenia, Poppy, ale sądzę, że musimy pozwolić panu Potterowi i jego przyjaciołom skończyć to, co zaczęli. Już teraz wiedzą o Mrocznym Znaku więcej niż większość czarodziejów. Poszukiwaliśmy sposobu na jego usunięcie już od dłuższego czasu i zaklęcie nie działało prawidłowo. Myślę, że najlepiej będzie, jak pozwolimy panu Potterowi kontynuować, a o jego zdrowie zatroszczymy się później.

***************************************************************************
- Dobra, Ginny, czy możesz go obudzić?

- Enervate - powiedziała Gryfonka, wskazując różdżką na Snape'a.

Nauczyciel wziął jeden bolesny oddech i usiadł.

- Proszę wypić to - rzekł Harry, dając mu czarkę wypełnioną eliksirem łagodzącym efekty Cruciatusa.

Snape wypił wszystko jednym haustem i jęknął z ulgi.

- Dzięki - powiedział, czując, jak eliksir zaczyna działać.

- Cała przyjemność po naszej stronie - uśmiechnął się Harry.

Snape rozejrzał się dookoła i był zdumiony ilością studentów w pomieszczeniu oraz uśmiechającym się do niego Nevillem.

- Zamierzamy usunąć twój Mroczny Znak. Nie możemy pozwolić Voldemortowi na kontrolowanie ciebie - kontynuował Harry. - Wszyscy pomogli w poszukiwaniu informacji, ale potrzebna jest też twoja współpraca.

- Nie można usunąć Mrocznego Znaku! - powiedział Snape wciąż lekko zamroczony - nie chciało mu się zastanawiać nad tym, co właśnie usłyszał.

- Możemy to zrobić - zapewnił go Harry. - Ale musisz mi zaufać.

Snape pokiwał powoli głową i skupił się na Gryfonie przed nim.

- Zrób to - powiedział, wyciągając lewe ramię.

Harry wziął głęboki oddech i zaczął powoli wymawiać zaklęcie. Czuł, jak jego świadomość wciąga zło pulsujące w Mrocznym Znaku. Wiedział też, że Snape pomaga mu w poszukiwaniu źródła tego zła.

Ginny podeszła do Harry'ego i objęła go, wycierając mu przy okazji pot z czoła.

Znak wydawał się pulsować coraz intensywniej, jak gdyby chciał walczyć z intruzem. Snape i Harry poczuli, że Voldemort atakuje ich umysły, gdy zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje i próbował zainterweniować.

- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknął Harry, gdy jego umysł połączył się ze Snapem w ciągu jednej nanosekundy. Następnie obaj ostatkiem sił i woli odepchnęli atak.

Połączenie z Voldemortem zniknęło chwilę później, podobnie jak Mroczny Znak.

Po raz pierwszy od otrzymania Mrocznego Znaku, Snape uśmiechnął się. Prawdziwie, szeroko uśmiechnął się.

- Dziękuję wam wszystkim - powiedział po prostu.

Harry odwzajemnił uśmiech i padł bezwładnie w ramiona Ginny, bez przytomności.

Ginny położyła go na dywanie i szybko wymamrotała parę zaklęć diagnozujących. Chwilę później dołączyła do niej Hermiona.

- Na szczęście jest tylko wykończony - powiedziała z ulgą Ginny.

- Muszę pogratulować wam wszystkim - powiedział profesor Dumbledore, stojąc w drzwiach do swojego gabinetu razem z pozostałymi opiekunami domów. - Wasza dzisiejsza współpraca robi wrażenie i jest nam teraz bardzo potrzebna w tych trudnych czasach. Severusie, jak się czujesz?

- Wspaniale - odpowiedział Snape z szerokim uśmiechem. - Nie czułem się tak od..., no cóż, nigdy.

- Minerwo, czy odprowadzisz Harry'ego do skrzydła szpitalnego? Ginny, Hermiono, jestem pewien, że zechcecie towarzyszyć profesor McGonagall. Neville, jeśli pójdziesz z nimi, twoja opiekun domu odeskortuje cię później do Gryffindoru. Reszcie również chciałbym gorąco podziękować zanim opiekunowie odprowadzą was do dormitoriów. Aha, i proszę was o zachowanie absolutnej dyskrecji w tej sprawie. Przedyskutujemy to jutro rano.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
''Kamień'' - Rozdział 78, Harry Potter, Fanfiction, Kamień małżeństw
Tysiąc razy wczoraj, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Tak zupełnie nowe [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
Red Hills rozdz 41 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Rytuały przejścia, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Red Hills rozdz 48 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Dziesięć kroków (drarry) NZ, Harry Potter, Fanfiction
Perwersje Wielkiej Kałamarnicy, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Red Hills rozdz 36 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Dziedzictwo [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
Red Hills rozdz 43 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Lwiątko [Sh'eenaz], Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Kamień małżeństw 74, Harry Potter, Fanfiction, Kamień małżeństw
Jak zarumienić Snape'a na 20 sposobów [cz1-10 z 20] [yaoi-fied], Harry Potter, Fanfiction
Olśnienie [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
HP CZARNYM FENIKSEM(1), Harry Potter Fanfiction !
Mój Draco Lucjusz Malfoy x Draco Malfoy, Harry Potter, Fanfiction
W Poszukiwaniu Ojca, Prywatne, Harry Potter, Fanfiction
armia dumbledora, Harry Potter Fanfiction !

więcej podobnych podstron